|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Kamperowców podróże nie kamperowe - Rowerem do Santiago de Compostela
MAREKH - 2009-11-05, 20:15 Temat postu: Rowerem do Santiago de Compostela Pozwólcie moi Drodzy że podzielę się z Wami Moją wyprawą życia w 2006r.
Pewnego marcowego dnia spotkałem znajomego który na swoim Espace miał założony bagażnik rowerowy,pytam czemu o tej porze roku? -wybieram się ze szwagrem rowerami do Santiago . Ja mu na to, że ja też każdą chwilę wolną i urlop spędzam na rowerze -,to zapraszam na wspólną wyprawę,-usłyszałem. Zaczęły się przygotowania i treningi. Zagłębiłem się też w literaturę - pielgrzymki do Grobu św,Jakuba mają 1000-letnią tradycje,maszerują tym szlakiem wszystkie wyznania,od chrześcijan po protestantów i prawo sławnych. Pielgrzymować można pieszo,rowerem lub konno. Na szlaku -który jest oznakowany żółtymi strzałkami lub muszelkami np. wtopionymi w chodnik czy w słupki przydrożne - są domy pielgrzyma,zwane albergue de peregrino,za które płaci się w zależności od regionu od 4-6€.29 kwietnia ruszamy,żony dały nam 12dni wolnego. Mijamy piękne zamki Francji i przez San Sebastian dojeżdżamy do Burgos. c.d.n.
MAREKH - 2009-11-05, 20:39
Pierwszego napotkanego karabiniera pytamy,gdzie można na 8 dni zaparkować bezpiecznie samochód?Nastąpiła chwila zadumy,potem telefonicznie połączył się ze swoim przełożonym i zaprowadził nas - pod okna oficera dyżurnego tamtejszej żandarmerii. Spokojni o samochód i zaopatrzeni w mapy i przewodniki,które otrzymaliśmy z ambasady Hiszpańskiej w kraju-,ruszamy, w poszukiwaniu pierwszego albergue. Tam pobieramy imienne paszporty które będziemy podbijać w każdej mijanej miejscowości,żeby w Santiago dostać certyfikat poświadczający odbycie pielgrzymki .Zabawa na całego, gdyż pieczątki zbieramy,w zależności , co akurat jest otwarte, bary,albergue, hoteliki lub kościoły. Wyjeżdżamy z Burgos piękną ścieżką rowerową,ale zaraz wpadamy w polną drogę,która prowadzi nas przez bezludny płaskowyż.
MAREKH - 2009-11-05, 20:54
Mijamy pieszych pielgrzymów,z muszelkami (symbol tego szlaku) na plecakach, z kijami w rękach. Po przejechaniu około 50 km. zaglądamy do sympatycznej miejscowości,prawie wyludnionej,gdzie pośrodku stoi kościół,koło niego hotelik,bar i albergue. a na około rozwalające się domy z głazów wapiennych. Hotelik bardzo miły,jak i jego właścicielka,która po informacji że jesteśmy z Polski dała nam 20%rabatu,i dodatkową butelkę wina do kolacji.*Postanowiliśmy wyspać się porządnie,po dwóch dniach podróży. Po wspaniałej porannej kawusi,której zapach czuję do dziś,ruszamy dalej. Płaskowyż zamienia się po kilkunastu km, w krótkie ostre góreczki. Śmieszna sprawa,w tych małych miejscowościach nie ma żadnych sklepików,tylko same bary i małe knajpki,gdzie miejscowi robią zakupy. Podstawowym jadłospisem pielgrzyma jest tuńczyk z puszki i bagietka,a gorącym posiłkiem -meni peregrino- czyli posiłek składający się z trzech dań i trzy zestawy do wyboru, za przystępną cenę,(6-8 €).Naturalnie na drzwiach takiej knajpki musi być wywieszka „MENI PEREGRINO”.Drugą noc, już spędzamy w albergue na piętrowych łóżkach w pokojach 20 osobowych. Czyściutko,-prysznic,duża wspólna kuchnia,z pełnym wyposażeniem, tylko czajnik elektryczny ,przywiązany łańcuszkiem do stołu. Przyjechaliśmy jedni z ostatnich ,ale łózka zajmować możemy dopiero po zapewnieniu ,że za nami już nikt nie idzie pieszo .Łóżka najpierw zajmują piesi a dopiero później rowerzyści. W ostateczności są rozkładane materace na podłodze. W następnych dniach przejeżdżamy przez malownicze ale biedne rejony Basków.
rysiol - 2009-11-05, 20:57
Na tym forum można dowiedzieć się że już ktoś zrealizował coś co mi dopiero się marzy. to wspaniałe chociaż budzi zazdrość. Oczywiście taką zazdrość pozytywną, pokazującą że marzenia mogą stać się rzeczywistością i zachęcającą do działania. Proszę dalej.
MAREKH - 2009-11-05, 21:47
Jedziemy przez małe sympatyczne miejscowości z wieżami kościelnymi na których bociany pobudowały gniazda, strumyki, wąwozy,gdzie trzeba rowery prowadzić i małe zagajniki ,ze śmiesznymi starymi dębami.# Tak dojeżdżamy do następnego regionu Hiszpanii -Galicji. Mijamy Leon,ze wspaniałą gotycką katedrą i - zmiana krajobrazu. Równina z uprawnymi polami i całą siecią kanałów nawadniających. Kukułki towarzyszą nam przez cała drogę,nawet tu na tej równinie słychać ich kukanie. Jeden z noclegów wypada nam w starym Monastyrze,przerobionym na albergue,w dawnej celi,gdzie wstawione są dwa łóżka piętrowe. Po zamknięciu oczu przenosi się człowiek w średniowiecze i czas inkwizycji . Czuje się zapach starych habitów.
ML - 2009-11-05, 21:48
MAREKH napisał/a: | Pielgrzymować można pieszo,rowerem lub konno |
Z całym szacunkiem drogi Kolego, ale ten rower to sobie dointerpretowałeś, jak i wielu innych. Niemniej jednak wyprawa bardzo fajna i z dużą frajdą się ją czyta. Pielgrzymka czy nie - liczy się przecież dobra zabawa
Pozdrowienia.
MAREKH - 2009-11-05, 21:58
kilka zdjęć z Leona
Tadeusz - 2009-11-05, 22:04
Kapitalny pomysł i świetna wyprawa dla Was, a dla nas prawdziwa uczta. Prosimy Marku o dużo tych świetnych zdjęć. Poczułem się, jak bym jechał z Wami.
chris - 2009-11-06, 08:14
No, no. Ponad 1000 km w 8 dni. Ładny wynik.
ALAPILOCIK - 2009-11-06, 18:47
Dziękujemy za wspaniałą relację, ale czekamy na jeszcze.
Nasza córka z mężem Jakubem wybierają się własnie rowerami na pielgrzymkę do Santiago de Compostela i myślę że Twoja relacja pomoże w przygotowaniach i później w realizacji, ale prosimy o więcej zdjęć i opisów.
Ja też marzę o takiej wyprawie, ale na razie brakuje odwagi:)
Pilociki pozdrawiają
MAREKH - 2009-11-06, 22:00
My ruszyliśmy z Burgos to około 600km, z Pampeluny jest ponad 1000km.
Na szlaku mijamy różnojęzycznych pątników,a wszyscy pozdrawiają się ,ze szczerym uśmiechem jednym słowem HOLA! Lub Buen Camino.
Z równiny wyrastają mniejsze a za chwilę większe wzniesienia . Tu szlak pieszych i rowerzystów
się rozchodzi. Pokonujemy na 12km.odcinku wzniesienie 800m.To był szok dla mojego organizmu. Nadmienię że koledzy byli około 20lat młodsi. Większość pokonałem rowerem , troszkę piechotą . Koledzy też mieli dość.# Mija nas Holender na rowerze z kapitalnymi przerzutkami ,okazuje się że jedzie już trzeci miesiąc z - Holandii. Tego dnia robimy 90km. Wjeżdżamy do miejscowości położonej 1450m n.p.m. widoki fantastyczne.
MAREKH - 2009-11-06, 22:17
c.d.
MAREKH - 2009-11-06, 22:40
Rano ciężko było podnieść obolałe kości z piętrowego łóżka ,ale świadomość że teraz już tylko może być lżej ,stawia nas na nogi. Nie zdawaliśmy sobie sprawy w jakim byliśmy błędzie. Zaczął się ponad 30km.zjazd,pędzimy 50 - 60km. na godzinę,ręce bolą od ściskania hamulczy. Na drodze na szczęście pusto,wszyscy jadą autostradą - w górach jest bezpłatna. Pięknie kwitnące krzaki na żółto i fioletowo towarzyszą nam na całej zjazdowej drodze.
KOCZORKA - 2009-11-07, 10:06
Podziwiam: piękne widoki, piękne zabytki, wspaniałą wyprawę i Ciebie Marku.
Za wyczyn, którego ja nie podjęłabym się i który mnie powala na kolana.
Czekam na dalszą, cudowną relację!!!!!
Pozdrówka.
MAREKH - 2009-11-07, 12:22
Po szalonym zjeździe mijamy większe , mniejsze górki i wzniesienia. Przy wjeździe do Santiago stoi wysoki słup z nazwiskami słynnych ludzi pielgrzymujących do grobu św. Jakuba. Na honorowym miejscu jest Jakub Sobieski ojciec Jana III Sobieskiego, który pielgrzymował tu w 1611r. Katedra robi wrażenie, a w środku postać Świętego ze szczerego złota. Chyba całe złoto Inków zostało tu przetopione.
MAREKH - 2009-11-07, 12:47
Ciekawostką jest srebrne 40 kg. kadzidło(prawdopodobnie największe na świecie) wiszące na środku tej pięknej bazyliki, i na końcu mszy w każda niedzielę o 12.00 następuje ceremonia bujania go, przez sześciu chłopa, w spaniałych uniformach. Dreszczyk emocji przechodzi nas ,jak widzimy fruwające kadzidło aż pod sklepienia katedry. Zwyczaj ten pochodzi ze średniowiecza kiedy to pielgrzymi przybywali do kościoła niezbyt czyści i pachnący, Zdarzały się wtedy częste omdlenia,nie tylko księży przy ołtarzu. Miasto bardzo czyste i piękne, - nocą tajemnicze. W specjalnym biurze sprawdzają nam paszporty pielgrzyma i dostajemy certyfikat.
MAREKH - 2009-11-07, 12:55
c.d.n.
Ela i Andrzej - 2009-11-07, 16:01
Gratulacje piękna wyprawa a certyfikat bezcenny
MAREKH - 2009-11-08, 19:00
Zwyczajem jest dojście lub dojechanie nad ocean, czyli jak w średniowieczu sądzono na koniec ziemi - do Finisterray .Tu między kamieniami nad oceanem pali się coś z ubrania,w którym odbyto pielgrzymkę. My spaliliśmy skarpety,a zrobiliśmy to wieczorem przy kolacji w świetle zachodzącego słońca.
MAREKH - 2009-11-08, 19:10
cd.
MAREKH - 2009-11-08, 19:23
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do
Lourdes – wspaniałe sanktuarium,ale jak że różniące się od Camino. Tam handel odbywa się tylko w sklepach i nie ma kramów stojących na ulicy. Natomiast nocleg był królewski, bo u polskich sióstr zakonnych, w pięknie położonym klasztorze w górach .
W tym roku przejechaliśmy z Passau do Wiednia ścieżką rowerową w dłuż Dunaju,i też było 'piknie'.
Typowa ścieżka dla starszych panów – równiutko.(400km.)
Moja opowieść dobiegła końca.dziękuje wszystkim którzy dotrwali do końca moich wypocin.
wbobowski - 2009-11-08, 19:54
Mamy koleżankę (rocznik 1950), która objechała rowerem (z podobnymi pasjonatami) Sycylię 3 lata temu oraz 2 lata temu Hiszpanię. Widzę, że więcej jest takich pasjonatów. Gratuluję takiej wspaniałej eskapady, na którą ja bym się nie zdecydował. Chyba za wygodny jestem.
StasioiJola - 2009-11-08, 20:17
Marku -pełen szacunek- Fajna wyprawa i pewnie niezapomniane wrażenia!
maga - 2009-11-08, 20:33
Bardzo ciekawa relacja,gratuluję wyprawy i zarazem zazdroszczę,bo jest czego
majchers - 2010-05-21, 20:22
Świetna sprawa! Gratuluję i... zazdroszczę.
WHITEandRED - 2010-05-22, 22:15
|
|