|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Afryka - MAROKO - szukam skłonnych do desantu w Afryce
ds1971 - 2010-06-30, 16:43 Temat postu: MAROKO - szukam skłonnych do desantu w Afryce Krótko i na temat:
Docelowo-Maroko. Na czas okolo 5-7 dni na miejscu z umiarkowanym ciśnieniem na zwiedzanie. Tanger, Rabat, max Casablanca ... i raczej pare Native- dziur bez turystycznego napinania straganowego.
Kręcę się po Europie od poczatku lipca. 10 dni stacjonarnie Włochy -typowo plażowo. Od 20 VII w bok i opuszczam się w dół. Francja. Hiszpania. Gibraltar i PROM do Ceuty.
MAROKO orientacyjnie zamierzam atakować około 26-28 VII
Informacje uzupełniajace: Camper ITINEO (moja predkość przelotowa to 90 km/h), Rodzina 2+3 (7-14 LAT). Obycie ze światem. Dziennikarz. Dzieciństwo w kraju arabskim (7 lat-Libia). Organizację grupy paru camperów do Afryki proponuję dla wiekszego bezpieczeństwa i towarzystwa
POZDRAWIAM i czekam ne ewentualne zainteresowanie
_________________
va piano, va sano e va lontano
ds1971 - 2010-07-21, 16:18
...hmm...spodziewałem się że ktoś się skusi. Pozdrawiam serdecznie z drogi- teraz jesteśmy w Barcelonie...na prom w Gibraltarze zamierzam wsiadać za 4 -5 dni.....
...moja camperowa samowolka pod twierdzą w Carcassonne poniżej....
Uploaded with ImageShack.us
Pawcio - 2010-07-21, 16:25
Życzymy szerokości i szczęśliwego powrotu.
A po powrocie oczywiście obowiązkowo relacyjka!
jolcia777 - 2010-07-21, 22:20
Zyczymy udanej podróży, chętnie ruszyłabym w te strony... ale nie tym razem. Prosimy o relację z włóczęgi
ARCADARKA - 2010-07-21, 22:25
oj,oj chyba lubisz siedzieć z fajerom
udanego pobytu ,szerokości i wysokości
ds1971 - 2010-07-24, 15:22
dziei za pozdrowienia....
Jestem pod Granadą....
..mam spore problemy z gazem do butli które już są puste a ja obudziłem się z ręką w nocniku....okazuje się że nie można w Hiszpanii napełnić butli...na wymianę nie mozliwe bo oczywiście jest inna redukcja.....
szukałem na 15 stacjach dziennie ....walcze od 3 dni...kupiłem w końcu redukcje -przejście z systemu hiszpańskiego na polski żeby wurzucić polską butle i wstawić tutejszą...nigdzie nie ma mozliwości kupić butli jeśli nie masz na wymianę..." daj pusta to sprzedam ci pełną"...
- codziennie odpowiadam że nie mam pustej bo pusta jest Polska i na tym się kończy bo oni na to że nowej nie sprzedadzą......dziś cudem znalazłem miejsce gdzie byli skłonni sprzedać nie na wymianę i.......reduktor nie pasuje!! ..bo u nich wszystkie butle są na Butano....i Hiszpanie mają lekką modyfikację na reduktorze dla butli napełnianych propanem -butanem nawet napełnianych u nich.....
"to gdzie mogę kupić wasza butlę na propan-butan a nie na butan"- pytam dzisiaj wszędzie...uśmiechają się wszyscy i wszyscy odpowiadaja że nigdzie..................skończy się na tym że kupię przenośną butlę z palnikiem w tutejszym systemie.......a z lodówki kapie.........
za mną 4 tysiące km......
Pozdrawiam....
Stanek - 2010-07-24, 17:20
To jest faktycznie problem przy długich zagranicznych wojażach. Warto pomyśleć o zainstalowaniu stałego zbiornika na gaz zamiast butli i tankować na stacji tak jak auta na gaz. Robiłem rozeznanie swego czasu i jest to wykonalne. Inny sposób jaki brałem pod uwagę to wzięcie do garażu w kamperze 2-3 dodatkowych butli np. z BP. Oni dają pełne butle za kaucją + cena gazu. Zużyjesz gaz oddajesz pustą i zwracją Ci kaucję, więc płacisz tylko za zużyty gaz. Oczywiście trzeba mieć gdzie te dodatkowe butle wozić.
ds1971 - 2010-07-25, 12:35
.... przelanie byłoby bardzo trudne nawet jakbym miał wszystkie redukcje....stacje benzynowe w Hiszpanii to punkty obsługowe z obsadą personelu zredukowaną do minimum......wlewasz paliwo płacisz i next please......samo pytanie o mozliwość zakupu butli wymagało dezorganizacji pracy bo tworzyła się kolejka..............tak było na wszystkich stacjach i tych większych i tych małych......przeczekam temat...mówią mi tu że w Maroku jest ten sam gwint co w polskich butlach.....zobaczymy............
ML - 2010-07-25, 12:45
ds1971 napisał/a: | stacje benzynowe w Hiszpanii to punkty obsługowe z obsadą personelu zredukowaną do minimum......wlewasz paliwo płacisz i next please......samo pytanie o mozliwość zakupu butli wymagało dezorganizacji pracy bo tworzyła się kolejka..............tak było na wszystkich stacjach i tych większych i tych małych |
Poszukaj butli na kempingach - ja widziałem tam całe składy i można było kupić butlę różnego rodzaju. Innym miejscem to... hipermarket. Widziałem tam różne butle do kupienia te duże też.
Pozdrowienia.
maxtr - 2010-07-25, 22:39
butla w hiszpani to duzy problem,
marne szanse ze uda ci sie kupic na stacji, do niedawna sie udawalo.
dwa rozwiazania przychodza mi do glowy.
maroko, nie ma problemu z napelnieniem, ale kupno jest jeszcze latwiejsze, koszt ok 10 eur za butle i cos okolo 7 eur za gaz.
przy czym gwint jest inny, znaczy inny rozmiar, a dokladnie taki jak we francji, jezeli nie masz "przejscowki" to najprosciej jak kupisz marokanski reduktor, i zamienisz.
marokanczycy ci pomoga. w razie moge ci podac campingi gdzie to napewno zalatwisz.
drugie rozwiazanie blisko granady.
to camping przy almeri "la garrofa" na miejscu pytaj o malkolma, mozesz powiedziec ze max cie przyslal. mowi po angielsku (hiszpansku oczywiscie tez). poiwedz jaki problem, on ci zalatwi hiszpnaska butle.
przy czym podoba sprawa, bedziesz potrzebowal reduktora hiszpanskiego, dostaniesz w kazdym budowalnym typu praktiker, koszt ok 10eur.
mozesz jeszcze podjechac do "el ejido" a dokladnie almerimar, tam w porcie jest pralnia, prowadzi ja polka ela, mozesz tez powiedziec ze od maxa, jezeli bedzie miala to sprzeda ci butle, a jak nie to zalatwi na drugi dzien.
mozesz tam zostac na noc, w porcie oplata 7 eur za campera. woda i toalety wliczone.
no to na tyle, jak by co pisz smialo.
DAKOTA - 2010-07-26, 08:28
witam
kup sobie za kaucja butle 6 cio kilowa kosztuje cos kolo 20 euro zatrzymaj papier i jak nie bedziesz potrzebowal to ja oddasz to mozna zalatwic na stacji REPSOL .Mozna ja wymieniac wtedy bez najmniejszych problemow za kazdej stacji Repsol.
Juz kiedys pisalem ze mam do sprzedania butle hiszpanska i przejsciowke ,ale nikt nie zareagowal.
Pod Alicante mozna tez butle nabijac , nie ma z tym najmniejszego problemu .
maxtr - 2010-07-26, 11:03
jestem zainteresowany przejscowka, jak to wyglada i co laczy ? jaka butle hiszp mozna podpiac, czy to jest caly reduktor ? a moze zdejecie mozna prosic ?
jezeli uda ci sie kupic butle, napisz prosze jak i gdzie ? moze sie komus na przyszlosc przydac taka informacja.
w lutym tego roku probowalem naplenic butle na stacji repsol przy alicante, nie bylo juz takiej mozliwosci, tylko wymiana butli hiszpanskiej.
rok wczesniej nie bylo problemu.
LANDEK - 2010-07-26, 21:29
Ufff...
Na szczęście mam pod autem butle stacjonarną o pojemności 2 butli standardowych, napełniane tak jak samochody i poza tym mam schowek na 2 zwykłe butle po 11 kg
EBRP670 - 2010-07-27, 07:01
Też tak mam.W schowku na butle wstawiłem zbiornik 60 l na wodę.Z tankowaniem gazu spoko a i z niezależnością na dłuższy czas też.Polecam
mada23 - 2010-07-27, 21:04
My planujemy afryke na listopad , w zeszłym roku zrobilem trase od TANGERU PRZEZ ESSAUERE SIDIKAQUKI DO SIDIIFNI mialem plan do DAHLI ale braklo mi czasu . Wróciłem przez MARAKESZ i było oki . Pozdrawiam pa pa
ds1971 - 2010-07-28, 11:25
...dzieki za wszystkie podpowiedzi "gazowe"..jestem już w Maroku.....gaz kupiłem razem z butlą....przejściówki nie trzeba było kupować....zastosowałem dobrą, grubą gumową uszczelkę i jest ok....gwint jest taki sam tylko krótszy i bez uszczelki są luzy.......butla i gaz 150 Dirhamów......... ....podarowałem naszą butę BP sklepikarzowi a on nawet się ucieszył.........
problem gazu to już historia......wiele jest tu pułapek innegoi rodzaju....doskwiera totalny brak białych ludzi i arabska logika "JEŚLI SIĘ SPIESZYSZ TO JUŻ JESTEŚ MARTWY" po powrocie napiszę o wszystkich niespodziankach......
Dla przestrogi napiszę tylko wszystkim którzy się tu wybierają....ŻADNEJ BRONI, NOŻY I GAZU NIE WOLNO WWOZIĆ DO MAROKA......
Zostałem zatrzymany przez Policję za posiadanie broni (zwykły pistolet wiatrowy do 7 J , kaliber 4,5 mm z nabojami CO2) ....5 godzin przesłuchań...zarekwirowanie sprzętu itd..... postawiono na nogi najwyższych oficerów Policji.......była sensacja bo pistolet jest idealną kopią używanego przez Ukraińskie siły specjalne BERKUTA.......to że jestem dziennikarzem przedłużyło tylko przesłuchania.......to że byłem w Libii rozsądnie przemilczałem............
pozdrawiam wszystkich......wiele informacji praktycznych (w tym opisy pracy oficerów śledczych ) opisze po powrocie....Jestem prawie pod Sacharą w bajkowym Marakeszu...........
Andrzej1 - 2010-08-06, 07:30
ds1971, czekamy na dalszą relację z Maroka.
ds1971 - 2010-08-11, 09:10
Witam
Nareszcie w domu. Pierwszą długą podróż camperem uważam za zakończoną.
Ponad miesiąc tułaczki. Około 11 tysięcy kilometrów. Ponad 5 tygodni podróży. Warszawa-Venezia-Genua-San Remo- Monte Carlo-Carcassonne-Figures-Barcelona-Valencia-Malaga-Algeciras-Tanger-Rabat-Casablanca-Marakesh-(powrót podobnie)Tanger-Granada-Alhambra-Warszawa. Średnia spalania (to ważne z punktu widzenia portfela) 10,5 l/100km. Paliwo najdroższe we Francji (ok. 1.22 E) najtańsze w Maroku (ok. 0,70 E). Autostrady podobnie. Podróż była bez GPS, z dobrymi mapami. Bardzo trudna nawigacja po drogach lokalnych głównie w Hiszpanii a prawie nie możliwa w Maroku. Nadzwyczajnie trudna jazda w miastach takich jak Barcelona (zero nazw ulic i dużo jednokierunkowych oraz zakazy skrętów w jakąkolwiek strone ciągnące się kilometrami) i szczególnie miastach marokanskich. Poza Rabatem nie ma w miastach żadnych drogowskazów.
Udogodnienia obsługi Camperów przy trasach najlepsze chyba w Hiszpanii chociaż w południowej jej części chyba nagorsze. O Maroku nie mówię bo tam można wodę brudną zrzucić gdziekolwiek i nie ma sprawy. Usterki Itineo-skończył się akumulator pokładowy (nie wiadomo dlaczego, pewnie z wieku choć pojazd dopiero roczny, bo nie został rozładowany) i to bardzo utrudniło podróż....komputer głupiał podczas postoju i automatycznie zrzucał wodę co doprowadzało mnie do szału. Dodatkowo nie przełączał lodówki na gaz co po moich perypetiach z szukaniem butli było podójną porażką.
...musze przeprać rzeczy, ogarnąc pojazd...refleksja na teraz ...świat jest piękny i warty każdej godziny życia żeby go poznawać...a Polska bez dróg !...i tego k...ać nie mogę zrozumieć że zrobiłem po Maroku prawie 2000 km autostradami a tu nie widać żeby się budowały... ..uniosłem się przepraaszam
niebawem podsumowanie ważnych miejsc odwiedzonych na trasie
SERDECZNIE POZDRAWIAM
ptasznik - 2010-08-11, 15:20
ds1971, fajnie, że już jesteście! Napisz jak najwięcej informacji dotyczących Maroka tj. spania na dziko, bezpieczeństwa, jakości paliw w interiorze itp. Miło spotkać bratnią duszę na forum. Ja też spędziłem dzieciństwo w północnej Afryce, z tym, że w sąsiedniej Algierii
ds1971 - 2010-08-19, 00:28
uff..ale mi trawa urosła przez ten czas...od czego tu zacząć:
Z perspektywy paru dni muszę powiedzieć że jak zwykle trudy i niedogodności naszej wyprawy gdzieś nasz mózg cudownie zresetował..została radość i przekonanie że tego co zobaczyliśmy nikt nam nie zabierze. Mało tego, nasze wspomnienia i doświadczenie nigdy się nie zdewaluują i oczywiście że drogo i że może momentami mniej bezpiecznie niż na własnej posesji w Markach pod Warszawą. Może należało lepiej zaplanować naszą wyprawę jeśli chodzi o informację o kempingach na trasie itd. Ale miało swój urok to że nie związaliśmy sie w żaden sposób jakimś planem i stawaliśmy jadąc trasą za każdym razem do momentu zmęczenia lub dojeżdżając do pięknego miejsca, którym warto było "poddychać". Zacznijmy od pory w jakiej przejechaliśmy nasze tysiące km. Oczywiście że gdyby nie ograniczenia w wyborze terminu ze względu na szkołę dzieci odpowiedniejsza była by na taką wyprawę jesień albo wiosna. Nie mam w tym momencie na myśli tylko wysokiej temperatury ale raczej bardziej tłumy turystów we wszystkich europejskich znanych turystycznych perełkach. Trudno. I tak udało nam się być w tych miejscach gdzie chcieliśmy na naszej trasie, biegnącej przez nadzwyczjnie piękne rejony Europy. A na trasie za godne uwagi miejsca uznaliśmy:
1-Cavallino-co roku spędzamy koło Venecji urlop w sposób typowo stacjonarny a wielość i wysoki standard tamtejszych kempingów bardzo sobie chwalimy. Zabałaganiliśmy w tym roku koło Jesolo całe 10 dni
2-San Remo- słabo z wyborem kempingów. Ten o nazwie San-Remo dosyć drogi jak na standard ..no i kamienie zamiast piasku..(trochę się rozpieściliśmy nad Adriatykiem)
2 i pół- Monte Carlo- O Boże jak pięknie....sporo w życiu widziałem świata ale jak by mi ktoś kazał dać propozycję na reklamówkę kontynentu Europejskiego to w pierwszej trójce dałbym Monako....a ciasnota!!! O rety..nie było jak stanąć oczywista oczywistość. Godzina podziwiania i mało płynnej jazdy -piękne widoki zza szyb campera. Jeśli ktoś nie musi to nie ma co pchać się w dół. Piękne widokowe miejsca są na górze przy trasie. Można się rzy drodze tam przykleić. Campery powyżej 6,5 metra ze średnim skrętem będą miały problem żeby zjechać do miasta...serpentyny o matko jedyna!!!!! Można utknąć
3-Cannes-porażka z parkowaniem. Masakra. Nie znalazłem w ciągu ponad godziny
jeżdżenia ani jednego miejsca dla camperów. Wszędzie poprzekreślane znaki dla kempingowców...dziwne miasto.Odpuściliśmy
4-Santropez-nie chcieliśmy. Zero żandarma więc po co.
5-Carcassonne- chcieliśmy bardzo-CUDO...warto. Gdyby ktoś szukał postoju to nie jest łatwo do końca trafić. Dla kamperów wyznaczono bezpłatny parking około niecałego kilometra od zamku.Trzeba jechać jak do zamku -wjechać więc na samą górę, minąć go i odjechać kawałek mijając też normalne parkingi. Bilety do Zamku tanie a miasteczko z dziesiątkami kramików i restauracyjek ma klimat. Katedra budzi podziw. Twierdza respekt. Big szacun dla naszych przodków (nie za palenia na stosach i tortury-bo takie historie tam się działy ale za konstrukcję twierdzy na pewno)
6-Figures-Salvador Dali może się nie podobać ale trzeba dotknąć jego bogatego wnętrza właśnie w jego muzeum- Kaalonia. Hmm..wyczuwa się jakiś straszny lokalny patriotyzm. "Catalonia is not Spain" głoszą grafiti na murach....ok. No problem.
7-Barcelona-ojojoj...po pierwsze kto chce tam wjechać camperem niech liczy się z rozwodem...żdna partnerka nie wytrzyma tego nerwowo....jednokierunkowe ulice, totalny brak możliwości skręcania z głównych arterii..zrobiłem ten błąd drugiego dnia i wjechałem. Żona mnie kocha i tylko dlatego jeszcze jesteśmy razem. Stress. Najlepiej stanąć na kempingu w odległości około 15 kilometrów przed Barceloną i korzystać z kolei dojazdowej. My stanęliśmy w El Masnou. Stary kemping z tradycjami-trochę hipisowskie klimaty-da się wytrzymać. Sporo młodych z całego świata.
7-Super Cudo-Sagrada Familia-O Boże....no i wpadłem emocjonalnie ..Gaudi to postać, obok której nie można tak sobie przejść, już szybciej obok stadionu Barcelony, na który wejście kosztowało więcej niż na zwiedzenie Sagrady...., która jest moim zdaniem czymś czego nie wolno nie zobaczyć. Pomijam funkcję tej budowli. Ona zachwyca do żywego swoją oryginalnością i bezkompromisowością....COŚ NIESAMOWITEGO
8-Valencja-Oceanarium-drogo i warto. Pokaz delfinów chwyta za serce bo są takie mądre i piękne że aż miło popatrzeć....pełna profesja. Akwaria z tunlami we wnętrzu do chodzenia pod wodą..w głowie się nie mieści...po 4-ech godzinach człowiek wypatruje już znaków końca trasy dla zwiedzających...atu następny pawilon.....zupełnie inaczej niż w Polsce tutaj tak jak by ludzie dla ludzi kierowali się zasadą "Zapłać człowieku przyzwoicie i za to dostaniesz atrakcji do syta...w Polsce taka zasada nie działa
9-Algeciras-zakup biletu na prom w porcie...prom arabski i tutaj już konczy się moja Europejska część opowieści bo "europejskość" zostaje na nadbrzeżu....
10-MAROKO (poświęcę mu osobny rozdział- bo tu nie sposób to opisać)
powrót:
11-Granada-Alhambra- napewno warto. Inaczej z pewnością oglądało by się to miejsce (piękne bardzo miejsce) bez pobytu w kraju arabskim. Alhambra to właściwie muzeum i ogrody. Rozległe, śliczne....
12-Wjechaliśmy w Sierra Nevada-ale czad. Kemping na wysokości coś ostro ponad 1500 metrów npm. Widać śnieg na szczytach. A w dole Granada-było tam około godziny 16.00 jak jechaliśmy 40 stopni C..
Temat Maroka rozwinę.....odpowiem od zaraz na wszystkie pytania
serdecznie pozdrawiam
ds1971 - 2010-08-19, 00:43
taki klimat wprowadzający w Maroko-review...tam wszystko jest dla camperowicza prostsze.
...faceci nie wydają tam frajersko na taxi bagażowe
ds1971 - 2010-08-27, 11:02
Maroko
Po pierwsze warto.... bo nie musze przekonywać jak bezcenne jest 2 godzinne szukanie autostrady do Marakeshu, błądzenie przy tym po slamsowej dzielnicy Casablanki, szukanie gazu, zgłoszenie blokady koła, no i rewelacje podczas wielogodzinnego przesłuchania na policji.......super.
1- Prom. Przyznam ze jeszcze w drodze, w Hidszpani nie byłem pewien którędy przepłyniemy. Wziałem sprawe na spokój i dopiero w samym wjeździe do portu w Algeciras kupiłem w miescie bilety. Oczywiscie naganiacze, którzy zachowuja sie jakby byli prawowitymi właścicielami i pracownikami, parkingów, portu i biur podróży machaja, ustawiają i zaprowadzaja nas do okienka przeprowadzając przez ruchliwa ulicę ....ok. skorzystałem z pomocy ale nie kupilem biletów rozeznając sytuację i wracając do campera. Tak więc zgubilem swojego znudzonego moim niezdecydowaniem marokańskiego opiekuna i tak jak lubie wróciłem do okienka sam kupując od równiez marokańskiego urzędnika bilety (190 E) w jedna stronę na 5 osób i camper. Prom Marokański "Atlas". Podjazd do bramek. Oczywisty bałagan i stres, gdzie, kiedy jak itd...i tu uwaga bardzo istotna i cenna dla powodzenia wyprawy do kraju arabskiego.
-Albo wyluzujesz od razu i wszystkie ale to wszystkie nie przewidziane utrudnienia twojego planu oraz upiorny brak organizacji nauczysz sie załatwiać wewnetrznym spokojem i pogoda ducha albo podrzyj bilety i wracaj z powrotem bo to bedzie mniejsza strata niz stracone nerwy i zdrowie twoje i rodziny. Nie spodziewaj sie że od momentu wjazdu na prom wszystko bardziej lub mniej skutecznie bedzie działać tak jak sobie to założyłeś. Nie bedzie. bO EUROPA JAKA BY NIE BYŁA ZOSTAJE NA NADBRZEŻU.
Parkowanie, dluga kolejka do odprawy paszportowej (Pan za wielkim biurkiem zza którego go nie widać a za to bardzo słychać, wali niemilosiernie co i raz w odpowiednie kartki paszportu uprawniając nas tym magicznym walnięciem do wjazdu na teren Maroka)..Zero klimatyzacji. Pan wali. Kolejka coraz dłuższa. 3 Japonki nieswiadome że wcześniej czy później musza się poddać, rozsiadaja się wygodnie na sąsiedniej sali...Kolejka rosnie. Tworzy sie kolejna kolejka obok- to do pozwolenia na wjazd naszego campera. Nie mamy kwitków. Kwitki sa na recepcji, zielona i białe. Niestety-arabic-french. Pani w recepcji pomaga. Pan wali i wali. Walnął po 20 minutach w nasze dokumenty i idziemy do odprawy samochodu. Gorąco. Na pokładzie praktycznie sami arabowie. W głosnikach wyraźna zmiana stylu muzycznego. Arabskie motywy wymazują raptownie muzykę francuską. Do Japonek dociera że trzeba załatwić formalności. Chowają stosy przewodnikow i stają w kolejce. Za parę minut będziemy dopływać. Dla nieobytych z krajami arabskimi już sama podróż promem może być przeżyciem a przewodnikowe informacje bledna w zderzeniu z realem. Wyjeżdżamy na ląd. Afryka. Kontrola kontroli czyli Policja sprawdza paszporty. 25 metrów od promu. STOP! Brakuje pieczatki. Jak to? Przeciez walił mocno jak cepem, sam widziałem….Brakuje pozwolenia na wjazd w Paszporcie mojej zony. Zapomniał. Wracam na prom. Prom ma odpływać. Faceta za biurkiem już nie ma. Wszyscy się usmiechają…Insz Allah! Insz Allah…no tak Pan zapomniał przystawić pieczatki..ok…zawolają. 5 minut,…10 minut….widzę jak przygotowuja prom do drogi powrotnej…..15 minut…widze moja rodzinę na brzegu. Chodzą wokół kampera…oni mnie nie widza ale wiedza że wszedlem na pokład…….20 minut……25 minut JEST PAN!!! Huraaa..Insz Allach !! Pan rozesmiany..ufff, nareszcie, bo moi się denerwują, to widać……….Pan wziął paszport i przeprosił że zapomniał przygrzmocić…hehe..zapomniałem heehee…..i poszedł….Insz Allah może tylko na momencik
5 minut….15 minut…..20 minut…….JEST!!!!
Biegne na dół. Policja sprawdza czy Pan przywalił i puszcza…UFF!!! No to dobra ..jestesmy w Afryce. Luzujemy….ale nie. Dopiero wlaściwe formalności przed nami. Po około kilometrze typowe przejscie graniczne….kolejki….wiele , wiele budek z panami którzy wala jak cepami swoimi pieczęciami…w każdej z budek fruwaja zielone i biale kwitki porozrzucane po pustych białych blatach…..dobrze ż nie ma przeciągu. Długo czekania….kolejki….pan z pagonami zbiera do reklamowki kwitki po kolei z kazdej budki…upycha je do srodka jakby segregował smieci…papiery na podpalke w kominku….he he…przecież tu nie ma kominków.
Czekamy... Czekam, czekam…5 minut…10 minut…15 minut….moja kolej. Paszport? To nie ta budka mowi Pan. A ja się uśmiecham. Bo znam te numery od dziecka. Nie pozwalam sobie na nerwy. Nastepna budka. Walenie cepem-pieczatką….przechodzimy do kolejnej fazy..odprawa bagażu.
Paszporty. Co macie? CB Radio????? Nie wolno!!! O rety! Dlaczego…? Bo nie wolno, potrzebna licencja!...To co zrobić….ok schowaj pod fotel-mówi policjant, dodajac „ja tego nie widziałem…UFF….macie broń?
Nie ja mam pistolet, ale taki mogę mieć w calej Europie-tłumacze……..pistolet?, pokaż ten pistolet…Wyciągam idealna kopię BERKUT kaliber 4,5 milimentra…..warto zobaczyć było mine Policjanta. Oczy mu się zaświeciły co najmniej jakbym chciał go tym pistoletem zastrzelić…no i się zaczęło-------biegnie do innych. Pokrzykiwania------biegna inni. Pistolet przechodzi z rak do rąk. Dzwonią…próbuja jak sie strzela...strzelaja do siebie ze śrutu....dom wariatów........i to dom wariatów dla dzieci....przyjeżdża specjalny samochod z tajna policja. Pojawiaja się faceci z opaskami na ramionach. Zapraszaja do samochodu. Zapalaja silnik i ruszamy……W panice zatrzymuje ich żeby pozwolili mi dać żonie kluczyki do campera…………………………
CDN
Roza - 2010-08-27, 12:11
uff!
czekam z niecierpliwoscia na dalszy ciag!
to dopiero przygody!
pirat666 - 2010-08-27, 15:04
ds1971,
Film kręciliście ? 007 ? czekam z nieciepliwością co dalej
ds1971 - 2010-09-03, 22:55
„ ….no ale jak przemyciłeś pistolet przez te wszystkie granice..? Mówisz że spędziłeś parę tygodni we Włoszech, Francji, Hiszpani…… jak udało ci się przewieść pistolet przez te wszystkie granice??”
Zandarm Ibrahim zadawał to pytanie w pokoju do którego wchodzili i wychodzili różni Policjanci, jak mi się wydawało chcący obejrzeć „przemytnika broni”…. Mijała druga godzina przesłuchania. Czynności wyjaśniające trwały a różni odpowiedzialni za poszczególne zadania funkcjonariusze marokańscy obrabiali na spokojnie swoje działki. Fotograf wrócił właśnie z powtórnej już sesji zdjęciowej pistoletu…. specjalnie sprowadzony tłumacz na język angielski też miał co robić…oderwali go od walenia pieczęcią i wydawał się być z tego powodu zadowolony..
„ Nikt nie pytał na żadnej z tych granic o broń??” – ciągnie wątek Ibrahim…
„Nikt nie pytał bo nie ma granic” –odpowiadam super spokojnie, „…w Europie jest układ o ruchu w UE z Szengen”
„Szengen-wiemy wiemy…….ale nikt nie spytał????”. Mam już trochę dosyć ale bawi mnie to niesamowicie..ale jestem super grzeczny. Znam kraje arabskie. Wiem że policjanci są w hierarchi społecznej bardzo bardzo wysoko.
„Nie spytał bo tam nikogo niema na tych granicach!..Nikogo!, Pusto”……odpowiadam z uśmiechem
-" no a jak przemyciłeś go na prom?? Hiszpanie cię wpuścili? Metal detector nie wykrył?"
"Nie było Hiszpanów ani żadnego "metal detectora"....
Przesłuchanie się ciągnie. Trzecia godzina. Dwudziesty piąty telefon do jakichś ważnych oficerów Marokańskich. I znowu te same meldunki..”Pistol a gas….we comisar…ampul a gas...we we...ampul a gas....!”. W rozmowach urzędowych Marokańscy policjanci bardzo często wtrącają słowa francuskie. Czwarta godzina. Pytania są coraz dziwniejsze:
„kiedy Twój szef dał ci urlop?”, „Po co kupiłeś pistolet?”, „czy naprawdę ty nie jesteś z Policji?, „ kiedy strzelałeś w Polsce po raz ostatni?”, „kiedy dokupiłeś amunicje?”, czy wiesz że to niebezpieczne..?..tam jest ampul a gas!!”…"Ile masz dzieci?", "Czy masz jakieś inne dzieci?"
Piąta godzina przesłuchania. _”gdzie kupileś pistolet?”
Odpowiadam na luzie bardzo już zmęczony –„mamy u nas w Polsce takie sklepy gdzie jak chcesz to wchodzisz i kupujesz sobie pistolet, to nie sklepy dla Policji. Każdy może kupić pistolet, tak do zabawy”…
-„To niebezpieczne..! Po co wam takie sklepy!? Tam jest gazowy nabój i to jest niebezpieczne”…po pieciu godzinach widzę że oni w ogóle nie mają pojęcia jak działa pistolet wiatrowy…załamuje się lekko ale nie daje za wygraną tłumacząc
-”to nie jest niebezpieczny gaz ! To jest CO2…oddychamy tym , jest wszędzie…tam jest tylko skompresowany żeby śrut mógł wystrzeliwać z lufy…” Patrzą na mnie jak na debila……
„Po co ci ten pistolet?..polujesz na zwierzęta? kiedy strzelałeś po raz ostatni..?”
Próbuje tłumaczyć:
-”mam działkę…niedaleko od Warszawy 50 kilometrów od domu….rzeka…łąka..łowimy z synem ryby..”-wszyscy patrzą na mnie i czuje się jakbym grał w jakiejś francuskiej komedii z De Funesem…tłumacz tłumaczy wszystko co opowiadam a ja kontytuuje..”- łowimy, łowimy a tu puszka”
-„co?”
„puszka po piwie..płynie w rzece a ja wyciągam pistolet i strzelam….raz dwa trzy..i trafiłem!”- opowiadam. „Daje synowi pistolet i on też oddaje parę strzałów….”. Opowieść ich wciągnęła…widze to na twarzach.
„..i co?”
-„i też trafił..to wtedy ostatni raz używałem pistoletu..potem już nie używałem”
„To niebezpieczne!..po co mu dawałeś? Tam jest gaz…U nas mogą strzelać tylko policjanci i wojsko…normalnie nie wolno i dlatego mamy takie bezpieczeństwo. Słyszałeś kiedyś o Marokańskim terroryzmie?..nie ma ..bo u nas nie wolno”..
Przesłuchanie dobiega końca. Pytają czy jeszcze kiedyś przyjadę do Maroka. Odpowiadam że naturalnie że tak. Od razu jak tylko bedę mógł. Minęła 6 godzina zatrzymania. Ledwo siedzę. Podsuwają mi kartkę maczkiem zapisaną po arabsku do podpisu. Nie widząc żadnego innego wyjścia i sposobu na zakończenie przesłuchania podpisuje. Jest miło. Mija godzina 23.00. Wiem że mogę mieć problem w wymianą pieniędzy o tej porze. Nie mam ani jednego Dirhama i nie wiem nawet gdzie jest najbliższy kemping w pobliżu Tangeru. Okazuje się że Tanger jest dopiero za 40 kilometrów. Policjant ktory tłumaczył przesłuchanie zabiera się z nami. Wsiada do kampera i jedzie z nami do Tangeru bo uciekł mu ostatni autobus. Rozmawiamy o Allahu i o zbieżnościach w religii Mahometańskiej i Chrześcijańskiej. Jest fantastycznym wykształconym młodym człowiekiem po studiach kulturoznawczych i opowiada o swojej książce którą właśnie pisze..........coś niesamowitego. Ja dziękuje Allahowi że wszystko dobrze się skończyło i przechodzę na tematy polityczne-ogólnoświatowe. po 45 minutach widzę w dole w oddali oświetlony Tanger. Jest po północy...
ds1971 - 2010-09-03, 23:27
Romantyczna ulica w Casablance......hmm...jak byłem 15 lat temu z Orbisem to takiej Casablanki nie pokazywali...
Robold - 2010-10-13, 16:14
Super wyprawa, czy będzie jeszcze dalszy opis przejazdu przez Maroko?
Tadeusz - 2010-10-13, 17:09
Dominiku, czekam na następną część opowieści i nie mogę się doczekać.
Nie bądź taki. Opowiadaj i wklejaj fotki. To naprawdę dobra robota. Twoja relacja wciągnęła mnie.
Andrzej1 - 2010-10-14, 08:58
Czekamy, czekamy !!!
hrys - 2010-10-14, 20:02
Czytałem jak dobry kryminał bardzo ciekawa relacja. Daj więcej zdjęć.
koko - 2011-10-22, 15:00
Wybieram się może ktoś ze mną
Neno - 2011-10-24, 12:40
Ja ruszam 9-10.11 ale jedziemy motocyklami , camperka się nie dorobiłem, na razie marze , czytam, stawiam za i przeciw.
Raczej po drogach na jakie caperek nie wjedzie.
Ale jeśli macie harmonogram gdzie i kiedy będziecie podeślij jna PW, może uda się spotkać i choć jeden wieczór popiwkować !
koko - 2011-10-24, 12:58
Nie, szukam kogoś z karawaningu
|
|