|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Po Polsce - Między Wrocławiem a Polaną Orle.
Tadeusz - 2010-07-05, 12:52 Temat postu: Między Wrocławiem a Polaną Orle. Okres między kameralnym zlotami we Wrocławiu i w Jakuszycach zaplanowaliśmy już wcześniej. Przyszedł czas nadrabiania zaległości w poznawaniu uroków naszego kraju.
Będąc wyraźnie pod wpływem atmosfery zlotu wrocławskiego, bardzo ciepłej i sprzyjającej zwiedzaniu tego niezwykłego miasta, postanowiliśmy iść za ciosem i odwiedzić Kłodzko, poznać jego dzieje i powłóczyć się po urokliwych zaułkach. Dalsza marszruta klarowała się w naszych głowach i zarówno dla piękna krajobrazu jak i dla zabytków sztuki było w niej miejsce. Zmierzaliśmy na południe, a na desce rozdzielczej leżały upoważnienia do głosowania. Wykorzystaliśmy je w jakiejś małej wiosce budząc sensację, bo turyści ją omijają i nie spodziewano się takiej wizyty.
W Kłodzku ustawiliśmy kampera na dużym parkingu usytuowanym w obrębie starówki, między kanałem młyńskim, a Nysą, tuż przy młynie. Duży plac o nawierzchni szutrowej, prawie pusty, nadawał się idealnie na postój z noclegiem, bo nawet naszym czworonogom odpowiadał z powodu sporej łączki między nami a ogrodzeniem młyna.
Polecam to miejsce, bo chociaż w poniedziałek z rana zapełniło się samochodami, to nie przeszkadzało nam to zupełnie, staliśmy bowiem na końcu, tuż przy łączce.
Namiar:
N 50° 26' 21,76" E 16° 39' 24,58"
Tadeusz - 2010-07-05, 13:03
Kłodzko jest bardzo starym miastem. W X wieku istniał tu gród warowny należący do Sławnika, ojca św. Wojciecha, ale jego położenie na bursztynowym szlaku sugeruje, że musiał istnieć znacznie wcześniej. To jego położenie było powodem nieustannych waśni, a w 1114 roku zostało nawet spalone przez czeskiego księcia Sobiesława. Układ, który oddał Kłodzko Czechom i spowodował, że przez 800 lat o jego losach decydowali Czesi, Austriacy i Niemcy, podpisał w r. 1137 Bolesław Krzywousty.
Mieszkańcy Kłodzka zajmowali się głównie kupiectwem i piwowarstwem. Produkowali znakomite piwo, a jego niepowtarzalny smak uzyskiwali przechowując je w długim okresie w odpowiednio niskiej temperaturze. W tym celu pod kamienicami przy rynku drążono głębokie nawet na 30 m piwnice.
Kłodzko przeżywało wzloty i upadki spowodowane wojnami, w wieku XV - husyckimi, a w XVII - trzydziestoletnią. Nie oszczędzały go epidemie, powodzie i pożary. Na Rynku stoi zabytkowa kolumna z figurą najświętszej Marii Panny, upamiętniająca epidemię dżumy z 1680 roku.
Od roku 1742, gdy Kłodzko przeszło pod władanie Prus, stopniowo zmieniało się w warowną twierdzę, a jego fortyfikacje są jednymi z najlepiej zachowanych XVII i XVIII wiecznych systemów obronnych w Europie.
Spacerując po mieście zauważamy wiele śladów powodzi, a przeżyło ich Kłodzko ponad 60. Najgorszą była ta z roku 1997.
Tadeusz - 2010-07-05, 13:10
Spacerując po mieście odkrywamy krok po kroku perełki architektury, urocze zaułki, romantyczne placyki.
Gotycki most św. Jana jest pierwowzorem praskiego mostu Karola i oczywiście znacznie od niego starszym. Ta niewielka budowla kamienna przerzucona nad kanałem młyńskim zachwyca prostotą konstrukcji i misternymi rzeźbami.
Jakże różne są kamienice tego miasta. Od wąskich, renesansowych po przebudowie, ale pochodzących jeszcze z epoki gotyku, po majestatyczne, bogate i zdobne z późniejszych okresów. Imponuje wielkością, przekraczającą skalę Kłodzka, ratusz otoczony kolorowymi kamieniczkami rynku.
Jakże spokojnie jest na rynku w niedzielne popołudnie. Przysiedliśmy na ławeczce dla odpoczynku, ale też dla kontemplacji w tym przyjaznym otoczeniu. Smaczne lody sprzyjały nam w postrzeganiu piękna miasta.
Tadeusz - 2010-07-05, 13:37
W naszym domku spędziliśmy spokojny wieczór, a wieczorna kawka z mleczkiem, z widokiem na Nysę z jednej strony i kanał młyński z drugiej, smakowała jakoś inaczej.
Polubiliśmy to miasto senne niedzielnym popołudniem i ludne poniedziałkowym rankiem.
Wjeżdżając w obręb starówki poruszaliśmy się głównie uliczkami jednokierunkowymi i zorientowałem się, że powrót tą samą drogą jest niemożliwy, a jedyny wyjazd prowadzi przez tunel z ograniczeniem wysokości do 3,oo m. Z lekka osłupiałem. Kamper ma prawie 3.10 m. Pomysł z wyjazdem pod prąd wydawał się karkołomny, zresztą od razu go wykluczyłem mając nadzieję, że znak drogowy przesadza. Przekonałem się o tym wielokrotnie, więc nadzieja miała pewne uzasadnienie. Dla pewności pomaszerowałem jednak mostem do tunelu z kijem od szczotki jako miarą, wzbudzając zainteresowanie i zapewne rozbawienie kierowców i przechodniów. Widok starszego pana dokonującego pomiaru wysokości za pomocą tak oryginalnego przyrządu musiał rozbawić. Dla mnie jednak liczył się efekt, a ten był wielce satysfakcjonujący. Tunel miał co najmniej 3.60 co pozwoliło nam opuścić to piękne miasto i skierować się ku słońcu, na południe.
Cdn.
krynia i stan - 2010-07-05, 14:00
Piękna wycieczka i opis ze zdjęciami , wiele lat temu byliśmy w tamtych okolicach ale ograniczyliśmy swoje zainteresowanie do górek (szczeliniec i okolice) teraz widzę że trzeba będzie pojechać do samego Kłodzka bo warto .
pirat666 - 2010-07-05, 14:21
Trzeba przyznać, że jak będziecie robić takie piękne reportaże z wycieczek to nie trzeba będzie tam jeździć he he
Tadeusz - 2010-07-05, 16:39
Postaram się spisać nasze przeżycia z tej krótkiej włóczęgi i podać je w formie strawnej dla Koleżanek i Kolegów, a jednocześnie zachęcającej do odwiedzenia tych południowych krańców, jakże pięknych i ciekawych.
Oto drugi etap.
Kaplica Czaszek w Kudowie Czermnej.
Ciekawa i zastanawiająca jest historia kaplicy. Wybudowana w r.1776 roku przez następne 18 lat wypełniana była ludzkimi czaszkami i kośćmi. Wpasowane w ściany i sufit wydają się jak gdyby elementem konstrukcyjnym, co stwarza wrażenie niesamowite, mistyczne i zmusza do refleksji nad przemijaniem i marnością życia.
Zastanawia mnie motywacja twórcy kaplicy i jego determinacja. Ks. Wacław Tomaszek, Czech z pochodzenia, odkrywszy kości wyłaniające się spod ziemi przy dzwonnicy kościelnej, polecił grabarzowi Langerowi i kościelnemu Schmidtowi wydobyć, oczyścić i wybielić kości, a następnie wybudowawszy kaplicę, rozpoczął ich pasowanie w ściany i sufit. Stworzył rzeczywiście kaplicę, gdyż naprzeciw wejścia zbudował kamienny ołtarz, a po bokach dwie maleńkie kapliczki z postaciami aniołów. Jeden z nich dzierży trąbę, a pod nim umieszczono napis: „Powstańcie z martwych”, a drugi trzyma wagę, a napis głosi: ”Pójdźcie pod sąd”.
W trakcie budowy kaplicy zaczęto gromadzić wszystkie ludzkie szczątki, pogrzebane bardzo płytko i stopniowo wypierane na powierzchnię.
Dlaczego były tak płytko grzebane? Ponieważ były to ofiary wojen, na pewno trzydziestoletniej z lat 1618-1648 i zapewne siedmioletniej z lat 1756-63. Wszystko wskazuje na to, że ogromna ilość szczątek to ofiary epidemii dżumy z roku 1680, tej samej, która tak srogo dotknęła Kłodzko.
Zebrano 24 000 tysiące czaszek i mnóstwo kości. Ks. Tomaszek umieścił w kaplicy 3000, resztę składając w krypcie, pod podłogą. Warunki tam panujące, a głównie wilgoć spowodowały ich rozsypywanie w proch, Już tylko nikły procent czaszek zachowanych jest w całości.
Na ołtarzu znajdują się m.in.czaszki Ks. Tomaszka, grabarza Langera, którzy wyrazili życzenie, aby po smierci ich kości pozostały w kaplicy, a także wójta Czermnej, Martinca i jego żony. Czaszka wójta jest przestrzelona, gdyż zginął w egzekucji, rozstrzelany przez Prusaków za pomoc Austriakom, a czaszka jego żony wyszczerbiona od cięcia szablą przez pruskiego żołdaka.
Długo rozmyślałem nad wydarzeniami, które przyczyniły się do powstania tego niezwykłego obiektu. Nad skomplikowaną historią tych ziem i losami ludu, który tu żył, pracował, wychowywał potomstwo i chociaż władza się zmieniała i przewalały się wojenne nawałnice, ludzie nadal tkwili na swoim miejscu jak stare drzewa.
Jakie było przesłanie ks. Tomaszka? Zakonnica oprowadzająca turystów mówi coś o śmierci, sądzie ostatecznym i zmartwychwstaniu, ale ja myślę, że w umyśle tego człowieka, który 40 lat pełnił posługę duszpasterską, zagrały nuty, których nie powinniśmy starać się zrozumieć, a przynajmniej tłumaczyć na naszą modłę.
Niech spoczywa w spokoju wraz ze złożonymi tu 24 tysiącami dusz.
Być może zechcecie odwiedzić to miejsce. Podaję więc namiary:
N 50° 27' 06,33 " E 16° 14' 33,43"
Jeślibyście zechcieli pozostać na nocleg, to jest to miejsce odpowiednie. Parking dla autobusów i samochodów osobowych znajduje się nieco na uboczu i jest z niego przejście obok cmentarza do kaplicy, kilkadziesiąt metrów. Jest bezpłatny i spokojny. Polecam.
pilocik - 2010-07-05, 18:29
Czekamy na cdn .
MILUŚ - 2010-07-05, 19:37
Tadeusz ............. byliśmy tam przez ostatnie cztery dni ......... szliśmy Waszymi śladami.........tylko jakoś cieplej było
Tadeusz - 2010-07-05, 23:17
Góry Stołowe.
Dokąd można się udać będąc w nastroju lirycznym i z lekka filozoficznym? W taki właśnie nastrój popadliśmy w Kaplicy czaszek. Za najodpowiedniejsze miejsce uznaliśmy Błędne Skały. To niezwykłe gniazdo piaskowcowych ostańców, leżące na krawędzi szczytu Skalniaka (915 m), na wysokości 850 m w Parku Narodowym Gór Stołowych. Jest to wypiętrzenie dna morskiego z osadami piaskowcowymi, popękanym i zerodowanymi wskutek działania wody i wiatru. Jakże nieprawdopodobne kształty tworzy natura i jak martwa skała wraz z roślinnością tworzą symbiozę, to można tu podziwiać i przeżywać.
Aby jednak tu dotrzeć, trzeba pokonać moc serpentyn na drodze między Kudową Zdrojem a Karłowem i przy dolnym parkingu wykupić bilet za 10 zł uprawniający do wjazdu na parking górny. Jest on także opłatą za parkowanie.
Za wstęp na kilkusetmetrowy szlak płacimy osobno, ledwie kilka złotych. Warto przyjrzeć się parkingowi dolnemu, bo dobre to miejsce do zatrzymania na nocleg. Jego namiary:
N 50° 27' 36,79" E 16° 18' 32,86"
Zarówno wjazd, jak i zjazd w dół odbywa się tylko wyznaczonych okresach czasu, czego pilnują pracownicy Parku, a co ma uzasadnienie, gdyż droga jest niezwykle kręta, stroma i wąska, bez możliwości mijania.
Kucyk raźno wdrapał się na tę ścianę płaczu i tylko jadącej tuż za nami Skody Octawii było nam żal. Musi się wlec, bo my przecież nie przyśpieszymy.
Okazali się szczęściarzami, bo nagle na ostrym zakręcie ukazała się maleńka polanka pozwalająca na przepuszczenie osobówki. Ten fakt miał brzemienne skutki co, jak zwykle bywa, okazuje się w jakiś czas potem.
Na górze wzbudziliśmy ogromne zainteresowanie pracowników Parku. Podobał się nasz Kucyk i nasze pieski. Kucyk stał się nawet obiektem ciekawym do zwiedzania, bo „ taki zwrotny, mały i zgrabny”. Poczuliśmy się z Halszką od razu lepiej. My też tacy nie pokaźni, a kiedyś byliśmy nawet zgrabni i zwrotni.
Na górze nie można zostać na noc, więc spisane koordynaty i tak psu na budę się przydadzą, nie podaję ich zatem.
Przejście szlakiem jest przygodą o wymiarze głównie estetycznym, bo trudności fizycznych wskutek ułatwień nie ma. Kształty skał są tak finezyjne i sugestywne, że nie dziwią nazwy im nadawane, powiedziałbym nawet, że można było pokusić się o więcej wyobraźni w nadawaniu imion tym kamieniom. Zapamiętałem niektóre z nich: Długi Pasaż, Kurza Stopka, Stołowy Głaz, Furtka, Okręt.
Tadeusz - 2010-07-05, 23:26
Pod koniec szlaku dwie miłe panie łaskawie zechciały się ze mną sfotografować, czego nie rozumiem, oraz porozmawiać, co łatwiej było zrozumieć.
Okazały się turystkami z prawdziwego zdarzenia, takimi, co to wędrując zbierają jak najwięcej informacji o odwiedzanych obiektach i są zwolenniczkami ustawicznego dokształcania siebie. Okazało się, że nie tylko siebie, bo wysłuchałem cyklu wykładów o okolicznych wioskach i miasteczkach, a także atrakcjach przyrodniczych po tej i tamtej stronie granicy.
Obie panie pochodzą z tych okolic i mogą pokazać mojej skromnej osobie takie rzeczy, że ho, ho. Podziękowałem serdecznie, bo było za co. Informacje były interesujące i dokładne. To dzięki nim następnego dnia wyruszyliśmy do Skalnego Miasta wyposażeni w wiedzę, że nie w Teplicach, a w Adrspach należy wejść na szlak.
Jak się domyślacie, nie było to spotkanie tak całkiem przypadkowe. Panie okazały się załogą owej Skody, co to ją przepuściłem, a teraz to zaowocowało przypływem serdeczności nieznajomych i bardzo miłych pań.
Tadeusz - 2010-07-05, 23:41
Obejrzyjmy jeszcze kilka zdjęć z Błędnych Skał zanim wyruszymy w dalszą drogę.
Tadeusz - 2010-07-05, 23:50
Po szaleńczym, aczkolwiek kontrolowanym zjeździe do dolnego parkingu obraliśmy kierunek na Skalne Grzyby leżące w pobliżu rezerwatu torfowego. Po drodze pozachwycaliśmy się Szczelińcem bez zamiaru wdrapywania się nań. Forma Halszki, a właściwie stan jej kolan nie pozwala na takie ekscesy. Zwiedziliśmy również nowy, kameralny zalew w Radkowie, bardzo ładnie, powiedziałbym nawet, że elegancko przystosowywany do ruchu turystycznego. Popatrzcie na zdjęcia i przyznajcie, że to Europa, a parking jest wręcz rewelacyjny. Warto podać jego namiary, bo do noclegu wręcz wymarzony, pusty i darmowy.
N 50° 30' 02,52" E 16° 22' 34,356"
Po drodze odwiedziliśmy również Wambierzyce, dużą wieś o ciekawej historii. Niemal wszystko w tej wsi związane jest z wydarzeniami biblijnym. Kalwaria Wambierzycka to monumentalna bazylika i mnogość kaplic, krzyży, stacji kalwaryjnych i figur we wsi i na okolicznych wzgórzach. Wieś leży w dolinie między Górami Stołowymi a Wzgórzami Ścinawskimi nad potokiem Cedron.
Powstanie wsi wiąże się z objawieniem Matki Boskiej w XII wieku, a wyrzeźbiona na tę okazję drewniana figurka stała się obiektem kultu, narastającego z wiekami. Figurka pochodzi z XIV wieku, ale bazylika jest w swej głównej bryle i wystroju – barokowa.
Tadeusz - 2010-07-05, 23:57
Zwiedzenie wsi i wszystkich jej ok.150 obiektów wymaga czasu, zostawiamy zatem dokładne zwiedzanie na inną okazję i zmierzamy na leśną polanę w pobliżu Skalnych Grzybów. Jest to zgrupowanie skalnych formacji o pochodzeniu takim jak Błędne Skały, rozrzucone w lesie na przestrzeni około 2 kilometrów. Z miejsca naszego postoju idąc wyznaczonym szlakiem, docieramy na miejsce po 20 minutach. Ciekawe i tajemnicze to miejsce, ciche i zupełnie bezludne. Zwiedzanie tych cudów natury wymaga pewnego wysiłku i temu zawdzięczamy ciszę i spokój, nielicznym bowiem chce się tu dotrzeć.
Polanka na której nocujemy jest otoczona lasem, środkiem płynie strumień, postawiono nawet stół i ławy dla turystów i wyznaczono miejsce na ognisko.
Koordynaty: N 50° 26' 58,05" E 16° 25' 22,94"
Czujemy się sielsko. Zasłuchani w ciszę rozmyślamy o minionym dniu i planujemy następny.
Cdn.
Aulos - 2010-07-06, 00:06
Piękne Tadeuszu! Kłodzko zwiedzałem jako dziecko z rodzicami, ale nie pamiętam, że jest tak piękne, albo bardzo zmieniło się od tego czasu. Błędne Skały jeszcze przed nami.
Dembomen - 2010-07-06, 10:05
Hej!
Tadeusz, - Fajna relacja. Od wielu lat powracamy w te strony, odkrywamy coraz to nowe miejsca w Kotlinie Kłodzkiej, polecamy urocze Skalne Miasto po stronie Czeskiej
Hej!
Tadeusz - 2010-07-06, 11:25
Tak się składa, Andrzeju, że następny etap naszej podróży prowadzi przez Tłumaczów, gdzie przekraczamy granicę kierując się w stronę Skalnego Miasta. Nie możemy jednak odmówić sobie okazji odwiedzenia miasta z piękną starówką i monumentalnym klasztorem benedyktynów o ciekawej, aczkolwiek burzliwej historii. Tym miastem jest Broumov.
Gdy w 1332 r. król Otakar podarował to miasto benedyktynom praskim, ci w miejscu gotyckiego zamku postawili klasztor, również w stylu gotyckim. Klasztor miał charakter obronny, a poświęcony był św. Wojciechowi. Przebudowany w latach 1728-1733 w szczytowej fazie baroku, imponuje rozmachem, bogactwem i kunsztem detali architektonicznych.
Warto poświęcić więcej czasu na zwiedzenie klasztoru, w tym ogromnej biblioteki, repliki całunu turyńskiego i wielu innych ciekawych obiektów z historii i kultury.
Samo miasto jest również warte obejrzenia. Stanowi wraz z kilkoma kościołami zwarty kompleks z pięknym rynkiem otoczonym kunsztownie wykończonymi kamieniczkami i słupem maryjnym z 1706 roku.
Zanim kamperek poniesie nas do Adrspach, popatrzmy na piękny Broumov.
Tadeusz - 2010-07-06, 16:31
Adrspach. Skalne Miasto .
Przez Tłumaczów, Olovice, Police i Teplice trafiliśmy do Adrspach.
Do Skalnego Miasta można wejść od strony Teplic, bowiem szlaki łączą się przy jeziorku usytuowanym wysoko w skałach. My ominęliśmy jednak to wejście, poinformowani wcześniej o tym, że od strony Adrspach jest po prostu ładniej i właściwie to co najfajniejsze znajduje się właśnie tam. Skoro szlaki się łączą to znaczy, że to jeden diabeł, pomyślałem i... zrobiłem dokładnie tak jak mi poradzono. Nie mieliśmy przecież szans na obejście całości. Jeśli cały szlak wraz z petlą dodatkową zajął nam prawie 5 godzin, to ile czasu potrzebowalibyśmy na przejście dodatkowo drogi od Teplic? A powrót?
Kamperek ustawiliśmy na parkingu za jedyne 80 kc, co stanowi około 14 zł i można to traktować jako opłatę z noclegiem, gdyż po zamknięciu kas obsługa opuszcza swe posterunki i pies z kulawą nogą nie interesuje się pozostającymi na parkingu pojazdami.
Podaję namiary: N 50°37'02,20" E 16°07'18,51"
Za wejście do Skalnego Miasta płacimy 60 kc od osoby, to jest około 10 zł.
Już pierwsze spojrzenie na ogromne ostańce wprawia w zachwyt. Teraz wierzymy, że najpiękniejsza część Gór Stołowych znajduje się właśnie tu. Mówią, że to najpiękniejsze skalne miasto w Europie. Jesteśmy gotowi uwierzyć.
Nad dużym jeziorem trzeba spędzić więcej czasu, szkoda bowiem opuszczać to miejsce. Ma się ochotę obejść je dookoła, a potem siedzieć i patrzeć, patrzeć...patrzeć. I pomyśleć, że właściwie jest ono sztucznym tworem. Jest to wyrobisko popiaskowe w naturalny sposób wypełnione wodami gruntowymi. Ale jakie piękne...
Gdy wreszcie wyruszamy na szlak i zagłębiamy się w skały, pozostaje tylko zachwyt i pstrykanie zdjęć. Boże! Ileż my ich narobiliśmy!
Pokażemy małą ich część i żałujemy, że tu nie można zaprezentować tych cudów natury na fotografii o odpowiedniej rozdzielczości.
Tadeusz - 2010-07-06, 16:46
Początkowo idziemy swobodnie, szerokimi drogami, ale czeka nas także zmudne przeciskanie przez szpary i wspinanie po schodach i drabinach.
Zastanawiamy się, jak radzą sobie w tych skalnych zaciskach grubasy, skoro my musimy się prawie przeciskać.
Zwracają naszą uwagę wspinacze skałkowi. Fotografujemy ich, a w drodze powrotnej po prawie pięciu godzinach okazało się, że niewiele posunęli się do góry. Że przedsięwzięcie trudne to widać, ale myślę, że niebezpieczeństwo tkwi głównie w jakości skały. Piaskowiec jest bardzo kruchy.
Te finezyjne kształty nadane przez wiatr i wodę właśnie z właściwości piaskowca wynikają.
Pod potężnymi skałami wszędzie widzimy piasek. One się powoli rozsypują! Na szczęscie, bardzo powoli.
Tadeusz - 2010-07-06, 17:18
W wielu miejscach, gdzie panorama rozszerza sięi przed oczami otwiera się przestrzeń, ma się ochotę przysiąść i kontemplować to piękno nie tuzinkowe, zaczarowany świat. Odnosi się wrażenie, że przyroda oszalała, że te skalne molochy muszą runąć, praw fizyki nie da się przecież oszukać. I one naprawdę runą. Kiedyś runą, będą przewracać się po kolei i kruszyć, obracać w proch. Dlaczego piękno jest tak nietrwałe?
Stoimy w miejscu, gdzie skały utworzyły potężny cyrk. Tu odchodzi boczna pętla szlaku, długiego i ciekawego, tu także skręcamy do Wielkiego Wodospadu w grocie i tu rozpoczynamy wspinaczkę do jeziorka. To nie żart. Do małego podłużnego jeziorka trzeba się wspinać, aby w końcówce znów zejść niżej, do przystani, gdzie dwie wielkie ni to łodzie, ni barki, czekają na turystów.
Weseli przewoźnicy umieścili tabliczki ostrzegawcze, nie budząc zresztą strachu, a w czasie przejażdżki po jeziorku dowcipkują tak jak czynią to nasi flisacy dunajeccy.
Zanim zaczniemy się wspinać ku jeziorku, należy w budce wykupić bilety (ok. 6 zł od osoby). Napis głosi: Płacimy tylko koronami! Nie przyjmujemy obcych walut! To nie jest kantor!
Nie, to nie! Sięgamy po pieniądze i co? Mamy za mało koron! Złotówki okazały się jednak cenną walutą.
Przejażdżka łódką doszłą do skutku, chociaż długo czekaliśmy aż zbierze się wymagane 30 osób. Wreszcie zebrało się...10 osób i popłynęliśmy.
Miłe to przeżycie. Woda i skały. Piękno niemal onieśmielające.
Zastanawiam się jak to jeziorko powstało, jakie procesy powołały je do życia. I wtedy przewoźnik oznajmił:
" Płyniecie państwo po jedynym jeziorze górskim nigdy nie zamarzającym! A wiecie dlaczego? Bo na zimę je spuszczamy!"
Tadeusz - 2010-07-06, 17:30
Na nowej, dodatkowej pętli szlaku otwierają się szerokie przestrzenie i widoki na skalne kolosy jakby bardziej z góry. Wspinamy sie bowiem dosyć wysoko, na plafformę widokową.
Różne nazwy nadano tym skalnym olbrzymom. Jeśli odwiedzicie to zaczarowane miejsce, będziecie mogli je poznać, a może nadacie swoje nazwy?
Opuszczaliśmy Skalne Miasto z żalem.
Następnego dnia mieliśmy znów wrócić do Polski. Obiecaliśmy sobie przecież odwiedzenie doliny Bobru.
JaWa - 2010-07-06, 18:21
Tadeusz napisał/a: | Zastanawiamy się, jak radzą sobie w tych skalnych zaciskach grubasy, skoro my musimy się prawie przeciskać. |
Tadziu jak Ty się przeciskałeś, to co ja robiłem ?
PS. To była wspaniała wyprawa MK.
Tadeusz - 2010-07-06, 18:26
JaWa napisał/a: | Tadziu jak Ty się przeciskałeś, to co ja robiłem ? |
Wiesz, Jacuś, że sam tego nie rozumiem.
Myślę, że...Ty wtedy byłeś chudy....a ja teraz wyraźnie utyłem.
Tadeusz - 2010-07-07, 08:47
Ted69 napisał/a: | czyzby szopka juz nie dzialala? |
Szopka działa. Nie odwiedziliśmy jej, bo Wambierzycom więcej czasu poświęcimy innym razem. Wszystkie obiekty, tzn. kapliczki, stacje krzyżowe,krzyże i figury, sama bazylika, ruchoma szopka i skansen u sołtysa, wymagają co najmniej całego dnia zwiedzania, lub nawet więcej. Mieliśmy za mało czasu.
Ale my tam jeszcze wrócimy.
Dembomen - 2010-07-07, 08:50
Hej!
Tadeusz, aż łezka kręci się w oku, ostatni raz byliśmy siedem lat temu z Anią Marią na plecach i nic sobie nie odpuściliśmy z uroków tego miejsca. Dzięki Tobie jesteśmy po raz drugi.
Pozdrawiamy.
Hej!
48a-ELANKO - 2010-07-07, 09:37
Tadziu, pisz, dołączaj dalsze zdjęcia, nie ociągaj się !
Tak pięknie przedstawiacie nasze okolice, że ... nam pokazujecie nieznane !
No a fotki Halszki i Twoje są cudowne !!!
Tadeusz - 2010-07-13, 16:42
Już wcześniej, zachęceni przez Krzysiaz210, planowaliśmy odwiedzenie doliny rzeki Bóbr.
Droga z Adspach wiodła przez Lubawkę, Przełęcz Kowarską, tak dobrze nam znaną, Kowary, Jelenią Górę do Siedlęcina. To piękna wieś rozłożona na wzgórzach, nad snującym się w dole Bobrem. Nad samą rzeką, przy zabytkowej Wieży Rycerskiej, zwanej również zamkiem Chudów, można zatrzymać się na popas z noclegiem włącznie.
Namiary: N 50°56'05,92" E 15°41'05,62"
Zanim opiszę i pokażę zdjęcia zabytkowego kościoła św. Mikołaja i unikatowej Wieży (z racji najstarszych w Europie fresków o tematyce świeckiej), pragnę skierować zainteresowanie kolegów na jezioro Modre, sztuczny zbiornik uzyskany przegrodzeniem przełomu Bobru. Wzdłuż jego brzegu, aż do Jeleniej Góry prowadzi droga idealna do spaceru pieszo lub rowerem. Nad brzegiem jeziora, zawieszone wysoko na skale znajduje się schronisko PTTK "Perła Zachodu" wybudowane w 1912 roku. Tam również możemy wspiąć się kamperem, drogą wąską, stromą i krętą, ale na górze czekają nas niezapomniane widoki i spokój.
Tu również możemy ustawić kamperka na nocleg.
Namiary: N 50°55'24,455" E 15°41'39,624"
Jezioro jest długie i kręte, głęboko wcięte w skały, przecięte romantyczną kładką, a tuż przy Jeleniej Górze również oryginalnym mostem kolejowym o jednym filarze.
Tadeusz - 2010-07-13, 16:53
Warto odwiedzić mały, ale interesujący kościół św. Mikołaja w Siedlęcinie. Ten obecny, wybudowany na miejscu poprzedniego z roku 1399, wykorzystuje średniowieczne mury poprzednika, co świetnie widać nawet w zachowanych detalach. Powstał w XVI wieku i później był przebudowywany, ale zachował surowy charakter i ciekawe kamienne detale. Przed kościołem podziwiać możemy kamienną figurę św. Leonarda i cokół po skradzionej figurze św. Floriana.
Tadeusz - 2010-07-13, 17:17
Wieża rycerska w Siedlęcinie.
Zamek we wsi Siedlęcin nad Bobrem jest najlepiej zachowanym w Polsce obiektem nazywanym rycerską wieżą mieszkalno obronną. Wieże takie były często budowane w XIII i XIV wieku, kiedy to władcy obawiali się o swoją pozycję i nie pozwalali rycerstwu na budowę własnych wielkich zamków. Mimo dwóch przebudów w XVI i XVIII w. wieża siedlęcińska przetrwała do dzisiaj w prawie nie zmienionym średniowiecznym kształcie.
Szkoda tylko, że rozebrano otaczający mur i postawiono zasłaniającą ją oficynę, przez którą wchodzi się do środka. Samo wejście ozdobione jest gotyckim portalem. Wieża jest podpiwniczona, przykryta czterospadowym dachem i ma 4 kondygnacje. W początkach jej istnienia zwieńczenie stanowiły blanki co można zobaczyć na zdjęciu przedstawiającym rekonstrukcję. Bezpieczeństwo mieszkańcom miała zapewnić fosa (w której do dzisiaj stoi woda) z mostem zwodzonym oraz mocne mury o grubości aż 2 metrów. Fosa była zasilana wodą z przepływającej obok rzeki Bóbr.
Wieża słynie ze ściennej polichromi wykonanej w technice al secco (farba kładziona na wyschniętym tynku) w reprezentacyjnej sali rycerskiej na trzeciej kondygnacji. Wyjątkowa jest tematyka malowideł, zwykle bowiem dotyczyły one religii, przypominały o ulotności doczesnego świata, natomiast tutaj treść jest świecka i nawiązuje m.in. do rycersko-romansowej opowieści o sir Lancelocie, rycerzu Okrągłego Stołu, przedstawia księcia Bolka I Surowego oraz św. Krzysztofa patrona podróżnych.
Freski opisane są na tablicach informacyjnych, a zwiedzaniu towarzyszą dźwięki średniowiecznego chóru, co daje niesamowity nastrój!
We wnętrzu wieży można zobaczyć charakterystyczne wnęki okienne z kamiennymi ławami. Wnęki te były duże ze względu na sporą grubość muru. Umieszczone w nich ławki nazywano sediliami i wykorzystywano do odpoczynku lub poufnych rozmów. Sedilie są charakterystyczne dla zamków średniowiecznych. Wieża otoczona murem miała charakter wybitnie obronny i bardzo szkoda, że go wyburzono zakłócając harmonię architektury.
Namawiamy Kolegów do zwiedzenia tego obiektu. Mamy się czym chwalić i myślę, że znajomość takich wyjątkowych zabytków w naszym kraju powinna dawać szczególną satysfakcję.
Tadeusz - 2010-07-13, 17:24
Opuszczając Siedlęcin i kierując się do następnych ciekawych miejsc z biegiem rzeki, czuliśmy radość z poznania tak istotnego na mapie zabytków obiektu, a zarazem tak mało znanego polskim turystom.
Spójrzcie na te ścienne obrazy. Szkoda, że wykonano je techniką suchą, bo jest mniej trwała. W renesansie stosowano już powszechnie technikę al fresco, na mokrym tynku.
krzysioz - 2010-07-15, 12:49
Dzieki Tadeusz,
Znow jestem w pracy , a dzieki Tobie moge wracac w ulubione miejsca. Mam nadzieje ,ze dotarles w okolice Wlenia. Jesli tak nikt nie jest w stanie opisac miejscowych skarbow lepiej.
Camper Diem - 2010-07-15, 13:07
Tadeusz, ponieważ mamy wakacje i mocno dodatnie temperatury, napisz proszę, czy na Waszej drodze były jakieś miejsca nadające się do zamoczenia, tudzież popływania?
myślę przede wszystkim o dzieciach
tolo61 - 2010-07-22, 16:06
Tadeuszu...
Dzięki za piękny przewodnik miejsc wyjątkowych i pięknych.
Dawno nie byłem w tych miejscach...oj dawno.
Czas zabrać dzieci, mimo że już dorosłe i pokazać, piękną Polskę .
Gonimy tu i tam , jezdzimy w dalekie kraje.
A zapominamy, lub nie wiemy, ile pięknego dobra kryje się wokół nas.
Ciśnie się na usta stare porzekadło ....Cudze chwalicie swego nie znacie.....
A jest na wyciągnięcie ręki.....
DZIEKUJĘ .....
Tadeusz - 2010-07-22, 17:18
affa napisał/a: | ponieważ mamy wakacje i mocno dodatnie temperatury, napisz proszę, czy na Waszej drodze były jakieś miejsca nadające się do zamoczenia, tudzież popływania? |
Tak. Zarówno zalew w Radkowie jak i zalew koło zamku Czocha ( tam również byliśmy ) to miejsca świetnie nadające się do kąpieli. W pobliżu znajduje się Świeradów Zdrój, gdzie również są świetne warunki do kąpieli.
Camper Diem - 2010-07-22, 19:28
dzięki Tadeusz, nie wiem jaka pogoda będzie, ale wolę mieć jakąś wodę w odwodzie
zaczynam na całego planować wypad sierpniowy w te okolice i chciałbym samemu sobie udowodnić, że "piękna nasza Polska cała", może nawet piękniejsza niż Bawaria (bo plany zrodziły się po powrocie z krainy piwa i zamków)
chcę dzieciom zrekompensować również klapę wakacyjną- nasz miesięczny pobyt na Kaszubach zakończył się po kilku godzinach... teściowa, z którą spędzamy zawszę tę część wakacji złamała rękę i teraz chwila w domu, chwila nad jeziorem, ale trudno to uznać za pełnoprawny wypoczynek
reasumując: 10-14 wspaniałych dni w okolicy Kłodzka-Karpacza-Jeleniej musimy przeżyć. jeśli ktoś ma jakieś pomysły, o których na CT jeszcze nie było mowy bardzo proszę o sygnał...
jolcia777 - 2010-07-22, 21:40
Affa, polacam Ci obejrzenie Parku Miniatur w Kowarach koło Jel.Góry (miejscowość naszego kolegi 48a-ELANKO). Tam możesz w "pigułce" obejrzeć wszystkie ważne i mniej ważne obiekty na Dolnym Śląsku i być może zapragniesz obejrzeć je w "oryginale". No a w Czechach obowiązkowo Miasteczko Skalne Adrspach, które opisywał Tadeusz. Robi wrażenie!
akissjg - 2010-07-23, 00:08
No a w sobotę oficjalne odsłonięcie Ratusza Wrocławskiego. Ja również polecam ten park
Camper Diem - 2010-07-23, 07:35
park mamy w planach, bo chyba każdy lubi takie wycackane miniaturki, często piękniejsze niż oryginały
w ten sposób zwiedziliśmy już m.in. Berlin, Frankfurt, Hamburg, Amsterdam i inne (w Legolandzie niemieckim )
chcemy z dziećmi wejść na 1-2 górki, takie najładniejsze, może być z częściowym wjazdem kolejką. z tego co widziałem wjazd z Karpacza na Kopę to kolejka z 1 krzesełkiem. czy są jakieś wyciągi bardziej prorodzinne?
czy znacie trasy na Śnieżkę, Śnieżnik tudzież inne, mniej znane, ale równie spektakularne szczyty, które spokojnie mogą podejść kilkuletnie dzieci?
akissjg - 2010-07-23, 16:38
Affa, od strony Pecu jest podwójna kanapa, w Szklarskiej Porębie na Szrenicę również a w Świeradowie na Stóg Izerski Gondola. Ale ja polecam podejście a ewentualnie zjazd, bo dla nie wprawionych nóg, zejście zazwyczaj kończy się zakwasami.
Pozdrawiam i zapraszam na wrzesień .
Camper Diem - 2010-07-23, 16:52
tak też planujemy: wejście o własnych siłach, ze zjazdem
chyba na Szrenicę wejdziemy.
a Śnieżka? w praktyce jak trudny jest szlak z Karpacza?
BiG Team - 2010-07-23, 18:54
Jest kilka szlaków na Śniezkę, ale najlepszy będzie niebieski od kościółka WANG, a zejście czerwonym przez kocioł Łomniczki. Dzieci dadzą radę
MILUŚ - 2010-07-23, 19:00
BiG Team napisał/a: | Jest kilka szlaków na Śniezkę, ale najlepszy będzie niebieski od kościółka WANG, a zejście czerwonym przez kocioł Łomniczki. Dzieci dadzą radę |
A jak z remontem na Śnieżce obserwatorium ? Czy nie ma ograniczeń ,żeby wdrapać się na szczyt Śnieżki .
PZDR> MILUŚ
Camper Diem - 2010-07-23, 19:12
dzięki BiG
a może podpowiesz mi coś na temat koncertu "gitarą i piórem", jak to tam jest organizowane? czy z dziećmi można się wybrać?
krzysioz - 2010-07-23, 19:16
Nie wiem jakie duze dzieci , ale to , co napisal Grzesiu to jednak jest niezly kawalek.( aczkolwiek bardzo tez piekny) Ja osobiscie Sniezki nie polecam ze wzgledu na wiecznie tam panujacy tlok - szczegolnie na wakacjach i w weekendy. Moze od strony Peca rzeczywiscie ciekawiej troche zwlaszcza od stacji posredniej wyciagu. Mimo ,ze to temat raczej o Polskiej czesci ( ale zaszedl juz pewien precedens w ty temacie) Polecam na przyklad gondole w Janskich Lazniach ( kilkanascie kilometrow dalemj na poludnie) gdzie po wjezdzie na gore mozna odbyc kilkukilometrowy spacer w strone Peca lub zjechac w dol na specjalnej gorskiej chulajnodze , ktora mozna tam wypozyczyc.
Byla tu tez gdzies w tematach Przelecz Okraj - duzy parking ( gdzie mozna przenocowac na wysokosci 1048m - w kamperku) stad tez wejscie na Sniezke - szczegolnie czerwonym szlakiem ( omijajac Kowarski Grzbiet nie powinno stanowic problemu - spojrz na wysokosc startu. Przy tym duzo mniej ludzi zdobywajacych Sniezke od strony Czarnej Kopy.
Parking poza sezonem bezplatny - w lecie nie wiem (ale podejrzewam ze glownie zyja z narciarzy w sezonie zimowym)
Camper Diem - 2010-07-23, 19:29
no dzięki krzysioz210
właśnie takie praktyczne informację mnie interesują
dziewczyny mają 5 i 7 lat i są dzielnymi piechurami. zdobywały wcześniej Skrzyczne, ale z częściowym wjazdem wyciągiem
wejście od Pecs rozważaliśmy już wcześniej, ale nie znam tych gór w ogóle (oprócz kawałka Stołowych) i próbuję się tak internetowo zaznajomić. myślę, że do końca weekendu będę już wiedział gdzie jadę
jesteśmy gotowi zahaczyć o Czechy czy nawet Niemcy. mam 12-14 dni do dyspozycji wedle planu.
MILUŚ - 2010-07-23, 19:35
Będziemy się pętać w tych rejonach po 10 sierpnia
Przyznaję ......... pomysł z noclegiem na przełęczy Okraj bardzo mnie zainspirował .
BiG Team - 2010-07-23, 19:59
Śnieżka dostępna bez ograniczeń. Koncert gitarą i piórem odbywa się blisko centrum Karpacza na stoku obok hotelu Karkonosze i Chaty Karkonoskiej /miejsca gastronomiczne na jakieś 300 osób/. Impreza spokojna, śmiało można uczestniczyć z dziećmi
Camper Diem - 2010-07-24, 07:48
w necie jest info, że z powodu tłumu turystów otwarty jest do wejścia na Śnieżkę tylko czerwony szlak z łańcuchami...
łańcuchy, czyli duży stopień trudności? można tam małe dzieci zabierać?
no i te tłumy podobno... czy w dni robocze szlaki się wyludniają na tyle, by wycieczka pozostała przyjemna?
BiG Team - 2010-07-24, 09:39
Z podejściem nie jest źle, dzieci dadzą radę. Zejście tzw. drogą jubileuszową. Łańcuchy służą bardziej w okresie zimowym kiedy jest to jedyna droga do wejścia i zejścia ze Śnieżki. W tygodniu jest luźniej.
Camper Diem - 2010-07-24, 10:13
dzięki
zamierzamy odwiedzić Skalne Miasto (Adrspach), a Błędne Skałki sobie odpuścić... Czy warto odwiedzić jedno i drugie mimo wszystko?
BiG Team - 2010-07-24, 11:49
Warto zobaczyć co się da, chyba, że zostaną na następny raz
jury - 2010-07-24, 11:52
I jedno i drugie jest piękne, ale Błędne Skały sa nasze i koniecznie Szczeliniec.
Zarówno Błędne Skały jak i Szczeliniec można zaliczyć jednego dnia powiedzmy z przerwą obiadową.
Pierwsze bym zaliczył Błędne Skały bo nie są do przejścia trudne a na Szczeliniec wiodą bardzo długie nie specjalnie wygodne schody i po Szczelińcu już nic wam się nie będzie chciało. Widok ze Szczelińca odpłaci wam wszystkie trudy.
Ja mam zaliczone i jedne i drugie w lato jak i w mroźną śnieżną zimę gdzie na Szczelińcu nie wszystko dla turystów bez odpowiedniego sprzętu jest dostępne.
Camper Diem - 2010-07-24, 12:51
ja mam zaliczone Skałki, zarówno latem jak i w śniegu, a żona Szczeliniec więc w sumie nie musimy już zaliczać
a serio, Szczeliniec obowiązkowo, ale zastanawiam się nad Błędnymi Skałkami, czy warte zachodu w perspektywie wizyty w Adrspach?
krzysioz - 2010-07-24, 13:08
" Czemu nie warto? - wszystko warto" Zostaje tylko kwestia czasu , ktorym dysponujecie. Zeby nie chodzic w kolko polecam przejscie z Adsprachu do Teplic nad Metui - mozna wysiasc z tratwy przedstawionej przez Tadeusz w miejscu , gdzie robi nawrotke. Powrot z teplic nad metui do Adsprachu to kilka minut pociagiem. W ogole ( znow sie naraze bo temat polski) polecam jako baze Trutnow. Stad wszedzie blisko - Karkonosze , Gory Stolowe , piekny ogrod zoologiczny w Dwor Kralowe, dobrze utrzymany basen. Jest tez ladnie polozony nad jeziorkiem kamping nieststety nie najtanszy i troche trudno trafic pierwszym razem, ale jest tam kilka barow , plac zabaw dla dzieci. Jeziorko moze nie jest krystalicznie czyste i wszedzie widac karpie , ale schodzic sie mozna . Rano dowoza cerstwe ( znaczy sie swieze) pieczywo w poblizu.
soela - 2010-07-31, 23:18
Tadeuszu, jedno piwo dla Ciebie to za mało
Wirtualne masz już teraz .
Myślę że przy jakimś najbliższym spotkaniu to i realne postawimy.
Tadeusz - 2010-08-09, 12:55
Soela, dziękuję za piwo. Osobiste spotkanie zakończy się na pewno nie jednym piwkiem.
Przerwa w opisie naszej podróży spowodowana była naszymi ograniczonymi możliwościami w użyciu internetu. Żeglując po jeziorach mazurskich i zaszywając się gdzieś w puszczy, szukając wyciszenia z dala od cywilizacji, z rzadka zaglądamy na forum.
Dziś uruchomiłem agregat i nad pięknym, zacisznym małym jeziorkiem wspominam tamtą podróż.
Z Siedlęcina, wzdłuż Bobru, blisko jest do niezwykłej urody zakątka. To tama na Bobrze i utworzone przez nią jezioro Pilchowickie.
Ciekawy to obiekt, wybudowany całkowicie z kamienia, co dodaje mu szyku. Po katastrofalnej powodzi w 1897 r postanowiono tę tamę postawić w miejscu przełomu rzeki, wówczas nazywającej się Bober, w pobliżu wsi Mauer, obecnie Pilchowic. Ukończono budowę w 1912 roku. Imponowała wielkością. Była wówczas największą tamą w Europie.
Dziś jest drugą co do wysokości w Polsce, liczy sobie 62 m. Jej długość mierzona na koronie wynosi 280 metrów.
Jest malowniczo wtopiona w górzysty krajobraz, a usytuowana u jej podnóż mała elektrownia o mocy 7,5 MW jeszcze dodaje jej uroku.
Jadąc od strony Pilchowic, najwpierw skręciliśmy zgodnie z drogowskazem w stronę zapory, ale nad rzekę poniżej obiektu. Chcieliśmy nasycić oczy urodą tego miejsca, bo Bóbr tu malowniczo skręca między strome ściany i zapora z tej perspektywy wygląda imponująco.
Wróciliśmy na główną drogę i stromym podjazdem dotarliśmy na górę zapory. Tuż przy niej usytuowano płatny parking i karczmę.
Widok na jezioro w jedną stronę i głęboko w dole położoną rzekę z drugiej strony jest zbyt piękny, by chciało się stąd odjeżdżać.
Koordynaty parkingu mogą się przydać:
N 50°57'54,64" E 15°38'35,48"
krzysioz - 2010-08-09, 13:23
Bardzo mnie cieszy ,ze jedziesz wzdluz rzeki. Z tego co czytalem dotarles do Czochy i ciekaw jestem w ktorym miejscu przeskoczyles z Doliny Bobru w Doine Kwisy - rzeki granicznej miedzy Slaskiem a Luzycami.
Jesli mozna pozwole sobie zwrocic uwage na pewien nieistotny szczegol. Prawdopodobnie przez blad literowy zawyzyles nam z tysiac razy moc elektowni w Pilchowicach.
Czekam z niecierpliwoscia na dalsze odcinki.
A piwko - lwoweckie postawie na zywo.
Tadeusz - 2010-08-09, 13:27
Utworzone przez zaporę jezioro jest długie na 4 km, a szerokie na 300 - 400 m. W miejscu, gdzie Bober do niego wpływa przerzucono most kolejowy, najwyższy w Sudetach, 20 metrów nad lustrem wody. W pobliżu mostu jest maleńka stacyjka, a z niej pociąg wjeżdża do najdłuższego w Polsce tunelu.
Ruszyliśmy w stronę stacyjki kamperem i po 150 metrach znależliśmy nad jeziorem parking. Ten oferuje piękny widok i jest darmowy, dlatego polecam to miejsce na nocleg.
Nam posłużył za bazę, a otoczenie jeziora zwiedzaliśmy rowerami.
Podróżując po Wielkiej Brytanii, zaglądamy często do doliny rzeki Elan, słynącej z przepięknych kamiennych tam, wybudowanych w czasach królowej Wictorii. Utworzone tam cztery jeziora dostarczają krystaliczną górską wodę rurociągami do oddalonego o 150 km Birmingham. Tamy te opisałem na naszym forum w dziale Podróże - Wielka Brytania.
Myślałem, jadąc nad zaporę Pilichowicką, że po tamtych doświadczeniach, ta zapora nie zaimponuje nam. Jakże się myliłem!
Koniecznie obejrzyjcie ten piękny obiekt, połączenie techniki z estetyką. I jedno i drugie na najwyższym poziomie.
Tadeusz - 2010-08-09, 13:39
Krzysio zwrócił uwagę na błędnie podaną moc elektrowni. Dziękuję, Krzysiu. Poprawiłem.
jury - 2010-08-09, 22:48
No to juz wiadomo gdzie był kręcony serial "Tajemnica twierdzy szyfrów".
Zdjęcia i miejsce piękne, muszę to zobaczyć na żywo.
Tadeusz - 2010-08-16, 20:04
To była podróż między jednym, a drugim spotkaniem z Kolegami na kameralnym zlocie. Ograniczał nas czas, a zarazem nakręcała chęć zobaczenia jak najwięcej z cudów tej krainy.
Zachęceni przez Krzysiaz210 musieliśmy tam być. Powiem więcej - musimy tam wrócić.
Musimy bo chcemy pomyszkować po dalszej części Doliny Bobru, bo chcemy dokładniej zwiedzić poszczególne obiekty niektórych miasteczek i chcemy znów poczuć atmosferę tej krainy.
Krzysiowi dziękuję za wskazanie mi drogi, Seoli i Yansowi za docenienie moich refleksji i za natchnienie do dalszych.
Dziękuję. Postaram się nie zawieść Was i nie nudzić w dalszym opisie naszej sielskiej wycieczki. Muszę ją tak nazwać, bo krajobrazy i miejskie zaułki wprowadzały nas w nastrój sielski, a to za sprawą urody tych miejsc i niezwykłej często historii, tej dawnej i tej całkiem bliskiej.
Tak właśnie było z Lubomierzem.
W tym miasteczku dzieją się dziwne rzeczy i wszystko jest dziwne. Dziwne ale i piękne.
Samo miasteczko jest dziwne, bo cóż to za miasteczko, gdzie mieszkańców nawet 3000 nie ma, a odwiedziły je niemal wszystkie sławy polskiego kina, kabaretu, sceny i wszelakiej maści mediów.
Gdy w 1967 roku na rynku w Lubomierzu pojawili się filmowcy, nikt nie przypuszczał czym to się skończy dla tej mieściny. Kręcono wówczas sceny do filmu "Sami Swoi" i po Rynku szaleli Kowalski, Hańcza, Pyrkosz i inne sławy. Mieszkańcy byli dumni, tym bardziej, że po tym filmie zaczęto kręcić następne. Lubomierz jest po prostu fotogeniczny.
Duma mieszkańców dumą, a głowa też nie od parady i w 1997 roku zorganizowano pierwszy Przegląd Polskiej Komedii Filmowej. Oczywiście Pawlak i Kargul byli ojcami chrzestnymi i chociaż nagród nie wręczano, powodzeniem się cieszył ogromnym.
Trzeci przegląd w roku 1999 już nazywał się Ogólnopolski Festiwal Komedii Filmowych i pojawiły się nagrody.
Lawina ruszyła. Miasteczko żyje komedią filmową i humorem buchającym ze sceny, bo i kabarety zaczęły nawiedzać to miasto. Przewala się przez nie plejada gwiazd.
Gdy staliśmy pod ratuszem i wdałem się w pogawędkę z robotnikami naprawiającymi poręcz na schodach, usłyszałem:
- Widzi pan, to jest tak. Z tych schodów zleciał pan Pyrkosz. Nie chcemy, żeby znów zleciał bo równy facet jest i już wiekowy.
Napomknęli coś o stanie nieważkości, ale myślę, że to dotyczyło kogoś innego.
Jak to jest, że najmniejsze miasto województwa dolnośląskiego zyskało taką sławę. Myślę, że tutejsi ludzie są pomysłowi, mają głowę na karku, kochają to miasteczko i potrafią wykorzystać niesłychany urok tej cud-mieściny.
Yans - 2010-08-16, 20:20
Będąc nastolatkiem odbyłem podróż podobnym szlakiem. Dlatego kiedy wczoraj czytałem to sprawozdanie byłem w nastroju refleksyjno-wspominkowym...
Przypomnieliście mi o tym pięknym zakątku naszego wyjątkowego kraju... Dlatego moja ocena mogła być tylko jedna. Chylę czoło i serdecznie dziękuję.
Jestem gotów nawet te wirtualne zamienić na realne.Tylko czy damy radę?
Tadeusz - 2010-08-16, 20:25
A przecież Lubomierz to nie tylko festiwale. To miasteczko jest stare, nawet nie bardzo wiadomo jak stare. Żeby było wiadomo, postanowiono uznać, że prawa miejskie otrzymało w roku 1291 od księcia świdnicko-jaworskiego - Bolka.
Jeśli tam zawitacie, koniecznie obejrzyjcie to miasteczko dokładnie. Jest tam co oglądać, bo zespół klasztorny z kościołem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Maternusa jest wart poświęcenia nawet wiele czasu.
Do obejrzenia są: kościół poewangelicki, kościół cmentarny,fragmenty murów obronnych, ratusz z początku XiX wieku, a kapliczki i figury przydrożne w mieście i okolicy obrodziły jak mało gdzie.
Ale sama architektura miasteczka z kamieniczkami z podcieniami, zachowanym brukiem i rynsztokami urzeknie każdego, kto jest wrażliwy na piękno tego co stare i wciąż żywe.
Zapraszam Was do tej zakręconej mieściny, do muzeum Kargula i Pawlaka i podaję namiary na rynek:
N 51°01' E 15°31'
Tadeusz - 2010-08-16, 20:27
Yans napisał/a: | Jestem gotów nawet te wirtualne zamienić na realne.Tylko czy damy radę? |
Damy na pewno. Tym razem ja stawiam.
Jeszcze raz dziękuję.
Tadeusz - 2010-08-16, 20:56
Skoro już zboczyliśmy z doliny Bobru do doliny Kwisy, to w drodze do naszego głównego celu, o czym potem, zahaczylismy o Gryfów Śląski, niegdyś Greiffenberg.
Leży w powiecie lwóweckim nad Kwisą i jeziorem Złotnickim na Pogórzu Izerskim.
W połowie XIII wieku na pewno Gryfów już był miastem, nie wiadomo jednak od jak dawna. Przyjęto zatem, że od 1242, kiedy to Bolesław Rogatka nadał prawdopodobnie prawa miejskie.
Kiedy w XV wieku miasto nękały klęski, jedna za drugą, od wojen husyckich po zarazy i pożary aż wreszcie ilość mieszkańców spadła do 12 (słownie: dwunastu), do akcji wkroczyła znana rodzina dobroczyńców tych terenów, właścicieli ogromnych połaci ziemi śląskiej - Schaffgotschów.
Miasto odrodziło się szybko i efektownie. Powstał ratusz, młyny, a nawet szpital i apteka. Dzięki handlowi miasto bogaciło się i piękniało. Przybywało kamieniczek, budowano kościoły.
Warto pospacerować po rynku, gdzie okazały ratusz otoczony jest kamieniczkami renesansowymi i barokowymi. Warto również zajść do kościoła św. Jadwigi, późnogotyckiego, z ciekawym ołtarzem-tryptykiem, który po zamknięciu skrzydeł wygląda jak monstrancja. To w tym kościele umieszczono wykute w piaskowcu epitafium rodziny Schaffgotschów.
Warto obejrzeć XV-wieczny kościół św. Wawrzyńca i resztki murów obronnych z przełomu XII i XIV wieku.
Na to miasteczko,oraz poprzedni na naszej trasie Lubomierz potrzeba więcej czasu niźli my mieliśmy. Wrócimy tu jeszcze, ale teraz musimy pomykać do naszego celu - zamku Czocha.
krzysioz - 2010-08-17, 03:17
Mimo ze daleko - znow jestem prawie w domu. Dzieki Tadziu. Jako ze pamiec ludzka jest zawodna to dokladnie nie pamietam , ale pierwsze zdanie napisane w jezyku polskim tez ma zwiazek z Lubomierzem. Zdaje sie ,ze brzmialo ono w przyblizeniu : " ty poczywaj a ja pobruszam..." i ziomal ,ktory to napisal pochodzil z Lubomierza.
Z lubomierz a jesli dobrze pamietam pochodzi rownierz..... Jacek Bim
A ja skromnie dodal , ze urodzilem sie w Gryfowie ( lwowecka porodowka byla przez dwa lata w remoncie)
jury - 2010-08-17, 12:45
Tadeusz bardzo ładna fotorelacja która mnie jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu że muszę mieć kamperka i poszwędać się po kraju którego nie znam tak jak znam europę.
Dziękuję
Tadeusz - 2010-08-19, 16:30
Zamek Czocha
Zamek ten wyróżnia się spośród innych zamków tego regionu. Przecież jest ich w okolicy wiele, ale nieszczęścia, wojny, a wreszcie czas uczynił z nich ruiny. Bardzo malownicze ruiny, ale jednak to wszystko co z nich zostało. Czosze się udało. Można tak powiedzieć, bo choć i jego nie omijały nieszczęścia, to jednak został po ogromnym pożarze odbudowany, a na koniec przechodząc w ręce niezwykle bogatego Ernsta Gutschowa, został przebudowany i dotrwał do II wojny światowej. Przetrwał i ten kataklizm, chociaż niemiłosiernie obrabowany z dzieł sztuki i innych skarbów. Nie wszystko zdołał uciekający Gutschow zabrać. Wiele wspaniałości zamknął w opancerzonej komnacie z pancernymi drzwiami i zamkiem szyfrowym nie do ugryzienia. Dla władzy ludowej nie ma rzeczy niemożliwych. Z subtelnością dla niej typową, wysadziła drzwi używając materiałów wybuchowych i skarby znikły. W komnatach jeszcze co nieco zostało, ale w roku 1946 mianowany przez władzę ludową burmistrz Leśnej wraz z bibliotekarką zamku, Niemką z von przed nazwiskiem, wywieźli wszystko do Niemiec. Zaczął się podły okres dla zamku. Na szczęście wojsko upatrzyło go sobie na ośrodek wypoczynkowy. Niedostępny, ale uratowany czekał na lepsze czasy. I tak oto my, szarzy, niepozorni, mali ludkowie możemy wejść w jego progi i rozdziawiać gębę z podziwu nad pomysłowością budowniczych. Sfotografowałem gablotę z historią zamku. Jeśli klikniecie na obraz, to powiększony pozwoli ją przeczytać. Jest to zarys historii, nie mówiący nic o tym, co dla tego rodzaju historycznych obiektów jest najważniejsze: o jego roli w rejonie, o współpracy z innymi zamkami w systemie obronnym, o tajemnicach zamku, a wreszcie o jego legendach. W pobliżu znajdują się ruiny zamków Gryf oraz w Świeciu. Ten drugi jest w stanie okrutnej dewastacji, ale został kupiony i właściciel podejmuje jakieś tam kroki, ale nie wiem, czy dla ratowania resztek, czy dla zarobku. Zamek Gryf, mimo ruiny robiący wrażenie, ma niezwykle ciekawą historię i musimy go odwiedzić, choćby dla starszego pana, który tam ciągle przebywa i opowiada turystom o zamku niesamowite historie. Znakomity przewodnik-amator. Wiadomo, że były to zamki systemu obronnego króla Wacława II.
Zamek Czocha szokuje znakomitym powiązaniem elementów architektury średniowiecznej, tej sprzed gotyku, a zatem romańskiej, z renesansem najczystszej wody. Szokują troszkę doskonałe łuki romańskie, bo są zbyt doskonałe. Jeśli jednak pogrzebać w historii zamku, znajdujemy odpowiedź. Otóż, gdy ostatni właściciel, Ernst Gutschow, postanowił w roku 1909 dokonać przebudowy, zatrudnił architekta zakochanego w proporcjach średniowiecznych i ten, a był to Bodo Ebhardt, wplótł w istniejące mury swoje doskonałe łuki i okna. Możemy mu to wybaczyć, bo zamek zyskał na urodzie.
Tadeusz - 2010-08-19, 17:20
Uroda zamku i jego przyległości ściągała filmowców, nie tylko z Polski. Nie będę wymieniał tytułów kręconych tu obrazów, bo nie one przydają zamkowi splendoru, a raczej zamek im.
Ciekawe są legendy zamku, te stare i te całkiem nowe. Te nowe dotyczą oczywiście głównie II wojny światowej i prowadzonych tu prac nad nową bronią, o czym miała świadczyć między innymi obecność von Brauna. Nie sądzę, aby tak było, zastanawia jednak szczególnie pieczołowita opieka władz III Rzeszy nad zamkiem.
Mnie interesują legendy średniowieczne, jako, że z odległych czasów i o zwyczajach sprzed wieków świadczące.
Ma Czocha swoją Białą Damę, która jeden raz na sto lat ukazuje się ludziom, zawsze w setną rocznicę śmierci brata, który zginął na zamku z rąk husytów. To ona zdradliwie nocą husytów na zamek sprowadziła. Legenda ta pączkuje, jak to legenda. Podobno teraz jest w towarzystwie ogromnego psa i razem strzegą skarbów. Ot, legenda.
krzysioz - 2010-08-19, 17:32
Obecnosc von Brauna moze byc raczej zwiazana z tym , ze mial on rodzine w okolicy Wlenia - jesli dobrze pamietam to we wsi Bystrzyca.
Tadeusz - 2010-08-19, 17:49
I tak weszliśmy do wnętrza. Młodzi, mili ludzie uprzejmie poinformowali, że gdy zbierze się 10 osób, pan przewodnik nas poprowadzi. Wyszliśmy zatem na zewnątrz i nadal myszkowaliśmy po zakamarkach cykając zdjęcia. Po godzinie byliśmy nadal tylko my i młodzi ludzie orzekli, że możemy sobie pohasać po zamku sami, bo budzimy zaufanie, a i na wieżę wskazał nam drogę. Zapłaty nie chcieli co wywołało w nas panikę, ale jednak z zaproszenia skorzystaliśmy. Oto wnętrza. Jak pisałem wcześniej połączenie tego co bardzo stare z tym co zupełnie nowe.
Tadeusz - 2010-08-19, 18:19
Wywindowanie się na wieżę jest obowiązkowe i dostarcza emocji, jako, że niektóre drewniane schodki i szczeble drabin są mocno sfatygowane, nawet jednego wcale nie było.
Widok z wieży jest nie zapomniany, bo i pejzaż z wijącą się Kwisą, szerszą niż przed wiekami i samo wnętrze wieży dostarcza wrażeń. Jest ciekawie zbudowana, z murami im wyżej, tym cieńszymi i kapitalnie skonstruowaną kopułą wieży z cieniutkich jakby fornirów, co pozwala w miejscach obłych uzyskać idealny kształt. Główna konstrukcja jest oczywiście solidna, a całość pokryta blachą.
Po zejściu z wieży zagłębiliśmy się w najniższe rejony zamku, tam gdzie średniowiecze króluje, a renesans zdobi jeśli unieść głowę wyżej. To tu należy opowiadać te krwawe i okrutne legendy zamku. Najokrutniejszą jest ta o czynie Kaspra Nostitza, pana tego zamku od roku 1453, który zastawszy po rocznej wyprawie swą piękną i kochaną nad życie, żonę Ulrikę brzemienną, utopił ją w studni, a niemowlę zamurował żywcem nad kominkiem.
Brrr! Ja nie zrobiłbym tego Halszce.
Tadeusz - 2010-08-19, 18:51
Inna legenda mówi, że jeśli pan na zamku nie był zadowolony z nocy, czy to poślubnej czy tylko z harców z kochanką, miał pod ręką dźwignię uruchamiającą zapadnię. Część łoża, ta z bogdanką, odwracała się i nieboga leciała na zatratę wprost w nurty Kwisy. Takie to okrutne czasy były. Architektura tamtego czasu pasuje do obyczajów. Surowa jest i ponura, ale piękna odmówić jej nie można.
Kończąc tę opowieść dodam, że zainteresowanie tym zamkiem zawdzięczam Autojurowi, który kiedyś wstawił go do zagadki.
Dodam również, że na parkingu przy drodze, koło bramy głównej można zanocować za darmo.
My czekaliśmy tam na naszego Przyjaciela Tommara. Zmieniliśmy jednak zamiar i przed spotkaniem Marka odwiedziliśmy jeszcze ruiny zamku w Świeciu, a następnie, już z Leśnej razem wyruszyliśmy na Polanę Orle.
Mam nadzieję, że ta opowieść chociaż troszkę zachęca do odwiedzania naszego kraju.
Życia nie wystarczy aby zobaczyć jego cuda.
Cieszy mnie, że coraz więcej Kolegów wybiera na urlopy trasy po kraju i zwiedza, poznając przy okazji historię i ucząc jej swe pociechy. Mamy coraz więcej ładnych relacji z tras po kraju. To budujące.
48a-ELANKO - 2010-08-19, 22:05
Tadeusz, przepiękna opowieść z Waszej wędrówki po "naszym" kawałeczku Polski !
Wierzę, że będzie ona zachętą do poznawania przez brać kamperową skarbów tego zakątka Polski. Zwiedziliście niewielką część tego co jest do zobaczenia w tych stronach a pomimo tego powstał tak piękny reportaż.
Dziękuję Ci za to i w podzięce piwko a przy najbliższym spotkaniu oczywiście... Metaxa !
krynia i stan - 2010-08-20, 08:54
Czytając opowieści o naszym pięknym kraju przypominam sobie jak z Bodziem wędrowałam po tych okolicach, tzn. blędne skałki, Adrspach i Teplice, Szczeliniec, Wambierzyce. Ten czas wspominam z nostalgią i wiem dobrze, ze te miejsca są szególnie do polecenia jako piękne krajobrazy naszego kraju.
Tadeusz - 2010-08-20, 10:41
Oczywiście zwiedziliśmy niewielką część tej cudnej krainy. Zauroczyła nas tak, że chętnie zamieszkalibyśmy w jakimkolwiek jej zakątku.
Wrócimy tam, bo fascynuje nas nie tylko piękno krajobrazu i mnogość zabytkowych obiektów, ale również historia tej ziemi mającej czterech panów: Czechów, Piastów Śląskich, Austriaków i Niemców.
Wrócimy tam również, bo niektórzy z Was zarazili nas nostalgią za tą krainą, a na pewno uczyniłeś to Ty, Andrzeju, poświęcając nam wiele czasu i pokazując wiele z tego piękna, które tam, nie zniszczone mimo nie sprzyjających okoliczności, pozostało i cieszy. Zachęcili mnie również Krzysioz210, Yans i Tommar, bardzo przywiązani do tej ziemi.
Ponieważ odwiedziliśmy także drugi zamek w pobliżu Leśnej, obecnie w ruinie, pragnę pokazać na jego przykładzie, że zamki również, tak jak ludzie, mogą nie mieć szczęścia.
Zamek powstał w poczatkach XIV w. z fundacji Bernarda Świdnickiego. Należał do systemu obronnego okręgu Kwisy, zabezpieczając szlak handlowy łączący Śląsk z Łużycami. W drugiej połowie XIV w. granice królestwa Czech przesunęły się na północ, zamek Svete (bo tak wówczas się nazywał) stracił znaczenie strategiczne.
W latach 1385-1592 twierdza była siedzibą rodu von Uechtritz. Dla zamku nie był to okres szczęśliwy. Najwpierw pożar w 1527 r. strawił zamek, ale odbudowano go i przebudowano w stylu renesansowym, później znów pożar i znów odbudowany, ale gospodarze wkrótce zamek opuścili, uznając go za mało komfortowy. Była to już inna rodzina, bo i czasy późniejsze, wiek XVIII. Od tego czasu gmach podupada. Przyroda zrobiła swoje. Pioruny, burze, wichury dokonały zniszczeń. Ponieważ murów nie zabezpieczono ulegają one stałej dewastacji. Oto co zostało z pięknej niegdyś rezydencji książęcej.
Tym kończę na ten czas wątek podróży między Wrocławiem, a Polaną Orle.
Nie kończę jednak z Dolnym Śląskiem. Zakochałem się w tej krainie bajkowej, pełnej skarbów i ciekawej ze względu na pogmatwaną historię.
krzysioz - 2010-08-20, 19:51
Bardzo mnie ciszy ta infekcja i mam nadzieje , ze dalej sie bedzie rozprzestrzeniac . Wlasnie siedze na lotnisku w Bombaju i moje serce sie raduje , ze jutro i ja zobacze te kraine.
Pozdrowienia dla Dolnoslazakow - tych rodzimych i tych przyjezdnych , ktorzy mam nadzieje zawsze tu beda wracac.
Yans - 2010-08-20, 21:17
Tadeusz napisał/a: | Zakochałem się w tej krainie bajkowej, pełnej skarbów i ciekawej ze względu na pogmatwaną historię. |
Potwierdzam skwapliwie... Ten kawałek naszej pięknej ojczyzny jakoś najbardziej przypadł mi do gustu. Może dlatego ,że w młodości z plecakiem troszkę złaziłem tą krainę...Uwielbiałem te lasy, wąwozy, polany i zamki. Tam można poczuć prawdziwą magię... Wystarczy trochę mgły między pagórkami.To tam pokochałem jesień. Do dziś mam w pamięci sudeckie , wrześniowe poranki...
Dziękuje wam serdecznie za wskrzeszanie wspomnień.
Bim - 2010-08-21, 21:27
Oj Tadusz
wróciłem styrany z pracy siadłem przy kompie wróciły czasy z lat dziecinnych i młodości.
Dzięki za fotki, aż się łza w oku kręci.
Choć to drugi koniec Polski naprawdę wart jest odwiedzin i to nie na krótki wypad
artanek - 2010-08-22, 12:02
No i dobrze było poogladac stare konty .Własnie myslałem gdzie od wtorku jechac na pięc dni i wasza relacja przeważyła szale .Jade pojutrze w strone Kłodzka a puzniej na miejscu sie okaże co sie pozwiedza.
jury - 2010-08-22, 13:13
Polecam Polanicę, Duszniki, skansen w Pstrążnej, oraz piękną drogę z Zieleńca do Bystrzycy Kłodzkiej.
Koło Kudowy i w innych miejscach znajdziesz małe prywatne jeziorka z pstrągami które możesz tam złowić i na miejscu poprosić o usmażenie, wędki i zanęta w cenie.
Polecam też zrobienie sobie wycieczki pociągiem z Polanicy do Kudowy i z powrotem, pociąg jedzie pomalutku ketą trasą a widoki malownicze i małe zniszczone zębem czasu stacyjki pamietające czsy jeszcze Franca Józefa.
Z drugiej strony Kłodzka jest Złoty Stok gdzie jest nieczynna kopalnia złota jako bardzo fajne muzeum do zwiedzania z przewodnikiem, podobno teraz jest tam już uruchomiona kolejka której jak ja byłem to jeszcze nie było.
Polecam nieczynną kopalnie węgla kamiennego w Nowej Rudzie , bardzo sympatyczni przewodnicy pokażą wszystko co chcemy zobaczyć i przejechac się ciasną kolejką. (zabrac coś ciepłego bo zimno i miejscami mokro więc klapeczki raczej nie wchodza w rachubę.
Ja jestem w Polanicy co roku z okazji festiwalu filmów amatorskich Pol-8 który odbywa się od ponad 40 lat we wrześniu.
Camper Diem - 2010-08-22, 22:37
temat się rozwinął, dzięki niemu planowałem swój sierpniowy pobyt w okolicach Jeleniej Góry... i nie pojechałem
już drugi raz rezygnuję z tego kierunku. życie bywa okrutne, ale do trzech razy sztuka ;-)
dziękuję Tadeuszowi za obszerną relację, dziękuję również pozostałym. na pewno skorzystam w przyszłości
Yans - 2010-08-31, 19:15
KOGUT napisał/a: | Yans dał Ci już 28 piw -normalnie zazdrosny jestem |
Jak trafisz tak jak Tadeusz z tematem i tak samo mnie porwiesz opowieścią , to piw nie pożałuję!
artanek - 2010-09-04, 19:42
Tak jak napisałem wczesniej spędziłem pięc dni w Kotlinie Kłodzkiej .Pogoda super nie była ale i nie najgorsza.Zrobiłem trase Swiętochłowice - Otmuchów- Wambierzyce - Radków - Szczeliniec - Skalne Grzyby - Błedne Skały - Kudowa Zdrój - Duszniki Zdrój - Ladek Zdrój - Złoty Stok - Paczków i dom. Ciekawostka to przywiozłem do domy 30 kilogramów grzybów które zesmy zebrali w ostatni dzien .Spalismy na dziko Dwie noce między Szczelincem i radkowem .Super miejsce z ławkami stołami oraz z miejscem na grila .Tam spotkalismy Niemca z którym zesmy biwakowali i piwko wieczorami saczyli .Jechał z Ełku i byłem zaskoczny że umiał po Polsku chodz zadnego pochodzenia polskiego nie miał Poprostu co roku spędza od kwietnia do wrzesnia w Polsce od 7 lat cały czas koczuje w kamperze .Uwielbia kajakarstwo cisze i bezludzia .Troche dziwak i samotnik ale w gruncie bardzo dobrze nastawiony do Polaków .
marius - 2010-09-07, 21:11
Właśnie w ten weekend wybieramy się w okolice zamku Czocha. Po powrocie obiecuje wkleić zdjęcia i podzielić się wrażeniami.
KOCZORKA - 2010-09-08, 00:43
Dziękuję Ci Tadziu, bardzo dziękuję.
Tak miło było poczytać o wojażach Kucyków i pooglądać niesamowite skalne miasta, przepiękne krajobrazy i ciekawe zabytki miasteczek i miast.
Ty wiesz Tadziu jak lubię Twoje relacje, bo to zawsze majstersztyk i czyta się je jednym tchem.
Cieszę się ogromnie, że czytałam ją przed snem, bo teraz będę miała dzięki Tobie piękne sny.
Przesyłam dla Ciebie i Halszki słonika z podziękowaniem.
KOCZORKA - 2010-11-02, 22:28
Ted69 napisał/a: | byliśmy dzisiaj z Ewa w kamiennym Mieście - cicho, pusto, ludzi prawie nie ma. |
Kamienne Miasto jest niesamowite, a przebywanie wśród wielkich, pięknie ukształtowanych form skalnych, to dla każdego niebywałe przeżycie obcowania z naturą.
Wspaniałą wyprawę mieliście i jeszcze ta cisza, kiedy człowiek może się skupić na własnych doznaniach, to Koczorka lubi najbardziej.
Zazdraszczam wyprawy i szkoda mi, że moje chłopaki podrosły, bo takie klocki bym im na pewno kupiła. SUPER!!!
darol - 2011-04-28, 07:44
Szukając słoneczka na długi weekend, znaleźliśmy je właśnie w tej części Polski. Dlatego ruszamy szlakiem Tadeusza, przypomnieć sobie niektóre miejsca a część odkryć pierwszy raz.
Dzięki za tak wyczerpujący opis
Annmir - 2011-05-13, 14:31
Nie chcę się czepiać ale jestem prawie pewna że przy opisywaniu zdjęć na pierwszej stronie wkradł się błąd... Mam na myśli zdjęcie zamku opisanego jako zamek w Ścinawce a moim zdaniem to Ratno Dolne. Przy takiej ilości zdjęć i wrażeń nietrudno o pomyłkę, tym bardziej że relacja przepiękna, wszyscy się nią zachwycamy. Też kiedyś odwiedziliśmy te strony a że mam "fijoła" na punkcie zamków to zwróciłam uwagę... Pozdrawiam
Tadeusz - 2011-05-13, 15:05
Aniu, zapewne zwróciłaś uwagę, że ja również mam "fijoła" na punkcie zamków i architektury w kontekście historii i kultury.
Dla mnie podróżowanie ma sens, jeśli oprócz wypoczynku posiada walory poznawcze, pozwala nauczyć się czegoś nowego, poznać ludzi i ich kulturę. Jednym z wielu moich "koników" jest historia. Im jestem starszy tym bardziej mnie pociąga. Historia sztuki jest świetnym dodatkiem do tego hobby. Wszystko razem ubarwia życie, a podróże czyni wielką przygodą.
Masz oczywistą rację, że to zamek w Ratnie Dolnym. Za omyłkę przepraszam. Tak jakoś wyszło. Cały ten cykl pisałem dla Was na jachcie, nocami, gdy Halszka spała. Najwyraźniej ja również wpadałem już w objęcia Morfeusza i palnąłem głupstewko.
Za zwrócenie uwagi bardzo dziękuję.
Ścinawka wygląda oczywiście inaczej. Niestety, również zaniedbana okrutnie.
Oto zdjęcie Ścinawki.
janooo - 2011-05-13, 18:14
Tadeuszu dziekuję Ci serdecznie za Twoja opowiść.
Właśnie wrocilismy z drogi, ktora pokrywała sie z Twoją.
Bardzo nam sie przydaly Twoje wskazówki.
Postaram sie znalesc czas zeby rowniez opisac nasza podroz i nasze spostrzezenia.... chociaz wiem ze przy Twojej wypadnie szaro
Sznurek - 2012-06-08, 08:47
Również chciałem serdecznie podziękować Tadeuszowi za jego relację. Właśnie wróciłem z wycieczki, która w sporej części pokrywała się z opisaną i Tadeuszowy opis sporo mi pomógł w wyborze trasy.
A swoją drogą Tadeusz - kiedy Ty tam byłeś, że było tak pusto ?????
Myśmy chyba trafili na zmasowany nalot wycieczek szkolnych. Po kaplicą czaszek kolejka do wejścia z 50-70 m. Gdybyśmy (za podpowiedzią pana parkingowego) nie wkręcili się do pierwszej wycieczki to trzeba by stać ze dwie godziny.
Na błędnychskałach podobnie - 5 autobusów na górnym parkingu. W skalnym mieście do łódek też mała kolejka... Zazdroszczę Ci Tadeusz tej pustki, którą widać na zdjęciach.
W drodze powrotnej pojechaliśmy jeszcze do podziemnego miasta Osówka. Dojazd tam jest dość wąską i krętą drogą, jednak moja nawigacja przeszła samą siebie wyprowadzając mnie z tamtąd. Jakieś 4-5 km baaardzo wąskiej drogi (na szerokość kampera) i do tego krętej. Jadąc tam powiedzmy motorem miałbym kupę frajdy, ale jadąc kamperem modliłem się, żeby ktoś nie jechał z naprzeciwka albo nie okazało się, że z jakiegoś powodu muszę wrócić (bo zawrócić nie było szans)bo jest np niski mostek. Na szczęści się udało....
Pozdrawiam
Sznurek
zbyszekwoj - 2014-11-29, 15:45
Dzięki Tadeusz za podanie linka do tematu .Góry Stołowe bardzo pięknie przedstawione.Z ciekawością przeczytałem całą relację, przypominającą mi wycieczki z młodych lat. Przyznam, że ciągle wybieramy się w tamte strony i ciągle nie możemy wyjechać z tych kresów wschodnich. Warto żeby temat potrwał na pierwszej stronie.
Tadeusz - 2014-11-29, 17:04
W czasie tej i następnych podróży zakochałem się w tej krainie.
Moim marzeniem jest powłóczyć się tam z Krzysiem (krzysioz210), który pokazałby mi tamte cuda z sobie właściwym zaangażowaniem.
Mam nadzieję, że to się uda.
Wojciechu - 2014-11-29, 19:27
Tadeusz - z przyjemnością poczytałem i obejrzałem Twoją relacje. Cudowne miejsca . Poznałem tylko tereny między Kłodzkiem a Międzygórzem. Widzę teraz, że trzeba wiosną zaplanować nową wyprawę - w zachodnie Sudety
zbyszekwoj - 2014-11-29, 22:43
prof-os napisał/a: | Kłodzkiem a Międzygórzem |
W Międzygórzu 45 lat temu pierwszy raz założyłem narty i jeszcze daje radę.
paweu - 2014-11-29, 23:15
Miałeś szczęście, że się nie natknąłeś na ussuryjskiego tygrysa. To w tych okolicach właśnie Janek Kos jednego załatwił, ale nie wiadomo, czy nie było jeszcze jakiegoś w kniei...
Wojciechu - 2014-11-29, 23:38
Zbyszek - czy cały czas mówimy o nartach
łoś - 2014-12-03, 00:13
Tadziu!!!
Przeleciałem Twoją relację z wycieczki. Jeszcze do niej powrócę. Ale coś mnie zainteresowało, dzięki mojej pamięci wzrokowej i kojarzeniu faktów.
Poznałeś Niemca jadącego z Ełku. Szybko skojarzyłem go z Helmutem.
Poznaliśmy go na Grzędach (w BPN ) podczas jesiennego spotkania nad Biebrzą we wrześniu 2012r.
Na zdjęciu z prawej.
Za skromną emeryturę w sezonie kamperuje w Polsce. Zimuje też w Polsce wynajmując skromne lokum.
Ciekawy i skromny gość.
joko - 2015-06-18, 12:18
Pozwoliłem sobie odgrzebać starszy temat i opisać moje wrażenia z ostatniego weekendu, spędzonego w Kotlinie Kłodzkiej i Skalnym Mieście, a konkretnie jednego miejsca , które było pewnym odkryciem i miłą niespodzianką.
Piszę akurat tutaj, ponieważ opisy Tadeusza z pierwszych stron tego tematu były dla mnie wprost inspiracją i pomocą w zaplanowaniu tego weekendu właśnie w tamtych rejonach.
Początkowo plan był taki, że pojadę nijako po śladach Tadeusza , wprowadziłem sobie nawet do nawigacji podane przez Niego koordynaty, na miejscówki, ale jak to zwykle bywa życie przynosi niespodzianki, a Opatrzność czuwa , aby było ciekawie.
Ale po kolei. Decyzja o tym , że chcemy zobaczyć ciekawe miejsca w Kotlinie Kłodzkiej i czeskie Skalne Miasto , zapadła po przeczytaniu Tadeuszowych opisów z 2010 roku. Samo Kłodzko zwiedzałem w zeszłym roku, więc na ten wyjazd nie znalazło się już w harmonogramie.
Pierwszy punkt jaki wprowadziłem na nawigację to parking nad zalewem w Radkowie , jako baza wypadowa do zwiedzenia Parku Krajobrazowego Gór Stołowych.
Wyjazd planowany na piątek wieczorem z noclegiem po drodze aby rozpocząć zwiedzanie możliwie wcześnie rano, nie doszedł do skutku, ze względu na kilka pilnych spraw jakie musiałem jeszcze załatwić, i ostatecznie ruszamy w sobotę o 4:30 rano.
Pierwszy postój ze śniadankiem na MOP'ie na A4 za Katowicami. Towarzystwo mamy prawie kamperowe , bo 7 sztuk VW Transporterów w różnych kolorach , w których nocowało kilka romskich rodzin. Jak zaparkowaliśmy to prawie się powoli budzili do życia i po piętnastu minutach nie mogliśmy się doliczyć ilości dzieci i dorosłych jaka się w tych 7 vanach zmieściła. Do tego jak doliczyć psy, koty , rowery , hulajnogi i inne zabawki jakie te dzieciaki na dzień dobry z tych samochodów powyciągały, to trzeba przyznać że jesteśmy daleko z organizacją przestrzeni w naszym kamperku .
Po szybkim śniadanku ruszamy dalej i kolejny postój roimy już prawie na miejscu bo pod marketem w Złotym Stoku. Podczas śniadania wyszło na jaw , że zapomnieliśmy soli (Romowie byli pomocni ) i płynu do naczyń (oni też nie mieli) i postanowiliśmy naprawić to niedopatrzenie.
Kiedy żona poszła do sklepu do mnie podszedł zaciekawiony kamperkiem człowiek , z którym zawiązała się miła rozmowa . Kiedy na pytanie gdzie sie udajemy odpowiedziałem , że do Radkowa nad zalew, ów człowiek powiedział, że może zaproponować nam coś ciekawszego, mianowicie ośrodek rekreacyjny w Starej Orawie za Lądkiem Zdrój.
Powiedział, że na pewno będzie się nam tam podobać , a samo miejsce jest lepsze na postój dla kampera niż parking w Radkowie. Ponieważ decyzja o zmianie punktu docelowego wiązała się z kompletną zmianą wszystkich planów, początkowo byłem na nie, ale ostatecznie zwyciężyła ciekawość i sprawdzona wielokrotnie teza, że spontan daje więcej satysfakcji jak zaplanowana z góry trasa.
Wrzuciłem do nawigacji nowe koordynaty i w drogę. Szybko zacząłem żałować tej decyzji, bo kręta i wąska droga przez las , z naniesionym przez ulewę w dniu poprzednim szlamem , okazała się być mało przyjemna. Do kompletu po drodze trafiły się nam ciężarówki zwożące drzewo z lasu i szybko zrobiło się jak w tym programie "Ice Road Trackers"
Jakimś cudem udało się nam jednak zjechać do Lądka bez uszkodzeń i w jednym kawałku. Na drugi dzień w rozmowie z kierownikiem ośrodka do którego dojechaliśmy , okazało się że na tej drodze zginął przed laty Marian Bublewicz , podczas odcinka specjalnego rajdu dolnośląskiego .
Miejsce do którego dojechaliśmy (z pewnymi problemami bo słabo oznaczone) okazało się być zbiornikiem retencyjnym z całkiem dobrze zagospodarowanym turystycznie terenem wokoło . Teren jest ogrodzony, znajdują się na nim dwa budynki hotelowe, jakaś mała gastronomia, dużo terenów trawiastych do rozłożenia się z kocykiem, piaszczysta plaża (wprawdzie mógłby być świeższy nawieziony, ale to początek sezonu dopiero więc pewnie zadbają), ogrodzone kąpielisko z wejściem od strony plaży, na środku jeziorka postawiono dwupiętrową drewnianą wieżę widokową na którą prowadzi most, przy wieży znajdują się dwa baseny kąpielowe zatopione w wodzie jeziorka i otoczone dookoła drewnianymi kładkami .
W tylnej części terenu znajduje się pole biwakowe z bardzo przyzwoitym budynkiem socjalnym (toalety, umywalnie ze stale ciepłą wodą , miejsce do mycia naczyń, etc). Na terenie biwakowym znajdują się cztery długie pomosty z przeznaczeniem do plażowania i dla wędkarzy.
Woda w jeziorku jest nieprzyzwoicie czysta , pływają kaczki przeróżnych odmian, i jest naprawdę sporo ryb. Po wykupieniu pozwolenia na określoną liczbę dni można wędkować.
Wszystko robi naprawdę dobre wrażenie, a to że na części biwakowej nie było tłoku (w przeciwieństwie do plaży ze względu na to że w ten dzień było tam otwarcie sezonu), dodatkowo sprawiło wrażenie że cały ośrodek był dla nas. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce stał tylko jeden kamperek. Od jego właściciela (pozdrawiam jeżeli czyta forum) dowiedzieliśmy się że jest problem z wjazdem, ponieważ tylko jedna brama znajdująca sie na tyle pola biwakowego jest dostatecznie duży aby przejechał przez nią kamper. Dojazd do niej prowadzi szutrową drogą dookoła wału okalającego jeziorko i ostatecznie ani dojazd ani wjazd przez bramę nie stawił problemu.
Brama zamykana jest na kłódkę do której na czas pobytu dostaliśmy klucz. Jedno co rzuca się od razu w oczy to to że obiekt już na etapie projektowania nie był pomyślany na przyjmowanie kamperów, ponieważ parcele są typowo pod namioty i nie da się na nie wjechać kamperem (ale jest sporo lepszego miejsca wokoło), nie ma przyłączy prądowych (gniazdka są na budynku socjalnym) i wydzielonych miejsc do zrzutu szarej i kota. Teren jest jednak tak zorganizowany, że można podjechać kamperkiem blisko pod budynek socjalny i media takie jak prąd i woda sa na budynku. Kota można wylać do toalety i nikt z tego tytułu nie robi problemów.
Rozmawiałem dość długo z kierownikiem obiektu (sam obiekt nalezy do gminy) i dowiedziałem się że planują zmiany w kierunku poprawy warunków dla kamperów, ale ponieważ jest to obiekt gminny i o pewnych sprawach decydują urzędnicy, którzy nie za bardzo nawet temat czują, dlatego ważne są głosy, uwagi i sugestie samych klientów.
Kierownik , bardzo sympatyczny Pan, potwierdził mi , że obiekt faktycznie w planach nie przewidywał miejsc kamperowych , bo nikomu nie przyszło do głowy , że coś takiego jak kamper może do nich trafić, ale on sam jest świadomy naszych potrzeb i robi co może aby skruszyć urzędniczy beton.
Moje uwagi i sugestie przyjął z zainteresowaniem i obiecał że przekaże gdzie trzeba. Myślę, że jeżeli ktoś z forum będzie tam w przyszłości (a polecam bo samo miejsce naprawdę tego warte), to dobrze by było aby podobne uwagi przekazał, kierownik będzie miał dzięki temu więcej argumentów do walki o lepsze dla nas warunki .
Załączam kilka fotek z obiektu to sami ocenicie czy miejsce jest warte tego aby je odwiedzić .
Pozostałe punkty planowanej na podstawie Tadeuszowego opisu wycieczki również odwiedziłem , w tym Radków z postojem na parkingu przy zalewie, miasteczko Bromov z opactwem benedyktyńskim, oraz wreszcie Skalne Miasto , które było głównym celem wyprawy.
Wszystkie te miejsca okazały się być zgodne z opisem Tadeusza i ja również polecam ich odwiedzenie tym , którzy jeszcze tam nie byli.
joko - 2015-06-18, 22:47
Jeszcze fotka zrobiona podczas przejazdu do Czech. Zatrzymaliśmy się pod kamieniołomem w okolicach przejścia w Tłumaczowie, bo widoczki były cudne. Pani strażnicza w tymże kamieniołomie , która wyszła sprawdzić kto i po co zajechał, powiedziała nam że ma najlepszą pracę na świecie , bo całymi dniami może patrzyć na te cuda
Podobno w zeszłym roku pola były obsiane rzepakiem i nie było samochodu , który by się nie zatrzymał na ten widok żółtych hektarów
qdlaty_78 - 2015-06-19, 01:31
joko napisał/a: | mianowicie ośrodek rekreacyjny w Starej Orawie za Lądkiem Zdrój |
Chodzi chyba o Starą Morawe
joko - 2015-06-19, 10:02
qdlaty_78 napisał/a: | joko napisał/a: | mianowicie ośrodek rekreacyjny w Starej Orawie za Lądkiem Zdrój |
Chodzi chyba o Starą Morawe |
Jasne że Morawa , dzięki za czujność
Ktoś jednak to czyta, a nie tylko obrazki ogląda
Stołowogórski - 2015-07-08, 21:50
Drodzy Camperowicze,
jeżeli będziecie kiedyś w Radkowie to nie zatrzymujcie się na parkingu przed radkowskim zalewem, ale zapraszam na Camping Stołowogórski nr 26 przy ul. Piastowskiej w Radkowie. Jak tam jest możecie zobaczyć na naszej stronie: www.camping.gorystolowe.info
Camping jest zrzeszony w PFCC i ma to co jest Wam potrzebne: dużo zieleni, dostęp do prądu, zmywalnię naczyń, punkt poboru wody pitnej, toalety zewnętrzne i prysznice, kawiarnio-restaurację, bezpłatne Wi-Fi, punkt zrzutu wody szarej oraz WC chemicznego.
Zapraszamy
wojtekd - 2015-08-27, 12:37
Stara Morawa jest Ok , tylko niestety ale nie wolno przyjeżdżać na pole z psem. Pisałem i gości mi odpisał , że sanepid im zabronił. Ciekawe ten sam sanepid grasuje w Radkowie i tam nie zabronił.
Comsio - 2016-08-07, 23:32
Trafiło i na nas Tadziu jak ktoś chętny na objazdowke od 13 sierpnia do21. To ZAPRASZAMY, My 48 i 51 i Max.
Ruszamy piątek wieczorem z pod wawy.
502561033 LUB PW
|
|