| |
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Norwegia - Elwoodki w Norwegii 2010
Elwood - 2010-07-18, 08:24 Temat postu: Elwoodki w Norwegii 2010 Kochani, jak to bywa najczęściej w naszym przypadku na dwa dni przed wyjazdem zdecydowaliśmy się na krótką podróż po Norwegii. Parę godzin biznesu i reszta przyjemności. Dwa tygodnie, bo tyle mogę poświęcić na tą podróż czasu, to stanowczo za mało by nacieszyć się tym krajem, ale wystarczająco dużo by poznać niektóre jego uroki, a przede wszystkim "napaść" oczy wszechobecnymi cudami krajobrazu i przyrody, niepowtarzalnymi nigdzie indziej na świecie. Dziś już zaczynamy podróż powrotną z Trondheim do Kristiansand, skąd 22 bm. wypływamy do duńskiego Hirsthals. Dzięki temu, że tym razem prowadzimy dziennik podróży w formie opisowej na bieżąco, jest szansa na rychłą relację z podróży.Póki co pozdrawiamy wszystkich.
Annmir - 2010-07-18, 08:28
Więc czekamy niecierpliwie na relację i też pozdrawiamy! No i zdjęć jak najwięcej poproszę:-)
Elwood - 2010-07-18, 08:51
07.07.2010 - środa
Wyjeżdżamy o godzinie 9.45. Jedziemy non stop z przerwami na siusiu i mecz Niemcy - Hiszpania. Po przejechaniu 800 km na parkingu przy drodze B 404 w okolicy Hamburga śpimy pięć godzin.
08.07.2010 czwartek
Pobudka 4.30 i dalej do Hirtshals na prom. Dojeżdżamy do promu o 10.30 po przejechaniu 1324 kilometrów. Wypływamy o 12.25. Na promie obiadek i o 16.00 dobijamy do norweskiego wybrzeża. Lądujemy w Kristiansand. Pierwszy nasz cel podróży to norweski przylądek południowy Lindesnes. Zwiedzamy teren i zabudowania wokół latarni, wdrapujemy się na jej szczyt i oglądamy film o historii latarni w tym miejscu. Pierwsza z nich powstała tutaj w roku 1511. Teren i latarnia dostępny w ramach zwiedzania muzeum, które tu utworzono. Bilet wstępu kosztuje 50 NOK od osoby – parking gratis i można na nim przenocować. My jedziemy dalej. Nasz cel to STAVANGER.
Do Stavanger dojeżdżamy ok. godziny 22.00. Jest widno, a miasto otula nas promieniami zachodzącego słońca. Parkujemy przy nadbrzeżu. Całe miasto objęte strefą płatnego parkowania. W godzinach 18.00 – 8.00 koszt postoju to 5 NOK za godzinę. Zmęczeni idziemy spać ok. 1.00. Wokół zmierzch i nie widać by mrok nocy utulił nas do snu.
Elwood - 2010-07-18, 10:54
09.07.2010 - piątek
Pobudka o 7.30. Śniadanie i o 8.30 zaczynamy zwiedzanie starego miasta i portu. Opłata za parking od 8.20 do 13.24 – 100 NOK. Przepiękne uliczki starego miasta, katedra, jeziorko, przepiękna dzielnica starych domków drewnianych i wreszcie muzeum - fabryka konserw z sardynkami, to kolejne etapy naszej wędrówki po Stavanger. Kawa w nadbrzeżnej kawiarni i na koniec norweskie muzeum ropy naftowej /OLJEMUSEUM/. O 13.30 wyjeżdżamy do Preikestolen, by z płaskowyżu zawieszonego nad fiordem Lysefjorden napawać się pięknymi widokami. Po drodze prom z Lauvvik do Oanes /83 NOK/. Docieramy do obowiązkowego parkingu, z którego dociera się „spacerkiem, górską ścieżką” / wg przewodnika/ na słynną ambonę zawieszoną na wysokości 604 m n.p.m.. W rzeczywistości trzeba pokonać pieszo trasę o długości ok 4 km i różnicę wzniesień ok. 330 m netto. Droga na ambonę prowadzi skalnymi osuwiskami, których nachylenie sięga momentami 60 stopni. Iście wysokogórska wyprawa, a my w adidaskach, Buty trekingowe zostały w kamperku. Strach pomyśleć jak będzie wyglądało zejście. Po dwóch godzinach docieramy na miejsce. Widok pomimo pochmurnej pogody zapiera dech w piersi. To jeden z tych widoków, które pamięta się do końca życia. Powrót na parking to walka o życie, bo nie łatwo przychodzi zejście po kamieniach w miękkim obuwiu w niecały miesiąc po skręceniu stawu skokowego i momentami w deszczu. Wracamy prawie trzy godziny. Jest godzina 21.42 kiedy opuszczamy parking /80 NOK/ i wybierając trasę widokową /droga nr 13/ jedziemy w kierunku BERGEN - miasta, zwanego bramą norweskich fiordów. Zjeżdżamy z drogi nr 13 do leżącego przy trasie Ardalsosen, gdzie na przykościelnym parkingu, w otoczeniu przepięknych gór nocujemy,
Elwood - 2010-07-18, 11:10
i ciąg dalszy zdjęć
Elwood - 2010-07-28, 20:13
10.07.2010 - sobota
Poranna pobudka była ciężka. Bolały nogi, a za oknem deszcz. Wokół wszystkie góry spowite w chmury. Śniadanie, a po nim pierwsze promyki słońca. Drogą nr 13 dojeżdżamy na prom z Hjelmelands do Nesvik / 83 NOK – bo nie pytali o długość/ Cena promów uzależniona jest od długości samochodu. Do sześciu metrów to zazwyczaj ok. 100 NOK. Powyżej 6 – 7 m długości - ponad dwa razy więcej. Dalej wzdłuż Josenfjorden i Lovrafjorden dojeżdżamy do SAND gdzie jest LAKSESTUDIO – obserwatorium łososi. Można tam oglądać łososie płynące w górę rzeki i pokonujące kolejne jej progi. Z Sand promem płyniemy do Ropeid /171 NOK – płacimy wg taryfy 6-7 metrów/. Jestgeśmy na drodze 46. Zjeżdżamy do miejscowości Hogganvik, gdzie nad Vindafjorden pierwszy raz w życiu łowię ryby. Na moje szczęście są inni wędkarze i po krótkiej obserwacji mam mgliste pojęcie jak przygotować zabrany z Polski sprzęt. Emocje sięgnęły zenitu kiedy po zarzuceniu wędki poczułem jak rybka się złapała na haczyk. Spocony, pełen emocji, naczytawszy się przed wyjazdem o wędkarskich podbojach w Norwegii, oczami wyobraźni widzę dziesięcio-kilogramową rybę na końcu żyłki, by z przykrością stwierdzić, że niestety rybka miała zaledwie ok. 20 cm długości i wróciła do wody. Gosia zrobiła pyszny obiadek, a ja zakończyłem połowy wyciągając z wody piękną makrelę. Jedziemy dalej przez OLEN, ETNE do SANEVIK, skąd promem płyniemy do UTAKER /105 NOK/ by wieczorem dotrzeć do Rosendal. Tam spacer po parku wokół pałacyku wybudowanego przez duńskiego arystokratę w XVII wieku. Mamy zamiar przeprawić się jeszcze przez Fildefjiorden z Lofallstrand do Gjermundshamn. I tu niespodzianka. Przystań promowa zamknięta, a przeprawę przeniesiono do ARSNES, parę kilometrów dalej, o czym oczywiście zostaliśmy poinformowani przy pomocy graffitii w języku norweskim umieszczonym na betonowych zaporach broniących dostępu do przeprawy. Kiedy docieramy do nowej przystani okazuje się, że ostatni prom tego dnia odpłynął pół godziny temu. Śpimy na przypromowym parkingu.
wbobowski - 2010-07-28, 21:06
Jedna 2-tygodniowa wycieczka po Norwegii jaką odbyliśmy z Elą to pikuś... jak się czyta i ogląda Wasze wyprawy innymi drogami.
Elwood - 2010-07-28, 21:51
11.07.2010 - niedziela
Wypływamy z Arnes do Gjermundshamn o godz. 8.25 /269 NOK/. Zapowiada się piękna pogoda. Przepiękną trasą widokową drogą nr 48 następnie nr 7, cały czas wzdłuż wybrzeży fiordów, podążamy do BERGEN – drugiego co do wielkości miasta Norwegii. Po drodze na przydrożnym parkingu kawa i próba naprawy trójników gniazdek 12 V skutecznie popsutych przez suszarkę Gosi. Wtyczka w jednym stopiona wewnątrz doszczętnie, w drugim na szczęście poszedł tylko bezpiecznik. Awarii póki co nie udało się usunąć ale wiadomo przynajmniej w czym problem. Snując się wybrzeżem fiordów docieramy do Bergen. Celowo piszę snując się, gdyż każdy zakręt to nowa odsłona przepięknych widoków, których opisać nie sposób, a które należało chłonąć nie tylko oczami, ale i duszą. Każda możliwa zatoczka na drodze, czy parking to obowiązkowy postój i uczta duchowa. Do Bergen docieramy w samo południe. Tradycyjnym naszym zwyczajem ładujemy się do ścisłego centrum i znajdujemy tuż nad nabrzeżem parking długoterminowy. / 60o24'04.63'' N i
5o18'59.61'' E /. Opłata 20 NOK za godzinę, ale za 150 NOK można stać 24 godziny. I tu uwaga - za 149 NOK można stać tylko niespełna 7,5 godziny. Pakujemy plecaczek i zaczynamy zwiedzać Bergen. Spacerkiem poprzez BRYGGEN – stare miasto z pięknie zachowanymi drewnianymi domami z okresu Hanzy, kiedy handel opanowali Niemcy, targ rybny TORGET i przepiękne uliczki wokół nadbrzeżnej części miasta docieramy do stacji kolejki naziemnej FLOIBANEN, która wywozi nas na wzgórze 320 mnp./ 70 NOK/osobę/. Przepiękna panorama ze wzgórza musi zachwycić każdego. Fundujemy sobie lody i postanawiamy ulec namowie przewodnika książkowego udając się do AKWARIUM, reklamowanego jako największe w Europie. To był niewypał. Akwarium małe, jak na norweskie warunki brudne i drogie / 200 NOK/osobę /. To samo można zobaczyć w porządnym ZOO nie wspominając np. o LORO PARKU na Tenerifie. Po wizycie w AKWARIUM, snujemy się uliczkami Bergen. Obiad, a po obiedzie jeszcze króciutki spacer i docieramy do DUBLINER PUB-u, by w międzynarodowym tłoku obejrzeć finał mistrzostw świata przy kufelkach dobrego GINESSA. Nie bardzo wiemy czy przeżyjemy, gdyż przed nami Hiszpanie, z boku i z tyłu Holendrzy. Czujemy się jak w środku działań wojennych. Ku radości barmana dogrywka /dodatkowa kasa za piwo/ i wreszcie upragniony gol dla Hiszpanów. Nasze tyły i boki omiatają przekleństwa, a my uśmiechamy się do wniebowziętych Hiszpanów i współczujemy Holendrom. Dzięki temu opuszczamy lokal bez widocznych śladów pobicia. Docieramy do kamperka,
Elwood - 2010-07-28, 22:03
zdjęć ciąg dalszy
Pawcio - 2010-08-10, 19:57
| Elwood napisał/a: | IMG_0339.JPG
Gosia pozdrawia wszystkich z ambony nad Lysefjorden |
Mam mientkie nogi od samego patrzenia na to zdjęcie...
A tego muzeum również zazdraszczam.
Elwood - 2010-08-21, 10:38
12.07.2010 - poniedziałek
Pobudka, a za oknem tradycyjnie deszcz, który każdego ranka nas wita. Poranną kawę pijemy w naszym kamperku wspólnie z Polakami – parkingowymi znajomymi od wczorajszego wieczoru, którzy kampering uprawiają przy pomocy samochodu marki Peugeot Partner zaadoptowanym tak by można byłó w nim spac.. Zawsze podziwiałem takich ludzi, którzy ponad wszelkie wygody przedkładają chęć poznania świata. Wyjeżdżamy ok. 10.30, a pierwsze promyki słońca przedzierają się przez góry.
Wyjeżdżamy z BERGEN jeszcze raz objeżdżając jego uliczki kamperem i postanawiamy dojechać do FLAM, a stamtąd koleją zboczami gór do MYRDAL. Jedziemy szeroką jak na Norwegię drogą E16 i docieramy do VOSS. Tam godzinny postój, niezbędne zakupy. Udaje nam się znaleźć sklep elektrotechniczny, gdzie nabywamy niezbędny bezpiecznik do trójnika. Stamtąd jedziemy do FLAM. Droga cały czas wiedzie tunelami i zboczami gór. Jeden z tuneli ma 11,4 kilometra. Po drodze zatrzymujemy się przy uroczym wodospadzie w TVINDEFOSSEN, gdzie w upojnym szumie spadającej wody pijemy kawę. W FLAM leżącym na końcu jednej z odnóg SOGNEFJORDEN parkujemy na parkingu dla kamperków / gratis / i udajemy się 20 km. trasą kolejową do MYRDAL / 340 NOK bilet powrotny na osobę/. Samo Myrdal, jako miejscowość, nie stanowi atrakcji turystycznej – to węzeł kolejowy na trasie Oslo – Bergen, ale godzinna podróż na poziom 866 m n.p.m.. poprzez 20 tuneli zapiera dech w piersi. Można powiedzieć, że przejażdżka tą koleją to jakby mini tour po Norwegii. Droga wśród przepięknych zboczy górskich, wodospady, dolinki i w nich malownicze wioski to obraz jaki roztacza się z okien pociągu. Wracamy i jemy obiadek na parkingu. Jeszcze dzisiaj postanawiamy przemieścić się w okolice BORGUND, by rankiem zwiedzić kościół słupowy z roku 1150, który do dzisiaj zachował się w nienaruszonym stanie. Pokonujemy po drodze najdłuższy śródlądowy tunel na świecie mający 24,5 kilometra. Drogowskaz przy drodze informuje nas o kolejnej atrakcji - odcinku drogi historycznej łączącej Bergen z Oslo. Zatrzymujemy się parę kilometrów od BORGUND na przydrożnym parkingu u wejścia na zachowany do dzisiaj fragment drogi. Tam śpimy.
Elwood - 2010-08-21, 10:57
poniedziałek c.d.
Elwood - 2010-08-29, 17:52
13.07.2010 - wtorek
Tradycyjnie deszcz budzi nas rano. Tym razem pada porządnie. W planie na dziś kościół słupowy w BORGUND i przejażdżka statkiem po fiordach. Leniwie zabieramy się za śniadanie. Do kościoła mamy zaledwie kilka minut jazdy. Przestało padać i ruszamy. Kościół robi wrażenie. Krótkie zwiedzanie i pomimo pochmurnej pogody decydujemy się na wycieczkę statkiem. Do promu dojeżdżamy w ostatniej chwili, gdyż zapomniano nas poinformować wcześniej, że wycieczka, którą sobie wymyśliliśmy odbywa się regularnym promem a nie statkiem wycieczkowym. Po prostu takie dwa w jednym. Zostawiamy samochód na przypromowym parkingu i płyniemy z Laerdal do Gudvangen. Koleno przemierzamy Laerdalfjorden, Aurlandsfjorden i Naeroyfjorden – odnogi najdłuższego norweskiego fiordu Sognefjorden. Mimo że słońce nie wyszło zza chmur przejażdżka okazuje się niesamowitym przeżyciem. Trudno opisać wrażenia. To po prostu trzeba przeżyć. Płyniemy cztery godziny. W Gudvangen mamy półtora godziny czasu i postanawiamy zwiedzić Vikingmarked. Jest to swoistego rodzaju impreza plenerowa – połączenie targowiska ze skansenem. Tubylcy w strojach sprzed lat, namioty i pokaz różnego rodzaju starego rzemiosła. Niestety nie wchodzimy do środka bo z pośpiechu portmonetka z pieniędzmi została w kamperku a na miejscu brak bankomatu. Nie tracimy zbyt wiele ponieważ wszystko można obejrzeć zza ażurowego płotu. Jedynie nie możemy niczego dotknąć. Na przystani promowej w informacji turystycznej upewniamy się, że za autobus możemy zapłacić kartą i spokojnie udajemy się na przystanek. Autobus przyjeżdża punktualnie i ku naszemu zdziwieniu okazuje się, że kierowca ma popsuty terminal do kart. Chwila trwogi, ale miłym gestem zostajemy zaproszeni do zajęcia miejsc. Po godzinie jazdy, kolejno 11,4 i 24,5 kilometrowymi tunelami jesteśmy w centrum Laerdal. Na nasze pytanie w jaki sposób możemy zapłacić za przejazd słyszymy przeprosiny z ust kierowcy za niesprawny terminal i oświadczenie, że przejazd był gratis na koszt firmy. Spacer na parking i wyjazd w kierunku SOGDNAL. Jadąc w kierunku LOM zjeżdżamy do SOLUORN gdzie na przystani promowej nocujemy.
Tadeusz - 2010-08-29, 18:05
Pięknie, pięknie i jeszcze raz pięknie. I fajnie opowiedziane.
Oj, Elku, ileż masz do opowiadania przy najbliższym spotkaniu.
Ja już zaczynam robić zapasy.
Należy się, póki co, choćby skromne piwko. To tylko zadatek.
Elwood - 2010-08-29, 18:31
14.07.2010 - środa
O 7.10 wjeżdżamy tyłem na prom. Zważywszy na ograniczone miejsce na przystani, szerokość wjazdu na prom około 2,70 m i bardzo wczesną poranną godzinę dość karkołomny to manewr, ale jakoś się udało. O 7.30 dobijamy do brzegu w URNES. Zwiedzamy najstarszy kościółek słupowy w Norwegii. Z uwagi na wczesną porę podjeżdżamy pod sam kościółek, ale zwiedzanie ograniczamy do obejrzenia go z zewnątrz, gdyż kościół otwierają dopiero o 10.30. Wąziutką drogą jedziemy do SKJOLDEN wzdłuż LUSTERFJORDEN fiordu o przepięknej szmaragdowej barwie wody. Po drodze krótki postój przy wodospadzie FEIGEFOSSEN. W Skjolden wjeżdżamy na drogę nr 55 i nią jedziemy do LOM. Określenie jedziemy jest w tym miejscu sporym nadużyciem – my się snujemy od parkingu do parkingu, od punktu widokowego do zatoczki przy drodze.. Naszym oczom ukazują się przepiękne szczyty najwyższych gór norweskich ze wspaniałymi lodowcami, jeziorami i wodospadami. Trudno nasycić oczy przepięknymi widokami, tudno też opisać wrażenia. Droga ta prowadzi nas na wysokość 1434 m n.p.m. Naszej wędrówce towarzyszy tego dnia przepiękna pogoda. Przed LOM zatrzymujemy się jeszcze w ELVESETER gdzi stoi pomnik – słup ze scenami z historii Norwegii. W LOM zwiedzamy kolejny kościółek słupowy, którego fundamenty pamiętają rok 1000-ny, i dalej drogą nr 15 jedziemy w kierunku zachodnim wzdłuż spienionej rzeki OTTA. Z drogi tej skręcamy na widokową drogę nr 258. Jazda tą drogą to kolejne emocje. Droga wąska, do połowy długości szutrowa wiedzie nas kolejną baśniową krainą lodowców, jezior, rzek i wodospadów. Nocujemy na przydrożnym parkingu tuż przed VIDESTER przy wodospadzie nad rzeką w towarzystwie wolno biegających owieczek i baranów..
Elwood - 2010-08-29, 18:45
I jeszcze kilka zdjęć - nie sposób odmówić sobie ich opublikowania
Pawcio - 2010-08-30, 05:56
| Elwood napisał/a: | IMG_0711.JPG
jego wnętrze |
Udało Wam się fotkę cyknąć.
Nam przewodnik nie pozwolił...
Elwood - 2010-08-30, 11:58
Nikt nam nie zabraniał robić zdjęć
Camper Diem - 2010-08-30, 12:08
każda norweska wyprawa, z której relację czytam na tym forum jest niesamowita. zazdroszczę Wam, że mogliście tego doświadczyć
darboch - 2010-09-08, 09:34
Ekstra relacja,sporo znajomych miejsc
KOCZORKA - 2010-09-09, 23:32
Witajcie elwoodki.
Jak miło Wasze szczęśliwe buziaki zobaczyć.
Relacja fantastyczna, a fotki cudowne i zapierające dech.
Wielki szacun dla Gosi , która pozdrawia wszystkich z ambony nad Lysefjorden.
Gosieńka! Jesteś bardzo odważna, bo ja bym tam nie wyszła.
Wszystko mi się w Waszej podróży podobało, ale ta przejażdżka statkiem po odnogach Sognefjorden była chyba nie lada przeżyciem.
Widoki przypomniały mi film "Władca Pierścieni" i bardzo Wam dziękuję za to doznanie.
Pozdróweczka kochane elwoodki i do zobaczyska na zlocie.
Elwood - 2010-09-18, 15:42
15.07.2010 - czwartek
Poranne przebudzenie było kolejnym przeżyciem. Potężna wichura kołysała kamperkiem bez opamiętania. Ze śniadania w plenerze nici. Pada. Pierwsze promyki słońca dodają nam otuchy. Przed nami wszak najsłynniejsza atrakcja turystyczna Norwegii. Złota droga /droga nr 63/Na początek „przejażdżka na górę DALSNIBA – 5 km pod górę, zboczem góry, wąsko i ślisko. Nawierzchnia utwardzona, ale ze względu na padający deszcz na powierzchni maź. Skraj drogi na jej początkowym odcinku niezabezpieczony. Napisy przy punkcie poboru opłat /85 NOK/ostrzegają o możliwości osunięcia się pobocza. Z duszą na ramieniu udaje nam się wjechać na górę. Jesteśmy na wysokości 1476 m n.p.m.. Tam asfalt, sklep z pamiątkami i platforma widokowa. Z góry roztacza się piękna panorama okolicznych gór i widok na GEIRANGENFJORD. Pierwsze promyki słońca malują tęcze nad doliną miasteczka GEIRANGER. Pijemy kawę i z duszą na ramieniu jedyneczką staczamy się z góry. Jest bardzo ślisko. Piękne widoki umilają nam podróż do portu Geiranger. Tam udaje się nam zaparkować w porcie. W międzyczasie słońce otula nas swoimi promieniami. Gosia kupuje bilety na przejażdżkę statkiem po jednym z najpiękniejszych fiordów Norwegii. Pełni wrażeń „Drogą Orłów” dojeżdżamy do promu w EIDSTAL. Płyniemy do LINGE /171 NOK/. Dalej drogą 63 podążamy w kierunku ANDALSNES by na końcu „Drogi Trolii” uwiecznić nasze podobizny pod znakiem -”UWAGA TROLL” jedynym takim na świecie. Widoki i jazda drogami pełnymi serpentyn to niepowtarzalne przeżycie. Wzdłuż ISFJORDEN i RODUEFJORDEN docieramy do AFARNES a z tamtąd promem do SOLNES. Mostem nad fiordem w BOLSOY a następnie tunelem pod fiordem docieramy do MOLDEN. Krótki rekonesans kamperkiem po mieście i nocleg na długoterminowym parkingu w porcie jachtowym / 62o44'25.41'' N i 7o12'53.24'' E/ za friko.
Elwood - 2010-09-18, 16:00
i dalej "Drogą Orłów"
WHITEandRED - 2010-09-18, 18:44
Pawcio - 2010-09-19, 09:37
| Elwood napisał/a: | 512 371.JPG
A tak wygląda jej fragment z góry |
O widzę, że już oddano do użytku nowy taras widokowy. Sper widoczek.
Ale przyznaj, Elwoodku, że widok statków oceanicznych w Geirangerfiordzie jest zabójczy.
Nieustająco zazdroszczący wyprawy- Pawcio...
Elwood - 2010-09-19, 11:00
Po kolei:
Crocsy Gosi bo domniemam Stasiu, że o te Ci chodzi kupione były przez synową i syna podczas ich podróży zaręczynowej kamperkiem po Europie - ot taki suvenir. Gdzie dokładnie nie wiem. Ale w Norwegii jest tego mnóstwo - ceny nie pamiętam
Drogi Pawcio - tak taras już funkcjonuje. Mam wogóle takie wrażenie jakby Norwegowie zaczęli w dużym tempie rozbudowywać infrastrukturę turystyczną wzdłuż najciekawszych tras. Póki co to wszystko jest gratis - pytanie tylko jak długo jeszcze. My w czasie podróży nie wydaliśmy ani jednej korony na serwis kamperka, czy postój związany z noclegiem. Płaciliśmy jedynie za parkingi w miastach.
Elwood - 2010-09-19, 12:05
I jeszcze jedno - masz rację Pawcio co do tego iż widok ogromnych statków w Geiranger jest super. Obłednie wyglądają przy nich tramwaje dowożące z lądu na statek i odwrotnie ludków - szczególnie proporcje. Ale powiem też, że cumowanie tych kolosów przy nadbrzeżach np w Stavanger czy Bergen wkurzało mnie. Otóż jak wiesz dotarliśmy do Stavanger wieczorem i nie było już dobrego światła do robienia zdjęć. Udaliśmy się jednak na wieczorny spacer. Kiedy doszliśmy do nadbrzeża oczom naszym ukazał się piękny widok dzielnicy białych domków rozpościerający się po przeciwległej stronie portowej zatoczki. Oczy śmiały się na sam widok. Kiedy rano wstaliśmy poleciałem szybciutko na nadbrzeże by utrwalić ten obraz w świetle słońca i co zobaczyłem - popatrz:
Szlag mnie chciał trafić - to co najpiękniejsze umknęło aparatowi
krzysioz - 2010-09-19, 12:35
Piekne te fotki. Przypomnieliscie mi czasy , kiedy to zaraz po szkole - 1994 pracowalem na statku pasazerskim, ktory w okresie lata plywal po norweskich fjordach. Juz dawno zapomnialem te nazwy jak Vik czy Flam.
Dziekuje slicznie - chyba przejrze albumy z mlodosci.
Piwka tez nie pozaluje.
Pawcio - 2010-09-19, 13:02
Też zwróciliśmy uwagę na te tramwaje. Wyglądały niczym mrówki. Z tych tramwai przepakowali ludzików do stada autobusów i huzia drogą trolli dalej na lodowce.. i oczywiście w inne piękne miejsca.
Te statki to element machiny turystycznej. I tu trzeba przyznać Norwegom, że potrafią sprzedać piękno swojego kraju.
Cumowanie w Geiranger tych olbrzymów, to jeden z etapów wycieczki, którą oferują armatorzy. Można odbyć rejs z Bergen do Kirkenes, który trwa ok 2 tygodni.
(cena jedyne 1,5 tys euro)
PS
Ale zobacz na swoje zdjecie.. ty chciales cyknac domki, a babcia z rozkosza robi fotkę tej łodce.
Elwood - 2010-09-19, 13:40
Pawcio masz rację, ale żeby tak najpiękniejsze widoki tym żelastwem zastawiać - na to nie ma mojej zgody. Jestem wolny obywatel i swoje zdanie czasami miewam - czy słuszne tego nie wiem
Elwood - 2010-09-19, 14:04
Ok . Jedziemy dalej 16.07 2010 - piątek
Tym razem pogoda rozpieszcza nas od samego rana. Promienie słońca czynią ten dzień przepięknym. Śniadanie i postanawiamy udać się na punkt widokowy na górze VARDEN nad MOLDEN. W promykach słońca ogrzewamy nasze mordki i podziwiamy piękne krajobrazy. Z góry widać Atlantyk. Zasiadamy w knajpce w panoramicznej salce na szczycie i rozkoszując się widokami pijemy poranną kawę. Następnie udajemy się do muzeum – skansenu ROMSDALSMUSEET. Wejście na teren jest gratis my jednak chcemy zobaczyć muzeum – czyli wnętrza chat tam znajdujących się. Musimy wykupić bilety /40 NOK na osobę/. Przesympatyczna Pani przewodnik oprowadza nas po skansenie przybliżając codzienne życie Norwegów sprzed pół wieku. Należy pamiętać, że jeszcze po II wojnie światowej Norwegia była jednym z najbiedniejszych krajów Europy. Polecam wszystkim, którzy są w stanie choć trochę porozumieć się po angielsku lub norwesku na korzystanie z takich możliwości zwiedzania tego typu miejsc. Żaden przewodnik /tu: książka/ nie jest w stanie zastąpić żywej opowieści oprowadzającej osoby. Pani przewodnik, widząc nasze szczere zainteresowanie historią i kulturą Norwegów, przez prawie dwie godziny opowiadała nam o ich trudnym a zarazem ciekawym życiu do początku lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku, o czarnej ospie, która w XIV i XV wieku pozbawiła życia co drugiego Norwega, o wszechobecnej biedzie, emigracji za chlebem, o tym jak sprytnie wydostali się spod panowania Szwedzkiego, o zwyczajach zaślubin. Ta wizyta to był strzał w dziesiątkę. Na koniec pobytu w skansenie w towarzystwie wróbelków wypiliśmy w kawiarence kawę. Tak okropnej kawy nie piliśmy nigdy i nigdzie dotychczas.
Ze skansenu udajemy się do centrum MOLDE by je zwiedzić i popatrzeć co w sklepach. Następnie wyjeżdżamy w kierunku KRISTIANSUND. Jedziemy przez SKARET, SYLTE, EIDE by w KARVAG rozpocząć przejazd DROGĄ ATLANTYCKĄ. Droga ma 8.274 metry długości i na jej odcinku do AVEROY osiem mostów łączy poszczególne wyspy. Piękna pogoda podkreśla doznania. Przejeżdżamy ten odcinek trzykrotnie by w końcu wylądować na małej wysepce AVEROYA w przysiółku zwanym LANGOY – to był „koniec świata”. Tylko my, skały, mewy i małomówny Niemiaszek w drugim kamperku, a wokół bezkres morskiej wody.
Elwood - 2010-09-19, 14:29
I dalej
StasioiJola - 2010-09-20, 23:15
Elku- co kilka dni wracam do opisow Waszej wyprawy i odkrywam na nowo piękne zakątki Norwegii, a to dzieki super fotkom i bardzo interesujacemu ich opisowi!!!!
DZIĘKUJĘ!!!!!!!!!!!!!!
Tadeusz - 2010-09-21, 22:45
Pięknie, Elku. Ty to umiesz zachęcać!
Po naszych wspólnych jachtowych harcach nie pozostaje nam nic innego, jak teraz ruszać do Norwegii. Oczywiście razem.
Może kiedyś.
Elwood - 2010-09-23, 18:15
Drogi Tadeuszu.
Przecież wiesz, że naszym marzeniem jest móc spędzić z Halszką i Tobą jak najwięcej czasu. Cóż życie nas nie rozpieszcza i przyjemności dozuje z umiarem. Mamy jednak nadzieję, że kiedyś dostąpimy tego zaszczytu i pozwolicie się porwać na wspólną eskapadę. Chcieć to móc.
Póki co muszę się skupić na jubileuszu 50 lecia mojej firmy i przemówieniu jakie muszę jutro wygłosić – czarna rozpacz. Buziaki dla Was, a ciąg dalszy relacji niebawem nastąpi.
Tadeusz - 2010-09-23, 18:28
Drogi Elku, szkoda, że wcześniej nie powiedziałeś. Takie przemówienie byśmy wysmarowali, że ludziska płakaliby i śmiali na przemian.
Z tej rocznicowej okazji przyjmij gratulacje i życzenia. Niechaj żaden kryzys nie ima się Twojej firmy, a Szefowi życzę zdrowia i optymizmu.
Pozdrawiamy Małgosię i Ciebie.
Do rychłego zobaczenia.
StasioiJola - 2010-09-23, 23:28
Elku!!!!
Wiemy , że pomimo kłopotów zdrowotnych dasz rade- bo Ty twardy chłop jesteś i tak jak piekna jest Wasza relacja tak również i obchody 50-lecia firmy beda super zorganizowane!!!
Czego Ci oczywiście życzymy!!!! Jola i Stasio!!!
Elwood - 2010-12-09, 20:27
Za kilka dni święta - wypada zakończyć relację z podróży po NORWEGII
17.07.2010 – SOBOTA
Po śniadanku wyjeżdżamy do KRISTIANSUND drogą nr 64. Za KJERKNAG spotykamy robiących zdjęcia wcześniej poznanych Polaków w BERGEN. Wspólna kawa i wspólny wjazd do KRISTIANSUND podwodnym tunelem. Wspólne zwiedzanie Kristiansund. Miasto to leży na trzech wysepkach połączonych mostami. W roku 1940 zostało prawie całkowicie zniszczone, a dzisiaj jego nadbrzeża zabudowane są kolorowymi domami. Nad miastem góruje majestatyczny kamienny kościół do którego bezowocnie szukamy drogi. Wspólne lody, opowiadanie wrażeń z dotychczas zaliczonych miejsc i rozstajemy się. Oni w drogę by dotrzeć do koła podbiegunowego my do TRONDHEIM ostatniego celu naszej podróży. Okazuje się, że przy u wylotu drogi z miasta znajdujemy uliczkę prowadzącą do kościółka a tam ponownie spotykamy przyjaciół z Polski i bierzemy udział w ceremonii zaślubin. Piękny widok na miasto z tarasu wokół kościółka kończy zwiedzanie KRISTIANSUND.
Elwood - 2010-12-09, 21:54
17.07.2010 – jedziemy do TRONDHEIM
To ostatni cel naszej podróży. Jest piękne słoneczne popołudnie. W sobotę i niedzielę parkingi w centrum są bezpłatne. Udajemy się na zwiedzanie miasta. Po zwiedzeniu nadbrzeża docieramy do ewangelickiego kościoła VAR FRUE KIRKE. Dalej zwiedzamy – niestety tylko z zewnątrz – największą w Norwegii katedrę NIDAROSDOMEN, pałac biskupi. Stamtąd nadbrzeżem rzeki NIDELVA dochodzimy do starego mostu nad rzeką i uliczkami wśród starych drewnianych domów powracamy nad portowe nadbrzeże by w nadbrzeżnej restauracji zjeść pyszną obiadokolację. I tak oto kończy się nasza przygoda ze zwiedzaniem NORWEGII. Jeszcze tylko droga powrotna do KRISTIANSAND
Elwood - 2010-12-09, 22:07
ciąg dalszy - Trondheim
StasioiJola - 2010-12-10, 00:31
Pełen podziw - Wasze zdjęcia i całość relacji z podróży powaliły mnie na kolana!!!!!!!!!!!!!!!
Tadeusz - 2010-12-10, 09:20
Drogi Elku, dziękujemy.
Dziękujemy za podzielenie się wrażeniami z wyprawy, za interesujący opis, piękne zdjęcia, ale przede wszystkim za wkład pracy, jaki należało włożyć w tę relacje.
To budujące, że stać wielu z nas na ślęczenie godzinami przy komputerze po to, aby inni z naszych doświadczeń korzystali.
Tak właśnie buduje się dobre relacje między ludźmi.
W podzięce - piwko, chociaż tyle.
Pawcio - 2010-12-10, 14:42
Ja również dziękuję za relację.
Z ogromnym zainteresowaniem czytam sprawozdania z wypraw naszych forumowiczów. Zarówno z miejsc, do których kiedyś być może uda nam się kiedyś trafić, jak i z rejonów w których już byliśmy - tak jest właśnie z tą relacją. Potwierdza ona, jak wiele pozostało jeszcze do zobaczenia.
Elwood - 2010-12-10, 17:36
A ja dziękuję Wam za te słowa,bo dodają sił i chęci do napisania czegokolwiek. Mam nadzieję, że dorzucę jeszcze kilka fotek z drogi powrotnej, z Kristiansand i trochę przemyśleń i spostrzeżeń, które mogą się przydać podczas wyprawy kamperem do Norwegii.
cudaniewidy - 2010-12-12, 00:37
pieknie!
w zdjęciach z trondheim zabrakło niestety największej atrakcji trondheim, a według lonelyplanet nawiększej atrakcji norwegii = wyciągu rowerowego, gdzie rowerzysta po włożeniu karty miejskiej nie musi pedałować pod góre, tylko stawiając nogę w specjalny stopień,jest na szynie wciagany z rowerem na wysokągóre w środku miasta, pamiętam że w słynnym programie lonellyplanet poświęcili na to trzyczwarte odcinka gdy james próbował sie nauczyć korzystać z tego wynalazku.... również brak w waszych zdjęciach znaków drogowych - bardzo dziwnych jak na norwegię - które ostrzegają przed złodziejami samochodowymi w okolicach trondheimskiej katedry...... nabrzeże na stare magazyny na wszych zdjęciach to tak naprawde domy mieszkalne i pokoje do wynajecia, gdzie z okna pokoju można łowić ryby............
Elwood - 2010-12-12, 08:54
Kolego cudaniewidy,
Miło, że odniosłeś się do mojej relacji. Pozwól jednak, że to ja będę decydował jakie zdjęcia umieszczę w relacji i o czym będę pisał. Rozumiem, że należysz do tych osób, które wiedzą wszystko najlepiej. Tak masz rację dzisiaj w dawnych portowych magazynach są mieszkania, hotele, pracownie itp, ale w zamierzchłych czasach służyły jako magazyny portowe. Co do wyciągu rowerowego, niestety był zepsuty i nie mogliśmy z niego skorzystać w związku z tym obejrzeliśmy sobie tylko to cudo. Muszę Cię jednak zmartwić - ja preferuję inne atrakcje i gdybym tylko miał pojechać do Trondheim aby zobaczyć ten wyciąg to musiałbym upaść na głowę. Rozumiem, że w odróżnieniu ode mnie spędziłeś w Trondheim sporo czasu /ja tylko parę godzin/ i bez trudu opisowo wskażesz miejsce, w którym ten wyciąg ma swój początek jak i przepiękny widok z miejsca do którego dochodzi.
A tak dla zasady czy posługując się poniższym zdjęciem mógłbyś określić miejsce, w którym ten cudo wyciąg ma swój początek. Nie pomyl tylko mojej cudownej żony ze stacją wyciągu bo tego bym Ci nie darował
martini44 - 2010-12-12, 09:00
Kolego cudaniewidy pokaż Nam swoje zdjęcia !!!!!!!!!!!!!!!! chce zobaczyć Ciebie jak korzystasz z tego mechanizmu rowerowego......
martini44 - 2010-12-12, 09:03
Elwood, chce dalej czytać o tym gdzie byłeś.... fajna relacja dziękuję.....
cudaniewidy - 2010-12-12, 10:13
nie wiem wszystkiego najlepiej, to wiedzą tylko ministrowie i premier, jesli cie obraziłem to przepraszam - nie miałem takiego zamiaru, wręcz przeciwnie, z sarkazmem napisałem "o najwiekszej atrakcji norwegii" w modnym turystycznym programie tv, poza tym napisałem PIĘKNIE w odniesieniu do całej twej wyprawy....
a wyciag jest w lewym górnym rogu, początek dokładniej między bordowym i ciemnym autem stojącym bokiem a czarnym autem stojącym przodem, a najdokładniej przy drzwiach pasażera czarnego auta stojącego przodem
Elwood - 2010-12-12, 11:27
Kolego cudaniewidy
Tak - zgadza się.
Chciałem Ci tylko dać do zrozumienia, że nie wszyscy muszą mieć w życiu te same priorytety. Jedni wolą rude inni blądynki. Natomiast nie wydaje mi się by do dobrego tonu należało wytykanie ludziom, którzy dla innych zamieszczają tutaj relacje, że nie jechali tą drogą, którą powinni, czy nie zrobili zdjęcia w tym miejscu które pokazywała telewizja. Relacje, które tu zamieszczamy mają innym pomóc w ich podróżach, w znajdowaniu ciekawych miejsc, a przede wszystkim w unikaniu błędów popełnionych przez poprzedników. W naszych podróżach zazwyczaj posługujemy się przewodnikami książkowymi, które niejednokrotnie rozmijają się z prawdą. Czasami bywamy pionierami w podróżach kamperem po danym kraju czy też jego części. Mamy różne możliwości finansowe, znamy lepiej czy gorzej języki, ale łączy nas wspólna pasja - poznawanie świata przy pomocy naszych cudownych kamperków.
Ja się nie obraziłem - chciałem Ci tylko dać do zrozumienia, że dopełnienie czyjejś relacji to rzecz bardzo cenna, ale komentarz w stylu oceny podróży kolegi o pseudonimie Kolan był delikatnie mówiąc mało stosowny.
Pamiętaj, że dla każdego jego podróż jest najfajniejsza - bo jego. Mam nadzieję, że skatalogujesz swoje zdjęcia i napiszesz jakąś relację ze swoich podróży. Wtedy może zrozumiesz ile to wymaga wysiłku i czasu, by podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi.
WHITEandRED - 2010-12-12, 12:21
Tadeusz - 2010-12-12, 12:28
| WHITEandRED napisał/a: | | Elwood-ku szkoda czasu, jedziemy dalej, mi bardzo fajnie jedzie się z Tobą i Twoją, cytuję "cudowną żoną" |
Przychylam się do tej prośby | Elwood napisał/a: | | dla każdego jego podróż jest najfajniejsza - bo jego |
Proste i trafne.
paf - 2010-12-12, 12:44
Elwood, dajesz dalej
dla mnie zawsze świetnie jest poczytać relacje i to im bardziej subiektywne tym lepsze bo nie piszemy tutaj encyklopedii ani przewodnika dla turysty masowego a raczej wrażenia i doświadczenia "szwędaczy", każdy ma inaczej
a kolega cudaniewidy coś nie trafił w towarzystwo, liczymy wszyscy że się poprawi a jak się nie poprawi to dostanie owocka w celach terapeutycznych
KECZER - 2010-12-13, 12:58 Temat postu: Elwoodki w Norwegii 2010
| Elwood napisał/a: | | A ja dziękuję Wam za te słowa,bo dodają sił i chęci do napisania czegokolwiek. Mam nadzieję, że dorzucę jeszcze kilka fotek z drogi powrotnej, z Kristiansand i trochę przemyśleń i spostrzeżeń, które mogą się przydać podczas wyprawy kamperem do Norwegii. |
Szanowny Kolego Elwoodzie
poniewaz na wschodzie wychodzi najlepiej "kopiowanie" nawet relacji z podrozy - to my bardzo prosimy o te dodatkowe przemyslenia i spostrzezenia ktore moga sie .....przydac koniecznie
Bo jakos "skopiowanie" Wasze trasy najbardziej nam przypadlo do serducha na 2011 roczek.
Wiec liczac na zgode autorska , oczekujemy na nazwijmy to techniczne szczegoly wyprawy
serdczenie pozdrawiajac z Moskwy
Grzegorz
Elwood - 2011-02-20, 11:04
Ponownie witam wszystkich czytających tą relację. Obiecałem ją zakończyć – spróbuję.
18.07.2010 – droga powrotna
Spędziliśmy noc w GYLLAN, przed STOREN jak zazwyczaj na jednym z przydrożnych parkingów. Rano deszcz, konieczność powrotu /prom mamy zabukowany/ i świadomość, że udało nam się przy pięknej pogodzie zwiedzić najpiękniejsze zakątki Norwegii powoduje, że leniwie spędzamy przedpołudnie. Relacja do Camperteamu, pogaduchy z dziećmi /mamy WiFi/ oraz planowanie drogi powrotnej zajmują nam przedpołudnie. Koło południa niebo zaczyna się przecierać - wyruszamy.
Drogą E6 podążamy przez Storen, Berkak, OPPDAL do DOMBAS. Droga wiedzie doliną rzek GAULA i SOKNA. Krajobraz spokojny, niewysokie zielone góry, niewiele zabudowań, pola uprawne. Rozpogodziło się, ale jest zimno. W miejscowości OTTA wjeżdżamy na drogę nr15 by za RANDEN skręcić na drogę nr 51. Po prawej/ zachodniej stronie drogi rozpościera się park narodowy JOTUNHEIMEN z najwyższym szczytem Norwegii – Galdhopiggen /2469 m n.p.m./. Jedziemy wzdłuż rzeki SJOD by dotrzeć do początku malowniczego jeziora GJENDE, którego wodę zabarwia lodowiec na zielono. Jest jak w bajce. Coraz wyższe góry , coraz zimniej, wokół krajobraz polodowcowy. Droga wiedzie przez płaskowyż usiany kamieniami. Jest bardzo zimno, wieje lodowaty wiatr. Zjeżdżamy z gór by na parkingu nad jeziorem Heggenes przenocować.
Tego dnia zlekceważyłem norweską pogodę, która do tej pory była dla nas łaskawa i wieczorem po dniu spędzonym w krótkich spodniach i sweterku, wśród silnych i zimnych wiatrów, dopadła mnie gorączka.
Elwood - 2011-02-20, 15:17
19.07.2010
To był paskudny dzień, ale od początku.
Od rana niebo zasnute chmurami i wciąż mży. Moje choróbsko zaczyna się rozwijać i wygląda to na zapalenie pęcherza. Jak nigdy doceniam to, iż razem z żoną prowadzimy kamperka. Tylko dzięki niej przemieszczamy się w kierunku Kristiansand. Nie jestem zdolny do prowadzenia samochodu. Od rana wdrażamy lecznie na odległość przy pomocy telefonu, kolegi lekarza w Polsce i lekarstw zabranych ze sobą. Znad jeziora w HEGGENES wyruszamy po godzinie 10.00. Gosia dzielnie podąża do celu. Tunele, mosty, paskudna pogoda, a ona trwa za kierownicą. Kierujemy się drogą nr 51 w kierunku Bergen. Tuż za miejscowością Geilo łapiemy kapcia. Sytuacja dość poważna. Ja z gorączką zabieram się do wymiany koła. Jest godzina 12.30. Na dworze paskudnie. Wieje, pada, a ja leżąc na karimacie próbuję się dostać do koła zapasowego. Po czterdziestu minutach udaje mi się uwolnić koło z zaczepu. Leży na ziemi. Okazuje się, że aby go wysunąć spod samochodu należy najpierw zdjąć koło tylne – inaczej go nie wydostanę. Na szczęście kapeć jest w prawym tylnym kole, które i tak muszę zdjąć. I tu zaczyna się dramat. Mój kamperek jeszcze nigdy nie miał wymienianego koła. Fabrycznym kluczem nie daję rady odkręcić wszystkich śrub mocujących koło – klucz ześlizguje się z nich. Po godzinie prób, wykończony choróbskiem, chcę się poddać i zadzwonić po pomoc drogową, kiedy na parking podjeżdża Norweg by spożyć lunch. Kawał chłopa - ma przyzwoity czteroramienny klucz do kół i we dwójkę udaje nam się pokonać zapieczone śruby. On wraz z rodziną konsumuje lunch, ja z Gosią wymieniamy koło i tak kończy się dramat. Ładujemy kapcia do części mieszkalnej i wracamy do pobliskiej miejscowości by naprawić koło. Udaje się znaleźć wulkanizatora, który pomaga mi również, podnosząc kamperka na wysięgniku, umieścić zapas na swoim miejscu. Całość trwa może 30 minut i kosztuje „jedyne 500 NOK = 250 PLN” - bagatela.
Jak sądzicie co zrobiłem po powrocie do Polski. Oprócz tego, że nabyłem porządny klucz do kół to pojechałem do wulkanizatora by odkręcił mi wszystkie koła. Namęczył się chłop solidnie, bo żadnego koła /oprócz wymienianego/ nie odkręcił przy pomocy pneumatycznej zakrętarki. Zapłaciłem 20 PLN i mam nadzieję, że teraz bez problemu sam odkręcę w razie czego koło. Zastanawiam się nad zamocowaniem zapasu na tylnej ścianie kamperka. Jego wyciąganie spod samochodu w moim kamperze jest uciążliwe, a miejsce zamocowania chyba dalece nieprzemyślane.
Korzystając z tego, że wulkanizator był przy stacji benzynowej, przeprowadzamy pełny serwis kampera. Jest 16.30. Dalsza podróż tego dnia przebiega wśród przepięknych krajobrazów, a i pogoda zrobiła się dla nas łaskawsza. Ja resztę dnia spędzam w łóżku, a Gosia za kierownicą.
Po drodze wodospad VORINGSFOSSEN. Od wodospadu do miejscowości Edifjord droga prowadzi na przemian tunelami i mostami. Kiedy w pewnym momencie Gosia wjeżdża do tunelu prawie u szczytu góry, a wyjeżdża z niego, po przejechaniu prawie dwóch kilometrów spiralną drogą, u jej podnóża stwierdza, że nic już nie jest w stanie jej zaskoczyć. Jeszcze przeprawa przez EDIFJORDEN i lądujemy na przydrożnym parkingu nieopodal miejscowości ALVIK, nad GRANVINFJORDEN.
Zapewne wielu z Was zastanawia się jak można spędzić noc na przydrożnym parkingu i wyspać się. Otóż w Norwegii można. Na drogach lokalnych i krajowych /oznaczonych na żółto/ praktycznie ok. godziny 21.00 zanika wszelki ruch. Większość podróżnych pokonujących te drogi to turyści. Ruch lokalny jest niewielki. Duże obszarowo państwo /powierzchnia Polski/, mała ilość mieszkańców /ok. 4,8 mln./ skupionych wokół większych miast, powoduje że drogi są prawie puste. Ciemno w czerwcu i lipcu robi się około północy albo wcale. Jest więc sporo czasu na znalezienie miejsca do spania.
WHITEandRED - 2011-02-20, 17:36
aqnieszka - 2011-03-08, 08:26
ojj jak się napatrzę na takie widoki, jak na Twoich zdjęciach, to mam jeszcze większą motywację do wyjazdu już się nie mogę doczekać
|
|