|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Po Polsce - Za granicę bez paszportu
Aulos - 2010-07-19, 22:53 Temat postu: Za granicę bez paszportu Za granicę bez paszportów
Zabrakło nam w te wakacje możliwości jednego dłuższego wyjazdu, na korzyść kilku krótszych. Zatem zagranica odpada … ale „dla chcącego, nic trudnego”. Postanowiliśmy zorganizować wyprawę na teren Państwa Krzyżackiego, przy okazji 600-nej rocznicy wielkiej bitwy z armią zakonu pod Grunwaldem.
Wyruszyliśmy rankiem 14 lipca, gdy wojska sprzymierzone, po przekroczeniu Wisły, już rozbiły swe obozy nieopodal wsi Grunwald. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę w Tychowie, aby zobaczyć potężny głaz narzutowy na tutejszym cmentarzu – największy taki głaz w Polsce i jeden z największych w Europie. Zaraz po opuszczeniu Tychowa rozpoczął się zagraniczny wymiar naszej wycieczki – przelotnie zwiedziliśmy Czechy.
Aulos - 2010-07-19, 22:56
Dzielni rycerze Jagiełły spędzili noc po upalnym dniu nad jeziorem. Nam też upał dawał się we znaki. W porze obiadowej udało nam się znaleźć sympatyczne miejsce – kąpielisko pod Człuchowem nad Jeziorem Rychnowskim. Kąpiel w jeziorze, obiad, krótki relaks i w dalszą drogę.
Postój nad jeziorem: N 53°40’42,38” E 17°24’10,33”
Aulos - 2010-07-19, 23:00
Teraz celem naszej wędrówki stało się Państwo Krzyżackie. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w Pelplinie przy Bazylice Katedralnej. Historia tej diecezji wiąże się z innym zakonem - Cystersów, którzy zostali sprowadzeni do Pelplina mniej więcej w tych samych czasach, gdy Konrad Mazowiecki zapraszał Krzyżaków na Ziemię Chełmińską.
W końcu jednak chcieliśmy się zmierzyć z potęgą krzyżacką i skierowaliśmy się do Gniewu. Przed Gniewem zrobiliśmy sobie malutki wyskok – wycieczkę zagraniczną (bez paszportów) z cyklu: „Do źródeł Chrześcijaństwa”. Odwiedziliśmy Rzym i Betlejem. Trzeba być bardzo uważnym, ponieważ Rzym i Betlejem wprawdzie są na mapie, ale w rzeczywistości łatwo je przeoczyć.
gino - 2010-07-20, 06:34
napisze to na forum po raz enty....
w Polsce jest nadal tyle miejsc do zwiedzania...ktore zaskakuja pieknem,przyroda...ze...nie trzeba jezdzic po swiecie..aby ciekawie spedzic wakacje...
a camperek to jednak wspanialy wynalazek...
czekam na kolejne foteczki..
Tadeusz - 2010-07-20, 08:25
Coś mi się widzi, Krzysiu, że więcej wrażeń a i pożytku, odniosła Twoja zgraja Budrysów po drodze niźli u celu.
Z zainteresowaniem czekam na dalsze dzieje wyprawy bez paszportów.
Pozdrawiam.
Aulos - 2010-07-20, 14:48
Gniew kojarzył mnie się dotychczas z niekontrolowaną ekspresją, tymczasem Gniew krzyżacki okazał się być niezwykle cichym, spokojnym i zamkniętym w sobie - dotarliśmy do zamku ok. 19-tej i wszystko było już pozamykane. No, może prawie wszystko. Zobaczyliśmy zamek z zewnątrz, a także dziedziniec zamku i pole turniejów rycerskich. Podreptaliśmy także trochę po miasteczku, które nas urzekło. Ogólnie, pomimo nieudanej próby zwiedzania wnętrz zamku, wrażenia z Gniewu bardzo pozytywne. Wracając do kampera, przeczytaliśmy informację o przeprawie promowej przez Wisłę i w tym kierunku się udaliśmy, licząc, że uda nam się wzbogacić wyprawę o elementy żeglugi.
Aulos - 2010-07-20, 16:02
Niestety prom pływa tylko do 19-tej, zatem w dalszą podróż udaliśmy się drogą lądową. Było już po 20-tej, a my od rana byliśmy w podróży. Można by sądzić, że to dość wrażeń jak na pierwszy dzień, ale nasza załoga - głodna przeżyć - parła niezmordowanie do przodu. Punkt docelowy tego dnia wykrystalizował się w trakcie podróży i była nim stolica Państwa Krzyżackiego - Malbork. Gdy dojechaliśmy do Malborka było jeszcze jasno i szybko zebraliśmy się, aby zobaczyć to, co jeszcze można było zobaczyć i dowiedzieć się tego, czego jeszcze można się było dowiedzieć. Dowiedzieliśmy się na przykład, że za pół godziny rozpocznie się widowisko "Światło i Dźwięk", a następnego dnia zamek będzie zamknięty od 14-tej (prosto z Pól Grunwaldzkich zjeżdżają tu zaproszeni Prezydenci ze swoimi świtami). Zdobyliśmy także informację o cenach wstępu na zamek
widowisko: dorosły - 20 zł, ulgowy - 10 zł
zwiedzanie zamku: dorosły - 35 zł, ulgowy - 25 zł
Na zwiedzanie są też bilety rodzinne, ale różnica wyniosła 10 zł na całej naszej rodzinie, czyli 2 zł zniżki na jednej osobie - to jest polityka prorodzinna państwa.
Przy naszym składzie załogi (2+3) koszty biletów zaczęły być odczuwalne, ale potraktowaliśmy je, jako naszą cegiełkę na zabytek, a w przypadku tej budowli słowo "cegiełka" jest jak najbardziej na miejscu.
W pośpiechu zjedliśmy kolację i biegiem na widowisko. Do kampera wróciliśmy ok.23-ciej, jeszcze mały spacerek, aby zobaczyć przygotowania do jutrzejszych imprez plenerowych i wreszcie do łóżek. Nocleg na parkingu pod zamkiem. W nocy parkingu nikt nie pilnuje i spaliśmy za darmo. Za postój następnego dnia zapłaciliśmy 15 zł.
Annmir - 2010-07-20, 16:44
Jestem ciekawa czy chłopakom podobają się te stare zamczyska... Naszym dzieciakom (10 lat temu) podobały się bardzo a szczególnie pan przewodnik o nazwisku Jeleń i jego sposób opowiadania. Aż buzie mieli pootwierane. Życzę wielu wrażeń i pozdrawiam!
Aulos - 2010-07-20, 19:17
Nasi chłopcy także byli zachwyceni starymi zamkami, atmosferą bitwy grunwaldzkiej, o której z tytułu jubileuszu wszędzie było głośno, a najbardziej spodobały im się zakupy na zamku. Przewodnik także nazywał się charakterystycznie, ale o tym za chwilę.
15 lipca 2010 - dzień 600-nej rocznicy Bitwy pod Grunwaldem. Wstaliśmy wcześnie (jak na wakacje), aby oporządzeni i wyszykowani, skoro tylko ranne straże opuszczą most zwodzony, stanąć do natarcia na zamek. Po śniadaniu, jeszcze przed otwarciem kas, ruszyliśmy na przedzamcze, a właściwie na otwarty dziedziniec Zamku Niskiego. Chłopcy musieli nabyć tam odpowiednie stroje i elementy uzbrojenia, aby wizyta w zamku i później na Polach Grunwaldzkich, nabrała niezbędnego realizmu. Nasi dzielni wojowie nie zrażali się takimi przyziemnymi szczegółami jak ceny, dlatego dzielni rodzice ze łzami w oczach i kurczowo zaciskając portfele, dostrzegając jednak bezcenną radość w oczach dzieci, stanęli na wysokości zadania i zasponsorowali zakupy.
Aulos - 2010-07-20, 20:07
Gdy w końcu odpowiednio ubrani, uzbrojeni i zaopatrzeni w bilety wstępu, czekaliśmy na wejście do zamku, przed formującą się grupą zwiedzających pojawił się przewodnik. Nie pomnę jego nazwiska, ale imię miał wyjątkowe, jak sam określił "krzyżackie": ZYGFRYD. Pan Zygfryd oprowadzał nas po zakamarkach Zamku Średniego i Wysokiego, wprowadzał do komnat osobistych wielkiego mistrza i innych dostojników, do zamkowej kuchni i toalety. Opowiadał historię Zakonu i twierdzy malborskiej. Wprowadzał w realia średniowiecznych uwarunkowań politycznych, geograficznych i feudalnych. Około południa opuściliśmy zamek i chwilę potem także Malbork, uciekając przed gęstniejącym tłumem i gęstniejącą atmosferą - przed wizytą Prezydentów pojawiło się już mnóstwo policji, ochroniarzy; od rana strzyżono żywopłoty, wycinano chaszcze nad rzeką, a nawet wybierano śmieci z rzeki. Nie chcieliśmy patrzeć jak będą malować trawniki na zielono.
Aulos - 2010-07-20, 20:14
Malbork - c.d.
Annmir - 2010-07-20, 22:43
Obejrzałam już parę zamków (bo to moje mecheche jest) ale drugiego takiego nigdzie nie ma. Dzięki za fotki przypominające. Chłopcy są przewspaniali w tych strojach a i rodzicom niczego nie brakuje
Aulos - 2010-07-22, 13:40
Rozpaleni upałami, chcieliśmy się odrobinę schłodzić oraz w jakimś sympatycznym miejscu zjeść obiadek i wzorem Południowców zorganizować sobie siestę - pogrążyć się w beztroskim nicnierobieniu. W pobliżu mieliśmy najdłuższe jezioro w Polsce - Jeziorak i w tę stronę skierowaliśmy naszego kamperka. Znaleźliśmy miejsce przy marinie żeglarskiej w Siemianach i tam spełniły się nasze trzy pragnienia - o kąpieli, posiłku i odpoczynku.
Nie znaliśmy "tajnych" miejsc koło Iławy , ale chętnie dzielimy się naszym:
N 53°43'13,65"
E 19°35'49,34"
Chcieliśmy także zobaczyć Iławę, ale tłumy ludzi i korki na drogach (ruch wahadłowy) skutecznie nas stamtąd wygnały. I co dalej? Nie mamy planów - dawaj mapę! Niedaleko od nas, pod Olsztynem, jest sanktuarium w Gietrzwałdzie - jedziemy. Dotarliśmy na miejsce ok. 19-tej. Zdążyliśmy jeszcze zwiedzić sanktuarium - "załapaliśmy się" na oprowadzanie jakiejś grupy pielgrzymów, dzięki czemu poznaliśmy całą historię sanktuarium.
Parkowaliśmy na pustym ogólnodostępnym parkingu przy gimnazjum (w pobliżu Policji), ale na noc pani z Domu Pielgrzyma pozwoliła nam wjechać na ogrodzony i monitorowany teren obiektu przy samym sanktuarium (za free). Rankiem przejechaliśmy ponownie na parking przy gimnazjum, aby swobodnie porozkładać sobie stoliczek oraz krzesełka i w niekrępujących okolicznościach zjeść sobie "Śniadanie na trawie"
Parking przy gimnazjum:
N 53°44'47,25"
E 20°16'12,22"
StasioiJola - 2010-07-22, 14:11
Krzysio- bardzo ładna wyprawa wojenna!!!
A wojowie bardzo dzielni jak na takie temperatury!!!
Pomaranczowe - 2010-07-22, 14:21
Zdjęcia z twierdzy w Malborku prezentują się naprawdę świetnie. Sam wybierałem się tam kilka razy,ale zawsze brakowało mi czasu.
Aulos - 2010-07-22, 14:35
Ok. 10-tej ruszyliśmy w kierunku Grunwaldu. Następnego dnia miała się tam rozstrzygnąć walna bitwa z Zakonem Krzyżackim. Król Władysław Jagiełło, przed wyruszeniem na wojnę, wyprawiał wielkie łowy, aby zapewnić zaprowiantowanie dla armii. My podążając za jego przykładem upolowaliśmy wielką Biedronkę, która dostarczyła nam wszelkiego jadła i napitku na czas bitwy. By siła rycerstwa polskiego zyskała należytą przewagę nad zakonnymi, wyprzedziliśmy Kolumba i odkryliśmy Amerykę i tam szukaliśmy wsparcia mężnych wojów. To był kolejny etap naszej zagranicznej wyprawy bez paszportów.
Rycerstwo zmęczone upałami szybko osłabłoby w boju, dlatego naszą chorągiew skierowaliśmy nad jezioro Dąbrowa Wielka. Za miejscowością Leszcz znaleźliśmy przytulne miejsce z zejściem do jeziora, gdzie spędziliśmy niemal cały dzień.
O godz. 18-tej zwinęliśmy obozowisko i dojechaliśmy pod Pola Grunwaldzkie. Znaleźliśmy parking "u chłopa" za 30zł/doba z bieżącą wodą i toitoiem, 500 m od pomnika. Zwizytowaliśmy Pola Grunwaldzkie, obozowiska rycerzy, stragany; widzieliśmy fragmenty próby przed inscenizacją. Na turnieje rycerskie rzuciliśmy okiem z daleka - dopchać się do centrum z dzieciakami - niemożliwe. Po powrocie na miejsce postoju, nasi wojowie nawiązali braterską więź z młodym rycerstwem, reprezentującym mazowiecki gród Warszawa. Dało to początek licznym turniejom rycerskim, symulowanym starciom bitewnym, a także rozgrywkom w zgoła nierycerskich konkurencjach jak np. piłka kopana.
Postój nad jeziorem:
N 53°24'39,88"
E 20°04'01,38"
Aulos - 2010-07-22, 18:01
17 lipca - sobota; o 14-tej początek bitwy.
W takich warunkach atmosferycznych - gdy żar słoneczny lał się na ziemię w spobób bezlitosny i niczym niepowstrzymywany, nasze myśli się roztopiły od gorąca i lepkim mazidłem skrępowały wszystkie nasze ruchy, a nawet dzieci poszukiwały tylko cienia i czegoś chłodnego do picia - odstąpiliśmy od zamiaru wcześniejszej wyprawy na pole bitewne, by zająć lepsze pozycje. Wyruszyliśmy ok 12.30 idąc skrótem przez sąsiednie gospodarstwo rolno-parkingowe. Tam właśnie dostrzegliśmy kampera na ojczystej kołobrzeskiej rejestracji. Gdy nieśmiało podeszliśmy, aby wypełnić starą średniowieczną regułę: "Kołobrzeżanie wszystkich kamperów łączcie się", okazało się, że to załoga Gregorb, która zakamuflowała się na forum. Załoga - dodam - bardzo sympatyczna, w składzie: Małgosia, Grzesiu i dwoje młodych kamperowców: własny Pawełek i "pożyczona" Paulinka. Po krótkiej rozmowie przyznali się, że znają nas z forum, wiedzą o naszym wyjeździe na Grunwald, liczyli na spotkanie z nami i nawet zabrali wino na tę okoliczność (Boże, jaką my mamy reputację ).
W końcu dotarliśmy na inscenizację i...
...śledzie w beczce mają luźniej, żadnej wody dla widzów, pole bitewne częściowo zasłonięte przez namiot organizatorów. Byłem z chłopakami dwa lata temu i wyglądałem tej kosztownej modernizacji Pól Grunwaldzkich, którą realizowano z udziałem środków unijnych i o której trąbiły media - wyglądałem tego jednak bezskutecznie. Inscenizacja nie zrobiła na nas wrażenia. Właściwie, gdy się skończyła odetchnęliśmy z ulgą.
Powrót do kamperka, obiadek i siesta. Dołączyli do nas Małgosia z Grzesiem - posiedzieliśmy przy wspólnej kawce, przypatrując się jak sznury samochodów usiłują się wydostać z Grunwaldu. Samochody poruszały się w żółwim tempie do wieczora, gdy zebraliśmy się do wyjazdu. Wybraliśmy jednak trasę "off-roadową", którą wyjeżdżało już wiele samochodów przed nami. Po chwili okazało się, że wyjazd tą polną drogą wymagał przejechania przez środek podwórka, a przedsiębiorcze latorośle gospodarza pobierają myto w wysokości 5 zł. To był mój pierwszy punkt poboru opłat drogowych, w którym dodatkowo udzielono mi informacji o trasie przejazdu i utrudnieniach na drodze - warunki pogodowe już znałem. O 20-tej dotarliśmy wraz z załogą Gregorb do naszego kąpieliska z poprzedniego dnia, ale teraz po wyjeździe z Grunwaldu ono już nie było tylko "nasze". Oblegało je mnóstwo samochodów powacających z inscenizacji do domów. Wystarczyło jednak miejsca, aby się wykąpać i ochłonąć po upalnym dniu. Po kąpieli dotarliśmy jeszcze do Dąbrówna, gdzie spędziliśmy noc na parkingu przy miejskim kąpielisku nad jeziorem. Przed zaśnięciem spędziliśmy jeszcze miły wieczór z nowymi znajomymi - wino nie mogło przecież jechać tyle kilometrów nadaremnie.
Rankiem obudziła nas burza i huk łamiącego się obok drzewa. Dobrze, że ogromny konar odłamał się po przeciwnej stronie drzewa. Przejechaliśmy w bezpieczniejsze miejsce, a po śniadanku i po burzy wróciliśmy do Kołobrzegu, tworząc bardzo małą karawanę.
Dąbrówno:
N 53°25'59,52"
E 20°02'12,62"
Krótkie podsumowanie:
Przejechaliśmy 1000 km.
Organizacja obchodów rocznicowej Bitwy pod Grunwaldem była w moim odczuciu fatalna. To jednak nie przeszkodziło nam zupełnie w dobrej zabawie. Dla naszych dzieciaków była to 4-dniowa lekcja historii na wesoło, z rodzicami 24h na dobę, z codziennymi kąpielami w jeziorach. Zwiedzanie po drodze miejsc, które nam wydawały się ciekawe i wiązały się z historią Państwa Krzyżackiego, okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzieciaki były bardzo zainteresowane i nawet fakt, że sama inscenizacja nie była specjalnie atrakcyjna, nie zepsuł wycieczki, wrażeń i wspomnień
Pozdrowienia dla Małgosi i Grzesia
Aulos - 2010-07-22, 19:48
Dziękuję za piwko, przy tym upale numer jest bez znaczenia
48a-ELANKO - 2010-07-22, 21:34
Krzysiu, jak zawsze w Twoim wydaniu (!) wspaniała, napisana urokliwie relacja!
Ode mnie 14. piwko...
Pawcio - 2010-07-23, 09:12
Aulos napisał/a: | Zamkowa kuchnia obfitowała we wszelakie jadło, a podobno zakonnicy dużo pościli. Dziennie każdemu przysługiwało ok.5 l piwa z zamkowego browaru |
To naprawdę iście postna racja.
A ja już traducyjnie oczekując profesjonalnej realcji Aulosowych wypraw nie zawiodłem się absolutnie!
Do pięciolitrowlej krzyżackiej racji bursztynowego napoju dołączam jeszcze obowiązkową rację wirtualną.
Aulos - 2010-07-23, 17:02
Chłopaki, bo się rozpiję
Wito - 2010-07-27, 17:49
Załogo spod znaku Aulos. Dołączam się z gratulacjami za Waszą relację. Świetny i dobrze zrobiony opis i wspaniałe zdjęcia. Wiem, że taką relację robi się tak naprawdę podczas podróży i w jakiejś mierze kosztem jej. Wyście znaleźli i chęci i czas. Dziękuję serdecznie. Witold.
Romek - 2010-07-27, 20:32
Aulosiki serdeczne gratulacje za realizację i to jaką krzyżackiej eskapady .
Wielu z nas może skorzystać ze wspaniałego opisu i zdjęć waszej wyprawy .
Tylko mam niewielką uwagę popełniłeś błąd podając koordynaty np:
Dąbrówno:
N 53°25'59,52"
E 20°02'12,62"
a powinno być :
Dąbrówno:
N 53°25'59.52"
E 20°02'12.62"
niby to niewiele a proszę porównaj gdzie wylądujesz ...........
Gratuluję realizacji wspaniałej wyprawy z przyszłymi "Wielkimi Mistrzami Zakonu"
Skorpion - 2010-07-27, 20:47
I odemnie rowniez wirtualne piwko
JaWa - 2010-07-28, 18:32
Romek napisał/a: | Dąbrówno:
N 53°25'59,52"
E 20°02'12,62"
a powinno być :
Dąbrówno:
N 53°25'59.52"
E 20°02'12.62"
niby to niewiele a proszę porównaj gdzie wylądujesz ...........
|
Ja tam myślę, że dokładnie w tym samym miejscu
Gregorb - 2010-08-05, 20:23
Witam ależ jestem miło zaskoczona cóż za zaangażowanie i super relacja! Nalezy się MEDAL!!! pozdrawiamy i do miłego zobaczenia
faro - 2010-08-08, 19:57
Gregorb napisał/a: | do miłego zobaczenia |
Gosiu - słowo się rzekło - zapraszamy na kawę
AniaiTomek - 2010-08-16, 22:06
Ale świetna fotorelacja!!!
My też byliśmy na Grunwaldzie żółwikiem choć trochę od innej strony, ale ogólne odczucia mamy podobne
Aulos - 2010-08-17, 14:44
Miło mi, że się podobało - do zobaczenia na szlaku
|
|