|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Niemcy - Romantycznym Szlakiem A.D. 2010...
Camper Diem - 2010-05-04, 13:38 Temat postu: Romantycznym Szlakiem A.D. 2010... Wieczorem 21 kwietnia 2010 roku wyruszyliśmy w drogę. Zdenerwowani, bo to nasza pierwsza wspólna podróż zagraniczna, w dodatku ledwie co ochrzczonym w Koszelówce kamperem. Jakby było mało to wybieraliśmy się razem z nieznaną nam rodziną z Rybnika, na której zaproszenie do wspólnej podróży do Bawarii, które zamieścili na forum Camperteam, odpowiedzieliśmy jako jedyni. Wiele osób przestrzegało nas przed wyjazdem z ludźmi nie zapoznanymi w realu, na żadnym zlocie, ale lubimy ryzyko ;] Kontakty internetowe poprzedzające wyjazd dały nam nadzieję, że będziemy się jakoś dogadywać, a przecież ślubu ze sobą nie braliśmy, więc tym łatwiej byłoby się rozstać ;-)
Drogę na Śląsk zaplanowaliśmy sobie z noclegiem po drodze, udało nam się dotrzeć na stację paliw w Łysomicach koło Torunia (N 53 05 26.59, E 18 37 19.77). Stacja jak stacja, spanie przy tirach, bezpiecznie, czasami pociąg przejedzie, ale raczej nie powinno nikomu przeszkadać. Można nabrać wodę z kranu na zewnątrz, opróżnić totaletę (niestety do muszli), ale nie widziałem żadnej dostępnej kratki ściekowej, gdzie ukradkiem można by wylać szarą wodę.
Spokojnie jadąc wieczorem dotarliśmy do Rybnika wyczekiwani przez naszych nowych znajomych Olę i Wojtka. Nasze dziewczynki i ich chłopaki zapoznawali się ze sobą, a my do późna pochłonięci byliśmy rozmową. Przede wszystkim chcieliśmy się czegoś o sobie dowiedzieć, ale omawialiśmy też szczegóły podróży. Zmęczeni wróciliśmy do kampera.
Noc była z przymrozkiem, a nasze ogrzewanie nadal nie miało zamiaru poprawnie działać i trochę zmarzliśmy. Całe szczęście podczas reszty podróży temperatura była więcej niż zadowalająca. Rano zjedliśmy wspólne śniadanie i wyruszyliśmy na trasę naszej wycieczki. Niestety z wrażenia nie zrobiliśmy żadnych zdjęć w Rybniku :-(
Camper Diem - 2010-05-04, 17:37 Temat postu: dzień pierwszy - podróż przez Czechy Przewodnikiem został Wojtek. Ma do tego predyspozycje, gdyż na co dzień musi organizować pracę podległych mu ludzi.
Wyprzedzając fakty wyznam, że poszło mu świetnie.
Ze względu na mnie (kamper pow. 3,5 t, 3 osie i związane z tym opłaty) zdecydowaliśmy się ominąć czeskie i austriackie autostrady. Droga wiodła przez malownicze czeskie miasteczka
Czechy są bardzo pofałdowane, wiele kilometrów trasy to podjazdy zjazdy, góra za górą
Drogi w wielu miejscach takie jak u nas
Chociaż (podobno) czeskie autostrady przegoniły niemieckie
W Losticach zatrzymaliśmy się na obiad.
Niestety nie skosztowaliśmy słynnych knedlików, gdyż oferowano je bez żadnej omasty, ale sery z miejscowej wytwórni zrekompensowały nam to z nawiązką. Ceny niewygórowane, a panie skosztowały dobrego ciemnego piwa.
Dzieci miały okazję chwilę się wybiegać
Oczywiście pozowały też do zdjęć :-)
Niektóre podjazdy, zjazdy i serpentyny dały nam w kość.
Zachodzące słońce wskazywało nam kierunek
Na horyzoncie pojawiły się wysokie góry
W nocy, czego niestety nie mamy na zdjęciach, wjechaliśmy do Niemiec. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki drogi stały się proste, wygodniejsze i lepiej oznakowane. Teraz już szybko pomknęliśmy ku miejscu noclegowemu w Landshut. Po krótkim poszukiwaniu wjechaliśmy na parking Edeki (N 48,543638 E 12,154543 ) i... szybko zasnęliśmy
Camper Diem - 2010-05-04, 20:05 Temat postu: dzień drugi - Landshut Noc w centrum Landshut minęła spokojnie. Raz tylko policja na sygnale tuż koło nas zatrzymała do kontroli golfa, ale szybko wszyscy odjechali...
Rano zostaliśmy zaproszeni na śniadanie do polskiego domu, okazało się bowiem, że Wojtek zwiódł nas tutaj nie przypadkiem. Było bardzo miło, poznaliśmy sympatyczną rodzinę oraz rodowitego bawarczyka- kolegę kolegi Wojtka :-)
Po śniadaniu przyszedł czas na zwiedzanie miasta. Bardzo nam się podobała jego stara część, zadbana i bardzo turystyczna.
Nad miasteczkiem góruje zamek Trausnitz
Najwyższa (130 m) ceglana wieża świata (wieża bazyliki kapitulnej pod wezwaniem św. Marcina i św. Kastulusa)
Miasteczko Landshut ma związki z Polską. W roku 1475 książę Jerzy Bogaty poślubił Jadwigę Jagiellonkę, córkę Kazimierza Jagiellończyka. Na pamiątkę tego wydarzenia odbywa się od 1904 roku tzw. Wesele w Landshut (niem. Landshuter Hochzeit), początkowo organizowane co roku, po II wojnie światowej co 4 lata (następne planowane w 2013 roku). Miejscowi twierdzą, że warto przyjechać!
Dzieci dzielnie zwiedzały miasto i zasłużyły na prawdziwe włoskie lody
I tak zakończyliśmy wizytę w Landshut. Kolej na Chiemsee, a jeśli starczy nam czasu jeszcze wieczorem pojedziemy w kierunku niespodziewanej atrakcji podpowiedzianej nam przez kolegę Wojtka...
eeik - 2010-05-04, 21:10 Temat postu: Re: Romantycznym Szlakiem A.D. 2010...
affa napisał/a: | Wieczorem 21 kwietnia 2010 roku wyruszyliśmy w drogę. Zdenerwowani, bo to nasza pierwsza wspólna podróż zagraniczna, w dodatku ledwie co ochrzczonym w Koszelówce kamperem. Jakby było mało to wybieraliśmy się razem z nieznaną nam rodziną z Rybnika, na której zaproszenie do wspólnej podróży do Bawarii, które zamieścili na forum Camperteam, odpowiedzieliśmy jako jedyni. Wiele osób przestrzegało nas przed wyjazdem z ludźmi nie zapoznanymi w realu, na żadnym zlocie, ale lubimy ryzyko ;] Kontakty internetowe poprzedzające wyjazd dały nam nadzieję, że będziemy się jakoś dogadywać, a przecież ślubu ze sobą nie braliśmy, więc tym łatwiej byłoby się rozstać ;-)
Drogę na Śląsk zaplanowaliśmy sobie z noclegiem po drodze, udało nam się dotrzeć na stację paliw w Łysomicach koło Torunia (N 53 05 26.59, E 18 37 19.77). Stacja jak stacja, spanie przy tirach, bezpiecznie, czasami pociąg przejedzie, ale raczej nie powinno nikomu przeszkadać. Można nabrać wodę z kranu na zewnątrz, opróżnić totaletę (niestety do muszli), ale nie widziałem żadnej dostępnej kratki ściekowej, gdzie ukradkiem można by wylać szarą wodę.
Spokojnie jadąc wieczorem dotarliśmy do Rybnika wyczekiwani przez naszych nowych znajomych Olę i Wojtka. Nasze dziewczynki i ich chłopaki zapoznawali się ze sobą, a my do późna pochłonięci byliśmy rozmową. Przede wszystkim chcieliśmy się czegoś o sobie dowiedzieć, ale omawialiśmy też szczegóły podróży. Zmęczeni wróciliśmy do kampera.
Noc była z przymrozkiem, a nasze ogrzewanie nadal nie miało zamiaru poprawnie działać i trochę zmarzliśmy. Całe szczęście podczas reszty podróży temperatura była więcej niż zadowalająca. Rano zjedliśmy wspólne śniadanie i wyruszyliśmy na trasę naszej wycieczki. Niestety z wrażenia nie zrobiliśmy żadnych zdjęć w Rybniku :-( |
Super , że Wam się wypad udał, ale zaniedbaliście haniebnie jedną sprawę - żeby być od nas 12 km i nie odwiedzić na przysłowiowe 5 minut
Affa przekaż żonie , że tak się nie robi
No to idę czytać dalej
Camper Diem - 2010-05-04, 21:21
eeik napisał/a: | Affa przekaż żonie , że tak się nie robi |
przekazałem, niech się tłumaczy
eeik - 2010-05-04, 21:23
affa napisał/a: | eeik napisał/a: | Affa przekaż żonie , że tak się nie robi |
przekazałem, niech się tłumaczy |
Ciekawam argumentów
Camper Diem - 2010-05-04, 21:25
Ewa, nie przeszkadzaj mi, bo tworzę
Roza - 2010-05-04, 21:25
eeik!
przyjechalismy poznym wieczorem, a wyjezdzalismy wczesnym rankiem- no, nie uchodzi o takich godzinach glowy nikomu zawracac....wierz mi, ze bedac blisko Waszych okolic myslalam cieplo o Tobie
eeik - 2010-05-04, 21:47
affa napisał/a: | Ewa, nie przeszkadzaj mi, bo tworzę |
Słynę na tym forum z "paplania" nie na temat
eeik - 2010-05-04, 21:48
babaffa napisał/a: | eeik!
przyjechalismy poznym wieczorem, a wyjezdzalismy wczesnym rankiem- no, nie uchodzi o takich godzinach glowy nikomu zawracac....wierz mi, ze bedac blisko Waszych okolic myslalam cieplo o Tobie |
Uwierz mi, nam uchodzi zawracać głowę, obmyslam zemstę za tak niecne zachowanie.
Camper Diem - 2010-05-04, 21:48
eeik napisał/a: | Słynę na tym forum z "paplania" nie na temat |
z paplania czy klachania? bo to drugie to mogę wybaczyć
eeik - 2010-05-04, 21:52
affa napisał/a: | z paplania czy klachania? bo to drugie to mogę wybaczyć |
co wolisz toż to , jest to samo ) jest jeszcze ględzenie, ale to inna istota na tym forum ma przypisane
Camper Diem - 2010-05-04, 21:54
eeik napisał/a: | co wolisz toż to , jest to samo |
z kobietą nie wygrasz... czyli tak czy siak muszę wybaczyć
Duduś - 2010-05-04, 22:00
eeik napisał
Super , że Wam się wypad udał, ale zaniedbaliście haniebnie jedną sprawę - żeby być od nas 12 km i nie odwiedzić na przysłowiowe 5 minut
ale Stefan Batory nie wszędzie może dopłynąć
eeik - 2010-05-04, 22:04
Duduś napisał/a: | eeik napisał
Super , że Wam się wypad udał, ale zaniedbaliście haniebnie jedną sprawę - żeby być od nas 12 km i nie odwiedzić na przysłowiowe 5 minut
ale Stefan Batory nie wszędzie może dopłynąć |
Do nas może, my mamy port na pełnomorskie
Camper Diem - 2010-05-04, 22:06
Duduś napisał/a: | Stefan Batory nie wszędzie może dopłynąć |
u Ciebie też ledwie zacumował
a wiesz, że na noc zapomniałem schować stopień i dziwiłem się, że któryś z Twoich sąsiadów tak długo się koło nas przeciskał
StasioiJola - 2010-05-04, 22:12
Nie paplac , nie paplac - tylko opowiadać - ciekawym co sie dalej działo, na zakończenie sobie pogadamy!!!! Stasio.
Camper Diem - 2010-05-04, 22:14
witaj Stasiu
nie mogę zdradzić od razu co było dalej
próbuję się pozbierać, bo wrażenia były niesamowite, dlatego tyle to trwa...
ale właśnie opuszczamy jezioro Chiemsee... jeszcze momencik ;-)
Camper Diem - 2010-05-04, 22:22 Temat postu: dzień drugi, część druga - Chiemsee z Landshut ruszyliśmy na południe nad jezioro Chiemsee, zwane "bawarskim morzem" z licznymi ośrodkami wypoczynkowymi oraz zabytkami na wyspach "męskiej" i "żeńskiej". w drodze podziwialiśmy przepiękne krajobrazy i duże, wspaniałe domy bogatych bawarczyków.
szukając miejsca postojowego objechaliśmy jezioro aż do Prien (i całe szczęście, gdyż dzięki temu mogliśmy popłynąć statkiem na Herreninsel). zatrzymaliśmy się na parkingu tuż przy przystani ( N 47 51 33.11 E 12 21 58,96 ). zjedliśmy obiad w towarzystwie kilku kamperów, a potem udaliśmy się ku przystani.
dzieci stworzyły zgraną załogę
poszliśmy ku przystani
załapaliśmy się na ostatni rejs, ale nie popłynęliśmy pełnej trasy, ale tylko na najbliższą, zarazem najpopularniejszą wyspę Herrenchiemsee, a na niej pałac, który król Ludwik II zbudował na wzór Wersalu, dzięki czemu zaoszczędzimy na podróży do Francji w przyszłości ;-)
dla zmęczonych podróżą możliwa przejażdżka bryczką
sam krótki rejs był wspaniałym przeżyciem. Chiemsee to duży akwen i ten widok na Alpy...
niestety trzeba się było zbierać :-( ale atrakcje miały być też coraz większe :-)
Camper Diem - 2010-05-05, 08:00 Temat postu: dzień trzeci - Koenigsee późnym wieczorem dotarliśmy do przepięknego miasteczka Berchtesgaden, ale postanowiliśmy ruszyć dalej ku jezioru Koenigsee. wybraliśmy chyba najgorszą drogę dojazdową- zaczęła się od razu stromizną, by po kilkudziesięciu metrach raptownie się zwężyć. Wojtek przypomniał sobie podobno wszystkie znane modlitwy, faktem jest że dojechaliśmy. na parkingach zakaz noclegu udaliśmy się więc na pierwszy kemping. recepcja czynna od 8 do 10, rzeka głośno huczy, zakaz postoju przy drodze dojazdowej... ruszyliśmy dalej. szybko znaleźliśmy inny kemping (Muhleiten), ale recepcja czynna od 8... zatrzymaliśmy się więc przed bramą (N 47 36 01,79 E 12 59 19,86 ) z postanowieniem, że wczesnym rankiem ruszymy.
zaspaliśmy i nas złapali ;-) nocleg pod bramą wraz z serwisem kampera kosztował nas po 20E od załogi, więc nawet nie tak źle. stellplatzu nie znaleźliśmy.
po śniadaniu podjechaliśmy na parking w Schonau.
spacerując ślicznym deptakiem mieliśmy zamiar dotrzeć do przystani. tłumów jeszcze nie było...
dzisiejszą atrakcją miał okazać się rejs stateczkiem po jeziorze Koenigsee, którego woda jest najczystszą wodą w całych Niemczech i ma szmaragdowy kolor
wyruszyliśmy jednym z pierwszych statków. przy kasie dostaliśmy folder w naszym języku, dzięki czemu mimo niemieckiego przewodnika nie siedzieliśmy jak na "tureckim kazaniu"
jezioro okalają wysokie góry, czujemy się jak w norweskim fiordzie
po półgodzinnej podróży docieramy do celu, półwyspu St. Bartholoma, na którym znajduje się prześliczny zabytkowy kościół z 1134 roku, będący natchnieniem dla wielu malarzy pejzażystów
odbyliśmy również półgodzinny spacer po półwyspie
po drodze widzieliśmy jakie spusztoszenie w drzewostanie może uczynić lawina
niewielka lawina właśnie schodzi z góry
wiele osób przybywało w regionalnych bawarskich strojach
weizenbier w takiej scenerii smakuje wyjątkowo
dzieci miały ogromną łąkę tylko dla siebie
krzyż upamiętnia miejsce utonięcia 71 pielgrzymów w 17 wieku
najważniejsi podróżnicy odpoczywają po obiedzie
z pobytu nad Jeziorem Królewskim zabierzemy wspaniałe wspomnienia, a przecież nie zwiedziliśmy kaplicy lodowej, nie popłynęliśmy do Salet i nie odbyliśmy spaceru nad jezioro Górne... widoki zapierały dech w piersiach, strome, pionowe prawie skały, wodospad Schrainbach, największy w okolicy wodospad Konigsbach, na górze Kehlstein widać Orle Gniazdo, w którym Hitler przyjmował dyplomatów (obecnie mieści się tam restauracja, dojazd i dojście z Berchtesgaden). tutaj uzgodniono anschluss Austrii oraz opracowano plan zaboru Sudetów.
Najważniejszym, najbardziej spektakularnym momentem rejsu jest dotarcie do Ściany Echa. kiedyś w tym miejscu oddano strzał, a echo odpowiedziało 7 razy, obecnie trębaczowi odpowiada 1-2 razy. melodia grana na trąbce w tym miejscu to naprawdę wzruszający moment...
generalnie okręg Berchtesgaden to morze atrakcji, my wrócimy tutaj na pewno, zachęcam każdego
Camper Diem - 2010-05-05, 17:40 Temat postu: dzień trzeci, część druga - Ga-Pa z malowniczych okolic Berchtesgaden przyszło nam jechać w kierunku Garmisch-Partenkirchen. oczywiście piękna bawaria po drodze...
w czasie jazdy zaczął padać deszcz i zaczęliśmy mieć obawy o jutrzejsze Zugspitze
Garmisch-Partenkirchen zrobiło na nas duże wrażenie
wieczorem wjechaliśmy na kemping Grainau tuż za Ga-Pa, zrobiliśmy grilla i podjęliśmy decyzję o zmianie planów... jutro jedziemy do Fussen, a na Zugspitze wrócimy... być może...
Camper Diem - 2010-05-05, 22:16 Temat postu: dzień czwarty - Romantyczną Trasę czas zacząć deszczowa zamglona pogoda nie pozwoliła nam wjechać na Zugspitze postanowiliśmy więc w końcu zacząć naszą przygodę na Romantycznym Szlaku, który zaczyna się w Fussen. Z Ga-Pa najbliżej nam było przez Austrię. Tyrol, a właściwie ten fragment, który nam się objawił rozczarował, ale co nie rozczaruje po Bawarii?
całe szczęście znowu wróciliśmy do Niemiec.
po minięciu Fussen skierowaliśmy się do Schwangau, nagle z mgły wyłonił się zamek Hohenschwangau
a po kilkudziesięciu sekundach Neuschwenstein...
dotarliśmy na parking
po zakupie biletów ruszyliśmy ku zamkowi Ludwika II, zamek rodziców zostawiając sobie na przyszłość
niektórzy wjeżdżali na górę bryczką
my mimo deszczu postanowiliśmy odbyć spacer
zamek z bliska również nieźle się prezentuje
w oddali most Marii, na który będziemy chcieli później wejść
sypialnia króla w jego ulubionych kolorach: królewski błękit i złoto robi wielkie wrażenie, mimo bogactwa i ogromu jest bardzo przytulna i nastrojowa. przepiekne malowidła w niedokończonej sali tronowej i wszędobylski motyw białego łabędzia (symbolizujący młodzieńca- Ludwik II Bawarski był gejem) oraz malowidła na ścianach poszczególnych sal inspirowane twórczością Wagnera, goszczącego często na zamku sprawiają, że możliwe jest przeniesienie się w czasie. ciężko potem wrócić do rzeczywistości.
Ludwik stworzył bajeczny średniowieczny zamek w czasach rewolucji przemysłowej, który obecnie zarabia krocie. szkoda że jego poddani nie byli dalekowzroczni i zamordowali króla utopiwszy go w worku w rzece. Ludwik II Bawarski miał 40 lat.
w zamku nie wolno robić zdjęć, więc nie robiliśmy. ale uwierzcie na słowo, że jeśli to tylko możliwe każdy powinien go zwiedzić. audiobook w ojczystym języku powoduje, że zwiedzanie jest przyjemnością i nie istnieje bariera językowa.
wolno było sfotografować królewską kuchnię, która była w swoim czasie niezwykle nowoczesna. m.in. posiadała system odprowadzania dymu z palenisk specjalnymi kanałami do kredensu, w ten sposób podgrzewana była zastawa. król Ludwik miał również bojler z ciepłą wodą, wyposażenie kuchni zachowało się w całości.
jeszcze kilka widoków i powrót
Camper Diem - 2010-05-06, 20:09 Temat postu: dzień czwarty, część druga - Fussen, Schongau opuściliśmy najpiękniejszy z zamków i udaliśmy się do Fussen na obiad. trochę pokrążyliśmy po mieście w poszukiwaniu parkingu, w końcu się udało (N 47 34 01,70 E 10 41 38,72 ). stellplatz oddalony od centrum, a nie chcieliśmy się tutaj zatrzymywać na noc.
poszliśmy na spacer, z zamiarem zjedzenia obiadu na mieście, ale zaskoczyła nas przerwa południowa (od ok. 14.00 do ok. 17.00) większość lokali (i sklepów) zamknięta. okazało się to normą w małych bawarskich miasteczkach...
chodziliśmy po mieście, aż w końcu zjedliśmy "co bądź", w lokalu zauważyliśmy pewien bawarski specjał: sałatkę z... kiełbasy!!!
po obiedzie nie zwiedzaliśmy już miasta, bo zwiedziliśmy je wcześniej w bardzo szybkim tempie ;-) tylko kilka razy zatrzymywaliśmy się, bo dzieci chciały mieć zdjęcie ze wszystkim, przeważnie były to fontanny
no i ruszyliśmy do Schongau, w którym wohnmobile są mile widziane, a tablice kierują na duży stellplatz za 10E (N 47 48 31,53 E 10 53 53,01)
tego dnia na miasto nasi kompani wyruszyli sami, gdyż początkowo nie mieliśmy ochoty zwiedzać, ale po krótkiej przerwie i nas naszła ochota zobaczenia miasteczka. to był bardzo dobry pomysł, przespacerowaliśmy się leniwie po pustym prawie Schongau, było bardzo sympatycznie.
a weisbier wieczorem przy kamperach smakował wyśmienicie...
Camper Diem - 2010-05-07, 18:33 Temat postu: dzień piąty - Monachium rano pojechaliśmy do Monachium. miasto kojarzyło nam się z BMW, ale przywitał nas... Mercedes
zaparkowaliśmy auto na dużym parkingu przy Parku Olimpijskim (N 48 10 17,18 E 11 32 26,16)
za kampera zapłaciliśmy 15E (24h). biwakować nie można, ale zostać na noc na pewno.
poszliśmy na spacer. Park Olimpijski jest olbrzymi, niestety obiekty podupadły, ale trwa generalny remont i być może już w przyszłym roku odzyska dawny blask.
prawie zabytkowe kasy
niesamowite zadaszenia nad obiektami sportowymi
zamiast kaczek w stawach pływają i po trawnikach chodzą... gęsi
po parku kursuje ciuchcia
dotarliśmy do głównego celu wizyty, czyli Sea Life (akwarium).
dzieci mogły dotykać ukwiałów
w drodze powrotnej przeleciał nad nami sterowiec
na stadionie olimpijskim w tym czasie rozłożył się cyrk, ale jakiś taki kosmiczny, tak przynajmniej wynikało z plakatów. a przecież jeszcze niedawno (do 2005 r.) stadion był miejscem rozgrywek Bayernu i TSV, na tym stadionie zdobywaliśmy złoty medal olimpijski i srebrny mistrzostw świata... to se ne vrati!
obiad zjedliśmy w kamperach, dzieci trochę się pobawiły na kocu
wsiedliśmy na rowery i wjechaliśmy na parkowe ścieżki, zatrzymaliśmy się przy Olympiaturm, czyli wieży o wysokości blisko 200 m, z której tarasu widokowego można podziwiać panoramę miasta.
BMW Welt
Allianz Arena
winda porusza się z prędkością maksymalną 7 m/s i ta szybkość robi wrażenie. tuż pod tarasem widokowym, który ma 3 poziomy, w tym jeden przeszklony, znajduje się restauracja, zlokalizowana w obrotowym pierścieniu dzięki czemu zajadając, popijając, dyskutując, nie ruszając się z miejsca mamy zapewniony stale zmieniający się krajobraz za oknem.
na górze znajduje się również Muzeum Rock'N'Rolla
można posłuchać muzyki z szafy grającej
oto "lustrzane" pianino Eltona Johna z koncertu w Kolonii z 1973 roku,
buty Marca Bolana
gitara Keitha Richardsa
koszula Jima Morrisona
i wiele innych...
zrobiło się nostalgicznie, ale trzeba nam było wracać, bo na dole został i rowerów pilnował Wojtek.
Camper Diem - 2010-05-07, 22:19 Temat postu: dzień piąty, część druga - Landsberg am Lech z Monachium mieliśmy jechać z powrotem do Garmisch, ale 200 km tam, a potem 200 km z powrotem? na Zugspitze wjedziemy innym razem, a zaoszczędzone pieniądze wydamy na przyjemności :-) być może w Landsbergu, do którego zamierzaliśmy dzisiaj dotrzeć.
późnym popołudniem dojechaliśmy do celu. kilkadziesiąt minut jeździliśmy po miasteczku szukając stellplatzu, w tym czasie nasz przewodnik prowadził nas bardzo wąskimi uliczkami. w końcu trafiliśmy na miejsca postojowe dla kamperów za 1E doba (N 48 03 20,59 E 10 52 20,89)
kolację chcieliśmy zjeść w miasteczku, więc oprócz spaceru i podziwiania architektury wypatrywaliśmy pizzerii
każde podwórko miało w sobie dużo uroku (nie wchodziliśmy, zaglądaliśmy tylko ukradkiem)
robiło się coraz później, a my pośród masy lokali nie trafiliśmy na ten wymarzony. dzieciom buzię zamknęliśmy pysznymi lodami, ale czas mijał...
znaleźliśmy cudowną ukrytą uliczkę z małymi domkami szeregowymi
taki mostek nad rzeką płynącą kanałem pod domami
najpierw zobaczyliśmy placyk z fontanną
a za nim małą włoską knajpkę, właśnie jej szukaliśmy
wypiliśmy tutaj wspaniały weisbier, zjedliśmy znakomitą pastę i pizzę.
w pewnym momencie w naszą wąską uliczkę wjechał autobus
wycofać trudno, ale zawracać? to niemożliwe! autobus szorował podwoziem po stromym bruku
kierowca wyciągnął asa z rękawa- podniósł autobus na poduszkach i wyjechał. a wszystkiemu winna była ślepa wiara w nawigację...
było już ciemno gdy wracaliśmy do kamperów
Camper Diem - 2010-05-08, 09:13 Temat postu: dzień szósty - Augsburg zastanawialiśmy się czy w ogóle jechać do Augsburga, bo to duże miasto, umweltzone, itd. pojechaliśmy, ale uczucia mieszane.
najpierw w poszukiwaniu stellplatzu, kilkadziesiąt minut włóczyliśmy się po centrum ryzykując mandat. oczywiście w końcu znaleźliśmy stosowne miejsce (N 48 22 11,56 E 10 52 38,49). tablice informacyjne też były, niepotrzebnie pchaliśmy się do centrum. miejsce postojowe sympatyczne, nad rzeką, sporo pieszych i rowerzystów, stacja paliw z pieczywem, pizzą i piwem pod nosem :-)
do centrum kawałek "z buta", w dodatku w okolicznościach wielkomiejskich. mieliśmy wrażenie, że Romantyczny Szlak zbłądził tu przypadkiem. taki zlepek zabytków i nowoczesności.
z jednej strony wiele osób leniwie spędzało czas na placu ratuszowym
z drugiej wszędzie było widać i słychać tramwaje...
do Domu Mozarta weszliśmy, ale nie zwiedziliśmy, bo spora opłata za nie wiadomo co (nigdzie nie znaleźliśmy informacji o atrakcjach)
zwykle nie chodzimy po kościołach, ale ten przykuł naszą uwagę. to romańsko-gotycka katedra z XI w., nastarszy zabytek w mieście
kusiły nas gasthofy
ale odwiedziliśmy ogródek piwny
dzieci też miały uciechę, bo jak się chcę to ze wszystkiego można zrobić zabawę, a tyle rekwizytów na stole :-)
na stellplatz wracało nam się wyjątkowo długo. w zasadzie dobrze prowadziłem kompanię, mimo, że w pewnym momencie stracili wiarę i nawet szukali pomocy u niemieckiej policjantki, ale ta tylko podgrzała atmosferę, mówiąc, że to baaardzo daleko. poszliśmy więc dalej po swojemu i... wyszliśmy na wprost naszych kamperów.
szybki grill, bo zrobiliśmy się głodni.
dzieciaki się integrowały
tego dnia przybył nam kolejny kot do kolekcji
zostaliśmy tutaj na noc...
Camper Diem - 2010-05-09, 09:27 Temat postu: dzień siódmy - Legoland rano szybko zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy z Augsburga do Gunzburga, do Legolandu. pogoda nam sprzyjała, dzień miał być słoneczny i ciepły. chcieliśmy zdążyć przed godziną 10, by w pełni wykorzystać dzień.
wjechaliśmy na parking płatny 5E za dzień (N 48 25 28,48 E 10 17 49,77), który przed nocą trzeba opuścić. jeżeli przyjeżdżacie z noclegiem kierują Was na parkowy kemping.
podobno niemiecki Legoland jest bardziej zadbany niż duński oryginał. nie planowaliśmy wizyty w tym parku rozrywki z córkami, zakładając, że tematyka "lego" bliższa jest chłopcom niż dziewczynom. starsza córka często napomykała, że chciałaby zobaczyć Legoland, zdecydowaliśmy się więc tam pojechać. bilety kupione przez internet są tańsze- zamiast 145E zapłaciliśmy 99 E.
atrakcji było masa, nie ze wszystkich skorzystaliśmy. dziewczynki wybierały spokojniejsze zabawy, z niektórych korzystały po dwa razy
wizyta w fabryce i sklepie
przejazd ciuchcią to wielka przyjemność dla dużych i małych
przyszła kolej na fantazyjnie rozbudowany plac zabaw. miękkie sprężynujące podłoże ogranicza możliwość poważniejszych kontuzji.
okolice zamku, w którym znajduje się wejście na największy rollercoaster, ale to tylko dla najodważniejszych
na mniejszym rodzinnym rollercoasterze przejechaliśmy się wszyscy
dziewczynkom bardzo podobały się koniki
Ola i Mania poszły pobawić się klockami
następny punkt programu to obracającą się przeszklona platforma, z której roztacza się widok na cały Legoland
nagle z góry zobaczyliśmy coś...
co okazało się wodnym placem zabaw, na którym zakotwiczyliśmy na pół godziny. w tak upalny dzień (mimo że to koniec kwietnia) miejsce to okazało się zbawieniem dla rozgrzanych dzieci. przeoczyliśmy informację o konieczności zabrania strojów kąpielowych i ręczników, ale jakoś daliśmy radę, a dzieciaki piszczały z zachwytu
z nowymi siłami ruszyliśmy na podbój kolejnych atrakcji
po spokojnym kanoe znowu rodzinnie zaszaleliśmy i odważnie zjechaliśmy tym:
byliśmy mokrzy i lekko rozdygotani, więc aby się zrelaksować pojechaliśmy "klockowym safari". zwierzaki potrafią nieźle zaryczeć :-)
kilkakrotnie Ola wspominała, że chce iść do "krainy piratów", tu jednak okazało się, że to zabawa raczej dla wilków morskich płci męskiej
panowie więc wzięli udział w najprawdziwszej bitwie morskiej. obsługiwali armatki wodne i obrywali podwodnymi bombami
następnie "małe Sea Life", czyli projekt Aquarius
instrumentalna fontanna
był jeszcze jeden wodny plac zabaw i co najmniej kilka atrakcji, które opuściliśmy.
na koniec poszliśmy do kina 4D, gdzie obejrzeliśmy krótką reklamówkę klocków- 4D robi wrażenie!
na koniec zwiedziliśmy w pół godziny pół Europy ;-)
wszystko co dobre szybko się kończy...
byliśmy w Legolandzie w czwartek, dzięki temu mamy bardzo pozytywne wrażenia. nie psuło dzieciom frajdy stanie w kolejkach do poszczególnych atrakcji (w weekend ponad pół godziny). nie było dzikiego tłumu i pogoda wyjątkowo dopisała. place zabaw wodne i lądowe są bardzo bezpieczne, antypoślizgowe miękkie podłoże amortyzuje ewentualne upadki. bilet kupiony przez internet można wykorzystać w dowolny dzień w sezonie. warto też mieć ze sobą własny prowiant i dużo wody do picia, ponieważ na terenie parku jest drogo i tylko fast food.
atrakcje czynne są do 17, więc miniatury i zakupy lepiej zostawić na koniec. poza sezonem park czynny od czwartku do niedzieli!
Annmir - 2010-05-09, 10:02
Kochani dzięki za super relację! Nie dość że wycieczka superowa to jeszcze rewelacyjnie opisana! Zamawiam już relacje z następnych wypadów i pozdrawiam serdecznie
Camper Diem - 2010-05-09, 12:40
cieszę się, że Ci się podoba, miło wiedzieć, że ktoś to czyta.
niestety relacja powoli się kończy, ale najpiękniejsze i najbardziej romantyczne miasto z całej trasy dopiero przed nami
Camper Diem - 2010-05-09, 19:30 Temat postu: dzień ósmy - Donauworth, Harburg, Nordlingen poprzedniego dnia z Legolandu pojechaliśmy wprost do Donauworth. miasteczko nas zaskoczyło, gdyż część ogólnodostępnego parkingu została przeznaczona na darmowy stellplatz (N 48 42 52,41 E 10 46 45,22).
typowa stacja serwisowa na stellplatzu
to nieduże urocze miasteczko leży nad ujściem rzeki Wornitz do Dunaju
szkoda tylko, że przez środek miasta prowadzi ruchliwa droga.
podobały nam się wózki niemieckich listonoszy
jedne z nielicznych bocianów, które nie doleciały w tym roku do Polski ;-)
artyści uliczni dodają kolorytu każdemu miasteczku, a dzieci mogą wrzucić coś do kapelusza
czy to Donauworth czy inne bawarskie miasteczko- wszystko w rozkwicie. klimat jest tutaj zdecydowanie cieplejszy niż w Polsce
wiedzieliśmy już, że całej trasy nie damy rady zobaczyć i gorączkowo zastanawialiśmy się co odpuścić? póki co postanowiliśmy: jedziemy i zdecydujemy po drodze.
dojeżdżając do Harburga zobaczyliśmy górujący nad miastem zamek i wiedzieliśmy, że musimy się zatrzymać... samochody zostawiliśmy na darmowym parkingu przy rzece (N 48 47 07,65 E 10 41 29,32) i poszliśmy na spacer
miasteczko jest malowniczo położone nad rzeką Wornitz
oznaczenie stanów wody przy kolejnych powodziach
kontynuowaliśmy spacer...
weszliśmy na strome wzniesienie aż do zamku Harburg, który zbudowano w XI/XII w. z ostatnią przebudową w wieku XVIII
akurat trwały prace remontowe, w dodatku przerwa południowa się zaczęła. ale i tak nie mieliśmy zamiaru zwiedzać, chcieliśmy tylko zrobić kilka zdjęć zabudowań
studnia życzeń, każdy powierzał jej swoje marzenia...
koty zawsze zwracają naszą uwagę
krasnale przyjechały tutaj z Polski czy bezpośrednio z Chin? ;-)
obwodnica miasta widoczna z tyłu nad domami
z Harburga popędziliśmy do Nordlingen. samochody zostawiliśmy na bezpłatnym parkingu miejskim (N 48 51 14,03 E 10 29 44,30).
Stare Miasto schowało się za murami, do których zewnętrznej strony przyklejone były liczne zabudowania mieszkalne z ogródkami w dawnej fosie
same mury wyglądały dosyć surowo
można je swobodnie zwiedzać
miasteczko zatłoczone, ale ładne
zabytkowy kościół ewangelicko-luterański
dzieci miały dla siebie karuzelę
stylowa skrzynka pocztowa
woda pitna
oczywiście (niejeden) ogródek piwny
wszystko z truskawek...
najważniejsza chwila wyprawy: wspólne zdjęcie pod tablicą informacyjną Romantische Strasse
gebi6 - 2010-05-09, 21:25
Witam
Piekna relacja i super zdjęcia.
Dziekujemy i pozdrawiamy
Camper Diem - 2010-05-09, 21:30
też Was pozdrawiam i zachęcam do romantycznej podróży po Bawarii
Duduś - 2010-05-09, 21:58
Z tym ostatnim zdjęciem to wiąże sie mała anegdota:
Mariola nigdy się nie rozstawała ze swoim aparatem, chyba nawet mąż go nie obsługiwał i kiedy padło hasło "robimy wspólne zdjęcie pod tablicą Romantische Strasse" Mariola bardzo długo szukała kogoś kto nam to zdjęcie może zrobić.
wybór padł na panią może nie starą ale mocno dojrzałą tylko dlatego że właścicielka aparatu stwierdziła że ją dogoni gdyby chciała uciekać
Camper Diem - 2010-05-10, 19:00 Temat postu: dzień ósmy - wieczór w Rothenburgu po południu dotarliśmy do Rothenburga. najpierw zjeździliśmy kilka stellplatzów, aż wybraliśmy z naszego punktu widzenia najlepszy (N 49 22 16,96 E 10 10 57,86).
zbierało się na deszcz więc odkładaliśmy wyjście na miasto i wyciągnęliśmy dzieciom rowery i kredę. nie zanosiło się na poprawę pogody więc w końcu uzbrojeni w parasole wyruszyliśmy. najpierw weszliśmy wgłąb murów
było niesamowicie, ale zbyt ciemno i nieprzyjemnie na dłuższy pobyt.
w murach natknęliśmy się na niemiecką młodzież imprezującą przy alkoholu.
kiedy wracaliśmy z powrotem ok. 22.00 grzecznie wracali do domów.
padał drobny deszcz, a my zaczęliśmy swoją włóczęgę
zatrzymywaliśmy się przy sklepach z pamiątkami
na wielu wystawach odnajdywaliśmy koty
pani częstowała przechodniów chrupkami jabłkowymi- rewelacja!
niemiecki przysmak- schneeballen (śnieżne kule). podobno bez smaku ;-)
długo chodziliśmy szukając lokalu na kolację, w końcu znaleźliśmy dobrze zapowiadającą się włoską knajpkę. w środku dużo klientów, gwar, zaparowane okna. kelnerka znalazła nam miejsce dla 8 osób...
dzieci dostały pizzę, a my wypróbowaliśmy pasty ze świeżymi owocami morza oraz z ragout... ekstaza smaku! prawdziwie domowe włoskie jedzenie. dyskretna obecność właściciela i jego dbałość o samopoczucie gości sprawiało, że nie chciało nam się wychodzić. włosi kochają dzieci, dlatego nasze pociechy znowu dostały słodkie drobiazgi na do widzenia, bo w końcu musieliśmy opuścić lokal :-(
miasteczko jest piękne w deszczu, w dzień i w nocy, dla porównania jeden z hoteli
atmosfera tego wieczoru była cudowna, cieszyliśmy się, że razem tutaj dotarliśmy. to miasto okazało się kwintesencją całej wyprawy. poczuliśmy, że chcemy dać się oczarować temu miastu jeszcze bardziej dlatego wrócimy na te cudowne uliczki jutro rano
Camper Diem - 2010-05-11, 21:13 Temat postu: dzień dziewiąty - Rothenburg po wczorajszej upojnej kolacji i wieczornym spacerze postanowiliśmy, że w dalszą drogę pojedziemy dopiero po obiedzie. o 9 rano ruszyliśmy więc na zwiedzanie, a za dnia miasteczko wyglądało jeszcze piękniej niż wczoraj.
kusiły nas wędliny...
i pamiątki
"Dudusie" postanowiły zwiedzać miasto z przewodnikiem, a my poszliśmy na "spontan", postanowiliśmy po prostu pobyć...
na rynku rozstawili się rzemieślnicy i hadlarze
z okazji pierwszego maja odbyła się pierwszomajowa prelekcja, nibypochód i wystąpiła orkiestra młodzieżowa.
włóczyliśmy się ulicami...
znaleźliśmy muzeum Świąt Bożego Narodzenia (wraz ze sklepem). lepiej nie przyjeżdżać tutaj przed świętami, bo majątek można zostawić
przed wieloma sklepami wystawione były miski z wodą dla psów/kotów
tuż za murami miejskimi i w dawnej fosie zlokalizowane jest kilka placów zabaw dla dzieci
przewodnik jednak się przydał, dzięki temu Wojtek telefonicznie ściągnął nas na rynek, bo wraz z wybiciem godziny 12 otwierają się okna przy zegarze w przyrynkowym budynku i obserwujemy najważniejszą scenę z historii miasta. legenda głosi, że w 1613 roku wojska najeźdźcy miały zamiar zniszczyć miasto, ale hrabia Tilly wpadł na pomysł, że jeżeli znajdzie się śmiałek, który jednym haustem wypije galon wina to ocali miasto. burmistrz Nusch, który przyjął wyzwanie potrzebował 3 dni by wytrzeźwieć, ale warto było bo ocalił miasto (mieszkańcy Rothenburga oraz tłumy turystów każdego roku na Zielone Świątki obchodzą "Święto Ratowania Miasta", podczas którego odbywają się liczne festiwale, koncerty i wydarzenia kulturalne)
w południe rozstaliśmy się z towarzyszami, którzy udali się szykować obiad, a nas znowu gnało do magicznej włoskiej knajpki
dziewczyny ponownie zażyczyły sobie pizzę, a my zjedliśmy pastę soleggiata na białym winie z mozzarellą, suszonymi pomidorami, selerem naciowym i rucolą, do tego kromka przepysznej ciabatty! niezwykłe doświadczenie kulinarne. w końcu, po prawie 2 tygodniach napiliśmy się wspaniałego espresso i to lepszego niż w domu, znaczy musimy dalej szukać właściwej kawy
wkrótce mieliśmy opuścić to wspaniałe miasto obiecując sobie, że szybko tutaj wrócimy.
Camper Diem - 2010-05-11, 22:08 Temat postu: dzień dziewiąty - zjeżdżamy ze szlaku nasz czas szybko się kończył.
Ola musiała wracać do pracy, pogoda ewidentnie się zepsuła, po Rothenburgu wszystko wypadnie blado...
po obiedzie ruszyliśmy przed siebie. minęliśmy Schillingfurst, ale się nie zatrzymywaliśmy. naszą uwagę znowu zwróciły koty
jechaliśmy dalej trasą w kierunku Wurzburga, ale bez entuzjazmu. w końcu podjęliśmy decyzję: jedziemy do Bamberga (podobno ładne miasto).
dotarliśmy w deszczu. pół godziny szukaliśmy miejsca do zaparkowania w centrum, ale nic to nie dało więc wróciliśmy na wypatrzony wcześniej stellplatz (N 49 53 10,39 E 10 54 11,37)
przestało padać więc wybraliśmy się na wycieczkę, ale po kilku minutach wróciły opady, zawróciliśmy więc do kamperów.
dzieci oglądały bajki, a my sięgnęliśmy do naszej piwniczki... piwo skończyło się bardzo szybko, więc ruszyliśmy na stację paliw położoną po drugiej na stronie rzeki. niestety w niedzielę zakupy można robić jedynie, jeśli na stację przyjedziemy samochodem, a my już nie mogliśmy...
wróciliśmy do dziewczyn, które długo nie mogły uwierzyć w nasze słowa. sięgnęliśmy jeszcze głębiej do piwniczki po wino przywiezione z Polski.
to był nasz ostatni wspólny wieczór. planowaliśmy jutrzejsze zwiedzanie Bambergu, rozmawialiśmy o wszystkim co nam się podczas tej wyprawy przydarzyło. rozmawialiśmy również o przyszłych wyprawach, bo chcemy jeszcze podróżować w tym składzie.
Camper Diem - 2010-05-11, 22:12 Temat postu: dzień dziesiąty - powrót do Polski rano nasi przyjaciele poszli zwiedzać Bamberg, a my bez sentymentu ruszyliśmy w kierunku domu. jazda niemieckimi autostradami jest nieprzyzwoicie wręcz przyjemna, tak więc nie spiesząc się, z postojem obiadowym na przyautostradowym parkingu, przed wieczorem dotarliśmy do Polski. wypatrzony w Automapie camperpark w Szczecinie okazał się kempingiem, postanowiliśmy więc jechać do innego wskazanego przez nawigację camperparku, do Zieleniewa.
to oczywiście też był kemping i nie chodzi o pieniądze, gdyż wydane 58 zł to 15E czyli w sumie niewiele, ale skąd biorą się błędne informacje o camperparkach?
skoro się tutaj zatrzymaliśmy opróżniłem przelewający się zbiornik wody szarej, wyprowadziłem psa i zatankowałem czystą wodę. i moglibyśmy jechać dalej, ale nasza piękna przygoda właśnie się kończyła. już jutro mieliśmy spać we własnym łóżku w naszym przytulnym mieszkaniu w Gdańsku...
tymczasem dziewczynki pojeździły sobie na rowerach, pobawiły się na placu zabaw, a my skosztowaliśmy piwa ze szczecińskiego browaru.
porozmawialiśmy z kilkoma osobami, spędzającymi weekend nad jeziorem Miedwie, by następnego dnia, w strugach deszczu wracać do domu
Camper Diem - 2010-05-11, 22:21
na koniec dziękuję Oli i Wojtkowi za zaproszenie na wycieczkę do Bawarii
Duduś - 2010-05-11, 22:45
podziękowamia przyjete
to że jestem dobrym organizatorem to wiem
ale bez takiej zgranej ekipy ten wyjazd by się na pewno nie udał
i mam nadzieje że wspólnie jeszcze nie raz was zadziwimy
AniaiTomek - 2010-09-02, 11:38
Świetna relacja
I jak przydatna! (Nie pomyślałabym o strojach kąpielowych do Legolandu )
A tak na marginesie zapytam: ceny klocków w Lego- sklepie są porównywalne z polskimi?
Roza - 2010-09-02, 15:00
AniaiTomek napisał/a: | Świetna relacja |
dziękuję
AniaiTomek napisał/a: | (Nie pomyślałabym o strojach kąpielowych do Legolandu |
my też nie pomyśleliśmy, ale zaimprowizowaliśmy z dobrym skutkiem
AniaiTomek napisał/a: | ceny klocków w Lego- sklepie są porównywalne z polskimi? |
myślę, że droższe. w końcu to są pamiątki z Lego i dzieci wymuszają zakup
ale może się nasz towarzysz Duduś wypowie, albo ktoś inny, bo my nie kupowaliśmy Lego
Camper Diem - 2011-01-30, 16:44
w kwietniu mija rok od naszej wyprawy i niespodziewanie wracamy w te same rejony. w pewnym momencie do głowy mi przyszła Frankonia i szlak zamkowy, no i jakoś tak się to krzyżuje ze szlakiem romantycznym...
wszystkich familijnych camperteamowców zainteresowanych tymi stronami zachęcam do snucia wspólnych planów na kwiecień: http://www.camperteam.pl/...opic.php?t=9238
rafalcho - 2011-02-12, 11:02
AniaiTomek napisał/a: | A tak na marginesie zapytam: ceny klocków w Lego- sklepie są porównywalne z polskimi? |
Są porównywalne, ale można kupić luzem klocki i figurki.
Są też zestawy niedostępne w Polsce.
Myślę, że przy wyjeździe z dziećmi do Legolandu, należy parę/parenaście/paredziesiąt Euro "odłożyć" na zakup "pamiątek".
EwaMarek - 2011-11-13, 20:44
gratuluje pięknej relacji
dopiero teraz czytam bo szukam coś o legolandzie
planuje wyjazd w przyszłym roku
proszę Cię o opinie - czy warto jechać w chłodny dzień?
wnioskuje że 1 dzień to za mało czasu?
Roza - 2011-11-13, 20:57
EwaMarek napisał/a: | gratuluje pięknej relacji |
dziekujemy.
EwaMarek napisał/a: | proszę Cię o opinie - czy warto jechać w chłodny dzień?
wnioskuje że 1 dzień to za mało czasu? |
oczywiscie lepiej kiedy jest cieplo. Nie wiem w jakim wieku macie dzieci, ale jesli w miare mlode to szkoda byloby pozbawiac je zabawy na wodnym placu zabaw:)
Jeden dzien w zupelnosci wystarcza! Tylko tak uczciwie od rana do zamkniecia. Wezcie ze soba walowke i napoje bo na terenie parku sa same fastfoody.
Milego pobytu i wesolej zabawy
EwaMarek - 2011-11-14, 11:51
dzięki
córki mają 5 i 0,5
jaki mieliście średni dystans dzienny? 1 kierowca?
Camper Diem - 2011-11-14, 19:00
tak wygląda mniej więcej mapa zwiedzania:
Romantycznym Szlakiem 2010
kierowca jeden, a przebiegi w Niemczech zwykle 100-200 km zanim wjechaliśmy na Romantische Strasse, a później zwykle 40-60 km dziennie.
Lutek - 2011-11-15, 10:19
Super relacja i zdjęcia . Zawsze Niemcy traktowałem jako kraj na szybki przejazd i to był błąd jeszcze raz wielkie dzięki.
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2011-11-17, 15:56
Wracajac z Hiszpanii jechalismy troche affy trasa,oprocz tego przepiekna katedra w Ulm,oraz Freuburg.Pod legolandem zdjecia dla wnukow,ktore teraz z ojcem byly na na rtach na Piztalu,proponowalam zaplate za wstep do legolandu i 1 nocleg ale podobno ,ale nie skorzystali bo im sie spieszylo do domu.Barbara Muzyk
GregdeWal - 2012-03-26, 13:21
Witam
Faktycznie - relacja bardzo fajna... I na pewno się przyda - weekend majowy planujemy spędzić na szlaku romantycznym. Tyle że w kierunku północ - południe.
Pozdrawiam
salut - 2012-03-26, 19:40
GregdeWal napisał/a: | Witam
Faktycznie - relacja bardzo fajna... I na pewno się przyda - weekend majowy planujemy spędzić na szlaku romantycznym. Tyle że w kierunku północ - południe.
Pozdrawiam |
Witam
Weekend majowy też spędzimy na Szlaku Romantycznym. Tylko my jedziemy w druga stronę.
Pozdrawiamy i do zobaczenie w połowie drogi
GregdeWal - 2012-03-26, 19:54
Oooooo... Miło będzie spotkać kolegę. Trzeba będzie zaaranżować małe randez-vous
slajd - 2012-04-16, 11:54
Super relacja poleciało
Zainspirowani Waszą wyprawą prawdopodobnie wybierzemy się w ten weekend kwietniowo-majowy właśnie w te rejony i również ze względu na naszą córkę Idę, która ostatnio zagustowała w klockach lego
GregdeWal - 2012-04-16, 12:12
To może jakiś mały camperteamowy zlocik w środkowych rejonach Romanische Stasse
Camper Diem - 2012-04-16, 16:17
slajd napisał/a: | prawdopodobnie wybierzemy się w ten weekend kwietniowo-majowy właśnie w te rejony |
zazdroszczę Wam okropnie
jeśli pogoda dopisze koniecznie zabierzcie strój do kąpieli, naszym dziewczynom najbardziej chyba podobał się w Legolandzie wodny plac zabaw
salut - 2012-04-16, 22:03
GregdeWal napisał/a: | To może jakiś mały camperteamowy zlocik w środkowych rejonach Romanische Stasse |
slajd napisał/a: | Super relacja poleciało
Zainspirowani Waszą wyprawą prawdopodobnie wybierzemy się w ten weekend kwietniowo-majowy właśnie w te rejony i również ze względu na naszą córkę Idę, która ostatnio zagustowała w klockach lego |
Bardzo dobry pomysł takiego zlotu.
My planujemy następującą trasę:
28.04 wyruszamy z W-wy i pierwszy nocleg w Dreźnie ze zwiedzaniem
29.04 z Drezna przez Pasawę do Bad Fussing i tam kapiel w basenach termalnych (Termy Europa)
30.04 z Bad Fussing przez Salzburg nad jezioro Koenigsee (rejs statkiem+Orle Gniazdo)
01.05 znad jez. Koenigess na jezioro Chiemsee (zamek) i dalej do Fussen
02.05. droga romatyczna czyli z Fussen do Schongau, potem Landsberg i Augsburg
03.05. Legoland
04.05 cd. drogi romantycznej :Denauworth, Nordlingen, Rottingen i Wurzburg
05-06.05. powrót do W-wy.
Może znajdziemy się w tym samym miejscu i czasie ?
Endi - 2012-04-16, 22:28
Bardzo ambitny plan ale niesamowite tempo w/g mnie, może się udać tylko, że - bez zwiedzania.
Przjechaliśmy - Romantische Strasse trochę nietypowo bo z południa na północ czyli od Fusen do Wurzburga w maju 2011 i wiem, że aby zobaczyć te wszystkie wspaniałe miejsca, musimy liczyć minium 7 dni.
Jeśli Wurzburg to polecam stellplatz am Alter Hafen N 49*48'13" / E 9*55'9" prąd, woda, zrzut i 0,5 km do centrum.
Pozdrawiam i życzę słonecznej pogody
GregdeWal - 2012-04-17, 07:35
W takim razie ja też spróbuję na szybko poplanować
wyjazd 27.04.2012 - czeskimi autostradami za Plzen i dalej na Norymbergę
28.04.2012 - Norymberga, Bamberg, Wurzburg (nocleg)
29.04.2012 - Wurzburg, miasta po drodze, Rottingen
30.04.2012 - Rottingen, miasta po drodze, Feuchtwangen
31.04.2012 - Feuchtwangen, miasta po drodze, Harburg
01.05.2012 - Harburg, miasta po drodze, Friedberg
02.05.2012 - Friedberg, miasta po drodze, Peiting
03.05.2012 - Peiting, miasta po drodze, Fussen
04.05.2012 - Fussen, Ga-Pa, nocleg gdzieś po drodze na Berchtesgaden
05.05.2012 - dalej Alpy, Berchtesgaden
06.05.2012 - powrót na Cieszyn
Plan wstępny ale jak najbardziej do zrealizowania. W razie dodatkowego zapasu czasowego podjedziemy może na jeden dzień do Monachium.
Czyli wynika z tego, że spotkanko koło Augsburga 2-go maja?
Co do tempa... W ten weekend przejechaliśmy Jurę od piątkowego popołudnia i było git (180 km na dzień), więc bez chodzenia po muzeach może koledze się udać. Ja mam trochę mniejsze tempo, ale w razie możliwości się podkręci .
salut - 2012-04-17, 18:47
Według nas wcale to nie jest napięty plan, tym bardziej, że nie przewidujemy szczegółowego zwiedzania miasteczek. Jedziemy z 10 letnia córka i dla niej zabytki architektury w zbyt duże dawce nie będą ciekawe, więc staramy się pogodzić trochę architektury, trochę przyrody i rozrywki (legoland, basen). Ciężki będzie tylko pierwszy i ostatni dzień, w 90 % do pokonania autostrada.
Doświadczenia nabraliśmy w zeszłym roku w Norwegii, pokonując w 4 tygodnie trasę 9 tys km (może kiedys w końcu to opiszemy)
Do naszej trasy dodaliśmy km i orientacyjny czas jazdy.
28.04 wyruszamy z W-wy i pierwszy nocleg w Dreźnie ze zwiedzaniem ok.750 km 9 h
29.04 z Drezna przez Pasawę do Bad Fussing i tam kapiel w basenach termalnych (Termy Europa) ok 500 km 6 h
30.04 z Bad Fussing przez Salzburg nad jezioro Koenigsee (rejs statkiem+Orle Gniazdo) ok 120 km 3 h
01.05 znad jez. Koenigess na jezioro Chiemsee (zamek) i dalej do Fussen 250 km 4 h
02.05. droga romatyczna czyli z Fussen do Schongau, potem Landsberg i Augsburg 109 km 2 h
03.05. Legoland ok 50 km 1 h
04.05 cd. drogi romantycznej :Denauworth, Nordlingen, Rottingen i Wurzburg 240 km 4 h
05-06.05. powrót do W-wy. ok 1050 km 12 h
salut - 2012-04-17, 18:54
GregdeWal napisał/a: |
Czyli wynika z tego, że spotkanko koło Augsburga 2-go maja?
|
My planujemy być w Augsburgu 02.05 późniejszym popołudniem, ale jak to na trasie wszystko może się zdarzyć i możemy być tam wcześniej, to tez zależy od pogody. Ponieważ Wy jedziecie w druga stronę, szansa spotkania na tak krótkiej trasie jest duża.
Camper Diem - 2012-04-17, 19:08
widzę, że pomijacie w swoich planach Rothenburg o.d. Tauber, to moim zdaniem wielki błąd
salut - 2012-04-17, 19:35
affa napisał/a: | widzę, że pomijacie w swoich planach Rothenburg o.d. Tauber, to moim zdaniem wielki błąd |
Dzięki za czujność
Ale nie pomijamy tego. Będziemy tam 4 maja.
Camper Diem - 2012-04-17, 19:46
Rothenburg to najpiękniejsze z miasteczek, które odwiedziliśmy na Szlaku. moim zdaniem powinniście tam nocować, bo wieczorny spacer po Rothenburgu dostarcza niesamowitych wrażeń
z kolei zamiast jechać na płatny stellplatz do Fussen może lepiej zatrzymać się w Schongau, gdzie Gmina zapewnia darmowy pobyt
GregdeWal - 2012-04-19, 12:49
Po raz kolejny (chyba - nie sprawdzałem czy już dziękowałem ) za cenne wskazówki. Na pewno się przydadzą
GregdeWal - 2012-04-20, 14:32
Wreszcie albo i już zacząłem analizować konkretnie Wasz opis i:
affa napisał/a: | z kolei zamiast jechać na płatny stellplatz do Fussen może lepiej zatrzymać się w Schongau, gdzie Gmina zapewnia darmowy pobyt |
Ale w Waszej relacji było:
affa napisał/a: | no i ruszyliśmy do Schongau, w którym wohnmobile są mile widziane, a tablice kierują na duży stellplatz za 10E (N 47 48 31,53 E 10 53 53,01) |
Czyli darmowe to Schongau czy też niezbyt
Camper Diem - 2012-04-20, 19:28
wybacz, ale swoją relację czytałem dwa lata temu, a pamięć jednak zawodzi
wydawało mi się, że nie płaciliśmy, natomiast w stellplatz fuhrer 2011 napisano, że płatne 5E.
GregdeWal - 2012-04-20, 20:11
Spoko
Sprawdzimy organoleptycznie i odświeżymy Waszą pamięć
Jeszcze tylko tydzień (hurraaa!!)
W każdym razie namiary Waszych postojów wydrukowane i pewnie będą wykorzystane
Pozdrawiam
Camper Diem - 2012-04-20, 21:05
ogromnie zazdroszczę - bawcie się dobrze
GregdeWal - 2012-04-26, 12:44
To co Koledzy Salut i Slajd... Wymiana kontaktów i może się uda gdzieś po SMS-owym kontakcie wieczorek na Stellplatzu spędzić?
Ja swój namiar wysyłam na PW
Do zobaczyska
slajd - 2012-04-26, 12:55
Jedziemy
wycieczkę z niezależnych przyczyn musimy skrócić do 6 dni,
ale jedziemy w poniedziałek
wieczorem w kierunku na Norymbergę, następnie Legoland ,
na pokładzie Ida-8lat i Adaś- 7lat,
potem "bajkowy" zamek i fragment "Romantycznej drogi"
Do zobaczenia na trasie
tel. w Awatarze
salut - 2012-04-26, 19:30
GregdeWal napisał/a: | To co Koledzy Salut i Slajd... Wymiana kontaktów i może się uda gdzieś po SMS-owym kontakcie wieczorek na Stellplatzu spędzić?
Ja swój namiar wysyłam na PW
Do zobaczyska |
U nas wyjazd jak najbardziej aktualny. Numer tel. wysłałem na pw.
Do zobaczenia na obcej ziemi.
slajd napisał/a: | Jedziemy
wycieczkę z niezależnych przyczyn musimy skrócić do 6 dni,
ale jedziemy w poniedziałek
wieczorem w kierunku na Norymbergę, następnie Legoland ,
na pokładzie Ida-8lat i Adaś- 7lat,
potem "bajkowy" zamek i fragment "Romantycznej drogi"
Do zobaczenia na trasie
tel. w Awatarze |
My z 10 letnią Anią powinniśmy być w Legolandzie w czwartek. Może uda nam się spotkać.
Bogusław i Ewa - 2012-04-26, 20:36
Gniazdko hitlerka czynne do 17.Impreza wygląda tak:dojeżdżamy do muzeum tej budowli,tam zostawiamy kamperki i kupujemy bileciki na autobus którym wjeżdżamy i wracamy na dół.Dojazd do muzeum bardzo stromy.Przy dobrej pogodzie piękny widok na Konigsee.Rejs po Konigsee zajmuje dużo czasu.Jeżeli chcemy odbyć pełny rejs z wysiadaniem i spacerami na dwóch przystankach(warto,jest to w cenie)to zajmie sporo czasu.Piękny moment rejsu to gra na trąbce i echo z gór(składka dla grającego)i piękny widok jeziorka na końcu doliny.Lustrzany widok gór.Chcąc zaliczyć to jednego dnia trzeba zacząć od samego rana.Pięknie tam jest
Bogusław i Ewa - 2012-04-26, 20:58
http://www.camperteam.pl/...?t=8850&start=0 Link do tematu bez kamperka.Radzę z zamku Neuschwangau nie zjeżdżać autobusem tylko zejść pieszo szlakiem przy mostku wiszącym Marii.Można darować sobie zamek rodziców Ludwika ale drugi jego zamek Linderhof jest ,ok.20km dalej ,jest przepiękny.Po drodze jest Etal,Miasteczko z pięknym klasztorem(smaczne piwko i nalewki zakonników).Jeśli coś mogę pomóc tel.w avatarku.
Camper Diem - 2012-04-26, 21:18
Bogusław i Ewa napisał/a: | Radzę z zamku Neuschwangau nie zjeżdżać autobusem tylko zejść pieszo szlakiem przy mostku wiszącym Marii |
nie mów, fajnie się zjeżdżało
Bogusław i Ewa - 2012-04-26, 21:33
Wiem ,pierwszy raz zjeżdżałem,ale drugi raz schodziliśmy pieszo za namową przewodnika polskiej wycieczki.Piękne,lekkie zejście,widok na wodospad i wychodzi się na parking.
Camper Diem - 2012-04-26, 21:38
drugi raz? czy ten zamek wart jest drugiego wejścia? to nie Wawel
Bogusław i Ewa - 2012-04-26, 21:42
Nie byłem sam,drugiego razu nie żałuję,warto zejść pieszo
Camper Diem - 2012-04-26, 21:45
Bogusław i Ewa napisał/a: | warto zejść pieszo |
myśmy za to pieszo wchodzili. w deszczu
|
|