Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Afryka - TUNEZJA 2010

LANDEK - 2010-12-08, 18:46
Temat postu: TUNEZJA 2010
Cześć.
Tak jak obiecywałem zabieram się do pisania.
Minęło już trochę czasu od powotu, ale może to i lepiej...
Miło teraz powspominać, gdy na dworze zimno i biało :mikolaj

LANDEK - 2010-12-08, 19:20

Na początek trochę spraw technicznych.
Wyjazd kamperem na bazie Mercedesa 410D.
3 litrowy wolnossący diesel o mocy 98 koników.
Masa auta gotowego do wyjazdu zazwyczaj około 4500 kg, tym razem grubo ponad 5000 kg, a to z powodu ilości "drobiazgów", które miałem zabrać do Tunezji mieszkającej tam kuzynce żony. :szeroki_usmiech
Auto wyposażone w opony terenowe 205x80 R16 - 29 cali, typu AT + 2 zapasy.
Zbiornik paliwa 130 litrów + 70 litrów karnistry.
200 litrów świeżej wody
38 litrów gazu
Klimatyzacja postojowa typu SPLIT.
Agregat 2,6 KW + przetwornica 1000/2000 WAT.
Lodówka standard + zamrażarka 60 litrów.
Narzędzia i podstawowe części zamienne (nie były potrzebne) :szeroki_usmiech
Na potrzeby wyjazdu zostały zamontowane miechy na tylnym moście, wymienione przednie resory na wzmocnione - 3 zamiast 2 piór, wymieniłem sprzęgło by nie mieć problemów - stare przejechało już 200000 km.
No i najważniejsze, zmodyfikowałem układ chłodzący. W zeszłym roku jadąc do Czarnogóry zaobserwowałem, że mój kamperek na długich podjazdach trochę się grzeje.
Obawiając się temperatur panujących w Tunezji i podjazdów w górach Atlasu, wywaliłem visco i starą chłodnicę i zamontowałem chłodnicę z Chryslera Voyagera z 2 wiatrakami elektrycznymi. Przeniosłem czujnik temperatury z chłodnicy na blok silnika, dzięki czemu wentylatory załanczają się w momencie kiedy temperatura wzrośnie na silniku, a nie dopiero kiedy gorąca woda dotrze do chłodnicy. Wymieniłem też termostat na 87 stopni.
Dzięki tym modyfikacjom, przy 42 stopniach i stromych podjazdach nie miałem problemów z temperaturą silnika.
Jedyną modyfikacją której nie zdążyłem zrobić, to wymiana tylnego bagażnika na nowy.

LANDEK - 2010-12-08, 19:34

Bilety promowe zarezerwowane niecałe 2 tygodnie przed wyjazdem w PETPOLONIA.
Wyjechaliśmy z domku 2 czerwca późnym wieczorem, rano załadunek "drobiazgów" kuzynki na Śląsku i około godziny 11, 3 czerwca w dalszą drogę.
Kierunek WENECJA !!!

donald - 2010-12-08, 19:37

Dawaj wiecej :-P jednak merce sa nie do zdarcia :spoko
LANDEK - 2010-12-08, 23:00

Do Wenecji dotarliśmy w piątek 5 IV, około godziny 13.
Prom odpływał w sobotę 6 czerwca o 15, lecz na przystani należy zjawić się około 2-3 godzin wcześniej. Tak więc na zwiedzanie Wenecji mieliśmy czas do wieczora.
Parking ze strefą dla kamperów, dość drogi, ale z dostępem do prądu.
Ważne - gniazdka prądowe tylko okrągłe, na 3 bolce !!!

LANDEK - 2010-12-08, 23:03

Wenecja ciąg dalszy...
LANDEK - 2010-12-08, 23:17

Z Wenecji wyjechaliśmy po 21. Do Genuii jechaliśmy autostradami.
Z małą przerwą po drodze na przystani promowej znaleźliśmy się około 11.
Kolejki wtedy jeszcze prawie nie było.
Zasada jest taka, jeśli pierwszy wjedziesz na prom, to zjedziesz jako jeden z ostatnich :)

LANDEK - 2010-12-09, 01:08

W porcie cd.
Powracający do kraju Tunezyjczycy wracają obładowani jak wielbłądy :mikolaj
Na dachu jednego dostawczaka widziałem 3 skutery, kilka rowerów i sporo mebli. Aż strach myśleć co było w środku.
A ja myślałem, że jestem przeładowany :mikolaj :mikolaj :mikolaj

LANDEK - 2010-12-09, 01:19

Ostatnie zdjęcie jakoś się tu zamieszało:)
Zrobione było wcześniej, na jakiejś stacji benzynowej we Włoszech

LANDEK - 2010-12-09, 09:29

Żegnaj Europo :spoko
Odpływamy !!!

LANDEK - 2010-12-09, 09:44

cd...
jedrek49 - 2010-12-09, 09:45

witam serdecznie
Gratulujemy wycieczki ,piekne zdjecia
Ale mam pytanie ,Jaki koszt przeprawy promowej z camperkiem ,jak dlugo sie plynie ,i czy mozna w czasie przeprawy siedziec w camperku ,Skad wyplyniecie ido jakiego portu
Czekamy na dalsze zdjecia i opowiadania
jedrek49

KOCZORKA - 2010-12-09, 09:46

Super się zaczyna. :bigok
LANDEK - 2010-12-09, 10:05

Prom z Genui do Tunisu płynie 23-24 godziny. Powrotny z Tunisu do Civitavecchia z przystankiem na Sycyli ponad 30 godzin.
Tak więc raczej należy brać kabinę a nie fotele.
W czasie podróży nie wolno przebywać w kamperze, pokłady transportowe są zamykane i podobno są spuszczane psy.
Co do kosztów, to im bliżej wakacji lub ważnych świąt to ceny rosną - i to bardzo.
Różnica może sięgać blisko 100%.
My za kampera i 4 osoby + kabina z oknem, zapłaciliśmy 784 EUR.
Bilety na powrót kupiliśmy w Tunisie, cena była minimalnie niższa.
Tak więc razem około 1550 EUR. Sprawdzałem, jaka cena byłaby na przełomie lipca i sierpnia, bo mieliśmy pomysł jechać tam całą rodziną na wakacje i cena oscylowała w granicach 2200 EUR.
Jedzenie na promie jest smaczne, przeważają sałatki i owoce morza. Ceny przystępne.
Tanią opcją, jeśli ktoś ma dużo czasu, jest zwiedzić Włochy i dojechać na kołach do Palermo.
Po odliczeniu paliwa i autostrad cena i tak jest niższa i to sporo, a dodatkowo można sporo zobaczyć. My niestety nie mieliśmy aż tyle czasu.

LANDEK - 2010-12-10, 17:43

Do Tunisu wpłyneliśmy 6 czerwca przed 15.
Jeszcze kilka ciekawych uwag.
Po wejściu na prom i pozostawieniu tobołów w kabinie, należało iść z paszportami do stolika ustawionego w holu, do miłego pana mundurowego, który coś tam pospisywał.
My oczywiście byliśmy tak zajęci, że kilka razy wzywano nas przez głośniki :)

Późnym wieczorem na promie znów zabrzmiały głośniki pokładowe i w kilku językach poprosili wszystkich o przejście do określonych sal-restauracji. Tam otrzymaliśmy do wypełnienia karty wjazdowe do wypełnienia, także na samochód.
Po oddaniu kart mogliśmy wrócić do kabin.

Następną ciekawostką jest to, iż z kabin wszyscy zostają wyproszeni na blisko 3 godziny przed dopłynięciem do portu. Powodem tego jest konieczność posprzątania kabin przez obsługę (w większości to azjaci).

Po zjechaniu z promu, ustawiamy się grzecznie w kolejce do odprawy.
Obcokrajowców nie sprawdzają dokładnie, patrzą tylko czy zgadza się liczba osób.
Za to miejscowych trzepią - licząc na dodatkowy zarobek.

Warto wyjść wcześniej z auta, zostawiając kogoś za kierownicą, żeby ktoś się nie wepchnął w kolejkę, i pójść z paszportami i dowodem rejestracyjnym do przodu.
Tam znajdują się budki, w jednej wklepią nas do systemu i podbiją paszporty, że wjechaliśmy do Tunezji, w drugim zrobią to samo z samochodem. Zostanie on wbity do paszportu kierowcy. Dodatkowo zostaje wypisanydokument na samochód, otrzymujemy dwa egzemplarze, przy czym jeden oddajemy przed wyjazdem z strefy granicznej, przed bramą, a drugi wozimy jako taki tymczasowy dowód rejestracyjny i okazujemy w czasie pobytu na żądanie policji.

Nie wiem, czy wcześniej o tym pisałem, chodzi o wizy.
NIE MA WIZ DLA OBYWATELI POLSKI !!!

LANDEK - 2010-12-12, 18:19

Zdjęcia ciąg dalszy...
LANDEK - 2010-12-12, 19:29

Pierwsze 3 dni spędziliśmy u kuzynki.
Małe sprzątanie kampera, pranie no i oczywiście zwiedzanie Tunisu i okolic.
W obecności Anisa (mąż kuzynki) zwiedziliśmy medinę, poznaliśmy też stolicę i jej mieszkańców z perspektywy obywateli Tunezji.

Poruszanie sie autem po Tunezji nie stanowi problemu, pod warunkiem przestrzegania pewnych zasad.
1) Znaki w większości przypadków traktowane są jak "zalecenia", tak więc należy być uważnym, ruch pod prąd, przejazd na czerwonym świetle itp. są normą ale nie stanowią niebezpieczeństwa, bo są wykonywane z "rozwagą" o ile można o czymś takim mówić w naszym europejskim pojmowaniu prawa o ruchu drogowym.
2) Nie jest prawdą, że tunezyjczycy poruszają się po zmroku autami bez świateł - oni włanczają światła wtedy kiedy rzeczywiśie jest już ciemno.
3) Należy używać klaksonu tak samo często jak "tubylcy".
4) Mruganie światłami oznacza, że ktoś będzie jechał i nie ustąpi ci drogi, a nie tak jak u nas, że daje ci wolny przejazd.
5) Policja jest bardzo życzliwa dla obcokrajowców.

LANDEK - 2010-12-12, 19:49

Jeszcze jedna ważna informacja !!!
W czasie naszego pobytu w Tunezji nie odwiedziliśmy 4 ważnych obiektów, będących "żelaznymi" punktami każdej wycieczki:
- muzeum Bardo - z pięknymi mozaikami z czasów rzymskich
- Sidi Bou Said - piękne miasteczko w barwach biało-niebieskich z wspaniałymi widokami
- Kartaginy - ruiny starożytnego miasta z czasów Punickich
- amfiteatru w El Jem - największego w Afryce Północnej i 4 co do wielkości na świecie (naprawdę dobrze zachowany).
Spowodowane to było tym, iż po krótkim pobycie w Tunisie pojechaliśmy dalej, zostawiając zwiedzenie powyższych miejsc na kilka dni przed powrotem.
Jednak w drodze powrotnej, szwagier i dziewczyny dość miały zwiedzania ruin i chciały poopalać się nad morzem. Ja nie nalegałem zbytnio, gdyż miejsca te widziałem w czasie 2 poprzednich wizyt w Tunezji.
Jeśli jednak ktoś wybierałby się do Tunezji to nie może tych miejsc ominąć.

LANDEK - 2010-12-12, 20:07

W środę zapakowaliśmy kamperka i wyruszyliśmy w dalszą drogę.
Niestety bez przewodnika (Anis musiał zostać w domu) :(

Wyjechaliśmy z Ben Arous (dzielnica pod Tunisem) późnym popołudniem, z zamiarem dotarcia do kempingu w miejscowości Nabeul.
Jednak małe nieporozumienie językowe sprawiło, że nocowaliśmy na dużym parkingu, przy samej plaży. Nieporozumienie to dotyczyło nazwy kempingu i jednocześnie hotelu, w internecie było napisane Jasmin i o taki kemping się pytaliśmy. Okazało się jednak,że należy to wymawiać "dżasma" - i z tego powodu nikt nie mógł nam pomóc. Nawet policjant którego na rondzie pytaliśmy o drogę, a najśmieszniejsze jest to, że zablokował ruch na około 10 minut i nikt nie protestował :mikolaj

Elwood - 2010-12-12, 20:20

Super - oczami wyobraźni już tam jadę. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy relacji :bigok :bigok
MER-lin - 2010-12-12, 21:13

Ech, łza sie kręci w oku. Też tam w tym roku jechałem, ale nie dojechałem. Fotki i narracja super. Czekam na ciąg dalszy. :spoko
LANDEK - 2010-12-12, 21:31

Staliśmy na tym parkingu do obiadu, po czym spakowaliśmy dobytek i ruszyliśmy na poszukiwania wspomnianego kampingu.
Tego dnia nam się powiodło. Okazało się tylko, że kamping nie jest nad samym morzem :)
Kamping Jasmin to niewielki obiekt przytulony do małego hotelu.
Są sanitariaty, prąd i woda, trochę cienia. Do morza nie więcej jak 1000 metrów.
Blisko znajdują się sklepy i kilka restauracji.
Wycieczka jaką zrobiliśmy sobie pod wieczór prowadziła na plażę, potem wybrzeżem do miasta Nabeul i przez miasto do kamperka (około 3-4 godzin)
W mieście przy głównej ulicy znajduje się duży supermarket, w którym zrobiliśmy zakupy.
Między innymi garnek, bo wyobraźcie sobie, że zapomniałem tak podstawowego ekwipunku :wyszczerzony:
Lody w budkach po środku tej ulicy są w bardzo wysokich cenach. Najlepiej lody i napoje kupować w marketach lub lokalnych sklepikach.

LANDEK - 2010-12-12, 22:15

Spędziliśmy na tym kampingu jedną noc gdyż ciągnęło nas w głąb lądu.
Wyruszyliśmy w kierunku ruin Thuburbo Majus - piątego co do wielkości miasta czasów rzymskich.
Po drodze zrobiliśmy sobie mały off-road na zboczach góry Zaghouan. Wodę ze źródeł wypływających z jej zboczy transportowano w starożytności akweduktem do Kartaginy.

LANDEK - 2010-12-12, 22:28

A teraz trochę szutru :diabelski_usmiech
LANDEK - 2010-12-12, 23:19

cdn.
LANDEK - 2010-12-13, 12:44

Zmierzając do Thuburbo Maius zrobiliśmy kilka zdjęć (poniżej).
Czasowo wyglądało to tak, że kemping opuściliśmy rano 10 czerwca i w tym dniu przejechaliśmy trasę Nabeul-Zaghouan-Thuburbo Majus-Tunis-Bizerte w sumie około 250 km.
Wcześniej pomyliłem się o jeden dzień, od kuzynki wyjechaliśmy dzień wcześniej :)
Dojazd do ruin jest oznakowany, lecz słabo widoczny.
Na miejscu znajduje się mały parking. Strażnica z kasą i małym sklepikiem.
W budowie są jakieś większe obiekty.
Generalnie w Tunezji dużo się buduje w miejscach mogących stanowić atrakcje turystyczne.

LANDEK - 2010-12-13, 12:52

cdn.
rajder - 2010-12-14, 20:40

Super wyprawa prosimy o jeszcze :spoko
Pawcio - 2010-12-14, 20:59

Landek stary offroadowcu.. dałeś czadu z tą wyprawą. :bigok
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. :spoko

LANDEK - 2010-12-17, 08:58

Gdy zaczęło się ściemniać ruszyliśmy w kierunku Tunisu.
Po drodze zatrzymaliśmy się przy akwedukcie, o którym pisałem wcześniej.
Jest zadziwiające jak kiedyś potrafili budować. Przecież taki akwedukt musiał mieć cały czas niewielki spadek, aby woda mogła płynąć (pod górkę raczej nie popłynie :mikolaj ).
Ponadto całość była zadaszona.
I to wszystko na odcinku ponad 50 kilometrów.
Po prostu mistrzostwo świata.

Około 21 byliśmy w Tunisie, wpadliśmy do lokalnej kawiarenki-restauracyjki, przy której rodzinka prowadzi mały biznesik. Tam szybka kolacja i dalej w drogę w kierunku Bizerte.

Ciekawostką jest to ile rodzajów policji mają w Tunezji.
Jest drogówka zwykła, drogówka która sprawdza auta ciężarowe i dostawcze, ponad to drogówka, która jest nastawiona na auta na obcych numerach i na takie które posiadają tablice "importowe".
Kilka lat temu została też uruchomiona policja obyczajowa, która pilnuje aby młodzież nie szwendała się po nocy, osoby bez ślubu nie mogą chodzić po ulicach trzymając się za ręce, nie wspominając o pocałunkach.

W Bizerte szukaliśmy miejsca na nocleg, zjechaliśmy z drogi w stronę morza. Parking taki sobie. Stał jeden samochód lokalesiów. Zatrzymaliśmy się na chwile, patrzymy, a tu zaraz zjawia się policja obyczajowa i sprawdza kto siedzi w tej osobówce. Nas nie ruszyli, ale stwierdziliśmy, że poszukamy jakiegoś miejsca w okolicy mniej odludnej.
Kawałek dalej znów odbiliśmy w kierunku wybrzeża i tym razem BINGO.
Ładny parking, przy jakimś budynku rządowym - potem okazało się, że to szkoła :wyszczerzony: .
Zaparkowaliśmy przy samej plaży, obok stały nawet toalety przenośne. Mały spacer po plaży. Morze było dość niespokojne.
Poszliśmy spać...
Rano nie chciało się nam wstać, no ale trzeba jechać dalej.
Zaczeliśmy szykować śniadanie, wokół kampera duży ruch, pełno ludzi. Rozstawiają jakieś krzesła, nagłośnienia, namioty itp.
Zjawiła się orkiestra - jakieś próby...
A my sobie stoimy.
Nagle ktoś delikatnie pyka do drzwi i grzecznie prosi, czy moglibyśmy stanąć kawałek dalej, bo tutaj szykują zakończenie roku szkolnego :ok
Nikt nie krzyczał, nie groził, nie rządał, tylko grzecznie poprosił z uśmiechem na twarzy.
Staneliśmy z boku na samym końcu parkingu, obserwując co się będzie działo.
W tym czasie zjedliśmy małe śniadanko.
Plac - parking zapełniał się coraz bardziej. Zaczęły pojawiać się dzieci z rodzicami. Jakieś postaci bajkowe itp...
Aby nie przeszkadzać powoli pojechaliśmy dalej.

LANDEK - 2010-12-18, 08:42

Przyznam wam się, że był to jeden z odcinków trasy, który spowodował wzorst adrenaliny w naszych organizmach.
Kierowaliśmy się skanami map papierowych sklibrowanych pod Oziego.
No i na tych mapach była jakaś droga więc nią pojechaliśmy.
Na początku był asfalt, mocno pokręcony i pagórkowaty, potem zrobił się szuter.
Miejscami szeroki, ale było też sporo miejsc takich na szerokość kół (widać na zdjęciach). W wielu miejscach drzewa i krzewy tworzyły taką zasłonę nad drogą, że aby pod nimi przejść, trzeba było się schylać. Tak więc przedzierając się przez te zarośla dość mocno porysowałem lakier (na szczęście był to lakier podkładowy, bo nie zdążyli pociągnąć na biało).
Ciężkim momentem były nawrotki 180 stopni na zboczu, normalnie asfalt jest wyprofilowany, a ten szuter - jak to szutr - zawijał o te 180 stopni tak jak chciał (zdj. 3106) i taki zakręt należało brać ostrożnie na 2-3 razy, żeby nie położyć kampera na boku.
Najgorsza była osatnia prosta i nawrotka przed samym asfaltem, gdyż pełna była głębokich kolein wypłukanych przez deszcz.
ALE FAJNIE BYŁO !!!
:mikolaj

LANDEK - 2010-12-18, 17:17

W drodze do Tabarki.
Od rana (około 10) do 15 przejechaliśmy około 180 km.
Pogoda nie zachęcała do kąpieli.
Zjedliśmy obiad w restauracji, mała (dosłownie) kawa, zwiedzanie twierdzy Genueńczyków wybydowanej na wyspie połączonej groblą z lądem, zakup wyrobów z koralowca i dalej w drogę.
W dalszą drogę wyjechaliśmy około 18.
Mocno się zachmurzyło. Wjechaliśmy w Góry Atlasu. Zaczęło nawet padać...

LANDEK - 2010-12-18, 17:23

Jeszcze kilka zdjęć z Tabarki.
LANDEK - 2010-12-18, 18:21

Zmierzamy w kierunku starożytnej Douggi. Najokazalszych ruin w Tunezji.
Przejazd przez góry był dość uciążliwy z powodu gęstej mgły (chmur). Widzieliśmy samochód osobowy, który wyleciał z drogi i zatrzymał się gdzieś w dole na drzewach. Wyciągany był przez jakiś ciągnik a w oddali widać było karetkę :(
Tak więc jechaliśmy ostrożnie.
Około 19 zaczęliśmy powoli opuszczać teren górzysty, zbliżaliśmy się do Bulla Regia.

airgaston - 2010-12-18, 20:36

Piękna podróż. Widze że pojawiły się też drobne uszkodzenia. Na DSC3095 masz jeszcze górną prawą obrysówkę a na DSC3109 już nie :(
LANDEK - 2010-12-20, 22:05

Tak jak pisałem, miejscami było bardzo ciasno :lol:

Do Bulla Regia dojechaliśmy po 19, wszystko było już zamknięte, pooglądaliśmy to co było widać z drogi i pojechaliśmy dalej.
Plan był taki, aby dotrzeć na nocleg do Douggi i zwiedzić ją od rana, kiedy słońce jeszcze nie pali.

LANDEK - 2010-12-20, 22:33

Do Douggi dojechaliśmy w nocy.
Ruiny znajdują się w sporej odległości od miasteczka.
Droga, która do nich prowadzi jest poszerzana.
Na końcu znajduje się brama, szlaban i budka strażnicza, a w głębi budynek kasy.
Stajemy przed szlabanem, wychodzę z kampera, podchodzę do strażników i pytam czy możemy przenocować na poboczu.
Małe zamieszanie...
Panowie informują mnie, że muszą zadzwonić i to nie na posterunek policji tylko do jednostki wojskowej i zapytać co mają zrobić...
Chwila niepewności...
Po czym podnoszą szlaban do góry i zapraszają do środka, informując, że mają nakaz zadbać o nasze bezpieczeństwo :mikolaj
Zmęczeni zasypiamy...
Rano pobudka i zwiedzanie wspaniałych ruin.

Cacki - 2010-12-21, 21:37

Super relacja i zdjęcia piękne aż chciało by się odbyć taką podróż ale na razie ta relacja musi mi wystarczyć CZEKAM NA CIĄG DALSZY :spoko
Camp77 - 2010-12-21, 23:30

Super relacja i super zdjęcia.
Tak trzymać.
Pozdrawiam :mikolaj

LANDEK - 2011-01-11, 23:23

Mam nadzieję, że Was jeszcze nie zanudziłem :szeroki_usmiech
Jeśli są jeszcze chętni do prześledzenia naszej trasy to zapraszam.

LANDEK - 2011-01-11, 23:33

Najfajniesze w zwiedzaniu zabytków w Tunezji jest to iż nikt nie pilnuje, nie patrzy ci na ręce.
Można poczuć się swobodnie i chłonąć klimat...

WINNICZKI - 2011-01-12, 02:58

Super zdjęcia, nasuwa mi się refleksja :tyle setek lat a te wszystkie budowle w tak doskonałym stanie..Ciekawe czy konserwatorzy zabytków mają w tym swój udział.Czy klimat jednak nie jest łaskawszy niż u Nas w Europie? :spoko
LANDEK - 2011-01-12, 12:36

Po kilku ładnych godzinach zwiedzania, kiedy upał zaczął już dokuczać dotarliśmy do kawiarenki na terenie wykopalisk. Mała kawka, lody i w drogę.
Przez ten cały czas byliśmy na terenie wykopalisk jedynymi zwiedzającymi. Dopiero przy bramie wjechały 2 samochody terenowe, ale nie byli to zwiedzający z daleka tylko 2 rodziny z Algierii.
Zapakowaliśmy się do samochodu i w drogę.

LANDEK - 2011-01-12, 14:15

W drodze do górskich oaz Chebiki i Tamerzy.
LANDEK - 2011-01-12, 14:51

Jadąc w kierunku górskich oaz postanowiłem skrócić sobie drogę. Na mapie wyglądało to całkiem ciekawie.
W miejscowości Mejen Bel Abbes odbiliśmy w boczną drogę w kierunku granicy algierskiej.
Teoretycznie droga powinna być o połowę krótsza niż asfaltem.
Najpierw pustka, przejazdy przez koryta rzek okresowych. Włożone płytami betonowymi, ale zasypane piaskiem. W czasie opadów nieprzejezdne.
Potem zaczęły się pola uprawne i dziwnie zwiększył się ruch kołowy. Praktycznie same pickupy...
Załadowane bańkami z paliwem, cementem, nawet drutem zbrojeniowym.
Kierowcy pozasłaniani hustami, auta bez rejestracji...
GPS pokazywał, że cały czas zbliżamy się do granicy algierskiej.
Droga meandrowała wśród upraw.
Zbliżała się godzina 19, było jeszcze zupełnie jasno, ale wiadomo, że nawet w północnej Afryce noc zapada znacznie szybciej niż u nas.
Nie bardzo było wiadomo co dalej zrobić.
Nocować w takim miejscu trochę strach, blisko granicy z Algierią w której grasują bandy All Kaidy. Przed nami był jeszcze przejazd przez góry.
Gdy na okolicznych wzgórzach zaczęły pojawiać się bazy wojskowe postanowiliśmy zawrócić.
Pewnie gdybym był jeszcze w towarzystwie jakiegoś samochodu i oczywiście bez córki to bym brnął dalej, ale mając pod opieką mój skarb postanowiłem zawrócić.
Fakt pozostaje niezaprzeczalny, że taka adrenalina i tego typu trasy kręcą mnie najbardziej ;)

zrenica - 2011-01-12, 18:00

ŚWIETNA WYPRAWA I RELACJA!!!! :brawo:

Pozdrawiamy!!!

LANDEK - 2011-01-12, 21:42

Zdjęcia z kempingu są już z poranka. :wyszczerzony:

Kiedy dojechaliśmy do Tamerzy był już ciemno. Popytaliśmy lakalesiów o kemping i jeden powiedział, że nas podprowadzi. Oczywiście zaprowadził nas do jakiegoś krewnego.
Kemping mało okazały, ale za to w sercu oazy.
Chłopak, który nas poprowadził przedstawił się jako licencjonowany przewodnik i umówiliśmy się z nim na następny dzień, żeby nam pokazał to co ciekawe w okolicy.
Podpowiem, że ceny za wszelkie usługi lepiej ustalać z góry.

LANDEK - 2011-01-13, 10:05

Rano wstałem przed wszystkimi i wybrałem się na mały spacer.
Potem poszliśmy zwiedzać oazę. Na początek wodospady a potem wąwozy w których były kręcone Gwiezdne Wojny.

LANDEK - 2011-01-13, 10:07

Nie wiem czemu, ale zdjęcia ładują się nie w takiej kolejności jak powinny.
LANDEK - 2011-01-13, 10:31

Widoki były wspaniałe.
LANDEK - 2011-01-13, 11:07

Następnie udaliśmy się w góry aby przejechać drogą wybudowaną w czasie II Wojny Światowej Drogą Rommla. Niemiecka armia E.Rommla pospiesznie ewakuowała się z okrążenia przez góry Atlasu Tellskiego. Możliwe to było dzięki ekspresowej budowie betonowej drogi.
LANDEK - 2011-01-16, 15:59

Oaza Chebika.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group