Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Rosja i kraje poradzieckie - Petersburskie marzenia

SalutElla - 2020-01-05, 22:45
Temat postu: Petersburskie marzenia
PETERSBURSKIE MARZENIA
(zawarte poniżej opinie i spostrzeżenia wynikają wyłącznie z naszych osobistych wrażeń i nie należy ich traktować jako jedynie słusznych)

„Zabronić marzeń – to nie wierzyć w szczęście, a nie wierzyć w szczęście – to nie żyć.” (Aleksander Grin)

Marzenia powinny towarzyszyć człowiekowi od wczesnego dzieciństwa do późnej starości, gdyż nadają życiu sens, motywują do działań, dostarczają emocji. Marzyć to jednocześnie wierzyć w szczęście, że uda się te marzenia zrealizować. Spełnione marzenia są źródłem radości, ale powinny też pozostawiać niedosyt po to, aby nigdy nie przestawać marzyć. Dla wielu ludzi , tak jak i dla mnie marzeniem są kolejne podróże do nowych niezwykłych miejsc, ale też podróże z grupą przyjaciół. Marzeniem, które się spełniło i które połączyło te dwie rzeczy: fascynujące miejsce i grupę przyjaciół, był wspólny wyjazd do Sankt Petersburga.

Sankt Petersburg to zbudowane na bagnach dzieło sztuki, to miasto stworzone z marzeń i wizji cara Piotra I. Ulice są tu dalej takie, jak zostały wytyczone przez cara. Monumentalne sobory, 1500 pałaców, ponad setka mostów przerzuconych przez rzeki i kanały, pomniki i place, teatry opery i baletu, niezliczone muzea i jeszcze do tego białe noce – wszystko to rodzi silne marzenie aby to zobaczyć, doświadczyć, przeżyć i nie zapomnieć. I jeszcze, aby opowiedzieć innym. Pozwólcie więc drodzy Czytelnicy, że opowiem Wam jak grupa przyjaciół spełniła petersburskie marzenia.

I jeszcze dygresja dot. określenia Pitasy, które będzie pojawiać się i w relacji i na zdjęciach. Siedem załóg, które wzięły udział w wyprawie do Petersburga, stanowią część nieformalnej, przyjacielskiej grupy, ochrzczonej przez nas samych nazwą Pitasy. Lubimy razem spędzać czas, czego dowodem było wspólne zwiedzanie Petersburga.

Podróżnikami byli:
Ania i Arek oraz Alex(Aran70)
Kasia i Jarek (Jaroka)
Jola i Zenek (Kicie)
Asia i Piotruś (Piotruś)
Dorota i Roman (La Digue)
Lucyna, Ida i Jurek oraz Nela (Slajd)
Ela, Ania i Józek (Salut)

Zwiedzanie Sankt Petersburga mieliśmy zorganizowane przez petersburskie biuro przewodnickie, które oprowadza wycieczki z Polski. Ustaliliśmy wspólnie program uwzględniający miejsca, których nie wolno pominąć i atrakcje zgodne z naszymi oczekiwaniami. Biuro zapewniło nam bilety wstępu, dzięki czemu nigdzie nie staliśmy w kolejce do wejścia dłużej niż kilkanaście minut, a przecież byliśmy w szczycie sezonu. Mieliśmy zorganizowane dojazdy tam gdzie było to konieczne, zamówione obiady po trasie zwiedzania oraz co najważniejsze opiekę polskojęzycznego przewodnika. Przewodników mieliśmy w sumie trzech: pierwszego dnia na objazdówce i w Carskim Siole była z nami p. Irina, na nocnej wycieczce autokarem – p. Maria. Przez pozostałe atrakcje prowadził nas fantastyczny p. Walery, posiadający rozległą wiedzę i umiejętność jej przekazywania, okraszoną dowcipem i różnymi ciekawymi dygresjami. Bez przewodnika i całej organizacji zwiedzania nie zobaczylibyśmy wielu miejsc i nie doświadczylibyśmy wielu atrakcji.

Plan wycieczki – zrealizowany w całości, był następujący:
I. Przejazd do Petersburga:
1. Spotkanie załóg w okolicach Szypliszek za Suwałkami – 19.06. środa
2. Przejazd do Rygi i zwiedzanie miasta – 20.06. czwartek
3. Przejazd do Narwy (miasto graniczne Estonia-Rosja), po drodze postój nad Jeziorem Pejpus w Estonii – 21.06. piątek
4. Przekroczenie granicy Narwa-Iwangorod, przejazd do Petersburga – 22.06. sobota
II. Zwiedzanie Petersburga wg planu ustalonego z biurem przewodnickim, a w czasie wolnym wg własnych pomysłów:
1. Spacer kawałkiem Newskiego Prospektu do muzeum Faberge; obejrzenie kolekcji wyrobów jubilerskich - 22.06. sobota.
2. Wycieczka objazdowa autokarem po Petersburgu; zwiedzanie ławry Aleksandra Newskiego, Twierdzy Pietropawłowskiej oraz soboru św. św. Piotra i Pawła, po obiedzie zwiedzanie Carskiego Sioła – 23.06 niedziela.
3. Zwiedzanie: Kościół św. Katarzyny, Cerkiew Zbawiciela na Krwi, Sobór Kazański, Sobór św. Izaaka. Spacer po Newskim Prospekcie. Spotkanie z Miedzianym Jeźdźcem, a na koniec „Makieta Petersburga” - 24.06. poniedziałek.
4. Rejs statkiem po rzekach i kanałach miasta. Zwiedzanie Ermitażu – kolekcja podstawowa oraz kolekcja impresjonistów. Nocna wycieczka autokarem na otwierane mosty - 25.06. wtorek.
5. Czas wolny wykorzystany wg indywidualnych potrzeb i chęci. Wieczór w restauracji – kolacja i występ zespołu ludowego - 26.06. środa.
6. Zwiedzanie Kronsztadu, Soboru Morskiego oraz pałacu Peterhof. Powrót do Petersburga – przejazd czerwoną linią metra przez 3 najładniejsze stacje - 27.06. czwartek.
7. Przejazd z Petersburga tzw. drogą życia nad brzeg Jeziora Ładoga. Ciąg dalszy podroży już w podziale na 2 grupy. Jedna pojechała do Finlandii, druga do Estonii - 28.06 piątek.

Piotruś - 2020-01-05, 22:56

:kwiatki:
SalutElla - 2020-01-05, 23:10

W drodze do Sankt Petersburga czyli najpierw jedziemy do Rygi

Zbiórka załóg odbyła się w miejscowości Szypliszki za Suwałkami w środę wieczorem z założeniem, że „ o której kto dojedzie, tak będzie”. Pierwotnie miał to być parking przy stacji benzynowej, ale dzięki Arkowi stajemy na zielonej trawce nad jeziorem. Degustujemy kanapki z jajkiem i kawiorem (tak kierunkowo) oraz różne napoje. Wieczór jest jednak krótki i mało intensywny, bo następnego dnia rano czeka nas wczesna pobudka i wyjazd.

W czwartek o 8.30 zgodnie z planem wszyscy są gotowi do wyjazdu, celem na dziś jest oddalona o 373 km stolica Łotwy – Ryga. Całą trasę przejeżdżamy zwartą grupą, robiąc jeden dłuższy postój na pierwszej stacji benzynowej za granicą litewsko-łotewską. Około 15.00 już czasu lokalnego wjeżdżamy do Rygi na parking przy porcie promowym. Po drodze widzimy smukłą i wysoką wieżę telewizyjną, ale niestety w tygodniu jest czynna do 16.00, więc podziwiamy ją tylko z daleka.
Po ustawieniu kamperów i opłaceniu parkingu idziemy na oddaloną o około 1,2 km starówkę. Wchodzimy od strony Placu Katedralnego po drodze w bocznej uliczce odnajdując słynne kamienice „Trzy siostry”. Wszyscy jesteśmy głodni i spragnieni więc wchodzimy do najbliższej obok katedry knajpy. Po dostarczeniu energii ciału, teraz coś dla „ducha”. Spacerujemy po mieście oglądając jego atrakcje: Pomnik Wolności, zegar Laima, kościół św. Piotra, pomnik „muzykanci z Bremy”, gdzie robimy sobie pierwszą zbiorową fotkę. Dalej podziwiamy budynek dużej i małej gildii, Koci Dom oraz przepiękny Dom Bractwa Czarnogłowych. Trafiamy do sklepu, gdzie nabywamy tradycyjny ryski balsam o różnych smakach. Ja, Asia i Piotruś ciągniemy jeszcze do dzielnicy secesyjnej, reszta ma już dość i wraca do kamperów. Chłoniemy piękno secesyjnych kamienic, gdy pogoda gwałtownie się zmienia w ulewną burzę. Przemoczeni - jak to stwierdza Piotruś - „do imentu” biegiem wracamy na parking. Przestaje padać, ale wieczorne rozmowy są znowu krótkie, bo jutro rano ruszamy dalej.

SalutElla - 2020-01-05, 23:25

cd. fotek z Rygi
SalutElla - 2020-01-06, 00:24

Blisko, coraz bliżej czyli podwójna tęcza nad Rosją

W piątek o 8.00 rano opuszczamy parking i około 13.00 za miejscowością Mustvee nad Jeziorem Pejpus już w Estonii znajdujemy parking z zejściem do jeziora. Fale na jeziorze jak na morzu, jest ogromne, woda cieplutka, dno piaszczyste. Po obiedzie wypijamy kawkę i ruszamy dalej w kierunku Narwy na granicy estońsko-rosyjskiej. Przed nami 119 km.
Około 17.00 trafiamy w Narwie na parking nad rzeką z widokiem na twierdzę w Iwangorodzie już po rosyjskiej stronie oraz na most graniczny. Parking bezpłatny, wiedzie z niego nadrzeczna promenada w kierunku zamku Hermanna. Spacer wstrzymuje nam obfita ulewa, po której na niebie po stronie rosyjskiej pojawia się pełna podwójna tęcza. Niektórzy twierdzą, że to sprawka czarodzieja z Radomia czyli Zenka Kicia (na dowód zdjęcie). Ruszamy promenadą, po drodze spotykamy kamienne lwy, pokonujemy schody w górę i widzimy pod nami przejście graniczne, a w oddali zamek. Okrążamy plac z ratuszem i wchodzimy na dziedziniec zamkowy, rzut oka na mury i wpadamy do knajpy. Trwa w niej duża urodzinowa impreza, ale są wolne stoły na balkonie z widokiem na zamek. Zamawiamy piwo i dostajemy do niego ciemny chleb z pietruszkowym masełkiem oraz pastą o zastanawiającym lawendowym kolorze – zjadamy wszystko, a co!. Wracamy promenadą , na której świecą się w ziemi światełka z nazwami krajów -członków UE i rokiem ich przystąpienia. Oczywiście odnajdujemy Polskę. Ostatni rzut oka na most graniczny, który jutro mamy nadzieję pokonać i idziemy spać.

SalutElla - 2020-01-06, 11:08

Przez bramę w kamienicy na camping

O 6.30 wyjeżdżamy na oddalony o 4km „check waiting area”, po pół godziny oczekiwania dokonujemy rejestracji i jedziemy na przejście graniczne. Po odprawie przez służby estońskie wjeżdżamy na most, przed nami 10 osobówek, czekamy. Wreszcie dojeżdżamy do punktu kontrolnego – kartę migracyjną dla każdej osoby wypełnia w komputerze urzędniczka na podstawie danych z paszportu i dowodu rejestracyjnego auta, drukuje, a my mamy tylko podpisać. Jakie to proste, a tak się obawialiśmy wypełniania tej karty. Natomiast deklaracje celną musimy wypełnić sami w 2 egzemplarzach, ale tylko dla kierowcy, no bo on zgłasza wwóz auta. Jako pierwsi ok. 9.30 wjeżdżamy do Rosji my czyli Saluty, czekamy na resztę na najbliższej stacji Neste. Niedługo wjeżdżają kolejne załogi – wszyscy bez żadnych problemów. Jesteśmy w Rosji !!!
Przed nami 170 km do Sankt Petersburga. Po drodze w miejscowości Krasnoje Sieło zatrzymujemy się przy sklepie Spaar na zakupy spożywcze. Jedziemy dalej i wpadamy na gigantyczną highway, którą docieramy do Petersburga i na ulicę, przy której jest nasz camping Elizar. Wiemy, że wjazd na niego jest nietypowy – przez bramę w budynku, ale za pierwszym razem mijamy ją i krążymy. Wreszcie udaje się - każdy bez strat w aucie pokonuje bramę wjazdową. Na placu są tylko 2 osobówki, więc mamy sporo miejsca aby się ustawić. Wszystkie media – woda, prąd, zrzut kota – bez problemu. W blaszaku są 2 toalety i 2 prysznice – czysto. Za to widok z campingu taki sobie – wokół same wysokie bloki, to raczej my stanowimy atrakcję dla mieszkańców. Niewątpliwą zaletą tego campingu jest jego położenie blisko stacji metra, dzięki czemu w ciągu 30 minut dociera się do centrum miasta na Newski Prospekt. Po drodze z campingu do metra jest kilka sklepów spożywczych. W jednym z nich można kupić wędzone ryby leżące w witrynie na gazetach „Prawda” oraz piwo z nalewaka.

Misio - 2020-01-06, 18:55

Jak zwykle fotorelacja Eli super. :pifko dla zachęty na ciąg dalszy. Czekamy i pozdrawiamy. :lol:
SalutElla - 2020-01-06, 20:33

Najsławniejsze jajka świata czyli muzeum Faberge

Na pierwszy dzień naszego pobytu w Sankt Petersburgu mamy zarezerwowane przez internet bilety wstępu do Muzeum Faberge. Wyruszamy więc z campingu do centrum miasta, niecałe 10 minut zajmuje nam przejście do stacji metra Elizarowskaja. Zadziwiają nas długie schody w dół i peron, na którym nie widać tunelu, torów i metra tylko same drzwi. Kiedy nadjeżdża metro te drzwi rozsuwają się jak do windy. Po przejechaniu 2 stacji wysiadamy na Majakowskiej, znów długie schody, ale tym razem w górę i jesteśmy na Newskim Prospekcie. Wpadamy w tłum ludzi i hałas, ale za chwilę ogarnia nas zachwyt na widok mostu Aniczkowskiego, rzeki Fontanki i szerokiej perspektywy Newskiego Prospektu. Wchodzimy do muzeum Faberge. Dzięki rezerwacji nie stoimy w kolejce, chociaż nie jest bardzo długa i zagłębiamy się w świat niezwykłych jubilerskich dzieł sztuki.

Muzeum Faberge powstało w 2013 roku w dawnym pałacu Szuwałowa nad rzeką Fontanką. Faberge to nazwisko założyciela pracowni złotniczej w Petersburgu, która przekształciła się w jedną z najsławniejszych firm jubilerskich na świecie i była nadwornym dostawcą Romanowych. W okresie 45 lat istnienia wszystkie pracownie złotnicze wytworzyły około 150 tysięcy dzieł, z których każde jest unikalne. Jednak najsłynniejszymi dziełami są “Jaja Fabergé”, wykonane na zamówienie carów Aleksandra III i Mikołaja II jako prezenty wielkanocne dla cesarzowych. W sumie Faberge wykonał 52 cesarskie jaja oraz kilkadziesiąt jaj dla innych zamawiających.

W muzeum znajduje się dziewięć carskich jajek Faberge. Pochodzą one z kolekcji rosyjskiego miliardera Viktora Wekselberga, który kupił je od amerykańskiego magnata prasowego Malcolma Forbesa w 2004 roku. Jest tu pierwsze jajko Faberge czyli „Jajko z kurką”, które zapoczątkowało serię niezwykłych i najdroższych dzieł sztuki złotniczej w historii. Znajdują się tu również egzemplarze zamówione przez osoby prywatne, a jednym z nich jest jajko księżnej Marlborough. Jest to zegar gabinetowy wykonany w 1902 roku na zamówienie najbogatszej w tamtym czasie Amerykanki, która przyjechała do Petersburga na bal organizowany przez cara Mikołaja II. Historia tego jajka jest niezwykła i ma polski wątek w osobie śpiewaczki polskiego pochodzenia Ganny Walskiej. Dla zainteresowanych tą i innymi opowieściami dotyczącymi jajek Faberge polecam stronę https://www.faberge.com.pl/jaja-faberge/.

Kilka pierwszych sal muzeum to ekspozycje naczyń, bibelotów i biżuterii – srebro, złoto, platyna i drogocenne kamienie, z których stworzono dzieła sztuki . Same wnętrza również robią wrażenie: meble, lustra, żyrandole, obrazy. Jednakże wszyscy zwiedzający, w tym i my, szukają tej jednej jedynej sali. Wreszcie trafiamy do niej, a tam w przeszklonych gablotach absolutnie i unikalnie przepiękne jaja Faberge. Każde stanowi niezwykły projekt, kunsztownie wykonany i zadziwiający tym co kryje wewnątrz jako niespodziankę!

Informacje z podanej wyżej strony okazują się przydatne w trakcie zwiedzania muzeum, gdyż niestety jest w nim minimum albo nawet brak podpisów i opisów. Jeśli więc nie jest się w grupie z przewodnikiem, to najlepiej wcześniej przeczytać albo mieć przy sobie informacje z tej strony.

Na końcu trasy zwiedzania jest oczywiście sklep, w którym można kupić wyroby jubilerskie, w tym przede wszystkim jajka Faberge różnej wielkości i w różnych cenach. Jest to na dobrym poziomie „hand made”, nie by China, w części z prawdziwych materiałów, np. oryginalnej emalii czy malutkich kryształków Swarowskiego.

SalutElla - 2020-01-06, 20:50

ciąg dalszy jajek Faberge
krzlac - 2020-01-06, 21:08

SalutElla napisał/a:
Wędzone ryby na "Prawdzie"


A mi wyglądają na suszone.

SalutElla - 2020-01-06, 22:17

Ławra Aleksandra Newskiego, Sfinksy egipskie i most polskiego inżyniera

W niedzielę rano podjeżdża po nas na camping autokar z przewodniczką Iriną i wyruszamy na objazd miasta. Pierwszy przystanek to pomnik i Ławra (czyli klasztor) Aleksandra Newskiego. Na jego terenie znajdują się relikwie Aleksandra Newskiego. Piotr I uważał błędnie, że w tym miejscu Aleksander Newski stoczył swoją słynną bitwę ze Szwedami. Obok klasztoru znajdują się trzy cmentarze: Łazarza, Tichwiński i Mikołajewski. Na dwóch pierwszych pochowanych jest wielu znanych rosyjskich uczonych i artystów. Na jednym z cmentarzy pochowana jest 4-letnia córka Katarzyny II i Stanisława Poniatowskiego. Nasz program zwiedzania nie obejmuje tych cmentarzy.

Jedziemy dalej przez Newski Prospekt i mostem św. Trójcy na drugą stronę Newy. Kolejny postój mamy na przystani Sfinksów na Nabrzeżu Uniwersyteckim. Sfinksy, będące jedną z ikon miasta, to oryginalne rzeźby prosto z Egiptu, liczące ponad 3,5 tys. lat. Natrafił na nie w Aleksandrii podczas swoich podróży rosyjski dyplomata, który po konsultacji z carem Mikołajem I odkupił sfinksy i wysłał je do stolicy na pokładzie statku. Na nabrzeżu Newy wylądowały w 1832 r. a dwa lata później ustawiono je na wysokich postumentach naprzeciw Akademii Sztuki, gdzie stoją po dziś dzień. Podobno mają niezwykle silny, negatywny wpływ na otoczenie. Miejscowi utrzymują, że patrząc dłuższy czas w ich kamienne oblicza, a nawet przebywając w ich sąsiedztwie, można w najlepszym razie gorzej się poczuć. W naszym przypadku ta plotka nie sprawdziła się, gdyż pomimo długiej sesji zdjęciowej w bezpośredniej bliskości ze sfinksami wszyscy czuli się świetnie. Może taka jest moc Pitasów?

Najbliższy widoczny z przystani Sfinksów most Błagowieszczański to pierwszy stały most na Newie, zaprojektowany i wybudowany przez polskiego inżyniera Stanisława Kierbedzia. Na moście znajduje się tablica poświęcona Kierbedziowi, ale nie dane było nam ją zobaczyć.

OldPiernik - 2020-01-06, 22:29

Ale jaja! :wyszczerzony:
Agostini - 2020-01-06, 22:29

Oj Ela Ela :kwiatki: A mnie się od dawna marzy Sankt Petersburg.
Wydaje się mi, że będę miał tu gotowy plan. Już teraz dziękuję i z przyjemnością stawiam setne piwko. :kwiatki:

SalutElla - 2020-01-06, 22:47

Agostini napisał/a:
Oj Ela Ela :kwiatki: A mnie się od dawna marzy Sankt Petersburg.
Wydaje się mi, że będę miał tu gotowy plan. Już teraz dziękuję i z przyjemnością stawiam setne piwko. :kwiatki:



Dzięki za piwko - warte podwójnie bo setne i od Ciebie.

Jeśli marzy Ci się Sankt Petersburg to trzeba te marzenia zrealizować - naprawde warto. Jest to moim zdaniem miasto fenomen pod różnymi względami. :lol:

adaml61 - 2020-01-08, 18:27

Kusicie , mieliśmy plan w tym rok , jednak nie wypali , urlop nie z gumy . Tym bardziej było by fajnie ,bo łatwiej o wizę , :pifko za fajną relacje .
SalutElla - 2020-01-08, 22:45

Od kolebki miasta przez grobowce carów po symbol rewolucji

Ruszamy z przystani Sfinksów w kierunku Twierdzy Pietropawłowskiej położonej na Wyspie Zajęczej. Po drodze mijamy willę Matyldy Krzesińskiej - polskiej primabaleriny, kochanki cara Mikołaja II. Twierdza to pierwsza budowla na terenie Petersburga, której dzień założenia jest uznawany za dzień powstania miasta. Wchodzimy na dziedziniec, na którym tłumy ludzi czekają na odbywający się codziennie o 12.00 wystrzał armatni. Czekamy i my. I jest!

Spacerujemy po terenie twierdzy podziwiając na razie z daleka sobór św. św. Piotra i Pawła. Na szczycie jego iglicy jest złoty anioł, o którym przewodniczka opowiada nam następującą historię :
Pewnego razu po burzy anioł przekrzywił się i spadł, a jeden chłop podjął się jego naprawy. Musiał wejść na iglicę i anioła ponownie zamocować, co uczynił. W zamian za to otrzymał od cara stempel na szyi, dzięki któremu mógł w każdej karczmie w Petersburgu pić za darmo. I niestety chłopina zapił się na śmierć.
A wniosek z tej historii wcale nie jest taki, że nadużywanie alkoholu szkodzi, tylko taki, że z niej wziął się znany i w Polsce wymowny gest dłoni przyłożonej do szyi.

Oglądamy mury twierdzy z drugiej strony, skąd rozpościera się widok na stojące na przeciwległym brzegu Newy: piękny budynek Ermitażu, złotą kopułę soboru św. Izaaka oraz strzelistą iglicę Admiralicji. Następnie idziemy do soboru św. św. Piotra i Pawła, mijając po drodze pomnik cara Piotra I - dwumetrowy czyli zgodny z prawdziwym wzrostem cara (204 cm). Duże i bogate wnętrze soboru robi wrażenie. Ale to co tu najważniejsze to groby carów, wszystkich z dynastii Romanowych aż po ostatniego Mikołaja II. Szczątki jego i całej zamordowanej rodziny znajdują się w osobnej kaplicy. Sarkofagi wszystkich carów są wykonane z białego marmuru, za wyjątkiem dwóch kolorowych, w których spoczywa Aleksander II i jego żona. Marmury w różnych kolorach będziemy podziwiać jeszcze nie raz w innych miejscach, ale na razie jedziemy z Twierdzy pod Aurorę.

Niedaleko Aurory jest sklep z pamiątkami, do którego najpierw się kierujemy. Dodatkową atrakcją jest tu darmowa degustacja nalewek, kawy i ciasteczek. Każdy z nas degustuje to co lubi najbardziej, a potem wszyscy zostawiają tu trochę rubli nabywając różne pamiątki, m.in. album po Petersburgu w polskiej wersji językowej. Później doczytaliśmy się, że na język polski tłumaczył ten album nasz przewodnik p. Walery!

Czas teraz na symbol rewolucji październikowej czyli krążownik Aurora, z którego „wystrzał padł” dając sygnał do szturmu na Pałac Zimowy. Od 1948 r. Aurora jest zakotwiczona na Newie niedaleko Szkoły Morskiej jako okręt-muzeum.

Po obowiązkowej sesji zdjęciowej wracamy na drugą stronę Newy w dość szybkim tempie, bo niedługo przejazdy przez mosty oraz ulice w promieniu 3 km od Ermitażu będą zamykane w związku z wieczornym spektaklem „Scarlet Sails”. Widzimy trwające przygotowania – żaglowiec, ale jeszcze bez szkarłatnych żagli oraz coś co zdarza się tylko raz w roku właśnie w dniu tego święta tzn. w ramach prób spektaklu podnoszony jest jeden z mostów w ciągu dnia (normalnie podnoszone są tylko w nocy). W restauracji zgodnie z planem czeka na nas obiad, a po nim pierwszy ze zwiedzanych pałaców – Carskie Sioło. Wzmocnieni posiłkiem i kawą jedziemy do miejscowości Puszkin.

SalutElla - 2020-01-08, 22:53

ciąg dalszy zdjęć
Sobór św.św.Piotra i Pawła od środka.

SZEJK - 2020-01-08, 22:56

Czekałem na więcej .......i się doczekałem gratuluje pięknej wycieczki i lekkiego pióra.
W 2017r. byłem w Piterze i tak miło powspominać ..
Za opis leci grzane.....

SalutElla - 2020-01-08, 23:03

I jeszcze te fotki.



cdn... :spoko

SalutElla - 2020-01-08, 23:10

Podziękowania :kwiatki: wszystkim za słowa uznania i postawione piwka.
Jeszcze troche relacji przed Wami! :lol:

@ndrzej - 2020-01-08, 23:11

Wyprawa do pozazdroszczenia i piękna relacja! :)

Rozbudziłaś apetyt... :wyszczerzony:

wbobowski - 2020-01-08, 23:25

:pifko oczywiście poleciało, bo się bezwzględnie należy.
Elu... ostatnio mało relacji przeglądam na forum... z różnych powodów...
ale Twoją łyknąłem bez jednego przystanku... brawo.

SalutElla - 2020-01-09, 10:59

wbobowski napisał/a:
:pifko oczywiście poleciało, bo się bezwzględnie należy.
Elu... ostatnio mało relacji przeglądam na forum... z różnych powodów...
ale Twoją łyknąłem bez jednego przystanku... brawo.


Włodku dziękuję za piwko. A to jeszcze nie wszystko więc przed Tobą parę "łykow" :lol:

Tadeusz - 2020-01-09, 16:42

Elu, brawo, brawo, brawo i dziękuję!!! :bukiet:

Twoja relacja przypomniała mi moje włóczęgi z dawnych lat po Sankt Petersburgu.

To rzeczywiście niezwykłe miasto.

W podzięce :roza: :bukiet:

:pifko

gryz3k - 2020-01-09, 18:42

@ndrzej napisał/a:
Rozbudziłaś apetyt...


Teraz łatwiej i taniej bo do Petersburga bez wizy. :spoko Ja byłem motocyklem w 2018 roku i też polecam. :spoko

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2020-01-09, 19:24

gryz3k napisał/a:
@ndrzej napisał/a:
Rozbudziłaś apetyt...


Teraz łatwiej i taniej bo do Petersburga bez wizy. :spoko Ja byłem motocyklem w 2018 roku i też polecam. :spoko
,
Przeleciałam relacje i nie doczytałam się o wizie?jak to jest proszę o informacje :roza: ja bylam 2 razy w Leningradzie jeden raz z uczelni to 7dni ,ale już niewiele pamietam :kwiatek2 Barbara Muzyk
Czekam czy byliście na fontannach w Peterhofie :?: nie wiem czy dobrze napisałam.

adaml61 - 2020-01-09, 20:42

gryz3k napisał/a:
Teraz łatwiej i taniej bo do Petersburga bez wizy.
Niestety z wizą tylko elektroniczną ale darmową .Odchodzi bieganie po konsulatach . link do wniosku https://evisa.kdmid.ru/ru-RU/Home/Index
SalutElla - 2020-01-09, 21:42

Basiu - byliśmy w Peterhofie o czym pisałam w zamieszczonym planie wyjazdu, I będzie oczywiście w relacji, ale trochę poźniej, bo Peterhof zwiedzalismy ostatniego dnia. :lol:
SalutElla - 2020-01-09, 22:12

„Dlaczego ta głupia Elżbieta zbudowała pałac blisko lotniska?” czyli Carskie Sioło

Carskie Sioło to zespół pałacowo-parkowy znajdujący się na terenie obecnej miejscowości Puszkin. I pierwsze co oglądamy po opuszczeniu autokaru to pomnik Aleksandra Puszkina, który ukończył tutejsze elitarne liceum. Dowiadujemy się, że pradziadkiem poety był czarnoskóry Abisyńczyk Abram Hannibal. Trafił do Rosji jako niewolnik, jednak dzięki mądrości i odwadze stał się faworytem Piotra I i otrzymał od niego szlachectwo. Przewodniczka zwraca nam uwagę na kręcone czarne włosy i wydatne usta poety, będące świadectwem jego pochodzenia.

Wchodzimy do Carskiego Sioła przez ozdobną wielką bramę. Najpierw stojąc na olbrzymim placu podziwiamy biało-niebieskie mury i złote kopuły pałacu. Największy wkład w jego budowę miała caryca Elżbieta, córka Piotra I. Wchodzimy do środka, a tam sale i korytarze - bogate w lustra, złoto, obrazy, żyrandole, ozdobne meble i piece, finezyjny parkiet, piękną porcelanę, zegary i masę innych rzeczy. No i dużą ilość zwiedzających, ale po wejściu do Wielkiej Sali Tronowej wydaje ich się zdecydowanie mniej. Sala ta poraża wzrok ilością złota i luster. Jednak największą niewątpliwie atrakcją pałacu jest legendarna Bursztynowa Komnata. Piotr I otrzymał ją w darze od cesarza Fryderyka Wilhelma I. Losy komnaty to jedna z największych zagadek historii, wiadomo jedynie, że w czasie II wojny światowej została zdemontowana przez Niemców i wywieziona. W Carskim Siole znajduje się kopia wykonana z różnych gatunków bursztynu z okazji 300-lecia założenia Petersburga. W komnacie nie wolno robić zdjęć, ale jednemu z nas (brawo Jurek Slajd) to się ukradkiem udaje.
Po wyjściu z pałacu udajemy się na krótki spacer po parku, a potem wracamy autokarem do Petersburga.

I na koniec anegdota:
Niedaleko Carskiego Sioła jest zlokalizowane lotnisko Pułkowo wybudowane w 1932 roku.
W trakcie oprowadzania przez przewodnika po Carskim Siole zagranicznej wycieczki przeleciał samolot z tego lotniska powodując hałas. Jedna z turystek zapytała:
- Dlaczego ta głupia Elżbieta zbudowała pałac blisko lotniska?
Odpowiedź przewodnika brzmiała:
- Bo była głupia.


Nie zdradzę narodowości tej turystyki, może domyślicie się sami. :szeroki_usmiech

SalutElla - 2020-01-09, 22:22

i ciag dalszy fotek z Carskiego Sioła
SalutElla - 2020-01-12, 20:21

Dwa polskie kościoły

Polskich śladów w Sankt Petersburgu jest bardzo dużo, albowiem Polacy stanowili integralną część dziejów miasta. W czasach zaborów przebywało tu wielu Polaków czy to przymusowo czy też bardziej dobrowolnie w celu zdobycia wykształcenia, pracy lub realizując się artystycznie. Więźniami politycznymi byli Tadeusz Kościuszko, Jan Kiliński. Wykształcenie na tutejszych uczelniach zdobyli polscy inżynierowie i architekci – Stanisław Kierbedź czy Andrzej Pszenicki. Tutaj swoje opery wystawiał Stanisław Moniuszko. Tu na zesłaniu tworzył Adam Mickiewicz. Miejscami skupiającymi Polonię były istniejące tu katolickie kościoły. Taką bardzo polską parafią był i jest nadal powstały przed dwustu laty kościół św. Stanisława, znajdujący się przy ulicy Sojuza Pieczatnikow. Dzięki zaangażowaniu i działalności proboszcza ks. Krzysztofa Pożarskiego parafia odgrywa istotną rolę w życiu obecnej petersburskiej Polonii. Dane nam było zobaczyć kościół św. Stanisława i poznać proboszcza, który oprowadził nas po wnętrzu świątyni i opowiedział jej historię.

Drugim niezwykle ważnym do dziś miejscem dla Polaków w Petersburgu jest kościół św. Katarzyny, stojący przy Newskim Prospekcie. W podziemiach kościoła, w wydzielonej niewielkiej krypcie przez 140 lat spoczywał ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski, który przez rok mieszkał w Pałacu Marmurowym i tu zmarł . Car Paweł urządził mu godny pogrzeb i kazał pochować w tym właśnie kościele. W 1938 r. szczątki króla zostały zabrane i złożone w kościele w miejscu jego urodzenia niedaleko Brześcia, a po II wojnie światowej przeniesiono je do podziemi Archidiecezji Warszawskiej. Odwiedzamy ten tak znaczący historycznie kościół. Jego wnętrze jest skromne, ale naszą uwagę przyciąga oczywiście kamienna tablica z łacińską inskrypcją poświęcona polskiemu królowi. Tekst zawiera m.in. taki zapis „Stanisław August (…) wymowny przykład zmienności losu…” No cóż, jakże lakonicznie oddaje ten zapis utratę niepodległej ojczyzny na 123 lata.

SalutElla - 2020-01-12, 21:21

Jak polski zamachowiec spełnił przepowiednię wróżki czyli mozaikowy zawrót głowy

Car Aleksander II panujący w latach 1856-1881 był celem kilku zamachów. Pewnego razu udał się do wróżki, choć pewnie raczej to ona udała się do niego. Wróżka przepowiedziała carowi, że przeżyje sześć zamachów i zginie w siódmym. Przepowiednia ta dokonała się za sprawą zamachowca Ignacego Hryniewieckiego, Polaka pochodzącego ze szlacheckiego zaścianka na Podlasiu. W czasach studiów porzucił on zwyczaje szlacheckie na rzecz radykalnych idei rewolucyjnych, hołdujących metodom walki. Hryniewiecki uczestniczył w przygotowaniach do zamachu na cara. W marcu 1881 roku, gdy car jechał karetą ulicami Petersburga, niejaki Rysakow rzucił bombę w kierunku mijającej go karety, ale pomimo wybuchu carowi nic się nie stało. To był ten szósty nieudany zamach. Wtedy pojawił się Ignacy z drugą bombą, która pozbawiła życia i jego i cara. I tak spełniła się przepowiednia wróżki.
Na miejscu zamachu gdzie pozostał bruk zbroczony carską krwią, syn i następca zabitego cara Aleksander III, zbudował jedną z najsłynniejszych i najpiękniejszych budowli Petersburga – Cerkiew Zbawiciela na Krwi, zwaną też Soborem Zmartwychwstania Pańskiego. Nie mogło jej oczywiście zabraknąć w planie naszego zwiedzania.

Idziemy wzdłuż kanału Gribojedowa i już z daleka podziwiamy kolorową sylwetkę Cerkwi, niestety jedna, najwyższa wieża jest w remoncie, przysłonięta rusztowaniami. Wchodzimy do środka i ogarnia nas mozaikowy zawrót głowy. Cerkiew wysoka na 81 m jest pokryta w całości mozaikami o tematyce religijnej. Ich powierzchnia to 7.100 m kwadratowych. Jest to muzeum, a jedyne msze jakie się tu kiedyś odbywały to msze żałobne w rocznicę śmierci cara. Na miejscu zamachu jest pozostawiony fragment bruku zbroczonego krwią i aby ten bruk znalazł się w Cerkwi, zwężono kanał Gribojedowa. Posadzki są wykonane z 16 gatunków marmuru, a wrota carskie wysadzane drogimi kamieniami – jest tu każdy rodzaj kamienia szlachetnego występującego na świecie. Cerkiew w całości została zbudowana z datków społecznych i z takich datków jest utrzymywana. Na zewnętrznej ścianie cerkwi są herby rodów i miast – fundatorów, jest tam m.in. herb Łodzi.
Po objęciu rządów przez komunistów Cerkiew chciano zburzyć, bowiem bardzo wyróżniała się spośród zabudowy i rodziła ciekawość, zwłaszcza dzieci. Ówczesny dyrektor muzeum Cerkwi wiedząc, że pobliski teatr Michajłowski szuka pomieszczeń na magazyn dekoracji, zaproponował aby ten magazyn zrobić w Cerkwi. Uzyskał zgodę odpowiednich władz pod warunkiem, że z zewnątrz Cerkiew zostanie osłonięta, aby jej nie było za bardzo widać. I tak było do 1991 r. gdy skończyły się rządy komunistów. Była taka przepowiednia krążąca po Sankt Petersburgu : „zasłony opadną gdy padną rządy komunistów”. I tak się stało.

Z Cerkwi idziemy przez Plac Sztuk wokół, którego są same muzea oraz teatr Michajłowski. Na środku placu stoi pomnik – jakżeby inaczej, Aleksandra Puszkina. Pomnik postawiony w 1937 r. wygląda na starszy - specjalnie został zrobiony w takim stylu. Wchodzimy dalej na Newski Prospekt – po drugiej stronie widać półkolistą, przypominającą watykańską bazylikę św. Piotra - bryłę soboru Kazańskiego.

SalutElla - 2020-01-12, 21:28

ciag dalszy zdjęć
gryz3k - 2020-01-13, 09:59

Zwiedzając Petersburg mieliśmy z żoną nieodparte wrażenie pewnej sztuczności. Gdzie nie zerknęliśmy to kopia czegoś w Europie. Takie połączenie Wenecji z Paryżem czy Wersalem. Czy mieliście takie samo wrażenie?
SalutElla - 2020-01-13, 20:27

gryz3k napisał/a:
Zwiedzając Petersburg mieliśmy z żoną nieodparte wrażenie pewnej sztuczności. Gdzie nie zerknęliśmy to kopia czegoś w Europie. Takie połączenie Wenecji z Paryżem czy Wersalem. Czy mieliście takie samo wrażenie?


Mogę odpowiedziec tylko w swoim imieniu, a nie wszystkich współuczestników podróży. Otóż widziałam i Wenecję i Paryż i Wersal. Każde z tych miejsc jest atrakcyjne, ale ile w Wenecji jest kanałów i mostów, a ile w Petersburgu i do tego mostów otwieranych nocą? Paryż to oczywiście zabytki, ale przede wszystkim fantastyczna atmosfera miasta - wielkiego, kosmopolitycznego, artystycznego. Petersburg ma 1500 pałaców i całą masę jeszcze innych zabytków, ale może troche inną atmosferę. Wersal to pałac i ogród z fontannami, ale Wielka Kaskada fontann Peterhofu zrobila na mnie ow wiele większe wrażenie niż te w Wersalu.
I te wszystkie atrakcje są w jednym mieście czyli tak jak napisałeś połączenie Wenecji, Paryża i Wersalu, ale do tego jest jeszcze wiele innych atrakcji. Na tym moim zdaniem polega nieodparty urok i fenomen tego miasta.
Reasumując - ja nie miałam wrażenia sztuczności, o którym piszesz, ale każdy z nas odczuwa inaczej.
To tyle, a teraz '"biegnę' pisac ciąg dalszy relacji.

SalutElla - 2020-01-13, 21:46

Sobór Kazański czyli jak po rosyjsku brzmi Bolesławiec

Sobór Kazański na życzenie cara Pawła I miał przypominać Bazylikę św. Piotra w Rzymie. I częściowo tak jest za sprawą potężnej kopuły i półokrągłej kolumnady. Jednak aby zachować zasady prawosławnej cerkwi, świątynia jest ustawiona bokiem do ulicy, co zapewnia, że ołtarz jest skierowany na wschód. W soborze znajduje się jedna z największych świętości Rosji – cudowna ikona Matki Boskiej Kazańskiej. Zwiedzając sobór widzimy kolejkę wiernych stojących do tego obrazu. We wnętrzu dominują monolityczne kolumny z fińskiego granitu.

Jednakże sobór to właściwie pomnik rosyjskiej chwały 1812 roku czyli wojny z Napoleonem. Zostały tutaj złożone trofea zdobyte przez armię rosyjską, ale co najważniejsze – jest tutaj pochowany feldmarszałek Michaił Kutuzow, zwycięzca nad Napoleonem. Kutuzow zmarł w Bolesławcu o czym opowiadał nam kilka miesięcy wcześniej Jurek Slajd w trakcie naszego pitasowego zwiedzania tego miasta.No proszę i znowu Kutuzow. Oglądamy grób i czytamy napis po rosyjsku szukając słowa Bolesławiec, a tu na płycie nagrobnej napis:”…Bunclau”. Bunclau ? Szto eto? To jest po rosyjsku Bolesławiec! Łatwo się domyśleć, że szybko to słowo się u nas przyjęło i w trakcie wyjazdu było często w tej wersji językowej przywoływane w stosunku do Slajdów - naszych przyjaciół z Bolesławca.

SalutElla - 2020-01-15, 20:21

Ogród Letni

Pałace, sobory i pomniki – wreszcie czas na coś przyrodniczego. W miejscu gdzie rzeka Fontanka wpada do Newy stoi carski Pałac Letni. Przy nim z inicjatywy Piotra I powstał pierwszy w Petersburgu park. Został wytyczony w stylu francuskim tak, aby zgodnie z życzeniem cara przypominał ogrody wersalskie. Za czasów Katarzyny II ogród został przebudowany na mniej formalny styl angielski. Ogród Letni to proste aleje drzew i krzewów, oranżerie, fontanny i rzeźby. Fontanny były i są zasilane wodą z płynącej obok rzeki Fontanki i od tego wzięła się jej nazwa. Wśród zgromadzonych tu rzeźb są popiersia króla Jana III Sobieskiego i królowej Marysieńki, wywiezione z parku w Wilanowie. Jednakże Petersburg nie byłby Petersburgiem gdyby i ten park nie posiadał czegoś wyjątkowego. Jest nim stojące od strony Newy solidne, a przede wszystkim ozdobne ogrodzenie. Składa się z kutej żelaznej kraty ozdobionej złoconym brązem oraz z 36 granitowych słupów, na których umieszczono wazy i urny. Najlepszy widok na ten „parkanik” jest od strony Newy z pokładu statku.

Ogród Letni nie był przewidziany w planie zwiedzania z przewodnikiem, ale dzięki trójce naszych uczestników, którzy wybrali się tam w wolnym czasie mamy kilka fotek.

SalutElla - 2020-01-16, 21:48

"Opowieść o Newskim Prospekcie - część 1 „Od Newy do Newy”

Zwiedzając Petersburg kilkakrotnie przemierzaliśmy główną i najsławniejszą ulicę miasta – Newski Prospekt. Prowadzi on od Newy do Newy na długości 4,5 km, ale jego nazwa nie pochodzi od rzeki, ale od Aleksandra Newskiego, którego Ławra zamyka ulicę z jednej strony. Na drugim końcu Newskiego Prospektu stoi budynek Admiralicji, od której odchodzą promieniście ulice. Złotą iglicę Admiralicję widać z każdej strony miasta.
Newski Prospekt przecinają 2 rzeki Mojka i Fontanka oraz kanał Gribojedowa. Po obydwu jej stronach znajdują się właściwie same zabytkowe budynki - mniej lub bardziej zachwycające, chociaż chyba bardziej – w liczbie ponad 200. Są tu pałace, muzea, luksusowe hotele, sklepy, restauracje, domy mieszkalne i świątynie wielu wyznań. Wiele z nich to atrakcje turystyczne miasta jak sobór Kazański czy Dom Knigi oraz inne miejsca mające wymiar historyczny i kulturowy.
Pod nr 18 znajduje się Kawiarnia Literacka, ale w XIX w. była tu słynna francuska cukiernia Wolfa i Berangera. Cukiernicy aby zdobyć klientów stworzyli tu salon muzyczno-literacki i to w nim doszło do pierwszego spotkania Aleksandra Puszkina i Adam Mickiewicza.
W okolicy nr 37 znajduje się Plac Ostrowskiego, a na nim Teatr Aleksandryjski, przed którym stoi monumentalny pomnik carycy Katarzyny II. Posąg ma 4 metry wysokości, a cokół 11. U stóp carycy jest 9 postaci - jej współpracowników, doradców, faworytów.

Newski Prospekt ma stronę jasną słoneczną - parzystą i zacienioną – nieparzystą. W czasie II wojny światowej, gdy Niemcy zamknęli miasto w blokadzie i dokonywali nalotów, ta cecha Newskiego Prospektu miała znaczenie. Na budynku pod nr 14 zachowała się autentyczna tablica z czasów blokady ostrzegająca obywateli, że w czasie ostrzału ta słoneczna strona ulicy jest najbardziej niebezpieczna.

Newski Prospekt żyje i tętni gwarem przemierzających go tłumów ludzi - w większości turystów oraz hałasem jadących licznie samochodów, autokarów, motorów. Ulica to jednak nie tylko długa, ale i szeroka. Chodniki też nie najwęższe, więc gdzieś to wszystko się mieści i przemieszcza. Tak jak my zaskoczeni tym wszystkim, gdy po raz pierwszy po wyjściu z metra stanęliśmy na Newskim Prospekcie. A potem zapoznaliśmy się z nim lepiej w trakcie autokarowego objazdu, aż zaprzyjaźniliśmy z nim pokonując kilka razy pieszo jego środkowy najciekawszy odcinek.

SalutElla - 2020-01-16, 21:51

i dalej Newski Prospekt
SalutElla - 2020-01-16, 22:14

"Opowieść o Newskim Prospekcie – część 2 „Galerie handlowe”

Na Newskim Prospekcie można przekonać się, że galerie handlowe wcale nie są wynalazkiem współczesnych czasów. Przykładem jest centrum handlowe z XVIII wieku – Gościnny Dwór, co czyni je najstarszym w Petersburgu i jednym z pierwszych tego typu na świecie. Jest też jednym z największych, bowiem ta żółta budowla z arkadami ma od strony Newskiego Prospektu prawie 250 m długości. W jego podziemiach jest stacja metra, na której kilkakrotnie byliśmy przemieszczając się tym środkiem komunikacji. Sklepów nie oglądaliśmy.
Weszliśmy natomiast do środka innej galerii handlowej, powstałej w II połowie XIX w. pod nazwą „Pasaż”. To była prawdziwa galeria w rozumieniu obecnych standardów – oprócz sklepów były tam: bank, restauracje, kawiarnie, kinematograf, kabaret oraz sala koncertowa, w której występował… Stanisław Moniuszko. Od początku po dzień dzisiejszy są tu sklepy z odzieżą, butami i biżuterią z „wysokiej półki”. Nawet pracownia szewska wygląda ekskluzywnie. W czasach carskich damy zamawiały tu suknie wg wzorów paryskich, a słone rachunki wysyłały mężom. Stąd wzięło się określenie tej galerii „śmierć mężom”, bo zapewne niejeden z nich mało nie dostał zawału na widok kwoty rachunku. My w trosce o zdrowie i portfele naszych mężów tylko sobie popatrzyłyśmy.

I kolejny polski ślad, a mianowicie na tyłach tej galerii przy ul. Italiańskiej 15 jest budynek, w którym w XIX w. mieszkała Maria Szymanowska, pianistka i kompozytorka. Prowadziła dom otwarty - centrum polskiego życia kulturalnego. Często bywał tu Adam Mickiewicz, a jego wizyty były tak intensywne, że doprowadziły do małżeństwa poety z córką Marii - Celiną. Maria Szymanowska komponowała mazurki, polonezy oraz melodie do tekstów polskich poetów np. do Świtezianki, a więc promowała twórczość zięcia. Bo to dobra teściowa była!

SalutElla - 2020-01-16, 23:00

Opowieść o Newskim Prospekcie – część 3 „Secesja w oszałamiającym wydaniu”

Budynkiem niewątpliwie bardzo wyróżniającym się na Newskim Prospekcie jest „Dom Knigi” z uwagi na secesyjny styl, ale przede wszystkim wysokość. Zgodnie z carskim ukazem żaden budynek w mieście nie mógł być wyższy od Pałacu Zimowego, a tu nagle postawiono gmach z wieżą i na niej jeszcze umieszczono szklany globus, co w całości spowodowało przekroczenie normy wysokości. Nie doszło jednak do rozbiórki, bowiem przyjęte zostało tłumaczenie, iż globus nie jest częścią budynku. Do 1917 r. budynek należał do amerykańskiej firmy „Singer”, znanej na całym świecie z produkcji maszyn do szycia. Po rewolucji powstała tu i istnieje cały czas księgarnia. W stylowym wnętrzu znajduje się różnorodny nie tylko książkowy asortyment.

Przykładem niezwykłej secesji jest mieszczący się na rogu Małej Sadowej i Newskiego Prospektu sklep braci Jelisiejewów. Na zewnątrz są 4 rzeźby z brązu symbolizujące handel, przemysł, naukę i sztukę. Do tego ogromne okna z witrażami, a znajdujące się w środku meble, lampy, marmurowe lady, ozdoby, a nawet część wyrobów mają oszałamiająco secesyjny charakter. To bardzo wytworny sklep i kawiarnia. W jednej z gablot wystawione są warzywa i owoce, ale to nie jest „warzywniak” – to wszystko jest z marcepanu. Obok rozmaite ciastka – skuszeni wyglądem i w miarę przystępną ceną nabywamy po jednym i zjadamy na miejscu, choć niektórzy mają małą chwilę zawahania w stylu „mieć ciastko czy zjeść ciastko?” Ale w końcu i ta konsumpcja się odbywa, bo jak tu w wytwornym sklepie na Newskim Prospekcie w sercu Petersburga nie zjeść ciastka.

I na tym kończy się opowieść o Newskim Prospekcie widzianym w dzień. Widzieliśmy go również nocą, ale to już zupełnie inna bajka, którą opowiem Wam później.

SalutElla - 2020-01-16, 23:06

i dalej fotki ze sklepu Jelisiejewów
SalutElla - 2020-01-18, 20:11

Malachit i lazuryt to piękne są marmury czyli sobór św. Izaaka

Ze świątyń Petersburga przewidzianych w programie zwiedzania został nam do zobaczenia sobór pod wezwaniem św. Izaaka. Idziemy do niego między innymi ulicą obecnie Grochową, dawną Dzierżyńskiego. Zmiany nazw ulic tak jak i zmieniająca się nazwa miasta odzwierciedlają historię Rosji. I jak to powiedział nam nasz przewodnik: ”zamiast ZSRR jest Federacja Rosyjska, zamiast Leningradu – Sankt Petersburg, zamiast Dzierżyńskiego – Grochowa, a ja ciągle Walery”.
Idziemy i w pewnym momencie oczom naszym ukazuje się gigantyczna budowla z wielką złotą kopułą na środku i czterema mniejszymi w narożnikach. Na głównej kopule jest 100 kg złota. Fasady świątyni to 112 monolitycznych kolumn z czerwonego granitu. W miarę zbliżania się do soboru nasz podziw nad jego monumentalnością rośnie, a zarazem coraz marniejszymi pyłkami się czujemy.

Świątynia jest dziełem życia francuskiego architekta Auguste de Montferrand, który w wieku 25 lat wygrał konkurs na jej projekt i budowę. Prowadził ją przez 40 lat. Legenda głosi, że wróżka przepowiedziała mu, iż umrze jak ją skończy i może dlatego tak długo to trwało. Przepowiednia się spełniła, gdyż miesiąc po poświęceniu cerkwi Montferrand zmarł.

Wchodzimy do wnętrza soboru i tu już naprawdę brak słów. Kolejne gigantyczne marmurowe kolumny w liczbie 48. Jak je tu przywieziono i postawiono przy stanie techniki I połowy XIX wieku? Przewodnik wyjaśnia: kolumny były wyrąbane i oszlifowane w Karelii i przywiezione statkiem przez Ładogę i Newę. Dla każdej kolumny było zrobione osobne rusztowanie przy pomocy którego siłą ludzi i koni podnoszono kolumnę. Potem wokół kolumn zbudowano mury z cegły.

Stajemy przed wysokimi drzwiami z drewna dębowego, które ważą 1,5 tony, ale otwiera je się pchnięciem ręki. Otwierane są „od wielkiego dzwonu”, np. jak raz w roku jest msza z udziałem najważniejszego VIP-a Rosji. Ale to wszystko nic w porównaniu z kolorystyką całego wnętrza, którą tworzą obrazy, mozaiki, złocenia, ale przede wszystkim różnorodne marmury. Pan Walery snuje wykład o marmurze szarym syberyjskim, różowym rosyjskim pochodzącym z części europejskiej oraz francuskim czerwonym – bardzo drogim i bardzo rzadkim. Oczywiście pokazuje co i gdzie w soborze jest z każdego z nich zrobione. Absolutnym hitem są dla nas przepiękne w swych barwach i o przepięknie brzmiących nazwach – malachit i lazuryt. Z nich wykonane są kolumny stojące przy głównym ikonostasie. Połączenie lazurytu i malachitu ze złoceniami nadaje temu miejscu cechy pięknego przepychu.

SalutElla - 2020-01-18, 20:17

i dalej sobór św. Izaaka
SalutElla - 2020-01-18, 21:38

Miednyj wsadnik

Niedaleko od Soboru św. Izaaka idąc w kierunku Newy znajduje się jeden z najbardziej znanych symboli miasta czyli Jeździec Miedziany. Jest to pomnik Piotra I postawiony ku czci i pamięci założyciela Petersburga na rozkaz Katarzyny II. Postument to lity granitowy głaz, któremu został nadany kształt wzburzonej fali. Wąż znajdujący się z tyłu stojącego dęba konia stanowi trzeci konieczny punkt podparcia dla rzeźby.
Swoją rosyjską nazwę pomnik zawdzięcza Aleksandrowi Puszkinowi, który napisał poemat zatytułowany „Miednyj wsadnik”. Utwór został przetłumaczony na język polski przez Juliana Tuwima jako „Jeździec Miedziany” – i tak już zostało.

SalutElla - 2020-01-19, 19:39

Rejs czyli „jak może mi się podobać coś co widzę po raz pierwszy

W kultowym polskim filmie pt. „Rejs” pada jedno ze słynnych zdań: „No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę”. Przekładając to zdanie na wrażenia z rejsu po rzekach i kanałach Petersburga: „No jakże może podobać mi się coś, co pierwszy raz widzę? – odpowiem Wam, że może i to bardzo. Ale do rzeczy.

Do Placu Pałacowego, na którym mamy spotkać się z przewodnikiem jedziemy z campingu oczywiście metrem, a potem trolejbusem nr 10. Kierowcą jest kobieta, a bilety kupujemy u konduktorki – płacimy po 40 rubli od osoby i dostajemy wydruki wielkości znaczka pocztowego. Konduktorka jest bardzo miła i udzielam nam informacji za ile przystanków powinniśmy wysiąść.

Na Placu czeka na nas p. Walery i już razem z nim idziemy na brzeg rzeki Mojki. W oczekiwaniu na zaokrętowanie przewodnik opowiada nam historię domu na przeciwko – to dom, w którym po pojedynku umarł Puszkin (znowu on!). Jest statek, zajmujemy strategiczne miejsca, ale po chwili okazuje się, że to nie ten. Przechodzimy na inną jednostkę pływającą i ruszamy. Razem z nami jest inna grupa z Polski. Z Mojki wpływamy na Wielką Newę i z poziomu wody podziwiamy budynek Gazpromu (druga pod względem wysokości budowla w Europie - 462 m), Ermitaż, Sobór św. św. Piotra i Pawła, Aurorę, kolumny rostralne, ogrodzenie Ogrodu Letniego oraz most św. Trójcy (Troicki). Most powstał w pracowni Gustawa Eiffla i składa się z takich samych metalowych konstrukcji jak wieża, dlatego też nazywany jest „leżącą wieżą Eiffla”. Za Ogrodem Letnim skręcamy z Newy na rzekę Fontankę i mijamy Pałac Letni. Trasa rejsu prowadzi z Fontanki do kanału Gribojedowa. A po drodze piękne architektonicznie pałace i kamienice oraz zachwycające mosty, mosty i mosty. Mosty z granitu albo z cegły. I tak zielono-złoty most św. Pantelejmona, most Aniczkowych z rzeźbami koni, most kamienny zwodzony z ręcznie podnoszonym środkowym przęsłem. Na kanale Gribojedowa jest takie szczególne miejsce, skąd widać naraz 7 mostów stojących tu sobie tak od XVIII w. I dalej do Placu św. Izaaka, gdzie rozpoczyna się szlak kolorowych mostów. Most Niebieski przechodzący przez ten plac to jeden z najszerszych mostów. Dalej most Zielony, Czerwony. A potem most Zimowy i tak za mostem most i za tym mostem jeszcze jeden most.

Mówią o Petersburgu, że to „Wenecja północy” – to jest Wenecja nawet nie „do kwadratu”, a do dużo większej potęgi. Ładna pogoda, ciekawe opowieści przewodnika, ale przede wszystkim mijane miejsca czynią ten rejs niezwykle atrakcyjnym. I tak, mogę potwierdzić, że coś co widzę po raz pierwszy niezmiernie mi się podoba. Zdecydowanie polecam taki rejs, gdyż pozwala na spokojne, bez przepychania się w tłumie ludzi, zanurzenie się w atmosferę tego miasta „na bagnach” i doświadczenie jego niezwykłości.

SalutElla - 2020-01-19, 19:46

Rejs - ciag dalszy fotek
SalutElla - 2020-01-19, 19:51

i jeszcze rejs
wędrowiec - 2020-01-19, 20:08

Zasłużone :pifko za relację. Jest super, prawie jak przewodniki Pascala tylko tu jest więcej zdjęć. Dziękujemy za inspirację do wyjazdu. :bukiet:
SalutElla - 2020-01-20, 23:12

Pod kolumną Aleksandra I

Gigantyczną powierzchnię Placu Pałacowego od strony Newy ograniczają budynki Zimowego Pałacu. Naprzeciwko znajduje się gmach Sztabu Generalnego, który składa się z dwóch półkolistych budynków połączonych łukiem triumfalnym, pod którym jest przejście z Placu na Newski Prospekt. Na osi głównej tego łuku i bramy Pałacu stoi kolumna cara Aleksandra I. Wieńczący kolumnę anioł z krzyżem, uznawany za opiekuna miasta, ma twarz cara. Stojąc pod kolumną staramy się ogarnąć wzrokiem to wszystko, jednak naszą uwagę najbardziej przyciąga Pałac Zimowy, do którego za chwilę mamy wejść.
cdn...

gryz3k - 2020-01-21, 11:01

SalutElla napisał/a:
gryz3k napisał/a:
Zwiedzając Petersburg mieliśmy z żoną nieodparte wrażenie pewnej sztuczności. Gdzie nie zerknęliśmy to kopia czegoś w Europie. Takie połączenie Wenecji z Paryżem czy Wersalem. Czy mieliście takie samo wrażenie?


Mogę odpowiedziec tylko w swoim imieniu, a nie wszystkich współuczestników podróży. Otóż widziałam i Wenecję i Paryż i Wersal. Każde z tych miejsc jest atrakcyjne, ale ile w Wenecji jest kanałów i mostów, a ile w Petersburgu i do tego mostów otwieranych nocą? Paryż to oczywiście zabytki, ale przede wszystkim fantastyczna atmosfera miasta - wielkiego, kosmopolitycznego, artystycznego. Petersburg ma 1500 pałaców i całą masę jeszcze innych zabytków, ale może troche inną atmosferę. Wersal to pałac i ogród z fontannami, ale Wielka Kaskada fontann Peterhofu zrobila na mnie ow wiele większe wrażenie niż te w Wersalu.
I te wszystkie atrakcje są w jednym mieście czyli tak jak napisałeś połączenie Wenecji, Paryża i Wersalu, ale do tego jest jeszcze wiele innych atrakcji. Na tym moim zdaniem polega nieodparty urok i fenomen tego miasta.
Reasumując - ja nie miałam wrażenia sztuczności, o którym piszesz, ale każdy z nas odczuwa inaczej.
To tyle, a teraz '"biegnę' pisac ciąg dalszy relacji.


Jesteśmy zgodni, że Petersburg jest wspaniałym miastem, zabytki zapierają dech w piersiach, co widać na Twoich zdjęciach. Nie jest tajemnica, że Car czerpał wzorce z Europy. Zbudował wszak całe miasto od podstaw. Wspomniałem o tym bo wg mnie oddaje to pewnego rodzaju odwieczny kompleks Rosjan względem Europy. To takie tylko przemyślenie. :spoko

Kotek - 2020-01-21, 11:17

Czy tylko Rosjan? :haha:
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2020-01-21, 11:58

Nie mam czasu czytać ale stawiam piwo.Może uda nam się pojechać w czerwcu,po maturze wnuka ,ale pasowałoby żeby jechala jego mama która kilkanaście lat temu była ze mna w Leningradzie.barbara Piwo dostał Kotek i Salut też :haha:
SalutElla - 2020-01-21, 21:28

Ermitaż - w tłumie zwiedzających samotnię sztuki

Pałac Zimowy czyli Ermitaż to muzeum zawierające ok. 3 mln eksponatów. Pomimo posiadanych biletów musimy odstać w kolejce do wejścia, ale nie trwa to długo. W środku – tłumy, tłumy, tłumy czyli totalne zaprzeczenie tego czym ermitaż ze swej francuskiej nazwy jest. Bowiem ermitaż po francusku znaczy „samotnia”. Pałac został wybudowany dla carycy Elżbiety, ale zbiory zapoczątkowała Katarzyna II, która interesowała się dziełami sztuki. Aby je podziwiać w spokoju kazała wybudować ermitaż czyli taką samotnię sztuki. Teraz tych „samotnych sztuk” ludzkich jest tutaj „jak mrówków”. Codziennie odwiedza Ermitaż ok. 25 tyś osób.

Wchodzimy i staramy się nie zgubić ani przewodnika ani naszej grupy. Wydatnie pomagają nam w tym założone dzisiaj – to chyba jakieś przeczucie było, nasze pitasowe t-shirty, dobrze widoczne w tym tłumie. Rozpoczynamy od sali, w której stoi ogromna waza z największego na świecie monolitu, ważąca 160 ton. Przechodzimy przez sale ze zbiorami sztuki antycznej, a dalej zbiory malarstwa włoskiego. Zatrzymujemy się w sali mieszczącej dwa obrazy Leonarda da Vinci: Madonna Litta i Madonna z kwiatkiem. Tłum kłębi się przed tym pierwszym, bo… tego drugiego nie ma – został wypożyczony do innego muzeum. Udaje nam się zrobić fotki. Podążając dalej śladami włoskich mistrzów oglądamy rzeźbę Michała Anioła „Skurczony z bólu chłopiec”. Jest wyjątkowa, bo niedokończona, nosząca ślady dłuta, ale przez to stanowi cenną lekcję dla młodych rzeźbiarzy.

Następne dzieło to kopia watykańskich fresków Rafaela - malarze rosyjscy dokładnie wymierzyli i skopiowali dzieło z Watykanu, poza dwoma elementami: w Rzymie są otwarte arkady, w Ermitażu szyby oraz w miejscu herbu Watykanu jest herb Rosji. Zadzieramy do góry głowy podziwiając ten oryginał-kopię.

Kolejna sala przykuwa najpierw naszą uwagę swoim przepięknie ozdobionym wnętrzem oraz dużą malachitową wazą. Na ścianach kolekcja malarstwa hiszpańskiego – El Greco, Murillo. Przewodnik opowiada nam taką historię tych obrazów:
Wywóz obrazów z Hiszpanii był zakazany, ale Napoleon je ukradł i zawiózł do Paryża. W czasie wojen napoleońskich armia rosyjska z carem Aleksandrem I dotarła do Paryża. Francuzi obawiali się, że miasto zostanie splądrowane i spalone, ale car zabronił palić i kraść. W ocalonym Paryżu odbył się bal, na którym car Aleksander I wywarł ogromne wrażenie na byłej żonie Napoleona – Józefinie. Zapisała mu ona w testamencie obrazy hiszpańskie – i tak trafiły do Petersburga.

Brniemy dalej w świat wielkich mistrzów malarstwa holenderskiego na czele z Rembrandtem. Artysta zawsze malował ludzi tak jak wyglądali, nie upiększał ich. Przykładem jest obraz „Portret starego żyda” wykonany na zamówienie, którego zleceniodawca nie kupił, bo uznał go za karykaturę. Obraz kupiła Katarzyna II. Oczywiście jest też kolekcja obrazów malarzy flamandzkich, w tym przede wszystkim Rubensa, zgromadzona w tzw. sali namiotowej (sufit wygląda tu jak namiot).

I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej…

Przepełnia nas ogrom doznań artystycznych powodując jednakowoż już lekkie zmęczenie, potęgowane przez liczbę otaczających nas ludzi. A przecież zobaczyliśmy tylko jakiś procent kolekcji. Teraz przed nami druga część zwiedzania obejmująca pałacowe komnaty. Damy radę!

SalutElla - 2020-01-21, 21:38

ciag dalszy dziel sztuki w Ermitażu
SalutElla - 2020-01-21, 22:11

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
Nie mam czasu czytać ale stawiam piwo.Może uda nam się pojechać w czerwcu,po maturze wnuka ,ale pasowałoby żeby jechala jego mama która kilkanaście lat temu była ze mna w Leningradzie.barbara Piwo dostał Kotek i Salut też :haha:


Basiu - życzę aby wyjazd doszedł do skutku i czekam na Twoje wrażenia. Dziękuje za piwo dla mnie i dla Saluta.

Piotruś - 2020-01-21, 23:36

Elu to zdjęcie 11 20190625_131152.jpg to przecież :
Józef{święty?}i Jego odbicie w MALACHICIE. :kwiatki: :spoko

SalutElla - 2020-01-22, 08:40

Piotruś napisał/a:
Elu to zdjęcie 11 20190625_131152.jpg to przecież :
Józef{święty?}i Jego odbicie w MALACHICIE. :kwiatki: :spoko

Piotrusiu a wiesz kto zrobił to zdjęcie? Żona Twoja Asia! :lol:

gryz3k - 2020-01-22, 09:43

Ermitaż rzeczywiście robi wrażenie.
Przypomniał mi się żart jak rozmawia dwóch noworuskich. Jeden pyta drugiego:
- w Ermitażu byłeś?
- Pewnie
- I jak
- Czyściutko, skromnie ale czyściutko...
:spoko

SalutElla - 2020-01-22, 10:05

gryz3k napisał/a:
Ermitaż rzeczywiście robi wrażenie.
Przypomniał mi się żart jak rozmawia dwóch noworuskich. Jeden pyta drugiego:
- w Ermitażu byłeś?
- Pewnie
- I jak
- Czyściutko, skromnie ale czyściutko...
:spoko

No i potwierdzam jest czysciutko ale skromnie to na pewno nie.

esgaj - 2020-01-22, 11:28

Super relacja , czekałam na nią :kwiatki:
Pozdrawiamy Was :spoko

SalutElla - 2020-01-22, 21:43

Ermitaż – „pałac nad pałace

Ermitaż to nie tylko dzieła sztuki sławnych mistrzów, to również „pałac nad pałace” – jeden z największych na świecie: ponad 1000 sal, 5 poziomów, a do tego kunsztownie zdobione pokoje będące świadectwem bogactwa i gustu Romanowych. Zaczynamy od wielkiej sali kolumnowej, w której jest 20 monumentalnych kolumn z szarego granitu. Tu można dopiero poczuć się trochę samotnym.
Idziemy dalej przez pałacowe komnaty, w których zachwycają nas intensywne kolory ścian pokrytych jedwabiem, fantazyjne wzory posadzek, ozdobne żyrandole, złocone sufity, rzeźbione i wyściełane meble, kunsztowna porcelana. I długo by jeszcze wymieniać, ale chyba „atramentu i papieru” by zabrakło.

Te najbardziej efektowne to Malinowy Salon, Złoty Salon, Sala Biała oraz Malachitowa Bawialnia, w której jedna ściana jest wykonana z jednego kawałka porcelany (była niesiona do pałacu przez wielu ludzi na rękach). Wszędzie są posadzki wykonane z egzotycznego drewna, np. hebanu i oczywiście wzorzyste. Zwiedzający nie muszą już zakładać „muzealnych” kapci, gdyż wytwarzały one pył szkodliwy dla zbiorów. Za to posadzki są dwa razy w roku zabezpieczane specjalnym lakierem. System ogrzewania pałacu stanowiły ozdobne piece, a na dole duża kotłownia, w której palono carskim drewnem – olchą.

I oczywiście Aleksander Newski – w jednej z komnat stoi jego 3,5 tonowy srebrny sarkofag. Były w nim przechowywane relikwie świętego, ale zostały przeniesione do Ławry.

Jak na „pałac nad pałace” przystało dwie sale tronowe – mała i duża. W pierwszej jest tron i portret cara Piotra I, w drugiej wykonanej z najdroższego na świecie białego karelskiego marmuru – tron Katarzyny II, a nad nim portret św. Jerzego, patrona Rosji.

Ostatnia komnata, w której się zatrzymujemy to Sala Pawilonowa, w której jest 28 bezapelacyjnie pięknych żyrandoli z górskiego kryształu. Zdumiewającą atrakcją tej sali jest zegar „Paw” ze szczerego złota. To skomplikowany automat z nakręcanymi figurkami zwierząt. Tarcza zegarowa ukryta jest w kapeluszu grzyba. Po nakręceniu rozlega się muzyka, wiewiórka gryzie orzech, paw prezentuje ogon i kręci głową, a kogut pieje. Niestety prezentacja nie jest przewidziana w trakcie zwiedzania. Zegar to dzieło angielskiego mechanika zakupione na prezent dla Katarzyny II przez jej najsłynniejszego faworyta księcia Potomkina. Miał chłopak gest!

Na tym kończymy naszą prawie trzygodzinną przygodę z rezydencją rosyjskich carów i samotnią sztuki. Przed nami zasłużony obiad, a potem jeszcze ciąg dalszy wielkiego malarstwa, ale już w innej części muzeum Ermitażu.

SalutElla - 2020-01-22, 21:51

i dalej Pałac Zimowy
Tadeusz - 2020-01-22, 23:19

Piękne zdjęcia. W Ermitażu spędziłem kilka dni po kilka godzin. To efekt fascynacji sztuką ale i samym pałacem.

Dziękuję Elu. :bukiet: :bukiet:

:pifko :pifko

SalutElla - 2020-01-23, 11:58

Tadeusz napisał/a:
Piękne zdjęcia. W Ermitażu spędziłem kilka dni po kilka godzin. To efekt fascynacji sztuką ale i samym pałacem.

Dziękuję Elu. :bukiet: :bukiet:

:pifko :pifko


Dziękuję Tadeusz za piwka dwa i bardzo się cieszę, że przywołałam miłe wspomnienia.

GraKo - 2020-01-23, 20:03

Piękne zdjęcia Elu i niezapomniane wspomnienia.Gratuluję że potrafiliście zrealizować swoje marzenie w tak profesjonalnie przygotowany sposób. :roza:
Pewno wielu będzie mogło skorzystać z Waszego doświadczenia,może i nam się uda
Serdecznie pozdrawiam :spoko GR

SalutElla - 2020-01-24, 21:51

Impresjonistów było wielu

W budynku Sztabu Generalnego, który jest częścią Państwowego Muzeum Ermitażu znajduje się ekspozycja poświęcona malarstwu z II połowy XIX i początku XX wieku, w tym przede wszystkim impresjonizmowi i kubizmowi. W programie mieliśmy przewidziane około półtorej godziny na zwiedzanie, co oczywiście dla znawców sztuki i wielkich miłośników malarstwa byłoby absolutnie nie wystarczające, natomiast dla nas było akurat. Wnętrza tej części muzeum to zupełnie co innego niż Pałac Zimowy. Wydały nam się takie „ubogie” i „surowe”. Wystarczyło jednak spojrzeć na wiszące obrazy impresjonistów pełne ruchu, gry światła i kolorów aby nasze doznania estetyczne uległy znacznej poprawie. Odczytywane nazwiska twórców mogą przyprawić o zawrót głowy – Monet, Renoir, Cezanne, Gauguin, van Gogh, Matisse, Picasso…

Wizyta „u impresjonistów” dopełniła nam ten dzień. Dzień pełen wrażeń od rejsu statkiem po rzekach i kanałach Petersburga po „rejs” przez świat arcydzieł sztuki i wnętrz pałacowych.

SalutElla - 2020-01-25, 20:39

Biała noc i latające gryfony

Jest godzina 23.30 gdy na camping podjeżdża po nas autokar z przewodniczką Marią. Ruszamy zobaczyć miasto w scenerii białej nocy, gdy ciemno staje się tylko na ok. 20 minut. Jedziemy trochę okrężną trasą w kierunku centrum oglądając po drodze te mniej zabytkowe ulice. Powoli zaczynają się pojawiać oświetlone budynki, w tym budynek Fińskiego dworca kolejowego oraz Warszawski Express- obecnie centrum handlowo-rozrywkowe. Budynek ten powstał w II połowie XIX wieku jako Dworzec Warszawski stanowiący przystanek kolei Petersbursko-Warszawskiej. W Warszawie był za to Dworzec Petersburski, w miejscu którego znajduje się obecnie Dworzec Wileński. Ale dosyć tej historii kolejnictwa. Zbliżamy się do centrum miasta i wysiadamy nad kanałem Gribojedowa. Na tle niebieskiego nieba podziwiamy sylwetkę Cerkwi Zbawiciela na Krwi. Idziemy na najpiękniejszy chyba mostek - Bankowy, na którym siedzą cztery gryfony i trzymają w paszczach liny odciągowe. Mają złote skrzydła i „wieść gminna” niesie, że gdy w mieście w nocy zapada cisza i spokój, to gryfony odlatują i wracają dopiero świtem na swoje miejsce. Legenda mówi jeszcze, że kto zobaczy lecące gryfony temu szczęście sprzyjać będzie. Skuszeni tą obietnicą zachowujemy się bardzo grzecznie i cichutko na moście Bankowym, ale jakoś gryfony nie chcą odlecieć. W związku z tym udajemy się do autokaru i jedziemy dalej na Newski Prospekt. Chrzanić latające gryfony - oświetlone budynki przy Newskim to dopiero jest widok.

SalutElla - 2020-01-25, 20:48

ciąg dalszy nocnej wycieczki
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2020-01-25, 21:10

No super,super, :kwiatki:
Cyryl - 2020-01-26, 05:01

jak to mówią u mnie:
cóś piknego i nie drogo!

fantastyczna relacja - piękne zdjęcia.

jerry Gdansk - 2020-01-26, 11:55

Relacja super, jak zwykle. Pozdrawiam całą grupę ,, PITASÓW. :spoko
SalutElla - 2020-01-26, 16:00

Nocne mostów podnoszenie

Kiedy w Petersburgu zapada noc, biała czy czarna, na wodach Zatoki Fińskiej z jednej strony i na Jeziorze Ładoga z drugiej strony czekają statki towarowe. Czekają aby przepłynąć Newą przez Petersburg. To ważny szlak żeglugi pomiędzy północną i południową Europą. Przewożone jest tu wszystko co można transportować drogą wodną. Aby jednak statki mogły przepłynąć, petersburskie mosty na Newie muszą zostać otwarte. Z tej technicznej czynności podyktowanej względami ekonomicznymi uczyniono niebywałą atrakcję turystyczną. Widok oświetlonych mostów, otwieranych jeden za drugim to widok unikalny na skalę światową.
Mosty otwarte są przez 4 godziny od ok. 1:00 do 5:00 rano, dlatego statki ruszają równocześnie z dwóch stron i na odcinku pomiędzy miastem a Ładogą – mijają się. W tym czasie nie ma możliwości przedostania się z jednej strony Newy na drugą, a więc każda część miasta jest samowystarczalna, zwłaszcza w zakresie służb ratunkowych, szpitali, itp.

Jako pierwszy przy dźwiękach muzyki otwierany jest Most Pałacowy, znajdujący się przy Ermitażu i jest to najbardziej spektakularne otwarcie mostu. Nic więc dziwnego, że gromadzi tłumy gapiów. Na marginesie dodam, że most ten został wybudowany wg projektu Polaka inż. Andrzeja Pszenickiego.

W trakcie naszej nocnej eskapady docieramy oczywiście w okolice Mostu Pałacowego i zgodnie z sugestią przewodniczki ustawiamy się przed Ermitażem na nadbrzeżu Newy, znajdując całkiem niezłe miejsce widokowe wśród gęstniejącego tłumu. Oczekujemy na otwarcie mostu, po którym jeszcze jeżdżą samochody, a pod nim stoi mnóstwo małych stateczków z pasażerami również oczekującymi na spektakl. Wreszcie – jest godzina 1:30, gdy ruch aut na moście Pałacowym ustaje, rozlega się muzyka Rimskiego-Korsakowa i oświetlone skrzydła mostu zaczynają się podnosić. O godzinie 1:35 most jest całkowicie otwarty. Jedziemy więc dalej na następny most, a równolegle do nas płyną po Newie turystyczne stateczki zmierzające w tym samym celu co my. Mijamy most Troicki już otwarty i zatrzymujemy się przy następnym, jeszcze zamkniętym. To Litiejny most - chwila oczekiwania i most jakby pękł – jego przęsło idzie w górę razem z chodnikiem, asfaltem, latarniami. To rzeczywiście jest niezwykłe.
Wracamy na camping mijając po drodze jeszcze most kolejowy, ale słabo widoczny z autokaru. Ten most ma na środku wieżę z podnoszoną do góry częścią - gdy nie jedzie pociąg a ma płynąć statek – ta część podnosi się.

I tak noc w noc od kwietnia do listopada „pękają” mosty w Petersburgu.

Misio - 2020-01-26, 17:30

Szkoda że termin nam nie pasował, ale dzięki Tobie Ela możemy ciut posmakować. Dzięki wielkie za tą piękną fotorelacje. Zazdraszczamy, podziwiamy i może kiedyś...

Czytamy i czekamy na ciąg dalszy. Przy :pifko lepiej się wspomina i pisze, więc leci. Do rychłego w realu. :spoko
:roza: :roza: :roza:

inowa - 2020-01-26, 19:55

Elu! Dziękuje Wam za tę piękną opowieść ilustrowaną fantastycznymi zdjęciami!
Jesteście dla nas inspiracją na czerwiec/lipiec 2020, dlatego mam nadzieję na podsumowanie.
Ten pomysł z przewodnikiem - genialny. Zrobiłam rozeznanie i jestem ciekawa z którego biura korzystaliście i kiedy zaczęliście dopinać rezerwacje... ale czekam cierpliwie.
Pozdrawiamy :spoko

gino - 2020-01-26, 20:16

Dzięki Elu za relację :pifko
Przybliżyłaś mi kierunek naszej wyprawy, która w końcu muszę zaliczyć ..
a ''muszę'' z dwóch powodów ...
1.od dziecka chciałem zwiedzić to miasto...
2.a chciałem, bo...jest to rodzinne miasto mojego dziadka, który tam się urodził i podczas rewolucji październikowej uciekł do Polski , w Polsce był śpiewakiem operowym, śpiewał m/in w słynnych chórze Siemonowa , jak również zagrał w filmie ''Hanka.'' , a póxniej śpiewał w Warszawskim Teatrze Wielkim m/in z B.Ładyszem :)
Została tam jego rodzona siostra, która do lat 90 żyła w skromnym domu na przedmieściach, nie mając rodziny ,po jej śmierci pozostał pusty dom który .....był własnością rodziców mojego dziadka i jego siostry
Tak więc w sumie...jestem ich spadkobiercą ....
Kto wie, może władze SP potraktują to poważnie :-P

SalutElla - 2020-01-26, 20:43

Grzesiu,

Dziękuję za piwko! Jako spadkobierca koniecznie musisz tam pojechać, może niekoniecznie, żeby odzyskać dom, bo to może się okazac ryzykowne, ale żeby zobaczyć to miasto. Jest w nim wiele polskich śladów, tylko kilka udało nam się zobaczyć. Marzy mi się powrót do Petersburga z dwóch powodów: zrobienia właśnie takiej trasy "polskimi śladami (jest taka w ofercie biura przewodnickiego) oraz "poszwendania" się po mieście. Może kiedyś ...

Pozdrawiam,
Ela

SalutElla - 2020-01-27, 20:39

Sobór Morski – perła Kronsztadu

Wyspa Kotlin leży pośrodku Zatoki Fińskiej. Na jej terenie w 1704 r. wybudowane zostało miasto- twierdza Kronsztad. Od XVIII wieku miasto było bazą floty rosyjskiej, a w czasach ZSRR bazą zamkniętą. Obecnie ma mniejsze znaczenie chociaż nadal jest tu port marynarki wojennej, handlowy i stocznia remontowa. Wyspa połączona jest ze stałym lądem drogą wybudowaną na grobli przeciwpowodziowej, którą jest częścią obwodnicy Petersburga.

Północną częścią obwodnicy podążamy autokarem, pokonując stalowy, zwodzony most Piotra Wielkiego. Przejeżdżamy przez dzielnicę Piotrogrodzką z elegancką willową zabudową – to od czasów carskich dzielnica daczy dla dygnitarzy. Wreszcie wjeżdżamy na drogę na grobli, na której stoją duże zapory przeciwpowodziowe i docieramy do Kronsztadu. Samo miasto nieciekawe, ale… zostały tu nazwy z czasów ZSRR – główna ulica nosi imię Lenina. Pierwszy postój mamy w porcie, który zwłaszcza u panów, budzi trochę emocji, bo stoją tu statki oraz wozy bojowe. Przy porcie jest park z wielkim pomnikiem wielkiego Piotra I.

Jedziemy dalej do najciekawszego obiektu na wyspie - soboru Morskiego. To jedyny w Rosji sobór wybudowany w stylu bizantyjskim, wzorowany na Hagia Sophia w Stambule. Pełni on rolę głównej cerkwi marynarki wojennej Rosji. W okresie ZSRR był tu dom kultury marynarzy, nie odnawiany i niszczejący. Za prezydentury Miedwiediewa dzięki staraniom jego żony, urodzonej w Kronsztadzie, sobór został odrestaurowany i przywrócony do funkcji religijnych. Na placu przed soborem ułożona jest z kamieni biała kotwica – widoczna z lotu ptaka lub… w gablocie na zdjęciu. Biała bryła świątyni ze złoconymi kopułami, misternie rzeźbionymi kamiennymi ścianami oraz złoceniami w kształcie kotwic robi wrażenie. Jednakże to nic w porównaniu z wnętrzem - jest oszałamiające, trochę jak z „baśni 1001 nocy”. Pośrodku stoi podium, na którym w czasie mszy stoi patriarcha Wszechrusi, bezpośredni zwierzchnik tego soboru. W odróżnieniu od innych zwiedzanych przez nas soborów w Petersburgu nie ma tu takich tłumów i dzięki temu można bardziej poczuć piękno tego wnętrza.

Opuszczamy Kronsztad mijając ruiny twierdzy, nowoczesne blokowiska i stocznię. Jedziemy drogą po drugiej stronie wyspy, zaliczając tunel pod morzem, wydrążony po to aby statki mogły pływać po Zatoce Fińskiej. Przed nami Peterhof - jeden z najwspanialszych pałaców i ogrodów świata.

SalutElla - 2020-01-27, 20:45

Sobór Morski
Endi - 2020-01-27, 21:06

Petersburg a szczególnie jego zabytki robią wrażenie i są poprostu piękne , podobnie jak historia tego miasta.
Byliśmy dwa razy ale pozostaje ciągły niedosyt...dzięki Elu :bukiet:

:pifko

SalutElla - 2020-01-27, 21:25

Endi napisał/a:
Petersburg a szczególnie jego zabytki robią wrażenie i są poprostu piękne , podobnie jak historia tego miasta.
Byliśmy dwa razy ale pozostaje ciągły niedosyt...dzięki Elu :bukiet:

:pifko


Dzięki za piwko!
Cieszę się, że przywołałam mile wspomnienia. Ja też mam niedosyt Petersburga jak żadnego innego miejsca, w którym byłam. To miasto ma chyba jakąś magiczną moc.

moskit - 2020-01-27, 22:29

Za organizację :pifko
Za piękną relację :pifko
Za super zdjęcia :pifko
Za utajnienie "wozów bojowych" dywizjonu rakietowego :diabelski_usmiech
Niestety obowiązki służbowe nie pozwoliły nam uczestniczyć w pięknej wyprawie , dopracowanej w każdym szczególe .

SalutElla - 2020-01-27, 22:45

No Andrzej - trzy piwa na raz - to grozi ululaniem, a tu jeszcze parę odcinków petersburskiego serialu zostało do napisania.
Dziekuję ! :spoko

SalutElla - 2020-01-30, 21:49

PETERHOF - rosyjski Wersal

Przyszedł czas na reprezentacyjną carską rezydencję założoną przez Piotra I nad brzegiem morza czyli zespół pałacowo-parkowy w Peterhofie. Zastanawiam się czy jesteście drodzy czytelnicy na to gotowi? Na tę architekturę i wnętrza cudnej urody, przepych, kunszt, fantazyjne fontanny i hektolitry płynącej wody? My chyba nie do końca byliśmy pomimo przeczytanych przewodników i obejrzanych zdjęć. Wrażeń, zwłaszcza w parku, nie popsuła nam nawet trochę pochmurna pogoda. Zanurzmy się więc teraz w ten magiczny świat carskich komnat i zaczarowanego ogrodu.

Główną budowlą Peterhofu jest Wielki Pałac dorównujący pięknem architektury zewnętrznej i bogactwem wnętrz swojemu pierwowzorowi – francuskiemu Wersalowi. Stoi pośrodku parku, którego górną część stanowi park francuski, a dolną ogród w stylu angielskim.
Wchodzimy na teren Peterhofu i szeroką zieloną aleją zmierzamy w kierunku Wielkiego Pałacu. To co ukazuje się naszym oczom już wzbudza zachwyt. Obok głównego budynku pałacowego stoją pawilony – Cerkiewny i Herbowy. Na szczycie iglicy tego drugiego jest złoty herb Rosji.

Zwiedzanie zaczynamy od wejścia na biało-złote Schody Galowe, a potem wchodzimy do również biało-złotej Sali Balowej. Ruch grup zwiedzających pomiędzy komnatami jest uporządkowany - najpierw dane pomieszczenie musi opuścić jedna grupa i dopiero wtedy wchodzi następna. Czas przebywania w danej sali nie jest dowolny. W ten sposób nie tworzą się „korki”. Nad wszystkim czuwają panie – po jednej lub dwie na każdą salę. W ten sposób jako grupa jesteśmy przez chwil kilka sami w Sali Balowej i aż chciałoby się zatańczyć jakiegoś walca, ale nie te stroje, na nogach foliowe ochraniacze, no i po prostu „nielzja”.

Następna komnata to Biała Jadalnia z długim stołem, zastawionym oryginalną angielską porcelaną – wytworność w czystej postaci. Na carskim stole podawany był oczywiście kawior czarny oraz biały – pochodzący z bieługi albinosa, najdroższy na świecie.. Różowy kawior był dla ludu.

I dalej, zupełnie inne wnętrze – to Sala Portretowa. Cale ściany pokryte są wizerunkami wychowanek Instytutu Smolnego dla Szlachetnie Urodzonych Panien, założonego przez Katarzynę II.

Największym pomieszczeniem w pałacu jest Sala Tronowa (300 m.kw.), w której oczywiście stoi tron, ale nad nim wisi obraz siedzącej na koniu Katarzyny II w mundurze pułkownika. Tu jakoś nie działa porządek zwiedzania, bo jest mały tłumek przed obrazem. Za chwilę jednak już jest „przeganiany” do następnego wnętrza, a my możemy przyjrzeć się carycy z bliska.

Przechodzimy przez wiele kolejnych komnat – ściany wyłożone wzorzystym jedwabiem w różnych kolorach i do tego oczywiście dobrane kolorystycznie i stylowo meble, wazony, zasłony. Komnata błękitna, żółta, zielona, czerwona. I jeszcze dwie charakterystyczne – sypialnia cara z krzesłem będącym jednocześnie …sedesem oraz Dębowy Gabinet Piotra I cały w drewnie.

I długo by tu jeszcze można opisywać, ale lepiej popatrzeć na zdjęcia, więc tylko tak jednym słowem - Wielki Pałac to stylowy i wytworny przepych.

SalutElla - 2020-01-30, 21:55

cd. Peterhof - rosyjski Wersal
SalutElla - 2020-01-30, 22:03

i jeszcze Wielki Pałac
Tamtam - 2020-01-31, 21:48

Czy można prosić współrzędne geograficzne gdzie spaliście po drodze i w samym Petersburgu?
SalutElla - 2020-01-31, 22:18

Tamtam napisał/a:
Czy można prosić współrzędne geograficzne gdzie spaliście po drodze i w samym Petersburgu?


Proszę bardzo:
Ryga - parking przy porcie 56.958889, 24.094444

Narwa - parking nad rzeką 59.381658, 28.206163

Petersburg - Elizar Hotel-Camping 59.899075, 30.427838

SalutElla - 2020-01-31, 22:32

Peterhof – zaczarowany ogród fontann

Ogrody Peterhofu to hektary pełnych zieleni alejek, klombów, kamiennych i złoconych rzeźb, ale przede wszystkim to królestwo fontann. Zużywają one dziennie do 100 tysięcy m³ wody, która jest doprowadzana z pobliskich Wzgórz Ropszyńskich. Fontanny poprzez swoje fantazyjnie dekoracyjne lub zaskakujące kształty czynią te ogrody naprawdę zaczarowanymi. Mają swoje nazwy. I tak „Kaskada Smoków” lub inaczej „Szachownica” – dwie nazwy oddają to jak wygląda ta fontanna – trzy smoki wyrzucają z paszczy strumienie wody, która spływa po stoku z wzorem szachownicy. Jest fontanna Słońce, w której tryskające strumienie imitują promienie słoneczne. Dwie fontanny Rzymskie z marmuru nawiązujące do dwupoziomowych fontann stojących na Placu św. Piotra w Rzymie.

Niektóre z fontann to tzw. szutichy czyli niespodzianki, np. ławka zza której tryska nagle woda na przechodzących przed ławką ludzi. Piotr I lubił robić takie niespodzianki swoim gościom. Najbardziej „uciążliwa” jest fontanna „Grzybek” – wokół nóżki grzybka jest ławka i jak niczego nie spodziewający się człowiek siada na niej, to z kapelusza wokół woda leje się przez 15 minut. Obejrzeliśmy ją tylko z daleka!

W części ogrodu znajdującej się nad samą Zatoką Fińską, z widokiem na Sankt Petersburg, stoi pałacyk-domek Piotra I. To „„Mon Plaisir” - z francuskiego „Moja Przyjemność”. Car najchętniej przebywał i spał w tym niskim domku, gdyż pomimo znacznego wzrostu paradoksalnie bał się wysokich pomieszczeń.

Widok na morze, jego szum łączący się z szumem wody tryskającej z tak wielu rozmaitych fontann, stojących wśród kwiatów, zieleni i rzeźb sprawia, że czujemy się tu trochę jak w rajskim ogrodzie. Takie też było zamierzenie Piotra I, a jego wyrazem są dwie fontanny nawiązujące do raju – „Adam” i „Ewa”.

SalutElla - 2020-01-31, 22:38

fontann ciąg dalszy
SalutElla - 2020-02-01, 21:48

Peterfhof – Wielka Kaskada

Najbardziej efektowną atrakcją Peterhofu jest Wielka Kaskada znajdująca się u stóp Wielkiego Pałacu. Upamiętnia ona triumf Rosji na Szwecją, czego uosobieniem jest stojący w centrum pomnik Samsona walczącego z lwem - symbolem Szwecji. Z rozdzieranej przez bohatera paszczy lwa wzbija w górę najwyższy w Peterfohie, bo 20 metrowy strumień wody.

Jak opisać Wielką Kaskadę? Chyba tylko w liczbach. To 64 fontanny, 142 wodotryski, 37 pozłacanych posagów z brązu i długie marmurowe schody, po których nieustająco leci woda. Co się z nią dzieje? Otóż spływa ona do kanału łączącego Peterhof z Zatoką Fińską. Za czasów Piotra I ten kanał był szlakiem komunikacyjnym, bowiem car przypływał łodzią z Petersburga do Peterhofu i wpływał bezpośrednio do pałacu. Kto bogatemu zabroni?! Dzięki temu jednak widok z tarasu pałacowego na Wielką Kaskadę i kanał jest czymś niezapomnianym. Jest to też jedna ze sztandarowych fotek z Peterhofu, którą i nam oczywiście udało się zrobić. Dużo trudniej było nam zrobić sobie zdjęcie grupowe na tle Wielkiej Kaskady, gdyż szwendający się liczni turyści nieustająco wpadali nam w kadr. Wreszcie zrezygnowani zrobiliśmy sobie fotkę w towarzystwie spoglądającej na nas turystyki z Dalekiego Wschodu.

SalutElla - 2020-02-02, 15:39

Wieczór rosyjski czyli zakąska, wódka i śpiew

Jednym z punktów naszego programu, zorganizowanym przez biuro przewodnickie była kolacja w rosyjskiej restauracji połączona z degustacją wódek i występem zespołu folklorystycznego. Jeszcze przed wyjazdem z Polski zostało ustalone, iż na ten wieczór obowiązują eleganckie stroje. Panie przywdziały więc sukienki, a panowie koszule. I zdarzyło się tak, że dwóch panów miało identyczne koszule. Dobrze, że to nie trafiło na panie, bo wiadomo nie ma nic gorszego niż dwie kobiety na imprezie w takich samych sukniach.

W osobnej sali w restauracji czekał na nas stół z przystawkami, a potem podano nam cieple danie oraz deser. Do tego dla każdego trzy kieliszki z trzema rodzajami wódeczki – jak to na degustacji. Najbardziej zapadająca w przełyk był czosnkówka. W trakcie kolacji trzykrotnie (to jakoś tak wyszło, że wszystko po trzy?!) przychodził do nas zespół folklorystyczny śpiewając i grając rosyjskie piosenki. :gra: A że w repertuarze mieli prawie same znane hity, to śpiewaliśmy razem z nimi. A wy byście nie śpiewali: "Kalinka Kalinka, Kalinka maja…” czy „Rozkwitały jabłonie i grusze…”, nie wspominając już o „To były piękne dni, po prostu piękne dni…"?

Bo te dni w Petersburgu były naprawdę piękne. :hura

SalutElla - 2020-02-04, 21:26

Do wnętrza ziemi czyli jak Pitasy metrem podróżowały

W Sankt Petersburgu jest 5 linii metra i nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że jest ono uważane za najgłębsze na świecie licząc średnią głębokość stacji i tuneli. Tę głębokość wymusił charakter terenu, bo przecież Petersburg jest zbudowany na bagnach, wbrew jakby prawom przyrody. Dlatego też kolej miejska musiała być wydrążona poprzez warstwy bagien, żeby dotrzeć do bardziej stabilnych warstw ziemi.

W czasie naszego pobytu w Petersburgu kilkakrotnie przemieszczaliśmy się różnymi liniami metra i poznaliśmy kilka stacji. Już pierwsza nasza podróż z położonej najbliżej campingu stacji Elizarowskaja dostarczyłam nam emocji. Po przejściu przez bramki naszym oczom ukazały się długie schody prowadzące w dół - jakby do wnętrza ziemi. Jechaliśmy i jechaliśmy i jechaliśmy… A potem po przejechaniu 2 stacji wysiedliśmy na stacji Majakowskaja i znowu długo jechaliśmy schodami, tym razem w górę. Ale to jeszcze nic – na naszej trasie znalazła się również najgłębsza stacja - „Admirateljskaja” z linii nr 5 o głębokości 86 m. Długość prowadzących na stację ruchomych schodów wynosi 112 metrów! To dopiero była jazda!

Dwukrotnie trafiliśmy w godziny szczytu – było to około 18.00. Za pierwszym razem tłum na peronie był taki, że baliśmy się, iż nie wsiądziemy wszyscy razem. W efekcie nie załapaliśmy się do pociągu i musieliśmy czekać na drugi, w którym wcale nie było luźniej, ale na szczęcie nikogo nie zostawiliśmy. Za drugim razem to był dzień „pitasowego t-shirta”, który to strój podobnie jak w czasie zwiedzania Ermitażu, pomógł nam nie zgubić się w metrze.

Ostatniego dnia pobytu przejechaliśmy przez kilka stacji najstarszej, bo uruchomionej w 1955 roku, czerwonej linii metra nr 1. Stacje tej linii stanowią atrakcję turystyczną z uwagi na okazały i bogaty wystrój. Zaczęliśmy od stacji Awtowo, uznawanej za najpiękniejszą i faktycznie taka jest – pomimo, a może właśnie dzięki temu, że jest w stylu monumentalnego i wymyślnego socrealizmu. Znajduje się tu 30 niezwykłych kolumn z marmuru i 16 pokrytych szkłem oraz wielkie ozdobne żyrandole. Kolejna to stacja Kirovsky Zavod, gdzie nad kolumnami z szarego marmuru są płaskorzeźby przedstawiające poszczególne gałęzie przemysłu, oczywiście z gospodarki centralnie planowanej. I wreszcie stacja Puszkinskaja, poświęcona Aleksandrowi Puszkinowi. Na końcu stacji stoi jego biały tym razem pomnik, za którym znajduje się obraz przedstawiający Carskie Sioło.
I na tle tegoż właśnie pomnika zrobiliśmy sobie grupowe zdjęcie – ostatnie w Petersburgu w ostatnim dniu naszego pobytu w tym fascynującym mieście.

Ale to nie koniec opowieści, bowiem przed nami była jeszcze „droga życia”.

SalutElla - 2020-02-04, 21:50

I metra ciag dalszy
Aran-70 - 2020-02-07, 22:35

No Elu, wielki szacun za tę relację
Dobrze, że to piszesz, bo już wszystko zapomniałem
:pifko

Janusszr - 2020-02-09, 09:13
Temat postu: Re: Petersburskie marzenia
SalutElla napisał/a:

Podróżnikami byli:
Ania i Arek oraz Alex(Aran70)
Kasia i Jarek (Jaroka)
Jola i Zenek (Kicie)
Asia i Piotruś (Piotruś)
Dorota i Roman (La Digue)
Lucyna, Ida i Jurek oraz Nela (Slajd)
Ela, Ania i Józek (Salut)

Zwiedzanie Sankt Petersburga mieliśmy zorganizowane przez petersburskie biuro przewodnickie, które oprowadza wycieczki z Polski. Ustaliliśmy wspólnie program uwzględniający miejsca, których nie wolno pominąć i atrakcje zgodne z naszymi oczekiwaniami. Biuro zapewniło nam bilety wstępu, dzięki czemu nigdzie nie staliśmy w kolejce do wejścia dłużej niż kilkanaście minut, a przecież byliśmy w szczycie sezonu. Mieliśmy zorganizowane dojazdy tam gdzie było to konieczne, zamówione obiady po trasie zwiedzania oraz co najważniejsze opiekę polskojęzycznego przewodnika. Przewodników mieliśmy w sumie trzech: pierwszego dnia na objazdówce i w Carskim Siole była z nami p. Irina, na nocnej wycieczce autokarem – p. Maria. Przez pozostałe atrakcje prowadził nas fantastyczny p. Walery, posiadający rozległą wiedzę i umiejętność jej przekazywania, okraszoną dowcipem i różnymi ciekawymi dygresjami. Bez przewodnika i całej organizacji zwiedzania nie zobaczylibyśmy wielu miejsc i nie doświadczylibyśmy wielu atrakcji.


Wspaniały opis. Dziękuję :roza: :roza: :roza:

Policzyłem, że było Was osiemnastu, czyli koszt np. przewodników na uczestnika był do przełknięcia. Wszystko było zorganizowane, dopięte.

Czy tygodniowy wypad kamperem do Petersburga w dwie, cztery osoby, wynajęcie przewodnika, jakiegoś busika na miejscu itp., w drodze do Norwegii nie będzie zbyt kosztowny?
Oczywiście zimne, wielkie piwko. :pifko

SalutElla - 2020-02-09, 18:37
Temat postu: Re: Petersburskie marzenia
Janusszr napisał/a:



Wspaniały opis. Dziękuję :roza: :roza: :roza:

Policzyłem, że było Was osiemnastu, czyli koszt np. przewodników na uczestnika był do przełknięcia. Wszystko było zorganizowane, dopięte.

Czy tygodniowy wypad kamperem do Petersburga w dwie, cztery osoby, wynajęcie przewodnika, jakiegoś busika na miejscu itp., w drodze do Norwegii nie będzie zbyt kosztowny?
Oczywiście zimne, wielkie piwko. :pifko



Dziekuję za piwko.

Nas było 16 osób , Nela i Alex to pieski i one nie zwiedzały tylko pilnowały kamperów na campingnu.

Tydzień w Petersburgu na największe atrakcje jest ok, my byliśmy 6 dni. Natomiast przewodnik i busik na 2-4 osoby będzie drogi, choć to oczywiście rzecz względna. Raczej proponowałabym teraz kontakt emailowy z biurem przewodnickim, z którego my korzystaliśmy (po namiary zapraszam na prywtny kontakt) z pytaniem czy może was dolączyć do jakiejś polskiej grupy w interesującym Was terminie i programie zwiedzania. Samodzielne zwiedzanie Petersburga to albo obejrzenie tylko z zewnątrz wielu atrakcji albo strata czasu na stanie w kilkugodzinnych kolejkach po bilety. Oczywiście to jeszcze zależy kiedy chcecie jechać - w kwietniu jest łatwiej, ale wtedy nie ma białych nocy.

SalutElla - 2020-02-10, 18:57

„Dziecko blokady” czyli spotkanie na „drodze życia”

Nadszedł czas naszego wyjazdu z Sankt Petersburga i tym samym podziału naszej grupy na dwie. Jednak zanim to nastąpiło odbyliśmy jeszcze wspólną podróż tzw. „drogą życia”. To szlak prowadzący z miasta do miejsca nad Jeziorem Ładoga, gdzie została przerwana niemiecka blokada Leningradu, umożliwiając w jedną stronę dostawy żywności i leków, a w drugą – ewakuację mieszkańców. Obecnie są przy niej miejsca upamiętniające blokadę - jest to tzw. muzeum na powietrzu. W okolicach miejscowości Kokorrevo jest pomnik „Przerwany pierścień” i stąd można również zobaczyć znaczną część jeziora Ładoga. To miejsce było właśnie naszym celem.

Po opuszczeniu campingu, wjeżdżamy na obwodnicę Petersburga, a z niej na A-128 czyli „drogę życia”. W odstępach co kilometr stoją przy niej kamienne tablice z nazwą drogi i numerem kolejnego kilometra. Pomiędzy 9 a 10 km znajduje się miejsce pamięci. Jest tu oczywiście pomnik ofiar blokady, ale też pomniki poległych w Afganistanie i Czeczenii, ofiar Czarnobyla, katastrofy samolotowej. Wśród drzew jest cmentarz żołnierzy poległych w czasie II wojny światowej. Na podwyższeniu stoi ciężarówka – takie jeździły po „drodze życia”. Kierowca jechał z otwartymi drzwiami szoferki, aby w razie ostrzału móc szybko wyskoczyć.
Wracając do stojących na parkingu kamperów spotykamy starszego mężczyznę, który przedstawia się nam jako dziecko blokady i zwraca naszą uwagę na pomnik ofiar przedstawiający kobietę niosącą na rękach zmarłe dziecko. Pyta skąd jesteśmy. Chwilę rozmawiamy i żegnamy się życząc sobie nawzajem wszystkiego dobrego. Jedziemy dalej, na horyzoncie widzimy pomnik „Przerwany pierścień”, ale mijamy go aby dojechać do końca „drogi życia”. Na 47 ostatnim kilometrze jest stacja kolejowa oraz lokomotywa „Komsomolec” z czasów blokady. Wspinamy się na nią do pamiątkowego zdjęcia.

Jedziemy na parking przy pomniku „Przerwany pierścień”, za którym widać fale ogromnej Ładogi. Chwila zadumy nad losem ludzi uwięzionych przez 872 dni w głodującym i marznącym mieście. I przypomina mi się wyczytane gdzieś zdanie: „Blokada była wyzwaniem aby przeżyć i aby zachować człowieczeństwo.” I jeszcze taka myśl, aby doceniać to co mam.

Wracamy do kamperów, żegnamy się i cztery załogi odjeżdżają w kierunku Finlandii, a pozostałe trzy – do Estonii. Tam spędzamy resztę zaplanowanych urlopów. Lecz to już całkiem inna historia. Teraz przyszedł czas, aby podsumować naszą podróż do Sankt Petersburga

ZbigStan - 2020-02-10, 19:00

SalutElla Wspaniała wyprawa. Podziwiam zgranie grupy. Świetne zdjęcia i relacja. Moje uznanie i forumowe :pifko . Pozdrawiam.
SalutElla - 2020-02-10, 19:01

ciąg dalszy "drogi życia"
Piotruś - 2020-02-10, 22:19

Droga Elu ,,kierowniczko" Nasza, podziwiamy Twoją pamięć i lekkie pióro.
Brawa dla Ciebie i męża Twojego za ogrom pracy i cierpliwość w organizacji
całej wspaniałej wyprawy która dzięki Tobie trwała do dzisiaj . :bukiet: :kwiatki:
Jeszcze tylko piwko,ale nasz kuferek zawsze dla Ciebie jest otwarty. :spoko

SalutElla - 2020-02-10, 23:08

ZbigStan napisał/a:
SalutElla Wspaniała wyprawa. Podziwiam zgranie grupy. Świetne zdjęcia i relacja. Moje uznanie i forumowe :pifko . Pozdrawiam.


Dziękuję za piwko. A grupa rzeczwiście była na medal!
Pozdrawiam. :lol:

SalutElla - 2020-02-10, 23:20

Piotruś napisał/a:
Droga Elu ,,kierowniczko" Nasza, podziwiamy Twoją pamięć i lekkie pióro.
Brawa dla Ciebie i męża Twojego za ogrom pracy i cierpliwość w organizacji
całej wspaniałej wyprawy która dzięki Tobie trwała do dzisiaj . :bukiet: :kwiatki:
Jeszcze tylko piwko,ale nasz kuferek zawsze dla Ciebie jest otwarty. :spoko


Dziękuję za piwko. Nie tylko kuferek macie otwarty, ale również serca i głowy na nowe wrażenia.

Ale ten dzisiejszy wpis nie był ostatni - będzie jeszcze jak na "kierowniczkę" :wyszczerzony: przystało podsumowanie. A więc jeszcze nie żegnamy Petersburga - jeszcze chwileczkę.

Pozdrawiam Ciebie i żonę Twoją Asię. :kwiatki: :heart:

SalutElla - 2020-02-14, 20:11

Załoga statku o szkarłatnych żaglach czyli podsumowanie

Sankt Petersburg – miasto niezwykłe, miasto carów i rewolucji, arcydzieł architektury, kultury i sztuki. I tak można by wymieniać w nieskończoność, a tu przecież wypadałoby podsumować tę podróż i to co widzieliśmy. Pozwólcie, że posłużę się takim cytatem:

„Tak, to miasto, St. Petersburg, kaprys tyrana, który zapragnął, by jego wspomnienie Wenecji przybrało kształt w kamieniu na bagnistym brzegu rzeki, gdzieś na końcu świata, pod najbardziej niegościnnym z nieb,… to miasto nosi wspólne imię tego księcia i świętego, który dzierży klucze niebios... Petersburg, miasto zbudowane z dumy, wyobraźni i pragnień…Tak jak my sami jesteśmy, lub być powinniśmy.”

My – uczestnicy tej wyprawy, zainspirowani krótkim pytaniem rzuconym prawie rok wcześniej: „Czy jedziemy razem do Petersburga?”, uruchomiliśmy naszą wyobraźnię i pragnienia, aby to zrobić. Jesteśmy – nie waham się użyć tego słowa, dumni z tego, że udało nam się wspólnie zorganizować i zrealizować tę podróż. Przejechaliśmy razem ok.1030 km licząc od miejsca zbiórki do jeziora Ładoga – bez przeszkód, w zaplanowanym czasie, sprawnie i zgodnie. Nie zgubiliśmy się na żadnej drodze, utrzymując w całości naszą liczącą 7 kamperów karawanę. Spędziliśmy ze sobą prawie 9 za przeproszeniem dób czyli około 200 godzin. Z tego ponad połowa to wspólne intensywne zwiedzanie, posiłki, spacery i wieczorne pogaduszki. Podczas zwiedzania byliśmy uważną i zdyscyplinowaną grupą. Wzbogacaliśmy sobie nawzajem ten wyjazd wymieniając się wrażeniami i opiniami, nie wspominając już o wspólnej jeździe metrem, która była dla nas jakimś chyba nie do końca zrozumiałym źródłem radości.

Każdy z nas ma oczywiście swoje indywidualne wrażenia i ranking obejrzanych atrakcji. Jednak dla wszystkich numerem jeden był Peterhof, drugim - muzeum Faberge. Największym rozczarowaniem – Carskie Sioło. Najpiękniejszą świątynią – sobór Morski w Kronsztadzie. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem wielkości miasta, ilości pięknych architektonicznie budynków oraz mostów, zwłaszcza tych „pękających” nocą. Program zwiedzania spełnił nasze oczekiwania, a niewątpliwie wpływ na to miał przewodnik p. Walery. Opowiadał interesująco, nie zanudzając nas przesadną ilością dat i stylów architektonicznych, a raczej snując opowieści o wydarzeniach i ludziach z danym miejscem związanych. Na długo zapamiętamy jego test na znajomość kolorów marmuru czy też opowieść „z pieprzykiem” o małżeństwie Katarzyny II z Piotrem III opowiedzianą w czasie zwiedzania Peterhofu.

W czerwcowy weekend przypadający w okolicy najdłuższego dnia w roku odbywa się w Petersburgu widowisko "Szkarłatne żagle", o którym już wspominałam w mojej relacji. Jest ono oparte na opowiadaniu autorstwa Aleksandra Grina pod tym samym tytułem. Tego Grina, którego sentencja o znaczeniu marzeń w życiu człowieka otwiera moją relację. Tak na marginesie, Aleksander Grin był synem polskiego powstańca styczniowego, zesłanego w głąb Rosji. Przedstawienie zaczyna się po północy na nadbrzeżu Newy koło Ermitażu. Jest to połączenie fajerwerków, świateł, muzyki, tańca i śpiewu, a na końcu pojawia się statek pod szkarłatnymi żaglami – symbol spełnionych marzeń. Niestety nie podjęliśmy próby dostania się do centrum, aby to obejrzeć obawiając się tłumów i problemów z powrotem na camping. Jednakże ta opowieść o spełnianiu marzeń, inscenizowana w mieście powstałym z marzeń i w mieście, które jest podróżą marzeń, stanowi dla mnie motyw przewodni tej wyprawy i tej relacji.

Drodzy Uczestnicy – dziękuję Wam za to, że daliście się porwać temu szalonemu pomysłowi. Spełniliśmy nasze marzenia. Teraz czas na kolejne – obudźmy więc naszą wyobraźnię i znajdźmy nowe pragnienia, a potem znajdźmy chęci i czas, aby znów „popłynąć statkiem o szkarłatnych żaglach” ku innym fascynującym i pięknym miejscom. My Pitasy jesteśmy już na stałe na tym statku zaokrętowani jako zgrana załoga. Czego i innym podróżnikom życzę.

„Kierowniczka” SalutElla
:heart: :usta:

Piotruś - 2020-02-14, 22:31

,,Bo nieważne GDZIE,ważne z KIM"
Dziekujemy :spoko

Wojciechu - 2020-02-14, 22:53

Chyba jedną z Waszych powracających do domu załóg spotkaliśmy na Drapaczu. Byli zafascynowani Petersburgiem i klimatem Waszego wyjazdu. Powtarzali, że to miasto to jedno wielkie muzeum. Faktycznie - Elu - po obejrzeniu Twojej relacji - mieli racje. Wasze marzenia się ziściły. Super relacja - stawiam :pifko ;)
SalutElla - 2020-02-14, 23:09

Wojciechu napisał/a:
Chyba jedną z Waszych powracających do domu załóg spotkaliśmy na Drapaczu. Byli zafascynowani Petersburgiem i klimatem Waszego wyjazdu. Powtarzali, że to miasto to jedno wielkie muzeum. Faktycznie - Elu - po obejrzeniu Twojej relacji - mieli racje. Wasze marzenia się ziściły. Super relacja - stawiam :pifko ;)



Dziękuje za piwko. Tą załogą na Drapaczu to byli chyba La Digue - Dorota i Roman.

Janusszr - 2020-02-15, 13:44

Piotruś napisał/a:
,,Bo nieważne GDZIE,ważne z KIM"

Święte słowa :spoko

Aran-70 - 2020-03-24, 12:31

To tak na zakończenie nasze wspomnienia:
https://l.facebook.com/l.php?u=https%3A%2F%2Fyoutu.be%2FKmQ17BYVHXo%3Ffbclid%3DIwAR01xL4QVtfzOpYJRDRIm-nnJPUNbQhWCultA9p4h9JLUObod7VYFqWRVK8&h=AT3jDcA-_VcGxpGs_G_cVIR9BguLoLoahY1dJUX2erX0I4y4sbhFj-VJy5gHPvKiY8tysyFREkc4109_4HcuaJz5PO-Swh_VsccmRSlIa42KC5TKqcJoQwoF3BpL98sU716VwQ

daro35 - 2020-03-25, 20:21

:super wyprawa wielkie :brawo za ten filmowy skrót,to wymarzony kierunek mojego kochanie,pewnie kiedyś tam ruszę i skorzystam z tego materiału, :spoko :spoko

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group