Kamperowców podróże nie kamperowe - Lato w zimie, czyli NIE kamperowo dla ciekawskich- Tajlandia
Darson - 2025-02-13, 20:17 Temat postu: Lato w zimie, czyli NIE kamperowo dla ciekawskich- TajlandiaWidzę że joko był ostatni w tym temacie, więc trochę go pociągnę.
W końcu mamy prawie "martwy sezon " kamperowy.
Tylko nieliczni narażają się na rozmrożenie pompy wody, utratę całości gazu z butli oraz kompletne rozładowanie akumulatora zabudowy.
Poszedlem więc w drugą stronę i
postanowiłem się trochę ogrzać, a luty w Polsce to najlepsza ku temu okazja.
Tym bardziej, że kamper na zimę wyrejestrowany, więc nie pojedzie.
Wyjazd byl planowany od dawna, wolne w pracy zaklepane, więc lecimy.
Pierwszy etap to Warszawa - Doha liniami Qatar.
Qatar to dobre linie.
Wygodne i duże samoloty oraz dobre jedzenie. Alkoholu też nie żałują więc, dla lepszego spania, gin Bombay z tonikiem był serwowany kilka razy. 😝
W czasie lotu obejrzałem najnowszego Venoma.
Nie wiem, co jeszcze mogą wymyślić reżyserzy, by czymś zaskoczyć widza, ale człekopodobne stwory, z mackami wyrastającymi z pleców, widziałem już kilka lat temu, w którejś części Batmana 🤮
Bez szału więc.
W pewnym momencie " wychyliłem" się przez okno i zobaczyłem niesamowity widok.
Śnieg, śnieg, śnieg ...
A przecież lecę do ciepłych krajów
To chyba były jakieś Kirgistany albo inne republiki byłego ZSRR, gdzie takie śniegi są normą.
W każdym bądź razie snująca się wśród bezkresnych śniegów rzeka, to niezapomniany widok.
.peja76 - 2025-02-13, 20:34 ŁOOOO matko, że się nie boisz tak daleko od domu oddalać
SlawekEwa - 2025-02-13, 20:41
peja76 napisał/a:
że się nie boisz tak daleko od domu oddalać
Pewnie ma holowanie z ADAC do domu peja76 - 2025-02-13, 20:54
SlawekEwa napisał/a:
peja76 napisał/a:
że się nie boisz tak daleko od domu oddalać
Pewnie ma holowanie z ADAC do domu
Może coś w tym być
Darson - 2025-02-14, 03:25 SlawekEwa,
Cytat:
Pewnie ma holowanie z ADAC do domu
Przecież napisałem w tytule, że "nie kamperowo" . Więc o co chodzi ? 🤔
Peja76 gratuluję nowego Avatara 👍
Witaj w klubie
Mało kto tutaj pozwala sobie na takie szaleństwo
Czy mam rozumieć, że te lekko kąśliwe komentarze to wyraz Waszego zainteresowania tematem ? 😁
Bo jeśli tak to będę kontynuował moją opowieść.
Jeśli nie, to temat umrze śmiercią naturalną, jak podobny, joko z Maroka.peja76 - 2025-02-14, 07:50
Darson napisał/a:
Czy mam rozumieć, że te lekko kąśliwe komentarze to wyraz Waszego zainteresowania tematem ? 😁
Ależ oczywiście że to wyraz naszego zainteresowania i nie buduj napięcia tylko pisz i wstawiaj fotki
Tu na zachętę
Darson napisał/a:
Peja76 gratuluję nowego Avatara 👍
Witaj w klubie
Mało kto tutaj pozwala sobie na takie szaleństwo
Dziękuję, żeby JOKO tylko nie pomyślał sobie, że mu zazdrościmy ''barana"
Ps. zobacz jak ładnie posty mi wychodzą jest to zasługa ROBBA któremu się chciało wysłać mnie tępemu instrukcję obsługi tego ustrojstwa, robba jeszcze raz dziękuję Darson - 2025-02-14, 12:12 peja76,
Cytat:
, żeby JOKO tylko nie pomyślał sobie, że mu zazdrościmy ''barana"
My go mobilizujemy, a nie małpujemy 😝
Dzięki za browary. Będę pisał.
Walczę z nazwami plików.
Na wiem, jak je zmienić.
Kilka dni temu mi się udało, a teraz znowu coś nie działa. Darson - 2025-02-14, 17:40 ***
Lotnisko Doha.
Kilka godzin oczekiwania na kolejny lot, więc runda po hali lotniska.
Lotnisko jest ogromne. Wielka metalowo - szklana kopuła.
Kilka lat temu jechałem nawet jakąś kolejką, by dostać się do jego innej, bardziej oddalonej części.
Arabowie mają kasę i to widać.
Wszystko jest zrobione z rozmachem.
Nawet figurka Pinokia, jak go nazywam, jest wielka.
Small Lie by KAWS
Znam gościa z poprzednich moich eskapad i nic się nie zmienił.
Aż trudno uwierzyć, że ci ludzie jeszcze kilkadziesiąt lat temu popylali na wielbłądach po pustyni, a teraz jeżdżą złotymi Mercedesami.
Dużo wypasionych sklepów.
Te wszystkie Diory, Gucci, Luisy Vuitony chyba mają jakiś kryzys, bo niestety, półki sklepowe świecą pustkami, jak u nas za komuny.
Jedna albo dwie sztuki wystawione na podpuchę, żeby zwabić klienta.
Jest też zielony kącik relaksu, a tam duże fikusy, palmy i inne egzotyczne drzewa i kwiaty, a obok kaskada i małe jeziorka.
Na ścianach super wielkie kolorowe wyświetlacze, a na nich zmieniające się barwy, kolory i kształty, ryby, kwiaty, motyle ... Można się zapatrzyć.
Zdjęcia tego nie uchwycą, ale wygląda to niesamowicie.
Za to, za dużymi i grubymi oknami hali lotniskowej szaro- żółto. To pustynia.
Najlepsze miejsce na lotnisko.
Jeśli ktoś ma ochotę, może zgadywać, gdzie się wybrałem.
Na tablicy z odlotami jest podana ta destynacja.
Dla ułatwienia dodam, że jest tam ciepło. 😂
Dla zwycięzcy piwo Darson - 2025-02-14, 17:44 Szukam destynacjiDarson - 2025-02-15, 19:29 Lecimy do Tajlandii.
Lotnisko Bangkok wita nas gorąco.
Dosłownie. Jakieś 26°C?
Tłumy ludzi, głównie turystów.
Dużo policji i różnych służb pomocniczych.
Tajlandia to policyjne państwo. Jeśli nie zapomnę to napiszę o tym więcej.
Pamiętam, że dawniej trzeba było wypełnić kartkę papieru w celu dostania wizy.
Teraz podchodzi się do budki z żołnierzem i paszport, odciski palców i zdjęcie do kamery.
Szybko i sprawnie.
Na lotnisku można kupić karty SIM sporo przepłacając, oraz wymienić waluty.
Sim nie, a waluty tak.
Najlepsze kursy i największa kolejka są w kiosku o nazwie SUPERRICH" i tam też się ustawiamy .
A propos kolejki ,to zamiast drogiego taxi wybieramy jazdę kolejką podmiejską. Cena 80 thb czyli niecałe 10 zł za 2 osoby.
System kontroli jest trochę skomplikowany, bo trzeba kupić żeton,.który przykłada się do czytnika, by wejść na peron. Następnie się go wrzuca się do otworu, gdy opuszczamy peron, wysiadając na swojej stacji.
Zapobiega to drukowaniu tysięcy papierowych biletów i śmieceniu. 👍
Na peronie wszyscy karnie stoją po obu stronach , nie blokując wyjścia wysiadającym.
W Polsce trzeba przedzierać się przez walizki już wsiadających, tuż po otwarciu drzwi pociągu.
Tutaj też sporo służb w mundurkach
W kolejce, po wyjechaniu spod podziemi lotniska gorąco, mimo że klima.
Dużo ludzi w maseczkach. Cisza, większość zaczytana w telefonach.
Docieramy do naszej stacji i wychodzimy na ulicę.
ŻAR ! 30°C 35 ? ? Nie wiem. Ale momentalnie człowiek się poci.
Wszechobecny hałas dookoła. Dużo aut i skuterów.
Wzdłuż ulicy sklepy, stragany i ludzie.
Po kilkunastu minutach docieramy do hotelu. Gdzie panuje przyjemny chłodek.
Tam też jemy śniadanie.
A później ruszamy na miastoDarson - 2025-02-16, 07:56 Bangkok - Krung Thep - stolica i największe miasto Tajlandii, położona przy ujściu rzeki Menam do Zatoki Tajlandzkiej. Liczba ludności wynosi ponad 5,6 miliona, a aglomeracja ma około 15 milionów.
Połączenie azjatyckich tradycji z nowoczesną infrastrukturą sprawiło, że jest to jeden z najpopularniejszych na świecie celów turystycznych.
W 2018 miasto odwiedziło 21,98 mln turystów – Bangkok był najczęściej odwiedzanym miastem na świecie.
Kilka lat temu byłem dwukrotnie w BKK kilka dni i zwiedziłem najważniejsze i najbardziej popularne miejsca.
Teraz to tylko chwilowy postój, więc poruszamy się po najbliższej okolicy.
Sorry, ale relacji ze świątyni Gold Budda nie będzie
Kierowanie pojazdem w Azji to trudna sztuka. Przepisy przestrzegane są średnio. Trzeba liczyć na uprzejmość. Zawracanie w miejscach niedozwolonych to norma. Gdy się da to "czemu nie Kanał wodny ze zdjęć biegnie przez cały Bangkok i kursuje na nim tramwaj wodny służący mieszkańcom ale również turystom.
Wyprawa jest niesamowitym przeżyciem, bo płynie się przez biedne dzielnice Bangkoku i ogląda prawdziwe slumsy.
Do napędu używane są dużej pojemności silniki bez rury wydechowej albo z obciętą ( by zwiększyć moc ?) a śruba jest wkładana bądź wyciągana z wody, w zależności od potrzeb.
Tajowie są bardzo uprzejmi . W stosunku do siebie jak i do przyjezdnych.
W końcu każdy z nas to potencjalny, bogaty klient.
Uwielbiam ten gest szacunku, czyli złożone jak do modlitwy ręce na wysokości ust i lekki skłon głowy. Robią to witając się, żegnając i dziękując za coś.
Handel kwitnie wszędzie. Na ulicy i chodnikach stoją małe stoliki ze wszystkim.
Za chodnikiem są klimatyzowane sklepy bądź otwarte hale typu bazar.
Oprócz tego liczne supermarkety na wzór europejskich centrów handlowych, gdzie na ostatnim piętrze są knajpy i ogólnie jedzenie.
Po krótkiej wycieczce po mieście trafiamy do jednego z nich.
Kilka pięter a na każdym piętrze kilkaset małych pokoi/samodzielnych stoisk z ubraniami.
Oprócz tego telefony, zabawki, jedzenie w postaci suszonej i zapakowanych krewetek np. itp.
Ceny niby spoko, ale bez przesady.
85zł za dosyć solidne spodnie "Rambo" jakie lubię, 35-50 zł za koszulkę.
Wybór ogromny, ale te lepsze jakościowo i z ciekawszym designem są droższe.
Pytam sprzedawcy, czy sprze3daje dużo towaru ( bo dookoła 100 podobnych sklepów) ?
Twierdzi, że tak i że wystarcza na bardzo wysoki czynsz za wynajem stoiska i na życie.
Jakość podobna albo taka sama, jak znanych firm a cena niższa. Tyle że nie mamy przyszytego logo.
Wracamy wieczorem na ulicę, by coś zjeść.
Zaraz przed głównym wejściem, na dosyć szerokim chodniku stoi rzędem z 50 stoisk ze wszystkim, co tajskie. Thai Street Food.
Wybieram krewetki Path Thai, czyli ryż jako podstawa każdego jedzenia tutaj i krewetki z różnymi dodatkami.
Oczywiście przeróżne sosy i przyprawy powodują, że jedzenie pachnie i smakuje wyśmienicie. Porcja nie jest ogromna ale za 200Thb czyli 23 złote spoko. Zawsze można coś dobrać.
Pamiętam, że podczas pierwszej wizyty w Tajlandii 7 lat temu, zupa na ulicy kosztowała 5-6 zł. Te czasy się skończyły, ale jedzenie jest nadal stosunkowo tanie.
Oczywiście zależy to też od tego , czy jesteśmy w turystycznym kurorcie czy na prowincji .Darson - 2025-02-16, 07:59 BKKDarson - 2025-02-16, 08:22 Jedzenie. Foty.
Jedzenie w Tajlandii jest bardzo ważne.
Tajowie właściwie jedzą cały dzień.
I preferują jedzenie na ulicy, w restauracji niż gotowanie w domu.
Dla mnie to jest dziwne, ale tutaj tak jest.
To osobny temat i dosyć obszerny.
Dla zainteresowanych, bo nie chcę się rozpisywać. peja76 - 2025-02-16, 08:53
Darson napisał/a:
Tajowie właściwie jedzą cały dzień.
I preferują jedzenie na ulicy, w restauracji niż gotowanie w domu.
Nie tylko Tajowie Darson - 2025-02-16, 08:59
peja76 napisał/a:
Nie tylko Tajowie
ale masz na myśli jedzenie cały dzień, czy stołowanie się poza domem, bo to dwie różne rzeczy Darson - 2025-02-19, 05:32 Dzień drugi:
Na drugi dzień udało się ogarnąć tanio jakąś taksówkę na drugie lotnisko.
W Bangkoku są dwa. Suvarnabhumi Airport (BKK) - nowe, obsługujące loty międzynarodowe i część lotów lokalnych; oraz Lotnisko Don Muang Airport (DMK)- stare lotnisko, obsługujące część lotów lokalnych.
My chcieliśmy dojechać na DMK.
W pewnym momencie przysnąłem i gdy otworzyłem oko, zauważyłem ze zdizwieniem, że nie ma kierowcy na swoim miejscu.
Czyli PO LEWEJ. A ktoś siedzi PO PRAWEJ.
Chwilę trwało, zanim to do mnie dotarło, że jest wszystko ok.
Tu jeździ się przecież odwrotnie. Obowiązuje ruch lewostronny.
Na Don Muang znowu oczekiwanie i lokalny lot do Trang.
Lecimy liniami Air Asia. To przewoźnik obsługujący Tajlandię i kraje ościenne.
Mają takie same złodziejskie metody sprzedaży biletów, jak wszystkie tanie linie, czyli ukryte opcje których - jeśli się nie "odkliknie", to wcisną jakąś niechcianą opłatę
Zawsze się wkurzam, gdy próbuję kupić bilet RyanAir więc i tu było to samo.
Odbierają nas znajomi i najpierw co ?
Oczywiście IDZIEMY DO KNAJPY.
"Knajpa " jakich wiele w Tajlandii, czyli - jeśli nie masz strusiego żołądka - to odpuść.
To moja 4 wizyta w Azji i - jak do tej pory - DZIĘKI BOGU i NA SZCZĘSCIE (nie chciałbym zapeszyć), ale obeszło się bez poważniejszych konsekwencji zdrowotnych.
Może więc i tym razem się uda?
Przeczytałem w Google, że wodę należy pić tylko ze szczelnych, zakręcanych butelek, bo ta wodociągowa zawiera metale ciężkie i inne pierwiastki, oprócz oczywiście bakterii i innych dziadostw, niespotykanych w Europie.
Hotele i duże restauracje się do tego stosują, bo nie chcą stracić klientów, gdyby ktoś się zatruł.
Te małe - uliczne, albo stragany sprzedające żywność - wiadomo - zapomnij o higienie.
Jak to się mówi - "wiedziałeś w co się pakujesz" kupując bilet do Tajlandii
Wiedziałem więc i ja, w związku z tym spokojnie zjadłem, tym bardziej, że późny obiad był zamówiony specjalnie pode mnie.
To niedaleko miejsca, gdzie się zatrzymaliśmy, jakieś pół godzinki samochodem.
Zajeżdżamy po poludniu, a mimo to gorąco i duszno. Akurat jest jakieś tajandzkie święto , więc wstęp bezpłatny.
W Tajlandii jest takie prawo, że do wszystkich obiletowanych, płatnych miejsc Tajowie mają wstęp wolny.
Cudzoziemcy płacą. Polecam taki zwyczaj naszym władzom.
Miły gest w stosunku do własnych obywateli.
Rezerwat to niezbyt duża wyspa, a w otaczających ją płytkich wodach żyją Dugongi .
Dugong
Tablica z zakazami obejmująca wiele punktów.
To akurat uważam za potrzebne, bo widziałem wiele miejsc zdewastowanych przez niewiedzę bądź głupotę odwiedzających.
Na lądzie jest małe muzeum poświęcone faunie i florze żyjącej w rezerwacie.
Jest nawet wypchany/ zasuszony ? Dugon. A nawet dwa. Wg opisu został złowiony i zabity przez rybaków dawno temu.
Ze względu na odpływy, dno morskie wokół wyspy się odslłania w dużej części.
Zbudowano pływający pomost i molo, którymi można pójść dookoła i podziwiać widoki i Dugongi, jeśli akurat mają ochotę się pokazać.
W naszym przypadku, nie miały, ale i tak warto się przejść dookoła, bo wyspa sama w sobie jest wspaniała.
Na samą wyspę wejść nie można.
Widoczne są liczne stalaktyty oraz nacieki na skale, chyba wapiennej ?
Oprócz tego różnorodna roślinność .
Niektóre okazy widziałem w Polsce, w doniczkach jako tropikalne, tutaj rosną sobie w naturze.
Akurat trafiliśmy na zachód słońca, więc to dodatkowa atrakcja.
Molo w pewnym momencie się kończy i możemy znaleźć info, że prace będą kontynuowane.
Liczę na to.Darson - 2025-02-20, 05:19 RezerwatDarson - 2025-02-20, 10:17 Foty cd.Darson - 2025-02-20, 10:31 Dzięki za browary od śledzących relację.
Dla Was również, to co najlepsze 😉peja76 - 2025-02-20, 13:52
Darson napisał/a:
Dla Was również, to co najlepsze
Dzięki Artur.Dell - 2025-02-20, 20:38 Ach ten Chang...dawno go nie piłem.
Tajlandia musi nieco poczekać.
Póki co jutro rano lecimy do Maroka. Tam też jes nieco cieplej niż ostatnio u nas Darson - 2025-02-21, 01:52 Artur.Dell,
Cytat:
lecimy do Maroka
👍izola - 2025-02-21, 10:41 Fajna relacja , chęci by były w ten kierunek udeżyć, ale z psem to pozostaje raczej wygodniejsze kamperowanie...
Darson - 2025-02-21, 11:22 Nie widzę problemów izola
Musisz go tu tylko jakoś przewieźć
A dlaczego tak piszę ?
Bo znalazłem ofertę kamperową dla chętnych i bogatych
Zapewne jedni i drudzy się tu znajdą
Już od kilku dni mnie to nurtowało, bo to przecież niemożliwe, żeby nie dało się tutaj wypożyczyć kampera.
No i znalazłem.
Oto opis, jaki widnieje na ich stronie:
"TAJLANDIA jest jednym z najpiękniejszych miejsc dla kamperów i przyczep kempingowych.
Możesz podróżować w dowolne miejsce z rodziną lub grupą przyjaciół, jak tylko chcesz.
Czy nudzą Cię rutynowe doświadczenia, takie jak pobyt w hotelu, ciągłe jeżdżenie tą samą trasą? Jeśli tak, kamper w Tajlandii jest najlepszym rozwiązaniem.
1. Daje poczucie przygody i wolności. Pozwala nam oderwać się od „normalnego” życia, poznać inne kultury, poznać miejsca. Możemy spróbować nowego jedzenia i poznać nowych ludzi.
2. Zbliża Cię do natury, dzięki czemu możesz odkrywać nieznane regiony.
3. Daje Ci wyjątkowe i lokalne doświadczenie kulturowe.
4. Poleca przyjazne dla środowiska miejsca podróży, w których możesz rozbić obóz i odpocząć.
5. Daje Ci wolność bycia sobą. Odwiedź i zatrzymaj się w dowolnym miejscu, wybierz się na wędrówkę po parku narodowym i zanurkuj w oceanie.
CAMPERVAN-Tajlandia z różnymi udogodnieniami, takimi jak łazienka i w pełni wyposażona kuchnia, kuchenka mikrofalowa, lodówka, klimatyzacja i systemy audio, kino domowe i salon. Dostępne są różne rozmiary kamperów, w zależności od tego, czego potrzebujesz na swoją podróż."
Wklejam kilka fotek.
Jeśli będą zainteresowani to będę kontynuował temat ... Zbynek - 2025-02-22, 17:45 Fajne zabudowy na Hiluxie, coś dla @Joko Darson - 2025-02-23, 08:33 Wzgórze Tub Tieng Hill
https://g.co/kgs/STmnHjTDarson - 2025-02-23, 08:43 Tub Tieng Hill.
Tubtineng Hill to wzgórze - punkt widokowy, skąd rozpościera się ładny widok na okolicę.
W oddali, na zachodzie widoczne są góry, a z drugiej strony pobliskie miasto Trang.
https://g.co/kgs/STmnHjT
W zasadzie to przyjechaliśmy do ... restauracji, ale wchodzimy oczywiście na punk widokowy "odrestaurowaymi" schodami.
Wzgórze obsadzone jest palmami kokosowymi, mangowcami i inną różnorodną roślinnością, która dla mnie - mieszkańca chłodnej Europy środkowo - wschodniej, jest totalnie egzotyczna.
Robię więc zdjęcia owocom wiszącym swobodnie na drzewach, jak u nas zwykłe jabłka na wsi. Są też oczywiście piękne kwiaty jak np Heliconia
W połowie trasy widzę tabliczkę, którą biorę za informację, że jestem na właściwej drodze do punku widokowego.
Po przetłumaczeniu okazuje się jednak, że jst to ostrzeżenie, że w tym miejscu należy odpocząć, gdyż taki wysiłek może być niebezpieczny dla zdrowia i serca w szczególności.
Przy 35 stopniach Celsjusza to może być prawda, więc tym bardziej jestem wzruszony zadziawiającą troską władz o mnie i innych zwiedzających tę okolicę.
Na szczycie tabliczka - drogowskaz wskazująca okoliczne ważne miejsca.
Słońce akurat zachodzi, więc robię piękne fotografie zachodu ...
U podnóża wzgórza jest restauracja o tej samej nazwie Tub Tieng Hill.
Spędzamy tam interesujący wieczór, wypijając duże ilości tajlandzkiego piwa i spożywając oczywiście niespożyte ilości różnorakiego tajskiego jedzenia.
Mam okazję porozmawiać z nauczycielem z uniwersytetu, który uczy sztuk pięknych.
Wygląda trochę jak hippis, obwieszony paciorkami, w kolorowej koszuli, z bransoletkami na rękach.
Pokazuje mi kilka swoich, rzeczywiście niezłych rysunków .
Przez grzeczność nie robiłem mu zdjęć
Edit: dorzucam link do TikToka 😁Darson - 2025-02-24, 09:37 Walentynki w Tajlandii
W dniu Świętego Walentego pojechaliśmy do miasta Trang.
Oczywiście każda okazja jest dobra dla Tajów, by się spotkać, pojeść i sprzedać swoje wyroby.
Ta moda na Walentynki dotarła już nawet na ... Grenlandię, więc do Tajlandii również
Miasto bardzo ładnie udekorowane z tej okazji, głównie pod turystów.
Muzyka, kwiaty, romantyczny nastrój . Kilka miejsc do zrobienia sobie romantycznego zdjęcia .
Tak słodko, że aż ... za słodko
Póżniej pojechaliśmy jeszcze do marketu, w pobliżu którego również odbywała się nasiadówka.
Tłumy ludzi siedzących, spacerujących, jedzących ...
Nie ma się co więcej rozpisywać, lepiej pooglądać zdjęcia Darson - 2025-02-24, 12:28 Party przy markecieDarson - 2025-02-25, 05:54 Dzień kolejny.
Jaskinia Le KhaoKob
Przed wejściem do parku stoją dwa wielkie złote smoki.
Oprócz tego tablica ostrzegawcza, że osoby z klaustrofobią, chorobami serca, nadciśnieniem i innymi przypadłościami nie powinny zwiedzać jaskini.
To znaczy, że może będzie coś ciekawego
W pobliżu przystani widzimy oczywiście jakieś stoiska z miejscowymi rękodziełami i innym badziewiem.
Kolejna tablica z trasą oraz inna, informująca, że w przypadku niezadowolenia zwiedzających z obsługi, istnieje możliwość skargi na personel.
A więc prawie jak w hotelu 5 gwiazdkowym.
Kupujemy bilety i wsiadamy do płytkiej łódki sterowanej i napędzanej przez dwóch wioślarzy - jeden z przodu a drugi z tyłu.
Czadowo. Byłem w wielu jaskiniach, ale nigdy w życiu nie płynąłem w nich łódką !
Dziewczyny zostają, "no bo przecież w jaskiniach jest ciemno, mokro, straszy i jeszcze jakiś nietoperz może się przyplątać", a to już by był pewny zawał.
Chłopaki chwilę wiosłują mulistą rzeczką pośród dżunglowej roślinności.
Czekam, kiedy z wody wyskoczy jakiś krokodyl - taka jest brudna i taka dżungla dookoła.
Ale nie ma krokodyla.
Za to po chwili przed nasmi wyrastaa wysoka skała i ... wpływamy do jaskini. ..
CdnDarson - 2025-02-25, 06:48 W jaskini...
Miałem dwa telefony na ten wyjazd, ale w drugim, zapasowym bateria padła w pierwszym dniu - chyba jakieś fatum ?
Posługuję się więc tylko jednym , który grzeje się od używania w wysokiej temperaturze i wyłącza. Może nie padnie teraz ?
Załączyłem wideo, bo nie wiedziałem, jak długo będziemy płynąć i co zobaczę po drodze ?
Na suficie, gdzie niegdzie świecąą stare, zakurzone jarzeniówki.
Miejscami strop się obniża do ... pół metra nad wodą.
Chwilę wcześniej sternik krzyczy, żebyśmy się położyli w łódce !
Nie płyniemy zbyt szybko.
Niekiedy lampy nie świecą i płyniemy w kompletnej ciemności.
W pewnym momencie większa komnata i sternik cumuje.
Wysiadka. Teraz częśc piesza zwiedzania.
Powiem tak: widziałem wiele jakskiń, ale w życiu nie widziałem tylu nagromadzonych w jednym miejscu niesamowitych okazów stalatkytów i stalagmitów !!!
I tych trzecich również !
Nie wiem, jak to opisać ?!
Małe, duże, ogromne !
Różnorakie kształty, również kolory.
Nacieki na ścianach, całe piuropusze albo wyglądające jak wielkie zasłony, nadlane z ...chyba wapienia ?
Pałki, szpice, nosy, maczugi, kotary, załony , grzyby, wulkany i ... można tak wymieniać, a i tak się tego nie opisze.
To trzeba widzieć !
Niektóre, połączone od sufitu do ziemi, oblane dodatkową masą , wygądają jak ...Krzywa Wieża w Pizie !
Albo jak pal Azji Tuchajbejowicza !
Albo jak wieża Eiffla !
Albo jak ... hmmm, dostanę bana od Banana.
Brak słów !
Raj dla geologów i speleologów !
Co jakiś czas oświetlona sala i tam wyjątkowe okazy. Albo ołtarz jakiegoś bóstwa.
Kręcę, bo widzę kolorowy, obwierszony sztucznymi kwiatami ołtarz, ale nagle przewodnik mówi, że nie wolno, bo to jakiś duch.
Za późno - już poszło
Przez głowę przelatują mi obrazki z naszych polskich jaskiń
Tam kilku centymetrowy stalaktyt jest ...czczony, jak Bóg.
Tutaj chyba nagromadzone są pozostałe z całej Azji ?!
Cdn ?Darson - 2025-02-26, 04:38 Jaskinia - jeszcze więcej stalaktytów.Darson - 2025-02-26, 05:57 Druga część trasy.
Po obejściu pierwszej trasy wsiadamy ponownie do łódki i znowu płyniemy.
Dodam tylko, że jedna wycieczka nas wyminęła bo ... robiłem za dużo zdjęć i zostawałem non stop z tyłu.
Kolejny odcinek wodą praktycznie przeleżeliśmy - tak było nisko.
Zastanawiałem się, czy w porze deszczowej zaczynającej się w kwietniu, jakinia jest dostępna ?
Bo przecież poziom wody na pewno się podnosi.
A skoro teraz szoruję nosem po sklepieniu jaskini, leżąc w łódce, która wystaje 30 cm nad wodę , to raczej jest to niemożliwe.
Znowu wysiadamy i wszystko się powtarza.
Ale monotonnie ani nudno nie jest.
Wręcz przeciwnie.
Może jestem inny, może inni widzą tylko skałę, ale ja widzę KSZTAŁTY !
Wyobraźnia pracuje podsuwając różne pomysły.
Seksualne skojarzenia również.
Zresztą gdy się widzi fallusa obwieszonego kolorowym szalikiem, to z czym może się to skojarzyć ?
Darson - 2025-02-26, 06:16 Wyobraźnia szaleje.
Na suficie świeci zielono - stalowa plama
Skąd tu takie barwy ? Jakieś cząski metali kolorowych ? Pierwiastki ?
Fosfor ? Uran ?
Idę dalej. Cały czas otacza mnie las stalaktytów i stalagmitów o surrealistycznych konstrukcjach.
Śmignął mi koło głowy jakiś gacek. Wow !
Dochodzimy do zasłoniętej, wiszącymi jak zasłona stataktytami, małej pieczary.
Tutaj stop.
Przewodnik coś tłumaczy: żonci, zaręczeni albo ogólnie w związku - do dużej dziury po lewej.
Zresztą nad dziurą wisi tabliczka, więc wystarczy sobie przeczytać. Po Tajsku
Kawalerka, panny, wolni - do małej dziury na środku.
Ciekawe dlaczego ... ?
Jakieś skojarzenia ?
W środku, oprócz małej podświetlonej pieczary nie ma nic.
Ale nie wolno robic zdjęć, bo jakiś Zabobon nie pozwala.
Mam już tyle różnych ujęć, że akurat tutaj nie muszę.
Uszanuję Zabobona.
Tylko jakieś życzenie, które ma się spełnić ...
Może Tesla ?
Darson - 2025-02-27, 04:49 Koniec trasy.
Wracamy częściowo okrężną trasą do przystani.
Nadal nie mogę się napatrzyć, ale kiedyś trzeba dotrzeć do końca.
Znowu wsiadamy do łódki i płyniemy, mam wrażenie że szybciej niż wcześniej.
To jest rzeka, więc w zwężeniach prąd przyśpiesza.
Goście krzyczą, by się położyć.
Znowu szorujemy po suficie nosami i brodą.
Nie mogę nawet wystawić ręki z telefonem, bo skała może mi go wytrącić - tak jest nisko.
Z tego powodu część filmu jest nieczytelna, ale ja wiem i będę pamiętał, co się wtedy działo i dlaczego.
Wypływamy z jaskini, słońce nas oślepia.
Wow! To było mocne.
Po chwili dopływamy do przystani, ale innej.
Pozostała część ekipy stoi na brzegu i "macha kwiatami" na powitanie.
Byliśmy w środku prawie godzinę. Oni musieli iść na nogach pół godziny, by dotrzeć do tego miejsca.
Jeszcze tylko karmienie "wściekle głodnych piranii", kilka ostatnich zdjęć ogromnego wylotu z jaskinni i idziemy dalej.Darson - 2025-02-27, 05:33 Kolejny punkt programu.
Niedaleko jakaś Tajka sprzedaje Dugogni wystrugane z drzewa sandałowego.
Rękodzieło i ładnie pachnie, biorę więc jednego na pamiątkę.
Wracamy do auta i jedziemy do Dragon Tree Sculpture Garden .
CDNDarson - 2025-03-03, 06:05 Dragon Tree Garden
Dzień strasznie upalny, ale trzeba zrealizować klejny punkt programu.
Dragon Tree Sculpture Garden
https://maps.app.goo.gl/isjTdNVC79DUuyRh7
To ogromny obsza, na któym właściciel prywatny zasadził las z drzew Theptaro.
"Jest to przyjemne miejsce do odwiedzenia, a jego założyciel, emerytowany nauczyciel, który mówi bardzo dobrze po angielsku, jest przyjazną postacią, która lubi rozmawiać z gośćmi i zachęca ich do ochrony przyrody ".
Gałęzie tych drzew mają dosyć charakterystyczny kształt i przy odrobinie wyobraźni, można z nich wyczarować różne rzeźby, w tym smoków.
Liście, kora i korzenie pachną kamforą i są używane w kuchni, jako przyprawy, do wyrobu olejków eterycznych. Z pnia wytwarza się meble.
Przy okazji Pan opowiada o sobie, zdrowiu, ekologii co jest pożyteczne, bo Tajlandia tonie w śmieciach z powodu słabej świadomości ekologicznej.
Dużo egzotycznych kwiatów i tropikalnych roślin.Darson - 2025-03-03, 06:19 CD zdjęćDarson - 2025-03-03, 06:29 Cd
W ogrodzie znajduje się również Chiński Zodiak, tzn bramy z figurami zwierząt z Chińskiego kalendarza.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zodiak_chi%C5%84ski
Obecnie mamy Chiński rok Węża.
Wędrując ścieżkami natrafiamy na tablice z wypisanymi mądrościami, przykazaniami, zaleceniami, jak żyć zdrowo i w zgodzie z naturą.
Brak biletów wstępu.
Na miejscu jest sklepik z wyrobami oraz restauracja .Darson - 2025-03-03, 06:46 I ostatnia porcja zdjęćAMIGO - 2025-03-04, 15:02 Piękne, upiornie piękne te rzeżby Darson - 2025-03-04, 17:55 Thx za reakcję.
Przynajmniej wiem, że nie produkuję się na damo.
Kantang Hot Springs
Któregoś dnia wybraliśmy się do pobliskich gorących źródeł.
Pełna dumna nazwa brzmi : Kantang Hot Spring FOREST PARK THAILAND
https://maps.app.goo.gl/wDFUMYMMM2FWqi8q9
Wjazd autem 100 bathów i kolejne 100 thb od każgego"białasa. Czyli w sumie jakieś 25 zł.
Lokalsi nie płacą. I niech ktoś spróbuje powiedzieć Tajom, że nas dyskryminują.
Otwarte niby do 16:30, ale po godzinach nikt nie zamyka bramy i można wejść. Za darmo
Za bramą parking, budynek biura, restauracja, jaieś toalety i bungalow , gdzie panie robią masaże.
Ale " o tem potem".
Obiekt generalnie dosyć zaniedbany. Widać, że nie ma porządnego gospodarza, albo nie przynosi oczekiwanych zysków, by utrzymać wszystko na wysokim poziomie.
Ścieżki z beronu, czasem bokami zarośnięte.
"Baseny" z gorącą wodą wyglądają dosyć obskurnie, otoczone byle jak wylanym betonem i rzuconymi w ten beton kamieniami - otoczakami.
Jak sobie przypomnę Tatralandię, to niebo a ziemia.
Ale ... CCC czyli Cena Czyni Cuda.
Tutaj właściwie nie płacę nic, bo 22 zł to jak splunął.
W zamian mam bajorka w dżungli z naprawdę GORĄCĄ WODĄ !
A propos wody.
Zawiera: Fe, Mn, SO 4, CL
Stoją takie budki z wyświetlaczami, które mają pokazywać temperaturę.
W części z nich oczywiście nie działa termometr, ale w tych co działa , wskazanie przyprawia o dreszcz ...
Nie z zimna. Z gorącoa.
36 stopni, 40 stopni, 48 stopni , 50 stopni ...
Masakra jakaś !
Zrobione to jest na tej zasadzie, że woda sobie spływa strumyczkiem, który jest bardzo gorący.
Wnioskuję po braku śladów życia w wodzie
Następnie jest skierowana do bajorka, w którym miesza się z innym - chłodniejszym strumyczkiem.
Płynie dalej i znowu bajorko - zagłębienie terenu, gdzie znowu się miesza i mamy niższą temperaturę.
Oczywiście pod ziemią też są jakieś rury i np przy bungalowach jest kilka basenów połączonych kaskadowo, z coraz chłodniejszą wodą.
Bungalowy są dla klasy "premium" - tej od Tesli
Można sobie zapłacić dodatkowo i cieszyć się samotnością, bez obecności plebsu, od którego oddziela ich niewieki murek.AMIGO - 2025-03-04, 21:06
Darson napisał/a:
Przynajmniej wiem, że nie produkuję się na damo.
Skąd i jak mogła Ci taka myśl przyjść do głowy peja76 - 2025-03-04, 21:46
Darson napisał/a:
Przynajmniej wiem, że nie produkuję się na damo.
My tu są Siedzimy cichutko, czytamy i oglądamy, nie chcemy ci przeszkadzać w "produkowaniu" Darson - 2025-03-05, 03:11
AMIGO napisał/a:
Skąd i jak mogła Ci taka myśl przyjść do głowy
peja76 napisał/a:
My tu są Siedzimy cichutko, czytamy i oglądamy, nie chcemy ci przeszkadzać w "produkowaniu
To fajnie, bo wczoraj kończyłem pisać o 1-szej w nocy tutaj
Czyli Waszej 18-tej.
A o 2-giej już wstałem.
Darson - 2025-03-05, 04:13 Kontynuuje więc...
W bungalowach są przebieralnie, kibelki i prysznice.
Oraz - z tego co widziałem - chyba nie działające jacuzzi albo małe baseniki ?
Nikogo tam nie ma.
Zewnętrzne baseny - małe sadzawki, są wybetonowane i gładkie.
Wokół kilka ławek.
Bungalowy stoją na palach, a pod spodem bagno.
W tych naturalnych bajorkach, na dnie jest żwirek i kamienie. Czyli natura
Są też glony, bo ciepło + światło = glony.
Woda jest płynąca, więc glony odrywają się i spływają strumyczkiem dalej.
Ponoć też są zdrowe.
Najbardziej oblegane jest jeziorko 40 stopni.
Nie za gorąca woda i miejsca siedzące.
Gdy pierwszy raz tam przyszedłem, zastałem tłumy - jakieś 4- 5 osób.
Kolejnym razem było już mniej ludzi, a w wodzie leżało ciało ...
Ciało po minucie się wynurzyło i okazało się miejscowym Tajem.
Wsadziłem ostrożnie nogę i poczułem przyjemne ciepło...
Temperatura jest umowna, bo sonda jest włożona na głębokość 20 cm poniżej górnego poziomu wody, a ciepła woda napływa ze strugi położonej trochę wyżej, więc zanim warstwy się wymieszają, to chwilę trwa.
Efekt jest taki, że siedząc po szyję w wodzie, mam chłodniejszą dupę niż rzeczoną szyję.
A dookoła dżungla.Darson - 2025-03-05, 04:41 Cd.
Ponad dżunglą, właściwie wśród dżungli, wokół kompleksu biegnie betonowy pomost.
Wspomniałem, że jest to park , Deep Forest, co w luźnym tłumaczeniu znaczy "Dziewicza dżungla". Z pomostu można więc to podziwiać.
Obszedłem z ciekawości, ale oprócz żółtej, gorącej wody w strumieniu i dzikiej roślinności nic ciekawego nie zobaczyłem.
Dżungla i tyle. I kilka plastikowych butelek porzuconych przez człowieka ...
Po okolicy biegają różne ciekawe okazy fauny.
Kilka udało mi się sfotografować i efekty zdjęć zamieszczam.
W wodzie, w niektórych jeziorkach żyją ryby , więc jest czysta.
Później poszedłem do dużego basenu z drabinkami z nierdzewki i pomostem.
Jednym słowem - wypas !
Siedziało tam kilku tubylców i tylko tubylców, co powinno mnie zastanowić.
Ale był już wieczór, więc pomyślałem, że to fajne miejsce spotkań, by sie ochłodzic.
Zaniepokoiła mnie tylko ta temperatura na wskaźniku ...
48.2 stopnia ...
Jakiś gościu sie moczy, więc chyba nie jest tak źle .
Spróbowałem
- Ból.
Wyciągnąłem stopę po 2 sekundach .
Pali jak ogień .
Jak więc oni to robią ?
Jakaś Muslimka wlazła w całych swoich łachach.
Inny gościu siedzi po szyję.
- Dobra, próbuję ...
Po drugim albo trzecim podejściu, by oswoić ciało z wrzątkiem, wlazłem po szyję...
Siedzę i patrzę na duży zegar .
Po 20 sek robi się bardzo ciepło.
50 sekund i robi się gorąco.
Po minucie czuję, że skóra piecze jak przypalana.
1.5 minuty i wiem, że gdy wyjdę to będę ściągał ją płatami z ciała
***
Wytrzymałem ponad dwie minuty, ale to już za któymś razem.
Ten pierwszy był okropny.
Wyskoczyłem jak kura obdzierana z piór, sycząc z bólu.
Ciało było czerwone jeszcze długo po wyjściu.
Gdy się siedzi w tej naprawdę bardzo gorącej wodzie, ta warstwa najbliżej ciała się ochładza delikatnie , przejmując temperaturę od naszego ciała.
Są to jakieś mikrometry, może milimetr ?
Nie należy się więc poruszać, bo każdy ruch powoduje wymieszanie się wody z gorącą wokół i skóra zaczyna palić ogniem.
Najlepiej wleźć po szyję i siedzieć w bezruchu, aż poczujemy, że dłużej się już nie da.
Wtedy nawet ta cienka warstwa jest już zbyt gorąca i należy spieprzać.
Rozpisałem się trochę, ale to dlatego, że naprawdę mi się tu podoba, bo jest spokój, cisza, nie ma tłumów i można się zrelaksować.
Byłem tu już kilka razy.Darson - 2025-03-07, 18:51 Dzięki za browca.
Godzina 0:33, 19% baterii, a ja jeszcze chcę coś wrzucić, dla " ciekawych świata" 😉
WALLY
Wczoraj lało.
Tropikalne deszcze są gwałtowne i ciepłe. Ulewa trwała dobrą godzinę, a później zrobiło się przyjemnie chłodno.
Wybrałem się więc na przechadzkę wieczorową porą, bo ciemmo tutaj robi się już po 18- tej.
Miasto ładnie oświetlone, niektóre sklepiko - stragany jeszcze sprzedają.
Poszedłem w pobliże rzeki, bo tam jest plac zabaw i stoją maszyny do ćwiczeń.
Ale ćwiczyć mi się nie chciało.
Porobiłem trochę zdjęć i znudzony podglądałem chwilę wędkarza przygotowującego się do nocnych połowów w rzece.
Obok jest stary port rybacki, więc postanowiłem go zwiedzić.
Noc już zapadła, więc cicho przemknąłem się między budynkami, nie będąc pewny, czy robię.to do końca legalnie.
Ale bramy żadnej nie było, więc po chwili stąpałem już po starych, grubych, częściowo zgniłych dechach, które przez lata niejedno widziały.
Natknąłem się też na starszego Taja, który palił śmierdzącego papierosa i oglądał jakiś mecz w telefonie.
Powiedziałem na wszelki wypadek "Hi" i poszedłem dalej.
Kilka psów, które zawsze wywołują u mnie gęsią skórkę, leżało w pobliżu.
Jeden się podniósł i ruszył za mną, więc tym bardziej zacząłem obawiać się o swoje łydki, zerkając do tyłu.
Zawsze się zastanawiam, co one myślą, gdy czują zapach "obcego"? Czy włącza im się instynkt zabójcy, czy raczej ciekawość?
Został po chwili, a ja kontynuowałem zwiedzanie.
Na wodzie cumowały stare łodzie rybackie.
Łódź to nazwa umowna, bo powinienem napisać statki.
Na jednej z nich była impreza.
Muzyka i tańce oraz głośne okrzyki.
Rybacy wstają i wypływają nad ranem, by wykonać połów, wrócić w miarę wcześnie i zdążyć sprzedać wszystko, zanim się to zaśmierdzi.
Sądziłem więc, że zbyt długo nie pobalują. Poszedłem dalej, chłonąc zapachy, którymi wszystko przez lata przesiąkło i oglądając infrastrukturę portu.
Stare beczki, skrzynie, sieci, jakieś podajniki, taśmociągi ?
Zastanawiałem się, do czego te podajniki ?
Nagle usłyszałem łomot otwieranych drzwi i na rampę wyszedł facet ciągnąć na haku wielki blok lodu.
Jakieś 30 -40kg, tak to wyglądało.
Równocześnie pod wielką rurę zwisającą z sufitu podjechał skuter z boczną przyczepką.
Ten z rampy załączył silnik i zaczął wpychać blok lodu do dużego prostokątnego otworu.
Usłyszałem zgrzyt i odgłos mielenia, a po chwili z rury na końcu, zaczął się sypać zmielony lód, prosto do przyczepki.
Tak to działa, pomyślałem.
Po chwili hałas się skończył, jeden wszedł do budynku, drugi odjechał i znowu zapadła cisza...Darson - 2025-03-07, 19:27 Wracam tą samą drogą, robiąc fotki z innej perspektywy.
***
Nagle zobaczyłem coś, co mnie zastanowiło ...
( teraz chwila napięcia)
Na rogu, przy słupie podpierającym jakąś wiatę coś sterczało.
Podszedłem i obczajam, co to.
Struktura przypomina ... (co w Tajlandii ma kły ? Słonie!) kieł słonia !
Kombinuję dalej... bardzo stara.
Może mamut ?! Nieeee, bez przesady.
Ale kieł długości 1.5 metra ?
Niemożliwie !
Tak to było wkomponowane w ten słup , w stertę śmieci i worek na plastikowe odpady, że gdyby nie mój 6 zmysł Sherlocka Holmesa, to w życiu bym tego nie zauważył.
Równocześnie pomyślałem, że na pewno przechodzi tędy setki ludzi i mało kto , (albo wcale nikt) nie zdaje sobie sprawy, co widzi, jeśli w ogóle to zauważa.
Ale obczajam dalej, bo z tyłu, związane sznurkiem, widzę jakby ... śruby do motorówki ?
Jakie kurna śruby !
Kościane ?
CZŁOWIEKU ! PRZECIEŻ TO KRĘGI !!!
Jakie znowu kręgi ?! Czego - tak wielkiego ?!
WIELORYBA !
A ten "kieł" - mamucie, to jego żebro !!!
Ramy boskie, pomyślałem, ale odkrycie !
Jak to przewieźć do Polski, za ile mi to sprzedadzą ? I czy w ogóle wiedzą, co tu mają ?!
Dziesiątki myśli przeleciały mi szybko przez głowę i ... się uspokoiłem .
Przecież tego nie wezmę.
- Jak człowieku załadujesz 1.5 metrowe żebro wieloryba do walizki ?
- To niemożliwe.
- A kręgi ?.
Skoro z Tajlandii nawet muszelki nie można wywieźć, to co powiedzą celnicy, gdy zobaczą na rentgenie kręgosłup wieloryba ? .
- Gupiś ?
Gdyby się tylko na ich zdziwieniu skończyło, to byłaby rewelka.
Ale kilka filmów o tajlandzkich więzieniach już widziałem.
- Więc luz, człowieku ...
Porobiłem jeszcze kilka zdjęć słabej jakości, bo praktycznie ciemno wokoło i poszedłem podekscytowany z powrotem.
Jeszcze tylko krótka konwersacja za pomocą Translatora z dziadkiem - Tajem, który nie mógł się nadziwić, że gada do telefonu i widzi na ekranie to, co przed chwilą powiedział.
Gdy opowiedziałem historię i pokazałem zdjęcia znajomym, to byli w szoku !
Muszę się tam wybrać w dzień i z kimś pogadać. Może będzie z tego jakaś ciekawa opowieść ... ?
1:26
Dobranoc, 😉AMIGO - 2025-03-07, 21:43 Fajnie jest zwiedzać siedząc wygodnie na plecach w domu, dzięki Darson - 2025-03-08, 17:38 zapewniam Cię, że o wiele fajniej jest zwiedzać osobiście AMIGO - 2025-03-08, 21:19
Darson napisał/a:
zapewniam Cię, że o wiele fajniej jest zwiedzać osobiście
To się zgadza i nie podlega dyskusji ale nie zawsze są takie możliwości (o talencie dziennikarskim nie wspomnę))). Dlatego z ogromną przyjemnością czytam i oglądam takie relacje jak Twoja i naszych podróżników z CT. Są prawdziwym odzwierciedleniem tego co ktoś widzi lub widział, co się komuś podoba lub nie, i zazwyczaj jest to wolne od komercyjnego zachwalania(czyt. reklamowania) czegokolwiek.
Nawet jeśli są to bardzo subiektywne spostrzeżenia i obserwacje, to pokazują, na ile to możliwe, rzeczywisty obraz tego co było widziane i jak było odbierane.
Za to właśnie sobie je bardzo cenię. Darson - 2025-03-09, 11:03 AMIGO,
Cytat:
zazwyczaj jest to wolne od komercyjnego zachwalania
święte słowa.
I miłe, więc dziękuję raz jeszcze
Nie mam potrzeby niczego zachwalać ani reklamować.
Piszę tak, jak to odbieram.
Również nie przeginam w drugą stronę, tzn nie szukam, ani nie robię z niczego, taniej sensacji, jak niektórzy Youtuberzy, liczący kliknięcia i suby 😂
Liczą się dla mnie takie słowa, jak Twoje, bo świadczą o tym, że ktoś czyta z zainteresowaniem, te moje - nie zawsze poprawnie napisane - teksty.
Dlatego z tym większą ochotą postaram się coś jeszcze napisać
Dzięki za wszystkie piwaDarson - 2025-03-10, 05:52 Chronologia zdarzeń w mojej opowieści nie jest jakoś szczególnie uporządkowana
Mam nadziej, że nikomu z czytających to nie przeszkadza .
Dzisiaj coś dla prawdziwych mężczyzn.
Ogromna dawka testosteronu
" Buffalo BIJ "
W którąś niedzielę wybraliśmy się na walki byków.
Wcześniej oczywiście przeprowadzono ze mną rekonensans: " czy chcę ?"
" Jasne że chcę ! " - odpowiedziałem podekscytowany.
[Wszystkim zwolennikom i ewentualnym przeciwnikom chcę przedstawić moją opinię na temat takich walk.
Każdy ma własne zdanie i oczywiście, jeśli ktoś jest przeciwny "męczeniu zwierząt", to ma do tego prawo.
Ja osobiście nigdy bym nie poszedł na CORRIDĘ.
Od wielu lat jestem zagorzałym przeciwnikiem tej pseudo-rozrywki i cieszyłem się, gdy kilka lat temu zdaje się , zabroniono tego.
To zwykła rzeź, bo w 99% zwierzę jest z premedytacją zabijane przez pajaca z pomponem, który doskonale wie, gdzie i jak trafić szpadą, by byka zabić.
Nie ma w tym widowisku żadnego elementu rywalizacji, tylko show dla gawiedzi.
Oprócz tego, na wszelki wypadek, czuwa armia pomagaczy, którzy w każdej chwili, gdyby pajacowi się podwinęła noga, mogą odciągnąć zwierzę, by ten zdążył uciec.
To już jest kompletnie nie "fair"
W tym przypadku jest zupełnie inaczej.
Stają naprzeciw sibie dwa osobniki tej samej rasy, zbliżone wagą, wyglądem, predyspozycjami.
Wyselekcjonowane, przez wcześnejsze walki, szkolone i przysposabiane do tego często od lat młodości.
Nie ma więc mowy, że ktoś podstawi dominującemu bykowi jakiegoś cherlaka na trzęsących się nogasch, który ropaczliwie będzie szukał drogi ucieczki z pola walki.
Byki mają bardzo silne poczucie hierarchii w stadzie, które ustalają właśnie za pomocą pokazu siły albo walki - jeśli przeciwnik nie chce ustąpić.
A oczywiście chodzi o krówki i ... chwilę przyjemność z nimi ]
Wracając do walk w Tajlandii.
Problem w tym, że w Tajlandii walki byków nie odbywają się jakoś cyklicznie.
Sprawdzałem w internecie i znalazłem niewiele informacji na ten temat, nawet wśród "opisywaczy sensacji".
Konkurują ze sobą byki z danej prowincji.
Prowincja to takie nasze województwo, z tym, że o wiele większe.
Trwa to kilka spotkań, w czasie których odpadają słabsi i w końcu spotyka się dwóch największych twardzieli, którzy walczą o miano najlepszego.
Następnie zwycięzca jedzie do innej prowincji, by tam zawalczyć o przejście dalej.
Takie rozgrywki, jak u nas liga piłki nożnej, z tym że u nas po placu biegają barany albo osły, a w Tajlandii byki
Jadąc tam, byliśmy już spóźnieni - walki zaczęły się o 10 tej rano, a było przed 13-tą.
Oglądałem więc transmisję telewizyjną w telefonie.
Ale co można zobaczyć w trzęsącym się samochodzie na 6" ekraniku ? Praktycznie nic.
Impreza jest płatna, a chętnych wielu - 500 Thb od "faceta" i po 200 za kibitkę.
Dzieci nie płacą.
Już z daleka słychać muzykę i widać tłumy ludzi oraz stragany, jak na naszych odpustach.
Można kupić wszystko, czyli jedzenie i różne napoje, plus są stoiska z koszulkami i pamiątkami różnych fanklubów oraz takie ogólne - z wizerunkiem byka i jakimiś napisami.
Każdy byk ma swój klub - fanclub.
Są to oczywiście na pierwszym miejscu właściciel(e) byka, sponsorzy i następnie kibice i wielbiciele.
Mają swoje koszulki klubowe z nazwą wioski (?) , barwami i gadżetami
To prawdziwy przemysł, jak u nas z koszulkami Ronaldo albo Lewego .
Każdy klub ma swoją dominującą barwę, by z daleka można się było rozpoznać i odróżnić od innych .
Są więc koszulki niebieskie, czerwone, żółte itd plus mieszane.
W fanklubach są zarówno dorośli jak i dzieci, dziewczyny i chłopaki - sport narodowy, można by powiedzieć.
Walki transmitowane są w telewizji na żywo, więc możecie sobie wyobrazić, że to nie jakaś lipa,
Adrenalina podnosi się, w momencie podejścia do trybun i placu, na którym byki walczą.
Oczywiście są miejsca siedzące i stojące - wszystko to zbite z desek
Na podwyższeniu stoisko dla komentatorów, reporterów i kamerzystów.
Niestety, nie widziałem żadnego Euro Sportu, Sky News albo BBC.
Plac otoczony jest niezbyt wysokim, szczelnym na szczęście ogrodzeniem, również zbitym z desek.
Na placu wysypany jest piasek, a w środku małe bajorko.
Nie wiem, czy leją tam wodę, czy to naturalne źródełko, ale jest i - co się okazało później- nawet się przydaje.
CDNDarson - 2025-03-10, 12:03 OLE ! OLE !
Czas na prezentację zawodników.
Przez dużą bramę, witany gromkimi okrzykami, wbiega ubrany na pomarańczowo - biało, zespół trenerów, masażystów, lekarzy, podawaczy wody, lodu i reszta ekipy. Oczywiście ( byłbym zapomniał ) jest też psycholog !
I najważniejszy , czyli ON - duży, silny, rozjuszony, ciemno-brązowy BYK !
Z tym rozjuszeniem trochę przesadzam, ale robię to specjalnie, żeby Was wprowadzić w nastrój , bo stojąc tam, słysząc zapowiedzi spikera i słuchając głośnych, chóralnych okrzyków tłumu, naprawdę podniecenie się udziela !
Był uwiązany oczywiście na linie, za nos.
Obiegli plac dookoła dokonując prezentacji.
Spiker przedstawia zawodnika, ekipę, miejscowość, tytuły oraz wymienia zdobyte wcześniej pasy federacji.
(żartuję oczywiście z pasami, ale zapowiedź była długa i przerywana była radosnymi okrzykami tłumu.)
Byka ustawiono tyłem do dalszej części widowni, na jednej połówce areny tak, by nie widział drugiej połowy.
Ktoś z ekipy zaczął mu zdejmować bandaże z rogów.
Właściwie to były takie nasadki w kolorach klubu., które zaczęto pieczołowicie odwiązywać.
Następna zapowiedź spikera i wprowadzono drugiego byka...
To było ... prawdziwe bydlę,
Wielki, czarny, z długaśnymi rogami byk.
Pierwszy też miał długie rogi.
Ciekawe, czy rogi można profilować, gdy rosną, bo te byki miały wyprofilowane, jak do ... zabijania .
Wzrostem też były podobne, choć ten pierwszy wydawał się ociupinkę mniejszy.
Obydwa miały fałdy skóry, jak małe garby uformowane na grzbiecie.WODNIK - 2025-03-10, 20:43 Zaczęło się ........ a Ty robisz przerwę.
Za emocje należy się
Pozdrawiam.SlawekEwa - 2025-03-10, 23:00
Darson napisał/a:
bo stojąc tam, słysząc zapowiedzi spikera i słuchając głośnych, chóralnych okrzyków tłumu, naprawdę podniecenie się udziela !
Walki bezrozumnych istot podniecają ludzi podobno " homo sapiens",
wybierz się boks tajski ,tam podniecenie sięgnie zenitu Darson - 2025-03-11, 08:40 Jak widać, opinie są różne
Wszystkim się nie dogodzi.
A najgorzej dogodzić tym, siedzącym wygodnie w fotelu i narzekającym na wszystko
Kontynuuję dla tych, którzy chcą oglądać walki bezrozumnych istot z rogamiDarson - 2025-03-11, 08:55
SlawekEwa napisał/a:
wybierz się boks tajski
Naprawdę uważasz, że okładanie się po mordach dwóch facetów jest podniecające ?
Oglądałem tajski boks.
Ci faceci są chudzi jak pietruszka i żadna to przyjemność patrzeć na coś takiego. SlawekEwa - 2025-03-11, 09:20
Darson napisał/a:
A najgorzej dogodzić tym, siedzącym wygodnie w fotelu i narzekającym na wszystko
Były czasy jak nie tylko siedziało się w wygodnie w fotelu i teraz też nie narzekam na życie
Darson napisał/a:
Naprawdę uważasz, że okładanie się po mordach dwóch facetów jest podniecające ?
Dla kogoś kogo podniecają walki byków , dlaczego nie? Darson - 2025-03-11, 10:52 No właśnie sugeruję, że dla mnie nie.
Czytasz ze zrozumieniem ?
Bo to pytanie ostatnio modne na forum się zrobiło SlawekEwa - 2025-03-11, 14:51
Darson napisał/a:
Czytasz ze zrozumieniem ?
i vice wersal WODNIK - 2025-03-11, 21:23 Walki bezrozumnych istot podniecają ludzi.
Uważam że wiele zwierząt jest bardziej rozumnych niż ludzie , którzy się nie podniecają Darson - 2025-03-12, 04:35 👍
WODNIK,
Cytat:
wiele zwierząt jest bardziej rozumnych niż ludzie
Przynajmniej zasady są wyrównane.
To nie jest wąż który poluje na mysz albo wilk na owce.
Albo sołtys Zieliński na tego biedaka Darson - 2025-03-12, 18:06 Możecie jeszcze ? 🇹🇭
Buffalo BIJ part 2.
Płaskie obrazki nie oddają tego, co działo się na placu. Obawiam się, że mój opis również.
Pozostaje więc wyobraźnia.
Byki walcząc ze sobą, próbują swoich sił.
Nie chcą się zabić, położyć przeciwnika na deski jednym ciosem, albo kopniakiem z półobrotu.
Chodzi o to, by DOMINOWAĆ !
TO JA TU JESTEM SZEFEM l ZARAZ CI TO UDOWODNIĘ !
Nie będziesz się bezkarnie gapił na moje jałówki !
O to mniej więcej chodzi.
Problem jednak w tym, że te dwa szpikulce sterczące z przodu każdej głowy, są cholernie ostre i mogą wyrządzić krzywdę przeciwnikowi.
Mniej lub bardziej zamierzoną.
Jeśli się przyjrzeć budowie takiego bydlaka, to jest to jeden wielki splot mięśni.
Dlatego walnięcie łbem, np człowieka unosi go do góry i odrzuca daleko.
Innego byka już nie i tu jest pole do popisu.
Byki walą się głowami, a gdy to nie pomoże - spinają się rogami i pchają.
I tu w grę wkraczają mięśnie i... kondycja.
Kto wytrzyma dłużej te przepychankę?
Kto się cofnie, kto usunie się na bok ?
Oczywiście czasami jedno "dobre" uderzenie z boku w oko, bądź jakąś tętnicę szyjną załatwia sprawę szybko i jest po walce.
Pytałem.
Zdarza się że byk jest nie do odratowania po pojedynku. Albo rany goją się długo.
Albo po prostu w przyszłości, byk nie chce więcej walczyć i ucieka przy próbie postawienia go na wprost przeciwnika.
Ma traumę ?
Stres pourazowy?
"Bezrozumna istota " ?
Wracając do naszego pojedynku.
Załączyłem wideo, bo oglądając walkę w samochodzie, zakończyła się ona po 1.5 minutcie.
Pokonany byk uciekł.
Sądziłem że tu będzie podobnie.
I liczyłem, że wystarczy mi baterii.
Z drugiej strony modliłem się w duchu, by to nie był ostatni pojedynek, który uda mi się dzisiaj zobaczyć.
I okazało się, że mam wyjątkowe szczęście.
Walka trwała bardzo długo.
Prawie 50 minut !Darson - 2025-03-13, 07:07 To jeszcze nie koniec WODNIK,
Buffalo BIJ part 3 albo 4
Czekałem, kiedy telefon zgaśnie i filmowałem, pstrykając od czasu do czasu fotki.
Po serii ataków łbami , przytrzymań, przepychanek i prób skręcenia przeciwnikowi karku, nastąpiła chwila odpoczynku.
Byki ciężko dysząc, stanęły szczepione rogami.
Siłowały się nadal, co było widać, po napiętych mięśniach karku, ale głębokie "robienie bokami" świadczyło o dużym zmęczeniu.
Teraz do gry wchodzi kondycja.
Kto wytrzyma tak długą walkę?!
Byki stanęły w środku kałuży i jeden ...popuścił.
Po chwili walka zaczęła się od nowa !
Te same doskoki, walenie łbami, próba uderzenia z boku, przepychanka.
Reakcje publiczności były adekwatne do akcji na placu.
Gdy któryś z byków atakował, na trybunach podnosił się krzyk.
W momencie zderzenia, z widowni leci głośne Uuuuuuuaaaa !
Gdy byki ruszają, po chwilowym przytrzymaniu, podnosi się głośny doping kibiców że strony mocniej pchającego byka.
I tak cały czas...
W pewnym momencie przytrzymanie szczepionych rogami byków trwalo tak długo, że sędzia zagwizdał 1 raz.
Ja nie wiedziałem, co to znaczy.
Przytrzymanie trwało dalej i usłyszałem drugi gwizdek.
Do brązowego byka zbliżył się człowiek z długą tyczką. Czekał na znak sędziego.
Nagle byki, jakby przeczuwając, że coś się święci, rozbiegły się, każdy w inną stronę.
Jeden podbiegł wprost przed mój obiektyw, czego efekty możecie pooglądać.
Gościu z tyczką zaczął zachodzić byka z boku a ten znowu w nogi.
To chyba lepiej dla tego człowieka, bo gdyby byk ruszył w jego stronę, mogłoby być z nim kiepsko. Zabawa trwała 4- 5 minut i nagle byki znowu ruszyły na siebie !
Zrobił się głośny wrzask na trybunach, bo każdy sądził że to już koniec widowiska.
A to widać, zawzięte skurczybyki, postanowiły przedłużyć sobie "przyjemność".
Mnie włos się zjeżył na głowie, bo to znaczyło, że mój parzący mnie w rękę telefon, musi jeszcze jakiś czas działać.
Pojedynek zaczął się od nowa.
Może teraz z mniejszym zapałem i dłuższymi przerwami, ale byki doskakiwały do siebie i powtarzały sekwencje ciosów.
Przerwy na odpoczynek stawały się jednak coraz częstsze, a robienie bokami, (czyli oddech) coraz bardziej gwałtowne.
Nagle byki rozbiegły się znowu.
I znowu po kilku minutach sędzia zagwizdał.
I cała akcja się powtórzyła.
Chyba miałem jakieś wyjątkowe szczęście bo mogłem to zobaczyć.
Ponowny atak, walka, odskoki, odpoczynki.
Dodam że po każdej wznowionej akcji hałas na trybunach był ogromny!
Bo to świadczy o waleczności każdego byka, o nieustępliwości i jego sile !
Nagle brązowy byk odbiegł kilka metrów i stanął. Czarny ruszył za nim, ale ten zaczął biec wokół ogrodzenia, jakby chcąc pokazać, że już kompletnie nie ma ochoty na dalszą walkę.
Nie mógł tego powiedzieć, ani podnieść ręki do góry. Tylko w ten sposób mógł to zamanifestować.
Strona czarnego byka zaczęła wrzeszczeć z radości, a sędzia odgwizdał 3 razy.
I zaczęła się próba złapania każdego byka za pętlę sterczącą z nosa.
Nieudana kilkukrotnie, bo byki nie miały ochoty opuścić placu.
Skracam więc opowieść.
Później była kolejna walka.
Postawiłem pieniądze, bo zobaczyłem że inni tak robią.
Wtopił bym, bo mój faworyt poddał się po kilku minutach.
Był słabszy i po prostu cofnął się, a następnie uciekł.
To jednak nie takie proste, wiedzieć co siedzi w głowie byka i dlaczego jeden wygrywa, a inny się poddaje.
Na szczęście okazało się, że obstawiać mogą tylko członkowie grup, fankluby i pieniądze mi zwrócono.
Ekipa czarnego byka, którego walkę opisałem, zarobiła 80000 Thb.Darson - 2025-03-18, 18:42 Stacja kolejowa KANTANG
W miasteczku Kantang jest stacja kolejowa
Budynek stacji jest zabytkowy.
Napis głosi, że wybudowano go w 1912 roku.
Drewniana konstrukcja budynku jest oryginalnie zachowana, czyli ma ponad 110 lat
Na stacji zorganizowano małe muzeum.
Eksponaty to stare wagi, czapki kolejarskie, zdjęcia z uroczystości itp.
Jest też oczywiście kaplica Buddy oraz mała kawiarnia, gdzie można zamówić mrożone kawy i inne napoje
Do KANTANG przyjeżdża pociąg z Bangkoku raz dziennie.
Elektrowóz jest odczepiany, przejeżdża na drugi koniec pociągu i po 2 godzinnym postoju rusza w powrotną drogę.
To wielkie i podniosłe wydarzenie, bo jest to stacja końcowa .
Jest to koniec starej trasy Andamańskiej, która prowadzi do Morza Andamańskiego
O tym fakcie głosi napis na stacji.
Zawiadowca podchodzi do swoich obowiązków bardzo poważnie
Gdy postawiłem stopę na żółtej linii oddzielającej peron od torów, to dostałem zjebkę i przywołano mnie do porządku.
Wolałem nie ryzykować, bo gościu miał gnata.
Bilet do Bangkoku kosztuje 1300 Thb.
Najtańszy, miejsce siedzące.
Jeśli chcemy "kuszetkę", to trzeba zapłacić więcej, od okolo 1900 do 2500Thb.
Warunki w pociągu to jakieś lata 70-te.
Od europejskich pociągów różni się zamontowanymi na suficie wiatrakami oraz kiblami "na stojąco"
W kuszetkach jest klima, stąd wyższe ceny.
Podróż do Bangkoku trwa 14 godzin.
Wszyscy, którzy chcą zobaczyć "dziką Tajlandię", powinni się przejechać takim pociągiem.Darson - 2025-03-18, 19:22 Cd zdjęćDarson - 2025-03-18, 19:34 Stacja Kan-Tang cd.
Już 2-3 godziny przed odjazdem pociągu, zbierają się chętni pasażerowie, którzy chcą się wybrać w podróż.
Oprócz miejscowych, często, są to zagraniczni turyści, dla których taka jazda jest prawdziwą atrakcją.
Najbliższe miasto, odległe o 20 km to Trang, a bilet kosztuje całe ... 5 Thb czyli 56 groszy.
Spotkałem Angoli, którzy byli zachwyceni tym faktem i jeździli tą trasą kilka razy w tygodniu.
Na nieczynnym torze oddalonym kilkadziesiąt metrów od stacji stoi stary elektrowóz, a w doczepionym wagonie urządzona jest ... biblioteka.
Nawet zastałem tam kilka korzystających z dobrodziejstw wiedzy, osób.
W środku klima, więc warunki znośne.
Całość - stacja, biblioteka otoczona jest bujną, tropikalną roślinnością.Darson - 2025-03-18, 19:43 Jeszcze bibliotekaDarson - 2025-03-19, 08:04 Chata mnicha
Na stojącym na wprost stacji pagórku mieszka miejscowy mnich.
To mnich-samotnik, bo w większości mnisi w Tajlandii mieszkają w świątyniach.
Jego chatka jest ozdobiona kolorowymi szarfami, kwiatami i flagami Tajlandii.
Dokoła panuje niezły bałagan.
Niestety, nie udało mi się go spotkać, więc zwiedziłem tylko okolicę jego domu.
Jak widać, chatę ma dosyć skromną.Darson - 2025-03-20, 20:04 Mnisi w Tajlandii
Mnichem może zostać tylko chłopak, mężczyzna.
W wieku kilku lat przychodzi do szkoły mnichów, gdzie się uczy pisać, dodawać i innych przedmiotów. Później nawet może studiować jeśli jest wystarczająco inteligentny.
Mnisi są lepiej wykształceni niż większość tajlandzkiego społeczeństwa.
Biedota często nie potrafi czytać ani pisać.
Można powiedzieć, że taki chłopak ma wielkie szczęście, bo rodzina pozbyła się kosztów jego wychowania, a on od tej pory ma zapewnione skromne, ale dostatnie życie
Dlaczego tak piszę ?
Mnisi nie pracują, utrzymują się z datków ludności i mają wszystko, co jest niezbędne do życia.
Żywność dostają od odwiedzających świątynie albo - jeśli im trzeba czegoś więcej, dokupują.
W dużych świątyniach są przygotowane całe zestawy zapakowanych w kosze kosmetyków, soków, owoców oraz pomarańczowych szat.
Odwiedzający świątynie mogą w ramach ofiary kupić taki kosz i podarować mnichom.
Bardzo to praktyczne 😉
Do tego dochodzą różne święta i uroczystości, a więc kolejne okazje do wręczania podarunków i datków pieniężnych.
Świąt w Tajlandii jest multum, bo każda nacja ma swoje święta, a w Tajlandii żyją Tajowie, Chińczycy, Birmańczycy.
Buddyści, chrześcijanie i muzułmanie.
Takie święto wygląda mniej więcej jak nasza procesja w Boże Ciało.
Długie korowody kolorowo ubranej ludności oraz mnisi.Darson - 2025-03-22, 06:51 Dom gubernatora prowincji Trang - Phraya Ratsadanupradit Mahisornpakdi
W miasteczku Kan-Tang mieszkał zasłużony dla tej części Tajlandii czlowiek.
Khaw Sim Bee, był Tajsko - Chińskim gubernatorem prowincji Trang.
Pochodził z Chin, skąd jego rodzina wyemigrowała i osiadła w Tajlandii.
Jego zasługą było sprowadzenie drzewa kauczukowego do Tajlandii, które w jego czasach uprawiano tylko w Brytyjskiej Malajach .
Od tego czasu stało się jedną z głównych upraw Tajlandii.
Poza tym przyczynił się do budowy połączeń lądowych i kolejowych tej części Tajlandii z innymi prowincjami.
W latach 90. XIX wieku w Tajlandii król Rama V Chulalongkorn mianował Sim Bee "najskuteczniejszym gubernatorem prowincji Tajlandii."
Następny król, Rama VI, również uważał Sim Bee za bliskiego przyjaciela rodziny i nadał mu najwyższe odznaczenie Tajlandii, tytuł Phraya Ratsadanupradit Mahisornpakdi, czyli Wielki Krzyż Najwyższego Orderu Białego Słonia.
W mieście Trang wzniesiono upamiętniający go pomnik.Darson - 2025-03-22, 07:05 Dom jest stary, zachowany w oryginalnym - tragicznym stanie.
Czas, termity i warunki atmosferyczne zniszczyły drewno.
Gdzieniegdzie, w podłodze widać dziury.
Do tego dochodzi brak finansów na konserwację i jakiś remont.
Obawiam się, że za kilka lat zwiedzanie będzie niemożliwe.
Dom stoi w dużym, zarośniętym ogrodzie.
Dookoła jak zwykle bujna roślinność.
W domu znajdziemy sprzęty codziennego użytku, gdyż gubernator tu mieszkał i pracował
Są też oczywiście stare fotografie rodzinne oraz z czasów rządów gubernatora.
Przy wejściu księga pamiątkowa.
Mamy przewodnika, który mówi po tajsku, a zwiedzanie jest darmowe.Darson - 2025-03-22, 07:34 I jeszcze kilka zdjęćDarson - 2025-03-22, 10:16 I pozostałe...Darson - 2025-03-24, 13:50 Kolejna część mojej relacji z Tajlandii dla zainteresowanych.
Chinese Temple
W Tajlandii jest dużo świątyń .
Te najbardziej znane można znaleźć opisane w przewodnikach turystycznych.
Te mniej znane, również są warte uwagi.
Często fundatorami takich przybytków są bogate chińskie rodziny, bądź całe społeczności mieszkające w danym mieście lub regionie.
Jedną z takich świątyń znalazłem w Kan-Tang.
Z ulicy nie widać, że w głębi jest świątynia. Przechodzimy przed duży hol, który jest równocześnie restauracją.
W tym holu, na ścianach wiszą portrety przodków, członków rodziny, domyślam się, że tych, którzy pierwsi przybyli do Tajlandii .
Dopiero po przejściu pod zadaszeniem dochodzimy do właściwej budowli.
Przed nią znajduje się rytualny stół i piec do palenia wróżb.
Jest także kaplica z chińskim wojownikiem pilnującym świątyni.Darson - 2025-03-24, 16:34 Do środka wchodzi się bez obuwia.
Wszystkie świątynie, w całej Tajlandii mają taki zwyczaj, który jest rygorystycznie przestrzegany.
Zostawiam więc moje klapki na zewnątrz i wchodzę.
We wnętrzu zawsze palą się ofiarne świece i kadzidełka.
Mimo że jest zwykły dzień, każdy może tutaj wejść, pomodlić się, złożyć ofiarę za zmarłych albo poprosić o łaski dla żyjących.
Ceremonia polega na wykupieniu pakietu kadzidełek, które zapala się i ofiarowuje odpowiednim Buddom - odpowiednikom naszych świętych, bo w przeciwieństwie do wiary chrześcijańskie, wcieleń Buddy jest wiele i każdy odpowiada za różne łaski.Darson - 2025-03-24, 18:24 Chinese Temple c.d.
Wracając do ceremonii, którą odbyłem, zapalamy kadzidła i przechodząc od ołtarzyka do kolejnego ołtarzyka, wbijamy po 3 kadzidełka w naczynie z piaskiem, przed każdym ołtarzem bądź figurą Buddy, prosząc o to, czego sobie albo komuś życzymy.
Zupełnie tak samo jak z naszymi świętymi.
Obchodzimy świątynię i następnie potrząsamy puszką z metalowymi płaskimi prętami.
Przy tej czynności jeden z prętów się wysuwa i wypada.
Odczytujemy numer, który jest na pręcie.
Z oszklonej szafki wiszącej na ścianie wyszukujemy swój numer i wyciągamy kartkę z wróżbą.
Oczywiście po chińsku.
Użyłem Translatora i opcji tłumaczenia za pomocą aparatu.
Zadziałało.
Wróżba wyszła pozytywnie.
Następnie należy wziąć dwa lub trzy czerwone klocki w kształcie nerki /rogala i rzucić za siebie.
Jeśli ułożą się zagiętymi końcami na zewnątrz, oznacza to szczęście, pozytywną wróżbę czy też rokowania na przyszłość dla nas.
Jeśli jeden bądź dwa upadły rogami do wewnątrz, rzut można, albo wręcz należy powtórzyć.
Aż do skutku, więc nie jest źle.
I tym razem upadło mi dobrze, nawet za pierwszym razem.
Z pakietem kadzidełek dostajemy zwinięty żółto-złoty rulon papieru.
Nie wiem co jest w środku napisane, nie sprawdzałem .
Należy go podpalić, okadzić ołtarz główny wymawiając życzenie i wrzucić do pieca na.zewnatrz, by się dopalił.
Czary - mary.
Jak zadziała, to dobrze.
Miejscowi podchodzą do tego bardzo poważnie.peja76 - 2025-03-24, 20:20 Ty jeszcze jesteś w Tajlandii?
Darson - 2025-03-24, 23:43 Chciałbym
Byłem tam 5 tygodni.
Gdy przyleciałem, to śnieg spadł w Jawo Świstak - 2025-03-25, 00:14 Dobra, namówiłeś mnie...Darson - 2025-03-25, 13:58 Świstak,
Cytat:
Dobra, namówiłeś mnie..
to się cieszę 👍
Ale mogę jeszcze coś tu napisać ?
Czy mam już skończyć ? peja76 - 2025-03-25, 20:49
Darson napisał/a:
Byłem tam 5 tygodni.
Piękny wyjazd peja76 - 2025-03-25, 20:51
Darson napisał/a:
Czy mam już skończyć ?
Czy wszystko już napisałeś że chcesz już skończyć?
SlawekEwa - 2025-03-26, 09:26 Masz Darsonku szczęście, że wróciłeś cało i zdrowo do domu , bo w Tajlandii można mieć mniej szczęścia
Wystarczy w filmie włączyć polskie napisy , to są włoscy kamperowcy podróżujący dużą alkową na Iveco którą dali do remontu na czas podróży do Dubaju i TajlandiiDarson - 2025-03-26, 11:57 Znam kilka historii, które źle się skończyły.
Najbliższa mi jest ta, gdzie para Polaków używała skutera i potrąciła ich ciezarowka.
Ponieśli duży uszczerbek na zdrowiu a ubezpieczyciel nie chciał uznać ubezpieczenia, bo nie mieli uprawnień do jazdy skuterem.
Podobno mieli B, a nie na motocykl.
Sprawa się ciągnęła bardzo długo.
Dlatego mnie to dotyczy, bo ja również używam tam skutera.
I nie wiem, jak by się skończyło, gdyby coś mi się stało.
"Łaska pańska (czytaj ubezpieczalni) na pstrym koniu jeździ. "Darson - 2025-03-28, 09:07 Info dzisiaj z rana https://wiadomosci.onet.pl/swiat/potezne-trzesienie-ziemi-w-azji-runal-most-i-wiezowiec-do-sieci-trafily-nagrania/cz0sepz
Trzęsienie ziemi w skali 7,7 😞
W Bangkoku zawaliło się kilka budynków.
Czekam na więcej info od znajomych
https://www.facebook.com/...mibextid=wwXIfrDarson - 2025-03-31, 19:30 Mam jeszcze venę i chęć.
Mam też nadzieję, że znajdą się chętni, jeśli nie do czytania, to przynajmniej by pooglądać zdjęcia 😉
Zapraszam.
Jedzenie w Tajlandii
Kilka lat temu miałem tutaj taką przygodę.
To było w Sukhotai.
Wieczorem, po ciężkim, gorącym i obfitym w zwiedzanie dniu, zapragnąłem coś zjeść.
Na ulicznym, przewoźnym straganie - popularnym w Tajlandii, zamówiłem sobie jakąś zupę.
Pani - łamaną angielszczyzną, grzecznie spytała, czy ma być "spicy", czyli ostra, piekąca ?
Ja - jako "stary wyga" Tajlandzki, bo był to już mój drugi wyjazd, śmiało odpowiedziałem że "middle" czyli średnio.
Usiadłem przy stoliczku i spokojnie czekałem ...
Za chwilę zupa została podana, a ja skosztowałem....
Żeby ubarwić opowieść i wprowadzić Was w osłupienie, mógłbym napisać, że ... straciłem przytomność np.
Ale nie zrobię tego - trzymam się prawdy !
Straciłem za to ... czucie w ustach
Gdy pierwsze, palące ogniem wrażenie minęło, zacząłem dotykać moich warg.
Dotykam, dotykam i nic nie czuję, naprawdę ! Dostałem jakby martwicy tkanek.
Zarówno wewnątrz ust jak i na zewnątrz, na wargach.
Nie wiem, czy był to jakiś żart tej pani, czy normalnie doprawiła danie, ale jest to "autentyczny" fakt z mojego życia, który zawsze opowiadam, gdy snuję wspomnienia z Tajlandii.
Ten przydługawy wstęp napisałem po to, by uświadomić czytających, że w Tajlandii nie ma normalnego jedzenia!
Albo inaczej - normalne znaczy mocno i na ostro przyprawione !
To, co dla nich jest normalne, dla nas jest bardzo ostre.
Natomiast ostre dla nich - nas może ... zabić, poważnie.Darson - 2025-03-31, 20:07 Polubiłem tajskie jedzenie i od kilku lat przyprawiam mocniej swoje dania, ale to nie to samo.
Jedzenie dla Tajów to sens życia !
Oni żyją, by jeść!
Jedzą często, cały dzień, małe porcje i za chwilę są znowu głodni.
Mnie to się w pale nie mieści, jak można ciągle jeść i nie być otyłym ?!
Ja mam odwrotnie, ja jem, by żyć, dlatego jest mi tam czasami ciężko.
I z tego też powodu nie udało mi się zejść z wagi, jak założyłem sobie przed wyjazdem.
Bo gdy po skończonym zwiedzaniu jakiejś atrakcji pytałem: "jaki jest następny punkt programu?", najczęściej słyszałem odpowiedź:" posiłek, restauracja." 😡
Na stole w Tajskiej kuchni króluje kurczak i wieprzowina pod różnymi postaciami i przyrządzana na różne sposoby.
Nawet w słodkim sosie.
Smażą mieso w głębokim oleju, w panierce.
Nie jest to mój ulubiony sposób przyrządzania jedzenia.
Dużo grillują, a właściwie przypiekają na ogniu, bo to nie jest taki sam grill, jak u nas.
Do zup wrzucają wszystko, w zależności od tego ,jaki smak się wybierze.
Jedzą dużo warzyw, ale z tym ostrożnie, bo to głównie pędy, trawy, jakieś bulwy i strąki.
A wtedy może się trafić papryczka Chili.
Zielona, czyli zamaskowana.
I wtedy kaplica.
Dla nas.Darson - 2025-04-01, 09:41 Jedzenie w Tajlandii c.d.
Nie używają praktycznie naszych ziemniaków, chyba że w jakiejś restauracji, w postaci frytek, chociaż i te robią często z batatów czyli słodkich ziemniaków.
Dla mnie niezrozumiałe.
Często widywałem na stoiskach całe świńskie ryje przyprawione jakąś przyprawą, która nadawała temu czerwony kolor.
Albo całe kaczki czy kurczaki .
Również często, szczególnie miejscach obleganych przez turystów, trafia się aligator albo krokodyl ?
Ciężko rozpoznać w stanie upieczonym, a on już nie odpowie.
Podobno smakuje jak kurczak, mięso jest słodkawe, ale nie próbowałem.Darson - 2025-04-01, 10:11 Jedzenie w Tajlandii 4
Z racji moich kulinarnych upodobań, próbowałem za to dużo i często seafood, czyli owoców morza w przeróżnych wydaniach i postaciach.
Oprócz wszelkiego rodzaju ryb, możemy na straganach i w restauracjach znaleźć ośmiornice, mątwy, krewetki, langusty, kraby, małże i całą resztę, których nazw teraz nie pamiętam.
O ile na straganach, w popularnych turystycznie miejscach, może się trafić sztuka wczorajsza, nie sprzedana i odgrzewana od nowa, to w restauracjach albo targowiskach w pobliżu morza, mamy okazy ociekające jeszcze słoną wodą morską, albo wręcz skaczące po blacie.Darson - 2025-04-01, 10:25 Jedzenie w Tajlandii - 5
Nazw wszystkich ryb niestety nie znam, ale jeden gatunek wyglądał jak pirania, tyle że była czerwona.
Kraby są słodkie w smaku i nie przepadam za nimi. A ile się trzeba namęczyć, żeby to rozłupać i się dobrać do środka ?!
Szkoda zachodu 😉
Langusty i ośmiornice w smaku są znośne, ale po ugotowaniu czy zgrillowaniu, mięso staje się dosyć twarde.
Z krążkami kałamarnicy trzeba się namęczyć, by je pogryźć, a nadmienię, że nie mam jeszcze protezy
Te stworzenia wydłubywanie z muszelek też nie specjalnie lubię.
Surowe małże zdecydowanie nie.
Ugotowane są znacznie lepsze.Darson - 2025-04-02, 06:01 C.d.
Krewetki to czyste białko.
Podane w sosie czosnkowym, np z brązowym grillowanym ryżem, smakują wyśmienicie.
Zresztą w każdej postaci, formie i wielkości.
Najbardziej jednak lubię zupę Tom Yum z krewetkami.
Opanowałem wyłuskiwanie odwłoka z pancerzyka i nawet potrafię robić to łyżką, bo Tajowie nie używają noży.
Uwielbiam krewetki i zajadam się nimi zarówno w Polsce jak i tutaj.
Oczywiście jest różnica w smaku - tych wożonych kilometrami w lodzie przez ciężarówki - jakie kupujemy w Polsce, a tymi świeżymi w Tajlandii, z nocnego połowu.Darson - 2025-04-03, 00:24 Ceny zależą od miejsca, bo w popularnych miejscowościach i regionach jak Krabi, Phuket czy Bangkok jest oczywiście drożej.
Bogaci turyści z zachodu i tak zapłacą.
Gdzieś w małych miejscowościach, za jedno daniowy posiłek na ulicy, zapłacimy 100-150 tbh.
W restauracji 250-350 tbh.
My np. będąc w dosyć popularnym miejscu na południu Tajlandii, za obiad na 6 osób, który głównie składał się z owoców morza i ryżu, zapłaciliśmy okolo 160 zł.
W tym było kilka browarów. 😁
Cena śmiesznie niska, biorąc pod uwagę że to wszystko było świeże i przygotowane nie na ulicy, lecz w restauracji, zgodnie z zasadami higieny.Darson - 2025-04-03, 05:39 Owoce
Przechodząc wzdłuż straganów na jakimś targu, poraża nas cała gama kolorów.
Wszystkie te produkty są bajecznie kolorowe, naturalnie albo specjalnie barwione.
Ułożone albo kontrastowo, albo odcieniami, w zależności od tego, co artysta miał na myśli.
Piszę "artysta" bez ironii, bo niekiedy naprawdę wygląda to jak kompozycje artystyczne.
Wszystko to przyciąga wzrok i pobudza zmysły, a przede wszystkim zmysł smaku.
Owoce nie spotykane w Polsce albo możliwe do kupienia u nas, ale tutaj w śmiesznenie niskiej cenie.
Pomelo w kształcie gruszki, ale 10 razy większe.
Uwielbiam mango , którym zażeralem się praktycznie codziennie.
Tutaj w cenie naszych jabłek, czyli 35-45 thb.
Jakieś ciemno- czerwone bulwy z białym w środku, wyglądające jak rzodkiewka i podobno bardzo zdrowe.
Śmierdzący durian, który jest bardzo popularny, a którego wnoszenie do hoteli jest zabronione, tak samo jak do autobusu czy samolotu.
Banany zielone, żółte, wielkie i malutkie, najsłodsze, jakie jadłem kiedykolwiek.
Do tego soki wyciskane na bieżąco, z wszystkiego co się da.
Oczywiście bardzo smaczne i zdrowe.Darson - 2025-04-03, 05:52 Słodycze tutaj nie są specjalnie dobre, przynajmniej jak dla mnie.
Oni uwielbiają różne ciastka i ciasteczka przyrządzane tutejszymi sposobami i z tutejszych składników. czyli np mleko kokosowe, banany.
Dla mnie ten inny smak nie był wyjątkowy.
Takie niby ciasteczka ryżowe pakowane są w liście bananowca i tak sprzedawane prosto ze straganu.
Liści bananowca używa się tutaj do wszystkiego. Jak papier pakowy.
Jest do bardzo praktyczne i ekologiczne przy okazji, bo taki liść nie przemaka, szybko się rozkłada i nie śmieci tak bardzo jak papier albo folia.
Często więc można dostać kurczaka albo wieprzowinę zawiniętą w liść.Darson - 2025-04-04, 03:00 Najlepsze zostawiłem na koniec
Extremalne jedzenie.
O aligatorach już pisałem więc nie będę się rozwodził.
Do kolejnych przysmaków, których bym nie tknął nawet patykiem zaliczam larwy i owady.
Praktycznie wszędzie to można kupić i w każdej postaci.
Na słodko, na słono, opiekane, smażone, suszone, chrupiące.
Owady są przeważnie suszone, bo łatwiej to można zakonserwować.
Ale widziałem też w słoikach, w sosie albo zalewie.
Można kupić też żywe i wtedy każdy sobie przyrządza wg swojego uznania.
Cóż, rzygać mi się niekiedy chciało, gdy kręciłem te wijące się larwy.
Są też świerszcze, szarańcze, ślimaki, larwy białe i czerwone, w prążki i bez, których nazw ani pochodzenia niestety nie znam.
A propos, to jest bogate źródło białka i już wkrótce będziemy jeść to wszyscy, dodawane w postaci mączki do żywności.
Dyrektywa Unii Europejskiej.
Dzięki ci Ursula 👍
Podobno jest nakaz umieszczania tej informacji w składzie produktu, więc zachęcam do sprawdzania.
Często widywałem żabki i żal mi się ich robiło, gdy leżały takie wysuszone i chrupiące, z wyciągniętymi w agonii łapkami 😔
Skorpiony też widziałem, ale to chyba przekąska na ostro. Baaardzo ostro 😁
Mam nadzieję, że ślina co niektórym płynie już po brodzie.
Smacznego ! Darson - 2025-04-12, 05:30 Tajlandia - kraj mlekiem i miodem płynący i pickupami jeżdżący
Mam świra, jestem zboczony, jestem nienormalny albo szurnięty.
Czemu ?
Po prostu, gdy widzę fajną terenówkę, to dostaję szału.
Podobnie jest z pickupami.
I oczywiście fotografuję.
Z każdej strony.
Nawet od spodu, gdy jest fajnie zrobiona (terenówka)
Przestałem już pytać właścicieli, czy mogę, bo zajmowało to zbyt dużo czasu, a poza tym nikt nie czeka aż cyknę fote, tylko odjeżdża.
Często więc spotykam najpierw zdziwione, a po chwili zadowolone miny właścicieli, co bardziej wypasionych autek, gdy widzą, że zaczynam obfotografować ich cacka.
Dlatego wszyscy fani, wielbiciele i zwolennicy takich samochodów, ręka w górę i ...
zapraszam na ucztę ... Darson - 2025-04-12, 05:48 W Tajlandii popularność pickupów (np. Toyota Hilux, Isuzu D-Max czy Ford) wynika z kilku powodów, np. z ulg podatkowych, praktyczności użytkowania i ... szpanerstwa
Dowiedziałem się o tym od znajomego, gdy w zachwycie zapytałem, dlaczego jest ich tutaj tak wiele.
Pogrzebałem też w sieci i co znalazłem:
" -Pickupy w Tajlandii są często objęte niższym podatkiem akcyzowym (ok. 3–12%) w porównaniu do samochodów osobowych (do 50%) .
Rząd promuje je jako pojazdy „użytkowe”, co czyni je tańszymi w zakupie.
- Właściciele firm mogą dodatkowo odliczać koszty zakupu pickupów od podatku, co zachęca do ich wyboru ."Darson - 2025-04-12, 06:16 I ciąg dalszy info:
"- W przeszłości rząd wprowadzał programy wsparcia dla rolników, np. dopłaty do zakupu pickupów w zamian za zobowiązania do użytkowania w gospodarstwach"
Czyli Gnojowozy 😁
Często widywałem stare i zdezelowane Toyoty albo Isuzu w opłakanym stanie, ale wciąż w użytku .Darson - 2025-04-13, 03:24 Jeszcze trochę staroci ...Darson - 2025-04-13, 05:51 Rangerów, Raptorów ...Darson - 2025-04-13, 06:09 Isuzu, Hiluxów ...SlawekEwa - 2025-04-13, 08:40 Dersonku Ty rzuć tą robotę w Norwegii i zajmij się na YT a kasą większą zarobisz Darson - 2025-04-13, 14:56 Pieniądze nie są w życiu najważniejsze.
Choć niektórym dają (złudne) poczucie szczęścia.
Darson - 2025-04-14, 02:15 Oczywiście służby również chętnie używają pickupów.
Niezręcznie mi było fotografować policję, więc mam tylko zdjęcia "z Nienacka"
Bardzo podobają mi się te wszystkie designerskie dodatki i "upiększenia", które właściciele montują na swoich autach, a które kosztują kupę forsy.
Alumy, poszerzane felgi, laserowo cięte zderzaki, albo maskujące malowanie - to wszystko dodaje szpanu i czyni auto wyjątkowym .Darson - 2025-04-15, 04:59 Czasem myśli wynalazców szybują gdzieś wysoko, wśród chmur ...
Albo wręcz przeciwnie - ryją w ziemi.
Na budowie.
Jak ten oto wynalazek - Nissan ciężarówka.
Ma nawet kiper.
Nie powiem - praktyczny.
Ale czy piękny ? AMIGO - 2025-04-15, 14:50
Darson napisał/a:
Nie powiem - praktyczny.
Ale czy piękny ?
Rzecz gustu, wygląda jednak lepiej niż te wcześniejsze robale do zjedzenia, na półmisku
Miałem to napisać już przy zmianie tematyki fotek na pickupy ale ugryzłem się w palec... Darson - 2025-04-15, 20:44 Dzięki za interakcję AMIGO,
Niestety, jak napisałem wcześniej, z robalami będziemy musieli się oswoić
Tak samo jak z ... elektrykami
niestety, jak napisałem wcześniej, z robalami będziemy musieli się oswoić
Tak samo jak z ... elektrykami
Nie zarzekam się, ale będę stawiał czynny opór tak długo jak się tylko da, mimo iż bardzo lubię gdy żarełko jest choć trochę chrupiące. Póki co mam jednak takie odruchy, jak te opisane przez Ciebie w podrozdziale ,,Extremalne jedzenie'' i dopóki dostępne jest jedzonko powszechnie uważane za normalne, to tamtych frykasów nie zamierzam w ogóle próbować.
Na samą myśl o tym muszę gardło przepłukać
A przeciwko elektrykom nic nie mam, a nawet je trochę lubię Darson - 2025-04-18, 06:40 Krabi - Emerald pool.
Któregoś weekendu wybraliśmy się do sąsiedniej prowincji, Krabi.
2 godziny jazdy samochodem.
Z nieba leje się żar, ale na szczęście w Tajlandii klima w aucie to podstawa.
Jedziemy 6-cio osobowym Isuzu.
Na miejscu duży parking i sporo ludzi.
Często słyszę mowę ojczystą.
Emerald Pool, po tajlandzku "Sa Morakot", to jeden z najpiękniejszych naturalnych cudów prowincji Krabi.
Znajduje się w sercu Rezerwatu Leśnego "Thung Teao" (Thung Teao Forest Natural Park), otoczonego dziewiczym lasem deszczowym.Darson - 2025-04-18, 07:45 Green pool
Do wyboru dwie drogi.
Oczywiście idziemy przez dżunglę.
Jest to betonowa ścieżka na palach, bo teren jest podmokły.
Dokoła bambusy, liany, egotyczne kwiaty, bajora ...
Super, jak dla mnie.
Rozglądam się za jakąś fauną, ale słychać tylko ptaki.
Po około 20 minutach słyszę jakieś głosy i dochodzimy do dużego jeziorka.
Fantastyczny, zielony kolor krystalicznie czystej wody 😃
Woda spływa cały czas, z lekkiej pochyłości terenu. Kolor ziemi jakby piaskowo gliniasty.
W wodzie dużo ludzi, dzieci i dorosłych.
Próbuję i jest bosko po podróży i spacerze w takim upale.
Między palcami u nóg przepływają mi jakieś ... ryby
Poziom wody miejscami po czubek głowy, ale w większości pod szyję, więc bezpiecznie nawet dla dzieci.
Brak porządnej przebieralni w pobliżu jeziorka, co uznaję za plus, bo beton wyglądał by brzydko w takim miejscu.
Stoją tylko dwie, sklecone z trzciny i palmowych liści, budki.
Trzeba przejść jakieś 100m, by dostać się do toalety i przebieralni .
Oczywiście w wodzie, nosem zderzam się z Polakami Darson - 2025-04-20, 11:09 Blue Pool
Nawet najfajniejsze pluskanie nie powstrzyma mnie przed eksploracją terenu wokół, więc w mokrych gaciach i na bosaka, biegnę do kolejnego jeziorka - Blue Pool.
Trasa, jak wcześniej, wiedzie przez dżunglę.
Również jest wybetonowana ścieżka, która jednak po przejściu przez mostek się kończy i dalej biegnie już gruntowa, ubita butami i stopami wędrowców, dróżka.
Widzę jakieś bajora powstałe od spływającej cały czas wody.
Ludzi mniej, bo większość zadowala się kąpielą w basenie.
Idę więc sam, niekiedy tylko spotykając już wracających turystów.
Po drodze tablice informujące, jakie zwierzęta możemy tu spotkać.
Przede wszystkim węże ...
Mijam jakąś starą wieżę obserwacyjną, na którą niestety, wstęp jest wzbroniony.
Nie ryzykuję wejścia, bo wiem, że drewno konstrukcji już dawno zeżarły termity i trzyma się tylko na ich ... ślinie.
Ptaki wokół szaleją. Jeden wielki świergot.
Jest popołudnie, więc żar leje się z nieba.
Na szczęście ogromne drzewa wokół zapewniają doskonały cień.
Ogromne to nie przesada...Darson - 2025-04-20, 11:22 ...
Nagle staję przed czymś, co przypomina skrzydło samolotu wbite w ziemię.
Ogromna podstawa drzewa robi wrażenie.
Cykam oczywiście fotkę i skręcam w odnogę ścieżki biegnącej w prawo, mimo że trasa główna biegnie w lewo.
"Bo było wydeptane", a to znaczy, że "COŚ TAM JEST".
Nie pomyliłem się.
Po 20 metrach widzę coś, co jest drzewem, ale takim, jakiego w życiu nie widziałem.
Dwa razy większa podstawa od tego spotkanego poprzednio.
Co jest u góry, niestety nie dostrzegam, bo gęstwina dżungli zasłania...
Edit: info na temat tego drzewa.
"Richetia pospolita
Richetia faguetiana to gatunek rośliny z rodziny Dipterocarpaceae .
Wraz z innymi gatunkami z rodzaju Richetia jest również znana jako żółte meranti .
Pochodzi z Borneo , Półwyspu Malajskiego i Tajlandii . „ Menara ”, drzewo Richetia faguetiana , jest najwyższą rośliną kwitnącą i trzecim co do wysokości żyjącym drzewem , po sekwoi wiecznie zielonej i cypryśnikach himalajskich , którego wysokość w 2019 r. zmierzono na 97,58 m (320,1 ft). "Darson - 2025-04-20, 13:01 ...
Szczęśliwie ktoś nadchodzi, więc mam okazję na zdjęcie, gdzie stoję u podstawy tego kolosa i widać, jaki człowiek jest mały w porównaniu z potęgą przyrody ...
Biegnę dalej i po chwili po drewnianym pomoście podchodzę do Blue pool-a.
"Blue Pool (Sa Nam Phut)**„Błękitny Basen”**, gdzie pływanie jest zakazane ze względu na delikatny ekosystem.
Jego głęboki błękit to efekt mieszanki minerałów i światła."
Okolica wygląda jak żywcem wyjęta z ... Avatara Jamesa Camerona.
Przewrócone, zgnite kłody drewna, leżące dziesiatki lat w kryształowo czystej wodzie, która ma turkusowo-niebieski kolor.
Na dnie chyba piasek i widać wydobywające się spod ziemi bąbelki.
To źródło.
ŹRÓDŁO ŻYCIA
Może to śmieszne, co piszę, ale ten widok powinien znaleźć się za szkłem, w gablocie.
By potomni mogli jeszcze kiedyś to ujrzeć.
Bo ludzie na pewno to zniszczą.
Widzę na ziemi srebrne opakowanie z batona
Mimo że obok stoi budka, a w niej ...śpiący strażnik, który ma pilnować porządku wokół.
Wracam, bo ileż można stać, patrzeć i robić dwuwymiarowe zdjęcia, które są niczym w porównaniu z tym widokiem.
Po drodze zachodzę do Groty Tygrysa, czyli małej świątyni poświęconej zwierzętom .
Figurki, rzeźby, kwiaty i ... nikogo oprócz mnie.Darson - 2025-04-20, 13:17 ...
Betonową ścieżką dochodzę do Emerald pool i okrężną drogą do wyjścia z tego niesamowitego parku przyrody.
Trochę info dla zainteresowanych:
Lokalizacja**: Ok. 20 km od miasta Krabi, w pobliżu wioski **Ban Thung Teao**.
- **Dojazd**: Można wynająć tuk-tuka, samochód lub dołączyć do wycieczki zorganizowanej.
- **Szlak**: Do basenu prowadzi **kładka przez dżunglę** (ok. 1,5 km), gdzie spotkasz wiekowe drzewa, paprocie i… odgłosy małp!
2.Emerald Pool?**
To termalne jeziorko o **kryształowo przejrzystej wodzie w odcieniach szmaragdu i turkusu**. Intensywny kolor zawdzięcza związkom mineralnym, głównie **wapniowi** i **siarce**, które osadzają się na dnie i odbijają światło.
Woda ma przyjemną temperaturę (ok. 30–35°C) dzięki podziemnym źródłom termalnym.
Według lokalnych legend, woda z Emerald Pool ma **właściwości lecznicze** – podobno odmładza skórę!
- W 2016 r. basen został tymczasowo zamknięty z powodu… nadmiernej popularności w mediach społecznościowych. Dziś ruch jest kontrolowany, by chronić przyrodę.
3. Co robić na miejscu?**
- **Kąpiel w basenie**: Woda jest bezpieczna i relaksująca (uwaga – śliskie dno!).
- **Blue Pool (Sa Nam Phut)**: 200 m dalej jest **„Błękitny Basen”**, gdzie pływanie jest zakazane ze względu na delikatny ekosystem. Jego głęboki błękit to efekt mieszanki minerałów i światła.
- **Obserwacja przyrody**: W rezerwacie żyją m.in. **ptaki-dzięcioły**, gibony i rzadkie motyle.
4. Kiedy jechać?**
- **Najlepsza pora**: W **porze suchej** (listopad–kwiecień), gdy woda jest najczystsza, a szlaki nie są błotniste.
- **Godziny**: Przyjazd przed 10:00, by uniknąć tłumów.
5. Praktyczne wskazówki**
- **Bilety**: Wstęp do parku kosztuje ok. 200 THB (ok. 25 zł) dla turystów zagranicznych.
- **Zasady**: Nie używaj kremów z filtrem przed wejściem do wody – chemikalia szkodzą ekosystemowi.
- **Ubranie**: Weź strój kąpielowy i buty do wody (kamienie bywają ostre).Darson - 2025-04-21, 10:20 Krabi - lasy namorzynowe 👈 link
Następny etap naszej wycieczki, to wyprawa kajakiem do lasu namorzynowego.
Po drodze, oprócz wojowniczek Ninja na skuterze , widzę dziwne i piękne formacje skalne - typowy widok na tym półwyspie.
"To wieże krasowe, które są wynikiem tysięcy lat rozpuszczania wapiennego podłoża tych terenów.
Więcej podłoża zostało usunięte niż pozostało, co zaowocowało dużymi wapiennymi klifami i wieżami.
Lekko kwaśna woda, która stworzyła te cechy, stworzyła również jaskinie, stalaktyty i stalagmity, które znajdują się zarówno w głębi lądu, jak i wzdłuż morza. "
Zajeżdżamy na parking popołudniem i bez zbędnych ceregieli ubieramy kapoki, wsiadamy do kajaków i płyniemy.
Mamy przewodnika, który jest w cenie takiej wyprawy.
Dookoła kilka podobnych wypożyczalni kajaków organizujących takie wycieczki, oraz typowe ośrodki - nazwijmy to - rozrywkowe.
Edit: czy ktoś zauważył polską flagę ? 😉Darson - 2025-04-21, 23:56 Płyniemy w dwuosobowych kajakach.
Trasa jest z grubsza oznaczona małymi bojkami.
Ma to na celu zapobieżenie zderzaniu się kajaków płynących w przeciwne strony, oraz, by nie wpłynąć na mielizny, bądź wystające konary.
Po wypłynięciu trochę dalej, od tego zgiełku kąpiących się turystów, robi się znacznie ciszej i - co za tym idzie, znacznie przyjemniej.
Powiedział bym, że robi się nastrój ...Darson - 2025-04-22, 06:14 Dookoła nas, powoli przesuwają się obumarłe pnie drzew...
Część zatopiona całkowicie w wodzie, a reszta wystająca powyżej lustra, jak jakieś kikuty .
Czasem mają kilka liści, a innym razem to tylko suche badyle.
Pod wodą cmentarzysko ...
Woda jest tak czysta, że praktycznie niezauważalna, jeśli jej nie zmącić.
Widać wszystko, wydaje się, że na wyciągnięcie ręki...
Chyba mam zbyt wybujałą wyobraźnię, bo ten obraz znowu kojarzy mi się z pewnym filmem .
"Frodo nachyla się nad lustrem wody i widzi ... topielców "
Otrząsnąłem się z tego widoku i zacząłem wiosłować, bo reszta ekipy już daleko z przodu.