| |
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Jugosławia* - Pierwsze kamperowe wspomnienie urlopu
sonador - 2014-01-23, 01:06 Temat postu: Pierwsze kamperowe wspomnienie urlopu Ostatni tydzień sierpnia i pierwszy tydzień września 2013 pierwsza wakacyjna podróż naszym domkiem na kółkach.
Kierunek Bałkany
Wreszcie wyczekane wolne od pracy, "wszyscy" już wrócili opaleni, zachwyceni, zdążyli zapomnieć to my ruszamy
Skład: ja, moja ładniejsza połówka i boxerek scooby doo, buskamper.
Zapraszam na krótką relację z wyjazdu .
W drogę z zagłębia wyruszamy z opóźnieniem związanym z pakowaniem i małymi problemami przy mocowaniu rowerów i nowego pokrowca, który po ujechaniu 15km zostaje roztargany i powiewa na ekspresowce jak piracka flaga .
Krótka pauza, pokrowiec zakupiony w sieci rossman ląduje w koszu czytaj za siedzeniem . Kolejne czeskie, słowackie i węgierskie kilometry bez niepotrzebnych przygód, zmęczenie daje znać pod Budapesztem (ok 500km) nocleg na autostradowej stacji .
Następny dzień to ranna jazda w ulewie cel oddalony o 560km - Sarajevo .
Mijamy Budapeszt, który okaże się powrotną wisienką na torcie. Węgiersko-chorwacka granica Mohacs bez problemu. Jazda przez ten krótki odcinek Chorwacji dobrymi lokalnymi drogami (omijamy autostradę) i witamy się z Bośnią na granicy Slavonski Samac. Ok 15 min czekania, celnik zagląda do kampera i w drogę do bośniackiej stolicy. Późnym popołudniem lądujemy w Sarajewie licząc, że tym razem nas do siebie dopuści ( 2 razy z rzędu, któreś wakacje wstecz zawsze okropnie lało i jechaliśmy dalej) i udało się:) pogoda w miarę ok . lokujemy się na campingu Oaza i pora na odpoczynek przed jutrzejszą eksploracją miasta.
Techniczne info : kamp Oaza http://www.hoteliilidza.b...a/txt.php?id=19 ,bezpieczna noclegownia raczej zaniedbany rano nie było wody. Innego nie znamy .
Pobudka ogarniamy i ruszamy. Spacerkiem ok 15min na tramwaj w sumie jest to spory węzeł komunikacyjny autobusy i pętla tramwajowa . Tramwaj jedzie dobre 30 min (numer tramwaju- tylko jeden tam jeździ) - bilety trzeba kupić w kiosku o ile pamiętam w tą i z powrotem tańszy tak nam doradziła pani w kiosku .
Sarajevo to pozytywne zaskoczenie, naprawdę warte odwiedzenia. Jedyne co chcieliśmy zobaczyć a zrezygnowaliśmy to muzeum słynnego tunelu pod lotniskiem w dzielnicy Butmir (następnym razem ). Polecam wspiąć się na wzgórze przy centrum Bascarsija na cmentarz i załapać się na moment nawoływania do modlitwy z dziesiątek rozsianych minaretów - klimat niesamowity.
Kotek - 2014-01-23, 06:22
I co dalej? Czekamy na ciąg dalszy, pozdrawiam.
Wito - 2014-01-23, 09:41
Bardzo sympatyczne. Czekam na ciąg dalszy.
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2014-01-23, 09:41
Sarajewo,Sarajewo,cevapcice jedliśmy tym razem w Skopje.Pisz,pisz to taki piękny kierunek.My konczac Krete,wracalismy,przelomem rzeki Neretvy i rzeki V rbas.Barbara
cirrustravel - 2014-01-23, 10:21
Ciekawy kierunek pierwszej wyprawy Czekam na ciąg dalszy
marekoliva - 2014-01-23, 22:39
Fajnie się zaczęło ale dlac zego tak szybko skończyło, czekamy na cd
sonador - 2014-01-24, 00:03
Ostatnie dwie foty z sarajewa i jedziemy dalej
sonador - 2014-01-24, 00:30
Czas opuścić Sarajevo i trochę poleniuchować przy, w i nad morzem (w tym miejscu nastąpiła znaczna zmiana docelowych planów, której jak się później okazało wcale nie żałujemy. Zmiana wymuszona przez dolegliwosci sprzęgła. Miała być Czarnogóra i może
Albania a była Chorwacja.
Malownicza droga na Mostar
Nastepnie przejście graniczne Metkovic i zawitaliśmy w Chorwacji. Obieramy kierunek na Split. Część nie odkryta przez nas wcześniej. Nocleg na dziko gdzieś przy drodze żeby rano na spokojnie wybrać, ulokować się na kampie
sonador - 2014-01-24, 01:01
Kolejny dzień, ujechane kilometry, miejscowość Krvavica urzekła nas swoja nazwą- blisko chwalonej Makarskiej jest znak na kamp więc zjeżdżamy i był to strzał w dziesiątkę. Kameralny ( w sezonie może by
problem z miejscem) http://autocamp-krvavica.com/ blisko do ładnej plaży . Kamp z umownymi parcelami sporo cienia gospodarz dba o czystość. Po rowerowym zbadaniu okolicy (super ścieżki nadmorskie łączące miasteczka a do Makarskiej super trudny czarny szlak) zdecydowaliśmy, że zostajemy kilka dni. Między Makarska a Krvavica spora ilość fajnych miejsc do plażowania, niektóre bardzo prywatne:) od Krvavicy w stronę Baska Voda i dalej Brela tez spory wybór.
sonador - 2014-01-25, 00:44
Plaża, rower inne przyjemności tzw. aktywny wypoczynek. mijały kolejne dni trochę atrakcji typu lot za motorówką na 400m. Polecamy fajne widoczki, fajne uczucie.
sonador - 2014-01-25, 00:54
Akumulatory naładowane nawet "przeładowane" czas było ruszać dalej zobaczyć co proponuje Split i Trogir .
W Splicie mieliśmy spory problem z parkowaniem, udało się znaleźć fajne miejsce trochę daleko od głównej turystycznej atrakcji Splitu ale może tak bardziej bezpiecznie zostawić auto a spacer nie zaszkodzi . Parkowaliśmy bezpłatnie przy "Stadion Park Mladezi” jest to przy ulicy Hrvatske Mornarice. Poza turystycznymi atrakcjami polecamy zakupy na targu w pobliżu Pałacu Djoklecjana, od strony morza, niskie ceny, a owoce i warzywa mmm...
sonador - 2014-01-25, 01:07
Tego samego dnia zahaczyliśmy na chwile Trogir bez grubszego zwiedzania taki luźny spacer. Parking po lewej stronie przed wjazdem do miasta nie polecamy, nie pamiętam ile ale bardzo drogi na godziny co skutecznie przyspieszyło spacer tego ładnego miasteczka.
Wisienka na torcie czekała i miała też swój termin trzeba było wracać w stronę Węgier ujechać aż dopadnie zmęczenie. Z Sibenika drogą na Knin przez Plitvickie Jeziora. Naszym zdaniem ma przyzwoitą prędkość przelotową i korzystamy z niej dołączając do autostrady dopiero w miejscowości Karlovac. Jedynie ostatni odcinek to spory górski podjazd, zmęczenie dopadło grubo w nocy gdzieś przed Karlovac. Po ostrej wspinaczce górskiej stajemy na przydrożnym zaakceptowanym w tym momencie przez moje przeczucie parkingu i sen...
sonador - 2014-01-25, 01:39
Kolejny dzień rankiem pobudka, ok godziny do autostrady, połykamy kolejne kilometry. Totalnie pusta granica węgierska celnicy chyba czekali na nas nudząc się.
Cel to Budapeszt -osiągnięty popołudniem .
Budapeszt drugi raz tak dokładniej odwiedzamy ale pierwszy raz w planie pod hasłem rowerem przez Budę i Peszt. Co do Budapesztu zza kierownicy to mam wrażenie, że gdyby nie gps to nigdy nigdzie byśmy tam nie trafili. Często leży wyłączony ale tam to podstawa. Papierowa mapę można sobie złożyć i wsadzić do .... schowka. Lokujemy się na znanym nam kampie Haller http://www.hallercamping.hu/polish.html jest typowym miejscem noclegowym bez większego uroku ale liczy się lokalizacja .
Szybki gulasz w przykampingowej knajpce (ceny przyzwoite normalne i smacznie ) metrem na nocny spacer po centrum Budapesztu. Powrót i regeneracja w postaci snu, żeby mieć siły kręcić korbą. A było tego kręcenia....
Następny dzień ranek wiadome sprawy (jakoś na urlopie zawsze bardzo wcześnie wstajemy) ruszamy na podziwianie z pozycji roweru znanych i nieznanych nam miejsc .
Czego może zazdrościć polski rowerzysta w Budapeszcie ? Szczęka opada tyle mają ścieżek, odrębne pasy dla rowerów, sygnalizacja świetlna tylko dla rowerów itd.
Całodzienne kręcenie wzdłuż Dunaju, Wyspa Małgorzaty i na zakończenie Wzgórze Gellerta z pięknymi widokami ale pięknie nas wykończyło.
sonador - 2014-01-25, 01:59
Koniec dnia ale to nie koniec atrakcji. Wspominaną wisienką był koncert ulubionego Manu Chao http://www.youtube.com/watch?v=myq3vGhwh-4 w Budapest Park http://budapestpark.hu/ Dzień wcześniej zakupione bilety. Z kampu pod klub 15 min pieszo, fajne miejsce i jak zwykle niesamowita energia na koncercie ludzie różnej narodowości pokojowa atmosfera, klub na powietrzu, żadnych stref barierkowych typu tu możesz wypić piwko a tu nie (ostatni czas polskie imprezy, festiwale to barierki i natrętna ochrona) Budapest Park i Manu Chao to pozytywne wibracje czego chcieć więcej.
Co nam się jeszcze rzuciło w oczy przed impreza ogromna liczba ludzi nie skłamie jak powiem, że setki przyjechało na rowerze; rowery zaparkowane w specjalnym wyznaczonym zamykanym miejscu przez klub oraz na chodniku poprzypinane do barierek.
Fux - 2014-01-25, 08:11
W Splicie tutaj można szukać szczęścia
http://goo.gl/maps/Gh68t
Najczęściej się znajdzie.
sonador - 2014-01-25, 14:20
W Splicie stalismy tutaj gdzie pokazuje znacznik B https://maps.google.pl/maps?saddr=Zagreba%C4%8Dka+ul.&daddr=43.5170927,16.4456576+to:Unknown+road&hl=en&ie=UTF8&sll=43.514277,16.447842&sspn=0.009119,0.021136&geocode=FWjplwIdEuD6AA%3BFaQEmAId2fD6ACmVT4U-CV41EzGgpW-cdyRwag%3BFd4JmAIdZub6AA&mra=dpe&mrsp=1&sz=16&via=1&t=m&z=16
Fux - 2014-01-25, 14:29
sonador, w linku koło piktogramu drukarki masz piktogram linkowania. Klikasz, otwierasz, wyżej masz krótki link.
Nie musisz takich kobył wstawiać. Na niektórych forach rozjeżdżają się posty na metr.
sonador - 2014-01-26, 16:58
Kolejny dzień to pożegnanie Budapesztu, wygrzane kości na termach w węgierskim Komarom i droga do domu.
Droga miała być z noclegiem ale dyspozycja tego dnia pozwoliła na dojazd późna nocą do domu .
Podsumowanie i wskazówki :
z wyjazdu jesteśmy bardzo zadowoleni, mimo zmiany planów to wyszło na dobre pozwoliło nam to zmienić zdanie o Chorwacji a co się odwlecze to nie uciecze . Północ Chorwacji nie przypada nam do gustu, a Riviera Makarska jest bardzo ok . Co polecamy na tej trasie, a świadomie ominęliśmy (widziane w poprzednich latach) to Mostar, nie można go omijać, warte odbicie w lewo do Dubrovnika , Sibenik i Jeziora Plitvickie.
Zrobiliśmy Ok 3tys przyjemnych km
spalanie 10l /100
czas: 2 tyg urlopu- bez gonitwy
Pozdrawiam i do zobaczenia w podróży. Plany 2014 juz się kształtują
|
|