Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Chorwacja - Chorwacja, Rab i co nieco o kempingu

Socale - 2015-08-16, 15:22
Temat postu: Chorwacja, Rab i co nieco o kempingu
Vitaycie.

Myslalem ze na forum mnogo wiesci o tej wyspie a okazuje sie ze niewiele.
Zaległosc wiec dopelniam i serwuje wam swoich kilka przygod z ostatniego urlopu.
Sory za pisownie jakis durny tablet, ale dziala. Wyjatkowo zwalniam sie z podpisu ponizej :)

Ok, zatem krotko streszczenie a szczegóły później po kolei.
Ruszylismy na pocz. czerwca z domu w kierunku Plitwickich Jezior.
Urlopowo wiec bez pospiechu z noclegiem w okolicach Graz.
Dokładnie tu: https://www.google.pl/map...m/data=!3m1!1e3
Miejscowosc Gleinkerau, Campingplatz Pyhrn-Priel
Chcielismy zjechac pod jakis Kosciol na noc, a trafilismy na uroczy kemping 500m od autostrady.
Cudnie, cicho, taniusko.
Nazajutrz ruszylismy do Plitvic.
Ominęliśmy Słoweńską autostradę jadąc przez Trate widokowo.
Na miejscu znalezlismy w miejscowosci Rakovica Camp Bear. Malutki prywatny kameralny kemping. 2 dni by na spokojnie delektowac sie urokami tych cudow.
Kolejny etap to wybrzeze, byle gdzie aby nad wielka wode.
Dotarlismy do slynnej E65 widokowej ze az za gardlo chwyta, dluuuugi zjazd na 2 i 3 biegu by hamulcow nie meczyc i dylemat, skrecamy w lewo na poludnie czy w prawo na polnoc.
Goraco, nadmiaru slonca sie boimy wiec klarowna decyzja, w prawo i na RAB.
Zblizamy sie do promu i tu uwaga, zjazd do promu jest juz nowa droga, navi sugerowala inaczej, a w praktyce jest inaczej.
Drogowskaz kieruje: Otok Rab, wiec mu ufam i zjezdzam odpowiednim pasem.
Kamper 6m potraktowano jako maly, wiec +2 osoby koszt 33euro.
Przeplynelismy, jedziemy... ale gdzie?
Uksztaltowanie terenu nie rokuje nadmiaru kempingow w okolicy. Dojezdzajac do miasta Rab widze drogowskaz kemping Padova 3, ale zjazd bardzo stromy, zrezygnowalem a tuz dalej kolejny zjazd na ten sam kemping. Bez wahania.
Pobralem mapke i poszlismy szukac miejsca.
Jak dobrze ze nie bylo wolnych miejsc w Zona A przy wodzie.
Tam smierdzialo jak w kiblu na dworcu PKP w latach '80.
Nieco dalej od wody powietrze normalne, ale ciasno i zagladanie po sasiedzku do talerza nie bawi nas.
Ostatecznie wybralismy Zona D1, nieparcelowana i mamy raj.
Jest 80% cienia, hamak wisi, klima chodzi, mozna zyc!
28 euro kamper+prad+2 osoby.
Codziennie rano chodzi babuszka i namawia na Rakije i inne wyroby "hand made"
Rakija ok, ale droga, nie kupuje bo nie musze. Ser to inna bajka, drogi ale warto.
Zostajemy tu prawdopodobnie do 10 lipca.
Ceny paliw.
W Austrii tuz przed granica ze SLO,zjechalem z autostrady i 300 m dalej zatankowalem Diesla w cenie 1,169euro/ltr. - to była wówczas cena rewelacja.
Jechalem landowka przez Trate, Ptuj.
W Ptuj diesel 1,26eu. W Chorwacji 9,41kn
.......................................................................................................................
Tyle streszczenia, szczegóły opiszę sukcesywnie, zaczynamy od dojazdu do Plitvic.
Polecam Camp Bear w Rakovicy , pojemnosc okolo 20 kamperow. Z kempingu kursuje zaprzyjazniony bus co wozi za 7 euro / 2 osoby z tego kempingu do Parku i z powrotem.
Wyjazd 8.30, powrot okolo 16.30
Warto wziac wlasny prowiant niz kupowac to co tam oferuja. Nawet w Chorwackiej TV byl reportaz o skandalicznym jedzeniu w barach.
Koniecznie wode zabrac!
Obuwie... hm... szpileczki czy klapeczki nie wskazane. Trampeczki owszem :)
Wejscia do Parku sa 2, dolne nr1 i gorne nr2, do wyboru, bus zawiezie i przywiezie.
Sa 3 trasy A,B,C oraz 1 extrem K1 dookola jezior 18km
Polecam C, jest na kilka godzin, najczesciej pomijana przez wycieczki wiec luzno jest i mozna sie delektowac a nie ciagle uwazac by nie wpasc do wody bo chinole sie spiesza.
C, to okolo 8km / 6h bez pospiechu.
Sa oznaczenia, trzeba tylko strzalke potraktowac zgodnie lub odwrotnie. To zalezy ktorym wejsciem zaczynamy.
Trasa A i B to masakra, miliony chinczykow, ktorzy wala zdjecia na potege, poruszaja sie niemal biegiem byleby jak najwiecej napstrykac.

Bez wzgledu na to ktorym wejsciem wejdziemy, mamy zapewniony Parkowy transport powrotny do punktu wejscia.
Jak wejdziemy wejsciem/wyjsciem nr 1 to dojdziemy do wejscia/wyjscia nr 2 (lub odwrotnie) stamtad przywiezie nas z powrotem kursujacy wahadlowo miedzy wejsciami transport Parkowy, jest to silny samochod z 2 przyczepami/wagonikami osobowymi. Bardzo wygodny.
Bilety w kasach, dla dzieci znizki.
Biletow nie zgubic bo w cenie biletu jest przeprawa promowa oraz w/w transport. Na bilecie jest mapka i miejsce na pieczatki przystawiane przed wejsciem na prom oraz na transport powrotny.
Po wykonaniu trasy C jak czas pozwoli warto jednak na deser odwiedzic trase A lub B
Wejscie jest stromymi schodami w dziurze w skale, niemal pionowo w dol.
1 UWAGA: PO ZEJSCIU W DOL KIERUJEMY SIE W PRAWO by dotrzec do okazalego wodospadu (spacer okolo 300m) i ta sama trasa wrocic.
Po wyjsciu z parku oczekujemy na przyjazd busa i udajemy sie na kemping.
2 UWAGA: Z PARKINGU DO KAS NIE PRZECHODZIMY PRZEZ JEZDNIE. Sa kladki nad jezdniami by bezpiecznie przejsc.
Fotki wstawiam analogicznie.

Socale - 2015-08-16, 15:43

Po wyjeździe z Plitvic dopiero zaczęła się przygoda > kierunek wybrzeże, gdziekolwiek.
Z autostrady niewiele jest widać, więc popędziliśmy zwykłą drogą.
We wsiach i całkiem luzem poza nimi spotkaliśmy wiele domów opuszczonych, nie dokończonych budów, coś jakby tubylców wygnało.
W pewnym momencie nawigacja zapodała komunikat, że znalazła drogę alternatywną, zaufałem jej i w gruncie rzeczy dotarliśmy do drogi,
którą sam Robert Kufel miałby problem przejechać.
Skończył się asfalt, zaczęły się kamieniste szutry, brniemy dalej w górę. To było straszne.
Po prawej ściana, po lewej przepaść. Szerokość drogi jak dla traktora, nerwy, niepokój, wizja zjazdu jakieś 5km na wstecznym biegu... Byliśmy już bardzo wysoko.
Niedźwiedzi tylko brakowało.
Poszedłem rozpoznać tą drogę dalej, co raz gorzej, ale za to 200m wyżej nadzieja na zawrócenie.

Jakoś udało mi się zawrócić na 4 razy i mocno zaniepokojeni wracamy jakieś 20km do pierwotnej i NORMALNEJ drogi nr 25
Jazda już przyjemniejsza, emocje opadły ale zbliżają się kolejne, bardziej pozytywne.
Przed nami nadal jest do pokonania masyw Velebit a to mój debiut, nie wiedziałem co mnie tam czeka, ale nie było aż tak wielkiej adrenaliny.
W najtrudniejszym odcinku droga jest wyremontowana, bezpieczna. Fragment wspinaczki (foto FIL164) nagrałem:
................................................................
https://www.youtube.com/watch?v=tzMUXTrDguA
................................................................


Docieramy na samym szczycie do tunelu. To jakby jest przełomowy punkt, zaraz za tunelem czujemy się jak po teleportacji w inny świat.
Postój obowiązkowy, potem zjazd bez hamulców. Silnikiem, powolutku 2 lub 3 bieg i tak z prawie 2km npm zjazd zajmuje 18km serpentynami. Wrażeń nie da się przekazać obrazkami :) Potem krótka podróż Jadranką do Stinicy i na Rab.

jarko_66 - 2015-08-16, 17:24

Socale napisał/a:
W pewnym momencie nawigacja zapodała komunikat, że znalazła drogę alternatywną, zaufałem jej i
Cytat:
nigdy nie ufaj nawigacji. raz mnie wyprowadziła w pole i teraz zawsze sprawdzam ją z mapą papierową. A drogi, jak to drogi są różne, jak się zboczy, Szczególnie tam gdzie całe wioski są puste. :spoko :spoko :spoko Będziesz miał co wspominać . Autostradą jeżdzi każdy .
Socale - 2015-08-23, 19:49

Jest niedziela, wolnego czasu chwila, zapodaję ciąg dalszy.
.
Dojechaliśmy do promu Stinica - Rab, stojac przed wjazdem na prom zauwazylem na jakims samochodzie naklejke z symbolem 4 wiez i podpis RAB.
To bylo inspiracja, pomyslalem ze to musi byc ciekawe miasto/miejsce i nie gonimy dalej, a dojezdzajac i widzac krajobraz mialem mieszane odczucia. Pustynia skalna, surowosc natury i jej nieublagalnosc.
Jak wspomniałem w streszczeniu, dotarliśmy do kempingu Padova III
Zajęliśmy obszar nieparcelowany w strefie D1. Lux normalnie.
Plaza nie za duza ale lagodna, lekko zwirowa, natomiast wejscie do wody miejscami przez kilka kamieni, boso, potem piasek jak w Baltyku. Dla mnie to nowinka.
Ukochana jak weszla do wody to jak 5 letnie dziecko, nie szlo jej wyciagnac :)
Bardzo, ale to bardzo bezpieczne kapielisko, plaskie i lagodnie poglebiajace sie aż do boi jakies 50m i to jakis chyba fenomen jest. Wchodzisz do wody boso a zaraz po wejsciu piasek jak z mąki i tak ze 100m w morze dopiero traci sie grunt.
Dzieci tu hasają jak w raju. Kapielisko ogromne, plaza tak aby aby ale nie ma scisku, miejscami cien drzew.
To plaza kempingu, ale sasiednie sa podobne i tam poza kapieliskiem bywaja miejsca kamieniste.
.
W Zone B miejsca dosyc, ale nie dostrzeglem wówczas jakiegos placu zabaw dla pociech, natomiast woda bedzie dla nich najlepsza frajda bez obaw o krzywde. Oczywiscie bez brawury, to woda przeciez.
Rab, miasto urocze jak wiekszosc, ladna marina, atrakcje wycieczkowe itp. Knajpek milion.
Malo w sklepach miesa takiego do jakiego jestesmy przyzwyczajeni, ale da sie zdobyc "swinine" w postaci schabu czy karkowki.
Ja zdobylem kielbase - odpowiednik naszej slaskiej, w Konzumie. Zjadlem! :)
Nabrzeze na calej dlugosci stworzone dla komunikacji pieszo rowerowej az do wejscia do portu.

Socale - 2015-08-23, 21:28

Jeszcze kilka fotek kempingu. Najlepsze miejsce na kempingu jest strefa bungalowa, duzy zasieg widokowy rowniez na miasto. Namioty tez gorzej nie maja, uklad kaskadowy, pietra do wyboru.
Nowoczesne idealnie czyste kompleksy sanitarne, kobieta non stop chodzi i pucuje.
.
Dnia pewnego bylem na bezludnej wyspie ale jaka ona bezludna jak mozna wplaw na nia przeplynac, no ale bynajmniej takie odseparowane miejsce na ktorym bylem sam. Widok z niej na lad wyspy i dalej kontynentalny jest poza moim zasiegiem slownictwa. Piescidlo. Nawet extra foty tego nie oddadza i całe szczęście bo byłoby tak, jak opowiadanie filmu przed obejrzeniem.
Pogoda dopisuje.

Socale - 2015-08-30, 17:57

Jest tu jedno takie miejsce do relaksacyjnego spaceru, cisza, żadnego ruchu, nieliczni spacerowicze. Jest tu taki park z dala od zgiełku, to właśnie w tym parku ścieżki poprowadziły nas na punkt widokowy. Zdjęcia wyżej.
Ale mi zazwyczaj jest mało, więc któregoś dnia wdrapałem sie na wieżę, tą najwyższą oczywiście no bo jak inaczej... Niedosyt by był.
Bylo akurat po mszy. Na mszy nie bylem ale slyszalem jak zachwycająco jest odprawiana, śpiew jak profesjonalny chor. Milo to brzmialo.
Wejście na wieżę jest biletowane, nie jest za ciekawe, adrenalina rosnie z każdym piętrem.
Bardzo strome schody.
Ostatnia kondygnacja to stalowa drabina i okienko przez ktore trzeba sie doslownie przecisnac.
Zanim ktos zdecyduje sie wejsc z rodzina, proponuje by najpierw wszedl sam, bez bagażu i przedmiotow bo potrzebne sa 2 rece, maly plecak nawet przeszkadza.
Zejscie na dol tylko "na wstecznym"
Dzieciom wejscie na wieze nie wskazane w ogole, ale rodziny wchodza z niewiedzy co ich tam czeka i po prostu nie mają odwagi lub rodzice zabraniają wchodzić do końca. Zawracają.
Widoki bajkowe.

Martin B - 2015-08-30, 18:55

Super dzieki za interesujacy reportarz :bukiet:
ps.jeszcze 5 dni ....i my terz jestesmy w Dalmacji :spoko :spoko

MILUŚ - 2015-08-30, 19:22

Fajnie przybliżasz widoki wyspy gdzie jeszcze nie dotarłem :ok Powiedz mi jednak ........te wakacje dla twojej żony musiały być straszną udręką :-/ Czemu Ona taka poważna na zdjęciach ? Nie uśmiecha się ? Nie podobała się Jej Chorwacja ? :-P
Socale - 2015-08-30, 21:07

A gdzież tam...
Ukochana moja potrafi łacha drzeć ze wszystkiego, ale do fotek zawsze podchodzi umiarkowanie i choć ma śliczne ząbki to przed obiektywem raczej ich nie szczerzy :mrgreen:
Wakacje lux. "Straszną udręką" dla Niej po miesiącu tam, był dzień powrotu i ja też się smętnie z tym czułem :-/
.
Jeśli chodzi o wyspę, to... rozkręcam się i mam coś jeszcze ale to już nie dzisiaj.
Problem w tym że fotki które chcę zapodawać muszę kopiować i poddać obróbce bo forum nie wpuszcza dużych rozmiarów.

Socale - 2015-09-06, 17:24

NIESAMOWITE!!!
Pewnego dnia z ukochaną mieliśmy przyjemność z bliska oglądać Royal Clipper.
To największy żaglowiec świata zbudowany w...
No właśnie!
Całe miasto i kemping pstrykało zdjęcia a ja liczyłem że fotki zrobię nazajutrz...
Wieczorem odpłynął...


Kilka dni później Royal Clipper przybył ponownie, ogromny, największy na globie, dostojny i bądź co bądź z Polski.
Tego dnia po śniadanku poszliśmy się promieniować na plażę, po podgrzaniu ciał weszliśmy do wody,dosyć daleko bo 100m od brzegu woda po pas i... zza winkla dostrzegłem maszty.
Tym razem nie zwlekałem, po ochłodzeniu się w pospiechu spakowałem foto/opto/graty i popłynąłem na bezludną pooglądać i popstrykać.
Potem poszperałem w necie o nim... polecam 11 dniowe wczasy :)
Oto największy na świecie Royal Clipper
Made in Poland

Socale - 2015-10-12, 22:05

Dubel
Socale - 2015-10-12, 22:28

Kontynuuję po miesięcznej przerwie, zaniedbałem temat troszkę :oops:
.
.
Wycieczka!
Tak! Nikt sobie tej przyjemności nie odpuści. Oferta szeroka, co wybrać?
Krążyli po plaży namawiaczki, na mnie to działa jak telemarketer który wciska kit byleby otumanić a do tego przeszkadza w najbardziej nieodpowiednim momencie.
Wybrałem sie do portu jak już wszystkie stateczki wróciły i pozbierałem oferty.
Strasznie ciężko się dogadać, trochę ogarniam niemiecki więc poszło tym językiem.
Wybrałem Oko Otok Rab czyli dookoła wyspy z odwiedzinami sąsiednich wysp o znaczeniu historycznym/symbolicznym/turystycznym.
W programie wpłynięcie do ZAVRATNICY, to taki płytki i krótki fiord a tam w wodzie zatopiony wrak statku. Samo miejsce rajskie.
.
.
.
Kolejnym etapem była wyspa Goli Otok. To do niedawna zwykłe więzienie, ale wcześniej, było to więzienie dla więźniow politycznych, przeciwników marszałka Tito czyli zwolenników pro radzieckiego modelu komunizmu i wielkiego Stalina.
To jest to co mnie kręci najbardziej. Po zejściu na ląd zawiało dreszczykiem, uwielbiam takie miejsca penetrować. Na początek polecam wsiąść do kursujacej tam kolejki. 30Kun/osoba. Objazd po kompleksie trwa około 30 minut. Warto przygotować aparaty foto. Po objeździe był czas na szwendanie się po zakamarkach, wrażenia nie do przekazania.
Samo więzienie to ciężka niewolnicza praca skazanych przy obróbce kamienia i drewna. Nieludzkie metody prania mózgu i nawracania do "jedynie słusznych poglądów".
.
.
.

Socale - 2015-10-12, 23:04

Z więziennej Goli Otok udaliśmy się na jedną z wysp -rezydencji Tito.
Słynny napis z kamieni TITO i gwiazda.
Tam za wiele do chodzenia nie ma, ale oglądając tą wyspę od strony stałego lądu z tak bliska robi wrażenie.
42 bunkry chroniły wyspę. Niezła infrastruktura tam działała jak na weekendowe wypady przywódcy. Sama zatoczka po prostu żyje! Kraby, ośmiornice są tam już oswojone.
.
.
.
Kolejnym etapem było podziwianie krajobrazów oraz kąpiel w zatoce z czarna d... nie mylić z tyłkiem :)
To taki foto efekt dziury w dnie :)
Tam była przewidziana kąpiel dla chętnych. Pasowało, woda kryształ że aż traciłem poczucie głębokości a skakało się z każdej części statku :)
Po tej chwili relaksu powrót do portu.
UWAGA. DO ZAWRATNICY NIE WSZYSTKIE statki wpływają. Mój nazywał się "Vojka", malutki stateczek i zawracał tam na 4 razy przód/tył.

moskit - 2015-10-13, 06:32

Bardzo fajnie i rzeczowo
Pozdrawiam
Andrzej

Hercer - 2015-10-15, 17:41

Witaj

przypomniałeś mi wyprawę jakieś 10 lat do tyłu - nie widziałeś tam moich śladów ?? Na kempingu chłopiec sprzedawał ludziki z muszelek bardzo fajne.

pozdrowionka i powodzenia :spoko

pisz pisz pisz jeszcze jeszcze jeszcze

kurcze aż wyciągnołem zdjęcia ten napis TITO - mam :spoko

Socale - 2015-10-15, 20:39

Napiszę napiszę, może w niedzielę bo zmniejszanie fotek trochę mi zajmuje czasu i uwagi.
Takie różne hand made sprzedawały dziewczynki na nabrzeżu, może przejęły interes :)

Krzysiek 56 - 2015-10-25, 08:48

Fajnie poczytać i przypomnieć sobie miejsca odwiedzane przed wielu laty. Szczególnie pamiętam przejazd przez ten tunel za , którym znajduje się inny świat oraz pierwsze potkanie ze skalistym brzegiem Rabu. Wybrzeże Chorwacji przejechaliśmy kilka razy od Rijeki aż po ostatni punkcik na południu .
Napisz coś o cenach na kempingach.

Socale - 2015-10-25, 18:24

Dzięki. Cenę podałem w pierwszym poście, 28 euro kamper, prąd i my dwoje.
.

Z każdego miejsca każdy chyba chciałby przywieźć -we wspomnieniach choćby, coś wyjątkowego by nie popaść w rutynę ogółu.
Jest tu na wyspie takie miejsce, które każdy turysta zapewne dostrzegł ale nie każdy ma odwagę tu dotrzeć.
Miejsce to widać niemal z każdej części zamieszkałych tu terenów.
To punkt widokowy/schronisko ale nie ten w mieście Rab, lecz ten nad wszystkimi, niemal na samej górze.
Postanowiłem tam dotrzeć.
Niestety, pierwsze 2 podejścia były nie udane. Nie znalazłem drogi.
Zapytałem na recepcji jak tam dotrzeć i z całego mojego chorwackiego języka zrozumiałem że muszę dotrzeć do jakiejś następnej miejscowości. To mi wystarczyło.
Google maps okazały się niepomocne.
Pomyślałem więc że skoro czeka mnie taki trud to wezmę tragarza gratów, czyli rower*
Ruszam nazajutrz.
.
Pogubiłem się. Słyszę w jakimś warsztacie coś się dzieje, wchodzę, pytam czy ktoś po niemiecku...
Uuu, grubo, nie pogadam se. Zaprosiłem Chorwata na zewnątrz i jakoś zrozumiał że pytam o drogę, tylko na mnie patrzał jak na głupka z rowerem, ale wytłumaczył.
Rower szybki, szosowy, opony symboliczne i gdzie tu w teren...

Zszedłem z nowiutkiej szosy w drogę szerokości traktora.
Droga to mix asfaltu, betonu i szutry na szczycie. Targam rower, ciężko... każde 100m coraz trudniejsze.
Trudno nawet bez obciążenia tu się wciągać, sił coraz mniej, ale ja uparty jak tutejszy osioł jestem, więc brnę dalej co chwilę odpoczywając.
Docieram wreszcie do mniej więcej połowy drogi, postanowiłem odpocząć i zrobić foto.
Przedsmak spodziewanych widoków na szczycie dodał mi determinacji i sił.
Wyciskam z trudem kolejne kroki i odpowiadam sobie wreszcie na zagadkę widzianą z dołu:
Po co kto układa kamienie w mur?
Teraz wiem. To są działki, tubylcy hodują tu zwierzęta, stawiają pasieki. Są ogrodzone z prymitywnymi furtkami. Imponujące.
Dotarłem do jakiejś budki (jakaś stacja meteo) przy tej drodze a w budce człowiek. Przywitałem się zdojony jak koń po westernie, tamten uśmiechnął się zza gazety i zaproponował wodę.
Mam swoją, podziękowałem.
Nachodzą mnie myśli by wracać, słońce wykańcza. Drugi ja mówi mi ABSOLUTNIE!
Kiedy będziesz miał okazje być tu ponownie? - rzekłem sam do siebie.
Odpowiedz była przekonująca.
Docieram do zakrętu na brzegu góry, widoczny on jest z dołu.
Wąwóz widziany z dołu wydawał mi się rowkiem, tam na górze to ogromna przestrzeń, trochę przerażająca.
Z tego miejsca dalej to już drobiazg - tak sobie pomyślałem, jakże błędnie.
Za zakrętem długa prosta pod sporym kątem w górę, pokonuję na raty, odpoczywając robię chociaż fotki.
Docieram do celu ale droga zmienia zwrot i opada do schroniska w dół tak jak mi szczeka w tym momencie.
To to jeszcze nie koniec? Sądziłem że zdobędę tą górę w tym schronisku, a co mi tam, wdrapuję się wyżej, do końca, tak aby wyżej już nie szło.
Usatysfakcjonowany zdobyczą schodzę do schroniska a tam ni duszy, ale za wysiłek już czekała NAGRODA!
Widok złapał za gardło i zdusił że tlenu brakło. Kim jestem że tak się nagrodziłem?
Zwykłym upartym facetem z obiektem na celowniku który za wszelką cenę muszę zdobyć, choćby z szosowym rowerem.
* I tak polecam to miejsce właśnie z rowerem tylko aby chociaż górskim.
Nauczony bólem schodzenia z gór, wiedziałem że i tym razem czeka mnie to samo, dlatego rower w drodze powrotnej był zbawienny.
Zjazd z prędkością marszu, nie szybciej bo jak mu pozwolę się rozpędzić to hamulce go nie zatrzymają. Utrzymywałem prędkość marszową tak aby w każdej chwili zeskoczyć i się nie poobijać za mocno, wąskie oponki, słaba przyczepność, szczęki już śmierdziały, felgi mocno ciepłe ale zjechałem bezpiecznie i oto cały i zdrowy dla Was piszę :)
Zdjęcia wstawiam analogicznie do treści a one i tak nie układają się wg numeracji :/

Aszuna - 2016-09-13, 14:03

Socale napisał/a:
Po wyjeździe z Plitvic dopiero zaczęła się przygoda > kierunek wybrzeże, gdziekolwiek.
Z autostrady niewiele jest widać, więc popędziliśmy zwykłą drogą.
We wsiach i całkiem luzem poza nimi spotkaliśmy wiele domów opuszczonych, nie dokończonych budów, coś jakby tubylców wygnało.
W pewnym momencie nawigacja zapodała komunikat, że znalazła drogę alternatywną, zaufałem jej i w gruncie rzeczy dotarliśmy do drogi,
którą sam Robert Kufel miałby problem przejechać.
Skończył się asfalt, zaczęły się kamieniste szutry, brniemy dalej w górę. To było straszne.
Po prawej ściana, po lewej przepaść. Szerokość drogi jak dla traktora, nerwy, niepokój, wizja zjazdu jakieś 5km na wstecznym biegu... Byliśmy już bardzo wysoko.
Niedźwiedzi tylko brakowało.
Poszedłem rozpoznać tą drogę dalej, co raz gorzej, ale za to 200m wyżej nadzieja na zawrócenie.

Jakoś udało mi się zawrócić na 4 razy i mocno zaniepokojeni wracamy jakieś 20km do pierwotnej i NORMALNEJ drogi nr 25
Jazda już przyjemniejsza, emocje opadły ale zbliżają się kolejne, bardziej pozytywne.
Przed nami nadal jest do pokonania masyw Velebit a to mój debiut, nie wiedziałem co mnie tam czeka, ale nie było aż tak wielkiej adrenaliny.
W najtrudniejszym odcinku droga jest wyremontowana, bezpieczna. Fragment wspinaczki (foto FIL164) nagrałem:
................................................................
https://www.youtube.com/watch?v=tzMUXTrDguA
................................................................


Docieramy na samym szczycie do tunelu. To jakby jest przełomowy punkt, zaraz za tunelem czujemy się jak po teleportacji w inny świat.
Postój obowiązkowy, potem zjazd bez hamulców. Silnikiem, powolutku 2 lub 3 bieg i tak z prawie 2km npm zjazd zajmuje 18km serpentynami. Wrażeń nie da się przekazać obrazkami :) Potem krótka podróż Jadranką do Stinicy i na Rab.



hihihi my przejechaliśmy tą drogą - mała masakra była ale jakoś się dało :-). Więcej w każdym bądź razie już nie chce tam jechać :-).
pozdrawiam
:spoko

Socale - 2016-09-13, 20:00

O, stary temat, miło.
Sprecyzuj którą drogę masz na myśli, bo w cytowanym fragmencie piszę o dwóch drogach.
Ta z yutuba to jest ta dobra niestraszna ale bardzo emocjonalna.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group