Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Włochy - Eeików wyprawa: gdzie oczy poniosą przez Wiedeń ku Italii.

Tadeusz - 2009-08-20, 17:26
Temat postu: Eeików wyprawa: gdzie oczy poniosą przez Wiedeń ku Italii.
Ewa i Mirek wyruszyli na włóczęgę. Najwpierw do Wiednia, a potem do Italii. Nie zamierzają odwiedzać miejsc najbardziej uczęszczanych. Mają inny plan. Delektować się pięknem i spokojem maleńkich miasteczek i wiosek położonych na wzgórach wśród winnic. Tą wymarzoną , cichą krainą jest oczywiście Toskania.
Otrzymaliśmy już pozdrowienia z Wiednia od Ewy, Mirka i Zuzi a wczoraj przyszła następna wiadomość:

Pozdrowienia z Pisy. Zimno +40, topimy się.
Uciekamy szukać chłodu do Voltery.


Życzymy Wam bardziej sprzyjającej aury i miłych przeżyć z tej eskapady. Czekamy na dalsze wieści.
Serdecznie pozdrawiamy. :wyszczerzony: :roza: :spoko

prezesuu - 2009-08-20, 20:35

:spoko
Włochy w sierpniu ....... uuuf jak gorąco! :szeroki_usmiech
Bawcie się dobrze!
Zimnego frizzante i pysznej pizzy życzę. :helm

eeik - 2009-09-05, 15:23

Witamy po powrocie :) ))
Tak na szybko - było wściekle upalnie :gwm przez 3 tygodnie 40 stopni w cieniu codziennie.
Ugotowani jesteśmy na twardo
Toskania piękna, może zrealizowaliśmy 10% z zamierzeń - powód bardzo prozaiczny - czas - nie sposób zobaczyć czegoś w 3 tygodnie, co zostało wzniesione przez wieki.
Jak poukładam wszystko to trochę poskrobię i powklejam swoje perełki .

Aulos - 2009-09-05, 15:43

Super, że już jesteście w domku. Pozdrawiamy i czekamy na relację z fotkami - Toskania jest piękna. :spoko
prezesuu - 2009-09-05, 15:47

A nie mówiłem! :szeroki_usmiech
Też bym tak chciał w Toskanii się smażyć podlewany pysznym winkiem.
Czekam na relację. :spoko

Tadeusz - 2009-09-05, 16:33

Witajcie w domu. :bukiet:
Zapewne macie za sobą furę wrażeń i będą z tego piękne wspomnienia, a dla nas opowieści i zdjęcia. :wyszczerzony: :roza:

wbobowski - 2009-09-05, 18:05

Witajcie eeiki. Ewuniu nie szukaj perełek, tylko dawaj jak leci. Im więcej tym lepiej.
f68 - 2009-09-05, 18:28

dołaczam się prosze o fotki :spoko
eeik - 2009-09-05, 18:35

No to może zacznę powoli, bo za niedługo młodzież powróci z kina i będzie pozamiatane.

14-08-2009

Jedziemy.
Na razie do Wiednia, jedziemy odwiedzić Daniela.
Wjeżdżamy do centrum pomimo ostrzeżen, nie chce nam sie jechać metrem.
Parkujemy obok policji, i Ministerstwa Finansów w Wiedniu, pod drzwiami mieszkania Daniela.
Jest piątek, chcemy do centrum i pytanie gdzie nocujemy, Mirek idzie na policję i pyta.
Okazuje się , że sie "kurzparkzone" obowiązuje do 22 w piątek, hurra wykupujemy na stacji metra bilet na 1 godzinę (jest 21 wieczorem) i od 22 możemy parkować do poniedziałku rano 7:30.

Idziemy w centrum miasta :) ) wracamy o 24, Zuzia dzielnie znosi włóczenie się nocą po Wiedniu.
Na rano planujemy dłuższe zwiedzanie.

Prater, to cos dla dzieci, i tak główna atrakcja Diabelski Młyn, obowiązkowo , Zuzia zachwycona, , zjazd do wody.
Coś dla ciała , czyli jemy pizze na Praterze, hmmmmmmmmmm nie za bardzo, ale za to drogo,

Potem na na nózkach do centrum.
Przegniłam towarzystwo 5 godzin :) ) po centrum Wiednia.

eeik - 2009-09-05, 18:48

Wyjeżdżamy na spotkanie znajomych na parking restauracji Oldtimer Zobern za Wiedniem.
Jest godzina 20:00 spędzamy noc na tym parkingu po zjedzeniu kolacji i ustalaniu gdzie jedziemy, podlewając to whiskey.

Rozważamy - Toskania czy Rumunia - mamy przewodniki na oba regiony Europy, decydujemy jednak , że Toskania, mimo, że jest sierpień i mamy świadomość korków, mnóstwa ludzi.

Rano, czyli 16-08 ruszamy na podbój krainy wina, ale po drodze wpadamy na genialny pomysł, z Udine decydujemy się na nocleg na Adriatykiem, pada na miejscowość Grado.
Wytypowany kemping okazuje się strzałem w dziesiątkę, w lasku, udaje nam się znaleźć miejsce w cieniu, z dostępem bezpośrednim do morza
Rano, 17-08 ruszamy na zachód, decydujemy się na agroturystykę nad Jeziorem Garda w miejscowości Cola.

Jest strasznie gorąco, 40 stopni, jazda po autostradzie strasznie męcząca.
Po dojechaniu na miejsce okazuje się, że wszystko zajęte, musimy odjechać, jakże nam przykro zważywszy , że jest basen z zimną wodą.
Wracamy nad Gardę, jedziemy od kempingu do kempingu w poszukiwaniu wolnych miejsc.
Jest , bingo kemping Grado al Bosco - 32 euro za nocleg - drogo - hehe dopiero później sie przekonujemy co to znaczy drogo.
Z ulgą ochładzamy się w jeziorze Garda, ja nie znosząca zimnej wody, siedzę po uszy i napawam się chłodem.

Opłaty autostradowe - Austria do zjazdu na Grado -p 7,40 euro
Grado do zjazdu na d jez. Gardo za Veroną --(Peschiera) - 13,20

Robimy boską kolację, czyli krewetki, wino i te sprawy, omawiamy dalszą trasę.

Decyzja zapadła, jedziemy widokową trasą do Lucci, SS12.
Ruszamy po śniadaniu 18-08 na Modenę i potem w dół do Lucci przez przełęcz Abetone.
Dojeżdżamy do przełęczy, jest wieczór , my zmęczeni 40-to stopniowym upałem i serpentynami szukamy miejsca na nocleg.
Zdesperowani, kierujemy się znakami ręcznie malowanymi, bo na mapie kempingu nie ma, niby 8 km.
Wjeżdzamy w bardzo dziwny las, im dalej tym ciemniej, tablice informacyjne mówią, że to las biogeniczny cokolwiek to znaczy.
Jedziemy, pytajc po drodze kilka razy , czy aby na koncu tam gdzieś jest kemping.

Droga się dłuży, ale w końcu jest, w zapomnianym miejscu kemping, prowadzony przez Hindusów, we Włoszech, jest coraz ciekawiej.

Jest miejsce, bo tak ogólnie to wszystko pozajmowane, i jest szansa , że wyśpimy się w ludzkiej temperaturze.

Nie mylilismy się, kemping Bucaneve ( zjazd w Abetone w lewo za znakami) okazuje się być usytuowany w pieknym miejscu z widokiem na góry.
Hurra jest ponizej 30 stopni, mróz normalnie.
Wysypiamy się jak misie.

Śniadanie i ruszamy na podbój Lukki. Mamy tę przewagę, że posiadamy niemiecką książkę z danymi gdzie można się zatrzymać kamperem i wszelkimi na ten temat informacjami
(tutaj podziekowania dla Pana , który nam sprzedał kampera z jego całą zawartością, w tym także tą książką).
Lolcia dzielnie doprowadza nas na parking dla kamperów, monitorowany, czyli jak sądzimy , że w miarę bezpieczny.

I tutaj zaczyna się przygoda z rowerami, przestaja być "od mania" zaczynają być od jeżdżenia.
Rozpakowując kampery , zaczepia nas dziewczyna z Polski, rozmawiamy i ona daje nam mnóstwo cennych informacji, np , że Lukkę można objechać rowerami na murach, że jedno z piękniejszych miasteczek, to San Gimignano (co później organoleptycznie stwierdziliśmy).

Ruszamy na stare miasto. Lucca okazuje się pyć piękna, a rower najlepszym środkiem do zwiedzania, najpierw okrążamy stare miasto zewnętrznymi murami, jest pięknie.
W polowie, degustujemy caffe machiato i tiramisu - pychoty i dalej.
Nasze odczucia ukazują zdjęcia, aczkolwiek uciekamy z głównych atrakcji w boczne uliczki, mające swój klimat.

eeik - 2009-09-05, 18:56

Wyjeżdżamy z Lukki , kierujemy się nad morze, chcemy wody, chłodu, pada na kempingi poniżej Viareggio, miejscowość Tore d.Lago Puccini.
I tu pierwsza porażka i rozczarowanie.
Skwar, kempingi jak mrowiska i do morza 1 km.
W desperacji bierzemy jakikolwiek, ze zmęczenia.
Tutaj puszczaja mi nerwy, dla Włochów najważniejsze oddanie dokumentów, są tak natarczywi , że odpyskowałam, co wcale go nie zdziwiło, to normalne, a ja u kresu sił ze zmęczenia.

Mam po kokardę tej temperatury
Parkujemy, na nocleg za skromne 30 euro (wrrrrrrrrrrrrrrr) i w desperacji idziemy nad morze nocą - godzina 21:00

I tu poznaję nową jednostkę miary - kilometr włoski = dla mnie 5 km co najmniej.

Jest plaża, piękna, nocą, bez jednego człowieka , kąpiemy się z Zulką, jak cudnie . woda jak dla wymarzona - co najmniej 28 stopni.
Ale przerażające są parasole ustawione w rzędach, jak w mrowisku , nieeeeeeeee to nie dla mnie. ta komercyjna plaża , z miejscem metr na metr.
Już zdecydowaliśmy do 25 sierpnia nie zamierzamy znajdować się w pobliżu morza.
Plan na ten tydzien - Toskania z winnicami i jej zabytkami.
Aby wjechac w głąb planujemy zaliczyć Pisę i jej krzywą wieżę.
Lolcia prowadzi nas, na postój dla kamperów, na pn-zach obrzeżach murów starego miasta, mamy do krzywej wieży paręset metrów, rewelacja.
Rowery w ruch, sztandarowe zabytki zaliczone, chyba oczekiwaliśmy czegoś więcej, ale nic to, przecież to dopiero początek.
Ba , niedobrzy z nas turysci, nie zamierzamy zanabyć drogą kupna rolexów i innych Pateków.

prezesuu - 2009-09-05, 19:05

Pięknie się zaczyna.
Trzymaj tak dalej.

eeik - 2009-09-05, 19:05

Oczekujemy czegoś więcej od Toskanii, ruszamy na San Gimignano, Volterę i Sienne z agroturystycznymi winnicami na noclegi.

Na pierwszy rzut, Sam Gimigiano, droga żółta całkiem znośna, górki maks 500 mnpm, wjeżdżam w klimaty toskańskie, i o to chodzi.
San Gimignano wyłania się pięknymi wieżami, ;chcemy tam, tylko nie ma gdzie zaparkować naszym ślimaczkiem, jedziemy zgodnie za znakami (które w Włoszech akurat są piknie opracowane) na plac parkingowy dla kamperów w kierunku St. Lucia , jest jakieś 2 km od starego miasta jest plac (monitorowany , a jakże) z automatyczna kasą.
Na samą myśl, że mam jechać tek "kilka włoskich kilometrów" do starego miasta w tym upale robi mi się słabo.

Ale nie ma wyjścia , chcemy zobaczyć San Gimignano.
Jest ciężko, 40 stopni a my rowerami po górkach, Włosi oczywiście mają sjestę, a jakże, tylko turysci jak opętani walczą wbrew naturze.

I tutaj eureka, cały wysiłek został nagrodzony, tylko jak wjechalismy w okolice starego miasta, to co zobaczyliśmy przerosło nasze oczekiwanie, nie da się opisać klimatu, stare miasto zachowane
w całości, bez oznak zniszczeń, plątamy sie po uliczkach, degustujemy wino ( niestety te smaki to nie nasze gusta) , do tej pory to miasteczko robi na nas ogromne wrażenie, czas się zatrzymał, jest surowo,
tak nam się kojarzy toskański klimat.

I tu problem, ja chciałabym zostać tu na wieki, a tutaj coś dziwnego, trzeba wracać do kampera, matko wracać w tej temperaturze, jak ledwo dowiozłam zwłoki do tej mieścimy, mam wracać?

Ale powrót okazał się o niebo przyjemniejszy niźli dojazd, luzacko jedziemy na miejsce postoju naszego domku.

eeik - 2009-09-05, 19:12

Nie jest na tyle późno by zostać ale na tyle wcześnie by coś konkretnego planować, szukam w mądrej książce miejsca na odpoczynek nocny.
I znajduję niedaleko, jakieś 24 km winną agroturystykę, właściciel mówi po niemiecku, matko moge się dogadać.
jest miejsce, oczekują nas, jedziemy hip, hip hura.
Może to górki, temperatura spadnie - taaaaaaaaaaaaa marzenia,
Jedziemy , Lolka ratuje nam życie, dojeżdżamy i jest koniec drogi , domy, kościół - biegnę pytać gdzie urzeduje senior Borelli, no tak, trzeba przejechać, między domami ( hehe jeszcze nie wiem jak) przez plac kościelny i znowu pod górkę kilometr (aż się boję mysleć ile ten kilometr naprawde ma kilometrów) Pytam Mirka, przjedziemy, składać lusterka ??? Damy radę, mając po 10 cm z każdej strony przeciskamy się między domkami i pędzimy ten jeden kilometr dębową aleją po górę.
Wjeżdżamy na posesję i ukazuję sie nam dom ze zdjęcia, ulga nie do opisania, krzaki winorośli, fig wokół typowego toskanskiego domostwa, czekamy na właściciela.
Miejsce postoju dla kamperów to jak bajka bo po tych kilku dniach bez cienia, pod dębami, na polance dookoła winorośl, tak- tu czujemy, że jesteśmy na miejscu.
Gospodarz proponuje degustację win,, i o to nam chodziło, po to tu przyjechaliśmy, oliwa z oliwek, którą konsumujemy w dużych ilościach, miód i przedniej klasy wino, czerwone i białe.

Po to jechałam taki szmat drogi , by wśród cykad i świerszczy, na badziewiaku zrobić owoce morza i zapijać białym toskańskim winem.
Zostajemy, na dwa dni, chcemy odpocząć, chcemy zaplanować dalszą trasę.

Tadeusz - 2009-09-05, 19:19

Czekałem na tę opowieść, Ewuniu. Akcja rozwija się wielce interesująco.
Dzięki. :bukiet:

prezesuu - 2009-09-05, 19:30

Czytam i jakbym tam był. Te wąskie uliczki, pamiętające setki lat. To winko i owoce z morza świeżo wyłowione. To lubię.
Dalej, dalej Ewciu nakręcam się na wyjazd po Twojej opowieści.

Aulos - 2009-09-05, 19:45

Włochy, a szczególnie Toskania to dla mnie nostalgiczne klimaty. Najchętniej jeździłbym tam co roku, bo zamieszkać we Włoszech na stałe to jednak ponad moje nerwy. :wyszczerzony: No i te smaki :slinka:
eeik - 2009-09-05, 19:47

Na spokojnie goszcząc u Seniora Borelli planujemy dalszą drogę.
Oczywiście Voltera i Siena i potem w dół.
Myślimy, coz nas może zaskoczyć po San Gimignano, nic bardziej mylącego,
wprawdzie wszystkie te stare kamienie , które składaja sie na niezwykłe mury są podobne,
a jakże inny klimat panuje w każdym z nich.

Ponieważ to co widzimy zachwyca nas więc nie straszne nam te 40 stopni.
Voltera przepiękna, mamy w planie jeszcze Sienę.
Przyjeżdżamy ok godziny 18 -tej za postój na kamperowisku za 1 godzine czy 12 żądają 20 euro - nigdy w zyciu - łupieżcy - stajemy na stacji paliw.
Tak z powodu braku miejsca zaraz na wyjeździe i dobrze, bo były przygotowania do zawodów konnych dzielnic Sienny i mecz piłkarski.
Po powrocie cała stacja zawalona osobówkami.
Nam udaje się wyjechać.
Ale nie mamy sił szukać czegoś sensownego na nocleg. Przycupujemy na parkingu dla kamperów (bezpłatnie bo płaci sie tylko za godziny pomiędzy 8 - 20 ) z małym "ale", parking między dwoma jak się później okazuje bardzo ruchliwymi drogami.
O 3 nad ranem złorzecząc myślałam czy oni kiedykolwiek śpią ??????????
Rano ruszamy niewyspani w kierunku Saturni.
Zatrzymujemy się na odpoczynek na termalnym kempingu w Sarteano .

eeik - 2009-09-05, 20:24

Po przerywniku w Sarteano pędzimy do Saturnii, malutkimi drogami które wiją się malowniczo od miasteczka do miasteczka.
I nagle wyłania się miasto na zboczu góry, z zachwytu odjęło mi głos, ile wysiłku kosztowało to układanie kamieni na tym zboczu.
Oczywiście zatrzymujemy się , bo tam musimy wejść.
Odczuć nie można wyrazić literkami, tam trzeba usiąść i pokontemplować w surowości kościołów.
No i nekropolie Etrusków / Chytrusków - jak oni tam wykuli te jaskinki tego nie jestem pojąć.
Jedziemy szukać termalny kaskad w Saturni.

I tutaj sie przekonujemy, że to jedyne miejsce w Toskanii, do którego dojazd nie jest oznakowany.
Lola wyprowadza nas na takie zbocze, że mamy stracha czy nam kamperka nie ściągnie w dół.
Zawracamy w możliwym miejscu , Mirek chętny zrezygnować z poszukiwań tych kaskad.
Ja uparta jak osioł twardo obstaję, żeby znaleźć te kaskady.
Po 2 godzinach kluczenia i pytania się co kilkaset metrów znajdujemy, ale nie ma parkingu , w całym zamieszaniu okazuje się , że niedaleko jest dobrze wyposażony "camperpark ":)))
Wjeżdżamy , szybko zdejmujemy rowery i biegiem jedziemy oglądać moje upragnione kaskady termalne.
Mój upór został nagrodzony - widok powala nas ( z przyczyn estetycznych wkleję jedno zdjęcie tylko) tutaj bardziej profesjonalne zdjęcia

http://images.google.pl/i...=title&resnum=4

Tutaj zostajemy na wygrzewanie styranych, po zabytkach Toskanii , kości.

Resztę urlopu spędzamy nad morzem i pniemy sie powoli do góry.
Na ostatnie dwa dni przeskakujemy nad Adriatyk, co skrzętnie wykorzystuję na skok autobusikiem wodny z Punta di Sabioni do Wenecji
Wenecja śliczna , co by nie mówili mnie się bardzo podobała.
Powrót 1000 km dzielimy na dwie części , nocujemy na rodzinnym kempingu w Bad Woltersdorf.

eeik - 2009-09-05, 20:28

To tak krótko, jak mi się jeszcze nawiną fotki godne pokazania to wkleję.

Generalnie, Włochy to kraj świetnie przygotowany do turystyki kamperowej, aczkolwiek praktycznie za wszystko trzeba zapłacić.

Znaki " camper service" są non stop i samych kamperów ogrom.

Odkryłam prawdę nieznaną - dieta śródziemnomorska na pewne NIE odchudza

Dla smakoszy wina to kraina szczęśliwości.

Zaradek - 2009-09-05, 20:50

:szeroki_usmiech Z tymi kilometrami to prawda, do tej pory się smiejemy jak mieliśmy wyskoczyć na lody tylko 2 km a okazało sie 11 . Ale to było na Kalabrii , może im niżej w dół to przelicnik wzrasta :diabelski_usmiech
Swoją drogą lody były rzeczywiście dobre

elaola - 2009-09-05, 20:54

Nam Włosi powiedzieli, że na bazar jest 800metrów - szliśmy tam ponad pół godziny. :wyszczerzony:
eeik - 2009-09-05, 21:00

elaola napisał/a:
Nam Włosi powiedzieli, że na bazar jest 800metrów - szliśmy tam ponad pół godziny. :wyszczerzony:


O to , własnie to, potem to brałam "poprawkę" na każdy metr :szeroki_usmiech

KOCZORKA - 2009-09-06, 22:41

Witajcie Eeiczki. :bigok :bigok :bigok
Piękne wakacje mieliście, nic tylko zazdraszczać. :bukiet:
Ja mam jeszcze niedosyt foteczek, więc prośba. Poszperaj jeszcze Ewcia w stosiku i daj więcej foteczek z Toskanii. :bigok

Pozdróweczka dla całej załogi i buziaki dla Zuzulki. :bukiet: :bukiet: :bukiet:

Tadeusz - 2009-09-06, 23:22

Coś mi się widzi, Ewuniu, że to tylko uwertura. Jak znam życie, to do Toskanii jeszcze wrócicie. Kto wie? Może razem tam pojedziemy? My przepadamy za atmosferą i urodą tej krainy.
Za relację pięknie dziękuję. :bukiet:

wbobowski - 2009-09-07, 23:46

Teraz żałuję, że Toskanię przelecieliśmy autostradą, ale mieliśmy inne cele. Trzeba tam wrócić.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group