Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Kamperowanie - Filozofia kamperingu

janusz - 2009-06-13, 08:55
Temat postu: Filozofia kamperingu
W innym miejscu forum rozpoczęła się dyskusja jakby na temat filozofii camperingu.
http://www.camperteam.pl/...ighlight=#87125
Nie mam najmniejszego zamiaru polemizować ani z tymi co wakacje za "jeden grosik" ani z tymi co za większe pieniądze niż w hotelu lubią spędzać. O gustach nie ma co dyskutować. Dla mnie większe znaczenie ma "filozofia" kamperowania.
Kampera zawsze chciałem mieć po to by spełnić dwie zachcianki. 1 to mieć przy czym "dłubać". 2 spędzać wolny czas nie na komendę. Nie odpowiada mi 8-9 śniadanie, 9-12 opalanie, 13-15 obiad, 15-18 nudzenie. 18-19 kolacja, 21 cisza nocna.
Mam ochotę na śniadanie o 16, nie ma sprawy, mam ochotę na pomidora czy arbuza kupionego na bazarze, albo ze straganu na polu, żaden problem. Chcę w nocy powłóczyć się po Rzymie lub Wenecji. Bardzo proszę. W samo południe na pełnym słońcu wygrzewać kości, żadna sprawa. Nawet jeżeli takie spędzanie wakacji nie jest wiele tańsze od imprezy zorganizowanej ale jest inne.
Jak to mówi przysłowie, "są dwie szkoły..."
Można zaplanować trasę tak by każdy dzień na kempingu z zamówionym wcześniej miejscem. I można tak, że przed wyruszeniem na wakacje jedyny warunek to wrócić do pracy za dwa tygodnie.
Ciekawy jestem jak to jest u Was. I nie chodzi tu o dyskusję jak jest lepiej, bo nie to jest ładne co jest ładne lecz to co się komu podoba. Jeden woli rybki, drugi akwarium. Można też iść do kina albo na film, o teściowej i żonie nie wspominając. :haha:
Myślę też, że duże znaczenie ma skład załogi - dzieci.

kimtop - 2009-06-13, 09:44

janusz napisał/a:
I można tak, że przed wyruszeniem na wakacje jedyny warunek to wrócić do pracy za dwa tygodnie.


No właśnie.
Ja wyjeżdżam za 5 dni na południe Europy i plan jest taki,że pierwszy nocleg w Barwinku(a może w Jaśle lub Krośnie?)
A dalej? Zobaczymy.
Może Rumunia,Bułgaria,Turcja,Grecja?.
Mamy mapy i przewodniki
Kempingów nie lubimy,więc popas raczej na dziko.Zakupy najlepiej w małych wiejskich sklepikach lub na bazarkach,straganach.
Jednego dnia zrobi się 500 km.,a drugiego 20.
Trochę zwiedzania,trochę plażowania
W zeszłym roku w Szwecji zdarzyło nam się wstać o 6-ej rano i jechać do śniadania w samych pidżamach :ok

I taka jest moja "filozofia" kamperowania

Jedyna pewna rzecz to 13.07. do pracy :gwm

Oskar - 2009-06-13, 16:06

Achoj!
Ja uważam że cała filozofia kamperowania zależy od tego jaki posiadamy sprzęt i jak chcemy i lubimy to robić.
Fakt faktem jest to że cel łączy nas ten sam ale sam Kamper i sposób na wyprawy już niekoniecznie.
Inne podejście i warunki mają kamperowicze posiadający nowe wypasione auta a inne właściciele starszych modeli lub aut typu Vany. Inne podróżnicy którzy lubią przygodę z adrenaliną a jeszcze inni co lubią wypoczywać w lepszym standardzie i luksusie.
Ja z żoną i córcią podróżujemy Multivanikiem który nie oferuje zbytnich wygód .
Cel jednak mamy zawsze ten sam zaoszczędzić i dużo zwiedzić.
Nie ma według mnie odpowiedzi po co podróżujemy bo to jest tak jak by się ktoś zapytał mnie po co się ludzie wspinają w górach? Każdy ma tą własną indywidualną potrzebę która jest jego własnym światem w którym odnajduje swój surrealistyczny klimat.
I dla tego każdy z nas jest na swój sposób całkiem odmienny a zarazem ciekawy.
Nam na tą chwilę wystarczają spartańskie warunki ale kto wie co będzie za parę lat?
Ja jestem osobą która zawsze lubi dokładnie zaplanować podróż w każdym detalu żeby nie mieć nieprzyjemnych przygód, natomiast moja żona podchodzi do tego spontanicznie .
Efekt tego taki że spędzamy wyjazdy w spontanicznie dopracowane szczegóły.Często bywa tak ,że mam już opracowane szlaki górskie które zamierzam przejść z rodzinką dzień po dniu łącznie z innymi atrakcjami w górskim terenie a kończy się to ze buduje te góry w piasku na plaży w Kołobrzegu. Ot taki nas sposób na Kamperowanie.
Pozdrawiam Oskar
:bigok

BiG Team - 2009-06-14, 09:01

My nabyliśmy kampera drogą kupna, żeby jeździć na zloty CT :haha: , przy okazji , gdzie nam się spodoba :spoko
StasioiJola - 2009-06-14, 10:41

My wyznajemy tę samą filozofię kamperową co Beatka i Grzesio!!! :szeroki_usmiech :spoko
Elwood - 2009-06-14, 11:23

Kochani nigdy nie lubiłem zorganizowanych wczasów. Tych pobudek, śniadań, wspólnego opalania i zwiedzania, nie zawsze profesjonalnych pilotów czy też przewodników organizujących mi wakacje.Wiem, ktoś powie upierdliwy facet i zapewne coś w tym jest.
Znałem te problemy także od kuchni ponieważ jako młody człowiek pilotowałem wycieczki na Węgry i wiem jak potrafi upierdliwy turysta zatruć życie pilotowi /ale to w końcu jego praca/, ale również współtowarzyszom podróży.
To wszystko o czym powyżej, ale chyba przede wszystkim moja pierwsza prawdziwie wielka w życiu podróż „Maluchem” z kuzynem dookoła Europy w roku 1979 obudziły we mnie kamperowe marzenia. Nigdy nie zapomnę tej miesięcznej tułaczki, załadowanym do granic wytrzymałości Maluchem, podczas, której ze względów finansowych skrzętnie omijaliśmy jakiekolwiek kempingi, bary a nawet sklepy z żywnością i nie zapomnę widoku, niewielu wprawdzie w tamtych czasach, kamperków, zazwyczaj na niemieckich numerach, przemierzających europejskie drogi wraz z nami i ich użytkowników z „podziwem” ale i politowaniem patrzących na nasz „wyczyn”.
Lata mijały - marzenia rosły. Kiedy dwa lata temu uzmysłowiliśmy sobie z małżonką, że dzieci są dorosłe i kamper mógłby służyć trzem rodzinom nabyliśmy nasze cudo.
Kamper dla nas to wolność realizacji własnych pragnień i wolność bycia w dowolnym zakątku Europy. Są różne wyprawy. Te, które wcześniej planujemy i realizujemy wg wcześniejszych ustaleń co do głównego celu i bez szczegółowych wstępnych założeń podróży, ale są i te, które chyba najbardziej nas cieszą jak zeszłoroczna nasza podróż nad polskie morze, a w efekcie zwiedzenie Litwy. To właśnie jest najpiękniejsze w naszym stylu podróżowania.
Jedyna ważna rzecz kiedy jedziemy sami to to by mieć wolny czas, laptopa z internetem, mapę i sprawnego kamperka. Cel zawsze się znajdzie.

kazbar - 2009-06-14, 17:25

Turystą jest ten, któremu każą zwiedzać.
Podróżnikiem, co sam chce obejżeć.

Ot i cała filozofia camperingu.

darek 61 - 2009-06-14, 18:52

Ja cenie sobie wyjazdy sobotnio-niedzielne nawet blisko miejsca zamieszkania.Można się oderwać od tego co codzienne. :spoko
Skorpion - 2009-06-14, 19:46

Moja filozofia jest wsiasc do kamperka i pojechac przed siebie ,zanim przekrocze granice swojej wioski kulezanka manzonka wynajduje miejsce na maplie gdzie teraz mamy pojechac. :spoko :spoko :spoko Wlasnie po to go kupilem,bo jak wiekszosci juz dawno znudzily mi sie planowane wakacje zorganizowane.A ze dzieciaki juz podrosly wyszly z domu to mamy wiecej czasu dla siebie.Teraz jest czas dla nas juz bez bagarzy pociech :spoko :spoko :diabelski_usmiech :diabelski_usmiech
KOCZORKA - 2009-06-15, 22:57

A ja jestem zapaloną miłośniczką wypraw do lasu na grzybki. :bigok
Ostatnio na południu Polski (mówię tylko o płaskich terenach :szeroki_usmiech ) jakoś cienko z tym runem leśnym. :-/
Kupiłam kamperka, żeby jechać tam gdzie akurat są. :bigok

Przy okazji można pozwiedzać Europę i pobalować na zlotach. :szeroki_usmiech :szeroki_usmiech :szeroki_usmiech

Kazik II - 2009-06-16, 11:32

W naszych podróżach stosujemy "styl mieszany" jeśli chodzi o miejsca noclegów. Przy dłuższych trasach "przelotem" w zasadzie nie ma sensu szukać kempingów dla spędzenia nocy bo szkoda na to czasu i pieniędzy. Samo szukanie kempingu późnym wieczorem bywa uciążliwe (pamiętam z czasów podróżowania z przyczepą), często oznacza konieczność zjechania z trasy, plątania się po jakichś mieścinach po ciemku, potem załatwianie formalności, ustawianie kampera itp. - nie ma sensu. Lepiej zjechać na dużą i oświetloną stację benzynową a rano od razu w drogę. Jeśli nastawiamy się na zwiedzanie to w zasadzie również bardziej praktyczne jest unikanie kempingów - z przyczyn m.in. jak powyżej. Na kempingu to zawsze człowiek wpada w inny rytm, celebruje wszystkie poranne rytuały i często kończy się to tym, że na zwiedzanie wyruszamy koło południa. W dużych miastach bezcennym odkryciem okazały się dla nas całodobowe markety Tesco, wszędzie tablice informacyjne doprowadzą na miejsce, nocleg bezproblemowy a rano można szybko uzupełnić zapasy. Co 3-4 dni trzeba stanąć na kempingu aby trochę odsapnąć, zrobić pranie, wykonać czynności z zakresu gospodarki wodno-ściekowej, rozstawić graty i pobyczyć się. To samo po dotarciu gdzieś nad ciepłe morza lub inne rejony wczasowych rozkoszy - obowiązkowo 4-5 dni na jakimś przytulnym kempingu.
marzena - 2009-06-16, 13:23

Nasza filizofią kamperowania jest bycie niezależnym od wszystkiego - od czasu, miejsca, kabla itp. Jednakże styl mamy mieszany. Przed podróża ustalamy gdzie, po co i dlaczego jedziemy. Opracowujemy mniej więcej miejsca postajowe - z reguly wolimy stellplatze niż typowe campingi. Przygotowujemy jedzenie, planujemy co zabierzemy ze sobą.Jak przyjedziemy do miejscowosci A to zwiedzamy, robimy to zaplanowaliśmy a poźniej jest sponton. I znow miejscowość B - realizacja planu i albo sponton, albo cos co po drodze zauwazymy albo dalej w droge, albo przerwa. Mamy ze soba oczywiście zapas map, przewodników i innych broszur turystycznych. :ok Najważniejsze, by powrócić do domu, gdy się urlop konczy.
pirat666 - 2009-06-16, 14:35

My jeszcze nie mamy swojej filozofii :)
Ale z małymi dzieciakami muszę wiedzieć dokąd chce dojechać i ile mi to zajmie czasu :-P
na ile starczy mi gazu, energii, wody, pojemnika wc itp ale tego dopiero się uczę he he

t-przemek - 2009-06-21, 23:39

marzena napisał/a:
Nasza filizofią kamperowania jest bycie niezależnym od wszystkiego - od czasu, miejsca, kabla itp. Jednakże styl mamy mieszany. Przed podróża ustalamy gdzie, po co i dlaczego jedziemy. Opracowujemy mniej więcej miejsca postajowe - z reguly wolimy stellplatze niż typowe campingi.


ja myślę podobnie :spoko

krzysztofCz - 2009-09-21, 22:10

Stajemy się posiadaczami kamperów gdyż dają one nam niezależność. My raczej wybieramy kierunek niż konkretną trasę, po drodze dochodzimy do szczegółów i pomysłów na zwiedzanie. Bardzo często wyjeżdżamy na 2-3 dniowe rybo-grzyby i dopiero po odpaleniu silnika decydujemy dokąd jechać.
Mam parę dni wolnego i rano skoczymy w Bieszczady - też jeszcze bez planu. ;)

Rockers - 2009-09-22, 14:59

Myślę że kamperowanie, wczeniej karawaning wywodzi się z "podróży atostopem", kiedyś aki podróżnik bez problemu znajdował miejsce na spanie w gospodarstwach jakie mijał nawet czasem coś na talerz mu skapnęło, potem ludziska chcąc być bardziej niezależni kupowali dość drogie w tamtych czasach namioty, dużym powodzeniem cieszyły się przyzakładowe wypożyczalnie sprzętu turystycznego, coraz więcej ze soba się woziło, menażki, kubki, niezbędniki, butle z gazem przeważnie 0,5 kg służące zarówno do gotowania jak i do świecenia ( sam mam taką niestety klosz mi pękł a teraz nigdzie dostacnie idzie ).

Co mi się w tamtych czasach podobało ludzie byli nie zależni, jechali rozbijali namiot gdziekolwiek na polanie i nikt się ich nie czepiał ( póki nie przyszły czasy obowiązkowego meldunku nawet pod namiotem ), wszelkiego rodzaju zamki , ich ruiny, jeziora > miały mnósto miejsca gdzie można było rozbić namiot i żyć po harcersku, kąpiele w jeziorze, gotowanie na świerzym powietrzu, mycie menażek piaskiem w jeziorze lub rzece > żyć i nie umierać.

Potem ludzie coraz bardziej wygodni zaczęli kupować przyczepy, lub mieszkać w pokojach u gospodarzy. Wszyscy na terenach które lubili odwiedzać turyści zaczęli przygotowywać pokoje i inne udogodnienia, jednocześnie likwidując powoli możliwości zwykłego turysty do omijania ich usług.

Obecnie ciężko rozbić gdzieś namiot poza wyznaczonymi placami gdzie trzeba płacić, już nie trzeba na stronę iść z łopatą lub saperką, tylko do wygodnej toalety ( niezawsze przyjemnej za które trzeba płacić, jednakże to czasem jest całkiem ok już wolę aby ludzie płacili aniżeli chodząc do lasu widzieć upadek ludzkiej kultury w postaci barwnych placków wokół których latają stada móch )

Teraz doszliśmy do etapu kiedy ludzie maja już takie możliwości iż wożą cały domek ze sobą i jest nim kamper są "prawie" całkowicie niezalezni.
Piszę prawie gdyż brak jest miejsc przyjaznych kamperom, gdzie mogli by w spokoju stanąć na miejscu z ładnym widokiem i spędzić noc niezalezni od wynajmujących swoje place biznesmenów.

Jeszcze nie tak dawno jadąc drogami można było spotkać przydrożne parkingi leśne gdzie czasem nawet i szałas stał, ławeczki i miejsce na ognisko było. Poprostu nie ma gdzie się zatrzymać !!!!

SlawekEwa - 2009-09-22, 19:37

Rockers napisał/a:
do świecenia ( sam mam taką niestety klosz mi pękł a teraz nigdzie dostacnie idzie ).

Dam Ci taką lampkę w Krakowie :spoko

wbobowski - 2009-09-23, 00:42

kimtop napisał/a:
janusz napisał/a:
I można tak, że przed wyruszeniem na wakacje jedyny warunek to wrócić do pracy za dwa tygodnie.


No właśnie.
Ja wyjeżdżam za 5 dni na południe Europy i plan jest taki,że pierwszy nocleg w Barwinku(a może w Jaśle lub Krośnie?)
A dalej? Zobaczymy.
Może Rumunia,Bułgaria,Turcja,Grecja?.
Mamy mapy i przewodniki
Kempingów nie lubimy,więc popas raczej na dziko.Zakupy najlepiej w małych wiejskich sklepikach lub na bazarkach,straganach.
Jednego dnia zrobi się 500 km.,a drugiego 20.
Trochę zwiedzania,trochę plażowania
W zeszłym roku w Szwecji zdarzyło nam się wstać o 6-ej rano i jechać do śniadania w samych pidżamach :ok

I taka jest moja "filozofia" kamperowania

Jedyna pewna rzecz to 13.07. do pracy :gwm

I ... pojechalismy razem, choć nie znaliśmy własnych upodobań. Okazało się, że są takie same. A wyjazd był bardzo udany. Co robimy dalej, gdzie jedziemy, często uzgadnialiśmy na miejscu. Chyba większość kamperowców pod tym względem dogada się.

Rockers - 2010-01-15, 16:22

Slawek Dehler napisał/a:
Dam Ci taką lampkę w Krakowie


Odgrzeję trochę stary temat ale do tej pory nie podziękowałem Sławkowi za tę lampkę, która tak jak obiecał przywiózł i wręczył mi w Krakowie :bigok WIELKIE DZIĘKI Sławkowi i stawiam wirtualne pifko a mam nadzieję że kiedyś na zlocie będzie okazja usiąśc razem w spokoju inapic się takiego realnego :spoko

Co do lampki, nie tylko otrzymałem klosz który mi pękł, ale całą kompletną lampkę wraz z ładnym bezpiecznym opakowaniem, a teraz takią lampkę zarówno w częściach jak i w całości ze świeczką szukac, a ja miałem zdekompletowany komplet :ok

baja02 - 2010-01-15, 18:05

Tak nam się tylko zdaje, że jesteśmy tacy wolni i niezależni. Rzeczywistość jest zupełnie inna. Tak było kiedyś! Znam to z własnego doświadczenia, o tym właśnie pisze Rockers. Teraz komercjalizacja turystyki jest duża, coraz więcej ograniczeń, jesteśmy zależni od prądu, kempingów, pól biwakowych. Caraz mniej miejs gdzie można się zatrzymać "na dziko", bo albo park narodowy, krajobrazowy, teren prywatny. Mało miejs postojowych dla kamperów i przyczep w miastach, płatne. Zakazy biwakowanie w całych krajach. Podobnie mają żeglarze, pozostają albo przystanie z prawdziwego zdarzenia, lub "teren prywatny" z wbitym kołkiem do cumowania i cennikiem. Pozostaje jeszcze wolny "szczypiorek". Teraz jest o niebo lepiej z brakiem granic, to co nam kiedyś bardzo doskwierało. Ale kiedyś było bardziej bezpiecznie. Dzisiaj trzeba mieć sporo odwagi, żeby zatrzymać się na dziko. A więc z tą "wolnością" uprawiania turystyki nie jest tak różowo. :spoko
łoś - 2010-01-15, 19:28

Zawsze jest coś za coś. Pamiętam jak było kiedyś i wiem jak jest dziś. Znam miejsca blisko nas gdzie czas się zatrzymał. Polecam wycieczkę na Litwę i trasę z Marianpola w prawo na Wilno. Prawdziwy żywy skansen. Jeśli w marcu tam pojadę to zrobię foto-reportaż.
Czasy się zmieniły i nie widzę minusów, bo ile przybyło stacji, barów itp.
Przybyło też samochodów i robi się ciasno w miastach i wszędzie tam gdzie kiedyś było pusto. Teraz trzeba szukać miejsc na odludziu, co czynię i zawsze coś znajdę.
Powodzenia.

Jary70 - 2010-01-15, 23:50

Dla mnie przygoda z Kamperem dopiero nadchodzi. Istotą podróży jest to, że nigdy niewiem co utkwi mi najbardziej z danej wyprawy i do których chwil powrócę. Wspomnienia są bardzo różne: reakcje najbliższych, rozmowy z ludźmi, spacery, szum morza, zapach rozpalonej płyty lotniska, wschód słońca w górach i zachód nad morzem, czy listek z kropelką rosy na łące w Pcimiu Dolnym. Obrazy z wypraw, które przywołuje są moją własnością i nikt nie jest w stanie mi ich odebrać, ukraść, wymazać. Zamknę oczy i jestem na leżaczku w Rogoznicy, czy w rzeczce w lutym w górach Islandii... BEZCENNE:) Super jest kiedy możemy dzielić wspomnienia z najbliższymi, w niektóre nikt nie chce mi uwierzyć;) szczególnie "jak opowiem w klubie". Tej kontynuacji oczekuje od Kamperowania i jak czytam wasze relację z wypraw wiem, że się niemylę :spoko
łoś - 2010-01-16, 00:55

Jary70 napisał to co jest najważniejsze, to są nasze podróże, nasze wspomnienia i nasze przygody. Mnie pewnie też nikt nie uwierzy, że Litwinka mnie leczy i są efekty.
Ja się nie zamartwiam tym co inni myślą i sądzą, wierzą lub nie.
Mam swój styl życia, bycia i podróżowania. Kamperka mam krótko, ale to moje wreszcie spełnione marzenie od wielu lat. Jak zamykam oczy to myślę o przyszłości, bo mojej przeszłości to Sienkiewicz by nie dał rady opisać w trylogii.

ptasznik - 2010-05-06, 08:23

W caravaningu najbardziej fascynuje mnie niezależność. Do tej pory głównie korzystałem z zorganizowanych form wypoczynku. Nie dopuszczałem myśli o kamperze. Ale pewnego razu leżąc na hotelowej plaży powiedziałem sobie dość tego. Ja tu sobie beztrosko leżę a życie mi ucieka. Oczywiście zawsze podczas wyjazdu wykupowałem sobie wycieczki fakultatywne ale to jak wiecie niewiele ma wspólnego ze zwiedzaniem. Wszędzie pośpiech, 15 min. na to, 25 na tamto, a jeszcze innego nie zobaczymy, bo nie ma już czasu.
Zawsze kampera porównuję do jachtu. Bo to taki właśnie jacht tylko lądowy. Jak widzę, jak żeglarze taklują żagle czy kamperowcy rozkładają markizy widzę to całe piękno caravaningu. Człowiek ma zajęcie, nabiera tężyzny fizycznej i przede wszystkim odpoczywa jego umysł i dusza. "Hotelarze" tego nie zrozumieją, dla większości liczy się tylko luksus i kolejny kolorowy drink. Ale czy człowiek potrzebuje do szczęścia luksusu? Ja już nie.

darbarian - 2014-06-24, 20:59

Wiem że temat długo "leżakował"
Tak poczytałem wasze wypowiedzi i się rozmarzyłem :wyszczerzony: mam nadzieję że będę mógł tak pięknie opisać filozofię kamperingu jak i wy. Gratuluję podejścia do życia
[hura] [hura] [hura] :gratulacje [hura] [hura] [hura]

Bajaga - 2014-06-24, 23:36

darbarian napisał/a:
Wiem że temat długo "leżakował"
Tak poczytałem wasze wypowiedzi i się rozmarzyłem :wyszczerzony: mam nadzieję że będę mógł tak pięknie opisać filozofię kamperingu jak i wy. Gratuluję podejścia do życia
[hura] [hura] [hura] :gratulacje [hura] [hura] [hura]


Bez przesaaady z tymi filozofiami.... Po prostu śpimy w aucie i robimy kupę do plastikowej skrzynki którą później opróżniamy bez nadmiernej przyjemności :mrgreen: A że przy okazji mamy swobodę i nie musimy się wakacjować gdy pada to inna sprawa :)
Ps. Gdy podczas słabej pogody w Krynicy morskiej widziałem skrajnie wkurw....ych tatusiów będących na zorganizowanych wczasach z rodziną to autentycznie im współczólem odpalając auto i jadąc na słoneczne wtedy mazury :mrgreen:

Tadeusz - 2014-06-25, 08:30

Bajaga napisał/a:
Bez przesaaady z tymi filozofiami....


Otóż to. Trudno nie zgodzić się z Bajagą kiedy od wielu lat obserwuje się ludzi uprawiających tę formę wypoczynku.

Nie oszukujmy się - jest to po prostu wygodny domek dający możliwość przemieszczania się co daje pewną niezależność. Ten domek jest tak wygodny, że dla wielu stał się obiektem uwielbienia i dalszych zabiegów mających na celu podniesienie komfortu.

Włóczędzy w starym stylu, szukający przygody, okazji do bezpośredniego i intymnego kontaktu z przyrodą lub poszukujący wiedzy o świecie, ludziach, ich kulturze, są wśród braci karawaningowej, ale nie sądzę by stanowili większość. Zresztą takim sprzętem nie wszędzie udaje się dotrzeć.

Na ogół przyczepa lub kamper po prostu daje frajdę tym, którzy lubią podróżować własnym środkiem lokomocji, lubią prowadzić auto i miły jest im zapach paliwa i spalin.
Wolą tak podróżować bo samoloty i hotele to nie ich bajka.

Niektórzy z nas mają tendencję do gloryfikowania amerykańskiego stylu karawaningowego polegającego na wyprzedaniu się i przeniesieniu na starość do przyczepy lub kampera. Mnie to nie podnieca zanadto jako, że nie wystarczające wydają się powody takiej decyzji. Wbrew temu, co sądzą o tym niektórzy z nas, tak naprawdę chodzi o znaczne zmniejszenie kosztów życia, uniknięcie wszystkich wydatków związanych z utrzymaniem domu lub wynajmem mieszkania a przy okazji dobieranie sobie odpowiednich warunków klimatycznych. Nie bez znaczenia jest również oderwanie się od szarości bytu, po kilkudziesięciu latach pracy i stresów.

W krajobrazie Ameryki utrwaliły się już miasteczka przyczep kempingowych, których właściciele wyzbywszy się domu i przesiadłszy do przyczepy osiedli jednak znów na stałe i oczywiste jest, że względy finansowe odgrywają w tym rolę podstawową.

Żadnego z tych sposobów na karawaning ani szczególnie nie deprecjonuję ani nie wynoszę pod niebiosa - każdy żyje po swojemu i wybiera swój styl życia.

Jak wolność to wolność. :szeroki_usmiech

Warto jednak pamiętać, że kamper to tylko samochód z wygodnym domkiem za plecami i nic więcej.

Czy dla braci karawaningowej przynależność do tej "sekty" :szeroki_usmiech może dawać poczucie wyjątkowości?

Jednym może, innym nie wydaje się ta forma wypoczynku specjalnie nobilitującą.

Może dlatego warto pamiętać, że coś sensownego tkwi w słowach jednego z naszych kolegów,

napisanych na tym forum przed laty: nie wystarczy posiadać kampera by być fajnym człowiekiem.


Pozdrawiam wszystkich fajnych turystów. :ok

:spoko :spoko :spoko

Fux - 2014-06-25, 08:48

Tadeusz napisał/a:
Może dlatego warto pamiętać, że coś sensownego tkwi w słowach jednego z naszych kolegów,

napisanych na tym forum przed laty: nie wystarczy posiadać kampera by być fajnym człowiekiem.


Pozdrawiam wszystkich fajnych turystów.


I przewrotnie: można być fajnym człowiekiem i turystą nie posiadając przyczepy lub kampera.

To samo można o żeglarzach czy motorowodniakach napisać.

:spoko

Tadeusz - 2014-06-25, 08:54

Fux napisał/a:
I przewrotnie: można być fajnym człowiekiem i turystą nie posiadając przyczepy lub kampera.



To samo można o żeglarzach czy motorowodniakach napisać.


Święte słowa. :spoko

janusz - 2014-06-25, 08:58

Fux napisał/a:
To samo można o żeglarzach czy motorowodniakach napisać.

O motorowodniakach - NIE :evil:

Żartowałem, motorowodniacy tez są fajni tylko inaczej. :haha:
Podobnie ja czteronapędowcy. :roza:

Witold Cherubin - 2014-06-25, 09:26

Tadeusz napisał/a:
Warto jednak pamiętać, że kamper to tylko samochód z wygodnym domkiem za plecami i nic więcej.

No właśnie, wydaje mi się, że kamper to tylko większy komfort w porównaniu np. z namiotem i motocyklem czy osobówką jako środkiem transportu.
Istotą takiej wędrownej formy spędzania wakacji/urlopów czy weekendowych wypadów za miasto jest chęć zwiedzania świata i spędzania czasu "na łonie przyrody" na własną rękę, bez obowiązkowego harmonogramu, pilota czy rezydenta z biura podróży.
Są tacy którzy zwiedzają świat samochodem osobowym lub motocyklem (bez namiotu) i nocują na kampingach w wynajętych domkach albo w pensjonatach, hotelach czy pokojach bed&breakfast.
Można również zwiedzać świat latając samolotami i wynajmując samochód dający swobodę zwiedzania i wyboru noclegu.
Tak więc campering to jeden ze "sposobów na życie" podobny trochę do włóczenia się jachtami kabinowymi po różnych akwenach (morzach, oceanach i jeziorach).
A to czy jeździmy "na dziko" czy preferujemy postoje na kampingach to raczej kwestia indywidualna, zależna i od zasobności portfela i od upodobań i poczucia bezpieczeństwa.
Ja osobiście zaczynałem swoje wędrówki od rowerów i namiotu, później był samochód osobowy i namiot (czasem zabieraliśmy składany kajak lub ponton), przez wiele lat żeglowałem po Mazurach jachtem kabinowym, a przechodząc na emeryturę zakupiłem kampera i wędruję po Polsce i Europie na tyle, na ile czas i zdrowie pozwala.
Niekiedy staję na dziko, ale preferuję kampingi bo to i bezpieczniej i można spotkać ciekawych ludzi o podobnych zainteresowaniach, no i można skorzystać z sanitariatów bo prawdziwa kąpiel w kamperze jest raczej problematyczna.
Ale moim zdaniem nie jest istotne czym podróżujemy, ale to że taki sposób zwiedzania i podróżowania nam odpowiada.
Mam znajomych, którzy korzystają tylko ze zorganizowanych wyjazdów i nie wyobrażają sobie spędzania czasu w kamperze, bo byłoby to dla nich zbyt męczące, wolą być wożeni pociągami, autokarami czy samolotami, nocować w hotelach i być prowadzeni przez przewodników.
Natomiast dla mnie właśnie taki zorganizowany sposób podróżowania jest męczący, dlatego tam gdzie można jadę kamperem, a tam gdzie kamperem nie dojadę wynajmuję pokój i samochód i zwiedzam okolice na własną rękę.
A z tą filozofią to rzeczywiście nie należy przesadzać.
Pozdrawiam :spoko

Fux - 2014-06-25, 10:14

Jedna formę zwiedzania deprecjonuję.
Hoteliska i baseny z opaska all.

Wiele innych form przerabiałem. Ważne, się ruszamy, zwiedzamy, jesteśmy aktywni fizycznie przez wiele godzin dziennie, a nie karkówka, browar, palma, obrabianie dooopy znajomym bliższym i dalszym, etc.
To jest morderstwo swojego organizmu.

Bronek - 2014-06-25, 10:31

Zawsze lubiłem zapaszek kampingów z lat 70/80-tych.

Grzebanie jak w we własnym domu/ogrodzie /samochodzie/motocyklu . Usprawnianie/psucie.
KAMPER to zapewnia.

Atmosfera przygody....

Ale kibelek , kuchnia , piwniczka, łóżeczko za plecami gdy mijają kilometry - bezcenne .

Ja tam domator jestem . Czyli jak ślimak z własnym lokum na plecach . I git.

Po co mam zwiedzać ???? spocić się można i przeziębić.

Mam internet i satelitę, nie pada na łeb . Wyjdę pod markizę pooddycham tamtejszym powietrzem i starczy.... :lol: .

Kamper idealny na zakupy z żoną !!!!!!
Siedzisz sobie jak truteń w ulu , jesteś z nią całym sercem, mentalnie.

Oglądasz np meczyk popijasz kawkę . mruczysz z aprobata jak Ona jak Pszczółka znosi kolejne torby do bagażnika .

Popije zrobi siusiu i wylatuje na żer . Ty przeciągniesz się w fotelu , zmienisz kanał .

Jesteś idealnym mężem ...... chodzisz nawet z żoną na zakupy !!!! :kwiatki:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group