|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Chorwacja - Bałkany osiołkiem - Chorwacja
frape - 2011-12-05, 23:50 Temat postu: Bałkany osiołkiem - Chorwacja Bałkany osiołkiem to trasa:
Słowenia - http://www.camperteam.pl/...p=257777#257777
Chorwacja
Czarnogóra - http://www.camperteam.pl/...p=252084#252084
Albania - http://www.camperteam.pl/...pic.php?t=11575
Macedonia - http://www.camperteam.pl/...p=253716#253716
Grecja - http://www.camperteam.pl/...p=256269#256269
Bułgaria - http://www.camperteam.pl/...p=254126#254126
Rumunia - http://www.camperteam.pl/...p=254852#254852
Trasa 330km
http://mapy.google.pl/map...8,19,20&t=m&z=9
Chorwacja to kraj bardzo często ostatnio odwiedzany przez Polaków. Podróż camperem po kraju, szczególnie wybrzeżem niestety sprowadza się do przemieszczania z campingu na camping (oczywiście ze zwiedzaniem, plażowaniem i odpoczywaniem po drodze;)) jednak swobodne zatrzymywanie się w dowolnie wybranym miejscu stwarza problemy. Raz dużo miejscowości na wybrzeżu, dwa droga biegnie w wielu miejscach nad samą wodą, więc z miejscem krucho. Dwa nocowanie w miejscach do tego nie wyznaczonych jest nielegalne. My nie chcieliśmy ryzykować spotkania z policją, dlatego grzecznie staliśmy na campingach. Ale po kolei.
Spotkanie z Chorwacja zaczęliśmy od przekroczenia jej granic. Jako, że to nie unia, wyjechaliśmy ze Słowenii, jedziemy napisy mówią, że jesteśmy już na terenie Chorwacji – nie ma sprawy – jedziemy dalej, aż tu nagle wyrasta nam budka ze strażnikiem. Sprawdza dokumenty, pyta gdzie, po co. On po swojemu my po polsku, nie ma problemów z porozumieniem.
Kierujemy się na miejscowość Buzet, słynąca z trufli, ale również z pięknego starego miasta. Najlepiej zaparkować na parkingu przy cmentarzu mniej więcej w połowie wzgórza, na którym znajduje się miasto. Wyżej oczywiście można wjechać, ale uliczki są jednokierunkowe, kostka, stromo i do tego potwornie wąskie, a i o pogubienie się nie problem. Dużo jest ślepych uliczek prowadzących do mini parkingów. Szukając wyjazdu ze starego miasta jechaliśmy na doczepkę za kimś kto wiedział, którędy;) Po miasteczku warto się przespacerować.
Dalej jedziemy na Motovun, które znajduje się również na wzgórzu. Wjazd do miasta jest płatny, a właściwie samochody osobowe mogą wjechać na górę (20kun), natomiast autobusy i campery muszą zostać na dolnym parkingu i dalej spacerkiem. Jako, że podobne miasto już widzieliśmy, czas trochę gonił bo chcemy przejechać dziś za Rijekę to pojechaliśmy dalej do Porec, gdzie również przeszliśmy się wąskimi uliczkami. Z Porec do Puli, najstarszego miasta wschodniego wybrzeża Adriatyku. Znajduje się tutaj amfiteatr z I w n.e. przypominający rzymskie Koloseum.
frape - 2011-12-05, 23:55
Miasto zasługuje na odwiedziny, mimo że poruszanie się samochodem po nim graniczy z cudem. Najpierw spędziliśmy około godziny próbując wjechać do miasta, potem próbując objechać centrum, o zaparkowaniu można zapomnieć. Znaleźliśmy dopiero miejsce w jakiejś zupełnie bocznej uliczce i ruszyliśmy do amfiteatru.
Jadąc z Puli do Rijeki po drodze zatrzymujemy się w miejscowości Labin. Nazwa oznacza miasto na wzgórzu.
Po zjedzeniu obiadu w towarzystwie dwóch niemieckich T4, wzdłuż wybrzeża dojeżdżamy do Rijeki. Jest to bardzo duże miasto (trzecie co do wielkości), które mimo, że nad samym morzem, w znacznej części leży na wzgórzu.
frape - 2011-12-05, 23:58
W przewodniku przeczytaliśmy, że znajduje się tutaj Kościół Matki Boskiej Trsackiej, jedyne co wiemy to to, że jest on na wzgórzu. Jedziemy więc droga pod górę, znajdujemy jakiś kościół, ale to nie ten. Okazuje się, że ten którego szukamy jest w przeciwległej części miasta. Trzeba wrócić do centrum, przejechać je i tam za mostem szukać wzgórza Trsat (praktycznie za miastem, nie przejmować się, że wyjeżdżamy z miasta). Podjeżdżając na wzgórze, gdy tylko zobaczymy wolne miejsce parkować – droga bardzo wąska i minięcie się z autobusem, który akurat za nami jechał, gdy próbowaliśmy trochę wycofać odbywało się na lusterka. Kościół, przed którym znajduje się pomnik Jana Pawła II otoczony jest murami i parkiem, z którym rozciąga się panorama Rijeki. Jeśli ktoś chce spacerkiem– biegną tu schody (500) z centrum miasta.
frape - 2011-12-06, 00:01
Za Rijeką jest sympatyczna miejscowość Batar – w sumie takie pierwsze przywitanie się z chorwackim morzem. Mała dość spokojna miejscowość, której warto poświęcić trochę czasu.
Za zatoką po prawej jest most na wyspę Krk. Może jutro tam wpadniemy, dziś jedziemy na camping w Selce. Niestety jest duży, dość drogi i jakoś słabo przypadł nam do gustu. Wybór na nocleg pada na Ponevi. Obsługa bardzo sympatyczna i pomocna, miejscówkę mamy nad samym morzem, leżąc można je podziwiać, ale czy to był dobry wybór?
RISTEAM - 2011-12-06, 10:47
Chociaż w Chorwacji byliśmy już kilka razy to i tak pilnie czytamy i nie możemy doczekać się dalszej części
MILUŚ - 2011-12-06, 13:35
Wracają wspomnienia z lat 2001 - 2005 ........ kiedy to włóczyliśmy się rodzinnie po Croati .
To tam pierwszy raz zrodziła się ......... myśl o pierwszym własnym kamperku .
Daniel Stus - 2011-12-06, 18:37 Temat postu: Motovun A my w sierpniu, z kampingu Solaris dotoczyliśmy się wzdłuż rzeki Mirny do Motovunu na rowerach. To była niezła wyprawa - 70 km !
frape - 2011-12-06, 20:33
Miło słyszeć, że ktoś czyta:))
A jazda rowerem w sierpniowych upałach chyba nieźle dała się we znaki:)
Trasa 250km
http://mapy.google.pl/map...6,7,8,9&t=m&z=9
No cóż noc do najspokojniejszych nie należała. Gdzieś koło północy zerwała się bora. Taki delikatny zefirek, a nie dał pospać. Jako, że mam chorobę lokomocyjną, musiałam wziąć tabletki, ponieważ kołysanie samochodem mocno dawało się we znaki. Świst wiatru, kołysanie – była to baaaardzo długa noc. Gdy rano się obudziliśmy okazało się, że camping mocno się zmienił. Sporo osób wyjechało, niektórzy szukali swoich krzeseł, stolików i innych sprzętów, jeszcze inni próbowali złożyć namioty, co przy tak wiejącym wietrze do łatwych nie należało. Samochody od części nawietrznej były idealnie oblepione piaskiem. Porywy wiatru raz rosły raz słabły. Wtedy gdy wiało mniej, na szybko ludzie wychodzili z samochodu. Problemem okazało się również dostanie do łazienki, ponieważ drzwi otwierały się na zewnątrz w stroną skąd akurat wiał wiatr. Jedna osoba ciągnęła z zewnątrz, druga pchała od środka – inaczej nie było możliwości wejścia lub wyjścia. Na zewnątrz znajdują się też zlewy do mycia. Po odkręceniu woda - leciała poziomo, no cóż a wydawało mi się, że bardziej niż w Hammerfeście wiać już nie może
Trochę bora pokrzyżowała nam plany. Byliśmy naprzeciwko Krk, więc jeśli tu tak wiało to pewnie tam też. Szkoda:( No nic – może na południu będzie mniej wiało.
Senj – nie na darmo nazywany jest najzimniejszym miastem Adriatyku. Niedaleko znajduje się najniższa przełęcz Vratnik, przez którą właśnie wieje sobie bora bora. Na prawo Krk, przed nami Rab a morze wzburzone nadal.
frape - 2011-12-06, 20:37
Wiatr uspokaja się dopiero na wysokości Karlobag. Tam skręcany w kierunku Gospodic (dalej można tą drogą dojechać do Plitvickich Jezior). Zakosami wjeżdżamy na przełęcz Ostrarijska Vrata (930) – ruch niewielki. Co chwila odsłaniają się przed nami kolejne pasma wysp. Na pierwszym planie Pag. Na przełęczy jest parking gdzie można przystanąć i podziwiać. Kilkaset metrów wcześniej w lewo odchodzi wąska droga. Uważana jest za jednokierunkową i prowadzi nad tunel skąd pokonując schody wspinamy się na punkt widokowy. Polecamy. Panorama 360 stopni Gór Dynarkich, Pasma Velebit i setek wysp i wysepek. Podobno przy super widoczności widać stąd Włochy. To jedno z ciekawszych miejsc w Chorwacji jakie odwiedziliśmy. Jadąc dalej drogą, która przyjechaliśmy, „ślimakiem” wjeżdżamy na główną drogę. Jeśli ktoś chce to w lewo do jezior, w prawo przez tunel wraca się znów nad morze.
frape - 2011-12-06, 20:38
...
frape - 2011-12-06, 20:45
Zachęceni widokiem Pagu z góry – postanowiliśmy go odwiedzić i nie możemy przestać robić zdjęć;) księżycowej ziemi. Omijając autostradę kierujemy się czerwonym mostem na Posedarje. Za mostem parking – dla chętnych skoki bungee. I dalej przez Razanec wjeżdżamy na Pag. Co jest to co kochamy najbardziej. Jak okiem sięgnąć, morze, góry i… i nic więcej. Totalne pustkowie – prawie jak greckie Mani:).
frape - 2011-12-06, 20:47
O ile północną, głośną, pełną Niemców i Włochów Istrię można sobie darować, to według nas Pagu nie:)
frape - 2011-12-06, 20:50
Dopiero kilka kilometrów dalej pierwsza miejscowość i dalej „stolica” Pag:). Objeżdżamy jezioro z prawej i potem groblą, która równocześnie jest parkingiem – brrr z jednej strony woda z drugiej strony woda, a trochę wąskawo:) Spacer po mieście, i żeby nie wracać tą samą drogą postanawiamy teraz objechać jezioro z prawej strony. Początkowo, droga nawet asfaltowa, potem już coraz węższa, przechodzi w szuter. Po lewej woda – a dokładniej baseny do odsalania wody. Po prawej szuwary, nie ma nikogo. Czasem jakieś miejscowe auto przejedzie, ale generalnie cisza. Na mapie mamy zaznaczony camping w Kosjlun. Droga szutrem wspina się na pobliskie wzgórza. Głusza totalna. Dojeżdżamy do miejscowości i za asfaltem w prawo dotrzemy do campingu przydomowego. Niestety miejsc brak. (100 kun). Wracamy do głównej czyli z powrotem nad jezioro i na wyczucie próbujemy przebić się polnymi drogami do Povljany. Na szczęście gps się gubi, i postanawiamy jednak wrócić na asfalt, bo jak się okazuje, droga którą wskazywał (mimo opcji, żeby nie jeździł polnymi i bezdrożami) doprowadziła by i owszem, ale kilka metrów przed asfaltem były rozłożone kamienie, więc i tak trzeba by wracać. Objechaliśmy zatem całe jezioro trochę drogą trochę szuwarami:) i już grzecznie za kierunkowskazami do Povljany. W miejscowości znajdują się dwa campingi – jeden nad samą wodą po prawej od wjazdu – trzeba pytać, bo się chowa. Drugi na lewo koło zatoczki z łódkami. Przyjemne zacienione miejsce, wieczorem cykady. Do plaży 15 minut mimo, że przez drogą mamy zatokę. Trzeba iść w lewo i przed barem skręcić na ścieżkę, która trochę otwartym terenem, trochę szuwarami zaprowadzi do plaży. Mała i raczej tłoczna, bo wokoło jest dużo pokoi do wynajęcia. Na nocleg dobre miejsce, na dłuższy pobyt już mniej. Ale nas długo w miejscu mało co zatrzyma – zostajemy na noc.
frape - 2011-12-07, 20:42
Trasa 200km
http://mapy.google.pl/map...4,5,6,7&t=m&z=9
Rano opuszczamy camping i przez Razanac, Poliijica jedziemy do Nin. Znając nasze zdolności do pakowania się w różne przygody, a na Bałkanach jest ich wyjątkowo dużo;) tym razem wjeżdżamy do „centrum” niewielkiego miasteczka. Jak w końcu udało nam się przejechać wąskimi uliczkami to okazało się, że wjechaliśmy na plac wyłączony z ruchu, no cóż teraz będziemy cofać;) W Nin znajduje się kościół nazywany najmniejszą katedrą świata. Miasteczko jest położone na wyspie i jak praktycznie całe wybrzeże Chorwacji – zakorkowane:(. Ja rozumiem, że morze, że pogoda, ale dlaczego w wielu innych (poza Chorwacją) równie pięknych jeśli nie piękniejszych miejscach nie ma z tym problemu? Za Nin kierujemy się w prawo, po odstaniu w godzinnym korku wjeżdżamy na wyspę Vir.
frape - 2011-12-07, 20:48
Jeśli ktoś ma mocne nerwy można tu wjechać. Przejeżdżając w korku przez miasto, gdzie wąsko, auta zaparkowane gdzie popadnie, jakieś stragany docieramy na południowo zachodni kraniec wyspy do niewielkiej zatoczki. Znowu cisza spokój i góry. Żeby wydostać się z wyspy znów trzeba przejechać przez zakorkowane miasteczko. Jest środek tygodnia, aż strach pomyśleć co dzieje się tutaj w weekend. No nic kierunek Zadar, który koniecznie trzeba odwiedzić.
frape - 2011-12-07, 20:55
W Zadarze można zaparkować przy ulicy Marka Marulica (na półwyspie). Jadąc od północy po prawej jest duży plac niby baza samochodowa, ale w rzeczywistości jest to jeden wielki parking 10 minut spacerem od najważniejszych zabytków miasta. Po drodze widzimy camperka na hiszpańskich numerach – może kiedyś i my pozwolimy sobie na takie luksusy:)
frape - 2011-12-07, 20:59
Gdzieś w połowie drogi z Zadaru do Sibenika znów korek na Jadrance. Tym razem powodem był pożar.
No i jesteśmy w końcu w Sibeniku – kolejny obowiązkowy punkt wycieczki. Parkujemy na parkingu przy porcie. Wąskie kręte uliczki, w wielu miejscach schody – nie dziwi, że centrum wyłączone z ruchu kołowego;)
frape - 2011-12-07, 21:13
Warto wspiąć się na wzgórze i pokręcić po uliczkach (uwaga ślisko). Przepiękne panoramy miasta i nie tylko. Wyjeżdżając z parkingu widzimy znaczek i napis Jędrzeje – pozdrowienia:)
frape - 2011-12-07, 21:18
Za Sibenikiem znów korek na Jadrance. Tym razem powodem był pożar.
Na nocleg wybieramy Stupid Celine (35km od centrum Sibenika). Przy drodze stoi oznakowanie na camping. Maleńka miejscowość może 20 domów. Camping przydomowy (100kun) może nie za duży, ale bardzo miła obsługa. Plaża albo 10 metrów przez drogę lub jeśli ktoś chce popływać to 150 metrów trzeba podejść. Drobny żwirek. Po powrocie z plaży okazuje się, że za sąsiadów mamy Polaków. Wieczór upływa nam na rozmowach przy małym co nieco. Przy okazji zrzucamy zdjęcia, ładujemy komórki, baterie do aparatu, chłodzimy lodówkę i umilamy sobie czas muzyką….
frape - 2011-12-08, 21:28
Trasa 260km
http://mapy.google.pl/map...6,7,8,9&t=m&z=9
Następnego dnia mamy mały problem. Po śniadaniu, spakowaniu się, pożegnaniu wsiadamy do auta. Mąż przekręca kluczyk i…. chwila konsternacji, osiołek milczy;( Okazuje się, że po raz pierwszy udało nam się rozładować akumulator. A ponieważ to nie Skandynawia, zapomnieliśmy zabrać kable. Tiaaa właściciel ma kable, ma nawet akumulator, tyle że dawno nie używany. Ma też prostownik, ale kable kiepskie i nie wytrzymują. No więc trzeba zrobić nowe i niech się ładuje, a tu już powoli południe dochodzi. Podchodzi do nas Niemiec i oferuje pomoc busterem – kiedyś mieliśmy i już nie wozimy, bo się nie sprawdził. Ale on twardo, że da radę. No ok. – przyniósł, podpiął, nie dał. Po chwili podjeżdża terenówka, 2 minuty i auto warkocze;). Gospodarz chyba postawił na nogi całą wioskę, bo okazało się, że pan który podjechał pożyczył auto od sąsiada, żeby nam pomóc. Szczęśliwi możemy jechać dalej.
Do Splitu całkiem niedaleko, trochę się boimy, że nie zdążymy naładować wystarczająco akumulatora a po dłuższym postoju, bo jest tam co zwiedzać, będzie ciężko znów odpalić. Dlatego po drodze wpadamy na wyspę Ciovo koło Trogiru. Jest tam kilka miejsc gdzie można pomoczyć nogi.
frape - 2011-12-08, 21:40
Wracamy do Trogiru. Jadąc od miasta trzeba przejechać dwa mosty i za starym miastem skręcić w lewo, jakieś 500m i można spokojnie stanąć na dłuższe zwiedzanie. Trogir został założony przez Greków w III w.p.n.e. i jest jednym z bardziej malowniczych miast chorwackiego wybrzeża. Wyspa, na której znajduje się stare miasto nazywana jest małą Wenecją i ma zaledwie ok. 300 m na 400 m. Za Trogirem jest lotnisko w Splicie – stąd duża ilość samolotów:)
frape - 2011-12-08, 21:46
Tuż przed samym Splitem jest Klis i jego twierdza. Trzeba skręcić w lewo, przejechać miejscowość i jakieś 2 km za nią wspiąć się jeszcze na wzgórze. Może być problem z zaparkowaniem, gdyż znajduje się tam plac dla autobusów (można na trochę zaparkować) ale właściwy parking ma ograniczenie wysokości do 2,1m. Niemniej warto tam wjechać dla widoków z twierdzy na Split.
Split to chyba najpiękniejsze według nas miasto w Chorwacji, jakie odwiedziliśmy. Wąskie uliczki, przyjemny chłód, zabytki – godne szczególnego polecenia, chodząc po mieście można się poczuć jak w muzeum. Trochę trudno zaparkować w miarę blisko centrum:(
frape - 2011-12-08, 21:49
Jadąc wzdłuż wybrzeża docieramy do Jeziora Bacinska koło Ploce. Na parkingu po lewej stronie można zakupić tutejsze wyroby, bo okolice to delta rzeki Neretwy. Roztacza się również z niego piękny widok na jezioro. Za Ploce jedziemy wzdłuż Neretwy, a co chwila miejscowi oferują głównie owoce. Żeby pokazać, że są naprawdę świeże przykładowy owoc chłodzony jest wodą z węża. Droga wpina się na wzgórza i znów roztaczają się widoki na deltę rzeki.
frape - 2011-12-08, 21:52
Jesteśmy coraz bliżej Bośni i Hercegowiny. Zastanawiamy się gdzie nocować bo zbliża się wieczór. Wjeżdżamy do Kramena. Miła miejscowość, ale raczej nie dla campera. Droga do wioski jest, ale na tyle wąska nad samą wodą, że o zawróceniu nie ma mowy, trzeba się wycofać, spróbować skręcić na jakieś podwórko, tylko nie wszędzie fizycznie da się to zrobić. Cała wioska pluska się w wodzie więc musimy omijać ręczniki plażowe, bo drogę jako taką ciężko znaleźć. Miejsce na nocleg też. No trudno to wpadniemy dziś jeszcze do BiH.
Z przekroczeniem granicy nie ma problemu. Zapytali tylko czy na dłużej czy przejazdem. Tylko zbyt mocno proszę się nie rozpędzać. 10 km dalej jest kolejna granica. Znów wjeżdżamy do Chorwacji. Tam kierujemy się na Ston (jutro go odwiedzimy).Jedziemy na camping znajdujący się w okolicy – miejsc brak. Wracamy do głównej drogi i postanawiamy jechać na camping w Brjescie. Boczną drogą, wzdłuż winnic, przez dzikie góry zjeżdżamy nocą w ciemno do miejscowości. Licząc na to, że camping zaznaczony na mapie jednak istnieje. Uff rzeczywiście jest choć nocą trudno go znaleźć. Prowadzi go Włoszką, która poza swoim językiem ojczystym nie zna innego. Dodatkowo jest położony, a właściwie graniczy przez płot z cmentarzem o czym dowiadujemy się rano. Niemniej plaża i zachodzące nad nią słońce zachęca do pozostania na noc. (100 kun) cisza spokój, parę camperków, aż chce się na dłużej. Lubicie kąpiel z prądem – tu można się na nią załapać. Mimo dodatkowego uziemienia woda z prysznica kopie.
RISTEAM - 2011-12-08, 23:20
Suuuuper relacyjka
Oczywiście jako wierni współtowarzysze podróży dzielnie nadal wam towarzyszymy i z niecierpliwością czekamy na więcejjjjjjj, wieęcejjjjjjj i jeszcze raz więcejjjjj
EwaMarek - 2011-12-09, 08:19
piękne fotki, przyjemnie sie ogląda
matro - 2011-12-09, 10:45
fajna relacja, ostrzymy sobie zęby na ten region europy jednak wyjazd naszym ducato nie wchodzi raczej w grę , natomiast niedługo wyjdzie "resurs" w Te czwórce którą pomykam w firmie , zamiast sprzedaży za parę groszy zrobimy z niego 2 osobową californie - wtedy pomkniemy po Twoich śladach
...mam pytanie natomiast odnośnie dzikich noclegów w Chorwacji , słyszałem od kogoś kto nocował "dziko" na prawie pustym parkingu pod jakimś dużym hipermarketem - Kaufland, Lidl ? nie pamiętam... otóż, gdy szykowali się do noclegu podjechała policja i chciano ich ukarać oraz odeskortować do najbliższego kempingu...
...ale Polak potrafi, więc zaprotestował i skontaktował się z kierownikiem sklepu, oczywiście pod presją policji kierownictwo nie zgodziło się na taką formę wypoczynku - i tu cały myk - Polak postraszył, że jutro natychmiast skontaktuje się z główną centralą , złoży skargę że jako klient który kilka godzin wcześniej zrobił zakup, zostaje przepędzony z pustego parkingu...dodał, że rano również chciał dokonać zakupów
...kierownik chwilę pomyślał, okazało się że parking należy do hipermarketu, dużej sieci międzynarodowej - dla swojego spokoju pozwolił im przenocować... Policja nie była zadowolona więc przeszukali auto wzdłuż i wszerz... mimo wszystko ten precedens spowodował jednak, że nocowali już tylko przy dużych marketach, co prawda widoki żadne lecz za darmo.
Pytam, czy to może być prawda, czy spotkaliście się z taką możliwością nocowania w Chorwacji?
frape - 2011-12-09, 14:31
Częściowo z braku możliwości swobodnego nocowania w Chorwacji, kraj ten przebyliśmy raczej przejazdem, skupiając się bardziej na swobodnych pod tym względem krajach. Nie widzieliśmy nocujących camperów (może były ale dobrze zamaskowane;) Wydaje mi się bardziej na wyspach np Pag, lub na półwyspie zaraz za granicą z BiH, bo są tam takie miejsca, że dałoby się spokojnie stać nie wadząc nikomu. Jadąc dalej przez Albanię, Macedonię, Grecję, Bułgarię i Rumunię nie zauważyliśmy, żeby w tamtych krajach gdzieś nas przepędzano. Oczywiście na postój staraliśmy się wybierać miejscowości gdzie nie było campingu, czasem pytaliśmy o zgodę właścicieli np nadmorskiej tawerny, wystarczy po prostu nie rzucać się w oczy:)
Nie wykluczam, że pewnie są osoby które nocowały w ten sposób również w Chorwacji, ale my byliśmy grzeczni:)
Tadeusz - 2011-12-09, 14:41
Gdy rozmawialiśmy wcześniej o sposobie prezentacji obszernego materiału z podróży przez kilka krajów, nie przypuszczałem, że tak ładnie się to rozwinie. Imponująca jest ilość ciekawych zdjęć, ładnie ukazujących architekturę i piękno krajobrazu.
Dziękujemy, frape.
Piwko się należy.
frape - 2011-12-10, 20:29
Kolejne kraje "się piszą" i mimo, że zajmuje to sporo czasu, może komuś, gdzieś, kiedyś...:)
Trasa 120km
http://mapy.google.pl/map...ia=1,2&t=m&z=10
W końcu możemy zobaczyć, gdzie tak naprawdę jesteśmy. Wczoraj w wiosce było już zupełnie ciemno i trochę jechaliśmy na wyczucie. Cicha spokojna zatoczka. Można odpocząć. Przy plaży trochę palm więc i cień się znajdzie:) W tle po prawej widać gdzie wczoraj przejeżdżaliśmy szukając noclegu.
Wracamy tą samą drogą – wokół kuszą tutejsze winnice:). Ciekawe czy mają tu słodkie wina takie jak lubimy. Wcześniej po drodze wstąpiliśmy do supermarketu. Półka z winami - pól sklepu. No więc szukamy, szukamy, w końcu po kilku minutach pan z ochrony nie wytrzymał. Pyta się czego szukamy. My na to, że słodkiego wina. Popatrzył jakoś dziwnie na nas, na półki i po chwili przyszedł z butelką, mówiąc – mamy jedno:D –dooobre było;))
Gdyby nie fakt, że szukaliśmy noclegu na ten półwysep pewnie byśmy nie wjechali. Błąd. W miejscowości Ston znajdują się najdłuższe mury obronne w Europie – ok. 5 km długości. W pierwszej chwili myśleliśmy, że znów pomyliliśmy trasę:)
Kierunek Dubrovnik.
frape - 2011-12-10, 20:34
Kierunek Dubrovnik. Na okładce przewodnika prezentuje się malowniczo. Po drodze mijamy campingi w Banica, Milic, Gvgucici, Trseno, Orasac – tylko trzeba było o nich wiedzieć:)
Dubrovnik z góry rzeczywiście wygląda wspaniale. Starówka otoczona jest 2 km murami o wysokości 25 metrów. O ile zaparkowanie w większości miejsc w Chorwacji graniczy z cudem to znalezienie wolnego miejsca w Dubrovniku praktycznie nie jest możliwe. Pomijając tutejsze ceny parkingów, to po dwukrotnym okrążeniu starówki spróbowaliśmy wydostać się z centrum miasta, żeby znaleźć jakieś wolne miejsce. Niestety nic z tego. Odjechaliśmy dość spory kawałek. Było coś wolnego na parkingu, ale zaraz znaleźli się Chorwaci mówiąc, że to ich parking, i że jak chcemy to możemy sobie jechać na parking podziemny (20 euro za 4 godziny) bo na tym parkingu to oni – Chorwaci parkują a nie jacyś tam turyści. Nie chcąc się wdawać w dłuższą dyskusję z nimi, podarowaliśmy sobie to miejsce parkingowe, nie chcą nas to nie – jedziemy sobie dalej.
Nawiasem mówiąc campery mają zakaz wjazdu do centrum miasta – fakt miejscami dość wąsko. Dubrovnik podziwiamy więc z punktu widokowego na południe od miasta.
frape - 2011-12-10, 20:39
...
frape - 2011-12-10, 20:43
Za namową forumowiczów jedziemy na nocleg w Monulat. Zjazd dość stromy, miejsce sympatyczne – kilka tarasów wjazd na każdy z nich z drogi (157kun). Sezon to i sporo ludzi zarówno na campingu, plaży jak w pobliskiej knajpce, która ma świetne usytuowanie – jest dokładnie pod campingiem i roznoszone z niej zapachy kuszą;)
Jutro będziemy mieć już tylko rzut beretem do granicy z Montenegro…
frape - 2011-12-10, 22:27
Z własnego doświadczenia:
Przydatny język: angielski, niemiecki, polski
Waluta: kuny
Wymiana waluty: kantory i banki, sprawdzać czy biorą prowizję
Przekraczanie granic: nie pobierają żadnych opłat, sprawdzają dokumenty samochodu, paszporty
Stacje benzynowe: bez problemów
Cena paliwa: podobne jak u nas w sierpniu 2011
Drogi: generalnie w dobrym stanie, dość kręte, często zdarzają się korki, duże problemy ze znalezieniem wolnego miejsca do zaparkowania
Mapy i przewodniki: map i przewodników jest sporo, korzystaliśmy z map Marco Polo i przewodnika Carta Blanca „Nawigator turystyczny – Chorwacja, Czarnogóra, Słowenia”
Woda: braliśmy na campingach w innych miejscach nie próbowaliśmy,
Żywność: ceny podobne jak u nas, drogi nabiał, napoje
Sklepy: supermarkety są, mniejsze też
GPS: bez problemów
Cyganie: nie spotkaliśmy
Bezpieczeństwo: bez problemu, trzeba jednak uważać w miejscowościach turystycznych na pospolitych złodziejaszków
Policja: nie spotkaliśmy
Noclegi: staliśmy na campingach, ceny zróżnicowane, mniej więcej w okolicy Zadaru i dalej na południe spotyka się przydomowe campingi na góra 20 aut, ciche i spokojne,
Koniecznie zabrać: buty na jeżowce, słodkie wino:)
baja02 - 2012-01-10, 16:01
Relacja z podróży po Chorwacji bardzo przyjemnie napisana, zdjęcia bardzo ładne. Brakuje mi jednak podpisów pod zdjęciami - gdzie wykonane i widok na co ......
frape - 2012-01-10, 16:44
zdjęcia są opisywane w tekście na początku każdego postu - przy tej ilości podpisy pod każdym doprowadziły mnie do
a na początku każdej trasy jest link z mapka z pana googla z zaznaczonymi miejscami poczatku/końca czyli zazwyczaj noclegów i z zaznaczonymi miejscami po drodze które odwiedzaliśmy
artanek - 2012-01-10, 17:12
Dzięki za wspomnienia .Podobna trasą jechalismy w 2005 roku .Wszystkie twoje zdjęcia są
podobne do naszych .Te same widoki ,miejscowosci i podobne wrażenia .
Tadeusz - 2012-01-10, 18:09
Pięknie Małgosiu.
Mamy duuużo zdjęć z całych Bałkanów, ale z dawnych czasów i oczywiście analogi na papierze, a także slajdy.
Zainspirowałaś mnie do remanentu i wykorzystania ich na forum.
Skaner się zagrzeje.
frape - 2012-01-10, 18:19
Tadeusz - czekam - ja analogowych za dużo na szczęście nie mam , ale jakby tak dobrze poszperać to też coś tam znajdę, ze starych dziejów z Grecji
frape - 2012-09-24, 21:58
Kolejna odsłona czyli....
BAŁKAŃSKIE KOPYTKA - CHORWACJA
CIESZYN – FRYDEK MISTEK – UHERSKIE HRADISTE – BRECLAV – REINTAL - WIEDEŃ
TRASA 380km -
MAPA
Jeszcze tylko powietrze w oponach, jeszcze tylko paliwo, jeszcze tylko gaz … no właśnie gaz – miało być ta pięknie, a tu nie da się – zatem nakładamy gdzieś 50 km, bo po ostatnim 5 tygodniowym wyjeździe chyba tam już niewiele zostało… Tankujemy – i lekkie zdziwienie – weszło jedynie 7,7 litra – czyżby mistrzostwo świata w gospodarowaniu gazem?
Mijamy Tychy, Pszczynę objazdem, bo zakazy 2,5t, potem Cieszyn i nową drogą, której jeszcze nie znamy jedziemy na Breclav. Wjazd do Holeszów na rynek(3t), bo objazdy, potem jakieś papu na parkingu nad rzeczką (49.15712; 17.50447). Tradycyjnie w Starym Meste (49.04419; 17.25444) mijamy działającą latarnię „morską” to chyba za dużo powiedziane, ale świeci i nadaje sygnał. Po kiego kwinta gdzieś w środku Czech stoi latarnia morska – może ktoś wie? – czyżby Czesi również domagali się dostępu do morza – ale jakby co to od Bałtyku im wara
Granica (3,5t) również tradycyjnie w Rental – jakoś lubimy tędy jeździć, gdyż po jej minięciu wjeżdża się do sympatycznej miejscowości. Jeszcze tylko winieta – czyli „opłata za nocleg” na pierwszej i jedynej stacji benzynowej (48.34358; 16.38374) przed autostradą – jest 23.30 – chyba poczekamy do północy, gdyż jak zwykle nie wiemy kiedy będziemy wracać, a po co dwa razy przepłacać, tradycyjne tankowanie w Wiedniu (kilka stacji z rozsądną ceną 48.17599; 16.35554) – oj strasznie dużo tych tradycji, ale to pewnie dlatego, że często tędy śmigamy – i już możemy układać się spać – tym razem nie tradycyjnie, bo na trzecim a nie na drugim (licząc pierwszy zaraz za Wiedniem) rastplatzu . Ten pierwszy jest lepszy, bo ma większy parking i jest ciut dalej od drogi – tam gdzie stoimy przy stacji trochę słychać ruch na autostradzie – ale o tej porze zasypiamy jak niemowlęta.
darboch - 2012-09-25, 14:22
frape napisał/a: | Tankujemy – i lekkie zdziwienie – weszło jedynie 7,7 litra – czyżby mistrzostwo świata w gospodarowaniu gazem? |
byłaś tam gdzie Ci mówiłem ?
frape - 2012-09-25, 19:25
tak, ale się nie dało
TRASA 350 km -
MAPA
WIEDEŃ – REGIERSBURG – FELDBACH – MURECK – LENARD - PTUJ – ZAGRZEB – KARLOVAC – DUGA RESA - DUBRAVE
Budzi nas nastawiony budzik, gdyby nie on nie udało by nam się wstać nawet o 9. Szybka toaleta i w drogę. Jedziemy prawie na Graz, ale po jakiś 100 km odbijamy na Słowenię – a co nie będziemy im płacić za te kilkadziesiąt kilometrów 15 euro – lekko przesadzają. Kierujemy się na Mureck. Jak zwykle przypadkiem zauważamy zamek na wzgórzu w Regiersburg – choć mijamy go tylko myślę, że warto tutaj wpaść na dłużej – może kiedyś znów stanie nam na drodze. Dalej przez Feldbach. Granica to przejazd przez rzekę – jakiś kilometr, dwa dalej można na poboczu przystanąć i looknąć na Alpy. W Ptuj pod kościołem ucinamy sobie drzemkę, potem rzut oka na miasto i wbijamy się dokładnie kilka metrów za autostradą, która tutaj właśnie kończy swój bieg.
frape - 2012-09-25, 20:38
Teraz nie pozostaje nam nic innego jak Chorwacja – te kilkanaście kilometrów mija lotem błyskawicy i ustawiamy się na jednym z szeregu pasów granicznych. Przekraczanie trwa znacznie dłużej – po prostu jest tu większy ruch. Wymiana kasy – jakby tak w Zagrzebiu jakieś drobne były potrzebne. Po kilkuset metrach zjeżdżamy w prawo i tylko kątem oka mijamy bramki na autostradzie…. po co przepłacać skoro wzdłuż autostrady biegnie stara dobra droga. To, że czasem zakręt straszne przecież nie jest, a droga dobra – może z 5km poklejona, ale całkiem całkiem się jedzie. 20km przed Zagrzebiem jest duże centrum handlowe – jak niskie muszą tu być ceny by warto było jechać na zakupy. Wjeżdżamy do miasta – trochę krążymy po centrum, bo z miejscami do zaparkowania krucho (płatne pon-pt do 21,sob do 15). W końcu udaje się coś znaleźć, ale camper powyżej 5m tam już się nie zmieści, bo parkuje się po skosie. Zostawiamy auto pod czujnym okiem, gdyż zaraz za rogiem jest posterunek policji i idziemy w stronę Katedry.
frape - 2012-09-25, 21:11
Jest sobotnie popołudnie i gdyby nie 4 autokary, które właśnie pod nią zaparkowały domyślam się, że nie byłoby tu żywego ducha. Wrześniowe słońce tu już po 15 nadaje niesamowity urok temu miejscu. Już teraz widać „złotą godzinę” choć do wieczora jeszcze daleko. Słońce wspaniale rzeźbi okoliczne budynki wyczarowując z nich niesamowite obrazy. Mijamy targ, który chyba niedawno się skończył, gdyż wszędzie jeszcze widać delikatny galimatias – ale służby już się uwijają.
Schodami schodzimy na główny plac – czujemy się jak w innym świecie. 100m dalej błoga cisza i spokój tu harmider niesamowity. Co minutę przejeżdża gdzieś tramwaj, ludzie się spieszą – czy to to samo miasto??
frape - 2012-09-25, 21:19
Deptakiem wzdłuż gwarnych kafejek pniemy się delikatnie do góry – uliczka obok pnie się znacznie szybciej….. trzeba ją dogonić, a tu nic – nie ma żadnej uliczki w lewo. Czyżby trzeba było się wracać? –
frape - 2012-09-25, 21:26
Na szczęście pod koniec uliczki są schody – ostre, ale nie ma wyjścia. Mijamy pierwszą uliczkę – eee chyba jeszcze. Wychodzimy na plac pod Muzeum miejskim. Znów jakby ktoś zaczarował świat – tu nie ma nikogo. W jakim europejskim dużym mieście – ba w stolicy nie ma nikogo w sobotnie popołudnie w samym centrum? Cykamy swobodnie zdjęcia na prawo i na lewo nie zastanawiając się czy ktoś nam aby w kadr nie wskoczy.
Kościół św. Marka – wizytówka Zagrzebia – a tu raptem kilka osób się kręci i to tylko dlatego, że za chwilę będzie tu ślub. Chyba nie znam innego dużego miasta, w którym dzieją się takie rzeczy.
Spacer do kolejnego kościółka – tu też już podjeżdża młoda para – obłożenie niezłe tym razem nie spacerkiem jak poprzednia ale wielką dłuuuugą limuzyną.
frape - 2012-09-25, 21:44
W pobliżu jest wieża widokowa i punkt widokowy na dolną część miasta. Dla leniwych możliwość skorzystania z kolejki, która właśnie wylądowała na dachu pobliskiego domu.
frape - 2012-09-25, 21:52
Szukamy kamiennej bramy – znajduje się w niej kaplica. Jak twierdzi przewodnik przejście środkiem wróży pecha – zatem przemykamy przyklejając się prawie do muru. W ścianie jest wiele kamieni z wyrytymi inskrypcjami.
Skręt w prawo i kolejną pustą, malowniczą uliczką schodzimy na główny plac miasta. Tu zastaje na tłum, targ wszystkiego pod wielkim namiotem – gdzie nie spojrzeć każde stoisko a to z miodem, wędlinami, malowniczymi koronkami czy obrazami – do wyboru do koloru. Zostawiamy za sobą gwarny plac, którego strzeże pan na koniu oraz z ukrycia pan z wielkim brzuszkiem i spacerkiem do campera. Chcemy dziś dojechać w okolice Plitvickich Jezior, które jakoś nigdy do tej pory nie były nam po drodze, a mówią, że warto. Znów mijamy parki, w których przycupnęły muzea w malowniczych budynkach, mijamy Arenę Zagrzeb i wzdłuż autostrady jedziemy do Karlovac.
Powoli robi się szarówka pora poszukać noclegu. Za miejscowością Duga Resa nad rzeką jest camping, ale czy warto na niego wydać 120 kun – owszem samochody co chwila podjeżdżają, nam jednak nie przypadł do gustu. Wiem wiem to Chorwacja, ale jedziemy dalej. Ups co się stało z mostem? Objazd – na szczęście ktoś wpadł na pomysł by po rzece popływał sobie most pontonowy. Trochę kiwa ale przejechać się da. Jedziemy na południe w poszukiwaniu noclegu. O jakaś wioska, pełno aut – to miejsce w sam raz dla nas tym bardziej, że noc pełnej krasie.
frape - 2012-09-27, 19:06
TRASA 190 km -
MAPA
DUBRAVE – SLUNJ – PLITVICE – GRACAC - ROVANJSKA
Droga nie okazała się ruchliwa – czasem jednak przejeżdżał za nami pociąg – zmęczonemu człowiekowi nic nie przeszkadza. Ranna pobudka i w drogę, bo Plitvice czekają. Na drodze ruchu brak – skręcamy w boczną i naszym oczom ukazują się pierwsze barwy jesieni. Nie narzekamy bo kolorystyka piękna, czasem snują się poranne mgły. Ale zjeżdżając z głównej drogi i zapuszczając się w boczne trzeba pamiętać, że ledwie 20 lat temu toczyła się tu wojna o czym przypominają zbombardowane domy czy znaki – „uwaga miny”. Chorwacja to chętnie odwiedzamy kraj, ale jak łatwo zapomnieć o historii ledwie pokolenie, a tu jej ślady na dotknięcie ręki...
frape - 2012-09-27, 19:33
Wracamy w końcu na główną – tu inny świat – już 35km przed jeziorami prawie w każdym domu oferują noclegi – a dopiero co na bocznej mijaliśmy znaki uwaga na miny i poligon wojskowy – kto jedzie autostradą pewnie nie zobaczy takich miejsc… prawdziwego kraju…
W końcu witają nas Plitvice, reklamujący się z daleka camping Korana i kilka przydomowych. Pierwszy parking, stajemy na drugim. Za campera życzą sobie jak za zboże 70 kun, za osobówkę 7 kun za godzinę, gdzie tu sprawiedliwość - zdziercy. Ale nie tak do końca – trasa którą wybieramy „H” - polecamy, bo można zobaczyć prawie wszystko co oferują jeziora to 4-6 godzin drogi. Do tego dojście, przejazd kolejką, na którą czasem trzeba czekać i już zbierze się 7 godzin co najmniej…. Rachunek prosty, a jaka wygoda. Szkoda jedynie, że nie wolno nocować na parkingu, bo pewnie były pełen.
frape - 2012-09-27, 19:42
Kupujemy bilety – kasują 110 kun od osoby – i tak ich potem nikt nie sprawdzał, jedynie przy wsiadaniu na statek. Idziemy przejściem przez drogą i potem w dół do st2 skąd odjeżdża nasz pociąg ku przygodzie. Spaceru z 15 minut, potem czekamy na kolejkę, która znów czeka, aż się uzbierają wagoniki i ruszamy. Jak ktoś myśli, że w camperach głośno to się myli - tam to dopiero są odgłosy – zdecydowanie ciszej było w lokomotywie niż w wagoniku. Kolejka wywozi nas do ST4 gdzie stajemy przed dylematem – 21 km po górkach 1250m – jesteśmy na 650m, czy 9km tak jak wszyscy grzecznie szlakiem – dziś jesteśmy leniwi.
frape - 2012-09-27, 19:54
Plitvickie o tej porze roku wyglądają cudnie – może jesienią jest jeszcze piękniej, bardziej barwnie, ale i w tej kolorystyce jest wiele uroku. Szkoda jedynie, że słońce tak skąpi nam swojego światła. O plątaninie pomiędzy jeziorami, wodospadami, po drewnianych mostkach i kładkach, gdzie miejscami przechodzi się środkiem jeziora, czy po wodospadzie, gdzie szum przelewającej wody spotyka się ze śpiewem ptaków można mówić wiele, ale nikt nie opisze tego miejsca to trzeba po prostu zobaczyć, zakosztować samemu...
frape - 2012-09-27, 20:15
Tak sobie spacerując myślę sobie: po godzinie zaczęło szumieć mi w głowie, po dwóch – szumi, po trzech – szumi na całego, po czterech – szumi i szumi, po pięciu no nareszcie jest następna kolejka
frape - 2012-09-27, 20:22
Jedynym mankamentem tego miejsca jest obecność sporej ilości ludzi – jak w każdej zwłaszcza takiej atrakcji. Jednak idąc ze stacji 4 można grupę, która właśnie wysiadła z pociągu puścić przodem i rozkoszować się ciszą póki się da. Im dalej tym miejscami trzeba czekać, bo każdy chce fotkę:) Naszym zdaniem trasa H jest o tyle wygodna niż jej alternatywa trasa C, że schodzi się bardziej w dół. Jedynie do St 1 trzeba podejść dość pod górę. W górnej części jest też zdecydowanie mniej ludzi – dolna mimo swojego uroku wydała nam się bardziej „krupówkowa”. W międzyczasie płynie się stateczkiem między punktem P2 i P3 gdzie można odpocząć w jednej wielkim knajpce pod gołym niebem. Po przejściu trasy wraca się do stacji st1 skąd kolejka przywozi do St2 i stąd już pod górkę do parkingu.
frape - 2012-09-27, 20:52
Co teraz? Co dalej? Gdzie jechać? Oczywiście nad morze – decyzja zapadła w okolice Zadaru bo dalej może już być za późno. Jedziemy jedynką potem 27 wśród malowniczych górskich okolic. Jesteśmy na wysokości około 700m a gps podaje, że do morza ledwie 12 km – więc zjeżdżamy, zjeżdżamy przepięknym zboczem, po lewej stronie mijając rozłożystą dolinę usianą wąwozami – bajkowy widok – no tak ale to Chorwacja
frape - 2012-09-27, 20:59
Docieramy do morza przecinamy autostradę i zjeżdżamy na pierwszy camping w Rovanjska trochę stromszy zjazd i chwila moment jesteśmy przy porcie a za zakrętem jest wspomniany camping Tamaris. Jest to przydomowy camp tak na około na 20-25 parceli, ale na każdej z nich zmieści się spokojnie 2 namioty z samochodami. Czysto, przyjemnie, pod piniami. Już tu zostaniemy. Ktoś daje nam klucz do ubikacji, gospodarzy niet – zapłatę mamy zostawić w skrzynce na listy. Oprócz nas jedynie 3 samochody. Bloga cisza i spokój z widokiem na przednóża Pagu, gdyby tylko woda była cieplejsza i trochę mniej ostrych kamieni w wodzie…. dla takich widoków warto się ruszyć z domu
frape - 2012-09-28, 16:54
TRASA 115 km - MAPA
Rankiem niespiesznie zbieramy się dalszą drogę nic nas nie goni mamy jeszcze kilka dni by dotrzeć do Dubrownika. Bladym świtem, gdzieś koło 9 idę obejrzeć okolice. Cisza spokój wioska nadal śpi. Wokoło może nie ma typowych plaży, ale są zejścia do wody, prysznic i możliwość poleniuchowania. Miejsce znajduje się w zatoce niedaleko Pagu zatem i widoki śliczne. Jako miejsce docelowe może niekoniecznie natomiast by zatrzymać się w drodze naprawdę warto. Sanitariaty czyste (jak dobrze kojarzę 4 wc i 4 prysznice na płeć ) – jakby dopiero zrobione, prąd przy stanowiskach, możliwość umycia naczyń, – jak na niewielki camping przydomowy warunki naprawdę fajne – zresztą wolimy takie niż zatłoczone molochy, gdzie może infrastruktura czasem lepsza, ale jeśli znajdujemy mały camp – wolimy jego spokój, miejsce gdzie zazwyczaj gospodarz sam troszczy się o gości bo na camp jeździmy przecież po to by wypocząć
frape - 2012-09-28, 19:44
Kluczyk i kasę w umówionym miejscu i w drogę do Zadaru. Widoki jak zwykle w Chorwacji zapierają dech w piersiach. Przed miastem tankujemy na omv dostajemy hasło do internetu i spędzamy na stacji kolejne dwie godziny. Jeszcze jakieś zakupy i nagle wyprzedza nas nyska – patrzymy na rejestrację no tak skąd mogła być nyska – oczywiście z Polski w dodatku jedzie na „Złombol” do Olimpii.
Zadar mijamy bokiem już kiedyś zwiedzaliśmy (relacja jest wcześniej w tym wątku http://www.camperteam.pl/...er=asc&start=15 ) i trafiamy do Pakostane. Początkowo planowaliśmy tu nocleg jednak wielkość campingu nas przeraziła. Zatem skręciliśmy w prawo wzdłuż campingu dojechaliśmy na płatną plażę (5 kun godzina , 20 kun dzień) jednak jest wrzesień – szlaban podniesiony. Dojechaliśmy do końca asfaltu gdzie w lasku stało kilka osobówek, nawet jakiś camperek się trafił – wyglądało, że zacumował na stałe. Podejrzewam, że w sezonie to dość popularne miejsce – teraz dość spokojne. Plaża to drobne kamyczki – woda w morzu – dla odważnych brrr (18 wrzesień), prysznic jest ale dodatkowo płatny (2 kuny 30 sekund). Delektujemy się zatem ciszą, spokojem i odpoczywamy w popołudniowym słońcu.
frape - 2012-09-28, 20:17
Po obiedzie ruszamy dalej w poszukiwaniu noclegu. Może jakaś wyspa – rozglądam się po mapie jest – można nawet na nią wjechać. Wbijamy w gps Murter i jedziemy. Droga trochę odbija od morza dopiero w Tismo znów je widzimy. Niewielkie portowe miasteczko naprzeciwko, którego jest właśnie Otok Murter. Zauważamy znak camp no to jedziemy wzdłuż portu w prawo. Mijamy pierwszy 1* rodzinny – nieczynny i docieramy jakieś 100-200m dalej dojeżdżamy do Campingu Jazina. Pytamy o nocleg – 100 kun. Ok jest wcześnie jeszcze lookniemy na wyspę. Wracamy i przejeżdżamy most wjeżdżamy na Murter. Przecinamy wyspę środkiem, zwiedzmy Murter i Betinę skąd już tylko rzut beretem do Parku Narodowego Kornati.
frape - 2012-09-28, 20:21
Po drodze mijamy kilka skrętów na campingi jest ich tu kilka. Z Betiny wracamy wybrzeżem, za miejscowością jest płatny parking, a kilka kilometrów dalej camping nad samym morzem. W sumie ciężko powiedzieć czy o camping bo niby pisze, że camp a tak naprawdę przez jego środek prowadzi droga. Wzdłuż po prawej i po lewej pełno camperków. Idziemy się zorientować do recepcji co i jak – żywego ducha – mieszkańcy coś wspominają, że czasem właściciel się pojawia. Jest jedynie cennik – około 150 kun Mimo pięknego położenia, niemożność namierzenia sanitariatów skłoniła nas jednak do dalszych poszukiwań. Chcieliśmy do Tismo wrócić dalszą drogą wzdłuż wybrzeża niemniej jednak po przejechaniu 2km droga zrobiła się dziurawa – morze podmyło ją tak, że ledwo się koła mieściły a dalej pojawił się znak, że droga jest ślepa. Zatem nie było innej możliwości jak powrót do campingu i dojazd do głównej drogi. Daleko do noclegu nie mamy – wracamy na Jazinę.
frape - 2012-10-02, 23:22
TRASA 64 km - MAPA
TISMO – VODICE – SIBENIK – BRODARICA –PRIMOSTEN – STUPID CELINE
Camping Jazina średnio nam przypadł do gustu. Dojazd z głównej drogi na parcele nie w każdym miejscu jest możliwy ponieważ jest dość stromo i brakuje asfaltu. Niektóre z miejsc dostępne są jedynie dla namiotów, moooże dla osobówek. Sanitariaty wymagały by również odświeżenia – staliśmy nie przy głównych, ale przy drugich w okolicy plaży i prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie tego miejsca w sezonie – są tam zaledwie 2 prysznice co przy pojemności campingu – 960 osób są naszym zdaniem zdecydowanie za mało. Może w głównych jest więcej, ale biegać na drugi koniec campingu to raczej nie o to chodzi. W bocznych sanitariatach nie widzieliśmy również możliwości mycia naczyń – są jedynie umywalki na zewnątrz budynku. Plaża wyglądała na czystą, w dużej części jest to wybetonowane nabrzeże – trochę za zimno było by sprawdzać od strony wody Jednak rzecz, która nam się bardzo nie spodobała to cena. Wczoraj dwukrotnie powiedziano nam, że cena wynosi 100 kun. Dziś nagle okazuje się, że do tego trzeba doliczyć jeszcze 14 na podatek klimatyczny. Kwota nie wielka, ale fakt faktem, gdy za coś się płaci powinno od razu uzyskać się informację dotyczącą kwoty do zapłaty. A tak to jakby sprzedawca podał nam cenę netto, a potem dopiero wyliczał ile mamy jeszcze dopłacić w podatkach.
Wyjeżdżamy i od razu humory nam się poprawiają. Przede wszystkim przestało już wiać, robi się coraz cieplej. Jedziemy wzdłuż wybrzeża w poszukiwaniu jakiejś fajnej plaży. Mijamy Sibenik (opisany wcześniej) i z drogi rzucają nam się w oczy campery stojące przy plaży – długo nie trzeba było nas namawiać – skręt w prawo i już stoimy ulokowani przy plaży (43.41 601, 15.54 176). Ludzi na plaży brak – no może poza paroma Polakami z pobliskich kwater. Słoneczko grzeje już na tyle, że zaciskając zęby można chwilę posiedzieć w wodzie (jest prysznic) – ale na plaży w jego promieniach jest całkiem przyjemne
frape - 2012-10-03, 00:08
Mijamy Primosten – z góry wygląda bardzo obiecująco, potem na mapie zauważam niewielką wyspę i chodź gps upiera się, że można na nią wjechać mostem – niestety nie można. Przejeżdżamy nad kanałem, za którym znajduje się punkt widokowy – choć tyle naszego.
frape - 2012-10-03, 00:11
Jako, że do Stupid Celine nam już niedaleko postanawiamy wstępnie spędzić trochę czasu na plaży w tej niewielkiej cichej miejscowości. Zjeżdżamy z głównej drogi do „portu” i „plaży” – trochę wąsko i nisko, ale da się przejechać. Wokół cisza i spokój jedynie grupka kilku młodych osób – no tak Polacy. Chyba można postawić już znak równości - Chorwacja =Polacy. Chwilę rozmawiamy, a później delektujemy się ciepłym morzem – jest tu wąska zatoka, która zdążyła się już nagrzać. Do wody można wejść bez butów. Miejsca do przystanięcia wzdłuż drogi co prawda niewiele, ale jest ona tak często uczęszczana, że przez godzinę minął nas jeden samochód z łódką. Postanawiamy zostać tu na noc – przy końcu zatoki jakieś 150m dalej jest przydomowy camping. Wjeżdżamy – właścicielka nas poznaje/niepoznaje – ale bacznie się nam przygląda. Dopiero gdy uświadamiamy jej, że rok temu byliśmy tu T4, i że zdążyli zaangażować pół wioski, żeby użyczyć nam prądu do akumulatora jej twarz się rozjaśnia – no tak poznaje Jest to niewielki camp na góra 8 camperów – no może 10 ale takich bardziej zaprzyjaźnionych Za nasz zestaw 100 kun w sezonie byłoby 30 więcej. Stoimy pod oliwkami przed nami zatoka . Wieczorem spacer na plażę i ehhh ten zachód...
frape - 2012-10-03, 19:55
TRASA 210 km - MAPA
Na sam camping lepiej zjechać z głównej drogi na końcu miejscowości tam gdzie jest znak, gdyż wzdłuż nabrzeża może okazać się miejscami, że dla wysokiego campera są tutaj za nisko gałęzie. Po pożegnaniu z właścicielką jedziemy dalej. Mijamy jakieś portowe miasteczko i wjeżdżamy do Trogiru. Przejeżdżamy wyspę, na której znajduje się starówka i za kolejnym mostem na Ciovo skręcamy w lewo by po 500m przystanąć na nabrzeżu. W mieście trwa normalne życie – wita nas targ, - zwykły codzienny dzień w środku września.
frape - 2012-10-03, 20:00
Ostatnio to miasteczko przypadło nam bardzo dlatego postanowiliśmy się znów tutaj powłóczyć po starówce i poodkrywać miejsca gdzie ostatnio nie dotarliśmy.
frape - 2012-10-03, 20:45
Mijamy Split potem jakaś plaża przed Omisiem. Gps mówi skręć w lewo to skręcamy, ale zamiast skręcić za rzeką zrobiliśmy to przed nią. Wspinamy się i wspinamy, ale nie żałujemy, że nas tutaj zaniosło. W dole pięknie prezentuje się rzeka – możliwość spływu – a my ciągle w górę – kierunek Sveti Jura. Dojeżdżamy do rozwidlenia pod Gatą w prawo? w lewo? Teraz już gps nie jest taki mądry. Wybieramy w lewo i po 3-4km dojeżdżamy do parkingu. Tam chwila spacerku i znów piękne krajobrazy.
frape - 2012-10-03, 20:50
Ale po głębszym rzuceniu okiem na mapę okazuje się, że Sveti Jura to nie ten Sveti Jura o który nam chodziło. Mimo, że trzeba znów wrócić do Omisia nie żałujemy, że tu dotarliśmy. Przejeżdżamy przez most i teraz już tak jak chcieliśmy wzdłuż rzeki Celine na przełęcz Dupci. Mimo, że początkowo widoki są przyjemne, to jednak im dalej tym droga robi się coraz gorsza, do tego trochę zakrętów , wąsko, jakieś wioski – i chyba to nie był dobry pomysł by tutaj się pchać. Wracać jednak już nie bardzo się opłaca, bo przełęcz pojawia się na ekranie. Jakoś tam się wkulaliśmy – i jedziemy znów nad morze. Tam na parkingu delektujemy się obiadem pod nami stóp wzgórza jest morze.
Tadeusz - 2012-10-04, 07:50
Małgosiu i Grzesiu, znów dajecie nam duuuży kawałek siebie. Za ten piękny i wielce pożyteczny przewodnik (bo tak to można nazwać) serdeczne dzięki.
I piwko.
frape - 2012-10-04, 21:34
za piwko dziękuję - wypiję sama bo Grzesiek prowadzi a jedziemy dalej
Biokovo? Bioovo? Coś mi to mówi – rzut oka do przewodnika – i czytamy : „Głównym celem wycieczek pieszych, rowerowych i samochodowych jest Sveti Jura 1762m”- tak to o to nam chodziło . Aby dotrzeć do wejścia do Parku Narodowego Biokowo trzeba za Makarską skręcić na Tupeci i wspinać się do góry. Po około 6 km po lewej – cały czas są znaki przy drodze, pojawia się niewielki parking i budka z biletami do parku (40 kun osoba). Podjeżdżamy piękny znaczek drogowy – na szczyt 23 km wąsko, stromo i kręto. Camper malutki nie jest więc zanim wjedziemy idziemy się zapytać czy takim autem możemy. Strażnik rzucił okiem i kiwa – dacie radę...
frape - 2012-10-04, 21:48
Bynajmniej nie chodziło nam o fakt, że jesteśmy dopiero na wysokości około 400m więc do szczytu jeszcze 1400m w pionie do pokonania, że stromo czy kręto – to nas nie przeraża. Pytanie brzmiało jedynie czy w razie czego wyminiemy się z innym samochodem. Jest popołudnie, środek tygodnia – może nie będzie wielkiego ruchu . Powoli jedziemy dość szeroką drogą przez las – na tyle szeroką, że nawet dwa campery spokojnie się miną. Potem droga robi się coraz węższa, ale dajemy radę. Ciekawie zaczęło się robić gdy na tej naprawdę wąskiej drodze (może miała ze 2,5m szerokości) przychodzi minąć się z innym samochodem. Z reguły jak coś jedzie z przeciwka to powyżej linii lasu (tak około 1000m) zjeżdża przed nami chowając się w nielicznych zatoczkach lub przyklejając kołami do skał. Mamy „masę” to jedziemy – jak się komu nie podoba my możemy sobie zanocować nawet na środku drogi
frape - 2012-10-04, 21:55
Im wyżej tym widoki stają się piękniejsze – dobrze, że zostawiliśmy w dole morze – mówcie co chcecie, ale nie ma nic piękniejszego nad góry (tak wiem mam hopla na ich punkcie ) Nawet motorki grzecznie trzymały się za nami – grzecznie, bo nie miały możliwości wyprzedzenia – za wąsko. Dużo samochodów nas nie mijało – może z 10 z czego 8 miało polskie rejestracje – dlaczego mnie to nie dziwi Jeden był uparty, ale wzięliśmy go na przetrzymanie nie miał wyjścia musiał sporo cofnąć, bo akurat nie było możliwości szybkiego zjechania. Powyżej 1400m jedzie się już lepiej - widać na dalszą odległość, ale miny kierowców osobówek na nasz widok poprzyklejanych do skał – bezcenne. Ponieważ czytaliśmy, że wąsko dlatego pytaliśmy strażnika czy możemy tak szerokim samochodem wjechać – nie miał obiekcji, ale faktycznie nie wyobrażam sobie minięcia tutaj dwóch camperów – fizycznie się nie zmieszczą nawet na wielu mijankach.
frape - 2012-10-04, 22:00
Mamy w końcu możliwość zakosztowania gór z bliska. Po minięciu 1500m pojawiają się przy drodze tyczki z łańcuchami – innych zabezpieczeń brak. W końcu jesteśmy 1750 z hakiem zdobyte to najwyżej położona trasa w Chorwacji. Jest tu niewielki parking na 20 osobówek. Widoki mniam 360 stopni – przy lepszej widoczności miodzio. Na górze jest przekaźnik, a idąc ścieżką dociera się po minucie, dwóch do niewielkiej kapliczki. Na górze oczywiście też tylko prawie same polskie rejestracje. Piękne miejsce szkoda tylko, że nie wolno tu zostać na noc bo ani chwili byśmy się nie zawahali.
frape - 2012-10-04, 22:11
Trzeba jechać w dół – rzucamy okiem – 5 serpentyn nie widać samochodów to zjeżdżamy. Teraz już nie trzeba dodawać gazu – auto samo jedzie. I tak powoli delektując się widokami toczymy się w dół. Od czasu do czasu na drodze pojawiają się inni jej użytkownicy - trzeba uważać mimo, że zjeżdżamy powoli nagle zza zakrętu wyskoczy koń lub krowa. To jeszcze nie było takie najgorsze, w pewnym momencie na ciasnym zakręcie przed samochodem wyrasta nam inne auto. Po hamulcach – na szczęście prędkość była niewielka – ale o godz. 18.30 w drugiej połowie września już raczej ciężko było się spodziewać, że ktoś będzie jeszcze jechał do góry.
frape - 2012-10-04, 22:31
Dalej już bez przeszkód docieramy do budki strażnika na dole. Czy jechać tędy dużym camperem - jeśli wpuszczą - ciężko powiedzieć, bo chwilami naprawdę wąsko. Jak wracaliśmy to na odcinku prostej stała osobówka od strony zbocza i chwilami zastanawialiśmy się czy się przeciśniemy naszym 2m szerokości autem przy skałach. Jednak na scuterową, rowerową lub pieszą wycieczkę jest to jak najbardziej miejsce do polecenia góry, morze i okoliczne wyspy przy dobrej pogodzie jak na dłoni
W międzyczasie zaczyna snuć się już wieczór. Na campingu chcemy stanąć w Zivogosce, więc póki jeszcze coś widać jedziemy. Mamy możliwość albo wrócić do Makarskiej, albo posłuchać nawigacji i jechać od razu nad morze szarówka już więc wybieramy tą drugą możliwość Początkowo droga nie jest taka zła – nawet na dwa auta, ale za chwilę robi się stromo – mieliśmy to przed chwilą więc nie jest źle. Nagle wyrasta nam auto zaparkowane na zakręcie po drugiej stronie drogi gałęzie – wymijamy ufff. Metry coraz szybciej uciekają 200m 100m nad poziomem morza. Jedziemy. Robi się dziwnie wąsko – jeszcze 50m skręcamy i po hamulcach…. Już widzimy w dole drogę, nawet śmignął nią przed chwilą camperek…. Nachylenie drogi na pewno powyżej 20 % o zawróceniu nie ma nawet mowy a przed nami tuż przed stopem stoi zaparkowany dostawczak – wyminąć nie ma jak – nie zmieścimy się. Co teraz? Po klaksonie – zero reakcji. Stoimy na ręcznym i zastanawiamy się co dalej. Klakson – może ktoś do okolicznych domów poszedł. Nic. W końcu prawie już zrezygnowani, że przyjdzie nam tu spędzić noc zauważamy, że zapaliły się światła w samochodzie. O jakaś reakcja. Klakson. Podjechał metr. Dalej nie przejedziemy. Klakson raz, drugi, trzeci… no żesz w końcu się ruszył. Ostry skręt w lewo i jesteśmy na szerokiej Jadrance. Jeszcze tylko pół godzinki i lokujemy się na sympatycznym campingu w Zivogosce. Jutro se go obejrzymy teraz papu, paciorek i spać ….
frape - 2012-10-08, 21:58
TRASA 145 km - MAPA
ZIVOGOSCE – NEUM – DUBROWNIK - SREBRENO
Camping Dole - teren dość spory – pewnie dlatego podczas ostatniej podróży po Chorwacji go minęliśmy. Parcele pod drzewami na kilku poziomach – te przy morzu znacznie droższe, ale plaża całkiem fajna, jest sklepik. Sanitariatów sporo, ale przydało by się im odświeżenie (w tle na zdjęciu) Obsługa miła – cena za zestaw po sezonie 90 kun. Za towarzyszy mieliśmy Austriaków w Svenie, ale rano minęło nas zdala kilka wyjeżdżających camperów na polskich rejestracjach – nikt nie zamachał
Po porannym ogarnięciu się jedziemy przez Bośnie do Dubrownika. Tym razem mijamy już tylko z góry piękne jeziora i dolinę Neretwy gdzie można zaopatrzyć się w świeże owoce wprost z drogi. (opis wcześniej w tym wątku)
frape - 2012-10-08, 22:02
Znów docieramy do wybrzeża – przed nami Bośnia. Celnicy jedynie rzucają okiem do paszportów i mówią jechać no to jedziemy. Neum i okolice to jedyne miejsce gdzie Bośnia ma dostęp do morza. Wszystko wygląda normalnie choć trochę mniej bogato niż w otaczającej ją Chorwacji. Mijamy przejście graniczne z Chorwacją i już szczęśliwi jedziemy dalej. Nasza radość jednak nie trwała długo ponieważ ze względu na remont drogi koło przejścia granicznego jest ono teraz przesunięte ze dwa kilometry zatem mimo, że już dawno minęliśmy napisy „Chorwacja” dopiero teraz czeka nas kontrola graniczna. Formalności trwają trochę dłużej – rzucają też okiem do środka samochodu i możemy jechać ku ciepłu na południe.
frape - 2012-10-08, 23:07
Jeszcze kilkadziesiąt kilometrów wzdłuż morza z widokami na wyspy i docieramy do Dubrownika. No i zaczyna się. Wrzesień, środek tygodnia o zaparkowaniu samochodu praktycznie można zapomnieć miejsc minus zero. Wjeżdżamy w okolice murów tam gdzie rok temu jechaliśmy T4 i mamy upatrzony parking – niestety miejsca brak. No nic w takim razie zawracamy i jako, że przed naszymi oczami ukazuje się teraz znak „zakaz camperom” wrrrr musimy odbić w górę. Zjeżdżając w dół był jedynie znak, że na camping to tędy – czyli w prawo, ale nie było znaku, że w lewo camperom nie wolno więc sobie zwiedziliśmy pod murami Dubrownik.
frape - 2012-10-08, 23:52
Jednak po okrążeniu ich i wróceniu w to samo miejsce, ale z innego kierunku znak jest zatem pod tą górkę. Żeby było ciekawiej żadnego zakazu dla autobusów tam nie ma, więc to nie za względu na fakt, że samochód się nie zmieści – prozaiczny powód autobus wysadzi 50 chętnych do zwiedzania murów razy 70 kun, camper no góra 6 a zajmie podobną ilość miejsca – więc rachunek jest prosty – jak ja nie lubię takiej komercji. ...
Ponieważ już prawie wyjechaliśmy z miasta zawracamy i wzdłuż wybrzeża ciągniemy się jednokierunkową za autobusami, bo im wolno… na mapie znajduję stadion – z zaznaczonym parkingiem zatem kierujemy się w tamte okolice – jakieś 20 minut na piechty od murów. Jako, że osiołek poniżeJ 5m udaje nam się zaparkować na ulicy gdzieś przy domkach – akurat przejeżdża patrol policji – nic nie mówią zatem zostajemy.
Wyposażeni w picie, bo mimo że już koniec września się zbliża słoneczko przygrzewa, staczamy się z górki pod mury. Im bliżej tym ludzi więcej...
frape - 2012-10-09, 00:02
Przechodzimy przez bramę – spoglądam w górę i chyba to jednak nie dla mnie (lęk wysokości i przestrzeni) zatem rozdzielamy się Grzesiek idzie na górę – a co jak chce to niech się męczy w tych upałach góra dół, a ja sobie cieniem cieniem po dole pochodzę. Na południowej stronie miasta w okolicy murów w miejscach chyba niezbyt często odwiedzanych znajduje się płot z napisem a za nim pamiątka niedawnej historii.... zburzony budynek
frape - 2012-10-09, 00:07
Z tym po dole to też tak nie do końca było bo chyba ja miałam więcej góra- dół. Jako, że lubię się wcisnąć w każdą możliwą dziurę co chwila mam schodki, które jak się okazuje prowadza czasem do domów, zatem sporo tego chodzenia się zrobiło (stopnie są krótkie i śliskie)
Dubrownik widziany z dołu wygląda jak inne chorwackie miasta Split, Sibenik, Zadar czy Trogir – poza wielkością nie różni się wiele od nich
frape - 2012-10-09, 00:14
Jedynie spojrzenie na niego z góry z murów daje dopiero obraz miasta.
frape - 2012-10-09, 00:18
Nam najbardziej podobał się „z lotu ptaka” gdy wyjeżdżaliśmy pod górę z miasta – im wyżej tym ciekawiej.
frape - 2012-10-09, 00:23
Teraz nie pozostaje nic innego jak znaleźć nocleg. Jedziemy do Milini, gdzie miał być mały camping – jest ,ale full i do tego głośny jak nie wiem co. Właściciel łapie się za głowę gdyż akurat Francuzi postanowili się właśnie na nim poustawiać i każdy ma jakiś problem, temu tv nie łapie , temu towarzystwo nie odpowiada, temu parcela - czy o to chodzi? No nic zostawiamy go z tym problemem (za noc chciał 100 kun) i jedziemy szukać czegoś dla nas. Wcześniej w miejscowości Srebreno widzieliśmy mały przydomowy camp. ( jadąc od Dubrownika na światłach w prawo i 50 lewo jest camp mimo, że znaki sugerują już wcześniej skręt) Też już prawie pełen, ale nas przygarnia (w sumie taki na max 12 camperów). Przyznam szczerze, że pozytywnie mnie zaskoczył – no może poza zasłonkami pod prysznicem, które w czasie wiatru żyły swoim życiem – jest kilka stanowisk do mycia naczyń, prania, ba je nawet pralka i suszarka oraz deska do prasowania co jak na camp z ledwie jedną gwiazdką jest dużym plusem. Do morza niestety jakieś 200m drogą za co minus, ale po drodze jest Mercador za co plus. Jeżeli ktoś chciałby skorzystać z internetu to trzeba zapytać panią w recepcji.
WHITEandRED - 2012-10-09, 10:01
frape - 2012-10-09, 20:15
Powoli opuszczamy Chorwację, jeszcze tylko ostatnie zakupy w Cibaca (jest tu kilka sklepów) i za chwilę już wspinamy się na przejście graniczne za Gibavac. Choć gps uparcie twierdzi, że dojedziemy jedynie do granicy, że dalej nic nie ma żadnych dróg my jednak jesteśmy nieugięci. (nawet patrząc teraz na google maps nie ma tam drogi po stronie bośniackiej, ale jest asfalcik ) Jeszcze ostatni rzut oka na morze i już witają nas w Bośni. Oprócz nas żywego ducha na przejściu jedynie jakiś Chorwat wraca do siebie. Pytanie o zieloną kartę, sprawdzenie paszportów i już mkniemy po bośniackich drogach.... BAŁKAŃSKIE KOPYTKA
frape - 2012-10-23, 23:39
Po zwiedzeniu Bośni i Hercegowiny znów jesteśmy w Chorwacji.
Zapada już zmrok – a znalezienie miejsca na nocleg nie jest proste –niby miejscowości są, ale znaleźć placyk – dobrze by było oświetlony w bezpiecznym miejscu…. Coś te dom ciągną się i ciągną wzdłuż ulicy. W poszukiwaniu docieramy aż do Veliki Zdenci, gdzie tuż przed rondem po prawej jest kościół i parking przy nim (do 3.5t) w sam raz dla nas
https://maps.google.pl/maps?saddr=E661&daddr=E661&hl=pl&ll=45.538099,17.127686&spn=0.499222,1.352692&sll=45.675055,17.110369&sspn=0.001945,0.005284&geocode=FW4GsQIdxAEHAQ%3BFcLwuAId4hIFAQ&t=m&gl=pl&mra=ls&z=10
VELIKI ZDENCI – VIROVITICA – KOPROVNICA – LUDBERG – VARAZDIN – PTUJ – MARIBOR - WIEDEŃ
TRASA 430km -
MAPA
Rano zniknęliśmy z parkingu bladym świtem – trochę drogi przed nami, a że lubimy to i owo po drodze zobaczyć
Pierwsza na drodze staje nam Koprivnica – szperamy w pamięci z czym może się nam kojarzyć – a to w Bułgarii jest wioska o bardzo podobnej nazwie z zachowanymi domami z XVIII/XIX wieku, to jednak nie to. A już wiem – Podravka Samochód zostawiamy w pobliżu rynku – 3 minuty i już na nim jesteśmy. Zabytków może zbyt wiele nie ma, ale za to jest ogromny rynek – trochę zeszło nim go obeszliśmy, a ponieważ słońce dopiero co prześwituje zza chmur była to zarazem solidna rozgrzewka.
frape - 2012-10-23, 23:49
Jakieś 20 km dalej w kierunku na Varazdin leży z pozoru niepozorne miasteczko Ludbreg. Niepozorne tylko z pozoru, ponieważ mieszkańcy okrzyknęli je pępkiem świata. Niewielki deptak, a na nim skrzętnie zaznaczony Centrum Mundi. Jest też ciekawy ołtarz polowy z Drogą Krzyżową.
frape - 2012-10-24, 00:10
Varazdin –gdyby nie przewodnik pewnie byśmy tu nie wpadli. Dobrze, że czasem do niego zaglądam – miasteczko nas oczarowało. Zaparkowaliśmy w bocznej uliczce koło targu. Na starówce (może miejscami prosi się już o odnowienie) panuje cisza i spokój mimo przetaczających się przez nią ludzi – wyglądają bardziej na miejscowych niż turystów, może dlatego taki spokój.
frape - 2012-10-24, 00:14
Małe niepozorne miasteczko, a jakże przyjemne miejsce. Znajdziemy tu Katedrę Wniebowzięcia NMP, XIVw. zamek z ogromnymi basztami i wiele innych ciekawych budynków. Teraz już tylko rzut beretem i jesteśmy w Słowenii
|
|