Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Kamperowanie - Campering a (lub, i) Caravaning

kazbar - 2010-05-12, 20:21
Temat postu: Campering a (lub, i) Caravaning
Campering a Caravaning?
Kamper czy przyczepa? Odwieczny temat sporów na forum i w realu...

Teoretycznie campering i caravaning to jedno i to samo.
Praktycznie...? Tu domek ciągnie silnik a tu domek ciągnie holownik.

Teoretycznie dwa kampery na weekendowy wypad, to wolność w 100%.
Praktycznie, to ograniczenie wolności...(zwiedzanie okolic, wypad na zakupy itd, itp). Rower, sukter, pieszo... :gwm

Teoretycznie dwie przyczepy na weekendowy wypad, to też wolność w 100%
Praktycznie, ...trudno się dogadać. Dwa holowniki do dyspozycji. Może ja, może ty? :haha:

Złoty środek to kamper i przyczepa. Sprawdzone praktycznie i teoretycznie.

Oto wspólnie "przećwiczony", pierwszomajowy weekend camperowo-caravaningowy z MAZURKAMI i KLUSECZKAMI w Zwoleniu.
Wilk syty i owca cała... :haha: Campering i Caravaning w jednym...
Kamper MAZURKÓW jak stał tak stał, przyczepa KLUSECZEK jak stała tak stała...a holowik do dyspozycji na wspólne wyjazdy :ok

Camper Diem - 2010-05-12, 20:45

byle holownik miał miejsc co najmniej tyle ile osób w kamperze i przyczepie razem ;)
KOCZORKA - 2010-05-13, 00:23

Kazek Kluska napisał/a:
Teoretycznie dwa kampery na weekendowy wypad, to wolność w 100%.
Praktycznie, to ograniczenie wolności...(zwiedzanie okolic, wypad na zakupy itd, itp). Rower, sukter, pieszo... :gwm


Wybacz Kazek, ale nie mogę się Tobą zgodzić. :szeroki_usmiech
My wyjechaliśmy dwoma kamperkami z załogą Bystrzaczków, nie na weekend, ale na o wiele, wiele dłużej.
Nie było ani razu momentu byśmy poczuli "ograniczenie wolności".
Ale to może dlatego, że nasze dwie załogi lubiły bardzo połazić, bo ja nie wyobrażam sobie tylko jeździć. :szeroki_usmiech
A po zakupki podjeżdżaliśmy kamperkami.

Co do Waszego wypadziku, to też był fajny. :bigok

Pozdrówka. :spoko

wbobowski - 2010-05-13, 01:09

Kazek Kluska napisał/a:
Teoretycznie campering i caravaning to jedno i to samo.

No wiesz Kaziu, zależy co kto lubi. Ja tam na parking przed bramą Czarnolasu podjechałbym kamperem. A gdzie się kawki napić po obłażeniu dworu i parku. My w trakcie podróży 55 tys.km przez 2 lata nie stalismy dłużej w jednym miejscu niż 2-3 dni. Z campingów korzystaliśmy kilka razy. Przyczepą tak się nie da.
Kazek Kluska napisał/a:
Teoretycznie dwa kampery na weekendowy wypad, to wolność w 100%.
Praktycznie, to ograniczenie wolności...(zwiedzanie okolic, wypad na zakupy itd, itp). Rower, sukter, pieszo...

Nie odczuliśmy żadnych ograniczeń wolności przez 3 tygodnie podróżując w 2009 r. z kimtopami po Rumunii, Bułgarii i Grecji, w tym głównie Grecji. Pewnie nie z każdym tak się da. Nam się udało.

gino - 2010-05-13, 07:44
Temat postu: Re: Campering a (lub, i) Caravaning
Kazek Kluska napisał/a:

ograniczenie wolności...(zwiedzanie okolic, wypad na zakupy itd, itp). Rower, sukter, pieszo... :gwm

i tak skonczylo sie na...ROVERZE :haha: :haha: :haha:

pirat666 - 2010-05-13, 09:48

gino napisał/a:
i tak skonczylo sie na...ROVERZE
:haha: :haha: :haha:

Najlepszy układ to jedna deska / załogę i średnio 2 pędniki / załogę :mrgreen: :haha:

Zgadzam się z Kogutem że to tylko od ludzi wszystko zależy nie od sprzętu :diabelski_usmiech

DarekK - 2010-05-13, 10:13

Uważam że prawdziwa istota karawaningu to kamper ciągnący przyczepę - tylko po co ? :niewiem
ekosmak.dabrowska - 2010-05-13, 19:28

DarekK napisał/a:
Uważam że prawdziwa istota karawaningu to kamper ciągnący przyczepę - tylko po co ? :niewiem

A po to by podzielić koszty na paliwo z przyjaciółmi w cycepce :bigok
KOGUT napisał/a:
to nie zależy od szprzętu tylko od ludzi , tak mi się zdaje , tolerancja na słabości bo i kamp i przczepa ma jakieś ograniczenia ale jak ludziska się zgrają to nie ma bata by się udało i tylko miło wspominać .

Jak ja nie lubię się zgadzać z Pierzastym :gwm
Ale znowu muszę się zgodzić :spoko

ekosmak.dabrowska - 2010-05-13, 21:35

Jak ja nie lubię się zgadzać z Pierzastym :gwm
KOGUT napisał/a:
Kocham Ciebie :spoko :spoko :spoko
Też jesteś gejem :?: :spoko :spoko :spoko
kazbar - 2010-05-13, 22:24

wbobowski napisał/a:
My w trakcie podróży 55 tys.km przez 2 lata nie stalismy dłużej w jednym miejscu niż 2-3 dni. Z campingów korzystaliśmy kilka razy. Przyczepą tak się nie da.


Myślę, że się da.
W drodze do Zwolenia zatrzymaliśmy się na noc na stacji benzynowej w Sandomierzu.
Nie odpinałem przyczepy od samochodu. Została na haku. W przyczepie mam wszystko to samo, co w kamperze. Jest łazienka, kibelek, prysznic, ciepła (mam na gaz i 230V), zimna woda, lodówka (12V, gaz, 230V), oświetlenie 12, 230V (własny akumulator z prostownikiem), wygodne spanie, kuchnię 4-ro palnikową, piec gazowy, dwa stoliki, radyjko, zbiorniki na czystą i brudną wodę...

Ten wypad był niejako pewnym sprawdzianem przed dłuższą trasą. Przed nami cienko licząc 3500 km. Nie mam zamiaru szukać w drodze kempingów na jedną noc.
Nie tylko myślę, wiem, że się da!

Nie mam zamiaru przekonywać nikogo do przyczepy. Sam jeszcze nie wiem czy mi "spasuje". Pożyjemy, zobaczymy.

Wracając do tematu przemieszczania się holownikiem, tu inny przykład:
W zeszłym roku spotkaliśmy się w Bieszczadach z myślą o całodnodniowym pieszym wyskoku na Kremenaros przez Wielką i Małą Rawkę a drugiego dnia na Bukowe Berdo.
Ponieważ w Cisnej mamy fajną, pilnowaną 24h/dobę metę postanowiliśmy właśnie tam rozbić obóz na cały weekend. Ale jak i czym dostać się na oddaloną o kilkanaście kilometrów przełęcz? Kamperem? I zostawić go z całym dobytkiem w krzakach przy szlaku?
A Bukowe Berdo następnego dnia? Rozpakować, zapakować, rozpakować, zapakować i znowu w krzaki?
Z pomocą przyszedł samochód osobowy. I było super :spoko

ARCADARKA - 2010-05-13, 22:31

Kazek ,no czytam i czytam ,,,,cycepa też domek ,ale miało być WINEBAGO jak by było ,,co w tedy :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: z cycepą :shock: by było ,poruszyłeś super temat :bigok :bigok :bigok :bigok rzeka
kazbar - 2010-05-13, 22:50

ARCADARKA napisał/a:
Kazek ,no czytam i czytam ,,,,cycepa też domek ,ale miało być WINEBAGO jak by było ,,co w tedy :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: z cycepą :shock: by było ,poruszyłeś super temat :bigok :bigok :bigok :bigok rzeka


Winnebago nie zając.

I jeszcze jedno. Dotąd podróżowaliśmy starymi kamperami. Zawsze z duszą na ramieniu. Dojadę i wrócę czy znowu nawali gdzieś w drodze? "Porządnym" samochodem jeżdziłem po papierosy do kiosku a starym gratem wybierałem się na podbój Europy.
Coś nie tak, pomyślałem... Na nowego kampera mnie nie stać a Winnebago nie ucieknie.
Mam czas spokojnie poszukać. Choćby do emerytury. :haha:

KrzysF - 2010-05-13, 23:07
Temat postu: Re: Campering a (lub, i) Caravaning
Kazek Kluska napisał/a:
Złoty środek to kamper i przyczepa. Sprawdzone praktycznie i teoretycznie.

Korzyści załogi kampera rozumiem (dostęp do środka transportu), ale jaką korzyść wynoszą przyczepowcy?
Symbioza powinna działaś w obie strony :ok

janusz - 2010-05-13, 23:17

Bardzo podoba mi się ta dyskusja. Znowu kolejny i pewnie nie ostatni raz wróciliśmy do wyższości kampera nad przyczepą. Bez wątpienia, generalnie jednak kampery są wyższe od przyczep. :-P
Fajne argumenty wyciągacie. Włodek ilość kilometrów przejechanych. Popieram tu Włodka ja nie znam nikogo kto rocznie z przyczepą kempingową (nie zawodowo np w cyrku) przejeżdża ponad 25 tys kilometrów. Jeśli jest ktoś taki wśród znajomych naszych to zasługuje na nagrodę. Kazkowy argument o niemożności wjechania kamperem na Mont Everest też podzielam. Ale przecież to są skrajności, rzekł bym nawet ekstrema.

jury - 2010-05-13, 23:30

Jeżdżę z przyczepami od 1975 roku, nigdy nie miałem campera i nie raz z zazdrością patrzyłem na tych co pomykali camperami. Przez te lata zestawiłem za i przeciw camperowi i jednak zalety campera stoją wyzej nad przyczepą.
Nigdy nie lubiłem siedzieć na miejscu dłużej niż 2-3 dni, za każdym razem mnie gnało żeby coś zobaczyć, smażenie na wolnym słońcu mnie nigdy nie interesowało i tu ma przewagę camper bo
Łatwiej zaparkować niż zestaw A+P (auto plus przyczepa)
Łatwiej zawrócić, cofnąć gdy się pomyli drogę.
Opłaty promowe są mniesze.
Łatwiej upilnować w nocy C (campera) niż zestaw A+P a były próby osuszenia A podczas nocnego postoju.
No i jak deszcz pada to nie muszę moknąć żeby napić się herbaty bo staję i przechodzę do części mieszkalnej.
W czasie jazdy z P ma się stres bo gdzieś tam coś puka, stuka a w głowie kłębią się myśli „odczepiła się cholera, może złapałem kapcia trzeba by sprawdzić itp”
Nie wspomnę o widoczności do tyłu

Uważam wyższość C nad P w każdym calu długości jeżeli ktoś chce zwiedzać bo jak ktoś lubi siedzieć na „miejscu” to niech sobie ma P pewnie dla niego jest to większa wygoda.

jury - 2010-05-13, 23:38

DarekK napisał/a:
Uważam że prawdziwa istota karawaningu to kamper ciągnący przyczepę - tylko po co ? :niewiem


To się znosi.
Prawdziwa istota carawaningu to camper ze skuterem i rowerami

KOCZORKA - 2010-05-14, 01:52

KOGUT napisał/a:


Lucynko , coś chyba przeoczyłaś , przecież Bystrzaki to ranne ptaszki a Ty musisz wyleżęc poranek , więc jak to pogodziliści bo że się udało to nie wątpię , zdradź patent na sukces :shock: :shock: :shock: :spoko :spoko :spoko


Bardzo prosty ten patent. :szeroki_usmiech
Wstawaliśmy tak porannie kole 9.00, nie chodziliśmy spać jak na zlotach (kole 4 rano :evil: ). :haha: :haha:

Cyryl - 2010-05-14, 07:03

tak czytam ten temat i zastanawiam się jakież to Polskie.

zamiast w użytkowniku przyczepki, czy kampera widzieć bratnią duszę, człowieka który lubi turystykę, a czym to nie ma specjalnego znaczenia, zaczynamy się mierzyć.
jednym słowem zamiast wymieniać cechy wspólne, my bardziej eksponujemy różnice.

i tak jeżeli mieszkaniec Wrocławia na antypodach spodka drugiego Polaka nie jest dla niego ważne, że to rodak, ale trzeba sprawdzić czy czasem nie jest kibicem Lecha Poznań.

gino - 2010-05-14, 07:22

Cyrylku..ale tu nikt nie mierzy LUDZI..
i w ogole nie jest to ''takie Polskie'' bo..ludzie na calym swicie..maja dylemacik..co DLA NICH jest lepsze...

np moi rodzice..uwazaja ze dla nich..przyczepa jest duzo lepsza..bo..stawiali ja na dzialeczce-mieli domek na stale..a ze..sa juz ''statecznymi'' dzialkowcami mazurskimi...przestawianie przyczepki..bylo im obce..
do sklepu woleli jezdzic osobowka..niz...kamperkiem..

przyczepke sprzedali..postawili malutki domeczek..i tez sa SZCZESLIWI...

kazdy ma..to co che miec..lub..na co go stac....
ja..np wole starego kampera..od drozszej nowszej przyczepki..
kamperkami jezdze od 1990r/pierwszy kamperek to PEUGEOT J9 2.0 benz z 1978r/8-METROWY!!/
ale..gdy przez 2 sezony nie mialem kamperka,jezdzilem z przyczepka rodzicow...i..wiem..ze to nie dla mnie..

Stanek - 2010-05-14, 07:34
Temat postu: Re: Campering a (lub, i) Caravaning
Kazek Kluska napisał/a:

Oto wspólnie "przećwiczony", pierwszomajowy weekend camperowo-caravaningowy z MAZURKAMI i KLUSECZKAMI w Zwoleniu.
Kamper MAZURKÓW jak stał tak stał, przyczepa KLUSECZEK jak stała tak stała...a holowik do dyspozycji na wspólne wyjazdy :ok


My problem rozwiązujemy za pomocą rowerów. Stajemy tak żeby atrakcje mieć w zasięgu wycieczki rowerowej. Rzadko stajemy na dłużej niż 2-3 dni więc zakupy podczes zmiany pozycji kampera (jeśli sklep nie jest w zasięgu rowerowym). Fakt gorzej jak pada to rowerem ciężej. Wtedy zazwyczaj uciekamy całym kamperem szukać pogody :) Przecież korzeni nie zapuszczamy.

Myślę, że i przyczepa i kamper mają swoje za i przeciw. Chociażby utrzymanie przyczepy jest wiele tańsze (ubezpieczenie, przeglądy, wymiany oleju itp. w przypadku kampera).

Nie wiem też jak taka karawana się sprawdzi w dłuższej podróży objazdowej. Nam zdarza się nocować w takich miejscach, że z przyczepą byłby problem. Myślę, że to kwestia dopasowania się załóg, a czym jedziemy to kwestia wtórna.

Pozdrowienia dla MAZURKÓW. Pomachaliśmy sobie w Radomiu w drodze powrotnej. My wracaliśmy znad Chańczy, a oni jak widzę ze Zwolenia :)

krynia i stan - 2010-05-14, 07:42

My nawet nie rozważaliśmy zakupu przyczepy, od zawsze wiedzieliśmy że to nie dla nas bo za bardzo nas "szwendacze" uwierają :szeroki_usmiech .
Ale jest super że można wybierać, a przecież niezależnie czy to namiot, przyczepa czy kamper i tak bratnia dusza.

Stanek - 2010-05-14, 09:24

Adi napisał/a:

Ten problem rozwiązałem nieco inaczej ......


Widzę. Chociaż w moim przypadaku takie rozwiązanie jak Twoje miałoby kilka wad.

1. Konieczność posiadania pick-up'a jako samochodu miejskiego lub i tak konieczność posiadania drugiego auta.

2. Brak możliwości posiadania kampera na spółkę (my dzielimy się z rodzicami).

3. Brak tzw. garażu w kamperze (chyba, że się mylę).

4. Brak przejścia z szoferki do części mieszkalnej (chyba, że się mylę).

5. Chyba dosyć ograniczona powierzchnia mieszkalna.

6. Konieczność załadowania "budy" na auto jak chcemy wyjechać na wycieczkę. Zapewnw nie trwa to długo, ale jednak.

Poza tym pewnie rozwiązanie takie ma wiele zalet (koszty, zajmowane miejsce, spalanie?, szybkość jazdy) i zapewne jesze inne o których nie mam pojęcia.

Stanek - 2010-05-14, 09:48

Adi napisał/a:
Ad. 1 My i tak musimy mieć dwa samochody, więc to zaleta dla nas a nie problem;


My nie musimy.

Adi napisał/a:
Ad. 2 U nas rodzice dzielą się z nami budą, więc jak najbardziej tak;


Rodzice nie mają pick-up'a więc albo musieliby też kupić, albo musielibyśmy oddawać im auto na czas wyjazdu.

Adi napisał/a:
Ad. 3 I to jest WADA najwięszka i wprowadza mi spore ograniczenia


Tak myślałem. W poprzednim kamperze mieliśmy znikomy bagażnik i bardzo cierpieliśmy z tego powodu.

Adi napisał/a:
Ad. 4 Można zrobić, ale jest ciasne i ja nie chciałem, średnio mi to potrzbne


Moja żonka i dzieciak często chodzą siusiu. Dzięki temu nie musimy się co chwila zatrzymywać na siusiu :)

Adi napisał/a:
Ad. 5 Lata doświadczeń z przyczepą pokazały nam, że nie potrzebujemy salonów, ale tak - mało miejsca tam


Jeśli jeździcie w 2 osoby lub ze starszym dzieckiem to pwenie wystarczy. Nasz prawie 5 latek nie posiedzi w spokoju jak pada. U nas salonów też nie ma, ale przynajmniej może "pobiegać" z tyłu do przodu.

Adi napisał/a:
Mnie odpowiada i ja jestem super zadowlony


Tak myślę dlatego napisałem, że w moim przypadku nie sprawdziłoby się.

Stanek - 2010-05-14, 10:06

Adi napisał/a:
Odradzam - do pierwszego hamowania nieco ostrzejszego


Jak są ku temu warunki oczywiście. Prosty odcinek drogi. Widoczność. Jadę wtedy wolno i bardzo ostrożnie.

Adi napisał/a:
Tak samo - jeśli CI miłe życie dziecka to odradzam.


Nie rozumiem ?? Oczywiście zdarza mu się spaść z łóżka czy uderzyć w głowę, ale tak samo jest w domu.

Adi napisał/a:
auto za auto :-)


Można pod warunkiem, że ktoś nie kocha tak swojego auta, że miałby zmarnowany urlop gdyby wiedział że ktoś inny może mu np. zrobić ryskę na lakierze :)

roger - 2010-05-14, 10:22

Adaś ..... robisz tak dlatego ze nie macie przejścia ... ;) :haha: :haha: :haha:
A tak na poważnie z zachowaniem daleko idącej ostrożności wszystkie chwyty dozwolone.....
No może poza przypadkiem ze stanów gdzie Pani odebrała autobusik Winnebago i jadac autostrada zapięła tempomat ..... i poszła zza kierownicy zrobić kawkę .... obudziła się w rowie ....ale sprawe wygrała bo w instrukcji nie było napisane że tak nie mozna .....

PS
Ale takie rzeczy tylko w stanach ...bo nawet nie w Erze ... ;)

Stanek - 2010-05-14, 10:25

Adi napisał/a:
Stanek, Twoja sprawa Twoje dziecko i Twoja rodzina, u mnie nie ma opcji łażenia po kabinie czy samochodzie bez pasów. To jest jeden z powodów dla których nie mam przejścia. Jedziemy, to siedzimy w pasach, chce ktoś siku, to się zatrzymuję, robię 2 min przerwę i jedziemy dalej.


My też jeździmy w pasach i dzieciak nie biega po samochodzie podczas jazdy (poza krótkimi momentami na siku jeśli nie ma możliwości zatrzymania). O "bieganiu" pisałem mając na myśli postój jak pada deszcz i dziecko nie może biegać na powietrzu.

ptasznik - 2010-05-14, 16:24

Adi, a gdzie:
Ad. 7 Wjeżdżam tam gdzie inni nie wjadą ( to największy plus pickupa )
Ad 8 Zmieniam tylko samochód, buda zostaje

Andrzej 73 - 2010-05-14, 22:30

roger napisał/a:
.ale sprawe wygrała bo w instrukcji nie było napisane że tak nie mozna .....


:haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha:

kazbar - 2010-05-14, 23:15

Campering a (lub,i) Caravaning?
Powiem szczerze, zawsze "chodziło" mi to po głowie. :gwm
Czym w praktyce różni się jedno od drugiego?
Czym różni się "Nordic Walking" (ładnie brzmi) od polskiego spacerku z kijkami i plecakiem?
Czym... ? Kijkami zakupionymi w markowych sklepach czy "wyczynem" wyjścia na Turbacz?
Czym różni się wyjazd kamperem od wyjazdu z przyczepą?
Czym...? Wolnością? Jaką? Proszę o fakty i przemyślenia.

Za Wielką Wodą "Campering i Caravaning" noszą wspólną nazwę...RV
Krótko, zwięźle i bez podziałów.
Camperowiczu, Caravaningowiczu made in UE-PL...do dzieła... :bajer
:hihi:

Może by i w Polszce ? W III, IV, V, VI...dziesiątej RP?
Kto wie?

:kon:

roger - 2010-05-14, 23:23

Kazek Kluska napisał/a:
Czym różni się wyjazd kamperem od wyjazdu z przyczepą?


Dla mnie różni się wygodą wyjazdu i podróży .... ;) ... miałem dosyć zapinania , odpinania ...rozkładania przedsionka, klinów zakładania lusterek, jazdy z ogonem :haha: :haha: ale ja leniwy z natury jestem ....
Poza tym wypoczynek ten sam, wolność ta sama ludzie tacy sami ..... tylko mam więcej czasu .... kamperem podjeźdzam staję i rozstawiony jestem w 5 minut .... przyczepa to pół dnia ... ;)
Jeśli chodzi o mobilność na przysłowiowe "do sklepu" nóżki, rower albo skuter zarówno w cycepie jak i teraz więc to nie ma znaczenia .... ponieważ kamperkiem nie siedzę w jednym miejscy jak z przyczepą "zwiedzania" robię po drodze .... ;)
I ostatnie ekonomia kamper pali mniej od holownika ciągnącego wygodną przyczepę ... ;)

krynia i stan - 2010-05-15, 10:09

Właściwie to niczym, nie różni się niczym w w swojej głębszej warstwie odczuwania wolności podróżowania , kontemplacji piękna zabytków czy majestatu natury .
Różnią nas tylko szczegóły techniczne, jedno jest wygodniejsze do szwendania się a drugie do dłuższych pobytów, rzecz nie warta wzmianki :bigok :spoko

Tadeusz - 2010-05-15, 11:14

Kazek Kluska napisał/a:
Campering a (lub,i) Caravaning?


Prawie nigdy nie włączam się, Kaziu, w takie dyskusje. Przyczyna "olewania" tego tematu przeze mnie jest oczywista. Moim zdaniem nie ma ż a d n e j różnicy. Mentalnie to są ci sami ludzie. Zresztą to ta sama kategoria co włóczędzy w samochodach dostosowywanych do podróży( różne blaszaki przerabiane), w pikapach z nakładanymi budami, ale również wszelkiej innej maści włóczędzy w jakimkolwiek sprzęcie, lub nawet bez niego, z namiotem na plecach, per pedes.
Nie w sprzęcie bowiem rzecz, a w tym co w duszy gra. Jakiekolwiek ideologie przypisywane zwykłej ciekawości świata i ludzi, trochę mnie śmieszą ale jeszcze bardziej nudzą.
Wolność? Owszem, jest atrybutem wiercipięty, ale kto ma jej więcej - podróżujący kamperem, czy pieszy włóczęga?
Czy w takich dyskusjach nie pomija się przypadkiem czynnika istotnego na tyle, że aż przekreślającego te " pienia o wolności "? Ten czynnik to pieniądze.
To bardzo droga "wolność". Czyż nie jest śmieszne, jak "miłujący wolność" wyrywają się na dwa tygodnie urlopu i pędzą przed siebie, aby być tam gdzie być wypada, po czym zziajani, pędzą na powrót, aby zdążyć do pracy - zarabiać na następny zastrzyk wolności? Czasami odnoszę wrażenie, że o wolności rozmawiają więźniowie, no może lepiej tu użyć słowa - zakładnicy sprzętu. Ten sprzęt jest drogi w nabyciu i utrzymaniu, wymaga napraw, sprawia kłopoty, bardzo mocno ogranicza terenowo. Doprawdy, ileż jest miejsc na tym ziemskim padole, których nigdy nie zobaczymy, tylko dlatego, że uniemożliwia nam to nasz "karawaningowy lub kamperowy styl życia."
Obliczcie, ile wydajecie na taką bzdetną "wolność" jak naprzykład ogromny zlot na 500 przyczep i kamperów gdzieś w Chorwacji. Czy te same pieniądze nie dałyby prawdziwej wolności gdzieś na włóczędze po Azji, rowerem, motocyklem lub nawet pieszo z osiołkiem? Wystarczy wykupić tani bilet na samolot, aby znaleźć się w dowolnym miejscu na świecie, a potem nadmuchać kajak gumowy i choćby Amazonką do źródeł popłynąć.
To jest wolność.

Czytając powyższe myślicie sobie: Tadeusz pojechał po bandzie. Prowokuje!
Odpowiadam: może i tak. Warto jednak zastanowić się, czy nie przesadzamy w naszych osądach, sporach, a wreszcie w mitologizowaniu i ideologizowaniu takiej zwyczajnej ludzkiej potrzeby jaką jest poznawanie nowego i nieznanego.

krynia i stan - 2010-05-15, 11:57

Tadeusz napisał/a:
Prawie nigdy nie włączam się, Kaziu, w takie dyskusje. Przyczyna "olewania" tego tematu przeze mnie jest oczywista. Moim zdaniem nie ma ż a d n e j różnicy. Mentalnie to są ci sami ludzie. Zresztą to ta sama kategoria co włóczędzy w samochodach dostosowywanych do podróży( różne blaszaki przerabiane), w pikapach z nakładanymi budami, ale również wszelkiej innej maści włóczędzy w jakimkolwiek sprzęcie, lub nawet bez niego, z namiotem na plecach, per pedes.
Nie w sprzęcie bowiem rzecz, a w tym co w duszy gra. Jakiekolwiek ideologie przypisywane zwykłej ciekawości świata i ludzi, trochę mnie śmieszą ale jeszcze bardziej nudzą.


Fajnie jest gdy mamy taka zgodność poglądów, ale z drugiej strony kiepsko się dyskutuje :szeroki_usmiech .
Śmieszy mnie wyszukiwanie różnic tam gdzie ich nie ma a nie zauważanie tam gdzie są, w innym wątku poruszyłem temat postrzegania nas kamperowców jako nadętych bufonów obnoszących się ze swoim sprzętem i chyba tak będzie dopóki będziemy prowadzić dyskusje tego rodzaju i w rezultacie łaskawie zgadzać się że nie ma różnic.
Przecież każdy kto to przeczyta, a nie ma takiego "sprzętu" poczuje się gorszy.
Nie dyskutujmy już może na te tematy, bo jak słusznie zauważył Tadeusz to my jesteśmy tymi "biedakami" którzy sami ograniczyli sobie wolność drogim sprzętem.
Pozdrawiam wszystkich włóczęgów. :spoko :spoko :spoko

Skorpion - 2010-05-15, 12:11

:diabelski_usmiech :spoko :spoko :spoko NIECH ŻYJE WŁÓCZĘGOSTWO :spoko :spoko :spoko :diabelski_usmiech
Witold Cherubin - 2010-05-15, 14:10

Tadeusz napisał/a:
Kazek Kluska napisał/a:
Campering a (lub,i) Caravaning?

Tadeusz napisał/a:
Prawie nigdy nie włączam się, Kaziu, w takie dyskusje.

Z WŁÓCZĘGOSTWEM JEST TAK JAK Z SEKSEM - O TYM SIĘ NIE MÓWI, TO SIĘ ROBI!!! A JAK? TO NIISTOTNE, KAŻDY ROBI TO CO LUBI WEDŁUG WŁASNYCH UPODOBAŃ. :szeroki_usmiech
Popieram hasło
Skorpion napisał/a:
NIECH ŻYJE WŁÓCZĘGOSTWO
:bigok bo to jest po prostu sposób na życie, dlatego nazwaliśmy się włóczykijami. Kamperem jeździmy od kilku lat, ale włóczęgostwo prowadzimy w różnych formach od dawna.
Pozdrawiamy wszystkich kochających ten sposób na życie :spoko

Aulos - 2010-05-15, 15:31

Ja także jestem zdania, że nie należy akcentować różnic sprzętowych. Ważny jest ten pęd do odkrywania nowych miejsc, poznawania nowych ludzi i ich kultury. To jakim sprzętem jeździmy jest sprawą drugorzędną, jednak wpływa na styl spędzania wolnego czasu - nie lepszy lub gorszy, ale po prostu inny. Jeżdżąc z przyczepą, zazdrośnie patrzyłem na kampery, nie dlatego, że to sprzęt dla krezusów, tylko dlatego, że bardziej odpowiada uprawianej przeze mnie formie turystyki.

Apropos różnic sprzętowych - zauważcie jak bardzo różnią się od siebie nasze kampery. Nie chodzi mi o to, że ktoś ma nowszy (bardziej wypasiony) a inny skromniejszy. Pomyślcie jak różnią się wyposażeniem i jak to wpływa na styl uprawianej turystyki. Kamper ze skuterem daje zupełnie nowe możliwości; posiadanie łazienki (przysznic, ubikacja) lub jej brak; nawet wyposażenie kampera w telewizor też świadczy o sposobie spędzania wolnego czasu - no chyba, że ktoś, jak Prezesuu, posiada telewizor do "mania" nie do oglądania. :wyszczerzony: Wyposażenie pojazdu w solary lub generator prądu może uniezależnić nas od źródeł zasilania prądem - to też różnica sprzętowa, która może wpływać na styl turystyki. Niektóre z "bajerów" uznamy za zbędne, inne fajne ale drogie. Na te, które uznamy za potrzebne w końcu i tak znajdziemy środki. Nie czyni nas to ani lepszymi, ani gorszymi. Każdy jeździ takim sprzętem, który jemu właśnie odpowiada i na który go stać. Czy to jest kamper, przyczepa, namiot, czy w końcu plecak i dobre buty, to są szczegóły techniczne.
Pozdrawiam wszystkich, którzy nie mogą wysiedzieć w miejscu. :spoko

pirat666 - 2010-05-15, 16:58

Taka techniczna różnica polega na tym iż jadąc razem z bratem (przyczepa) to zwykle ja muszę ucinać jakieś gałązki aby przejechać a on nie :diabelski_usmiech

Ustawianie się w naszym przypadku trwa tyle samo (bez namiotu oczywiście) nie jesteśmy wielkimi zwolennikami idealnego poziomu :diabelski_usmiech :diabelski_usmiech :diabelski_usmiech

jedno jest pewne RAZEM JEST FAJNIEJ :mrgreen:

robert_smoldzino - 2010-05-15, 18:28

@Tadeusz - nic dodac nic ujac
Aulos - 2010-05-15, 20:31

KOGUT napisał/a:
Co do tematu , mówicie , że nie ma różnic , że sprzęt nie jest ważny bo to ludzie są wykładnią tematu a nie to w czym śpią i gdzie sikają ... jeśli tak jest , że to właśnie ludzie są tacy sami to do gwintu jasnego jak wytłumaczycie to co się dzieje na drodze , nie ważne jakie tablice to kamperowcy sobie pomachają , cycepkowcy już sobie nie pomachają i jakiekolwiek krzyżówki tych w różnych konfiguracjach też sobie nie pomachają , tylko kamper z kamperem obojętnie jakim i za ile ...

To jak to jest ? Ludzie ci sami czy nie ci sami ???


Adasiu, gdy jadę osobówką nie macham kamperom - czy jestem tym samym człowiekiem, czy nie tym samym :?:

ekosmak.dabrowska - 2010-05-15, 21:12

KOGUT napisał/a:
nie ważne jakie tablice to kamperowcy sobie pomachają , cycepkowcy już sobie nie pomachają i jakiekolwiek krzyżówki tych w różnych konfiguracjach też sobie nie pomachają , tylko kamper z kamperem obojętnie jakim i za ile ...

Pierzasty dam Ci serka pleśniowego, ale zaniechaj tematu.
Teraz nie na temat:
Wracaliśmy z wypadu i naprzeciw nas pomyka karawanka kamperów,
pierwszego pozdrawiam i odpowiada
drugiego pozdrawiam i odpowiada
trzeciego pozdrawiam i odpowiada
czwartego pozdrawiam... a to chłodnia. :haha:

Sowa - 2010-05-15, 21:26

Kogut, ja jeżdżę z przyczepą i macham tym i tym, i nieliczni tylko reagują, głównie obywatele innych krajów.Nie ma moim zdaniem reguły, trafiłeś po prostu na tych co nie wiedzą o co chodzi, pech chciał, że byli to przyczepowcy :spoko

Poza tym część ludzi raz do roku ciągnie przyczepę czy jedzie kamperem i nie czują się częścią jakiejś społeczności karawaningowej czy kamperowej, tak spędzają po prostu urlop, ale czy to źle??? - NIE.

Tadeusz - 2010-05-15, 21:28

Adasiu, jaki samochód ciągnie przyczepę?
Osobowy. :)
Komu zatem machasz?
Kierowcy samochodu osobowego! :wyszczerzony:
To czemu się dziwisz? :szeroki_usmiech

Ale tak serio, to tematem jest co innego i wcale nie rozważanie wyższości jednych nad drugimi. :ok

wbobowski - 2010-05-15, 21:29

Kazek Kluska napisał/a:
W drodze do Zwolenia zatrzymaliśmy się na noc na stacji benzynowej w Sandomierzu...

I ominąłeś "zaprzyjaźniny" z CT Camping Browarny... :haha: :haha: :haha:

krynia i stan - 2010-05-15, 21:39

KOGUT napisał/a:
Co do tematu , mówicie , że nie ma różnic , że sprzęt nie jest ważny bo to ludzie są wykładnią tematu a nie to w czym śpią i gdzie sikają ... jeśli tak jest , że to właśnie ludzie są tacy sami to do gwintu jasnego jak wytłumaczycie to co się dzieje na drodze , nie ważne jakie tablice to kamperowcy sobie pomachają , cycepkowcy już sobie nie pomachają i jakiekolwiek krzyżówki tych w różnych konfiguracjach też sobie nie pomachają , tylko kamper z kamperem obojętnie jakim i za ile ...

To jak to jest ? Ludzie ci sami czy nie ci sami ???


No nie wiem, my machamy i tym i tym, a z drugiej strony raz machają a raz nie i ci i ci.
Chyba za bardzo generalizujesz :spoko

wbobowski - 2010-05-15, 21:46

jury napisał/a:
Jeżdżę z przyczepami od 1975 roku, nigdy nie miałem campera i nie raz z zazdrością patrzyłem na tych co pomykali camperami. Przez te lata zestawiłem za i przeciw camperowi i jednak zalety campera stoją wyzej nad przyczepą.
Nigdy nie lubiłem siedzieć na miejscu dłużej niż 2-3 dni, za każdym razem mnie gnało żeby coś zobaczyć, smażenie na wolnym słońcu mnie nigdy nie interesowało i tu ma przewagę camper bo
Łatwiej zaparkować niż zestaw A+P (auto plus przyczepa)
Łatwiej zawrócić, cofnąć gdy się pomyli drogę.
Opłaty promowe są mniesze.
Łatwiej upilnować w nocy C (campera) niż zestaw A+P a były próby osuszenia A podczas nocnego postoju.
No i jak deszcz pada to nie muszę moknąć żeby napić się herbaty bo staję i przechodzę do części mieszkalnej.
W czasie jazdy z P ma się stres bo gdzieś tam coś puka, stuka a w głowie kłębią się myśli „odczepiła się cholera, może złapałem kapcia trzeba by sprawdzić itp”
Nie wspomnę o widoczności do tyłu

Uważam wyższość C nad P w każdym calu długości jeżeli ktoś chce zwiedzać bo jak ktoś lubi siedzieć na „miejscu” to niech sobie ma P pewnie dla niego jest to większa wygoda.


Kochani, napisał to doświadczony przyczepowiec, z 35-letnim stażem z przyczepą. I dla mnie jest to podsumowanie niekończącej się dyskusji wyższości C nad P czy odwrotnie.

janusz - 2010-05-15, 22:25

Adi napisał/a:
Raz tylko z daleka widze któs mi macha

Zdarzyło mi się, że nie pomachałem albo nie odmachnąłem, ale jako krótkowidz nie zauważyłem co jedzie z przeciwka i tylko taki to był powód. :oops:

krynia i stan - 2010-05-16, 19:06

janusz napisał/a:
Zdarzyło mi się, że nie pomachałem albo nie odmachnąłem, ale jako krótkowidz nie zauważyłem co jedzie z przeciwka i tylko taki to był powód.


Eee bez przesady, nie potrzebne poczucie winy, chyba każdemu zdarza się zagapić, no mi na pewno się zdarzyło, ale żeby od razu rozdzierać szaty :wyszczerzony: :bigok :spoko

KOCZORKA - 2010-05-17, 01:42

Kazek Kluska napisał/a:
Campering a Caravaning?
Kamper czy przyczepa? Odwieczny temat sporów na forum i w realu...

Teoretycznie campering i caravaning to jedno i to samo.
Praktycznie...? Tu domek ciągnie silnik a tu domek ciągnie holownik.

Teoretycznie dwa kampery na weekendowy wypad, to wolność w 100%.
Praktycznie, to ograniczenie wolności...(zwiedzanie okolic, wypad na zakupy itd, itp). Rower, sukter, pieszo... :gwm

Teoretycznie dwie przyczepy na weekendowy wypad, to też wolność w 100%
Praktycznie, ...trudno się dogadać. Dwa holowniki do dyspozycji. Może ja, może ty? :haha:

Złoty środek to kamper i przyczepa. Sprawdzone praktycznie i teoretycznie.



Kazek Kluska napisał/a:
Campering a (lub,i) Caravaning?
Powiem szczerze, zawsze "chodziło" mi to po głowie. :gwm
Czym w praktyce różni się jedno od drugiego?
Czym różni się "Nordic Walking" (ładnie brzmi) od polskiego spacerku z kijkami i plecakiem?
Czym... ? Kijkami zakupionymi w markowych sklepach czy "wyczynem" wyjścia na Turbacz?
Czym różni się wyjazd kamperem od wyjazdu z przyczepą?
Czym...? Wolnością? Jaką? Proszę o fakty i przemyślenia.




Kazku, za bardzo to nie rozumiem jednego postu w stosunku do drugiego.
W jednym poście udowadniasz, że wyjazd kamperem powoduje nasze ograniczenia.

Na nasze odpowiedzi, że nie powoduje, że lubimy chodzić na nóziach lub popedałować na rowerkach, nagle pojawia się Twój drugi post.
Nie rozumiem go.
Co ma jedno wspólnego z drugim.???
Ale jak padło już takie pytanie, to i ja postaram się odpowiedzieć.
Wolność to dla każdego człowieka coś innego.
Dla mnie to kamper. :bigok
Niestety Tadziu nie wsiądę do samolotu i nie przebędę na osiołku Azji, bo boję się panicznie latać. :zimno
Jeśli chodzi o pieniądze, życie w kamperze kosztuje mnie dużo mniej niż w domu i gdyby nie dzieci i praca, najchętniej zamieszkałabym w nim. Byle mieć na paliwko i zupkę Amino (raz na jakiś czas marzyłaby się kiełbaska z ogniska :haha: ).
Dla drugiego człowieka ...wolność to ukochana przyczepka, bez której jego życie byłoby smutne i szare. :roza:
Dla jeszcze innego...to namiot i wędrówka po górach i dolinach. :roza:
Są również tacy, co nie wyobrażają sobie takiego życia i bez wygodnych wczasów, ich życie zamieniłoby się w koszmar. :roza:
Dlatego, niech każdy z nas pozostanie przy tym co kocha najbardziej i będzie szczęśliwy.
Bo przecież tak na prawdę o to w życiu chodzi.
:bukiet:

Wirek - 2010-05-17, 06:56

Jako, że do Was przybiegłem z forum karawaning.pl, a tam większość to posiadacze przyczep i też nie raz toczy się dyskusja kamper czy przyczepa?

I tak jak pisze
KOCZORKA napisał/a:
Dlatego, niech każdy z nas pozostanie przy tym co kocha najbardziej i będzie szczęśliwy.
Bo przecież tak na prawdę o to w życiu chodzi.


ale by być szczęśliwym i nie czuć się ograniczonym, należy przed kupnem zadać sobie pytanie jaką formę turystyki, czy spędzanie wolnego czasu chcemy uprawiać.

Ja wybrałem przyczepkę bo lubię pojechać w dzikie miejsca, a po rozpięciu mam szybki środek transporty ( auto), którym dokonam zaopatrzenia np w wodę , żywność, robaczki na ryby , bo tak bierze :) , zwiedzę okolicę dalszą i drugi powód bywa, że dogadam się na kempingu z właścicielem, że zostawiam rozbitą przyczepkę na polu kempingowym i solo wracam do domu, a jak mam chwilę wolną wracam już na gotowe . Tak w 2008 roku od maja do października, ani jednego weekendu nie spędziłem w domu, w 2009 prawie wszystkie spędziłem w domku na kółkach.

Jeśli chcemy wybrać się na zwiedzanie dalszych zakątków Polski czy Europy i mamy w planie zwiedzać po trasie kolejne miasta, czy inne atrakcje to zdecydowanie kamper, bo wygodnie się jedzie ( bez ogona z tyłu), zatrzymujemy się w jednym miejscu na dzień , czy dwa po zwiedzeniu pakujemy się i jedziemy w kolejne miejsce.

Jeśli odpowiemy sobie na pytanie jaką formę turystyki chcemy uprawiać - takiego wyboru dokonamy, bo kamper czy przyczepa ma swoje wady i zalety.

Obawiam się, bo pisze to na forum, gdzie przewaga jest kamperów odezwą się głosy, że kamper ma same zalety.

krynia i stan - 2010-05-17, 07:34

Wirek napisał/a:
Obawiam się, bo pisze to na forum, gdzie przewaga jest kamperów odezwą się głosy, że kamper ma same zalety.


To chyba nie przeczytałeś w całości tego wątku :szeroki_usmiech

gino - 2010-05-17, 08:02

Wirek napisał/a:

Ja wybrałem przyczepkę bo lubię pojechać w dzikie miejsca, a po rozpięciu mam szybki środek transporty ( auto), którym dokonam zaopatrzenia np w wodę , żywność, robaczki na ryby , bo tak bierze :) , zwiedzę okolicę dalszą i drugi powód bywa, że dogadam się na kempingu z właścicielem, że zostawiam rozbitą przyczepkę na polu kempingowym i solo wracam do domu, a jak mam chwilę wolną wracam już na gotowe . Tak w 2008 roku od maja do października, ani jednego weekendu nie spędziłem w domu, w 2009 prawie wszystkie spędziłem w domku na kółkach.

to jest argument Wirku...ktory zawsze staje po stronie ...przyczepki...nie ukrywam..BARDZO WAZNY ARGUMENT... bo..wygodny dla uzytkownikow..
auteczko../osoboweczka/ faktycznie bardzo przydaje sie...do podjazdow..
do wycieczek....a nawet, jak napsiales..do powrotu do domku..bez przyczepki...

nie mam watpliwosci...ze to jest NAJWIEKSZY PLUS../bo..przeciez samo ''mieszkanie'' w przyczepce..czy kamperku..nie rozni sie niczym../

WIEC....dlaczego ja../majac do wyboru, kupic kamperka czy przyczepke-po sprobowaniu jednego i drugiego/
wybralem kamperka..dodam..starutkiego 20letniego kamperka..

wlasnie..z tego samogo powodu..ktory..opisiales powyzej..

gdyz..kamperka traktuje tak samo..jak Ty ...osobowke...

gdy chce gdzies ''dalej'' podjechac..zwijam markize/45sek/ ..i..jade..

gdy blizej..mam skuterka..hulajnoge..rowerki..
a gdy deszcz...uciekam w 3min tam...gdzie pogoda...

duzo zalezy tez ..od AKTYWNOSCI uzytkownikow...przyczepek i kamperkow
jak rozumiem z Twojego opisu,masz swoje ulubione miejsca..gdzie jezdzisz na rybki,wczasy....zostawiasz na dluzej przyczepke..i dojezdzasz do niej..
czyli..uzywasz jej ''stacjonarnie''
wiec...w Twoim przypadku..faktycznie kamperek nie jest potrzebny../takie samo podejscie, maja moi rodzice, o czym juz tu wczesniej napisalem../
ale..tacy jak JA z Sylwiuu...musza miec kamperka..
my..nie potrafimy usiedziec w jednym miejscu..dluzej jak kilka dni...
a czasem..przyjezdzamy gdzies rano..a juz wieczrokiem nam sie nie podoba..i w nocy ....jedziemy dalej..

nie ma zlotego srodka...ktory przekona ze przyczepka jest lepsza od kamperka/bo..w wielu sytuacjach jest/
ale..przeciez...
kamperek tez jest lepszy od przyczepki/bo...w wielu sytuacjach jest/



ps.a ze kamperka mozna uzywac jak osobowke..

jasne ze mozna..czesto nim jezdze po Warszawie..jak zwyklym samochodem..nawet na zakupy....i nie sprawia to problemu..
baaa..nawet sprawia frajde....
czasem z ''garabatąmilka'' specjalnie sie umawiamy....na wieczorne jazdy....np do ...myjki :bigok
z przyczpeka....raczej na zakupki sie nie jezdzi..ot tak...aby sie przejechac..

ps.2
Ci ktorzy to czytaja/caly temat/ a nie mieli jeszcze ani kamperka..ani przyczepy..
aby..wiedziec CZEGO CHCA...musza sprobowac..JEDNEGO I DRUGIEGO..
to jest jedyne lekarstwo na ten DYLEMAT ..co wybrac..

jedni kochaja prazyczpeki-inni kamperki
jedni uwazaja ze przyczpeka CALKOWICIE spelnia ich wymagania..
inni tak samo mysla o kamperku...

i wiecie co...JEDNI I DRUDZY MAJA RACJE...

bo..czy to kamper..czy przyczepka..spimy WE WLASNEJ POSCIELI.. :bigok

:bigok

pirat666 - 2010-05-17, 08:46

gino napisał/a:
bo..czy to kamper..czy przyczepka..spimy WE WLASNEJ POSCIELI..

czy namiot ... czy pod chmurką ;)

Ważne żeby były deski i wiaterek reszta nie ma większego znaczenia :haha:

:haha: :haha:

Stanek - 2010-05-17, 08:51

pirat666 napisał/a:
Ważne żeby były deski i wiaterek reszta nie ma większego znaczenia :haha:


:haha: :surf: :wyszczerzony:

janusz - 2010-05-17, 09:21

Wirek napisał/a:
Obawiam się, bo pisze to na forum, gdzie przewaga jest kamperów odezwą się głosy, że kamper ma same zalety.

Bo ma :-P
E tam nie obawiaj się niczego. Po sobie widzę, że to ewolucja gra główną rolę. Jako młody człowiek i "świeżo założona komórka społeczna" jeździliśmy na "wakacje" z namiotem, a czasami bez namiotu rozkładając siedzenia w kombiaku. Potem była przyczepka i nic na świecie nie było lepszego od niej. Żadne Hiltony czy Gołębniki. Była i w górach i nad morzem. Czas jednak szybko płynie, oczy nie te, teściowa na haku trochę zaczyna ciążyć. Cierpliwości zaczyna brakować. Pojechało by się na weekend ale aby złożyć zestaw musiałbym odstawić betoniarkę którą na chwile postawiłem przed przyczepą, przecież dopiero na wakacje będzie potrzebna. Co zrobić z tymi wszystkimi potrzebnymi rzeczami z bagażnika samochodu, gdzie podziać całe to moje biuro na co dzień niezbędne. To zostaniemy w domu. Kamper nie dał zastawić się betoniarką bo trzeba przepalać silnik. Żona sadziła kwiatki i trzeba było je przywieźć od ogrodnika, materiał lekki ale objętościowy i upierdliwy, w kamperku przetransportował się doskonale. A w przyszłym miesiącu jedziemy na wesele jedno musi wybrać, ty się bawisz a ja wracam do domu samochodem. A wcale tak nie musi być. Byłem już na weselu kamperkiem i wypoczęci wróciliśmy do domu.
Ale niestety ta ewolucja galopuje. Zdaję sobie sprawę z tego, że przyjdzie moment wyjazdu na sobotę, niedzielę i pomyślę, kurde ten kamper taki wielki, czy warto go wyciągać z podwórka na dwa dni. A może niech ktoś mnie zawiezie na wakacje.
I druga strona medalu.
Jako młode małżeństwo na tak zwanym dorobku z trójka dzieci, (teraz są po 30) w namiocie było najszczęśliwsze na świecie. Wtedy te 30 lat temu namioty jeszcze były w sklepach, potem był tylko ocet. 15 lat później, znowu były namioty w sklepach ale nie bardzo było za co je kupić. Jakiś 125p składany z części, przyczepa złożona z dwóch, trochę niemieckiej trochę polskiej. To był chyba najwolniejszy zestaw jaki jechał przez Alpy. Nawet ciężarówki z drewnem nasz wyprzedzały. Ale był nasz, co z tego że nie doskonały i mało komfortowy. Jak dumnie prezentował się obok nowiutkiego "wypasionego" niemieckiego kampera na Ducato I z 88 roku. Tylko ten wzrok mój jakoś zbaczający na następnego który tylko na noc przycupnął na parkingu i rano tyle go widziałem.
I przyszedł nowy wiek. I wolno było mieć drugie auto. I mógł to być nawet kamper. Tani, zdezelowany, bo mnie "biedniejszego" Polaka kosztował i tak dwa razy więcej niż "bogatszego" Niemca. Bo jak ja chciałem przywieść go sobie drugiego musiałem kupić naszemu opiekuńczemu krajowi (Vat, akcyza i tłumaczenie się skąd miałem pieniądze na taki luksus) No miałem bo awansowałem w pracy, żona awansowała, dzieci poszły "na swoje". No może idąc tą drogą "ewolucji" kiedyś dorobię się "samolotu kempingowego" :-P
Ten medal ma jeszcze trzecią stronę. Nie biegam rano 13 kilometrów aby zachować formę. Jeśli człowiek był stworzony do biegania to wyglądałby jak antylopa. Chyba że lubi biegać to nie musi wyglądać ja to zwierze. Jeśli miałbym wspinać się na skały w górach i to miałoby być moje życie, w tym wcieleniu byłbym kozicą, albo małpą z racami do ziemi. Chyba, że bym lubił wspinać się to nie przeszkadzało by mi że nie bardzo mam start z e wzmiankowaną kozicą. Jeśli woda miała być moim żywiołem na bank miałbym skrzela i stopy w rozmiarze 64 takie by bez płetw pływać. Chyba, że bym lubił pływać to dałbym sobie radę bez tych atrybutów. Ponieważ jestem tylko normalnym człowiekiem i nie mam specjalnych talentów i gdy się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, to tak układam swoje życie aby się nie przemęczać. Zauważyłem, że przemęczanie mi nie służy.
Podsumowując ten przydługawy post, jeden woli córkę drugi teściowa, jeden idzie do kina drugi na film, jeszcze było o rybkach i akwarium. Jeden dla tego, że musi drugi dla tego, że chce. Nie ma tu bardzo przełożenia na to co lepsze co gorsze. Jeden ma wysłużoną przyczepkę/kampera najukochańsze na świecie drugi wypasioną nową brykę markowego producenta. Obojgu służą do zwiedzania świata a drugiemu tylko do "mania".

Wirek - 2010-05-17, 09:21

Adi napisał/a:
Wirek, Wirek - tu na forum staramy się wszystkich szanować, nikogo nie wyrzucać za inne poglądy (lub jak na k.pl za posiadanie kampera) - to co napisałeś i to co napisała Lucynka to święta racją


Adi z forum k.pl nikt nie wyrzucił kogoś tylko za to, że posiada kampera - nie znam takiego przypadku, bo go nie było. Dyskusja na ten temat toczy się w podobny sposób.
Nie zalogowałem się tu by słuchać o wyższości jednego z for nad drugim, jeśli tak ma to wyglądać szybko zniknę.

roger - 2010-05-17, 09:33

janusz napisał/a:
Jako młody człowiek


To nie prawda !!!!! OD jak Herod .... nigdy nie był młody .... ;) :haha: :haha: :haha:


Wirek napisał/a:
Nie zalogowałem się tu by słuchać o wyższości jednego z for nad drugim, jeśli tak ma to wyglądać szybko zniknę.


Rysiu każdy z nas zaczynał o przyczepek no dobrze większość .... nie ma lepszych i gorszych for .... ani Nasze lepsze ani Wasze .... LUDZIE są ważni .... Adi użył niezręcznego sformułowania bo zastanawia się czy jest 4x4 ; kamperem ; czy cycepowcem czy tez budkowcem ..... a jest "Cyganem" jak my wszyscy .... ;)

Andrzej 73 - 2010-05-17, 12:17

Adi napisał/a:
jestem 4x4 cyganem .......


Adi , a ja myślałem , że Ślązakiem. :spoko

Stanek - 2010-05-17, 14:13

gino napisał/a:

ps.a ze kamperka mozna uzywac jak osobowke..


Nam się zdarza jako ciężarówkę :)


ekosmak.dabrowska - 2010-05-17, 22:25

janusz napisał/a:
Wirek napisał/a:
Obawiam się, bo pisze to na forum, gdzie przewaga jest kamperów odezwą się głosy, że kamper ma same zalety.

Bo ma :-P
E tam nie obawiaj się niczego. Po sobie widzę, że to ewolucja gra główną rolę. Jako młody człowiek i "świeżo założona komórka społeczna" jeździliśmy na "wakacje" z namiotem, a czasami bez namiotu rozkładając siedzenia w kombiaku. Potem była przyczepka i nic na świecie nie było lepszego od niej. Żadne Hiltony czy Gołębniki. Była i w górach i nad morzem. Czas jednak szybko płynie, oczy nie te, teściowa na haku trochę zaczyna ciążyć. Cierpliwości zaczyna brakować. Pojechało by się na weekend ale aby złożyć zestaw musiałbym odstawić betoniarkę którą na chwile postawiłem przed przyczepą, przecież dopiero na wakacje będzie potrzebna. Co zrobić z tymi wszystkimi potrzebnymi rzeczami z bagażnika samochodu, gdzie podziać całe to moje biuro na co dzień niezbędne. To zostaniemy w domu. Kamper nie dał zastawić się betoniarką bo trzeba przepalać silnik. Żona sadziła kwiatki i trzeba było je przywieźć od ogrodnika, materiał lekki ale objętościowy i upierdliwy, w kamperku przetransportował się doskonale. A w przyszłym miesiącu jedziemy na wesele jedno musi wybrać, ty się bawisz a ja wracam do domu samochodem. A wcale tak nie musi być. Byłem już na weselu kamperkiem i wypoczęci wróciliśmy do domu.
Ale niestety ta ewolucja galopuje. Zdaję sobie sprawę z tego, że przyjdzie moment wyjazdu na sobotę, niedzielę i pomyślę, kurde ten kamper taki wielki, czy warto go wyciągać z podwórka na dwa dni. A może niech ktoś mnie zawiezie na wakacje.
I druga strona medalu.
Jako młode małżeństwo na tak zwanym dorobku z trójka dzieci, (teraz są po 30) w namiocie było najszczęśliwsze na świecie. Wtedy te 30 lat temu namioty jeszcze były w sklepach, potem był tylko ocet. 15 lat później, znowu były namioty w sklepach ale nie bardzo było za co je kupić. Jakiś 125p składany z części, przyczepa złożona z dwóch, trochę niemieckiej trochę polskiej. To był chyba najwolniejszy zestaw jaki jechał przez Alpy. Nawet ciężarówki z drewnem nasz wyprzedzały. Ale był nasz, co z tego że nie doskonały i mało komfortowy. Jak dumnie prezentował się obok nowiutkiego "wypasionego" niemieckiego kampera na Ducato I z 88 roku. Tylko ten wzrok mój jakoś zbaczający na następnego który tylko na noc przycupnął na parkingu i rano tyle go widziałem.
I przyszedł nowy wiek. I wolno było mieć drugie auto. I mógł to być nawet kamper. Tani, zdezelowany, bo mnie "biedniejszego" Polaka kosztował i tak dwa razy więcej niż "bogatszego" Niemca. Bo jak ja chciałem przywieść go sobie drugiego musiałem kupić naszemu opiekuńczemu krajowi (Vat, akcyza i tłumaczenie się skąd miałem pieniądze na taki luksus) No miałem bo awansowałem w pracy, żona awansowała, dzieci poszły "na swoje". No może idąc tą drogą "ewolucji" kiedyś dorobię się "samolotu kempingowego" :-P
Ten medal ma jeszcze trzecią stronę. Nie biegam rano 13 kilometrów aby zachować formę. Jeśli człowiek był stworzony do biegania to wyglądałby jak antylopa. Chyba że lubi biegać to nie musi wyglądać ja to zwierze. Jeśli miałbym wspinać się na skały w górach i to miałoby być moje życie, w tym wcieleniu byłbym kozicą, albo małpą z racami do ziemi. Chyba, że bym lubił wspinać się to nie przeszkadzało by mi że nie bardzo mam start z e wzmiankowaną kozicą. Jeśli woda miała być moim żywiołem na bank miałbym skrzela i stopy w rozmiarze 64 takie by bez płetw pływać. Chyba, że bym lubił pływać to dałbym sobie radę bez tych atrybutów. Ponieważ jestem tylko normalnym człowiekiem i nie mam specjalnych talentów i gdy się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, to tak układam swoje życie aby się nie przemęczać. Zauważyłem, że przemęczanie mi nie służy.
Podsumowując ten przydługawy post, jeden woli córkę drugi teściowa, jeden idzie do kina drugi na film, jeszcze było o rybkach i akwarium. Jeden dla tego, że musi drugi dla tego, że chce. Nie ma tu bardzo przełożenia na to co lepsze co gorsze. Jeden ma wysłużoną przyczepkę/kampera najukochańsze na świecie drugi wypasioną nową brykę markowego producenta. Obojgu służą do zwiedzania świata a drugiemu tylko do "mania".

Znam tę historię . I utożsamiam się z nią. Dodam, iż zdarzyło nam się "kamperować" w Polonezie - izotermie[ ciepło, sucho i cichutko] Ewolucja darwinowska w kamperowaniu to-126p, 126p z namiotem, T2 z materacem, T3 Westfalia, przyczepa Adria z WC I PRYSZNICEM :!: I jak na razie kamper sapiens.
Wirku, mało ważne czym ktoś chce poznawać świat, róbmy razem coś fajnego, a gdybym się na coś przydał to cegiełkę dołożę :spoko

kazbar - 2010-05-18, 21:13

KOCZORKA napisał/a:

Kazku, za bardzo to nie rozumiem jednego postu w stosunku do drugiego.
W jednym poście udowadniasz, że wyjazd kamperem powoduje nasze ograniczenia.

Na nasze odpowiedzi, że nie powoduje, że lubimy chodzić na nóziach lub popedałować na rowerkach, nagle pojawia się Twój drugi post.
Nie rozumiem go.


Wiesz, że lubię czasem zamieszać. Gdy widzę, że dyskusja zamiera...mieszam ile wlezie :haha:
Dorzucę więc drew bo ogień zgasł... powiem, że co jak co...
ale prawdziwa wolność tkwi tutaj:
http://www.gbaircraft.pl/samoloty_caravan.php
Cesna Caravan czy Cesna Caravaning?

Kampery i cycepy, to już przeżytek. Do bani z takimi sprzętami.
Polatałoby się dla odmiany...
I jeszcze tylko trochę wody w Wiśle upłynie do CesnaCaravanTeam....
Jeszcze trochę. :haha:

wbobowski - 2010-05-18, 21:32

Kazek Kluska napisał/a:
Cesna Caravan czy Cesna Caravaning?

Kaziu, może Ty potrafisz mi wytłumaczyć, co w tym przypadku oznacza Caravan, bo po coś tą nazwę przyczepiono do Cesny. Jeśli to pochodzi z innego języka niż angielski to zrozumiem, jeśli nie... to dla mnie bez sensu.

krynia i stan - 2010-05-18, 23:14

A może są przystosowane do obsługi salonów pogrzebowych ;)
:szeroki_usmiech

KOCZORKA - 2010-05-18, 23:15

Kazek Kluska napisał/a:
ale prawdziwa wolność tkwi tutaj:


Dziękuję Ci Kazku za taką wolność. :szeroki_usmiech
Ja się panicznie boję latać. :zimno
Wolę jednak przeżytkiem, na kółkach jeździć.

wbobowski napisał/a:
co w tym przypadku oznacza Caravan,

Bo samoloty się rozbijają i słowo caravan wzięły od innej profesji. :haha: :haha:

Aulos - 2010-05-18, 23:16

krynia i stan napisał/a:
A może są przystosowane do obsługi salonów pogrzebowych

Tak, rozrzucają prochy nad morzem :wyszczerzony:

tomiy - 2010-05-20, 10:17

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Przyczepa tez mozna zwiedzac nawet najdziksze zakatki swiata

kazbar - 2010-05-24, 20:59

http://www.youtube.com/wa...feature=related
pirat666 - 2010-05-25, 10:19

Niestesty nie widzę w tym nic przyjemnego he he
tyle pracy aby przeciągnąć się z przyczepą ?

jury - 2010-05-25, 11:00

Kazek Kluska napisał/a:
http://www.youtube.com/watch?v=4rPdSSkLRnI&feature=related

Jak by ta terenówka mogła jeszcze napędzać koła w przyczepie to by było dopiero coś.

Nie wiem czy bym się odważył zrobić taki przejazd z moim bąblem, rozpadł by się na pierwszym dołku. Ta przyczepa była już dostosowana do takich ekstremalnych dróg.

jury - 2010-05-25, 11:06

wbobowski napisał/a:
Kazek Kluska napisał/a:
Cesna Caravan czy Cesna Caravaning?

Kaziu, może Ty potrafisz mi wytłumaczyć, co w tym przypadku oznacza Caravan, bo po coś tą nazwę przyczepiono do Cesny. Jeśli to pochodzi z innego języka niż angielski to zrozumiem, jeśli nie... to dla mnie bez sensu.


W tym przypadku myślę że CARAVAN to oznacza luksusowe wykończenie dla wygody pasażerów. na zdjęciach widać wygodne fotele a na pierwszym planie chyba jakiś barek czy lodówkę.

Stanek - 2010-05-25, 12:16

pirat666 napisał/a:
Niestesty nie widzę w tym nic przyjemnego he he
tyle pracy aby przeciągnąć się z przyczepą ?


Sztuka dla sztuki :)

roger - 2010-05-25, 12:23

A dla mnie to paranoja .... jak w takie miejsca to plecak i namiot ....wciąganie tak czegokolwiek ...jest po prostu niebezpieczne ....a przyczepkę powinniśmy wtedy traktować jako jednorazówkę ...bo przeżyć raczej nie ma prawa ... ;)


PS
Już widze ogłoszenia sprzedam nówkę ....po jednym wyjeździe ...;)

Stanek - 2010-05-25, 12:29

roger napisał/a:
A dla mnie to paranoja .... jak w takie miejsca to plecak i namiot ....


E tam ... plecak i namiot to każdy gupi potrafi, a przyczepkę wciągnąć to coś :bajer

roger - 2010-05-25, 12:33

No tak .... o tym nie pomyślałem .... ;)

Ale mam koncepcję ....."wjechać-wpłynąć" tam na deskach to jest dopiero coś ..... ;)

harlejowiec - 2010-05-25, 19:58

Jest w Cycepach jakaś siła.W zeszłym roku gdy wracałem z poludnia Europy zespołem A6 2.5TDI+Cycepa Knaus z rowerami na dachu samochodu.Znudziła mi sie głowna droga na Słowacji i postanowiłem jechać drogą ciekawszą a zarazem krótszą przez góry do Nowego Sącza i dalej do Krakowa.Po przejechaniu kilkunastu kilometrów zobaczyłem piękne góry a nad górami zobaczylem coś co widziałem tylko na filmach Amerykańskich.c.d.n
roger - 2010-05-25, 20:21

Adi napisał/a:
Ciekawe czy Matejko na ścianie wpływa na pogodę w danej okolicy .......?


Jak masz fototapetę z Grunwaldem ....to w Niemczech może wpłynąc i na pogodę i na nastroje .... szczególnie tubylców... ;)

Stanek - 2010-05-25, 20:22

Adi napisał/a:
harlejowiec, tylko proszę wytłumacz mi co ma A8, S-classe i Jaguar do pogody ........?


Może ma ... kolega napisał c.d.n. więc może się jeszcze wyjaśni o co biega, bo jestem bardzo ciekaw.

harlejowiec - 2010-05-25, 20:55

Nie miałem złudzeń zbliżalo się małe tornado,postanowilem zatrzymać się poza zabudowaniami w polu gdzie nie było drzew na drodze.Stałem sam bo inni zatrzymali sie w małej miejscowości,którą ja postanowiłem przejechać.Nie wiem czy zrobiłem dobrze.potem rozpętało się piekło.deszcz,grad i silny wiatr,ale zespół trzymał się dzielnie na ziemi.Na krótko nie było nic widać dookoła.Po przejściu wichury długo stałem ale nikt nie jechał ani z tyłu ani z przodu.Mój pilot(zona)wpadł w lekką panikę.przeanalizowałem sytuację i postanowiłem jechać naprzód.Mieliśmy dużo szczęścia,drogę zalało i było nie ciekawie.minęliśmy parę samochodów które zostały na drodze zalane najpewniej przez to że były to benzyniaki.Nasz koń szedł równo mimo że woda sięgała do połowy drzwi samochodu.Ten tragiczny odcinek okolo 2kilometry udało sie przejechać dalej juz było dobrze bo pod górę.Ujechaliśmy jeszcze parę kilometrów i dojechaliśmy do stacji paliw gdzie wszyscy czekali czy ktoś przyjedzie z dołu.Szkoda że mój pilot znowu wpadł w panikę oddając się modlitwie zamiast robić zdjęcia.Wszystko zakończylo się dobrze.a morał jest taki:Cycepą też można:)
Tadeusz - 2010-05-25, 21:03

harlejowiec napisał/a:
morał jest taki:Cycepą też można:)


Co prawda, to prawda. :ok

Oskar - 2010-05-25, 21:27

Achoj!
To typowa chmura szelfowa poprzedzająca nadejście burzy a nad nią to już rozbudowany comulunimbus
Dobra fotka :dobrarob
Pozdrawiam Oskar :spoko

Stanek - 2010-05-25, 21:47

Mieliśmy podobną przygodę w Hiszpani tyle, że w nocy i nie cycepą ani kamperkiem a z namiotem. Było to we wrześniu pod miastem Denia na kempingu. Padał sobie deszcz a my siedzieliśmy w namiocie. W pewnej chwili coś mnie tkneło i postanowiłem wyjść okopać namiot. Po 5 minutach moich bezskutecznych starań woda zaczęła wdzierać się do namiotu. Nie zastanwiając się dłużej zwinęliśmy cały majdan w wielki kłebek i do bagażnika naszego volviaka 240. I co teraz robić ? Kemping zalewa. My przemoknięci w aucie. Postanawiamy jechać do Deni i tam szukać jakiegoś pokoju. Jednak zbliżając się do miasta widzimy jak gasną światła, a z garaży przy drodze policja wyciąga pontony. Jak dotarliśmy do miasteczka to już nie było ulic, a rzeki. Na szczęście nasz dieselek nie dał się wodzie. Momentalnie postanwiamy uciekać do góry na autostradę. To było koszmarne kilkaset metrów może kilometr do przejechania. Przed nami stawały samochody zalane wodą. My przebijaliśmy się bokami. Pamiętam że objeżdżaliśmy przez stację benzynową bo była trochę wyżej położona. Udało się! Dotarliśmy do autostrady i uciekaliśmy na południe. Deszcz przestał padać 50 km przed Giblartarem w końcu to już prawie Afryka. Morał z tego taki że bez cycepy też można :)
harlejowiec - 2010-05-25, 22:34

Cytat:
Morał z tego taki że bez cycepy też można
oczywiście że mozna,ważne że dobrze się skończyło.
krynia i stan - 2010-05-25, 23:30

Brr, niesamowite przeżycia , ale za to jakie opowieści potem można snuć :spoko :spoko :spoko
Cyryl - 2010-05-26, 05:36

Stanek napisał/a:
Mieliśmy podobną przygodę w Hiszpani tyle, że w nocy i nie cycepą ani kamperkiem a z namiotem...


mieliśmy podobną przygodę, ale nie w Słowacji czy Hiszpanii, ale w Polsce. nie z cycepą, kamperem czy namiotem, ale na piechotę. w knajpie pod tytułem Zawojanka jedliśmy mocno spóźniony obiad i nagle zrobiła się różniaca zdań (jak różnica potencjałów powodująca wyładowania atmosferyczne) o tym czy Skawicak (mieszkaniec sąsiedniej wioski) jest czlowiekiem czy nie.

a potem rozpętało sie tornado. zniszczone meble, człowiek w pilotce w panice i zatkany kibel.

dla oddania nastroju: przyjechaliśmy Polskim Fiatem 126p, 650E z pokrowcami na fotelach i bagażnikiem na dachu.

Viper - 2011-05-18, 16:44

roger napisał/a:
Kazek Kluska napisał/a:
Czym różni się wyjazd kamperem od wyjazdu z przyczepą?


Dla mnie różni się wygodą wyjazdu i podróży .... ;) ... miałem dosyć zapinania , odpinania ...rozkładania przedsionka, klinów zakładania lusterek, jazdy z ogonem :haha: :haha: ale ja leniwy z natury jestem ....
Poza tym wypoczynek ten sam, wolność ta sama ludzie tacy sami ..... tylko mam więcej czasu .... kamperem podjeźdzam staję i rozstawiony jestem w 5 minut .... przyczepa to pół dnia ... ;)
Jeśli chodzi o mobilność na przysłowiowe "do sklepu" nóżki, rower albo skuter zarówno w cycepie jak i teraz więc to nie ma znaczenia .... ponieważ kamperkiem nie siedzę w jednym miejscy jak z przyczepą "zwiedzania" robię po drodze .... ;)
I ostatnie ekonomia kamper pali mniej od holownika ciągnącego wygodną przyczepę ... ;)
Jeżeli chodzi o ekonomię to się nie zgadzam, ja swoim zestawem mieszczę się w 7,5 l na 100km. Jak dla mnie cała reszta to święta prawda.
harlejowiec - 2011-05-18, 19:42

Cytat:
Kazek Kluska napisał/a:
Czym różni się wyjazd kamperem od wyjazdu z przyczepą?


Dla mnie różni się wygodą wyjazdu i podróży .... ... miałem dosyć zapinania , odpinania ...rozkładania przedsionka, klinów zakładania lusterek, jazdy z ogonem ale ja leniwy z natury jestem ...


Też miałem podobne poglądy,i wszystko zmieniło się pod koniec dwudziestego wieku,a mianowicie poważnie zaatakowała mnie choroba więńcowa,operacja na zatrzymanym sercu itd.oczywiście nie przejąłem się tym bardzo wróciłem do pracy ale zmieniłem styl życia,koniec leżenia tzw.LB :haha:
Ruch i jeszcze raz ruch,tak że po siedzeniu parę godz.za sterami wysiłek przy rozkładaniu przyczepy to jest to.Nauczyłem sie też walczyć ze stresem,który zdarza sie mi regularnie co jakiś czas w Słowacji.I znów wracam z południa Europy jest piątek trzynastego maja 2011r.jestem na autostradzie kawałek za Bratysławą w kierunku ukochanej ojczyzny do szczęścia brakuje około 300km,jest duży wiatr,trzy pasy ruchu,jedziemy środkowym 100-110km/godz wyprzedzając sporą ilość TIRów.Duży wiatr plus podmuch przy wyprzedzaniu TIRów powoduje że dość mocno buja "Zaczarowaną dorożką"w pewnym momencie widzę w lewym lusterku lekkie rozszczelnienie na łączeniu czoła przyczepy z bokiem,oczywiście od razu reaguję zjeżdzam na prawy pas kontem oka widzę że rozszczelnienie poiwększyło sie od góry do dołu grozi nam oderwanie całego boku.Cały czas zmniejszam prędkość nie chcę ostro hamować bo jestem między TIRami z przodu widzę samochód serwisowy z taką dużą oświetloną strzałką w lewo stoi na poboczu.Chowam się kilka metrów za nim zakładam kamizelkę szybka ocena i decyzja naprawa główna półgodzinna,zresztą sami oceńcie.Musiałem sie spieszyc sami wiecie jak to jest na autostradzie laweta koszty i zero tłumaczenia.Za półgodziny byłem z powrotem na autostradzie i mkniemy do ojczyzny.Jak sie okazało naprawa okazała sie bardzo skuteczna dzieki taśmie którą widzicie,mieliśmy zapas dwie rolki polecam niezbędna w różnych sytuacjach.Bardzo dziekuję chłopakom z wozu serwisowego z tą oświetloną strzłką mieli odjeżdzać ale jak zobaczyli co się dzieje poczekali do końca usunięcia awarii

harlejowiec - 2011-05-18, 19:50

Dodam jeszcze że bezpośrednią przyczyną byla bańka z wodą w schowku z przodu ok.30l którą zawsze zabezpieczałem pasem sztormowym tym razem jakoś zapomniałem,reasumując cały wyjazd oceniamy na 5+ a zdarzenie wyglądało groźnie na szczeście zakończyło sie ok...
Tadeusz - 2011-05-18, 21:01

harlejowiec napisał/a:
.I znów wracam z południa Europy jest piątek trzynastego maja 2011r.jestem na autostradzie kawałek za Bratysławą w kierunku ukochanej ojczyzny do szczęścia brakuje około 300km,jest duży wiatr,trzy pasy ruchu,jedziemy środkowym 100-110km/godz wyprzedzając sporą ilość TIRów.Duży wiatr plus podmuch przy wyprzedzaniu TIRów powoduje że dość mocno buja "Zaczarowaną dorożką"


No, no! Napatrzyłem się na skutki takiej jazdy już wiele razy i namawiam gorąco: nigdy więcej! :roll:

Ostatnie dwa makabryczne wypadki widzieliśmy na ostatniej wyprawie do UK. Oba miały miejsce na autostradzie i oba w Belgii. Za każdym razem rozbujana przyczepka kempingowa obróciła samochód i wywróciła. Skutki były tragiczne dla sprzętu i niestety dla ludzi.
Przy takich prędkościach skutki zawsze są tragiczne.

Gdy widzę taką masakrę, zawsze zadaję sobie pytanie: po co? Po co tak pędzić będąc na urlopie? :?

harlejowiec - 2011-05-18, 22:20

Cytat:
No, no! Napatrzyłem się na skutki takiej jazdy już wiele razy i namawiam gorąco: nigdy więcej!


Z pokorą przyjmuję uwagę Tadeusza z prędkością nie ma żartów,z drugiej strony na autostradzie są możliwości jechania normalnie nie koniecznie musimy być zawalidrogą.Polska przyczepa N126 którą miałem przez lata plus polskie drogi w tamtym czasie najlepiej sie czuła 60km/h gora 70km/h wyżej było coraz gorzej,obecna zawieszenie Alko +hamulec najazdowy +specjalny zaczep +mała masa(700kg) a ciągnika 2000kg jazda 100km/h na autostradzie to według mnie normalka,przy podmuchach czy też wyprzedzaniu TIRa zawsze czuć lekkie bujanie co przyczyniło sie do awarii z mojej winy poprzez niezabezpieczony ładunek(bańka z wodą),oczywiście można jechać 50km/h i jestem przekonany że ta bańka nie uczyniła by żadnej szkody,ale wtedy jechałbym wbrew przepisom a w kosekwecji przy takim natężeniu jaki był wtedy zostałbym rozjechany przez TIRy :gwm .Na koniec czasem widzę przyczepy duże masa ok 1500-1700kg ciągnik o podobnej masie lub mniejszej i ma nalepkę z tyłu 100km/h czyli jest przebadana technicznie że mozna ją ciągnąć z tą prękością reasumując taki zestaw i z taką prędkością duże prawdopodobieństwo wywrócenia samochodu.Cóż epoka pośpiechu i predkości po co???

Tadeusz - 2011-05-18, 23:29

Cytat:
oczywiście można jechać 50km/h i jestem przekonany że ta bańka nie uczyniła by żadnej szkody,ale wtedy jechałbym wbrew przepisom


Bardzo cieszy mnie nasza zgoda w kwestii zbędnego pośpiechu i fatalnych następstw zbyt dużej prędkości. Chcę tylko sprostować powyższe Twe stwierdzenie o minimalnej prędkości na autostradzie - otóż wynosi ona 40km/h.

Pozdrawiam. :spoko

gryz3k - 2011-05-18, 23:31

Jeździłem z przyczepami dosyć sporo - ok 50 000 km. Przerabiałem i polskie n126, n132 /taka mało znana robiona na export/, Adrią i Burstnerem. Zazwyczaj jeździłem dosyć szybko, bo taki mam charakter i wszystko szybko robię :roll: . Miałem kilka niebezpiecznych zdarzeń. Raz n132 wywróciła mi się na trasie niedaleko Kielc, przyprawiając o niemal zawałek serduszka.
Zupełnie inaczej prowadzą się przyczepy zachodnie. Zdarza im się wężykować, ale nie miałem nigdy z nimi tak niebezpiecznych sytuacji jak z polskimi. Mimo sporego doświadczenia w jeździe z przyczepą uważam, że jest to bardzo niebezpieczne urządzenie. Zaznaczam, że do strachliwych nadmiernie nie należę i udało mi się objechać prawie całą Europę motocyklem :oops:

harlejowiec - 2011-05-19, 09:05

Dla przypomnienia:

Cytat:
Czy prędkość 40 km/h jest prędkością minimalną z jaką należy poruszać się na autostradzie?
Zgodnie z definicją autostrady, jest to droga przeznaczona tylko do ruchu pojazdów samochodowych, które na równej, poziomej jezdni mogą rozwinąć prędkość co najmniej 40 km/h, w tym również w razie ciągnięcia przyczep. Nie oznacza to jednak, że 40 km/h jest prędkością minimalną jaka obowiązuje na autostradzie. Wymóg 40 km/h dotyczy jedynie spełnienia określonych parametrów pojazdów samochodowych, które zamierzają poruszać się autostradą.
Zgodnie z art. 19 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997r. Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2005r Nr 108 poz. 908 z późn. zm.) cyt. ,,Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, a w szczególności: rzeźby terenu, stanu i widoczności drogi, stanu i ładunku pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu.” Z ust. 2 pkt 1 wynika jednak obowiązek poruszania się z prędkością nieutrudniającą jazdy innym kierującym.
To kierujący decyduje, jaka prędkość w danych okolicznościach (również na autostradzie) jest bezpieczna, czyli taka, która pozwoli mu na panowanie nad pojazdem w przypadku pojawienia się zagrożenia. To również kierujący musi ocenić czy w danych warunkach prędkość, z jaką jedzie nie powoduje utrudnień dla innych pojazdów. Nie można jednak zapominać o ograniczeniu prędkością dopuszczalną, w tym przypadku 140 km/h dla samochodów osobowych, motocykli oraz sam. ciężarowych o DMC poniżej 3,5 T.

Tadeusz - 2011-05-19, 11:23

harlejowiec napisał/a:
Czy prędkość 40 km/h jest prędkością minimalną z jaką należy poruszać się na autostradzie?
Zgodnie z definicją autostrady, jest to droga przeznaczona tylko do ruchu pojazdów samochodowych, które na równej, poziomej jezdni mogą rozwinąć prędkość co najmniej 40 km/h, w tym również w razie ciągnięcia przyczep. Nie oznacza to jednak, że 40 km/h jest prędkością minimalną jaka obowiązuje na autostradzie. Wymóg 40 km/h dotyczy jedynie spełnienia określonych parametrów pojazdów samochodowych, które zamierzają poruszać się autostradą.


Jest to typowa tautologia. Zdania zaprzeczają sobie nawzajem.
Nawet z tego pogmatwanego i zupełnie bezsensownego komentarza wniosek jest tylko jeden:

minimalną prędkością na autostradzie jest 40 km/h. :ok :diabelski_usmiech :-P

harlejowiec - 2011-05-19, 14:30

Cytat:
harlejowiec napisał/a:


Nie prawda harlejowiec zacytował ze strony policji http://www.policja.pl/palm/pol/167/4373

Tadeusz napisał:

Cytat:
Jest to typowa tautologia. Zdania zaprzeczają sobie nawzajem.
Nawet z tego pogmatwanego i zupełnie bezsensownego komentarza wniosek jest tylko jeden:

minimalną prędkością na autostradzie jest 40 km/h.


Nie neguję odpowiedzi Tadeusza sam osobiście nie widzę żadnych sprzeczności wtej odpowiedzi policji na zapytanie "Jaka jest minimalna prędkość na autostradzie ?",dobrze by było uzgodnić jednoznacznie ponieważ jest to przepis drogowy i nie możemy dowolnie interpretować, a to że prędkość minimalna na autostradzie jest 40km/h jest nie prawdą według mnie :)

Tadeusz - 2011-05-19, 16:11

harlejowiec napisał/a:
Nie neguję odpowiedzi Tadeusza sam osobiście nie widzę żadnych sprzeczności wtej odpowiedzi policji na zapytanie "Jaka jest minimalna prędkość na autostradzie ?",dobrze by było uzgodnić jednoznacznie ponieważ jest to przepis drogowy i nie możemy dowolnie interpretować, a to że prędkość minimalna na autostradzie jest 40km/h jest nie prawdą według mnie :)


A jaka jest?

Otóż prawda jest taka, że minimalnej prędkości na autostradzie nie ma. :-P

Ponieważ art.2 pkt Kodeksu zabrania tamować ruch, zarządy autostrad opracowują regulaminy i same to określają.

Popatrz na regulamin autostrady A2:

http://www.aesa.pl/pl/reg...autostrady.html

Pozdrawiam. :spoko

harlejowiec - 2011-05-19, 17:52

Tadeusz napisał/a:

Cytat:
Otóż prawda jest taka, że minimalnej prędkości na autostradzie nie ma.


Zgadzam się z tą prawdą,nie ma sporu pozdrawiam... :mrgreen:

Tadeusz - 2011-05-19, 19:26

TIMOT napisał/a:
Rozumiem, że miałeś na myśli tautologię logiczną


Dokładnie tak.

Pawcio - 2011-05-20, 08:38

Tadeusz napisał/a:
Otóż prawda jest taka, że minimalnej prędkości na autostradzie nie ma.


Amen.

Pojazdy aby poruszać się po autostradzie konstrukcyjnie muszą osiągać prędkość powyżej dopuszczalnej prędkości minimalnej.

Wiele maszyn budowlanych dostarczanych do niemieckiej Bundeswehry posiada w taki sposób zmodyfikowane przeniesienie napędu, aby osiągana prędkość maksymalna wynosiła 50- 60 km/h. Choć eksploatacja tych maszyn z taką prędkością jest dla nich morderstwem. Jednak liczy się wpis w Briefie. ;)

janusz - 2011-05-23, 19:37

Jak dla mnie dyskusja zakończyła się kilka postów temu, nie mam pojęcia czemu dalej ją Wojtku wskrzeszasz. O tautologii i znaczeniu innych skomplikowanych wyrażeń na których nie wszyscy muszą się znać nie bardzo trzeba pisać w dziale " Kamper - technika, budowa, eksploatacja, porady" a nawet pewna "upierdliwość" w kontynuowaniu dyskusji z Tadeuszem bardziej pasuje tam gdzie ją wywaliłem. Jeżeli chcesz dyskutować o sprawach pozakamperowych załóż nowy watek w offtopcu i tam ustalajcie co autor miał na myśli. Czy Tadeusz będzie miał ochotę kontynuować ją czy rzeczywiście Cię zignoruje zobaczymy, jak dojdzie do siebie po naszym nie mniej udanym zlocie niż ten o którym piszesz w innym wątku. Ja na jego miejscu skłonny byłbym zbagatelizować Twój, "lekko" zaczepny sposób odgrzewania podsumowanego wątku.
kazbar - 2011-05-23, 20:58

Odświeżę trochę temat...
Było o kamperach, było o przyczepach. Pierwsze w drugim i drugie w pierwszym. Była też Cesna Caravan chociaż mimo wszystko daleka od caravaningu.

A stara, dobra (polska) przyczepa i balon??? :haha:
Oto inne spojrzenie na caravaning: :lot

http://www.caravaningworl...ng_Caravan.html


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group