Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Włochy - ITALIA I MY

Agostini - 2011-11-15, 15:48
Temat postu: ITALIA I MY
Mówili: włamują się, kradną, usypiają, jak masz jechać i denerwować się – to lepiej nie jedź. To i nie jechałem.
W między czasie czytałem, oglądałem, aż w końcu zaczęła utrwalać się myśl w głowie, że dłużej nie ma co czekać. Jest decyzja! Zaopatruję się więc w alarm gazowy, łańcuchy, kłódki i linki.
W tym roku Italia. Nie tylko kraj podróży jest dla nas nowością, ale i skład załogi wyjątkowo skromny. Pomimo zapowiedzi atrakcji, promocji i sponsoringu teraz nasza młodsza pociecha zdecydowanie odmawia nam swojego towarzystwa. Wcześniej Kamil (23) , a teraz Milena (19). Nie wiem, czy to nie jakieś błędy wychowawcze z naszej strony? Trudno, jedziemy we dwójkę.

Zabieramy ze sobą ponton, skuter, trochę prowiantu i ulubionego piwa i niestety mamy już zauważalną nadwagę. W tej sytuacji rezygnuję z wygodnego i szybkiego przejazdu przez Austrię i jedziemy znanymi wcześniej węgierskimi drogami. Założenie od początku jest takie, że szczególnie tym razem nie narażamy się na potencjalne kłopoty i nieprzyjemności. W końcu jedziemy do Włoch i to tam trzeba zostawić coś na pecha.
Słowacja, winietka o 2 € droższa od ubiegłorocznej, dość monotonna jazda autostradą, z wyjątkiem sytuacji kiedy widzimy jak z dużą prędkością wyprzedza nas kamper z czeską rejestracją,
a ja ze swoim 90-100 km/h wyglądam jakbym się wlókł. Nie minęło jednak pół godziny, kiedy naszym oczom ukazuje się tenże kamperek z włączonymi światłami awaryjnymi, z ustawionym za nim trójkątem ostrzegawczym i dwoma panami energicznie machającymi rękoma usiłując zatrzymać jakiś samochód. Oczywiście przejechać obojętnie nie można było. Na pytanie co się stało, słyszę, że ma uszkodzony czujnik i zabrakło mu paliwa. Nic nie mówiąc idę do swojego samochodu i po chwili wracam z 5-ką ON. Widząc to nasz czeski kolega, złożył tylko ręce do nieba i
głośno krzykną -„Jżisz Maria”. Do pierwszej stacji benzynowej jechał już posłusznie i grzecznie za mną.
Węgry jak to Węgry, wszyscy poszli do przodu, a u nich czas jakby się zatrzymał. Płacenie kartą płatniczą za paliwo to koszt ok. 7,- PLN za1 litr. Nie polecam.
Niebrzydka Słowenia z dość drogą winietką za 15 €. Zaczynają się górskie krajobrazy i nie wiadomo kiedy jesteśmy we Włoszech.
Wenecję i jej 96 metrową Kampanilę (wieżę) widzimy z daleka, nie zatrzymujemy się, już tam byliśmy na wycieczce statkiem przez Adriatyk. Czeka na nas Rzym i Kampania, główne cele naszych wakacji.
Na pierwszy ogień idzie Piza. Zatrzymujemy się na bezpłatnym parkingu ok. 2 km od centrum [GPS N 43 43.279 E 10 24.444]. Oczywiście jak wszyscy jesteśmy na Campo dei Miracoli czyli
Polu Cudów. Nazwa placu adekwatna do tego co widzimy. Jest niedziela, pada deszcz, do katedry można wejść tylko w tylnej części z powodu odbywających się mszy, a wieża rzeczywiście jest krzywa. To jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli świata i symbol tego miasta. Wejście na nią ( 15 €) jest limitowane i trzeba czekać kilka godzin.

Agostini - 2011-11-15, 16:05

Następnym punktem ma być z ekscytacją oczekiwany przez nas Asyż. Po drodze jednak jest bagatelizowana wcześniej Siena. Droga przebiega wśród typowych toskańskich krajobrazów, pagórków, już we wrześniu w większości zaoranych pól, winnic i miasteczek na szczytach większych wzniesień. Nie dziwię się, że dla wielu Toskania staje się ulubioną krainą. Żałuję,
że my traktujemy ją jednak pobieżnie, ale więcej czasu zostawiamy na Rzym i Półwysep Sorrento. Już jesteśmy po pierwszych, drugich i trzecich zachwytach i zaczynamy rozumieć skąd wzięło się pojęcie „bella Italia”. Ona naprawdę jest piękna.
To byłby duży błąd gdybyśmy ominęli to przepiękne miasto, o tak dużym kiedyś znaczeniu w regionie, z niesamowitą zwartą zabudową starówki i zwalającym z nóg pochylonym rynkiem w kształcie muszli. Znacznie dłużej tu zostajemy obserwując klimat i panującą atmosferę, a w nagrodę rozpoczyna się właśnie przedstawienie w strojach historycznych. Pasiasta XII wieczna katedra usytuowana tuż obok i jej koronkowa fasada wprawia w osłupienie. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Zastanawiamy się jak tyle lat temu potrafiono tak budować.
Przyglądając się bacznie mieszkańcom Włoch widzimy ludzi żywiołowych, wesołych i życzliwych co potwierdzi się również później. Zaczynamy wierzyć , że z całą pewnością to nie oni mają chęć wyłamać mi drzwi do kampera i rąbnąć nawigację lub ładowarkę do telefonu.
Niespodziewanie wracamy mocno po zmierzchu, a noc spędzamy na gratisowym parkingu ok. 3 km od centrum [N 43 20.297 E 11 18.194].

Niestety, nie będę mógł zrelacjonować dzień po dniu naszej podróży, nie robiłem żadnych notatek, planów i nie myślałem, że będę chciał zamieścić relację. Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, że jestem też coś winien temu forum.
Jest to mój debiut, więc liczę na wyrozumiałość…

Skorpion - 2011-11-15, 16:07

Zaczela sie kolejna wspaniala opowiesc ze zdjeciami do poczytania :spoko :spoko :spoko :bigok :bigok :bigok :bigok
Annmir - 2011-11-15, 16:08

Widzę, że zaczyna się kolejna fajna relacja... Dajesz, dajesz, nie przestajesz :spoko
yannoo - 2011-11-15, 16:35

Również czytamy z wypiekami na gębach i mamy cichą nadzieję, że obalicie te mity, które wymienialiście na początku...
Dziękujemy!!!

Tadeusz - 2011-11-15, 17:00

Agostini napisał/a:
nie robiłem żadnych notatek, planów i nie myślałem, że będę chciał zamieścić relację. Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, że jestem też coś winien temu forum.


To się nazywa ładny stosunek do kolegów.

Agostini napisał/a:
Jest to mój debiut, więc liczę na wyrozumiałość…


Andrzejku, pisz tak dalej jak zacząłeś. To fajna opowieść. :wyszczerzony: :spoko

AGAiPIOTR - 2011-11-15, 18:13

Annmir napisał/a:
Widzę, że zaczyna się kolejna fajna relacja... Dajesz, dajesz, nie przestajesz :spoko



czekamy :kawka:


dajesz dalej :ok

Kotek - 2011-11-15, 19:17

Czytamy i czekamy na ciąg dalszy. :kwiatki: :kwiatki: :kwiatki:
MER-lin - 2011-11-15, 19:27

Bardzo interesująca relacja. Też mam ochotę pojechać do Włoch, ale nie mogę się zdecydować ze względu na opowieści o polowaniach na kampery. Może teraz zmienię zdanie. Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg. :bigok
Camper Diem - 2011-11-15, 19:29

Agostini napisał/a:
Żałuję,
że my traktujemy ją jednak pobieżnie, ale więcej czasu zostawiamy na Rzym i Półwysep Sorrento.

żałuję chyba jeszcze bardziej niż Ty ;) zamierzam wakacje spędzić w Toskanii, więc każda relacja na wagę złota :ok

Agostini napisał/a:
Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, że jestem też coś winien temu forum.

dzięki, że zdecydowałeś się napisać :ok niechaj inni biorą przykład :spoko

MAREKH - 2011-11-15, 19:56

ITALIA - to jest to, od czego już cieplej się robi i proszę więcej fotek, żeby na grudniowe ponure dni starczyło. :haha: :haha: :haha:
zbychu - 2011-11-15, 20:26

długo czekałem na tą relacje , a zapowiada się całkiem ciekawie
Santa - 2011-11-15, 22:13

MER-lin napisał/a:
Bardzo interesująca relacja. Też mam ochotę pojechać do Włoch, ale nie mogę się zdecydować ze względu na opowieści o polowaniach na kampery. Może teraz zmienię zdanie. Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg. :bigok

Opowieści o polowaniach na kampery trzeba czytać ... ale robić swoje :szeroki_usmiech My - po otrząśnięciu się z naszych złodziejskich przejść w Italii, byliśmy tam już 4 razy i planujemy piąty :szeroki_usmiech
I właśnie marzy nam się taki wyjazd jak opisuje Agostini, we dwoje. Ale my chyba nie popełniliśmy błędów wychowawczych :szeroki_usmiech i ciągle mamy jakieś towarzystwo :szeroki_usmiech
Dla autora - podziękowanie, za przywołanie miłych wspomnień z Italii :kwiatki:

Aulos - 2011-11-15, 22:24

My także czytamy (i oglądamy) z zaciekawieniem - Bella Italia to kraina, która nas oczarowała i będziemy tam wracać pomimo przykrego incydentu w Rzymie. :spoko
pp - 2011-11-16, 09:09

affa napisał/a:
Agostini napisał/a:
Żałuję,
że my traktujemy ją jednak pobieżnie, ale więcej czasu zostawiamy na Rzym i Półwysep Sorrento.

żałuję chyba jeszcze bardziej niż Ty ;) zamierzam wakacje spędzić w Toskanii, więc każda relacja na wagę złota :ok

Agostini napisał/a:
Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, że jestem też coś winien temu forum.

dzięki, że zdecydowałeś się napisać :ok niechaj inni biorą przykład :spoko


jako uzupełnienie przewodnika polecam książki o Toskanii autorstwa Dario Castagno - " Za dużo wina Toskanii", "Za dużo słońca Toskanii" i jeszcze jedna jest ale tej nie czytałem i nie pamiętam tytułu.

Agostini - 2011-11-17, 12:28

Dziękuję wszystkim za doping, a niektórym podwójnie, jest to bardzo miłe i motywujące.


Asyż, po włosku Assisi, to maleńkie miasteczko usytuowane na z daleka widocznym wzgórzu w sąsiedniej Umbrii. To miasto narodzin i życia św. Franciszka i św. Klary. Pod samym miastem są parkingi, jest też stellplatz, ale my zatrzymujemy się na położonym kilka kilometrów wcześniej kempingu [N 43 04 29.71 E 12 34 34.96, 18 €,z kartą ACSI 15 € (pozdrowienia dla Mirka Kalinina)] . Nie chcielibyśmy obejrzeć tylko bazylikę i w drogę. Chcemy zostać tu wystarczająco długo, aby dobrze poznać tę kolebkę chrześcijańskiej cywilizacji i drugie co do ważności sanktuarium we Włoszech. Autentyzm zabudowań miasteczka, uliczki i obie bazyliki tworzą niesamowitą atmosferę. Niewysokie, mroczne wnętrze bazyliki św. Franciszka emanuje intymnym i ascetycznym klimatem. W odleglejszym kościele znajduje się zmumifikowane ciało pierwszej klaryski św. Klary i Kaplica Krzyża, w której przechowuje się sławny krucyfiks (krzyż z San Damiano) z którego w kościółku św. Damiana przemówił Chrystus do Franciszka powodując przełom w jego życiu. Jest w tym skąpanym w słońcu miasteczku, w pierwotnej bieli kamiennych domów zaklęte jakieś piękno i tajemnica, a przechadzając się w ciszy, tymi samymi uliczkami po których stąpał Franciszek, można całkowicie zapomnieć się i próbować gdzieś spotkać jego, lub któregoś z jego braci mniejszych. W 1997 roku silne trzęsienie ziemi poważnie uszkodziło obie bazyliki, a walące się sklepienie górnego kościoła zabiło czterech franciszkanów, z których jeden był Polakiem.

Kilka kilometrów od Asyżu znajduje się bazylika Santa Maria degli Angeli (Matki Boskiej Anielskiej), a w jej wnętrzu kapliczka, która była pierwszą stałą siedzibą wspólnoty założonej przez późniejszego świętego.

Agostini - 2011-11-17, 12:29

c.d.
Agostini - 2011-11-17, 12:32

Minęły kolejne dwa dni. Ruszamy - kierunek Rzym. Choć nie bardzo jest to po drodze chcemy jednak zobaczyć jeszcze (ukłony dla Mazurka) Bagnoregio. Jest o starożytne miasto w Lacjum założone przez Etrusków w VI w. p.n.e. Podziwiane ze względu na specyficzne położenie, na szczycie tufowej skały, która ulegając erozji sukcesywnie kruszy się i zabiera ze sobą w przepaść poszczególne domy. Ta powolna śmierć trwa od XVII w. Obecnie to miasto widmo zamieszkuje na stałe tylko 12 osób.
Jeśli nie będziemy chcieli wydać 10 € na parking, wtedy zatrzymujemy się nie więcej niż 1 km dalej na gratisowym parkingu [N 42 37.3331 E 12 05.1554], na którym możemy też, gdy nie przeszkadza nam sąsiedztwo cmentarza, spędzić noc.

Nomad - 2011-11-17, 21:06

dajesz.... :bigok
Piękne miejsca...piękne wspomnienia :spoko

Agostini - 2011-11-18, 12:56

Do Rzymu docieramy wieczorem. Zatrzymujemy się w Ciampino na opisywanym już na forum camperparku „Il Sassone ‘’[14 €, WiFi gratis]. Zbliżając się do miasteczka, radzę kierować się opisem dojazdu, gdyż nawigacja może poprowadzić nas w ślepy zaułek, bez możliwości łatwego zawrócenia. Ten „camper sosta” prowadzi Polka, pani Ewa, przemiła osoba, pomocna w każdej sprawie, z niekłamaną radością witająca rodaków. Miejsce godne polecenia ze względu na stację kolejki podmiejskiej tuż za płotem, jak i osobę współwłaścicielki. My będziemy poruszać się skuterem, dającym nam większą niezależność, możliwość wjazdów i zatrzymywania się prawie w każdym miejscu, a dzięki temu odwiedzenia większej ilości miejsc.

W naiwności swojej podejmujemy próbę zobaczenia „wszystkiego”. Oczywiście okazuje się to niemożliwe. Miasta, którego historia od trzech tysięcy lat ściśle powiązana jest z dziejami świata nie da się obejrzeć i poznać w ciągu czterech dni. Można to zrobić jedynie częściowo. Rzym to jedno wielkie muzeum pod gołym niebem, o dziwo o które władze, dopiero wraz ze wzrostem zainteresowania starożytnością zaczęły dbać. Nazwa jego wywodzi się od legendy, kiedy to między dorastającymi braćmi Romulusem i Remusem wywiązała się walka, w której ten pierwszy zabił swojego brata bliźniaka, a później założył tu miasto nazywając je od swojego imienia Romulus, czyli Roma. Obszar centrum historycznego gdzie mieszczą się najważniejsze obiekty odwiedzane przez turystów ma średnicę ok. 4 kilometrów, więc korzystając z metra i pary wygodnych butów można też doskonale sobie poradzić.

Nie będę próbował opisywać głównych atrakcji Wiecznego Miasta, gdyż dla wielu z Was są one dobrze znane, a dla innych zrobi to lepiej prawie każdy przewodnik. Pozwolę sobie zamieścić trochę fotek, a opowiem o miejscu może mniej znanym, ale interesującym.

Agostini - 2011-11-18, 13:05

Wybaczcie, że zdjęcia nie są za bardzo reporterskie, jak dla mnie jest trochę na nich za dużo „nas”, ale były one wykonywane z myślą raczej o domowym archiwum.


W odnajdywaniu i docieraniu do celu pomaga mi małe usprawnienie wykonane i przetestowane jeszcze w kraju

Agostini - 2011-11-18, 13:14

Miłą dla Polaków niespodzianką może być umieszczona w ołtarzu głównym Panteonu kopia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.
Agostini - 2011-11-18, 13:26

Tradycja powiada, że z nastaniem prześladowań chrześcijan przez Nerona, św. Piotr postanowił opuścić Rzym. Ledwo wyszedł za miasto spotkał Chrystusa niosącego krzyż. Zdumiony zapytał się- „ Dokąd idziesz Panie?” (Quo vadis Domine?). W odpowiedzi usłyszał- „Idę do Rzymu aby powtórnie mnie ukrzyżowano”. Wtedy Apostoł bardzo się zawstydził i zawrócił do miasta, gdzie wkrótce poniósł śmierć. W tym miejscu wybudowano niewielki kościółek, a w jego wnętrzu znajduje się marmur z odciśniętymi stopami Chrystusa. Miejsce to pokazał i historię opowiedział Henrykowi Sienkiewiczowi jego przyjaciel malarz. To właśnie wtedy narodziła się w głowie pisarza myśl o napisaniu powieści z dziejów wczesnego chrześcijaństwa. „Quo Vadis’’ to pierwsza polska Nagroda Nobla w dziedzinie literatury.

Po tych wszystkich monumentalnych budowlach, wielkich bazylikach nagle możemy znaleźć się zupełnie sami w niewielkim, cichym wnętrzu. Chwila i miejsce sprzyjają uspokojeniu i refleksji, no i znowu mamy jakby kawałek Polski.
Kościółek stoi w sąsiedztwie katakumb św. Kaliksta przy Via Appia Antica, pierwszej brukowanej i utrzymywanej przez państwo rzymskie drodze. Wzdłuż tego wiodącego na południe akweduktu znajduje się wiele starożytnych grobowców. W cenie biletu (6 do 9€-zapomniałem) do katakumb mamy przewodniczkę, młodą i sympatyczną Słowaczkę, która oprowadza nas posługując się częściowo nagraniami z magnetofonu, a częściowo znanym jej czeskopolskim językiem. Szczątki zmarłych przeniesione są obecnie do części niedostępnej do zwiedzania, gdyż turyści (o zgrozo) podkradali je sobie na pamiątkę.

WHITEandRED - 2011-11-18, 19:15

:spoko
Agostini - 2011-11-18, 19:42

Wybór września na termin podróży ze względu na mniejszy ruch turystyczny i mniejsze upały okazuje się bardzo trafny. W środku dnia wskazania termometru nadal są bardzo wysokie, ale już wieczór i noc z dużo niższymi, dającymi odpocząć temperaturami.

Zanim opuścimy Rzym odwiedzamy malownicze Castel Gandolfo leżące na kraterze wygasłego wulkanu słynne z tego, że znajduje się tutaj letnia rezydencja papieska o statusie eksterytorialnym. Z sąsiedztwa pałacu podziwiać można piękny widok na okoliczne góry i jezioro Albano. W okolicy jest więcej casteli, które tworzą historyczny obszar Castelli Romani (Zamków Rzymskich).

Jazda jednośladem i śmiałe przemykanie między samochodami stojącymi w kilometrowych korkach daje dużo frajdy i satysfakcji. Obserwuję tu (w przeciwieństwie do Polski) pełną akceptację dla użytkowników dróg na dwóch kółkach, a to dlatego, że kierowcy mają świadomość o ich przewadze na ruchliwych i zatłoczonych ulicach. Niestety z powodu dużej ilości skuterów, wypadkowość z ich udziałem jest też spora. Jesteśmy świadkami dwóch, na szczęście niegroźnych kraks.

Rzym, to początek cywilizacji - jest naprawdę piękny i wspaniały. Już wiemy dlaczego mówią, że tu zawsze chce się wracać. Nawet jeśli byłeś tu raz i drugi i trzeci, to zawsze będzie mało.
My też już wiemy, że tu wrócimy…

Agostini - 2011-11-18, 19:45


eler1 - 2011-11-18, 20:37

Super relacja :spoko Wróciły nam wspomnienia z kwietniowego wyjazdu do Italy i Romy :mrgreen:
Elwood - 2011-11-18, 21:29

Agostini jak miło było odbyć z Wami tą podróż po Włoszech. I my tego lata zachaczyliśmy o niektóre z miejsc przez Was pięknie opisanych. Kiedy czytam relacje Wasze i inne to uzmysławiam sobie, że zdjęcie zrobione z innego ujęcia, zaakcentowanie w relacji innych, z tych miejsc, wrażeń od moich wzbogacają moje doznania. Super relacja, super zdjęcia i wielkie dzięki. :spoko :spoko :spoko
Duszka - 2011-11-19, 06:20

Fantastyczna relacja,wspaniłe zdjęcia.Dziękuję miło było być z Wami.
Agostini - 2011-11-19, 10:39

Drogi Elwood-ku i Duszko my w dalszym ciągu jesteśmy w drodze. Jeszcze nie wracamy.
Przepraszam jeśli ostatni post to sugerował.

Nomad - 2011-11-19, 21:06

Czyżby jeszcze Neapol i Wezuwiusz?...
:diabelski_usmiech
No,no ....poczekam... to dobry lek na jesienną nudę :spoko

A pomyśleć,że mój kamper już zapadł w sen zimowy :placze2

Elwood - 2011-11-19, 21:31

Nie wątpię, ale ja już musiałem dać upust swoim odczuciom - sorki, że przeszkadzam w relacji, ale wg mnie tak jest bardziej spontanicznie i milej dla autora. A teraz siadam i jadę dalej z Wami. :spoko :spoko :spoko
Agostini - 2011-11-19, 22:23

Przeczucie Nomad Cię nie myli. Na Neapolu zakończyliśmy część zwiedzającą, a później była plaża i morze, o czym też wspomnę.
W żadnym wypadku mi nie przeszkadzacie, wręcz przeciwnie, to pomaga. Dzięki!

Skorpion - 2011-11-19, 23:22

Nie dane mi bylo nigdzie wyjechac w tym roku ,wiec Wasz opis podrozy jest dla mnie czyms wspanialym.Przy jego czytaniu moge poczuc sie jakbym byl tam wraz z Wami :spoko :spoko :spoko
jedrek49 - 2011-11-20, 08:29

Gratulije tak wspanialej wycoeczki
czytamy Wasze wspomnienia i notujemy ,by kiedys tam byc
pozdrawiamy
jedrek49
:spoko czekamy na dalsze opowiadania

Agostini - 2011-11-20, 09:58

Nasza podróż przebiega bez żadnych problemów i zgodnie z planem, ale coraz bardziej zaczyna brakować ciepłego morza, pływania do skalistych zatoczek i odosobnionych plaż. Zaczynamy o tym mówić coraz częściej, pocieszając się, że na drodze mamy jeszcze tylko kilka punktów, których nie można ominąć.

Takim punktem na naszej mapie jest Monte Cassino. Dla nas Polaków to ziemia nasza. Wzgórze 593 należy do nas, choć jest tak daleko. Dla Włochów to batalia z 1944 roku i fragment historii klasztoru opactwa benedyktynów. Dla Polski to jedno z najważniejszych miejsc pamięci narodowej, to pamięć o ofiarach i bohaterstwie 2 Korpusu Polskiego. Dla nas to zwycięska bitwa i cmentarz żołnierzy polskich. Nie dziwi zatem fakt, że każdy Polak chce zobaczyć to miejsce. Jeszcze dwa lata temu cmentarz był w opłakanym stanie, dziś prezentuje się wspaniałe, choć prace remontowe wciąż tu trwają. W centralnym punkcie znajduje się krzyż Virtuti Militari i grób Generała, po latach pochowanego wśród swoich żołnierzy wyprowadzonych z sowieckiej Rosji. Wokół cmentarza umieszczony jest napis -„Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni jej służbie’’. Epitafium to odwołuje się do napisu na pomniku pod Termopilami -„Przechodniu powiedz Sparcie, że leżymy tutaj posłuszni jej prawom”, gdzie Leonidas i jego wierni towarzysze ginąc w Wąwozie Termopilskim zostali bohaterami starożytnej Grecji.
Kiedy czyta się opis przebiegu bitwy w tym miejscu, głos ma prawo się załamywać.

Klasztor całkowicie zburzony i odbudowany po wojnie, był i jest najważniejszym opactwem benedyktyńskim Europy. To tutaj zrodziła się reguła życia religijnego „ora et labora” (módl się i pracuj ). To dzięki tym cierpliwym mnichom przetrwało wiele starożytnych i religijnych ksiąg. To miejsce pochówku świętego rodzeństwa: Benedykta i Scholastyki.

Na szczycie strategicznego wzgórza 593 góruje obelisk poświecony 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Wydaje się odległy i niedostępny, ale po rozmowie z polskimi budowlańcami znam drogę aby do niego dotrzeć. Jeszcze negocjacje z Basią i pomimo późnej pory maszeruję stromą dróżką przez las. Na obelisku z szarego trawertynu umieszczony jest orzeł z brązu i świerk, symbol dywizji oraz napis w czterech językach.
Ze wzgórza tego jak na dłoni widać całą dolinę. Pod Monte Cassino siły niemieckie wiązały aliantów przez ponad cztery miesiące, a w dwa tygodnie po zatknięciu na gruzach biało-czerwonej, a później brytyjskiej flagi, Amerykanie zajęli Wieczne Miasto.

Kiedy kontynuowałem nocne zejście ze wzgórza, w tym czasie właśnie wyczerpywała się benedyktyńska cierpliwość mojej Basi.
Mogę powiedzieć Wam tylko tyle - mój wyczyn nie został doceniony.


Jeśli zatrzymamy się na parkingu pod klasztorem, podejdzie do nas inkasent (jeden z nich jest Polakiem) i poprosi o 8 € za parkowanie z możliwością pozostania na noc. W przypadku kiedy nie będzie to karawana możemy mieć to samo za darmo na niewielkim parkingu pod samym cmentarzem polskim[N 41 49.188 E 13 80.907].

Agostini - 2011-11-20, 10:04

c.d.
wagabunda - 2011-11-20, 13:12

Agostini-gratuluje przemyślanego wyjazu ,nie mialm przyjemności WAS poznac na żywo
a już odbywam z Wami wspólnie piękną wyprawę d z i ę k u j ę !!! :spoko

WHITEandRED - 2011-11-20, 18:36

:spoko
MAREKH - 2011-11-20, 19:23

Gratulacje, odżywają wspomnienia. A czy ta brama już jest otwarta? Bo w 1988r. żeby dostać się do pomnika 3 D.S.K. musiałem wchodzić dziurą w płocie.
Pozdrawiam i :pifko stawiam.

Agostini - 2011-11-20, 21:23

Pyszne piwka i jeszcze prezent?
Bardzo, bardzo dziękuję.


To niewiarygodne, ale przez 23 lata chyba niewiele się zmieniło, gdyż aby dojść do drogi prowadzącej do pomnika 3 DSK musiałem obejść cały cmentarz, a nie była to nawet ścieżka.
Próbowałem też odnaleźć któryś z pozostałych dwóch pomników czyli 5 Kresowej Dywizji Piechoty i 4 Pułku Pancernego wchodzących w skład 2 Korpusu Polskiego. Każda z tych formacji wystawiła pomnik dla wykrwawionej swojej jednostki jeszcze przed powstaniem cmentarza. Pierwszy to krzyż zbudowany z elementów mostowych, drugi to zniszczony czołg z krzyżem z gąsienic. Niestety zastał mnie zmierzch i musiałem wracać.
Kiedyś zarezerwuję sobie tu więcej czasu, bo naprawdę warto.

Agostini - 2011-11-21, 16:35

Wracamy do autostrady wypatrując drogowskazów z napisem „NAPOLI”. Wcześniej jednak sprawdzam stan moich wspomnianych na początku zabezpieczeń. Linki powiązane i naprężone, kłódki zamknięte a łańcuchy podciągam o jedno ogniwo. Tu przypomina mi się film z Jasiem Fasolą i jego sposoby na zabezpieczenie auta przed kradzieżą. A tak serio to wcale nie jesteśmy ogarnięci tą obsesją, choć rzeczywiście będziemy od tego momentu jeszcze bardziej ostrożni, minimalizując straty gdyby (tfu, tfu, na psa urok) coś miało nam się nieprzyjemnego przydarzyć.
Tylko dlaczego „ na psa”?

Samo miasto na razie omijamy. W Neapolu nie ma kempingów. Stajemy w Pompejach.
„Zeus” to przyzwoity kemping [15 € z kartą ACSI] ze świetną lokalizacją tuż obok bramy wejściowej na teren wykopalisk. Z planem miasta w ręku, kluczymy uliczkami, a w obawie, że przeoczymy coś ciekawego postanawiamy przyłączyć się do jakiejś wycieczki rozpoczynającej zwiedzanie. Pomimo, że tylko część miasta dostępna jest dla turystów, a ¼ nie została jeszcze w ogóle odkopana, to i tak obejrzenie go zajmie nam znaczącą część dnia. Pompeje to typowe antyczne miasto ze swoimi amfiteatrami, forami i placami, przez stulecia dobrze zakonserwowane przez kilkumetrową warstwę popiołów. Przechodzimy obok warsztatów rzemieślniczych, sklepów, domów bogatych kupców i patrycjuszy. Widzimy dom, w którym wyrabiano chleb z zachowanymi stołami, kamieniami młyńskimi i piecem, widzimy mozaiki, fragmenty malowideł, stosy naczyń i przedmiotów codziennego użytku.
Ludzie w Pompejach zginęli w większości w wyniku uduszenia, a ich ciała wypaliły gorące popioły, a to co możemy oglądać są to odlewy gipsowe. Płynny gips został wlany w otwory utworzone przez brakujące części ciał. Powykręcane ciała ludzi i zwierząt poruszają i przerażają.

W tym 20 tysięcznym mieście było 25 domów publicznych. Były dobrze oznaczone i prowadziły do nich wymowne znaki drogowe. Do jednego z lepiej zachowanych trzeba czekać w kolejce z powodu dużego zainteresowania zwiedzających.

Agostini - 2011-11-21, 16:40

c.d.
Agostini - 2011-11-21, 16:43

c.d.
Agostini - 2011-11-21, 16:47

Warto również wybrać się na Wezuwiusza. To jest nadal piąty najgroźniejszy wulkan na Ziemi i można zajrzeć do jego krateru. Do wysokości 1000 m n.p.m. można wjechać choćby kamperem (są tam parkingi), a pozostałe ok. 200m pokonujemy stosunkowo łatwą drogą pieszo. Stąd rozpościera się widok (kiedy nie ma mgły) na Neapol, Pompeje i całą Zatokę Neapolitańską. Niebezpieczny gigant ciągle podobno drzemie. Ostatni duży wybuch miał miejsce w 1944 roku, ale sławę przyniósł mu ten z 79 roku kiedy to zasypał warstwą lawy i popiołów trzy okoliczne miasta i niczym w stop klatce zatrzymał życie ich mieszkańców.

Dominujący w tutejszym krajobrazie Wezuwiusz zachwyca nas bardzo swoim wyglądem, potęgą i w dalszym ciągu dużą nieprzewidywalnością. Chętnie na niego będziemy spoglądać nawet z odległych miejsc z nad zatoki.

Brat - 2011-11-21, 17:03

Dzięki ! Moglibyście być przewodnikami ! :)
Skorpion - 2011-11-21, 17:41

Wspaniala relacja podparta zdjeciami.Jakbym tam byl i czul kazdy zrobiony przez Was krok :bigok :bigok
EwaMarek - 2011-11-21, 18:04

piękne fotki :-P
MER-lin - 2011-11-21, 18:23

Jestem pod wrażeniem. Decyzja podjeta - w przyszłym roku ruszam do Włoch :mrgreen:
Viper - 2011-11-22, 10:03

Wspaniała relacja i zdjęcia.
W przyszłym roku obieramy ponownie kierunek Włochy.

:spoko :spoko :spoko

Agostini - 2011-11-22, 15:26

Jeśli pizza, to w Neapolu. To zdanie powtarzaliśmy już, kiedy jeszcze nie opuściliśmy granic Polski. Mamy namiary na najstarsze, godne polecenia i modne pizzerie, mamy też adresy awaryjne. O tak, w tej kwestii jesteśmy dobrze przygotowani, w końcu jest ze mną Basia, ekspert tego specjału.
Wybieramy kultowy, z tradycjami, przechodzący z ojca na syna lokal Da Michele. Jest on tak sławny (również ze względu na słynnych bywalców), że prawie zawsze stoi przed nim kolejka. A pizza? Pizza jak marzenie.
A czy wiecie skąd wzięła się nazwa jednej z najpopularniejszych pizzy? Otóż przebywającego w Neapolu króla Umberto I z królową Małgorzatą ugoszczono plackiem do którego kucharz o imieniu Rafael dodał ser mozzarella. To od tego czasu zaczęto nazywać ją „margharita”.

Neapol to raj dla kierowców, którzy nic sobie nie robią z przepisów. Olbrzymie natężenie ruchu i wydawałoby się totalny chaos jest sporym dla mnie wyzwaniem. Jeżdżę bardzo skoncentrowany, ale staram się wszystkie manewry wykonywać pewnie i zdecydowanie i nie stosuję zasady ograniczonego zaufania. Stosuję zasadę – żadnego zaufania. Sytuacja, kiedy kierowca prowadząc samochód zatrzymuje się, włącza światła awaryjne i spokojnie idzie sobie do sklepu nie jest rzadka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jest to wąska droga dwukierunkowa, a on pozostawia swoje auto na środku pasa, nawet nie starając się zaparkować bliżej krawężnika. Inny przykład. Pani Ewa z Ciampino opowiedziała nam historię, kiedy to jej znajomy Włoch pojechał w interesach do Neapolu i :

Zatrzymuje się na skrzyżowaniu na światłach. Słyszy za sobą klakson, więc odwraca się i przez otwarte okno pyta:
- O co chodzi?
- Dlaczego nie jedziesz? – słyszy zdenerwowanego kierowcę
- Jest czerwone – odpowiada zdziwiony
- Przecież to świeże czerwone ! - krzyczy zirytowany ten z tyłu.

Taka sytuacja nie jest czymś niezwykłym, widzimy również kierowców dla których „czerwone” stało się chyba przeterminowane. A tak w ogóle, jest to zabawne i mnie się to tutaj nawet podoba. Na rondach i skrzyżowaniach bez świateł prawie nie ma znaczenia kto ma pierwszeństwo i tak wszyscy wjeżdżają i jakoś je szczęśliwie opuszczają i nie widziałem, żeby ktoś bardzo się denerwował, wyzywał, czy pukał palcem w czoło.

Miasto szczyci się niezwykłą architekturą, największym w Europie muzeum archeologii i wpisanym na listę UNESCO historycznym centrum. Znane jest też z biednych i brudnych ulic, gangów, mafii Camorry i bezrobocia. Jest to wynik wieloletnich zaniedbań i podziałów gospodarczych, również mentalnych między bogatą północą i biednym południem. Na pewno nie można mu odmówić jedynego i niepowtarzalnego klimatu. Nie podejmę się wydać jednoznacznej oceny co do urody miasta, jest dla mnie to niezwykle trudne po jednej wizycie. Z doświadczenia wiem, że spojrzenie drugi, czy trzeci raz na te same rzeczy, umożliwia nam dostrzeżenie szczegółów, albo widzenie ich często zupełnie inaczej.

Nasz plan na Neapol realizujemy konsekwentnie. Mamy „zaliczyć ‘’ kilka wyróżniających się obiektów i resztę czasu poświęcić na przyglądanie się miastu i stylowi życia jego mieszkańców.
W sercu nie cieszącej się dobrą reputacją metropolii znajduje się zamek Castel Capuano, którego historia związana jest też z dziejami Polski. To tutaj w 1517 roku odbyły się zaślubiny Zygmunta I Starego z Boną. Nie bez kłopotów odnaleziona przez nas budowla swoim zapuszczonym wyglądem rozczarowuje nas. Głośno zastanawiamy się ile czasu musiał podróżować nasz władca żeby tu dotrzeć, skoro my jechalibyśmy 3 dni. Niestety, dopiero po powrocie, koleżanka, z wykształcenia historyk, rozwiewa naszą wątpliwość i wyjaśnia nam, iż był to tzw. ślub per-procura, polegający na tym, że to najpierw dworzanin wysłany w imieniu króla zaślubiał jego wybrankę. Właściwy ślub i koronacja Bony na Królową Polski odbyły się na Wawelu.
Zaczynają nękać nas żebrzący, a z pobliskiego murku podnoszą tyłki i idą w naszą stronę podejrzane typy, więc profilaktycznie i raczej bez zwłoki ewakuujemy się stąd.

Nie możemy jechać autostradą więc powrót do Pompeii, bo tam w dalszym ciągu stacjonujemy, przebiega przez podmiejskie Portici, Ercolano i Torre del Greco, drogą w sporej części wytrząsającą wnętrzności. Jak nigdzie indziej widać tu panujący nieład i niedbalstwo. Nie ma ani na chwilę przerwy w zabudowaniach, tłok, chaos, wokół śmieci, no i chyba tego dnia wszyscy zrobili pranie.
„Zobaczyć Neapol i umrzeć”, to powiedzenie (z naciskiem na „umrzeć”) mówi mi Basia, wymyślił chyba ktoś kto nigdy tu nie był. Nie jest wykluczone, że powstało ono nie tylko z zachwytów nad miastem. Neapol jako miasto portowe było w przeszłości znanym miejscem rozrywek i siedzibą kobiet lekkich obyczajów i kiedy nie znano skutecznych medykamentów na choroby przenoszone drogą płciową, wizyta tu dla nie jednego tak się właśnie mogła skończyć.

Agostini - 2011-11-22, 15:28

c.d.
Agostini - 2011-11-23, 10:09

Mija półtora tygodnia naszej włóczęgi, więc to czas najwyższy aby sprawdzić temperaturę wody Morza Tyrreńskiego i trochę poleniuchować. Od tej pory już nic nie musimy i mamy niczego ominiętego nie żałować. Celem teraz jest Półwysep Sorrento i położony na jego krańcu kemping Nettuno [N 40 34.58560 E 14 21.10540]. Odległość jest niewielka, więc na miejscu mamy nadzieję być szybko. Niestety ufając tylko nawigacji, jedziemy przez okoliczne miejscowości, a po około godzinie spostrzegamy, że w tym miejscu już byliśmy. Nie pierwszy raz, szczególnie tu na południu nasz „Krzysiu Chołowczyc” wyraźnie sobie nie radzi. Dopiero wybór z mapy alternatywnej trasy wyprowadza nas na prostą, a potem przez góry, krętą do samego końca drogą, doprowadza do celu.

Szczęście nam nadal dopisuje, trafiamy na kameralny, kaskadowo położony, z własną plażą i czego najbardziej się obawiałem, to bez stromego zejścia do morza. Miejsce z widokiem na marinę, miła obsługa, sklep i bar na miejscu, ceny lepiej niż umiarkowane [25 €], a za sąsiadów mamy Polaków z Wrocławia - to jest to o co chodziło. Wybór miejscówki nie jest przypadkowy, stąd mamy drogą morską Isola di Capri na wyciągnięcie ręki, a w drugą stronę zaczyna się Costiera Amalfitana.

Wybrzeże wokół nas jest klifowe z wysokimi skałami wyrastającymi z morza i spotkać płaski brzeg jest raczej tu trudno. Zapuszczając się coraz dalej udaje nam się w końcu odnaleźć prawie bezludną plażę z malutkimi kamyczkami. Niestety wylądowanie na niej jest ryzykowne z powodu skał przybrzeżnych i fali przybojowej. Trzeba zakotwiczyć kilkadziesiąt metrów od brzegu i dopłynąć wpław. Następnie można wspiąć się wąskimi schodkami wykutymi w skale na sam szczyt wzniesienia gdzie rozpościerają się długo pozostające w pamięci widoki.

Santa - 2011-11-23, 10:16

Szkoda, że zaczynacie leniuchować :szeroki_usmiech tak ciekawie pokazujecie Italię. Ale należy Wam się :szeroki_usmiech - w półtora tygodnia zobaczyliście naprawdę bardzo dużo :szeroki_usmiech
Nomad - 2011-11-23, 17:56

Oj... zasłużyli na trochę odpoczynku - ale tylko na trochę...Do roboty!!!! :-/

(mnie została Sycylia-zawsze za daleko :shock: a może za krótko,bo zawsze we Włoszech zbałamucę tyle czasu po drodze,że mi go braknie)
No czekam.... :kawka:

Endi - 2011-11-23, 20:29

Oj Andrzejku, Andrzejku... :)

Widzę, że nie tylko imię nas łączy :ok ...i ja wlazłem na Vesuvio, z tą różnicą, że kiedy zszedłem do krateru, trochę poniżej linii i nawdychałem się tej siary to zamroczyło mnie nie na żarty :szeroki_usmiech Skuterekiem równie, pomykamy ochoczo :szeroki_usmiech I pływanko pontonikiem uwielbiasz :szeroki_usmiech co ja choć jeszcze go nie mam, polubiłem szalenie. O samej Caprii nie wspomnę ale ciekawe czy zdecydowałeś się odwiedzić tę piękną, Lazurową Grotę, której widok wywołuje omdlenie.
Te wspomnienia, traktuję ze szczególnym sentymentem. Region - Neapol, Sorento i Amalfii był zawsze moim marzeniem, które spełniło się będąc w ukochanej Italii po raz drugi.

Dzięki Ci bardzo Agostini, za te - „powroty” :spoko

Piwko stawiam z przyjemnością :)

Agostini - 2011-11-23, 21:11

Oj Andrzejku, Andrzejku

Jesteś bardzo miły. Dziękuję!
Dla tej groty to ja 2000 km jechałem. Wprawdzie optyka aparatu nie bardzo sobie radziła, ale pokażę co nie co. I muszę kończyć tę relację, bo strasznie długa się zrobiła.

@ndrzej - 2011-11-23, 21:25

Agostini napisał/a:
I muszę kończyć tę relację, bo strasznie długa się zrobiła.



Pisz jak najwięcej, bo masz do tego niebywały talent! Twoje relacje są naprawdę bardzo interesujące!!! Pozwalają innym okiem spojrzeć na miejsca w których byliśmy i które pozostawiły nam niezapomniane wrażenia.

Dzięki! :bigok

Agostini - 2011-11-24, 10:57

Costa Amalfitana (Wybrzeże Amalfitańskie) to droga po południowej stronie Półwyspu Sorrento wpisana na listę UNESCO. Ten około 50 km odcinek to jedna z najpiękniejszych widokowo dróg w Europie. Apeniny stromo tu schodzą do Morza Tyreńskiego, a na niewielkiej przestrzeni między morzem a górami , wzdłuż drogi wijącej się serpentynami, poprzyczepiane są do skał jedna po drugiej maleńkie miejscowości. Panuje tu duży ruch, a o miejscu do zatrzymania, czy parkowania samochodu można jedynie pomarzyć. Z powodu wzmożonego ruchu, przewężeń i małej ilości miejsca obowiązuje na tym terenie zakaz poruszania się w ciągu dnia kamperami i samochodami ciężarowymi.

Trasa wiedzie przeważnie wysoko nad poziomem morza, więc można cały czas oglądać piękne widoki. Przyjeżdżając tu na skuterze mamy możliwość zatrzymywania się po drodze i oglądania domów zbudowanych na skalnych półkach, z ich tarasami i parkingami zawieszonymi w powietrzu. Graniczą one jedynie od czasu do czasu z eleganckimi kurortami i hotelami. Są opinie, że tylko dzięki tak małej przestrzeni i niemożliwości dalszego urbanizowania się, region ten ma szansę pozostać takim jaki jest.

Najpiękniejszym naszym zdaniem na Amalfitanie jest położone na klifowym zboczu Positano. Do ruchu kołowego, poza główną drogą, przeznaczone są tu jeszcze dwie wąskie ulice. Reszta to urokliwe, piesze alejki, ze straganami, galeryjkami, kafejkami i niezliczoną ilością schodków. Nie ma tu wiele zabytków, za to spacer i przebywanie tu, to prawdziwa przyjemność. Piękne widoki z góry jak i z dołu miasta. Pośpiech jest surowo zabroniony. Positano to z całą pewnością perełka tego wybrzeża i warto w tym romantycznym miejscu być choć raz.
Amalfi, natomiast to także miasteczko, położone na stromej skale, od którego pochodzi nazwa całego wybrzeża. Jest trochę większe od Positano, ze znaczną ilością małych uliczek z podcieniami, ale też i większą ilością turystów. Ze sporego portu, który posiada wypływają statki i jachty motorowe między innymi na Capri. Duma miasta to XIII w. katedra św. Andrzeja z imponującą, wielokolorową fasadą, arkadami i wysokimi schodami. O zwiedzaniu w środku dnia w tym rejonie należy zapomnieć, gdyż pora sjesty jest tu czymś oczywistym. W tym czasie warto odwiedzić położone 5 km dalej, na szczycie nadmorskiej góry - Ravello. To osada zawieszona między niebem a ziemią, której bliżej jest chyba do nieba.

Robimy tu sobie kilka wypadów, a wracając za każdym razem na nasz kemping, nie możemy oprzeć się by nie przystanąć choćby na chwilę. Stwierdzamy, że już sama jazda jest tu czystą przyjemnością. Droga do naszego Nettuno też jest w pewnych odcinkach tak wąska, że nie miną się dwa auta, a jeżdżą nią również autokary wycieczkowe i włoski PKS (SITA). Dlatego jechać należy tu ostrożnie oraz wsłuchiwać się w nadawane przez nich sygnały – fanfarki (szczególnie przez tych drugich) , które oznaczają dla nas nakaz zatrzymania się i poczekania w szerszym miejscu. W przeciwnym razie to kierowca autobusu będzie patrzył, jak to my pocimy się cofając naszym autem, a kiedy nadjadą w tym momencie z tyłu inni, to będzie już prawdziwa katastrofa.

Agostini - 2011-11-24, 11:03

c.d.
Agostini - 2011-11-24, 11:07

c.d.
Agostini - 2011-11-25, 14:03

Capri. "Wyspa zakochanych”, „cesarska”, „wyspa kwiatów”, różne nazwy ma ta niewielka, malownicza i jedna z najbardziej znanych wysp na świecie. To tu chętnie uciekał z Rzymu cesarz August, a Tyberiusz przeniósł stolicę cesarstwa i zamieszkiwał do końca swojego życia pławiąc się w bogactwie. Dziś również wyspa jest synonimem luksusu, a swoje domy ma tu wielu bogatych i sławnych ludzi. Dłuższy pobyt tu, nie będzie z pewnością z segmentu „wczasy pod gruszą”. My ograniczymy się do zwiedzania jej od strony morza i schodząc na ląd raczej nie będziemy zapuszczać się głęboko nie chcąc tracić z oczu naszego środka transportu. A jednak, italiofobie wzięły górę.

Z tej perspektywy jawi się ona nie mniej atrakcyjnie, no i nie ma też tłumów turystów, których przywożą tu wielkie wycieczkowce co chwilę wpływające do Marina Grande.
Pierwszego dnia planujemy „rozpracować” jej wschodni brzeg, ze słynnymi skałami Faraglioni i obfitujący w wiele grot. Capri zbudowana jest ze skał wapiennych , sprzyjających powstawaniu jaskiń i grot, których tu można naliczyć ok. 15. Najsłynniejszą jest Grota Lazurowa, ale leży ona po przeciwnej stronie wyspy i zostawiamy ją sobie na następny dzień, również dlatego, że jest to brzeg nawietrzny, a ja ze swoim 15-to cm zanurzeniem nie bardzo mogę oprzeć się większej fali. Jednocześnie chcę wcześniej zrobić rozeznanie akwenu i przyzwyczaić mojego członka załogi , który i tak mnie co chwilę upomina słowami: „możesz tak nie trząść”.

Pierwsze spotkanie z wyspą, daje odczucie jej niedostępności, to wysoka skała pionowo wyrastająca z morza, a na jej szczycie Villa Jovis , a właściwie to co z niej zostało. To z tej posiadłości Tyberiusz mógł oglądać pozostałych 6 swoich domów. Legenda mówi, że cesarz był wielbicielem młodych chłopców, a po wykorzystaniu ich, strącał z tej skały do morza.
Ciekawe i atrakcyjne miejsca łatwo odnaleźć, gdyż w ich okolicach cumują większe i mniejsze łodzie. Prawie wszystkie groty dostępne są tylko od strony morza. Jedną z chętniej odwiedzanych jest Grotta Meravigliosa ze stalagmitami zwanymi „Wykapaną Madonną”. W niżej położonej Grotta Bianka, woda morska miesza się ze słodką źródlaną o dużym stężeniu minerałów w niej zawartych barwiąc ją na kolor biały.

Jedną z największych atrakcji włoskiej wyspy Capri jest Grotta Azzurra (Lazurowa Grota) położona na zachodnim brzegu. Opływając wyspę już z daleka można się domyślić, że zbliżamy się właśnie do tego miejsca. Panuje tu spory ruch i trudno z początku zorientować się na jakiej zasadzie można wpłynąć do środka. Obserwując ten harmider, nawoływania się i głośne zachowanie południowców czekamy na swoją kolejkę. Następnie przesiadamy się do małej łódki wiosłowej i podpływamy do niskiego, wąskiego tunelu wiodącego do wnętrza. Panowie wyczekują moment kiedy fala nie zamyka wejścia i przy pomocy łańcucha przeciągają łódkę z pasażerami do środka. Trzeba w niej siedzieć nisko, a najlepiej leżeć, gdyż podczas przejścia głowa nie powinna wiele wystawać ponad burty. Trwa to chwilę i jest bardzo emocjonujące.
Dla turystów udostępniona jest tylko jedna z wielu sal o wym. 25 x 70 m i wys. 7-14 m. Światło słoneczne dostające się przez mały otwór do wnętrza groty filtruje na 22 m głęboką słoną wodę, która przybiera wspaniały lazurowy odcień, niczym płynny szmaragd.

Agostini - 2011-11-25, 14:08

c.d.
Agostini - 2011-11-25, 14:10

Taki prezent zafundował nam Antonio.



Agostini - 2011-11-25, 14:13

Z naszego czterotygodniowego urlopu pozostało nam jeszcze 4-5 dni (oprócz tych zarezerwowanych na powrót) i moglibyśmy realizować dalszą podróż, która we wcześniejszych planach brała pod uwagę zwiedzanie wschodniej Sycylii. Targani dylematami w końcu podejmujemy decyzję o powolnym odwrocie. Uznajemy, że to za mało czasu, żeby dobrze poznać miejsca, które chcielibyśmy odwiedzić. Zrobimy to niewykluczone, że w przyszłym roku. Mamy też nadzieję na spotkanie załogi Marko, która miała w planach przebywać w tym czasie w okolicy Asyżu. Niestety obowiązki zawodowe uniemożliwiły im wyjazd. W tej sytuacji postanawiamy, że zboczymy z trasy i zrobimy sobie jednodniową przerwę w podróży zatrzymując się w Saturni.

Wjeżdżamy na autostradę, a robię to we Włoszech tylko wtedy kiedy nie ma równoległych i łatwych dróg, gdyż jest tu dość duża sieć tras szybkiego ruchu, a nimi podróżuje się taniej i wcale nie gorzej. Zatrzymujemy się jeszcze tylko na chwilę, tuż za bramkami, aby popatrzeć ostatni raz na Vesuvio, bo tak już od tamtej pory go nazywamy. To jest nasze pożegnanie z Kampanią.
Docieramy do wielkiej obwodnicy rzymskiej, mijajmy kolejne zjazdy z ich historycznymi nazwami, wyraźnie ożywiamy się, mamy dobre humory, co chwilę spoglądamy w lewo na miasto, które nas tak bardzo zachwyciło. Myślami i w rozmowach będziemy jeszcze wiele razy tu wracać.
Aurelia to zjazd oznaczony numerem 1, którym wyjeżdżamy z G.R.A. kierując się w stronę Saturni [N 42 39 16.84 E 11 30 13.32, stellplatz 12 €], w której mamy zamiar (jeszcze raz ukłony dla Mazurka) skorzystać z gorących siarczanowych kąpieli. Jest późna pora, a spieszyć się nie musimy, więc w Civitavecchia parkujemy na dużym komunalnym placu w okolicy portu (namiarów nie udało mi się odtworzyć) i w towarzystwie innych kamperów spędzamy noc. Przed południem przekraczamy automatyczną bramkę na stellplatzu i już godzinę później moczymy się w gorącej wodzie o kolorze i zapachu, który doskonale znacie z momentu zrzucania szarej wody z Waszych kamperków.

Rano nie wpisuję nic w nawigację tylko klikam w ikonkę: D O M.
Później jest już tylko Perugia, Ravenna, trochę adriatyckiego wybrzeża, znowu obok Wenecji i…
I arrivederci słoneczna Italio.
To jest KONIEC. Pozdrawiamy: Basia i Andrzej

Annmir - 2011-11-25, 15:32

Kochani dziękujemy Wam bardzo, relacja wspaniała pozdrawiamy i czekamy na nowe relacje z podróży, nawet tych najkrótszych :spoko :spoko :spoko
Skorpion - 2011-11-25, 15:53

Juz nic nie powiem ale zazdraszczam Wam takich wspanialych miejsc w ,ktorych byliscie sa piekne choc tak naprawde zdjecia nie oddaja calej ich pieknosci. :spoko :spoko :spoko :spoko
Elwood - 2011-11-25, 16:59

Dzzięki za wspaniałą relację. Świat jest piękny i aż żal że życie zbyt krótkie, by zobaczyć go w całości. Dzięki takim relacjom jak Wasza można przynajmniej wirtualnie pobyć w odwiedzanych przez Was miejscach. Żal, że to już koniec. :spoko :spoko :spoko
Aulos - 2011-11-25, 20:24

Odbyliśmy z Wami całą podróż i jesteśmy pod wrażeniem relacji. Troszkę Wam zazdrościmy, ale tylko troszkę, za to bardzo się z Wami cieszymy z tej wyprawy, która teraz jest też już trochę nasza. :spoko

W dowód uznania :pifko

yannoo - 2011-11-25, 20:41

I może jeszcze na taki końcowy koniec... coś o tych mitach włoskich. Czy rzeczywiście jest tak źle, czy też po prostu przypadki indywidualne?
Dziękujemy także za obszerną i piękną relację, pozdrawiamy

Agostini - 2011-11-25, 21:31

Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa.


Nie mogę kreować się na eksperta po dwudziestu kilku dniach pobytu we Włoszech, dlatego nie odważę się na obalanie mitów. Natomiast będę zachęcał każdego niezdecydowanego do odwiedzenia tego niezwykłego kraju. Włochy są tak bardzo atrakcyjne pod względem turystycznym i to zarówno dla miłośników zabytków, pięknych widoków, ciepłego morza i wyśmienitej kuchni, że brak próby poznania tego, będzie tylko naszą stratą.

Nie będę oryginalny jak powiem, że przykre zdarzenie może przytrafić się każdemu i wszędzie, choć z całą pewnością są miejsca gdzie to ryzyko jest większe. Jeśli chcemy bezpiecznie i zadowoleni wrócić do domu, to dobrze byłoby o tym pamiętać.

Agostini - 2011-11-25, 22:17

Przepraszam Aulos, dziękuję oczywiście za piwko.

Znając co nie co Twoje opinie o Italii, mam prośbę. Jak będziesz zakładał Klub Miłośników Italii, zapisz mnie proszę, na swoją listę.

rysiol - 2011-11-25, 22:35

Kurcze szkoda że mieliście tylko 4 tygodnie urlopu. Już czekam na waszą następną wyprawę i relację.
wbobowski - 2011-11-26, 03:57

Basiu i Andrzejku dzięki Wam znowu byliśmy po 3 latach przerwy w wielu wspaniałych miejscach.
Ale również dzięki Wam widzimy w ilu jeszcze wspaniałych miejscach nie byliśmy. Neapol wygonił nas smrodem palonych śmieci. A Capri i Sorento też mieliśmy w planach, na miejscu niestety zmienionych.

Skorpion - 2011-11-26, 16:26

Czytajac od kilku dni Wasze i kolegi Elwooda i OD relacje z Itali czyje sie tak jakbym byl z Wami i z nimi rownoczesnie na wyjezdzie Dzieki :hello :hello :hello :spoko
maga - 2011-11-26, 18:26

Wciągnęła mnie Twoja opowieść na całego :ok
Świetna relacja, szczegółowa, aż chce się czytać,o zdjęciach nie wspomnę-te widoki.
Byliśmy już kilka razy we Włoszech ale tzw.bucik jest cały czas naszym marzeniem.
Gdy dojrzejemy do niego,na pewno Twoja relacja będzie naszym przewodnikiem :ok
Dziękujemy :pifko wirtualne poszło.

Marek Sowa - 2011-11-28, 23:42

Andrzejku i Basiu jesteśmy Waszym wyjazdem oczarowani a relacja zamieszczona powyżej to naprawdę super materiał dla wszystkich, dla tych co nie mogą tam pojechać jak i dla tych, którzy tam się kiedyś wybiorą. Gratulujemy Krysia i Marek. Szkoda, że nie mogliśmy skorzystać z Waszego zaproszenia
gino - 2011-11-29, 07:29

szkoda że juz MUSIMY wracać... :gwm
:ok


Andrzejku, powiedz mi...co czuliście na Monte Casino...

bo, ja..nawet oglądając fotki, czułem DUMĘ .... że jestem Polakiem

:spoko

AGAiPIOTR - 2011-11-29, 12:16

kiedy byliście we Włoszech? :ok
jakoś nie mogę znaleźć :-/

my też byliśmy... nawet w tych samych miejscach, może się minęliśmy :?:

Agostini - 2011-11-29, 13:34

Do Włoch wyruszyliśmy w ostatnim dniu sierpnia, a wróciliśmy 23 września. Szkoda, że nie wiedziałem, na pewno moglibyśmy się spotkać.


Dziś, kiedy ktoś mnie pyta: -„co ci najbardziej podobało się we Włoszech?”, odpowiadam, że zachwycił mnie Rzym, ale najbardziej emocjonalna była wizyta na Monte Cassino. Przebywanie tam i zapoznawanie się z historią tego miejsca poruszy każdego, szczególnie kiedy będziemy pamiętać, że daninę życia złożyli tam Polacy w niesprawiedliwy sposób pozbawieni swoich rodzin i ojczyzny. Dlatego powinniśmy dbać o to miejsce szczególnie.
Zatrzymują się tu często samochody z polskimi rejestracjami, przyjeżdżają też na chwilę autobusy z wycieczkami. Wysypują się z nich gwarnie i w pośpiechu ludzie z chorągiewkami, chustami i innymi emblematami w narodowych barwach, a kiedy wracają widać w nich jakąś wielką radość i spokój.

Tak Grzesiu, możesz czuć się dumny, że jesteś Polakiem.

MAREKH - 2011-12-02, 21:13

Kochani - Basiu (tak przy okazji, wszystkiego najlepszego na zbliżające się imieniny :roza: ) i Andrzeju. W styczniu minie rok jak Tadeusz przedstawił Was nam w Uniejowie, i wtedy nie przypuszczałem,że tak mili ludzie z takim "jajem"pojawią się na Forum. GRATULUJĘ wspaniałej wyprawy i myślę że w przyszłym roku,wymyślicie coś niemniej ciekawego. :spoko :spoko :spoko
Tadeusz - 2011-12-02, 21:29

MAREKH napisał/a:
i wtedy nie przypuszczałem,że tak mili ludzie z takim "jajem"pojawią się na Forum.


Drogi Marku. Basia i Andrzej pokazali już nie raz, że są fantastycznymi ludkami z fantazją, otwartymi głowami i sercami na dłoni. Szkoda, że nie byłeś z nami na mazurskim spotkaniu żęglarsko-pontonowo-kolarskim a w dodatku czesko-polskim.
Tam Basia z Andrzejem to dopiero dawali czadu! :ok

Agostini - 2011-12-02, 23:42

My też nie spodziewaliśmy się, że w ciągu tego roku poznamy tyle fantastycznych osób.
To my jesteśmy beneficjentami tych znajomości. Dzięki. :spoko

RODOS - 2011-12-06, 18:16
Temat postu: Relacja
Bardzo piękna i ciekawa relacja, zachęcająca do podróży. Dobrze, że Wasze początkowe obawy nie potwierdziły się i spędziliście wspaniałe wakacje. Dla następnych podróżników jest to jakaś wskazówka. Serdecznie pozdrawiamy. A tak na marginesie, skąd macie takie ładne miniaturki flag. My szukamy i to róznych krajów , bez powodzenia. Za relację stawiamy piwko. RODOS
Jary70 - 2011-12-06, 22:10

super relacja, niesamowite, że gdzieś mijaliśmy się po drodze :spoko
Agostini - 2011-12-07, 10:39

Jakoś nie miałem szczęścia do spotkań, a wiem, że w tym czasie i w podobnych miejscach było nas więcej. Szkoda.

RODOS, spróbuj tu:http://www.flagi.go3.pl/. Jeżeli Ci się nie uda, daj mi znać jakich krajów chciałbyś mieć flagi. Postaram się pomóc.

Pawel1o - 2021-02-01, 10:49

Agostini, napisz proszę jeśli możesz z jakiego miejsca startowałeś swoim gumiakiem na wyspę Capri i ile koni ma Twój silnik. Kusi mnie Amalfi i pewnie się tam wybiorę a te groty wyglądają bajecznie.
Pozdr.
Paweł

Piasek1 - 2021-02-01, 13:52

Polecam "obok" Ventotene:
nie jest tak festyniarska i tak absurdalnie droga jak Capri

Agostini - 2021-02-03, 22:27

Pawel1o napisał/a:
Agostini, napisz proszę jeśli możesz z jakiego miejsca startowałeś swoim gumiakiem na wyspę Capri i ile koni ma Twój silnik. Kusi mnie Amalfi i pewnie się tam wybiorę a te groty wyglądają bajecznie.
Pozdr.
Paweł

Miło, że ktoś to jeszcze czyta. :shock: Myślałem, że ta relacja już na zawsze przepadła gdzieś w czeluściach internetu. :)

Po okolicy i na Capri pływaliśmy z kempingu Nettuno (40.583034, 14.353660). Kemping jest nieduży i kaskadowo położony i wodowanie nie jest łatwe, ale możliwe. Tak było 10 lat temu. 200 metrów dalej jest duża marina.
Wtedy, i do tej pory pływam zestawem Hondy 3,8 m i 20 HP.

Pawel1o - 2021-02-05, 19:08

Kopalnia wiedzy, więc czytam i notuję. Silnik jednak mam zbyt mały aby się wybrać z kempingu na Capri (odwieczny dylemat waga sprzętu czy moc). Z 6KM tylko koło brzegu. Mam nadzieję że ceny rejsów zorganizowanych wzdłuż wybrzeża nie zabijają.
zbyszekwoj - 2021-02-06, 17:06

Pawel1o napisał/a:
ceny rejsów zorganizowanych wzdłuż wybrzeża nie zabijają.


Cena przepłynięcia łódką 10m do Lazurowej Groty wyzsza od ceny przepłyniecia promem z Sorento .Cena kawy była 11 Eu za dwie(tak jakos zapamietałem :diabelski_usmiech ).

Piasek1 - 2021-02-06, 18:16

Z dwóch wizyt w Italii, to jak z ciebie drą łacha, zawsze zostaje najdłużej w pamięci.

W Rzymie od 30 lat mieszkają nasi znajomi, umówiliśmy się z nimi na 9tą pod jakimiś tam głównym punktem coby się łatwo namierzyć i dalej na całodniowe zwiedzanie
Byliśmy z pół godziny wcześniej to jeszcze jakaś kawa, rogalik, x4 i tam wyszło 10 czy 11 euro.
Po paru godzinach zwiedzania akurat kołem w to samo miejsce dotarliśmy - no to wejdziemy na kawę i jakiegoś rogalika.
Za 6x to samo co wyżej zapłaciliśmy niecałe 8 euro, tylko dlatego że zamówiła to nasza znajoma posługująca się włoskim

mischka - 2021-02-07, 11:25

Piasek1 napisał/a:
Z dwóch wizyt w Italii, to jak z ciebie drą łacha, zawsze zostaje najdłużej w pamięci
kiedyś mi pewien sprzedawca na hiszpańskim bazarze powiedział "Holiday is expensive"
Ciekawe jakie mają zdanie na ten temat niemieccy turyści w Kołobrzegu :haha:

Ja Włochy odwiedzam tak często jak to możliwe bo mi się tam podoba, a to że czasami muszę "dopłacić".... :spoko

Piasek1 - 2021-02-07, 11:45

Ja za drugim razem będąc w Italii, gdzie już człowiek jakoś tak pewniej się w tym wszystkim poruszał i ogarniał, niemal na każdym kroku doświadczałem tego jak próbują cię orżnąć albo okantować ale tak z uśmiechem, serdecznie, i na każdym kroku. Dla mnie osobiście najpodlejsza forma. M.in właśnie na takich tam kawach, parkingach, biletach wejściowych. Wszędzie zaczynasz po angielsku, cena to X, zaczynasz się kłócić że tam wisi że jednak Y to zaczyna po włosku bełkotać że on cię nagle nie rozumie i płacisz w końcu Y czyli normalną cenę. Ale niesmak pozostał.

Potem przerzuciliśmy się na Chorwację i też pierwsze 2-3 wyjazdy było ok, niesamowicie serdeczni i życzliwi ludzie ale ostatnimi razy, szczególnie już w tych takich zatratowanych miejscówkach, już było widać że turyści im przeszkadzają, najlepiej to jakbyś zostawił 100 euro za to że w ogóle wszedłeś, że w ogóle kelner podszedł do stolika itp

Aulos - 2021-02-10, 16:01

We Włoszech w miejscach "turystycznych" potrafią mieć w lodziarniach dwie różne gałkownice do lodów - większą dla miejscowych i mniejszą dla turystów. :evil: Co do cen w kawiarniach, to trzeba pamiętać o tym, że ceny są uzależnione także od tego gdzie zamawiamy i konsumujemy: przy barze jest najtaniej, drożej przy stolikach, a najdrożej przy stolikach na zewnątrz. Ale pomimo tego ich podejścia do turystów, jak do dojnej krowy i tak nie przestaniemy tam jeździć. :spoko
Endi - 2021-02-10, 17:38

mischka napisał/a:
kiedyś mi pewien sprzedawca na hiszpańskim bazarze powiedział "Holiday is expensive" Ciekawe jakie mają zdanie na ten temat niemieccy turyści w Kołobrzegu :haha:


Niemiecki turysta ?? :)
Deutscher Tourist? Er sagt ja. Wie schon dieser Kolberg ist. Was fur eine schone Altstadt. Und die Preise fur Sie sind so gunstig, zum Beispiel ein Wohnmobil fur zwei Personen auf einem super exklusiven Campingplatz nur 25 Euro und in der Hochsaison :mrgreen: .

Und es gibt viele, die ihre Zahne in der Krankenversicherung haben und uberglucklich sind. Du kannst mit dir leben..

:mikolaj :spoko

@ndrzej - 2021-02-10, 19:49

Nad polskie morze przyjeżdżają ci bogatsi Niemcy... :wyszczerzony:

Biedniejsi jeżdżą do Francji, Hiszpanii, Maroka i stoją na dziko albo na Stellplatzach. :diabelski_usmiech

Agostini - 2021-02-10, 20:47

Włochy to chyba najatrakcyjniejszy turystycznie kraj nie tylko w Europie ale i na świecie. Zarówno latem jak i zimą. Ludzie raczej weseli i „ciepli”, nie sztywniaki i formaliści jak gdzie indziej. Można tam dobrze się czuć.
Przymykać, Panowie, oko na te małe naciągnięcia. :) Urlop będzie bardziej udany. :mrgreen:

W tamtym roku Turcja przegrała przez pandemię, a w tym roku wszystko wskazuje na to, że przegra z Italią.

mischka - 2021-02-11, 22:11

Endi napisał/a:
Wohnmobil fur zwei Personen auf einem super exklusiven Campingplatz nur 25 Euro und in der Hochsaison :mrgreen: .
aż się wybiorę :oops:
LukF - 2021-02-12, 08:55

mischka napisał/a:
aż się wybiorę :oops:


Michał,

Było o Niemcach. Ty za dobrze po Polsku mówisz... :bajer

Pawel1o - 2021-02-12, 09:23

A wracając do Amalfi, to ten camp Nettuno wygląda całkiem ok. Zastanawia mnie tylko czy jest sens w te okolice zabierać pływadełko typu 6KM i 3,6 długości ponton. Co o tym myślisz Agostini? Mój zasięg na tym to zaledwie kilka km w prawo i lewo wzdłuż wybrzeża?
zbyszekwoj - 2021-02-12, 17:38

Pawel1o napisał/a:
A wracając do Amalfi


Podobno to najpiękniejsza trasa w Europie. Chociaz zakaz przejazdu kamperem . Ja przejechalem całą trasę nawet przez centrum Positano. Policja z choragiewkami w ręku była tak zdziwiona ,ze nawet nie zareagowali. Nie wiem jak mozna tam pływac łódką jak zatrzymamc się nie bardzo jest gdzie.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2021-02-12, 20:48

Lata temu na placu Nawona 2 kawy 7euro,ale ta sama kawa na stojąco kosztowała 1 euro.
Patrzę na mapę, oraz ulubione w kompie,jak wszystko się unormuje to Grecja przy powrocie,będzie Bałkanami no i może przez Włochy,ale czas pokaże,szczepienie mamy 22 lutego,no ale my już staruchy :?: to nie wiadomo co będzie.Termy włoskie fajne zwłaszcza na dziko w Viterbo,chyba nic się nie zmieniło :haha: :haha:

Agostini - 2021-02-12, 21:53

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
...szczepienie mamy 22 lutego...


Basiu, :roza: a którą szczepionką? :wyszczerzony:

grzegorz_wol - 2021-02-12, 22:19

....ale ten mały jest najsympatyczniejszy.... :haha:
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2021-02-13, 15:05

70+ to się zobaczy,nawet teraz do Słowacji potrzebne jest badanie,myślę że tak jak podaje TV to po drugim szczepieniu dostaniemy zaświadczenie które pozwoli nam gdzies pojechać w świat :?:
JacekL - 2021-02-13, 18:26

Aulos napisał/a:
We Włoszech w miejscach "turystycznych" potrafią mieć w lodziarniach dwie różne gałkownice do lodów - większą dla miejscowych i mniejszą dla turystów. :evil:


Gałkownice??? we Włoszech????? w różnych rozmiarach???

Teoria spiskowa dziejów, poza tym tam w ogromnej większości lodziarni nakładają szpatułkami. :haha:

Agostini - 2021-02-13, 22:31

zbyszekwoj napisał/a:
Pawel1o napisał/a:
A wracając do Amalfi


Podobno to najpiękniejsza trasa w Europie. Chociaz zakaz przejazdu kamperem . Ja przejechalem całą trasę nawet przez centrum Positano. Policja z choragiewkami w ręku była tak zdziwiona ,ze nawet nie zareagowali. Nie wiem jak mozna tam pływac łódką jak zatrzymamc się nie bardzo jest gdzie.

A wracając do Amalfi...
Amalfitana, bo taką ma swoją nazwę ta droga, jest wpisana na listę UNESCO. Ze względu na przewężenia (foto) obowiązuje zakaz ruchu, m.in. dla kamperów (foto) pomiędzy 6:30 a 24:00.
Ale żeby właściwie docenić to miejsce dobrze jest przejechać się po niej rowerem, skuterem, czy czymś, czym możemy zatrzymywać się bez ograniczeń w różnych miejscach. Jest naprawdę urokliwie.

Zapewniam Cię Zbyszku, że łódką, w przeciwieństwie do kampera to zatrzymać się można niemalże wszędzie.

PS.
Nie no... przecież nie na drodze. :)

Agostini - 2021-02-13, 23:50

Pawel1o napisał/a:
A wracając do Amalfi, to ten camp Nettuno wygląda całkiem ok. Zastanawia mnie tylko czy jest sens w te okolice zabierać pływadełko typu 6KM i 3,6 długości ponton. Co o tym myślisz Agostini? Mój zasięg na tym to zaledwie kilka km w prawo i lewo wzdłuż wybrzeża?

6 KM Twojego silnika do dość dużego pontonu to rzeczywiście trochę mało. Pomyśl z czasem o zmianie na 10 KM a to już będzie całkiem nieźle. Dobry niewielki i nie za ciężki zestaw to 10 KM i 3,4m pontonu.

Jeśli pytasz czy wato zabierać taki zestaw to powiem, że warto. Zawsze warto… Bo nie zawsze trzeba płynąć daleko żeby dotrzeć do ciekawych miejsc. Wystarczy, że oddalisz się od tłumów ludzi, popłyniesz sobie wzdłuż brzegu do odosobnionych zatoczek, do miejsc dostępnych tylko od strony morza.

Ja nie wyobrażam sobie wakacji bez pływania. To połowa mojej satysfakcji z wyjazdu.

Tadeusz - 2021-02-14, 09:21

Andrzejku, pozwoliłem sobie na wyeksponowanie Twego wątku na stronie fejsbukowej CT:

https://www.facebook.com/...468246853579893

:szeroki_usmiech :bukiet:
:spoko

Pawel1o - 2021-02-14, 12:02

Wkradł mi się błąd. Długość pontonu 3,20. Pływadełko w takim razie zabiorę ze sobą. Faktycznie silnik 10KM byłby idealny tylko waga mnie odstrasza. Między 6KM a 10 KM jest ok 15 kg różnicy więc samemu trudno już to będzie zwodować. W każdym bądź razie dzięki za rady. Świetna relacja i pewnie po raz kolejny odwiedzę słoneczną Italię.
zbyszekwoj - 2021-02-14, 12:30

Agostini napisał/a:
obowiązuje zakaz ruchu, m.in. dla kamperów


Wjeżdżaliśmy od poludnia, znak ten zauwazyłem juz przy wjeżdzie, nie bylo innej mozliwosci. Ryzyk, fizyk i udalo się. :aniolek


[edit] naprawa technicznej strony cytatu. WB

Agostini - 2021-02-14, 20:32

Tadeusz napisał/a:
Andrzejku, pozwoliłem sobie na wyeksponowanie Twego wątku na stronie fejsbukowej CT:

Tadziu, cała przyjemność po mojej stronie. :bajer ;)


zbyszekwoj napisał/a:
Wjeżdżaliśmy od południa, znak ten zauważyłem już przy wjeździe, nie było innej możliwosci. Ryzyk, fizyk i udało się.

Ooo, to nic takiego. ;) Tego samego lata (2011) nasi, Pawcio i Aga i Piotr też pojechali kamperami tą drogą.
To wyluzowana Italia, a nie Austria, Norwegia czy co tam jeszcze. :)



Odświeżenie tej relacji przywołało wspomnienia i zmusiło mnie do pewnych przemyśleń. :?
Może to już ten czas kiedy można/trzeba zacząć wracać do miejsc, które nas zachwycały i czuliśmy się w nich dobrze. :idea: :?:
A nie, tylko gonić ciągle za nowym i nowym - no bo przecież już tam byliśmy.

Zwlekając może okazać się, że życia później nie starczy. :roll: :?:

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2021-02-16, 12:31

Dlatego my nie gonimy tylko za każdym razem w Grecjì odkrywamy stare i coś nowego też uda się odkryć,nie mamy juz siły gonić za nowym :?: Stara gwardia mało już pisze na CT,są teraz nowi czynni kamperowcy :haha:
zbyszekwoj - 2021-02-16, 15:23

Agostini napisał/a:
Zwlekając może okazać się, że życia później nie starczy.


My tez juz dorośliśmy na powrót do Włoch, oby pandemia mineła. Pamietacie ile razy Santa to opisywała?

No i ciekawy temat tez nie schodzi z forum. :kawka:

JanusS - 2021-03-28, 19:33

Gratuluję udanej i interesującej podróży, która może niejednego zachęcić do pojechania w tamte rejony! Mnie co prawda bardzo zachęcać nie trzeba bo mimo, że byłem w większości opisanych miejsc na moto - marzy mi się zobaczenie ich ponownie z innej perspektywy. Tak sobie myślę, że gdyby współrzędne, nazwy kempingów czy miejsc wartych postoju były precyzyjniejsze - relacja, oprócz interesującej, była by może bardziej pomocna.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group