Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Po Polsce przed laty. - Sylwester sprzed lat

łoś - 2013-12-28, 01:54
Temat postu: Sylwester sprzed lat
Tak sobie pomyślałem, by odświeżyć przygody sylwestrowe z przed lat.
Ja pamiętam Sylwestra z 1979r.
Początek zimy stulecia.
Inne też pamiętam.
Powspominajmy. :mikolaj

StasioiJola - 2013-12-28, 18:34

Jeden z pierwszych naszych Sylwestrów z Jolusią. Pamiętam, były takie zaspy że musiałem żonkę na barana przenosić - ale sie było młodym i jeszcze sił nie brakowało!! :ok A mieliśmy Sylwester na sali gimnastycznej w szkole do której obydwoje chodziliśmy -same miłe wspomnienia :szeroki_usmiech W Gąbinie na sylwestra w remizie OSP - orkiestra dobiła na 24-tą - bo ich strażacy przywieżli swoim samochodem z napędem 4x4, Wszystkie drogi zasypane -autobusy nie chodziły tak że 3-go stycznia do pracy nie dojechałem!!A i wtedy przez dwa tygodnie chodziłem zamiast do pracy to na akcje ,,odsnieżanie!! :bigok
kalinin - 2013-12-28, 20:13

Moj pierwszy Sylwester w 1969 roku spędzałem na prywatce u kolegi, ktory mieszkał na parterze klatki naszego bloku. Miałem 18 lat i wydawało się, że jestem dorosły, ale tak nie uwaźała moja Mama, która kazała mi wrocić do domu najpoźniej o 23. Poźniej , latami smiejac sie wypominałem Jej to " wychowawcze faux pas"
łoś - 2013-12-28, 22:19

To będzie chyba najbardziej zapamiętany sylwester ze wszystkich i z konsekwencjami.
Wiem, że już tą historię opisywałem tu na forum, ale ją przypomnę.
Plan był taki.
Z Płońska pojechać do Wa-wy, później do Wyszkowa, do szwagrów na sylwestra.
Dojechałem do domu mamy na Grochowie w Wa-wie. Zaczynał padać śnieg.
Z kilku powodów moi kochani dziadkowie w ten dzień zostali bez jedzenia.
Po godzinie mama uszykowała kolację dla chorych dziadków mieszkających w Śródmieściu.
Wyjeżdżając już widziałem. że jest nie wesoło.
Dalej widziałem już ludzi klękających na przystankach i proszących o zabranie.
Tak zorientowałem się, że komunikacja już nie działa. Ja swoim maluszkiem 126p parłem do przodu.
Dotarłem do dziadków, pobyłem z nimi chwilę i postanowiłem wrócić. Nie zdawałem sobie sprawy z narastającego zagrożenia z powodu ciągłych opadów śniegu.
Sytuacja już była dramatyczna, bo wracając widziałem pozostawiane samochody po drodze.
Udało mi się mimo wszystko wrócić do matki i tak spędzić Sylwestra.
Ta opowieść ma ciąg dalszy związany z tą zimą.
W lutym mojej babci się zmarło. Jej życzeniem było pochowanie w rodzinnej wsi.
Okazało się, że ostatni odcinek drogi był odkopany przed godziną naszego przyjazdu.
Jechaliśmy z konduktem w tunelach ze śniegu.
Po pogrzebie zobaczyłem coś nie samowitego.
Wieś mlekiem, nie miodem płynącą. Mleko było wszędzie, w wannach baliach i we wszystkich możliwych pojemnikach.
:spoko

Witold Cherubin - 2013-12-28, 22:27

łoś napisał/a:
Ja pamiętam Sylwestra z 1979r.

Łosiu, wywołałeś u mnie wspomnienia, bo ja też pamiętam tego Sylwestra.
Byliśmy wtedy umówieni z przyjaciółmi na prywatkę (4 pary) i około 20 chciałem ruszyć z Mokotowa na Bródno.
Niestety okazało się to niemożliwe, wszystko było zasypane śniegiem i nie było mowy o dojechaniu własnym samochodem, ani komunikacją publiczną.
Zostaliśmy w domu i rano wraz z sąsiadami pracowicie odkopywaliśmy z ogromnych zasp swoje samochody.
Ale na tym nie koniec moich wspomnień z tego Sylwestra i powitania Nowego Roku.
Wieczorem zadzwonił do mnie mój szef, który mieszkał w pobliżu i poprosił, żebym do niego przyszedł, bo jest bardzo trudna sytuacja w warszawskich elektrociepłowniach.
Ze względu na duże opady śniegu opóźniały się dostawy węgla z kopalń, który zresztą zamarzał w wagonach, a na domiar złego zamarzły hałdy węgla zgromadzonego w elektrociepłowniach i zamarzły urządzenia rozładunkowe.
Groziło to zatrzymaniem wszystkich elektrociepłowni i trzeba było szybko podjąć jakieś działania, żeby nie dopuścić do zamarznięcia sieci ciepłowniczej i braku ogrzewania i ciepłej wody praktycznie w całej Warszawie.
Siedzieliśmy we dwóch i nie bardzo wiedzieliśmy jak można zapobiec tej katastrofie. Łączyliśmy się z kolegami pracującymi w elektrociepłowniach, ale oni byli też przerażeni tą sytuacją i też nie bardzo umieli coś wymyślić.
Powiedzieli nam, że kończy się im zapas węgla w zasobnikach przy kotłach parowych i jak w ciągu kilkunastu godzin nie będzie dostawy paliwa, to elektrociepłownie staną.
Po otrzymaniu takiej hiobowej wiadomości Szef wyciągnął jakiegoś ruskiego szampana, no bo przecież "na frasunek dobry trunek", a poza tym to przecież Nowy Rok.
I tak smętnie sącząc bąbelki, nagle przyszło na nas olśnienie.
Przecież w Elektrociepłowni Siekierki są kotły opalane mazutem (ciężkim olejem opałowym) więc można wykorzystać je do rozmrożenia urządzeń rozładunkowych i hałd węgla na placu węglowym.
Trzeba tylko z rafinerii w Płocku dostarczyć odpowiednią ilość mazutu i sytuacja będzie uratowana.
No tak, ale jak dostarczyć płynny mazut z Płocka do Warszawy?
Przecież przy tak silnym mrozie mazut w cysternach będzie tak gęsty, że nie będzie go można przepompować, a ogrzewanie elektryczne jest za mało wydajne.
I tu nasza dwuosobowa burza mózgów przyniosła efekt.
Podczas gorączkowej dyskusji któryś z nas powiedział, że do Warszawy dojedzie mazut o konsystencji asfaltu. Zaraz, zaraz asfaltu ?
No to jest ratunek, trzeba tylko do transportu mazutu wykorzystać asfalciarki, które są wyposażone w paleniska stale podgrzewające zawartość cystern.
No i zaczęło się telefonowanie do tzw. "decydentów" o wydanie stosownych poleceń i wykorzystanie wszystkich dostępnych asfalciarek do transportu mazutu.
Po kilku godzinach napięcia dostaliśmy informację, że pierwszy transport mazutu już jedzie do Warszawy.
Uff, odetchnęliśmy z ulgą i z radości obaliliśmy jeszcze jedną butelczynę dobrego gruzińskiego wina.
Tak wspominam pamiętnego Sylwestra i początek "zimy stulecia".
Pozdrawiam :spoko

martini44 - 2013-12-29, 09:32

ja to ogólnie z sylwestrów pamiętam tylko początek imprezy :diabelski_usmiech :dewil :dewil :haha: :haha:
CORONAVIRUS - 2013-12-29, 11:29

Dziś jestem już starym koniem ale tego sylwka pamiętam jak by to było wczoraj … miałem chyba z 10 lat …
Mieszkaliśmy pod Gorzowem Wielkopolskim , moi rodzice , właściciele pięknego fiata 125p , jak co roku spędzali Sylwka ze swoimi znajomymi mieszkającymi w jednej z wiosek koło Gostynia .
Tym razem wypadło na imprezę właśnie u nich …. Pojechaliśmy tam dwa dni wcześniej … była z nami jeszcze moja siostra mająca wtedy 5 lat .
W tamtą stronę nie było łatwo , zawiane drogi na której znaleźliśmy przejechanego zająca …oczywiście zabraliśmy go ze sobą ale po dniu kruszenia na balkonie okazało się , ze biedaczyna przymarzła do tej drogi i jak wylądowała w bagażniku to nie miała jakis tam ważnych do obróbki narządów …przymarzły do drogi i tam zostały .
Śniegu przybywało , w TV straszyli , więc rozsądni rodzice postanowili w Sylwestra rano odtrąbić odwrót i po śniadaniu wracać do domu …. Kilka kilometrów do Gostynia pokonaliśmy w 4 h , tam fiat zgasł i już nie chciał odpalić …. Zamarzło paliwo , filtry i nie pomogły suszarki do włosów na stacji benzynowej , gorące kąpiele w wodzie z czajnika …. Nie pomogło też holowanie dookoła stacji , zaszkodziło błotnikowi , który wylądował na ciężarówce ….
Auto zamarzło :shock: …. Na dworze zawierucha , ciemno …. Żadnych hoteli …. Nie wiem jakim cudem ale znalazł się facet , taksówkarz , który odważył się zapakować nas do auta i jechać …
Nie byle jakie to auto było , WARSZAWA 223 , gość był młody i z fantazją , zabrał ze sobą swoją dziewczynę a mi przypadło miejsce między nimi na przedniej kanapie ….trzyosobowej kanapie . Było mi nawet i przyjemnie , nie powiem .... :-P
Pamiętam te zegary na wysokości mojej głowy , pamiętam jak w jedynej stacji na długich dzwonili na punkt 24-tą …. Życzenia w aucie w czasie jazdy …. Ale to nic takiego .
Gość co pewien czas krzyczał „ trzymajcie się !!!” …. Krzyczał jak widział zaspę przez którą musiał się przebić by nie stanąć na dobre , pamiętam ten śnieg przelatujący nad dachem …. Miałem 10 lat , takich sytuacji się nie zapomina …. Dziś , nie wiem czy to było rozsądne …w razie wpadki do rowu odnaleźli by nas po kilku dniach .

Dojechaliśmy po trzeciej w nocy …. Gość z dziewczyną zjedli jajecznicę na boczku , wsiedli do fury i pojechali do domu ….
Już wtedy wiedziałem , że zima na drodze to nic dobrego … zostało mi do dziś :szeroki_usmiech .

Ojciec po fiata pojechał 3 tygodnie później ... odpalił za pierwszym razem :lol:

Tadeusz - 2013-12-29, 17:50

Pamiętam tę zimę stulecia dokładnie a noc sylwestrową szczególnie. 31 grudnia padał deszcz. Po zaopadnięciu zmroku nadal padał. Gdy o północy postanowiliśmy wyjść z domku do ogrodu, by z sąsiadami wypić szampana, spotkała nas niespodzianka. Deszcz nadal padał ale zamarzał w mgnieniu oka.

Ze schodków, a było ich cztery, nie zeszliśmy lecz zjechaliśmy lądując na pokrytym lodem trawniku.

Trudno było nawet wstać i wrócić do domu. Nogi się rozjeżdżały i jedynie na czworakach były jakieś szanse.

Wiem, zaraz niektórzy z Was, gagatki jedne, skomentujecie to odpowiednio, sugerując nadużycie napitków i obniżenie zdolności ruchowych moich i mych przyjaciół, ale nic z tego, my naprawdę byliśmy w przyzwoitym stanie technicznym. :szeroki_usmiech

Około godziny 1.oo zaczął padać śnieg i nie przestał przez najbliższych wiele dni i nocy.

Mieszkaliśmy w małym służbowym domku nauczycielskim, gdzie paliliśmy koksem. Musieliśmy zatem codziennie schodzić do piwnicy po opał schodami obok domku. To było nieszczęście! Śnieg wciąż zasypywał tę ponad dwumetrową dziurę w ziemi, a my ją nieustannie odśnieżaliśmy. Tony tego białego dobra wtedy przerzucaliśmy.

Ale jak pięknie było! :ok

Bielutko, czyściutko, wszędzie czapy śniegowe, autobusy zasypane po dach.

To wtedy zakochałem się w śnieżnych zimach i do dziś mi nie przeszło. :szeroki_usmiech

makdrajwer - 2013-12-29, 18:29

Tak czytam Wasze mrożące krew w żyłach wspomnienia ( w tą zime się urodziłem ) i myśle że następne pokolenie będzie pisało tak :
Pamiętny sylwester . Padł mi interenet / bateria w komórce . Przez to niewygooglowałem kiedy jest sylwester, jak sie ubiera buty, jak dojechać na impreze, nie mogłem kupić szampana bo nie miałem aplikacji otwierającej mój portfel i nawet nie mogłem poproić o pomoc znajomych na facebooku ... Na drugi dzień umarłem z głodu bo aplikacja mi nie przypomniała o jedzeniu ...

Witold Cherubin - 2013-12-29, 19:23

makdrajwer napisał/a:
Padł mi interenet / bateria w komórce . Przez to niewygooglowałem kiedy jest sylwester, jak sie ubiera buty, jak dojechać na impreze, nie mogłem kupić szampana bo nie miałem aplikacji otwierającej mój portfel i nawet nie mogłem poprosić o pomoc znajomych na facebooku ... Na drugi dzień umarłem z głodu bo aplikacja mi nie przypomniała o jedzeniu ...

Nie bądź takim katastrofistą, trzeba wierzyć w Opatrzność i polegać na instynkcie samozachowawczym, facebook można sobie darować i wujka Google też, ale bez dostępu do internetu rzeczywiście będzie coraz trudniej bawić się na sylwestrowym balu.
Pozdrawiam niemal noworocznie :spoko

zbyszekwoj - 2013-12-29, 19:40

Też spędzałem tego Sylwestra w siedzibie Wyższej Szkole Rolniczj ,póżniejszej Akademi Rolniczej,obecnie Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.Niektórzy goście dotarli grubo po północy. :mikolaj
ekosmak.dabrowska - 2013-12-29, 20:01

Tadeusz napisał/a:
Bielutko, czyściutko, wszędzie czapy śniegowe, autobusy zasypane po dach.

To wtedy zakochałem się w śnieżnych zimach i do dziś mi nie przeszło.


Tadziu czuję lekutki sarkazm :spoko

Dziabong - 2013-12-29, 20:21

Nam wtedy wysiadło ogrzewanie w domu :-/
Tadeusz - 2013-12-29, 20:46

ekosmak.dabrowska napisał/a:
Tadziu czuję lekutki sarkazm


Darku, ja naprawdę lubię warunki, które można uznać za trudne i uciążliwe, niechciane, ale można takie warunki przyjąć inaczej - jako wyzwanie, okazję do działania. Można również zauważyć piękno które ta nieokielznana przyroda nam niesie, cieszy oczy i raduje dusze.

To tak jak sztorm dla żeglarza. Jeśli nie jest to kataklizm nie dający szans łódce a tylko bardzo trudne warunki dające szansę sprawdzenia się jako żeglarz i jako człowiek, to jest to zrządzenie losu w sumie pozytywne.

O tamtej zimie mógłbym opowiadać bardzo długo i jeśli tego nie uczynię to tylko dlatego, żeby nie zanudzać, ale jeden epizod warto przytoczyć.

Po Nowym Roku młodzież wracała do szkół. Byłem wówczas nauczycielem XXV Liceum Ogólnokształcącego w Warszawie-Falenicy. Mieszkałem na Trakcie Lubelskim który był zasypany śniegiem całkowicie, Nawet samochody pozostawione w zaspach nadal pod nimi tkwiły zupełnie niewidoczne. Obowiązek nakazywał jednak stawić się do pracy, bo co pomyśli młodzież o takim "psorze" dla którego śniegi stanowią przeszkodę nie do przeskoczenia?
Lazłem tedy przez zaspy, śniegi dziewicze, poty zalewały mi oczy. Nie było szansy na Wale Miedzeszyńskim, również nieprzejezdnym. Pozostało mi tylko dotarcie do Międzylesia biegnącą przez pola ( wówczas tam prawie nie było zabudowy) ulicą Zwoleńską. Mój Boże!, cóżem się napocił i nacierpiał zanim dotarłem do stacji.
Potem jeszcze przedzieranie się ze stacji w Falenicy do szkoły na ulicy Halnej i...radośnie wczołguję się do kochanej budy. Sił na wkroczenie z dumnie podniesionym czołem już nie miałem.

Stoję w hallu, pustym, cichym i nawet nie mam komu powiedzieć: dzień dobry.

Tego dnia dotarło do szkoły, oprócz dyrektora, czworo pedagogów i kilkanaścioro uczniów.

Fajny to był dzień, bo młodzież podjęła incjatywę polonistki, p. Ewy Bryll, żony Ernesta Brylla i w oparciu o jego teksty z pastorałki "Po górach, po chmurach" uczniowie i grono "psorów" urządziło przedstawienie ad hoc.

Dla mnie są to wzruszające wspomnienia, bo byłem młody ( leciał mi dopiero 34 roczek) i młodzież była fantastyczna.

Nie, nie! Wcale na dzisiejszą młodzież nie narzekam! :wyszczerzony:

Ale ja jestem stary. :spoko :spoko :spoko

ekosmak.dabrowska - 2013-12-29, 21:07

Tadeusz napisał/a:

ekosmak.dabrowska napisał/a:
Tadziu czuję lekutki sarkazm

Wiem, z mojej strony też sarkazmem powiało.
Ja lubię zimowe widoczki za oknem, kiedy w domu ciepło.
Ale jak o 6 rano szyby skrobię. Potem na pług z gminy czekam godzinkę
A przyjeżdża za dwie ? itd....
Upieram się w poglądzie: Nie cierpię zimy. :spoko
Wiosnę, lato, jesień, kamperkiem kocham. Ale zimą? Tylko na narty. :spoko

janus - 2013-12-30, 07:46

A ja tego Sylwestra '79 świętowałem w Katowicach w akademiku UŚ na Ligocie. Z domu wyjeżdżaliśmy halny duł jak chol...a, a w nocy - śnieg i wszystko nic tylko 2 stycznia miałem się stawić a wojsku w Żaganiu celem odbycia praktyki po SOR. Powiem tyle - podróż trochę trwała a gdy w końcu dotarłem do jednostki to się okazało, że nawet tam zimę zauważyli i można było dojechać z dwu - trzydniowym opóźnieniem :(
Za to widok T55 z lemieszami odśnieżających nie tylko koszary - bezcenny - lufa w zaspie :mrgreen:

szymek1967 - 2013-12-30, 10:27

ciekawi mnie ilu jest na forum ludków którzy
przezyli sylwestra 1939 r ( ? ) :roll:

chetnie poczytam ich relacje :spoko

gryz3k - 2013-12-30, 11:54

Tylko ty szymciu, tylko ty...
janus - 2013-12-30, 21:16

Warto zajrzeć i zobaczyć fotki z 1979
http://metromsn.gazeta.pl...ulecia.html#Cuk

łoś - 2013-12-30, 22:04

szymek1967 napisał/a:
ciekawi mnie ilu jest na forum ludków którzy
przezyli sylwestra 1939 r ( ? ) :roll:

Ja przeżyłem.
W wspomnieniach babci.
To jeszcze nie był głodny sylwester. Mimo obecności Niemców w Warszawie to jeszcze Polacy mieli nadzieję na szybkie pokonanie hitlerowców przez sojuszników.
Później jak wiadomo było już tylko gorzej.

Ty szymek1967 jesteś .... przykrym problemem w naszym społeczeństwie, nie CT, ale powszechnie.
Twoje modlitwy są chyba mało skuteczne, Bóg cię nie słucha, rozumu Ci nadal żałuje.
Diabeł daje Ci kasę i Twoim rozumem nadal zarządza.

Proszenie Boga, by miał Cię w swojej opiece jest bez sensu.
Mnie już pamięć zawodzi, ale gdzieś było napisane: Bogaci za życia będą poniżeni, a biedni wywyższeni.
Mam nadzieje, że z głowy mnie poprawisz. :haha:

Adamcuk - 2013-12-30, 22:13

A ja byłem w wojsku , :zastrzelic dostałem przepustkę na 48godz i ruszyłem do mojej Reni, wszystko było umówione na godzi;20 na bal to miał być nasz pierwszy , ostatnie 20km pokonałem na piechotę w zaspach poza kolana ,no tak dotarłem na miejsce o godz23 do mojej obecnej i jak dotąd jedynej :mrgreen: (ale co to była za noc ???? :love :love do dziś wspominamy :oops: ) :spoko :-P :hura :hura
Ahmed - 2013-12-30, 22:17

Macie problemy :haha:

Ja to mam problem prawdziwy , nie mogę się zdecydować jaką sukienkę ubrać na Sylwestra

Czarną czy lepiej czerwoną :?:

Czy może iść w coś błyszczącego w stylu Russian fashion :bajer

No na prawdę , nie wiem ....

CORONAVIRUS - 2013-12-30, 22:41

Tadeusz napisał/a:


To wtedy zakochałem się w śnieżnych zimach i do dziś mi nie przeszło. :szeroki_usmiech


Tadziu ... w tym roku musisz chyba naginać swoją tolerancję do zamiłowania by podtrzymać tradycję :haha:

Tadeusz - 2014-01-02, 15:57

Kapitalne!

Dzięki za pomysłową fotkę i poczucie humoru. :spoko

szymek1967 - 2014-01-02, 18:22

łoś napisał/a:
Bogaci za życia będą poniżeni, a biedni wywyższeni.


wszystko ci sie miesza łosiu, wiesz ze dzwonia ino nie wiesz w którym kosciele :)

" łatwiej wielbładowi przejsc przez ucho igielne niz bogatemu do raju " :ok

brams - 2014-01-02, 20:18

Sylwester 1979 roku, tata nie dojechał, bo utknął w zaspie. Mieliśmy z kolegami i koleżankami z klasy u mnie mieć "prywatkę".
Mama w domu, więc poszliśmy do mojego przyjaciela.

2 godziny temu dostałem wiadomość, że wczoraj , w Nowy Rok o 13 zmarł na zawał.
1 kwietnia by skończył 50 lat...

Witold Cherubin - 2014-01-02, 20:42

brams napisał/a:
2 godziny temu dostałem wiadomość, że wczoraj , w Nowy Rok o 13 zmarł na zawał.
1 kwietnia by skończył 50 lat...


Brams :!: Co można w takiej chwili powiedzieć, Sorry ? Nie, to zbyt płaskie, ściskam Twoją dłoń i to wszystko co potrafię, żeby wyrazić żal i współczucie w Twoim bólu.
Trzymaj się kolego :spoko

artanek - 2014-01-02, 21:11

janus napisał/a:
A ja tego Sylwestra '79 świętowałem w Katowicach w akademiku UŚ na Ligocie. Z domu wyjeżdżaliśmy halny duł jak chol...a, a w nocy - śnieg i wszystko nic tylko 2 stycznia miałem się stawić a wojsku w Żaganiu celem odbycia praktyki po SOR. Powiem tyle - podróż trochę trwała a gdy w końcu dotarłem do jednostki to się okazało, że nawet tam zimę zauważyli i można było dojechać z dwu - trzydniowym opóźnieniem :(
Za to widok T55 z lemieszami odśnieżających nie tylko koszary - bezcenny - lufa w zaspie :mrgreen:
Dzieśięc lat wczesniej w tym akademiku bawiłem sie ja ! Mieszkałem w tej dzielnicy Katowic nie daleko tego akademika .
gino - 2014-01-02, 21:32

czytam..i odnoszę wrażenie że ''przed laty'' był tylko 79rok :-P
wyjątkiem jest Mireczek Kalinin :spoko

ja, każdy sylwester miałem udany..trudno mi wymienić ten jeden jedyny...
no..chyba że tegoroczny , ale to dopiero za parę lat w podobnym wątku

Comsio - 2014-01-02, 22:53

W 1939 to chyba nie byłem jeszcze w planach :wyszczerzony:
Ale :kawka: sylwester 1999-2000 w Istambule .
Z Warszawy wyjechaliśmy po świentach 6-cioma Tirami z podwójną obsadą (z małżonkami ). Trasa jak zwykle :ok 3-dni i jesteśmy na miejscu , Camping parking Lądra w Istambule, parkujemy przy tawernie.
Kolega Hamdi zostawia nam tawerne do dyspozycji dotrzymał słowa :ok , znośimy swoje papu , muzę dziewczyny szykują i się fajne bawimy. :ok
Dochodzi magiczna minuta , no i wystrzały petard , walneło 3-razy extra i za ok 1 min jeszcze raz, o tu to walą aż wibracji dostajemy. :wyszczerzony: wchodziliśmy do lokalu to słychać było auta uprzewilejowane na sygnałach. Zabawa trwa dalej,do której nie :(
Rankiem pojawił się Hamdi i mówi 500 m od nas wyżej przy głównej drodze w kierunku center wybuchły 4-bąby , nie było ofiar.
W tamtych latach rozrabiali Kurdowie, wysadzili dwa budynki urzędowe. :mikolaj

Kotek - 2014-01-03, 07:55

oskp napisał/a:
Macie problemy :haha:

Ja to mam problem prawdziwy , nie mogę się zdecydować jaką sukienkę ubrać na Sylwestra

Czarną czy lepiej czerwoną :?:

Czy może iść w coś błyszczącego w stylu Russian fashion :bajer

No na prawdę , nie wiem ....


No i co założyłeś? Chciałabym fotkę zobaczyć... :kwiatki:

DI STEFANO - 2014-01-03, 11:07

COMSIO napisał/a:
W 1939 to chyba nie byłem jeszcze w planach :wyszczerzony:
Ale :kawka: sylwester 1999-2000 w Istambule .
Z Warszawy wyjechaliśmy po świentach 6-cioma Tirami z podwójną obsadą (z małżonkami ). Trasa jak zwykle :ok 3-dni i jesteśmy na miejscu , Camping parking Lądra w Istambule, parkujemy przy tawernie.
Kolega Hamdi zostawia nam tawerne do dyspozycji dotrzymał słowa :ok , znośimy swoje papu , muzę dziewczyny szykują i się fajne bawimy. :ok
Dochodzi magiczna minuta , no i wystrzały petard , walneło 3-razy extra i za ok 1 min jeszcze raz, o tu to walą aż wibracji dostajemy. :wyszczerzony: wchodziliśmy do lokalu to słychać było auta uprzewilejowane na sygnałach. Zabawa trwa dalej,do której nie :(
Rankiem pojawił się Hamdi i mówi 500 m od nas wyżej przy głównej drodze w kierunku center wybuchły 4-bąby , nie było ofiar.
W tamtych latach rozrabiali Kurdowie, wysadzili dwa budynki urzędowe. :mikolaj



COMSIO
z tego co piszesz to święta 1999 roku to były baaaarrrddddzzzzo dddłłługiiiie
a te 4 bomby rozrabiający Kurdowie bardzo szybko detonowali,za szybko.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group