Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Turcja - Warszawa-Kapadocja-Adrasan-Kas-Ekincik-Thessaloniki-Warszawa

Tomland - 2015-07-19, 15:45
Temat postu: Warszawa-Kapadocja-Adrasan-Kas-Ekincik-Thessaloniki-Warszawa
Witam, taka trasa jak w opisie.
Warszawa Żylina Bratysława Budapeszt Belgrad Nis Sofia Istambuł Kapadocja Adrasan Kas Fethye Ekincik Canakkale Saloniki Nis Warszawa
Powrót dziś w południe.
Pojechaliśmy trzema zestawami, trzy duże integry, X-dream, Rapido i Knaus. W Knausie 2 osoby (piszacy te słowa) z małżonką, X-Dream dwa małżeństwa + dwa psy, Rapido małżeństwo z dwójką dzieci + dwa psy. Każdy z zestawów jako że dużo pływamy miał duży ponton z silnikiem zaburtowym. Dwa zestawy ( nie mój niestety) na platformach skutery Każdy przeciążony niestety około tony co w konsekwencji dla jednego skończyło się źle. O tym później.
Wyjeżdżamy wszyscy w piątek. Jako że ja już tę trasę zrobiłem wyłączając tylko Kapadocję w 2011 (opisana na forum CT) wyruszam ostatni bo w Stambule interesuja mnie tylko niewielkie zakupy.
Każde auto jedzie inna trasą.
Róznica między mami polega tylko właściwie na Suboticy ponieważ jeden z nas kiedyś tam stał 8 godzin w upale.
Ja jadę klasycznie, Cieszyn Żilina Belgrad Sofia Stambuł. Moi przyjaciele wybierają drogę na Rumunię. Ja stoję na Reszke-Subotica godzinę, moi kumple trafiają na remont odcinka w Rumunii o długości 170 km (!) Efekt, jadą tym odcinkiem 7 godzin.
Cóż, żal...
W Stambule zmiany zmiany i jeszcze raz zmiany. Wszyscy przyjeżdżający kampreami staja obowiązkowo ''pod Radarem''. Wszyscy kamperowcy z Europy nie tylko my. Jeszcze 4 lata temu w okolicach tego parkingu było mnóstwo miejsca, Turasy robili sobie tam pikniki, pili czaj, grali w piłkę biesiadowali. Dziś to koniec. Wszystko w okolicy zaorane, budowa budowa i jeszcze raz budowa. Turcy wszystko buduja lub przebudowywują. Za rok niestety parking ''pod Radarem'' zapewne będzie zaorany i nie będziemy mięli my kamperowcy idealnej bazy wypadowej na meczety i na bazar.
W Istambule wykupujemy opłaty za autostradę. Dziwne, ja w nocy w centrum przed bramkami w mobilnym punkcie sprawdzania kart autostradowych dowiaduję się ze moja karta KGS jes dawno nieważna. Teraz obowiązują karty HGS. Wypisuje mi koleś na przenośnej drukarce dokumentację z numerami rejestracyjnymi i potwierdzenie wpłaty ale nie dostaję żadnej naklejki ani karty. Płacę 53 liry co ma zapewnić bezproblemowe podróżowanie po całej Turcji. Na każdej bramce autostradowej dzwoni mi dzwonek i wyświetla się pomarańczowe światło. Ale żadnych problemów nie mam. Koledzy w dzień przy moście nad Bosforem kupują podobnie tylko dostają coś na szybę co powoduje odliczenie z konta. Ponoć przy rejestracji w necie można dostać powiadomienie sms-em o aktualnym stanie konta.
Jedziemy do Kapadocji.
Przyjeżdżamy do Göreme.

Wiedząc z netu że nie ma co stawać na dzikusa lądujemy na kempingu o tej samej nazwie. Kemping Panorama, pełny nie ma miejsc. Nasz ładny z basenem energią i nieźle usytuowany. Widok oszałamiający, szczególnie wieczorem kiedy klasztory wykute w skałach są podświetlone. Mając dwa skutery mamy problem z przemieszczaniem się. Wynajmujemy skuter i auto. Wynajęcie auta jest tańsze (znacznie) jak quada. Buszujemy po okolicy zwiedzamy podziemne miasto gdzie schronienie mogło mieć kilkanaście tysięcy ludzi przez około pół roku. Fajne - polecam.
Zamawiamy w międzyczasie lot balonem, poranny, żeby zobaczyć wschód słońca. DROGO, BARDZO DROGO. 120 euro od osoby. Ponoć ma znaczenie z kim lecisz, można lecieć i za niecałe sto euro ale ponoć z nie za bardzo gramotnym pilotem. Ja nie lece ponieważ się boje wysokości. Grupa rusza o 4 rano i po powrocie sa zachwyceni. warto dac ciut więcej i lecieć z ''kozakiem''. Widoki super, nawet moi sfotografowali nasze kampery na kempingu.
Pilot wylądował dokładnie koszem na lawecie służącej do jego przewożenia, więc zrobił to perfekcyjnie.
Po wyladowaniu szampan, poczęstunek, i medale.
Po dokładnym objechaniu okolicy okazało się że można powyżej miasta stanąć na takim placu ''panoramico'' kilkoma kamperami za free.
Trudno, za to mieliśmy prąd i basen. Klimat w Kapadocji mega przyjazny, w nocy lekki chłód, idealnie się śpi, w dzień upał do przeżycia. Nie to co przy morzu gdzie pojechaliśmy potem.

Z Kapadocji jedziemy do Adrasanu. Chcemy znajomym pokazać parę fajnych wysp na morzu, ale przede wszystkim zatokę z mnóstwem żółwi oraz wrakiem statku Rand. niestety statek sprzątnięty i z nurkowania nici. Zostaje pływanie pontonami. Niestety na miejscu lekkie zaskoczenie. Turcy chcą zagospodarować każde wolne miejsce nad morzem (trudno się dziwić kazdy liczy kasę) i w miejscu na którym staliśmy 4 lata temu stoi zakaz biwakowania. Po drugiej stronie drogi gdzie był ugór dziś wszystkie miejsca zagospodarowane do stania namiotem lub przyczepami. Niedrogo, 15 lira za dobę, płatność tylko rano, dają w cenie prąd. Koło 20 złotych nie majątek. Niestety za darmochę się już nie da.

Po Adrasanie jedziemy do Kekovy, zatopione miasto. Stajemy w lesie przed miasteczkiem z którego wypływają statki wycieczkowe.
Polecam dla każdego kto nie dysponuje własnym sprzętem.
Rozkładamy łódki i ruszamy do parku narodowego. Widoki przepiękne. Duży ruch stateczków wycieczkowych. Po trasie fajna grota, przewodniki mówią że kąpiel zabroniona, lecz sporo ludzi nurkuje z fajką.
Wieczorkiem wracamy, niestety komary dają sie tak we znaki, że w zasadzie to uciekamy z tego lasu. Pada jeszcze szybki pomysł żeby stanąć na kempingu który jest usytuowany w porcie ale postanawiamy jechać dalej. Choć jak się wpływa do kanału który łączy port to mijając kemping zwróciliśmy uwagę na kamperowców z Włoch którzy spokojnie sobie siedzieli na fotelikach sącząc winko- więc kemping musiał być opryskiwany przed komarami.
Następny postój to Kas. Malownicze miasteczko do którego zjeżdża się z wysokiej góry. Uwaga na hamulce bo sie przypalają. Zajeżdżamy na miejsce gdzie staliśmy 4 lata temu. Gospodarz przy knajpce wylatuje nam na spotkanie i zaprasza do postawienia kamperów na jego parkingu. Dwóch z nas się decyduje, ja jadę 50 m obok na swoje miejsce. Trochę z górki ale kamper pod drzewem, przy samej plaży, i najważniejsze , przewiew. Rano okazało się to zbawienne. Gospodarz do kumpli przyleciał i już marudził że kłopot z prądem, no i zażyczył sobie 20 lirów dzienne. Dużo jak na patelni bez przewiewu i praktycznie na parkingu gdzie za dnia kręci się sporo ludzi bo w tym miejscu jest przewężenie przy dwóch plażach. Jedna od strony miasta od strony zatoki, druga od morza z widokiem na grecką wyspę Megisti.
Ja ze swojego miejsca jestem mega zadowolony, koledzy ze swojego nie bardzo.
Po awarii jednej z łódek w Kekovie przekonfigurowaliśmy nasz skład na dwie łódki. Płyniemy na Megisti. Na wyspę płynie się około 20 minut, po wpłynięciu zaczepia nas policjant grecki. Bardzo się dziwi że małymi łódkami przypłynęliśmy w Turcji. Sam twierdzi że ma daleką rodzinę gdzieś pod Szczecinem. W zatoce w Megisti całe mnóstwo żółwi, jest ich tak dużo żę podpływają pod nabrzeże. Widok niesamowity bo siedząc w knajpce i sącząc lodowatą Alfę żółwie wystawiają głowy na wyciągnięcie ręki.
Potem płyniemy do słynnej groty Blue Cave, której 4 lata temu nie zobaczyliśmy ze względu na spora falę. Teraz jest flauta i można do groty dopłynąć w 10-15 minut. Wycieczka taksówką wodną to koszt ok 10 Euro za osobę.
Wejście do groty ma około 5o cm więc trzeba mocno sie schylić przy wpływaniu.
Widok w środku- kosmos. Fajna atrakcja popływać w środku, grota jest olbrzymia.


Problem Syryjski
Na koniec pobytu w Kasu niestety niemiła niespodzianka. Nad ranem słyszę dźwięk przy naszych pontonach, że ktoś się kręci. Wyglądam przez okno (zbawienne że stałem właśnie w tym miejscu bo wszystko miałem jak na dłoni) a tutaj dwóch facetów fotografuje nasze pontony. Wyskakuję z auta i idę na plażę. Pytam o co chodzi, koleś od którego wyraźnie czuć alkohol, chce mnie wylegitymować, twierdzi że jest policjantem, i domaga się papierów na łódki. Okazuje się że 200m od nas policja (umundurowana) złapała sześciu uciekinierów z Syrii i ci po cywilnemu myśleli że Syryjczycy przypłynęli naszymi pontonami i chcą przedostać się na wyspę Megisti no bo w końcu to Grecja czyli Unia.
Wyjaśniamy że w Polsce w celach w których my używamy pontony nie potrzeba rejestracji. Pijany koleś (było ich dwóch) wyjaśnia nam że w takiej sytuacji gdyby te pontony zginęły, pływały po morzu, to my do nich nie mielibyśmy żadnych praw.
Po półgodzinnych utarczkach w końcu dają spokój i rozchodzimy się, my do kamperów a ci kolesie gdzieś jadą.
Idziemy spać, bo dopiero koło 5-ej.
Za jakiś czas może po 30-40 minutach budzi mnie dźwięk żwiru na plaży. Wystawiam głowę do okna a te gamonie już mają zsunięty jeden nasz ponton do morza. Wylatuje z samochodu i wydzieram się do swoich aby szybko przylecieli. Gdybym stał tam gdzie oni nic byśmy nie słyszeli i zapewne byłoby po pontonach. Robi się awantura na szesnaście fajerek. Tych dwóch po cywilnemu już nie mówią że są z policji tylko twierdzą że bronią swojego kraju. Małe konusy. U nas na 4 facetów dwóch dużych a jeden bardzo. I porywczy. Do bitki brakuje dosłownie sekunda bo oni zaczynają nam 'fakować' a to nieładnie. W końcu wyciągamy łódkę z morza na plażę, przylatują inni ludzie i zaczynają tym dwóm coś tam tłumaczyć. Znają nas bo widzieli nas już poprzedniego dnia i wiedzieli że jesteśmy z Polski.
W końcu podjeżdża policja która 200m dalej załatwia sprawę tych Syryjczyków. Tych dwóch widząc że nadjeżdżają próbuje odjeżdżać skuterem. Nie udaje mi sie niestety zabrać kluczyków do skutera.
Podjeżdża Policja, tamci w międzyczasie odjeżdżają. Policja mówi że wszystko z nimi pozałatwia. Widać na pierwszy rzut oka że znają się jak łyse konie.
Tego dnia po tych wrażeniach pakujemy łódki, wieczorem jeszcze na samej plaży jemy pyszną doradę z grilla upajając się przepięknym widokiem na morze i rano spadamy z Kasu.
Napisałem skargę i dołączyłem zdjęcia tych ludzi, do ambasady tureckiej w Warszawie oraz na posterunek policji w Kasu, ciekawe czy coś to da.
Czas na Ekincik.
Po drodzę zajeżdżamy do Xanthos, niedaleko od głównej drogi, raptem 3-4 km. Duży parking, stanie bezproblemowe.
Wjeżdżamy do Ekincika. Piękna malownicza zatoka i po 4 latach nie jeden kemping ale juz trzy. Koszt 50 lirów od auta wraz z pradem. Bez wzgledu na ilośc osób. Na miejscu ładne łazienki, WiFi, możliwość skorzystania z pralki (10Lirów) oraz lodówki z zamrażarką. bardzo miły właściciel. nawet gaździna upiekła nam blachę przepysznego ciasta na słono z oliwkami i innymi gadżetami. Pycha.
W Ekinciku obok w zatoce gdzie stają jachty bywają (niedawno) Dustin Hoffman, Sting, dawniej księżniczka Karolina.
To idealne miejsce na wycieczkę do Dalyan, miejsca gdzie i morze i kanały i jezioro.
A także słynne grobowce wykute w skałach.



























































































































ZEUS - 2015-07-19, 16:37

:brawo: jednego czytelnika (i "oglądacza") już masz... :szeroki_usmiech
Mirek48 - 2015-07-19, 16:45

...już dwóch... :spoko
Dziabong - 2015-07-19, 16:59

Będzie nas więcej
WODNIK - 2015-07-19, 18:20

Siadam wygodnie i czekam..... :kawka:
:spoko

samotny wilk - 2015-07-19, 19:58

Będę wiernym czytaczem i oglądaczem, bo w przyszłym roku też mnie to czeka - Turcja.
Jednak po tegorocznym tripie po Rumunii i Bułgarii wybiorę drogę własnie przez te kraje.
Czekam póki co z rozdziawioną gębą. :palacz

jerry Gdansk - 2015-07-19, 20:10

Ja tez czekam na relacje. Po wojażach na Węgrzech przycupnąłem w Lublinie. ;)
slawwoj - 2015-07-19, 20:19

jerry Gdansk napisał/a:
Ja tez czekam na relacje. Po wojażach na Węgrzech przycupnąłem w Lublinie. ;)


To może byś coś skrobnął

http://www.camperteam.pl/...er=asc&start=60

jerry Gdansk - 2015-07-19, 20:27

Tak już po powrocie do domciu.Jutro zwiedzanie Lublina i wracamy to jest Nasz pierwsza trasa kamperowa.
piotr1 - 2015-07-19, 20:47

Czekamy :spoko
salut - 2015-07-19, 21:15

Tomland z niecierpliwością czekamy na ciąg dalszy. 31 lipca wyruszamy prawie tą samą trasą co Wy. Jeżeli macie jakieś ważne informacje, czy rady chętnie ich wysłuchamy.
:spoko :spoko

marekoliva - 2015-07-19, 22:21

Czekamy na ciąg dalszy ;)
Czarna i Krzysiek - 2015-07-19, 22:34

I my również chętnie poczytamy :spoko
Kotek - 2015-07-20, 06:29

Miau, przyłączam się do czytających. :kwiatki:
KrzySówka - 2015-07-20, 07:21

Fajnie się zaczyna . Czekamy na ciąg dalszy .Pozdrawiamy :spoko
Pawcio - 2015-07-20, 08:02

:spoko
krzysmoc - 2015-08-07, 12:00

Pierwsza część ekstra ale chyba czas już na kontynuację pls.
Tomland - 2015-08-11, 00:57

krzysmoc napisał/a:
Pierwsza część ekstra ale chyba czas już na kontynuację pls.


pogoda jest to się trzaska a to Mazury a to Narew, a to Zalew. Jutro trochę popiszę, wiele nie zostało.

Robold - 2015-11-07, 15:49

Ciekawa relacja, chętnie przeczytałbym ciąg dalszy, szczególnie to przeciążeniu kampera.
/ Dwa zestawy ( nie mój niestety) na platformach skutery Każdy przeciążony niestety około tony co w konsekwencji dla jednego skończyło się źle. O tym później. /

Tomland - 2016-03-20, 01:16

Tomland świnia, nie skończyłem bo mówię szczerze nie lubię pisać. Nie chce mi się, ale korzystam z opisów innych więc pora na skończenie swojego.
Na ponad ćwierć wieku kamperowania jest co opisywać. Próbuję skończyć.

Dalyan to park w którym mamy do czynienie z morzem, jeziorami i rzeką. Miejsce bajeczne ale pilnie kontrolowanie przez turecką mafię narodową. Dlaczego ? Ano dlatego ze zmuszają turystów z całego świata do korzystania z ich usług co za tym idzie płacenia im grubej kasy. Co więc my cwaniaki i czupurniaki z Polski robimy mając do dyspozycji przywiezione tyle tysięcy kilometrów, łódki ?
Ano próbujemy popłynąć wgłąb parku narodowego swoimi jednostkami. Wypływamy pierwszy raz (kumpel będący tu już w 2011r -jest z nami) po południu. Wypływamy z kempingu, przepływamy kawałek otwartego morza i docieramy do przewężenia z płytkim stanem wody i z miejscem gdzie jest główna baza cumowania tureckich stateczków wycieczkowych.
Przepływamy mielizną i zaczyna się rojka. Dopadają nas Turasy i bezwzględnie zakazują płynięcia wgłąb parku naszymi jednostkami. Zaznaczam, iż przy wpłynięniu, jest tablica z napisem zakazującym wpływania '' SPEED BOAT''. Można to naprawdę szeroko interpretować.
Rezygnujemy. Wracamy na kemping. Postanawiamy spróbować nazajutrz.
Po śniadanku na następny dzień płyniemy sobie na luzie, dopływając do miejsca gdzie stacjonują tureckie wycieczkowce, dajemy buta i wpływamy do kanału prowadzącego do parku. Trochę to tam dziwnie zorganizowane ponieważ nie bardzo wiadomo gdzie już park a gdzie kanał. Kanał cięgnie się kilometrami i jest posiekany innymi kanałami. Bardzo łatwo się zgubić choć widoki wykutych skał naprowadzają kierunek.
Ruszają w pościg za nami dwie łódki (duże - a jakie sprawne) turystyczne i dopadają nas w połowie kanału. Ambitni. Głośne przekomarzanie nic nie daje. Oni twierdzą że nie wolno w ogóle a my że nie mamy motorówek tylko slow boat.
Odpuszczamy ale jesteśmy zawzięci. Nie dla oszczędności. Dla zasady. Nikt nie jest w stanie nam wytłumaczyć dlaczego nie możemy tam wpłynąć. Sytuacja podobna do naszych taksówkarzy spod Rotundy.
Moja taksówka może tu stanąć a twoja nie.
Tylko że my nikomu nie zabieramy kasy bo nie robimy tego dla pieniędzy.
Trzecia próba.
Wstajemy rano i rura. jesteśmy w miejscu stacjonowania tureckich jednostek o siódmej rano. Nie ma żywego ducha. Wpływamy w kanały i potem do parku. Dziesiątkami kanałów i przepływając w wykutych w skałach klasztorów i domostwach, wpływamy do miasta. Tam normalne życie, kanały, hotele, knajpki a w zasadzie to dziesiątki knajpek. Oglądamy wszystko pływając na tak zwany pyr pyrze, motorowodniacy wiedzą co to znaczy, dla niezorientowanych, płyniemy spacerowo nie robiąc fali ((tak jak trzeba w Mikołajkach)
Przepływamy miasto i wpływamy na przepiękne olbrzymie jezioro z lekko słoną wodą. Pływamy sobie bez problemów, podziwiamy piękne widoki, idziemy do knajpki których nie brakuje, na śniadanko.
Powrót. Wpływamy do miasta a na rozdrożu niczym na Bondzie, czeka na nas Policja, trzy łódki policyjne. Straszą nas mandatami i więzieniem. Płyniemy w eskorcie do miasta do policyjnego posterunku wodnego. Tam zaczyna się problem bo robii się zbiegowisko i przez godzinę deliberują co z nami zrobić. Przychodzi jakiś szef tego miasteczka i nie bardzo wie z jakiego paragrafu nas ukarać. w końcu idziemy na kompromis. Oni proponują że zapłacimy za odholowanie naszych łódek, ich turystycznymi łodziami, płacąc jak za normalną wycieczkę. Wtedy orientujemy się o co tu naprawdę chodzi, tylko aby korzystać z ich usług.
Płacimy i holują nas przez cały park, wzbudzając ogólna sensację innych łodzi tureckich z zagranicznymi turystami , doprowadzając nas do punktu gdzie zaczyna się park. Śmiesznie to wygląda jak pusta turecka łódka turystyczna holuje dwa polskie pontony z uniesionymi silnikami .
Kwintesencja tego jest taka, iż Turcy nieprawdopodobnie pilnują swoich interesów
Efekt finansowy jest taki że wyszłoby pewnie na to samo gdybyśmy wykupili wycieczkę u Turasów. Ale wiadomo jaki jest Polak. Musi być po jego :-D
Wracamy do domeczku. Po drodze rozdzielamy się, ponieważ część z nas chce zobaczyć Troję która okazała sie zamknięta ze względu na koniec Ramadanu, a część chciała zobaczyć Efes. Jeden kamper, ten z dziećmi jedzie do aquaparku, pozostałe dwa jadą do Efesu.
Efes jest dla kogoś kto lubi ruiny i 40-sto stopniowy upał fantastycznym przerywnikiem długiej podróży. Biblioteka Celsjusza, ruiny amfiteatru, i inne atrakcje dla mnie fantastyczne. Warto zboczyć i poświęcić połowę dnia. Uciążliwy upał bo jest ponad 40 ale wynagradzają piękne widoki. Z boku na koniec zwiedzania widzieliśmy austriackich naukowców kopiących w ziemi w tym upale, z boku z dala od marszruty turystycznej. Ambitni. Niczym polska misja archeologów pracujących w dolinie królowej Hatszepsut w Egipcie, pracująca w podobnych warunkach. Dobrze, że w Hurghadzie misja archeologiczna jest tylko i wyłącznie polska.
Wracając na dwa kampery plus jeden w tyle, będąc już w Grecji, dowiadujemy się że ten pozostały, znajdujący się w Izmirze ma kłopot. Padła skrzynia biegów.
Szofer kampera podejmuje decyzję o bardzo powolnym przemieszczaniu się w kierunku Polski. My czekamy na parkingu zaraz na początku Grecji (po Canakle)
Po całej nocy oczekiwania kamper nr 3 dojeżdża do nas. Skrzynia automat, pracują tyko biegi dolne. Dodrze, że noc, to trochę chłodniej, nie doskwiera tak upał, bo jeszcze ma coś z chłodzeniem więc musi jechać na włączonym ogrzewaniu (!)
Wracamy już razem trzymając się w odległości 100-200 km.
Kamper nr trzy na Słowacji jedzie inna drogą jak my. My tniemy na Węgry i Czechy. On na Słowację. Trafia na rutynową kontrolę z wagą. Ważenie, wszyscy czyli 4 osoby mają być w aucie. Po wakacjach, auto ma tonę więcej. 1000 euro na dzień dobry, po targach zeszło na 600 ( pół roku temu, więc wartości przybliżone-proszę o wyrozumiałość)
Warszawa- wszyscy szczęśliwie w domu.
Wakacje super. Wiem że część z Was (lub większość) może nazwać nas wariatami lub szukającymi dziury w całym. Proszę o zrozumienie, tacy jesteśmy i nikt tego nie zmieni. Chcemy jeździć, zwiedzać, oglądać, pływać a nade wszystko być niezależnymi, co czasami nam się udaje.

Finito.

Endi - 2016-03-20, 08:01

Jeszcze wczoraj z małźonką wspominaliśmy wyprawę do Turcji. Całkiem podobną trasę przerobiliśmy w 2013 r. Chciałoby się tam wrócić. Tylko kiedy? To co się dzieje obecnie w tym kraju nie nastraja optymistycznie.

Dzięki stawiam :pifko za miłe wspomnienia :spoko

Tomland - 2016-03-20, 15:24

Endi napisał/a:
Jeszcze wczoraj z małźonką wspominaliśmy wyprawę do Turcji. Całkiem podobną trasę przerobiliśmy w 2013 r. Chciałoby się tam wrócić. Tylko kiedy? To co się dzieje obecnie w tym kraju nie nastraja optymistycznie.


Idzie wiosna więc temat uchodźców na pewno powróci. Temat imigrantów to jedno a nasze podróże w kierunkach z których oni podążają to drugie. Turcja problem, Grecja Bułgaria Macedonia Albania itp podobnie. Gdzie więc jechać ????

Tomasz

Endi - 2016-03-20, 16:04

Tomland napisał/a:
...Temat imigrantów to jedno a nasze podróże w kierunkach z których oni podążają to drugie. Turcja problem, Grecja Bułgaria Macedonia Albania itp podobnie. Gdzie więc jechać ????...


Wiele załóg będzie podróżować po Polsce. Jest okazja poznać lepiej swój kraj.

Ja na przekór ;) jedziemy do Anglii :spoko

Bronek - 2016-03-20, 16:15

Endi napisał/a:


Wiele załóg będzie podróżować po Polsce. Jest okazja poznać lepiej swój kraj.

Ja na przekór ;) jedziemy do Anglii :spoko


Ma to sens.
Byłeś w dawnych ichnich koloniach. Teraz jedziesz do Królestwa.
To aspekt poznawczy.

Drugi komercyjny... Masz duży garaż. Kilku ludków wejdzie, odbijesz sobie te wyprawy.

:mrgreen:

My po kraju, ewentualnie do niemiaszków, bo to blisko i bogato.

Tomland - 2016-03-20, 16:44

Endi napisał/a:
Ja na przekór ;) jedziemy do Anglii :spoko


Nie ukrywam że i ja o tym myślę, blisko, bezpiecznie (no może wyłączając Calais i Dover) i zdecydowanie jest co oglądać

Pzdr
Tomland

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2016-03-20, 18:05

Dzieki :!: ,no niestety źle jest, tak myślałam by jechać od Grecji,ale nawet bez Istambułu mój Zbysiu nie pojedzie. :pifko zobaczymy co w Grecji jedziemy 1 kwietnia :!: :!: jeszcze nie wiemy gdzie najlepiej przekroczyć granicę z Serbią.Barbara :kawka:








:!: :!:

Endi - 2016-03-20, 22:41

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
...zobaczymy co w Grecji jedziemy 1 kwietnia :!: :!: jeszcze nie wiemy gdzie najlepiej przekroczyć granicę z Serbią...


Jeśli jest obawa to lepiej ich ominąć i jechać przez Włochy ? Może koszta będą nieco wyższe ale przynajmniej na zdrowiu zaoszczędzicie :spoko

Endi - 2016-03-20, 22:51

Bronek napisał/a:
Drugi komercyjny... Masz duży garaż. Kilku ludków wejdzie, odbijesz sobie te wyprawy.


Bronku, lubię czasami coś tam przeszmuglować (jak każdy zresztą) ale, żeby ciapatych próbować ?

No popatrz :? nawet bym nie pomyślał :szeroki_usmiech

Bronek - 2016-03-21, 07:43

W czerwcu cena ok 1000€ od łebka była.
Zaglądali nam nawet do schowka na butle i trumę. Co wtedy było szokiem, a celnicy jeszcze na granicy węgierskiej nie bardzo wiedzieli dlaczego mają szukać tak namiętnie ludzi.

Serbia, Macedonia, ? To jednak dwa dni jazdy i chyba o te dwa dni za dużo. Dla spokoju ducha i komfortu, tylko w ostateczności.
Wiem bohaterowie się odezwą... Ale to tak jak jazda bez pasów, można i nic się pewnie nie stanie.

Jazda to pikuś, choć włazili niemal pod koła na autostradzie w Macedoni. Gorzej z postojami.
I sama granica. Skoro trzepią to i kolejki się wydłużą. Macedończycy mają nieprzyjemnych celników, biorą to raz, a i kamerki im się też nie spodobały.

Endi - 2016-03-21, 10:52

Bronku, piszesz o czerwcu, a ja we wrześniu tego samego roku podróżowałem kamperem z Niemiec przez Austrię na Węgry i za tydzień z powrotem i pies z kulawą nogą nie wyszedł i nie było żadnej kontroli pograniczników czy ciapatych na drodze.

Widzę co się dzieje i nie mówię, że jest dobrze, że nie trzeba być czujnym ale bez przesady. Nie nakręcajmy spirali strachu.
Kamperowiec to nie Feigling z wielkimi oczami.

Tomland - 2016-03-21, 11:36

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
Jeśli jest obawa to lepiej ich ominąć i jechać przez Włochy ? Może koszta będą nieco wyższe ale przynajmniej na zdrowiu zaoszczędzicie :spoko


Płynąłem dwa razy z Wenecji. Raz do Patras raz do Igoumenitsy. Kemping na pokładzie, auto pod prądem. Wakacje już na promie. Wiadomo - koszt. Ale w dzisiejszych czasach, gdzie istotny temat to bezpieczeństwo, chyba warto.

Pzdr
Tomland

Bronek - 2016-03-21, 12:41

Ja nie straszę, ale byliśmy w szoku widząc setki a nawet tysiące ludzi idących autostradą z Grecji poprzez Macedonię. W Serbi jeszcze tego nie było widać. Na Węrzech zero.
To były początki. Żadnych obozów itd, tylko ludzie, na rowerach, pieszo, śpiący na poboczach w cieniu. Nogi niektórym wystawały na jezdnię, co np w górach przy jednojedniowej drodze miłe nie było

Na ogół wtedy to biali, wydawało się dobrze ubrani. Było sucho i gorąco. Rowerki nówki prosto ze sklepu. Tak wyglądała "pierwsza fala".

Przed granicami rozpierzchali się idąc przez "zieloną"
Stosunkowo wtedy było mało dzieci.

To chyba była ta prawdziwa w miarę fala uchodźców. Nie emigrantów.

Nie straszę, róbta co chceta. :spoko . Nie pisałem się na kamperowanie smutne, ponure i empatyczno współczująco, charytatywne. Chcę wypoczywać bezstresowo, ostatecznie bandzi i niebezpieczny sex.

Jak struś - "głowę w piasek" i jest pięknie. :mrgreen:

Trzeba rozważyć, czas, pieniądze, wygodę i przyjemność z podróży, Ale nie na tyle, moim zdaniem jest to niebezpieczne, by rezygnować z przejazdu przez Macedonię i Serbię. .

KrzySówka - 2016-03-21, 14:49

Też w tym roku planujemy Grecję ale w sierpniu więc poczekamy na relacje tych co pojadą wcześniej i wtedy dokonamy wyboru trasy. :szeroki_usmiech

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group