Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Albania - Podróż przez 3 morza, 3 kraje w 3 tygodnie.

hawwa - 2015-08-17, 23:18
Temat postu: Podróż przez 3 morza, 3 kraje w 3 tygodnie.
Początkowo plan był taki, aby zwiedzić tylko Albanię, mieliśmy na to aż 3 tygodnie, co się często nie zdarza. Ale zachęceni zdjęciami Sznurka z Grecji, rozszerzyliśmy naszą podróż o greckie plaże przy Morzu Egejskim. Następna miała być Albania i Morze Jońskie, a na Czarnogórę miało już nie wystarczyć czasu, ale wystarczyło i na Czarnogórę i na Morze Adriatyckie.
Relacja jest w temacie Albania, ponieważ Albania była głównym celem podróży i jest najskrupulatniej zwiedzona. Grecja i Czarnogóra zaledwie „liźnięte”.
Przedstawię najpierw naszą drużynę. Na zdjęciu z przodu z gołym torsem Mati, a następnie od lewej: Bartek, Ewa i Radek (RADO TEAM) i dalej Jędruś, Iga, Edzia, Igor i Kalina (JASAX TEAM).


Krótki spis treści, żeby łatwiej było szukać informacji:
20-23 lipca Grecja – plaże Banaki Beach, Olimpic Beach,
23-24 lipca Grecja – Meteory,
24 lipca Albania Gjirokastra, Blue Eye
25 lipca Albania Butrint
25-28 lipca Albania – plaże Borsh i Himare
28 lipca Albania – przełęcz Llogara
29 lipca Albania – Apollonia, Berat, Kruja
30-31 lipca – Czarnogóra plaża Ulcinj
1 sierpnia – Czarnogóra most na Tarze
2-4 sierpnia – Czarnogóra Durmitor
5-7 sierpnia – Węgry termy w Buk

Zaczynamy więc naszą relację z podróży przez 3 morza i 3 kraje, trwającej 3 tygodnie.
Zdjęcia umieszczone w relacji wykonał Rado :kwiatek

hawwa - 2015-08-17, 23:26

19 lipca (niedziela)
Wyruszamy o godzinie 9.30 z K-Koźla, dotankowujemy nasze maszyny, sprawdzamy opony i ruszamy w stronę granicy węgiersko – serbskiej. Kupujemy winiety na Słowację (14 EUR) i Węgry (9560 HUF), żeby sobie maksymalnie uprościć drogę i koło godziny 19 stanęliśmy na stacji benzynowej OMV, ostatniej przed granicą serbską (4611’20.1”N 1959’36.4”E)
Duży parking przy stacji OMV okazał się cmentarzyskiem aut osobowych, którym nie udało się przekroczyć granicy UE. Tak więc, pomimo wielkiego parkingu, znaleźć wolnego miejsca nie było wcale łatwo. Przytuleni do macedońskich ciężarówek, spokojnie przespaliśmy noc.

20 lipca (poniedziałek)
Wyspani, po śniadanku ruszamy dalej. Kontrola graniczna w Serbii i Macedonii bez kolejek i bez komplikacji. Pokazujemy paszporty, dowód rejestracyjny i zieloną kartę i przejeżdżamy dalej.
Plan był taki, żeby jeszcze odwiedzić Skopje i tam przenocować, ale dzieci miały już taką ochotę na morskie kąpiele, a kierowcy jeszcze mieli siły, że dociągnęliśmy do samego wybrzeża greckiego.
Po płynnym przejechaniu Serbii i Macedonii wjechaliśmy do pięknej i przyjaznej Grecji.
Koszty przejazdu autostradami: Serbia 19,50 EUR, Macedonia 6,5 EUR, Grecja (od granicy do Riwiery Olimpijskiej) 8,50 EUR. W Grecji kampery klasyfikowane są do 3 grupy opłat za autostradę, więc później już staraliśmy się omijać greckie autostrady, jeśli tylko mogliśmy.
Do morza dojeżdżamy już w całkowitych ciemnościach (koło godziny 21) i stajemy przy porcie.
Obok jest mała plaża, prysznic i toaleta (4027’11.7”N 2235’43.3”E)



Niektóre dzieci pobiegły jeszcze wieczorem pomoczyć nogi, panowie zrobili serwis kamperów i położyliśmy się spać. Noc nie należała do spokojnych, upłynęła nam przy odgłosach pracującego portu, silnikach agregatów i pokrzykiwaniu pracowników portu. Zmęczenie jednak było tak duże, że wszyscy w mig posnęli.

hawwa - 2015-08-17, 23:28

21 lipca (wtorek)
Bardzo wczesnym rankiem (port nie dał nam pospać) wszyscy wskakujemy do morza. Po pierwszej kąpieli decydujemy jednak, że trzeba znaleźć spokojniejsze miejsce. Jedziemy szukać fajniejszej miejscówki i tak trafiamy na miejsce dla nas idealne – Banaki Beach (4019’06.9”N 2237’36.9”E).
Cudowna plaża, piękne Morze Egejskie, leżaki, parasole, zimne frape i nic więcej nam do szczęścia nie trzeba. Poznajemy szefa baru Banaki Beach – Tasosa, którego wypytujemy o dzikie kamperowanie w Grecji i kary z tym związane. Tasos zapewnia nas, że możemy zostać na noc, że nikt się nie przyczepi, tylko żebyśmy na noc schowali stół i krzesła. No i miał rację, policja przyjechała rano, ale nawet nie podeszli do nas.
Tasos na noc zabezpiecza nasze kampery specjalnym proszkiem odstraszającym węże, które podobno zamieszkują wysokie trawy w pobliżu. Wysypuje proszek równiutką linią, dookoła naszych kamperów i jeszcze poznanego wcześniej Słoweńca. Wszystko to wygląda jak jakiś rytuał szamański. Czujemy się bezpiecznie, już nam żadne węże niestraszne.




hawwa - 2015-08-17, 23:31

22 lipca (środa)
Cały kolejny dzień spędzamy na plaży Banaki Beach, poddając swoje ciała kojącym falom morskim, ostrym promieniom słonecznym i chłodząc się od środka.
Wieczorem opuszczamy to piękne miejsce i jedziemy do Olimpic Beach, w poszukiwaniu cywilizacji, a dokładniej jakiejś miłej restauracji z greckim menu. Czekało nas tam również spotkanie ze znajomymi z K-Koźla, którzy akurat tam spędzali swój urlop.
Zakotwiczamy na końcu Olimpic Beach przy plaży (4014’04.5”N 2235’12.9”E) i idziemy „na miasto”. Trafiamy do fajnej restauracyjki polsko-greckiej, gdzie próbujemy musaki, sałatki greckiej (która tutaj nazywa się „wiejska”) oraz małych smażonych rybek, a to wszystko przy swojskim, domowym winie. Było pysznie.
Wieczorem spotykamy się ze znajomymi i rozmawiamy do późna przy winie, arbuzie i szumie fal.



Nad Olimpic Beach dumnie króluje Olimp.


hawwa - 2015-08-17, 23:33

23 lipca (czwartek)
Kolejny dzień – kolejne wyzwania. Żegnamy Morze Egejskie i ruszamy na północ, ku Albanii, ale najpierw tzw. Meteory. Kiedy wjeżdżamy pomiędzy te piękne, monumentalne skały już czuje się podniosły nastrój. Jesteśmy oszołomieni widokami za oknem kampera, już nam się podoba. Podjeżdżamy na samą górę, pod Monastyr Waarlama późnym popołudniem. Godzina naszego przybycia nie jest przypadkowa, chcemy zostać tu na noc (3943’33.3”N 2137’57.6”E). Sprawdzamy tylko godziny zwiedzania monastyrów i okazuje się, że Waarlam w piątki zamknięty, ale za to Wielki Meteor (największy i najważniejszy) czynny od 9 rano. Super!!!
Instalujemy się na parkingu, Radek idzie na wieczorne fotografowanie. Podjeżdża ekipa z Polski „Oreł z Werwą” i zachęceni naszym przykładem, rozkładają się z namiotami. Kto nas teraz przepędzi?
Nie było chętnych. Tak naprawdę nikt się nami nie zainteresował, a widoki wieczorne i poranne były przecudne. Spokojnie zasypiamy.








Nasze miejsce noclegowe




hawwa - 2015-08-17, 23:38

24 lipca (piątek)
Z samego rana ruszamy do Wielkiego Meteora, żeby uniknąć tłumów. Idziemy tylko my i ekipa Orła z Werwą. Radek się pyta, gdzie te tłumy, których mamy unikać? Zanim wybiła godzina 9 dojechało kilka autobusów i tłum zrobił się znaczny, na szczęście my byliśmy już przy wejściu do monastyru.
Wstęp 3 EUR/osobę i tylko za dorosłych. Panowie muszą zakryć kolana, panie muszą zakryć praktycznie wszystko, nawet długie spodnie, na szczęście mnisi mają dużo spódnic na wyposażeniu. Monastyru samego w sobie nie trzeba polecać, jest fantastyczny, ma swój klimat, jest dobrze zorganizowany, zwiedza się go z przyjemnością. Do zwiedzania udostępnione są zabytkowe pomieszczenia gospodarcze, muzealne oraz sakralne.

Jak wszędzie w Grecji własna piwniczka na wina musi być!!!


Zamknięta kaplica, można tylko zajrzeć przez okienko










Taras widokowy


Zabytkowa kuchnia


Dziedziniec wewnętrzny


Wejście do cerkwi


My również zapaliliśmy świeczki z intencjami







hawwa - 2015-08-17, 23:42

Schodzimy na parking, który zdążył się już zapełnić i wyruszamy dalej – na Gjirokastrę. Do miasta docieramy koło godziny 15, parkujemy pod słynnym zrujnowanym budynkiem, gdzie parkują wszystkie kampery i autobusy.



Idziemy najpierw wymienić trochę EURosów na albańskie leki (ALL), potem przysiadamy w małej knajpce, żeby wrzucić coś na ząb i w końcu posileni zaczęliśmy się wspinać do twierdzy. Na początku twierdzy znajduje się Muzeum Wojskowości, gdzie oczywiście wchodzimy (wstęp 200 ALL od osoby dorosłej). Ponieważ możliwość fotografowania kosztuje jakieś śmiesznie wysokie kwoty, więc zdjęć z muzeum nie mamy. Muzeum zlokalizowane jest w dawnym więzieniu i przechodzi się przez nie na dziedziniec twierdzy, skąd roztacza się piękny widok na miasto i góry.







Wrak samolotu amerykańskiego, który lądował kiedyś awaryjnie pod Tiraną. Wzięli sobie go przywieźli, wciągnęli na górę i rdzewieje w pięknych okolicznościach krajobrazu.


Obejrzeliśmy Wieżę Zegarową, poczytaliśmy z przewodnika historię miasta i twierdzy i zeszliśmy do kamperów.










Wąskie i strome uliczki Gjirokastry


Albańczycy podobno wieszają na drzewach przy domach laleczki lub maskotki, żeby odpędzić złe duchy. Ktoś musiał mieć dużo duchów do odpędzenia, że sobie takiego kolorowego wielkiego Puchatka do drzewa uwiązał.


Tyle co wsiedliśmy do kamperów, spadł rzęsisty deszcz, nawilżając nieco suche powietrze Albanii.

hawwa - 2015-08-17, 23:44

Nasz kolejny kierunek to Butrint, ale po drodze Blue Eye – cudowne błękitne oko wypluwające spod ziemi 7 kubików wody na sekundę. Temperatura wody stała i wynosi 10C.
Miejsce jest tak piękne, że postanawiamy tam zanocować.








Nie mamy obaw co do tego, że będzie można tam spędzić noc. Strażnik przy budce, który pobiera opłaty (300 ALL od kampera) od razu powiedział nam, żeby jechać do końca i że możemy zostać do jutra. Nocujemy przy samym Blue Eye.
Jest tam restauracja, więc idziemy wieczorkiem na piwko, żeby traktowali nas trochę jak klientów. Za to rano robimy pełny serwis kamperów. Jędruś, Radziu, Kalina i Igor biorą pełną kąpiel w Blue Eye. Jędruś próbuje nawet nurkować, ale Blue Eye nie wpuszcza go w swoje rewiry. Wypluwa go wraz ze swoimi 7 kubikami na sekundę.
Ja idę z Edzią o 7 rano. Już są pierwsi zwiedzający, ale udaje nam się wejść tylko do pasa. Zimna woda nas paraliżuje – delikatnie mówiąc… Ale klimat, świeże powietrze i chłodna noc to miła odmiana dla nas, więc spędzamy cudowną noc przy Blue Eye (3955’22.9”N 2011’28.9”E)





CDN...

toscaner - 2015-08-18, 09:26

O Albanię planowaliśmy zaczepić w tym roku z jedną ekipą, ale się plany rozjechały. W każdym razie fajnie się czyta, fotki ładne. Niektóre może ciut "przeHDRowane", ale stawiam oczywiście piwko. :pifko :
hawwa - 2015-08-18, 09:56

Dziękuję za piwko :bukiet:

HDR zamierzony, chociaż wiem, że nie wszystkim się podoba :)

toscaner - 2015-08-18, 10:45

Też niektóre czasem podciągam. :-P :spoko
BaWa - 2015-08-18, 13:02

hawwa napisał/a:
Schodzimy na parking, który zdążył się już zapełnić i wyruszamy dalej – na Gjirokastrę. Do miasta docieramy koło godziny 15, parkujemy pod słynnym zrujnowanym budynkiem, gdzie parkują wszystkie kampery i autobusy.


EWKA czy masz może namiary GPS na to miejsce

rado - 2015-08-18, 13:30

toscaner napisał/a:
Niektóre może ciut "przeHDRowane"

No co do zdjęć, to tak mają wyglądać. Obróbka w pełni zamierzona i przemyślana i rozumiem, że nie wszystkim musi się podobać :spoko

toscaner - 2015-08-18, 13:44

rado napisał/a:
toscaner napisał/a:
Niektóre może ciut "przeHDRowane"

No co do zdjęć, to tak mają wyglądać. Obróbka w pełni zamierzona i przemyślana i rozumiem, że nie wszystkim musi się podobać :spoko


No raczej HDR'y przez przypadek same nie wychodzą.
Też czasem przemycam. :-P
Ale już nie przeszkadzam w relacji. :spoko

hawwa - 2015-08-18, 13:44

BaWa napisał/a:
hawwa napisał/a:
Schodzimy na parking, który zdążył się już zapełnić i wyruszamy dalej – na Gjirokastrę. Do miasta docieramy koło godziny 15, parkujemy pod słynnym zrujnowanym budynkiem, gdzie parkują wszystkie kampery i autobusy.


EWKA czy masz może namiary GPS na to miejsce


40°04'39.8"N 20°08'44.4"E
Z mapy Google wyszły mi takie koordynaty.

Natomiast nie da się tego miejsca przegapić. Z głównej drogi SH4 zjeżdżasz w Gjirokastrze w lewo na twierdzę (brązowe kierunkowskazy) i droga pnie się do góry i mocno zakręca.... i na jednym z zakrętów widzisz po lewej zrujnowany budynek, a wzdłuż niego podłużny pas do parkowania.
Nieco dalej można by jeszcze podjechać, bo były też miejsca parkingowe wzdłuż drogi, ale ryzyk-fizyk, bo jak my szliśmy tamtędy, to wszystkie były akurat zajęte.
Jeszcze dalej są tylko małe miejsca parkingowe dla osobówek, kamper się nie zmieści.

BaWa - 2015-08-18, 14:14

Dzięki :ok Z niecierpliwością czekam na dalszą relację bo wyjazd tuż tuż ;)
hawwa - 2015-08-18, 14:24

Kolejna dawka dzisiaj późnym wieczorem :spoko
frape - 2015-08-18, 14:24

Ewa czekamy na wiecej naturalnych zdjec i cd relacji ;)
poptek - 2015-08-18, 14:36

Też się podpinam do tematu. Dobrze się czyta i ogląda więc czekam na więcej. :spoko
hawwa - 2015-08-18, 22:02

Cześć Gosiu, cześć Tomku.
Fajnie, że czytacie :wyszczerzony:
Jedziemy dalej ze wspomnieniami...

hawwa - 2015-08-18, 22:04

25 lipca (sobota)
Po porannej kąpieli w Blue Eye ruszamy dalej – kierunek Butrint.
Dojeżdżamy na miejsce w samo południe, skwar niemiłosierny. Bilet kupujemy grupowy, wtedy wychodzi po 500 ALL na osobę powyżej 12-go roku życia, mniejsze dzieci nic nie płacą. Dostajemy mapki, które są tak niedokładne, że ostatecznie korzystamy z naszych przewodników, o wiele lepiej przygotowanych.
Historia, architektura, imponujący wiek zabytków na chwilę pochłania nas całkowicie. Biegamy tylko od zabytku do zabytku, od tablicy do tablicy i chłoniemy historię sprzed 2 tysięcy lat. Odpoczywamy co chwilę pod drzewkami oliwnymi, robimy po łyku wody i dalej, do następnych ruin. Cudowna przygoda z historią.




















tolo61 - 2015-08-18, 22:05

Właśnie wróciliśmy z ...Albanii.... tak że podpinam się do tematu :wyszczerzony:
:spoko

hawwa - 2015-08-18, 22:08

Jedziemy szukać miejsca na nocleg. Mamy dwa namiary na Ksamil. I tu zderzenie z rzeczywistością. Setki ludzi, samochodów i mikroskopijne plaże, przeważnie z bardzo stromym zejściem do morza. Camping Paradise z relacji Jarka okazał się placem budowy, a właściciel Poli powiedział, że możemy stanąć na tym placu za 10 EUR, ale dopiero wieczorem, jak wyjadą osobówki, które też pewnie płaciły mu postojowe. Stwierdziliśmy zgodnie, że 10 EUR za nieogrodzony kawałek ziemi przy placu budowy to jednak trochę dużo, a poza tym to nie jest to, czego szukamy.
Edzia poleciała sprawdzić drugą miejscówkę – też plac budowy, więc jednak jedziemy dalej. Zapraszają nas na Camping Sunrise – ścisk i strome zejście do morza – rezygnujemy. Jedziemy szukać czegoś bardziej przestronnego.
Tak trafiamy na plażę w Borsh. Z głównej drogi zauważamy tę plażę za późno, już po przejechaniu przez wioskę, więc musimy się wrócić, ale było warto!!!
Zjeżdżamy do plaży miejskiej, potem w prawo drogą szutrową i na końcu znajdujemy miejsce dla nas idealne. Przy pustej plaży, czyściutkie morze, białe kamyki i….. posterunek policji tuż obok. Pięknie i bezpiecznie. Plażujemy resztę dnia. Jest cudownie.
40°03'00.7"N 19°50'22.3"E





Dwa razy dziennie przechodził obok nas świniopas ze swoim stadkiem. Świnki mu regularnie uciekały w różne strony, przy czym małe warchlaczki zawsze za maciorą, a on je gonił, wrzeszczał i machał rękami i kijem. Ubaw po pachy. A jak się raz świnki dorwały do Jasaxowego worka ze śmieciami, to miały taką ucztę, że hej! A Jędruś miał potem takie sprzątanie, że też hej !!!



Kozy też tamtędy przechodziły dwa razy dziennie.



Auta zaparkowane w cieniu świetnie się nadawały do tego, żeby się raciczkami po nich wspiąć i poskubać jeszcze trochę listków.



A to już nasza plaża i totalny spokój… Morze Jońskie – dla mnie najpiękniejsze z wszystkich trzech…








hawwa - 2015-08-18, 22:13

26-27 lipca (niedziela, poniedziałek)
Od rana znowu plażing na Borsh Beach, ale dzwoni Gosia Kalliope, okazuje się, że jest niedaleko w Himare, więc jedziemy do niej. Późnym popołudniem ruszamy do Himare na Camping Nashos. Jest to nasz pierwszy camping na tym wyjeździe. Nie dlatego, że nie lubimy campingów z zasady… po prostu jakoś nie były nam wcześniej potrzebne.
Camping Nashos jest bardzo przyjemny, położony zaraz obok słynnego Campingu Kranea, ale w odróżnieniu od Kranea, nie jest tak zatłoczony. Drzewka oliwne dają troszkę cienia, jest przestrzeń. Bardzo przyjemne miejsce. Cena 10 EUR za dobę niezależnie od ilości osób i z wszystkimi mediami. 40°06'25.2"N 19°43'39.5"E
Internet wprawdzie kuleje, ale właściciel Grek o imieniu Nashos jest przesympatyczny i robi wszystko by zadowolić gości. Ja zapytałam o pralkę na campingu, powiedział że się zepsuła, ale już następnego dnia przywiózł z miasta inną pralkę – sprawną. Szkoda, że już zrobiłam pranie ręcznie, ale właściciel naprawdę się stara. Wymieniał nam również walutę na leki po kursie o wiele lepszym od banków. Kurs w banku za 100 EUR = 13680 ALL, natomiast u Nashosa za 100 EUR dostawaliśmy 14000 ALL.
Do tego jeszcze gotował on i jego żona. Jedliśmy u niego mule i inne potrawy, nawet sprowadzał pizzę, jak nasze dzieci miały ochotę. Człowiek – orkiestra.
Do obiadu częstował nas grecką „tsipouro”, i to nie symbolicznie, ale stawiał od razu pół litra na stół i trzeba było pić ;-) Nie można urazić gospodarza ;-) Od Edzi dostał na pożegnanie małpki polskich wódek, bardzo się wzruszył. Polecamy ten camping i samego Nashosa – dusza człowiek i camping z duszą.
Na Nashos Camping spędziliśmy aż 2 noce. Ulokowaliśmy się obok Kalliopków, a wieczory spędzaliśmy dodatkowo w miłym towarzystwie Joli i Zenka z ekipy Kicio oraz Eli i Zbyszka z Wieliczki, którzy podróżowali z przyczepką.











Nad barem Nashosa powiewała flaga… oczywiście polska. To nie nasza zasługa, już tam wisiała, jak przyjechaliśmy.


marekoliva - 2015-08-18, 22:14

Jestem pod wrażeniem, czekam na cd opisu i zdjęcia oczywiście
hawwa - 2015-08-18, 22:17

28 lipca (wtorek)
Ruszamy w drogę. Tym razem jedna trudność do pokonania na drodze – przełęcz Llogara. Tak samo polecaną, jak i odradzaną. Przełęcz okazała się nie taką straszną, jak ją wszyscy malowali. Nasi kierowcy stwierdzili nawet, że to pikuś i to taki mały pikuś. Byli zgodni co do tego, że niektóre inne drogi albańskie są o wiele bardziej wymagające, a przełęcz Llogara, to zwykła urban legend.

Przy drodze taka roślinność:


I bunkry już bardzo nieliczne:


Tak więc droga minęła nam bezproblemowo, a widoki były niesamowite.












Na nocleg zatrzymaliśmy się w miejscowości Orikum, prawie stojąc kołami w wodzie. To już Morze Adriatyckie, ponieważ półwysep Karakorun wyznacza granicę Morza Jońskiego i Morza Adriatyckiego.
Miejsce na nocleg piękne, morze szumiało nam całą noc, natomiast na plażowanie zdecydowanie zbyt zatłoczone w ciągu dnia. 40°19'34.0"N 19°27'12.4"E Tak więc z samego rana ruszamy dalej, a plan na ten dzień mamy bardzo napięty.








frape - 2015-08-18, 22:21

Ewa - podjazd od południa jest lepszy niż zjazd :) ) dlatego niektórzy narzekają - podobno hamulce się same gotują :wyszczerzony:
hawwa - 2015-08-18, 22:27

29 lipca (środa)
Dzisiaj dzień zwiedzania – napięty plan, a pogoda daje się nam we znaki. Chyba najgorętszy dzień z całego naszego pobytu. Ale skąd mogliśmy o tym wiedzieć , rano było jak zawsze…
Rozpoczęliśmy od Parku Archeologicznego Apollonia, ruin jeszcze starszych niż Butrint, ale trochę nie docenionych. 40°43'17.2"N 19°28'14.2"E Droga do Apollonii dosyć męcząca, ale ciekawa. Choćby przejazd przez Fier i obserwacja ruchu na skrzyżowaniach powodowała głośne wybuchy śmiechu w naszym kamperze. Policjanci, bezradnie próbujący uregulować ten chaos, wzbudzali w nas jeszcze większe rozbawienie.
I takie cuda można było jeszcze na drodze zobaczyć – krowy zabezpieczone odpowiednio, żadna nie spadła ;-)


Dotarliśmy w końcu do parkingu przy Apollonii, temperatura około 40 stopni w cieniu, chociaż jest 10 rano, ale raźno ruszamy na zwiedzanie.
Na samym początku słabnie Iga, więc Jasax Team widzi Apollonię już tylko z tarasu restauracji, my idziemy dalej, chroniąc się przed słońcem pod drzewkami oliwnymi, których tu na szczęście dużo.
Apollonia była miastem założonym przez kolonistów greckich z Korkyry i nazwane zostało na cześć greckiego boga piękna, muzyki i poezji Apollina, niegdyś zamieszkiwało je około 60 tys. osób. Większość zabudowań dawnego miasta znajduje się nadal pod ziemią, ale jest stopniowo odsłaniana.
W muzeum niektóre artefakty były datowane nawet na 6 wiek p.n.e.






































hawwa - 2015-08-18, 22:32

Następnym punktem naszego zwiedzania był Berat „miasto tysiąca okien” wpisane w 2008 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Niestety temperatura osiąga jakieś ekstremalne wielkości tego dnia, oraz rozkopane miasto całe w pyle i kurzu, nie zachęca do zwiedzania z bliska. Poświęca się tylko nasz etatowy fotograf Radek i wychodzi na tą patelnię, aby zatrzymać co nieco w kadrze. Pozostali oglądają Berat z okien klimatyzowanych kamperów.









Godzina jeszcze zbyt wczesna, żeby szukać miejsca na nocleg, więc postanawiamy dojechać w okolice Kruji. I tak się jakoś składa, że dojeżdżamy na sam szczyt miasta, w okolice zamku. O parking tu nietrudno, każda posesja, która ma trochę więcej miejsca, oferuje miejsca parkingowe. My za nasze parkowanie płacimy 300 ALL.
Idziemy na zamek. Podczas, gdy ekipa oddycha świeżym wieczornym powietrzem na dziedzińcu zamku, ja i Mateusz postanawiamy jeszcze zwiedzić zamek na godzinę przed zamknięciem.
Zamek jest całkowicie przerobiony na muzeum poświęcone Skanderbegowi – albańskiemu bohaterowi narodowemu, który uratował miasto przed najazdem Turków.



Hełm i miecz Skanderbega - kozy rzekomo pomogły Skanderbegowi oszukać Turków i uratować Kruję, wobec czego hełm Skanderbega ozdabiała głowa kozła, był to jego znak rozpoznawczy.









Nasze kamperki





Następnie przechodzimy tureckim bazarem, który wprawdzie już zamyka swoje podwoje, ale sprzedawcy ciągle zachęcają nas do zrobienia u nich zakupów. Oglądając miasto wracamy powoli do kamperów.





Nie chcemy tu nocować, szczególnie że to parking betonowy, przy myjni samochodowej, więc niezbyt przyjemne miejsce. Zjeżdżamy w dół, do podnóży Kruji, gdzie upatrzyliśmy sobie wcześniej restaurację z campingiem. Camping okazał się parkingiem przy restauracji, jednak otoczony dookoła lasem. W dodatku restauracja dostarczyła nam sałatkę szopską oraz pizzę wprost do kamperów, więc miło spędzamy wieczór i noc. Cena 10 EUR w tym korzystanie z prądu, pryszniców i toalet.

Należałoby tutaj wspomnieć o uliczkach w Kruji i dojeździe na wzgórze. Jeśli ktoś boi się przełęczy Llogara, lub jeśli przejechał Llogara bez problemu i myśli, że jest mistrzem kierownicy, to my polecamy wjechać do Kruji na sam szczyt. Uliczki wąskie, jednokierunkowe, strome, zastawione parkującymi samochodami, spinki tak wąskie, że trzeba było je brać na trzy razy. Jest tu wszystko dla spragnionych wrażeń kierowców. Naprawdę polecamy wjazd do Kruji. Zastrzyk adrenaliny zapewniony i wspomnienia na całe życie.

CDN

hawwa - 2015-08-18, 22:35

Witam nowych czytelników, to bardzo motywuje do pisania, chociaż Radek już się mnie dzisiaj pytał, czy ja przypadkiem nowego "Pana Tadeusza" nie piszę...

frape napisał/a:
Ewa - podjazd od południa jest lepszy niż zjazd :) ) dlatego niektórzy narzekają - podobno hamulce się same gotują :wyszczerzony:


Nasi kierowcy też to analizowali, ale stwierdzili, że z drugiej strony też pikuś ;-) Cwaniaki, nie?

frape - 2015-08-18, 22:41

od północy podjazd jest dłuższy, od południa bardziej stromy
w Kruji chyba staliście przy tej samej myjni co my (ciut powyżej zamku ) mieliśmy tam nocną wartę właściciela na balkonie aż do świtu. Podjazd faktycznie "ciekawy" jeśli zboczy się z głównej drogi w mieście :)

Socale - 2015-08-18, 23:33

rado napisał/a:
...
Obróbka w pełni zamierzona i przemyślana i rozumiem, że nie wszystkim musi się podobać

Ja bym wszystkie swoje fotki tak poprawił ale nie umiem, nie wiem jak :(
.
Relacja już mnie wessała :)

ZEUS - 2015-08-18, 23:45

hawwa napisał/a:
Witam nowych czytelników, to bardzo motywuje do pisania...

co by dodatkowo zmotywować :oops: do pisania ja również dołączam (z ogromną przyjemnością :-P ) do czytelników... :)

jarek49 - 2015-08-19, 00:11
Temat postu: Albania
Witam ,
wielkie dzieki za wszystkie namiary---juz prostuje swoja trase ---omijam Ohrid // juz znam //
i wjezdzam na Wasze plaze // tych nie znam // , dalej Meteory // tez nie bylem //
Al---ta cala trase przejechalem w 2011 r---ale dzieki Wam mam motywacje, aby ponownie
zobaczyc rowniez nowe miejsca. Borsh znam ---ale Wy pojechaliscie w prawo , a ja w lewo
ot takie drobne roznice , ale widze ,ze zasadnicze. Piekne zdjecia.
Czekam na cd.
Pozdrawiam.

BaWa - 2015-08-19, 08:28

hawwa napisał/a:
Witam nowych czytelników, to bardzo motywuje do pisania, chociaż Radek już się mnie dzisiaj pytał, czy ja przypadkiem nowego "Pana Tadeusza" nie piszę...



Pisz pisz........dobry Tadek nie jest zły :ok :bukiet: :bukiet:

Sznurek - 2015-08-19, 09:20

hawwa napisał/a:
Witam nowych czytelników, to bardzo motywuje do pisania, chociaż Radek już się mnie dzisiaj pytał, czy ja przypadkiem nowego "Pana Tadeusza" nie piszę...


Dawaj dalej z tym Tadeuszem ;) Radek jakoś wytrzyma, mam nadzieję :)
Fajna relacja i super fotki. Czekam na ciąg dalszy....

Edzia - 2015-08-19, 10:46

Już teraz chciałam podziękować Ewie za trud jaki włożyła w opracowanie trasy bo to Ona siedziała ,czytała, obmyślała, zaznaczała, pilotowała i co najważniejsze spisywała wszystko żeby teraz mogła powstać taka fajna relacja.
Najważniejsze przed wspólnym wyjazdem było przedstawienie swoich oczekiwań, każdy miał się wypowiedzieć na ten temat i z tych wypowiedzi powstał zarys trasy, oczywiście plan trasy swoje a życie swoje - plan zawsze idzie zmodyfikować jak przeczytaliście do tej pory relację tak się działo.
Teraz dołożę parę słów od siebie oczywiście do momentu który opisała Ewa bo MY JASAX TEAM byliśmy już po dwóch awariach kamperka , po niestrawności naszych córek po zjedzeniu arbuzów i jednym zasłabnięciu naszej najstarszej córki IGI (także działo się).
Pierwszą awarię mieliśmy na trasie z Meteorów do Albanii strzelił nam bezpiecznik wentylatorów takie małe cuś a nerwów nam przysporzył co nie miara o dziwo kontrolka ostrzegająca o małej ilości płynu i wysokiej temperaturze oleju zaświeciła jak ja z dziećmi chciałam już wyskakiwać :-/ z kampera bo pojawiła się para wodna w kabinie. A mój mąż na spokojnie stwierdził jedziemy dalej nie zatrzymujemy się bo wybuchnie :shock: a musimy go jak najszybciej grawitacyjnie schłodzić - a cały czas droga wiodła pod górę. W kabinie nerwowo tak że z moich nozdrzy już paruje ciśnienie mam ze 200 na blacie a Jędrek tylko wyłączył klimę , włączył ogrzewanie na maxa pootwieraliśmy okna i gnamy pod tą górę czekając na jakikolwiek zjazd. Daliśmy znać przez CB Radkom że mamy problem i gnamy dalej dotarliśmy do końca podjazdu UFFF zjeżdżamy do momenty takiego w którym Jędrek mówi teraz się można zatrzymać (jednak wiedział co robi nic nie wybuchło ) w tamtym miejscu dolaliśmy tylko płynu i przejechaliśmy ze 4 km do stacji benzynowej i tam już Andrzej szukał przyczyny i znalazł włąśnie walnięty 50 A bezpiecznik wentylatorów. Oczywiście mamy jakieś małe bezpieczniki ale takiego nie więc Jędrek bierze drut miedziany i nawija na bezpiecznik i mówi może wystarczy (oczywiście na żadnej stacji nikt nie miał takiej mocy bezpiecznika) po kilku kilometrach stwierdza że jednak za mało i dowiązuje jeszcze drucika oczywiście uważając żeby nie przewatować czy jakoś tak. Z tak zawatowanym bezpiecznikiem przejeżdżamy resztę trasy aż do domu. I nigdy więcej na trasie nam się nie gotował nawet jak jechaliśmy przełęczą Llogara czy innymi ciężkimi podjazdami ale wiedział dlaczego strzelił na tamten bezpiecznik- jak Jędrek wymienił silnik z Peugeota na VW i założył większe wentylatory bo doszła klima zapomniał zmienić bezpiecznika na większy ot i przyczyna.

Druga awaria w Albanii na trasie do Himare - jadąc przez jakąś wąską wioskę nagle zgasło nam auto. Andrzej odpala a auto po odpaleniu gaśnie i tak parę razy więc wychodzi otwiera klapę i szuka ( już zdążył podbiec Radek co się dzieje :shock: ) Nagle woła podajcie mi trititkę więc ja wspaniała żona szybko podaję, Andrzej coś tam złapał i krzyczy ODPALAJ i odpaliłam i chodziło a ja już miała wizję wzywania ADAC. i z tą trititką przejechaliśmy cała trasę aż do domu :)
Także Wspólnie doszliśmy do wniosku że w trasie przy awariach kamperów są potrzebne trzy rzeczy drut miedziany, trititki różnej długości wysokotemperaturowe najlepiej i niezastąpiona srebrna taśma.

hawwa - 2015-08-19, 11:01

Edzia napisał/a:
a ja już miała wizję wzywania ADAC[/b]


Jakby przyjechało ADAC to pan niechybnie zemdlałby zaraz po otwarciu maski :mrgreen:

Ale dojechaliśmy? Dojechaliśmy!!! To najważniejsze ;-)

rado - 2015-08-19, 11:12

No z niezbędnych rzeczy jeszcze obowiązkowo wieszak druciany :wyszczerzony: :wyszczerzony: :wyszczerzony:
MILUŚ - 2015-08-19, 16:31

Edzia napisał/a:
........... Wspólnie doszliśmy do wniosku że w trasie przy awariach kamperów są potrzebne trzy rzeczy drut miedziany, trititki różnej długości wysokotemperaturowe najlepiej i niezastąpiona srebrna taśma.
...........i żona szybko podająca trytytki :ok
Tadeusz - 2015-08-19, 16:47

Ewo, Tobie i całej ekipie gratuluję przesympatycznej podróży, a za piękną relację składam dzięki serdeczne i stawiam piwko.

Mam nadzieję na rychłe spotkanie i wtedy do piwka przyniosę serniczek własnego wypieku.

:kwiatki: :kwiatki: :kwiatki:

hawwa - 2015-08-19, 21:12

Tadeusz napisał/a:
Mam nadzieję na rychłe spotkanie i wtedy do piwka przyniosę serniczek własnego wypieku.


Tadziu, to ja się w takim razie nie mogę doczekać i spotkania, i serniczka :spoko

Jedziemy dalej z opowieścią... część trzecia i ostatnia :wyszczerzony:

hawwa - 2015-08-19, 21:17

30-31 lipca (czwartek, piątek)
Rano opuszczamy podnóża Kruji i opuszczamy również Albanię. Kierujemy się na przejście graniczne Dodaj – Sukobin. I tutaj pierwsze przejście, gdzie czekają nas kolejki i długie czekanie na odprawę. Do tego pukający w okna Cyganie, żebrzące dzieci i mężczyźni na wózkach inwalidzkich. W końcu coś się ruszyło i dojeżdżamy do granicy. Całe to czekanie trwało 2,5 godziny, pokazanie paszportów i zielonej karty zaledwie 30 sek. Po stronie czarnogórskiej widzimy, że z tej strony stoi równie długa kolejka do granicy.
Zajeżdżamy na camping Safari Beach w Ulcinj. I zderzamy się z rzeczywistością czarnogórskich plaż – tłok i jeszcze raz tłok, pełno ludzi, samochodów, a morze zupełnie niezachwycające. Być może rozpasaliśmy już tak nasze wymagania co do plaży i morza, że niełatwo nas zaspokoić, a może już nam wystarczy morza.... W każdym razie Safari Beach nie zostawia w nas najlepszych wspomnień.
Zdjęcia z telefonu Edzi. Radek nawet nie wyciągał aparatu, twierdząc że nie warto ;-)









Zdjęcie zrobione wczesnym rankiem, potem już były tłumy



Jedynym plusem była obecność WIFI, a my nie mamy dalszych planów podróży, bo przecież na Czarnogórę miało nam już nie wystarczyć czasu. Zaczynamy planować naszą dalszą drogę, szukać kolejnych miejsc wartych zobaczenia.
Musimy dokonać wyboru pomiędzy dwoma trasami:
południowa – Boka Kotorska, Mostar, Medjugorie albo
północna – góry Durmitor.
Zmęczeni upałem na wybrzeżu postanawiamy ruszyć w góry, do Durmitoru. I to był strzał w dziesiątkę.

hawwa - 2015-08-19, 21:22

1 sierpnia (sobota)
Rozliczamy się za camping. Po zniżce ADAC zapłaciliśmy za 2 dni 46,80 EUR, a Edzia około 60 EUR (big family, wiadomo).Ruszamy z samego rana na północ Czarnogóry. Kierunek Mojkovac, potem Djurdevica Tara i słynny most na Tarze.
Po drodze takie reklamy – idealny supermarket dla każdej pani domu:



Najpierw przejeżdżamy tunelem za Sutomore, co kosztuje nas 5 EUR za kampera. Krętymi, ale dobrymi drogami dojeżdżamy do Mojkovaca, tam robimy krótki postój na obiadek. Od strony Żabljaka nadjeżdżają dwa kamperki, parkują przy nas, wymieniamy się doświadczeniami, oni opowiadają nam o Durmitorze, my im o Albanii. Straszą nas, żeby nie jechać drogą z Żabljaka przez Trsę, bo kampery się tam nie mieszczą. Oni okrążyli Durmitor od południa, żeby dojechać do Żabljaka. Trochę nas to martwi, bo właśnie tamtędy mieliśmy dalej jechać. Zostawiamy tę decyzję na później. Popytamy lokalnych, a póki co dojeżdżamy do mostu na Tarze. Kierowcy idą zobaczyć drogę do campingu pod mostem, ale Jędruś jest przekonany, że nie wyjedzie stamtąd, więc zostajemy na górze, przy moście, na placu dla kamperów. 43°08'58.8"N 19°17'29.1"E











Idziemy oglądać most i kanion. Most jest piękny, o ażurowej konstrukcji, sprawia wrażenie niezwykle lekkiego. Przed mostem stoi skromny pomnik inżyniera Lazara Jankovica, który wysadził jedno przęsło mostu, aby zagrodzić drogę zbliżającym się oddziałom czetników i Włochów w czasie 2 wojny światowej. Został za to schwytany i zamordowany przez czetników. Według legendy Lazar Jankovic nie tylko zburzył most, ale go także wcześniej zaprojektował. Po wojnie konstrukcję odbudowano, ale już nie tak subtelnie, dokładnie widać, które przęsło jest dobudowane.





Po obydwu stronach mostu, nad kanionem rozciągnięte są liny do zjazdów. Przyjemność ta kosztuje 10 EUR. Dzieci bardzo chcą zjechać, dorośli niekoniecznie. Decydują się Bartek, Igor i Kalina. Chłopcy zjeżdżają z instruktorami, bo są jeszcze mali, Kalina zjeżdża sama.













Po obejrzeniu mostu, kanionu i okolicy, udajemy się do kamperów. Jutro przed nami Żabljak.


hawwa - 2015-08-19, 21:28

2 sierpnia (niedziela)
Wczesnym rankiem Radek schodzi w dół kanionu, żeby z dołu sfotografować most i rzekę.















Rozliczamy się za camping (12 EUR) i ruszamy dalej.
W czasie drogi liczę sobie tunele. Od wybrzeża do Żabljaka naliczyłam ich około 40, większość wykutych w skale. Wszystkie na tyle wysokie, że nie boimy się wcale o nasze alkowy.
Droga do Żabljaka zajmuje nam około godziny. Campingów jest tam sporo, my wybieramy ten najbliżej Czarnego Jeziora. Camping nazywa się Ivan Do. Dojazd jest trochę wąski i miejscami dosyć stromy, ale asfaltowy, więc bez większych trudów dostajemy się na górę.
Parkujemy na najwyższym miejscu na campingu, bo jest tam w miarę równo. Widoki na szczyty Durmitoru mamy obłędne. Nasz Garmin pokazuje, że stoimy na wysokości 1481 m n.p.m. 43°09'10.4"N 19°05'50.9"E



Pierwszego dnia robimy spacer do jeziorka (około 10 minut lasem). Dzieci się rozbierają i wskakują do wody. Jak na górskie jezioro, to jest zaskakująco ciepłe – 18 stopni.











Postanawiamy, że jutro z rana zrobimy trasę dookoła jeziora, plany pokazywały czas przejścia na 2,5h.
Wieczorem niemieccy studenci spod namiotów robią ognisko, dołączamy się i zacieśniamy więzi polsko-niemieckie różnego rodzaju trunkami. Pod koniec ogniska Niemcy są prawie pewni, że w następnym roku wakacje spędzą w Polsce ;-)
Chłodna i deszczowa noc przynosi nam oczekiwane wytchnienie od upałów.








hawwa - 2015-08-19, 21:33

3 sierpnia (poniedziałek)
Wstajemy rano i wyruszamy czerwonym szlakiem leśnym dookoła jezior Czarnego i Małego, które są połączone groblą. Przy wejściu do ścisłego Parku Narodowego Durmitor należy zapłacić 3 EUR od osoby powyżej 7 roku życia. Dzień wcześniej nie zbierali opłaty, mieliśmy szczęście, ale nie wiemy czy dlatego że była niedziela, czy dlatego, że było już późne popołudnie. W każdym razie płacimy i idziemy.





















Szlak jest opisany na 2,5 h, a my spacerowym tempem pokonujemy go w 1h 50 min. Bardzo fajna trasa z pięknymi widokami na obydwa jeziora oraz szczyty górskie. Polecamy serdecznie. Przy jeziorze jest też knajpka, gdzie każdy dostał coś dobrego: dzieci lody, a rodzice piwo czarnogórskie Niksicko.







Na końcu szlaku dzieci skorzystały jeszcze z parku linowego, gdzie były zabezpieczone profesjonalnymi uprzężami i karabinkami. Musieli przejść wstępne przeszkolenie z używania sprzętu wspinaczkowego i przeszli trasę dziecięcą 3 razy.







Poszliśmy spać dosyć wcześnie, bo jutro przed nami duże wyzwanie – przejazd przez Durmitor.

frape - 2015-08-19, 21:35

a takie piwko na Ivan Do jeszcze mają ? :)
hawwa - 2015-08-19, 21:40

4 sierpnia (wtorek)
Tak, postanawiamy jednak, że jedziemy przez Trsę do granicy z Bośnią w Hum. Wprawdzie spotkani kamperowcy ostrzegali nas przed tą drogą, że będziemy się męczyć cały dzień, ale swój rozum mamy. W relacji Eli Salutowej przeczytaliśmy, że Saluty tą drogą przejechali. Na campingu przy moście na Tarze pytaliśmy właściciela i mówił, że spokojnie przejedziemy, że jeżdżą tamtędy nawet mniejsze autobusy do 36 osób. W przewodniku było napisane, że jest tam bardzo mały ruch. Wiemy więc, że jest wąsko, ale być może nie spotkamy żadnego pojazdu. Ruszamy tą drogą.
I wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy, że bardzo byśmy żałowali, gdybyśmy się przestraszyli i tą drogę odpuścili. Droga jest wprawdzie szerokości jednego pasa, ale o dosyć dobrej nawierzchni. Należało dobrze obserwować drogę, z daleka dostrzegać nadjeżdżające auta i szukać szerszego pobocza, żeby się minąć. Niestety informacja o małym ruchu na tym odcinku była nieaktualna. Co jakiś czas mijaliśmy osobówki, terenówki, a nawet małe busiki. Na szczęście małych zatoczek było pod dostatkiem. Jednakże piękno tej drogi, widoki jakie się roztaczały stukrotnie wynagrodziły nam niewygody przejazdu. To był najpiękniejszy Durmitor, jaki można oglądać z trasy, a dla mnie to najpiękniejsze góry, jakie kiedykolwiek widziałam. Dopiero na tej trasie góry odkryły całe swoje piękno.




























hawwa - 2015-08-19, 21:50

Cała droga od od Żabljaka do kanionu Pivy, wraz z licznymi przerwami na foto, zajęła nam około 2 godzin. Dobrze, że zdecydowaliśmy się na tą drogę, wraz ze zbliżaniem się do Trsy traciła ona na uroku i nawierzchnia miała coraz więcej dziur. Nie wiem, czy jadąc w odwrotnym kierunku byśmy się nie wrócili… teraz już wiemy, że nie. Jeśli będziecie za Trsą i będziecie chcieli zawrócić, to nie róbcie tego, droga robi się coraz lepsza, a widoki… bajka!!!
Na trasie nie ma ani jednego tunelu, nie miałam co liczyć…

Kanion Pivy to kolejne piękne widoki i znowu co chwilę przerwy na foto. Ku mojej uciesze rozpętała się też jakaś plaga tuneli wykutych w skale. Liczyłam jak szalona. Na tej trasie, do granicy z Bośnią naliczyłam ich aż 67. Tak więc w czasie podróży po Czarnogórze przejechaliśmy pod ponad setką tuneli i żaden z nich nie zagrażał naszym alkowom.























Przejechaliśmy płynnie przez granicę w Hum, drewniany mostek i dopiero zaczęły się schody. Droga wąska, dziurawa i remontowana, więc miejscami szutrowa. Mijaliśmy się z koparkami na milimetry. Patrząc na ilość sprzętu i liczbę ludzi zaangażowanych w remont drogi, Edzia oceniła, że skończą za jakieś 10 lat, więc jeśli ktoś wybiera się w najbliższych latach, może być pewien, że droga będzie ciągle w remoncie.

Zastawialiśmy się jeszcze, czy nie zwiedzić Sarajewa, ale nikt już nie miał ochoty na zwiedzania, kolejną wymianę walut, itp. Sarajewo zostawiliśmy na inną podróż. Przejechaliśmy przez kawałek Sarajewa i sentymentalnie podśpiewywałam sobie pod nosem piosenkę Nohavicy „Sarajewo”, a Jasaxy miały w głowie dokładnie to samo, bo Jędruś zaśpiewał nam nawet refren przez CB:

"Jeszcze płonie ogień i szumi drzewo,
a przed nami noc i sen,
za najbliższym wzgórzem jest Sarajewo,
tam jutro, miła, pobierzemy się."



Dojechaliśmy nową autostradą prawie pod granicę z Chorwacją. Na parkingu wielkości placu manewrowego dla Boeingów, ustawiliśmy się na nocleg. 45°05'07.8"N 17°11'46.1"E Noc przebiegła bardzo spokojnie.

hawwa - 2015-08-19, 21:51

5-7 sierpnia
Jedziemy dalej, w Chorwacji chyba jakieś święto, bo wszystko pozamykane, żadnych samochodów, żadnych ludzi, więc sprawnie łykamy kilometry oglądając coraz to ładniejsze wioski chorwackie.
Ostatnie 2 dni moczymy się na Węgrzech. Wybieramy Buk.
Camping bardzo ładny, duże parcele, częściowo zacienione, toalety i prysznice czyste, papier jest. Mamy bezpośrednie wejście na termy, gdzie można wchodzić i wychodzić bez ograniczeń. Na campingu tylko Czesi, Niemcy…. no i my ;-)
Na drogę powrotną zaplanowaliśmy jeszcze jakiś jeden nocleg, może koło Chałupek, w Olzie nad jeziorem… ale jednak nie… jak mamy godzinę drogi do domu to jedziemy do domu. Wymoczeni, wypoczęci, opaleni w piątek wieczorem docieramy do domu. Od jutra pranie, sprzątanie kampera… cudownie!!!

THE END

tolo61 - 2015-08-19, 22:08

Super relacja...
Zwłaszcza że my, robiliśmy ją dokładnie w odwrotnym kierunku.....
Z BiH opisywana przez Ciebie drogą w remoncie / w mapach zaznaczona głowna na czerwono / biegnącą w kanionie do wjazdu w tunele pod górę do Zabljaka przez Durmitor
Durmitor Bajka...
Nocowaliśmy na górze przy Kolibie a zjeżdżając do Zabljaka w dole leżało rozbite Mondeo...
Stawiam piwko z relację
:spoko

WODNIK - 2015-08-19, 22:10

Piękna wyprawa, pięknie opisana, super towarzystwo. Dzięki.

Oczywiście :pifko poleciało.

Pozdrawiam :spoko

hawwa - 2015-08-19, 22:12

Krótkie podsumowanie:

przejechanych kilometrów 4137 km

wydatki konieczne:
paliwo 2000 zł
drogi, parkingi 420 zł
noclegi 820 zł
wejściówki 140 zł

I cała masa pięknych wspomnień :spoko

hawwa - 2015-08-19, 22:17

tolo61 napisał/a:
Super relacja...


WODNIK napisał/a:
Piękna wyprawa, pięknie opisana, super towarzystwo. Dzięki.

Oczywiście :pifko poleciało.


Bardzo dziękuję za miłe słowa.

Jasiu - pifko to ja myślę że za jakiś czas w realu wypijemy :spoko

Socale - 2015-08-19, 22:34

Ja się w tamte strony chyba nigdy nie wybiorę, no może w którymś styczniu :(
Ale fajnie było zwiedzić choć namiastkę, bardzo ładnie opisana wyprawa.
Fotki jeszcze lepsze tylko nadal nie wiem o co kaman z tym DNR.
Należne <piwo> leci :)
Dziękuję.

WODNIK - 2015-08-19, 22:35

Jasiu - pifko to ja myślę że za jakiś czas w realu wypijemy :spoko [/quote]

Jestem tego pewny na 100%.

hawwa - 2015-08-19, 23:08

frape napisał/a:
a takie piwko na Ivan Do jeszcze mają ? :)


Kranik i wanienka jest, tylko piwka nie ma.

BaWa - 2015-08-20, 09:22

hawwa napisał/a:
Zjeżdżamy w dół, do podnóży Kruji, gdzie upatrzyliśmy sobie wcześniej restaurację z campingiem. Camping okazał się parkingiem przy restauracji, jednak otoczony dookoła lasem



Czy jesteś w stanie namierzyć jeszcze to miejsce :szeroki_usmiech

rado - 2015-08-20, 09:51

Socale napisał/a:
Fotki jeszcze lepsze tylko nadal nie wiem o co kaman z tym DNR.


HDR - w skrócie chodzi o to, że aparaty nie pokazują na zdjęciu całego zakresu tonalnego. Ludzkie oko, to potrafi. W fotografii dzięki np programowi Lightroom, można wydobyć z pliku cyfrowego te zarejestrowane wartości tonalne. Tym samym, czasami fotografie wydają się nienaturalne.

hawwa - 2015-08-20, 09:58

Przejrzałam całą tą drogę do Kruji na mapach satelitarnych i jestem prawie pewna, że to takie miejsce:
41°29'13.8"N 19°46'03.3"E

BaWa - 2015-08-20, 11:19

BARDZO dziękuję :roza: :roza: :roza:
jarekzpolski - 2015-08-20, 12:18

Edzia napisał/a:
...Także Wspólnie doszliśmy do wniosku że w trasie przy awariach kamperów są potrzebne trzy rzeczy drut miedziany, trititki różnej długości wysokotemperaturowe najlepiej i niezastąpiona srebrna taśma.


Nie zapominajcie o Jędrusiu. Bez niego wspomniane gadżety posłużyłyby co najwyżej do zrobienia gustownej biżuterii w oczekiwaniu na ADAC… :roll:
Facet z lekkością motyla przeszczepia samochodom serducha i nie znam drugiego który w oparach dymiącego silnika zarządziłby: to teraz pędzimy w dół co by silnik schłodzić bo jak nie, to wybuchnie ! :haha: Kapitan Wrona to przy nim panikarz…Jędrek: szacun ! :ok


rado napisał/a:
No z niezbędnych rzeczy jeszcze obowiązkowo wieszak druciany :wyszczerzony: :wyszczerzony: :wyszczerzony:

Wieszak to jak ja jadę z Wami. Normalnie nie jest potrzebny… :szeroki_usmiech


hawwa napisał/a:
…Tak więc w czasie podróży po Czarnogórze przejechaliśmy pod ponad setką tuneli i żaden z nich nie zagrażał naszym alkowom…

Piękny przykład jak miło jest posłuchać legend, ale niekoniecznie w nie od razu wierzyć…Brawo za zdroworozsądkowe podejście. Jesteście moimi bohaterami… :bukiet:

@Ewa
Podróż super przygotowana, piękna relacja, masa faktów, foty wiadomo (nie będziemy Go już chwalić bo jeszcze popęka jak się napuszy... ;) ), roboty masa (ja wiem dobrze ile dłubaniny jest z fotami jak mają przeplatać tekst…), dziękujemy !
Ktoś na pewno skorzysta. :spoko

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2015-08-20, 12:51

Dzieki za przejazd waska droga przez caly Durmitor,tunele boskie ,a widok na rzeke Piva niezapomniane,gdzies tam była plaza i odpoczywaliśmy.Nie ma się co bac ze dwa razy musiały nas osobówki przepuscic.jest nasza relacja ale musze popatrzeć gdzie.Nie mam czasu czytac ale stawiam piwo. :spoko barbara muzyk ps,teraz zgodnie z podpowiedzia Tadeusza zobaczymy przełom rzeki Moracza.
rado - 2015-08-20, 13:01

jarekzpolski napisał/a:
Nie zapominajcie o Jędrusiu. Bez niego wspomniane gadżety posłużyłyby co najwyżej do zrobienia gustownej biżuterii w oczekiwaniu na ADAC… :roll:

Co prawda, to prawda :wyszczerzony:


jarekzpolski napisał/a:
rado napisał/a:
No z niezbędnych rzeczy jeszcze obowiązkowo wieszak druciany :wyszczerzony: :wyszczerzony: :wyszczerzony:

Wieszak to jak ja jadę z Wami. Normalnie nie jest potrzebny… :szeroki_usmiech


No tym razem mi się również przydał, jak szufladę zablokował podstępny nóż ;-)

darol - 2015-08-20, 20:23

no no (C)Hałwa .... jest klimacik, jest smaczek, jest nieco elektryczności. Iście epopeja kamperowa Ci wyszła, Szkoda że nie wierszem... hłe hłe, żartowałem :-P
Kędzierzyn-team wyznaczył nam, tegorocznym leniuchom, nową jakość edukacyjno-wypoczynkową. Cieszę się, że udało się Wam przejechać trasę, którą my kiedyś zaplanowaliśmy a którą z różnych powodów w większości odpuściliśmy.I ciesze się, że ją opisałaś w taki sposób że w przyszłym roku będzie można zrobić duży zlot CT na Bałkanach :lol:
Czekam z niecierpliwością na jakiś weekendzik, gdzie usłyszymy osobiście dalszą część relacji, tym razem tą nieoficjalną ;)

MILUŚ - 2015-08-20, 20:55

tolo61 napisał/a:
...............
Z BiH opisywana przez Ciebie drogą w remoncie / w mapach zaznaczona głowna na czerwono / biegnącą w kanionie do wjazdu w tunele pod górę do Zabljaka przez Durmitor
...............


Już jak byliśmy w 2005 w ówczesnej SCG / Serbia i Czarnogóra / ta droga była remontowana .
Mijanie się na tych szczytach na milimetry z jadącym z naprzeciwka autobusem ........bez cenne wrażenia . W tunelu spotkaliśmy się jadąca z naprzeciwka lawetą z .....łodzią :gwm :gwm :gwm
Oj było wesoło :shock: :shock: :shock:

jarek49 - 2015-08-20, 22:31
Temat postu: trasa przez Hum --Scepan Poljie
Jezdze ta droga od 8 lat---jest w ciaglym remoncie---przejazd jest trudny--ale tylko na odcinku ok. 10 km---ja do 2014r jezdzilem z p-pa --zestaw 11 m--kamperem--d. latwiej.
W tym roku pojechalem przez Serbie---bo takie wyczytalem opinie na CT---nigdy wiecej.
Krocej--taniej // paliwo //--i gory.....To wielkie nieporozumienie---jechac przez Serbie.
Natomiast do Grecji---tylko --jedyna--droga----reszta to duzy blad.
Oczywiscie mam na mysli dojazd do MNE.
Pozdrawiam.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2015-08-21, 08:42

jarek49 napisał/a:
Jezdze ta droga od 8 lat---
,ciekawa jestem czy jeszcze kiedyś spotkamy się na trasie lub w Albanii,my planujemy wyjazd 15-17 wrzesień,ostatni raz Albania bo sam wiesz jak bardzo się zabudowala i zmienila na niekorzyść.barbara
Misio - 2015-08-21, 09:59

Super fotorelacja, ciekawe, krótkie opisy z koordynatami, klimaty jakie nam odpowiadają i tylko :pifko Wam brak. No to leci :lol:
OREŁ Z WERWĄ - 2015-08-21, 11:00

Świetna relacja i super zdjęcia :)

Może u nas też znajdziecie coś ciekawego:
www.facebook.com/orelzerwa


Życzymy kolejnych udanych tripów! Może gdzieś się jeszcze kiedyś zobaczymy. My na przyszły rok planujemy Rumunię, Bułgarię, Ukrainę, Stambuł albo w drugą stronę Lazurowe Wybrzeże, Hiszpania, Portugalia, Gibraltar :)


Pozdrawiamy - ekipa ORŁA Z WERWĄ! :)

hawwa - 2015-08-21, 11:26

Hej, witam Was Orły z Werwą !!!!

My na przyszły rok planujemy Norwegię, więc może gdzieś na Lofotach znowu rozbijecie koło nas namioty ;-) Tylko trzeba by wziąć ciepłe śpiworki ;-)

:spoko :spoko :spoko :spoko :spoko

BaWa - 2015-08-21, 11:43

jaką macie max wys kampera- chodzi mi o przejazd przez te tunele :szeroki_usmiech
Edzia - 2015-08-21, 11:59

My z BOXEM na dachu mieliśmy ok 3,40 i dowieźliśmy go do domu ;)

Cześć ORŁY miło Was widzieć :)

BaWa - 2015-08-21, 12:08

No właśnie my mamy boxa.Dziękuję za info :bukiet: :bukiet:
andrzej627 - 2015-08-21, 13:29

Zbigniew Muzyk napisał/a:
my planujemy wyjazd 15-17 wrzesień

My jedziemy Dusterami do Albanii w tym samym terminie. Może się gdzieś spotkamy. Jaką trasę zaplanowaliście?

majmarek - 2015-08-22, 00:06

andrzej
z kąd ja cie znam?
może ty mojrzesz?
chwalmy pana!
mm

piotr1 - 2015-08-22, 22:50

Super relacja :spoko :spoko :spoko
SalutElla - 2015-08-24, 22:30

Ewa,

Przeczytałam całość jednym tchem. Czytając o miejscach, które odwiedziliśmy rok wcześniej nachodziła mnie pozytywna nostalgia, a czytając o miejscach, które ominęliśmy - nieśmiała chęć, że może kiedyś jeszcze raz do Albanii zawitamy.
W nagrodę oczywiście :pifko

Pozdrawiam i do zobaczenia na Watasze 2015.

hawwa - 2015-08-25, 06:58

Dzięki wielkie. :roza:
Do miłego zobaczenia :spoko

darboch - 2015-09-01, 10:57

Super relacja :ok
Na tej jednej miejscówce w Grecji staliśmy jedną noc w drodze na Peloponez.
Dzięki Radziu :spoko

jedrek49 - 2015-09-02, 11:24

witam
My jedziemy 4 .09 do Chorwacji i bedziemy wracac przez Czarnogorei Albanie ,Macedonie ,Moze sie gdzies spotkamy

pozdrawiamy
jedrek49

Karas - 2015-09-04, 09:15

hawwa napisał/a:



Obrazek




Hej, powiedz mi.... ile wasze auto ma wysokości? U mnie wychodzi równe 3m, więc powinienem zmieścić się w tych tunelach?

rado - 2015-09-04, 09:33

Bez problemu się zmieścisz. My mamy ok 310-315 cm ale Jasax Team mieli 3,40 jak pisze Edzia:
Edzia napisał/a:
My z BOXEM na dachu mieliśmy ok 3,40 i dowieźliśmy go do domu ;)

Frowyz - 2015-09-04, 12:37

Super relacja, piwko poleciało. Możecie sobie tylko pluć w brodę, że nie zwiedziliście jednak dokładniej Beratu... ale rozumiem Was dokładnie, bo przy 42 stopniach w cieniu my odpuściliśmy Sighisoarę
jaszkovip - 2015-11-05, 20:19

Dzięki za fajną relacje, która na pewno pomoże przy organizowaniu wyjazdu w przyszłym roku. Po przeczytaniu tekstu nasuwa mi się tylko jedno pytanie, które nie daje mi zasnąć. Co to są trititki. Jeszcze przed chwilą nie wiedziałem jak się stawia wirtualne piwo, a teraz już wiem. Prawie. :pifko
bwie - 2015-11-05, 23:17

jaszkovip napisał/a:
Co to są trititki.

http://www.miejski.pl/slowo-Trytytka



Nazwa wzięła sie, jak w przypadku wielu produktów, od pierwszej firmy, która wprowadziła daną rzecz na rynek, tutaj bielskiego przedsiębiorstwa Trytyt. Mylnie interpretowana jako wyraz naśladujacy dźwięk towarzyszący zapinaniu trytytki.

ZEUS - 2015-11-06, 09:12

jaszkovip napisał/a:
Jeszcze przed chwilą nie wiedziałem jak się stawia wirtualne piwo, a teraz już wiem. Prawie.

jednak chyba (nawet prawie :-P ) nie wiesz... :(

futro2606 - 2015-11-07, 10:10

Witam. świetna relacja z wypadu. Zazdroszczę Wam umiejętności zapamiętywania i opisywania każdego zdarzenia (mam dobrą pamięć ale krótką ha ha ) .Byliśmy także w podobnym terminie z Kaliiope ,Robert66, Poptek itd. ale jechaliśmy odwrotnie niż Wy. Już teraz wiem na kogo Kaliope czekała w Albanii i nie chciała jechać dalej z nami :spoko
tom-cio - 2015-11-07, 13:40

Hawwa,swietna relacja,super bylo se przyponiec Tare i Pive,az normalnie zachcialo mi sie jeszcze raz tam pojechac,piwko leci
hawwa - 2015-11-09, 11:20

futro2606 napisał/a:
Witam. świetna relacja z wypadu. Zazdroszczę Wam umiejętności zapamiętywania i opisywania każdego zdarzenia (mam dobrą pamięć ale krótką ha ha ) .Byliśmy także w podobnym terminie z Kaliiope ,Robert66, Poptek itd. ale jechaliśmy odwrotnie niż Wy. Już teraz wiem na kogo Kaliope czekała w Albanii i nie chciała jechać dalej z nami :spoko


Dzięki Krzysiu, co do pamięci też mam zawodną, więc muszę co jakiś czas usiąść i spisać na bieżąco, bo po powrocie połowa informacji uciekłaby z głowy.

tom-cio napisał/a:
Hawwa,swietna relacja,super bylo se przyponiec Tare i Pive,az normalnie zachcialo mi sie jeszcze raz tam pojechac,piwko leci

Dzięki wielkie. Jak ja oglądam te nasze zdjęcia, to tak tęsknię za tymi upałami, za tym żarem lejącym się z nieba i tak sobie myślę, że jakbym mogła choć na tydzień pojechać, to nie będzie mi nawet 40-sto stopniowy skwar przeszkadzał ;-)

tom-cio - 2015-11-09, 17:22

no ja tam jezdze na weekend majowy-26 stopni nad morzem i wtedy bajka.a jeszcze lepiej w pazdzierniku,pustki,temp tez kolo 26 a morze ma 24 i wtedy leniuchowanie na calego.Ale Albanii nigdy nie przejechalem,w Czarnogorze zazwyczaj zostaje.Jak byscie jechali w przyszlym roku i potrzebowali trzecia ekipe to dawajcie znac,moze sie dolaczymy :spoko
hawwa - 2015-11-10, 09:33

Przypuszczam, że w nst roku kierunek będzie inny. My lubimy też dużo zwiedzać, a w Albanii zobaczyliśmy wszystko, co chcieliśmy zobaczyć.
Ale do wakacji znajdziemy sobie taki cel, gdzie można dużo pozwiedzać i dużo wypocząć.
Jeśli chodzi o terminy wyjazdów, to szkoła dzieci nie pozwala na inny termin niż wakacje. Ale na pewno fajnie byłoby pojechać w październiku... 26 stopni - to jest luksus :mrgreen:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group