Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Afryka - MAROKO 2017/2018 ZIMA SWIETA NOWY ROK

chudy - 2017-12-08, 11:01
Temat postu: MAROKO 2017/2018 ZIMA SWIETA NOWY ROK
Witamy wszystkich bardzo serdecznie. Juz jakos stalo sie tradycja, ze relacjonujemy nasze zimowe wyprawy kamperem choc poruszamy sie nim duzo czesciej. Tak jak w naszych poprzednich relacjach z Krety (Kreta 2014/2015 zima, Swieta, Nowy Rok) i zima przez Gibraltar na Tarife (Wyprawa zima z Wiednia na Tarife) chcialabym zabrac czytajacych ten blog w podroz wraz z nami. Bedziecie swiadkami naszych radosci, przygod i wielu zdjec wprowadzajacych Was w klimat Afryki
ZEUS - 2017-12-08, 11:04

z przyjemnością będę śledził (i duchowo uczestniczył :-P ) ... :wyszczerzony: :spoko
Andrzej 73 - 2017-12-08, 11:10

Czekamy na relacją, my kiedyś też tam będziemy. :ok Ale jeszcze nie teraz :(
Powodzenia :spoko

Comsio - 2017-12-08, 14:27

Mówisz i masz :kawka: super wojaży życzę.
Jadę z wami po ekranie. :mikolaj
Może moich przyjaciół spotkacie. :mikolaj :spoko

chudy - 2017-12-08, 16:14

I pomimo, iz początkowo chcieliśmy w tym roku pojechać ponownie na Tarife, osiągając ja tym razem od strony północnej, zwiedzając Portugalie i będąc tam gdzie nasz jeszcze nie było, coraz częściej pojawiał się pomysł Afryki. Ale czy to rozsądne jechać tam gdzie pozostanie na dłużej jest niemożliwe? Na wspomnienie Afryki wstrząsały mną dwojakie uczucia. Już, jako dziecko byłam w Casablance dwukrotnie. Mała dziewczyna z blond włoskami była tam zjawiskiem. Odczuwałam to na każdym kroku, tak jak przepiękne kolory i nieznane mi dotąd zapachy. Orient kusił tym co nieznane.
chudy - 2017-12-08, 16:16

Mój partner nie dawał jednak za wygrana i zasypywał mnie coraz to większa ilością informacji na temat Afryki wywierając lekki nacisk dotyczący ilości urlopu. Powinnam mieć go jak najwięcej i jak najszybciej. Przy stałej posadzie jest jedno jak i drugie życzenie prawie niemożliwe, mimo tego spróbowałam szczęścia i się powiodło. Wraz z okresem świątecznym wypada będzie trwała prawie 7 tygodni. To jak na Maroko nie za wiele zważywszy, ze sama podróż tam będzie trwała ….
chudy - 2017-12-08, 16:20

Krzysztof zrobił rozpoznanie terenu, przewertował fora opisujące podróż do Aryki, zakupił książki, sprawdzał samochód, spisywał listy, co musimy zabrać. Ja w tym czasie starałam się nadgonić w pracy rzeczy niemożliwe, bo lezące w przyszłości. O naszym zamierzeniu poinformowaliśmy znajomych kaparowców i cześć z nich z żalem przyjęła zmianę naszych planów. Do Hiszpanii lub Portugali by z nami pojechali, ale do Maroka nie koniecznie. Jedynie kolega z Niemiec był bardzo zaaferowany tym pomysłem i postanowił się przyłączyć z ta tylko różnica, ze zostanie tam 3-6 miesięcy. Nie odgrywa to u niego zbyt wielkiej roli a pytania na jak długo i tak sobie nie zadaje- nie ma takiej potrzeby. Po 3 miesiącach będzie musiał przedłużyć pobyt o następne 3 miesiące a po 6 opuścić Maroko, tak mówi prawo marokańskie.
chudy - 2017-12-08, 16:49

Postanowiliśmy, ze wyruszymy razem, czyli w dwa kampery. Spotkamy się w jakimś porcie we Włoszech. Krzysztof wyszukiwał pasującego armatora, który dowiózłby nas do wybrzeży Maroka. Przy porównywaniu cen i odległości do pokonania ustaliliśmy, ze nie będziemy jechali lądem do Hiszpanii i z Taryfy szybkim promem przepływali do Maroko. Możemy przecież wsiąść na statek dużo wcześniej i już zacząć urlop. Zaczęliśmy szukać. Okazuje się, ze o tej porze roku (Grudniu) wyruszyć można najszybciej z Genui lub Savony. We wcześniejszych okresach można było skorzystać ze statku już w Livorno. Zakupiliśmy bilety z Savony online u armatora - Grimaldi Line nasz ponad 7 metrowy kamper jest dla tego przewoźnika po prostu kamperem. Wzięliśmy dodatkowo tez kabinę. Podróż wyniesie nas w jedna strone 425€ z kabina a jeśli ktoś zyczyl by sobie suit to 510€. Cala podróż ma trwać 48 godzin. Statek dopływa trochę niekorzystnie do Tanger Med bo planowo powinien być o 23 czasu tutejszego.
chudy - 2017-12-08, 17:12

Czekając w porcie (trzeba było przybyć 3 godziny przed odjazdem) można było po osobach jak i ich autach i towarach przez nich posiadanych domyśleć się, iż celem naszej podroży nie będzie tak jak poprzednimi latami Grecja tylko zupełnie inny kraj. Kraj nieznanej nam kultury pakowania rzeczy wybierających się w podróż osób. Same środki transportu zamykane były na przysłowiowa kłódkę lub rygielek lub metalowa sztabę na tylnych drzwiach. Kunszt i możliwość ich załadowania wzbudziła nasz podziw a zarazem i lek. Podświadomie wyczuliśmy, ze moze to wróżyć niczego dobrego.
yahoda - 2017-12-08, 17:58

Ależ się zapowiada...
wizjoner - 2017-12-08, 18:06

Co oni sobie tak te Iveco Daily upodobali :) 425 eur w tą i z powrotem to świetna cena koszt paliwa podejrzewam że byłby większy a do tego jeszcze odpoczynek podczas podróży, czy przy rezerwacji biletu trzeba określić termin powrotu ? Świetna wyprawa, z zoną jesteśmy bardzo zainteresowani wyjazdem do Maroka
chudy - 2017-12-08, 19:10

wizjoner napisał/a:
425 eur w tą i z powrotem to świetna cena koszt paliwa


To jest koszt w jedna strone. Ale to wychodzi na to samo liczac koszta paliwa i autostrad

chudy - 2017-12-08, 19:55

Jesli kupi sie bilet w ta i z powrotem z kakretnym terminem (w Grimaldi nie mozna kupic "otwartego" biletu kosztuje on o 100€ mniej. W Barcelonie natomiast mozna zejsc do auta, mozna rowniez wziac na poklad wszystko co sie chce. Nikt nic i niczego nie kontroluje. Osoby ktore nie maja kabin spia gdzie sie da a cale rodziny jedza swobodnie poza restauracja.
chudy - 2017-12-09, 08:56

Przy wjeździe na prom panowała dobrze nam już znana nerwowość załogi. Wszyscy biegają, wymachują i popędzają. Postanowiliśmy nie poddawać się tym naciskom i ze stoickim spokojem i zachowaniem równowagi ważyć wypowiadane przez załogę słowa i dokonywać rozważnych wyborów. Nie poddaliśmy się naciskom naprowadzających nas na statek marynarzy pokładowych i powolnym zygzakiem wciągnęliśmy się po szerszej spuszczonej rampie do środka nie za dużego statku liniowego – Esmeraldy. Duzy komfort zapewniły nam przy tych manewrach dodatkowo założone poduszki pneumatyczne, podnoszące nasz zadek z gracja do góry. Pomimo tego trzeba było bardzo uważać. Kilka z wcześniej już wspomnianych aut, z tak kunsztownie zapakowanymi bagażnikami, piętrzącymi się na kolejna wysokość auta w górę miały ogromne kłopoty z wjechaniem na pierwszy dek statku. W połowie drogi zamierały jakby pod ciężarem ładunku i powoli osuwały się w dol, próbując ponownie tym razem z większym już rozpędem wdrapać się pod wypiętrzona w górę pochylnie. Zmagania te trwały nieustannie. Osiągnąwszy miejsce docelowego postoju zauważyliśmy ze smutkiem, ze zostaliśmy rozdzieleni. Nas wciśnięto w sam róg a kolegę, wraz z innymi autami osobowymi, popędzono jak stado bydla na druga stronę statku. Wzięliśmy spakowane uprzednio rzeczy i ruszyliśmy w poszukiwaniu naszej kabiny.
chudy - 2017-12-09, 09:05

Esmeralda, statek zbudowany w 1998 dla Greckiego armatora lata swojej świetności miał już dawno za sobą. Po obejściu wszystkich zakamarków i zapoznaniem się z ilością i rozplanowaniem szalup jak i innych możliwości ratunkowych, zajęliśmy miejsca w kabinie. Godziny upływały powoli a spowolniły się jeszcze bardziej z nadejściem sztormu. Zanim dotarliśmy do Barcelony, gdzie można było dołączyć się do dalszej podroży lub ja opuścić, jak kilka osób to uczyniło, na statku zapanowało ogolono wyczuwalne poruszenie. Stewardzi z wielkim spokojem rozkładali we wszelkich możliwych miejscach woreczki foliowe. Bujać zaczęło coraz mocniej, ale nie doskwierało nam to bardzo. Siedzieliśmy wygodnie wśród innych podróżujących rozmawiając o różnych sprawach jak i statku zastanawiając się czy wyposażony został w stabilizatory. Spoglądając przez ogromne okrągłe bulaje wydało nam się, iż morze przybiera coraz to bardziej zatrważająca postać. Jego kolor z niebiskiego przeobraził się w szarobury a fale jakby się wypolszczyły. Wiatr porywał koniuszki fal flirtując z nimi w powietrzu nie wypuszczając ich ze swych szponów.
chudy - 2017-12-09, 09:08

Fotele, na których siedzieliśmy zaczęły się zsuwać, zjeżdżając z prawej strony na lewa. Nagle z ogromnym hukiem trzasnęła gablota z ciastkami, za nią poleciał ekspres do kawy. Stewardzi i barmani pospiesznie zaczęli przywiązywać je do kolumn stojących obok. Od tej pory było już jasne, ze jest sztorm. Nasz towarzysz zbladł mocno i zaczął się zastanawiać, dlaczego wybrał taki właśnie sposób transportu, gdy mógł spokojnie jechać lądem. Postanowił, stwierdzając niezbyt jeszcze dobitnie, ze nas opuści i wysiądzie w Barcelonie, bo życie jest mu milsze a taki stan rzeczy, jaki teraz ma miejsce zupełnie mu nie odpowiada
chudy - 2017-12-09, 09:13

Dotarliśmy do Barcelony. Już podczas sztormu przypomniałam sobie z wielkim strachem ostatni z obrazów, jaki pozostał mi w pamięci, gdy opuszczałam naszego kampera. Ta niewielka szczelina, w która nas wciśnięto wydawała się dość bezpieczna. Krzysztof za wszelka cenę starał się nas podpiąć do prądu, wiedząc, ze istnieje na tym statku taka możliwość. Widzieliśmy już, ze przy innych kamperach kable zwisały od góry. W naszym przypadku trzeba było go poszukać i w tym właśnie momencie, po lewej stronie ujrzałam wielkie lezące jeden na drugim i trzecim stalowe chyba dekle od zaworów o średnicy poł metra obok stojących kubłów na śmieci i porozrzucanych drewnianych palet. Obraz ten w okresie sztormu wyrył mi się w pamięci nie pozwalając o sobie zapomnieć, pozostawiając nieubłagany strach.
chudy - 2017-12-09, 09:26

Dlatego pierwsze, co zrobili panowie, gdy statek stanął to zeszli do garaży. Krzysztofa jeszcze nie było, gdy przybiegł Diddy głośno pukając w drzwi kabiny. Tak jak założyliśmy, zszedłby zobaczyć czy te duże wieka podczas sztormu nie wyrządziły naszemu kamperowi żadnych szkód. Wasz kamper, recenzował bez tchu jest nienaruszony, ale mój za to jest niestety zupełnie przyciśnięty do boku statku. Lusterko rozbite inne auto opiera się na jego zderzaku a małe transportery stojące przed nim przytuliły się do siebie w taki sposób, ze z trzech zrobiły się teraz tylko dwa i pol. Ten transporter, którego lądunek na dachu sięgał prawie chmur, wywrócił się na bok, żałośnie leżąc i ukazując swoje wnętrzności. Ciemna maź skapywała tworząc cienkie stróżki leczących się naczyń połączonych.
wizjoner - 2017-12-09, 09:40

Grubo, :? czy w takim przypadju armator pokrywa koszt naprawy ?
chudy - 2017-12-09, 09:49

Co robić? Jakie podjąć kroki? Nasz towarzysz dygotał prawie niepostrzeżenie, glos mu drżał. Postanowiliśmy, ze po tym jak porozmawiamy z armatorem zadzwonimy do ubezpieczyciela, napiszemy zgłoszenie szkody. Oficer z Grimaldi Line przyjął nas bardzo milo, przepraszając za zaistniała sytuacje. Zrzucając cala winę na MORZE, prosił o dokumenty samochodu, paszport i zapewniał, ze armator pokryje szkody z własnego ubezpieczenia.
W momencie, gdy pisaliśmy do ubezpieczalni podeszła do nas około 50 letnia kobieta, pytając czy tez należymy do poszkodowanych. Odpowiedzieliśmy, ze niestety również jesteśmy w tym konglomeracie poprzestawianych aut. Ona wraz z przyjacielem wybrali się z Austrii już po raz kolejny dwoma autami terenowymi do Afryki. W planie mieli tym razem zjechać na samo południe. Niestety auto przyjaciela wyposażone w namiot na dachu, wyciągarki i inne urządzenia zostało tak poturbowane, ze nie będą zachodzić ze statku i wracają do Savony. Jakie mieliśmy szczęście- pomyśleliśmy!
Nurtowało nas jednak pytanie: czy samochód sprawny będzie do jazdy, czy jego stan techniczny pozwoli nam na kontynuowanie podroży? Usytuowanie auta, dokładnie miedzy słupkami wspierającymi burty zdradzało nam wielkie szczęście, jakie mieliśmy. Wychodzimy z założenia, ze auto będzie w stanie pokonać dalsza drogę 2.500 km i dotrzeć do Ad Dakhli- celu naszej podroży na Saharze zachodniej.

slawwoj - 2017-12-09, 09:52

O i już wiem co wybrać w przypadku możliwości jechania lub płynięcia. :drive:
chudy - 2017-12-09, 09:59

Po dobiciu do Tanger Med czekaliśmy aż wszystkie inne auta opuszcza statek, by dostać się do strefy gdzie auta były najbardziej po uszkadzane. Załoga była bardzo pomocna i widać było, ze wiedza, jaki to kłopot dla pasażerów. Delikatnie do przodu, tylu i jeszcze raz do przodu i ponad 7 tonowy Concord uwolnił się z trzymających go kleszczy.
interwoj - 2017-12-09, 10:01

Zatoka Lwia, przez ktorą płynol wasz prom jest jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc do żeglugi na swiecie. W latch 70-tych zatonoł, tam polski statek Kudowa Zdrój.
chudy - 2017-12-09, 10:05

Opuściliśmy statek, jako jedni z ostatnich. Wszystkich, którzy się tak spieszyli spotkaliśmy przy rozciągającej się na szerokość 8 może 9 aut kolejce. Ustawiliśmy się na pas zupełnie z prawej strony, dla odwiedzających Maroko. Po krótkim czasie podszedł do nas dobrze wyglądający młody człowiek i zażyczył sobie naszych paszportów. Zaczęłam ich szukać i podając mu je Krzysztof zauważył, ze ow człowiek nie jest umundurowany. Co robisz? Dlaczego dajesz jakiemuś typowi nasze dokumenty. Zrobiło mi się głupio. Koleś wymachiwał jakimiś kartkami, ale zachowywał się jak na to dość spokojnie i zrównoważenie. Okazuje się, ze by przekroczyć kontrole, potrzebne są wypełnione w 3 egzemplarzach kartki dotyczące wjazdu samochodu. Kto to jest i dlaczego tak ciągle wymachuje rękoma pytając nas po francusku o auto, nas i cel podroży. Okazuje się, ze jest to pewna usługa i w ten właśnie sposób dorabiają sobie mężczyźni. Targował się o cenę, ale dostał, co laska. Kolejka była ogromna. W ślimaczym tempie przesuwaliśmy się do przodu ruszając to stawiając. Przed nami kilka kamperów ze starszymi Włochami a i Francuzi byli wśród nich. Przeciętna wieku 65.
chudy - 2017-12-09, 10:14

interwoj napisał/a:
Zatoka Lwia, przez ktorą płynol wasz prom jest jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc do żeglugi na swiecie. W latch 70-tych zatonoł, tam polski statek Kudowa Zdrój.

Niestety bedziemy ta sama droga za kilka tygodni wracac. Mamy nadzieje, ze pogoda bedzie tym razem laskawsza. Za takie emocje w obecnych czasach trzeba placic dodatkowo a my dostalismy je w pakiecie! Wszystko dobre co sie dobrze konczy.

zbyszekwoj - 2017-12-09, 10:15

Bardzo ciekawie się zapowiada. :ok
wizjoner - 2017-12-09, 10:21

Tez juz wybieram droge ladowa ;)
yahoda - 2017-12-09, 10:40

Zapowiadało się świetnie, ale to co tu czytam i oglądam już przekroczyło moje oczekiwania. Leci :pifko
chudy - 2017-12-09, 21:19

yahoda napisał/a:
Zapowiadało się świetnie, ale to co tu czytam i oglądam już przekroczyło moje oczekiwania. Leci :pifko


Serdecznie dziekuje i spiesze dalej relacjonowac.

chudy - 2017-12-09, 21:35

Zniecierpliwieni podróżni na Portugalskich, Hiszpańskich, Włoskich rejestracjach trąbili przeraźliwie starając się kontrolującym dodać animuszu. Umundurowani natomiast nic sobie z tego nie robiąc szybkim krokiem zatrzymywanym to przez jednego pospiesznie goniącego, to innego podróżnego, którzy zadając pytania lub uściślając cos, strażnik przechodzili obok nas ze skamieniała mina. Trwało to około 2,5 godziny tak, ze przekroczyliśmy granice o 5 nad ranem i postanowiliśmy się trochę przespać. Duzy parking umożliwia drzemkę.
chudy - 2017-12-09, 21:37

Na przejściu tym można było wymienić pieniądze, co uczyniliśmy – myśmy wyciągnęli pieniądze z bankomatu (przy kursie 10.91 za euro) a kolega wymienił w budce, był co prawda zagadywany przez stójkowych ale nie skorzystał. Od znajomego słyszeliśmy, ze możemy tu kupić kartę telefoniczna, czego niestety zapomnieliśmy uczynić. O kartach telefonicznych napisze trochę dokładniej później. Po 2 godzinach snu ruszyliśmy dalej. Zdecydowaliśmy się na autostradę omijając stolice Rabat i Casablanke chcemy dotrzeć do Marrakeszu.
Ahmed - 2017-12-09, 21:45

No ale o co chodzi ? Coś się przewróciło ? To się podniesie :bigok

Lusterko się rozbiło ? A po co komu lusterko :bajer

To jest Afryka , trzeba się przyzwyczaić :haha: :spoko

chudy - 2017-12-09, 21:47

Przed nami rozposciera sie dluga nitka autostrady i mozna by bylo przypuszczac, ze nic tu procz asfaltu nie zobaczymy a jednak..... Nietypowe obrazy przeplataly sie co Jakis czas z tymi dobrze nam znanymi.
chudy - 2017-12-09, 21:55

Autostrada jest platna, co kawalek uiszczamy oplate. Nasz kamper zakwalifikowany jest do 2 grupy czyli do aut od osobowki z przyczepka do takich maluchow jak my. Czasami zadziwiaja nas panujace tu zwyczaje ale jak tu juz kolega powiedzial to Afryka...
chudy - 2017-12-09, 22:00

Droga dluzy sie ale co jakis czas przy bacznej uwadze obserwatora dostrzec mozna panujace tu zroznicowanie i te kontrasty tak skrajne, ze az zatykajace piers.
chudy - 2017-12-09, 22:09

Postanowilismy zatrzymac sie na parkingu, nie tym z restauracja pod zlotymi lukami bo i takie tu sie zdarzaja ale takim zwyklym i prosze...Sprzedajacy byli bardzo uprzejmi, mezczyzna grilowal kawalki miesa na patyczkach po czym po rozkrojeniu bulki marokanskiej zsunal miesko do srodka, posypal przyprawami i podal do reki. Sam z wielkim namaszczeniem zajal sie nalewaniem herbaty. Kobieta obok zaproponowala nam dwa rodzaje zupy. Jedna byla z cieciorki o klorze ciemniejszym a druga z soczewicy zupelnie jasna, pachnaca orientalnymi przyprawami -przepyszna.
chudy - 2017-12-09, 22:20

W pierwotnych planach pierwsza noc chcielismy spedzic na wybrzezu w Essaouri ale po sprawdzeniu prognozy pogody i warunkow wiatrowych (przez kolejnych 5 dni ma byc flauta a wsrod nas sa kitowcy i windsurfisci, ktorzy bezwietrzna pogode bardzo kiepsko znosza), zdecydowalismy sie obrac kierunek Marrakeszu, czyli zdecydowanie dalej od wybrzeza. Skoro i tak ma nie wiac to pojedziemy wglab ladu i pozwiedzamy.
chudy - 2017-12-09, 22:22

Zaczelo już zmierzchać.
chudy - 2017-12-09, 22:24

Marrakesz przywital nas barwa nocy, tu zycie zaczynalo tetnic ponownie.
chudy - 2017-12-10, 09:40

Dzięki wcześniejszym przygotowaniom dokładnie wiedzieliśmy gdzie będziemy mogli naszymi dużymi składami: my ponad 7 metrów a Diddy to luksusowy autobus znaleźć miejsce. Parking jest dość ukryty, zupełnie niewidoczny z, zewnątrz ale skrywający za zakrętem wystarczająco miejsca dla około 8 kamperów. Jego bardzo centralne położenie przy Koutoubia Meczetu stanowi świetną bazę wypadowa. Stare miasto osiąga się dosłownie w kilka kroków. Parking strzeżony, gdzie opłatę uiszcza się przy wjeździe za noc 80 DH. Dla zainteresowanych podaje koordynaty (N31 37.533 W07 59.684).
chudy - 2017-12-10, 10:36

Już po zmierzchu ruszyliśmy do starego miasta Mediny, które wciągnięte zostało na listę UNESCO. Medina otoczona jest 19 km murem obronnym z kilkoma bramami wejściowymi. Myśmy w związku z położeniem naszego parkingu, prosta droga ruszyliśmy w stronę Djemaa el-Fna. Po prawej stronie wznosiła się ku górze wieża Meczetu Koutoubia- jedynego ukończonego Meczetu z czasów Almohada. Samego meczetu nie możemy zwiedzić, nie tylko, dlatego iż jest już późno, ale dlatego, ze niewiernym wstęp do jest zabroniony.
chudy - 2017-12-10, 10:58

Wieczorem duzy plac Dżemaa el-Fna tętnił życiem. Oprócz wielu sklepików i handlarzy siedzących na ziemi otwarte byly stragany ze świeżymi sokami wyciskanymi z pomarańczy, mango i innych owocow. Można było zjeść tradycyjne marokańskie potrawy począwszy od ślimaczków, poprzez owoce morza, potrawy mięsne, tajine to tradycyjne danie, na które w zasadzie trudno nie trafić; poprzez dania z kuskusem, zupę harirę, jak i naleśniki z pomidorowo-ostrym (lekko ostrawym w zasadzie) nadzieniem. Wszystkiego chciałoby się spróbowac, choć po małym kawaleczku.
chudy - 2017-12-10, 11:05

Krzysztof chcialby pojsc lowic ryby ale nie wie jaka powinien wziac przynente. Czy moglibyscie mu cos doradzic. Wczoraj widzielismy francuzow w wielkich gumowych portkach wybierajacych sie z wedkami na ryby . Cos juz na Forum czytal o Jakis slimakach ale nie moze znalezc.

Napiszcie jesli wiecie co na haczyk mozna zalozyc. Nie jestesmy wedkarzami kolega ma wedke wiec mozna sprobowac.

wizjoner - 2017-12-10, 12:53

Specjalistą nie jestem ale wiem że dość dobrze bierze na krewetke
toscaner - 2017-12-10, 13:05

Napiszcie coś o cenach np. paliwa i inne, ewentualnie opłaty. Ile kosztował Was prom itp.

My dołączymy w styczniu, więc już po nowym roku, ale w planach oczywiście Atlas i pewnie do Agadir max. Ale to się zobaczy.

Andrzej 73 - 2017-12-10, 13:43

toscaner napisał/a:
Ile kosztował Was prom itp.

Przeczytaj wątek to się dowiesz , że prom kosztował 425 E w jedną stronę.

Czekam na dalszą relację. :ok :spoko

toscaner - 2017-12-10, 13:57

O promie już czytałem, ale każdy ma inną cenę. Ja niby sprawdziłem dla mojego na 10 stycznia i wyszło mi w 2 strony, 2 osoby, pies od 196£ do ponad 300£. Zależy od godziny i linii.
Będę musiał rowery wrzucić na czas przeprawy do środka, bo rozłożony bagażnik sprawia, że mam ponad 6m, ze złożonym 5,7m. Czyli w do 6m się mieszczę. No i poniżej 2,5m. A przynajmniej tak liczyłem. Hmmm. Pasowałoby wyskoczyć z metrem czy okno dachowe nie wystaje ponad 2,5 :shock: :haha:

Ale przyznam, że nie zauważyłem podanych cen paliwa? Znaczy z google znalazłem ile mniej więcej, ale chodziło mi o takie prosto z trasy. :spoko

chudy - 2017-12-10, 14:33

wizjoner napisał/a:
Specjalistą nie jestem ale wiem że dość dobrze bierze na krewetke


Ale ktos pisal o slimakach na forum tylko nie wiem jak je znaleźć.

chudy - 2017-12-10, 19:24

toscaner napisał/a:
Napiszcie coś o cenach np. paliwa i inne, ewentualnie opłaty. Ile kosztował Was prom itp.

My dołączymy w styczniu, więc już po nowym roku, ale w planach oczywiście Atlas i pewnie do Agadir max. Ale to się zobaczy.


O cenie promu wraz ze zdjeciem pisalam juz na poczatku bloga. Co do cen paliwa (oleju napedowego) to sa pewne roznice miedzy polnoca a bardziej poludniowa strona np. Sahara i przy autostradach tez jest drozej. Tak orientacyjnie to: 8,35-9.35 DH a blizej Sahary nawet 7,49DH. Artykuly zywnosciowe: mieso ok 50 DH/kg na bazarze
ryby 30-60 DH/kg, chleb 1-2 DH za placek zwany w Polsce pita, cukier 5 DH, oliwki 25-30 DH, Pomarancze i mandarynki 5-8 DH/kg, banany 7-8 DH

Ahmed - 2017-12-10, 19:33

Pobędziecie dłużej to ceny spadną :spoko
chudy - 2017-12-10, 20:49

Po wieczornych wojazach, rano gdy inni jeszcze spali, Krzysztof poszedl kupic karte telefoniczna. Wieczorem nasz przyjaciel kupil swoja w orange. Mysmy zdecydowali, ze kupimy inna gdyby jego nie funkcjonowala. Zdecydowalismy sie na Maroc Telecom ze wzgledu na to, ze karte doladowujaca bedzie mozna kupic prawie wszedzie. Mysmy kupili 12 G na 30 dni w cenie 190 DH. Funkcjonuje bez zarzutu.
chudy - 2017-12-10, 21:01

Ruszylismy w strone Medresa Ben Youssef jest największą medresą w całym Maroku i była jedną z największych teologicznych szkół islamskich w całej Afryce Północnej i mieściła około 900 uczniów. Blisko studenckich cel znajdował się dziedziniec, bogato rzeźbione w cedrze, marmurze i w stiuku.
Przystajjemy, rozgladamy sie by poczuć tętniące tu życiem ulice.

chudy - 2017-12-10, 21:15

Skrecamy w boczna uliczke
chudy - 2017-12-10, 21:20

Naszym oczom ukazała się przepiękna pochodząca z 12w. brama wejściowa Bab Agnau – najstarszy element fortyfikacji zaraz obok Grobowców Sadytów.
chudy - 2017-12-10, 21:23

Wracamy do Meczetu wąskimi uliczkami.
chudy - 2017-12-10, 21:27

W sklepikach można kupić tez olej produkowany z orzechów argonowych jak i różne ręcznie wyrabiane produkty. Olej argonowy to płynny olej o żółtym kolorze zwany „zlotem Maroka”. Wytłaczany jest mechanicznie na zimno ze świeżych orzechów drzewa argonowego. Drzewo argonowe, to krzewiaste, cierniste, wiecznie zielone drzewo. Jest endemitem występującym wyłącznie w Maroku. Nigdzie, poza Marokiem, nie udało się wyhodować drzewa arganiowego tak, by owocowało. Rośnie w południowo-zachodniej części kraju, w regionie Souss, między Agadirem, Marrakeszem i Essaouirem oraz w pobliżu Oujda, na terenach obejmujących 700- 800 tys. ha. Obszar ten został w 1998 r. wpisany na listę rezerwatów chronionej biosfery UNESCO, a samo drzewo wpisane jest na listę Światowego Dziedzictwa.
Drzewo arganowe żyje od 125 do 450 lat. Pierwsze owoce zaczyna wydawać w wieku 40-60 lat. Owoc arganowy przypomina z wyglądu oliwki, jest jednak większy, z zewnątrz pokryty grubą, gorzką skórką, która otacza słodko pachnący, ale nieprzyjemny w smaku miąższ. W środku owocu znajduje się twardy orzech, z którego wytłacza się cenny olej arganowy.

chudy - 2017-12-10, 21:30

Nasza uwagę przykul mały zakład fryzjerski, z którego usług Krzysztof chętnie skorzystał. Jego właściciel, jak się okazało Tunezyjczyk z pochodzenia wartko i sprawnie obsługiwał klienta. Co i rusz wpadali do pomieszczenia 2,5 na 2,5m młodzi chłopcy, kupując u niego papierosy na sztuki. Po przyszczyzeniu włosów, przyszedł czas na brodę. W ruch poszła brzytwa.
chudy - 2017-12-10, 21:34

Ciągle towarzysza nam Arabowie zapraszający nas do swoich małych sklepików, nie są jednak natrętni. W momencie, gdy spostrzegają się ze nie jesteśmy zainteresowani tym, co nam proponują odchodzą.
Czas jakby plynal tu wolniej, nikt sie nie spieszy...

chudy - 2017-12-10, 21:37

Uliczki kusza swa odchlania tak jak i drzwi domostw.
Ahmed - 2017-12-10, 21:41

Super fotki , kocham te obrazki , Afryka Was wsysa :bigok
Comsio - 2017-12-10, 22:22

Jak ja lubię takie klimaty :ok
Targowanie, klepanie,degustacja,czai,Malboro Zapalić :mikolaj
Zakamarki,widoki,kolory,gościnność. :ok :mikolaj

chudy - 2017-12-11, 18:35

Skrecamy by poszukac jak czytalismy dosc ukrytego wejscia do perly Marrakeszu - Grobowcow Saadytow. Najlepszych przykłady architektury Andaluzyjskiej, teraz głęboko zakorzenione w marokańskiej architekturze, powstały podczas panowania Saadytów. Grobowce te są idealnie zachowane. Posiadaja wiele dekoracji, rzeźbiony włoski marmur Carrara i sztukaterię. Wszystkie ściany mauzoleum są całkowicie pokryte rzeźbieniami z motywami kwiatowymi.
chudy - 2017-12-11, 18:38

Wewnątrz mauzoleum znajdują się szczątki sześćdziesięciu członków dynastii Saadytów, rozdzielone na różne sekcje i pokoje. Wszystkie pokoje i groby są bardzo zdobne.
chudy - 2017-12-11, 18:56

Królewskie Mauzoleum jest jeden z najlepszych zabytków Marrakeszu. To jest świetny przykład budynku z czasów Sultana Ahmad al-Mansura. Bardzo intrygujący jest fakt, że groby mauzoleum zostały odkryte dopiero w 1917 roku. Powod jest dość lakoniczny, ale przez wielu zrozumiały. Poprzez zazdrość i chęc zniszczenia wszystkiego tego, co miało cos wspólnego z czasami Sułtana Ahmad al-Mansura. Budowle zostały zburzone a na ich miejscu powstały nowe, jednak grobowców, nie odważono się zbezcześcić obawiając się potępienia. Z tego powodu Moulay Ismail zamurował je pozostawiajac w ciemnosciach. Dopiero francuscy archeologowie je odkryli przywracając Swiatu.
chudy - 2017-12-11, 19:01

Wlasnie podczas pisania bloga zadzwonil Kaziu, jest 300 km od nas. Spotkalismy sie z nimi przed laty w Grecji.
Nie jestem zwolenniczka wstawiania zdjec "rodzinnych" czyli osobowych na Forum ale na prosbe Kazia wstawie dzis fotke z moim wizerunkiem, by odswierzyc zatarty w pamieci obraz. Pozdrawiamy serdeczne cala ekipe.

zbyszekwoj - 2017-12-11, 20:27

A ja lubię oglądać ludzi którzy to oglądają. :ok
Bronek - 2017-12-11, 20:32

Fajna relacja, ale ja już nic nie mówię w dobie... gender.
Profil facet.
Zdjęcie kobieta, ale w spodniach?
Do tego Kaziu.
Co na to "chudy"? I gdzie uny?

Afryka strasznie zagadkowa jest :mrgreen:

majmarek - 2017-12-12, 11:05

Oj Bronek Bronek
Zapamiętaj; kobieta jest jak róża " ni mo przód ni mo tył"
Mm

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-12-12, 12:10

W Marakeszu polecam ogród Majorelle :kawka:
chudy - 2017-12-12, 18:56

Spacerujemy ulicami Marrakeszu
chudy - 2017-12-12, 18:59

Ogladamy tak egzotyczne zjawiska
chudy - 2017-12-12, 19:04

I ponownie marokanczycy zadziwiaja nas roznoscia kompozycji....
chudy - 2017-12-12, 19:10

I te maciupienkie warsztaty
chudy - 2017-12-13, 08:58

Udajemy sie w kierunku Pałacu El Badii, wzniesiony został w XVI wieku przez Ahmada al-Mansura. Już sama nazwa, która można przetłumaczona na „Nieporównywalny Pałac” pokazuje, że jest to bardzo okazala budowla. Budowę pałacu zlecił sułtan Ahmad al-Mansur, ale zfinansowali ja Portugalczycy, dlaczego? Musieli oni bowiem zaplacic niebotyczną sumę za wziętych do niewoli żołnierzy po przegranej „Bitwie trzech króli” w 1578 roku. Król Portugalii Sebastian, razem z pretendentem do marokańskiego tronu w Fezie postanowili pozbyć się ówczesnego władcy Maroka, sułtana Abu Marwan Abd al-Malika. Sebastian jako ksenofob, walczyl przy okazji z islamem, a żądny władzy Abdullah Muhammad II pragnął za wszelką cenę objąć tron. Tak się dla nich wszystkich nieszczesliwie zlozylo, że zginęli tego samego dnia w bitwie, która odbyła się na północy, niedaleko miasta Al-Kasr al-Kabir. Zatem tron pozostal pusty i przejął go al-Mansur, brat sułtana. Za istną fortunę, którą otrzymał niedługo po bitwie od Portugalii, zbudowal sobie wymarzony palac.
chudy - 2017-12-13, 09:04

Dzisiaj nie wygląda z zewnątrz szczególnie zachęcająco. Wewnątrz natomiast możemy podziwiać dziedziniec z basenem, pozostałości podziemnej instalacji wodnej, która miała na celu nawadnianie otaczających pałac ogrodów.
Każdy z pawilonów na terenie pałacu został nazwany od materiału, którym pokryto jego dach. Zatem „Zielona Kopuła” pokryta była zielonymi płytkami, „Kryształowa Kopuła”, jak nazwa wskazuje, ozdobiona była wieloma kryształami. Ponoć przy bramie wykuwano dziennie tysiące sztuk złota, a karawany z Timbuktu przywoziły tony złotego kruszcu dla władcy, którego niebawem ochrzczono Złotym – Al Dhababi.

chudy - 2017-12-13, 09:08

Przechadzam sie wsrod ruin szukajac cienia. Temperatura dosc doskwiera.
chudy - 2017-12-13, 09:25

Wchodze do pomieszczenia, gdzie zostaje mi odebrany bilet ktory kupilam za 20 DH. Eksponatow muzealnych nie ma tu wiele, wiecej zdjec i opisow w witrynach na scianie. Prawa strona sali zajmuje ogromny tron, bogato inkrustowany. Nie wolno fotografowac - nie zauwazylam znaczka wiszacego na scianie.
chudy - 2017-12-13, 09:49

Palac ten mieszkancy nazywaja tez, palacem bocianow. „Bocian” po berbersku to „aswu”, a po arabsku „belarej”. Ptak ten uważany jest tutaj prawie za świętego. Bocian dla wielu utożsamiany jest z Marabutem świętym uzdrowicielem i nauczycielem w islamskiej tradycji. Wcześniej wielu Arabów wierzyło, że bociany to tak naprawdę ludzie, którzy na pewien okres czasu przybierają ptasią formę, a potem wracają do swojego kraju, gdzie kontynuują ludzkie życie. Dlatego też każdy, kto skrzywdził bociana uznawany był za przestępcę i karano go tak jakby wyrządził krzywdę człowiekowi.
chudy - 2017-12-13, 09:55

W pierwszej czesci od razu przy wejsciu mozna waskimi korytarzami dokladnie przesledzic historie palacu, jego budowe i owczesne obyczaje.
chudy - 2017-12-13, 10:33

Widok z tarasu widokowego
chudy - 2017-12-13, 10:46

Uliczkami Marrakeszu wracamy w strone parkingu.
chudy - 2017-12-13, 10:49

Sklepiki kusza
chudy - 2017-12-13, 10:52

Cieszy fakt, ze i tu odnawiane sa stare budynki
chudy - 2017-12-13, 10:55

Opuszczamy Marrakesz
Ahmed - 2017-12-13, 14:08

chudy napisał/a:
Palac ten mieszkancy nazywaja tez, palacem bocianow. „Bocian” po berbersku to „aswu”, a po arabsku „belarej”. Ptak ten uważany jest tutaj prawie za świętego. Bocian dla wielu utożsamiany jest z Marabutem świętym uzdrowicielem i nauczycielem w islamskiej tradycji. Wcześniej wielu Arabów wierzyło, że bociany to tak naprawdę ludzie, którzy na pewien okres czasu przybierają ptasią formę, a potem wracają do swojego kraju, gdzie kontynuują ludzkie życie. Dlatego też każdy, kto skrzywdził bociana uznawany był za przestępcę i karano go tak jakby wyrządził krzywdę człowiekowi.


Szkoda tylko , że w Libii tak naszych boćków nie traktują :(

chudy - 2017-12-14, 09:28

Wyruszamy juz prawie o zmroku i jest pewne, ze gdzies po drodze bedziemy musieli nocowac. Pytanie tylko gdzie?. Od znajomego, ktory ta trase zrobil juz kilka razy, bo zimuje w Afryce, wiemy, ze drogi nie zupelnie nadaja sie do jazdy noca. Napisal nam, ze juz w Westsahara od Boujdour zaleca nocna wstrzemiezliwosc, gdyz droga jest wyboista, czasami po bokach sie urywa a Afrykanczycy nie zjezdzaja na bok w zwiazku z czym wyminiecie sie jest dosc trudne. Polecil nam nocowanie w Agadir Kolo albo prawie na lotnisku- cena za nocleg 20DH ale nie skorzystalismy. Zjechalismy z drogi gdy jazda nie sprawiala nam juz satysfakcji i zatrzymalismy sie w Guelmim.
chudy - 2017-12-14, 09:46

Zapewne bardziej spostrzegawsze osoby spytaja dlaczego kolo Concorda lezy podnosnik. Wczoraj w nocy chcac znalesc dla siebie dogodna pozycje, kolega chcial wykorzystac pneumatyczne podnoszenie tylu samochodu. Na daremnie! Nie funkcjonuje, za to kompresorowa nowa lodowka, ktora zalozyl w servisie dziala. Czy ma to jakies powiazanie? Panowie starali sie rano dotrzec do przyczyny usterki. Ja natomiast wybralam sie na zakupy. Daleko nie musialam chodzic, gdyz chleb kupilam po drugiej stronie ulicy. Razem podjechalismy na souika - markt.
chudy - 2017-12-14, 09:56

Zaczynają się coraz to bardziej saharowe klimaty i pierwsze wileblady ukazuja sie naszym oczom. Stoja sobie jak gdyby nic przy drodze a znak informuje, ze moga pojawic sie tu czesciej.
chudy - 2017-12-14, 19:47

Zawijamy do kolejnego miasteczka, droga wije sie wzdloz wybrzeza by potem wciac sie wglab ladu. Po drodze zauwazylismy, ze nasz stopien wejsciowy, jakos tak dziwnie z jednej strony opadl. Przydaloby sie go podspawac. Moze uda nam sie tu znalesc jakis warsztat a jak nie tu to moze w Dakhli.
chudy - 2017-12-14, 19:49

Tubylcy zwlaszcza kobiety niechetnie daja sie fotografowac, Dlugo czekalam, by ta pani oswoila sie z aparatem i udalo sie...
chudy - 2017-12-14, 20:05

Jadąc przez sam środek drogi w trakcie remontu zobaczyliśmy spawającego bramę człowieka. Podjechaliśmy by spytać go czy mógłby nam .... no właśnie, w jakim języku? Nie wszyscy Arabowie mówią po francusku. Najlepiej pokażemy mu, o co chodzi. I rzeczywiście od razu wiedział, co trzeba zrobić, spytał czy tez druga stronę podspawać. Jak już to już. Teraz stopień nawet nie drgnie.
chudy - 2017-12-14, 20:09

Ruszamy w dalsza droge, teraz miejscowosci bedzie coraz mniej a drogi maja sie pogorszyc.
chudy - 2017-12-14, 20:18

Na horyzoncie ponownie pojawia sie niebieskosc Atlantyku. Przystajemy by popatrzec.
chudy - 2017-12-14, 20:28

I psy wyczuly nasza obecnosc
chudy - 2017-12-15, 09:36

Przed nami rozciaga sie cienka niteczka coraz to cienszego asfaltu.
chudy - 2017-12-15, 09:40

Wiatr daje nam sie znacząco we znaki, przy każdym jadącym z naprzeciwka aucie czuć uderzenie podmuchu wiatru. Najpierw zasysa nas by wypluć o poł metra dalej.
chudy - 2017-12-15, 10:03

Piach wdziera się wszędzie. Leży go pełno na drodze, piaskowe zasieki i wszechobecność małych ziarenek kwarcu są nieubłagane. Marokkanczycy pomagaja sobie ciezkim sprzetem, przy pomocy koparek staraja sie nawiany piach usunac z drogi jezdnej. W zaleznosci od kierunku wiatru jest to bardziej lub mniej syzyfowa praca.
chudy - 2017-12-15, 10:32

Droga ciągnie się nieubłaganie. Od strony Atlantyku widać dość często rybaków, którzy stawiają sobie nomandzkie namioty by schronić się przed słońcem lub wiatrem. Na tym terenie lowia z kipow, wyrzucajac bardzo dluga zylke w strone morza i wybierajac to co sie na nia zlowi.
chudy - 2017-12-15, 11:12

Chce nam się jeść, burczy nam w brzuchach a droga ciągnie się jak wstążka, ciągle dalej i dalej. Fajnie by było zatrzymać się i spożyć to, co sami Marokańczycy jedzą. Przez chwile czuje się tak jakbyśmy grali w backgammona. Ja bardzo się staram, kombinuje i rachuje a Krzysiek, życzy sobie w duchu pewna konstelacje kropek na kostce i ja wyrzuca. Strasznie mnie to deprymuje, ze mu się to z taka łatwością i powodzeniem udaje. Teraz natomiast nie mam nic przeciw przemożnej sile …… i proszę. Udaje się! Stajemy a ja prawie jak w obłędzie biegam od jednego przydrożnego baru do drugiego, patrząc i poszukując czegoś dla siebie.
Panowie decyduja sie na Tadżin. Wariantow potraw przyzadzanej w tym garnku jest wiele. Marokanczycy wkladaja do tego naczynia (to gliniany cylindryczny talerz z wysokim bokiem nakryty, cylindryczna kopulka z malym otworkiem), warzywa, mieso, ryby. Wszystko to co znajduje sie w srodku duszone jest z niewielką ilością wody. Wszyscy twierdzą, że smak dania związany jest właśnie ze sposobem jego przygotowania. Danie wystepuje najczesciej w opcji: solo, z kurczakiem, z mięsem (bo tutaj kurczak to nie mięso, natomiast mięso oznacza danie wołowe lub z koziego miesa), czasem również z owocami morza, lub tuńczykiem. Ceny dania w zależności od miejsca wahają się od 30 – 80 DH.
Dla obawiajacych sie rozstroju i zwiazanych z tym nieprzyjemnosci nalezy nadmienic, ze danie to jest jak najbardziej bezpieczne, gdyz przygotowywane w bardzo wysokiej temperaturze.

chudy - 2017-12-16, 10:41

Najedzeni ruszamy dalej. Naszym oczom od strony Atlantyku ukazuja sie szachownicowe poletka niedużych, prostokątnych zbiorników wodnych. Mienia sie ukazujac dziwna jasnosc bieli zupelnie tu niepasujace. To male poletka z ktorych pozyskuje sie sol morska. Metoda ta znana jest juz od zarania dzieji, dzieki pozyskiwaniu tego mineralu metodą wypłukiwania solanki mozna bylo przechowywac i konserwowac produkty zywnosciowe przez dluzszy Okres czasu.
chudy - 2017-12-16, 10:44

Droga troche sie dluzy
chudy - 2017-12-16, 10:58

Sciemnia sie i zaczynamy myslec o miejscu na przenocowanie. Nasz towarzysz namawia nas by stanąć ot tak przy drodze, nie szukając jakiegoś ubocznego uroczyska. On tak robi od lat i jeszcze nic mu się nie przytrafiło. My natomiast jesteśmy zwolennikami wjeżdżania trochę głębiej w poszukiwaniu miejsc do parkowania. Dziś przystajemy na jego propozycje, bo on nie ma ochoty szukać czegoś extra. zanim sie polozylismy przed maska samochodu przemknal marokanczyk z dlugim kijem wiszacym u jego bioder. Po co mu cos takiego? By kogos zaatakowac? Dziwne mysli przelatuja mi przez glowe i wszystkie te warianty sa dosc niesympatyczne.
Duzo pozniej dowiadujemy sie dlaczego wielu z marokanczykow chodzi z kijami u boku. Sa one przeznaczone nie przeciwko ludziom ale dla obrony/samoobrony przed dzikimi psami, ktore potrafia tu byc dosc agresywne.

chudy - 2017-12-16, 11:23

Wcześnie o świcie ruszamy dalej w drogę, nie było mowy o wyspaniu się wiec jednogłośnie stwierdziliśmy, ze ruszamy dalej. Wschodzące słońce oblewa swa barwa wierzchołkowate tereny przydrożne. Coraz częściej ukazują się nam wielbłądy. Są one tutaj domownikami i nie maja naturalnych wrogów. Spokojnie wypasają się przy skraju drogi, nic sobie nie robiąc z tuz obok przejeżdżających aut.

Na tych terenach zyja wielblady jednogarbne-Dromadery. Jest to gatunek dużego, udomowionego ssaka lądowego z rodziny wielbłądowatych, blisko spokrewniony z wielbłądem dwugarbnym (baktrianem) oraz z lamą alpaką. Jest wszechstronnie użytkowany: jako wierzchowiec, zwierzę juczne, źródło mleka, wełny, mięsa oraz skóry, a także do celów rozrywkowych. Wyhodowano ich liczne rasy co widać po ich umaszczeniu.
Mleko wielbłądzie przypomina krowie pod względem odżywczym i smakowym. Zawiera ono więcej witaminy C. Wielbłądy dają mleko nawet w bardzo suchych warunkach, kilkukrotnie więcej niż inne zwierzęta hodowlane w tych samych warunkach. Dromadery dają mleko nawet do 20 miesięcy po ocieleniu, dlatego przejezdzajac widac cigle mlode osobniki ssace mleko matki.
Mięso przypomina wołowinę, jest bardzo chude (poniżej 5% tłuszczu). Zabijając dorosłego dromadera można uzyskać do 400 kg mięsa, ale starsze zwierzęta są bardzo łykowate. Do sporzycia nadaje sie wiec mięso wielbłądów poniżej 5 roku życia.
We wschodniej czesci Afryki spożywana sie tez krew tych zwierzat. marokanczycy nie pozyskuja welny dromaderow czynia to w Sudanie i Indiach, gdy zwierzęta linieją i welna ich służy do wyrobu kurt, materiału na namioty, lin i produkcji dywanow.

chudy - 2017-12-16, 20:33

Co jakiś czas pojawiają się na drodze znaki mówiące, ze będzie kontrola. Trzeba zwolnic a potem zupełnie się zatrzymać. Po otrzymaniu znaku od żołnierza, można dopiero podjechać. Na terenie Sahary Zachodniej jest to zupełnie normalna, rutynowa kontrola. Żołnierze pytają do kad jedziemy, czy kogoś na Saharze znamy, jaki jest cel naszej podroży. Wielu interesuje również czy jesteśmy małżeństwem. Są bardzo mili, ale rzeczowi. Mówią po francusku, ale bardzo słabo lub ogóle po angielsku. By ułatwić im kontrole i przyspieszyć czas oczekiwania mamy wcześniej powypełniane "Fiche". Jest to druk, na którym znajdują się nasze dane personalne, dane samochodu, numer osobowy, który otrzymaliśmy jeszcze na promie wjeżdżając do Maroka, zawód, cel podroży. Przy kontroli zawsze musimy pokazac nasze paszporty. Jak do tej pory mieliśmy około 6 takich przystanków a może ich być do samej Dakhli az 15 w jedna stronę, dlatego przygotowaliśmy ponad 34 druczki. Punktow tych oczywiscie nie mozna fotografowac.
Jesli jestescie zainteresowani drukiem napiszcie.

chudy - 2017-12-16, 20:41

Droga psuje się rzeczywiście, jest coraz węższa a pobocze poważnie nadszczerbione. Czasami pojawiają się duże dziury w jednej trzeciej asfaltu. Gdy mija nas ciężarówka lub autobus z naprzeciwka, to trzepocze nami przepotężnie. Dobrze, ze kierowcy zdaja sobie z tego sprawę i w większości jak mogą to zwalnia trzymając się swojej zewnętrznej strony pobocza. Nasz kolega w Concordzie zwierzył się, ze za każdym razem, gdy nadjeżdżało auto z naprzeciwka już podświadomie naprężał wszystkie mięśnie, najmocniej ściskając te pośladkowe i przymrużał delikatnie oczy. Jeden raz musnął się z jadącym z nadjezdzajacych aut lusterkami. Przed nami dwie ostatnie miejscowości: Lamsid i Boujdour.
chudy - 2017-12-17, 10:03

Na drodze ponownie zupelnie spokojnie nic sobie z nas nie robiac spaceruja, wypasaja sie stada dromaderow. Nam zaczyna doskwierac brak paliwa a im zapewne brak wody, choc o tej porze roku- zimowej opady sa czestrze. Wielbłądy bez wody mogą wytrzymac całymi tygodniami, gdyż bardzo oszczędnie nią gospodarują: nie pocą się i nie tracą jej z odchodami. Ponadto wystarcza im wilgoć zawarta w pokarmie i możliwość picia "na zapas". Piją rzadko, ale dużo i bardzo szybko; w ciągu 10 minut potrafią wypić 100 litrów wody! To tyle, ile dziennie wypija słoń.
chudy - 2017-12-17, 10:15

Goraczkowo zaczynamy szukac stacji paliw. Te ktore zaznaczylismy na mapie nie sa juz w uzytku. Stoja, straszac swoja brzydota i osamotnieniem.
Diddy faktem braku paliwa zupelnie sie nie przejmuje w swoim Concordzie ma ponad 200 litrowy zbiornik, my natomiast tylko 70 litrów. To znacząca różnica, która teraz daje się nam we znaki. Robiąc rozeznanie przed wyjazdem czytaliśmy na forach, ze dużo osób (zwłaszcza Niemców) uskarżało się na gatunek wlewanego tu paliwa. Ponoć jest ono beznadziejnej, jakości! Postanowiliśmy wiec, ze nie będziemy wyjeżdżać baku do końca, tylko dolewać przy połowie. Teraz wskazowka niebezpiecznie zadomowila sie na czerwonym polu. Z wyczekiwaniem upatrujemy stacji. Ponoć gdzieś tu powinna być, ale niestety nie tylko, ze jest zamknięta, ale po prostu już od dawna nie funkcjonuje. Przydałby się maly kanisterek dla uspokojenia rozedrganych myśli....
Jest, jak bardzo mozna cieszyc sie z tak normalnych rzeczy!

chudy - 2017-12-17, 10:18

I nawet maly Boutique znalezlismy w tym przybytku szczesliwosci.
chudy - 2017-12-17, 11:08

Droga robi się beznadziejna, jedziemy 40 na godzinę a i ta prędkość wydaje się teraz zawrotna. Być może za jakiś czas droga ta będzie lepsza, bo na niektórych jej odcinkach toczą się prace budowlane.
Tu na Saharze zachodniej spotkać można nawet tankietkę rozpryskująca wodę na kurząca się drogę. Wydaje nam się to w tej sytuacji bardzo dziwne ale ma może jakies głębsze nieznane nam zastosowanie.

chudy - 2017-12-17, 11:10

Gdy mijaja nas ciezarowki nadchodzi istna burza piaskowa.
chudy - 2017-12-17, 11:17

Zblizamy sie do Dakhli
toscaner - 2017-12-17, 18:09

chudy napisał/a:
Piją rzadko, ale dużo i bardzo szybko; w ciągu 10 minut potrafią wypić 100 litrów wody! To tyle, ile dziennie wypija słoń.


To tyle ile przeciętna pompka zanurzeniowa w kamperze 10l/min :mrgreen:

Czytam, czytam i zazdroszczę. Może nie tego piachu, ale marznąc, tych temperatur jakie tam macie.
W styczniu złomek też już będzie suszył uszczelki w Maroko. Pozdrowienia i stawiam zasłużone :pifko :

chudy - 2017-12-17, 20:41

toscaner napisał/a:


Czytam, czytam i zazdroszczę. Może nie tego piachu, ale marznąc, tych temperatur jakie tam macie.
W styczniu złomek też już będzie suszył uszczelki w Maroko. Pozdrowienia i stawiam zasłużone :pifko :


Dzięki serdeczne za piwko, wzięliśmy je na cale szczęście ze sobą, bo by był ogromny kłopot.
A propo temperatur to dzisiaj mieliśmy bardzo ciepły poranek 18 stopni o 8: 30, po południu nie było wiatru wiec się wręcz smażyliśmy na leżakach (32 stopnie), po 16 godzinie przyszedł zapowiadany chłodny, bo północny wiatr.
Teraz, 2 godziny po zachodzie słońca mamy 19,4 stopni na zewnątrz.

chudy - 2017-12-17, 20:45

Fotka z termometra
chudy - 2017-12-17, 20:58

I dojechaliśmy, będziemy stali na dzikim parkingu km 25 przed miejscowością Ad Dakhla. Z tego, co czytaliśmy o tym przybytku to: nie płaci się tu za postój, ale przy wjeździe od razu podchodzą żołnierze by odebrać "Fiche". Po zameldowaniu się trzeba znaleźć sobie miejsce wśród bardzo wielu Francuzów, Hiszpanów, Włochów i Niemców. Jednego tylko Czecha widzieliśmy.
Do niedawna jeszcze był kłopot z woda, ale od roku jest odwiert głębinowy na ponad 500m do zasobów wody, który jak opowiadają przyjeżdzający tu od lat camperowicze jest największy na wybrzeżu. Trzeba przyznać, ze woda nie nadaje się do spożycia i dość intensywnie śmierdzi zgniłymi jajkami. Zapach ten po jakimś czasie się ulatnia i z całym komfortem można zażywać kąpieli z worka solarowego. My mamy jeszcze nasza Wiedeńska wodę, ale już się dowiedzieliśmy, gdzie w mieście można się w nią zaopatrzyć.

chudy - 2017-12-17, 21:24

Trochę było zachodu, byśmy znaleźli miejsce dla naszych dwóch samochodów tak byśmy stali jeden obok drugiego. Strasznie się kręciliśmy, bo albo było krzywo i spadek był za duży albo staliśmy nie ta strona, co trzeba a wtedy wiatr wyrywałby nam drzwi wejściowe. Jak już my byliśmy zadowoleni to znowuż Diddiemu jego położenie się nie podobało. Gdyby ktoś nas obserwował to uśmiałby się strasznie.
W końcu się ukokosiliśmy w naszym grajdole. Oczywiście nie stoimy w pierwszym rzędzie, ale tak by mieć jeszcze widok na wodę.

chudy - 2017-12-17, 21:27

Na sniadanie marokanskie podplomyki, ktore z resztkami wloskiej ricotty smakuja mi najlepiej.
Bronek - 2017-12-17, 21:28

Z tymi solarami fajnie macie. :kwiatki:
Ahmed - 2017-12-17, 21:59

Mam nadzieję że nifuroxazydu macie duży zapas :spoko
Andrzej 73 - 2017-12-17, 22:56

Ahmed napisał/a:
Mam nadzieję że nifuroxazydu macie duży zapas

Nie wiem czy nasz specyfik im coś pomoże , musi być ichni.

Stawiam piwo za relację i czekam na więcej. :pifko

chudy - 2017-12-18, 08:30

Bronek napisał/a:
Z tymi solarami fajnie macie. :kwiatki:


Z tymi panelami byliśmy już na naszej pierwszej wyprawie na Krecie, ale wówczas Krzysztof zamontował je zupełnie na płasko i nie były tak efektywne jak teraz. Po tych doświadczeniach, zmienił ich zamocowanie na kątowe i dokupił jeszcze dwa bardzo cienkie (mieszczą się w pionie za siedzeniem kierowcy), których tutaj nie używamy. Same panele to dopiero polowa sukcesu, trzeba mieć miejsce by energie przechowywać, dokupiliśmy dodatkowy duży akumulator. Krzysztof sam zaopatrzył się w wyszukane części i je podłączył. Jeśli kogoś temat intryguje, chętnie podzieli się doświadczeniami.

chudy - 2017-12-18, 08:51

Ahmed napisał/a:
Mam nadzieję że nifuroxazydu macie duży zapas :spoko


Słuszna uwaga, wyjeżdżając trzeba się zaopatrzyć w tego typu lekarstwa (polecam Enterol 250)i wszystko, co dopomaga naszej florze bakteryjnej.
Nasz przewód pokarmowy (dorosłego człowieka) jest zasiedlony przez ponad 1000 różnego rodzaju bakterii (10 razy więcej, niż całkowita liczba komórek tworzących organizm człowieka). Reprezentują one około 500 szczepów. Dlatego w takich warunkach, jakie mamy zalecane jest odzwyczaić się od płukania usta woda a po prostu wypluwać pozostałości po paście ewentualnie używając specjalnych płukanek do ust.

chudy - 2017-12-18, 09:11

Następnego dnia wypakowaliśmy dodatkowe sprzęty jezdne (by moc pojechać po zakupy-24 km do Dekli, pójść na ryby, przywieść wody i wywieść pełną kasetę) Wyobraźcie sobie, ze w concordzie zbiornik jest na tego typu zanieczyszczenia ponad 200 litrowy. Zakładając, ze wszystko funkcjonuje bez zarzutu, można stać w jednym miejscu miesiącami...
Następna czynnością, która uczyniliśmy było okopanie się, zaznaczenie swojego terytorium lub mówiąc oględnie osłonięcie się od wiatru parawanami. Po krótkim rozejrzeniu się trudno nie zauważyć, ze profesjonaliści przyjeżdzający tu latami maja trochę inny sprzęt a mianowicie dużo wyższy. Przy zakupie parawanu na wyprawę pomyślcie o takim 1,5 m, jest bardziej praktyczny. Oczywiście, jeśli jeż jestem przy parawanie nadmienić trzeba, ze nasze tradycyjne plażowe, w których jesteśmy posiadaniu maja grube drewniane trzpienie, które w tych warunkach zupełnie nie zdaja egzaminu. Powody są dwa: po pierwsze wbicie ich w ta stwardniała kamienista ziemie/ piach jest niemożliwością a po drugie lamia się jak przysłowiowe zapałki. Trzeba wiec poszukać innych parawanów, wyższych z metalowymi szprosami, w które będziecie mogli bić młotkiem. Należy tez przy tej wysokości pomyśleć o odciągach.

chudy - 2017-12-18, 09:12

Dzis dalszy ciag relacji wieczorem, bo wlasnie wybieramy sie do Dakhli po zakupy.
gryz3k - 2017-12-18, 13:14

chudy napisał/a:
Na drodze ponownie zupelnie spokojnie nic sobie z nas nie robiac spaceruja, wypasaja sie stada dromaderow. Nam zaczyna doskwierac brak paliwa a im zapewne brak wody, choc o tej porze roku- zimowej opady sa czestrze. Wielbłądy bez wody mogą wytrzymac całymi tygodniami, gdyż bardzo oszczędnie nią gospodarują: nie pocą się i nie tracą jej z odchodami. Ponadto wystarcza im wilgoć zawarta w pokarmie i możliwość picia "na zapas". Piją rzadko, ale dużo i bardzo szybko; w ciągu 10 minut potrafią wypić 100 litrów wody! To tyle, ile dziennie wypija słoń.


Ubawił nas jeden przewodnik wielbłądów, z którym wybraliśmy się na 4h przejażdżkę po Saharze. Jeden z wielbłądów ciągle coś podjadał. Na naszą uwagę, że łasuch pan powiedział z oburzeniem, że ten wielbłąd jest strasznie nieekonomiczny bo CODZIENNIE chce jeść. :haha:

chudy - 2017-12-18, 20:37

Droga do Dakhli to nitka asfaltu ciągnąca się wśród piachu. Po prawej i lewej stronie jest woda z tym tylko, ze po prawej stronie brzegu nie widać. Czuć natomiast podmuchy wiatru. Wybraliśmy się do miasta z Kajem i jego zona, przyjeżdżaja tutaj na zimę juz od kilku lat i pokarza nam gdzie, co można dostać i kupić. Zabrali ze soba bardzo duzo pustych butelek na wode by je napelnic.
Krzysiek, co prawda odrobił lekcje domowe i jeszcze będąc w domu prześledził cala nasza drogę wraz z okolicami na google stawiając gwiazdki, czyli zaznaczajac miejsca ważne, istotne i ciekawe. Na naszej liście znalazły się stacje benzynowe, targi, miejsca zabytkowe i godne zobaczenia itd.

chudy - 2017-12-18, 21:15

Wjazd do miasta. Na rogatkach stoja zolnierze i sa jak zwykle bardzo mili, nie zatrzymuja nas. Machaja tylko reka wiec sie nie zatrzymujemy.
Zastanawiajace jest, ze pomimo w miescie uliczki sa bardzo waskie wszystkie wjazdy do miast sa bardzo okazale dwu lub nawet trzy pasy wjazdowe.

Ahmed - 2017-12-18, 21:59

Dużo rozerwanych opon na poboczu ?
chudy - 2017-12-19, 13:19

Na wjezdzie do duzych miast pojawiaja sie bramy wjazdowe, jakby triumfalne, widnieja na nich dosc czesto jego wizerunki. Dziwne ......juz po raz drugi tekst ktory napisalam nie zostaje zladowany. Uzywam dlatego slowa jego by mozna bylo wyedytowac tekst.
Został wladca Maroka w wieku 36 lat, gdy w 1999 r. zmarł jego ojciec. Przejęcie tronu odbyło się bez konfliktów, co nie zawsze zdarza się w arabskich monarchiach. Nowy władca od lat był przygotowywany do swojej roli. Uzyskał tytuł doktora prawa na uniwersytecie w Rabacie oraz na uniwersytecie Sophia Antipolis w Nicei. Odbył staż w Komisji Europejskiej i sztabie generalnym marokańskiej armii, zastępował też ojca podczas wizyt zagranicznych i posiedzeń rządu. Polityka obecnego monarchy przypomina tę uprawianą przez jego dziadka, bowiem on także skupiał się na walce z analfabetyzmem i reformach administracji.
Wykazuje się on również mistrzowskim wręcz wyczuciem nastrojów społecznych. Po przejeciu wladzy skupił się na oddaniu części swoich przywilejów w ręce ministrów i parlamentu, zachowując jednak kontrolę nad wojskiem, polityką zagraniczną i sądownictwem. Poświęcił swoją uwagę również ludności berberyjskiej, największej mniejszości zamieszkującej tereny Maroka. Język berberyjski stał się obok arabskiego drugim językiem urzędowym państwa. Jest to jednak posunięcie symboliczne, ponieważ Berberowie porozumiewają się różnymi dialektami, odmiennymi w poszczególnych regionach kraju.
Nalezy do 50 najbogatrzych osob na swiecie, jest dobrze wyksztalcony i wlada biegle czterema jezykami. Wygląda jednak na to, że Marokańczycy kochają swojego władcę. Jego portrety wiszą dosłownie wszędzie. Nie są to wyłącznie jego przedstawienia na tle marokańskiego herbu. Często można spotkać także jego zupełnie nieoficjalne zdjęcia, przywodzące na myśl raczej plakaty z kolorowych pism.

toscaner - 2017-12-19, 18:39

Chudy, takie pytanko, jakiego internetu używacie w Maroko? Działa jakaś sieć w roamingu z Polski? Czy tam kupowaliście?
Moja Three niestety nie ma darmowego roamingu na Maroko :(
Lista 71 krajów na dziś, ale o Maroko zapomnieli :evil:

chudy - 2017-12-19, 18:51

[quote="toscaner"]Chudy, takie pytanko, jakiego internetu używacie w Maroko? Działa jakaś sieć w roamingu z Polski? Czy tam kupowaliście?

Oczywiscie, ze w roamingu dziala ale pytanie jest inne: ile chcesz, zeby Cie Internet kosztowl? Taniej jest kupic karte Marokanska pisalismy o tym juz na blogu. My mamy Maroc Telecom bo jest to siec panstwowa i doladowanie jest dosc proste, bo wszysdzie kupisz zdrapki. Dobrze tez dziala orange jesli chodzi o zasieg ale moze byc problem z doladowaniem.

toscaner - 2017-12-19, 18:57

Informacji tyle i blogów tyle, że nie idzie ogarnąć wszystkiego. Ja swojego też prowadzę, ale i tak często ktoś mnie pyta o to co było. Mi łatwiej znaleźć, bo nieraz pamiętam tytuł wpisy i wstawiam komuś gotowca.

Jeśli chodzi o ile GB, to ta moja sieć Three daje w roamingu 12GB, czyli te 71 krajów mam w miarę ze spokojem, ale nie ma Maroko. Szukałem opcji na Maroko, ale właśnie mi ją podałeś na tacy. :mrgreen:
Tobie piwko za informację :pifko :

Jeszcze tylko grzebię za informacjami na "przemycenie" psa do Maroko, bo też gdzieś było.
Mam nadzieję, że nie trzeba robić jakiś cudów, które spowodują, że do Maroko wjadę w marcu, bo wtedy sobie odpuszczę :shock:
Oby nie. :ok

izola - 2017-12-19, 19:17

psa nie przemycaj , bo go do Europy przy powrocie - bez problemu nie wprowadzisz ,a szkoda go bo fajny ...
chudy - 2017-12-19, 19:22

Jadąc do miasta Kai pokarze nam gdzie zatankować wodę. Nie jest to taka prosta sprawa, bo trzeba się udać do ministerstwa wodnego. Już z daleka ukazuje nam się wieża ciśnień. Widzicie, tu trzeba podjechać a potem udać się po boy. Normalnie jest tu kolejka kamperów, stojących i czekających na życiodajny płyn (i nie jest to piwo). Panowie wysiadają i znikają za drzwiami. W ministerialnym biurze siedział urzędnik, który wziął do ręki duży formularz i podszedł do kopiarki. Skopiował, po czym z ogromnym namaszczeniem zaczął je stemplować, chuchając, co jakiś czas. Z duma podał nam kartkę zadając 20DH za 1000 litrów wody.
chudy - 2017-12-19, 19:29

Teraz pojedziemy na targ, zaparkujcie tu samochod. Na targu pelen obled, kolorow i krztaltow, rodzajow wiszacego na hakach miesa, podrobow, ryb, warzyw, owocow i daktyli.
chudy - 2017-12-19, 19:32

W miescie kreca sie ludzie jak mroweczki, praca wre...
chudy - 2017-12-19, 22:36

Miasto nie zadziwia. Architektuta i budynki panstwowe, peryferie i centrum. Sa dosc podobne do innach mniejszych miejscowosci. Ulice sa zasmiecone i brudne, ludzie w nieladzie sie przemieszczaja pieszo jak i autami. Policjant stojacy na radzie wyglada na woskowa figure majaca tylko odstraszac.
chudy - 2017-12-19, 23:23

To co zadziwia pojawia sie jak zawsze niespodziewanie.....
chudy - 2017-12-19, 23:30

Fascynuja mnie marokanskie kobiety i to co o nich sadzi krol. Jednym z głównych jego celów (Muhammada VI) stała się poprawa sytuacji marokańskich kobiet. Mimo sprzeciwu fundamentalistów kobiety w Maroku posiadają obecnie prawa, jakimi nie mogą się pochwalić obywatelki żadnego innego państwa arabskiego. Podniesiono wiek konieczny do zawarcia małżeństwa, o rozwodzie musi orzec sąd, a mężczyzna po rozstaniu z żoną nie ma już wyłącznego prawa do opieki nad dziećmi. Co więcej, praktycznie zakazane zostały i tak rzadkie w Maroku małżeństwa poligamiczne. Sam król Muhammad VI publicznie ogłosił, że kocha tylko jedną kobietę i nie zamierza żenić się ponownie.
toscaner - 2017-12-20, 15:18

izola napisał/a:
psa nie przemycaj , bo go do Europy przy powrocie - bez problemu nie wprowadzisz ,a szkoda go bo fajny ...


Ah nie, no oczywiście. Przecież dlatego napisałem w "" :mrgreen:
Wszystko tylko legalnie. :ok

chudy - 2017-12-20, 20:56

Odwiedzamy piekarnie, w piecach pala drewnem oliwkowym bo ladnie poskladowane czeka na spalenie. Kupujemy okragle podplomyki kosztuja w zaleznosci od wielkosci od 0,50 do 1 DH. Niestety dosc szybko sie starzeja ale i wtedy z odrobina ziolowego masla na grilu smakuja wysmienicie.
chudy - 2017-12-20, 21:05

Czekam na chlopakow bo poszli kupic karte internetowa i przygladam sie temu co dzieje sie wokol mnie.
chudy - 2017-12-20, 21:20

Zastanawiam sie kto zamieszkuje Maroko?
W prawie 70% zamieszkuja go glownie Arabowie i Berberowie.
Ludy berberyjskie zamieszkują tereny górskie i pustynne. Nie stanowią językowej i narodowej jedności, ale ogólnie dzieli się je na trzy grupy. Posługujące się różnymi dialektami. Berberowie żyją (z wyjątkiem Tuaregów) w wielkich rodzinach patriarchalnych i rodach patrylinearnych, dużą rolę pełni rada starszych. Podstawową formą małżeństwa jest monogamia, a pozycja kobiety jest bardziej niezależna, niż zezwala Koran. Prawo zwyczajowe, plemienne ma dla Berberów większe znaczenie niż zasady Koranu.
Na marokańskiej ziemi mieszka niewielki odsetek Maurów, znanych jako "niebiescy ludzie" z racji barwy ubiorów, przydającej niebieskawego odcienia ich skórze.

chudy - 2017-12-20, 21:25

Marokanczycy zjezdzaja wozkami na targowisko.
chudy - 2017-12-20, 21:43

Opuszczamy Dakhle ale nie ta sama strona, ktora wjechalismy tylko z drugiej strony lotniska. Nasza uwage przyciaga roznorako wymalowany mur. Wszystkie motywy maja scisly zwiazek z miastem, jego historia i mieszkancami.
chudy - 2017-12-20, 22:04

Teraz rozumiem, dlaczego ostrzegano nas przed jeżdżeniem nocą autem po Saharze zachodniej, wiele rzeczy jest po prostu nie obliczalne. Na drodze mogą się znaleźć dość szybko zwierzęta i to całkiem duże i garbate, czasami brakuje kawałka jezdni lub wyrastają kanalizacyjne dekle jak grzyby na długich nóżkach.
chudy - 2017-12-20, 22:12

Z daleka widac juz nasze miejsce noclegowe. Kazdego dnia przybywaja nowe kampery ale miejsca jest jeszcze dosyc. Przed zjazdem jest kontrola ale kampery sa poza podejrzeniem wiec bez problemu skrecamy.
chudy - 2017-12-21, 12:19

Na parkingu spokoj, nikt nikomu nie przeszkadza, zawiazuja sie przelotne znajomosci i te ktore jak slysze trwaja dwadziescia lat. To jak dobre stare malzenstwo..
chudy - 2017-12-21, 12:29

Na plazy zobaczyc mozecie biale namioty z Dakhla Attitude, to szkola kitowa. Mozna je wynajac. Mlodzi ludzie w nich mieszkaja. Mysle, ze moze za rok-dwa nawet to nasze obozowisko zmieni statut, bo po naszej stronie z drugiej stroniy gory (kamperowisko skryte jest za gora), budowane sa wlasnie male bungalowy. Powiedziano nam, ze beda one tez nalezaly do Attitude.
chudy - 2017-12-21, 12:44

Chlopacy ze szkolki marokanczycy przygotowuja herbate.
W małym palenisku dogasa żar, dopijają resztki herbaty przygotowanej należycie, według saharysjkich zasad z pianką powstałą podczas wielokrotnego przelewania napoju ze szklanki do szkalanki. Na tej piance osadza się zazwyczaj nawiewający z pustyni piasek i zostaje na brzegu, niewypity.
Herbata marokańska świetnie gasi pragnienie, sluzy do przypieczętowania transakcji biznesowych, jest symbolem przyjaźni i braterstwa. Przygotowuje się ją i pije w milczeniu najczęściej w gronie rodziny, przyjaciół czy gości.
Będąc u kogoś w gościnie należy wypić jej trzy szklanki. Dlaczego? Zgodnie z marokańskim przysłowiem: Pierwsza ma moc miłości, druga: gorycz życia, trzecia : słodycz śmierci. Może być bardzo słodka bowiem im więcej cukru gospodarz nam nasypie, tym większą darzy nas sympatia.
Mowimy o herbacie marokanskiej choc Marokanczycy jej nie uprawiaja, nie produkuja tylko importuja z Chin. Herbata tu pita to - zielona herbata! Pomimo iz jej przyzadzenie nie wyglada na skaplikowana trzeba wielu prob by smakowala tak jak tutejsza.
Do czajniczka (oryginalne mają do 1 litra pojemności) wsypujemy trzy łyżeczki zielonej herbaty - najlepsza jest Gunpower. Wlewamy pół szklanki wrzącej wody. Po chwili wylewamy ją tak, aby rozwinięte liście herbaty pozostały w dzbanku. Następnie do dzbanka wkładamy świeżą miętę, zapełniamy go prawie do pełna. Wsypujemy dużo cukru - nawet do 5 łyżeczek na szklaneczke herbaty. Zalewamy wrzątkiem i zamykamy dzbanek pokrywką. Możemy potrząsnąć dzbankiem, aby zawartość lepiej się wymieszała. Po 5 minutach herbata jest gotowa. Czasami parzy się ja dłużej, niektórzy nawet gotują ją w trakcie parzenia.
Marokańską herbatę podajemy w małych szklaneczkach – często bogato zdobionych. Nalewamy ją z wysoka – dlatego do jej zaparzania najlepszy jest oryginalny czajnik – z wąskim dzióbkiem. Nalewanie zaczynamy nisko i podnosimy coraz wyżej. W trakcie takiego nalewania herbata się nieco ochłodzi. Na jej powierzchni powstanie pianka czyli turban.
Wieczorem jestem zaproszona by poznac sposob parzenia herbaty chloakow ze szkolki.

chudy - 2017-12-21, 13:00

Wdrapuje się na górę, która osłania nas od wiatru by porobić zdjęcia tej surowej, ale jakże pięknej okolicy. Woda mieni się wieloma odmianami błękitów w zależności od pory przypływu i odpływu ukazuje nam niewidzialne dotąd dno to znów zasłania wszystko cienka woalka turkusowej wody.
MER-lin - 2017-12-21, 19:48

Bardzo fajnie piszesz, a fotki miodzio. Byłem kamperkiem w Maroku w 2014 r., ale z braku czasu na południe od Agadiru nie dotarłem. Piszesz o jakichś drukach, których żądają policjanci, czy wojskowi w trakcie kontroli. Napisz coś więcej na ten temat, bo przyznam szczerze, że jedyne druki wypełniałem na granicy przy wjeździe i wyjeździe. W trakcie podróży po Maroku nikt nie żądał żadnych dokumentów poza paszportem, a i to bardzo sporadycznie.
chudy - 2017-12-22, 10:53

MER-lin napisał/a:
Bardzo fajnie piszesz, a fotki miodzio. Byłem kamperkiem w Maroku w 2014 r., ale z braku czasu na południe od Agadiru nie dotarłem. Piszesz o jakichś drukach, których żądają policjanci, czy wojskowi w trakcie kontroli. Napisz coś więcej na ten temat, bo przyznam szczerze, że jedyne druki wypełniałem na granicy przy wjeździe i wyjeździe. W trakcie podróży po Maroku nikt nie żądał żadnych dokumentów poza paszportem, a i to bardzo sporadycznie.


Na ten temat jeszcze podam obszerne informacje piszac o Saharze Zachodniej.

chudy - 2017-12-22, 19:52

Wokół nas piach suchy, suchy piach... Słowa te bardzo dobrze pasują do miejsca, w którym jesteśmy. Jeśli ktoś z Was nie przepada za wszechobecnym pyłem lub nawet piaskiem nie jest to miejsce dla niego. Piach jest wszechobecny. Mamy go w kamperze, we włosach w ustach i oczach. Moje kite są przy składaniu jak w panierce i pomimo, ze byliśmy już w różnych piaszczystych miejscach: Krecie, Taryfie, Gibraltarze, Francji, Sardynii, Naxosie....to nigdzie tak jak tutaj piach nie przyklejał się do rzeczy, tworząc nawet cienka warstewkę tak jakby skorupkę ochronna.
chudy - 2017-12-22, 20:19

Pozorny spokój panujący w Maroku wcale nie oznacza, że problemy w tym kraju zanikly. Jeszcze latem 2012 r. przed parlamentem w Rabacie regularnie odbywały się protesty. Ich uczestnicy żądali między innymi uwolnienia więźniów politycznych i zwiększenia swobód demokratycznych. W organizacji protestujących znaczną rolę odegrały media społecznościowe, zupełnie jak w Tunezji czy Egipcie. Chyba, dlatego marokańskiemu dostawcy internetu do dzisiaj zdarza się nawet blokować połączenia przez Skype, a w whatsapp aktualizacja programu jest codzienna. Obecnie można już z w miare aktualnego whatsappa bezproblemowo korzystać. Symbolem polityki Muhammada VI stał się Festiwal Muwazzin, wielka impreza muzyczna co roku odbywająca się w rożnych częściach Rabatu. Jest to największy na świecie całkowicie darmowy festiwal, na którym występują gwiazdy takiego formatu jak Shakira, raper Pitbull czy idole arabskiej młodzieży. Wśród Marokańczyków słychać jednak opinię, że organizowanie tej olbrzymiej imprezy jest koronnym przykładem odwracania uwagi poddanych od gospodarczych problemów kraju.
chudy - 2017-12-22, 20:36

Kolejnym problemem Maroka jest kwestia Sahary Zachodniej. To sporne terytorium, bogate w fosforyty, rudy żelaza, sól, ropę i gaz próbował przejąć już Hasan II. Na jego drodze stanął jednak Front Polisario, organizacja polityczno – wojskowa założona przez mieszkańców tego terenu. Prowadzą oni walki partyzanckie i sprawują faktyczną kontrolę nad sporym obszarem pustyni. Obecny król kusi bojowników obietnicami szerokiej autonomii w ramach Królestwa Maroka, o ile ci zdecydują się uznać jego władzę i ostatecznie złożyć broń. Aby umożliwić porozumienie, monarcha powołał Królewską Radę Konsultacyjną, która składa się z przeszło czterdziestu przywódców saharyjskich plemion. Jest wśród nich także ojciec obecnego sekretarza generalnego Frontu Polisario.
wizjoner - 2017-12-22, 22:16

a jak z bezpieczeństwem ? czujecie się tam bezpiecznie ?
chudy - 2017-12-22, 22:33

Sahara Zachodnia, zwana na przełomie XIX i XX wieku po hiszpańsku Rio de Oro (Rzeka zlota), za. w języku arabskim As-Sahra al-Gharbiyyah, w wieku XX często określana, jako Sahara Hiszpańska jest jednym z terytoriów współczesnego świata o nieuregulowanym statusie politycznym. W roku 1976 została proklamowana Arabska Saharyjska Republika Demokratyczna (RASD), która uznało 45 państw, w tym żadne europejskie. Obecnie Sahara Zachodnia od czasu wycofania się wojsk hiszpańskich, tj. od 1976 roku, jest podzielona pomiędzy Maroko i Mauretanie. Jednakże tego politycznego statusu byłej hiszpańskiej kolonii społeczność międzynarodowa nie uznaje. Na terytorium sąsiedniej Algierii w okolicy Tindufu już około 31 lat żyje około 160 tys. uchodźców z Sahary Zachodniej. Są oni w praktyce całkowicie uzależnieni od pomocy organizacji humanitarnych.
Obecnie terytorium Sahary Zachodniej w dwóch trzecich należące do Maroka jest podzielone w praktyce na strefę zachodnia kontrolowana przez armie marokańska (dwie trzecie obszaru zajętego przez Maroko) i strefę wschodnia kontrolowana przez front wyzwolenia Sahary Zachodniej POLISARIO (około jednej trzeciej kraju).
Dlatego bedac na Saharze jest sie czesto kontrolowanym. Dla tych ktorzy sie tu wybieraja beda potrzebowali - Fiche- ulatwiaja zycie. Kontrole sa szybsze a policjanci maja wszystkie potrzebne dane. Oto link: http://www.ubelix.de/Reisen/Fiche-Marokko.htm.

chudy - 2017-12-22, 23:17

wizjoner napisał/a:
a jak z bezpieczeństwem ? czujecie się tam bezpiecznie ?


Szczerze mówiąc, to tu gdzie jesteśmy czujemy się bardzo bezpiecznie. Ma początku zamykaliśmy auto i chowaliśmy wszystkie rzeczy, ale już od dłuższego czasu tego nie robimy. Tak jak i nasi sąsiedzi. W tym miejscu stoją nawet dwa kontenery, w których są żołnierze. Nie widać ich, pojawiają się tylko wtedy, gdy przyjeżdżają nowi. Kontrolują i zabierają od nich Fiche.
W drodze do Dakhla spaliśmy tylko jeden raz na parkingu strzeżonym i to w Marakeszu. Poza tym miastem staliśmy wszędzie na dziko.
W Dakhla przyglądając się domom, w których mieszkają Marokańczycy zaobserwować można, ze wszystkie okna na parterze i pierwszym piętrze są zakratowane. Czy jest bezpiecznie skoro mieszkańcy się okratowują? Mimo tego czujemy się bezpiecznie, bezpieczniej niż we Włoszech, Barcelonie, Hiszpańskim wybrzeżu. Nikt nas jak dotąd nie zaczepiał, nie nagabywał.

chudy - 2017-12-22, 23:34

Sahara Zachodnia była w posiadaniu Hiszpanii, jak wiec doszło do jej przejęcia? Historia jest nader interesująca i innowacyjna w swoim założeniu. Oczywiście większość sil politycznych Maroka musiała być jednomyślna, co do chęci przejęcia tego terytorium. Sam ówczesny władca Hiszpanii Franco prawie do 1974 roku był w stanie aktywnie walczyć o terytorium i posiadanie Sahary Zachodniej.
Hassan II wpadł na pomysł pokojowej inwazji i aneksji terytorium Sahary Zachodniej przez Maroko. Była to tak zwana koncepcja "Zielonego marszu". Polegac on miała na masowym marszu obywateli Marokańskich do granicy z Sahary Zachodniej i przekroczenie jej w sposób pokojowy celem zajęcia tego terytorium. Pomysł ten spodobał się Henryemu Kissingerowi, ówczesnemu sekretarzowi stanu USA ds. bezpieczeństwa, który go poparł. W istocie konflikt zbrojny Maroka z Hiszpania mógł zakończy się klęska armii marokańskiej. Marsz wymagał dużego logistycznego zaplecza i organizacji. Maszerujący wyruszyli z Tarfai. Mężczyźni i kobiety nieśli marokańskie flagi, portrety króla, egzemplarze Koranu. Oczywiście byli nieuzbrojeni. Wielokilometrowa kolumna maszerujacych przekroczyła granice z Sahara Zachodnia. Atmosfera była bardzo napięta, naprzeciw stali żołnierze Legionu kolonialnego i nawet drobny incydent mógł szybko eskalować.
Hassanowi II udało się rowniez wykorzystać problemy Hiszpanów a mówiąc dobitniej fakt stanu agonii F. Franco. Jego następca Juan Carlos nie był jeszcze w stanie wydawać pełnomocnych decyzji w skutek, czego po trzech dniach marokańskiego marszu Hiszpanie przekażą terytorium Sahary Zachodniej Maroku i Mauretanii. Maroko otrzymało 2/3 terytorium, Mauretania 1/3.

chudy - 2017-12-23, 10:21

Juz podczas jazdy w ta strone samochod Diddiego dziwnie pokwikiwal. Zaniepokoil nas ten dzwiek i powiedzielismy mu o tym. Odpowiedzial, ze przed wyjazdem byl w servisie Iveco i zglaszal ten fakt. Samochod zostal sprawdzony ale dzwiek pozostal. Dzis postanowil zajrzec do srodka. Okazuje sie ze ten cwierkajaco-swiszczacy dzwiek wydobywa sie z rozwarstwiajacych sie na grubosci okladzin hamulcowych. Az strach pomyslec co by sie stalo gdyby jedna np. gorna czesc okladziny odpadla blokujac kolo.
Na placu jest tez ktos kto zajmuje sie mechanika. Po tym jak sie dowiedziano, ze jest taki problem, przyszedl popatrzyl, zdemontowal co potrzeba, ustalono cene uslugi i zamowiono przez Internet odpowiednie czesci. teraz trzeba tylko poczekac by znajomi, ktorzy po Nowym Roku maja dojechac, je przywiezli.

Bronek - 2017-12-23, 10:34

Opisz też coś o samym życiu Waszym kamperowym.
Energia, woda, gotowanie, itp.. . Problemy lub ich brak. i w ogóle..... :spoko
Wiem, że wiatrołapy...

chudy - 2017-12-23, 10:57

Ten dzień był dniem pod znakiem niespodzianek i to tych niemiłych. Po południu z kampera Diddiego dobiegły nas dziwne krzątania, poburkiwanie by w końcu usłyszeć soczyste przekleństwo. Co się dzieje? Ujrzeliśmy go trzymającego w rękach górę od stolika. Zobaczcie, co za g....- powiedział, już od dawna zastanawiałem się, dlaczego to tak się kiwa a teraz stol został mi w rękach. Puścił spaw! Rozmontował wszystko, co trzeba, zapakował na Vespe i pojechał do miasta, żeby pospawać. W mieście znalazł spawacza, miał chyba 70 lat, zaniepokojony był tym faktem, gdyż widząc jak spawa nie był pewny czy ten mężczyzna dobrze widzi. Nie wypadało jednak by sam sobie pospawał, choć miał na to ogromna ochotę. Mężczyzna wykonał usługę "smarkając" spawem, ale się trzymało. Spaw został na prośbę klienta jeszcze trochę opracowany szlifierka. Nadszedł czas zapłaty za wykonana prace i wiedząc już, co myśmy zapłacili za spawanie schodka (80 DH) cena była wyobrażalna, można było ja umiejscowić od…do. Starszy człowiek zażądał 10 DH otrzymał 20 DH i obydwoje panowie byli przeszczęśliwi. Diddi, bo w oczach staruszka nagle ukazały się dwa świetliki rozświetlające jego pomarszczona twarz, dziękował. Nie było to konieczne, bo za wykonana prace należy się godziwa zaplata. Zważywszy, ze prawie 35% populacji Marokańskiej (dane z 2006) powyżej 15 roku życia jest analfabetami, istnieje duże prawdopodobieństwo, ze omawiając zakres prac domówiono się w prastary sposób i język nie stanowił w tym przypadku żadnej przeszkody.
chudy - 2017-12-23, 12:23

Właśnie chciałam poruszyć dość intrygująca kwestie techniczna - co się tutaj robi z szarymi pojemnikami, czyli pełnymi kasetkami. W końcu stoimy w jednym miejscu. Dzięki Bronku, choć nie wspominasz tej kwestii można by było zaliczyć ja do problemów, które tutaj mamy a jednak tak nie jest. Ale do tego za chwile.
Rozumiem, ze interesują Cię konkrety a nie …..
Energia pozyskiwana jest tutaj na dwa sposoby: z prywatnych agregatorów prądotwórczych – korzystają z nich Francuzi ale rzadko i ten mechanik lub z solarow. My mamy 2 x 100W na dachu ze zmiennym katem nastawienia podczas postoju + 2 x 120W w wersji bardzo cienkiej (to te, które trzymamy za siedzeniem- pisałam już o tym). Tutaj ich nie używamy –są one do przyklejania na przyssawkach lub kładzenia na dach np. na alkowę, bo potrafią się wyginac. System chodzi na 24 V, czyli każda para solarow połączona jest w rzędzie do niebieskiego Vicktron MPPT 100/30A z polaczeniem bluetootch do odczytu, który przetwarza prąd na 12V. Dlatego system jest dużo wydajniejszy przy zacienieniu. Do tego ołowiane, bezobsługowe 4 baterie 120 A/H.
Woda: Tak jak już pisałam, od niedawna jest nowy odwiert z woda, która pobiera się bezpłatnie. Odległość w zależności gdzie się stoi 150- 300m. Nie praktykuje się podjeżdżanie kamperami tylko przelewanie z kanistrów do zbiornika. Przydatny jest w tym celu wózek lub skuter. Woda ta śmierdzi za to przemożnie zgniłymi jajami. Zapach ulatnia się, po jakimi czasie. Wodę pitna kupuje się w odleglej Ad Dakhla 27 km w jedna stronę. Jeśli chodzi o wode oceaniczna w zależności od odpływu i przypływu jest ona bardzo blisko lub cofa się do 500m.
Gaz: nie ma z nim problemu, bo do kamierowska przyjeżdża samochód przywożący butle gazów. Butla ma to samo polaczenie, co europejskie tylko gwint jest krótszy i potrzebna jest dodatkowa uszczelka. Nie trzeba płacić za butle, Marokańczycy maja dobra pamięć i nie żądają zastawu, tylko byś wymienił pusta żółta butle na nowa pełna. Cena butli 50 DH.
Gotowanie: nie ma tu żadnego sklepiku ani z pieczywem ani z warzywami, owocami itd. Po zakupy trzeba jechać do miasta. Nikt tu tez nie dowozi tego typu artykułów. Na plaży jest knajpka, ale nikt do niej nie chodzi, czasami w weekendy Arabowie, ale tez rzadko. W związku, z czym gotuje się samemu. My idziemy na łatwiznę i grillujemy. Mamy grilla na gaz i przyrządzamy sobie ryby (są trochę droższe niż w Hiszpanii- 80 DH na kg), kozinę lub steki wołowe. Mamy ich cale mnóstwo zanurzone w oleju po brzegi, czekające na ugrupowanie. Cena polędwicy wycinanej na twoich oczach tak jak chcesz to 128 DH za kg. Mięso pierwsza klasa. Kupujemy tez czasami kiełbaski na grilla, są mniejsze od parowek, ale tej samej grubości. Diddi jest w nich zakochany, przyprawione są inaczej i drobno mielone. Z grilla smakuje pierwszorzędnie. Do tego robimy typowa sałatkę z pomidorów i cebula.
Brudna woda: zbiornik jest otwarty i woda wsiąka w piach

chudy - 2017-12-23, 12:33

Temat kasetki, zupełnie mi umknął. Co robić, gdzie to spuszczać? Oczywiście można by było za każdym razem, gdy się jedzie do miast po zakupy stanąć gdzieś w ustronnym miejscu i opróżnić, Pustynia przyjmie wszystko! Ale na tutaj stoją kampery i się zupełnie nie ruszają. Wiec wyznaczono do opróżniania kaset specjalne miejsce. Znajduje się ona za ujęciem wody i pojemnikami na śmieci. Jest to po prostu jena wielka sadzawka. Obok znajduje się urwisko z fascynujacymi geologicznymi formami.
chudy - 2017-12-23, 12:36

W nocy popadalo troche deszczu.
chudy - 2017-12-23, 12:41

Wyruszamy w droge do miasta zeby zrobic zakupy, przeciez Swieta sa juz tuz tuz. Bedziemy chcieli pojechac tez na sam koniec cypla Dakhli znajduje sie tam skupisko malych lodzi rybackich. Na zdjeciach z satelity wyglada, ze jest ich tam bardzo duzo. Odwiedzimy suck, zatankujemy wode, pojedziemy cos zjesc i poprzygladam sie ludziom.
chudy - 2017-12-23, 15:02

Zatrzymujemy sie na zatankowanie wody. Obok nas podjeżdża cysterna, panowie głośno rozmawiają. Komunikacja z nami odbywa się za pomocą dziury w murze.
chudy - 2017-12-23, 15:14

Zatankowani w wodę udajemy się na targ. Jest rano i targowisko dopiero budzi się do życia. Sprzedawcy znoszą świeże produkty, sortują i starannie je układają. Tam gdzie można kupić ryby, myta jest właśnie podłoga, myjący chodzą w gumowcach, klientela w klapkach. Udajemy się do sprzedawcy mięsa, którego przedstawił nam Kai. Nie ma go jeszcze o … właśnie podjechał rowerem. Wita nas z daleka podając rękę. Pyta, co byśmy chcieli. Filet wołowy - czyli steki. Pokazuje nam, co ma i widząc nasze niezadowolenie mówi, ze za 2 godziny będzie miał cos dla nas. To znaczy, ze musimy tutaj wrócić za 2-3 godzin. W tym czasie pojedziemy na cypel.
chudy - 2017-12-23, 15:17

Niektore srodki lokomocji nie zmienily sie od wiekow. tak jakby czas zatrzymal sie w miejscu.
chudy - 2017-12-23, 15:23

Udajemy sie w strone cypla. Mijamy rondo i ludzi pracujacych na wysokosciach. Stajemy by zjesc sniadanie.
chudy - 2017-12-23, 15:35

Wybrzeże. W niewielkiej odległości od brzegu widzimy rybaka rozrzucającego sieci, ale, w czym on siedzi? W dużej dętce.
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-12-23, 23:06

Dagmara i Krzysiu,serdeczne życzenia od nas. :oops: Zbych nawet przeczytał post o solarach.My leczymy nasze stare organizmy, składamy kasę,troche prac remontowych,bo Kasia mowi,ze wiszą nam pajęczyny.Ja mam już pomysł na zime 2018/2019,ale na pewno nie Maroko. :pifko i całuski od nas.Barbara ps.coś nie dajesz fot z waszych sportow wodnych :?: :?:
fan - 2017-12-24, 08:36

tak na zachętę dla Chudego Essaulra lutu 2004
chudy - 2017-12-24, 11:48

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
Dagmara i Krzysiu,serdeczne życzenia od nas. :oops: Zbych nawet przeczytał post o solarach.My leczymy nasze stare organizmy, składamy kasę,troche prac remontowych,bo Kasia mowi,ze wiszą nam pajęczyny.Ja mam już pomysł na zime 2018/2019,ale na pewno nie Maroko. :pifko i całuski od nas.Barbara ps.coś nie dajesz fot z waszych sportow wodnych :?: :?:


Serdecznie pozdrawiamy Basiu. W tym szczególnym dniu w roku, życzymy wszystkim zaglądającym na Forum spokojnych spędzonych w milej atmosferze Świat Bożego Narodzenia i nadchodzącego Nowego Roku 2018.

chudy - 2017-12-24, 11:53

Jadac dalej w strone cypla fale sie wydluzaja i powstaja fantastyczne fale na Surfing z tym tylko, ze wybrzeze jest skaliste!
chudy - 2017-12-25, 10:12

Dojezdzamy zupelnie na sam cypel. Ogladalismy to miejsce ze zdjec z satelity. Duzo lodzi rybackich wszystkie blekitne.
To co zastajemy zupelnie nie odpowiada naszym wczesniejszym wyobrazeniom. Rozciagajaca sie rownina piachu, ogromna ilosc smieci, plastikow i porozbijanych butelek. W tym wszystkim pobudowane ze wszystkiego co mozna bylo zdobyc szalasy - noclegowiska albo domostwa. To rybackie slumsy. Maly sklepik na wjezdzie, pranie wiszace za drzwiamy wykonanymi z foli obciagnietej na patykach. Wokol mezczyzni i kobiety nie ma dzieci.

chudy - 2017-12-25, 12:03

Lodek rybackich jest wiele. Stoją z niesamowicie zadartymi do góry nosami czekając aż zostaną zrzucone do morza. Male, zgrabne z jednej strony obita maja burtę (do wyciągania sieci), poustawiane jedna koło drugiej nie są niebieskie tak jak widzieliśmy tylko białe. To, dlaczego wcześniej na zdjęciach z satelity wszystkie z nich były błękitne? Zdjęcia robione były z góry a w środku każda z nich jest błękitna jak morze, po którym pływają.
chudy - 2017-12-25, 12:06

Kawałek dalej w stronę lądu stoją traktory, niektóre w dość dobrym stanie i nawet nie takie stare. Gdy rybacy wychodzą i wracają z połowów korzystają z ich usług. Widać wówczas kręcące się przy brzegu łódeczki, są bardzo zwrotne, czekające na swoja kolej wyciagnięcia. Rozpędzają się by z wielkim impetem wryć się w biel przybrzeżnego piasku. Traktory jak silne chrabąszcze podjeżdżają do nich i z cala swoja mocą wyciągają je na górę, gdzie czekają na kolejna możliwość spuszczenia ich na wodę. Traktorzyści dostają od rybaków w zamian za usługę cześć ich połowu, który potem sprzedają.
Te trzy zimowe miesiące to czas żniw dla tutejszych rybaków. Przyjeżdżają z różnych regionów, mieszkają w slumsach i po sezonie wracają do swych domow. Podczas tych rybackich żniw, są oni w stanie zarobić do 10 tys. Euro, co na te warunki jest ogromna suma, zapewniająca wielu rodzinom całoroczna egzystencje.

chudy - 2017-12-25, 12:15

Wracamy w kierunku rynku, zamówione przez nas mięso powinno już na nas czekać. Po drodze mijamy rybackie domki i jak wskazują przed nimi zaparkowane auta nie są to chyba biedacy. Ci, co pracowali na wysokości jeszcze nie skończyli.
chudy - 2017-12-25, 12:20

Mijamy lakiernie samochodowa. Cóż za widok! Jeśli zapragnęlibyście kiedyś by wasz kamper miał lekki powiew błękitnego wiatru lub morza, nie ma nic prostszego. Trzeba postawić go obok lakierni. Zostanie lekko osmagany saharyjskim wiatrem....
Już po raz kolejny widzimy, ze lakieruje sie tu w wolnej przestrzeni.

chudy - 2017-12-25, 12:27

Wybieramy droge malymi uliczkami. Zycie tetni tu spokojniej niz w Europie. Wszyscy spiesza sie ale powoli. Nie wiem czy trafimy na targ ale w najgorszym wypadku pokrecimy sie troche po miescie.
Obserwuje ludzi, niechetnie daja sie fotografowac, odwracaja sie lub jeszcze bardziej oslaniaja i tak mocno osloniete twarze.

chudy - 2017-12-25, 12:42

Wszedzie sa ludzie, nawet gdy nam sie wydaje, ze ich nie ma nagle ktos sie pojawia. Sa jak zjawy wynuzajace sie raptem zza zakretu lub murow swoich domostw.
chudy - 2017-12-25, 12:44

Kobiety stanowia w Maroko 50% populacji (2003) i maja coraz wiecej praw. W październiku 2003 r. król Muhammad VI wygłosił historyczną mowę, w której nawoływał do radykalnej zmiany prawnego położenia kobiet, w szczególności w odniesieniu do małżeństwa, rozwodu i rodziny, opartych wcześniej na prawie islamskim - szariacie. Na mocy reform zaakceptowanych przez parlament w styczniu 2004 r., Maroko nadało swoim obywatelkom przywileje niemal we wszystkich aspektach prawnych. Była to wielka rewolucja. Marokanki stały się najbardziej wyzwolonymi kobietami w świecie arabskim. Najniższy wiek, w którym można wstąpić w związek małżeński, podniesiono z 15 do 18 lat. Zyskawszy pełnoletność, kobieta może poślubić mężczyznę, którego sama wybierze i nie potrzebuje do tego pozwolenia męskiej głowy rodziny - ojca lub najstarszego z braci. Kobietom przyznano również korzystniejsze prawa w przypadku rozwodów, łącznie z możliwością pozostania w rodzinnym domu. Wcześniej mężczyzna mógł się rozwieść i wyrzucić kobietę ze wspólnego lokum, nawet bez uprzedniego jej powiadomienia.
chudy - 2017-12-25, 12:47

Poligamia, obecnie jest dozwolona jedynie za zgodą pierwszej żony i z przyzwoleniem sędziego. Prawo nie chroni już mężczyzny jako głowy rodziny. Małżeństwo jest obecnie postrzegane jako umowa między dwoma równymi partnerami, więc kobieta nie jest prawnie zobowiązana do posłuszeństwa mężowi.
Zgodnie z islamskim prawem córki dziedziczą jedynie połowę majątku należnego synom, chyba że testament stanowi inaczej. Wiele Marokanek łączy pracę zawodową z prowadzeniem domu w kraju, w którym posiadanie minimum czworga dzieci jest normalne. Mężczyźni rzadko pomagają w opiece nad dziećmi i w pracach domowych. Chociaż mogą robić zakupy, co w świecie arabskim jest ich tradycyjną rolą, obecnie nawet tę czynność coraz częściej wykonują Marokanki.

chudy - 2017-12-25, 12:59

Odebralismy zamowienie z suck i pojechalismy cos zjesc. Nawet tutaj w Maroko europejski trend barow szybkiej obslugi spotyka sie z coraz to szerszym odbiorem. Dzis zjemy kanapke z mięsem, cebulą, jajkiem i przyprawami czyli -Kefte. Cena 20 - 40 MAD. Bardzo dobra. Proces produkcji jest typowo arabski. Sprzedawca golymi rekoma nabiera mieso, ktore laduje na grilu. Trzeba sie przemoc albo nie korzystac.
Po drugiej stronie ulicy mielismy do wyboru gotujace sie w garnku trzy kozie glowy. To przysmak, podobnie jak w Grecji. Jesli jestescie gosciem w domu w ktorym wlasnie zostaly ugotowane glowy, bedziecie zaszczyceni jesli pan domu was nimi poczestuje. To prawdziwy delikates, ktory w tym wlasnie momencie gospodarz domu odbiera sobie od ust.

chudy - 2017-12-26, 09:34

Jeszcze przy targu kupujemy karte telefoniczna, Krzysztof dosiada malego transportowca, wchodzimy do sklepu meblowego... i ruszamy w droge powrotna. W miescie mijamy swiatla, ktore nas zadziwiaja. Swieca cale, widoczne sa z daleka. Moze podczas silnie swiecacego slonca trudno jest skupic sie tylko na okraglosciach czaszy wyswietlajacej. Przeciez i trzon moze swiecic!
chudy - 2017-12-26, 09:42

Wybrzeze mocno sie rozbudowuje. Widac to u nas przy kamperowisku ale i tu jadac wzdluz wybrzeza. Miejsca jest jednak wystarczajaco i odnosi sie wrazenie, ze Sahara Zachodnia dopiero co otworzyla sie na turystyke.
Jedziemy wzdluz wybrzeza ubita saharyjska droga. Nasz kamper kolysze sie z lewa na prawo ale bardzo dzielnie pokonuje wszystkie trudnosci terenu. Dojezdzamy do niewielkiego uskoku w ktorym jak sie okazuje jest mala dzika zatczka. Nie widac jej zupelnie od strony drogi.

chudy - 2017-12-26, 09:53

Zjezdza coraz to wiecej kamperow, plac sie zapelnia. Ponoc po Nowym Roku bedzie tu juz zupelnie tloczno.
Gdy zmrok zapada, slychac wycie psow tych dzikich i tych ktore przybyly tu ze swoim panstwem. Na plazy z namiotow dochodza odglosy muzyki. W dwoch malych mieszkaja "lokalsi", Arabowie, ktorzy sa obecnie bez pracy i staraja sie zaoszczedzic na wyjazd do Tajlandii, bo tam zycie jest tansze.

chudy - 2017-12-26, 10:01

Z czego żyją Marokańczycy żyjący na Saharze?
Terytorium Sahary Zachodniej liczy 266 tys. km2, na których zyje ponad 400 tys. osób. Gęstość zaludnienia to niewiele ponad jedna osoba (1,15) na km2. Gospodarka kraju opiera się na wydobyciu fosforanów, których zasoby oceniane się, jako największe na Świecie, rybołówstwie, uprawie daktyli oraz ostatnio turystyce, zwłaszcza w rejonie Al-Dakhli dokąd turyści przylatują samolotami z niedalekich Wysp Kanaryjskich i Europy. Jest tam przyciągająca turystów plaża i wymarzone warunki do uprawiania windsurfingu i kitsurfingu. Większość kraju stanowi równina zajęta przez pustynie piaszczyste. Dzis nie spotykamy wielbladow tylko pasterzy koz.

Bronek - 2017-12-26, 10:05

Dla motywacji.... klikam, bo czytamy. Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku :bukiet:
Wojciechu - 2017-12-26, 15:53

Wprawdzie bez naszych potraw, ale z kolędą na ustach i będzie ok. Dobrych Świąt Bożego Narodzenia i tego samego dobrego w Nowym Roku. :mikolaj :spoko
xbartman - 2017-12-26, 18:56

Śledzę z zapartym tchem. Jaszcze nie teraz ale za dwa, trzy lata na pewno udam się w tamtym kierunku.
Takie pytanko mam. Czy wiecie jak wygląda kwestia użytkowania łodzi motorowych / pontonów z silnikiem spalinowym?

Życzę wspaniałego wypoczynku, wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku i dalszych rewelacyjnych relacji (to ostatnie to chyba nam czytającym) :spoko

chudy - 2017-12-26, 19:27

xbartman napisał/a:
Śledzę z zapartym tchem. Jaszcze nie teraz ale za dwa, trzy lata na pewno udam się w tamtym kierunku.
Takie pytanko mam. Czy wiecie jak wygląda kwestia użytkowania łodzi motorowych / pontonów z silnikiem spalinowym?

Życzę wspaniałego wypoczynku, wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku i dalszych rewelacyjnych relacji (to ostatnie to chyba nam czytającym) :spoko


Nam temat ten jest nieznany, ale jutro popytamy, może ktoś cos na ten temat bedzie wiedzial. Tutaj raczej spotkac mozna roznego rodzaju motocykle, lodki motorowe z kitowych szkolek...

chudy - 2017-12-28, 10:15

Dzis wybralismy sie na ostrygi. Ostrygami zajadal sie juz cesarz Witeliusz a wiele lat pozniej tez Casanova. Sławny kochanek, dla zachowania formy, ponoć pochłaniał kopę dziennie.

Nie wszyscy jednak potrafią się przełamać i spróbować tego malego mieczaka. Miłośnicy ostryg przekonują, że choć raz w życiu trzeba to zrobić. Dlaczego? Co takiego kryje się wewnątrz z zewnatrz niezbyt interesujacej muszli? No wlasnie! To ponoc jej smak, niezwykle delikatny i subtelny (jesli uda wam sie go przed polknieciem poczuc). Ale skoro juz tutaj jestesmy a ostrygi sa na 100% swieze, bo restaracja - "Talhamar Huitres" (N23.842433 W15.858306) posiada wlasna farme a niewiele dalej wydobywa sie je (Huitre Acquaculture Edadd - na wieksza skale, to trzeba!

Restauracji nie widac z drogi, bo pieknie wbudowana jest w urwisko skalne. Trzeba podjechac lub podejsc do samego brzegu, by spogladajac w dol ja zobaczyc. Zazwyczaj stoi tam kilka aut a zjazd z drogi glownej oznaczony jest wkopana opona z auta ciezarowego. To tyle, zadnych znakow i reklam. Skrecilismy z drogi asfaltowej (od obozowiska do restauracji jest zaledwie 11 km) naszym 7 metrowym zuczkiem i jedziemy powoli piaszczysta ale ubita dosc droga na skraj brzegu. Przed nami ukazuje sie maly wawoz ale nie stanowi on problemu nawet dla takiego skladu jak nasz. Docierajac juz do samego wybrzeza, nadal nie widac restauracji, tylko tablice -Talhamar Huitres na ktorej sfotografowane zostaly ostrygi i dania rybne. To tu! Naszym oczom ukazuja sie wielkie polacie blekitnej wody.
Po schodkach w dol idziemy do restauracji, klimatem przypomina greckie nadmorskie tawerny. Siadamy i mowimy kelnerowi, ze chcielibysmy zamowic 2 ostrygi, bo nigdy jeszcze ich nie jedlismy i chcemy sprobowac. Usmiecha sie sympatycznie.

chudy - 2017-12-28, 10:30

Co takiego kryje się wewnątrz muszli? Mniejszy lub bardziej dorodny mięczak, który jeśli zamówicie ostrygi świeże, podany wam zostanie po owczesniejszym otworzeniu, czyli przepołowieniu muszli. Mięczak jest dość spokojny, nie rusza się dopiero po skropieniu cytryna troszeczkę się jakby kurczył i rozprężał. To najlepszy moment pomyślałam, by ta półpłynna galaretowata zawartość ukryć w mych ustach. Ups…
Smak? To, co czujemy to przede wszystkim, posmak morskiej wody, w której żyła mięczaki. Ponoć z ostryg przyrządzano nawet miłosne napoje oraz potrawy. Dopiero sto lat temu odkryto, dlaczego ostrygi są afrodyzjakami. Badania prowadzone w drugiej połowie XX w. Wykazały, że ostrygi są najbogatszym naturalnym źródłem cynku. Ze po spożyciu ostryg w spermie i gruczole krokowym wzrasta poziom cynku, pierwiastka regulującego produkcję męskiego hormonu - testosteronu. Cynk wpływa również na ilość i jakość spermy. Jest, więc pomocny w leczeniu bezpłodności u mężczyzn. Natomiast u kobiet reguluje cykle miesiączkowe. W 100 g surowych ostryg mamy aż 63 mg cynku. Ale w ostrygach wędzonych lub pieczonych cynku będzie znacznie więcej, nawet do 120 mg. Dla porównania 100 g wątroby wołowej, uznawanej również za bogate źródło cynku, zawiera go tylko 3 mg.

zbyszekwoj - 2017-12-28, 10:35

:food
chudy - 2017-12-28, 10:47

Mnie nie zachwyciły, spożywanie czegoś, czego chce się jak najszybciej pozbyć z ust -to nie dla mnie. Krzysztof zamówił kolejne i przyniesiono je prosto z wody. Były większe niż te poprzednie i ponoć wspaniale. Mnie bardziej przekonają te z grilla, na które się jeszcze tu wybierzemy. Dziś były surowe, pachnące i smakujące morzem i jego zawartością.
W restauracji mozna zjesc rowniez inne rzeczy, nie tylko ostrygi.
Cena ostryg surowych za sztukę 4 DH a z grilla 3 DH. Jak na taki luksus i delikates- ceny dość sympatyczne. Rybne półmiski z warzywami, popatrzcie na fotkę, tam są wszystkie ceny produktów, które można zjeść. Sama konsystencja ostrygi - półpłynna i galaretowata nie wzbudza mojego zachwytu i nie zachęca do jedzenia.

chudy - 2017-12-28, 10:52

Kawalek dalej znajduje sie Huitre Acquaculture Azura. Widac wlasnie jak ostrygi lezace na tasmie sa sortowane i wsadzane do skrzynek.
wirefree - 2017-12-28, 10:56

:)
To ciemnozielone to byl uklad pokarmowy i wydalniczy to niektorzy usuwaja przed konsumpcja zarcia biedoty.

Endi - 2017-12-28, 11:56

chudy napisał/a:
Smak? To, co czujemy to przede wszystkim, posmak morskiej wody, w której żyła mięczaki.


Ostrygi jedliśmy a właściwie jadłem gdyż tylko ja się zdecydowałem , dwa razy. Pierwszą porcję na surowo z ostrym ketchupem i drugą z cytryną. Z cytryną były chyba jednak lepsze i rzeczywiście wyczuwa się lekki posmak morskiej wody. Potem dość niespodziewanie wystąpiły sensacje żołądkowe ale to mnie nie zraziło, były inne przysmaki którymi zajadaliśmy ile się dało.

Teraz tak sobie myślę, gdybym wiedział wcześniej, że ostrygi mają taki błogosławiony wpływ na libido mężczyzny to wpierdzieliłbym z pewnością całe wiaderko :ok .


Do owoców morza, smakuje wyłącznie... :pifko powodzenia :spoko

Bronek - 2017-12-28, 12:02

Nie lubię ostrg i owóców morza, i nie przekonam się tylko dlatego, że to jest cool.

Tak potrafię jeść pałeczkami, :spoko ale jak jest widelec, to wolę nim.

Trzeba mieć jaja, by nie jeść jaj np. byczych ., czerniny zupy owocowej i innych g... n wg mnie. :szeroki_usmiech

Innym życzę smacznego.

Jak ostryga może być smaczna, jak smak zabijamy cytryną i siorbiąc szybko połykamy. Do tego zimna by mniej waliła....

Bida żarcie fakt, jak jeżowce.
Schabowego to bym zjadł :-P

Endi - 2017-12-28, 12:21

Wokół komina tylko schabowy, ubogie menu ... ;)
xbartman - 2017-12-28, 12:21

Bronek :ok :ok :ok
Tak właśnie jest z niektórymi potrawami ale i książkami, filmami, obrazami i inną sztuką. Ktoś, jakiś pseudo znawca, krytyk itp. stwierdził że dobre, interesujące, wartościowe i ludzie powtarzają. Może niektórym faktycznie smakuje ale wiele osób "delektuje się" bo tak wypada.
A ja w ogóle nie przepadam za tym co z morza, nawet ryb morskich unikam. Słodkowodne jak najbardziej, morskie jakoś mi nie podchodzą, to raczej ostateczność.

Bronek - 2017-12-28, 12:34

Endi napisał/a:
Wokół komina tylko schabowy, ubogie menu ... ;)


No moje umiłowane żarcie sięga nomen omen Twoja szyneczka do Bawarii

Tamtejsze żarcie to moje żarcie. Bywałem często .
Tak mam. Pizza włoska jest do kitu i steki twarde.
Lubię mięcho i kluchy. Kartacze.

Nie jadam niczego w occie. Grzyby to syf. Ryby czasem i tyko cz. od ogona. Z roślin to kartofel salat.

itd.... I pocałujta w.... wójta :mrgreen:

Ale my są w Maroku :roza: Powstała "tradycyjna" dygresja tym razem, kulinarna

Endi - 2017-12-28, 13:04

Bronek napisał/a:
Nie lubię ostrg i owóców morza, i nie przekonam się tylko dlatego, że to jest cool...



Nikt nie przekonuje i nie namawia . Chudy(a) pisze o tym co można zjeżć w małej nadmorskiej wiosce w Maroku .
Myślę, że mają jeszcze wiele innych ciekawych potraw dla smakoszy :spoko

Bronek - 2017-12-28, 13:42

O łbie kozy już wspominał.? :mrgreen: .
Nie wszystko takie straszne

Edit link http://zlaptrop.com/2013/...bedac-w-maroko/

Akurat z głodu bym tam nie umarł

mischka - 2017-12-28, 14:34

Bronek napisał/a:
Nie wszystko takie straszne https://www.eurocampings....mpingcard-acsi/


hmmm a co ma ACSI do jedzenia w Maroko?

rakro1 - 2017-12-28, 18:11

"Tak właśnie jest z niektórymi potrawami ale i książkami, filmami, obrazami i inną sztuką" - u mnie w mieście urodził się i pomieszkał trochę Pan Penderecki.Ile w związku z tym zachodu okazjonalnie.Koncerty w szkole muzycznej i parady okazjonalne.A ilu z was słuchałoby go dobrowolnie i wrzuciło płytę do odtwarzacza w samochodzie ???? Ale ostrygę,chociaż jedną spróbowałbym.Dla ciekawości.Do Pendereckiego ciekawości nawet nie mam.Organizm nieraz czuje co dobre i trzeba to szanować.
chudy - 2017-12-29, 11:06

W zwiazku z poruszeniem dotyczacym jedzenia, spiesze uzupelnic.
Kuchnia marokanska, jest mieszanką kilku sztuk kulinarnych: berberyjskiej, arabskiej, perskiej, hiszpańskiej oraz francuskiej.
Berberom Marokańczycy zawdzięczają kuskus; kaszę z pszenicy (nazwa używana także do określania potraw z jej dodatkiem), którą najczęściej gotuje się na parze oraz różne odmiany chleba wyrabiane z mąki jęczmiennej. Obecnie chleb robi się też z mąki z prosa, sorgo czy mąki pszennej. Jest on najczęściej płaski, okrągły i chrupiący. Najpopularniejsze odmiany to khobz bishemar oraz khobz milka. Podaje się go do większości potraw, często pełni również rolę sztućców.
Potrawy z ryb i owoców morza o ktorych byla juz ostatnio mowa, najpopularniejsze są na wybrzeżu. Najwięcej przygotowuje ich się w formie tagine (inna forma zapisu tajine lub tajin). Bardzo typowe dla Maroka jest podawanie ryb z owocami, zarówno świeżymi, jak i suszonymi (śliwkami, morelami, daktylami). O nim tez juz byla mowa ale dla przypomnienia. Tagine to nazwa potrawy oraz specjalnego naczynia, w którym przygotowuje się jedzenie. Naczynie wyrabia się gliny, może być ona potem szkliwiona lub nie. Składa się ze spodu oraz lejkowatej przykrywki. Umieszcza się je bezpośrednio na palenisku, gdzie służy do wolnego gotowania potraw jednogarnkowych składających się z mięsa, warzyw, a czasem też suszonych i świeżych owoców. Do tagine przede wszystkim podaje różne rodzaje chleba.
Mysmy sprobowali (nieslusznie) ulepszyc nasze naczynie. Na pokrywce bylo zaznaczone miejsce, maly punkcik ale nie przechodzil na wylot. W naszej naiwnosci myslelismy, ze czegos tu brakuje i przy pomocy narzedzi przewiercielismy otwor. Niepotrzebnie. Naczynie to nie musi miec otworow jak garnek parowy!!
Do ciekawszych potraw marokańskich należy bisteeya, rodzaj słodko słonego ciasta. Niektórzy uważają, że przepis nawiązuje do andaluzyjskich wypieków i pochodzi od hiszpańskiego słowa pasteles. Jest również teoria wiążąca go z najazdami arabskimi w VII wieku czy doszukiwania się w potrawie wpływów chińskich. Bisteeya jest zazwyczaj duża i bogato nadziewana mięsem gołębim (obecnie częściej dodaje się kurczaka) gotowanym z dodatkiem natki pietruszki, cebuli, czosnku, przypraw, cukru oraz migdałów.

Mizioł - 2017-12-30, 00:14

chudy napisał/a:
Na pokrywce bylo zaznaczone miejsce, maly punkcik ale nie przechodzil na wylot. W naszej naiwnosci myslelismy, ze czegos tu brakuje i przy pomocy narzedzi przewiercielismy otwor. Niepotrzebnie. Naczynie to nie musi miec otworow jak garnek parowy!!


mój tadzin ma taką dziurkę na wylot i działa :ok

majmarek - 2017-12-30, 19:19

Pokrywa taginu po to ma taki kształt aby potrawa nie wymagała pilnowania i nie straciła wilgotności inaczej się przypali to kanon, jak by przewiercić dziurę w cepie albo kilka dziur ? Nie każdy może sobie to wyobrazić co się potem stanie?
BB - 2017-12-30, 21:08

:wyszczerzony: Jakbym czytała Kuchniokrację,pozdrowienia :lol:
chudy - 2017-12-31, 11:32

Dzieki pływom morskim nasz krajobraz zmienia się nie do poznania. Regularne podnoszenie i opadanie poziomu oceanu spowodowane obrotem ziemi i sila przyciągania Ksiezyca i Slonca urozmaica dosc jednostajny krajobraz. Nagle ciemnosci wody, teraz te zielone miejsca, ktore normalnie sa pod powierzchnia wody jak nieznany lad ukazuja sie naszym oczom. Popatrzcie sami.
chudy - 2018-01-03, 09:36

Dakhla to miejsce gdzie słoneczny piach laczy się z błękitno-zielonkawa woda. Gdzie kite, windurfer und surfa maja swój raj na Ziemi. Ten 40 km jezyk wbijający się niejako w morze (półwysep) i wiejący tu przez caly rok passat sciaga tu fascynatow tych sportow. Ci ktorzy juz wczesniej czytali nasze relacje z Krety, Tarify wiedza, ze poszukujemy miejsc gdzie mozna fajnie poplywac czyli gdzie wieje wiatr. Gdy zastanawialismy sie w zeszlym roku nad miejscem naszej wyprawy chcielismy zwiedzic wybrzeze Portugali ponownie docierajac do Tarify i Gibraltaru. tym razem od strony polnocnej. Jednak temperatury tam panujace nie sa zbyt sprzyjajace czyli mowiac ogolnie jest tam o tej porze roku zimno. Oczywiscie nie jest nam obce plywanie w rekawiczkach, suchych neoprenach i czapkach ale jesli mozna inaczej...
chudy - 2018-01-03, 09:43

Od lotniska dzieli to miejsce tylko 30 km i dwie kontrole, gdzie w najgorszym przypadku trzeba pokazać paszport albo jeśli jest się własnym autem tez fiche. Miejsce to odkryte uostalo relatywnie niedawno, bo w 2003 roku Windsurf legende Rachid Roussafi, Olympijczyk z Sydney otworzył tu pierwszy Namiotowy-Camp. Teraz stoja tu bungalowy a miejsca jest na 250 osob.
To co przyciąga tu tych co uprawiają te sporty to ogromna przestrzeń, ciągnąca się kilometrami, żadnych domów i drzew, co dla poczatkujących kotowców jest bardzo ważne. Stan wody w lagunie podnosi się lub opada w zależności od przypływów lub odpływów. Pierwsze 100 metrów można stać po kostki lub kolana w wodzie.

chudy - 2018-01-03, 10:04

Wiatr w Dakhla w godzinach porannych skręca z Północnego o kilka stopni na kierunek Polnocno-wschodniego i staje się bardziej równomierny. Statystyka wiatru pokazuje ze w tym miejscu wiatr o sile powyżej 4 Bufortow wieje 320 dni w roku. Dlatego Dakhla należy do jednego z 10 "top-ten" spotów na Świecie.
Nasza wietrzna statystyka pokazuje, ze przez piec tygodni, które tu jesteśmy mieliśmy tylko 3 dni bezwietrzne. A tak każdego dnia byłam na wodzie. Oczywiście ta statystyka zmienia się, jeśli chodzi o Windsurfing, jest o wiele słabsza. Najczęściej używałam 12 Cabrinha Swichblade, starszy model, choć równie dobrze można było tez pływać na 9m czyli wiatru jest w tym roku dość dużo. Przychodził on co prawda z dziwnego kierunku czyli ze wschodu i wiał kilka tygodni co ponoć nie jest niczym dziwnym ale czas wiania ze wschodu byl w tym roku wyjątkowo długi. Skutkiem tego był fakt, ze i szkółki kit surfingowe przyjeżdżały do nas, czyli na ta stronę.

chudy - 2018-01-03, 10:14

Na plazy z ktorej codziennie wychodzimy na wode, zyja w namiotach arabowie, ktorych przodkowie byli Nomadami. Opowiadaja o nich. Wielu z nich hodowalo zwierzeta i zylo z nimi na pustyni. Obecnie hoduje sie je, ale nie wędruje wraz z nimi. Doglądają ich regularnie przyjeżdżając z wioski samochodem na kilka dni na pastwisko. Pozostały czas zwierzęta pozostawiają pod opieką członków rodziny lub najętych w tym celu osób. Nikt bowiem nie staje się nomadą. Zwierzeta mają znaczną wartość. Wielu mieszkańców miast nie może sobie pozwolić na ich zakup. Gdyby to jednak było możliwe, część z nich bez wahania wróciłaby do życia na pustyni. „Trzeba jednak posiąść ogromną wiedzę, by żyć na pustyni. Tego się uczy przez całe życie. Dziecko nomady oddane do szkoły już nigdy nie będzie nomadą. Nigdy nie nadrobi lat, które spędziło poza pustynią.”
chudy - 2018-01-04, 10:05

Wybieramy sie na spacer. Podczas odplywow woda znika ukazując dno i chowające się w nim mieczaki. Istnieje około 8000 gatunków malzy mało aktywnych lub osiadłych, wyłącznie wodnych. Sa one bocznie spłaszczone okryte dwuklapową muszlą. Ciało małża składa się z tułowia i nogi. A ja zastanawialam sie do niedawna jak one sie poruszaja i w jaki sposob potrafia sie zakopac gleboko w piasku. Odpowiedz jest prosta, dzieki nodze. Sam mieczak pozbawiony jest głowy, szczęki i tarki. Małże pełzają, żyją w dnie, ryją, pływają lub przytwierdzają się do podłoża.
Wielu Francuzów jak i tutejszej ludności przychodzi na te chwilowo wysychajace rozlewiska by wybierac je z ukazujacego sie dna.

chudy - 2018-01-04, 10:10

Widoki zapieraja oddech. Tak piekna potrafi byc natura w swojej odslonie.
chudy - 2018-01-04, 10:16

Dzisiaj przylecialy tez rozowe Flamingo stapajac na długich nogach przeczesują płycizny w poszukiwaniu swiezrgo pożywienia. Nie zdaza sie to czesto ale podczas naszego 5 tygodniowego pobytu widzielismy je w tym miejscu kilkakrotnie.
chudy - 2018-01-04, 10:26

Jedziemy do miasta po zakupy. Chcemy sie zaopatrzyc w warzywa, mieso, oliwki i daktyle. Ponownie zastaja nas obrazy, ktorych nie spotkamy na naszych rodzinnych stronach.
chudy - 2018-01-04, 10:43

Ponieważ bardzo lubię daktyle wybieram się na stoisko z przyprawami, suchymi owocami i dużym wyborem daktyli. W naszej kulturze w związku z faktem, ze nie rosną jak jabłka czy śliwki nie wiele o nich wiemy. Arabowie od wieków uważali je za skuteczny lek na katar i kaszel. Twierdzili, że „garść daktyli dziennie czyni męża zdrowym i długowiecznym” i byli zawsze przekonani o ich właściwościach leczniczych. Nie były to przesądy, ale rezultaty długoletnich obserwacji. W XX wieku przyznały im rację przeróżne badania laboratoryjne. Daktyle są, bowiem źródłem naturalnych salicylanów, działających jak aspiryna (ponadto „daktylowa tabletka” wzbogacona jest naturalnymi witaminami A, C, B1, B2 i PP, potas, żelazo, fosfor i magnez). Ponieważ zawierają dużo błonnika, zapobiegają zaparciom, dodatkowo obniżając poziom cukru i cholesterolu we krwi. Daktyle są nie tylko bogatym źródłem minerałów, ale i cukrów prostych (70 g /100 g), cukrzycy musza niestety bardzo uważać! Cukry te praktycznie nie wymagają procesu trawienia, prawie natychmiast są wchłaniane przez organizm. Dlatego stanowią wspaniałe źródło energii dla sportowców zarówno przed, jak i po treningu. Najsmaczniejsze daktyle pochodzą z Iraku i Iranu oraz Arabii Saudyjskiej, Tunezji, Algieru i Maroka. Jednak daktylowiec uprawiany jest nie tylko tam, ale i w wielu innych rejonach świata o ciepłym klimacie.
W tym regionie świata ich wybór jest ogromy a kraje, z których pochodzą różne. Każdy z Was znalazłby zapewne cos dla siebie od bardzo mięsistych i trochę włoskowatych, do suchych z lekko odchodząca pestka. Moimi ulubieńcami są ciemne Mozafati. Niestety są importowane do Maroka.
Do najpopularniejszych należą: Bhari – o cienkiej skórce i delikatnym miąższu (nazwa pochodzi od wiatru, który wywiera zasadniczy wpływ na ich aromat);
Degled Noor - o delikatnym smaku i aromacie, ze względu na jasno-bursztynowy kolor nazywane „daktylami światła";
Hdlawy – o delikatnym miąższu, suszone na drzewach i dosuszane w suszarniach;
Medjool - o delikatnej skórce i soczystym miąższu, jedne z największych daktyli;
Thoory - nazywane "daktylowym chlebem", bo są podstawą wyżywienia koczowniczych plemion (Europejczykowi raczej nie smakują, gdyż są mocno wysuszone, mają twardą skórkę, nadają się głównie do żucia, za to można je długo przechowywać w warunkach polowych);
Mozafati – ciemne, miękkie i bardzo słodkie owoce średnich rozmiarów, przeznaczono głównie do konsumpcji bez przetwarzania, gdyż wyjątkowo długo zachowują świeżość.

chudy - 2018-01-06, 10:39

Ponownie odwiedzilismy restauracje z owocami morza. Poziom morza znacznie opadl i dopiero teraz widac gdzie zyja ostrygi.
chudy - 2018-01-06, 10:48

Nasz pobyt w Dakhla dobiega konca. Prom odchodzi 15 stycznia z Tanga Med ale do tego czasu pozostalo nam jeszcze 10 dni i chcielibysmy zwiedzic jeszcze troche Maroka. Opuszczamy to miejsce z bardzo milymi wspomnieniami. Tutaj na poludniu Arabowie sa bardzo goscinni i staraja sie by obcokrajowcy czuli sie bezpiecznie. Szkoda, ze jest tu az tak daleko....
chudy - 2018-01-06, 11:30

Postanawiamy wyruszyć na noc i choć wiele osób było naszym pomysłem zniesmaczonych, mówiąc, ze nie jest to dobry pomysł gdyż nie będziemy widzieć nierówności drogi jak i aut jadących z naprzeciwka - opuściliśmy nasze obozowisko udając się w stronę Agadiru. Od tego miasta dzieli nas okolo 1000 km.
O drugiej w nocy zatrzymujemy się na stacji benzynowej. Ruch jakby była godzina 18. Kierowcy ciężarówek kręcą się po terenie, otwarty jest bar i mosche. Nawet w jednej z przyległych budek siedzi mężczyzna wśród wiszących na hakach sztuk mięsa. Krzysztof zamawia u niego dwa kotlety z kością, które sprzedawca kilka minut później nam grilluje.

chudy - 2018-01-06, 12:04

W planie mamy zobaczyc po drodze: Devil Jaskinia, zwana tez Brama Diabla znajduje się pomiędzy Parkiem Narodowym Khenifiss a Ben Khlil N28 06 25.2 W12 02 12.9 niedaleko miasta Akhfennir. Potem dotrzemy do Sidi Ifni i Legzira Beach, Z Agadiru skrecimy w prawo w glab ladu do Tarudant, gdzie znajduje sie jeden z najpiekniejszych Ksarow w Maroko. Niegdyś byl to pałac zimowy należący do arabskiej dynastii Sadytów, która panowała w Maroku w latach 1549-1659. Pojedziemy przez Aoulouz, Taliouine do nastepnego Ksaru Ajt Bin Haddou, Taourirt i moze dojedziemy az do Skoura by sie cofnac i ponownie dojechac na wybrzeze do Casablanki, Rabatu i odbic w strone Fes a z tamtad do miasta portowego Tanger. Tak spedzimy kolejne dni naszej wyprawy.
chudy - 2018-01-06, 20:26

W nocy dojechaliśmy do Boujdour. Droga była okropna, ale to wiedzieliśmy. Jest dość wyboista, wąska i w związku z budowa nowej nawierzchni posiada wiele krótszych lub dłuższych objazdów. Będąc już w samym mieście chcieliśmy stanąć w porcie, ale był strzeżony przez policje, która nas tam nie wpuściła. Zawróciliśmy i stanęliśmy przy nabrzeżu, N 26,1262880 W 14,4996270 kawałek wcześniej. Fale szumiały utulając nas do zasłużonego snu.
chudy - 2018-01-06, 20:30

Wjeżdżamy do miasta by się trochę rozejrzeć i kupić chleb na śniadanie.
chudy - 2018-01-06, 21:14

Po drodze mijamy auta zaopatrujace lub uczestniczące w tegorocznym Afryka Eco Race 2018, który od roku 2009 zastępuje przeniesiony do Południowej Ameryki Rally Dakar. Trasa tego wyścigu wynosi 6500km przez Europę, Maroko, Mauretanie zakańczając wyścig w Senegalu. Tegoroczny wyścig rozpoczął się 31 Grudnia a zakończy się 14 Stycznia. Wśród startujących tego roku jest tez Polska druzyna w składzie: Robert Szustkowski i Jarosław Kazberuk oraz Robert Szustkowski junior i Albert Gryszczuk w samochodach Ford Raptor z numerem 221. Minęliśmy się z nimi w drodze z Dakhli.
Jeśli chcecie się więcej dowiedzieć o polskiej zalodze i ich przeżyciach: http://www.newsauto.pl/r-...-eco-race-2018/

chudy - 2018-01-06, 21:23

Droga dluzy sie i ciagnie.
chudy - 2018-01-06, 21:34

Wjeżdżamy na tereny bardziej piaszczyste. Dookoła pojawiają się ogromne ilości mialkiego piachu.
silny - 2018-01-06, 21:36

napisz prosze jakie temperatury i skąd czerpiesz wodę
chudy - 2018-01-06, 21:46

W miejscowości El Aaiun nasza uwagę zwraca auto, które holuje mniejszy samochód. Wygląda to dość egzotycznie, żeby nie powiedzieć niebezpiecznie dla wszystkich uczestników ruchu.
Zjeżdżając w dol. widać Kaserne wojskowa i wielu żołnierzy.

chudy - 2018-01-06, 22:10

silny napisał/a:
napisz prosze jakie temperatury i skąd czerpiesz wodę


Temperatury są dość przyjazne - do 22 stopni, choć nie odczuwa się tego, jako gorąca. Zależy to wiec od faktu czy wieje północny wiatr i jak mocno.
W wodę można zaopatrzyć się na kila sposobów, biorąc pod uwagę ze napełniasz tank i kanistry i korzystasz z niej oszczędnie wystarcza jej na długo. W Maroko można znaleźć ogólnodostępne przyłącza wody, z których się korzysta. Do Maroko przyjeżdżają camperowicze, którzy już latami odwiedzają ten kraj- wystarczy zapytać - chętnie pomogą. Wszędzie tam gdzie widzisz wieże ciśnień, można zakupić wodę za kupony 1000 litrów 10 DH. Można tez skorzystać z Campingów, tam się dotankujesz i podłączysz do prądu, Można tez, jeśli przyciśnie was mocniej popytać tubylców- wody w Afryce się nie odmawia.

chudy - 2018-01-06, 22:14

Ponownie widzimy produkcje soli z solanek.
chudy - 2018-01-06, 22:20

Dojezdzamy do Devil Jaskini, zwana tez Brama Diabla. Miejsce to, ktore chyba wszyscy znaja znajduje się pomiędzy Parkiem Narodowym Khenifiss a Ben Khlil N28 06 25.2 W12 02 12.9
chudy - 2018-01-06, 22:23

Ponownie droga ktora sie ciagnie i dluzy...
chudy - 2018-01-06, 22:28

Po drodze stajemy by cos zjeść. Decydujemy się na grillowane kotlety z koziny i patyczki z mięsem wielbłądzim. W sprzedaży jest zazwyczaj udziec wielbłądzi. Jest to dość chude miejsce i samo nie nadawałoby się na patyczki. Po prostu by spadało. Sprzedawca pokazuje nam kawałek udźca, odcina go od reszty. Wrzuca gałązkę pietruszki i kawałek tłustszego kawałka, który ląduje z cala reszta w maszynce do mielenia. Wazy, podając nam cenę. Dość niski i krepy Marokańczyk stojący przy grillu układa nasze kotlety na kratownice wkładając dodatkowo cebule i pomidory. Ze zmielonego mięsa wielbłąda uformowane zostają na patyczkach podłużne kulki. Wszystko wraz z chlebem sola i mieszanka przypraw podane zostaje na dużym talerzu.
chudy - 2018-01-06, 22:36

Podchodzi do nas Marokańczyk pytając czy może chcielibyśmy cos sprzedać. Odpowiadamy, ze nie. Od tego momentu zaczynam przyglądać się ludziom, którzy tu przychodzą. Marokańczycy niechętnie dają się fotografować, ale zobaczcie jak kolorowo się zima ubierają!
izola - 2018-01-06, 22:47

Cytat:
Marokańczycy niechętnie dają się fotografować, ale zobaczcie jak kolorowo się zima ubierają!
...
oni mają inne spojrzenie ...http://marokko-rundreisen.net/tabus-und-soziale-regeln-in-marokko/

chudy - 2018-01-06, 22:57

Zaczynamy szukać miejsca do spania. Powinno być jak zwykle "urocze", spokojne i nie być Campingiem. Po drodze będą trzy możliwości, które będą interesujące. Pierwsza to N 28.173716 W11.866743 ale jedziemy dalej.
chudy - 2018-01-06, 23:01

Kolejna możliwość to N 28.207644 W 11.784677 Area Sosta Camper - niestety ostatnio padało i zastajemy tu zamknięty szlaban. Trzeba jechać dalej i szukać nowego miejsca.
chudy - 2018-01-06, 23:05

Uruchamiam Google włączając satelitarny podgląd i w ostatnim momencie katem oka widzę nad morzem stojące kampery. Zawracamy… Tu będziemy nocować N 28.207644 N 11.784677.
chudy - 2018-01-07, 09:36

Ruszamy dalej do miasta El Ouatia potem do Tan Tan by jeszcze dziś minąć Guelmim i dojechać do Sidi Ifni. Teraz musimy zaopatrzyć się w świeży chleb i cos na śniadanie. Chleb w Maroko ma stalą cenę i jest obojętne, w jakim mieście go będziecie kupować. To rząd ustalił ta zasadę by zapobiegać głodowi.
chudy - 2018-01-07, 10:00

Nasz sasiad przygotowuje to co znalazl czyli muszle. Zdradza nam miejsce w ktorym je znalazl. Jest niedaleko. Wraz z zona sa w Maroko juz 10 raz. Przyjezdzaja tuco roku bo jest cieplo, mozna stac na dziko i ludnosc jest przychylna i bardzo goscinna.
chudy - 2018-01-07, 19:30

Odjezdzamy, zaczyna padac deszcz.
chudy - 2018-01-07, 19:48

Wjeżdżamy do El Ouatia by poszukać piekarni. Miasto jest w naszym odczuciu zupełnie nieinteresujące zeby nie powiedziec beznadziejne. Pomimo wielu Cempingow (widzielismy conajmiej 3), gdzie jak w enklawie, otoczonych wysokimi murami, bez widoku na morze stoja wypoczywajacy turysci. Sklepiki sa male i dosc zaniedbane. Przy zakupie chleba sprzedawca sie pomylil i z 10 DH za chleb i bagietke wydal nam tylko 2 DH, zapominajac o kolejnych 5DH. Opuszczamy to miejsce wiedzac, ze kolejnego razu nie bedzie .
chudy - 2018-01-07, 20:15

Widoki są dzisiaj bardziej urozmaicone. Na pewno dzięki towarzyszącemu nam to słońcu to deszczowi, ale i z powodu faktu, ze Maroko to najbardziej górzyste państwo północno-zachodniej Afryki. Kraj dzieli się na cztery regiony geograficzne: Ar-Rif, czyli region górski ciągnący się wzdłuż wybrzeża morza śródziemnego; góry Atlas ciągnące się z południowego zachodu na północny wschód kraju, od oceanu Atlantyckiego do Ar-Rif, od których oddziela je dolina Taza; region rozległych równin nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego; doliny leżące na południe od gór Atlas, przechodzące w pustynię.
chudy - 2018-01-07, 20:20

Dojezdzamy do Labyar i przez chwilke w naszej naiwnosci zastanawiamy dlaczego tubylcy sprzedaja przy drodze olej z oliwek w butelkach. Przeciez po drodze nie widzielismy zadnych gai oliwnych! To nie olej z oliwek ale olej napedowy. Czy ktos z Was wpadlby na pomysl by zaopatrzyc sie tu w paliwo?
chudy - 2018-01-07, 20:32

Nawet się trochę zazielenia. Tego koloru już dawno nie widzieliśmy, zwłaszcza w takiej intensywności. Ludność tutaj najwyraźniej tez cos uprawia. Dojeżdżamy do Guelmim gdzie tankujemy i różnica jest znacząca. Wcześniej na Saharze wschodniej płaciliśmy za ropę 6,59 - 6,99 DH, tutaj natomiast za litr trzeba zapłacić prawie 10DH.
W miejscowości tej można przy głównej ulicy dotankować sobie wody. Ciśnienie jest dość marne wiec operacja trwa długo. W miedzy czasie tworzy się dość poważna kolejka. Przyjeżdżają auta osobowe, motocykliści i piesi nadchodzą trzymając w rękach butelki do napełnienia. Arabowie są jednak bardzo gościnni i rozmowni, czas oczekiwania umilają sobie pogawędka z innymi oczekującymi. N29.00141540 W10.0739570.

chudy - 2018-01-07, 20:38

Skrecamy w kierunku Kizi by dojechac do Sidi Ifr.
chudy - 2018-01-07, 20:51

Jednym z najbardziej malowniczych miejsce w miejscowości Sidi Ifni jest plaża Legzira, która chcemy dzis jeszcze zobaczyc.
Ciemno czerwony piach oraz przepiękne klify, pod którymi przepływa woda. Morze dzis jest bardzo wzburzone, wylewa mocno tworzac spienione balwany. Igraja one lekko niesione przez powiewy silnego wiatru. Miejsce dosc urokliwe ale o tej porze roku. Mysle, ze latem sa tu tlumy ludzi.

chudy - 2018-01-07, 20:55

Przechodzimy na druga strone i nagle wychodzi slonce.
chudy - 2018-01-07, 20:59

Wdrapujemy sie na kolejny zlepek skalny ale droga dzis prowadzi tu przez wode. Jest to zmyty i zawalony drugi z lukow.
chudy - 2018-01-09, 00:47

Pozostaliśmy przy plaży na noc. Wczoraj młody człowiek, pobrał od nas opłatę 20 DH za możliwość postoju tutaj. Poinformowaliśmy go, ze zostaniemy tu aż do jutra a on się ucieszył, ze tak nam się tu podoba.
chudy - 2018-01-09, 00:53

Dziś ponownie przeszliśmy się brzegiem morza. Na naszej drodze nagle pojawił się podróżujący na osiołku starszy Arab. Przyjechał na ryby, wydaje nam się ze raczej dla spędzenia czasu niż złowienia czegoś konkretnego. Z duma zdradza nam ile ma lat i teraz wszystko staje się jasne. Osiołek pomaga mu się przemieszczać, bo jest już w sędziwym wieku. Ile ma lat..?
chudy - 2018-01-09, 00:59

Z boku w tym masywie skalnym uzadzil sobie ktos male domostwo. Obecnie zamkniete jest na kludke.
chudy - 2018-01-09, 01:01

Dzięki Ewie, mojej przyjaciółki nasz plan podroży trochę uległ zmianie. Wcześniej niż planowaliśmy wjedziemy wgłęb lądu zahaczając już o masywy Antyatlasu. Nasza droga będzie dziś prowadzić przez Tiznit, przelecz Kardousa by zatrzymać się w Tafrawut. Wyruszamy!
chudy - 2018-01-09, 01:14

Po drodze zatrzymujemy sie w malej nadmorskiej miejscowosci tetniacej zyciem. Spotykamy tu turystow, siedza w kafejkach, robia zakupy. Nikt sie nie spieszy a jednak odnosi sie wrazenie jakby kazdy kogo tu widzimy mial z gory przeznaczone dla siebie zadanie. I my po chwili wtapiamy sie w ta atmosfere stajac sie jakby kolejnymi figurami uczestniczacymi w odgrywanym scenariuszu.
chudy - 2018-01-09, 01:28

Rozgladamy sie wokol, bo ta trasa to widoki. Mniej lub bardziej zaskakujace, zapierajace dech w piersiach i te zwyczajne nabierajace znaczenia gdy oglada sie zrobione zdjecia.
chudy - 2018-01-09, 01:32

Ludzie ich zwyczaje, kultura z ktora sa zwiazani, domostwa.
chudy - 2018-01-09, 01:39

W miejscowosci Had Tahala zatrzymujemy sie by sie rozejrzec. Kupujemy chleb, olej z oliwek (w tym regionie napotykamy na gaje oliwne), warzywa, przyprawy i mieso. Ku naszemu zdziwieniu w tej miejscowosci nie mozemy kupic ani baraniny ani koziny. Sprzedawca poinformowal nas o tym fakcie le mu nie uwierzylismy. Przeszlismy od sklepu do sklepu i nigdzie nie moglismy kupic tych rodzai miesa. Ale o maly wlos prawie kupilismy buty!
chudy - 2018-01-09, 01:43

Jedziemy dalej, zadziwiajac sie co kolejny krok.
chudy - 2018-01-09, 01:51

Wjeżdżamy pod góry by z nich potem zjechać. Towarzysza nam coraz to bardziej malownicze widoki.
chudy - 2018-01-09, 01:58

Jest coraz to pozniej i postanawiamy dzis nie dojechac do wyznaczonego celu. Dzieli nas od niego jakies 9 km ale nie chcemy spac w miescie. Chcemy nacieszyc sie tymi widokami i pozostajemy na uboczu. Jutro ruszymy dalej by zobaczyc miasteczko Tafrawut i jego okolice z niezwykłymi formacjami skalnymi. Juz dzis mozemy powiedziec, ze warto tu wdrapywać się kamperem po dość wąskiej drodze. Widok roztacza się przepiękny a góry Antyatlasu z Atlasem w oddali napawa uczuciem pieknosci i szczescia. Czytajac przewodniki mozna spotkac sie z opiniami, ze jest to jedno z najpiękniejszych miejsc w Maroku.
chudy - 2018-01-09, 01:59

Tu nocujemy.
chudy - 2018-01-09, 23:59

Dzisiejszy dzien byl dosc intensywny w przezyciach. Naszym zalozeniem bylo dotarcie z Tafraote droga gorska przez Aferni, gornicze miasto Igherm potem Eddi i dotrzec do Taroudannt. Udalo sie ale jestem tak zmeczona, ze dzis zladuje tylko zdjecia, popatrze dokladnie gdzie bedziemy jutro jechac i powale sie do lozka. Podroze jednak troche mecza!
chudy - 2018-01-10, 21:24

Panowie przygotowali Auto do drogi, co laczy sie z wymyciem szyb przednich i bocznych i ruszylismy w droge. Za chwile wjedziemy do miejscowosci Tafraoute bo stanelismy na obrzezach. Z rana Swiat wyglada troche jakby wyrazniej.
chudy - 2018-01-10, 21:40

Mijamy fajne miejsce na Camperowanie. Spogladajac na mape widzimy, ze mozna tutaj w okolicy pozwiedzac kasby. Wielu turystow, ktorzy byli tu przrd nami opisuje ten teren jako bardzo malowniczy. Jestesmy bardzo ciekawi, jakie my bedziemy mieli odczucia.
Juz teraz rzuca nam sie w oczy, ze miasto jest bardzo czyste i zadbane. Nie widac tutaj walajacych sie butelek, plastikow i innych odpadow. Byc moze nie jest to az takie wazne ale jest milej.

chudy - 2018-01-10, 21:47

Stajemy w miescie i skrecamy w pierwsza uliczke. Droga ciagnie sie w gore. Nie mamy zadnych potrzeb, nie musimy zrobic zakupow warzywnych bo bedziemy chcieli zjesc co nam los przyniesie po drodze. Jestesmy po prostu ciekawi co skrywa to male miasteczko.
chudy - 2018-01-10, 21:55

Chyba dobrze trafiliśmy, bo po krótkim wspinaniu się pod górkę skręcamy w maleńką uliczkę. Sprzedawcy pytają nas ciekawie skąd jesteśmy, czego szukamy i co chcielibyśmy spróbować. Nie obrażają się i nie chowają gdy robimy zdjęcia.
chudy - 2018-01-10, 22:10

Wchodzimy do prawdziwego królestwa kolorów i kształtów. Tutaj można stracić głowę i to nie dla kobiety.... Rozkoszujemy sie do woli. Nie tylko panie, ale i panowie poddają sie emocjom. Zdradzę, ze każde z nas zakupiło sobie butki.
chudy - 2018-01-10, 22:18

Spacerujemy wsrod zaulkow przygladajac sie malym sklepikom i ich wlascicieli. Sa bardzo sympatyczni, zachecaja nas do robienia zdjec. Ani razu nie spotkalismy sie z faktem, ze nas proszono by nie fotografowac.
chudy - 2018-01-10, 22:29

Nie wzbudzamy tutaj zbytniej sesacji.
chudy - 2018-01-10, 22:36

Spacerujemy
chudy - 2018-01-10, 22:45

Przy wyjezdzie zostajemi pouczeni przez pana policjanta, ze nie staje sie na mostku, na pasie przeciwnym bo utrudnia to ruch w tym malym miasteczku.
Udajemy sie dalej w droge. Beda piekne widoki.

chudy - 2018-01-10, 22:52

Ciagniemy sie to w gore to lekko w dol. Nasz kamper daje sobie swietnie rade. Dojezdzamy do punktu widokowego.
chudy - 2018-01-10, 23:05

Skoro jest to region gdzie jest duzo ruin, to je poogladajmy. Kasby to sa wlasnie budowle charakterystyczne dla Maroka, gdzie ich największe skupiska są na południe od Atlasu, czyli dokładnie tam, gdzie biegnie nasza trasa. Jako pierwsi zaczęly budować je zamożne rodziny berberskie, którzy nazywali je „tighremt”.
chudy - 2018-01-10, 23:10

Nazwę „kasba” budynki te zawdzięczają zaś przybyłym na te tereny w latach 661-750. Kasba po arabsku oznacza fortecę lub trzcinę i aktualnie nieco już zatraca swoje znaczenie.
Magda P - 2018-01-10, 23:15

Przepiękne widoki, niesamowita wyprawa :) Widoki gór zapierają dech w piersi :) Proszę o więcej zdjęć gór :) Jakiś spacerek w góry planujecie? :) Są tam w ogóle jakieś wytyczone szlaki? Gdzie te góry są dokładniej? Pozdrawiam :)
chudy - 2018-01-11, 15:15

Zdjęć robimy tyle, ze przeselekcjonowanie ich, czyli zredukowanie z 850 z dnia do ilości godnej oglądalności, choć prawie wszystkie maja swój urok, stwarza trochę problemów. Po całym dniu podroży, zwiedzania trudno jest się zmobilizować i sortowac zdjęcia, wiedzac, ze następnego dnia trzeba pilotować, przewodnikować i uważać by fajne zjawiska przyrody nie uciekły nam sprzed nosa.
Dodam jeszcze kilka zdjęć widokowych na życzenie, ale musze je zmniejszyć by popchnąć je prze Internet.
Dziś kolejna porcja niesamowitych wrażeń, które mam nadzieje uda mi się już w nocy poukładać. Miejcie cierpliwość, bo Maroko tu zadziwia swa różnorodnością.

xbartman - 2018-01-11, 17:17

Aż się we mnie gotuje jak przeglądam Wasza relację. Do naszego wyjazdu na Nordkapp jeszcze sześć miesięcy. Do Maroka nie wcześniej niż za dwa lata. A ja już nie mogę wysiedzieć. Chyba w weekend pojadę chociaż do lasu :haha: :haha: :haha: .
Świetna relacja, piękne zdjęcia. Buciki rewelacyjne :spoko

Magda P - 2018-01-11, 21:42

chudy napisał/a:
Zdjęć robimy tyle, ze przeselekcjonowanie ich, czyli zredukowanie z 850 z dnia do ilości godnej oglądalności, choć prawie wszystkie maja swój urok, stwarza trochę problemów. Po całym dniu podroży, zwiedzania trudno jest się zmobilizować i sortowac zdjęcia, wiedzac, ze następnego dnia trzeba pilotować, przewodnikować i uważać by fajne zjawiska przyrody nie uciekły nam sprzed nosa.
Dodam jeszcze kilka zdjęć widokowych na życzenie, ale musze je zmniejszyć by popchnąć je prze Internet.
Dziś kolejna porcja niesamowitych wrażeń, które mam nadzieje uda mi się już w nocy poukładać. Miejcie cierpliwość, bo Maroka tu zadziwia swa różnorodnością.


Rozumiem doskonale: przebrnięcie przez wiele setek zdjęć, to nie lada wyzwanie- ale jakże przyjemne :) Dziękuje już za wstawione widoczki na góry :)
Jakoś nie brałam pod uwagę wcześniej podróży camperem do Maroka, ale kto wie? Może kiedyś na emeryturze? :) Na razie z przyjemnością dzięki Wam mam możliwość uczestniczenia w ciekawej wyprawie, więc stawiam piwko :) Pozdrawiam !

chudy - 2018-01-12, 00:50

Zdjecia zapieraja dech w piersiach.
chudy - 2018-01-12, 00:56

Sniegu coraz wiecej, temperatura Spada. Od Marokanczykow slyszelismy, ze warunki jazdy w Atlasie wysokim sa dosc zimowe. Jeszcze do niego nie dotarlismy ale juz pojawiaja sie przedsmaki.
chudy - 2018-01-12, 01:11

Chcielbysmy dotrzec do Taroudannt. Przed nami jest jednak jeszcze zjazd w dol do wyplaszczenia. Powoli zaczyna zachodzic slonce i jak mowi moja przyjaciolka zaczyna sie "zlota godzina fotografow". Kolory na krotki czas staja sie bardziej intensywne, kontury wyastrzaja sie. Pomimo tego kazdy zakret niesie z soba nowe zdiwienie, mile zaskoczenie przemieniajace sie wrecz w zauroczenie. Jeszcze nigdy do tad na tak niewielkim odcinku nie spotkalismy tak roznych krajobrazow. Sam kolor Ziemi/skal, jego natezenie i uformowanie niejednokrotnie wprowadza nas w zachwyt.
chudy - 2018-01-12, 01:15

Wjezdzamy do miasta. Bedac juz w dolinie za murami rozciagaja sie plantacje mandarynek. Paliwo zdrozalo, pojawili sie ludzie i zwierzeta.
chudy - 2018-01-12, 01:35

Chcemy stanac przy murach, nie bedziemy ryzykowac wjazdu do srodka. By tutaj dotrzec musielismy odbic w strone Agadir. Mam nadzieje, ze Tarudant ulozony u stop zachodniego Atlasu wysokiego nas nie zawiedzie. Docieramy tu juz prawie po zachodzie slonca. Objezdzamy miasto wzdluz jego murow by zobaczyc czy naszym kamperem bedziemy mogli gdzies stanac. Miejsc jest dosyc. Tych platnych jak i tych gdzie parkingowi dopiluja dobytku. Jak zwykle zmeczeni droga ale ruszamy dalej.
chudy - 2018-01-12, 01:41

Zycie pod wieczor nabiera w arabskich miastach intensywnosci. Ludzie spiesza sie, robia zakupy, spotykaja sie w kafejkach. Staramy sie dotrzec do kazby Tijut, idziemy wzdluz poteznych fortyfikacji (maja one ponad 5km), wykonanych z gliny pise,
chudy - 2018-01-12, 01:49

W mieście znajdują się tez dwa souki. Jeden z nich to Berberyjski a drugi to Souk Arabski. Staramy sie do nich dojść, pytamy o drogę by zobaczyć jak to w tym miejscu funkcjonuje. Nasze doświadczenia pokazały, ze ludność jest bardzo uczynna, pomimo częstych kłopotów komunikacyjnych. Najchętniej pytamy kobiet, oczywiście kobieta -kobietę, bo mamy nadzieje, ze nas nie będą prowadziły kilometrami by wprowadzić nas do jakiegoś peryferyjnego sklepu. Nawet w takich sytuacjach, gdy sie zorientowaliśmy, ze nas gdzieś prowadza, jedno z nas zostawało z tylu i pytało właśnie kobiety o drogę. Były często zażenowane i krępowały się, ale udzielały odpowiedzi. "Przewodnicy" szybko sie orientują, ze kogoś brakuje, maja wyczucie stada, obejmują swym spojrzeniem wszystkich członków grupy. Gdy im się kilkakrotnie powie, ze nie chcemy by nam towarzyszyli - odchodzą. I nie chodzi tu o to by nie dać tym ludziom zarobić, ale o sama ciekawość i chęć odkrywania, podejmowania wyborów, w która stronę iść. Wszystko to należy do przeżyć, które towarzysza nam podczas naszych podroży.
chudy - 2018-01-12, 01:52

O tej porze jest jeszcze otwarty targ rybny, kto by pomyslal!
chudy - 2018-01-12, 01:57

Szukamy przypraw, ktore moglibyśmy zsami mielic. Dosc czesto w tych regionach mozna je kupic ale sa zazwyczaj bardzo ladnie kolorystycznie poukładane w kopczyki, które wygrzewają się w promieniach slonca na swierzym powietrzu przez co traca swój aromat. Ewie zależy np. na tym by cynamon był w postaci kory, która po wsadzeniu do młynka zmielimy na miałka brązowa proszek. Znaleźliśmy stoisko nie z rożnymi przyprawami, bo to nie sztuka, ale z rożnymi rodzajami młynków! Zamawiamy mieszankę do ryb i mięs, cynamon, mielony imbir i paprykę słodka. Po raz pierwszy o nie po raz drugi, bo w dzieciństwie skubałam juz kore brzozy, mam ustach tym razem dość aromatyczny kawałek drewna. Nie zdawałam sobie z tego sprawy a okazało się to podczas kolejnych dni snucia się po miejscach, gdzie nie mamy pewności, ze gdzieś nas doprowadza bardzo się przyda. Gdy dopada mnie zmęczenie, wyciągam kawałek kory cynamonu i go żuje. Odkrywam przy tym jego wielosmakowe odsłony. Na początku jest trochę cierpkawy potem jego smak subtelnieje i przechodzi w słodkawy dość intensywny, dla niektórych nawet zbyt intensywny smak piekący w jeżyk. Po to by złagodnieć i ukazać swój smak w pełni. Nawet Krzysztof, który unika cynamonu jak diabeł świeconej wody, tym razem dal się namówić i nosił w kieszeni kawałek kory. Gdy będziecie mieli okazje, to popróbujcie a okaże się, ze być może i wy odkryjecie to przyprawę dla siebie.
chudy - 2018-01-12, 02:03

Chodzac po miescie zglodnielismy. Zapachy grilujacych sie mies kusza nas skutecznie. Idziemy by usiasc w jadlodalni ale coz to....chetnie nam pan ugriluje mieso, jesli mu je przyniesiemy? Czyli powinnismy wybrac sie w droge z woreczkiem mielonego lub kotletem. Ta wizja rozbawila mnie serdecznie! Wiec musimy je sobie gdzies tutaj zorganizowac. Ale gdzie? O tam, po drugiej stronie ulicy. Jak praktycznie. Ten model sprawdza sie rowniez w innych miejscach. Kupujemy mieso wielbladzie i kilka kozich kotletow.
Nie pamiętam czy już o tym z jakiejś okazji pisałam, ze mięso kupuje się u rzeźnika na wagę - oczywiście. To wielbłądzię, 80 DH/kg będzie przez sprzedawcę mielone. Jeśli powiecie, ze na grilla to ci lepsi dodadzą wam tez świeżej kolendry. Przypraw bezpośrednio do mięsa się nie dodaje, dopiero potem do całego dania.

chudy - 2018-01-12, 02:05

Jutro bedziemy chcieli jeszcze cos zobaczyc, tym razem w odslonie slonca.
Donat - 2018-01-12, 08:28

Zasłużony browar za sama wyprawę jak i za relacje z niej. Tez mnie korci ten kierunek ale niestety ze względu na pracę żony (brak tak długiego urlopu) niestety jeszcze muszę poczekać.
emeryl - 2018-01-12, 12:31

Relacja z wyprawy super,zdjęcia zjawiskowe.Zasłużone :pifko .Szczęśliwego powrotu do domu.
jacekiagatka - 2018-01-12, 15:42

super lektura na zimowe wieczory :spoko stawiam :pifko
chudy - 2018-01-13, 00:55

Wyruszamy w labirynty malych uliczek. Za murem obronnym rozciaga sie nastepna brama a potem jeszcze waskie przejscie. Mialo to utrudnic dostanie sie do wnetrza fortyfikacji.
chudy - 2018-01-13, 00:57

Bedziemy snuli sie po miescie jak cienie.
chudy - 2018-01-13, 01:27

Zagladamy w waskie uliczki, patrzac jak zyja jego mieszkancy.
chudy - 2018-01-13, 01:29

Glowa kreci sie nam dookola, tyle niewidzianych do tej pory rzeczy...
Male, ciemne, waskie uliczki. Mimo tego niektorzy mieszkancy wpadli na pomysl upiekszenia swojego otoczenia! Trzeba wiec tylko chciec. Na schodach olejowy "blekitny dywan" by chetniej wracalo sie do domu, tutaj podwieszonych kilka doniczek. Pomalowany stary zaniedbany mur.

chudy - 2018-01-13, 11:34

Krazymy uliczkami w poszukiwaniu sukow.
chudy - 2018-01-13, 12:40

Mijamy fryzjera, jest ich tutaj wielu. Zazwyczaj sa w oczekiwaniu na klijenta. Wlasnie uswiadamiamy sobie, ze jak do tej pory nie widzielismy zadnego damskiego z kobietami. Byc moze w zwiazku z ciaglym przykryciem glowy nie ma tutaj az takiego zapotrzebowania. A jednak nic bledniejszego! Oczywiscie, ze sa i ci fryzjerzy tylko nie koniecznie na glownych ulicach, bardziej schowani. I klijentki siedza w srodku. Niestety nie udalo nam sie zrobic zdjecia ale widzielismy, ze istnieja.
chudy - 2018-01-13, 12:51

Dochodzimy do targow. W tym miejscu sa dwa: arabski, gdzie znalesc mozna potrzebne do codziennego uzytku w gospodarstwie domowym rzeczy, poczawszy od garnkow, scierek, szablonow po naturalne wykalaczki. Oczywiscie nie brakuje tez produktow chinskich, ktore nas zupelnie nie interesuja a ktore jak widzac po ilosci towaru maja u ludnosci dosc duze powodzenie. Na tym berberyjskim znajdujemy wiecej produktow nawiazujacych lub wywodzacych sie z tutejszej kultury.
chudy - 2018-01-13, 13:04

Maroko zamieszkują gł. Arabowie (66%) i Berberowie (33%);
Panstwo to jest dziedziczną monarchią konstytucyjną. Głową państwa jest król. Prawie w kazdym sklepie i na kazdym straganie znajdziecie jego zdjecie. W zaleznosci od upodoban: krol z rodzina i dziecmi, tylko z zona, w mundurze, w szybkim sportowym aucie.
I choc Berberowie są w znacznym stopniu zarabizowani, zamieszkują gł. góry i tereny pustynne, produkty z ich nazwa dobrze sie sprzedaja i przyciagaja turystow.

chudy - 2018-01-13, 13:08

Ponownie odnosimy wrażenie ze to naród handlarzy. Tych większych i małych po tych bardzo maleńkich np. sprzedawców papierosów na sztuki.
chudy - 2018-01-13, 13:11

Po drodze
chudy - 2018-01-13, 13:13

Opuszczamy miasto spragnieni pieknych okolicznosci natury. Wiemy, ze sa jeszcze przed nami.....
chudy - 2018-01-13, 19:49

Jesli czytaliscie wpis wczoraj to dzis jeszcze raz uaktualnilam teksty - zapraszam.
chudy - 2018-01-14, 00:13

Jedziemy w kierunku Taznakht. Przejezdzamy przez male miejscowosci.
chudy - 2018-01-14, 00:30

Zatrzymujemy sie w miejscowosci Aoulouz by cos zjesc. Pozniej pojedziemy za miasto by zobaczyc ruiny. Ponoc jeszcze w niektorych pomieszczeniach mieszkaja tam ludzie. idziemy wzdluz glownej ulicy (w malych miejscowosciach zycie toczy sie tu, nie na obrzezach) ulicy, zagladajac od straganu do straganu. Kosztujemy daktyle. Stoi tutaj kilku sprzedawcow z mobilnymi wozkami wylozonymi kupkami bursztynowych daktyli. To tutaj kupuje daktyle po niewiarygodnej cenie 12DH/kg. Fakt, ze pestke maja dosc duza ale smakowo bardzo mnam odpowiadaja - cenowo rowniez! Wzielismy wszystko co sprzedawca mial z tego gatunku na swoim stoisku czyli 5,5 kg.
I tutaj powtarza sie ta sama sytuacja. Jesli chcemy cos ugrilowac musimy przyniesc sobie mieso! Tym razem kupilismy rowniez cebule, koleandre i pomidory. Przynieslismy tez wlasne wino co w takiej malej miejscowasci wzbudzilo duze poruszenie. Przyniesiono nam torebke na butelke, by az tak nie rzucala sie w oczy.a prosi o serwetki do rak, to po jedzeniu miesa z koscia, ktore trzymamy w rekach wydaje sie nam sie normalne. Obslugujacy nas chlopak troche sie zmieszal i zniknal. Czekamy... Sugeruje mojej przyjaciolce, ze musi to troche potrwac, bo wlasnie po niego poszedl. Smieje sie ze mnie! Po dluzszej chwili pojawil siel, skrywajac cos za kurtka. Z duma przyniosl nam pociety na kawalki "papier pakowy" mowiac, ze to sa nasze serwetki!

chudy - 2018-01-14, 00:41

Okolo 3 km poza miastem widac pozostałości ksaru. Ksary to ufortyfikowane nawet dosc duze siedziby ludzkie. Dość często znajdowały sie one w oazach, a także na szlakach karawan.
Na ostatnim zdjeciu widzicie kilka szczeniakow. To byl moment chwilowego oslabienia naszego postanowienia, ze nie bedziemy mieli psa. Robiąc zdjęcia dojrzałam wygrzewające sie w słońcu cztery szczenięta. Wszystkie były w latki i jeszcze dość małe. Zaczęłam je nawoływać i jeden, ten bardziej odważny ruszył w moja stronę. Nagle z zakamarków zaczęły wygrzebywać się inne i podbiegać w nasza stronę, teraz było ich juz osiem. Podchodząc trochę w ich stronę zauważyłam leząca spokojnie matkę. Była bardzo ładna, mordkę miała trzy kolorowa i oczy patrzące z zaufaniem. Pomyślałam, ze musi być ta cala wataha dość wykończona. Odniosłam wrażenie, ze zaakceptowałaby gdyby jednego z tych małych śmiałków nagle zabrakło. Malucha czekało by wygodne życie – każda matka tego by sobie życzyła, by jej dziecko miało w życiu lepiej niż ona. Cokolwiek to oznacza, musze skierować moja uwagę na inny temat - pomyślałam!
Silą zebrałam myśli i opamiętałam się, skupiając sie na architekturze.

chudy - 2018-01-14, 00:46

Jedziemy dalej przez male mieścinki, droga pozostawiająca dużo do życzenia jak dla campera ale dająca inne niż przez ostatnie dni satysfakcje wzrokowe. Teren nie jest już tak górzysty, co jest mila odmiana, choć mogę sobie wyobrazić, ze osoby jadące ta droga z Agadiru nie będą nią porażone. My widzimy różnice i ona wyostrza nasze zmysły. Dlatego polecamy pokonanie tej trasy w tej właśnie kolejności, poprzez góry, drogami nie najlepszej, jakości ale dla campera znośnymi.
Comsio - 2018-01-14, 09:21

:kawka: :pifko poleciało.
Polykam jak pelikan :mikolaj , pedalujemy w lipcu do Portugalii, ale być tam i nie zajrzeć do Maroka,to grzech karawaningowy. :spoko

chudy - 2018-01-14, 20:39

Przejeżdżając przez miejscowości zawsze szukamy „czegoś”, co odróżniłoby ta miejscowość od innych. Czasami są to zaniedbane ulice, porozrzucane pozawieszane z wszelkich możliwych miejscach plastiki, czasami są to wyboiste koleiny. Innym razem są to dość otyłe kobiety, duża ilość dzieci idących lub wracających do domu ze szkoły. Każde z tych miasteczek jest inne!
Zatrzymujemy sie bo w miejscowosci odczuwalne jest jakies poruszenie. Na placu widzimy dosc duzo kobiet a to się często nie zdarza. Co tu się dzieje? Nie mamy zbyt duzo czasu bo dziś za dnia chcielibyśmy dojechać jeszcze do miasta Ouarzazate. Ciekawość bierze jednak gore! Stajemy, wysiadamy.

chudy - 2018-01-14, 20:50

Na targu sprzedawane sa owoce, kobiety poszukuja rzeczy do ubrania. Nieopodal zauwazamy grupki mezczyzn, ktorzy ogladaja, rozwijaja kolorowe kilimy. To fantastyczne, bo do tej pory nie widzielismy jeszcze zadnego takiegotargu.
Faktem jest, ze za najciekawsze uznawane są berberyjskie kilimy pochodzące z Atlasu Środkowego, nazywane hanbels. Mimo iż są one dostępne na wszystkich dużych sukach (targach) w kraju, aby je kupić, ponoc warto udac sie w okolice Fez do miasta- Midelt.
Niestety nie dotrzemy tam ale i tu widze spółdzielnia tkacka. Sprzedaje się tu dywany ręcznie tkane przez wiele pokoleń kobiet, od babci do ich wnuczek.

chudy - 2018-01-14, 20:53

Berberyjskie kilimy tkane są dwustronnie. Jedna strona służy mieszkańcom domu w lecie, a druga zimą. Cieszą się one powodzeniem nie tylko wśród turystów, ale także wśród mieszkańców Marrakeszu. Są ozdobą prywatnych mieszkań oraz posadzek w Riadach. Rozkłada się je na podłogach, wiesza na ścianach lub kładzie jako nakrycie na sofach. Używa się ich także w trakcie ważnych ceremonii religijnych, takich jak ślub czy pogrzeby.
Często panna młoda podczas drogi do domu jest okrywana dywanem, który po zakończeniu ceremonii ślubnej będzie ozdabiał jej przyszły dom.

chudy - 2018-01-14, 20:55

Wełna jest przędzona ręcznie. Proces przędzenia przekształca wełnę, skręcając ją razem i tworząc włókna przędzy, a następnie w nici, które są idealne do tkania. Kolejnym krokiem tworzenia dywanu jest wyplatanie. Zanim dywan będzie gotowy, musi przejść proces barwienia naturalnymi barwnikami. Potem jest zdejmowany z krosna i przycinany.

Tak utkanymi dywanami przykrywa się także trumnę podczas przewożenia jej ze świątyni na cmentarz. Rytuały te związane są z magicznym znaczeniem symboli tkanych na dywanach. Węże, krzyże, romby, oczy itp. mają za zadanie unieszkodliwianie złych uroków.

koko - 2018-01-14, 20:55

Gratuluję i podziwiam-Nie wiem czy starczy mi odwagi
Oczywiście stawiam :pifko

chudy - 2018-01-14, 22:36

Dojeżdżamy wieczorem, jest już ciemno i nie jest to komfortowa sytuacja, szczerze mówiąc to koszmar camperowiczow, ale nie w dzisiejszych czasach, bo mamy satelity i mimo, ze nigdy tu nie byliśmy wiemy co znajduje sie w tym miejscu i okolicy! Nocujemy na placu w okolicy szkoly by jutro ruszyć na podbój kolejnego ksaru i jeszcze jednego!
Janwil - 2018-01-15, 00:43

koko napisał/a:
Gratuluję i podziwiam-Nie wiem czy starczy mi odwagi
Oczywiście stawiam :pifko


Koko pozdrawiam. Wydaje mi się że po piwie, wspólnie wypitym w Warce, powinniśmy się odważyć. A może i Comsio się dołączy...?

Transit, jego załoga i opisy... F A N T A S T Y C Z N E!!!
Widać że humory IM dopisują. Tylko mało piszą o ,,samopoczuciu" Transita i jego wyposażeniu...A to dla wybierających się w tamte strony jest bezcenne. Prosimy i z góry dziękujemy.

chudy - 2018-01-15, 01:20

Rano Ewa organizuje sniadanie.
chudy - 2018-01-15, 01:22

Janwil napisał/a:
koko napisał/a:
Gratuluję i podziwiam-Nie wiem czy starczy mi odwagi
Oczywiście stawiam :pifko


Koko pozdrawiam. Wydaje mi się że po piwie, wspólnie wypitym w Warce, powinniśmy się odważyć. A może i Comsio się dołączy...?

Transit, jego załoga i opisy... F A N T A S T Y C Z N E!!!
Widać że humory IM dopisują. Tylko mało piszą o ,,samopoczuciu" Transita i jego wyposażeniu...A to dla wybierających się w tamte strony jest bezcenne. Prosimy i z góry dziękujemy.


A o jakie wyposazenie pytacie?

chudy - 2018-01-15, 01:32

Chcemy zwiedzic ksar Taourirt. Kupujemy bilety za 20 DH i zaczynamy zwiedzanie. Jak zwykle podchodza przewodnicy proponujac nam swoje uslugi. Ponoc mozna sie tu zgubic w labiryncie komnat. Wchodzimy sami- sprobujemy sie nie zgubic!
Przy wydatnym wsparciu ze strony UNESCO trwają tu prace renowacyjne i być może w niedalekiej przyszłości udostępnione będą dla turystów kolejne pomieszczenia.

chudy - 2018-01-15, 01:37

Ogromna budowla zbudowana z gliny i słomy, zwraca uwagę. Niestety warunki pogodowe jak i ich budulec nie sprzyjaja wielu tego typu budowla, ktore po prostu sie rozsypuja . Konserwowac je trzeba co 20 lat a to zabieg dosc kosztowny. Dlatego zdecydowano wybrac kilka dorodnych egzemplarzy by je pielegnowac a reszta popada w ruine. Tym bardziej cieszy nas fakt dotarcia tutaj. Po raz pierwszy zwiedzac bedziemy wnetrze czyli komnaty.
Warto w tym miejscu wspomniec o rodzie el Glaoui, bo to do nich nalezal ten ksar. Historia jest dosc interesujaca i zagmatwane, jak samo zycie! Zaczac nalezy od samej postaci Thami el Glaoui, ktory znany byl również jako Książę Atlasu i Pasza Marakeszu.
Gdy jego ojciec Si Mahomed zmarł w 1888 roku, jego najstarszy syn objął stanowisko ojca, a nasz wtedy nastoletni bohater został jego asystentem. Jesienią 1893 roku, gdy sułtan Mulaj Hassan wraz ze swoją armią powracał z wyprawy mającej na celu zbieranie podatków zagubił się w śnieżnej zamieci przekraczając Atlas Wysoki. Jemu i jego ludziom groziła śmierć i w tedy z pomocą przyszli mu Si Madani i T'hami. Wyrazem wdzięczności sułtan nadał im przywileje książęce na obszarze od oazy Tafilalt do Sous i cos ofiarowal....

chudy - 2018-01-15, 01:40

Rzeczywiscie mozna troche pobladzic. Plątanina schodów, korytarzy i niezliczonych pokoików powoduje, że dość łatwo się tu zgubić. Przechadzam się po dostępnej do zwiedzania części. Panowie uwazaja, ze to dla bezpieczenstwa pan, by pierwsza zona nie byla zazdrosna o te kolejne.
chudy - 2018-01-15, 01:45

Ofiarował rodzinie Glaoui unikalną armatę 77-mm firmy Krupp, jaką mogła posiadać wyłącznie artyleria królewskia. Armia Glaoui wykorzystywała ją w walkach z konkurencyjnymi watażkami, a dziś stoi na dziedzińcu Taourirt Kasbah.
chudy - 2018-01-15, 01:47

Przejsc mozna przez malutka Galerie i nie jest to zbyt uciazliwe.
chudy - 2018-01-15, 01:50

Polecamy!
Zrobilismy tez fotke tego co polecaja tubylc, wraz z mapka. My wybierzemy sie w strone Marakeszu ale ta druga strona wyglada bardzo interesujaco! Niestety nie mamy juz tyle czasu i pozostawimy sobie ta strone na nastepny rok.

chudy - 2018-01-15, 16:22

Wyjazd z miasta uwidacznia piekne kulise gor Atlasu. Wjechalismy tu juz noca i zupelnie tego nie widzelismy.
chudy - 2018-01-15, 16:28

Przy wyjezdzie z miasta usytulowane sa tez studia filmowe, ktorych jest tu kilka. W studio Atlas, kręcone były najbardziej kasowe filmy, które znamy też z kin. Ponoc warto tu przyjechać i udać się na wycieczkę po studiu. Znajdziemy się wtedy wśród monumentalnych makiet, ktore przygotowywane so lub wykorzystane zostaly do produkcji. Decydujemy sie jednak na zywe obrazy, nature nas otaczajaca i droge ktora zapowiada sie bardzo interesujaco!
chudy - 2018-01-15, 16:31

O wiele chetniej ogladamy takie widoki, czekajac w kazdej chwili na ich ujawniene.
chudy - 2018-01-15, 16:55

Jedziemy w kierunku Ksar Ait Ben Haddou. I ponownie widoki powalaja nas na kolana. Ile piekna mozna zniesc?
chudy - 2018-01-15, 16:58

Widzimy domostwa przed ktorymi stoi srodek lokomocji i czeka...
chudy - 2018-01-15, 17:03

Inne wielblady pojawiaja sie na widnokregu chcemy je z bliska pofotografowac. Zjezdzajac na pobocze zgarnelismy niechciany suvenir - kamien, na szczescie nic sie nie stalo ale bylo dosc blisko bysmy musieli zostac tu na dluzej.
chudy - 2018-01-15, 17:08

Okazuje sie, ze te wielblady przyzwyczajone sa do turystow. Zza rogu wylania sie ich wlasciciel, ktory najwyrazniej w ten sposob zarabia na zycie. Jest zajety innymi turystami, ktorzy wlasnie zazywaja emocjonalnego kolysania sie w rytm wielbladziego kroku. jeden pozostal na uboczu. Postanowilismy sie z nim zaprzyjaznic.
Kiedys wielblady wydawaly nam sie ogromne ale od kad mamy wlasnego konia, relacje i wielkosci sie zmienily. Ten osobnik wypada bardzo blado.

chudy - 2018-01-15, 17:39

Dojezdzamy i stajemy troche dalej by nie isc betonowym mostem tylko przedostac sie przez rzeke. ALe czy to rzeczywiscie rzeka a nie plynaca czekolada? Kolor jest ten sam! Geologia dokonala swojego dziela...
chudy - 2018-01-15, 17:45

Mamy nadzieje, ze tym przejsciem nie dopadna nas naganiacze- jesli tu sa! A w Maroko sa oni wszedzie. Tego okazu tutaj sie nie spodziewalismy! Raczej jakiegos osla lub bawola. Tak jak i takich prac. Artysta pokazuje nam czysta kartke, obkreca ja w dloniach, jak czarodziej, ktory wie, ze zaraz sie cos wydazy. A my jestesmy swiadkami wylaniana sie pod wplywem ciepla zapalniczki tego obrazu.
Donat - 2018-01-15, 17:49

Postawiłem kolejnego browarka za zdjęcia bo z tego co wywnioskowałem fotografów jest co najmniej dwoje :-) Bardzo ładne fotki
chudy - 2018-01-15, 17:55

O pojawil sie pierwszy przewodnik ale gdy mowimy, ze chcielibysmy sami isc dalej nie ma nic przeciwko.
chudy - 2018-01-15, 17:57

Donat napisał/a:
z tego co wywnioskowałem fotografów jest co najmniej dwoje :-) Bardzo ładne fotki


Serdecznie dziekujemy i uscislamy, ze jest ich czworo w tym dwoch kierowcow, ktorzy robia co moga podczas jazdy!

chudy - 2018-01-15, 18:01

Idziemy i staramy sie byc samotni, choc trudno to sobie wyobrazic w tym miejscu. Mimo tego i dzieki przedostaniu sie przez rzeke, nie ma tu zbyt wielu ludzi - jeszcze.
chudy - 2018-01-15, 18:12

Cale te kulisy sa jak z bajki a zabudowa jak zamki z piasku, co w tym przypadku niewiele odbiega od rzeczywistosci. Wykorzystywano to w wielu filmach, ktore drobni handlarze uwiecznili przed swoimi sklepikami. I pomimo, ze zdjecie mozna wykadrowac a my staramy sie robic je tak jakby wokol nie bylo nikogo, choc sa zazwychaj tez inni zwiedzajacy, jesli nie Autobus Azjatow, to w tym miejscu zachowana zostala fajna rownowaga. Gdzieniegdzie tylko pojawiaja sie na schodach jakies przedmioty przypominajace nam w jakim miejscu jestesmy ale nie jest to meczace.
Ludnosc mieszkajaca tu jeszcze jest bardzo dumna z faktu, ze krecono tu filmy!
My mamy ze soba naszego gladiatora.

chudy - 2018-01-17, 15:38

Zostajemy zaproszeni do wnetrza domu berberyjskiego. W tym miejscu mieszkaja na stale tylko cztery rodziny. To jedna z nich. Kobieta jest bardzo sympatyczna i oprowadza nas po swoim domostwie. Zyje tutaj wraz z mezem i zwierzetami domowymi ale oczywiscie w dzisiejszych czasach chodzi tez do sklepu po zakupy.
chudy - 2018-01-17, 16:00

Ciagniemy sie w gore, by dotrzec na sam szczyt. O dziwo wedrowka ta nie jest uciazliwa.
chudy - 2018-01-17, 16:08

Docieramy na szczyt. Moj aparat odmawia wspolpracy, karta zapelniona jest do tego stopnia, ze juz nic nie da sie wcisnac. Podpieramy sie komorkami, bo szkoda by bylo nie uwietrzniac tych obrazow.
chudy - 2018-01-17, 16:26

Teraz trzeba znalesc inna droge, by pokonac ja w dol. Schodzimy. Ewa zaczyna opadac nam z sil, niestety nie wziela dzisiaj ze soba niczego na przegryzke. Prosimy po drodze o troche cukru. Kto tutaj bedzie mial cos takiego? Sklepikarze towary wywieszone maja na murach, nie sa to sklepy z aneksem kuchenym i toaleta. Nic bledniejszego! Jeden drugiego nawoluja, mowiac po arabsku ze potrzebna jest pomoc w postaci brylki energii. Jeden z nich wciaga nas do siebie. Wyciaga spod kilimu torebke z herbata i....oczywiscie cukrem. Wrecza go nam a my uszczesliwieni chcemy wreczyc mu maly pieniazek. Spojrzal na nas zlowieszczo i zrozumielismy po gestach i mimice twarzy, ze to wykluczone by to przyjal, chyba, ze chcemy go smiertelnie obrazic. Od tej pory wszysdzie towarzyszyc beda Ewie zlote daktyle.
chudy - 2018-01-17, 16:42

Ksar ten zostanie na zawsze w naszej pamieci.
chudy - 2018-01-17, 17:11

Tutaj nasze drogi mialy sie rozdzielic ale nasi przyjaciele postanawiaja towarzyszyc nam az do Marakeszu.Ewa krzyczy zebym wyszla i zrobila jej zdjecie, bo oni chca sie sfotografowac. Obmyslamy droge, bedza po drodze ruiny i piekne widoki. Bedziemy sie wspinac na Col du Tichka o wysokosci 2260 metrow nad poziomem morza.
chudy - 2018-01-17, 17:17

Nagle w drzwiach naszego campera pojawia się ubrany po arabsku mężczyzna. Ucieszył się, bo zobaczył wiedeńskie rejestracje i przyszedł popytać, co robimy. Po naszym aucie (raczej po jego kolorze, bo z bieli nie pozostało już zupełnie nic) wnioskował, ze jesteśmy już jakiś czas w drodze i chciał się dowiedzieć, co mamy w planach. On sam od 20 lat mieszka tutaj pod zamkiem, zakochał się i pozostał, nie dopytywaliśmy, w czym lub kim a szkoda. Poinformował nas, ze, jeśli chcemy dojechać do Marrakeszu jeszcze dziś to musimy się zbierać. Nie, dlatego, ze nie jesteśmy mu sympatyczni, bo chętnie, co właśnie teraz robi, zaprasza nas do siebie, ale dlatego, ze droga, która chcemy pokonać jest bardzo niebezpieczna. Wczoraj był tu ponoś wypadek śmiertelny. Dlaczego?
chudy - 2018-01-17, 17:35

Zastanawiamy sie nad tym co powiedzial nam nieznajomy... Droga przed nami wylania osniezone szczyty gor na ktore bedziemy musieli sie wspiac i zjechac.
chudy - 2018-01-17, 17:40

A dlatego, ze jest zima i w górach leży dużo śniegu. Droga jest trzy pasmowa i niektórzy przesadzają z szybkością. Podczas dnia słońce roztapia śnieg na naświetlonych stokach i woda topiaca się z nich spływa, zamarzając w tych zacienionych stronach. Dlatego nie powinno się jechać ta droga po 18. Jest zdradliwa i niebezpieczna.
chudy - 2018-01-17, 17:48

Droga do najlepszych nie nalezy a miala byc trzypasmowa a moze sie przeslyszelismy, ale obydwoje? Pojawia sie sprzet ciezki i wrony jak z filmu Hitchocock.
chudy - 2018-01-17, 17:51

Dotarlismy na szczyt a drogi jak nie bylo tak nie ma. Dopadaja nas strasznie agresywni sprzedawcy. Robimy zdjecia i spadamy.
chudy - 2018-01-17, 17:56

Wiedzieliśmy, ze przedarcie się na druga stronę do Marrakeszu nie będzie łatwe, ale ten ON napędził nam poważnego stracha. Co prawda nasze auto wyposażone jest w sześć nowych całosezonowych opon (po ostatniej wyprawie na Taryfę, gdzie złapał nas śnieg, ale i na Krecie byliśmy przyskrzynieni nagłymi opadami śniegu), wiedzieliśmy, ze nie ma żartów. Mimo to jego zjawienie się u nas ni z tad ni z owad, było dość zjawiskowe. Ktoś zażartował, ze to może jest anioł stróż w arabskiej odsłonie! Pojawia się trzypasmowka, jak mowil!
A skad tu tyle aut! To tu przyjezdzaja rodziny z dziecmi by zrobic sobie picknick na sniegu. Dzieci zjezdzaja po sniegu i lepia balwany i to w Afryce.

chudy - 2018-01-17, 18:04

Droga pogarsza sie znacznie. Jest momentami tak zla, ze trzeba uzyc jedynki, by przetelepac sie przez te wyboje.
chudy - 2018-01-17, 18:48

Ciagle w dol.
chudy - 2018-01-17, 18:53

Podziwiamy widoki
chudy - 2018-01-17, 18:58

Stajemy w miasteczku by zjesc cos cieplego. Temperatura spadla tu do 3 stopni. decydujemy sie na ciepla zupe z cieciorki ale niestety po raz pierwszy nie bylo to danie zbyt smakowite ale rozgrzewajace.
Miasteczko wyglada jak wszystkie polozone kolo glownej drogi. Jest malenki sklep sporzywczy, dostanie sie cos do jedzenia, mieso tez jest, bez wyboru ale z glodu sie nie padnie.

chudy - 2018-01-17, 19:05

W tym regionie znajduje sie duzo kopalni. Przejezdzajac widzielismy mezczyzn, ktorzy trzymali czasami ogromne kolorowe mineraly. teraz przedsiebiorczy wlasciciel kilku krzesel i ceplego kata zaproponowal nam kupno takiego skorupki. Wyglada jak jajko niespodzianka: z zewnatrz zupelnie niepozorne szare albo czarne a w srodku porazajace kolorami!.
Najwiecej tutaj Ametystow! To minerał, przezroczysta odmiana kwarcu mlecznego. Kamień półszlachetny, używany w jubilerstwie. Jego nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza "trzeźwy", gdyż według greckich wierzeń, picie wina z czar ametystowych zabezpieczało pijącego przed upiciem się. Intensywność koloru nie zmienia się do 250°C, podgrzewany powyżej tej temperatury ametyst staje się bezbarwny.

chudy - 2018-01-17, 19:10

Ruszamy dalej, chcemy jeszcze dzis dotrzec do Marakeszu. Juz wiemy, ze bedzie to po zmroku bo przed nami jeszcze 120km.
chudy - 2018-01-17, 19:21

Po drodze zatrzymuje nas policja. W roli ścisłości nie tylko nas ale dwa inne auta, my jako najwięksi i jadący pierwsi i dwie osobówki. Wcześniej z naprzeciwka mrugał nam samochód, ale bardzo długo nikogo nie było widać. Przed nami ciężarówki snuły powolny wyścig z ciężarem i spadkiem nawierzchni. Ileż można, przecież w takim tempie nigdy nie dotrzemy do Marrakeszu. Jest miejsce, wyprzedzamy. Za kilka kilometrów zatrzymuje nas policja, myśleliśmy, ze to rutynowa kontrola, ale okazuje, się ze nie. Łamaną angielszczyzna poucza nas policjant, ze wyprzedzaliśmy na podwójnej ciągłej. Co ma kierowca na swoja obronę? A kierowca stwierdza, ze ciężarówki stanęły stwarzając zagrożenie na drodze i postanowił je wyminąć! Poszedł do innych i zaprosił ich do samochodu. Przez CB Radio porozumiewamy się z Ewa. Ponoć mandat ma być słony. Pertraktują i jedziemy dalej. Mandat niewystawiony w formie pisemnej- 50DH. To się udało, bo naszych znajomych camperowiczow za przekroczenie prędkości o 10 km skasowana 150DH.
chudy - 2018-01-17, 19:27

Do Marakeszu wpadamy juz gdy jest zupelnie ciemno, nie przeraza nas to bo mamy miejscowke w samym Centrum. Pisalam o niej na poczatku, gdy stalismy w Marakeszu. Jestesmy zmeczeni, duzo dzis bylo wrazen a tu Google nawigacja nie funkcjonuje! Pokazuje tylko miejsce w ktorym jestesmy wytyczajac trase ale trzeba ja samemu sledzic. No to zaden Problem pomyslalam i bylam juz wtedy w ogromnym beldzie. Tu przydazy sie nam koszmar o ktorym bedziemy jeszcze dlugo snili.
chudy - 2018-01-17, 19:36

Wjeżdżamy, nawiguje i ze spokojem prowadzę nas po drodze, gdy pojawiają się bramy. Jedna połknęliśmy bez większego kłopotu, ale już następnej byśmy nie chcieli mieć na naszej drodze. O Boże pojawia się! Jest za wąska, zawracamy. Wykręcić tym smokiem w tych uliczkach jest nie lada sztuka, tym bardziej, ze auta jak i mnóstwo motocykli się w ogóle nie zatrzymują. Nie interesuje ich ze jesteśmy więksi i przy stuknięciu rozbryzgają się jak lód na cieplej masce. Gnają przed siebie na złamanie karku. Udało sie, jedziemy dale, następną i następną brama. Wysiadam i sprawdzam. Policjant stojący obok, nic nie robi. Motocykle i auta trąbią a my w żółwim tempie jedziemy do przodu. Na wysokość mamy 3,40 ze sprzętem, wiec gdyby ktoś z was chciał kiedyś pokonać ta trasę i przejechać okok Palacu Bachi to nie ma problemu…. to do tej wysokości jest to możliwe.
chudy - 2018-01-17, 19:44

Stajemu na parkingu strzezonym ale coz to, przed 7 tygodniami placilismy 80 DH a teraz jest karteczka z 110DH. Jak sie okazuje po wjezdzie, zmienil sie wlasciciel. Wyburzyl dosc duzo blaszakow stojacych tu wczesniej i zrobil wiecej miejsca. osobowki placa 40DH. Od znajomych wiemy, ze oni pozostawiaja Auto na brzezach miasta na parkingu camperowym. Maja prad, czego my tu nie mamy i placa 80DH ale musza jeszcze wziac taxi by dojechac do miasta - koszt 250DH. W takim razie i tak nie jest jeszcze tragicznie. Zwazywszy, ze to do tej pory jedyne platne miejsce bo stalismy wszedzie na dziko i polecamy.
chudy - 2018-01-17, 19:50

Ruszamy do miasta czyli na plac Dżamaa al-Fina. To największy plac w marrakeszeńskiej medynie, a zarazem atrakcja turystyczna miasta. Od 2001 roku wpisany wraz z całym zabytkowym centrum Marrakeszu na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
chudy - 2018-01-17, 19:54

Jestesmy glodni wiec zaczynamy sie rozgladac. Naganiacze sa koszmarni, nie mozna w spokoju przejsc kilku metrow. Zaczepiaja mowiac, ze u nich najlepiej, ze tu byla Magda Gesler, ze jestes piekna i jeszcze kilka fonetycznie poprawnie wymowionych zdan. Nie mamy dzis ochoty na slimaki, mieso kozie ani grila. Dzis beda kalmary, rozne rodzaje ryby i Pasta z pomidorow i oberzyny.
chudy - 2018-01-17, 19:58

Wchodzimy w souk El Jadid. byc moze nie sprawia takiego wrazenia ale jest on uporzadkowany rodzajowo. Snujemy sie uliczkami obserwujac masy ludzi, ktore tu o tej porze przebywaja, jakby byla to jedyna atrakcja tego miasta!
chudy - 2018-01-17, 20:02

Czy jedliscie kiedys owoc opuncji. mysmy juz jedli na Krecie ale tu mozna go rowniez sprobowac.
chudy - 2018-01-17, 20:10

Souk zamykany jest o 21, dochodzi wlasnie ta godzina i niektorzy sprzedawcy sie juz pakuja zamykajac stoiska. Kulinaria pozostaja dluzej otwarte, wiec probuje. Nie sa to mimo iz jestem slodziazem moje smaki i zapachy.
chudy - 2018-01-17, 20:13

Poszukujemy krawca i o dziwo jest na naszej drodze.
izola - 2018-01-17, 20:14

chudy napisał/a:
Czy jedliscie kiedys owoc opuncji. mysmy juz jedli na Krecie ale tu mozna go rowniez sprobowac.

przy opuncji trzeba wiedzieć co i jak robić, bo inaczej język i wargi usiane są :gwm micro kolcami ...ale po 3 dniach bolączki przechodzą- albo i nie ;)

chudy - 2018-01-17, 20:15

Wieczorkiem, przed spaniem jeszcze partyjka Backgammon
Janwil - 2018-01-18, 12:06

dobranoc :spoko
chudy - 2018-01-19, 20:52

Nastepnego dnia pozostajemy w Marakeszu. Tak jak i ostatnio milo widziec go podczas odslony dnia. Nabiera zupelnie innego kolorytu, tepa zycia a i uliczki staja sie jakby wezsze. W naszym programie mamy, Palac kolo ktorego wczoraj w nocy przemknelismy czyli Bachi i chcielibysmy dotrzec tez do garbarni, tych mniejszych jak i wiekszych. Przemaszerujemy dzieki temu przez stare miasto, bedzie to koniecznie ale to wlasnie nam sie podoba. Bedziemy zagladac w zaulki i do malych sklepikow.
chudy - 2018-01-19, 21:02

Slonce zaczyna mocno grzać. Bedac tu ostatnio nie mielismy okazji, jakos przeoczylismy napoj z trzciny cukrowej albo jesli to mozliwe z-bambusa. Teraz chcemy to nadrobic. Jaki bedzie w smaku? Dzieki wcisnietej limetce jest fajnie kwaskowaty i orzeźwiający.
chudy - 2018-01-19, 21:28

Ponownie przyprawy, kusza swym kolorytem i usypaniem. Sprzedawca ten ma rowniez mieszanki herbat. Ceny jednak troche zaporowe jak dla nas, chyba, ze wlasnie 100g zgubilo gdzies jedno zero!
chudy - 2018-01-19, 21:44

W przypadku tego palacu - Palacu Bahi - kolo ktorego tak brawurowo udalo nam sie w nocy przejechac, trzeba powiedziec, ze nie wzbudza najmniejszych podejrzen z zewnatrz. Czlowiek przejdzie kolo niego i nawet sie nie spostrzeze, ze cos przegapil. Ta nieswiadomosc nie jest sama w sobie trapiaca ale gdy zobaczy sie zdjecia zal sciska za serce. Jest to zasluga muru i dosc obszernego, zielono zagospodarowanego wejscia. Same wnetrze tego zalozenia jest jednak inne....
chudy - 2018-01-19, 22:01

Na ponad 8000m2 znajduje sie okolo 160 pomieszczen. Nie wszystkie sa udestepnione do zwiedzania. To co mozemy zwiedzic ukazuje piekno andaluzyjskiej i mauretanskiej sztuki. Niektore elementy przypominaja swoja dekoracyjnoscia Al-Hambra w hiszpanskiej Granada.
Posiadlosc Si Mussy czyli pałac Świetność - Palac Bahia ma swoja niesamowita historie. Do jego powstania przyczynil sie niewolnik syna Bu-Ahmeda. Po smierci ojca jego mlodociany syn nie mogl sprawowac wladzy, wiec smierc zostala utajona do czasu kiedy mlody nastepca osiagnal czternasty rok zycia. Opiekun mianowal sie regentem i osiagnal ogromne wplywy. Mial dzieki temu wielu przeciwnikow, ktorzy co jakis czas planowali zamachy na jego zycie. Dzieki temu stal sie bardzo nieufny i od momentu wybudowania pierwszej czesci palacu, ktora datowana jest na 1867 i kolejnym zamachu, zaczal rozbudowe kolejnego skrzydla, hammamu i ogrodow. Ukonczono ja w 1894 i od tego czasu nie opuszczal jego murow i komnat.
Pozniejsze losy palacu z jego swietnoscia i przepychem staja sie dosc smutne. Po smierci wezyra w palacu zapanowal chaos, rodzina skazana zostala na zeslanie za granice, dobra rozkradziono a majatek przeszedl w rece panstwa.

chudy - 2018-01-19, 22:09

Ciagle jeszcze nie wszystkie pomieszczenia sa udostepnione zwiedzajacym. Dosc duza ich czesc pozostaje pod kluczem. Podczas protektoratu francuskiego mieszkał tu generał-rezydent a dzis z checia zatrzymuje sie tu cala rodzina krolewska Maroka.
chudy - 2018-01-19, 22:28

Sala glowna przyciaga uwage przede wszystkim za sprawą cedrowego sufitu. Jego wzornictwo, które jak się dobrze przyjrzy przedstawia nawiązania do orientalnych motywów roślinnych jak również kształtów geometrycznych wymaga niesamowitego kunsztu.
chudy - 2018-01-19, 22:36

Dotarlismy do duzego placu. Ale czy my napewno jestesmy w Maroko?
chudy - 2018-01-19, 23:12

Od dluzszego czasu wypatruje Mehendi (inaczej henna). Pomimo iz wiekszosci z nas hennowe zdobienia dloni i stop, kojarzy z ceremonia slubna w Indiach, sama technika pochodzi z krajow arabskich.
Mehendi jest sztuką zdobienia ciała za pomocą pasty z naturalnej henny. Taki tatuaż jest dosc nietrwaly czyli tymczasowy. Mehendi jest tradycyjną formą dekoracji ciał kobiecych ale nie tylko rowniez i męskich w Indiach, Egipcie, Maroku i Pakistanie. Wywodzi się jeszcze z czasów starożytnych. Już przeszło 5000 lat temu kobiety zdobiły swoje ciała i włosy henną. Stosowały ją nie tylko kobiety, ale i wojownicy Masajów, którzy malowali henną twarze, żeby podkreślić swój plemienny status.
Mehendi to rowniez forma modlitwy mającej zapewnić pomyślność młodej parze. Również brzemienne kobiety tu w Maroku chcąc zapewnić pomyślność sobie i swojemu dziecku malowały specyficzne wzory na kostkach u nóg. Natomiast po narodzinach, dziecku, nakładano na pępek pastę z henny, żeby zapewnić mu wieczne piękno i bogactwo. Obecnie mehendi powszechnie stosuje się tez bez wiekszej okazji by upiekszyc dlonie lub stopy.

chudy - 2018-01-19, 23:23

Ogladamy dalej, kroczac w wyznaczonym kierunku. Niestety nie mozna sie cofnac bo pilnujacy straznicy zaraz reaguja. Mimo tego nie sa oni odczuwalni i zwiedzajacy maja wystarczajaco duzo czasu by nacieszyc sie architektura jak i sztuka zdobnicza.
chudy - 2018-01-19, 23:30

Musimy sie trochę posilić. Dzisiaj z rana weszliśmy do cukierni i każde z nas wybrało sobie jakieś drobiazgi. Wyglądają cudnie, oby były tez takie smaczne. Słonce nam milo przyświeca i nasze rozkoszowanie byłoby niezmącone gdyby nie podszedł do nas ochroniarz informując nas, ze w tym miejscu nie można jeść. Takie maleństwa to nie jedzenie!
Spax - 2018-01-19, 23:52

Od dłuższego czasu obserwuję waszą relację. Fajne fotki :)
Cytat:
Datę powstania tego pałacu szacuje się na koniec wieku XIX, mniej więcej lata 1890. Rezydencja ta został wzniesiony za sprawą dwóch wielkich wezyrów. Mowa o wezyrze wielkim Si Ahmedzie Ibn Musie oraz Ba Ahmedzie - jego synu.

Cytat:
W Pałacu są wydzielone pomieszczenia, w których znajduje się chociażby Marokańskie Ministerstwo Kultury, oprócz tego wciąż niektóre pomieszczenia służą celom reprezentatywnym i są tu zapraszane ważne osobistości

Mam jednak gorącą prośbę do was: jeżeli korzystacie z cudzych tekstów, to jednak ujmujcie to w cudzysłów z podaniem źródła - plisssik

koko - 2018-01-20, 09:24

chudy napisał/a:
Slonce zaczyna mocno grzać. Bedac tu ostatnio nie mielismy okazji, jakos przeoczylismy napoj z bambusa. Teraz chcemy to nadrobic. Jaki bedzie w smaku? Dzieki wcisnietej limetce jest fajnie kwaskowaty i orzeźwiający.


A nie jest to trzcina cukrowa?

Endi - 2018-01-20, 10:59

Dałem "dupca" :oops: sorry :spoko
chudy - 2018-01-20, 14:29

Idziemy w stronę starych garbarni. Moglibyśmy wziąć bryczkę i dojechać tu dość szybko, ale podejmujemy decyzje, choć jesteśmy tym powolnym zwiedzaniem pałacu trochę już znużeni, ze przejdziemy się małymi uliczkami starego miasta. W jednej z nich napotykamy snycerzy przy pracy. Pozwalają nam wejść do warsztatu i przyjrzeć się dokładnie ich misternym a zarazem bardzo pewnym ruchom dłut.
chudy - 2018-01-20, 14:37

Ciagniemy sie dalej, to jedno to drugie zostaje z tylu by fotografowac cos, co wydaje nam sie ciekawe, nastrojowe, nietypowe albo po prostu piekne, jak te ciemne oczy dziecka...
chudy - 2018-01-20, 15:16

Wytrwale kroczymy w strone garbarni. Czytalismy, ze ta dzielnica nie jest zbyt ciekawa, bo jest dosc uboga. Musimy sie przekonac. Znajdujemy mala garbarnie. Jest ich tutaj kilka a liczac te malusienkie nawet kilkanascie.
I tutaj tez znajduja nas "przewodnicy". Staramy sie mu wytlumaczyc, ze nie potrzebujemy, ze nie chcemy ale on nic sobie z naszych rozmow nie robi. No to dobrze, dobry czlowieku, chodz sobie z nami a potem dostaniesz co laska.
Nasz przewodnik, bardzo powaznie podchodzi do swojego zadania. Duzo nam opowiada, wymachuje rekoma. Wychodzi mu to bardzo zgrabnie, widac, ze rozeznaje sie tu dosc tu niewyraznych stosunkach.

chudy - 2018-01-20, 19:21

Nasz przewodnik opowiada nam o tym, ze zawod ten przechodzil kiedys z dziada pradziada na kolejnych czlonkow rodziny oczywiscie tylko mekich. Kiedys zawod ten byl ceniony i stal w hierarchi bardzo wysoko. Dzisiejsze czasy ukazuja cala problematyke obrobkl i wykorzystywania skor naturalnych.
W początkowej fazie garbowania przy użyciu wyłącznie metod naturalnych, ściągnięte ze zwierząt skóry moczy się w betonowym basenie wypełnionym ptasimi odchodami. Ma to na celu między innymi zmiękczenie materiału. Proces ten trwa do dwóch tygodni. Następnie skóry przekładane są do następnych zbiornikow z innymi naturalnymi garbnikami, gdzie są one moczone, a następnie płukane w wodzie.

chudy - 2018-01-20, 19:40

Etap kolejny polega na usunięciu sierści. Po czym skóry są rozwieszane do suszenia i przygotowuje sie je do transportu. W tym miejscu skory tylko sie garbuje, zmiekcza, usuwa wlosy. Niewdzieczna prace maja ci mlodzi ludzie w tych betonowych stagwiach. Sa to odchody golebie, ktore sluza do zmiekczania skor najczesciej wielbladzich. Zapach jest bardzo nieprzyjemny prawie nie do zniesienia mimo tego nie uzywamy miety do zlagodzenia go. Ci mlodzi ludzie zachowuja sie dosc agresywnie, podczas naszego zwiedzania wybuchla tam sprzeczka i zaczeli sobie skakac do gardel. Nasz przewodnik podszedl do nas i zanegowal ich usposobienie, dajac do zrozumienia, ze sa to bardzo konfliktowi pracownicy.
chudy - 2018-01-20, 19:51

Wyszlismy z mieszanymi uczuciami. Zastanawiamy sie czy jest to konieczne by tak mlodzi ludzie pracowali w tak beznadziejnych warunkach? Czy jest konieczne uzywanie wyrobow ze skory naturalnej? Czy mozemy sie bez nich obejsc i jesli nie to dlaczego? Wszystkie te pytania prawie juz rozterki nagle pojawily sie i nie chcialy zniknac!
chudy - 2018-01-20, 20:48

Uliczkami Marakeszu.
chudy - 2018-01-20, 20:58

spacerkiem
chudy - 2018-01-20, 21:06

Magiczny Marakesz opuszczamy jeszcze za dnia by udac sie w strone wody do Al-Dżadida (fr. El Jadida).
chudy - 2018-01-20, 23:04

W drodze do Mazagan napotykamy wielu ludzi ktorzy rownolegle do glownej drogi podrozuja.
chudy - 2018-01-21, 12:41

Odwiedzamy pobliski bardzo malutki targ. Wczoraj padalo wiec grzezniemy troche w blocie ogladajac warzywa, oliwki i owoce.
chudy - 2018-01-21, 12:46

Wjezdzamy do miasta. Dawniej po portugalsku miasto z cytadela nazywalo się Mazagan. Nie jest zbyt duze bo ma ok. 144 tys. mieszkańców. Miasto to zostało założone przez Portugalczyków na początku XVI wieku i pozostało pod ich kontrolą aż do roku 1769. Potem miastozostalo zajete zostalo przez marokańskiego sułtana Muhammad III. Portugalskich mieszkańców ewakuowano i przesiedlono ich do Brazylii. Za panowania Francuzów na początku XX wieku miasto stało się ważnym ośrodkiem administracyjnym regionu.
Pozostałości portugalskiego miasta w Al-Dżadidzie wpisano w 2004 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

chudy - 2018-01-21, 12:59

Chcielismy zwiedzic cysterne w Al-Dżadidzie ale wpadamy do niej trzy minuty przed dopoludniowym zamknieciem. Niestety nie zostajemy wpuszczeni i musimy poczekac do 15 . Pojdziemy pospacerowac troche miedzy murami miasta i zajrzymy do portu.
Portugalczycy wszystko przemysleli, całe miasto wewnątrz murów zaprojektowali tak, by dało się w nim zarówno wygodnie mieszkać, jak też zachowało funkcje obronne. Stojąc obok armat na wysokim południowo-wschodnim bastionie widać morze i port rybacki, z drugiej kanał, obok którego rybacy remontują swoje łódki. Z trzeciej strony jest widok na fortecę. Wszystko w tej architekturze zostało podporządkowane obronności. Tu nie ma żadnych schodów!

Wojciechu - 2018-01-21, 13:04

Oglądam piękne zdjęcia z Waszej afrykańskiej podróży. Pokazane są wyjątkowe krajobrazy, codzienne barwne życie i podróż kamperem. Pomijając dwa piękne doświadczenia, na kamperze chciałbym się zatrzymać. Często go widać na zdjęciach i warunki w jakich pracuje. Drogi raczej nie należą do autostrad. Ciekaw jestem bardzo jak kamper znosi codzienność, czy nie jest zbyt delikatny na te warunki i gdzie go tam naprawiać. ;) :spoko
chudy - 2018-01-21, 13:05

Z portu rybacy wychodza w morze, wygladaja jak galery wychodzacy w morze by stoczyc boj.
chudy - 2018-01-21, 13:23

prof-os napisał/a:
Oglądam piękne zdjęcia z Waszej afrykańskiej podróży. Pokazane są wyjątkowe krajobrazy, codzienne barwne życie i podróż kamperem. Pomijając dwa piękne doświadczenia, na kamperze chciałbym się zatrzymać. Często go widać na zdjęciach i warunki w jakich pracuje. Drogi raczej nie należą do autostrad. Ciekaw jestem bardzo jak kamper znosi codzienność, czy nie jest zbyt delikatny na te warunki i gdzie go tam naprawiać. ;) :spoko

Dla naszego kampera warunki nie są trudne oczywiście czasami trzeba zredukować do jedynki i żółwim tempem pokonać kiepskie drogi, ale spowodowane jest to bardziej chęcią nie wytracenia wszystkiego, co pochowane jest w szafkach, niż kłopotami technicznymi. Dzięki bliźniakom i technicznemu dopuszczeniu do 5.5 Tony obciążenia bardzo sprawnie pokonuje pokazywane tereny. Nigdy nie było jakiegokolwiek problemu technicznego a nawet gdyby się pojawił to Maroko jest wymarzonym miejscem na naprawy jakiegokolwiek auta (może pomijając elektronikę), bo nie są tu wymieniane komponenty, tylko mechanicy do powstałego problemu podchodzą z głowa, zastanawiając się jak rozwiązać powstały problem. Myśmy nie potrzebowali pomocy, (na samym początku spawaliśmy schodek, ale to nie był problem), ale czytaliśmy na Forum, ze jest nawet jakiś mechanik, który przyjechał do usterki skrzyni biegów na parking i tam tez ja wymienił. O takich sytuacjach słyszeliśmy częściej, gdyż jak na warunki marokańskie jest to normalne. Auta naprawia się na drodze, chodnikach i tam gdzie jest to możliwe. Nikogo nie dziwi, ze trzeba gdzieś podjechać i na świeżym powietrzu usunąć usterkę. Gdy zobaczycie Landrovery, które tam jeżdżą lub ciężarówki to u nas już dawno wycofane są z ruchu, tam posłużą jeszcze kolejne lata.

chudy - 2018-01-21, 13:29

Mimo iz produkty sprzedawane na souk sa te same, z naszych obserwacji wynika, ze miasta maja swoje preferencje. Kiedys nie moglismy np. kupic miesa koziego- nigdzie lub trudno jest znalesc banany lub pomidory koktajlowe.
chudy - 2018-01-21, 13:30

Najbardziej znaczący zabytek tego miasta odkryto jednak zupełnie przypadkiem niedawno bo w 1916 roku, gdy właściciel sklepiku, chcacy powiększyć swój sklep przebił się do kolejnego pomieszczenia, którym okazała się wielka piwnica z krzyżowo - żebrowym sklepieniem. Wcześniej to pomieszczenie służyło, jako zbrojownia, która została później przekształcona na wielka cysternę wody, która miała służyć miastu i jego obrońcom podczas susz jak i oblężenia miasta. Wnętrze bije niesamowitym nastrojem, nadal znajduje się tu woda, która niczym lustro odbija lukowe sklepienie.
Za drzwiami oczekuje nas ciemnosc, schodzimy lekko oswietlonymi schodkami w dol i tu zastaje nas niesamowity nastroj a obraz zapiera nam dech w piersiach...

chudy - 2018-01-21, 13:39

kazda z piwnic ma swojego duszka, ta ma starszego przewodnika- szara eminencje!
chudy - 2018-01-21, 15:17

Nastało późne popołudnie i my ruszamy dalej w stronę Casablanki. Jak do tej pory auto sprawuje się świetnie i my mamy się dobrze. Omijamy duze miasta z wyjatkiem Marrakeszu, ale Casablanka kusi nas z jednego powodu - Meczetu Hassana II. Dzięki nawigacji patrzymy gdzie moglibyśmy się naszym żuczkiem zatrzymać. Wygląda na to, ze nawet pod samym Meczetem będziemy mieli wystarczająco duzo miejsca. Jak do tej pory nie korzystaliśmy z płatnych parkingów (oprocz Marakeszu) jak i placy kempingowych. Zawsze wyszukiwaliśmy jakieś uroczysko, gdzie słychać było szum morze lub widok rozciągający się przed naszym oknem bardzo nas zauroczył.
chudy - 2018-01-21, 15:35

Casablanca, wielu kojarzy sie z filmem Michaela Curtiza dla mnie jest to miasto portowe i targi. Ostatnimi laty Casablanka bardzo mocno sie rozwinela i jest duza metropolia z ogromnymi roznicami. Te roznice sa rowniez tu przed Meczetem Hassana II widoczne. Piekna, strzelista budowla przed ktora z jednej strony rozciaga sie ocean (wznosi się ona na sztucznym nasypie ponad wodami Oceanu Atlantyckiego) z drugiej strony rozciaga sie dosc uboga dzielnica Casablanki.
chudy - 2018-01-21, 15:54

Meczet Hasana II (arab. مسجد الحسن الثاني). Jego budowę rozpoczęto w 1986 roku jako spełnienie woli króla Hasana II, wyrażonej w dniu jego 51 urodzin. Świątynię ukończono jednak dopiero 30 sierpnia 1993 roku pomimo, ze rzemieslnicy pracowali na okraglo. Krol swojego czasu przychylil sie do glosow, ktore pojawialy sie w spoleczenstwie, mowiace o tym, ze Casablanka nie ma zadnego obiektu przyciagajacego i pokazujacego swietnosc tego miasta. I prosze! Dzieki woli krola powstal architektoniczny hightech. Meczet Hasana II jest trzecim pod względem wielkości meczetem na świecie (ustępuje meczetowi w Mekce)a minaret meczetu ma aż 210 metrów wysokosci i jest najwyzsza wieza meczetu na swiecie.
chudy - 2018-01-21, 15:59

W nocy z minaretu wysyłane są potężne wiązki laserów, które jednoznacznie wskazują kierunek Mekki. Widziane sa ponoc z odleglosci 25 km. Meczet Hassana II został zaprojektowany przez wybitnego francuskiego architekta Michela Pinseau i nie szczedzono tu szlachetnego budulca. Wycenia sie ja na 600-800 miliardow dolarow.
chudy - 2018-01-21, 16:43

Budowla ta zaskakuje nowoczesnością rozwiązań technicznych. Nasz przewodnik, bez przewodnika nie mozna zwiedzac meczetu powiedzial, ze jest "bombastyczny"! W jego wnętrzach został zainstalowany system ogrzewania podłóg, elektryczne drzwi, odsuwany automatycznie dach, tytanowe drzwi poniewaz tytan nie koroduje. Z zewnątrz zauważalne są w konstrukcji meczetu silne wpływy francuskie, jednakże samo wnętrze należy zaliczyć do typowo marokańskich. Drewno cedrowe do budowy meczetu zostało sprowadzone z Atlasu Średniego, marmury pochodzą z Agadiru, zaś granit z Tafraoute.
chudy - 2018-01-21, 16:58

W głównej sali modlitewnej może pomieścić się 25 tysięcy muzułmanów, a na jego rozległym dziedzińcu dalsze 80 tysięcy. Czasami, w czasie modlitw, otwierany jest również wielki dach świątyni.
Po zalozeniu butow schodzimy w dol swiatyni do pomieszczen gdzie muzelmani musza sie obmyc. Ponoc tutaj na dole znajduje sie tez hammam ale niestety nie dane nam bylo go zwiedzic.

chudy - 2018-01-21, 17:04

Ornamentyka jest niesamowita
chudy - 2018-01-21, 17:21

Wyjerzdzamy z Casablanki nie psujac sobie widokow. Przejezdzac bedziemy przez Larach by wieczorem podstawic sie gdziec kolo Tanga Med, gdyz jutro wyruszamy promem w strone Wloch.
chudy - 2018-01-21, 17:27

Dojerzdzamy do Larach by juz pod wieczor zwiedzic Fort Alkabib.
chudy - 2018-01-21, 17:36

Chcielismy w pierszej mysli postawic sie juz w porcie TangaMed by tam spokojnie przespac noc ale dlaczego? Przeciez jak do tej pory w miejscowosciach nie czulismy sie zagrozeni. Konczy nam sie paliwo wiec zjedziemy szukajac stacji. W nocy widzimy tylko, ze jest woda, co nam bardzo odpowieda, chlupot i dzwiek zabieranych kamieni po raz ostatni utuli nas w Maroko do snu.
chudy - 2018-01-21, 17:41

Rano ukazuje sie nam w calej okazalosci nasza miejscowka. Okazuje sie, ze stanelismy przed malym wjazdem na cypel. Jest on dosc dobrze szczerzony przez ochrone, co i nam sie przysluzylo. To co za nami nie bylo zbyt slyszalne a przed nami...
chudy - 2018-01-21, 17:47

Idziemy na druga strone. Stamtąd widac juz Hiszpanie, miejsce w ktorym w zeszlym roku bylismy i stalismy w Valdevaqueros. Ta jasna plama to lacha piachu, ktora ciagle jest tam nanoszona.
Duzo widzielismy, schodzilismy nawet buty (zart, fantastyczne bylo to, ze ich nie uzywalismy, bo klapki - to nie buty). Nasza uwage przyciagaja dwie ciezarowki a raczej czlowiek miedzy nimi. Modli sie nawet tutaj! To taki kraj, religia jest jego nieodlaczna czescia.

chudy - 2018-01-21, 18:15

Jedziemy na prom. Od znajomych wiemy, ze maja tutaj rentgena i trzba auto przeswietlic. Jesli trzeba, to trzeba. I jeszcze na sam koniec wypelniamy kartki wyjazdowe i oddajemy ta na samochod, ktorej pilnowalismy jak oka w glowie. Musielibysmy sie bardzo tlumaczyc, gdyby nagle jej zabraklo. Slyszelismy nawet o aresztowaniach, gdy chciano opuscic Maroko bez samochodu. Pracownicy GrimaldiLines zamieniaja naszego e-maila na bilety i pomimo, iz sa pracownikami i wykonuja tylko swoja prace prosza o napiwek za wykonana usluge. To jest Maroko, kto ma czelnosc upomina sie o pieniadze. Mowimy, ze juz nie mamy, to prosza o czekolade! Tej to juz od dawna nie widzielismy.
chudy - 2018-01-21, 19:15

Kochani, jaka byla nasza podroz. Fantastycznie niesamowita. Widzielismy duzo, plywalismy kitowalismy bardzo duzo, poznalismy ludzi i kraj pelen sprzecznosci ale wlasnie takie sytuacje uswiadamiaja nam jak niewiele trzeba by zyc!
Maroko jest bardzo pieknym krajem i mamy nadzieje, ze udalo nam sie to udokumentowac naszymi zdjeciami. Nie spotkalismy sie z wrogoscia i checia nadmiernego oszukania nas (oczywiscie na poczatku gdy sie nie znalismy ceny byly wyzsze ale potem gdy wiedzielismy moglismy pertraktowac), natomiast w sytuacjach gdy potrzebowalismy pomocy marokanczycy byli przeuczynni i bylo to dla nich oczywiste, zeby pomoc. Nie mielismy tez wrazenia, ze gdyby nam sie cos stalo nie otrzymalibysmy pomocy. Nasz znajomy zlamal reke i trafil do szpitala, byl bardzo zadowolony. Ten a Dakhla nie odbiega fachowoscia od Europejskich. Podczas tego wyjazdu uswiadomilismy sobie, ze nasze dodatkowe ubezpieczenie w razie potrzebnego transportu do domu dotyczy tylko Europy. Nigdy wczesniej sie nad tym nie zastanawialismy. To jest jednak wazne. O samochodzie juz pisalam, jesli chcecie zrobic interes przyjedzcie tu rozklekotamym, zostanie naprawiony, zamontujecie sobie kozie skorzane siedzenia, ktore do konca zycia beda pachnialy i tym samym przypominaly Wam o Maroko. Ale tak na powaznie, odwazcie sie bo warto! To kraj skrajnosci ale piekny!

chudy - 2018-01-21, 19:17

KONIEC.
chudy - 2018-01-21, 19:18

Oczywiscie z mojej strony.
slawwoj - 2018-01-21, 19:32

Świetna relacja.
Wojciechu - 2018-01-21, 19:59

Noo muszę Wam przekazać, że jestem pod ogromnym wrażeniem całej eskapady i relacji z niej. To była czysta przyjemność śledzić Wasze losy i mocno pozytywnie zazdrościć. Tak powinna wyglądać relacja na forum podróżniczym. Może kiedyś się odważę, na pewno byłby to wyjazd z drugą załogą kamperowa. Na razie poświęcę tę afrykańską relacje moim uczniakom. Pozdrawiam i czekam na kolejne Wasze podróże. ;) :spoko :pifko
Janwil - 2018-01-21, 20:28

Gratuluję i sam nabieram odwagi. Napiszcie jak się sprawował sam kamper...
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2018-01-21, 21:23

:roza: :bukiet: :kwiatek2 Barbara
WODNIK - 2018-01-21, 21:37

Brawo, szkoda że to koniec tej wyprawy. Super się czytało i oglądało. :pifko
Filip - 2018-01-21, 23:04

BRAWO BRAWO BRAWO
Byłem w Maroku jako młody człowiek
Jeśli uda mi się spędzić emeryturę w kamperze to Maroko na pewno będzie w planach.
Dzięki Waszej relacji :) :roza:

Comsio - 2018-01-21, 23:14

Wielkie dzięki że wam się chciało, było superowo.info :ok :spoko
koko - 2018-01-22, 17:25

:spoko :bukiet: :kwiatki: :roza: :pifko
Endi - 2018-01-22, 17:50

Byliśmy w Maroko ale to była mała objazdówka.. Casablanca , Marakesz. Twoja świetna relacja chudy zmotywowała mnie i myślę, że warto było by tam pojechać kamperem, właśnie w okresie jesień -zima. Na razie podróżujemy tylko latem a tam upały ale myślę, że już wkrótce to się zmieni :) i pojedziemy na zimę.

:pifko

MER-lin - 2018-01-22, 18:06

Z przyjemnością czytałem waszą opowieść o podróży po Maroko i oglądałem zdjęcia. Mieliście widzę podobną ocenę kraju do mojej - bezpiecznie i sympatycznie ( może trochę za dużo parkingowych ;) . Warto tam wrócić i poczuć trochę swobody po przeregulowanej i nieraz zbyt poukładanej Europie. :roza:
jacek stec - 2018-01-22, 19:01

:roza: dziękujemy
grzegorz_wol - 2018-01-22, 19:03

Wielkie dzięki!

Sprawiacie, że w te zimne i ciemne w Polsce dni jest cieplej i jaśniej... jakoś.

:pifko

jerry Gdansk - 2018-01-22, 21:44

Szkoda, ze to już koniec Waszej wyprawy i oczywiście wspaniałych zdjęć.
:pifko

chudy - 2018-01-22, 22:53

Serdecznie dziekujemy za wszystkie cieple slowa, teraz i tu w zimnej Europie! To do czego trudno jest sie nam teraz przyzwyczaic to brak slonca, kolorow i noszenia butow!
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2018-01-23, 09:43

Dagmara napisałam meila do ciebie,bo na forum już pewnie nie będziesz zaglądać.Barbara Muzyk :spoko
Janwil - 2018-01-23, 11:43

6 tygodni a ile km przejechaliście? Jak wytrzymał to kamper i Wy też? Spróbójcie podsumować Wasza Wyprawę tj. Andrzej 123. na jego blogu. Czy z nim się zgadzacie?
Dziękuję za relacje. Brawo!!!

Mikesz - 2018-01-23, 21:41

I ja i ja dziękuję za relację. :brawo:
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2018-01-24, 09:06

Janwil napisał/a:
6 tygodni a ile km przejechaliście? Jak wytrzymał to kamper i Wy też? Spróbójcie podsumować Wasza Wyprawę tj. Andrzej 123. na jego blogu. Czy z nim się zgadzacie?
Dziękuję za relacje. Brawo!!!
Chudy nie zna bloga and 123.napisalam meila z Twoimi zapytaniami zobaczymy co odpiszą :?:
Janwil - 2018-01-27, 20:14

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
Janwil napisał/a:
6 tygodni a ile km przejechaliście? Jak wytrzymał to kamper i Wy też? Spróbójcie podsumować Wasza Wyprawę tj. Andrzej 123. na jego blogu. Czy z nim się zgadzacie?
Dziękuję za relacje. Brawo!!!
Chudy nie zna bloga and 123.napisalam meila z Twoimi zapytaniami zobaczymy co odpiszą :?:


Dziękuję, pozdrawiam.

zbyszekwoj - 2018-09-30, 18:40

My dziękujemy za relację, oraz specjalne dzieki za fiszke która w końcu doszła. Pifko oczywiscie. :pifko
Arnold1 - 2018-10-24, 18:45

Wielkie dzięki za wspaniałą relację. Super komentarze i niezwykle fotki. :pifko :pifko .
Przeczytałem dopiero 15 stron, zostało kolejnych 15, ale już teraz DZIĘKUJĘ za relacje.
EDIT - doczytałem do końca :) Super relacja.
Właśnie przymierzam się na 2-3 miesięczny wypad do Maroko po 15 stycznia 2019. Wasza relacja jest niezwykłym kompendium wiedzy. Jeszcze raz dzięki!
Czy gdzieś publikujecie mapkę z trasą dojazdową i po Maroku? Macie może zebrane wszystkie koordynaty GPS postojowe w jednym pliku, tabelce?
I jeszcze techniczne pytanko: jak tam z pieniędzmi i wymianą? CC VISA, Mastercard? Bankomaty? Kantory? Co brać w cash $ czy €?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group