Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Norwegia - Nasze norweskie wakacje - relacja

Stanek - 2018-07-13, 08:16
Temat postu: Nasze norweskie wakacje - relacja
12.07.2018 Warszawa-Gdynia

Nareszcie nadszedł dzień wyjazdu na wakacje. Od rana ogarniamy pakowanie kampera i udaje nam się ruszyć planowo około południa. Jeszcze tylko tankowanie do pełna na stacji Auchan (4.93 zł/l) i kierunek północ. Bez niespodzianek pokonujemy trasę do Gdańska drogą nr 7. Około 17:00 meldujemy się u znajomych w Gdańsku gdzie zostawiam sprzęt windsurfingowy. W Norwegii raczej się nie przyda za to po powrocie będzie jak znalazł. Potem jeszcze ostatnie zakupy i oczywiście tankowanie pod korek (4,89 zł/l). Tutaj miła niespodzianka - spalanie na trasie Warszawa-Gdańsk 8.4 litra na 100 km. Całkiem nieźle jak na zapakowane po brzegi kampera z dechą na dachu. Po 21:00 parkujemy w Gdyni na parkingu przy porcie. Zmęczeni, ale podekscytowani jutrzejszym rejsem kładziemy się do łóżek.

TUTAJ jest mapa naszej trasy, którą postaram się w miarę możliwości uzupełniać.

Stanek - 2018-07-14, 07:58

13.07.2018 Gdynia-Kalmar

Po deszczowej nocy ranek wita nas pochmurnym niebem. Zbieramy się sprawnie i po śniadaniu podjeżdżamy do odprawy na prom. Ustawiamy się w kolejce i czekamy na naszą kolej. Po kilku minutach wjeżdżamy na pokład. Zakręcam gaz i ustawiam lodówkę na 12V oraz przy wykorzystaniu mojego "super" sterownika opartego na arduino ustawiam tryb termostatyczny. To będzie pierwszy poważny test. Udajemy się na pokład i zajmujemy miejsca. Prom odbija punktualnie o 9:00. Na promie są dostępne gniazdka 230V oraz Wi-Fi, które doskonale działało w porcie, ale no morzu już słabiej. UWAGA! W trakcie rejsu pojawia się sieć komórkowa w roamingu z kosmicznymi taryfami - np. odebranie rozmowy 5 zł/min, a wykonanie połączenia 8 zł/min. Pogoda nie rozpieszcza. Jest pochmurno i czasami pada deszcz. Około 16:00 zostawiamy chmury za rufą i zaczyna przebłyskiwać słońce, a 18:00 pojawia się już na dobre. Widzimy już pierwsze wysepki u wybrzeży Szwecji. Do brzegu dobijamy o 19:30. Schodzimy pod pokład. Z ciekawością sprawdzam co dzieje się z lodówką. Urządzenie sprawdziło się bardzo dobrze. Akumulator został odłączony o 19:07 gdy napięcie spadło do 11.4V. Temperatura w zamrażalniku w momencie naszego przyjścia wynosiła -5 stopni więc wygląda na to, że sterownik sprawdził się w 100%. Oczywiście jak najszybciej przełączam lodówkę na gaz i aby podładować akumulator postanawiamy przejechać jeszcze trochę kilometrów. Na miejsce noclegu wybieramy miejscowość Kalmar. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze w miejscu obsługi kamperów i oporządzamy kamperka. Na parking w miejscowości Kalmar docieramy już o zmroku. Parkujemy w towarzystwie kilkunastu kamperów. Dobranoc.

N 56.669601 E 16.299000 - serwis przy autostradzie blisko miejscowości Kalmar
N 56.657610 E 16.347299 - darmowy parking w miejscowości Kalmar, brak mediów

slawwoj - 2018-07-14, 08:38

Ile kosztował prom ?
Stanek - 2018-07-14, 11:35

slawwoj napisał/a:
Ile kosztował prom ?


W obie strony ok. 1400 zł. Dokładnej kwoty nie pamiętam, ale sprawdzę jak wrócimy do kampera.

Jurek121175 - 2018-07-14, 12:18

Jak zawsze zapowiada się super relacja :kawka:
Stanek - 2018-07-14, 12:28

slawwoj napisał/a:
Ile kosztował prom ?


Sprawdziłem - 1441 zł w obie strony. Z tym, że w jedną stronę mieliśmy bilet z możliwością zmiany terminu (droższy o 100 zł).

Stanek - 2018-07-15, 06:37

14.07.2018 Kalmar-Gusum

Ranek wita nas słoneczny i ciepły. Po śniadaniu wsiadamy na rowery i jedziemy zwiedzić okolicę. Blisko parkingu jest plaża na której natrafiamy na konkurs rzeźb z piasku. Odbywa się także 21-jedno kilometrowy bieg po okolicy więc jest gwarno. Dalej jedziemy pod zamek kalmarski. Obok jest cmentarz na którym zauważamy ogólnodostępne stojaki z konewkami, grabkami i innymi akcesoriami. Co ciekawe wszystko jest na swoim miejscu. Nikt sobie nie "pożyczył". Wygląda to schludnie i nie ma potrzeby chowania za pomnikiem swoich "zabawek" żeby przypadkiem ktoś nie wziął. Dalej jedziemy do portu. Mieliśmy nadzieję, że może uda nam się przeprawić z rowerami na Olandię i tam zrobić przejażdżkę, ale cena promu (55 SEK za osobę w jedną stronę) skutecznie nas zniechęciła. Niestety mostem nie można przejechać na rowerach więc odpuszczamy. Za to robimy sobie spacer po uliczkach starego miasta. Miasteczka nie mogę nazwać urokliwym. Jest oczywiście czysto i schludnie, ale wszystkie uliczki są takie same. Sporo jest nowoczesnych budynków niespecjalnie pasujących do starówki. I jeszcze ta wszędobylska komercja. Oceńcie zresztą sami na zdjęciach. Wracamy do kampera. Pakujemy rowery i ruszamy w dalszą drogę. Jedziemy trasą E22 na północ. Dzień jest wręcz upalny. Temperatura sięga 30 stopni. Po dwóch godzinach jazdy robimy sobie przerwę na mecz. Brawo Belgia! Po meczu ruszamy dalej i tak około 19:00 docieramy w okolice miejscowości Gusum gdzie zatrzymujemy się na noc nad urokliwym niewielkim jeziorkiem. Mimo, że jest po 19:00 słońce jeszcze fajnie przygrzewa, a woda w jeziorze okazuje się całkiem ciepła. Korzystamy więc z okazji i wskakujemy do wody. Po kąpieli resztę wieczoru spędzamy na leniuchowaniu.

N 58.215447 E 16.470303 – dzikie miejsce nad niewielkim urokliwym jeziorkiem, brak mediów

moskit - 2018-07-15, 07:43

Droga 22 jest bardzo urokliwa warto zatrzymać się przy zameczku obok jest kaplica i grobowiec poprzednich właścicieli i obok rosnące rododendrony pierwszy raz widzieliśmy tak olbrzymie krzewy . Brama niestety zawsze jest zamknięta właściciele jak to Szwedzi wolą znajome twarze najlepiej widziane w lustrze
drwoy - 2018-07-15, 09:13

Przyjemności i mocy wrażeń.
jarek73 - 2018-07-15, 10:51

lubię Wasze relacje , i wreszcie Skandynawia :spoko
Stanek - 2018-07-15, 17:47

drwoy napisał/a:
Przyjemności i mocy wrażeń.


Dzięki.

Stanek - 2018-07-15, 17:48

jarek73 napisał/a:
lubię Wasze relacje , i wreszcie Skandynawia :spoko


Thx

Stanek - 2018-07-15, 21:06

15.07.2018 Gusum-Nynashamn-Sztokholm

Kolejny dzień wita nas bezchmurnym niebem. Słoneczko przygrzewa. Pogoda niczym w Hiszpanii. Przed śniadaniem idziemy na krótki spacer do kolejnego jeziora. Nad brzeg nie da się dojechać samochodem, ale samo jezioro i brzeg jeszcze bardziej zachęcają do kąpieli. Po śniadaniu zbieramy się i ruszamy kamperem na drogę E22, a następnie autostradą E4 jedziemy na północ. Za miejscowością Sodertalje skręcamy w prawo w drogę 225, którą docieramy do miejscowości Nynashamn. Tutaj odwiedzamy, mieszkającą na stałe, koleżankę Eli z lat szkolnych. Zostajemy oprowadzeni po urokliwej okolicy miasteczka. Dziękujemy za wycieczkę :) Po miłej wizycie zbieramy się i autostradą 73 docieramy do Sztokholmu. Zatrzymujemy się na bezpłatnym parkingu niedaleko wieży telewizyjnej. Udało nam się zdążyć na drugą połowę finału mistrzostw świata. Po meczu ruszamy na spacer po okolicy. Okrążamy półwysep obserwując pływające po zatoce statki i jachty. Po pełnym wrażeń dniu wracamy na parking do naszego domu na kółkach. Jutro mamy w planach zwiedzanie stolicy Szwecji.

N 59.329983 E 18.148641 - Sztokholm - darmowy parking niedaleko wieży telewizyjnej, brak mediów

krzlac - 2018-07-16, 08:08

W Sztokholmie polecam Muzeum-Okręt III Waza.
moskit - 2018-07-16, 09:09

Mapa wpływów Rzeczypospolitej też łezką w oku zakręci , Koniecznie wejdzie do sali kinowej bardzo fajnie zrobiony film o historii budowy i wydobycia okrętu Waza
Stanek - 2018-07-17, 06:36

16.07.2018 Sztokholm-Knivsta

Po spokojnej nocy wstaje upalny dzień. Niezbyt to dobra pogoda na zwiedzanie miasta, ale nie mamy wyboru. Na rowerach wygodną ścieżką wzdłuż kanału docieramy do promenady nadbrzeżnej. Następnie jedziemy na starówkę po drodze oglądając centrum kulturalne i synagogę. Robimy sobie spacer po starym mieście wąskimi uliczkami z niezliczonymi sklepami z pamiątkami. Następnie przejeżdżamy pod ratusz miejski, potem na główny deptak i zmęczeni upałem wracamy do kampera. Tak po krótce opisałem naszą pieszo-rowerową wycieczkę po Sztokholmie. Wiadomo, że przez pół dnia nie da się zwiedzić miasta, ale stolica Szwecji nie jest głównym celem naszej wyprawy i nie możemy poświęcić jej więcej czasu. Mam takie trzy spostrzeżenia z tych kilku godzin spędzonych w Sztokholmie. Po pierwsze teraz Sztokholm to jeden wielki plac budowy. Wszędzie pełno dźwigów, barierek, płotów, rusztowań. To dobrze, ale dla widoków już mniej dobrze. Po drugie czuliśmy się w mieście komfortowo (pomijając upał) nie widzieliśmy bezdomnych/uchodźców na ulicach, nikt nas nie zaczepiał itp. Zupełnie odwrotnie niż np. w Lizbonie. Po trzecie jazda rowerami po mieście. Spodziewałem się infrastruktury rowerowej przynajmniej tak dobrej jak w Kopenhadze czy Amsterdamie. Tutaj niby ścieżki rowerowe są, ale cały ten system nie jest zbyt składny. Często się te drogi rowerowe urywają w najmniej oczekiwanych momentach. Może trzeba się do tego przyzwyczaić. Rowerów na ulicach nie było tak dużo jak bym się spodziewał. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że porównywalnie dużo jak w Warszawie. Po powrocie do kampera ogarniamy się i ruszamy dalej drogą E4 na północ. Wcześniej jeszcze zatrzymujemy się niedaleko naszego parkingu przy kratce gdzie można wylać nieczystości. Na nocleg stajemy w miejscowości Knivsta na darmowym parkingu przy kąpielisku. Wieczorem przy tak ładniej pogodzie parking jest zatłoczony, ale udaje nam się wcisnąć. Tutaj kończymy kolejny dzień naszej podróży.

N 59.339401 E 18.116100 – Sztokholm – kratka do zrzutu nieczystości, brak wody

N 59.723791 E 17.803665 – Knivsta – bezpłatny parking przy kąpielisku, toalety, śmietniki, brak mediów

moskit - 2018-07-17, 08:14

Fajne miejsce na odpoczynek Angersjons
krzlac - 2018-07-17, 08:37

Stanek napisał/a:
Niezbyt to dobra pogoda na zwiedzanie miasta


Jak najszybciej w norweskie góry i fiordy, szkoda czasu na metropolie. :spoko

Stanek - 2018-07-18, 07:13

17.07.2018 Knivsta-Gansvikshamn

Rano wita nas kolejny słoneczny dzień. Po śniadaniu ruszamy dalej na północ dosyć monotonną drogą E4. Musimy gdzieś zatankować wodę odwiedzamy więc kilka przydrożnych parkingów. Niestety na żadnym nie ma wody są za to toalety i na każdym był punkt do „wyprowadzenia kota”. Wodę znajdujemy na stacji benzynowej w miejscowości Gavle. Z pełnym zbiornikiem wody jedziemy dalej. Po przejechaniu około 150 km krajobraz staje się trochę mniej monotonny. Pojawiają się jeziora i wzniesienia. Tak docieramy do miasta Sundsvall gdzie zjeżdżamy do dużego centrum handlowego na stację benzynową aby tym razem zatankować paliwo. Koszt paliwa 15.41 SEK/litr (6,50 zł/litr :gwm ). Przy okazji obliczam spalanie od ostatniego tankowania czyli od Gdańska – 8,3 litra na 100 km. Monotonna i płaska droga sprzyja ekonomicznej jeździe, ale najbardziej sprzyja cena oleju napędowego :diabelski_usmiech W miejscowości Harnosand opuszczamy E4 i kierujemy się w stronę wybrzeża. W pobliżu wioski Gansvikshamn znajdujemy obszerny parking przy zatoce z piaszczystą plażą. Jest to według przewodnika jedna z najlepszych plaż w Skandynawii. Tutaj postanawiamy zostać na noc. Mimo, że jest 18:00 słońce jeszcze wysoko i grzeje więc wieczór spędzamy na plaży i spacerując po okolicznych skałkach. Woda jest zimna i nie odważamy się na kąpiel zadawalając się moczeniem nóg. Nie przeszkadza to Szwedom, którzy kąpią się w najlepsze jakby byli w Grecji.

N 60.656745 E 17.133893 – Gavle – stacja benzynowa z możliwością nabrania wody

N 62.600866 E 18.027313 – Gansvikshamn – obszerny darmowy parking przy plaży, brak mediów, na plaży toalety

Stanek - 2018-07-19, 07:31

18.07.2018 Gansvikshamn-Skuleskogen-Djakneboda

Dzisiaj w nocy podobno nie zrobiło się ciemno. Tak twierdzi moja żona. Ja nie wiem, bo w nocy śpię ;) Po śniadaniu ruszamy dalej drogą E4 na północ. Po około 90 km zjeżdżamy z trasy i po przejechaniu kolejnych 8 km drogami szutrowymi parkujemy przy północnym wejściu do parku narodowego Skuleskogen. Dla rozprostowania kości idziemy na pieszą wycieczkę po parku. Wejście do parku jest bezpłatne. Na początku trasy są stojaki z mapkami. My postanawiamy przejść trasę tak aby zaliczyć największe atrakcje parku czyli wąwóz Slattdalsskreven oraz najwyższy szczyt Slattdalsberget. Ruszamy więc ścieżką przez las. Po kilkunastu minutach zatrzymujemy się przy niewielkim wodospadzie. Następnie szlak wiedzie trochę pod górę i dochodzimy do niewielkiego jeziorka. Obchodzimy je po lewej stronie i po niedługim marszu docieramy do większego jeziora gdzie można się wykąpać. Następnie wspinamy się coraz wyżej. Drzewa są coraz mniejsze i pojawiają się widoki. Tak docieramy do wąwozu. Wąwóz nie jest szczególnie długi, ale za to jego pionowe ściany wznoszą się na 40 metrów. Za wąwozem szlak się rozgałęzia w lewo prowadzi do góry na szczyt Slattdalsberget w prawo w dół w stronę wejścia południowego. Tu się rozdzielamy. Ja idę na szczyt Ela i Kacper postanawiają iść w dół. Po niedługim dosyć stromym podejściu zdobywam szczyt, który oznaczony jest kopcem kamieni. Wysiłek wynagradzają widoki. Dalej trasa prowadzi dosyć łagodnie w dół. Szlak jest dosyć dobrze oznakowany kopczykami z kamieni z niebiską kropką. Trzeba jednak być czujnym, bo łatwo zmylić drogę. Jeśli nie widzisz kolejnego kopczyka i kropki to znaczy, że poszedłeś w złym kierunku. Po niedługim marszu w dół dołączam z powrotem do szlaku pomarańczowego i spotykam się z Elą i Kacprem. Dalej razem idziemy w dół. Docieramy nad brzeg morza w okolicach południowego wejścia do parku. Po około 8 km marszu brzegiem morza wracamy do kampera. Po drodze mijamy kilka fajnych dzikich plaż dobrych do kąpieli. Cała trasa to około 14-15 km i przejście zajęło nam około 6 godzin. Po posiłku jedziemy dalej na północ. Mimo, że jest po 18:00 słońce jeszcze wysoko. Pokonujemy około 180 km i na noc zjeżdżamy do miejscowości Djakneboda nad niewielkie jeziorko.

N 63.135078 E 18.515824 – Skuleskogen - parking przy północnym wejściu, wyznaczone miejsca dla kamperów, toalety, brak wody

N 63.997985 E 20.805058 – Djakneboda – bezpłatny parking nad niewielkim jeziorem, toalety, natrysk, woda pitna, pomost, plac zabaw, miejsce na grilla

krzlac - 2018-07-19, 13:29

A widziałeś w lesie usypiska kamieni? Tam kiedyś było dno zamarzniętego morza (zatoki Botnickiej) Jak lód stopniał to na skutek spadku ciśnienia teren podniósł się i dalej się podnosi (6 do 8 mm rocznie). Dzisiaj można oglądać morskie kamienie w lesie, kilkadziesiąt mnpm.

"Höga Kusten jest najwyższą na świecie linią brzegową powstałą po ostatnim zlodowaceniu. Szczyt Skuleberget leży 294 metry ponad obecnym poziomem morza i jest jednym z najwyższych punktów na linii brzegowej Höga Kusten. Całkowite podniesienie ziemi o 800 metrów jest niespotykane gdzie indziej na świecie. Najbardziej niezwykłą formą geologiczną w Skuleskogen jest mini wąwóz skalny, a właściwie szczelina Slåttdalsskrevan, która ma 200 metrów długości, 40 metrów głębokości i 7 metrów szerokości. Powstała ona w wyniku pęknięcia ogromnej masy skalnej - skorupy budującej całe wzniesienie zbudowane z granitu rapakiwi."

Teraz jak skręcisz z E4 na północny-północny-zachód musisz zacząć uważać na renifery.
Pozdrawiam.

Stanek - 2018-07-20, 07:09

krzlac napisał/a:

Teraz jak skręcisz z E4 na północny-północny-zachód musisz zacząć uważać na renifery.


Jest tak gorąco, że renifery się pochowały w klimatyzowanych stajniach :haha:

Stanek - 2018-07-20, 07:22

19.07.2018 Djakneboda-Jokkmokk

Rano ruszamy w dalszą drogę na północ. Trasą E4 docieramy do miejscowości Luela gdzie odbijamy na północny-zachód drogą nr 97. Zatrzymujemy się w miejscowości Gammelstad gdzie znajduje się wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO wioska parafialna. Jest to jedna z 18 takich wiosek zachowanych w Szwecji, ale ta jest podobno największa. W dawnych czasach dawały one schronienie wiernym przybywającym do kościoła z odległych wsi. Przechadzamy się między czerwonymi domkami z białymi okiennicami. Niektóre z nich są zamieszkane, inne są do wynajęcia, a w jeszcze innych są sklepiki i wystawy. Warto pozaglądać do tych niezamieszkanych przez okna do środka bo wnętrza urządzone są tak jak dawniej. W centrum odwiedzających na piętrze znajduje się wystawa i malutka sala kinowa gdzie wyświetlany jest film pokazujący wioskę w różnych porach roku. Szczególnie ciekawe są ujęcia z zimy. Warto zajrzeć też do kościoła. Po spacerze urokliwymi uliczkami ruszamy dalej drogą nr 97 zagłębiając się w Laponię krainę Samów. Ze wzniesienia drogi widzimy w oddali pożar lasu. Po chwili mijamy startujący helikopter z podwieszonym zasobnikiem na wodę. Po około 130 kilometrach docieramy do koła podbiegunowego. Jest tutaj wiata i tablice informacyjne. Pogoda niespotykana. Temperatura o 18:00 sięga prawie 32 stopni, a my w tym roku obraliśmy kierunek północny żeby odpocząć od upałów. Nie znaczy to, że narzekamy. Mimo tych temperatur jest i tak lepiej niż w Grecji, bo przynajmniej jest czym oddychać. Po krótkim postoju i pamiątkowych fotkach jedziemy dalej i docieramy do miasteczka Jokkmokk gdzie dołączamy do drogi E45, którą będziemy dalej podążać w kierunku Norwegii. Teraz jednak zbaczamy w prawo i szutrową drogą docieramy do dzikiego miejsca nad jeziorem gdzie stajemy na noc. Kryształowo czysta woda w jeziorze i temperatura powietrza zachęcają do kąpieli co też czynię. Wieczorem fakt przekroczenia koła podbiegunowego postanawiamy uczcić butelką wina.

N 65.648088 E 22.029139 – Gammelstad – bezpłatny parking przy wiosce parafialnej, sklep z lapońskimi pamiątkami, toalety czynne 9:00-19:00, można zostać na noc

N 66.604568 E 19.888649 – Jokkmokk – dzikie miejsce nad jeziorem, miejsce na ognisko, sławojka

P.S. Dla tych co może nie zauważyli w pierwszym poście dodałem mapkę z naszą trasą. Dla przypomnienia umieszczam link jeszcze raz ->
KILKNIJ ABY ZOBACZYĆ MAPĘ

moskit - 2018-07-20, 09:45

Jak będziecie przekraczali granicę w Riksgransen na drodze 10 warto zatrzymać się na parkingu i obejrzeć okolicę skały i jeziorka w zagłębieniach są niesamowite i oczywiści domki postawione na skałach tak od "czapy" oczywiście według standardów zachodnio europejskich ale już Norweskich to zupełnie inna sprawa
Stanek - 2018-07-21, 07:50

20.07.2018 – Jokkmokk-Evenes

Rano wracamy na drogę E45, która w okolicy miejscowości Gallivare łączy się z E10 prowadzącą do norweskiej granicy i dalej na Lofoty. Wcześniej zatrzymujemy się przy jednej z wielu elektrowni wodnej. Jest tutaj niewielkie centrum dla odwiedzających z informacjami o elektrowni i regionie. Na zewnątrz urządzono miniaturową elektrownię z systemem rur, zaworów i przepustów gdzie można w praktyce przetestować działanie elektrowni wodnej. Przed miejscowością Kiruna zbaczamy kawałek z naszej trasy, aby zatrzymać się na niewielkim parkingu przy lodowym hotelu. Co prawda z prawdziwego hotelu nie została nawet kałuża to jest tutaj budynek w którym utrzymywana jest ujemna temperatura i wnętrza są nawet w lecie lodowe. Za 290 koron można wejść do środka. Nawet nie chcę myśleć ile kosztuje doba hotelowa. Wracamy na naszą trasę i przejeżdżamy przez Kirunę gdzie krajobraz psują hałdy kopalni rudy żelaza nad którymi w czasie drugiej wojny światowej kontrolę chcieli przejąć Niemcy przerywając dostawy surowca dla Aliantów. Z każdym kilometrem przejechanym na północ zmienia się krajobraz. Lasy stają coraz rzadsze, a drzewa iglaste karłowate ustępując w końcu miejsca niewielkim liściastym brzozom. Temperatura spada i jak na Laponię przystało na drodze pojawiają się renifery. Mijamy całe stado. Później też kilku samotników przechadzających się po drodze. Pogoda zmienia się. Pojawiają się chmury z których pada niewielki deszcz. Tak docieramy do granicy i żegnamy na razie Szwecję krainę zielonych lasów i samochodów Volvo, a witamy Norwegię krainę trolli i pięknych widoków. Po przekroczeniu granicy krajobraz zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Okolica jest bardzo surowa. Same skały na których gdzieniegdzie usadowiły się klimatyczne norweskie domki. Zatrzymujemy się na przydrożnym parkingu na posiłek i rozprostowanie kości. Temperatura z 30 stopni w okolicach Kiruny spadła teraz do 13 stopni. Dobrze, że deszcz przestał padać. Po popasie ruszamy E10 w dół w stronę fiordu podziwiając widoki. Zostawiamy po lewej Narwik (jeszcze tam zawitamy) i drogą ciągnącą się wzdłuż fiordu docieramy do miejscowości Evenes gdzie stajemy na cypelku z widokiem na Ofotfjord. Tutaj zostajemy na noc.

N 67.850748 E 20.596676 – niewielki parking przy lodowym hotelu, nie nadaje się na noc

N 68.454309 E 16.711610 – dzika miejscówka na cypelku z widokiem na fiord, brak mediów, śmietnik

Stanek - 2018-07-21, 07:55

zdjęcia c.d.
Stanek - 2018-07-23, 14:23

21.07.2018 Evens-Haukland

Wita nas mglisty ranek, ale zanim zdążamy zjeść śniadanie mgła znika i pojawia się słońce. Nie tracąc czasu ruszamy w dalszą drogę. Jedziemy E10 w kierunku Lofotów. Na chwilę zbaczamy do Evenskjer gdzie w porcie znajduje się punkt oporządzania kamperów. Opróżniamy co mamy do poróżnienia i napełniamy co mamy do napełnienia. Wracamy na E10 i pokonując liczne mosty i tunele docieramy na Lofoty. Po wjeździe na wyspę Vestvagoya zaraz za mostem skręcamy w lewo w drogę 815, którą dojeżdżamy na parking kilka kilometrów przed Leknes. Tutaj zostawiamy kampera i korzystając ze słonecznej pogody idziemy na naszą pierwszą lofocką wycieczkę. Celem naszym jest szczyt Justadtinden. Początkowo idziemy szutrową drogą, aż do masztu z antenami. Tutaj droga się kończy i zaczyna ścieżka, którą wspinamy się w górę wzdłuż doliny z licznymi jeziorkami. Szlak nie jest znakowany i trzeba bacznie obserwować ścieżkę i mapę, żeby nie pomylić drogi. Niestety zabrakło nam czasu żeby wykonać ostatnie podejście na szczyt. Co prawda noc by nas nie zastała, ale zaczyna się robić chłodno i pojawia się wiatr, dlatego rezygnujemy ze zdobywania szczytu. Widoki i tak były warte wysiłku. Z lekkim niedosytem wracamy do kampera tą samą drogą. Kto wie może w drodze powrotnej spróbujemy jeszcze raz. Z parkingu na którym stoimy nie ma widoków. Postanawiamy więc zmienić miejsce na nocleg. Jedziemy kawałek za Leknes, ale miejsca, które mieliśmy tam zaznaczone okazują się nieaktualne. Nie mając wyboru jedziemy dalej i docieramy do plaży Haukland. Niestety wjazd na dolny parking blisko plaży został zagrodzony bramką 2.20 m więc musimy stanąć na dosyć ciasnym parkingu przy drodze. Jadąc wjechaliśmy w chmury, które widzieliśmy z góry i teraz stoimy we mgle, a na dodatek zaczyna padać deszcz. Nam w tej chwili to nie przeszkadza bo i tak idziemy spać.

N 68.58357 E 16.56473 – Evenskjer – punkt obsługi kamperów, zrzut, woda pitna – full serwis

N 68.157277 E 13.699565 – parking przy początku szlaku na Justadtinden, brak mediów, obok jest obszerny parking dla podróżnych z toaletami i punktem do opróżniania toalety, ale jest tam informacja, że nie jest to parking do nocowania

N 68.199365 E 13.532185 – Haukland – parking przy plaży, dolny parking ograniczony barierą 2,20 metra pozostaje tylko niewielki parking przy drodze

Stanek - 2018-07-23, 14:39

22.07.2018 Haukland-Storsandnes

Rano po mgle i deszczu nie ma śladu. Świeci słoneczko. Idealna pogoda na pieszą wycieczkę. Początkowo planowaliśmy wejść na pobliski najwyższy szczyt tej wyspy – Himmeltindan. Jednak po przeczytaniu opisu szlaku postanawiamy odpuścić. Na otarcie łez idziemy na o połowę niższy Mannen. Po wyjściu z kampera na parkingu widzimy innego kampera z Polski. Okazuje się, że jest to załoga camperteamowa - KiM. To kolejne nasze spontaniczne spotkanie, bo w zeszłym roku zupełnie przypadkiem spotkaliśmy się w Grecji. Zamieniamy kilka zdań i idziemy swoją drogą. Początkowo idziemy wygodną drogą lekko pod górę. Następnie skręcamy w lewo na ścieżkę. Jest to szlak na Himmeltindan. Po niedługim podejściu odbijamy ze szlaku w lewo i zmierzamy w kierunku Mannen. Po około godzinnej wspinaczce zdobywamy szczyt. Widoki były warte wysiłku. Wracamy tą samą drogą do głównego szlaku, którym idziemy kawałek w stronę Himmeltindan. Mijamy niewielkie jezioro i skręcamy w lewo. Dalej w dół wygodną drogą schodzimy na drugą stronę półwyspu na plażę Utakleiv. Tutaj robimy krótki odpoczynek. Jest tu płatny kamperpark – 200 koron za noc. Do kampera wracamy szutrową drogą okrążającą półwysep wzdłuż brzegu. Wyszła nam całkiem przyjemna wycieczka. Po powrocie postanawiamy poszukać innego miejsca na noc z fajnym widokiem. Wracamy więc do głównej drogi E10 i tunelem przejeżdżamy na kolejną wyspę Lofotów – Flakstad. Zaraz za tunelem skręcamy w drogę 805, która doprowadza nas do malutkiej miejscowości Storsandnes gdzie parkujemy na dzikim miejscu przy samej plaży z pięknym widokiem. Wieczorem dołącza do nas załoga KiM. Osuszamy dwie butelki wina obserwując wędrówkę słońca, które nie chce zajść. Około północy w obserwacjach zaczynają przeszkadzać nam nadciągające chmury. Tak kończymy ten kolejny pogodny dzień na Lofotach.

N 68.155142 E 13.418329 – Storsandnes – dzikie miejsce na plaży z pięknymi widokami, brak mediów

J.Leboski - 2018-07-23, 15:23

Super widoki :spoko
xbartman - 2018-07-23, 21:15

Piękne widoki, pewnie skorzystamy z namiarów w drodze powrotnej. Nadjeżdżamy z drugiej strony, minioną noc spędziliśmy na Nordkapp i kierujemy się w stronę Lofotów. Może gdzieś na siebie trafimy.
MILUŚ - 2018-07-24, 06:46

Stanek napisał/a:
......ale miejsca, które mieliśmy tam zaznaczone okazują się nieaktualne. Nie mając wyboru jedziemy dalej i docieramy do plaży Haukland. Niestety wjazd na dolny parking blisko plaży został zagrodzony bramką 2.20 m


Martwisz nasz :( to był nasz ulubiony parking na Lofotach :evil: :gwm

zbyszekwoj - 2018-07-24, 07:12

xbartman napisał/a:
Piękne widoki, pewnie skorzystamy z namiarów w drodze powrotnej. Nadjeżdżamy z drugiej strony, minioną noc spędziliśmy na Nordkapp i kierujemy się w stronę Lofotów. Może gdzieś na siebie trafimy.


JanP i Emeryl tez gdzies w tych okolicach. :spoko

Stanek - 2018-07-24, 07:25

23.07.2018 Storsandnes-A-Flakstad

W nocy (której nie było) zerwał się porywisty wiatr i zaczął padać deszcz. Na szczęście rano przestało padać i zaczęło przebłyskiwać słońce. Dzisiaj mieliśmy w planie zdobyć szczyt Volandstind, ale ponieważ pogoda niepewna postanawiamy jechać dalej do miejscowości o najkrótszej nazwie - A. Wracamy do E10 i jedziemy w kierunku końca Lofotów. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się na parkingu w Flakstad. Tutaj obserwujemy surferów polujących na fale. Na kolejnym postoju oglądamy z bliska suszące się łby dorszy. To powszechny widok na Lofotach, a zapach delikatnie mówiąc nie należy do najprzyjemniejszych. Im bliżej A tym droga staje się węższa, a wydawało się, że już węższa być nie może :) Tak docieramy do miasteczka Reine gdzie znajduje się punkt obsługi dla kamperów. Obok jest też kamperpark za 200 koron/noc. Oporządzamy kamperka i jedziemy dalej. Przy skręcie z głównej drogi do miasteczka jest punkt widokowy, z którego często są robione zdjęcia reklamujące Lofoty. Warto przystanąć tu na chwilę by nacieszyć oko. W A kończy się droga. Na końcu jest parking, a dalej już tylko skały. Tutaj trzeba zawrócić i wracać chyba, że ktoś płynie dalej promem do Bodo. My nie płyniemy, ale zanim zawrócimy idziemy na spacer po miasteczku. Jest to sympatyczna miejscowość z czerwonymi domkami zbudowanymi na palach. Na parkingu spotykamy ponownie załogę KiM. Postanawiamy wspólnie zatrzymać się na noc. Szukając dogodnego miejsca na nocleg docieramy z powrotem na parking w Flakstad. Tutaj zostajemy na noc.

N 68.103725 E 13.283362 – Flakstad – parking dla podróżnych, toalety, sklepik, obok plaża ze szkołą surfingu i wypożyczalnią sprzętu

N 67.928412 E 13.084449 – punkt widokowy przy skręcie do Reine

N 67.935416 E 13.099034 – Reine – punkt obsługi kamperów, obok kamperpark za 200 koron

N 67.879886 E 12.977733 – A – parking i koniec drogi E10

Stanek - 2018-07-24, 07:46

xbartman napisał/a:
Może gdzieś na siebie trafimy.


Całkiem możliwe tym bardziej, że zabawimy tu jeszcze ze dwa dni jeśli pogoda nas nie wygoni.

krzlac - 2018-07-24, 10:54

MILUŚ napisał/a:
Martwisz nasz :( to był nasz ulubiony parking na Lofotach :evil: :gwm


Największe zmartwienie to jest w tym, że ta "moda" na barierki 2,2 m zawitała też do Norwegii. :gwm

krzlac - 2018-07-24, 11:00

Stanek napisał/a:
Na kolejnym postoju oglądamy z bliska suszące się łby dorszy. To powszechny widok na Lofotach


Latem, bo wcześniej wiszą całe dorsze. Pełnych suszarni jest wtedy dużo więcej a smród jeszcze bardziej daje się we znaki.

Stanek - 2018-07-24, 19:30

24.07.2018 Flakstad-Krystad

Ranek wita nas pochmurnym niebem. Mimo wszystko postanawiamy iść na górski szlak. Wracamy kawałek E10 w kierunku A, a następnie skręcamy w prawo w drogę 986. Pokonujemy dwa wąskie mostki i docieramy do parkingu na początku szlaku LVH5. Niestety parking jest pełny. Jedziemy dalej w kierunku Krystad. Jakieś 2 kilometry dalej znajdujemy wolną zatoczkę przy drodze. Stajemy tutaj. Zaczyna padać. My jednak dzielnie szykujemy się do wycieczki. Jak już jesteśmy gotowi deszcz ustaje. Pokonujemy „z buta” te dwa kilometry asfaltową drogą następnie skręcamy na szlak. Drogowskaz wskazuje drogę do plaży Kvalvika. Jako ciekawostkę traktujemy zawieszony przy drogowskazie zasobnik z plastikowymi workami z prośbą o zabranie ze sobą śmieci. Wspinamy się pod górę szlakiem, który częściowo prowadzi po drewnianych pomostach. Tak docieramy na przełęcz, z której widać już plażę. Schodzimy teraz w dół nad samą plażę. Tutaj robimy popas. Dalej szlak prowadzi stromo pod górę błotnistą ścieżką. Trochę straszy nas deszczyk, ale na szczęście szybko zanika. Po męczącej wspinaczce docieramy do jeziorka. Za jeziorkiem odchodzi szlak na szczyt Ryten. Mamy ochotę się tam wspiąć, ale Kacper się buntuje i mówi, że nie idzie. Odpuszczamy więc i dalej schodzimy w dół mijając kolejne jeziora. Docieramy do szosy, którą wracamy do kampera. Nie chce nam się dzisiaj już nigdzie jechać. Zostajemy więc w zatoczce i leniuchujemy resztę dnia rozkoszując się widokami.

N 68.055081 E 13.125586 – zatoczka przy drodze na jednego kampera

xbartman - 2018-07-24, 20:49

Stanek napisał/a:
xbartman napisał/a:
Może gdzieś na siebie trafimy.


Całkiem możliwe tym bardziej, że zabawimy tu jeszcze ze dwa dni jeśli pogoda nas nie wygoni.

Wg. prognoz od piątku ma być piękna pogoda. Zajechaliśmy na noc do Narwiku, jutro rano małe zwiedzanie i potem ruszamy na Lofoty.

mich007 - 2018-07-25, 00:24

Stanek, Wy te Lofoty zrobiliście w 3 dni?! Ja miałem nadzieje na spotkanie ale zanim sie zorientowałem Wy już wracacie...my właśnie staimy w Flakstad przy plaży Skagsanden a na Kvalvice byłem dzisiaj...i powiem Wam źe dużo straciliście że nie poszliście jeszcze wyżej od jeziorka do góry, widok z góry jest niesamowity
krzlac - 2018-07-25, 18:43

mich007 napisał/a:
...i powiem Wam źe dużo straciliście


Tak nie wolno pisać, to lekko wku....ce. Takich widoków jakie wg Ciebie stracili jeszcze prze Stankami całe mnóstwo, a może i lepszych.

drwoy - 2018-07-25, 20:06

To rzeczywiście nie na miejscu. Każdy jedzie, jaki ma plan i go realizuje, a tym bardziej Stanek doświadczony kamper-mistrz.
Stanek - 2018-07-26, 08:05

mich007 napisał/a:
powiem Wam źe dużo straciliście że nie poszliście jeszcze wyżej od jeziorka do góry, widok z góry jest niesamowity


Mieliśmy wielką ochotę, ale musielibyśmy młodego ciągnąć na siłę lub się rozdzielić i jedna osoba by weszła, a druga nie. Solidarnie zrezygnowaliśmy wszyscy.

Stanek - 2018-07-26, 08:07

25.07.2018 Krystad-Sto

Dzisiaj na pożegnanie z Lofotami postanawiamy wspiąć się na Volandstinden. Przejeżdżamy, więc kilka kilometrów na parking przy początku szlaku. Stąd ścieżką wspinamy się pod górę. Po niedługiej wspinaczce docieramy do szałasu. Szlak biegnie dalej do góry. Przekraczamy niewielki strumień i dalej pod górę. Po niecałych dwóch godzinach docieramy na szczyt. Dalej jest jeszcze punkt widokowy. Odważni mogą dostać sią na niego wąską trochę eksponowaną ścieżką. My do odważnych nie należymy, więc zadawalamy się widokami ze szczytu. Powrót tą samą drogą zajmuje nam godzinę i 20 minut. Po posiłku ruszamy w dalej. Drogą E10 jedziemy na północ. Za miejscowością Svolvaer zatrzymujemy się w miejscu gdzie mamy zaznaczony serwis. Okazuje się, że jest to automat do opróżniania kasety WC. Pierwszy raz z czymś takim się spotykamy. Wkładamy kasetę. Wciskamy guzik i po chwili dostajemy z powrotem pustą kasetę zalaną płynem. Francja elegancja. Niestety nie ma gdzie spuścić szarej wody ani nabrać czystej. Jedziemy dalej E10. Opuszczamy Lofoty i dalej drogą 85 kierujemy się na archipelag Vesteralen. Przed miejscowością Sortland zatrzymujemy się przy kolejnym serwisie ulokowanym na tyłach stacji benzynowej. Przy okazji dolewamy trochę paliwa (14.69 NOK/litr). Jedziemy dalej na północ i docieramy do niewielkiej miejscowości rybackiej Sto. Tutaj zatrzymujemy się na parkingu w porcie w towarzystwie dwóch kamperów z Polski. Jutro w planach wielorybie safari.

N 68.065415 E 13.237720 – parking przy początku szlaku na Volandstinden

N 68.316002 E 14.715800 – automat do opróżniania kasety WC, parking, toalety, punkt widokowy

N 68.667110 E 15.475700 – serwis na tyłach stacji benzynowej

N 69.021592 E 15.129519 – Sto – parking w porcie

mich007 - 2018-07-26, 23:41

Stanek napisał/a:
mich007 napisał/a:
powiem Wam źe dużo straciliście że nie poszliście jeszcze wyżej od jeziorka do góry, widok z góry jest niesamowity


Mieliśmy wielką ochotę, ale musielibyśmy młodego ciągnąć na siłę lub się rozdzielić i jedna osoba by weszła, a druga nie. Solidarnie zrezygnowaliśmy wszyscy.


Ok, rozumie, jak będziecie znowu na Lofotach nadrobicie :) pozdrawiam

James - 2018-07-27, 07:24

Świetna relacja! Dodatkowym atutem jest to, że możemy śledzić Waszą wyprawę na bieżąco.
Doceniając wysiłek stawiamy :pifko
Coś się stało z mapką i nie otwiera się :(
Pozdrawiamy

Stanek - 2018-07-27, 08:42

26.07.2018 Sto-Myre

Nic nie zapowiadało, że plan polowania na wieloryby się powiedzie. W nocy padało i wiało. Rano jednak deszczowe chmury odpłynęły odsłaniając słońce. Cena wielorybiego safari nie jest niska (dorosły 1200 NOK, dziecko 650 NOK) dzielimy się, więc na dwie „grupy”. Ela i Kacper płyną na wieloryby, a ja idę w góry. Za taką kasę jestem sobie w stanie wymyślić kilka innych fajniejszych dla mnie atrakcji. Macham na pożegnanie rodzince i ruszam na szlak. Postanawiam przejść cały szlak LVH18. Ścieżka odchodzi od drogi w Sto i wspina się stromo do góry. Po niedługiej wspinaczce mijam, jak mi się wydaje, stację meteo. Dalej ścieżka prowadzi grzbietami gór wspinając się lekko do góry to opadając lekko w dół. Szlak znaczony jest czerwoną literą T. Po około godzinie marszu docieram na szczyt Kjolen (456 m n.p.m.). Po krótkim odpoczynku ruszam dalej. Teraz ścieżka trawersując zbocza gór okrąża dolinę z jeziorami. Po pewnym czasie w oddali widać wioskę Nyksund, do której zmierzam. Tutaj zaczyna się najtrudniejszy odcinek szlaku. Ścieżka robi się eksponowana i w dodatku muszę schodzić w dół. Niektóre fragmenty zabezpieczone są linami. Po pokonaniu tego odcinka docieram do Nyksundskaret, gdzie jest rozwidlenie szlaku. Stąd można wrócić do Sto ścieżką prowadzącą brzegiem morza lub iść dalej do Nyksund. Ja idę dalej. Do wioski można zejść dwoma ścieżkami. Jedna jest krótsza, ale stroma, druga dłuższa, ale łagodniejsza. Postanawiam zejść łagodniej. Po niedługim marszu docieram do położonej na skałach wioski. Tutaj robię odpoczynek. Przejście trasy ze Sto do Nyksund zajęło mi 4 godziny. Do rozwidlenia szlaków na Nyksundskaret wracam stromszym, ale krótszym szlakiem. Stąd ścieżka prowadzi w dół do morza, a dalej prowadzi wybrzeżem do Sto. Na deser jeszcze spacer po plaży i po 2 godzinach marszu zamykam pętlę. Gdy docieram do portu akurat wraca statek z wielorybiego safari. Zgraliśmy się idealnie w czasie. Rodzinka wraca lżejsza o 1850 koron, a ja lżejszy o trochę kilokalorii. Na pytanie „Czy widzieliście wieloryba?” - pada odpowiedź „No chyba!” Rejs trwał ponad 6 godzin. Były trzy wieloryby, głuptaki, kormorany i maskonury. W cenie rejsu wliczona jest herbata, kawa, czekolada, ciasteczka i zupa rybna. Po spotkaniu wymieniamy się wrażeniami. Wspólnie wracamy do kampera i aby zmienić widok za oknem przejeżdżamy do odległego o kilkanaście kilometrów Myre, gdzie stajemy na zacisznym parkingu z widokiem na góry i morze.

N 68.921314 E 15.049989 – Myre – zaciszny parking na końcu miasteczka, widok na góry i morze, brak mediów

Dla przypomnienia MAPĘ aktualizowaną na bieżąco można zobaczyć TUTAJ.

Stanek - 2018-07-27, 08:58

zdjęcia c.d.
kisielak - 2018-07-27, 09:37

Super relacja i super zdjęcia. Niestety, mapka nadal się nie otwiera. Napisz, proszę o kosztach przepraw promowych. Masz kamperka ponad-sześciometrowego co wiążę się z wyższymi opłatami - jak bardzo wyższymi.
Stawiam :pifko i czekam na c.d.
:spoko

moskit - 2018-07-27, 14:08

Średnio opłaty w przedziale 6-8 metrów to razy dwa opłat do 6 metrów ale wszędzie indziej jesteśmy równi
Kiedyś mieliśmy przyjemność być obsługiwanymi przez "aptekarza " namalowane linie co 1/2 m na pasach dojazdowych i dyskusja z kierowcami których rowery wystawały poza obrys pojazdu, dyskusja raczej była monologiem kierowcy z już wystawionym kwitem i kamienną twarzą trzymającego ten kwit .

Macie od nas piwko i :bukiet: dla rodzicielki Twoich dzieci
czekamy na cd.

moskit - 2018-07-27, 18:30

W załączeniu link do cennika promów starczy wpisać skąd dokąd
http://www.tts.no/igeroy-...tegory1707.html
To są ceny urzędowe niekiedy się różnią ale trzeba sprawdzić dane połączenie

drwoy - 2018-07-27, 19:32

Mapa i relacja super (jak zwykle). Pewnie wykorzystam.
Stanek - 2018-07-28, 06:41

kisielak napisał/a:
Napisz, proszę o kosztach przepraw promowych. Masz kamperka ponad-sześciometrowego co wiążę się z wyższymi opłatami - jak bardzo wyższymi.


Póki co udawało nam się unikać przepraw promowych co zapewne niedługo się zmieni. Napiszę wtedy co i jak.

Stanek - 2018-07-28, 06:43

27.07.2018 Myre-Narvik

Ponownie wróciło do nas upalne lato. Przedpołudnie spędzamy na porządkach, inwentaryzacji zapasów żywnościowych i drobnych naprawach technicznych. W południe ruszamy w dalszą drogę do Narviku. Miejscowość Sto była najdalej wysuniętym na północ punktem naszej podróży, więc można powiedzieć, że zaczynamy wracać. Jeszcze w Myre zatrzymujemy się na stacji paliw, gdzie znajduje punkt obsługi kamperów. Zrzut nieczystości kosztuje 30 NOK (płatne na stacji), a woda pitna jest gratis. Po kilku godzinach jazdy docieramy do Narviku gdzie zatrzymujemy się na bezpłatnym parkingu. Gdyby ktoś miał taką potrzebę jest też płatny kamperpark za 250 NOK. Po krótkim odpoczynku idziemy na spacer po mieście. Narvik nie jest dużym miastem, ale jest malowniczo położone na zboczu góry. Na domami góruje szczyt Linken (1003 m n.p.m.), na który można się dostać kolejką lub wspiąć na nogach. Miasto robi wrażenie wyludnionego. Prawie nie ma ludzi na ulicach jedynie w kilku kafejkach jest trochę osób. Po obejrzeniu centrum idziemy na cmentarz gdzie znajduje się mogiła polskich żołnierzy poległych w walkach o Narvik. Zapalamy znicz i po chwili zadumy idziemy dalej. Kolejnym punktem naszego spaceru jest pomnik poświęcony marynarzom polskiego niszczyciela ORP Grom zatopionego 4 maja 1940 roku. Pomnik znajduje się na wzniesieniu w samym środku dzielnicy mieszkalnej. Dla łatwiejszego znalezienia cmentarza i pomnika poniżej podaję współrzędne tych miejsc. Do kampera wracamy około 20:00 i nie chce nam się już dalej jechać. Zostajemy na noc na parkingu w towarzystwie dwóch innych kamperów.

N 68.914830 E 15.099160 – serwis kampera w Myre na stacji benzynowej, zrzut 30 NOK płatne na stacji benzynowej, woda pitna za darmo

N 68.441615 E 17.417182 – Narvik – darmowy parking, brak mediów

N 68.443403 E 17.451369 – Narvik – cmentarz gdzie znajduje mogiła polskich żołnierzy

N 68.447086 E 17.440807 – Narvik – pomnik poświęcony marynarzom z ORP Grom

wojtek0 - 2018-07-28, 07:48

Hej,pewnie byśmy się gdzieś spotkali też miała być Norwegia.
Napisz proszę jak poradziłeś sobie z internetem ,tak żebym za rok był dobrze przygotowany do podróży.

Stanek - 2018-07-28, 12:10

kisielak napisał/a:
Napisz, proszę o kosztach przepraw promowych. Masz kamperka ponad-sześciometrowego co wiążę się z wyższymi opłatami


Już wiem, że musimy unikać promów jeśli tylko się da. Przeprawa Skardberged-Bognes 397NOK :gwm

Stanek - 2018-07-28, 12:17

wojtek0 napisał/a:
Hej,pewnie byśmy się gdzieś spotkali też miała być Norwegia.
Napisz proszę jak poradziłeś sobie z internetem ,tak żebym za rok był dobrze przygotowany do podróży.


Internet mamy z nju w ramach abonamentu 1.23 GB potem 3 grosze za każdy megabajt czyli ok. 30 zł za gigabajt.

kisielak - 2018-07-28, 12:24

Stanek napisał/a:
kisielak napisał/a:
Napisz, proszę o kosztach przepraw promowych. Masz kamperka ponad-sześciometrowego co wiążę się z wyższymi opłatami


Już wiem, że musimy unikać promów jeśli tylko się da. Przeprawa Skardberged-Bognes 397NOK :gwm

... dlatego z uporem szukam kampera do 6 m :kawka:
:spoko

Stanek - 2018-07-28, 18:51

28.07.2018 Narvik-PN Rago

Po śniadaniu ruszamy dalej na południe drogą E6. Przed opuszczeniem Narviku zajeżdżamy na stację benzynową gdzie robimy serwis kamperka. Kilkanaście kilometrów za Narvikiem zatrzymujemy się w miejscowości Hakvik, gdzie znajduje się cmentarz z kolejną mogiłą naszych żołnierzy. Kilka kilometrów dalej na południe po prawej stronie drogi znajduje się parking i miejsce pamięci poświęcone walczącym o Narwik. Uwagę naszą przyciąga niemiecki kamper zaparkowany w poprzek centralnie przed miejscem pamięci. Przed kamperem siedzi na krzesełku Niemiec pijąc piwo, a wokół niego walają się puszki po piwie. Zupełny brak szacunku dla miejsca. Inne kampery chcąc biwakować przycupnęły w drugim końcu parkingu szanując pamięć poległych. Po kilkudziesięciu minutach jazdy docieramy do przeprawy promowej. Za 20 minutową przeprawę płacimy „jedynie” 400 NOK. Przed wjazdem na prom są toalety i kran na zewnątrz z pitną wodą, wiec można uzupełnić zbiornik czekając na przeprawę. Około 50 km za przeprawą zatrzymujemy się na przydrożnym parkingu. Robimy krótki spacer ścieżką, a potem po skałach do rysunków naskalnych przedstawiających renifery datowanych na 4000 lat pne. Na parkingu są toalety i miejsce do wyprowadzenia kota. Nie ma wody i zrzutu szarej. Po odpoczynku wracamy na E6 i po około 85 kilometrach zjeżdżamy w wąską drogę 617, którą przejeżdżamy 5 kilometrów i parkujemy nad rzeką u wylotu szlaku prowadzącego do wodospadu w parku narodowym Rago. Popołudnie spędzamy na wylegiwaniu się w słońcu lub cieniu, co kto woli, i moczeniu nóg w rzece dla ochłody, bo pogoda upalna. Przy parkingu jest miejsce na ognisko, ławki i stoliki oraz wiata.

N 68.410805 E 17.427992 – Narvik – punkt obsługi kamperów na tyłach stacji paliw

N 68.404954 E 17.309389 – cmentarz z mogiłą polskich żołnierzy walczących o Narvik

N 68.385230 E 17.255380 – miejsce upamiętniające walczących o Narvik

N 68.231821 E 16.235328 – kran z wodą przy przeprawie promowej

N 67.900246 E 15.857068 – przydrożny parking przy rysunkach naskalnych, toaleta, miejsce do wyprowadzenia kota

N 67.442052 E 15.742977 – parking nad rzeką przy szlaku do PN Rago, ławki, stoliki, miejsce na ognisko z rusztem, wiata

Stanek - 2018-07-28, 19:04

zdjęcia c.d.
krzlac - 2018-07-29, 20:14

Stanek napisał/a:
..na noc zatrzymujemy się na parkingu przy rzece z wiatą i miejscem na ognisko...


Takie miejsca lubię najbardziej.

Stanek - 2018-07-30, 07:00

29.07.2018 Park Narodowy Rago

Rago jest najbardziej niedostępnym parkiem w Norwegii. Dominuje tu dziki krajobraz górski z głębokimi wąwozami, wodospadami i wielkimi otoczakami. Postanawiamy, zatem odwiedzić ten niedostępny obszar. Od miejsca naszego postoju prowadzi wąska droga, którą wspinamy się pod górę przez las. Po osiągnięciu grzbietu góry droga zmienia się w ścieżkę, a drzewa zanikają. Dalej idziemy po skałach w dole obserwując dolinę rzeki. Po kilku kilometrach wyłania się jezioro Litlverivatnet, z którego wypływa wodospad Storforsen, który spada ponad 100 metrów po gładkich skałach. Nad początkiem wodospadu przewieszony jest mostek i tutaj zaczyna się park narodowy Rago. Początkowy nasz plan był taki, że dojdziemy do wodospadu i wrócimy tą samą drogą, ale pora jest wczesna, pogoda ładna i widoki zachęcają do dalszej wędrówki. Po naradzie postanawiamy iść dalej i zrobić pętlę. Od mostku szlak prowadzi po skałach i doprowadza do kolejnego jeziora gdzie musimy pokonać wypływający z niego kaskadowy strumień. Kolejnym punktem orientacyjnym jest odejście szlaku prowadzącego w głąb Rago i dalej do Szwecji. My idziemy w lewo i po około 1,5 kilometra docieramy do jeziora Storskogvatnet gdzie znajduje się chata turystyczna i kolejny mostek. Od jeziora szlak prowadzi po zboczu doliny rzeki. Raz podchodzimy pod górę, raz schodzimy w dół. Czasem pokonujemy bagna po drewnianych kładkach. Ze szlaku widać wodospad Storfosen, nad którym przechodziliśmy kilka godzin temu. Ścieżka sprowadza nas na dół do rzeki, którą przekraczamy kolejnym wiszącym mostkiem. Dalej przez las docieramy do górnego parkingu w Lakshola, skąd wracamy do kampera szosą. Cała tras to ponad 20 km marszu. Pokonanie jej zajęło nam cały dzień. Do kampera docieramy około 20:00, a wyszliśmy przed 10:00. Jesteśmy tak zmęczeni, że nie mamy siły nigdzie się ruszać kamperem i zostajemy na kolejną noc w tym samym miejscu.

Stanek - 2018-07-31, 07:58

30.07.2018 PN Rago-Dalselv

Po deszczowej nocy wita nas pogodny poranek. Po śniadaniu ruszamy dalej. Wracamy do drogi E6, którą dojeżdżamy do Fauske, gdzie skręcamy w prawo na 80-tkę. Po kilkudziesięciu kilometrach zatrzymujemy się w Loding na stacji Esso. Tutaj robimy serwis kampera. Następnie wracamy kawałeczek i skręcamy w prawo na drogę nr 17, którą docieramy do Saltstraumen – mostu nad przesmykiem łączącym Saltenfiord i Skjerstadfjord, gdzie są najsilniejsze prądy pływowe na świecie. Co sześć godzin 400 milionów metrów sześciennych wody przepływa pod mostem przez cieśninę o szerokości 150 metrów i długości 3 km, tworząc wiry. Przejeżdżamy przez most i parkujemy zaraz za nim pod sklepem Coop. Jednak wydaje nam się, że lepsze miejsca do zatrzymania są przed mostem jadąc od Bodo. Ponieważ właśnie zaczyna się przypływ idziemy na most obserwować wiry. Nie można powiedzieć, że wirów nie było, ale ja osobiście spodziewałem się bardziej spektakularnych widoków. Jak dla mnie zjawisko nie warte nadkładania 100 kilometrów i pokonywania płatnych tuneli. Chyba, że ktoś akurat i tak tamtędy zamierza jechać. Skoro już stoimy pod sklepem postanawiamy po raz pierwszy od wyjazdu z Polski wejść do środka. Nie tyle z potrzeby, co z ciekawości. Ceny zwalają z nóg. Są 2-4 razy wyższe niż w Polsce. Jednak udaje nam się upolować okazje – ananasy po 10 koron za sztukę i lody 3 litry za 25 koron (zwolniło nam się już trochę miejsca w zamrażalce). Aby uniknąć przeprawy promowej nie decydujemy się na kontynuowanie jazdy drogą 17 lecz krętą 812-tką wracamy do E6. W miejscowości Rokland tankujemy tanie jak na tutejsze standardy paliwo po 14.09 NOK/litr. Po około 50 kilometrach droga E6 wspina się na płaskowyż i obserwujemy surowy krajobraz. W oddali widać zaśnieżone góry. Tak docieramy do koła podbiegunowego, gdzie parkujemy pod Arctic Circle Center. Znajduje tu się duży sklep z pamiątkami. Można też skorzystać z darmowego Wi-Fi (hasło w sklepie z pamiątkami). Atrakcją jest także możliwość wysłania kartek pocztowych ze specjalnym okolicznościowym stemplem pocztowym. Po odpoczynku jedziemy dalej na południe E6. Mijamy niespecjalnie urokliwe miasto Mo i Rana i kilka kilometrów za nim zjeżdżamy w lewo do miejscowości Dalselv, za którą około 2km stajemy na noc. Po godzinie dołącza do nas załoga KiM. Do północy wymieniamy się wrażeniami z naszych wojaży. W końcu nie widzieliśmy się od Lofotów.

N 67.299470 E 14.739620 – Loding – punkt obsługi kamperów, kluczyk do wody u obsługi stacji paliw

N 67.228988 E 14.603512 – Saltstraumen - parking przy sklepie Coop

N 66.551768 E 15.321117 – parking na kole polarnym, muzeum, sklep z pamiątkami, Wi-Fi, można zostać na noc

N 66.244132 E 14.012364 – niewielka kamienna zatoka na 2-3 kampery, rzeka, wodospad, brak mediów

Magda P - 2018-07-31, 08:38

Świetna relacja :) szczególne podziękowania za odcinki górskie i Park Rago :) Pozdrawiam :)
Stanek - 2018-08-01, 07:59

31.07.2018 Dalselv-Hoylandet

Ruszamy w dalszą drogę na południe. Wracamy na E6 i po około 75 kilometrach stajemy w Dalenget, gdzie robimy serwis. Po kolejnych 30 kilometrach zatrzymujemy się na parkingu przy wodospadzie Laksforsen. Schodzimy po skałach w pobliże wodospadu. Ponieważ dzień jest bardzo ciepły szukamy dogodnego miejsca do kąpieli. Jednak nie znajdujemy odpowiedniego miejsca. Po zjedzeniu obiadu i wizycie w sklepie z pamiątkami ruszamy dalej. Celem naszym jest akwarium gdzie można oglądać łososie płynące w górę rzeki. Po 2,5 godzinach jazdy parkujemy pod akwarium, które okazuje się sezonowo zamknięte. Szukamy, więc miejsca na nocleg. W tym celu skręcamy w prawo w drogę 775, a w Hoylandet w lewo na 17. Po kilku kilometrach docieramy do jeziora gdzie parkujemy w fajnym miejscu nad samą wodą. Po pewnym czasie dołącza do nas załoga KiM. Gdy dzieciaki kąpią się w jeziorze i łowią ryby dorośli spędzają czas na rozmowach.

N 65.863430 E 13.195160 – Dalenget – punkt obsługi kamperów

N 65.625100 E 13.292060 – parking przy wodospadzie Laksforsen, restauracja, sklep z pamiątkami

N 64.543420 E 12.453980 – Harran - parking przy łososiowym akwarium

N 64.627900 E 12.304920 – Haylandet – punkt obsługi kamperów

N 64.576170 E 12.244255 – miejscówka nad jeziorem, kąpielisko, śmietniki

salek - 2018-08-01, 09:14

Wasza relacja i zdjęcia sprawiają, że chcemy zmienić tegoroczne plany :P wstępnie Skandynawię planowaliśmy na przyszły rok... ale... :diabelski_usmiech
moskit - 2018-08-01, 09:19

Przez Harran przejeżdżałem wielokrotnie niestety przeważnie w nocy 22-2 nad ranem .
Z E6 odbijamy na 74 i w miejscowości Holland na drogę 765 kierunek Krokom Ostersund i 14 na Sundsvall bardzo malownicza trasa jeziora lasy i spokój .Niestety obecnie są tam duże skupiska pożarów z którymi walczą nasi dzielni strażacy ale trasa warta grzechu

krzlac - 2018-08-01, 17:13

Stanek napisał/a:
Po 2,5 godzinach jazdy parkujemy pod akwarium, które okazuje się sezonowo zamknięte.


Nic straconego, jadąc dalej na południe Norwegii znajdziesz w miejscowości Laerdal
najlepsze muzeum łososia w Norwegii (moim zdaniem). Tam naprawdę warto wejść.
Duża ekspozycja, akwaria, film o ochronie łososia, pokaz kręcenia much łososiowych...

Stanek - 2018-08-02, 07:03

01.08.2018 Hoylandet-Trondheim

Rozpoczynamy kolejny pogodny, ale chłodniejszy dzień naszej podróży. Wracamy do drogi E6 i podążamy dalej na południe. W miejscowości Steinkjer tankujemy na automatycznej stacji benzynowej przy centrum handlowym - 14.39 NOK/litr - najtaniej jak się dało znaleźć w okolicy, bo ceny sięgają prawie 16 NOK/litr. Przy okazji robimy drobne zakupy w REMA1000. Kolejny postój robimy Gramyra, gdzie przy stacji benzynowej znajduje się punkt obsługi kamperów. Po kilku kilometrach zjeżdżamy z E6 do Holtas. Zatrzymujemy się na niewielkim parkingu przy rysunkach naskalnych. Na skale przy drodze znajduje się podobno ponad setka podobizn zwierząt - nie liczyliśmy, ale jest ich sporo. Celem dzisiejszego dnia jest Trondheim. Postanawiamy jednak nie wjeżdżać do miasta. Zatrzymujemy się w Ranheim na parkingu przy stacji kolejowej. Czas przewietrzyć rowery. Na dwóch kółkach dobrze oznakowaną trasą rowerową jedziemy do centrum Trondheim - ok. 8 km. Nas najbardziej interesuje jedyny na świecie wyciąg rowerowy. Jak byliśmy tu 15 lat temu wyciąg nie działał i nie mieliśmy okazji go przetestować. W sumie niewiele się zmieniło. Dzisiaj wyciąg też nie działał. Jakaś ściema z tym urządzeniem. Tak czy inaczej miasto jest bardzo ładne. Tętniące życiem z mnóstwem kafejek pełnym ludzi - zupełnie odwrotnie jak w Narviku. Dodatkowo ma dobrą sieć dróg rowerowych, więc poruszanie się rowerami nie nastręcza kłopotów. Według mnie warto poświecić kilka godzin na zwiedzenie tego urokliwego miasta. Po powrocie stwierdzamy, że nie uśmiecha nam się nocleg przy torach kolejowych. Przejeżdżamy więc na drugą stronę miasta, gdzie stajemy przy niewielkim jeziorku Hestsjoen.

N 64.009361 E 11.493136 – Steinkjer – tania stacja benzynowa (automat) przy centrum handlowym

N 63.717980 E 11.227350 – Gramyra – punkt obsługi kamperów

N 63.677923 E 11.139225
– Holtas – niewielki trawiasty parking przy rysunkach naskalnych

N 63.427763 E 10.533118 – Ranheim – parking przy stacji kolejowej, jak komuś nie przeszkadzają pociągi można zostać na noc

N 63.358787 E 10.279898 – Trondheim – parking nad jeziorkiem Hestsjoen, kąpielisko

Stanek - 2018-08-02, 18:57

02.08.2018 Trondheim-Andalsnes

Dzisiaj typowy dzień drogi. Jedziemy nadal E6 na południe. Mijamy surowe obszary przylegające do parków narodowych Dovre i Rondane. W Dombas skręcamy na zachód w drogę E136, która malowniczo wijąc się wzdłuż rzeki Rauma doprowadza nas do parkingu przy wodospadzie Slettafossen. Tutaj robimy przerwę obserwując olbrzymie ilości wody przepływające z wielkim hukiem przez wąski kanion. Jest tutaj także sklepik z pamiątkami, w którym można kupić dosłownie wszystko od czapeczki po kiełbasę z renifera. Po nacieszeniu się widokiem jedziemy dalej E136 i po niedługim czasie czeka nas kolejna atrakcja, czyli Trollveggen – ściana trolli. Jest tutaj wygodny parking i oczywiście … sklep z pamiątkami, ale najważniejsza jest najwyższa w Europie licząca 1200 metrów wysokości pionowa skała, której strzeże wielki troll oraz policja. Stąd mamy już tylko kilka kilometrów do Andalsnes, gdzie na stacji benzynowej robimy serwis. Na noc stajemy kawałek za miastem nad brzegiem fiordu skąd roztacza się fajny widok.

MAPKA naszej trasy jest TUTAJ

N 62.325650 E 08.077569 – parking przy wodospadzie Slettafossen, jeśli komuś nie przeszkadza szum wody może zostać na noc

N 62.489470 E 07.760990 – parking Trollveggen, toalety

N 62.557720 E 07.686870 – punkt obsługi kamperów, zrzut gratis, woda 30 NOK

N 62.568380 E 07.753429 – zatoczka przy drodze nad fiordem, niezły widok, śmietniki, trochę głośno od drogi

Stanek - 2018-08-02, 19:05

salek napisał/a:
Wasza relacja i zdjęcia sprawiają, że chcemy zmienić tegoroczne plany :P wstępnie Skandynawię planowaliśmy na przyszły rok... ale... :diabelski_usmiech


Polecamy. Drogo, ale widoki warte każdej złotówki (korony).

Stanek - 2018-08-04, 06:21

03.08.2018 Andalsnes-Olden

Ranek wita nas pochmurną pogodą, ale nie pada. Podjeżdżamy do miasta i parkujemy przy początku szlaku wiodącego na punkt widokowy Rampestreken, którym wspinamy się pod górę po stalowych pomostach. Po niedługim czasie pomosty się kończą, ale idziemy wciąż pod górę po kamieniach i korzeniach. Szlak jest bardzo dobrze oznakowany i przygotowany. Trudniejsze miejsca zabezpieczone są barierkami i łańcuchami. Po około dwóch godzinach marszu pod górę docieramy do Rampestreken. Niestety w międzyczasie weszliśmy w chmury i niedane jest nam podziwianie widoków. W nadziei, że wyjdziemy ponad chmury postanawiamy wspiąć się jeszcze wyżej na szczyt Nesaksla. Po półgodzinnej wspinaczce z mgły wyłania się stojąca na szczycie kamienna chatka. Niestety widoków jak nie było tak nie ma. Odpoczywamy w chatce chroniąc się przed wiatrem i ruszamy w drogę powrotną. Niestety zaczyna padać. Na chwilę chmury rzedną trochę odsłaniając widok. Jednak, gdy docieramy z powrotem na punkt widokowy sytuacja wraca do normy czyli nic nie widać. Wracamy tą samą drogą w strugach deszczu. Zejście po śliskim błocie, korzeniach i mokrych skałach nie jest wcale takie proste, ale udaje nam się w całości, chociaż przemoczonym do ostatniej nitki, dotrzeć do kampera. W międzyczasie dostajemy sms od załogi KiM, że czekają na nas w okolicy Olden. Zbieramy się i ruszam do nich. Z drogi E136 skręcamy w prawo na słynną drogę nr 63. Po kilkunastu kilometrach zatrzymujemy się przed początkiem drogi trolli. Zbieramy siły i mozolnie zaczynamy wjeżdżać pod górę. Niestety im wyżej tym więcej chmur, które znowu zasłaniają nam widoki. Jedziemy dalej drogą 63 tym razem w dół do fiordu, przez który przeprawiamy się promem (298 NOK). Droga prowadzi znowu pod górę, żeby ponownie serpentynami sprowadzić nas w dół tym razem do Geiranger. Niestety niedane jest nam podziwiać widoki. Od Geiranger znowu mozolnie wspinamy się 63 do góry na ponad 1000 m n.p.m. Tutaj krajobraz robi się bardzo surowy, a przy tej pogodzie wręcz tajemniczy. Same skały i porosty, a ze gór spływają jęzory lodowca. Tylko brakuje jakiegoś trolla wyglądającego zza skały. Tak docieramy do drogi nr 15, którą po około 70 km docieramy do Olden, gdzie skręcamy w lewo w drogę prowadzącą pod lodowiec. Po kilku kilometrach znajdujemy przycupniętą nad jeziorem załogę KiM. Jest 22:30. Z nadzieją na lepszą pogodę jutro kładziemy się do łóżek.

N 62.303229 E 07.255858 – Valldal – punkt obsługi kamperów

N 61.797513 E 06.820657 – niewielka zatoczka przy jeziorze, dobre miejsce na nocleg dla 2-3 kamperów, brak mediów

James - 2018-08-04, 07:33

Czy tylko nam nie otwiera się mapka? :gwm
moskit - 2018-08-04, 11:27

Stanek napisał/a:
salek napisał/a:
Wasza relacja i zdjęcia sprawiają, że chcemy zmienić tegoroczne plany :P wstępnie Skandynawię planowaliśmy na przyszły rok... ale... :diabelski_usmiech


Polecamy. Drogo, ale widoki warte każdej złotówki (korony).


Każdy pisze że NO bardzo droga może policzyć to tak
Paliwo różnica w cenie PL ok 5,00 zł w NO 15 nok x 0,44 = 6,60 czyli 1,6 zł /litr średnie spalanie z tego co piszą koledzy to ok 10 litrów na 100 km do przejechania po NO przez miesiąc jest około 6000 km czyli czyli różnica w paliwie to 960 zł dojdą jeszcze promy ale to w zależności od trasy , jedzenie w lodówce czy w pl czy w NO tak samo jemy . W NO jest tak dobrze zorganizowana sieć miejsc obsługi że można cały miesiąc omijać campingi -średnia cena dla 2 osób to 120-220 /dobę
W NO nie ma aż tak wielu płatnych muzealnych uciech żeby aż tak rzutowało, jedzie się tam po naturę chyba że ....... ale wtedy to każdy musi policzyć po swojemu
Można tak jak twórca tego wątku wtedy jest i pięknie i tanio

Magda P - 2018-08-04, 11:39

Witaj Stanek :) Okolice Andalsnes i Waszą trasę na punkt widokowy odwiedziliśmy 2 lata temu. Mieliśmy lepszaą pogodę, więc widoki rozleglejsze

http://www.campingowo.com...-namiotem-cz-2/

mich007 - 2018-08-05, 01:34

Magda, zaraz kolega krzlac zwróci Ci uwagę...
Stanek - 2018-08-05, 06:59

Magda P napisał/a:
Okolice Andalsnes i Waszą trasę na punkt widokowy odwiedziliśmy 2 lata temu.


To przecież z Twojej relacji dowiedziałem się o tym punkcie widokowym. Co do pogody to spacer w chmurach miał też swój urok, a widoki muszą poczekać do następnego razu.

Stanek - 2018-08-05, 07:01

James napisał/a:
Czy tylko nam nie otwiera się mapka? :gwm


Nie mam pojęcia dlaczego nie otwiera się mapka. Zmieniłem ją ostatnio nawet na publiczną. Nic innego nie przychodzi mi do głowy co mógłbym zrobić.

Stanek - 2018-08-05, 07:08

zdjęcia z 03.08.2018 c.d.
Stanek - 2018-08-05, 07:11

04.08.2018 – Olden-Boyabreen

Podobno dzisiaj od 8:00 do 13:00 ma być okienko pogodowe. Chcemy to wykorzystać i wybrać się obejrzeć lodowiec. Ponieważ parking w Briksdalen jest płatny postanawiamy jechać wszyscy jednym kamperem. Korzystamy z uprzejmości KiM’ów i jedziemy ich „osiołkiem”. Już po kilku kilometrach w oddali widzimy jęzor lodowca. Na miejscu jest wygodny parking płatny 50 NOK od 6:00 do 23:00 i 160 NOK od 23:00 do 6:00. Oczywiście jest też sklep z pamiątkami. Stąd do lodowca jest ok. 45 minut marszu wygodnym szlakiem. Jeśli komuś nie chce się maszerować może za jedyne 230 NOK kupić bilet na kursujące samochodziki dowożące w pobliże lodowca. Nam się chce maszerować, więc idziemy. W połowie drogi jest atrakcja w postaci wodospadu Kleivafossen, którym z topniejącego lodowca przepływa 10 000 litrów wody na sekundę. Pokonujemy mostek u podnóża wodospadu. Rozbryzgująca się woda bez litości moczy wszystkich przechodzących. Nam jest w sumie wszystko jedno, bo i tak zaczęło wcześniej padać. Zanim udaje nam się dotrzeć do przedlodowcowego jeziorka deszcz ustaje i nawet zaczyna przez chmury przebłyskiwać słońce. Podziwiamy ogromny błękitny jęzor lodowcowy spływający po skałach. Niestety lodowiec z roku na rok się kurczy. Po drodze jest tabliczka pokazująca, dokąd sięgał w 1920 roku i jest to naprawdę duża odległość. Po sesji fotograficznej wracamy tą samą drogą na parking i kamperem KiM’ów nad „nasze jeziorko”. Po krótkim odpoczynku ruszamy w dalszą drogę. Wracamy do drogi nr 60, którą jedziemy na zachód, a następnie drogą E39, a potem nr 5 na południe. Zatrzymujemy się na parkingu z widokiem na jęzor lodowcowy Boyabreen. Tutaj postanawiamy zostać na noc. Po godzinie dołącza do nas załoga KiM. Resztę dnia spędzamy na rozmowach i próbach zdiagnozowania tajemniczych stuków w kamperze KiM’ów.

N 61.663474 E 06.820246 – Briksdalen – parking przy początku szlaku do lodowca, płatny w automacie (karta lub monety), 50 NOK od 6:00 do 23:00, 160 NOK od 23:00 do 6:00

N 61.481158 E 06.744852- Boyabreen –parking z widokiem na jęzor lodowca, toalety, śmietniki, stoliki, w dzień dosyć tłoczno, w nocy cisza i spokój

James - 2018-08-05, 16:53

W kwestii mapki- może spróbuj zmienić w ustawieniach udostępniania z publiczego na "włączone- każda osoba mająca link" i koniecznie po zmianie : " zapisz ", a potem "gotowe" w następnym oknie.
Pozdrawiamy serdecznie i z wielką przyjemnością śledzimy relację :spoko

J.Leboski - 2018-08-05, 18:55

Norwegia...moja niespełniona wyprawa...może kiedyś...póki co, leci piwo...widoki mega, zazdroszczę jak cholera.
duende - 2018-08-05, 19:16

Stanek napisał/a:
Nie mam pojęcia dlaczego nie otwiera się mapka.

Możliwy błąd - "My Maps works best in these browsers: Google Chrome, Firefox, Safari" - źródło Np. w starszym, niezaktualizowanym Explorerze się nie wyświetla.
Oczywiście Wasze wojaże śledzimy i piwko postawiliśmy. Pozdrawiamy i życzymy stabilniejszej pogody :spoko

xbartman - 2018-08-05, 20:07

Po Lofotach jeździliśmy gdzieś tuż za Wami. Teraz wy jesteście tuż za nami. Nam się udało mieliśmy piękną pogodę na drodze Troli i lodowcu. Wjechaliśmy też gondolą Skylift w Loen i przejechaliśmy drogę śnieżną, niestety bez śniegu :) . W Trondheim też pospacerowaliśmy i odwiedziliśmy centrum arktyczne o którym pisałeś.
Teraz już jesteśmy w Szwecji a jutro Kopenhaga.

Stanek - 2018-08-06, 07:39

05.08.2018 Boyabreen-Lom-PN Rondane

Rano żegnamy się z załogą KiM. Nasze drogi tutaj się rozjeżdżają. Oni zaniepokojeni stukami w swoim aucie postanawiają jechać najłagodniejszą drogą do Oslo, a potem do Karlskrony. My mamy do promu powrotnego jeszcze tydzień, więc możemy jeszcze pozwiedzać. Drogą nr 5 przebiegającą przez liczne tunele jedziemy na południe. W Songdal skręcamy na drogę nr 55 prowadzącą na północny-wschód. Jest to droga, która jako pierwsza w Norwegii uzyskała status Narodowego Szlaku Turystycznego. Jednocześnie jest najwyżej poprowadzoną trasą w Skandynawii. Początkowo prowadzi ona dosyć łagodnie brzegiem fiordu, a następnie doliną rzeki. W miejscowości Fortun odbija w prawo i zaczyna licznymi serpentynami stromo wznosić się do góry. W żółwim tempie pokonujemy kolejne zakręty gramoląc się coraz wyżej. Tak osiągamy wysokość 1400 m n.p.m. Tutaj droga wypłaszcza się i prowadzi płaskowyżem. Krajobrazy są wręcz kosmiczne. Skały, jeziora, a zza zaśnieżonych wzniesień wyglądają jęzory lodowcowe. Tak osiągamy najwyższy punkt trasy 1434 m n.p.m. Od tego miejsca trasa zaczyna opadać. Teraz już szybciej zjeżdżamy z górki na pazurki. Tak docieramy do przyjemnego miasteczka Lom przycupniętego na zboczu góry. Główną atrakcją jest tutaj XII wieczny drewniany kościół (wstęp 70 NOK), a także niewielki wodospad, nad którym za 180 NOK można przejechać się tyrolką. W miasteczku jest także punkt obsługi kamperów na stacji Esso. Pobór wody jest płatny 10 NOK, ale automat jest zepsuty i nie udaje nam się nabrać wody. Dalej drogą nr 15 dojeżdżamy do Otty, gdzie na stacji CircleK udaje nam się zatankować wodę. Skręcamy w E6 na południe i po kilkuset metrach odbijamy w lewo na drogę 444, która serpentynami prowadzi w kierunku Parku Narodowego Rondane. Końcowy odcinek drogi ok. 4 km jest płatny (20 NOK) w automacie. Można zapłacić kartą lub monetami. Stąd do końcowego parkingu prowadzi szutrowa droga. Parking jest spory, ale nie brakuje na nim samochodów. Są też znaki z przekreślonym napisem camping. Dla spokoju sumienia na noc zatrzymujemy się przed parkingiem na poboczu drogi. Na parkingu jest też wypożyczalnia rowerów (120 NOK za przejazd w jedną stronę do schroniska lub 900 NOK za cały dzień). Widoki sprawiają, że czujemy się jakbyśmy byli gdzieś w Mongolii. Na szczęście przestało padać, ale wieje silny wiatr, a temperatura na zewnątrz spadła do 6 stopni. Musimy na noc uruchomić ogrzewanie.

N 61.302218 E 07.208130 – stacja benzynowa z niedrogim paliwem (14.39 NOK/litr), możliwość wyprowadzenia kota i nabrania wody za 20 NOK, nie znalazłem zrzutu szarej wody

N 61.838280 E 08.570920 – Lom – punkt obsługi kamperów, woda płatna 10 NOK w automacie, zrzut za darmo

N 61.771941 E 09.543015 – Otta – kran z wodą na stacji CircleK

N 61.834844 E 09.730538 – parking przy PN Rondane, znaki z przekreślonym napisem camping

Stanek - 2018-08-07, 08:13

06.08.2018 Park Narodowy Rondane

W nocy temperatura spadła do 3 stopni, ale rano słoneczko przygrzewa, więc temperatura szybko się podnosi. Wykorzystujemy pogodę i na rowerach jedziemy 6.5 kilometra do schroniska Rondvassbu. Tu zostawiamy rowery i ruszamy do góry szlakiem RON16. Ścieżka, to mniej to bardziej, ale cały czas wspina się do góry. Ta dochodzimy do rozwidlenia szlaków. Ścieżka w lewo prowadzi na najwyższy szczyt PN Rondane – Rondslottet (2178 m n.p.m.). W prawo natomiast na drugi co do wysokości szczyt Storronden (2138 m n.p.m.). Wybieramy krótszy szlak w prawo. Odległość do przejścia jest prawie dwa razy mniejsza, a różnica w wysokości to tylko 40 metrów. Ścieżką prowadzącą po kamieniach i skałach mozolnie wspinamy się do góry. Po pokonaniu 1000 metrów w pionie (licząc od schroniska) zdobywamy szczyt. Góra jest o tyle ciekawa, że z drugiej strony się urywa tworząc pionowe skalne urwiska. Szczyt oczywiście zaznaczony jest kopcem kamieni. Tą samą drogą wracamy do schroniska i dalej rowerami do kampera. Ze względu na niskie temperatury na tej wysokości nie mamy ochoty spędzać tutaj kolejnej nocy. Postanawiamy poszukać miejsca na nocleg na dole. Wracamy, więc do drogi E6. Jedziemy kilka kilometrów na południe. Następnie przejeżdżamy na drugą stronę rzeki, gdzie przy drodze nr 417 znajdujemy niewielki parking nad samą rzeką. Tutaj zostajemy na noc.

N 61.654479 E 09.599084 – parking nad rzeką, ławki, stoliki, miejsca na ognisko, śmietniki

Stanek - 2018-08-07, 19:46

07.08.2018 PN Rondane-Lillehammer-Mesnalia

Ranek wita nas słoneczną pogodą. Po śniadaniu ruszamy do Lillehammer. Nawigacja prowadzi nas bocznymi drogami omijając płatne odcinki E6. Trasa trochę wolniejsza, ale widokowo na pewno lepsza niż E6. W Lillehammer zatrzymujemy się na górnym parkingu przy skoczni narciarskiej. Na nogach idziemy obejrzeć skocznię i miasteczko. Za 25 NOK można wejść na wieżyczkę skoczni. Wzdłuż skoczni prowadzą w dół schody o 936 stopniach. Nagle włączają się zraszacze i rozpoczyna się trening skoczków, w którym bierze udział pewien znany norweski wąsacz :) Z podziwem oglądamy popisy skoczków. Nigdy nie widzieliśmy z tak bliska skoków narciarskich. Szczególne wrażenie na nas robi szum powietrza, jaki słychać podczas lotu skoczka. Gdy trening się kończy idziemy dalej w dół do miasta. Samo Lillehammer nie robi na nas jakiegoś szczególnego wrażenia. W centrum jest deptak z licznymi sklepami, barami i lodziarniami. Po spacerze wspinamy się pod górę ścieżkami prowadzącymi przez las i tak wracamy pod skocznię. Zostaje jeszcze tylko pokonanie 936 stopni i jesteśmy w kamperze. Komu się nie chce może skorzystać z wyciągu krzesełkowego za 40 NOK. Parking, na którym stoimy nie bardzo pasuje nam na noc. Postanawiamy, więc przejechać nad pobliskie jezioro Nord-Mensa gdzie zatrzymujemy się na parkingu nad jeziorem w okolicach miejscowości Mesnalia. Poziom wody jest tak niski, że parkujemy na dawnym dnie jeziora między podwodnymi skałami.

N 61.590640 E 09.719860 – Vinstra – punkt obsługi kamperów

N 61.126692 E 10.494831 – Lillehammer – parking na górze skoczni narciarskiej

N 61.099979 E 10.683330 – parking nad jeziorem, wiata

Stanek - 2018-08-09, 07:05

08.08.2018 Mesnalia-Oslo

Dzisiaj nie mam zbyt wiele do napisania. Dzień jest pochmurny i deszczowy. Zjeżdżamy kamperem w dół do głównej drogi i podążamy w kierunku Oslo. Wczesnym popołudniem zatrzymujemy się na obrzeżach stolicy na leśnym parkingu przy terenach rekreacyjnych. Jest za późno na zwiedzanie miasta, więc na resztę dnia ogłaszamy czas wolny. Jedni idą na spacer po okolicy inni odpoczywają w kamperze. Deszcz przestaje padać, co mamy nadzieję dobrze wróży na jutrzejszy dzień.

N 60.795287 E 10.698350 - Gjovik – punkt obsługi kamperów

N 59.889205 E 10.863179 – Oslo – parking leśny przy terenach rekreacyjnych, zakaz postoju powyżej 48 godzin

Stanek - 2018-08-10, 07:18

09.08.2018 Oslo-Mysen

Po wczorajszym deszczu nie ma już śladu. Słoneczna pogoda zachęca do zwiedzania. Początkowo nie mieliśmy w planach odwiedzania Oslo, ale ponieważ mamy jeden dzień zapasu to zmieniamy plany. Postanawiamy podjechać troszkę bliżej centrum na kolejny parking, który okazuje się zamknięty. Parkujemy, więc w bocznej ulicy. Stąd na rowerach pokonujemy 5.5 km w dół prosto do centrum miasta. Jazda na rowerze po stolicy Norwegii nie jest kłopotliwa. Jest sporo dobrze oznakowanych ścieżek i pasów rowerowych. My nie mamy jakiegoś konkretnego planu zwiedzania. Chcemy po prostu pokręcić się po mieście i poczuć jego atmosferę. Mi osobiście Oslo bardzo się spodobało, a w szczególności nowoczesne dzielnice położone nad samym fiordem. Generalnie nie przepadam za miastami i po pół godzinie gwaru miasta chętnie uciekłbym gdzieś nad jezioro lub w góry. Taką spokojną oazą jest właśnie dzielnica położona nad brzegiem fiordu. Tutaj można sobie znaleźć spokojny zaułek i odpocząć lub nawet wykąpać się korzystając z niewielkiej plaży. Dla mnie o wiele fajniejsze miasto niż stolica Szwecji, która wywarła na mnie średnie wrażenie. Po kilku godzinach spędzonych w Oslo wracamy do kampera. Tym razem musimy mozolnie podjeżdżać pod górę, ale dajemy radę. Górskie wycieczki nie poszły na marne  Miejsce, w którym parkujemy nie nadaje się do nocowania. Przejeżdżamy, więc do oddalonego około 70 km Mysen, gdzie zatrzymujemy się na darmowym kamperparku z możliwością podłączenia do prądu.

N 59.551248 E 11.325603 – Mysen – darmowy kamperpark z bezpłatnym podłączeniem do prądu, punkt obsługi kamperów oddalony o kilkaset metrów

N 59.549831 E 11.323232 – Mysen – punkt obsługi kamperów

Stanek - 2018-08-11, 07:52

10.08.2018 Mysen-Hillared

Dzisiaj typowy dzień drogi. Musimy niestety zmierzać w kierunku Karlskrony. Z Mysen jedziemy drogą nr 22 w kierunku szwedzkiej granicy. W jeździe przeszkadza nam silny wiatr targający kamperem na lewo i prawo. W pewnym momencie drogę zagradza nam powalone drzewo. Na szczęście udaje nam się je ominąć poboczem drogi. Mijamy miasto Halden i kilkanaście kilometrów dalej żegnamy Norwegię, a ponownie witamy Szwecję. Dalej drogą 165 docieramy do autostrady E6. Tutaj wiatr szaleje do tego stopnia, że zamknięto wiszący most na autostradzie, co jest przyczyną powstania ogromnego korka. Objazd poprowadzony jest przez miejscowość Uddevalla. Postanawiamy nie wracać już na E6 tylko jedziemy dalej drogą 44, a potem 42 do Boras. Z Boras podążamy drogą 27 i po kilkunastu kilometrach skręcamy w lewo w szutrową drogę, która doprowadza nas nad niewielkie jeziorko Hosjon. Tutaj zostajemy na noc. Z niepokojem obserwujemy drzewa, pod którymi stoimy, szarpane porywistym wiatrem. Jednak pod wieczór wichura słabnie i bez strachu możemy iść spać.

N 57.617485 E 13.178888 – polanka nad jeziorem na 2-3 kampery, pomost, toaleta, miejsce na ognisko, teren pochyły, brak mediów

Stanek - 2018-08-11, 20:12

11.08.2018 Hillared-Karlskrona

Rano po wietrze nie ma śladu. Ruszamy w dalszą drogę. Wracamy do szosy nr 27, którą jedziemy w stronę Karlskrony. Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie – raz słońce, raz deszcz, raz burza i ponownie słońce. Tak popołudniem docieramy do Karlskrony - celu dzisiejszej trasy, który jest zarazem końcem naszej skandynawskiej przygody. Pętla została zamknięta. Jeszcze tylko jutro rejs promem i będziemy w kraju. Tymczasem parkujemy pod Lidlem i idziemy na spacer po mieście. Wiatr ponownie wrócił. Wieje tak, że momentami ciężko iść. Karlskrona to całkiem sympatyczne miasteczko z dużym rynkiem i wieloma pieszymi deptakami, które mimo soboty świecą pustkami. Po spacerze przejeżdżamy do punktu obsługi kamperów usytuowanego na nabrzeżu. Oporządzamy kampera i parkujemy w pobliżu na szutrowej zatoczce z widokiem na morze. Obserwujemy wpływający prom Stena Line i czekamy, kiedy ruszy w drogę powrotną. Tak mija nam wieczór.

N 56.169640 E 15.594510 – Karlskrona – punkt obsługi kamperów

N 56.169674 E 15.595489 – Karlskrona – szutrowa zatoczka z widokiem na morze

Tadeusz - 2018-08-11, 20:21

Ojojoj!!!
Stanek, wprawiłeś mnie w zachwyt swą relacją.
Teraz będę śledził ją na bieżąco.

jedno piwko to za mało. :ok

:pifko :pifko :pifko

Stanek - 2018-08-11, 20:40

Tadeusz napisał/a:
jedno piwko to za mało. :ok


Jedno piwko od CamperPapy liczy się potrójnie :diabelski_usmiech

moskit - 2018-08-12, 15:37

Piękna relacja :kwiatki: i :pifko
alekug - 2018-08-12, 20:04
Temat postu: Podziękowanie
Stanek przepiękna relacja - śliczne dzięki - kawał dobrej roboty - pozdrawiam Aleksander z Rzeszowa :pifko
emeryl - 2018-08-13, 09:56

Super relacja poszerzona o koordynaty.Zasłużone :pifko
Stanek - 2018-08-15, 07:38

12.08.2018 Krlskrona-Gdynia

Wpis czysto formalny. Rejs przebiegł bez przygód. Trochę bujało bo pogoda była sztormowa. O 19:30 dobiliśmy do nabrzeża w Gdyni. To jeszcze nie koniec naszej podróży. Od znajomych z Gdańska odbieramy sprzęt windsurfingowy i jeszcze tydzień będziemy kręcić się nad naszym wybrzeżem. Pewnie odwiedzimy nasz ulubiony Surf Camp nad jeziorem Gardno. Jedyny kemping na którym jesteśmy w stanie stać, bo ceny w miarę normalne (2+1 - 40 zł) i atmosfera doskonała. Nie wspominając o warunkach windsurfingowych. Nie będę jednak już zanudzał relacjonowaniem tego tygodnia, bo nie jest on w temacie skandynawskim potrzebny.

Stanek - 2018-08-15, 08:06

Dziękuję wszystkim za uwagę, za ciepłe słowa i postawione piwka. Chciałem także podziękować za wszystkie Wasze rady i wskazówki dzięki nim planowanie naszej podróży było o wiele łatwiejsze. Na koniec chcielibyśmy podziękować załodze KiM za dotrzymanie nam towarzystwa w podróży. Było nam bardzo miło :bukiet: Mamy nadzieję, że to nie ostatnie nasze spotkanie na trasie :diabelski_usmiech
drwoy - 2018-08-20, 07:54

Fajna relacja. Przyda się.
Może jak już odpoczniesz po wojażach napiszesz kilka zdań podsumowania. Wiesz - co warto, co nie warto, z czego należy zrezygnować, a z czego nie itp.
Może też, jak oceniasz stronę kosztową wyprawy.
Będę wdzięczny.

Stanik - 2018-11-19, 21:37

Świetna relacja. Gratuluję wyprawy.

Miło było sobie przypomnieć niektóre miejsca.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group