Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Albania motocyklem
Autor Wiadomość
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-10-04, 14:30   Albania motocyklem

Tak na wstępie - w Albanii widziałem tylko jednego kampera !
Lecimy :

NO więc... pojechałem bo Remi mnie podpuścił ... :P Już on wie co napisał mi ... Także na poczatku podziękowania dla niego, tak pewnie siedziałbym w domu przed TV i pierdział w sofę ;)
Sobota, kończę pracę o 11.00, rzeczy zwalone w mieszkaniu na kupę pakuję do Maxi i worka Crosso i ok 12:30 startuję.
Zebrałem się tak szybko, że w sumie nikt nie wiedział , że wyjechałem ;) Ale co tam ... lecę. Żar lejący z nieba szybko zmienia się w lejącą się wodę a potem nawet w sypiący się grad. Ale ja mientki s**** jestem więc podziwiam to wszystko ze stacji benzynowej...
Tracę tam 1,5h obdzwaniając wszystkich , którym warto powiedzieć , że mnie nie będzie do czwartku. Nadal pada ale dłużej nie będę siedział. Ruszam. Na szczęście szybko przestaje padać i jak się później okaże więcej już nie będzie.
Granica, potem druga, trzecia... Budapeszt by night... cudo, serce rośnie ! Kolejne granice... świt...
Chorwacja wita mnie chłodno...trudno, +12 - nie takie temp. już znosiłem.
Zaczynam zwiedzać - moje zwiedzanie polega głównie na cieszeniu się widokami i ich upamiętnianiu na klatce filmu i zdjęcia. Ładne trasy wybieram przy pomocy atlasu MP* i FB. No więc tak szybko jak się da zjeżdżam z płatnej autostrady prowadzącej do Rijeki. Droga nr3 przez MP oznaczona jako widokowa jest do bani. Szkoda czasu. Zdjęć 0. Widoki może i piękne ale ...wszystko zasłaniają drzewa. Wkurzony spadam stąd najkrótszą drogą jaką się da. Tu moje zmysły zostają zaspokojone - jadę przez Fuzine do drogo określanej mianem "Jardanska Magistrala". Widoki przednie, korki długi... tylko jechać :D Dobrze,że nie jadę autem bo zagrzał bym tu do południa a ledwo 10ta :) Piękne widoki i temperatura 33*C zachęcają do zatrzymania się. Ściągam co się da robię fotki i ruszam dalej .









P.S. Jak Wam na Węgrzech nie zadziała karta a macie tylko Euro to litr paliwa wyniesie Was 7,8zł ! Sprawdzone dwukrotnie.
* Marco Polo (1:750.000)
** Freytag & Berndt (1:500.000)


Nareszcie zaczyna robić się ciekawie ( w Delnice w Auto Mapę wpisuję trasę na Senji przez Fuzine i opcja - trasa krótka ) ruch zamarł, fajne wioseczki, piękne wzniesienia, cudowne widoki ale jakoś odpuściłem sobie sięganie po aparat. Ciekaw byłem reszty wybrzeża.
W samym Senji mam dość już tego żaru lejącego się z nieba i odbijam w góry w poszukiwaniu chłodu, zakrętów i pięknych widoków. Mimo, że droga cały czas widokowa to nie doczekałem się niczego szczególnego aż do Otocac. Znudzony atakuję Lidla gdzie uzupełniam zapasy wody, podarowałem sobie również odrobinę luksusu kupując sok jabłkowy i lody :D Przy kasie okazało się, że to co u nas warte jest 5zł tu ma wartość 3x taką :( Trzeba będzie zaciskać pasa... ;)
Mija 15.00 a ja mam ochote zobaczyć Dubrownik by night . Łycha...
Ujechałem ok 120km i się rozleniwiłem. W zasadzie to do postoju zachęcił mnie napier******* napęd... Naciąganie itp zabawy, przejażdżka po okolicy i....stwierdzam ,że jest tu tak pięknie, a do Dubrownika tak daleko, że zostaję ;)
Przejechane: 1650km














Tu za chwil kilka stanął mój namiot, dookoła piękne widoki, daleko od drogi, bez zgiełku, tylko ja i moje marzenia ;)
Trampuś musiał zostać 80m dalej, za ogrodzeniem :D Bramy wjazdowej nie było ...
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-10-04, 14:31   

5.30AM... budzik...qr** przecież mam "wakacje" :D Przestawiam na 7 i śpię dalej. Słonko dało mi pospać do 6:30. Godzinę potem szukałem już drogi do asfaltu. Plątanina ścieżek nie ułatwiała mi tego, mija kwadrans i lecę już po czarnym ;) Kierunek Dubrownik.
Nadmorska droga zaczyna się robić przyjemna od Makarskiej Riwiery.











Przed Dubrownikiem korek długości 3-4km. Nie wiem jak ja zrobię zakładane na dziś 500km... Lewy pas i omijam go szybciutko. Za miastem zatrzymuję się na 5 minut, 4 fotki i krótką pogawędkę z rodakami, czyli jak by nie liczyć zeszło z pół godziny :D





Zaliczam jeszcze Lidl-a bo to ostatnia szansa na takie zakupy. W Czarnogórze i Albanii nie widziałem tego typu sklepów.
Granica z Czarnogórą mija szybko, mijam kilka aut, które stoją obok stolików pełnych fajek i alkoholi...pewnie ktoś tu kogoś nakrył :D
Jadę przez Kotor, Budvę, Bar i mimo, że pięknie to widoki już tak nie cieszą - ruch jest masakryczny i do tego to tempo... 30-40km/h , nikt się nie wyprzedza, wszyscy grzecznie w zakrętach schodzą do 30, na prostych magiczne 40, na dłuższych prostych 50km/h . Pomny ostrzeżeń o radarowcach za bardzo nie wyrywam się z szyku. Mija 2h a naliczniku przybyło mi zawrotne 78km. Ręce opadły... dupsko też odpada od tego upału (33-35*C w cieniu).
Zachód słońca w Czarnogórze,widok na Adriatyk :

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-10-04, 14:32   

Ok. 21:00, z szarganymi nerwami ląduję na granicy z Albanią ;)
Albania... długo by pisać, to tu kończy się mój datowany na `98 rok Atlas Europy :D Czyżby i tu kończyła się Europa ? Sprawdzimy :)
Cisnę wąską drogą, 500m... zakręt, kolejne 800m... zakręt, a za zakrętem ...samopas biegające świnie :D Dobrze ,że wolno jechałem bo była by wieprzowina na kolację w sosie benzynowo-olejowym z domieszką szkła, plastiku a może i krwi ...
Dobra, pot na plecach już zdążył wyschnąć, czoła nie ocierałem bo nie było jak :D Ogień... jaki q*** ogień.. ostrożnie , 60tką, pomny przed chwilą przeżytych chwil jadę nad wyraz ostrożnie. Dobrze, że do mojego pola biwakowego jest daleko bo po takiej dawce adrenaliny bym nie usnął :)
Jako miłośnik gór, chcę się przebić jeszcze tego dnia ( o ile można tak mówić o nocy :) ) przez SHKODER i znaleźć nocleg u podnóża tychże. Jadąc mijam małe wioseczki, w każdej jakieś dyskotekowe klimaty, potańcówki, ogniska – wszystko na świeżym powietrzu. Odpust jakiś czy jak ? :) W Shkoder Krzyś Hołowczyc każe jechać mi na most na którym widnieje zakaz wjazdu, jest też zabarykadowany. Zaraz , zaraz.. czy ja 500m wcześniej nie mijałem nowego mostu ? Zawracam.
Albo nie :D jadę dalej. Oczywiście nie przez mosty, jadę wzdłuż rzeki, bo co będę zawracał jak widać ,że miasto jest przede mną. Mija pierwszy km, potem kolejne ... droga dziwnie odbija w lewo, Krzyś ciągle woła „zawróć w lewo” a ja mu „jak będę chciał to zawrócę ale w prawo” :D Na navi Europa i jej drogi dawno się skończyły. Mijam jakieś Panie stojące koło latarni ( by nie powiedzieć pod :D) dzieciaki grające na bosaka w piłkę, taki trochę brazylijski klimat. Pełno kurzu, stare „beczki” z gwiazdą na masce. Nie no, zawracam. Krzyś wysuwa dłoń – przybijam mu piątkę. Już się rozumiemy :)
Z podwórka wypada „komarek” z dwoma max 10latkami, prawie nie mają światła, normalnie muszą mieć sokoli wzrok. A, pojadę za nimi, poświecę chłopakom. Doganiam ich, lecimy 60ką- ostro jak na takiego staruszka jakim jadą. Ale co Wam powiem – tak powinno się jeździć. Na zakrętach piach, zakręty też nie są za łagodne a chłopaki nie odpuszczają ! Szacun dla nich ! Jedziemy razem aż do nowego mostu, tam zawracają a ja zgodnie z namową Hołka lecę do centrum. A w centru...a w centrum to dopiero się klimaty zaczęły :D Do końca życia będę się śmiał widząc w PL maszynę do czyszczenia nawierzchni i mając w głowie wspomnienia albańskiej nocy na godzinę przed północą. Tam, za taką maszynę robi wózkowy, który pcha śmietnik środkiem drogi, od krawężnika do śmietnika biegają „łopatowi” nosząc to co 10 innych osób zamiata. Na drugim pasie ( tak, to były dwa pasy w jedną i dwa w drugą ) to samo. Kurzu było tyle, że bojąc się o matrycę nie robiłem zdjęć. Odmachałem chłopakom i współczułem im pracy w takich warunkach, bez masek... koszmar. Ale przynajmniej mają co robić. U nas jedzie maszyna z kierowcą a 15 innych osób pobiera zasiłek albo już nie , bo się skończył. Ale co mnie to , mamy od tego większe głowy, niech myślą, to ich „broszka”.
Jakoś przejeżdżam przez miasto, znajduję wylotówkę ( droga międzynarodowa ) na Czarnogórę.
Ale ale - albo Krzyś ma jakieś dziwne wiadomości albo ja mam przywidzenia... Kałuże na całą szerokość pewnie z 15metrowej drogi, szuterek, wyboje takie, że ...a szkoda gadać. Kto był ten wie, reszta niech żałuje :) Jadę więc tą E762, zwaną również 18ką. Mam 18km do Koplik i tam odbijam już w góry. Normalnie – 10 minut, tu – 30. Albania...
Tak na marginesie, ta droga tak mnie zdenerwowała jak nie wiem kto i nie wiem jak dawno. Byłem wściekły. Chciałem spać. Życie...
O tym, że jestem w Koplik dowiedziałem się .... no nie dowiedziałem się. Żadnego znaku, nic. Ale co tam , +/- 18km przejechane, więc skręcam w pierwszą w prawo. Krzyś znów drze ryja , żeby zawracać. Mam dość jego i jego komentarzy. Magicznym guzikiem układam go do snu. Też sobie taki sprawię (guzik) :) Jadę dalej wypatrując kawałka płaskiej powierzchni. Jest. Od granicy zrobiłem raptem 50-60km, minęło ponad 2h.... niezła średnia. O 23.30 zjeżdżam 150m od drogi i parkuję mojego Transalpa w ciemnościach nocy. W międzyczasie dowiaduję się, że Remi z Sebciem nie dojadą na rano, poddali się cieniasy :P
A , że ze mnie też cienias to sprzątam już "łąkę " z kamieni, bo wygodnicki jestem i na byle czym spał nie będę :D Rozbijam namiot. Usypiam.
...tak szybko jak usnąłem, tak samo szybko się obudziłem... Jakaś taka niepewność zapanowała w moim M1. Co przysypiam śni mi się potężny traktor z jeszcze większym pługiem przejeżdżający po namiocie... Na dobre usypiam chyba zmęczony tym snem i ciągłymi pobudkami by sprawdzić czy wszystko ok.
Budzę się ok 6 i oczom nie wierzę! Mój instynkt kazał mi wybrać takie a nie inne miejsce noclegowe, chyba jedno z piękniejszych jakie udało mi się znaleźć, na pewno najpiękniejsze z tych wybranych w kompletnej ciemności :D :

Jak by ktoś potrzebował to Remi ma współrzędne GPS ;)

Pospiesznie, bez śniadania zwijam obóz i cisnę przelecieć trasę offową, bo na 12 umówiony jestem z Remim i Sebkiem w SHKODER.
Trasu nie będę opisywał słownie, bo i po co, myślę, że lepiej opisać to światłem, cieniem i kolorami. Żadne słowa tego nie oddadzą... to tak jak by pozwolili nam w Polsce dojechać legalnie, szutrówkami, w Tatrach do któregoś ze schronisk . Marzenia... a w Albanii rzeczywistość !











Siedzę tak sobie i myślę, że fajni było by tu wrócić z plecakiem ... Może kiedyś Bóg pozwoli... oby !
_________________
https://www.youtube.com/c...idC1vPGRfkTj4GA
https://www.facebook.com/PERYPETIE-323246362400502
https://www.instagram.com/_perypetie/
http://www.przezswiat.eu/blog
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-10-04, 14:35   

Wybiła 11. czas wracać bo chłopaki pewnie już czekają w umówionym miejscu.
Zjeżdżam w doliny , 1700m na ok 150m npm. W koło piękne, gołe skały , wysokie na 2-2,5tyś.m. Niby człowiek latał w Alpy, tam, te widoczne szczyty mają po 3tyś i to z dużym haczykiem, ale uwierzcie mi - to nie to samo! Ten dreszczyk... Eh ta Albania ..
Jestem w miejscu, gdzie spałem. 45km w 3h - średnia jeszcze "lepsza" niż wczoraj! Ale się deczko fociło, coś tam filmowało.
Na stacji jestem o 13, więc się o godzinę spóźniłem. Koledzy spóźnili się o 2h ale grzecznie mówię, że przed chwilą przyjechałem... :D
Wymieniam walutę, za 1 euro dostaję 137, podobno nazywa się lek - pewnie lek na kłopoty :) Tankujemy. Cena za litr ok 4,9-5,0PLN , zależy kto za ile kupił ojro.
Ruszamy.
Cel jest jeden, celem jest droga. Wybraliśmy taką jedną z mojego atlasu. Niedaleko , 80km. Na miejscu okazuje się , że drogi nie ma :D Nie wiem, pewnie poszła na spacer albo coś. W końcu atlas ma swoje lata. Nie będziemy jej gonić bo przez te 23lata mogła daleko zajść. A może komuś się tak spodobała,że zabrał ją do domu ? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Niepojęte.
Targ, zakupy, owoce.
Wybieramy inną drogę. Taka sobie. Spadamy stąd.
Wybieramy inną drogę. :)
Stacja benzynowa, tankujemy. Ale ale...cena normalna (znaczy 165 ichniego pieniądza) ale nie zauważamy przecinka po jedynce i znaczka na końcu. Ten znaczek...to nic innego jak symbol Euro..... A miało być paliwo za piątaka ;) Co zrobić, podróże ponoć kształcą ;)
Wybieramy kolejną drogę. Oczywiście albo ją przelatujemy , albo...jej nie ma :) Tym razem wracamy by to sprawdzić. Nie było ... :D
Za to była inna, na pewno lepsza, taka Made in EU. Czarna, szeroka, mocna ... ;) Dobrze trzymała w zakrętach moje opony, a, że wg mojego atlasu w Albanii nie ma ograniczeń na autostradach (tak, to była autostrada) to zostałem kilkaset metrów za ekipą i odwinąłem. Była czarna, była szeroka, dała radę- winkle przy Vmax były co prawda ciasne ale spokojnie mieściłem się na jednym pasie. Ale czymże były by albańskie autostrady bez klimatu. Klimat ten został podtrzymany przez np. krowy chodzące sobie poboczem, przechadzające się staruszki. Ba , na innej, tej łączącej Shkoder z Tiraną dało się zauważyć rowerzystów, traktory, motorowery a już królem była ciężarówka jadąca poboczem pod prąd....:D
Ale nasz droga była tak czarna, że zasłoniła nam słońce...a może ono po prostu sobie zaszło ? Sądząc po zegarku to pewnie tak było. Ale co tam, zatrzymujemy się na autostradzie umyć ręce, spojrzeć na mapę, zerknąć co mają w przydrożnym sklepiku. Parkingu nie było . Ot po prostu sklepik (kioseczek) stał tak, że żeby coś kupić z okienka trzeba było podejść do okienka już asfaltem, znaczy autostrada. Mieli tylko słodycze więc odpuściliśmy. Nalałem tylko sobie wody która lała się z węża w wiaderko, a z wiaderka wylewała się na drogę. Nie wiem po co ale na pewno od długiego czasu bo zalany był spory kawałek nawierzchni :D
Jednym słowem Albania...
Moi kompani znajdują miejsce pod namiot. Rozbijamy namiot, zerkamy na mapę i dochodzi do nas , że "wyrzuciło" nas o 150 km za mocno na wschód :) Trudno, co zrobić. Koledzy robią butelkę, może nawet dwie, nie wiem bo się szybko pospałem :)
Fotka z tego dnia jest tylko jedna bo sporo jeździliśmy, w dodatku po drogach których nie było ;)
_________________
https://www.youtube.com/c...idC1vPGRfkTj4GA
https://www.facebook.com/PERYPETIE-323246362400502
https://www.instagram.com/_perypetie/
http://www.przezswiat.eu/blog
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-10-04, 14:37   

Budzą nas owce :)
Albania... :D I love it !
Zwijamy majdan. Jedziemy z powrotem do Shkoder. Ja się spieszę, koledzy mniej. Mimo, że jedziemy w tym samym kierunku oni chcą w lewo a ja w prawo :D Szybki uścisk dłoni i każdy poleciał gdzie chciał ;) Ja, zazdroszcząc im możliwości pojeżdżenia po tym wspaniałym kraju jeszcze kilka dni cisnę co mogę z motocykla. Wjeżdżam na autostradę z szybkim zamiarem zjechania z niej w drogę, która tym razem była ;) Navi szaleje. Krzyś sam już nie wiem czy chce wracać czy nie, czy w lewo , czy w prawo. Znów go usypiam :) Jadę więc sobie tą autostradą i ...zatrzymuję się zapytać pastuszka o to gdzie mam skręcić. Tak, pasł sobie owce obok autostrady. Zawracam. Piękny nowy wiadukt zbudowany dla tych, którym Hołek każe zawrócić w lewo :) Piękny, nowy a pod nim...stado krów korzystających z cienia. Normalnie...Albania ...:D A ile „min” było :D Dobrze, że w żadną nie wjechałem bo jak by wybuchła... :D
Banan nie schodził mi jeszcze przez godzinę ;)
Wpadam na E851 czy tam 25kę, oczywiście numeracja może się nie zgadzać , bo jak wcześniej pisałem atlas ma 23lata :)
Co tu gadać, jest pięknie:









_________________
https://www.youtube.com/c...idC1vPGRfkTj4GA
https://www.facebook.com/PERYPETIE-323246362400502
https://www.instagram.com/_perypetie/
http://www.przezswiat.eu/blog
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-10-04, 14:41   

Droga tak szybko się kończy jak się zaczęła. Miejscowi od razu poznają kto tu jest turysta, bo na skrzyżowaniach bez znaków , jak się człowiek zatrzyma od razu podają właściwy kierunek ;) Dzięki pomocy tych żywych drogowskazów dojeżdżam znów do Shkoder. Po raz 3ci zmierzę się z E762. Tym razem bez nerwów, bez napinki, banan na ustach, na stojąco, lajcik, manetka w pozycji OPEN :blush: Jazda po nasypach, wyprzedzanie to z prawej, to miedzy samochodami, top całkiem po lewej ... na co dzień tego nie pochwalam ale miałem wyjście : albo j.w. z bananem na ustach albo jazda na ciężarówką w tumanach kurzu i po dziurach nie małej głębokości z Vmax 20-30km/h . Lecąc [wymoderowano :smile: ] nie czułem dziur, nie czułem kurzu, nie czułem upału. Było zaj*** :) Krzyczałem w myślach - więcej dziur, więcej piasku, dajcie mi ... benzyny :D Uff, na oparach doleciałem do stacji, a , że wyjazd był w wersji "na maxa tanio" zalałem jeszcze mój 7L kanister ( wiadomo, zaraz granica a tam paliwko po 6,50). Kanister był w wersji "na maxa tanio" , czyli po wodzie z marketu, oczywiście z promocji 5L + 2 gratis :D Nie pytajcie mnie ile zaoszczędziłem, łatwo policzyć ale co ja zrobię, taki jestem .. :D Na loda pewnie mi zostało :D
Granica bez kolejki, Czarnogóra wita mnie takimi widokami:



Trafiam na jakiś objazd i znów wbijam się na drogę piękną widokowo na której spotykam polskiego rowerowego turystę, a że sam ganiam z sakwami i darzę takich ludzi szczególnym szacunkiem zatrzymałem się na pogawędkę w stylu co, gdzie i jak. Na rowerku - wiadomo, każdy gram się liczy, więc częstuję chłopaka czym mam. Chłonie jak by energetycznego batonika jadł dawno temu a Colę widział ostatnio w Polsce. Ale co się dziwić. Od godziny pedałuje tylko w górę, w upale ! Kolejny szacun !

Ruszam dalej, czas nagli ale droga nie pozwala się nie zatrzymać ;) Robię więc lanserskie zdjęcia, bo wiadomo, takie zdjęcia w ogłoszeniu SPRZEDAM to min +1000zł do ceny :D




Dalej już nuda.
Radar, policja, rozmowa, pytają skąd i dokąd, a to , że za szybko było panie kierowco... mówię, że z Polski, a że słowa płyną z kasku Policmajster zrozumiał że ja z POLIS ... więc co było robić , pociągnąłem temat dalej :D Kolegi po fachu nie będą karać :D Uściskali i pożyczyli szerokiej drogi :D

Statystyki wycieczki:
Mandaty: brak
Kapci : brak
Waga : -1kg
Wrażenia: tysiące
Ilość dni : 5
Ilość km: 4500 :D
Kasa na paliwo i autostrady: 1400zł
Kasa na resztę : 90zł :D
Suma : wspomnienia do końca życia ! I tylko to się liczy.

Zapraszam do galerii : https://picasaweb.google.com/Nenobiker/BaKany2011 Uprasza się o pokaz slajdów i F11 :)
_________________
https://www.youtube.com/c...idC1vPGRfkTj4GA
https://www.facebook.com/PERYPETIE-323246362400502
https://www.instagram.com/_perypetie/
http://www.przezswiat.eu/blog
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
WHITEandRED
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-12, 15:52   

:spoko
Ostatnio zmieniony przez WHITEandRED 2015-09-06, 14:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Srebrzanka 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: VW T3 Karman Gipsy'88 1,9 TD
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 17 Lut 2010
Otrzymał 4 piw(a)
Skąd: Sopot
Wysłany: 2012-08-09, 10:38   

Szacun, piękna relacja. Gratulacje.
_________________
Piotr i Katarzyna
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***