|
|
[IRL] Krótkie weekendowe wypady |
Autor |
Wiadomość |
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-10-10, 14:20
|
|
|
James, szukam więcej zdjęć w telefonach rodzinki Wiem, że dzieci pstrykały dużo w sklepie z czekoladą, ale większość jest zamglona (brudna soczewka - zdjęcia z pierwszego noclegu są z aparatu córki) lub nieostra. Pstrykali jak chiński turysta
Nie widać było kamieni, gdyż ten akurat domek był tylko reprodukcją niedostępną dla zwiedzania. Niedaleko domu mamy dwa takie, gdzie można groblą dojść.
Będzie zaraz ciąg dalszy - mam trochę zdjęć |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-10-10, 15:03
|
|
|
Garinish Island
Na tej wyspie są ogrody warte zobaczenia. Są tam rośliny z całego świata. Na wyspę można się dostać z dwóch miejsc. My, jadąc od północy, trafiliśmy na pierwszą drogę. Zatrzymaliśmy się na parkingu z tyłu jakiegoś sklepu i poszliśmy po bilety. Na szczęście drogo nie było
Droga do przystani prowadzi przez lasek. Po chwili dochodzimy do przystani i czekamy na nasz tansport.
Ta skała była wyznacznikiem, o ile podniósł się stan wody podczas naszego pobytu na wyspie. Gdy wracaliśmy, to nad wodę wystawało ledwie kilkanaście centymetrów.
Jest i nasza łódka
Niby na wyspę jest blisko, a my płyniemy i płyniemy. Wydaje mi się, że trochę zbaczamy z kursu. Ale widząc, ile skał jest tu tuż pod powierzchnią wody, uznaję, że tak musimy płynąć. Ale jednam to nie było to Po chwili okazuje się, że nasze zejście z kursu było uzasadnione - kapitan (czy jak się nazywa kierowca takiej łódki) pokazuje nam niezłe foczki wygrzewające się na słońcu Podpływamy nieco bliżej, wszyscy się cieszą
No, możemy wracać na kurs
Dotarliśmy Z łódki wchodzi się prosto do sklepiku, gdzie należy zakupić bilet. Niestety cen nie pamiętam
Idziemy zwiedzać Zapraszam z nami
Mapka
A teraz coś dla miłośników tanich napraw w stylu "Łooo panie, a kto panu tak spier&^%lił???" Jak można po taniości naprawić granitową balustradę:
Będzie pan zadowolony!
Ale widoki zza tej balustrady były już w porządku
I znów kwiaty
Trochę duże te paprocie
Gdzieś, podczas jednej z wycieczek, byliśmy w miejscu, gdzie jest całe mnóstwo podobnych, jak i większych paproci. Też w tym samym hrabstwie Cork.
Agawa?
O, listeczki malutkie
Nawet Ty możesz poczuć się jak Calineczka!
Na końcu tej ścieżki jest wieża widokowa. A z niej takie widoki:
Widać, że prace w ogrodach trwaja cały czas
Trafiamy na kolejną alejkę z kwiatami.
Te pachniały wyjątkowo intensywnie
Grządka malutkich dalii
Tatusiu, ale te drzewa wysokie! Zrobisz nam przy nich zdjęcie? My staniejmy przy nich! Dobrze, ale jak będziecie przy samym drzewie, to nie będzie was widać na zdjęciu. Stańcie blisko mnie, a ja was zmieszczę w kadrze z drzewami. Dobrze tatusiu!
Pora wracać. Poszliśmy na kawę i ciastko i do przystani...
W drodze powrotnej fok było zdecydowanie mniej.
Ta foka z drugiego planu leżała sobie tak wygięta cały czas i tylko na nas co jakis czas spoglądała
Po powrocie na ląd udaliśmy się do sklepu po pamiątki, na stacji kupiłem i zmieniłem przepaloną żarówkę. Jedziemy dalej, kierunek wyspa Dursey na końcu półwyspu. |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-10-10, 16:50
|
|
|
Ruszamy. Trzymamy się trasy WAW, czyli Wild Atlantic Way. Po drodze do Garinish jak i z Garinish do Dursey mieliśmy takie oto wspaniałe widoki:
Gdzieś niedawno widziałem informację, że ten tunel był jednej nocy zamknięty dla ruchu drogowego, bo robili jakieś naprawy nawierzchni na niej.
taka tam panorama
Coraz bliżej wyspy. Właśnie ona przed nami.
Po drodze znaleźliśmy krasnoludki i ich domek i zwierzaki
Kilka minut po 19 docieramy do wyspy. Nasz wagonik kursuje, ale nie chcemy na noc przeprawiać się na drugą stronę. Niestey nie możemy tu zostać na noc - znaki zakazują. Inny kamperek też postał chwilę i odjechał. My również. Ale nie chcemy odjeżdżać za daleko. Odpalam park4night i szukam noclegu w pobliżu. Niestety namiary GPS sa niejasne, szukamy czegoś na własną rękę.
Wagonik
Zakaz nocowania
Co ciekawe, na wsypę nie można przyjść z psem. Psy stanowią zagrożenie dla pasących się tam wszędzie owiec. Na dole tej informacji napisane jest dużymi literami, że w przeszłości zdarzało się, że pies został zastrzelony przez lokalesów.
Ok, mamy miejscówkę
I współrzędne:
51.618833, -10.134413
Jesteśmy raptem 3,5 km od parkingu, z którego jutro skoczymy na wyspę |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-10-10, 17:48
|
|
|
Wyspa Dursey
W końcu jesteśmy Idziemy kupić bilet na ten irlandzki wynalazek. Gdy podchodzimy bliżej wagonika i możemy mu się przyjrzeć, to widać, że wygląda to tak sobie, jakby miał się zaraz rozlecieć Taka skrzynka na linach, która dynda nad oceanem. Aha, mieszkańcy mają pierwszeństwo przed turystami
Nasza kolej. Wsiadamy, zamykamy drzwi i ruszamy. Hmmm, w środku podłoga naprawiana nowymi deskami, poprzez szpary w deskach widać wodę; jest krótkofalówka, jest lampka LED, jest instrukcja pierwszej pomocy - modlitwa To nas rozbawiło najbardziej
Kolejka jedzie powoli, buja się, nie skrzypi. Można podziwiać widoki
W kolejce jechało z nami dwóch Amerykanów. Zwiedzają Irlandię na nogach. Na ten dzień mieli w planie obejście wyspy, czyli jakieś 17km. Odstąpili nam jedną mapkę
Po ok 20 minutach docieramy na wyspę. Już na początku moją uwagę przykuwają samochody. Część pordzewiała (silne oddziaływanie słonej wody) i w zasadzie każde auto nie ma wymaganych ubezpieczenia, opłaconego podatku czy przeglądu. No bo po co? Policja ich tu nie sprawdzi. Auta pewnie mają tu smiesznie małe przebiegi - no bo gdzie jeździć?
Mapa w drogę i idziemy. Chociaż zgubić się tu nie da
Irlandia za nami
Na wyspie prawdopodobnie wypalano trawę kiedyś albo były jakies pożary, bo sporo było takich popalonych roślin:
Chmury powoli przetaczają sie przez szczyty.
Ta skała za nami nazywa się leżącą kobietą. Ale zanim się o tym dowiedziałem, to moje pierwsze skojarzenia było "irlandzki śpiący rycerz"
Ciekawostka - po tym murku widać, jak postępuje erozja i jak natura zabiera, co swoje. Syn stoi na murku, który z biegiem lat, dzięki wiejącym tu wiatrom, został zasypany ziemią, na której szybko wyrosła trawa i dość mocno związała kamienie.
Na wyspie są i nowe, i stare, i opuszczone, i zrujnowane domy
Nasze przekąski rosnące wszędzie
Na tej górze jest jakaś wieża. Chcielibyśmy na nią wejść. Ale narazie widzimy tylko chmury.
Bee-eee-eee!
Szczyt coraz bliżej jak widać
I jeszcze bliżej. Ale wieży nie widać.
A w obłokach bujamy tak
Idąc dalej w chmurze zauważamy, że jeszcze jednak do szczytu mamy kawałek
Decydujemy się wracać dalej innym szlakiem, bo nawet, jeśli znajdziemy wieżę, to i tak nic nie zobaczymy. No i na szczycie może naprawdę mocno wiać. Już teraz nie możemy spokojnie rozmawiać, tylko musimy krzyczeć do siebie. Fajnie jest w chmurach
To schodzimy na dół Widok na chmurę z chmury
Za drugim pagórkiem jest już zdecydowanie spokojniej
Rzut okiem do tyłu:
Idziemy dalej. Z tego miejsca jest ładny widok.
A przez płotki przechodzi się tak:
Idziemy dalej, obok nas owce
No tak. My tu sibie spacerujemy, a chmury tymczasem sobie z nas zakpiły i wzięły i sobie poszły. Nasza wieża jest teraz doskonale widoczna. Ale nie, nie wracamy się.
Czekamy na nasz wagonik. Znajomych Amerykanów nie spotkaliśmy, oni pewnie byli gdzieś w 3/4 drogi dookoła wyspy, gdy my już kończyliśmy wycieczkę.
Po przybyciu na wyspę-matkę postanowiliśmy przekąsić bardzo polecane z tego właśnie foodtracka tradycyjne fish & chips, czyi rybka z frytkami. Rybki kupowane od rybaków z oceanu. Do wyboru dorsz, morszczuk lub żabnica. Zamówiliśmy morszczuka i dorsza. Wszystko świeżo smażone.
W końcu są i nasze porcje - idziemy zjeść w kamperku. Rzeczywiście - za kilkanaście euro mamy trzy porcje przepysznej ryby z frytkami. Palce lizać!
O ile lubię tą tradycyjną potrawę, to nie próbowałem jej jeść w sposób, jaki jedzą i Irlandczycy i Anglicy, czyli frytki z octem. Ale nie jest to ocet spirytusowy, tylko winny. Pewnie się kiedyś skuszę, ale jeszcze nie teraz Ale - czipsy o smaku salt&vinegar mi bardzo smakują
Po zjedzeniu pysznej obioadokolacji jedziemy już w stronę domu. Oczywiście cały czas, jak tylko to możliwe, wzdłuż oceanu trasą WAW. |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Bim
Kombatant Jacek
Twój sprzęt: Peugeot Adriatik 2,5D 1991 rok
Pomógł: 10 razy Dołączył: 21 Lip 2007 Piwa: 123/89 Skąd: Sandomierz
|
Wysłany: 2018-10-10, 18:48
|
|
|
Bardzo fajnie się ogląda i czyta te Twoje opowieści wokół komina
Dla nas nie osiągalne |
_________________
|
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-10-10, 21:31
|
|
|
Molly Gallivan
W sumie zapomniałem o jednym przystanku... Jak odjechaliśmy spod sklepu z czekoladą i ruszyliśmy na południe, to trafiliśmy na farmę niejakiej Molly Gallivan. Kręciło się sporo turystów, więc i my sie zatrzymaliśmy. Widoki z parkingu były ładne, postanowiliśmy też zwiedzić farmę niejakiej Molly.
Wejście do budynków:
Molly Gallivan była jedną z wielu mieszkanek tutejszej okolicy. Ale dlaczego akurat jej farma jest taka sławna? Nieco historii.
Anglicy gnębili Irlandczyków, jak tylko mogli. Zabierali plony, podnosili podatki, okradali ze wszystkiego. Jednym ze słynnych podatków był podatek od okna - im większe okna były w domach, tym większy podatek należało płacić. Widać to w skansenach, że czasem okienka były bardzo małe. Żeby własnie nie płacić dużo dodatkowego podatku. Właściciele ziemscy również często podnosili opłaty tak wysoko, że najemców nie było stać na opłaty. Praca na roli nie była w stanie zarobić na pana. Taki właściciel często chcąc się pozbyć biedaka, niszczył dach domu, żeby nikt się nielegalnie nie osiedlił. No ale jakoś trzeba było sobie radzić. I właśnie Molly sobie radziła. A w jaki sposób? O tym za chwilę Gwarantuję, że męska część się uśmiechnie
Wchodzimy do budynku. W środku sklep, z pamiątkami, jakich wiele plus lokalne wyroby z wełny. Na tyłach domu tkalnia.
Za kilka euro wchodzimy do środka. Dostajemy kubek z kawałkami chleba, którym możemy karmić zwierzaki na farmie. Farma Molly to ogród warzywny, pole ziemniaków, trochę ptactwa, osiołki, krówki.
Strzyżenie... hmmmm.... baranków
Na górze farmy jest wejście na szlak pieszy. Tuż przed wejściem mamy taki widok na okolicę:
A Molly dorabiała sobie tak:
Molly była wdową z siedmiorgiem dzieci. Musiała wykazać się niezłą przedsiębiorczością, chcąc się utrzymać. Otworzyła więc nielegalny pub. Sprzedawała tu swój bimber, (irl Poitin), znany tu pod nazwą "Górska Rosa Molly". Bimber w zasadzie był jak whisky. Bimber był pędzony w Irlandii przez wieki. Nazwa Poitin pochodzi od irlandzkiego słowa Pota, czyli garnek (metalowy). W 1661 rząd brytyjski wprowadził podatek od wszystkich przydomowych bimbrowni z czasem w 1760 całkowicie zabraniając jakiejkolwiek nielicencjonowanej produkcji. Irlandczycy oczywiście mieli gdzieś taki zakaz.
Zacier był destylowany trzy razy, za trzecim dając czystą mocną whisky, nawet i 90%.
Bimber / whisky był również używany jako lekarstwo na przeziębienia, grypy, bóle stawów. W 1730 lekarz zalecał picie bimbru aby zachować młodość, poprawić trawienie oraz wspomagał erekcję - pradziadek Viagry
Używano go także jako materiał wybuchowy i dodatek do ciast.
Sprawdzało się destylat pod kątem przydatności do spożycia w następujący sposób: podpalano i jeśli spalał się na fioletowo, to był zdatny do picia, na żółto - do wyrzucenia. Innym sposobem na test poprawności było zmieszanie na łyżce bimber i mleko - pół na pół. Niedobry bimber warzył mleko.
Ile się można dowiedzieć o bimbrze
Właśnie od Molly pojechaliśmy do ogrodów na wyspie Garinish |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
James
zaawansowany
Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy Dołączył: 06 Lut 2009 Piwa: 73/29 Skąd: Katowice
|
Wysłany: 2018-10-11, 06:46
|
|
|
Mavv- nie wiem czy to wypada ale stawiamy za bimber .I nie tylko! Nie wiem jak dla innych ale dla nas zarówno podatek od okna jak i informacje o radzeniu sobie z weryfikacją toksyczności bimbru były bardzo ciekawe.
A wcześniejsze przepiękne kwiaty wniosły sporo słońca w nasze życie. Dzięki! |
_________________ J.C. |
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-10-11, 15:45
|
|
|
Trochę mnie ten opis zakłopotał, bo wiem, że poitin to nic innego jak bimber. A na tej tabliczce informacyjnej przy destylatorze, według opisu poitin to whiskey. Być może w angielskim nie ma słowa bimber Nawet Irlandczycy używają na bimber tego irlandzkiego słowa poitin wymawianego puczin. Stąd też w tłumaczeniu pisałem bimber/whisky.
Chyba nie namieszałem za bardzo?
James, te wielkie dalie bardzo nam się podobały. W życiu takich dużych nie widziałem. Ale ja kwiatowy nie jestem Udała nam się pogoda, bo bez wątpienia w deszczowy dzień kwiaty nie wyglądały by tak kolorowo oraz ich zapach nie unosiłby się w powietrzu.
Dziękuję wszystkim za
Na pewno będą kolejne minirelacje z Irlandii - jak pisze Bim - dla większości nieosiągalnej. Jak tylko czas pozwoli na krótkie weekendowe wypady |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
RadekNet
weteran
Twój sprzęt: Opel Vivaro
Pomógł: 3 razy Dołączył: 06 Sty 2009 Piwa: 25/72 Skąd: Sligo IE
|
Wysłany: 2018-10-23, 11:22
|
|
|
Macie plany na długi weekend? Może okolice Galway byśmy wspólnie zrobili? |
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-10-27, 09:09
|
|
|
RadekNet, nie da rady - w pracy. Do tego jutro mam zmianę zamiast 12 godzin, to 12,5, bo dzielimy się tą ekstra godziną z nocką. Na szczęście zapłacą podwójnie za te 30 minut
Wy już w Galway? Czy gdzie indziej pojechaliście? |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
izola
Kombatant
Twój sprzęt: MB Marco Polo
Nazwa załogi: Izolownia
Pomogła: 10 razy Dołączyła: 20 Sty 2015 Piwa: 210/153 Skąd: Westfalia
|
|
|
|
|
RadekNet
weteran
Twój sprzęt: Opel Vivaro
Pomógł: 3 razy Dołączył: 06 Sty 2009 Piwa: 25/72 Skąd: Sligo IE
|
Wysłany: 2018-10-27, 20:19
|
|
|
Mavv napisał/a: | RadekNet, nie da rady - w pracy. Do tego jutro mam zmianę zamiast 12 godzin, to 12,5, bo dzielimy się tą ekstra godziną z nocką. Na szczęście zapłacą podwójnie za te 30 minut
Wy już w Galway? Czy gdzie indziej pojechaliście? |
Brakło motywacji Kręcimy sie lokalnie, w przerwach między deszczami |
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
|
|
|
|
darecky
początkujący forumowicz
Twój sprzęt: Rimor Seal 5
Dołączył: 07 Lut 2018 Skąd: Irlandia
|
Wysłany: 2019-03-17, 23:47
|
|
|
Witam po latach,
Patryk już za pasem a tu cisza. Mavv nie wierze że się nigdzie nie włóczysz
pozdrawiam |
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|