Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Szczupak
Autor Wiadomość
Wito 
stary wyga

Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009
Piwa: 59/28
Skąd: Iława
Wysłany: 2018-12-26, 17:56   Szczupak

Pomimo, że wędkuję już od ponad pół wieku, to, co czasami spotyka mnie nad wodą, wprawia mnie w osłupienie. Tak też było pewnego pięknego dnia nad jeziorem.

Szczupak

- Nad wodą, będąc na rybach, musisz zawsze zachowywać się cicho, tak jakby cię wcale nie było . Inaczej wypłoszysz wszystkie ryby i nigdy nic nie złowimy.
Te słowa mojego ojca pamiętam od zawsze a właściwie od pierwszych kroków w wędkarstwie, które stawiałem jako dziecko pod jego kierunkiem. Zabierany na wyprawy wędkarskie, będąc małym, żywym brzdącem, niekiedy potwornie się nudziłem i wymyślałem sobie różne biegi i inne zabawy, które prawie zawsze kończyły się reprymendą ze strony ojca. Bo tupałem, bo było za głośno. Chyba, że rzeźbiłem z kory łódki na brzegu.Wtedy zachowywałem się poprawnie.
Z czasem zachowanie całkowitej ciszy, czy to na brzegu, czy w pontonie, albo w łodzi weszło mi w krew i nie dyskutowałem z nakazem ojca, ale zawsze posłusznie mu się podporządkowałem. Wiedziałem, że muszę zachowywać się jak najciszej i basta.
Było to tego lata, kiedy udaliśmy się z ojcem nad jezioro, na ryby. Zaplanowaliśmy połów z łodzi na przeciwnym brzegu. Do moich obowiązków należy zawsze wylanie wody z łodzi i przygotowanie jej do wypłynięcia, zniesienie całego naszego sprzętu oraz silnika i podpłynięcie do pomostu, z którego jest najłatwiej ojcu, dziewięćdziesiąt trzylatkowi, wsiadać do łodzi.
Nasza łódź, nienowa już ale wygodna dwuosobowa, plastikowa krypa, stoi w porcie, przypięta dziobem do wąskiego pomostu biegnącego wzdłuż brzegu.
Przygotowanie się do wypłynięcia jest już dla mnie rutyną wypracowaną od lat.
Tego dnia tak jak zawsze, wskoczyłem z impetem od strony dziobu do łodzi, wyrzuciłem na pomost ciężkie chodniczki i wylałem brunatną od opadłych liści wodę. Następnie wrzuciłem z powrotem chodniczki, wciągnąłem do łodzi leżące na pomście wiosła i pownosiłem wędki i inne nasze sprzęty. Potem wyjąłem z bakisty metalowe ciężary i położyłem na podłodze.
Robiłem przy tym tyle hałasu, że słychać mnie było z pewnością na drugim brzegu jeziora.
Zgodnie z naukami mojego ojca, z powodu hałasu, nie powinno być już w promieniu kilkuset metrów żadnej ryby. Nie przejmowałem się tym wcale, wszak mieliśmy łowić daleko stąd.
Gotowy do wypłynięcia, wziąłem wiosło do ręki, przeszedłem na dziób łodzi i z impetem odepchnąłem się od pomostu. Słychać było, jak łódź przesuwa się po okalających burty trzcinach.
Byłem już kilka metrów od pomostu i zamierzałem użyć wiosła po raz drugi by wypłynąć się poza blokujące moją rufę trzciny, gdy odruchowo spojrzałem w kierunku pomostu a właściwie pustego miejsca po łodzi gdzie kątem oka ujrzałem pod powierzchnią wody ciemny, długi kołek.
- Skąd i co to za kołek?- pomyślałem i mój wzrok natychmiast powrócił ku dziwnemu przedmiotowi.
To nie był żaden pień, ale... dużych rozmiarów szczupak. Nie wierzyłem swoim oczom. Oceniłem go na pięć, sześć kilogramów. Był doskonale widoczny. Znajdował się niezbyt głęboko, dokładnie w miejscu, gdzie przed chwilą stała moja łódź.
- Jakże to możliwe i to po takim hałasie?- Sam diabeł by stamtąd uciekł, co tu mówić o płochliwej rybie- myślałem gorączkowo stojąc na łodzi w rozdziawionym bezruchu.
Staliśmy, ja i wielka ryba w pełnym zaskoczeniu naprzeciwko siebie przez dłuższą chwilę i przyglądaliśmy się sobie gdy naraz szczupak, wachlując płetwą grzbietową, zaczął powoli opadać na dno.
W tym momencie nauki ojca i jego wielokrotne uwagi o ciszy nad wodą, prysły niczym bańka mydlana. Przez tyle lat zarówno on oraz ja tkwiliśmy w błędzie. Ryby nie są tak płochliwe, jak sądziliśmy.
Poczułem się nawet w jakimś sensie oszukany, wszak oberwałem z tego powodu i to nieraz.
Przez jakiś czas stałem jeszcze nieruchomo, wpatrzony w miejsce w którym przed chwilą była wielka ryba, po czym uznałem, że czas płynąć po ojca. Przepłynęliśmy na drugą stronę jeziora i zakotwiczeni w odległości kilkunastu metrów od brzegu, zaczęliśmy łowić płocie.
Zarówno w trakcie kotwiczenia łodzi na wodzie, rozpakowania sprzętu oraz rozwijania wędek, starałem się zachowywać jak najciszej. Rozpamiętując dzisiejsze spotkanie ze szczupakiem, mówiłem niewiele.
Po kilku godzinach wędkowania, zaintrygowany ciszą z mojej strony, ojciec rzucił przez ramię: jesteś tam, żyjesz?
- Nad wodą, będąc na rybach, musisz zawsze zachowywać się cicho...- odparłem półgłosem. - Dobrze znasz tę zasadę.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Więcej szczegółów
Wystawiono 2 piw(a):
krzysztofCz, MAZUREK
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***