|
|
Wyblakłych fotek czar. Wspomnienia z dawnych podróży. |
Autor |
Wiadomość |
Tadeusz
Administrator CamperPapa
Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1578/2280 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2011-10-20, 22:14 Wyblakłych fotek czar. Wspomnienia z dawnych podróży.
|
|
|
Jakoś tak ostatnio coraz częściej zbiera nam się na wspomnienia. Grzebię w starych zdjęciach, leżą już prawie wszędzie, na stole, na podłodze, na krzesłach, jedno nawet wpadło do zupy.
Może warto niektóre z nich pokazać? To były jednak troszkę inne czasy i inne klimaty.
Zasiadłem do skanera zainspirowany wątkiem Endiego. Pokazał kawałek Szwajcarii, ten szczególnie piękny - Zermatt i górujący nad nim Matterhorn.
Wygrzebałem kilka zdjęć z roku 1990, kiedy to włóczyliśmy się po kraju Wilhelma Tella, odwiedziliśmy naszego przyjaciela Witka, forumowego wictora i z nim właśnie wjechaliśmy wysoko - właśnie tam, do Zermatt.
Jeśli zechcecie oglądać te starocie to będę wracał do zdjęć sprzed lat.
Może inni Koledzy włączą się do tego wątku? Zapraszam.
Lucerna.1990.jpg
|
|
Plik ściągnięto 12386 raz(y) 183,89 KB |
Szwajcaria. Panorama Berna..1990.jpg
|
|
Plik ściągnięto 12386 raz(y) 218,58 KB |
Zermatt. Halszka, Joasia i Witek.1990 r.jpg
|
|
Plik ściągnięto 12386 raz(y) 175,02 KB |
Halszka, Joanna i Witek na ulicy Zermatt. 1990.jpg
|
|
Plik ściągnięto 12386 raz(y) 194,89 KB |
Halszka na przełęczy Saint Bernard.1990.jpg
|
|
Plik ściągnięto 12386 raz(y) 185,38 KB |
Na przełęczy Saint Bernard. 1990.jpg
|
|
Plik ściągnięto 12386 raz(y) 159,99 KB |
Saint Bernard.1990.jpg
|
|
Plik ściągnięto 12386 raz(y) 191,19 KB |
|
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
|
Ostatnio zmieniony przez Tadeusz 2011-10-23, 09:48, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Tadeusz
Administrator CamperPapa
Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1578/2280 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2011-10-21, 14:52
|
|
|
Od strony Lozanny i Vevey w stronę południową rozciąga się za j. Genewskim przepiękny widok na Dent du Midi, a jadąc w tamtym kierunku, w stronę Wielkiej Przełęczy Saint Bernard, mijamy Montreux, słynne z festiwali jazzowych i festiwali kwiatowych. Tuż za Montreux znajduje się średniowieczna perełka, zamek na wodzie - Chateau Chillon.
Oto Leman, zamek i panorama wielkiej przełęczy na starych fotkach.
Pokazuję zamek z lotu ptaka, bo tylko tak widać, że został wybudowany na cyplu.
Montreaux. Chateau de Chillon z lotu ptaka..jpg
|
|
Plik ściągnięto 12706 raz(y) 160,98 KB |
Montreux. Chateau de Chillon1990..jpg
|
|
Plik ściągnięto 12706 raz(y) 185,37 KB |
Nad. j.Genewskim. Vevey. Tour-de-Peilz.1990..jpg
|
|
Plik ściągnięto 12706 raz(y) 176,81 KB |
Panorama na Wielkiej Przełęczy Św. Bernarda.1990.jpg
|
|
Plik ściągnięto 12706 raz(y) 218,93 KB |
|
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
|
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
@ndrzej
weteran
Twój sprzęt: Laika Ecovip 309
Pomógł: 4 razy Dołączył: 29 Lip 2007 Piwa: 131/204 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: 2011-10-21, 22:14
|
|
|
W wątku "Wyblakłych fotek czar" nie powinno zabraknąć zdjęć z naszych rodzinnych albumów, zdjęć traktujących o zagranicznych podróżach naszych antenatów.
Zatem jako pierwszy załączam trzy zdjęcia mojego dziadka z kurtuazyjnej wizyty polskiej orkiestry wojskowej w Konstantynopolu w roku 1924! (mój dziadek - to ten z wąsikiem, podobny do Charliego Chaplina)
010- Konstantynopol 1924.jpg
|
|
Plik ściągnięto 190 raz(y) 162,5 KB |
009-Konstantynopol 1924.jpg
|
|
Plik ściągnięto 202 raz(y) 182,89 KB |
008-Konstantynopol 1924.jpg
|
|
Plik ściągnięto 204 raz(y) 175,15 KB |
|
_________________ Nie wystarczy dużo wiedzieć, żeby być mądrym!
Heraklit |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
wagabunda
doświadczony pisarz
Twój sprzęt: BOXER BUROW MOBIL
Nazwa załogi: Janki
Dołączył: 22 Lis 2009 Piwa: 2/16
|
Wysłany: 2011-10-22, 21:21
|
|
|
Gratuluję Tadeuszowi za piekny pomysł z;Wyblakłych fotek czar; a Andrzejowi za rozszerzenie tematu.Jest to wspaniały sposób na kotynuację podrózowania gdy
kampery spią,dlatego zachecam do prezentacji jak najwięcej ludków , wielu wspomnień i wrażeń. |
_________________ Henryk Ibsen;W wolności nie ma nic pewnego,
dlatego jest taka piękna!;
Farby przemysłowe 789 388 621 |
|
|
|
|
Tadeusz
Administrator CamperPapa
Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1578/2280 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2011-10-22, 22:23
|
|
|
Nad tym zdjęciem zamyśliłem się na długo.
Kiedyś, jako chłopcu może 10-letniemu, Tata opowiedział historię tego zdjęcia.
Na zdjęciu Tata ma 23 lata. Jest przymusowym robotnikiem wywiezionym do pracy w Berlinie.
Jego właściciel ( tylko tak mogę go nazwać) pewnego dnia, w nagrodę za dobrą pracę postanowił zabrać trzech swoich robotników na wycieczkę do Koepenick, zielonej dzielnicy Berlina, z pięknymi jeziorami, gdzie jak widać na zdjęciu, w sierpniu 1943 r. pływały sobie jachty żaglowe, Niemcy odpoczywali po pracy i tak głęboko wierzyli w nieśmiertelność III Rzeszy, że nawet swym niewolnikom pozwalali czasem popatrzeć na piękno tej ziemi.
Zdjęcie wykonał aparatem majstra niemieckiego kolega Taty - Belg. Był jeszcze Francuz i nawet kiedyś widziałem zdjęcie z nimi trzema, ale nie mogę go odnaleźć.
Tata opowiadał, że gdy do Berlina weszli Rosjanie i Polacy, którym przyszło zdobywanie ZOO i Tempelhoff, Niemcy, pochowani w piwnicach wyli ze strachu, gdy usłyszeli język rosyjski.
Majster trzymał się Taty w nadziei, że go obroni przed Rosjanami. Miał argument - był dobrym człowiekiem i traktował niewolników po ludzku. Tata i jego kolega Francuz rzeczywiście za niego zaręczyli. Belg już nie mógł. Zginął od pocisku armatniego.
Pokazuję Wam to zdjęcie, bo to moja drogocenna pamiątka i pierwsza podróż mego Taty za granicę.
Takie to wtedy były podróże.
Berlin. Koepenick. sierpień 1943.jpg
|
|
Plik ściągnięto 12471 raz(y) 106,68 KB |
Oryginalny podpis na odwrocie zdjęcia.jpg
|
|
Plik ściągnięto 12471 raz(y) 66,1 KB |
|
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
|
Ostatnio zmieniony przez Tadeusz 2011-10-23, 09:18, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Jerzyk
zaawansowany
Twój sprzęt: Hymermobil z gwiazdą
Pomógł: 2 razy Dołączył: 22 Paź 2010 Piwa: 130/5 Skąd: Józefów
|
Wysłany: 2011-10-22, 23:21
|
|
|
piękne.... chwyta za serce... jeśli masz więcej , to zapodaj. Pozdrowienia J. |
|
|
|
|
Krystian
weteran
Twój sprzęt: SEA na Peugeot Boxer
Nazwa załogi: Krystian i Helena
Pomógł: 1 raz Dołączył: 27 Sty 2008 Piwa: 13/21 Skąd: Lubliniec
|
Wysłany: 2011-10-23, 09:34
|
|
|
Tadziu, zdjęcie Lozanna 1990 według mnie to jest Lucerna ze swoim charakterystycznym zadaszonym, drewnianym mostem z XIV wieku (most ten uległ spaleniu w 1989roku- bardzo szybko go odbudowano). |
_________________ Krystian |
|
|
|
|
Tadeusz
Administrator CamperPapa
Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1578/2280 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2011-10-23, 09:38
|
|
|
Krystian napisał/a: | Tadziu, zdjęcie Lozanna 1990 według mnie to jest Lucerna |
Oczywiście Krystianie, to jest Lucerna. Nie wiem dlaczego źle podpisałem zdjęcie. Ale...starość, nie radość. |
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
|
|
|
|
|
Duszka
doświadczony pisarz
Twój sprzęt: Ducato Fendt
Dołączył: 10 Sty 2010 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: Łęczna
|
Wysłany: 2011-10-23, 09:58
|
|
|
Niesamowita historia,co za klimaty.Po nas kiedyś też zostaną tylko zdjęcia. |
_________________ szwagry z załogami z lubelskiej grupy, pozdrawiają wszystkich pozytywnie zakręconych miłośników caravaningu
|
|
|
|
|
StasioiJola
Kombatant
Twój sprzęt: Fiat Bürstner
Nazwa załogi: StasioiJola
Pomógł: 12 razy Dołączył: 25 Lip 2008 Piwa: 81/283 Skąd: Gąbin
|
Wysłany: 2011-10-23, 10:10
|
|
|
Tak , tak - wspomnienia to jest piękna rzecz do których chętnie wracamy!! Myślę ,że kazdy chętnie tu zaglądnie zobaczyć wspomnien czar!!! |
_________________
|
|
|
|
|
Tadeusz
Administrator CamperPapa
Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1578/2280 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2011-10-23, 16:50
|
|
|
Nasza misja specjalna i pierwsza podróż zagraniczna.
Jesienią 1968 roku, na radzie pedagogicznej nasz kolega, Wiktor Kulerski, nauczyciel biologii, starszy ode mnie 14 lat, już wtedy związany z opozycją (póżniejszy wiceminister oświaty w rządzie T. Mazowieckiego), co było oczywiście tajemnicą i co wiedzieli niemal wszyscy w Międzylesiu, warszawskim osiedlu na Pradze Południe, zaproponował nadanie szkole imienia i ufundowanie sztandaru.
Przedstawił nam postać człowieka niezwykłego.
Józef Horst był polskim harcerzem spod znaku Rodła, działającym bardzo aktywnie na terenie III Rzeszy w małej miejscowości Zakrzewo, 10 km od Złotowa, a 40 km od Piły.
Przed wojną tereny te należały do Niemiec.
Jego demonstrowana polskość i aktywność w ZHP, paradowanie w mundurze harcerskim, zakładanie drużyn dla polskich dzieci spowodowały ogromne perturbacje dla rodziny Józefa, a wreszcie wcielenie do Wehrmachtu.
Gdy wybuchła wojna, wysłany został do Narwiku przeciwko aliantom i walczącej tam polskiej brygadzie.
Kategorycznie odmówił walki. Został aresztowany i przewieziony do więzienia w Brandenburgu, osądzony przez doraźny sąd wojskowy i stracony przez ścięcie toporem.
Już wtedy hitleryzm rozprawiał się z przeciwnikami bezwzględnie i z okrucieństwem na pokaz, ku przestrodze.
Propozycja kolegi, przyjęta przez większość nauczycieli entuzjastycznie, natrafiła wkrótce na wzrastające opory środowiska. Po nawiązaniu kontaktów z rodziną Józefa, jego żyjącym bratem, okazało się, że jedyne ocalałe zdjęcie przedstawia naszego bohatera w mundurze Wehrmachtu. Tego nie mogli zdzierżyć „hurra patrioci” i nasza akcja chyliła się ku upadkowi. Przekonywaliśmy, tłumaczyliśmy, zaprosiliśmy rodzinę Józefa i wciąż pełni nadziei staraliśmy się przekonać opinię publiczną, że heroizm Józefa Horsta, jego nieugięta postawa, czyni tę postać najlepszym kandydatem na patrona naszej szkoły i daje nam na przyszłość świetną podstawę do pracy wychowawczej. Mielibyśmy najlepszy przykład dla dzieci i młodzieży w osobie patrona.
To nie były łatwe czasy. Rok 1968 był pełen dramatycznych wydarzeń, bijatyk na uczelniach i na ulicach, napuszczania robotników na studentów i wreszcie usunięcia z kraju wielu, bardzo wielu intelektualistów pochodzenia żydowskiego.
Jednak nie odpuściliśmy i w tej napiętej atmosferze, a nawet wykorzystując ogólny bałagan drążyliśmy temat. Sprawa przeciągała się, a ja, młody wówczas nauczyciel i w dodatku zaangażowany w wydarzenia choćby przez udział w studenckim ruchu oporu i demonstrujący swe poglądy na scenie kabaretowej, postanowiłem aktywnie pomóc starszym kolegom.
Gdy w kwietniu 1969 r, kupiliśmy nowiutki motocykl SHL Gazela, wyruszyliśmy do NRD z zamiarem odnalezienia grobu Józefa Horsta. Przy okazji zamierzaliśmy zwiedzić NRD.
Byliśmy na południu, w Turyngii
w górach Harzu
w Zamku Wartburg
w Dreźnie
i w Berlinie.
W Brandenburgu zatrzymaliśmy radiowóz policyjny z prośbą aby wskazali nam drogę do więzienia. To była prośba tak niezwykła, że musieliśmy opowiedzieć policjantom o Józefie Horście i naszych poszukiwaniach w ciemno. Przecież nie wiedzieliśmy gdzie grób się znajduje.
- Prosimy jechać za nami – usłyszeliśmy.
Ustawiliśmy motocykl przed bramą więzienia i dawaj dzwonić do bramy. Policja nie odjeżdża, obserwują nas.
Dyżurny funkcjonariusz, usłyszawszy, że chcemy rozmawiać z naczelnikiem więzienia, że jesteśmy z Polski i nie odpuścimy – wszak naczelnik jest jedyną naszą nadzieją, kazał zaczekać i po kilku minutach brama otworzyła się i usłyszeliśmy: towarzysz naczelnik zaprasza gości z Polski do swego gabinetu.
Dziwnie czuliśmy się w tej tiurmie, przyjmowani bardzo grzecznie, a kiedy zaproponowano nam lampkę koniaku niemal zgłupieliśmy. Przyznaję, że nie spodziewaliśmy się takiego zainteresowania naszym problemem i takiej życzliwości.
Naczelnik był, jak się okazało zaprzysięgłym antyfaszystą, kazał przynieść dokumenty dla sprawdzenia, czy ciało Jozefa znajduje się na pewno na cmentarzu brandenburskim, następnie zadzwonił do służb komunalnych, tamci odnaleźli wszelkie potrzebne dane i pożegnani przez naczelnika, poprowadzeni przez policję na stary, zabytkowy cmentarz, tam przyjęci przez pracowników i zaprowadzeni do samego grobu, wreszcie osiągnęliśmy nasz cel – staliśmy przy skromnej, ale zadbanej mogile Józefa.
Z jaką radością patrzyliśmy na tablicę nagrobną, wciąż nie mogąc uwierzyć w powodzenie i tę nieprawdopodobną życzliwość Niemców.
Wraz z kolegami dopięliśmy swego. Józef Horst został patronem szkoły podstawowej nr 138 w Międzylesiu. Mnie przypadł zaszczyt zaprojektować sztandar szkolny.
Opowiadam o tym ze wzruszeniem, bo chociaż lata płyną, nasz kraj się zmienia i zmieniają się ludzie, to wiele problemów powraca jak bumerang. Historia nie zawsze uczy, bywa, że zatacza koło i przeżywamy dejavu.
Ta opowieść pasuje do tego wątku, bo była to nasza pierwsza podróż zagraniczna.
Przyznacie, że trochę niezwykła? |
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
|
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
rysiol
stary wyga
Twój sprzęt: frankia mercedes MB100 1989 rok
Pomógł: 2 razy Dołączył: 30 Wrz 2008 Piwa: 77/26 Skąd: Lubartów
|
Wysłany: 2011-10-23, 20:46
|
|
|
Takie wspomnienia trzeba koniecznie ocalić od zapomnienia. |
|
|
|
|
Endi
Kombatant
Twój sprzęt: LaLunia II / Mobilvetta K-yacht MH 85
Nazwa załogi: PaPi Team
Pomógł: 18 razy Dołączył: 05 Paź 2008 Piwa: 315/487 Skąd: Kołobrzeg
|
Wysłany: 2011-10-23, 22:06
|
|
|
Tadeusz napisał/a: | ...nasza pierwsza podróż zagraniczna.
Przyznacie, że trochę niezwykła?... |
Po kielichu bez kasku, ulicami Hauptstadt Berlina ...to niezwykła frajda i takiej się niezapomina |
_________________ Najpiękniejsze hobby świata ! |
|
|
|
|
Tadeusz
Administrator CamperPapa
Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1578/2280 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2011-10-23, 22:17
|
|
|
Endi napisał/a: | Po kielichu bez kasku, ulicami Hauptstadt Berlina ...to niezwykła frajda i takiej się niezapomina |
Z kielicha nie skorzystałem, a w miastach niemieckich wolno wówczas było jeździć na motocyklu bez kasku.
Nie korzystałem z tej możliwości dla bezpieczeństwa. Tu Halszka sfotografowała mnie gdy staliśmy. |
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
|
|
|
|
|
Endi
Kombatant
Twój sprzęt: LaLunia II / Mobilvetta K-yacht MH 85
Nazwa załogi: PaPi Team
Pomógł: 18 razy Dołączył: 05 Paź 2008 Piwa: 315/487 Skąd: Kołobrzeg
|
Wysłany: 2011-10-23, 22:23
|
|
|
Tadeusz napisał/a: | Z kielicha nie skorzystałem |
|
_________________ Najpiękniejsze hobby świata ! |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|