 |
|
Hieny autostradowe w Serbii |
Autor |
Wiadomość |
Kazik II
weteran
Twój sprzęt: Nobel Art alkowa na Ducato z 2008r.
Pomógł: 10 razy Dołączył: 22 Mar 2007 Piwa: 95/8 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: 2025-08-12, 11:53 Hieny autostradowe w Serbii
|
|
|
Spotkała mnie bardzo nieprzyjemna i kosztowna przygoda w Serbii. Pod Belgradem nagle padło mi sprzęgło (wysprzęglik dokonał żywota). Dowlokłem się na parking supermarketu przy autostradzie. Zadzwoniłem do assistance Uniqi. Potem skontaktował się ze mną tylko jakiś facet od serbskiego operatora i łamanym serbsko-angielskim językiem kazał czekać na holownik. Uniqa na tym przestała się mną interesować - zero dalszego kontaktu. Po paru godzinach zjawił się holownik, nie szło się dogadać z nim gdzie w ogóle mnie zabiera. Wywiózł mnie ok. 60 km za Belgrad do serwisu na jakimś kompletnym zadupiu - Auto serwis FICA - Kolari - ostrzegam przed tymi oszustami!!!. Najpierw mnie urobili, niby serdecznie przyjęli. Potem zdjęli skrzynię i sprzęgło i .....wzięli mnie w obroty, i że oprócz sprzęgła "gearbox is destroied". I będzie kosztowało....2000 Euro!. Skrzynia biegów była oczywiście w doskonałym stanie. Na moje protesty odpowiedzieli, że wobec tego wrzucą mi zdemontowane części do kampera, wypchną na plac i guzik ich obchodzi co dalej. A to było kompletne zadupie i bezludzie!. Czyli ordynarny szantaż!!! Dodzwoniłem się do Uniqi a tam panienka powiedziała, że taki sobie warsztat wybrałem i ubezpieczyciela dalej nic nie obchodzi. Kiedy zorientowali się, że trochę się znam i kłamstwa o uszkodzonej skrzyni nie przechodzą zeszli do ....1500 Euro za wymianę samego sprzęgła!!. Po wielkich awanturach zeszli łaskawie do.... 1100 Euro. Czyli prawie 5000 zł za wymianę sprzęgła - gdzie u mnie w Szczecinie wycenia się to na 1600 - 1800 zł.. I musiałem zapłacić, bo co miałem robić. Skrzynia biegów oczywiście była w pełni sprawna ale na ten temat nawet się nie zająknęli. Zawróciłem na Węgry i powiedziałem sobie, że nigdy w życiu nie wjadę do tego bandyckiego kraju.
Wnioski: Najprawdopodobniej w Serbii operatorzy assistance mają dogadanych takich naciągaczy czyhających wzdłuż autostrady na jeleni na jakichś zadupiach gdzie klient jest stawiany przed szantażem "płacisz albo sobie tu stój na wygwizdowie do usr-nej śmierci".
Zresztą co się tyczy Serbii to potem się naczytałem, że nie tylko takie numery tam odchodzą. Czyli w żadnym wypadku nie nocować na parkingach przy autostradach, bo rano dochodzi to tajemniczych awarii a zaraz potem pojawia się "życzliwy" holownik i wywozi do takich bandziorów jak ten niesławny serwis FICO.
Zresztą, kiedy najpierw stanąłem w Belgradzie w śródmieściu na nocowanie na stacji benzynowej zanim poszedłem spać zauważyłem jakichś dziwnych ludków stających koło mnie nie wiadomo po co - jakby wyczekujących bez celu. Teraz się domyślam po co - prawdopodobnie czekali aż pójdę spać i obudzę się rano nie mogąc uruchomić silnika. Wiedziony złym przeczuciem przeniosłem się na jakiś taki stellplatz parę kilometrów dalej.
Druga sprawa:assistance tylko u renomowanych ubezpieczycieli w tej branży - bo to co pokazała Uniqa to są zwykłe kpiny. |
|
|
|
 |
Kuba L.
stary wyga

Twój sprzęt: Dethleffs Nomad 490BLF/Audi Q5 40TDI 204PS
Nazwa załogi: 2kubusie
Pomógł: 2 razy Dołączył: 27 Wrz 2009 Piwa: 19/48 Skąd: WPI
|
Wysłany: 2025-08-12, 12:00
|
|
|
Kazik II - kiedy to się stało? |
|
|
|
 |
Darson
Kombatant

Twój sprzęt: MCLOUIS MC4-32
Nazwa załogi: Załoga G.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 17 Paź 2021 Piwa: 224/164 Skąd: Jaworzno/Oslo

|
Wysłany: 2025-08-12, 12:06
|
|
|
Straszne, to co piszesz.
Jest gdzieś na forum temat jak to jakiegoś naszego kolegę oszukano, właśnie w ten sposób- pokazując w czasie jazdy, że coś ma zepsute i namawiając na naprawę w jakimś warsztacie.
Ale, że w oszustwie bierze udział firma ubezpieczeniowa - to szok !
Ja bym sie procesował z ubezpieczycielem |
_________________ "Nie szukaj przeszkód, szukaj możliwości"
Darson ®
 |
|
|
|
|
 |
aviator
stary wyga

Twój sprzęt: Pilote Explorateur G743 XLC
Nazwa załogi: Ania i Tomek
Pomógł: 5 razy Dołączył: 15 Sie 2017 Piwa: 54/148 Skąd: Ruda Śląska
|
Wysłany: 2025-08-12, 12:14
|
|
|
Kilka razy w życiu trafiłem na lawetę - i poza lawetą z gwarancji ASO, zawsze ubezpieczyciel wysyłał tylko lawetę i jeżeli nie ustaliliśmy miejsca docelowego: warsztau/domu telefonicznie, to kierowca lawety proponował zaprzyjaźnionego wulkanizatora czy mechanika i mało kiedy było to tuż obok. Myślę, że ciężko będzie sądzić w tym przypadku. |
|
|
|
|
 |
Kazik II
weteran
Twój sprzęt: Nobel Art alkowa na Ducato z 2008r.
Pomógł: 10 razy Dołączył: 22 Mar 2007 Piwa: 95/8 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: 2025-08-12, 12:19
|
|
|
Stało się to w połowie lipca. Ja nie powiedziałem, że brała w tym udział firmy ubezpieczeniowa, w każdym razie nie Uniqa. Tyle że ze strony Uniqi to jest kompletne lekceważenie klientów. A co tam się dzieje u serbskich operatorów to trudno mi powiedzieć. Domyślam się tylko, dlaczego zamiast do serwisu w tak wielkim mieście jak Belgrad, gdzie miałem awarię, jakiś pracownik serbskiego operatora wysłał mnie na to zadupie kilkadziesiąt km dalej.
¤Aviator" - a jak Ty sobie wyobrażasz ustalanie przez klienta warsztatu w obcym kraju, z miejscowym operatorem, z którym nie bardzo idzie się dogadać? I który zresztą wcale o to nie pyta, nic nie proponuje, tylko stawia Cię przed faktem dokonanym? To co, miałem odesłać laweciarza, który nawet nie raczył mnie poinformować, gdzie mnie holuje?. To już drugiej lawety by mi nie przysłano. A Uniqa przekazała sprawę do miejscowego operatora nie racząc w ogóle niczym się dalej nie interesować. A jeśli nie słyszeli jakie numery robi się w Serbii, kraju który raczej nie ma reputacji kraju o w pełni cywilizowanych obyczajach? To może niech się tym zainteresują. |
|
|
|
|
 |
aviator
stary wyga

Twój sprzęt: Pilote Explorateur G743 XLC
Nazwa załogi: Ania i Tomek
Pomógł: 5 razy Dołączył: 15 Sie 2017 Piwa: 54/148 Skąd: Ruda Śląska
|
Wysłany: 2025-08-12, 12:50
|
|
|
Kazik II ale ja odpowiadałem Darsonowi, ASO zabierało mnie do ASO, jak nie ustalilem miejsca docelowego przez tel z ubezpieczycielem, to korzystałem z sugestii laweciarzy - czyli tak jak Ty. Na totalne zadupie ani do takiego oszusta jak Ciebie, to jeszcze mnie nie wywieźli. Mechanika nie jest mi obca i raczej ten nr by nie przeszedł ale na elektryce mogliby mnie spokojnie zrobić … współczuję - ja akurat Serbie omijam od dawna. |
|
|
|
 |
orkaaa
weteran

Twój sprzęt: Chausson 627 GA
Pomógł: 11 razy Dołączył: 04 Cze 2017 Piwa: 67/2 Skąd: kielce
|
Wysłany: 2025-08-12, 13:05
|
|
|
To bardzo trudne przypadki gdy samochód się psuje za granicą. Nie ma tu dobrego rozwiązania bez względu czy chodzi o Serbię, Włochy, Francję czy inny kraj. Sam się zastanawiałem co w takiej sytuacji robić. Szukać speca i liczyć na szczęście czy lawetować do Polski i … koniec urlopu.
Za granicą i w Polsce zawsze jesteśmy „bankomatem „ i każdy mechanik wyciśnie z nas ile się da. Za granicą przy problemach językowych i naszym problemie z samochodem - jeszcze więcej. To nie tylko sprawa Serbii. W tym roku jechałem przez Serbię -do Turcji. Nie wiedziałem że pani na autostradzie potraktowała mnie jako 3 kategoria. Przy kolejnej bramce płaciłem za 2 kategorie - czyli połowę mniej. Potem już wiedziałem czego mam przypilnować.
Tak samo było w Turcji w środku nocy musiałem wjechać na kemping . Na nic się zdały negocjacje cenowe … gość się uparł na 150 zł i już. Zapłaciłem, przepłaciłem nawet przy jego cenniku. Czy z tego powodu nie pojadę do Turcji ? Pojadę bo to super kraj i super ludzie !!! A że się zdarzył jeden dziad - tak bywa. Tak samo jest w Polsce. Jeden mechanik jest super a inny …. Wiem ile nerwów Cię to kosztowało ale nie ma na to recepty … znaczy jest ….siedzieć w domu… |
|
|
|
 |
Kazik II
weteran
Twój sprzęt: Nobel Art alkowa na Ducato z 2008r.
Pomógł: 10 razy Dołączył: 22 Mar 2007 Piwa: 95/8 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: 2025-08-12, 14:21
|
|
|
Jeździłem sporo po Bałkanach i raczej rzadko spotykałem się z dziwnymi i niejasnymi sytuacjami. Serbię raczej omijałem a jeśli już musiałem to zawsze działo się coś dziwnego. Parę razy na stacji benzynowej nagle psuł im się terminal a były to duże stacje z kantorami. Więc trzeba było wymieniać euro na te ichnie dzieńgi - a po jakim kursie to można się domyślać. Jak się człowiek gdzieś pogubi to nie pomogą się wycofać albo nawrócić - częściej rozedrą gębę i każą się wynosić jak najprędzej (częste przypadki). Ponieważ na kempingach skanują dokumenty więc raz dałem stary paszport to recepcjonistka sprawdzała pieczątki graniczne i odgrażała się, że wezwie policję bo tam nie było pieczątki wjazdowej do Serbii. Etc.etc. Taki to trochę ruski kraj. |
|
|
|
 |
bert
weteran

Twój sprzęt: Iveco 4010 (4x4) Iveco 9016 (4x4) STAR (4x4)
Pomógł: 2 razy Dołączył: 27 Paź 2014 Piwa: 134/4 Skąd: ZDR
|
Wysłany: 2025-08-12, 14:46
|
|
|
aby było jasne, nikogo nie mam zamiaru krytykować, ale... czy (?) nie nazbyt łatwo idziemy po linii najmniejszego oporu?
Miewałem przez lata różne, mniej czy bardziej poważne awarie w podróżach jak to przy jazdach terenowych, częstsze niż w przypadku wycieczek tylko drogowych.
Nigdy nie liczyłem, nie miałem a jak się zdarzyło w pakiecie, że było, to nie korzystałem z żadnych "asyst".
Znaleźć warsztat na własną rękę to żaden problem, wystarczy (w przypadku braku orientacji własnej) poprosić kogoś w choć ciut nietypowym aucie o pomoc. Jak nie w pierwszym, to w drugim czy kolejnym warsztacie pomogą.
Jeszcze się nie zdarzyło bym nie naprawił auta ta metodą. Ba bywało, ze przypadkowi ludzie brali ode mnie gdzieś na górskiej drodze wymontowaną część wymagającą naprawy a po jakimś czasie odwozili naprawioną. Gdzieś tam w swojego znajomego czy w jakimś warsztacie ktoś to naprawił.
W przypadku padniętego wysprzęglika można przecież jechać. Tu nawet laweta jest zbędna. Sklepów i hurtowni mot tak lokalnych jak i internetowych jest multum. Dotarabanić się na jakiś biwak, zamówić siłownik a potem go wymienić, czy to niemożliwe?
Za bardzo ufamy tym "asystom".
Bywało, ze w czasie tych "w podrózy" naprawach musiałem się "awanturować" żeby ktoś chciał wziąć pieniądze. Ot choćby, Alba Iuli dwa lata temu, ktoś przytulił mnie na rozległy zacieniony parking (padł mi alternator) , w firmie bynajmniej nie motoryzacyjnej. Potem objechał zemną kilka warsztatów, a gdy okazało się, że (piątek) dopiero w poniedziałek mogą mnie zrobić, zaproponował bym wyjął rozrusznik a on ma znajomego co naprawia (wyjęty/zdemontowany) osprzęt elektryczny pojazdów. Tak też się stało, potem zawiózł mnie do tego serwisu, tam wymienili łożyska, dali nowy regler, sprawdzili alternator na stole diagnostycznym, podali rękę i za nic nie chcieli pieniędzy mówiąc, że skoro jestem w podróży to wstyd było by nie pomóc, dodając, że szef był w Polsce miło goszczony gdy tam był w jakiś biznesowych sprawach..
Bez obrazy, korzystając z łatwizny zderzamy się z tymi którzy też po łatwiźnie chcą zarobić, niekoniecznie uczciwie.
Nie twierdzę, że to reguła, ale ryzyko takiego potraktowania jest wysokie.
Podkreślam, nikogo nie krytykuję, próbuję zwrócić uwagę na to, że im mniej jesteśmy wstanie dać z siebie w sytuacjach awaryjnych tym bardziej nie dziwmy się, że robią to nam inni. |
_________________ Norbert J. Zbróg
świat w odsłonach różnych
https://jasawa.flog.pl/
Maraton wszystkich odcinków "Sąsiadów" nie jest tak wyniszczający dla mózgu jak to co się od...erdala w tym kraju. Karol Zbróg
 |
|
|
|
|
 |
Wyświetl szczegóły |
 |
SlawekEwa
Kombatant Slawek Dehler

Twój sprzęt: Blaszka Ducato L4H2 3.0 JTD
Nazwa załogi: Fendziaszki
Pomógł: 29 razy Dołączył: 10 Lut 2007 Piwa: 241/608 Skąd: z głębokiego buszu
|
Wysłany: 2025-08-12, 15:46
|
|
|
bert napisał/a: | Dotarabanić się na jakiś biwak, zamówić siłownik a potem go wymienić, czy to niemożliwe? |
bert nie negując Twoich umiejętności technicznych, to raczej Twoja wiedza o wymianie siłownika sprzęgła w Dukato z 2008 roku nie jest wystarczająca , aby dawać porady akurat w tym temacie |
_________________ Życie jest dane wszystkim, ale starość tylko wybranym.
 |
|
|
|
|
 |
SlawekEwa
Kombatant Slawek Dehler

Twój sprzęt: Blaszka Ducato L4H2 3.0 JTD
Nazwa załogi: Fendziaszki
Pomógł: 29 razy Dołączył: 10 Lut 2007 Piwa: 241/608 Skąd: z głębokiego buszu
|
Wysłany: 2025-08-12, 15:52
|
|
|
Kazik II napisał/a: | Czyli prawie 5000 zł za wymianę sprzęgła - |
W maju tego roku jeden z naszych kamperowców z Lublina w cywilizowanej Hiszpanii , w warsztacie prowadzonym przez Polaków / z bardzo dobrymi opiniami w internecie / zapłacił tyle samo za taką samą naprawę |
_________________ Życie jest dane wszystkim, ale starość tylko wybranym.
 |
|
|
|
 |
Darson
Kombatant

Twój sprzęt: MCLOUIS MC4-32
Nazwa załogi: Załoga G.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 17 Paź 2021 Piwa: 224/164 Skąd: Jaworzno/Oslo

|
Wysłany: 2025-08-12, 17:31
|
|
|
bert, offroadowcy z reguły potrafią więcej zrobić przy aucie niż inni kierowcy.
Życie ich często zmusza do tego, gdy coś uwalą w terenie.
Po drugie, kamper jednak kojarzy się z luksusem i bogactwem.
Łatwiej więc zawołać więcej kasy od takiego kierowcy, niż od kierowcy ciężarówki, nawet jeśli jest więcej warta, niż ten kamper. 😉
Co do korzystania z assistance...
Luksus rozleniwia, osłabia, a w konsekwencji ... zabija
Parszywy kraj, ta Serbia |
_________________ "Nie szukaj przeszkód, szukaj możliwości"
Darson ®
 |
|
|
|
 |
bert
weteran

Twój sprzęt: Iveco 4010 (4x4) Iveco 9016 (4x4) STAR (4x4)
Pomógł: 2 razy Dołączył: 27 Paź 2014 Piwa: 134/4 Skąd: ZDR
|
Wysłany: 2025-08-12, 18:13
|
|
|
SlawekEwa napisał/a: | bert napisał/a: | Dotarabanić się na jakiś biwak, zamówić siłownik a potem go wymienić, czy to niemożliwe? |
bert nie negując Twoich umiejętności technicznych, to raczej Twoja wiedza o wymianie siłownika sprzęgła w Dukato z 2008 roku nie jest wystarczająca , aby dawać porady akurat w tym temacie |
po "A" ja tu gardłuję o "naszym" rozleniwieniu i oczekiwaniu (jak widać bywa nieuzasadnionym), ze skoro zapłaciliśmy jakieś grosze to świat będzie kład nam się do stóp i uczciwie traktował. A tak to jest tylko "na filmach" - kiedyś można by napisać "w bajkach"(a i to nie każdym filmie .
po "B" faktycznie Ducato widziałem tylko z wierzchu, ale żadną sztuką (obojętne jakim autem) nie jest jazda bez sprzęgła. Można zatem na własną rękę dojechać do jakiegoś pobliskiego warsztatu. Nie zrobią, to może skierują gdzie indziej. Można wsiąść na rower lub skorzystać z taksówki by wyszukać warsztat. Bodaj pobieżnie ocenić personel, zaplecze warsztatowe, obgadać wstępnie koszt.
Można też poprosić o pomoc kogoś kto nie ma w założeniu na dzień dobry skroić frajera. Jak pisałem, na ogół jak widzimy jakieś nietypowe auto, to możemy liczyć na pomoc. Najczęściej użytkownicy takich aut mają dobre kontakty w lokalnym światku mechaników, i to takich którzy biorą się za nietypowe sprawy sytuacje, skoro babrają się w takim czymś
po "C" siłownik to siłownik, widywałem siłowniki na trwałe połączone z pompami sprzęgła i też dało się to zrobić, ale też oczywiście nie twierdzę, że każdy musi być mechanikiem i wozić ze sobą narzędzia. Nb w tym roku jadąc do Rumunii na Węgrzech, w środku jakiegoś "ichniego lasku" przy ruinach chałupy wymieniłem w "fanaberii" właśnie siłownik. Dodam, że nie jestem z wykształcenie "techniczny". Niemniej lata wędrówek nauczyły mnie, ze przede wszystkim trzeba liczyć na swoja wiedzę i umiejętności (bodaj w sposobie postępowania w przypadku awarii) bo to nawet istotniejsze od ewentualnej wiedzy technicznej. Naprawić osobiście to jedno, a nie dać się naciągnąć gdy możliwości lub umiejętności samodzielnego działania brak, to coś zupełnie innego.
Po "D" wreszcie, zaznaczyłem, że daleki jestem od krytyki (co zatem pouczania) kogokolwiek. Odnosiłem się właściwie do tego, że wiara w "asysty" to wiara (jak każda wiara) oparta na chciejstwie, wyobrażeniach i marzeniach, zaś gdzie kończy się wiara, zaczyna się twarde życie Bywają fałszywi prorocy i nieuczciwie kaznodzieje (lub jak tu, mechanicy). Tela tylko prosz Pana.
I tak jeszcze na marginesie moim skromnym zdaniem, jakieś 50% mechaników w Polsce też kroi naiwnych klientów, jeśli nawet nie dla zarobku, to z powodu zanikającej umiejętności zrozumienia "urządzenia" i działaniu "diagnostycznym" metodą, może to to, a jak nie to, to może to. Farciarz czasem trafi za pierwszym razem, mniej fartliwy pół auta wymieni zanim trafi w faktyczny powód. |
_________________ Norbert J. Zbróg
świat w odsłonach różnych
https://jasawa.flog.pl/
Maraton wszystkich odcinków "Sąsiadów" nie jest tak wyniszczający dla mózgu jak to co się od...erdala w tym kraju. Karol Zbróg
 |
|
|
|
 |
bert
weteran

Twój sprzęt: Iveco 4010 (4x4) Iveco 9016 (4x4) STAR (4x4)
Pomógł: 2 razy Dołączył: 27 Paź 2014 Piwa: 134/4 Skąd: ZDR
|
Wysłany: 2025-08-12, 18:17
|
|
|
Darson napisał/a: | bert, offroadowcy z reguły potrafią więcej zrobić przy aucie niż inni kierowcy.
Życie ich często zmusza do tego, gdy coś uwalą w terenie.
Po drugie, kamper jednak kojarzy się z luksusem i bogactwem.
Łatwiej więc zawołać więcej kasy od takiego kierowcy, niż od kierowcy ciężarówki, nawet jeśli jest więcej warta, niż ten kamper. 😉
Co do korzystania z assistance...
Luksus rozleniwia, osłabia, a w konsekwencji ... zabija
Parszywy kraj, ta Serbia |
otto toto otto to
"Co do korzystania z assistance...
Luksus rozleniwia, osłabia, a w konsekwencji ... zabija "
kamper niechże się kojarzy z czym chce, ważniejsze by "kamperowiec" się nie kojarzył z kimś do skrojenia za bezdurno.
A generalnie to tak patrząc to cały świat jest parszywy co tam sama Serbia. |
_________________ Norbert J. Zbróg
świat w odsłonach różnych
https://jasawa.flog.pl/
Maraton wszystkich odcinków "Sąsiadów" nie jest tak wyniszczający dla mózgu jak to co się od...erdala w tym kraju. Karol Zbróg
 |
Ostatnio zmieniony przez bert 2025-08-12, 18:29, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
bert
weteran

Twój sprzęt: Iveco 4010 (4x4) Iveco 9016 (4x4) STAR (4x4)
Pomógł: 2 razy Dołączył: 27 Paź 2014 Piwa: 134/4 Skąd: ZDR
|
Wysłany: 2025-08-12, 18:27
|
|
|
Kazik II napisał/a: | Etc.etc. Taki to trochę ruski kraj. |
a mnie się tam po Rosyji (szeroko pojętej) zawsze bardzo dobrze podróżowało. Jakiej bym pomocy nie potrzebował to zawsze ktoś pomagał, często gęsto zanim jeszcze zdecydowałem się o pomoc poprosić. Ileż razy bywało, że gdy przyszło do jakiś rozliczeń (oczywiście nie pisze tu o sklepach) to oprócz tego, że kasy nie chcieli to jeszcze czymś chcieli obdarować. Bywał talerz pierogów, owoce (a na dalekiej północy owoce mają znaczną wartość), raz na holowniku który robił z barkami za prom, kapitan zdjął ze ściany przechyłomierz i mi go podarował (gdy poszedłem zapłacić za ponad godzinny rejs). Zatem proszę uprzejmie nie szermować porównaniami Mam go do dzisiaj, na ścianie w sypialni, jest wielki więc na jacht mi się nie nadał |
_________________ Norbert J. Zbróg
świat w odsłonach różnych
https://jasawa.flog.pl/
Maraton wszystkich odcinków "Sąsiadów" nie jest tak wyniszczający dla mózgu jak to co się od...erdala w tym kraju. Karol Zbróg
 |
|
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|