 |
|
Italia bez happy endu !!! |
Autor |
Wiadomość |
Santa
weteran

Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007 Piwa: 236/171 Skąd: Podkarpacie
|
Wysłany: 2008-08-14, 17:26
|
|
|
MariuszB napisał/a: | Kurczę, aż nawet głupio mi czytać to co opisałaś, bo brzmi jak najczarniejszy scenariusz wakacyjny
Nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie do Włoch bo praktyczne od każdego kto tam jeździł raz lub więcej razy, słyszę to samo> złodzieje, naciągacze, kombinatorzy a do tego cała masa auslanderów wyzbytych z leków o karę w razie złapania. Zakładać alarmy w kamperze, brać dwa portfele (jeden na wabia) a w nocy spać czujnie ... Po jaką cholerę więc tam jechać?
Pozdrawiam i współczuje serdecznie. |
Warto jechać - bo Włochy są piękne Zanim dotarliśmy do Rzymu, byliśmy w Wenecji, Padwie, Florencji, Asyżu - i to wszystko po prostu bajka. Tylko szkoda, że trzeba było ponieść takie duże koszty tej wyprawy.
Moim zdaniem najskuteczniejszą ochroną byłoby, żeby jeden uczestnik wyprawy zostawał przy sprzęcie (choć w tamtym klimacie, to trudne) ale żadne zabezpieczenie nie pomoże. Kłódka od przyczepy była rozwalona łomem i perfidnie zarysowany zderzak w aucie. |
|
|
|
 |
StasioiJola
Kombatant

Twój sprzęt: Fiat Bürstner
Nazwa załogi: StasioiJola
Pomógł: 12 razy Dołączył: 25 Lip 2008 Piwa: 81/283 Skąd: Gąbin
|
Wysłany: 2008-08-14, 17:43
|
|
|
Santa-współczujemy. My też planowaliśmy Włochy w następnym roku,ale chyba sobie odpuścimy. Trudno jadąc we dwójkę pilnować kamperka i zwiedzać. . |
_________________
 |
|
|
|
 |
janusz
Kombatant Szeryf

Twój sprzęt: Motochata Rimor
Nazwa załogi: TiTi
Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Sty 2007 Piwa: 420/147 Skąd: Pajęczno, łódzkie
|
Wysłany: 2008-08-14, 17:57
|
|
|
Santa napisał/a: | Na następną wycieczkę jadę z biurem podróży
No chyba, że mi jeszcze przejdzie |
Autobusy biur podróży też kradną. |
_________________ Nie dyskutuj z głupcem – ludzie mogą nie zauważyć różnicy! |
|
|
|
 |
elaola
zaawansowany

Twój sprzęt: przyczepa
Dołączyła: 23 Sty 2007 Piwa: 2/1 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 2008-08-14, 19:00
|
|
|
czyli kolejny argument żeby kupić kampera a nie przyczepe [wiem, to nie ten temat][/quote]
No nie jestem tego pewna
Włochy...
Neapol jednak omijamy szerokim łukiem - jest zbyt daleko, a czasu pozostało niewiele. Monte Cassino wywarło na nas ogromne wrażenie. Warto było tu wstąpić i oddać hołd poległym rodakom. Do Rzymu już niedaleko, wieczorem powinniśmy być na miejscu. Upał, okropny upał, wszyscy z utęsknieniem wypatrujemy na horyzoncie morza. Jest - widać już wodę. Zatrzymamy się na chwilę, odświeżymy kąpielą i dalej w drogę. Jedziemy wybrzeżem, szukamy miejsca parkingowego. Samochody osobowe, motocykle, skutery i rowery stoją w rzędach jak na giełdzie. Zatrzymujemy się obok piaszczystej wydmy, za którą widać wspaniałe miejsce do odpoczynku i morskiej kąpieli. Zostajemy. Po kilku kwadransach byczenia się ogarnął mnie jakiś dziwny niepokój. Zaczynam martwić się tym, że od pewnego czasu kontrolka ciśnienia oleju intensywnie świeci na „wolnych obrotach”. Czyżby nieprzewidziane kłopoty z silnikiem? Pójdę sprawdzić. Wspiąłem się na wydmę i... zbladłem. Nie ma samochodu!!! Ktoś nam ukradł kampera!!! Jak? Kto? Nie, to niemożliwe!!! A jednak to prawda. Wołam rodzinę – myślą, że żartuję. A jednak! Co robić? Telefon, policja, krzyczeć, szukać na własną rękę? Żona ma ze sobą komórkę. Tak, trzeba zadzwonić na policję. Łatwo powiedzieć, ale w jakim języku przedstawić problem? Włoskiego nie znamy. Dzieci dobrze mówią po niemiecku i angielsku, niestety policjant nic nie rozumie! Stoimy na środku drogi w strojach kąpielowych. Lido di Ostia - 2000 km od domu. Co robić?
Poszukiwania
Autobusem podmiejskim „na gapę” jedziemy na posterunek policji. Jest kilka minut po dwudziestej, sobota. Oficer dyżurny rozkłada ręce - zna tylko swój ojczysty język. „Kamper? Polonia? To przecież proste: trzeba jechać do Generalnej Kwestury w Rzymie, gdzie dostaniemy druki do wypełnienia po angielsku, po czym natychmiast rozpoczniemy poszukiwania”- tłumaczy na migi. Super! W krótkich spodenkach, obuwiu plażowym, bez jedzenia i picia. To przecież takie proste! A nasz samochód może stoi tu gdzieś za rogiem! Dzwonimy do Ambasady Polskiej w Rzymie z prośbą o pomoc i radę. To nasza ostatnia deska ratunku. Niestety, uprzejmy głos w słuchawce proponuje nam natychmiastowy powrót do Polski pierwszym lepszym pociągiem. Jeśli nie mamy pieniędzy, pomogą się nam skontaktować z rodziną w kraju celem poręczenia za ewentualnie udzieloną pożyczkę. Poczułem się jak kopnięty pies. Zrozumiałem, że jesteśmy zdani tylko na siebie. Pieniądze i paszporty na szczęście mamy - żona nigdy nie rozstaje się ze swoją torebką. Trudno, trzeba jakoś dojechać do tego Rzymu. Obok posterunku jest dworzec kolejki podziemnej. Wchodzimy na peron i... stop! Pracownik ochrony kolei zatrzymuje mojego syna. Bez koszuli nie można jechać metrem. Hura!! Mówi po angielsku! Opowiadamy mu swoja historię, widzimy, że jest mu wstyd za swoich rodaków. Proponuje nam powtórna wizytę w jego obecności na posterunku. Nareszcie znalazł się jakiś człowiek wśród tylu ludzi! Otoczył nas szczerą opieką, przetłumaczył policjantowi wszystko z angielskiego na włoski. Mamy w ręce protokół. „Teraz znajdą waszego kampera”- pociesza. Proponuje nocleg na dworcowej ławce, synowi podarował własny podkoszulek (wszystkie sklepy już są pozamykane). Ma teraz służbę, będzie w stałym telefonicznym kontakcie z policją. „To kwestia godziny, może kilku. Kamper na polskich numerach rejestracyjnych to przecież nie igła w stogu siana...” Jest pewny, że policja odnajdzie Forda. Myli się.
Minęła godzina, pół nocy, nastał świt. Postanowiliśmy poszukać auta na własną rękę, bo i tak nie mieliśmy nic lepszego do roboty. Przejechaliśmy wybrzeże wzdłuż i wszerz czym tylko się dało. Zaglądaliśmy z okien autobusów na każdy parking i w każdą przecznicę. Na próżno.
Epilog
Wracamy do kraju. Nie ma jak w domu! Pociąg z Rzymu do Krakowa z przesiadką w Wiedniu kosztuje nas 2400 zł. Jak to dobrze mieć karty kredytowe! Nie mamy już ochoty na żadne atrakcje. Obiecuję sobie, że moja noga już nigdy nie postanie na włoskiej ziemi. „To niemożliwe, to nie mogło się...” – dziwią się znajomi i przyjaciele.
A jednak! To zdarzyło się naprawdę...
http://www.camperteam.pl/forum/viewtopic.php?t=58 |
_________________ pozdrawiam
 |
|
|
|
 |
Santa
weteran

Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007 Piwa: 236/171 Skąd: Podkarpacie
|
Wysłany: 2008-08-14, 20:56
|
|
|
Znałam tę historię - jeszcze zanim zamarzyłam o Włoszech. Wydawała mi wręcz nieprawdopodobna. Dopiero teraz naprawdę zrozumiałam co to znaczy zostać okradzionym gdzieś na końcu świata i zostać w jednych ciuchach. Ale przyznam, że gdy zobaczyłam że nie ma przyczepy - pomyślałam w duchu "Bogu dzięki, że jest chociaż auto". No i przynajmieniej byliśmy kompletnie ubrani (nie w kostiumy kąpielowe). |
|
|
|
 |
Arturo
stary wyga

Twój sprzęt: caravana ;)
Dołączył: 05 Sie 2008 Piwa: 2/1 Skąd: niedaleko W-wy
|
Wysłany: 2008-08-14, 21:00
|
|
|
elaola napisał/a: | czyli kolejny argument żeby kupić kampera a nie przyczepe [wiem, to nie ten temat
No nie jestem tego pewna |
To akurat dotyczyło możliwości zamontowania na siedzeniu maty, która poraża złodzieja prądem i to był żart, z tym że kamper lepszy, bo w przyczepie taka mata nie miałaby zastosowania.
Elaola,
Wasza historia przeraża, bo innego słowa użyć nie można. Wiem co to stracić samochód (nic fajnego, nawet jeśli jest ubezpieczony), ale nie kilka tys. km od domu pozostając w stroju kąpielowym (to już horror )
Po tym co tu ostatnio przeczytałem to nie chce mi się zbyt szybko wracać do Włoch, chociaż byłem tam naprawdę dawno temu i już niewiele pamiętam. Chyba najpierw należy zwiedzić całą Europę a jak kamper będzie już stary to może wtedy do Włoch???
A z ciekawości: czy Wasz kamper był kilkuletni czy starszy bo zastanawia mnie czy biorą wszystko (pewnie co nie na włoskiej rejestracji) czy tylko te w miarę nowe? |
_________________ Arturo |
|
|
|
 |
elaola
zaawansowany

Twój sprzęt: przyczepa
Dołączyła: 23 Sty 2007 Piwa: 2/1 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 2008-08-14, 21:04
|
|
|
Arturo napisał/a: | Elaola,
Wasza historia przeraża |
Nie jest to na szczęście nasza historia lecz naszego kolegi forumowego Kazka Kluski
http://www.camperteam.pl/forum/viewtopic.php?t=58 - tu poczytaj |
_________________ pozdrawiam
 |
|
|
|
 |
Dembomen
weteran

Twój sprzęt: KOMEDIA Fiat-Detleffs Globetrotter 2,5D 1989
Nazwa załogi: Dembomenki
Pomógł: 2 razy Dołączył: 07 Mar 2008 Piwa: 23/24 Skąd: Ełk
|
Wysłany: 2008-08-14, 21:04
|
|
|
Hej!
Wyrazy współczucia,jak czytam to przechodzi mi chęć na Włochy,choć mam dwa zaproszenia od znajomych,muszę głęboko przemyśleć.
Jeszcze jedno,może się znajdzie?,a czy ktoś odzyskał?
Hej! |
_________________ Misiek
Świat jest piękny,tylko my go psujemy!
 |
|
|
|
 |
elaola
zaawansowany

Twój sprzęt: przyczepa
Dołączyła: 23 Sty 2007 Piwa: 2/1 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 2008-08-14, 21:06
|
|
|
A ja myślę tak:jeśli Włochy to koniecznie camping,a jeśli nie, to ktoś musi być cały czas na "czatach" i pilnować dobytku. |
_________________ pozdrawiam
 |
|
|
|
 |
Dembomen
weteran

Twój sprzęt: KOMEDIA Fiat-Detleffs Globetrotter 2,5D 1989
Nazwa załogi: Dembomenki
Pomógł: 2 razy Dołączył: 07 Mar 2008 Piwa: 23/24 Skąd: Ełk
|
Wysłany: 2008-08-14, 21:08
|
|
|
Hej!
Ale jak ktoś ma małe dzieci to kogo zostawić?
Hej! |
_________________ Misiek
Świat jest piękny,tylko my go psujemy!
 |
|
|
|
 |
Arturo
stary wyga

Twój sprzęt: caravana ;)
Dołączył: 05 Sie 2008 Piwa: 2/1 Skąd: niedaleko W-wy
|
Wysłany: 2008-08-14, 21:08
|
|
|
ale mam nadzieję że na kempingu to już bezpiecznie, bo trochę zaczynam wątpić w ten kraj, tj. ludzi |
_________________ Arturo |
|
|
|
 |
elaola
zaawansowany

Twój sprzęt: przyczepa
Dołączyła: 23 Sty 2007 Piwa: 2/1 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 2008-08-14, 21:12
|
|
|
Dembomen napisał/a: | jak ktoś ma małe dzieci to kogo zostawić? |
Pozostaje camping.
Arturo napisał/a: | mam nadzieję że na kempingu to już bezpiecznie |
Byliśmy kilka razy we Włoszech , ale zawsze na campingu.Było bezpiecznie. |
_________________ pozdrawiam
 |
|
|
|
 |
OMEGA
weteran
Twój sprzęt: CARTHAGO C-LINIE 4,9
Pomógł: 4 razy Dołączył: 22 Lip 2007 Piwa: 40/52 Skąd: Górny Śląsk
|
Wysłany: 2008-08-14, 21:46
|
|
|
Współczuję Wam też zostałem we Włoszech okradziony , choć byłem tam wcześniej wiele razy zawsze było OK , niesmak pozostał i mnie tam już nie ciągnie chociaż Włochy są warte zwiedzenia i poznania .
poniższy tekst napisałem po powrocie z Włoch w sierpniu 2006 celem ostrzeżenia innych i jak widzę jest dalej aktualny tz. dalej kradną.
"Znam ten ból ,współczuję Wam my zostaliśmy w 2006 roku okradzeni we Włoszech nad jeziorem Garda , na tz gumę czyli wcześniej w przyczepie campingowej przebili koło, kiedy ujechałem 20 m i się zorientowałem że mam kapcia przystąpiłem do wymiany koła oczywiście bagażnik w samochodzie był otwarty drzwi były nie zamknięte na klucz bo kto by się spodziewał że to jest głęboko przemyślana sprawa, w miedzy czasie przejeżdżał zdezelowany fiat , przystanął i strasznie gazował jak by silnik źle palił oczywiście ja w tym czasie leżałem pod przyczepą a żona obserwowała co się dzieje i by mi na nogi nie najechali i w tym czasie zostaliśmy okradzeni tz miedzy siedzeniami była torebka ze wszystkimi dokumentami , kartami płatniczymi , gotówka w eu i zł. Papiery od przyczepy i samoch ,ubezpieczenia i wiele jeszcze innych cennych dokumentów, została nam tylko komórka i dzięki niej mogłem blokować karty kredytowe a w kieszeni „ podszewka” bez
1 eu i złotówki w zbiorniku 15 litrów paliwa a do domu 1300 km i to sam początek urlopu, a miało być tak ładnie.
Wykonałem wiele telefonów do naszej ambasady w Rzymie i do konsulatu w Mediolanie ,przetelefonowałem kilkaset zł z komórki i co ??? i nic „zero pomocy „ tylko głupie pytania np:co robię we Włoszech ,jak się dostałem tu , czy pracuję , czy będę pracował a na końcu dowiedziałem się że mam sobie wszystko ściągnąć z kraju. Tak pracuje nasza dyplomacja i to za nasze podatników pieniądze.
Tydzień spędziliśmy przed kempingiem w tym dwa dni na policji ,było multum ludzi , dokumenty i pieniądze przyszły z kraju , wakacje skończyły się przed czasem , wracaliśmy tylko z paszportem ściągniętym z kraju i protokołem od karabinierów że zostaliśmy okradzeni .
Po powrocie do kraju trzeba było wszystkie dokumenty wyrabiać od nowa trwało to całymi tygodniami , jeżdziłem bez dokumentów.
W 2000 roku byłem świadkiem zdarzenia w Hiszpanii jak dwa zestawy na Niemieckich numerach wraz z rodzinami podjechały pod restaurację przy autostradzie i weszli do środka coś zjeść kiedy wyszli po godzinie zostały tylko samochody a przyczepy zniknęły , proszę sobie wyobrazić jaki był płacz i lament.
Jak z tego wynika kradną wszędzie jak się ma pecha. "
_________________ |
_________________ Marian
za stary by pracować , za młody by umierać , za to akurat do podróży bliskich i dalekich.
http://www.camperteam.pl/...pic.php?t=10387 |
|
|
|
 |
Santa
weteran

Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007 Piwa: 236/171 Skąd: Podkarpacie
|
Wysłany: 2008-08-14, 21:51
|
|
|
Mieliśmy w planie camping w Lido di Ostia - ale akurat wypadło, że do Rzymu dotarliśmy w niedzielę, więc trudno nie skorzystać z okazji bycia na Placu św. Piotra - w porze "Anioł Pański". Poza tym byliśmy zaproszeni do znajomych mieszkających na obrzeżach Rzymu (w stronę morza). Mogliśmy tam spokojnie zakotwiczyć i śmigać po Rzymie. No ale taki zbieg okoliczności |
|
|
|
 |
MirekM
weteran Piękny inaczej

Twój sprzęt: Bürstner Quadro IT674G
Pomógł: 1 raz Dołączył: 27 Lis 2007 Piwa: 17/9 Skąd: Stettin
|
Wysłany: 2008-08-14, 22:14
|
|
|
Santa,
Wyrazy współczucia. Dla otarcia łez z kolei moja autentyczna historia. Byłem już dobre parę razy we Włoszech i na szczęście nic. Aczkolwiek trzeba być cały czas czujnym. W tym roku czujność żony uratowała mój portfer. Właściwie to złodziej nie miał najmniejszych szans w konfrontacji z moją żoną, gdyż ona zawsze, o każdej porze i w każdym miejscu skupia, i nie wiem dlaczego, swój wytężony wzrok na moim portfelu. I to go chyba uratowało. Było to w San Gimigniano, gdzie jakiś młody i przystojny Włoch strasznie namiętnie mnie obserwował. Myślę, że byłem w jego guście, co mi pochlebiało. Lecz żona doszła do wniosku (na pewno z zazdrości), że obiektem zainteresowania nie byłem ja, lecz mój stary, wyświechtany portfel dewizowy. I biedny Włoch przypłaciłby to zainteresowanie życiem, ale w porę umknął przed laserowym, zabójczym wzrokiem mojej żony. Ale nadal uważam, że kraj, pomimo powyższych dewiacji, warty jest zwiedzania. Trzeba jedynie bardziej zwracać uwagę na swoje bezpieczeństwo. |
_________________ Mirek ze Szczecina
I znowu jeden post więcej
Nie kłóć się z idiotą. Najpierw sprowadzi Cię do swego poziomu, a później pokona doświadczeniem.
www.shippol.pl www.uszczelki-cnc.pl
 |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|