Twój sprzęt: Opel Vivaro Pomógł: 3 razy Dołączył: 06 Sty 2009 Piwa: 25/74 Skąd: Sligo IE
Wysłany: 2023-02-18, 14:10
To ta nasza Irlandia nie taka droga jak sie wydawało Zeby już wiecej nie offtopować w Twoim temacie, to taka ciekawostka, że u nas zwykle im nowsze (droższe) auto tym ubezpieczenie tańsze. Wynika to chyba z tego, że bardziej dbasz o coś drogiego niż taniego?
... u nas zwykle im nowsze (droższe) auto tym ubezpieczenie tańsze. Wynika to chyba z tego, że bardziej dbasz o coś drogiego niż taniego?
Ja myślę, że raczej wynika to ze statystyk - nowe auta kupują ludzie zamożniejsi, więc zwykle starsi, rozsądniejsi i mają mniej wypadków. starsze auta trafiają do młodych kierowców i mają więcej wypadków.
U nas często kwoty ubezpieczeń są "z czapy", albo z sufitu. Moje M3, mające 600KM, czy fabrycznie 420, miało tańsze ubezpieczenie niż Nissany LEAF. Ten sam samochód w wersji coupe miałby 50% droższe ubezpieczenie.
to chyba zrozumiałe, że w stanach ceny beda wyzsze... 150 wydaje sie byc rozsadne, zwazywszy na wyposazenie, choc raczej bym sie nie spodziewal ze ktos przygodny by ci tyle zaplacil za :skladaka: - taka mentalnosc... no chyba że ktoś by też chciał sie wybrać za horyzont - wowczas by docenil udogodnienia. Moim zdaniem endless shower ma swoja racje bytu gdzieś gdzie dostępność wody jest ograniczona, na wielkich równinach może bo w Europie to raczej fanaberia.
Generalnie cała przytoczona przez ciebie lista atutów jest w większym lub mniejszym stopniu wspólna dla samodzielnie zrobionych, porządnych (bo są tez wyłożone futerkiem, PeaceAndLove vany dla roznegliżowanych pseudoinfluenserek)
Gdzieś na forum byl filmik z produkcji campervana renomowanej firmy, zgroza że można na taką wydmuszkę trafić.
Mam porównanie z parkowania na posesji siostry w Italii, gdzie staliśmy Burstnerem, a rok później naszym przerobionym ducatem... w burstnerze nie dało się spać, bo 50m dalej przejeżdżały samochody w ilości kilka na godzinę W naszym zapomnieliśmy gdzie śpimy.
A wracając do waszego rynku. Osobiście brałbym RAMy, pewnie dlatego że mam ducato, to po pierwsze, bo paka jest szersza, to po drugie, i ze jest tam pentastar 3.6 - po trzecie. Z materiałów kanadyjskiego Youtubera wiem, że ten silnik naprawi każdy mechanik od Panamy po Alaske, czesci sa dostepne i naprawa nie potrwa długo.
Rozumiem potencjalny wybór tego mesia za 300tysi, bo to offroadowa bestia, ale ten środkowy segment, ze skora i zawieszeniem max 10 cm to dla kogo jest?
Dla mini gwiazd Hollywood?
Ogólnie nie tknąłbym mercedesa, bo widziałem w Oslo jak to rdzewieje, bo jest wąski i chyba co najważniejsze, jako zdeklarowany Alfista, żywię głęboką pogardę do niemieckiej motoryzacji
No ale wiem że jak nie zardzewieje to awaryjność niska... oczywiście jak się już wymieni pompę paliwa, to akurat wiem od kolegi którego brat w oslo takim mesiem wozi ludzi.
Trzymam kciuki za waszą zabudowę... przy następnym kamperze na pewno rozważył opcję takiego prysznica, bo przecież nie trzeba korzystać, a czasem można postać w wodzie dłużej...
Z uwag to jedynie uważam że te profile aluminiowe są niepotrzebne... ciezkie... wiemz e DMC wysokie, ale zwiększanie wagi nie jest wskazane z wielu powodów, w pierwszym błocie przejdzie ci przez głowę, że jesteście ciężcy..
R
kibicujący
... raczej bym sie nie spodziewal ze ktos przygodny by ci tyle zaplacil za :skladaka: - taka mentalnosc...
Tego się nie dowiem teraz, najwyżej za jakieś 5-10 lat, ale z tego, co widzę, wszystkie samoróbki sprzedają się szybko i drogo, bo są po prostu lepiej zrobione - i wykonanie lepsze i lepszy plan.
decumanus napisał/a:
Moim zdaniem endless shower ma swoja racje bytu gdzieś gdzie dostępność wody jest ograniczona, na wielkich równinach może bo w Europie to raczej fanaberia.
Myślę, że to zależy od tego w jaki sposób chcemy spędzać czas w podróży. Jeśli na kempingach, to rzeczywiście nie ma sensu, bo mamy łatwy dostęp do wody, ale jeśli naszym celem jest "boondocking", czyli podróże po niezagospodarowanych preriach i pustyniach, to wtedy takie rozwiązanie jest bezcenne. Do tego w USA dochodzi gęsta sieć truckstopów z naprawdę eleganckimi, czystymi, prywatnymi łazienkami, więc jeśli jesteśmy w drodze, to zawsze można z nich skorzystać.
decumanus napisał/a:
Generalnie cała przytoczona przez ciebie lista atutów jest w większym lub mniejszym stopniu wspólna dla samodzielnie zrobionych, porządnych (bo są tez wyłożone futerkiem, PeaceAndLove vany dla roznegliżowanych pseudoinfluenserek)
Bo też ludzie, którzy robią dla siebie, zazwyczaj wiedzą co się sprawdza, a co nie. My po jednym weekendzie w wynajętym kamperze wiedzieliśmy, że pewne rzeczy są tak upierdliwe, że na pewno nie chcemy ich mieć, np. łóżko, które trzeba co noc rozkładać.
Jedna z youtuberek nazwała to "20 seconds rule". Jak coś można zrobić w 20 sekund, to jest OK, jak w 40 - to staje się uciążliwe i z reguły się tego unika.
decumanus napisał/a:
Osobiście brałbym RAMy, pewnie dlatego że mam ducato, to po pierwsze, bo paka jest szersza, to po drugie, i ze jest tam pentastar 3.6 - po trzecie. Z materiałów kanadyjskiego Youtubera wiem, że ten silnik naprawi każdy mechanik od Panamy po Alaske, czesci sa dostepne i naprawa nie potrwa długo.
Mamy w Stanach w zasadzie trzy blaszaki do wyboru: RAM/Fiat, Ford Transit i Mercedes Sprinter. RAM odpadł w przedbiegach - jego jedyną zaletą jest szerokość budy. Mają problemy ze skrzyniami biegów, przedni napęd w kamperze to spora wada i ma najmniejszy prześwit. Kwestia dostępu do serwisu i łatwości naprawy to jest argument przeciw Sprinterowi, ale nie przeciw Fordowi. Silniki Forda też każdy mechanik naprawi, a sieć dealerów Forda jest 10 razy większa niż Mercedesa. Jest też większa niż RAMa - 3000 vs 2500 i jest 400 więcej miast, gdzie są dealerzy FoMoCo, a nie ma RAMa. Na wysokości łóżka Ford jest tak szeroki jak RAM, ma lepszy silnik, lepszą skrzynię, tylny napęd (lub AWD), jest wyższy, bo gdy my kupowaliśmy naszego, nie było u nas jeszcze tej najwyższej, fiatowskiej wersji. Zaczęli ją sprzedawać dopiero w tym roku.
Mercedesa nie chciałem, bo diesel - a ropa często u nas jest 50% droższa niż benzyna, bo drogie naprawy, bo może się zdarzyć, że auto padnie setki kilometrów od najbliższego dealera, bo wąski i niski i dlatego, że miałem niezbyt korzystne doświadczenie u dealerów przy rozważaniu kupna. Na przykład gdy poprosiłem u Mercedesa o próbną jazdę, pojechałem ze sprzedawcą, 5-minutowe kółeczko po najbliższych uliczkach, a u Forda dali mi samochód na 24 godziny.
decumanus napisał/a:
No ale wiem że jak nie zardzewieje to awaryjność niska... oczywiście jak się już wymieni pompę paliwa, to akurat wiem od kolegi którego brat w oslo takim mesiem wozi ludzi.
Dzisiaj, przy tych wszystkich EGR-ach i AdBlue i komputerem, który wyłączy silnik jak się Check Engine zapali, nie byłbym taki pewny tej bezawaryjności Mesia. Jasne, że to nie zdarza się często, ale jednak ryzyko w Fordzie jest mniejsze.
decumanus napisał/a:
Trzymam kciuki za waszą zabudowę...
Dzięki. W ciągu dwóch tygodni powinno być skończone - i jadę na Key West.
decumanus napisał/a:
Z uwag to jedynie uważam że te profile aluminiowe są niepotrzebne... ciezkie... wiemz e DMC wysokie, ale zwiększanie wagi nie jest wskazane z wielu powodów, w pierwszym błocie przejdzie ci przez głowę, że jesteście ciężcy..
R
kibicujący
Jest bardzo dużo argumentów za aluminiową zabudową. Przede wszystkim wcale nie musi być cięższa od drewnianej - aluminium jest 3 razy bardziej wytrzymałe, więc przekroje są cieńsze, a do tego ażurowe. Sześciostopowy element aluminiowy 80/20, z których budujemy, waży 3 funty, a sześciostopowy element z drewna o przekroju kwadratowym 5/5 cm waży 5 funtów, a cieńszy może być zbyt słaby. Konstrukcja z alu jest solidna - nie rozchodzi się po latach, nie skrzypi, nie namaka, nie grzybieje. Zaletą przy amatorskiej zabudowie pierwszego vana, gdzie się popełnia błędy, jest i to, że aluminium można skręcać i rozkręcać wielokrotnie, a z drzewem nie jest to takie proste. Wrzucę parę linków do dyskusji wood vs aluminium: https://thewanderful.co/blog/van-conversion-cabinets-wood-vs-8020https://www.fordtransitus...and-cons.72954/https://www.fordtransitus...er-stuff.86478/https://www.reddit.com/r/..._tslot_vs_wood/
A my ciężcy to jesteśmy, ale nie przez aluminium - z drewnianą byłoby to samo. Baterie, same wymiary vana, nawet ta izolacja LizardSkin - to wszystko swoje waży i nic na to nie poradzę. Dlatego też ten tylny napęd jest ważny - w drodze na Alaskę tylna oś była obciążona 2400 kg, przednia 1500.
Pozdrawiam i dzięki za kibicowanie. To naprawdę pomaga.
Poza wszystkimi plusami alu trzeba przyznać że jest mały minus.
Cena i nie tylko cena profili;
Cena pozostałej galanterii, narożniczki, łączniczki mogą zrobić wrażenie.
Fajnie kombinujesz.
Dołączam do kibicujących .
Poza wszystkimi plusami alu trzeba przyznać że jest mały minus.
Cena i nie tylko cena profili;
Cena pozostałej galanterii, narożniczki, łączniczki mogą zrobić wrażenie.
Fajnie kombinujesz.
Dołączam do kibicujących .
Dzięki. To prawda, że nie jest tanio, choć i drewno też już tanie nie jest, zwłaszcza u nas. Kupujemy teraz elementy aluminiowe na stronie tnutz.com gdzie jest trochę taniej niż u tych, którzy chyba wymyślili ten system, https://8020.net/ choć za nim znaleźliśmy to tańsze miejsce trochę pokupowaliśmy i u tych drugich. Jak na razie koszty wyniosły 4200 dolarów i pewnie jeszcze jakieś grosze dojdą.
Po samym blaszaku i bateriach (ponad $6000) jest to najdroższa rzecz w zabudowie, ale nasz założony budżet to 100 tysięcy i pewnie się w nim zmieścimy. Jak na razie wydaliśmy $48428 na samochód i $47179 na elementy zabudowy, zostało nam do wydania ponad 4 tysiące, a optymistycznie myślimy, że wszystko już mamy. Dojdą tylko jakieś drobiazgi.
Inna sprawa, że gdyby odjąć te wszystkie rzeczy, które kupiliśmy niepotrzebnie, pewnie by się koszty obniżyły o tysiąc, czy dwa...
Drobne problemy powodują, że ukończenie projektu coraz bardziej się odsuwa. Chodzi i drobiazgi - milimetry czasem, ale takie drobiazgi powodują, że nieraz cały dzień się traci na ich rozwiązywanie. Jednak prysznic już jest wymalowany w środku i mechanizm wysuwania kibelka prawie gotowy. Będziemy też używać niskiego taboreciku, wsuwanego pod podstawę ubikacji po jej wysunięciu, z dwóch powodów. Po pierwsze zapobieże to wyłamaniu się mechanizmu, bo jednak sam ustęp plus waga osoby na nim siedzącej to spore obciążenie, a po drugie będzie o co oprzeć nogi, bo siedząc na tronie z dyndającymi nogami nie jest zbyt wygodnie.
Według amerykańskiego forum, https://www.fordtransitusaforum.com/threads/front-tow-hook.18698/page-2 , gdzie też są fotki z montażu tych haków, Ford zaleca, by linę przyczepić do miejsca mocowania podnośnika za przednim kołem, ale to chyba z pół metra za osią koła i mocowanie liny tam może nam uszkodzić przednie zawieszenie. Wlazłem więc pod auto i poszukałem lepszego miejsca.
Transit ma samonośne nadwozie, ale ma coś w rodzaju ramy. do której jest przyczepiony zderzak, a tam otwór na wylot, z góry na dół i przez niego można przeciągnąć 12-mm śrubę z oczkiem, a do oczka wsadzić szeklę. Nie jest to idealne rozwiązanie, bo pewnie takie oczko nie ma bardzo wysokiej wytrzymałości, ale by wyciągnąć auto z rozmokłego trawnika powinno wystarczyć. Tym bardziej, że zamówiłem mocniejsze śruby z oczkiem, a na razie na zdjęciach jak to teraz wygląda. 1. Miejsce za przednią osią, gdzie Ford zaleca mocowanie liny 2-5 śruba z oczkiem i szeklą w "nibyramie", 6-12 kibelek na wysuwanym mechanizmie pod prysznicem:
Twój sprzęt: JUMPER BLACK 205PS, VW T5 4Motion Seikel
Nazwa załogi: Darek&Anita&Maja Pomógł: 6 razy Dołączył: 08 Wrz 2014 Piwa: 113/163 Skąd: Szczecin
Wysłany: 2023-02-22, 09:28
te oczko od huśtawki opuść sobie, jak podczas szarpania auta to się rozegnie, a rozegnie się na bank to ta szekla napędzana naprężoną liną zamieni się w pocisk, Lepszym rozwiązaniem będzie stworzenia czegoś spawanego płytka stalowa 10mm przykręcona do tej niby ramy, i do tej płyty przyspawana pod kątem 90 stopni płetwa z oczkiem na szekle
albo chociaż coś takiego jak na foto, plus śruba w dobrej klasie
te oczko od huśtawki opuść sobie, jak podczas szarpania auta to się rozegnie, a rozegnie się na bank to ta szekla napędzana naprężoną liną zamieni się w pocisk, /.../
albo chociaż coś takiego jak na foto, plus śruba w dobrej klasie
Tu się muszę zgodzić - i, prawdę mówiąc, już kupiłem solidniejszą śrubę, ze stali "316":
Szarpanie w ogóle nie wchodzi w grę - ten uchwyt mógłby być stosowany najwyżej w sytuacji, gdy trzeba pociągnąć auto z polanki z mokrą trawką. Gdy wpadnie do rowu, czy zakopie się po osie, trzeba będzie szukać solidniejszego miejsca do zaczepu liny.
Dziś było instalowanie rozsuwanych drzwi do prysznica. Jak zwykle - same problemy. Głównie problem był taki, że je się przykleja do ścian, a my pomalowaliśmy je taką farbą do której nic za cholerę się nie przyklei. Była "burza mózgów", np. pomysły, by zedrzeć farbę tam, gdzie to się przykleja, ale w końcu postanowiliśmy, że odepniemy boczną ściankę tego zwijacza, by uzyskać dostęp do tylnej jego ścianki i spróbujemy tam przewiercić otworki na śruby. Udało się, ale potem było kolejne wyzwanie - jak wywiercić otwory w ścianach prysznica dokładnie w tym samym miejscu. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - teraz mamy tę kurtynę zamocowaną znacznie lepiej, niż tylko na taśmie klejącej.
Zapraszam do kina, jeden film 90 sekund, drugi 30 sekund. Filmy "niepubliczne", bez żadnej obróbki.
Po tygodniu niemal letniej pogody, z temperaturami 23-27 stopni na plusie, dzisiaj poranny deszcz i zimno, 13 stopni Celsjusza. Wcześniej, gdy było tylko 8C, postanowiłem w praktyce sprawdzić nasz nowy prysznic. Wlałem galon cieplutkiej wody i wlazłem pod prysznic.
Zdaję sobie sprawę z tego, że niektórych osób tu nie przekonam - i zresztą nie widzę takiej potrzeby. To nie one, ale ja będę z tego prysznica korzystał, a pierwsze wrażenie jest takie: REWELACJA! Kabina jest duża, szeroka i wysoka, woda leje się silnym strumieniem. Umyć się samą myjką bez mydła można bardzo skutecznie - kto nie wierzy, niech sam spróbuje, ale użyłem też szamponu do włosów. Po spłukaniu się woda wcale nie stała się "mydlana", więc i to nie jest w praktyce problemem.
Jakieś "plusy ujemne"? Widzę tylko jeden - woda w tak zimnym dniu dość szybko stygnie. Po dwóch minutach jest już letnio-chłodna, po trzech całkiem chłodna, a po pięciu był zimny prysznic. Podobno to dobre dla zdrowia. Ale kąpiel można skończyć spokojnie w dwóch - trzech minutkach, poza tym my i tak będziemy głównie podróżować po ciepłych krajach, więc chłodny prysznic staje się zaletą, nie wadą. Ponadto przewody z wodą pod samochodem będą jeszcze zaizolowane termicznie, więc to spowolni trochę spadek temperatury wody.
PS. Ten sam wpis umieszczę w temacie "Endless Shower".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum