 |
|
Gdzie uciekłem od świątecznego stołu i co się potem działo. |
Autor |
Wiadomość |
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2012-04-21, 20:50 Gdzie uciekłem od świątecznego stołu i co się potem działo.
|
|
|
Dokąd to uciekłem od świątecznego stołu i co działo się potem.
Ruch na drogach był niewielki gdy w świetnym nastroju i rosnącym uczuciem ulgi wyjechałem na drogę z Lubawy do Lidzbarka Welskiego. Spojrzałem w lusterko jakbym chciał jeszcze zobaczyć w nim świąteczny stół u mojej ciotki a wokół niego całą odświętnie ubraną rodzinę.
Udało mi się urwać akurat w momencie, gdy po wspólnym posiłku atmosfera zaczęła się, nazwijmy to, robić głośna i nadto swobodna.
Tegoroczne Święta Wielkanocne, podobnie jak inne, zbliżały się szybkimi krokami. Przeżyłem już wiele świąt w swoim życiu i stwierdziłem, że każde kolejne święta, jako takie, budzą we mnie coraz mniej entuzjazmu.Te miały być w dodatku zimne i nieprzyjemne a ja bardzo chciałem, żeby było wreszcie pogodnie i ciepło i marzyłem o wyrwaniu się gdzieś za miasto.
Pierwszego dnia świąt prognozy potwierdziły się w stu procentach. Za oknem co chwilę pojawiały się pędzące tumany śniegu gnane silnym wiatrem z północy a temperatura oscylowała w pobliżu zera.Chodziłem zatem poirytowany i rozdrażniony od okna do okna i nawet wspaniały stół przygotowany przez żonę i najbliższa rodzina nie były w stanie odmienić mojego nastroju.
W tajemnicy przed wszystkimi wziąłem do ręki mapę sztabową z tytułem "Brodnica" i od razu wpadł mi w oko duży kompleks leśny opisany jako Górznieńsko-Lidzbarski Park Krajobrazowy. Kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych lasu, cztery rezerwaty przyrody, jeziora i strumienie działały na mnie niczym magnes. Oby tylko jutro była znośna pogoda...
Strony te były mi już nieco znane bowiem w późnych latach siedemdziesiątych, jako ichtiolog w miejscowym zakładzie rybackim, czasami jeździłem tam służbowym samochodem z niemiarowym leszczem którym żywiono pstrągi w niewielkim ośrodku hodowlanym w Bryńsku.
Kierowcy, gdy mieli tam jechać, śmiali się, że jadą na wygnanie w rejony, gdzie zając, gdy się tam zapuszcza, to bierze wiązkę siana z sobą na grzbiet.
Tereny były rzeczywiście odludne. Przez długie kilometry za Lidzbarkiem jechało się do Bryńska wśród piasków i sosnowych młodników. Takie dzikie miejsca, gdzie są lasy, jeziora i strumienie, lubię najbardziej.
Pierwszego dnia świąt, w zupełnej tajemnicy, palcem na mapie zakreśliłem trasę mojej wycieczki. Miałem nadzieję na ciekawą, pieszą wycieczkę krajoznawczą i odnalezienie ośrodka pstrągowego lub przynajmniej tego, co z niego do tej pory pozostało. Uwielbiam piesze wędrówki na przełaj z mapą, kompasem i aparatem fotograficznym. Dopiero one, w przeciwieństwie do motocyklowych czy samochodowych a nawet rowerowych, dają poczucie prawdziwej wolności i nieskrępowania. Można swobodnie przemierzać lasy, łąki, pola, pokonywać rowy, wąwozy czy inne przeszkody.
Plan był. Do szczęścia brakowało mi tylko ładnej pogody...
Jakaż była moja radość, gdy nazajutrz, w drugi dzień świąt, ranek obudził mnie jaskrawym słońcem i niebieskim, bezchmurnym niebem. To nic, że było zimno, wiał chłodny wiatr z północy a na trawniku za oknem był jeszcze szron. Wiedziałem, że szybko zniknie w promieniach kwietniowego słońca i że uda mi się odbyć zaplanowaną wycieczkę.Ponadto liczyłem po cichu na jakieś ładne zdjęcia.
Po pół godzinie jazdy minąłem Lidzbark, potem Jamielnik i leśną, piaszczystą drogą dotarłem do Czarnego Bryńska.
Wieś, którą ujrzałem stanowiły luźno rozrzucone gospodarstwa. Minąłem mostek na strudze o wdzięcznej nazwie Brynica i koło Zielonej Szkoły skręciłem w lewo i pod górę. Na szczycie górki, Czarny Bryńsk pokazał swoje piękno.
W oddali, w prześwicie między drzewami, błękitnym blaskiem błyszczało jezioro. Po prawej w dole rozciągał się duży staw a za nim, w oddali, wisiała ciemna ściana sosnowego lasu. Na wzgórzu przed jeziorem dostrzegłem zabudowania gospodarstwa. Ten wiejski pejzaż, skąpany w słońcu, ostępy leśne i bezdroża były dla mnie nowe, nieznane i niezwykle kuszące.
Przejechałem jeszcze kilkaset metrów drogą, zaparkowałem samochód naprzeciwko ostatniego zabudowania i z torbą na ramieniu ruszyłem pieszo ku przygodzie.
Do jeziorka stanowiącego wraz z przyległymi moczarami rezerwat o nazwie Czarny Bryńsk, dotarłem po kilku minutach marszu. Rezerwat, o powierzchni 11ha. utworzono tu dla ochrony roślin torfowych, w tym kłoci wiechowatej. Moim zdaniem jeziorko niczym nie różni się od tych, które na co dzień oglądam w pobliżu Iławy. Tego dnia, w promieniach ostrego słońca wyglądało jednak pięknie.
Do drogi wróciłem tą samą ścieżką a potem wszedłem w las ku przesmykowi między jeziorami Bryńskimi.
W chwili, gdy wykonywałem zdjęcia, w oddali, w pobliżu daczy usłyszałem ujadanie psów. Psy zauważyły mnie i ujadając zaczęły biec w moją stronę. Były już w połowie drogi, gdy zawołała je na moje szczęście, kobieta z zabudowań. Gdy przyjrzałem się bliżej zabudowaniom, zauważyłem kampera stojącego nieopodal stodoły. Był to kamper z alkową, podobny do mojego ale był bardzo stary i sfatygowany. Wyraźnie widoczne ciemne smugi na kabinie i części mieszkalnej świadczyły, że od lat nikt na nim nie jeździł. Widok ten zasmucił mnie. Zamierzałem go sfotografować, ale nie wypadało tego zrobić gdyż mieszkańcy z zabudowań przyglądali mi się uważnie.
Minąłem tę posiadłość szerokim łukiem i znalazłem się na drodze biegnącej do mniejszego, południowego jeziora. Teren po prawej był ogrodzony i opatrzony groźnie wyglądającymi tablicami oznajmiającymi, że teren jest prywatny. Poczułem się jak nieproszony gość. W pobliżu kilku dacz, przy których stały osobówki z warszawską rejestracją, dostrzegłem aż dwie tablice w niewielkiej odległości.
- Czy niedługo cała Polska będzie tak wyglądała?- zadałem sobie bolesne pytanie. Przypomniał mi się świetny onegdaj, popularny film amerykański "Ostatni kowboj" z Kirkiem Douglasem w roli głównej. Tam także były, płoty, tablice jeszcze gorsze niż te, a w końcu także ruchliwa autostrada, na której dopełniło się nieszczęście.
Gdy już minąłem ostatnią daczę, po lewej stronie ukazała się podmokła dolina. Na końcu jeziora udało mi się zrobić zdjęcie kilku żerującym na płyciźnie łabędziom.
Struga Brynica płynęła środkiem doliny i tylko w jednym miejscu udało mi się podejść do niej na tyle, aby wykonać zdjęcie.
Słońce świeciło z właściwej strony a widoki kusiły mnie do robienia zdjęć.
Zauroczony pięknem okolicy i ciszą, przeszedłem kilka kilometrów wzdłuż doliny. W pewnym momencie droga była trudna do pokonania z uwagi na krzaki, które zaczęły ją porastać.
Obraz 122937zmnmapa.jpg Trasa mojej wędrówki. |
 |
Plik ściągnięto 83 raz(y) 187,08 KB |
Obraz 1158zmn1.jpg Rezerwat. Jez. Czarny Bryńsk. |
 |
Plik ściągnięto 79 raz(y) 161,58 KB |
Obraz 1164zmn2.jpg Widok znad jez. północnego na południe. |
 |
Plik ściągnięto 85 raz(y) 116,53 KB |
Obraz 1166zmn3.jpg Urocze jez. północne. |
 |
Plik ściągnięto 86 raz(y) 119,38 KB |
Obraz 1174zmn5.jpg Coraz więcej terenów prywatnych. |
 |
Plik ściągnięto 79 raz(y) 173,85 KB |
Obraz 1167zmn4.jpg Jez. północne. |
 |
Plik ściągnięto 86 raz(y) 103,68 KB |
Obraz 1175zmn6.jpg Już na jez. południowym. |
 |
Plik ściągnięto 83 raz(y) 148,54 KB |
Obraz 1182zmn7.jpg Łabędzie podczas posiłku. |
 |
Plik ściągnięto 83 raz(y) 191,66 KB |
Obraz 1187zmn8.jpg Dolina Brynicy. |
 |
Plik ściągnięto 89 raz(y) 198,24 KB |
Obraz 1188zmn9.jpg Dolina Brynicy. |
 |
Plik ściągnięto 84 raz(y) 209,27 KB |
|
|
|
|
 |
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2012-04-21, 20:56 Gdzie uciekłem od świątecznego stołu i co się potem działo.
|
|
|
Ciąg dalszy mojej wędrówki.
Obraz 1193zmn10.jpg Widok na dolinę Brynicy.cd. |
 |
Plik ściągnięto 78 raz(y) 135,32 KB |
Obraz 1197zmn12.jpg Nieuczęszczane, zarastające drogi. |
 |
Plik ściągnięto 76 raz(y) 209,21 KB |
|
|
|
|
 |
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2012-04-21, 21:15 Gdzie uciekłem od świątecznego stołu i co się potem działo.
|
|
|
Gdy ujrzałem resztki grobli stawowej, serce zabiło mi mocniej. Czy to tu trzydzieści lat temu był znany mi dawniej ośrodek pstrągowy? Widok niewielkich stawów rozdzielonych zarośniętymi przez chwasty groblami, potwierdzały moje przypuszczenia. Gdy ośrodek żył, w stawach pływały tysiące pstrągów. Teraz było pusto, martwo jakoś.
Powyżej, za drogą było niewielkie jeziorko, z którego woda zasilała dawniej stawy. Jeziorko było niezwykle malownicze i nie oparłem się pokusie, by wykonać kilka fotek. Filtr polaryzacyjny, który użyłem pozwolił na wyeksponowanie na zdjęciu podwodnej łąki.
Robiło się już późno i trzeba było wracać. Zmierzałem na północ drogą po wschodniej stronie doliny. Jeszcze tylko rzut oka na nieczynną pstrągarnię i długi marsz na północ do mostka w Czarnym Bryńsku i dalej do samochodu.
Nogi, niestety, stawały się coraz cięższe. Miałem już za sobą około pięciu kilometrów marszu w niełatwym terenie. A czekało mnie jeszcze drugie tyle a może i więcej. Całe szczęście, że leśna droga wzdłuż doliny i dalej wzdłuż jezior była dobra do marszu. Przy końcu mokradeł jeszcze przed jeziorem postanowiłem odpocząć przez chwilę w promieniach słońca przy ambonie myśliwskiej. Gdy spojrzałem w prawo, zauważyłem zrytą przez dzików łąkę. Podszedłem bliżej i zauważyłem świeżo rozsypaną kukurydzę. To myśliwi nęcili dziki w nadziei na wieczorny odstrzał. Ambona była bardzo blisko i raptem uświadomiłem sobie,że nie będzie to polowanie ale egzekucja.
-Oby zwierzyna się tu nie pojawiła - pomyślałem z nadzieją i ruszyłem łąką dalej na przełaj.
Las miał się już kończyć i w oddali pojawił się jasny, przestronny krajobraz, gdy po lewej dostrzegłem drogę. Po świeżych śladach motocykla wywnioskowałem, że jest to droga uczęszczana. Prowadziła prosto w kierunku doliny między jeziorami. Byłby to doskonały skrót, zważywszy na zmęczenie i moje obolałe nogi. Przez dłuższą chwilę wahałem się a w końcu zaryzykowałem i ruszyłem. Przeszedłem blisko trzysta metrów, gdy droga skończyła się lasem sosnowym. Moje próby znalezienia ścieżki do wymarzonego mostka spełzły na niczym i ze smutkiem musiałem zawrócić. Nadrobiłem w sumie około jednego kilometra i na łąki wychodziłem już bardzo zmęczony. Kto drogę prostuje...
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi i widoki były naprawdę urzekające. Co chwilę przystawałem aby zrobić zdjęcie.
Wędrowałem pieszo i mogłem wybierać sobie drogę na przełaj. Starałem się nie oddalać od cieku i jeziora ale jednocześnie nie mogłem się zbytnio do nich zbliżać gdyż łąki były podmokłe, w dodatku gęsto poprzecinane rowami.
Szedłem podmokłą łąką gdy po prawej stronie, na górce, dostrzegłem zabudowania gospodarskie. Niemal w tej samej chwili usłyszałem ujadanie psów. Trzy sporych rozmiarów psy były nieuwiązane i gdy mnie dostrzegły ruszyły w moją stronę. Miałem nadzieję, że gospodarze zaalarmowani szczekaniem, wyjdą na dwór i przywołają psy z powrotem. Niestety, ale nic takiego się nie zdarzyło a psy ujadając biegły z górki w moim kierunku i były coraz bliżej.
Sytuacja stała się groźna a ja w żaden sposób nie byłem przygotowany do obrony. Gdybym chociaż miał swój statyw... Mógłbym go użyć jako maczugę... W jednej chwili przypomniało mi się jak podczas pracy w wiejskiej szkole, sfora psów zagoniła sarnę w pobliże boiska na którym prowadziłem zajęcia i zanim cokolwiek mogłem uczynić, na oczach moich i dzieci, rozszarpała ją na strzępy. Czyżby cudowna do tej pory wyprawa miała się dla mnie zakończyć tragicznie...cdn.
Obraz 1204zmn14.jpg Trudno rozpoznać staw pstrągowy. |
 |
Plik ściągnięto 80 raz(y) 150,16 KB |
Obraz 1210zmn15.jpg Jeziorko w Bryńsku Szlacheckim. |
 |
Plik ściągnięto 91 raz(y) 134,32 KB |
Obraz 1220zmn17.jpg Zdewastowane stawy pstrągowe. |
 |
Plik ściągnięto 84 raz(y) 180,84 KB |
Obraz 1222zmn18.jpg Odpoczynek w pięknej scenerii. |
 |
Plik ściągnięto 79 raz(y) 189,61 KB |
Obraz 1228zmn19.jpg Kukurydza-wabik koło ambony. |
 |
Plik ściągnięto 76 raz(y) 227,31 KB |
Obraz 1230zmn21.jpg "Kto drogę prostuje..." |
 |
Plik ściągnięto 88 raz(y) 189,55 KB |
Obraz 1231zmn22.jpg Pejzaże w słońcu. |
 |
Plik ściągnięto 89 raz(y) 122,12 KB |
Obraz 1236zmn23.jpg Pejzaże w słońcu.cd. |
 |
Plik ściągnięto 85 raz(y) 119,94 KB |
Obraz 1237zmn24.jpg Pejzaże w słońcu.cd. |
 |
Plik ściągnięto 86 raz(y) 150,34 KB |
|
|
|
|
 |
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2012-04-22, 17:58 Gdzie uciekłem od świątecznego stołu i co się potem działo.
|
|
|
Tuż przede mną był niegłęboki, ale grząski na brzegach, rów. Widocznie porastały go kiedyś krzewy, które niedawno zostały wycięte i gałęzie po wycince nie były jeszcze uprzątnięte więc podniosłem jedną z nich, by użyć do obrony. Psy zbliżały się szybko i szczekały. Wyczułem, że nie są nastawione zbyt wojowniczo, że nie są to psy-zabójcy. Na wszelki wypadek podniosłem z ziemi jeszcze jeden kij. Gdy psy zatrzymały się w odległości kilkunastu metrów ode mnie, rzuciłem kijem w kierunku najbliższego i omal go nie trafiłem. Jednocześnie ruszyłem w ich kierunku. Psy zaś, nie spodziewając się ataku, zamarły na chwilę w bezruchu i zaczęły wycofywać się w kierunku gospodarstwa. Przez dłuższą chwilę serce biło mi jak młotem. Byłem szczęśliwy, że to się tak skończyło.
Przeskoczyłem rów i podążałem w dalszą drogę co chwila oglądając się do tyłu. Psy na szczęście zrezygnowały i pobiegły na teren zabudowań.
Postanowiłem, że na kolejną wyprawę zabezpieczę się już lepiej na wypadek podobnego ataku.
Po kolejnej pół godzinie marszu doszedłem do rzeczki Brynicy. Opuściła ona już podmokłą dolinę i postanowiła poczochrać się nieco o twardy brzeg. W tym miejscu miała około trzydziestu centymetrów głębokości i zaświtała mi myśl, aby sforsować ją na bosaka a tym samym skrócić mój marsz. Jednak drugi brzeg był niepewny, chyba grząski a w dodatku przypomniałem sobie, że dziś rano było minus cztery stopnie, więc woda musiała być lodowata. Zrezygnowałem zatem z forsowania strugi boso i postanowiłem chwilę odpocząć na brzegu. Ku mojemu zdziwieniu zauważyłem, że ziemia tworząca kretowinę w pobliżu, ma kolor czerwony. Jeszcze nigdy nie udało mi się zaobserwować czegoś podobnego.
Miałem " w nogach" już blisko dziesięć kilometrów i nie bardzo chciało mi się wstawać by iść dalej. Co było robić.
Całe szczęście, że w odległości kilkuset metrów dostrzegłem mostek, przez który kilka godzin wcześniej przejeżdżałem samochodem. Pętla miała się zamknąć.
Jeszcze tylko kilkaset metrów pod górkę i w lewo do drogi, gdzie oczekiwał mnie mój samochód i ostatnie zdjęcie zabudowań po drugiej stronie doliny. Po drodze do auta zauważyłem starą drewnianą chałupę w której otwory okienne zamurowano... cegłą.
"Jak ktoś ma pecha, to mu w drewnianej chałupie cegła na głowę spadnie." Ja dzisiaj nie miałem pecha. Chociaż kosztem ogromnego wysiłku, to udało mi się odbyć wspaniałą, niepowtarzalną wycieczkę. Dzisiaj planuję już kolejną, tym razem do rezerwatu "Jar Brynicy". Zacieram dłonie bo zapowiada się wspaniała atrakcja.
Obraz 1240zmn25.jpg Kusiło by pokonać ją na bosaka. |
 |
Plik ściągnięto 73 raz(y) 191,93 KB |
|
|
|
|
 |
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2012-04-22, 18:05 Gdzie uciekłem od świątecznego stołu i co się potem działo.
|
|
|
Wkrótce u celu włóczęgi.
Obraz 1229zmn20.jpg Oj, ciężko już wstać |
 |
Plik ściągnięto 76 raz(y) 179,71 KB |
Obraz 1242zmn26.jpg Ostanie spojrzenie na dolinę i wieś. |
 |
Plik ściągnięto 88 raz(y) 111,83 KB |
zmn11.jpg Zadziwiający kolor gleby. |
 |
Plik ściągnięto 73 raz(y) 191,88 KB |
Obraz 1245zmn27.jpg Osobliwa architektura. |
 |
Plik ściągnięto 81 raz(y) 177,03 KB |
|
|
|
|
 |
Wyświetl szczegóły |
 |
Tadeusz
Administrator CamperPapa

Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1602/2335 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2012-04-22, 18:48
|
|
|
Drogi Witku, sprawiłeś mi przyjemność tą opowieścią i zdjęciami które cieszą oczy.
Stawiam piwo i...czekam na pointę. |
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
 |
|
|
|
 |
StasioiJola
Kombatant

Twój sprzęt: Fiat Bürstner
Nazwa załogi: StasioiJola
Pomógł: 12 razy Dołączył: 25 Lip 2008 Piwa: 81/283 Skąd: Gąbin
|
Wysłany: 2012-04-22, 20:53
|
|
|
Witku - Twoje opowieści maja to do siebie. że ciągle pozostawiają niedosyt!! Także dziękujemy za pokazanie kawałeczka nieskażonej, dzikiej Polski i mamy nadzieję na kontynuację opowiadań!!! |
_________________
 |
|
|
|
 |
wbobowski
Kombatant moder

Twój sprzęt: Dethleffs Globetrotter I-645 DB Ducato 2,5TDI
Nazwa załogi: Bobosie
Pomógł: 15 razy Dołączył: 18 Lut 2008 Piwa: 354/135 Skąd: Lublin - Dąbrowica
|
Wysłany: 2012-04-23, 01:10
|
|
|
Podziwiam Twoją opowieść. Gdybym zobaczył tylko zdjęcia, nie potrafiłbym tak poetycko opisać jak Ty to zrobiłeś. Czytając spodziewamy się niesamowitych krajobrazów... Ty to potrafisz... |
_________________ Włodek i Ela
Nasze kamperki
 |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|