|
|
Mont Blank by Neno ;) |
Autor |
Wiadomość |
Neno
zaawansowany
Dołączył: 14 Lip 2011 Piwa: 73/24 Skąd: Zambrów
|
Wysłany: 2011-10-27, 03:40
|
|
|
Budzik dzwoni ... nikt się jednak nie podnosi :D
Przestawiamy więc go na 4AM. Ale, ale ! Po 3 AM meldują się z hałasem ludzie śpiący w schronisku. O 1 AM mieli ogólną pobudkę, dostali śniadanie i ruszyli. Szybko się uwinęli.
Ładują się do środka w rakach, depczą co mają pod nogami. Podłoga jest metalowa, więc robią nam za budzik. Chcąc czy nie, musimy wstać by mieli miejsce wejść. Schron jak już wcześniej pisałem jest darmowy i do tego z zakazem biwakowania.... można ale przeczekać złą pogodę więc było nie było śpimy nielegalnie. Usuwamy się bu nie podziurawili rakami naszych mat, zbieramy się pomaleńku do wyjścia.
Zbieramy co potrzeba do bezpiecznego wejścia i zejścia. Zostawiam swoja matę dla rodaka który spał na ziemi, nie brał swojej by mieć lżejszy plecak. Obiecał się nią zaopiekować ...
Na zewnątrz już widno, mróz, wiatr - normalnie czad. Ale idziemy. Jak nie teraz to kiedy ? Pierwsi "turyści" już wysoko nad nami :
A nasza ekipa dopiero zaczyna się stroić w "gadżety" . Ci co coś wiedzą przekazują swoją wiedzę tym co nic lub mało wiedzą . Ja lekcji wysłuchuje już po raz 3ci a węzła zawiązać nie potrafię nadal :D Grześ wiążę naszą ekipę. Ja , jako najbardziej doświadczony idę z tyłu. W razie czego będę hamował resztę ekipy.
Czekan jest więc w pogotowiu:
Mozolnym tempem, łapiąc płytkie oddechy brniemy do góry.
Co 50-60 kroków 30sekundowy odpoczynek. Wtedy można głębiej zachłysnąć się powietrzem, zrobić łyk gorącej herbaty lub pociagnąć coś z bukłaka, korzystając z tego, że jeszcze nie zamarzł ;D
Tu już na szczycie:
Pięknie jest w takim miejscu wyciągnąć biało-czerwoną. Wspaniałe uczucie. Obiecałem sobie, że teraz będę ją zabierał ze sobą w każdy poważniejszy wyjazd !
Nie wiem jak Wy ale ja czuję się dumny ze swojej narodowości. Polska górą !
Tu opijamy nasz życiowy sukces:
Kamil i jego wspaniałe dredy ( powiedział ten co to już prawie włosów nie ma na głowie....) :D
Danek.
Od włoskiej strony podchodzą włoscy "alpini" , moja ambicja nakazuje mi zdobyć kiedyś ten sam szczyt także tamta, duuużo trudniejszą drogą. Trudniejszą ale jakże piękną...
Na szczycie nie siedzimy za długo, większość ekipy pośpiesznie zmierza na dół. Moi współlinowcy też ciągną mnie w tamtym kierunku. Pewnie dlatego kocham samotne podróże. Nikt mnie nigdzie nie ciągnie, nie pcha... mogę fotografować do woli, do woli kręcić filmy, do woli napawać się widokami... ale cóż... schodzę z nimi:
Idąc w dół rozmyślam, że jak by tak się głębiej zastanowić, to w górach znajduję wszystko co kocham : wolność, wspaniałe towarzystwo, piekne widoki, wyzwania na każdym kroku, śnieg, słońce, ten wspaniały dreszczyk emocji, niepewność ... adrenalinkę i jeszcze raz piękne widoki :
W schronie , na 3h odpoczynku meldujemy się ok 11.00, o 14 ruszamy do naszych namiotów.
c.d.n. |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
gino
Kombatant
Twój sprzęt: VW LT SVEN HEDIN 1978r
Nazwa załogi: Gino
Pomógł: 36 razy Dołączył: 29 Mar 2008 Piwa: 639/978 Skąd: ta Radość
|
Wysłany: 2011-10-27, 08:03
|
|
|
co tu duzo gadać...
TWARDZIELE JESTEŚCIE i tyle...
|
_________________ często , wroga z drugiego człowieka tworzy Twój umysł..
a to potrafi zabić wieloletnią przyjaźń ...
#CamperMajstry |
|
|
|
|
WHITEandRED [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-10-27, 14:24
|
|
|
|
Ostatnio zmieniony przez WHITEandRED 2015-09-06, 14:30, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
yannoo
zaawansowany
Twój sprzęt: Dethleffs Globetrotter
Nazwa załogi: Jola & Jano
Dołączył: 29 Wrz 2009 Piwa: 10/1 Skąd: Austria
|
Wysłany: 2011-10-27, 15:17
|
|
|
Suuuper! To teraz reszta do Korony Gór Europy...
Pozdrowienia |
_________________ Jola & Janusz
"Podróże kształcą - ale wykształconych..."
|
|
|
|
|
Neno
zaawansowany
Dołączył: 14 Lip 2011 Piwa: 73/24 Skąd: Zambrów
|
Wysłany: 2011-10-30, 13:00
|
|
|
yannoo napisał/a: | Suuuper! To teraz reszta do Korony Gór Europy...
|
No kto wie, może kiedyś
Zgodnie z tą listą http://pl.wikipedia.org/wiki/Korona_Europy to 1 i 4 zaliczone, do 3ki niewiele zabrakło ale pogoda się załamała... |
|
|
|
|
Neno
zaawansowany
Dołączył: 14 Lip 2011 Piwa: 73/24 Skąd: Zambrów
|
Wysłany: 2011-11-02, 16:01
|
|
|
...ruszam pierwszy, a w porównaniu do podejścia to teraz rozpiera mnie energia
Jeść się chce a smakołyki zostały 1200m niżej
Ruszam.
Zostawiam za sobą cudne widoki:
Wzruszam tylko ramionami, w końcu kiedyś tu wrócę , spokojnym krokiem ruszam w dół.
Widok na nasze namioty, w dali widać też schronisko.
Moja kondycja jest tak "rewelacyjna", że wyprzedają mnie dwie dziewczyny z naszej ekipy :D W sumie to dobrze... bo witają mnie kabanosami ale co z tego jak mój apetyt znikał tak samo szybko jak majestatyczna linia grzbietu Blanka Jedyne co mi zostało to kąpiel, słoneczna kąpiel
Kamil też nie mówi słońcu nie :
Danek natomiast szuka czegoś do zjedzeni:
Kamil jest młody, więc i zabawę dziecięcą wymyślił - ulepił nam bałwana :D
Ja miałem trochę czasu by pobić się z myślami, a nimi byłem już daleeeeko na wschodzie naszego globu
Pamiątkowa fotka:
W oczekiwaniu na piękną grę zachodzącego źródła światła i pojawiającego się cienia:
Usypiamy... |
_________________ https://www.youtube.com/c...idC1vPGRfkTj4GA
https://www.facebook.com/PERYPETIE-323246362400502
https://www.instagram.com/_perypetie/
http://www.przezswiat.eu/blog |
|
|
|
|
Neno
zaawansowany
Dołączył: 14 Lip 2011 Piwa: 73/24 Skąd: Zambrów
|
Wysłany: 2011-11-07, 04:40
|
|
|
Ostatni dzień musimy zacząć wcześnie. Cel jest zejście tak szybkie by dotrzeć na ostatni pociąg w dół. w Przeciwnym wypadku czeka nas pokonanie "z buta" różnicy wzniesień na poziomie ok 2900mnpm! Nikomu się nie uśmiecha taka mordęga, zwłaszcza ,że zapłaciliśmy już za bilet powrotny. Jest 4AM. Po kolei, w każdym z namiotów budzi się życie, ciemności rozświetla błysk czołówek, grobową cisze przerywaną dotychczas jedynie mocnymi porywami wiatru teraz przeszywają dźwięki rozsuwanych namiotów. Nasze miasteczko budzi się. Nie ma latarni, jest za to księżyc. Nie ma toalet, każdy więc robi to jak może Nie ma restauracji gdzie można by zjeść coś ciepłego ale dajemy radę. Składamy nasz namioty, pakujemy plecaki, w termosy nalewamy gorącej herbaty. Jesteśmy szczęśliwi, jesteśmy spełnieni ! Wypadało by już ruszać ale wszyscy rozumiemy się bez słów... trzeba poczekać do wschodu słońca, zobaczyć ścieżkę na Blanka jeszcze raz, zachłysnąć się po raz ostatni w tym roku wysokogórskim powietrzem, zrobić ostatnie fotki i można ruszać. Wpiąć się w poręczówkę, powiązać z zespołem i iść, ciągle iść.
Ja z Dankiem mamy pełno w portkach, ja dodatkowo jestem osłabiony bo nic nie jadłem ( wysokość tak na mnie podziałała) w dodatku i tak mocno kondycyjnie odstawałem od grupy ( co tu gadać, co tu kryć - taka prawda) więc ruszamy przodem. I tak nas dogonią ... W końcu widzimy, że ruszają tuż za nami. Są dosłownie 15-25m wyżej.
Schodząc o mały włos jakiś expresowo idący człowiek nie strąciłby Danka, kilka metrów niżej spada sam. Oto cena nieuwagi, pospiechu. Na szczęście przeżył.
Czekamy aż helikopter odleci bo podmuch z łopat jego wirnika jest tak silny, że boimy się , że pospadamy.
O 12 mamy za sobą 2 najtrudniejsze odcinki zejścia. Reszta to pikuś. Ja zakładam sandały, Danek się ze mnie śmieje, mówi, że jestem miękki siurek i ... idzie boso :D
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Żartuję oczywiście :D
Tu możemy zdjąć raki, skończyła się granica śniegu. Kurtki, liny i cały ten szpej pakujemy do plecaków i czekamy trzy kwadranse na resztę. Po nich ani śladu. Ale co tam, są bardziej doświadczeni, dadzą sobie radę. Poza tym mają radio, telefony. Jeśli by potrzebowali naszego wsparcia na pewno by się odezwali. Idziemy, szkoda dnia.
Na "dworcu" meldujemy się ok 15 minut po przedostatnim wagoniku. Widzieliśmy jak nam odjechał ....
Czekamy na resztę kolejne 45minut.
Nie nadchodzą. Biegiem za to dogania nas Kamil. Transalpiści górą !!!!! Reszta została z tyłu :D
Ustalamy ( nie mając z nimi kontaktu - są tak daleko , że radio nie łapie ich, a komórki mają wyłączone ) że zjeżdżamy na dół i najwyżej podjedziemy po nich samochodami. Na kolejny przystanku czekamy kolejne 45 minut... nadjeżdża słynny Tramway du Mont-Blanc i zabiera nas w 50 minutową podróż do La Fayet.
Siedzimy, gaworzymy, wspominamy... w końcu wypatruje na końcu drugiego, jadącego za nami wagonu znajome twarze. Tak to oni ! W końcu razem. Tramway zabrał ich z wyżej położonej stacji. My myląc , że tak wysoko już nie pojedzie zeszliśmy na dół... :D Ale cośmy przeszli to nasze :D Znów wyszło , że transalpiści mogą więcej :D
Spotkanie na dole :
Wpier*****my co mamy. Drożdżówki, makowce, sękacze :D
W końcu najedzeni...
Witek wpada na wspaniały pomysł, zna w pobliżu camping gdzie można się za darmochę wykapać ! Nie trzeba nas śmierdzieli było namawiać :D Wiadomo kto śmierdział najbardziej ? Nie ? No jak to kto: Transalpiści :D Wiadomo kto może najwięcej ? Wiadomo... transalpiści :D Siadam za kierą z zamiarem nie oddania jej już do końca To samo Danek, tylko on siada i pastwi się nad jakaś butelką z magicznym płynem i mówi, że też do końca jej nie puści ...:) Wiadomo, Transalpiści :D
Tu już wykąpani, ostatnie pamiątkowe zdjęcie i ekipy dzielą się :
Ci bardziej szaleni wracają do domu. A tym co całkowicie już od****ło nie pozostało nic innego jak spektakl, wspaniały, niepowtarzalny, magiczny , do tego w takim towarzystwie ! Było zaje... a spektakl nosił tytuł "Paris by night" |
_________________ https://www.youtube.com/c...idC1vPGRfkTj4GA
https://www.facebook.com/PERYPETIE-323246362400502
https://www.instagram.com/_perypetie/
http://www.przezswiat.eu/blog |
|
|
|
|
Neno
zaawansowany
Dołączył: 14 Lip 2011 Piwa: 73/24 Skąd: Zambrów
|
Wysłany: 2011-11-17, 08:50
|
|
|
600km autostradami, niewyspani (wszyscy), zmęczeni (wszyscy), pijani.... ( qrr... ja nie mogłem, ktoś musiał ... ) ok 2AM meldujemy się naszym rozśpiewanym autobusem w centrum stolicy Francji. Do naszej ekipy dołączył jeszcze Witek , który w sobie tylko znany sposób przedłużył sobie o jeden dzień urlop.
Ruszamy w miasto :D Lans na maxa. Tylko qr... przed kim, tu prawie nikogo nie ma . Pijana młodzież, śpiący na trawnikach turyści, policja, szczury, mnóstwo szczurów ale i tak było cool :
Zaczyna świtać więc zwijamy się bo nie chcemy utknąć na dobre w paryskich korkach.
Kierunek POLONIA !
Mija dzień, jedna, druga potem kolejne bramki. Mija dzień, jedno, drugie, potem kolejne tankowania. Posiłek, kolejny posiłek, koljena konserwa, kolejna zupa z proszku... Mc Donalds ale bez szaleństw , po 2 Cheesburgery i do przodu . Granica. Tu już nas stać ... kupujemy nie Cheesburgery po 3PLNy a pełne zestawy, co poniektórzy zaszaleli i kupili też lody :D
Co kilka godzin ktoś wysiada, nikt nie wsiada, autobus cichnie... cichną też ulice, nawet na zamówioną kawę w KFC każą sobie czekać 10minut ale nie narzekamy, nie mamy już na to sił. Mija noc, jeden, drugi, kolejny remont, kolejny objazd, kolejne zwężenie, zakaz wyprzedzania, ograniczenie prędkości. W oszałamiającym tempie ocieramy do stolicy. Wybija 6AM - czule żegnam się z dziewczynami, z jedną naprawdę czule :D Ania cieszy się , że przed pracą ( ma na 7:00 ! ) zdąży jeszcze umyć włosy A ja ... a ja zostałem sam, do domu jeszcze 2h, dam radę.
Dałem, tego "dnia" akurat dałem radę 2400km :
Pozdrawiam wszystkich czytających i zapraszam .
Kolejna relacja startuje już za kilka dni, tym razem będzie prowadzona nietypowo i prawie live |
|
|
|
|
wagabunda
doświadczony pisarz
Twój sprzęt: BOXER BUROW MOBIL
Nazwa załogi: Janki
Dołączył: 22 Lis 2009 Piwa: 2/16
|
Wysłany: 2011-11-20, 13:49
|
|
|
Peln szacun!!! a ja zdobywając " Koronę Gór Polski" myślałem że byłem w górach
ale myślę że rozumiem przynajmniej odczucia pozdrawiam |
_________________ Henryk Ibsen;W wolności nie ma nic pewnego,
dlatego jest taka piękna!;
Farby przemysłowe 789 388 621 |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|