Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Wyblakłych fotek czar. Wspomnienia z dawnych podróży.
Autor Wiadomość
Tadeusz 
Administrator
CamperPapa


Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 06 Lis 2007
Piwa: 1568/2196
Skąd: Otwock
Wysłany: 2011-10-20, 22:14   Wyblakłych fotek czar. Wspomnienia z dawnych podróży.

Jakoś tak ostatnio coraz częściej zbiera nam się na wspomnienia. Grzebię w starych zdjęciach, leżą już prawie wszędzie, na stole, na podłodze, na krzesłach, jedno nawet wpadło do zupy.
Może warto niektóre z nich pokazać? To były jednak troszkę inne czasy i inne klimaty.

Zasiadłem do skanera zainspirowany wątkiem Endiego. Pokazał kawałek Szwajcarii, ten szczególnie piękny - Zermatt i górujący nad nim Matterhorn.
Wygrzebałem kilka zdjęć z roku 1990, kiedy to włóczyliśmy się po kraju Wilhelma Tella, odwiedziliśmy naszego przyjaciela Witka, forumowego wictora i z nim właśnie wjechaliśmy wysoko - właśnie tam, do Zermatt.
Jeśli zechcecie oglądać te starocie to będę wracał do zdjęć sprzed lat.

Może inni Koledzy włączą się do tego wątku? Zapraszam. :ok

Lucerna.1990.jpg
Plik ściągnięto 12204 raz(y) 183,89 KB

Szwajcaria. Panorama Berna..1990.jpg
Plik ściągnięto 12204 raz(y) 218,58 KB

Zermatt. Halszka, Joasia i Witek.1990 r.jpg
Plik ściągnięto 12204 raz(y) 175,02 KB

Halszka, Joanna i Witek na ulicy Zermatt. 1990.jpg
Plik ściągnięto 12204 raz(y) 194,89 KB

Halszka na przełęczy Saint Bernard.1990.jpg
Plik ściągnięto 12204 raz(y) 185,38 KB

Na przełęczy Saint Bernard. 1990.jpg
Plik ściągnięto 12204 raz(y) 159,99 KB

Saint Bernard.1990.jpg
Plik ściągnięto 12204 raz(y) 191,19 KB

_________________
W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
Ostatnio zmieniony przez Tadeusz 2011-10-23, 09:48, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Tadeusz 
Administrator
CamperPapa


Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 06 Lis 2007
Piwa: 1568/2196
Skąd: Otwock
Wysłany: 2011-10-21, 14:52   

Od strony Lozanny i Vevey w stronę południową rozciąga się za j. Genewskim przepiękny widok na Dent du Midi, a jadąc w tamtym kierunku, w stronę Wielkiej Przełęczy Saint Bernard, mijamy Montreux, słynne z festiwali jazzowych i festiwali kwiatowych. Tuż za Montreux znajduje się średniowieczna perełka, zamek na wodzie - Chateau Chillon.

Oto Leman, zamek i panorama wielkiej przełęczy na starych fotkach.

Pokazuję zamek z lotu ptaka, bo tylko tak widać, że został wybudowany na cyplu.

Montreaux. Chateau de Chillon z lotu ptaka..jpg
Plik ściągnięto 12524 raz(y) 160,98 KB

Montreux. Chateau de Chillon1990..jpg
Plik ściągnięto 12524 raz(y) 185,37 KB

Nad. j.Genewskim. Vevey. Tour-de-Peilz.1990..jpg
Plik ściągnięto 12524 raz(y) 176,81 KB

Panorama na Wielkiej Przełęczy Św. Bernarda.1990.jpg
Plik ściągnięto 12524 raz(y) 218,93 KB

_________________
W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
@ndrzej 
weteran


Twój sprzęt: Laika Ecovip 309
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 29 Lip 2007
Piwa: 131/203
Skąd: Piaseczno
Wysłany: 2011-10-21, 22:14   

W wątku "Wyblakłych fotek czar" nie powinno zabraknąć zdjęć z naszych rodzinnych albumów, zdjęć traktujących o zagranicznych podróżach naszych antenatów. :)

Zatem jako pierwszy załączam trzy zdjęcia mojego dziadka z kurtuazyjnej wizyty polskiej orkiestry wojskowej w Konstantynopolu w roku 1924! (mój dziadek - to ten z wąsikiem, podobny do Charliego Chaplina)

010- Konstantynopol 1924.jpg
Plik ściągnięto 190 raz(y) 162,5 KB

009-Konstantynopol 1924.jpg
Plik ściągnięto 201 raz(y) 182,89 KB

008-Konstantynopol 1924.jpg
Plik ściągnięto 204 raz(y) 175,15 KB

_________________
Nie wystarczy dużo wiedzieć, żeby być mądrym!
Heraklit
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
wagabunda 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: BOXER BUROW MOBIL
Nazwa załogi: Janki
Dołączył: 22 Lis 2009
Piwa: 2/16
Wysłany: 2011-10-22, 21:21   

Gratuluję Tadeuszowi za piekny pomysł z;Wyblakłych fotek czar; a Andrzejowi za rozszerzenie tematu.Jest to wspaniały sposób na kotynuację podrózowania gdy
kampery spią,dlatego zachecam do prezentacji jak najwięcej ludków , wielu wspomnień i wrażeń.
_________________
Henryk Ibsen;W wolności nie ma nic pewnego,
dlatego jest taka piękna!;
Farby przemysłowe 789 388 621
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Tadeusz 
Administrator
CamperPapa


Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 06 Lis 2007
Piwa: 1568/2196
Skąd: Otwock
Wysłany: 2011-10-22, 22:23   

Nad tym zdjęciem zamyśliłem się na długo.
Kiedyś, jako chłopcu może 10-letniemu, Tata opowiedział historię tego zdjęcia.

Na zdjęciu Tata ma 23 lata. Jest przymusowym robotnikiem wywiezionym do pracy w Berlinie.
Jego właściciel ( tylko tak mogę go nazwać) pewnego dnia, w nagrodę za dobrą pracę postanowił zabrać trzech swoich robotników na wycieczkę do Koepenick, zielonej dzielnicy Berlina, z pięknymi jeziorami, gdzie jak widać na zdjęciu, w sierpniu 1943 r. pływały sobie jachty żaglowe, Niemcy odpoczywali po pracy i tak głęboko wierzyli w nieśmiertelność III Rzeszy, że nawet swym niewolnikom pozwalali czasem popatrzeć na piękno tej ziemi.

Zdjęcie wykonał aparatem majstra niemieckiego kolega Taty - Belg. Był jeszcze Francuz i nawet kiedyś widziałem zdjęcie z nimi trzema, ale nie mogę go odnaleźć.

Tata opowiadał, że gdy do Berlina weszli Rosjanie i Polacy, którym przyszło zdobywanie ZOO i Tempelhoff, Niemcy, pochowani w piwnicach wyli ze strachu, gdy usłyszeli język rosyjski.
Majster trzymał się Taty w nadziei, że go obroni przed Rosjanami. Miał argument - był dobrym człowiekiem i traktował niewolników po ludzku. Tata i jego kolega Francuz rzeczywiście za niego zaręczyli. Belg już nie mógł. Zginął od pocisku armatniego.

Pokazuję Wam to zdjęcie, bo to moja drogocenna pamiątka i pierwsza podróż mego Taty za granicę.
Takie to wtedy były podróże.

Berlin. Koepenick. sierpień 1943.jpg
Plik ściągnięto 12289 raz(y) 106,68 KB

Oryginalny podpis na odwrocie zdjęcia.jpg
Plik ściągnięto 12289 raz(y) 66,1 KB

_________________
W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
Ostatnio zmieniony przez Tadeusz 2011-10-23, 09:18, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Jerzyk 
zaawansowany


Twój sprzęt: Hymermobil z gwiazdą
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 22 Paź 2010
Piwa: 130/5
Skąd: Józefów
Wysłany: 2011-10-22, 23:21   

piękne.... chwyta za serce... jeśli masz więcej , to zapodaj. Pozdrowienia J.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Krystian 
weteran

Twój sprzęt: SEA na Peugeot Boxer
Nazwa załogi: Krystian i Helena
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 27 Sty 2008
Piwa: 13/21
Skąd: Lubliniec
Wysłany: 2011-10-23, 09:34   

Tadziu, zdjęcie Lozanna 1990 według mnie to jest Lucerna ze swoim charakterystycznym zadaszonym, drewnianym mostem z XIV wieku (most ten uległ spaleniu w 1989roku- bardzo szybko go odbudowano).
_________________
Krystian
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Tadeusz 
Administrator
CamperPapa


Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 06 Lis 2007
Piwa: 1568/2196
Skąd: Otwock
Wysłany: 2011-10-23, 09:38   

Krystian napisał/a:
Tadziu, zdjęcie Lozanna 1990 według mnie to jest Lucerna


Oczywiście Krystianie, to jest Lucerna. Nie wiem dlaczego źle podpisałem zdjęcie. Ale...starość, nie radość. :-P
_________________
W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Duszka 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: Ducato Fendt
Dołączył: 10 Sty 2010
Otrzymał 5 piw(a)
Skąd: Łęczna
Wysłany: 2011-10-23, 09:58   

Niesamowita historia,co za klimaty.Po nas kiedyś też zostaną tylko zdjęcia.
_________________
szwagry z załogami z lubelskiej grupy, pozdrawiają wszystkich pozytywnie zakręconych miłośników caravaningu
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
StasioiJola 
Kombatant


Twój sprzęt: Fiat Bürstner
Nazwa załogi: StasioiJola
Pomógł: 12 razy
Dołączył: 25 Lip 2008
Piwa: 81/283
Skąd: Gąbin
Wysłany: 2011-10-23, 10:10   

Tak , tak - wspomnienia to jest piękna rzecz do których chętnie wracamy!! Myślę ,że kazdy chętnie tu zaglądnie zobaczyć wspomnien czar!!! :szeroki_usmiech :bigok :spoko
_________________

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Tadeusz 
Administrator
CamperPapa


Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 06 Lis 2007
Piwa: 1568/2196
Skąd: Otwock
Wysłany: 2011-10-23, 16:50   

Nasza misja specjalna i pierwsza podróż zagraniczna.


Jesienią 1968 roku, na radzie pedagogicznej nasz kolega, Wiktor Kulerski, nauczyciel biologii, starszy ode mnie 14 lat, już wtedy związany z opozycją (póżniejszy wiceminister oświaty w rządzie T. Mazowieckiego), co było oczywiście tajemnicą i co wiedzieli niemal wszyscy w Międzylesiu, warszawskim osiedlu na Pradze Południe, zaproponował nadanie szkole imienia i ufundowanie sztandaru.
Przedstawił nam postać człowieka niezwykłego.
Józef Horst był polskim harcerzem spod znaku Rodła, działającym bardzo aktywnie na terenie III Rzeszy w małej miejscowości Zakrzewo, 10 km od Złotowa, a 40 km od Piły.
Przed wojną tereny te należały do Niemiec.
Jego demonstrowana polskość i aktywność w ZHP, paradowanie w mundurze harcerskim, zakładanie drużyn dla polskich dzieci spowodowały ogromne perturbacje dla rodziny Józefa, a wreszcie wcielenie do Wehrmachtu.
Gdy wybuchła wojna, wysłany został do Narwiku przeciwko aliantom i walczącej tam polskiej brygadzie.
Kategorycznie odmówił walki. Został aresztowany i przewieziony do więzienia w Brandenburgu, osądzony przez doraźny sąd wojskowy i stracony przez ścięcie toporem.
Już wtedy hitleryzm rozprawiał się z przeciwnikami bezwzględnie i z okrucieństwem na pokaz, ku przestrodze.

Propozycja kolegi, przyjęta przez większość nauczycieli entuzjastycznie, natrafiła wkrótce na wzrastające opory środowiska. Po nawiązaniu kontaktów z rodziną Józefa, jego żyjącym bratem, okazało się, że jedyne ocalałe zdjęcie przedstawia naszego bohatera w mundurze Wehrmachtu. Tego nie mogli zdzierżyć „hurra patrioci” i nasza akcja chyliła się ku upadkowi. Przekonywaliśmy, tłumaczyliśmy, zaprosiliśmy rodzinę Józefa i wciąż pełni nadziei staraliśmy się przekonać opinię publiczną, że heroizm Józefa Horsta, jego nieugięta postawa, czyni tę postać najlepszym kandydatem na patrona naszej szkoły i daje nam na przyszłość świetną podstawę do pracy wychowawczej. Mielibyśmy najlepszy przykład dla dzieci i młodzieży w osobie patrona.

To nie były łatwe czasy. Rok 1968 był pełen dramatycznych wydarzeń, bijatyk na uczelniach i na ulicach, napuszczania robotników na studentów i wreszcie usunięcia z kraju wielu, bardzo wielu intelektualistów pochodzenia żydowskiego.

Jednak nie odpuściliśmy i w tej napiętej atmosferze, a nawet wykorzystując ogólny bałagan drążyliśmy temat. Sprawa przeciągała się, a ja, młody wówczas nauczyciel i w dodatku zaangażowany w wydarzenia choćby przez udział w studenckim ruchu oporu i demonstrujący swe poglądy na scenie kabaretowej, postanowiłem aktywnie pomóc starszym kolegom.
Gdy w kwietniu 1969 r, kupiliśmy nowiutki motocykl SHL Gazela, wyruszyliśmy do NRD z zamiarem odnalezienia grobu Józefa Horsta. Przy okazji zamierzaliśmy zwiedzić NRD.
Byliśmy na południu, w Turyngii



w górach Harzu




w Zamku Wartburg




w Dreźnie




i w Berlinie.






W Brandenburgu zatrzymaliśmy radiowóz policyjny z prośbą aby wskazali nam drogę do więzienia. To była prośba tak niezwykła, że musieliśmy opowiedzieć policjantom o Józefie Horście i naszych poszukiwaniach w ciemno. Przecież nie wiedzieliśmy gdzie grób się znajduje.
- Prosimy jechać za nami – usłyszeliśmy.
Ustawiliśmy motocykl przed bramą więzienia i dawaj dzwonić do bramy. Policja nie odjeżdża, obserwują nas.
Dyżurny funkcjonariusz, usłyszawszy, że chcemy rozmawiać z naczelnikiem więzienia, że jesteśmy z Polski i nie odpuścimy – wszak naczelnik jest jedyną naszą nadzieją, kazał zaczekać i po kilku minutach brama otworzyła się i usłyszeliśmy: towarzysz naczelnik zaprasza gości z Polski do swego gabinetu.
Dziwnie czuliśmy się w tej tiurmie, przyjmowani bardzo grzecznie, a kiedy zaproponowano nam lampkę koniaku niemal zgłupieliśmy. Przyznaję, że nie spodziewaliśmy się takiego zainteresowania naszym problemem i takiej życzliwości.
Naczelnik był, jak się okazało zaprzysięgłym antyfaszystą, kazał przynieść dokumenty dla sprawdzenia, czy ciało Jozefa znajduje się na pewno na cmentarzu brandenburskim, następnie zadzwonił do służb komunalnych, tamci odnaleźli wszelkie potrzebne dane i pożegnani przez naczelnika, poprowadzeni przez policję na stary, zabytkowy cmentarz, tam przyjęci przez pracowników i zaprowadzeni do samego grobu, wreszcie osiągnęliśmy nasz cel – staliśmy przy skromnej, ale zadbanej mogile Józefa.

Z jaką radością patrzyliśmy na tablicę nagrobną, wciąż nie mogąc uwierzyć w powodzenie i tę nieprawdopodobną życzliwość Niemców.




Wraz z kolegami dopięliśmy swego. Józef Horst został patronem szkoły podstawowej nr 138 w Międzylesiu. Mnie przypadł zaszczyt zaprojektować sztandar szkolny.

Opowiadam o tym ze wzruszeniem, bo chociaż lata płyną, nasz kraj się zmienia i zmieniają się ludzie, to wiele problemów powraca jak bumerang. Historia nie zawsze uczy, bywa, że zatacza koło i przeżywamy dejavu.

Ta opowieść pasuje do tego wątku, bo była to nasza pierwsza podróż zagraniczna.
Przyznacie, że trochę niezwykła?
_________________
W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
rysiol 
stary wyga


Twój sprzęt: frankia mercedes MB100 1989 rok
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 30 Wrz 2008
Piwa: 74/26
Skąd: Lubartów
Wysłany: 2011-10-23, 20:46   

Takie wspomnienia trzeba koniecznie ocalić od zapomnienia.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Endi 
Kombatant


Twój sprzęt: LaLunia II / Mobilvetta K-yacht MH 85
Nazwa załogi: PaPi Team
Pomógł: 18 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Piwa: 315/481
Skąd: Kołobrzeg
Wysłany: 2011-10-23, 22:06   

Tadeusz napisał/a:
...nasza pierwsza podróż zagraniczna.
Przyznacie, że trochę niezwykła?...


Po kielichu bez kasku, ulicami Hauptstadt Berlina :ok ...to niezwykła frajda i takiej się niezapomina :bigok
_________________
Najpiękniejsze hobby świata !
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Tadeusz 
Administrator
CamperPapa


Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 06 Lis 2007
Piwa: 1568/2196
Skąd: Otwock
Wysłany: 2011-10-23, 22:17   

Endi napisał/a:
Po kielichu bez kasku, ulicami Hauptstadt Berlina ...to niezwykła frajda i takiej się niezapomina


Z kielicha nie skorzystałem, a w miastach niemieckich wolno wówczas było jeździć na motocyklu bez kasku. :)
Nie korzystałem z tej możliwości dla bezpieczeństwa. Tu Halszka sfotografowała mnie gdy staliśmy. :wyszczerzony:
_________________
W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Endi 
Kombatant


Twój sprzęt: LaLunia II / Mobilvetta K-yacht MH 85
Nazwa załogi: PaPi Team
Pomógł: 18 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Piwa: 315/481
Skąd: Kołobrzeg
Wysłany: 2011-10-23, 22:23   

Tadeusz napisał/a:
Z kielicha nie skorzystałem


:bajer :mrgreen: :bajer
_________________
Najpiękniejsze hobby świata !
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***