Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem! Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/68 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-11-04, 20:05 Mazury, balony i my :)
kilka wolnych dni sierpnia postanowiliśmy spędzić na Mazurach. szukając pretekstu do wyjazdu przypomnieliśmy sobie o zawodach balonowych w Ełku, ale nasz plan był dużo bogatszy...
wyruszyliśmy przed południem i po 4 godzinach wylądowaliśmy w Kosewie Górnym za Mrągowem.
przyjechaliśmy odwiedzić fermę jeleniowatych przy Instytucie Parazytologii PAN. najpierw pół godziny spędziliśmy w muzeum, które z zewnątrz bardzo nam się spodobało.
eksponatami tutaj było głównie poroże jeleniowatych. przewodniczka sporo nam opowiedziała o tej grupie zwierząt, obejrzeliśmy bardzo pouczający i sugestywny materiał filmowy nakręcony na terenie fermy...
w końcu ruszyliśmy na przechadzkę. trafiliśmy na świetnego przewodnika, zapaleńca, którego rodzice współtworzyli fermę. obsługuje on nie tylko turystów, ale i pracuje przy zwierzętach, stąd mógł nam o nich opowiedzieć bardzo dużo...
na fermie spotkać można głównie daniele i jelenie, ale również jelenie sika Dybowskiego, muflony, kozy, owce, konie...
byliśmy zachwyceni opowieściami o zwierzętach, również o największym jeleniowatych- łosiu, którego nie da się niestety hodować, może kiedyś uda nam się podpatrzeć te wspaniałe zwierzęta w naturze?
łosia nie było, ale byki jelenia zrobiły na nas ogromne wrażenie!
obszar fermy wynosi około 700 ha, tylko część jest udostępniona do zwiedzania. jak trudno jest chronić zwierzęta na tak dużym obszarze świadczą częste ataki wilków, np. w kwietniu b.r. wilki zabiły 16 wysokocielnych łań danieli, a kilka dalszych poraniły, pod koniec sierpnia natomiast zginęła łania i kilka cieląt daniela...
spotkaliśmy tutaj również sympatycznego kota:
zakończyliśmy ten pouczający spacer i udaliśmy się do kampera na obiad, a potem ruszyliśmy w kierunku Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie. niestety rozpadało się, uznaliśmy więc że nie będziemy spędzać nocy w deszczu w środku lasu, naszym nowym celem było Ruciane-Nida. pokręciliśmy się po miasteczku, ale nie znaleźliśmy miejsca dla siebie, wróciliśmy więc na przystań kajakową w Ukcie, którą mijaliśmy wcześniej. to był dobry wybór- spokojne, klimatyczne miejsce na szlaku Krutyni. podobno jest tak piękna, że kiedyś musimy wybrać się na spływ z dziewczynami.
na kolację udaliśmy się do Karczmy Zacisze- rewelacyjne miejsce, wspaniała kuchnia, a ceny niższe niż się spodziewaliśmy
wieczór był bezdeszczowy i ciepły, ale byliśmy bardzo zmęczeni i zamiast kontynuować spacer położyliśmy się do łóżek, a spało nam się wspaniale
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem! Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/68 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-11-04, 20:26
ponownie w Kadzidłowie
byliśmy kiedyś w Kadzidłowie, ale chcieliśmy ponownie odwiedzić park. nie liczyliśmy na takie szczęście jak poprzednio- wtedy zwiedzaliśmy sami z przewodniczką, przez 1,5 godziny była wyłącznie do naszej dyspozycji przyjechaliśmy tutaj przed 9, jeszcze przed otwarciem.
według informacji na tablicy przy kasie park czynny jest jednak o 9.30, przespacerowaliśmy się więc jeszcze po okolicy. rzut oka na park...
tu konie Przewalskiego...
nad głowami bociany...
na skraju lasu żurawie...
był też jeżozwierz, ale tak płochliwy, że jak nas zauważył od razu się schował
tuż przy drodze znajduje się cmentarz Staroobrzędowców:
w końcu przyjechał ktoś z obsługi, ale nie interesował się nami tylko zwierzętami...
a potem zaczęli się zjeżdżać ludzie, zarówno przewodnicy, jak i turyści. do parku weszliśmy przed 10 i to w całkiem sporej grupie. kiedy ostatnio byliśmy tutaj Marianna miała chyba 4 lata, obecnie przechodzenie po drabinkach między wybiegami nie będzie sprawiało jej już takiego problemu jak wtedy... w drogę!
małe zoo...
uratowane ptaki, które nie poradziłyby sobie poza parkiem...
swoje gniazda mają tutaj również dzikie bociany
kolejny wybieg zdominowały kozy i osły, ale były i muflony...
widzieliśmy również żbiki...
i rysie. park bierze udział w programie reintrodukcji tych wspaniałych kotów.
ta łania pozbawiona jest nogi, ale dzielnie radzi sobie na wybiegu, widać jednak że lubi sobie poleżeć...
były również wydry...
jedna z wielu ukrytych w upalne przedpołudnie kaczek...
niebywała okazja zobaczyć bobra i jego żeremia!
długo oczekiwane wilki. tylko z pozoru nie interesowały się nami
w rzeczywistości gdyby nie siatka nie było by wcale przyjemnie...
niespodziewanie w okolice zagrody wilków przedostała się jakaś łania, istniało niebezpieczeństwo, że wskoczy wilkom do zagrody, przewodnik musiał zawiadomić pracowników parku o zagrożeniu. podobno to wcale nie rzadka sytuacja!
w drodze do wyjścia widzieliśmy jeszcze głuszce...
i łosie...
okazały byczek nie chciał nam się niestety bardziej zaprezentować
przed wyjściem zobaczyliśmy jeszcze dziki:
kiedy wracaliśmy do kampera parking był już pełny, pojawiły się również wycieczki autobusowe. okazało się, że i tak mieliśmy wielkie szczęście trafiając na jedynie kilkunastoosobową grupę zwiedzających...
wybierając się do takiego miejsca jak park w Kadzidłowie warto mieć ze sobą gumowce, w razie potrzeby po zwiedzaniu można je schować do worka, w dodatku łatwiej je umyć
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem! Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/68 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-11-04, 20:58
zawody balonowe w Ełku
jakiś czas temu Andrzej "Dembomen" z Ełku zaproponował spotkanie kamperowych załóg przy okazji zawodów balonowych. nie zgłaszałem się, bo w połowie sierpnia mieliśmy zaplanowany wyjazd zagraniczny, ale jak to w życiu bywa nastąpiła gruntowna zmiana planów...
tuż przed zawodami nieśmiało zapytałem Andrzeja o wolne miejsce na parceli okazało się, że wszyscy zgłoszeni się wycofali, w ten sposób gościnni Ełczanie zgodzili się nas przygarnąć. zaprosiłem do Ełku jeszcze dwie załogi, stając się niepostrzeżenie organizatorem wyjazdowego camperteamowego spotu
do Ełku przyjechaliśmy wczesnym popołudniem. Andrzej z Renią przyjęli nas bardzo serdecznie, ale nie mieliśmy dużo czasu na rozmowę- trzeba było zdążyć na start balonów. gospodarz zawiózł naszą rodzinę i towarzyszył nam w tym spektakularnym wydarzeniu.
w parku miejskim pojawiły się pierwsze załogi.
początkowo nic się nie działo, ale niepostrzeżenie zrobiło się tłumnie...
zaczęto rozwijać pierwsze balony...
w górę poszedł balon meteorologiczny, z którego sędziowie określają kierunek i siłę wiatru:
czasze pierwszych balonów zaczęły się podnosić...
czas mijał, dojeżdżały nowe załogi, ludzie się tłoczyli... i nic się nie działo!
w dodatku zaczęło się chmurzyć, co mogło przeszkodzić organizacji zawodów...
Andrzej poinformował nas, że żółty balon przed nami to "Kubek", który zawsze rozpoczyna zawody...
w górę poszedł kolejny balon meteorologiczny...
"kubek" rósł w oczach:
kolejne balony zaczęły się podnosić:
lider wystartował, żeby w określonym miejscu zrzucić cel, w który wszyscy uczestnicy będą usiłowali trafić.
na dole sytuacja stała się bardzo dynamiczna...
"kubek" się oddalał...
a na ziemi baloniarze przeciskali się, żeby zająć pozycję startową.
emocje ogromne, dziewczyny były bardzo zadowolone.
teraz starty odbywały się co kilka-kilkanaście sekund...
wystrzały i szum palników potęgowały emocje, w pobliżu koszy było gorąco, a rozgrzane powietrze drgało i zniekształcało obraz.
nadal nie wystartowała nawet połowa załóg...
kolejne balony znalazły się w powietrzu.
widok balonów nas zaczarował...
startom nie było końca...
balony na niebie kłębiły się.
kolejne balony szykowały się do startu...
w tym czasie inne już się wznosiły...
między balony wleciał motolotniarz, pewnie by zrobić zdjęcia.
maruderzy szykowali się do odlotu.
jako ostatni wyruszył drugi z balonów SM Ryki.
oto filmik ze startu ostatniego z balonów.
jednej, zdaje się norweskiej, załodze z powodu problemów technicznych ostatecznie nie udało się wystartować
wracając do posiadłości Dembomenów w powietrzu ujrzeliśmy za to jeden z balonów-sterowców, które startowały z plaży miejskiej.
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem! Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/68 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-11-04, 21:12
u Dembomena...
kiedy wróciliśmy z "balonów" dojechały zaproszone przeze mnie załogi "Wiktor" i "Sawicki", a Renia szybko nakryła do stołu.
dzieci, czyli Ania i Marek, Ola i Mania, Vincent oraz Maja z Kacprem zajęły się zabawą.
było jadło i popitki, a wieczór mijał nam na rozmowach. niestety gospodarz wcześnie nas opuścił, bo miał ranną zmianę nie wiem jak się wieczór skończył, bo nie kładliśmy się spać jako ostatni...
rano ktoś zapukał do drzwi- to był sygnał, że balony przelatują... szybko się ubrałem, wziąłem aparat i okazało się, że ze względu na warunki pogodowe tego poranka start odbywał się w pobliżu nas.
wystartował nawet wczorajszy pechowiec!
balony poleciały, a my zajęliśmy się śniadaniem. Ola musiała odbyć lekcję skrzypiec, a później Renia poprowadziła nas na rowerową przejażdżkę po Ełku.
jechaliśmy głównie ścieżkami rowerowymi, jednak trochę sytuację skomplikował nam wyścig kolarski, który akurat odbywał się w mieście. koniec końców Renia skutecznie doprowadziła nas na plac zabaw, za co dzieci były jej niezmiernie wdzięczne
bardzo podobała nam się fontanna na jeziorze.
wracając do domu spotkaliśmy "Wiktorów" na obiedzie w restauracji. nie pojechali z nami rowerami, bo... zapomnieli zabrać
wróciliśmy do domu. wkrótce z pracy wrócił Andrzej, więc zjedliśmy obiad. "Wiktory" i "Sawiccy" musieli wyjechać (mieli już zaplanowaną wcześniej imprezę urodzinową). zostaliśmy więc sami z gospodarzami. i ich wspaniałą cytrynówką dużo rozmawialiśmy, ale Andrzej znowu miał poranną zmianę, musieliśmy się więc z nim już tego wieczoru pożegnać
rano Renia obudziła nas, bo pojawiła się ostatnia okazja do zobaczenia balonów w locie. ciągle nam nie spowszedniały, ruszyłem więc z aparatem
niestety przed południem musieliśmy opuścić gościnne progi...
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem! Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/68 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-11-05, 07:44
przystanek Giżycko
z Ełku pojechaliśmy jak radził Andrzej drogą 656 zamiast krajową 16 na Orzysz. potem i tak wjechaliśmy na "63" do Giżycka, było krócej i lepsza nawierzchnia, malownicze krajobrazy, trochę wąsko, ale bardzo miło się jechało...
camping Zamek, który był naszym celem, leży po zachodniej stronie kanału, a zabytkowy most obrotowy nie pozwala na przejazd samochodem cięższym niż 2,5 tony. trzeba jechać obwodnicą aż do al. Wojska Polskiego. należy dojechać do końca, skręcić w lewo i potem w prawo w ulicę Zamkową.
w recepcji jest ulotka z logo "camperteam", podobno obowiązują tutaj specjalne ceny dla forumowiczów... zobaczymy
na początek pojechaliśmy opróżnić ścieki. zniecierpliwiony długim oczekiwaniem na bosmana, który miał podnieść ciężką pokrywę studzienki, obsłużyłem się sam... bosman najwyraźniej o nas zapomniał
ustawiliśmy kampera na wcześniej upatrzonym wygodnym miejscu, na którym zmieszczą się również "Wiktory", którzy z powodu dzieci zaprzyjaźnionych z naszymi postanowili się z nami tego wieczora pomęczyć .
camping ma własną przystań, można przyjechać tu z łódką.
usytuowany jest przy kanale łączącym jeziora, kiedy tylko otwierano most obrotowy przepływały koło nas łódki, żagłowki, statki wycieczkowe...
zanim zdążyliśmy się rozpakować dziewczyny już wsiadły na rowery. zauważyliśmy, że dodatkowe kółka zamiast Mariannie pomagać- przeszkadzają, postanowiliśmy więc je zdjąć.
od tej chwili Marianna zaczęła jeździć na dwóch kółkach, wprawdzie przy mojej asyście na zakrętach.
dziewczyny jeździły tam i z powrotem, co chwilę któraś tylko wpadała napić się wody. upał, a ja nawet nie miałem czasu napić się piwa...
pojawił się człowiek z wędzonym węgorzem. zapewnił nas o jego świeżości, o tradycyjnej metodzie wędzenia (na zimno).
nasze dziewczyny, szczególnie Ola, uwielbiają wędzone ryby, ale ta dzisiaj to prawdziwy rarytas. Marika przy nakładaniu stwierdziła, że węgorz jest idealny, taki sam jak przed laty wychodziły z rąk jej ojca...
wędzony węgorz: 170 zł, miny córek: bezcenne!
a potem trzeba było spalić kalorie
ruchu było za mało ruszyliśmy na spacer po miasteczku.
chłopak grał na ciekawym instrumencie...
poszliśmy na plażę- tłumy! dziewczyny zamoczyły tylko stopy.
wodowania niestety nie widzieliśmy.
generalnie zgadzamy się z autorami hasła, ale niestety kupujemy i będziemy kupować w napiętnowanych sklepach... ale niszczeniu mienia i szpeceniu miasta mówimy stanowcze: nie!
zainteresował nas jeszcze nie wykończony pasaż mieszkalno-usługowo-handlowy. największe wrażenie zrobiła fontanna:
warto tu zaglądnąć, zainteresowanym podajemy adres:
w pobliskim pubie sportowym można napić się wspaniale schłodzonego "Paulanera" w naprawdę niskiej cenie!
zanim zdążyliśmy opróżnić szklanki dziewczyny wyglądały już tak:
wracamy na camping. przechodzimy przez obrotowy most...
mijamy restaurowany hotel "Zamek"...
i już jesteśmy na campingu
niedługo pojawiają się "Wiktory", robimy grilla.
dzieci bez szemrania dzielą się rowerami...
obecność Kacpra działa mobilizująco na Mariannę, jej książę wspiera ją psychicznie, przytrzymuje kiedy trzeba. efekt? dziewczyna zaczyna jeździć bez niczyjej pomocy
dzieci do późnego wieczora bawiły się chomikami Zhou Zhou, na kocu. kiedy poszły spać rodzice mogli usiąść przy dobrym alkoholu i porozmawiać. wspominaliśmy pobyt w Ełku, Grzegorz z Beatą opowiadali o dzikiej miejscówce, którą znaleźli poprzedniego dnia koło Augustowa, aż w końcu zrobiło się naprawdę późno...
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem! Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/68 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-11-05, 10:04
koniec przedłużonego weekendu...
weekend powoli się kończył zaczęliśmy się zbierać. Grzegorz postanowił zrobić pełen serwis. ja odpuściłem sobie, podobno na campingu zastosowano mało wygodne rozwiązanie,
nocleg kosztował nas po 25 zł z prądem, mimo że pani z obsługi przekazała nam, że to cena tylko na ewentualny zlot. niestety nie dowiedziałem się jaka cena obowiązuje forumowiczów przyjeżdżających indywidualnie???
dzieciom trudno się było rozstać...
przed wyjazdem kierowcy wymienili jeszcze spostrzeżenia na temat posiadanych kamperów...
w końcu wyjechaliśmy. przed startem Grzegorz nauczył mnie obsługiwać CB Radio (podobno mam całkiem niezłe) więc jechaliśmy i gwarzyliśmy sobie...
podobno się wlokłem i za nami utworzył się korek, zatrzymałem się więc, dałem się "Wiktorowi" wyprzedzić, a potem musiałem go gonić! w końcu się pożegnaliśmy, a na tym rondzie widzieliśmy się po raz ostatni:
dzięki nowej obwodnicy ominęliśmy zupełnie Mrągowo i skierowaliśmy się na Olsztyn.
na jednym z parkingów opróżniłem kasety wc, a w Olsztynie zatankowałem paliwo i wylałem ścieki do studzienki. droga do Gdańska mijała nam szybko, ale w przeciwnym kierunku widzieliśmy ogromne korki powodowane przez niezliczoną ilość samochodów wracających z Trójmiasta i Mierzei Wiślanej. zauważyliśmy sporo kamperów
Twój sprzęt: Rimor Super Brig 648 Pomógł: 5 razy Dołączył: 17 Lip 2009 Piwa: 68/48 Skąd: Górny Śląsk
Wysłany: 2011-11-06, 15:04
Też mam dwie księżniczki lecz deko starsze
Nie będe odkrywczy ale Skandynawia ze szczególnym wskazaniem na Szwecję to miejsce idealne dla tych sympatycznych zwierząt jakimi są łosie.Sporo ich tam spotykamy a dodatkowo jeleniowate,lisy, borsuki...jadąc dalej na północ jest pełno reniferów fakt, że to tzw "hodowlane" ale już w Norwegii na największym w Europie płaskowyżu Hardangervidda możecie spotkać dziko zyjące stada.
Kierując się dalej na północ np. do Sto na safari wielorybnicze zetkniecie się z tymi pięknymi zwierzętami a także z orkami [jeśli szczęście dopisze], delfinami, morswinami i wieloma gatunkami waleni a przy okazji obserwować można orły, makonury a to wszystko w naturze, nie ogrodzone przez człowieka
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem! Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/68 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-11-06, 16:24
darboch napisał/a:
Nie będe odkrywczy ale Skandynawia ze szczególnym wskazaniem na Szwecję to miejsce idealne dla tych sympatycznych zwierząt jakimi są łosie.Sporo ich tam spotykamy a dodatkowo jeleniowate,lisy, borsuki
no tak... czytam relacje forumowych "Skandynawów", a szczególnie "Norwegów" i ogromnie zazdroszczę...
mimo, że mam bliżej niż większość z Was to morze jest pewną barierą cenową- dla nas Gdynia-Karlskrona w dwie strony w promocji ponad 1000 zł
a wakacje póki co jednak wolimy spędzać w ciepłych krajach
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum