Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Uchylam Wrota Afryki czyli... lek na jesienną depresję vol.2
Autor Wiadomość
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-12-14, 03:12   

A tak zupełnie na serio to do Fezu zostało raptem 50 km gdy z nieba Najwyższy zesłał coś mokrego. Stworzyło to kolejne podbramkowe sytuacje. Kobiety znów musiały wyjąć śpiewniki ( mówiłem, że na serio teraz będzie ? ) i chcąc czy nie wystawić je na działanie zjawiska atmosferycznego zwanego „mżawką” :D . Minęło raptem 6 km, czyli z lekka licząc minuta :D kiedy przestało padać a myśmy nadal poruszali się się w tempie 3km/h z tumanach orzeźwiających spalin wydobywających się z pędzącej pod niespełna 30stopniowe wzniesienie ciężarówki. Tak... życie jest piękne pomyślałem łapiąc kolejny chełst ołowiu :) To po to człowiek dyma 3 doby do Afryki. Tak.. życie jest piękne szeptała mi do ucha donośnymi decybelami Urszula z tylnego siodła. Renata szeptała Wiesiowi jeszcze głośniej, żeby jej włączył obieg zamknięty w kasku bo się dusi. Tak, Renata nie lubiła smogu :D
Mówię Wam, było wspaniale ;)
Żar lejący się z nieba, tym razem przybrał charakter 12 stopniowego szałera. Ale co tam, byliśmy zahartowani, w końcu ten poranny miał góra połowę tego, czyli zacne 6stopni. Afryka.... pełną gębą :)
Dojeżdżamy do Fez. Parking... nie zdążyłem wrzucić na luz już jest... majfrend. Czekam minutę na pozostałych, w końcu w relacjach pisali , że są ich setki. Nie dojechali, cóż, w końcu jest po sezonie. Majfrend proponuje to i owo a ja mu mówię, że potrzebujemy tylko noclegu z parkingiem. Nie rozumie ale i tak nie daje za wygraną. W czasie gdy spokojnie sobie rozmawiamy między sobą on wymienia po angielsku wszystkie rodzaje usług jakie może nam zagwarantować. Nie znam angielskiego ale było tego sporo, tak najmniej na 3 minuty wyliczania. Dziwne tylko, że nie padło najczęściej słyszane tego dnia słowo - czyli chasz chasz :D
Deszcz pada, ekipa zmarznięta, śpiewniki mokre... jak tu dalej podróżować, co tu dalej począć ? I wtedy wkraczam do akcji ja, czyli mistrz nad mistrze, uzbrojony w potężną liczbę gadżetów. Na pierwszy ogień poszedł nóż sprężynowy z aledrogo.pl, nie jakiś specjalny, raczej nieznajomego pochodzenia:D ale pokrowiec miał modny, w moro :D. Nawet się otworzył – majfrend odjechał …:D Oby nie po posiłki :D
Kolej na kolejny pomocnik rasowego podróżnika : odpalamy Garmina bo akumulatorki 3600mAh z aledrogo.pl się qrna wyczerpały 3 minuty temu a ładowarka, a jak, z aledrogo.pl też przestała działać … tylko weź go i odpal. Okazało się, że to gniazdo zapalniczki z … no wiadomo, skąd... jakieś takie niczego sobie było i nie wyrabiało. Tuning. A czym – wiadomo - Powertejpem z … no przecież nie będę siłą tu reklamy :D No co, ja ze wsi i u nas w sklepach nie mają takich fajnych rzeczy, muszę przez interneta zamawiać. Nawet trzyma. Garmin działa. Ale uprzedzam, to nie był byle jaki Garmin, posiadał pomarańczową obwódkę co znaczyło, że do lansu nie było + 10 jak wcześniej myślałem a całe + 15! Wyobraźcie to sobie !! + 15pkt! Szał jakiś normalnie!
Skupiamy swój zmęczony po dzisiejszych zakrętach pełnych piasku i dziur wzrok na ekraniku o szalonej przekątnej 2 i ileś tam cala <żenada> ale ale...widocznym w pełnym słońcu ! I Co widzimy ? A no widzimy MENU.... :D
Cóż było począć... otwieram swoje kufry co to do lansu dają +20. Trza w nich poszukać instrukcji. Bo ja mistrz jestem i instrukcję zabrałem ze sobą, a jak! W końcu zakup był dokonany był... miesiąc czy dwa przed wyjazdem więc siem żem nie zaznajomił z obsługą tego zacnego urządzenia. Bo i kiedy jak koleżanka odwiedzała co chwilę a jak jej nie było to odwiedzał kolega jeden i drugi, i każdy chciał tego samego – wódki :D Jeno Wiesław nic ode mnie nigdy nie chciał a jak wpadał to dawał coś od siebie :D A ja nie z tych co odmawiają więc brałem, ale ja nie o tym …. więc w lewym nie ma, za to w kufer przybyło na oko z 0.5L wody. Szukam w prawym, to samo. No rzesz... Odnalazłem ją w tankbagu ale była mokra bo sprzedający z .. no wiadomo ;) do torby nie załączył pokrowca przeciwdeszczowego. A może dołączył tylko go zgubiłem? A może go dołączył tylko go nie spakowałem ? A może go dołączył tylko go nie założyłem ? A może go założyłem a przeciekał ?
Czy to ważne ? Jasne , że nie, każdy wie, że torba na zbiornik sprzedawana na …. z opisem do rasowych motocykli „enduro” daje +10 pkt do lansu i żaden deszcz jej niestraszny. Moja też się deszczu nie bała. Bo cóż on mógł jej uczynić, no cóż ? Że zmoczy ? A bo to pierwszy i ostatni raz ? Zmoczy to wyschnie. Nie dziś to za tydzień na pustyni ...

Więc miętolimy instrukcję od Garmina, co z tego, że była by sucha - przecież padało, i tak by zmokła :D Parasoli przecież nikt nie zabrał, przynajmniej nie widziałem ;)
Nie wiem jak Wiesiek, ale ja , za to , że ją zabrałem ( nie parasolke, o instrukcjo obsługi cały czas mowa) dodaję sobie +1pkt do lansu. Mało ale cieszy :D Więc próbujemy oddzielić te zmoknięte kartki, odczytać coś na nich. Wiesław wyciąga swoją czołówkę , nie chciał powiedzieć gdzie kupił i ile zapłacił ale świeciła tak, że przejeżdżające samochody błyskały by zmienić na mijania... Udaje się, coś widać. Nie wszystko jest jasne i czytelne, zwłaszcza , że w międzyczasie się ściemniło a suma opadów potroiła się, ale jakoś udaje nam się wymusić na tymże przewspaniałym urządzeniu by ruszył swój szacowny procesor o taktowaniu... przemilczę, i zabrał nas do centrum mediny. Doprowadził, a jakże :D Mam nadzieję, że doprowadzi jeszcze w 1299 innych miejsc, wtedy uznam to za racjonalny wydatek :) Gadżet jest gadżet, więc zostaje tam gdzie go zostawiłem , czyli w uchwycie za kolejne XYZzł a my ruszamy wybierać spośród dziesiątek hoteli. Odwiedzamy kilka, w międzyczasie pada dalej :D My biegamy, wybrzydzamy a Ula marznie i moknie pilnując motocykli a majfrendzi zamiast przynieść jej parasol to tylko room jej proponują. Ula odmawia bo to room a nie rum, tego by nie odmówiła w tak chłodny deszczowy wieczór.
Sami nic nie znajdujemy więc bierzemy do pomocy jednego z chłopaków, pyta czego i do jakiej kwoty potrzebujemy, chwilę myśli i oprowadza nas po naszych odpowiednikach kwater. Wybieramy jedną z nich w cenie 100Dh za dobę od głowy.
Lokal bez szyldu, za to z numerem. Bez obsługi, za to ze współmieszkańcami w postaci jakiejś rodzinki na dole. Cena uzgodniona, majfrend wynagrodzony. Motocykle lądują na „parkingu strzeżonym, czynnym całą dobę” czyli w przedsiębiorstwie mechaniczno-lakierniczo-zmywająco-parkingowym na rogu mediny. Pilnuje ich dwóch ochroniarzy i pies. W sumie to ochroniarzy było czterech ale oznajmiają nam, że na noc zostaje jedynie dwóch, ot tak, cobyśmy rano pretensji nie mieli :D
„Hotel” : łoże z niebieskim baldachimem, marmury, czysto, ładnie i przyjemnie. To tak na pierwszy rzut oka. Płacimy. Ulga. Jak na Fez - cena do przyjęcia. Prysznic.... qrwa, woda leci jak chce. Umywalka... kolejne joby, woda nie ścieka. Eh, trzeba się napić !
No i się napiliśmy a efektem tego napicia jest ten oto kawałek relacji.
Mam nadzieję, ze nie przesadziłem;)
Pozdrawiam.
Neno, dla celników bakery manager :D
Przejechane: 280km.

Fez:






Nasza dotychczasowa trasa:
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-12-15, 14:33   

15 listopada
Morfeusz wypuścił mnie ze swoich objęć już po 4 godzinie snu. Ale senny nie byłem, przygoda wzywała. Tylko, żeby być szczerym, to już po 4 dniach dla mnie nie była to już przygoda życia jaką miała być. Było fajnie, zacni, wartościowi ludzie, wspólne zainteresowania, wspólne tematy. Cóż z tego, że Ula zrobi mi ...pranie :D. Renata wciągnie w rozmowę trwającą kilka godzin a Wiesław nasmaruje mi łańcuch bo ponoć nie umiem ;) Cóż z tego, że Ula podczas jazdy karmi mnie cukierkami, coż z tego, że ze zwinnością baletnicy w czasie jazdy sięga do "top kejsa" i wyciąga mineralną :D, Cóż z tego , że przypomni o tabletce, poda mi ją do łóżka i jeszcze poda CocaColę bym miał czym popić, cóż z tego, że wieczorami mam się z kim napić i z kim pogadać. Cóż z tego, że w nocy... no właśnie, cóż … Nie jeden by tak chciał, ale nie ja. Marudny jestem... antyspołeczny czy co ? :D Jest nazwa tej choroby ? Są leki ?

Coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że najwyraźniej nie pasuję do tego mechanizmu. Pewnie nie jestem ani zacny, ani wartościowy. Ba, z pewnością! Falco dobrze to określił, jestem jakiś inny, dziwny.... niestety tak się też czuję. Ale to moje życie i taki chcę być, nie muszę podobać się innym, nie muszę być guru, nie chcę być wzorem, nie chcę jednak by moje ego było kamieniem u nogi dla reszty ekipy więc skoro miał to być wyjazd w stylu „tak albo wcale” - niech trwa. Ale będę tu trochę wynurzał własne spojrzenie. Chcę po prostu pokazać Wam swój świat, świat widziany oczyma innego, zapewne mocno chorego człowieka. Czy ten świat jest inny, lepszy czy gorszy – ocenę tego świata pozostawię Wam ja skupię się na przekazaniu emocji i widoków, na narzekaniu ...

Wstając z łóżka poczułem, że coś zaczyna skrzypieć. To nie były ani moje kości, ani sprężyny łóżka. Sypią się pytanie, gdzie, na ile, po co, jak i za ile. A to o której wrócimy, a to co zobaczymy. A ja po prostu chciałbym zamiast dźwięku zamykanego zamka usłyszeć wspaniały dźwięk łopoczącego poszycia namiotu na wietrze, dźwięk powietrza wydobywającego się ze zwijanej prze ze mnie maty, zasuwanego zamka od namiotu. Potem tylko usłyszeć klik zamykanego kuferka, dźwięk uginającego się amorka pod moim ciężarem, stuknięcie składanej „kosy”, poczuć opór jaki daje wciskana klamka sprzęgła, usłyszeć wspaniały bulgot V2ki po czym dźwięk wbijanej jedynki i pojechać, ruszyć przed siebie , z mapą, zobaczyć to co jest przy drodze na którą rzuci mnie los, rozbić namiot tam gdzie słonko zacznie zachodzić i delektować się tym czymś. I znów tylko jechać , jechać i jechać. Nie na wyścigi, delektować się widokami, utrwalać je i cieszyć się. I tak od wschodu aż po zachód. Bez zbędnych komentarzy, pytań i całego zgiełku „wycieczek”. Tak, to jest plan.
Ale nie dziś, nie na tym wyjeździe. Wiem jednak, że na pewno już niedługo – może za rok ?
I tego się będę trzymał.


Mechanizm wyraźnie się sypał. Nastrój był, a jakże ale trochę chyba udawany, a może i nie, sam do końca nie wiem. Były śmiechy, był alkohol, była jazda.... ale mój ubiegłoroczny wyjazd był dla mnie tak niesamowity, tak inny od typowego scenariusza, że zacząłem tęsknić za tamtym wspaniałym przeżyciem. Ci, którzy czytali i pamiętają, Ci którym dane było coś podobnego przeżyć wiedzą o czym mowa. Reszta … reszcie pewnie wystarczy dobre towarzystwo. Tylko dlaczego nie mi ? Czego ja szukam w swoich wyjazdach? Tak naprawdę to sam nie wiem.... Podsumowując : z dzisiejszego dnia natrzaskałem zdjęć jak nigdy, emocji też przywiozłem jak nigdy: wcale. Emocje jeśli jakieś były to zostały zakodowane głęboko we mnie i w zdjęciach, tak głęboko, że nawet ja nie potrafię ich dostrzec. Może Wam się uda. Aż boję się je pokazać bo ktoś powie, że są płytkie, jak ja. A ja boję się krytyki...
Mimo to zapraszam, zapraszam na zdjęcia i do krytyki.
Trzy, dwa, jeden :

Nie potrafię słuchać
A sam bez przerwy gadam
Jak bym istniał tylko ja
A światem rządził szatan

Chciałbym być zawsze niewinny i prawdziwy
Chciałbym być zawsze pełen wiary i nadziei

Było późno, bardzo późno gdy wyruszyliśmy na wschód w kierunku Parku Narodowego TAZA, zimno jak diabli... całe 14 stopni. Odjechaliśmy może z 20km i Renatę rozbolała głowa. Wiesław wziął garniaka by trafić do hotelu a my czekając na niego podziwialiśmy widoki, ruch na lokalnej drodze itp itd.













Wiesław wrócił tak szybko jak by pojechał przejechać się po swoim rodzinnym mieście :)


Zabieramy więc tyłki i lecimy dalej.




Park zaczyna się pięknym wąwozem, niezbyt wysokim ale niezwykle kolorowym i urokliwym:

Wiesław a w tle wspomniany wąwóz.

Temperatura spada w końcu do 6-7*C. Nic się nie chce. Do tego zaczyna kropić, asfalt jest tak śliski, że nawet nie będę mówił na niego asfalt bo nie wypada... Chyba jedziemy tą pętelkę do końca tylko dlatego, że wracając będzie dalej.
Zatrzymujemy się w fajnym lesie. Okazuje się, że to las korkowców, drzew z których kory robi się np. korki do win. Parkujemy motocykle. Ula sięga po fajka, Wiesław po batonika, ja po aparat:









Godzina była już mocno popołudniowa więc kliknąłem jeszcze klika razy migawką, trochę poklikała też koleżanka





















i wróciliśmy autostradą ( 40Dh za ok.90km) na ciepłe posłanie.
Dziś jedynie 280km.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-12-16, 11:42   

To może dodam jeszcze z tego okresu naszego wyjazdu jakieś filmiki, przepraszam, że bez obróbki, bez podkładu ale mój komp nie posiada odpowiednich mocy przerobowych. Jedyne co dał radę to przyjąć plik i wysłać go dla Was.
Filmiki pokazują życie i samych mieszkańców miasteczek w Górach Riff. Ulotki które rozrzuca koleżanka dostaliśmy minutę wcześniej. Byliśmy w okresie przed wyborami, coś w stylu naszych do Sejmu i Senatu za pewne. Marokańczycy chcąc pokazać swoje poparcie dla danego kandydata wsiadali w samochody, oblepiali je plakatami i w kawalkadach liczących po 10-40 aut jeździli (na klaksonach) od wioski do miasteczka itd. rozrzucając przy tym dziesiątki tysięcy ulotek. Także nie śmieciliśmy ;) rozrzucaliśmy tak jak oni ulotki wyborcze :)





Ostatni filmik pokazuje jak to przycieraliśmy co nieco w zakrętach :) Iskier nie widać bo za jasno było... ;) tak naprawdę to obiecałem przejażdżkę, więc Was na nią zapraszam. Tylko nie zapomnijcie ubrać kasków (spora część z was ma skutery więc i kaski pewnie się znajdą :) ) i ciepłych kurtek. Temp tylko 12*C :(


[/youtube]
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-12-19, 03:59   

Godzina jeszcze młoda, żołądki jakieś takie pustawe więc ruszamy poszwendać się po Medinie.












Chyba dziś reprezentacja Maroka lub jakaś ich drużyna klubowa gra bo wszyscy siedzą w knajpach i piją, oj jak ostro piją... strasznie przy tym przeżywając mecz.



Oczywiście piją berber whiyski :D Chciałem się przysiąść bo ja kibic sportowy jestem ale nie było miejsc. Trudno... Zresztą miałbym się tak odłączyć od reszty, tak na samym początku wycieczki ? Eeeee .... :D To zupełnie nie w moim stylu ;)

Więc łazimy tak sobie, szukamy czegoś do jedzenia . Jakoś tak pusto, sam nie wiem czy to przez ten mecz czy może jest już po sezonie i nie ma turystów.
Nieważne, ważne, że nikt mi nie wchodził przed obiektyw , nie znoszę tłumów :D Nie, to nie aluzja do liczebności naszej ekipy, ja naprawdę nie lubię tłumów :D
Nieważne, ważne, że - ekipa się najadła ( ja post mam, za mięsiwymi potrawami nie przepadam więc wracam jakby głodny :) ) Przeżyję, twardy jestem ;)











Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Michal 
trochę już popisał

Twój sprzęt: Pickup4x4+Terrano+?????
Nazwa załogi: Michal Alicja AnnaMaria JanGustaw
Dołączył: 22 Paź 2009
Piwa: 1/2
Skąd: Girona-Hiszpania
Wysłany: 2011-12-19, 08:05   

Uważajcie z jedzeniem tych pyszności!!!!
zwlaszcza niedorobione mieso i brudna woda
a jak wode to z butelki otwartej przez was samych
wiem co mowię


piękna relacja
szerokiej drooooogi
:spoko
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-12-19, 13:54   

Michal napisał/a:
Uważajcie z jedzeniem tych pyszności!!!!
zwlaszcza niedorobione mieso i brudna woda
a jak wode to z butelki otwartej przez was samych

Wiem, wiem. Dzięki. Rok temu się dowiedziałem, szkoda, że za późno :D 3 dni w hotelu siedziałem :D
W tym roku oprócz butelkowanej wody, włącznie z myciem zębów doszedł jeszcze alkohol do dezynfekcji żołądków :D Jak wyjdzie później - nie pomogło :D
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
darboch 
Kombatant
KMW_SILESIA


Twój sprzęt: Rimor Super Brig 648
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 17 Lip 2009
Piwa: 68/48
Skąd: Górny Śląsk
Wysłany: 2011-12-19, 15:24   

Czy Park Narodowy TAZA الحظيرة الوطنية تازة nie leży w Algierii bo TAZA تازة to też miasto w Maroku chyba, że chodziło o باب تازة tzn. Brama Tazy :-P ?? Góry w tym parku...opad szczęki :ok
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-12-19, 15:41   

Hmm z mapy nie wynika nic, z przewodnika wynika, że Taza ( samego przewodnika BERLITZ nie polecam !! ), często tez pojawi się np. w gogle maps Tazekka National Park . Tazekka to najwyższy szczyt na który prowadzi droga ale nie wjeżdżaliśmy bo padało, była straszna mgła więc i tak nie było by nic widać a pozostałą część trasy musielibyśmy robić po ciemku. Taza to miasto na końcu/początku tego parku. Czy ładne nie wiem - ciemno było :) Pamiętam tylko jakieś drogie za pewne restauracji i drogie fury pod nimi :) a 500m dalej droga się nam skończyła, mnóstwo dzieci, bieda :( Ot, całe Maroko.
Wodospadów w tym parku nie było nam dane zobaczyć - jak pisałem, za długo niektórzy spali więc i czasu było mało. Wąwóz choć krótki i nie najwyższy wrażenie zrobił. Była też jakaś długa jaskinia której nie zrobiliśmy bo przegrałem stosunkiem głosów 2:1 - w zasadzie nawet nie głosowałem bo już i tak nie było sensu- wynik był znany :(
Podobno podobna do jakiejś słynnej z Chorwacji "Postojna" czy jakoś tak. A ochotę miałem, mimo, że cena za wstęp nie mała, a trasa nieoświetlona - tylko latarki.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-12-20, 11:36   

16 listopada

Zaczął się kolejny z tych dni.

„chłopak nie łam się
bo wszystko może być ukryte...
młody jestem, szarość życia tłamszę
rozkminiam co jest prawdą a co fałszem...
...żyć pełnią życia albo na dystansie...” Fenomen

Budzę się, 5AM, jakby świtać zaczęło... wiem to tylko z netu bo w pokoju nie ma okien :D
Ruszył bym już, tak bez śniadania by zjeść je w jakimś pięknym miejscu. Nie w pięknej restauracji ale właśnie za 27 może 130tym zakrętem, gdzieś na wzgórzu z widokiem na góry czy doliny. Tak dla mnie wygląda śniadanie mistrzów :D
Tymczasem, zupełnie jak bym był na wczasach leżę sobie sam na łożu z niebieskim baldachimem, klikam sobie na komputerze, za chwilę pewnie wstanę, zaleję mlekiem płatki. Mleko pewnie mi zaszkodzi i zostanę w Fez na 3 dni...

Czekam aż reszta wstanie.
Pewnie będą chcieli uzgodnić gdzie jedziemy.
To uzgodnimy...
Padło na to co miałem w notatkach, reszta nie odrobiła pracy domowej ;) W sumie jej im nie zadałem... mój błąd ?
Ruszyliśmy, to był pierwszy słoneczny dzień w Maroku, 22*C i pełna lampa. Piękne zakręty w jeszcze piękniejszej atmosferze. Nie wiem czy to ze strachu przed szybko pokonywanymi zakrętami czy może z podniecenia wspaniałymi widokami ale poczułem ( a może mi się tylko wydawało bo akurat mp3ka zapodała Sexualną :D ) jak by ktoś z tyłu zaciskał uda... Hmm a może to tylko marzenia były...
A widoki były mniej więcej takie, co zakręt to inne :











Moim współtowarzysze zaczęli się wyraźnie denerwować. Kolejny obiektyw, kolejna zmiana filterka, kombinacja 1 i 2 , kombinacja 2 i 3, 3 i 1 ..... zmieniono automatycznie na - lafirynda no, miałem pożyczyć jeszcze dwa ze 2-3 body by tylko całość zmieniać ? Gdzie ja bym to pomieścił... Ich zdenerwowanie przeniosło się na mnie. Obiektyw nie pasował w body, gwint obiektywu nie chciał przyjąć filtra. Masakra!
Nie rozumieli mnie a ja ich. Cóż, życie...
Jeszcze nikt nie wybuchnął, trzymaliśmy fason.
Ruszyliśmy dalej, ku Volobilis.

Mijały zakręty, mijały kilometry, cel się zbliżał.









Wybiła 11.30
W końcu dotarliśmy, motocykle zaparkowaliśmy.
Oczywiście jak w całym Maroku jeden parkingowy przegania drugiego.
Opłata u każdego podobna 20Dh od motocykla, czasem biorą po 10Dh ale to po wielkich targach i nie wszędzie.
Zawsze kaski, motocykle są "sejfty maj frend" :D Na wszelki wypadek kurtki lądują w kufrach, kaski spinamy, nawigację chowamy a resztę zabieramy ze sobą. Wstęp płatny - tańszy niż parking, moneta o wartości 10Dh ląduje u kasjera w zamian dostajemy całkiem ładny bilecik i ruszamy.
W zasadzie nie ma co opowiadać. Etap zachwytu kulturą antyczną mam za sobą. Zresztą większość chyba wie jak wygląda zwiedzanie "kamieni" – jak dla mnie wieje nudą. Ale , że jak by nie patrzeć to jeden z głównych zabytków z okresów Cesarstwa Rzymskiego na terenie Maroka, my byliśmy obok więc nie odpuściliśmy. Jaszczurek i węży wygrzewających się na słońcu nie było a co dopiero lwa na którego spotkanie liczyły dziewczyny :D
Idziemy, pozdrawiam bociany z podlasia próbując poruszyć wyobraźnie i wczuć się w to, jak to wszystko tu wyglądało te magiczne 17-18 wieków temu.
Volobilis w obiektywie :



















Czas na Meknes. To tylko kilkanaście km więc ruszamy.
Kaski na głowy i w drogę.
Jadę wolno by Was nie zgubić. Nadążacie ? :)
_________________
https://www.youtube.com/c...idC1vPGRfkTj4GA
https://www.facebook.com/PERYPETIE-323246362400502
https://www.instagram.com/_perypetie/
http://www.przezswiat.eu/blog
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Wyświetl szczegóły
WHITEandRED
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-20, 20:44   

:spoko
Ostatnio zmieniony przez WHITEandRED 2015-09-06, 14:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
dobek44 
zaawansowany


Twój sprzęt: Dethleffs 2,5TD 1991
Nazwa załogi: Motyle
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 29 Maj 2010
Piwa: 10/3
Skąd: Poznań
Wysłany: 2011-12-20, 21:57   

:ok :spoko
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-12-21, 02:51   

WHITEandRED napisał/a:


Wszystkie wyjazdy oparte są na trzech podstawowych zasadach:
1. Jeżdżę sam
2. Jeżdżę sam
3. Jeżdżę sam.

Te trzy reguły pozwalają w spokoju pokonywać kilometry i dowolnie wybierać czas oraz miejsce postoju. Wbrew pozorom ma to sens.
Konrad Bies Dobrzyński




Jest w tym duuuzo prawdy. Chyba czas spróbować :D
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
RISTEAM 
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Ducato Frankia
Nazwa załogi: RISTEAM
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 11 Paź 2011
Piwa: 21/8
Skąd: Miechów
Wysłany: 2011-12-22, 20:46   

Świetne zdjęcia cały czas śledzimy wasza podróż :spoko :spoko :spoko
mała prośba można o większy format fotek (kaki jak kilka zdjęć do góry :bigok ) , myślę że wszyscy chcieliby oglądać takie widoki w większym formacie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-12-22, 20:47   

No to jedziemy dalej :)

Meknes:
Dojeżdżamy po południu, zabytki pozamykane do 15.00, więc parkujemy między autokarami i camperami, uiszczamy opłatę dla parkingowego i ruszamy na ryneczek. Obiecujemy sobie punkt 15 wrócić i pozwiedzać.
No tu akurat można by się troszkę rozpisać ale po co, od czego są fotografie. Może dodam tylko, jeśli z nich to nie wynika, że naprawdę warto tam zajechać będąc w Maroku. Super fajne klimaty. Swojsko, nikt się na Ciebie nie patrzy, turystów prawie nie widać. Fajnie. Polecam gorąco !


Mr.Gadżet :D












Wygląda smakowicie, prawda?
:D


Smacznego ;)











Zmieniamy dział "hipermarketu" . Tu dziewczyny zaszły tylko na chwil kilka. "Zapachy" kazały im przejść szybko na kolejny dział :)
Uwaga: Będzie krwawo!

Zaczyna się niewinnie, sklep zoologiczny.



Potem był dział drobiu:



Aż dotarliśmy na dział mięsny. Wybraną porcję można było zmielić, wypatroszyć czy co tam kto chciał. Wszystko w specjalnych stoiskach. To samo z kurą. Kupujesz żywą i tak od stoiska do stoiska i odbierasz oskubaną, wypatroszoną, podzieloną na poszczególne części. Mniam ;)





No po takim czymś to i mi zrobiło się mało dobrze :) Dałem sygnał dla kolegi, że dłużej niż minutę tu nie wytrzymam :) Wracamy szukać kobiet.










Przechodząc obok restauracji patrzymy na siebie pytającym wzrokiem: czy to już TA chwila, czy zaryzykować?




Niby każda załoga wyposażona w lekarstwa, każda przestrzega wszystkich przykazań co do tego by nie dopuścić do TEGO ;) Bo kolejnej miniętej restauracji nie wytrzymujemy.
W środku całkiem całkiem jak na tutejsze standardy, warzywa w chłodziarkach, umywalki do rąk dla kucharzy itp. Decyzja zapadła. Jemy. Każdy się martwi tylko czy damy radę tak szybko wrócić. Do Fezu godzina drogi... a jak się zachce nie ma zmiłuj :)


W środku całkiem całkiem jak na tutejsze standardy, warzywa w chłodziarkach, umywalki do rąk dla kucharzy, czysto, przyjemnie, nawet łazienka była!
Decyzja zapadła. Jemy. Każdy martwi się tylko czy damy radę tak szybko wrócić. Do Fezu godzina drogi... a jak się zachce nie ma zmiłuj :)
Kelnerzy biegają jak szaleni, tylko smugi po nich widać na zdjęciach :)






Sufit:




Zjedliśmy – smacznie, niedrogo i chyba nikomu nie zaszkodziło. Przynajmniej nikt się nie uskarżał, jeszcze...
Ostatnio zmieniony przez Neno 2011-12-22, 20:56, w całości zmieniany 2 razy  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2011-12-28, 04:08   

Tego samego dnia.

Czas wracać pomaleńku.





















Ciekawe rytmy zapraszają na swoje stoisko, będzie fajny prezent dla mamy i będzie czego posłuchać na imprezie w stylu Morocco zajadając w domu tadżina i oglądając fotki ;)






















Zapachy, ludzie, ich zaangażowanie w pracy, codzienność kupujących, niespotykana naturalność i egzotyka tego miejsca pochłonęła nas tak, że zapomnieliśmy o zwiedzaniu. Przy motocyklach stawiamy się w momencie gdy zaczyna zmierzchać. Wszyscy gotowi, można odjeżdżać ale... procedura startowa kosmicznego Transalpa Made by Neno trwa dłużej, duuużo dłużej niż pozostałych załóg:) Muszę upchać aparat, założyć kosmiczny kombinezon składający się z 3 kosmicznie trudnych do założenia części, odpalić miedzygalaktyczną navi za równie podobnie brzmiącą kwotę :D, odpalić mp3kę z której popłynie kosmiczna nuta i cholera wie co jeszcze :D No tak, manetki...zimno, w kosmosie* ponoć bywa zimno ;) Jeszcze ze 2-3 inne guziczki i w końcu gotowi. Reszta już się zdążyła pewnie spocić. Ale jeszcze to znoszą ... cierpliwi ludzie :D
No co ? Taki jestem...
;)
Przecież mówiłem im, że lekko nie będzie :D Oj nie mieli ze mną lekko, nie mieli :D

* A w Maroku jak w kosmosie - równie pięknie

IMG9014SS.jpg
Plik ściągnięto 109 raz(y) 249,6 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Wyświetl szczegóły
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***