 |
|
WYJAZD DO ZAMOŚCIA I NA ROZTOCZE |
Autor |
Wiadomość |
Witold Cherubin
weteran

Twój sprzęt: SEA/ELNAGH - Fiat Ducato 2,3 TD
Nazwa załogi: włóczykije
Pomógł: 7 razy Dołączył: 14 Mar 2007 Piwa: 81/48 Skąd: Warszawa-Międzylesie
|
Wysłany: 2012-06-13, 00:48 WYJAZD DO ZAMOŚCIA I NA ROZTOCZE
|
|
|
Jedziemy do Zamościa.
Od poniedziałku śledziłem prognozy pogody, które nie były zbyt korzystne, a w piątek przewidywane były nawet burze, co m.in. spowodowało że FIFA zdecydowała, aby nad stadionem Narodowym rozciągnięto wielki parasol, co chyba wpłynęło na kondycję naszych chłopców w drugiej połowie meczu, bo na stadionie zrobiło się duszno. No, ale nie o tym chcę opowiedzieć, bo nie zważając na przestrogi meteorologów postanowiliśmy wyjechać.
Od dawna przemyśliwałem o odwiedzeniu Zamościa, w którym dość często bywałem w latach 90-tych z racji swojej profesji jako konsultant dla władz miasta przy rozwiązywaniu problemów związanych z optymalizacją zaopatrzenia w ciepło. Jednak mimo tych częstych wyjazdów nigdy nie miałem okazji do zwiedzenia Roztocza.
Z tamtych lat pamiętałem kiepską drogę i liczne "zasadzki", jakie nasza "kochana drogówka" urządzała za wzniesieniami, laskami i zabudowaniami (stojąc oczywiście w ukryciu i wyskakując z "lizakiem" po stwierdzeniu "obcej" rejestracji).
Przy okazji nie omieszkam opowiedzieć o przygodzie, jaka mnie spotkała podczas wyjazdu na jedno ze spotkań z Radą Miasta na ratuszu. Spotkanie miało się odbyć o 13 w sali Rady Miejskiej z udziałem wojewody (był nim wówczas hr. Zamoyski). Zaplanowałem, że z Warszawy wyjadę ok. 8.30 i spokojnie dojadę do Zamościa.
Jak to zwykle bywa z planowaniem - plany sobie, a życie sobie. Przed wyjazdem załatwiałem jeszcze jakąś sprawę w Ministerstwie Przemysłu i Handlu i po wyjściu z budynku znalazłem na prawidłowo zaparkowanym samochodzie nałożone "kajdanki" na koło. Wściekły pobiegłem do siedziby Straży Miejskiej, żeby sprawę jak najszybciej wyjaśnić i wyjechać do Zamościa. Po okazaniu przepustki do Ministerstwa (byłem wówczas członkiem międzynarodowej grupy doradców "Energy Restructuring Group" przygotowującej restrukturyzację sektora energetyki) panowie ze Straży Miejskiej łaskawie zgodzili się mnie (a właściwie mojego Citroena XM) uwolnić z kajdanów, ale zabrało to trochę czasu i wyjazd opóźnił się o prawie 1,5 godziny.
Tak więc na dojazd do Zamościa w wyznaczonym terminie zostało mi ok. 3 godziny. Na szczęście dysponowałem szybkim i dobrym autem więc pognałem "na złamanie karku". Ze skruchą przyznaję, że nie zwracałem szczególnej uwagi na znaki ograniczenia szybkości, ale jednocześnie nie stwarzałem zagrożenia dla innych użytkowników drogi.
Pomocne mi były bardzo ostrzeżenia jadących z przeciwka kierowców o zaczajonych "miśkach" z radarami. Tak jadąc już byłem pewien, że zdążę na czas, gdy nagle niedaleko Zamościa za jednym ze wzgórków zobaczyłem wybiegającego na szosę ubranego w niebieski garniturek i charakterystyczną białą czapkę dżentelmena, który radośnie wymachiwał "lizakiem". No cóż, pomyślałem, jak pech to pech, w Warszawie "kajdany", a tu "chłopcy radarowcy".
Oczywiście zaczęła się cała procedura przedstawiania się, pouczania dlaczego zostałem zatrzymany, zaproszenie do radiowozu dla obejrzenia mojego "wyniku" (chyba było coś ok. 120 km/h przy ograniczeniu szybkości na pustej i prostej drodze do 60 km/h).
Ze względu na brak czasu postanowiłem, że nie będę negocjował tylko bezczelnie oświadczyłem "misiakom", że się bardzo spieszę i jak chcą to mogą mi wystawić mandat kredytowy. Tylko, że ja z tym mandatem pójdę do wojewody, bo jadę do niego na spotkanie i powiem mu, żeby coś z tym zrobił, bo przecież ja chciałem tylko zdążyć na umówione spotkanie.
A co zrobi wojewoda? Ano weźmie ten mandat i wezwie szefa wojewódzkiej "drogówki" i powie mu ";zrób coś z tym", a co zrobi szef "drogówki" - wezwie waszego szefa i powie mu "zrób coś z tym", a co zrobi wasz szef to nie muszę wam mówić.
Po tej krótkiej przemowie i chwili zastanowienia panowie z lizakiem puścili mnie wolno i tym sposobem zdążyłem na czas na spotkanie w zamojskim ratuszu.
Takie mam wspomnienia z jednego z moich wyjazdów do Zamościa w latach 90-tych.
Ale tym razem, jadąc pojazdem o znacznie większej masie i gabarytach oraz bez napiętych terminów stosowałem się do znaków drogowych (aczkolwiek mam wiele zastrzeżeń co do celowości i skuteczności ich ustawiania) i statecznie jadąc z ekonomiczną szybkością 80 - 90 km/h poturlaliśmy się do Zamościa. Trasę Warszawa - Zamość (ok. 260 km) pokonaliśmy w ok. 4 godziny, co jest moim zdaniem przyzwoitym wynikiem (średnia 65 km/h).
W porównaniu z poprzednimi wrażeniami z tej trasy mogę powiedzieć, że byłem mile zaskoczony jakością dróg, na niektórych odcinkach gładka "dwupasmówka" i na ogół przyzwoicie utrzymana droga z szerokimi poboczami. Dzisiaj przejechanie tej trasy osobówką w 3 godziny nie nastręczałoby żadnych trudności, nawet przy stosowaniu się do znaków drogowych.
Do Zamościa zajechaliśmy ok. 16 i stanęliśmy na kampingu ośrodka DUET przy ul. Królowej Jadwigi 14. Kamping pustawy, oprócz nas tylko jeden kamper z Niemiec i kilka osobówek z gośćmi nocującymi w domkach. Sanitariaty czyste, ciepła woda - niestety powszechny na naszych kampingach brak wieszaków na ubrania, ręczniki itp. utrudnia korzystanie z toalet. Cena przystępna - 50 zet za kampera, 2 osoby i prąd. Niestety zniżek dla CamperTeam nie mają.
ZAMOŚĆ - miasto uznane już w dawnych wiekach za miasto idealne, ze względu na jego zaplanowane w układzie geometrycznym ulice (przecinające się pod kątem prostym z północy na południe i ze wschodu na zachód), zostało wpisane na listę UNESCO. Na podkreślenie zasługuje fakt, że Zamość jest zarządzany przez potomka dawnego właściciela tego miasta (hr. Zamoyski jest od wielu lat Prezydentem Zamościa).
Z przyjemnością popatrzyliśmy na Rynek Wielki z odnowionymi zabytkowymi kamieniczkami i majestatycznym ratuszem. Potem zjedliśmy w jednej z restauracji, wystawiających swoje stoły i parasole na rynku, smacznego kotleta z dzika i poszliśmy na mszę do remontowanej obecnie katedry. Później pospacerowaliśmy po starówce z Akademią Zamojską i innymi zabytkowymi budowlami, weszliśmy na odnawiane mury obronne i obejrzeliśmy nadszańce wykorzystywane obecnie jako centrum handlowe i zespół szkół. Zajrzeliśmy wieczorem do winiarni w podziemiach i zadowoleni z życia udaliśmy się na spoczynek do naszego kamperka.
Naszą wizytę w Zamościu uwieczniłem na wielu zdjęciach, z których kilka ośmielam się przedstawić w załączeniu, z nadzieją, że się spodobają.
P1000052.JPG Pustawy kamping Duet w Zamościu |
 |
Plik ściągnięto 5082 raz(y) 64,49 KB |
P1000064.JPG Ratusz i zabytkowe kamieniczki |
 |
Plik ściągnięto 5082 raz(y) 42,36 KB |
P1000062.JPG Pięknie odrestaurowane podcienia okalają cały Rynek Wielki |
 |
Plik ściągnięto 5082 raz(y) 40,01 KB |
P1000074.JPG Restauracje i bary wyszły na rynek i są pełne gości |
 |
Plik ściągnięto 5082 raz(y) 40,78 KB |
P1000068.JPG Na uliczkach pusto, ale na rynku pełno ludzi |
 |
Plik ściągnięto 5082 raz(y) 48,02 KB |
P1000072.JPG Jeden z nadszańców - obecnie galeria handlowa |
 |
Plik ściągnięto 5082 raz(y) 34,44 KB |
P1000071.JPG W tym monumentalnym budynku mieści się kościół i zespół szkół |
 |
Plik ściągnięto 5082 raz(y) 39,64 KB |
P1000067.JPG Winiarnia w podziemiach |
 |
Plik ściągnięto 5082 raz(y) 53,97 KB |
P1000073.JPG Jeszcze rzut oka na najbardziej okazałą ścianę Rynku Wielkiego |
 |
Plik ściągnięto 5082 raz(y) 50,37 KB |
|
_________________ Witek |
|
|
|
 |
Witold Cherubin
weteran

Twój sprzęt: SEA/ELNAGH - Fiat Ducato 2,3 TD
Nazwa załogi: włóczykije
Pomógł: 7 razy Dołączył: 14 Mar 2007 Piwa: 81/48 Skąd: Warszawa-Międzylesie
|
Wysłany: 2012-06-13, 12:28
|
|
|
Cd. Po zwiedzeniu Zamościa jedziemy na Roztocze
W nocy trochę popadało, ale rano się wypogodziło i pełni optymizmu, po śniadanku pojechaliśmy zwiedzać Roztocze.
Niestety z kampingu skręciłem w złą stronę (w prawo) i bezrozumny GPS poprowadził mnie do Suśca nie przez Tomaszów Lubelski (taką trasę zaplanowałem) tylko przez Krasnobród, co okazało się porażką, ze względu na fatalny stan dróg.
A swoją drogą ciekaw jestem, kiedy nasze samorządy terytorialne (gminy i powiaty) pójdą po rozum do głowy i zamiast każdego roku naprawiać drogi metodą "łata na łacie" zaczną to robić tak jak w Europie Zachodniej, tzn. naprawiać uszkodzone odcinki drogi metodą kładzenia nowej nawierzchni na całej szerokości pasa jezdni.
Przypuszczam, że rachunek ekonomiczny pokazałby, że taka metoda jest bardziej efektywna od naszej "łataniny".
Po dojechaniu do Suśca udałem się do miejscowej informacji turystycznej, gdzie sympatyczny pan odradził mi zwiedzanie "Morskiego Oka" i potoku Jeleń ze względu na tragiczny stan zaniedbania (właściciele prywatnych "daczy" nie mogą się dogadać z burmistrzem i cała ta okolica popada w ruinę, tama grozi zawaleniem, na wodzie pływają glony i wodorosty, jednym słowem obraz nędzy i rozpaczy).
Poradził nam natomiast, żeby oprócz rezerwatu "Nad Tanwią" koniecznie zwiedzić rezerwat "Czartowe Pole" gdzie przyroda jest bardziej dzika.
Otrzymawszy mapkę (za 3 zł) i bezpłatne informatory pojechaliśmy na płatny parking przy moście na rzece Tanew (3 zł za 12 godzin), gdzie zostawiliśmy nasz domek na kołach i pieszo powędrowaliśmy na "ścieżkę dydaktyczną" wzdłuż rzeki Tanew.
Już przy moście zaczynają się słynne "szumy nad Tanwią" czyli skalne progi wodne na rzece, które w otoczeniu bujnej zieleni robią niesamowite wrażenie.
Na krótkim odcinku ok. 200 m jest takich progów aż 24. W zakolu rzeki jest usytuowana gospoda, gdzie wyczerpani turyści mogą się posilić i ugasić pragnienie. Za mostem jest też bezpłatny parking i sklepik u Gargamela, ale tam nie zaglądaliśmy ze względu na tłok na parkingu, o czym powiadomił nas pan z "turistinfo".
Po przejściu ścieżki dydaktycznej, posłuchaniu szumów i zrobieniu pamiątkowych zdjęć wróciliśmy na parking i ruszyliśmy do rezerwatu "Czartowe Pole".
Tragicznie wyboistymi drogami jechaliśmy do tego rezerwatu, w kamperze wszystko się trzęsło i hałasowało, ale na szczęście nic się nie urwało.
Po drodze minęliśmy miejscowość Błudek, gdzie był obóz jeniecki dla żołnierzy AK założony prze NKWD i UB w 1944 r., który w 1945 r. został zlikwidowany przez miejscowe oddziały AK (jeńców wywieziono na kilka godzin przed atakiem na obóz). Jeńcy pracowali przy wyrębie lasów i w pobliskim kamieniołomie (obecnie nieczynnym). Na miejscu obozu jest kamienny pomnik, a przy szosie znajduje się cmentarz i pomnik AKowców zamęczonych przez naszych "wyzwolicieli".
Kawałek dalej jest parking leśny, przy którym zaczyna się ścieżka dydaktyczna rezerwatu "Czartowe Pole" w dolinie rzeki Sopot (dopływem Tanwi).
Trzeba przyznać, że informator turystyczny z Suśca miał rację, progi skalne na rzece Sopot są bardziej "dzikie" niż szumy nad Tanwią. Przyroda też jest bardziej dzika, a teren bardziej pofałdowany.
Nad rzeką Sopot zlokalizowana była papiernia, założona prze Jana Zamojskiego w ramach Ordynacji Zamojskiej. Obecnie można zobaczyć tylko ruiny papierni, która uległa ostatecznemu zniszczeniu po powodzi i pożarze, ale w czasach świetności produkowała różne rodzaje papieru (od pakowego do kancelaryjnego) i pokrywała zapotrzebowanie całego regionu.
Po przejściu kilkukilometrowej trasy i zrobieniu pamiątkowych zdjęć wróciliśmy na parking i po wzmocnieniu się kawką pojechaliśmy do Górecka Kościelnego. Po drodze minęliśmy Józefów, gdzie jest ciekawa plaża z bielutkim piaskiem i niewielkim zbiornikiem wodnym.
P1000085.JPG Słynne szumy nad Tanwią w pełnej krasie |
 |
Plik ściągnięto 5030 raz(y) 72,41 KB |
P1000095.JPG Miejscami Tanew przypomina górski potok |
 |
Plik ściągnięto 5030 raz(y) 69,25 KB |
P1000098.JPG A to już progi skalne na rzece Sopot - rezerwat "Czartowe Pole" |
 |
Plik ściągnięto 5030 raz(y) 81,1 KB |
P1000102.JPG Dzika przyroda stanowi specyficzne tło dla głośno szumiącej wody |
 |
Plik ściągnięto 5030 raz(y) 81,89 KB |
P1000116.JPG Prawda, że piękny zakątek? Zatrzymaliśmy się tam dłuższy czas żeby podziwiać przyrodę. |
 |
Plik ściągnięto 5030 raz(y) 72,38 KB |
P1000122.JPG A to już piękna piaszczysta plaża nad zbiornikiem wodnym w Józefowie |
 |
Plik ściągnięto 5030 raz(y) 34,5 KB |
|
_________________ Witek |
|
|
|
 |
Witold Cherubin
weteran

Twój sprzęt: SEA/ELNAGH - Fiat Ducato 2,3 TD
Nazwa załogi: włóczykije
Pomógł: 7 razy Dołączył: 14 Mar 2007 Piwa: 81/48 Skąd: Warszawa-Międzylesie
|
Wysłany: 2012-06-13, 13:20
|
|
|
Cd. Zwiedzamy Górecko Kościelne, Krasnobród i Zwierzyniec
W Górecku Kościelnym zwiedziliśmy zabytkowy modrzewiowy kościół, a dalej idąc aleją starych dębów doszliśmy do kapliczki nad rzeką Szum i do cudownego źródełka, którego woda ma uzdrawiające własności.
Po spożyciu tej cudownej wody i obmyciu twarzy i rąk ruszyliśmy do Krasnobrodu, gdzie znajduje się klasztor Dominikanów i barokowy kościół ufundowany przez Marysieńkę Sobieską oraz Pałac Leszczyńskich. Dalej przez Kalwarię Krasnobrodzką doszliśmy do kaplicy na wodzie z uzdrowicielskim źródełkiem, z którego nabraliśmy trochę wody, którą przywieźliśmy do domu.
Po tak wyczerpującym dniu poczuliśmy pustkę i ssanie w określonej części naszego organizmu i udaliśmy się w gościnne progi zajazdu "Kmiecic", gdzie pożywiając się i popijając dozwolone napoje obejrzeliśmy z mieszanymi uczuciami mecz Polska - Grecja. W drugiej połowie niestety lepsi byli Grecy, a nasi jakby zapomnieli o podstawowej zasadzie "krycia" przeciwników, przez co Grecy mieli więcej z gry, na szczęście bez strzelonych bramek.
Przy okazji polecam zajazd "Kmiecic" w Krasnobrodzie - miła obsługa, duże (żeby nie powiedzieć ogromne) porcje smacznego jadła i ... TANIO
Sami oceńcie: za 2 ogromne porcje pierogów z kapustą i grzybami (czuło się grzyby, a nie pieczarki), 2 wielkie michy rosołu z kołunami oraz żurku z jajkiem i kiełbasą, 2 piwa i coca-colę zapłaciliśmy 45 zetów
Po meczu ruszyliśmy z Krasnobrodu w stronę Zwierzyńca, podziwiając pięknie ukształtowane chmury na wieczornym niebie.
Zmierzch zastał nas przy Zagrodzie Guciów, gdzie za zgodą właściciela zanocowaliśmy na parkingu przy drodze. Właściciel zapowiedział, że w niedługim czasie na parkingu pojawią się przyłącza elektryczne dla kamperów i przyczep. Po ustawieniu kampera we wskazanym miejscu słuchając klekotania bociana na gnieździe przy Zagrodzie zalegliśmy na zasłużony odpoczynek.
W nocy przeszła ulewa i burza, ale rano się wypogodziło i w pełnym słońcu obejrzeliśmy Zagrodę Guciów, której właścicielami są Państwo Stanisław i Anna Jachymek. Zapewniają oni nie tylko wikt i nocleg w gospodzie i pokojach gościnnych, ale prowadzą też działalność edukacyjną w swoim małym muzeum etnograficzno - przyrodniczym i mini skansenie.
Pan Stanisław z wykształcenia geograf, z zamiłowania trochę poeta, trochę fotografik, ale głównie poszukiwacz skamieniałych drzew, meteorytów i prastarych śladów życia odciśniętych w kamieniach znajdowanych na polach oraz starych chałup, narzędzi itd., zgromadził owoce swoich poszukiwań w kilku starych budynkach tworzących skansenową zagrodę.
W zagrodzie można zobaczyć "na żywo" zanikającą sztukę tkania makat, kilimów i wręcz obrazów tkanych ręcznie z wielokolorowych włóczek. Można nauczyć się pieczenia podpłomyków i wielu innych umiejętności, które były charakterystyczne dla tego regionu.
Po pożegnaniu z sympatycznym gospodarzem pojechaliśmy do Zwierzyńca przy słonecznej pogodzie. Tam stanęliśmy na parkingu obok kampingu Echo (ul. Biłgorajska 3) i mijając zajazd z młyńskim kołem wodnym doszliśmy do kościoła na wodzie z pięknymi średniowiecznymi freskami.
Zaskoczeniem było dla nas, że w otaczającej kościółek wodzie rosną sobie piękne lotosy, które widzieliśmy kwitnące na wodach jeziora termalnego w Heviz na Węgrzech. (Węgrzy reklamują się, że Heviz jest jedynym miejscem w Europie, gdzie te rośliny się przyjęły)
W Zwierzyńcu znajdują się dawne zabudowania Ordynacji Zamojskich z domem Plenipotenta, obecnie wykorzystywane jako szkoły i ośrodki edukacyjne.
Ze Zwierzyńca wyruszyliśmy w drogę powrotną, początkowo kiepskimi bocznymi drogami dojechaliśmy do Lublina, a dalej przyzwoitą "szosą lubelską" turlaliśmy się do domu. Niestety za Lublinem zaczęło padać, a później solidnie lać. Na obiadokolację zatrzymaliśmy się w "Zajeździe nad Wieprzem" (w pobliżu Ryk), który pamiętałem z dawnych czasów jako siermiężny zajazd z prostymi ławami i świetnym swojskim jadłem. Teraz wszedłem do wnętrza przeładowanego wytwornymi meblami, kredensami, fotelami, a nawet kilkoma fotelami w kształcie tronów.
Zamówiliśmy swojskie flaki i czerwony barszcz z kołdunami, a na drugie kotlet schabowy z zasmażaną kapustą i placek po węgiersku. Po niezbyt długim oczekiwaniu podano nam w wielkich talerzach coś, co kelnerka określiła jako flaki, ale jako żywo było to dużo wody i trochę pływających w niej swobodnie kawałków flaków, natomiast barszcz miał smak uzyskiwany po zalaniu wrzątkiem kilku łyżeczek proszku produkowanego w Winiarach pod nazwą "barszcz czerwony instant".
Drugie danie też podano na wielkich talerzach, ale kotlet schabowy był wyraźnie odgrzewany, a pod nim odkryliśmy zasmażony bigos, a nie kapustę. Do tego podano niedogotowane i przypieczone ziemniaki. Natomiast placek węgierski dosłownie pływał w brązowym sosie, który zabijał smak nadzienia znajdującego się wewnątrz miękkiego ciasta, które nie miało charakteru placka ziemniaczanego.
Nikomu nie polecamy tego zajazdu, bo jakość jadła wyraźnie się tam pogorszyła.
Tak byliśmy zniesmaczeni jakością potraw i opryskliwą obsługą, że czym prędzej ruszyliśmy dalej i w deszczu dotarliśmy do domu.
Ale mimo tego nieprzyjemnego akcentu, jaki się przydarzył pod koniec naszego wypadu, bardzo miło wspominamy Zamość i Roztocze i zachęcamy do ich odwiedzenia wszystkich, którzy jeszcze tam nie byli.
Pozdrawiamy - Włóczykije
P1000124.JPG Modrzewiowy kościół w Górecku Kościelnym |
 |
Plik ściągnięto 4998 raz(y) 48,73 KB |
P1000123.JPG Bogate wnętrze modrzewiowego kościoła |
 |
Plik ściągnięto 4998 raz(y) 62,67 KB |
P1000126.JPG Kapliczka na wodzie nad rzeką Szum - Górecko Kościelne |
 |
Plik ściągnięto 4998 raz(y) 59,17 KB |
P1000128.JPG źródełko w Górecku Kościelnym o uzdrowicielskich właściwościach |
 |
Plik ściągnięto 4998 raz(y) 60,85 KB |
P1000131.JPG Barokowy kościół w Krasnobrodzie ufundowany przez królową Marysieńkę Sobieską |
 |
Plik ściągnięto 4998 raz(y) 67,75 KB |
P1000130.JPG wnętrze barokowego kościoła w Krasnobrodzie |
 |
Plik ściągnięto 4998 raz(y) 52,76 KB |
P1000133.JPG Przepiękny widok chmur na trasie z Krasnobrodu do Zwierzyńca |
 |
Plik ściągnięto 4998 raz(y) 28 KB |
P1000136.JPG Zagroda Guciów - skansen, muzeum i nie tylko |
 |
Plik ściągnięto 4998 raz(y) 80,61 KB |
P1000134.JPG Sami oceńcie jak nazwać ten zbiór starych narzędzi, sprzętów itd. |
 |
Plik ściągnięto 4998 raz(y) 53,58 KB |
P1000137.JPG Kościół na wodzie w Zwierzyńcu |
 |
Plik ściągnięto 4998 raz(y) 49,3 KB |
|
_________________ Witek |
|
|
|
 |
Wyświetl szczegóły |
 |
Witold Cherubin
weteran

Twój sprzęt: SEA/ELNAGH - Fiat Ducato 2,3 TD
Nazwa załogi: włóczykije
Pomógł: 7 razy Dołączył: 14 Mar 2007 Piwa: 81/48 Skąd: Warszawa-Międzylesie
|
Wysłany: 2012-06-13, 13:24
|
|
|
Cd. Zwiedzamy Górecko Kościelne, Krasnobród i Zwierzyniec
dalszy ciąg fotek
P1000141.JPG Wnętrze kościoła na wodzie z unikalnymi freskami |
 |
Plik ściągnięto 4990 raz(y) 45,18 KB |
P1000138.JPG Piękno przyrody - Zwierzyniec |
 |
Plik ściągnięto 4990 raz(y) 74,62 KB |
P1000143.JPG Kwitnące lotosy w Zwierzyńcu |
 |
Plik ściągnięto 4990 raz(y) 65,23 KB |
|
_________________ Witek |
|
|
|
 |
Wyświetl szczegóły |
 |
Jerzyk
zaawansowany

Twój sprzęt: Hymermobil z gwiazdą
Pomógł: 2 razy Dołączył: 22 Paź 2010 Piwa: 130/6 Skąd: Józefów
|
Wysłany: 2012-06-13, 13:38
|
|
|
bardzo ciekawy opis. Kliknąłem piwo dla Ciebie - mam nadzieję, że w naturze postawię Ci przy okazji. Roztocze uwielbiam i dość często tam bywam. Polecam wszystkim - zrówno wizytę u Stacha i Ani, jak i Zwierzyniec, gdzie w Kościele na Wyspie wymknęło mi się ponad 30 lat temu jedno krótkie słowo w obecności Księdza i mojej byłej narzeczonej .
pozdrawiam J |
|
|
|
 |
Brat
Kombatant

Twój sprzęt: Merc310D/1995, Europa560
Pomógł: 3 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Piwa: 189/898 Skąd: San Escobar
|
Wysłany: 2012-06-13, 13:40
|
|
|
Miło znowu widzieć zdjęcia znajomych miejsc ... strony - niemalże rodzinne ...
dla koleżeństwa! |
|
|
|
 |
Frowyz
stary wyga
Twój sprzęt: Dethleffs Globetrotter L A 531
Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Lis 2009 Piwa: 78/43 Skąd: Podbeskidzie ;)
|
Wysłany: 2012-06-19, 11:37
|
|
|
Planujemy wakacje w tamtych rejonach. Relacja bardzo nam się podobała. Wirtualne piwko poleciało. |
_________________ Poczochrani pod beretem |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|