Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Krew, pot i łzy czyli moje spotkanie z Czarną Afryką
Autor Wiadomość
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2012-12-17, 04:04   Krew, pot i łzy czyli moje spotkanie z Czarną Afryką

...kurz powoli opadał. Zaczynam się więc rozglądać czy jestem tu sam. Nigdy do tej pory nie byłem w takiej sytuacji. Na razie za wiele nie widać. Cicha cisza, taka najcichsza z cisz, jedyne co słyszę jeszcze w uszach to głuchy dźwięk wyłączającej się kamery, kamery , która wyłączyła się sama trącona przez torbę na zbiorniku... Delikatny wiatr powolutku rozwiewa kurz i goni go dalej, w stronę pól jednocześnie osuszając moje spocone plecy. Mym oczom ukazuje się biegnąca ile tylko ma sił w nogach staruszka z dzieckiem. Widzę jak lamentuje. Co robić, co ku.... robić !! Wyciągam do góry kciuk, to powinna zrozumieć! Niestety - nie pomaga. Staram się ją przytulić i uspokoić – to również zawodzi, kobieta jest w jakimś amoku, jest strasznie przerażona. Schylona zaczyna oklepywać moje spodnie z kurzu nadal lamentując. Dziecko, specjalnie nie określam płci bo już 3 razy złapałem się na tym, że ją pomyliłem, stoi i obserwuje wszystko wielkimi, pięknymi afrykańskimi oczyma. Kurz już dawno opadł, teraz widzę co i dlaczego się stało, widzę dokładnie – centymetr po centymetrze, metr po metrze. W mojej głowie film cofa się i oglądam ostatnie sekundy raz jeszcze, tym razem jak by trochę przez mgłę ale przelatuje mi to wszystko jeszcze raz. W końcu budzę się z letargu bo kobieta przestała już otrzepywać moje spodnie z afrykańskiego pyłu. Jestem koło małej wioseczki po środku niczego. W dodatku jest pusta - mężczyźni na polu lub po prostu gdzieś na targu, kobiety podobnie, dzieci zapewne w szkole - zostaliśmy tylko my, we trójkę - ja, przybysz z odległych krain, kobieta i dziecko. Ściągam kask, kurtkę. Rzucam to wszystko w resztki spalonej słońcem trawy. Spluwam resztki piachu jaki mam w ustach, dopiero teraz czuję co się stało wszystkimi zmysłami. Boję się odwrócić ale no cóż, kiedyś trzeba – zerkam za siebie na...

Może jednak zacznijmy od początku...

Był nasty dzień wyjazdu, wyjazdu życia jak sobie przed nim wmawiałem choć już podświadomie wiedziałem, że Maroko to nie jest to na czym chciałbym skończyć. Już tam, w 2012r. w pewnych okolicznościach, w pewnym miejscu zapragnąłem większej przygody, większej swobody, prawdziwej wolności – po prostu przygody. Takiej prawdziwej, męskiej ale nie pozbawionej głębokich przeżyć. Wsiąść na motocykl i pojechać tam gdzie ja chcę, tam gdzie moje oczy poniosą mnie i mojego Transalpa, tam gdzie niebo spotyka się z ziemią, do linii zwanej horyzontem.

I wiecie co? Pojechałem tam i dziś już nic więcej się nie liczy... !!! NIC!

Opowiem Wam o tym, tu i teraz. O krwi, pocie i łzach. Było wszystko!
_________________
https://www.youtube.com/c...idC1vPGRfkTj4GA
https://www.facebook.com/PERYPETIE-323246362400502
https://www.instagram.com/_perypetie/
http://www.przezswiat.eu/blog
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Wyświetl szczegóły
Santa 
weteran


Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007
Piwa: 236/171
Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2012-12-17, 08:26   Re: Krew, pot i łzy czyli moje spotkanie z Czarną Afryką

Neno napisał/a:
...
Opowiem Wam o tym, tu i teraz. O krwi, pocie i łzach. Było wszystko!

Opowiadaj :szeroki_usmiech :pifko
Neno napisał/a:
.. Takiej prawdziwej, męskiej ale nie pozbawionej głębokich przeżyć...

A nie ukrywaj tych głębokich przeżyć... :wyszczerzony:
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
@ndrzej 
weteran


Twój sprzęt: Laika Ecovip 309
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 29 Lip 2007
Piwa: 131/203
Skąd: Piaseczno
Wysłany: 2012-12-17, 08:30   

Zapowiada się, że będzie "gorąco", oj gorąco. Czekamy na c.d. :spoko
_________________
Nie wystarczy dużo wiedzieć, żeby być mądrym!
Heraklit
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Tadeusz 
Administrator
CamperPapa


Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 06 Lis 2007
Piwa: 1568/2198
Skąd: Otwock
Wysłany: 2012-12-17, 08:57   

Neno, już wiem od czego będę zaczynał przeglądanie forum. :wyszczerzony:

Neno napisał/a:
Wsiąść na motocykl i pojechać tam gdzie ja chcę, tam gdzie moje oczy poniosą


Ooooooooooo tak. :) Trąciłeś czułe nutki... i wróciły wspomnienia...

Zakładam okulary na nos i czakam na Twą opowieść. :ok

Za piękny początek :pifko . :spoko
_________________
W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MAREKH 
weteran


Twój sprzęt: LMC na DUKATO
Dołączył: 28 Wrz 2007
Piwa: 249/71
Skąd: Kielce
Wysłany: 2012-12-17, 10:17   

Ja okulary już mam na nosie :bajer i nie zdejmę ich do następnego postu NENO :spoko
_________________
Marzenia-podróże-uśmiech
https://www.youtube.com/watch?v=LJoQJV1HsRE
https://www.youtube.com/watch?v=RR91HBlRqKg
https://www.youtube.com/watch?v=gat7m3z_BVk
https://www.youtube.com/watch?v=11BlqFL8t2c
https://www.youtube.com/watch?v=xV91EI-M1tk
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Ahmed 
Kombatant
Burak


Twój sprzęt: Bezdomny
Nazwa załogi: Buraki
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 03 Lut 2009
Piwa: 207/306
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2012-12-17, 16:31   

Neno napisał/a:
Opowiem Wam o tym, tu i teraz. O krwi, pocie i łzach. Było wszystko!


Pięknie się zapowiada , czekam z utęsknieniem :spoko
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
cirrustravel 
weteran
CB RADIO - 26


Twój sprzęt: Chausson S697 GA
Nazwa załogi: NICKT
Pomógł: 3 razy
Dołączył: 13 Gru 2010
Piwa: 82/76
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: 2012-12-17, 16:36   

Neno, potrafisz zachęcić... Też czekam z niecierpliwością na słowa i Twoje świetne fotki...
A dla zachęty stawiam :pifko
_________________
Mariusz

www.cirrus-travel.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
StasioiJola 
Kombatant


Twój sprzęt: Fiat Bürstner
Nazwa załogi: StasioiJola
Pomógł: 12 razy
Dołączył: 25 Lip 2008
Piwa: 81/283
Skąd: Gąbin
Wysłany: 2012-12-17, 17:35   

Jak widzisz Neno- masz wiernych fanów - będziemy czekać na pasjonujące opisy i piękne zdjęcia!!! :szeroki_usmiech :spoko
_________________

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Ahmed 
Kombatant
Burak


Twój sprzęt: Bezdomny
Nazwa załogi: Buraki
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 03 Lut 2009
Piwa: 207/306
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2012-12-17, 18:33   

StasioiJola napisał/a:
będziemy czekać


I czekamy , ale miej litość .... bo zachęciłeś tak mocno , że nie możemy się doczekać :spoko
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2012-12-17, 19:18   

Była zima, za oknem biało i mroźno. Wiatr wiał z całych sił rozwiewając płatki śniegu po okolicznych podwórkach. Stałem w oknie z nosem przyklejonym do szyby. Pustka. I na zewnątrz i w sercu. W portfelu również. Ale coś trzeba było robić. Po pracy, której zimą mam naprawdę niewiele miałem mnóstwo czasu na rozmyślania, na marzenia, na plany. Zacząłem więc szukać partnera. Miał mieć marzenia podobne do moich, podobne ideały, sposób bycia. Żaden „mistrz” - po prostu skromny człowiek nie wywyższający się ponad innych. Miał być odważny by w odpowiednim momencie podtrzymać mnie - tchórza na duchu, potrafić jeździć w terenie by torować drogę, miał mieć możliwość wzięcia długiego urlopu i jakieś doświadczenie w podróży. I nie wiem dlaczego ale chciałem by jeździł taką samą maszyną jak moja. Miałem już kogoś takiego na oku od dawna. Oczarował mnie swoją samotną podróżą, i niby to tylko Grecja ale człowiek mi zaimponował, bo lubił to co ja – spartańskie warunki, minimum kosztów, maksimum przygody. Tak, takiego kogoś szukałem. Pamiętam jak dziś jego walkę z trudnym terenem na trasie jednego z rajdów, pamiętam jak fantastycznie piasek wylatywał spod tylnej opony jego motocykla. Szczęka mi opadła i to nie tylko ta w kasku... On walczył – ja objeżdżałem to miejsce szeroki łukiem. On wygrał z terenem, ja znów czułem się pokonany. Nie chciałem się tam pakować – po prostu bałem się, bałem się, że zrobię sobie krzywdę! Być może to wtedy zapadła już decyzja, że to on... Tylko teraz jak go namówić, jak go przekonać ? A może nie będzie chciał ?

Spojrzałem w lewo na opartą o ścianę, kupioną rok temu deskę snowboardową. Serce mocniej zabiło ale szybki rzut oka do portfela uświadomił mi, że nie ruszę jej stamtąd w tym roku. Takie było postanowienie – w tym roku odkładamy na coś wielkiego, jeszcze nawet nie wiedziałem na co. Tak mijały dni. Wskazówka zegara biegła niemiłosiernie szybko, kartki z kalendarza zapełniały kosz na śmieci a depresja nie mijała. Śnieg sypał dalej a ja nawet nie zmieniłem w aucie opon na zimowe by nie kusić dalszego wyjazdu. W sumie nie jeździłem wcale. Akumulator dawno wyzionął ducha.

Ktoś rzucił linka do jakiegoś konkursu, od niechcenia, z nudów ale również z nadzieją skleciłem kilka marnych zdań i nadal pogrążałem się w letargu .... Imprezy, wizyty znajomych pomagały ale tylko gdy opadał zgiełk, gdy cichła muzyka, gdy tylko przestawałem czuć ciepło bliskich mi osób robiło się strasznie. I tylko mój pies dawał mi nadzieję, że jak tylko przyjdzie wiosna ruszę gdzieś w końcu. Może nie do Maroka, nie na Saharę ale przed siebie, w poszukiwaniu wolności.
Tymczasem śniegu przybywało, wiatr wiał jeszcze mocniej, mróz był coraz bardziej siarczysty a ja... dołowałem się dalej. Pewnego popołudnia zadzwonił telefon
-Cześć, tu Ania – brzmiał ciepło kobiecy głos
-Cześć – odpowiedziałem zmieszany, bowiem nie często dzwoni do mnie jakaś niewiasta i w ogóle jakiś taki nieśmiały jestem.
- Chciałam Cię poinformować, że zostałeś zwycięzcą naszego konkursu, wybraliśmy Cię na testera naszego kombinezonu – mówiła dalej
Zapadła cisza. Krew zaczęła mi pulsować szybciej niż widziałem bezwładnie spadające ciało jakiegoś turysty gdzieś w górach, serce waliło szybciej niż w momencie gdy naczepa TIRa wypadając na zewnętrzną zakrętu szła prosto na mnie. Niby po ciuchu liczyłem, że się uda ale po reakcji mojego ciała można śmiało powiedzieć, że się tego nie spodziewałem.
-Halo, Erneście ? Jesteś tam ? - zapraszała swym głosem do kontynuowania rozmowy, do skomentowania zaistniałej sytuacji.
Przełknąłem ślinę...
-Jestem, jestem – wyszeptałem nieśmiało próbując ukryć moje zmieszanie.
-Za moment wyślę Ci wytyczne jak masz się pomierzyć a jeszcze lepiej to zapraszamy do nas jak najszybciej, sami Cię zmierzymy i uszyjemy jak najszybciej – ciągnęła dalej Ania.
-Dobrze... - odpowiedziałem, na tyle tylko mnie było stać. Nie potrafiłem w tej chwili pokazać nawet jak bardzo się cieszę, jak jestem wdzięczny za okazane mi zaufanie. Po prostu zatkało mnie.
- To czekamy na Ciebie – usłyszałem
- Przyjadę najszybciej jak tylko będę mógł – odrzekłem i pożegnałem się grzecznie.

Minutę później skakałem jak idiota, jak dziecko które dostało długo oczekiwaną rzecz. Mój pies chyba wyczuł moje zadowolenie bo skakał ze mną, nawet nie wiem czy nie był szczęśliwszy ode mnie, czy nie skakał wyżej i nie wydawał głośniejszych oznak zadowolenia. Pewnie miło mu było znów zobaczyć uśmiech na twarzy swojego pana. Tak, już od dawna nie byłem taki szczęśliwy.

Po kwadransie przyszło opamiętanie. Zacząłem przeczuwać w tym jakiś podstęp. Pewnie któryś z moich znajomych którym się pochwaliłem, że wysłałem takie zgłoszenie zrobił mi psikusa. Eh..ja głupi, tak się dać nabrać a oni pewnie stoją pod drzwiami i się nabijają ze mnie. Ale co tam, odpaliłem komputer, porównałem numery telefonów i w końcu dotarło to do mnie, że właśnie dostałem prezent od losu, że otworzyły się przede mną drzwi małych ale jednak możliwości. Była szansa a ja postanowiłem ją nikczemnie wykorzystać. Tak oto zostałem testerem Firmy RET BIKE.
Marzenia się spełniają trzeba tylko czasem o nie trochę powalczyć. No, może trochę bardziej niż trochę. Najlepiej jak lew lub …. tygrys ale do tygrysa jeszcze wrócimy w tej opowieści ;)

Leżąc na kanapie wpatrywałem się w sufit i kombinowałem dalej. Ogólnie to bardzo dużo myślę, czasem wydaje mi się, że za dużo. Przecież mam zacny kombinezonik, myślałem, który spieniężając można śmiało uznać za gotowe ciasto na wyjazd na Bałkany lub za rozczyn pod coś większego. Jako cukiernik zdecydowanie wybieram rozczyn! Temperatura się podnosi więc i rozczyn zaczyna rosnąć...

Mijały dni, szukałem pretekstu by wyrwać się do stolicy. Doczekałem się. Nieśmiałym krokiem przekroczyłem drzwi siedziby Firmy RET BIKE w Łomiankach. Przywitałem się grzecznie z Anią, potem z pozostałymi pracownikami firmy. I tak to się wszystko zaczęło! Maszyna ruszyła. Maszyna o nazwie Wagadugu_2012 i nic nie mogło już jej zatrzymać...
_________________
https://www.youtube.com/c...idC1vPGRfkTj4GA
https://www.facebook.com/PERYPETIE-323246362400502
https://www.instagram.com/_perypetie/
http://www.przezswiat.eu/blog
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Wyświetl szczegóły
Agostini 
weteran


Twój sprzęt: Hymer ML-T 580
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 19 Sty 2011
Piwa: 245/112
Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-12-17, 21:18   

Zasapałem się, przepraszam,
ale mam nadzieję,
że jeszcze zdążyłem na tą wycieczkę do Afryki. :kawka:
_________________
Basia i Andrzej
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
WODNIK 
weteran


Twój sprzęt: HOBBY 600
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 24 Gru 2009
Piwa: 53/197
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2012-12-17, 21:41   

Niesamowita opowieść. :spoko Chyba nie usnę przed następnym odcinkiem.
Pozdrawiam i czekam :spoko
_________________
--- B E S K I D N I K ---

Pozdrawiamy Bronia i Janek
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
frape 
weteran


Twój sprzęt: Fiat 2.8idTD MultiCamp EVO II Possl
Nazwa załogi: osiołek
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 20 Gru 2009
Piwa: 115/53
Skąd: Gliwice
Wysłany: 2012-12-17, 22:18   

oj, zapowiada się ciekawie .... już czekam na dalszy ciąg :kawka:
_________________
http://osiolkiemprzezswiat.blogspot.com
https://www.facebook.com/...474314219380151
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Pawcio 
Kombatant


Twój sprzęt: Pojazd obozowy Wacek McLouis I
Nazwa załogi: PabemanaTeam
Pomógł: 12 razy
Dołączył: 29 Wrz 2008
Piwa: 141/471
Skąd: z Nienacka
Wysłany: 2012-12-17, 23:18   

Z Zambrowa do Burkina. I to Trampkiem. :pifko

Już siadam wygodnie. Choke, Run. :młot
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
wbobowski 
Kombatant
moder


Twój sprzęt: Dethleffs Globetrotter I-645 DB Ducato 2,5TDI
Nazwa załogi: Bobosie
Pomógł: 15 razy
Dołączył: 18 Lut 2008
Piwa: 353/133
Skąd: Lublin - Dąbrowica
Wysłany: 2012-12-17, 23:22   

Dzisiaj już się nie doczekamy na c.d. Może i dobrze, bo o której spać byśmy poszli.
_________________
Włodek i Ela

Nasze kamperki
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***