 |
|
Podróż przez 3 morza, 3 kraje w 3 tygodnie. |
Autor |
Wiadomość |
BaWa
weteran

Nazwa załogi: JaroW
Pomogła: 2 razy Dołączyła: 31 Paź 2008 Piwa: 34/62 Skąd: z kamperlandii
|
Wysłany: 2015-08-18, 13:14
|
|
|
Dzięki Z niecierpliwością czekam na dalszą relację bo wyjazd tuż tuż |
_________________ Nie zawsze chce mi się gadać. A jak już mi się nie chce,to zwykle nie odzywam się,dopóki czegoś nie powiem.- P.Coelho
 |
|
|
|
 |
hawwa
trochę już popisał

Twój sprzęt: Fiat PILOTE Aventura 2.3 jtd 130 multijet
Nazwa załogi: rado - team
Dołączyła: 01 Cze 2013 Piwa: 22/2 Skąd: Kędzierzyn-Koźle
|
Wysłany: 2015-08-18, 13:24
|
|
|
Kolejna dawka dzisiaj późnym wieczorem |
|
|
|
 |
frape
weteran

Twój sprzęt: Fiat 2.8idTD MultiCamp EVO II Possl
Nazwa załogi: osiołek
Pomogła: 2 razy Dołączyła: 20 Gru 2009 Piwa: 115/53 Skąd: Gliwice
|
|
|
|
 |
poptek
zaawansowany

Twój sprzęt: Buerstner Ixeo Time 726G
Nazwa załogi: POPTEK TEAM
Dołączył: 04 Lip 2014 Piwa: 5/28 Skąd: Dąbrowa Górnicza
|
Wysłany: 2015-08-18, 13:36
|
|
|
Też się podpinam do tematu. Dobrze się czyta i ogląda więc czekam na więcej. |
_________________ Pozdrawiam
Tomek. |
|
|
|
 |
hawwa
trochę już popisał

Twój sprzęt: Fiat PILOTE Aventura 2.3 jtd 130 multijet
Nazwa załogi: rado - team
Dołączyła: 01 Cze 2013 Piwa: 22/2 Skąd: Kędzierzyn-Koźle
|
Wysłany: 2015-08-18, 21:02
|
|
|
Cześć Gosiu, cześć Tomku.
Fajnie, że czytacie
Jedziemy dalej ze wspomnieniami... |
|
|
|
 |
hawwa
trochę już popisał

Twój sprzęt: Fiat PILOTE Aventura 2.3 jtd 130 multijet
Nazwa załogi: rado - team
Dołączyła: 01 Cze 2013 Piwa: 22/2 Skąd: Kędzierzyn-Koźle
|
Wysłany: 2015-08-18, 21:04
|
|
|
25 lipca (sobota)
Po porannej kąpieli w Blue Eye ruszamy dalej – kierunek Butrint.
Dojeżdżamy na miejsce w samo południe, skwar niemiłosierny. Bilet kupujemy grupowy, wtedy wychodzi po 500 ALL na osobę powyżej 12-go roku życia, mniejsze dzieci nic nie płacą. Dostajemy mapki, które są tak niedokładne, że ostatecznie korzystamy z naszych przewodników, o wiele lepiej przygotowanych.
Historia, architektura, imponujący wiek zabytków na chwilę pochłania nas całkowicie. Biegamy tylko od zabytku do zabytku, od tablicy do tablicy i chłoniemy historię sprzed 2 tysięcy lat. Odpoczywamy co chwilę pod drzewkami oliwnymi, robimy po łyku wody i dalej, do następnych ruin. Cudowna przygoda z historią.
 |
|
|
|
 |
tolo61
Kombatant DUDI

Twój sprzęt: Blaszak Ducato Jeszcze blaszak...kiedy???
Nazwa załogi: DUDI
Pomógł: 7 razy Dołączył: 01 Maj 2009 Piwa: 96/26 Skąd: Poznan
|
|
|
|
 |
hawwa
trochę już popisał

Twój sprzęt: Fiat PILOTE Aventura 2.3 jtd 130 multijet
Nazwa załogi: rado - team
Dołączyła: 01 Cze 2013 Piwa: 22/2 Skąd: Kędzierzyn-Koźle
|
Wysłany: 2015-08-18, 21:08
|
|
|
Jedziemy szukać miejsca na nocleg. Mamy dwa namiary na Ksamil. I tu zderzenie z rzeczywistością. Setki ludzi, samochodów i mikroskopijne plaże, przeważnie z bardzo stromym zejściem do morza. Camping Paradise z relacji Jarka okazał się placem budowy, a właściciel Poli powiedział, że możemy stanąć na tym placu za 10 EUR, ale dopiero wieczorem, jak wyjadą osobówki, które też pewnie płaciły mu postojowe. Stwierdziliśmy zgodnie, że 10 EUR za nieogrodzony kawałek ziemi przy placu budowy to jednak trochę dużo, a poza tym to nie jest to, czego szukamy.
Edzia poleciała sprawdzić drugą miejscówkę – też plac budowy, więc jednak jedziemy dalej. Zapraszają nas na Camping Sunrise – ścisk i strome zejście do morza – rezygnujemy. Jedziemy szukać czegoś bardziej przestronnego.
Tak trafiamy na plażę w Borsh. Z głównej drogi zauważamy tę plażę za późno, już po przejechaniu przez wioskę, więc musimy się wrócić, ale było warto!!!
Zjeżdżamy do plaży miejskiej, potem w prawo drogą szutrową i na końcu znajdujemy miejsce dla nas idealne. Przy pustej plaży, czyściutkie morze, białe kamyki i….. posterunek policji tuż obok. Pięknie i bezpiecznie. Plażujemy resztę dnia. Jest cudownie.
40°03'00.7"N 19°50'22.3"E
Dwa razy dziennie przechodził obok nas świniopas ze swoim stadkiem. Świnki mu regularnie uciekały w różne strony, przy czym małe warchlaczki zawsze za maciorą, a on je gonił, wrzeszczał i machał rękami i kijem. Ubaw po pachy. A jak się raz świnki dorwały do Jasaxowego worka ze śmieciami, to miały taką ucztę, że hej! A Jędruś miał potem takie sprzątanie, że też hej !!!
Kozy też tamtędy przechodziły dwa razy dziennie.
Auta zaparkowane w cieniu świetnie się nadawały do tego, żeby się raciczkami po nich wspiąć i poskubać jeszcze trochę listków.
A to już nasza plaża i totalny spokój… Morze Jońskie – dla mnie najpiękniejsze z wszystkich trzech…
 |
|
|
|
 |
hawwa
trochę już popisał

Twój sprzęt: Fiat PILOTE Aventura 2.3 jtd 130 multijet
Nazwa załogi: rado - team
Dołączyła: 01 Cze 2013 Piwa: 22/2 Skąd: Kędzierzyn-Koźle
|
Wysłany: 2015-08-18, 21:13
|
|
|
26-27 lipca (niedziela, poniedziałek)
Od rana znowu plażing na Borsh Beach, ale dzwoni Gosia Kalliope, okazuje się, że jest niedaleko w Himare, więc jedziemy do niej. Późnym popołudniem ruszamy do Himare na Camping Nashos. Jest to nasz pierwszy camping na tym wyjeździe. Nie dlatego, że nie lubimy campingów z zasady… po prostu jakoś nie były nam wcześniej potrzebne.
Camping Nashos jest bardzo przyjemny, położony zaraz obok słynnego Campingu Kranea, ale w odróżnieniu od Kranea, nie jest tak zatłoczony. Drzewka oliwne dają troszkę cienia, jest przestrzeń. Bardzo przyjemne miejsce. Cena 10 EUR za dobę niezależnie od ilości osób i z wszystkimi mediami. 40°06'25.2"N 19°43'39.5"E
Internet wprawdzie kuleje, ale właściciel Grek o imieniu Nashos jest przesympatyczny i robi wszystko by zadowolić gości. Ja zapytałam o pralkę na campingu, powiedział że się zepsuła, ale już następnego dnia przywiózł z miasta inną pralkę – sprawną. Szkoda, że już zrobiłam pranie ręcznie, ale właściciel naprawdę się stara. Wymieniał nam również walutę na leki po kursie o wiele lepszym od banków. Kurs w banku za 100 EUR = 13680 ALL, natomiast u Nashosa za 100 EUR dostawaliśmy 14000 ALL.
Do tego jeszcze gotował on i jego żona. Jedliśmy u niego mule i inne potrawy, nawet sprowadzał pizzę, jak nasze dzieci miały ochotę. Człowiek – orkiestra.
Do obiadu częstował nas grecką „tsipouro”, i to nie symbolicznie, ale stawiał od razu pół litra na stół i trzeba było pić ;-) Nie można urazić gospodarza ;-) Od Edzi dostał na pożegnanie małpki polskich wódek, bardzo się wzruszył. Polecamy ten camping i samego Nashosa – dusza człowiek i camping z duszą.
Na Nashos Camping spędziliśmy aż 2 noce. Ulokowaliśmy się obok Kalliopków, a wieczory spędzaliśmy dodatkowo w miłym towarzystwie Joli i Zenka z ekipy Kicio oraz Eli i Zbyszka z Wieliczki, którzy podróżowali z przyczepką.
Nad barem Nashosa powiewała flaga… oczywiście polska. To nie nasza zasługa, już tam wisiała, jak przyjechaliśmy.
 |
|
|
|
 |
marekoliva
weteran

Twój sprzęt: Mercedes Sprinter Rimor Sailer 700
Pomógł: 7 razy Dołączył: 19 Wrz 2009 Piwa: 40/20 Skąd: Gdańsk - Oliwa
|
Wysłany: 2015-08-18, 21:14
|
|
|
Jestem pod wrażeniem, czekam na cd opisu i zdjęcia oczywiście |
_________________ Marek
"Ty możesz zwlekać ale czas nie będzie "
 |
|
|
|
 |
hawwa
trochę już popisał

Twój sprzęt: Fiat PILOTE Aventura 2.3 jtd 130 multijet
Nazwa załogi: rado - team
Dołączyła: 01 Cze 2013 Piwa: 22/2 Skąd: Kędzierzyn-Koźle
|
Wysłany: 2015-08-18, 21:17
|
|
|
28 lipca (wtorek)
Ruszamy w drogę. Tym razem jedna trudność do pokonania na drodze – przełęcz Llogara. Tak samo polecaną, jak i odradzaną. Przełęcz okazała się nie taką straszną, jak ją wszyscy malowali. Nasi kierowcy stwierdzili nawet, że to pikuś i to taki mały pikuś. Byli zgodni co do tego, że niektóre inne drogi albańskie są o wiele bardziej wymagające, a przełęcz Llogara, to zwykła urban legend.
Przy drodze taka roślinność:
I bunkry już bardzo nieliczne:
Tak więc droga minęła nam bezproblemowo, a widoki były niesamowite.
Na nocleg zatrzymaliśmy się w miejscowości Orikum, prawie stojąc kołami w wodzie. To już Morze Adriatyckie, ponieważ półwysep Karakorun wyznacza granicę Morza Jońskiego i Morza Adriatyckiego.
Miejsce na nocleg piękne, morze szumiało nam całą noc, natomiast na plażowanie zdecydowanie zbyt zatłoczone w ciągu dnia. 40°19'34.0"N 19°27'12.4"E Tak więc z samego rana ruszamy dalej, a plan na ten dzień mamy bardzo napięty.
 |
|
|
|
|
 |
frape
weteran

Twój sprzęt: Fiat 2.8idTD MultiCamp EVO II Possl
Nazwa załogi: osiołek
Pomogła: 2 razy Dołączyła: 20 Gru 2009 Piwa: 115/53 Skąd: Gliwice
|
|
|
|
 |
hawwa
trochę już popisał

Twój sprzęt: Fiat PILOTE Aventura 2.3 jtd 130 multijet
Nazwa załogi: rado - team
Dołączyła: 01 Cze 2013 Piwa: 22/2 Skąd: Kędzierzyn-Koźle
|
Wysłany: 2015-08-18, 21:27
|
|
|
29 lipca (środa)
Dzisiaj dzień zwiedzania – napięty plan, a pogoda daje się nam we znaki. Chyba najgorętszy dzień z całego naszego pobytu. Ale skąd mogliśmy o tym wiedzieć , rano było jak zawsze…
Rozpoczęliśmy od Parku Archeologicznego Apollonia, ruin jeszcze starszych niż Butrint, ale trochę nie docenionych. 40°43'17.2"N 19°28'14.2"E Droga do Apollonii dosyć męcząca, ale ciekawa. Choćby przejazd przez Fier i obserwacja ruchu na skrzyżowaniach powodowała głośne wybuchy śmiechu w naszym kamperze. Policjanci, bezradnie próbujący uregulować ten chaos, wzbudzali w nas jeszcze większe rozbawienie.
I takie cuda można było jeszcze na drodze zobaczyć – krowy zabezpieczone odpowiednio, żadna nie spadła ;-)
Dotarliśmy w końcu do parkingu przy Apollonii, temperatura około 40 stopni w cieniu, chociaż jest 10 rano, ale raźno ruszamy na zwiedzanie.
Na samym początku słabnie Iga, więc Jasax Team widzi Apollonię już tylko z tarasu restauracji, my idziemy dalej, chroniąc się przed słońcem pod drzewkami oliwnymi, których tu na szczęście dużo.
Apollonia była miastem założonym przez kolonistów greckich z Korkyry i nazwane zostało na cześć greckiego boga piękna, muzyki i poezji Apollina, niegdyś zamieszkiwało je około 60 tys. osób. Większość zabudowań dawnego miasta znajduje się nadal pod ziemią, ale jest stopniowo odsłaniana.
W muzeum niektóre artefakty były datowane nawet na 6 wiek p.n.e.
 |
|
|
|
 |
hawwa
trochę już popisał

Twój sprzęt: Fiat PILOTE Aventura 2.3 jtd 130 multijet
Nazwa załogi: rado - team
Dołączyła: 01 Cze 2013 Piwa: 22/2 Skąd: Kędzierzyn-Koźle
|
Wysłany: 2015-08-18, 21:32
|
|
|
Następnym punktem naszego zwiedzania był Berat „miasto tysiąca okien” wpisane w 2008 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Niestety temperatura osiąga jakieś ekstremalne wielkości tego dnia, oraz rozkopane miasto całe w pyle i kurzu, nie zachęca do zwiedzania z bliska. Poświęca się tylko nasz etatowy fotograf Radek i wychodzi na tą patelnię, aby zatrzymać co nieco w kadrze. Pozostali oglądają Berat z okien klimatyzowanych kamperów.
Godzina jeszcze zbyt wczesna, żeby szukać miejsca na nocleg, więc postanawiamy dojechać w okolice Kruji. I tak się jakoś składa, że dojeżdżamy na sam szczyt miasta, w okolice zamku. O parking tu nietrudno, każda posesja, która ma trochę więcej miejsca, oferuje miejsca parkingowe. My za nasze parkowanie płacimy 300 ALL.
Idziemy na zamek. Podczas, gdy ekipa oddycha świeżym wieczornym powietrzem na dziedzińcu zamku, ja i Mateusz postanawiamy jeszcze zwiedzić zamek na godzinę przed zamknięciem.
Zamek jest całkowicie przerobiony na muzeum poświęcone Skanderbegowi – albańskiemu bohaterowi narodowemu, który uratował miasto przed najazdem Turków.
Hełm i miecz Skanderbega - kozy rzekomo pomogły Skanderbegowi oszukać Turków i uratować Kruję, wobec czego hełm Skanderbega ozdabiała głowa kozła, był to jego znak rozpoznawczy.
Nasze kamperki
Następnie przechodzimy tureckim bazarem, który wprawdzie już zamyka swoje podwoje, ale sprzedawcy ciągle zachęcają nas do zrobienia u nich zakupów. Oglądając miasto wracamy powoli do kamperów.
Nie chcemy tu nocować, szczególnie że to parking betonowy, przy myjni samochodowej, więc niezbyt przyjemne miejsce. Zjeżdżamy w dół, do podnóży Kruji, gdzie upatrzyliśmy sobie wcześniej restaurację z campingiem. Camping okazał się parkingiem przy restauracji, jednak otoczony dookoła lasem. W dodatku restauracja dostarczyła nam sałatkę szopską oraz pizzę wprost do kamperów, więc miło spędzamy wieczór i noc. Cena 10 EUR w tym korzystanie z prądu, pryszniców i toalet.
Należałoby tutaj wspomnieć o uliczkach w Kruji i dojeździe na wzgórze. Jeśli ktoś boi się przełęczy Llogara, lub jeśli przejechał Llogara bez problemu i myśli, że jest mistrzem kierownicy, to my polecamy wjechać do Kruji na sam szczyt. Uliczki wąskie, jednokierunkowe, strome, zastawione parkującymi samochodami, spinki tak wąskie, że trzeba było je brać na trzy razy. Jest tu wszystko dla spragnionych wrażeń kierowców. Naprawdę polecamy wjazd do Kruji. Zastrzyk adrenaliny zapewniony i wspomnienia na całe życie.
CDN |
Ostatnio zmieniony przez hawwa 2015-08-19, 07:35, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
Wyświetl szczegóły |
 |
hawwa
trochę już popisał

Twój sprzęt: Fiat PILOTE Aventura 2.3 jtd 130 multijet
Nazwa załogi: rado - team
Dołączyła: 01 Cze 2013 Piwa: 22/2 Skąd: Kędzierzyn-Koźle
|
Wysłany: 2015-08-18, 21:35
|
|
|
Witam nowych czytelników, to bardzo motywuje do pisania, chociaż Radek już się mnie dzisiaj pytał, czy ja przypadkiem nowego "Pana Tadeusza" nie piszę...
frape napisał/a: | Ewa - podjazd od południa jest lepszy niż zjazd ) dlatego niektórzy narzekają - podobno hamulce się same gotują |
Nasi kierowcy też to analizowali, ale stwierdzili, że z drugiej strony też pikuś ;-) Cwaniaki, nie? |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|