Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
[IRL] Krótkie weekendowe wypady
Autor Wiadomość
Beata i Leszek
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: półintegral
Dołączył: 30 Mar 2015
Piwa: 23/7
Skąd: Świnoujście
Wysłany: 2016-01-08, 15:55   

Witamy :spoko Miło zobaczyć Waszą rodzinkę :) Ach ta pogoda....ciągłe niespodzianki :) Pozdrawiamy :bigok
_________________
Wieczności nie starczy na podróżowanie:)Cyklady2014 http://www.camperteam.pl/...pic.php?t=21226 Wrzesień Irlandia,pażdziernik Portugalia listopad Hiszpania http://www.camperteam.pl/...pic.php?t=23189
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Mavv 
weteran


Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Lut 2014
Piwa: 68/48
Skąd: Ballina, Irlandia
Wysłany: 2016-01-13, 22:23   

Beata i Leszek, pozdrawiamy! :spoko

W tym roku pogoda była wyjątkowo kapryśna. Huragan za huraganem i pomiedzy nimi sztormy. :deszcz: Taki mamy klimat :haha:
_________________
Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
oliko 
zaawansowany


Twój sprzęt: Fiat Dukato IV 2,3 Multijet
Nazwa załogi: DANUSIA OLEK
Dołączył: 07 Mar 2009
Piwa: 33/19
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2016-01-22, 20:17   

Pogoda pogodą. Ważne , że macie bakcyla kamperowego , zwiedzacie i się tym bawicie. Pozdrawiamy
_________________
"Carpe Diem " - a może Camper Diem ???

https://www.youtube.com/watch?v=gULy9Ix2pnY to były wakacje!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Mavv 
weteran


Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Lut 2014
Piwa: 68/48
Skąd: Ballina, Irlandia
Wysłany: 2016-01-22, 20:26   

oliko, mamy, oj mamy :) Ale teraz nasze wolne weekedny są nieco inne - mianowicie robimy remoncik w domu i w zasadzie moje wolne idzie w remont. Ale pewnie za niedługo sobie odbijemy i znów gdzieś skoczymy :) Może uda się znów do Wexford pojechać, bo ponoć miasto ładne, ale nie było nam dane pozwiedzać. A kamping jest fajny :)
oliko napisał/a:
Pozdrawiamy

Również pozdrawiamy! :spoko
_________________
Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Mavv 
weteran


Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Lut 2014
Piwa: 68/48
Skąd: Ballina, Irlandia
Wysłany: 2017-02-23, 21:45   

Powracam z tematem :)

W tym tygodniu dzieci mają ferie (zimowe?). Ja miałem wolne środę i czwartek. Postanowiliśmy pojechać nad ocean, objechać niemal księżycowy płaskowyż Burren w zachodniej części Irlandii, przenocować nad zatoką Galway. Plany na drugi dzień to zwiedzenie jaskini Ailwee Cave i powolna podróż do domu.

Wyruszyliśmy w środę rano zajeżdżając do sklepu metalowego po utwardzane śruby potrzebne koledze Radkowi RadekNet. Śruby zakupione, można ruszać w stronę Atlantyku.
Niestety prognozy pogody nie były dla nas korzystne - nadciągał sztorm Doris, pomarańczowe ostrzeżenie pogodowe zostało wydane przez tutejsze IMGW, Meteirean. Ale nic - nie mogłem zmienić terminu wyjazdu.
Po krótkiej jeździe dotarliśmy do Lehinch, popularnej miejscowości wśród serferów. Rzuciliśmy okiem na ocean - był dość mocno wzburzony. Pojechaliśmy wzdłuż wybrzeża drogą R478. Po drodze minęliśmy Moherowe Klify. jednakże nie one były naszym celem. Może innym razem pokażemy je dzieciom, jak pogoda będzie bardziej sprzyjająca. Niemniej jednak taka pogoda nie przeszkadzała tłumom turystów zwiedzać klify.
jak już wspomniałem pojechaliśmy dalej, do miejscowości Doolin. Tam zatrzymaliśmy się w porcie, z którego wypływają promy na wyspy Arana. Tam zjedliśmy obiad i poszliśmy zobaczyć ocean z bliska.

Było wietrznie, fale rozbijały się o brzeg wyskakując czasem dość wysoko. Pospacerowaliśmy trochę i ruszyliśmy dalej na północ drogą R479 kierując się do naszego celu Ballyvaughan. Droga odbija w lewo na R477 i leci wzdłuż brzegu. Zatrzymywaliśmy się po drodze, gdy coś przykuło naszą uwagę.
Po drodze jest jedna z fajniejszych plaż - Fanore Beach. Gdy tylko zauważyłem znaki na plażę, zacząłem zwalniać. gdy zobaczyłem zjazd i zbliżyłem się do niego, puściłem kierunkowskaz, zacząłem hamować i... odpuściłem sobie. Wjazd na parking do plaży ma ograniczenie 2m wysokości... No trudno. Popatrzeliśmy na plażę z góry i odjechaliśmy.
Ok godziny 16 dotarliśmy do Ballyvaughan. Kierowaliśmy się w stronę przystani. Tą miejscówkę znalazłem na park4night.

Link do park4night
N 53°7’15.6” W -9°8’51.396”
53.121,-9.14761

Poszliśmy na mały spacer. Jednak jak tylko już byliśmy gotowi do wyjścia, to znów zaczęło padać. padało coraz mocniej i w sumie ze spaceru niewiele wyszło. Pochodzilismy trochę po przystani.

Za to noc była pełna wrażeń... Sztorm szalał w najlepsze. Kamperem bujało. Dobrze, że nie było drzew w pobliżu, jedynie spora łajba po naszej prawej :) Wiatr miotał kamperkiem, gwizdał, buczał, huczał, a deszcz dudnił po karoserii. Budziłem się kilka razy. Na szczęście dzieci spały jak susły :)

A nazajutrz...

DSC_0600.JPG
Jeden z wielu punktów widokowych Wild Atlantic Way
Plik ściągnięto 23 raz(y) 153,33 KB

DSC_0605.JPG
Doolin - przystań promowa
Plik ściągnięto 33 raz(y) 210,61 KB

DSC_0606.JPG
Doolin - przystań promowa
Plik ściągnięto 19 raz(y) 214,23 KB

DSC_0607.JPG
Doolin - przystań promowa
Plik ściągnięto 18 raz(y) 159,76 KB

DSC_0616.JPG
Gdzieś na R477
Plik ściągnięto 26 raz(y) 249,01 KB

DSC_0618.JPG
Ale daleko ta droga!
Plik ściągnięto 27 raz(y) 200,96 KB

DSC_0619.JPG
W skałach wypłukanych przez wodę można było znaleźć np odnóża kraba.
Plik ściągnięto 28 raz(y) 454,1 KB

DSC_0624.JPG
Mamy korek. Droga szeroka jak widać - pas szerokości dostawczaka. Albo kołem po środku albo po krawędzi.
Plik ściągnięto 26 raz(y) 198,5 KB

DSC_0623.JPG
Kolejny punkt widokowy
Plik ściągnięto 39 raz(y) 222,04 KB

_________________
Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Mavv 
weteran


Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Lut 2014
Piwa: 68/48
Skąd: Ballina, Irlandia
Wysłany: 2017-02-23, 22:31   

A nazajutrz, gdy dzieci wstały, powiedziałem im, że pojedziemy zwiedzić jaskinię :) Musimy wrócić się do miasteczka, minąć je i dojechać 5km na południe do jaskini.

Po przybyciu na miejsce okazało się, że przyjechały dwa autokary turystów. No i pani poinformowała nas, że muszą najpierw zając się tymi tłumami i wtedy turystami indywidualnymi. Na szczęście taka wycieczka z przewodnikiem nie trwa długo, a wycieczki wchodzą co 20 minut. W międzyczasie poszliśmy zwiedzać dzikie ptaki. Pani powiedziała nam, że jeśli nam się nie śpieszy, to o 12 jest pokaz karmienia ptaków. Było jakieś 10 po jedenastej. Poszliśmy do sklepiku The Farm Shop, gdzie spróbowaliśmy lokalnych serów twardych, lokalnych krówek, tudzież bloków mlecznych zwanych tu fudge. Pychotki. Kupiliśmy dwa kawałki sera (wędzony i z czosnkiem) oraz pudełko z czterema różnymi rodzajami fudge'a - do wyboru przez klienta :) Wzięliśmy czekoladowo-miętowy, czekoladowo-miodowy, czekoladowy i czekoladowo-pomarańczowy :) Mniam!
tak nam minął czas do godziny 12. Udaliśmy się na pokaz karmienia. Na pierwszy ogień poszedł orzeł. Treser mówił, żeby nie wykonywać gwałtownych ruchów, gdy orzeł będzie przelatywał nad głowami. On jest przyzwyczajony do takiej ilości ludzi :) Treser podczas pokazu opowiadał o orle, o jego żywieniu, jak poluje, jak widzi. Niestety nadszedł deszcz. Schowaliśmy się pod zadaszenie, a treser z orłem kontynuowali pokaz. Dla chętnych pan dawał rękawice i mogli potrzymać orła na ręce :) Moja córcia, wielka fanka ptaków, z otwartą buzią i wielkim zadowoleniem obserwowała orła, gdy ten przeleciał dosłownie kilkanaście centymetrów nad nami i usiadł na słupku za nami. To jej spojrzenie i sposób, w jaki patrzała na tego orła, było niesamowite :) Po prostu wielka radość! Dawno jej takiej nie widziałem :) Jednakże jej wielka nieśmiałość nie pozwoliła jej podejść do pana i wziąć orła na rękę. Jak wspomniałem - przegonił nas deszcz. Udaliśmy się pod zadaszenie i wkrótce po orle przyszła pora na sowę. Malutka sowa, sowa Harrego Pottera, jak mówiły dzieci. Treser mówił, że jest lekka i waży nieco więcej niż telefon komórkowy :)
Z racji swojej wagi treserowi nie była potrzebna rękawica. Pod koniec pokazu karmienia sowy przestało padać i obok tresera zrobił się tłum chętnych na potrzymanie na reku tego pięknego ptaka. Próbowałem wysłać córcię, ale ona nie chciała. No trudno. Może innym razem.
Na zakończenie pokazu był jastrząb. Inny treser przyszedł z nim w czapeczce i na początku wyjaśnił, jak należy się zachowywać. Gdy np jastrząb będzie w powietrzu, to nie wolno chodzić, tylko trzeba stać w miejscu, bo jastrząb może nas nie zauważyć i w nas wlecieć robiąc i sobie i nam krzywdę. Po krótkim instruktażu dla nas, zwiedzających, kaptur został zdjęty i jastrząb poleciał w górę. latał może na wysokości kilkudziesięciu metrów szybując i szukając prądów. Po krótkim locie treser wyciągnął wabik w postaci nieżywego ptaszka na sznurku i pokazał nam, jak jastrząb atakuje ptaki w powietrzu. Zaczął kręcić dość szybkie kółka tą przynętą, a jastrząb dość spektakularnie zaatakował z góry. Po kilku nieudanych próbach odpuścił, o czym treser mówił (tłumaczył, że jastrząb widząc, że nie ma szans na posiłek odpuszcza i szuka innej okazji). Po kilku minutach dał mu złapać wabik. Gdy tylko jastrząb przysiadł i zaczął zjadać przynętę, treser wyjął z torby dwie sprawione przepiórki i dał je jastrzębiowi w zamian za przynętę. Widok był ciekawy, jak tylko pierze fruwało, a drapieżnik pożerał swoją ofiarę. treser przepraszał za ten widok, ale mówił, że one tak jedzą. Po posiłku nałożył mu zmowy kaptur.
każdy z ptaków ma nadajnik radiowy. Zeszłego roku tenże jastrząb poleciał sobie i nocował na zamku oddalonym o 42 mile. :) Wrócił na drugi dzień :)

Dzieciom pokaz się podobał, ale był taki moment, że było im zimno i zaczęli marudzić. Na szczęście po pokazie nie musieliśmy długo czekać na wycieczkę z przewodnikiem po jaskini.
jaskinia nie jest długa. Dla zwiedzających wydzielone jest pół kilometra korytarza. Całość jaskini ma chyba jeszcze ok 1 km, nieudostępnione dla turystów.
Podczas zwiedzania na chwilę wyłączają światło, żeby można było poczuć się, jak odkrywcy, gdy im zgasł kaganek lub świeca. Kompletne ciemności. 100% czarność, nie widać absolutnie nic...
Coś o samej jaskini. Została odkryta przez lokalnego farmera, gdy jego pies zaczął kopać dziurę. Dokopał się do sporej jamy. I tak rolnik trochę sam odkrywał. Co ciekawe - przez ponad 30 lat nikomu o tym nie powiedział. Aż któregoś razu, przy kuflu Guinnessa lub szklaneczce whisky opowiedział o tym. Usłyszało to kilku studentów z Wielkiej Brytanii, którzy akurat badali tutejsze góry. Zaciekawiła ich opowieść farmera i tak sprawa się nagłośniła. Na tym płaskowyżu znajduje się ponad sto różnych jaskiń, jednak tylko dwie są dostępne dla zwiedzających - Ailwee Cave i Doolin Cave. Więcej nie będę zdradzał, bo może ktoś zechce odwiedzić ten rejon - nie będę wszystkiego mówił :)

Tak nam minął poranek i popołudnie. Po jaskini już udaliśmy się w stronę domu jadać już tylko trochę wzdłuż wybrzeża i odbijając potem na autostradę M18 w stronę domu.

Dzieci zadowolone, syn nawet chciałby pojechać na 10 tygodni wzdłuż wybrzeża atlantyckiego, tak mu się podobało :) Cieszyli się z odkrywania, z widoków, fal na oceanie. Wszystko im się podobało. Teraz tylko szukać następnej okazji :)

DSC_0627.JPG
Łajba na parkingu :) Przystań Ballyvaughan
Plik ściągnięto 18 raz(y) 171,71 KB

DSC_0626.JPG
Czy ktoś wie, jak się łapie ryby w te klatki? Pięknie pachniało rybą :)
Plik ściągnięto 23 raz(y) 166,39 KB

DSC_0638.JPG
Wejście do ptactwa
Plik ściągnięto 21 raz(y) 226,54 KB

DSC_0633.JPG
Z tą sową było nam dane się spotkać na pokazie
Plik ściągnięto 17 raz(y) 308,2 KB

DSC_0642.JPG
Orzeł
Plik ściągnięto 31 raz(y) 276 KB

DSC_0650.JPG
Widok z parkingu przy jaskini na dół. te jeziorka to zalane łąki po sztormie
Plik ściągnięto 18 raz(y) 234,19 KB

DSC_0652.JPG
MadMobil w promieniach słońca ;)
Plik ściągnięto 25 raz(y) 175,88 KB

DSC_0657.JPG
W jaskini
Plik ściągnięto 25 raz(y) 119,17 KB

DSC_0648.JPG
Już po deszczu. Z podestu dla gości musieliśmy iść pod dach
Plik ściągnięto 21 raz(y) 242,45 KB

_________________
Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
krzlac 
Kombatant


Twój sprzęt: EBAC Traveler na Boxerze L3H2 2,2 120KM
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 13 Paź 2011
Piwa: 98/5
Skąd: Gowarzewo k/Poznania
Wysłany: 2017-02-24, 08:37   

Mavv napisał/a:
Czy ktoś wie, jak się łapie ryby w te klatki?


W te klatki to się łapie raczej kraby a nie ryby. Kawałek ryby wkłada się do środka, rzuca klatkę do wody na jakiś czas, krab wchodzi do klatki zwabiony mięsem ryby i już nie może z niej wyjść. Przyjrzyj się konstrukcji klatki - działanie proste.
_________________
WYPRAWY NIE TYLKO WĘDKARSKIE
http://www.wilex.com.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
wsnj 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: Rapido 983DF
Nazwa załogi: Team Ohana
Dołączył: 18 Lis 2015
Piwa: 23/5
Skąd: Monachium
Wysłany: 2017-02-24, 09:14   

krzlac napisał/a:
Mavv napisał/a:
Czy ktoś wie, jak się łapie ryby w te klatki?


W te klatki to się łapie raczej kraby a nie ryby. Kawałek ryby wkłada się do środka, rzuca klatkę do wody na jakiś czas, krab wchodzi do klatki zwabiony mięsem ryby i już nie może z niej wyjść. Przyjrzyj się konstrukcji klatki - działanie proste.


Dokladnie... nie widze dokladnie rozmiarow 'oczek' ale moga to byc kratki na kraby albo tez na krewetki - uzywalem takie w Vancouver. :spoko
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
krzlac 
Kombatant


Twój sprzęt: EBAC Traveler na Boxerze L3H2 2,2 120KM
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 13 Paź 2011
Piwa: 98/5
Skąd: Gowarzewo k/Poznania
Wysłany: 2017-02-24, 10:41   

wsnj napisał/a:
na kraby albo tez na krewetki


Te co łażą (po dnie) nie pływają - te klateczki zapraszają.
_________________
WYPRAWY NIE TYLKO WĘDKARSKIE
http://www.wilex.com.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Mavv 
weteran


Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Lut 2014
Piwa: 68/48
Skąd: Ballina, Irlandia
Wysłany: 2017-02-24, 11:28   

Rzeczywiście, w środku jest siatka działająca jak zaworek zwrotny. Dziekuję za uświadomienie mnie :oops: :)
_________________
Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Mavv 
weteran


Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Lut 2014
Piwa: 68/48
Skąd: Ballina, Irlandia
Wysłany: 2017-04-21, 23:20   

Dwa dni nad Atlantykiem

Mieliśmy ostatnio sporo na głowach, do tego zamiast spędzić święta wielkanocne rodzinnie, ja musiałem być w pracy. Ale zaraz po świętach, we wtorek i w środę, miałem wolne, dzieci mają przerwę świąteczną; tym oto sposobem postanowiliśmy wyskoczyć na dwa dni. Braliśmy pod uwagę kilka różnych miejsc, ale podjęliśmy decyzję, że nie będziemy jechać wielu kilometrów, lecz posiedzieć gdzieś w fajnym miejscu. I tak postanowiliśmy skoczyć nad ocean szlakiem Wild Atlantic Way. Wybraliśmy kierunek Lahinch. Ta miejscowość jest od nas oddalona o 100 km.

Koło południa wyruszyliśmy w drogę. Po 13 byliśmy na miejscu. Żona zabrała się za pichcenie, a ja z dziećmi poszedłem na plac zabaw przy parkingu. No właśnie - parking. Parking w Lahinch ma 5 czy 6 miejsc wydzielonych dla kamperów. Są one umieszczone zaraz po przekroczeniu bramy po lewej i prawej. Wjechaliśmy na parking. Owe miejsca były wolne, na jednym stał kamper. Ale postanowiłem pojechać kawałek dalej, bo zauważyłem zaparkowanego starego VW ze sztywnym dachem. Był on na drugiej części parkingu, gdzie dostęp był tylko dla pojazdów do 2m wysokości. No ale barierka była otwarta, na nowej części tegoż parkingu zauważyłem zaparkowanego kampera. Pojechaliśmy tam. Zajęliśmy miejsce przy wspomnianym placu zabaw.


Widok z placu zabaw. W tle wspomniany kamper połintegra, za nim integra, nasz późniejszy sąsiad.

Poszedłem kupić bilet parkingowy. Cena przyzwoita - 2 euro za 3 godziny lub 4 euro za 10 godzin. Parking płatny od 10 do 19. Kupiłem za 4 euro. Po chwili przyszedł do nas pewien pan. Przedstawił się jako budowlaniec i powiedział nam, że barierka 2m jest otwarta tylko i wyłącznie dla maszyn budowlanych, które pracują nieopodal i że o 16 ja zamyka. Taką też informację przekazaliśmy dla tego kampera integry, widocznego powyżej. Podjechał obok i się spytał, czy można zaparkować.
Z tym parkingiem mam jeszcze jedną historię. Zabawną :)
Gdy żona skończyła obiad, a dzieci wróciły z mokrymi butami znad wody, podszedł do nas parkingowy. Poinformował nas, że nie powinno nas być na tym parkingu, bo jest tu limit wysokości do 2m. Odpowiedziałem mu, że pewien budowlaniec powiedział nam, że możemy tu zostać do 16, a pan parkingowy od razu do mnie, że to on jest tu parkingowym a nie budowlaniec. Zabrzmiało groźnie, ale pan był miły i uśmiechnięty. Był zadowolony, że mamy bilet i prawdopodobnie to nas uratowało, bo moglibyśmy pewnie wyhaczyć mandat. Z drugiej strony znając irlandzki sposób bycia i myślenia, wiedziałem, że nic nie będzie ;) I tak od słowa do słowa, a rozmowa trwała kilka minut i była przyjemna, zanim zjedliśmy, wyjechaliśmy z tego parkingu na miejsce dla kamperów. Pan parkingowy (traffic warden) czekał na nas i pomagał nam zaparkować. Na znakach jest też informacja, że nie wolno zostawać na noc. Ale pan powiedział, że jego o 19 już nie będzie i ,ze zrobimy, co chcemy :) Uśmiechnął się i poszedł dalej sprawdzać bilety :) A my zasiedlismy do obiadu.


Zaparkowaliśmy na miejscu dla kamperów, obok nasz sąsiad :)


Widok na kawałek plaży.

Ta miejscowość jest bardzo popularna wśród surferów, jest tu kilka szkół i wypożyczalnia sprzętu. Surfuja niemal cały rok. Oprócz tego plaża jest piaszczysta i przyciąga mnóstwo turystów, gdy to w Irlandii wyjdzie słońce:) Można tu naprawdę się zrelaksować. Dla wielbicieli owoców morza można sobie kupić małe morskie ślimaczki w papierowej torbie, solone i do wyjmowania z muszelek jest jakaś igła :)
Dla nas o taki relaks właśnie chodziło.
Po obiedzie, plazowaniu i spacerze poszliśmy na lody. W samym Lahinch jest kilka knajpek, pubów i kawiarenek. Każdy coś znajdzie dla siebie.


Wspomniane maszyny robiły wzmocnienia plaży. Podczas ostatnich huraganów miasteczko było trochę zalane. Wielkie wywrotki przywoziły głazy, które koparki układały.

Po południu zaczął się przypływ. Efekt niesamowity, gdy na naszych oczach plaża robi się coraz mniejsza. Co ktoraś fala po prostu sięga dalej i dalej, kradnąc kawałek lądu. Po kolacji poszliśmy zobaczyć, jak wygląda plaża..


Jaka plaża?!?!?! Zdjęcie zrobione z tych samych schodów, co są na zdjęciu powyżej.

Fale delikatnie rozbijały się o kamienie :) Wróciliśmy do kampera. Szum fal i odgłos rozbijania się o kamienie działał niezwykle kojąco :) Po takim wspaniałym dniu aż przyjemnie było się wtulić w poduszkę i zasnąć :)


Jak tu mieć suche ubranie :)


Hop siup!


Kamyczki prosto z kamieniołomu :)

A na drugi dzień...
CDN
_________________
Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
Ostatnio zmieniony przez Mavv 2018-02-11, 23:25, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
toscaner 
Kombatant
vanlife na pełny etat www.toscaner.com


Twój sprzęt: ToscaVan - Black Panther
Nazwa załogi: Toscaner & VanElla
Pomógł: 15 razy
Dołączył: 03 Lis 2013
Piwa: 238/267
Skąd: Honolulu, Prypeć
Wysłany: 2017-04-22, 11:39   

Taki szum fal to super sprawa. Spędziłem setki nocy przy samej plaży. Od szumu fal chyba jestem już uzależniony :ok
_________________
Toscaner
Blog: Toscaner.com
Youtube: Toscaner Vanlife
Budowa domka ze złomka
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
leszekk 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: DUCATO 2.8 idTD WEINSBERG Komet 2000r
Nazwa załogi: Komet
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 22 Gru 2014
Piwa: 2/11
Skąd: Irlandia- Ballylynan
Wysłany: 2017-04-22, 11:51   

Fajna relacja , brawo, ja chronicznie cierpię na brak czasu aleee też może się spotkamy .Pozdrawiam :lol:
_________________
LEGOL971
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Mavv 
weteran


Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Lut 2014
Piwa: 68/48
Skąd: Ballina, Irlandia
Wysłany: 2017-04-22, 23:08   

toscaner napisał/a:
Taki szum fal to super sprawa. Spędziłem setki nocy przy samej plaży. Od szumu fal chyba jestem już uzależniony :ok


Ale takie uzależnienie jest zupełnie nieszkodliwe :) :spoko
_________________
Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Mavv 
weteran


Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Lut 2014
Piwa: 68/48
Skąd: Ballina, Irlandia
Wysłany: 2017-04-22, 23:58   

...a na drugi dzień...

Wstaliśmy i zrobiliśmy sobie kawkę :) Szum oceanu niestety zaczął być zakłócany przez ruch samochodów - a to ciężarówki z głazami a to auta na parkingu.
O 10 postanowiliśmy pojechać kawałek dalej szlakiem Wild Atlantic Way do miejscowości Liscannor. W lutym jechałem tą trasą i znalazłem jedną z wielu fajnych i spokojnych miejscówek. Kilkanaście miejsc parkingowych z widokiem na ocean :) Raptem niecałe 8km od Lahinch.

52.932771, -9.423738

Można sobie pooglądać lub spojrzeć ludzikiem Street View :)

Z tego miejsca widać było kolorową zabudowę Lahinch :) Przez chwilę byliśmy jedynym samochodem na tym parkingu. Gdy rozłożyliśmy stolik i zaczęliśmy szykować śniadanie, to minął nas jakiś miejscowy rolnik. Chwilę potem podjechał kamperek i stanął na końcu parkingu i ustawił się przodem do oceanu. Nie wychodził z środka. Widziałem tylko, że poszedł do tyłu i usiadł w "przedziale kolejowym" :) Kilkanaście minut później podjechał kolejny kamper, na niemieckich numerach. Ale postał może z minutę, zawrócił i pojechał.
Niestety pogoda nie była już tak fajna jak dzień wcześniej. Niebo było zachmurzone i wiał lekki, ale chłodnawy wiaterek. Pomimo tego śniadanie smakowało wyśmienicie :)
:kamp

Po śniadaniu poszliśmy połazić po kamieniach.


Nasz kamperek i sąsiad :)

Niby same skały, ale można było znaleźć kilka fajnych rzeczy i zaobserwować ciekawe zjawiska. Np pokazaliśmy dzieciom naturalne i czasem niebezpieczne baseny - czyli duża półka skalna z kanałami, którym podczas przypływu wpływa woda. W zakamarkach stała woda. Albo oglądaliśmy różne rodzaje traw morskich, ślimaków czy małży.





Na zdjęciach widać dwa kolory skał - szare i brązowe. te szare to naturalny kolor skał. Natomiast te brązowe, bliżej wody, to skały pokryte milionami skorupiaków, a raczej ich pozostałościami. Tworzyły one bardzo chropowatą i nie śliską powierzchnię.


Tu oglądamy ukwiały - po dotknięciu próbowały złapać palec, myśląc, że to jedzenie :)

Ale co przykuło najbardziej naszą uwagę, to krewetki! :Bojesie: W jednym z takich basenów zauważyliśmy niemal przezroczyste, malutkie, może max 3-centymetrowe krewetki. Widać było, że są odważne. My obserwowaliśmy je, a one nas :) Żona z ciekawości włożyła palec do wody, a jedna z krewetek z ciekawości podpłynęła do jej palca :) I była bardzo ciekawa tego dziwadła, a jednocześnie strasznie były wystraszona. Jakikolwiek gwałtowny ruch powodował natychmiastową ucieczkę od "badanego" palca o kilka centymetrów :) I tak z krewetką spędziliśmy może z 10 minut :)



Oprócz krewetek nieco poniżej po dnie spacerowały sobie chyba raki pustelniki - taki krab z muszlą na grzbiecie. Dzieci były mega zachwycone! Przypomniało im się, jak podobne raczki łapały w Dunkierce na plaży :)
Do tego jeszcze gdzieś między kamieniami córka znalazła skorupę kraba.

Po powrocie do kamperka i ochłonięciu postanowiliśmy ruszyć dalej w stronę północną. Zbliżała się pora obiadowa :) A obiad chcieliśmy zjeść w innym miejscu, też z widokiem na ocean :)

No to jedziemy!

CDN
_________________
Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
Ostatnio zmieniony przez Mavv 2018-02-11, 23:29, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***