 |
|
Sylwester sprzed lat |
Autor |
Wiadomość |
łoś
Kombatant szary stary łoś
Twój sprzęt: złom hymer eriba 544 87'
Nazwa załogi: łoś
Pomógł: 2 razy Dołączył: 26 Gru 2009 Piwa: 79/24
|
Wysłany: 2013-12-28, 01:54 Sylwester sprzed lat
|
|
|
Tak sobie pomyślałem, by odświeżyć przygody sylwestrowe z przed lat.
Ja pamiętam Sylwestra z 1979r.
Początek zimy stulecia.
Inne też pamiętam.
Powspominajmy. |
|
|
|
 |
StasioiJola
Kombatant

Twój sprzęt: Fiat Bürstner
Nazwa załogi: StasioiJola
Pomógł: 12 razy Dołączył: 25 Lip 2008 Piwa: 81/283 Skąd: Gąbin
|
Wysłany: 2013-12-28, 18:34
|
|
|
Jeden z pierwszych naszych Sylwestrów z Jolusią. Pamiętam, były takie zaspy że musiałem żonkę na barana przenosić - ale sie było młodym i jeszcze sił nie brakowało!! A mieliśmy Sylwester na sali gimnastycznej w szkole do której obydwoje chodziliśmy -same miłe wspomnienia W Gąbinie na sylwestra w remizie OSP - orkiestra dobiła na 24-tą - bo ich strażacy przywieżli swoim samochodem z napędem 4x4, Wszystkie drogi zasypane -autobusy nie chodziły tak że 3-go stycznia do pracy nie dojechałem!!A i wtedy przez dwa tygodnie chodziłem zamiast do pracy to na akcje ,,odsnieżanie!! |
_________________
 |
|
|
|
 |
kalinin
weteran mirek@kalinin.pl
Twój sprzęt: Laika Kreos 4012
Nazwa załogi: Kalinka
Pomógł: 3 razy Dołączył: 14 Sty 2007 Piwa: 400/481 Skąd: Jedlińsk k/Radomia
|
Wysłany: 2013-12-28, 20:13
|
|
|
Moj pierwszy Sylwester w 1969 roku spędzałem na prywatce u kolegi, ktory mieszkał na parterze klatki naszego bloku. Miałem 18 lat i wydawało się, że jestem dorosły, ale tak nie uwaźała moja Mama, która kazała mi wrocić do domu najpoźniej o 23. Poźniej , latami smiejac sie wypominałem Jej to " wychowawcze faux pas" |
_________________ Rozum przychodzi z wiekiem, najczęściej jest to wieko trumny. |
|
|
|
 |
łoś
Kombatant szary stary łoś
Twój sprzęt: złom hymer eriba 544 87'
Nazwa załogi: łoś
Pomógł: 2 razy Dołączył: 26 Gru 2009 Piwa: 79/24
|
Wysłany: 2013-12-28, 22:19
|
|
|
To będzie chyba najbardziej zapamiętany sylwester ze wszystkich i z konsekwencjami.
Wiem, że już tą historię opisywałem tu na forum, ale ją przypomnę.
Plan był taki.
Z Płońska pojechać do Wa-wy, później do Wyszkowa, do szwagrów na sylwestra.
Dojechałem do domu mamy na Grochowie w Wa-wie. Zaczynał padać śnieg.
Z kilku powodów moi kochani dziadkowie w ten dzień zostali bez jedzenia.
Po godzinie mama uszykowała kolację dla chorych dziadków mieszkających w Śródmieściu.
Wyjeżdżając już widziałem. że jest nie wesoło.
Dalej widziałem już ludzi klękających na przystankach i proszących o zabranie.
Tak zorientowałem się, że komunikacja już nie działa. Ja swoim maluszkiem 126p parłem do przodu.
Dotarłem do dziadków, pobyłem z nimi chwilę i postanowiłem wrócić. Nie zdawałem sobie sprawy z narastającego zagrożenia z powodu ciągłych opadów śniegu.
Sytuacja już była dramatyczna, bo wracając widziałem pozostawiane samochody po drodze.
Udało mi się mimo wszystko wrócić do matki i tak spędzić Sylwestra.
Ta opowieść ma ciąg dalszy związany z tą zimą.
W lutym mojej babci się zmarło. Jej życzeniem było pochowanie w rodzinnej wsi.
Okazało się, że ostatni odcinek drogi był odkopany przed godziną naszego przyjazdu.
Jechaliśmy z konduktem w tunelach ze śniegu.
Po pogrzebie zobaczyłem coś nie samowitego.
Wieś mlekiem, nie miodem płynącą. Mleko było wszędzie, w wannach baliach i we wszystkich możliwych pojemnikach.
|
|
|
|
 |
Witold Cherubin
weteran

Twój sprzęt: SEA/ELNAGH - Fiat Ducato 2,3 TD
Nazwa załogi: włóczykije
Pomógł: 7 razy Dołączył: 14 Mar 2007 Piwa: 81/48 Skąd: Warszawa-Międzylesie
|
Wysłany: 2013-12-28, 22:27
|
|
|
łoś napisał/a: | Ja pamiętam Sylwestra z 1979r. |
Łosiu, wywołałeś u mnie wspomnienia, bo ja też pamiętam tego Sylwestra.
Byliśmy wtedy umówieni z przyjaciółmi na prywatkę (4 pary) i około 20 chciałem ruszyć z Mokotowa na Bródno.
Niestety okazało się to niemożliwe, wszystko było zasypane śniegiem i nie było mowy o dojechaniu własnym samochodem, ani komunikacją publiczną.
Zostaliśmy w domu i rano wraz z sąsiadami pracowicie odkopywaliśmy z ogromnych zasp swoje samochody.
Ale na tym nie koniec moich wspomnień z tego Sylwestra i powitania Nowego Roku.
Wieczorem zadzwonił do mnie mój szef, który mieszkał w pobliżu i poprosił, żebym do niego przyszedł, bo jest bardzo trudna sytuacja w warszawskich elektrociepłowniach.
Ze względu na duże opady śniegu opóźniały się dostawy węgla z kopalń, który zresztą zamarzał w wagonach, a na domiar złego zamarzły hałdy węgla zgromadzonego w elektrociepłowniach i zamarzły urządzenia rozładunkowe.
Groziło to zatrzymaniem wszystkich elektrociepłowni i trzeba było szybko podjąć jakieś działania, żeby nie dopuścić do zamarznięcia sieci ciepłowniczej i braku ogrzewania i ciepłej wody praktycznie w całej Warszawie.
Siedzieliśmy we dwóch i nie bardzo wiedzieliśmy jak można zapobiec tej katastrofie. Łączyliśmy się z kolegami pracującymi w elektrociepłowniach, ale oni byli też przerażeni tą sytuacją i też nie bardzo umieli coś wymyślić.
Powiedzieli nam, że kończy się im zapas węgla w zasobnikach przy kotłach parowych i jak w ciągu kilkunastu godzin nie będzie dostawy paliwa, to elektrociepłownie staną.
Po otrzymaniu takiej hiobowej wiadomości Szef wyciągnął jakiegoś ruskiego szampana, no bo przecież "na frasunek dobry trunek", a poza tym to przecież Nowy Rok.
I tak smętnie sącząc bąbelki, nagle przyszło na nas olśnienie.
Przecież w Elektrociepłowni Siekierki są kotły opalane mazutem (ciężkim olejem opałowym) więc można wykorzystać je do rozmrożenia urządzeń rozładunkowych i hałd węgla na placu węglowym.
Trzeba tylko z rafinerii w Płocku dostarczyć odpowiednią ilość mazutu i sytuacja będzie uratowana.
No tak, ale jak dostarczyć płynny mazut z Płocka do Warszawy?
Przecież przy tak silnym mrozie mazut w cysternach będzie tak gęsty, że nie będzie go można przepompować, a ogrzewanie elektryczne jest za mało wydajne.
I tu nasza dwuosobowa burza mózgów przyniosła efekt.
Podczas gorączkowej dyskusji któryś z nas powiedział, że do Warszawy dojedzie mazut o konsystencji asfaltu. Zaraz, zaraz asfaltu ?
No to jest ratunek, trzeba tylko do transportu mazutu wykorzystać asfalciarki, które są wyposażone w paleniska stale podgrzewające zawartość cystern.
No i zaczęło się telefonowanie do tzw. "decydentów" o wydanie stosownych poleceń i wykorzystanie wszystkich dostępnych asfalciarek do transportu mazutu.
Po kilku godzinach napięcia dostaliśmy informację, że pierwszy transport mazutu już jedzie do Warszawy.
Uff, odetchnęliśmy z ulgą i z radości obaliliśmy jeszcze jedną butelczynę dobrego gruzińskiego wina.
Tak wspominam pamiętnego Sylwestra i początek "zimy stulecia".
Pozdrawiam |
_________________ Witek |
|
|
|
 |
martini44
Kombatant

Pomógł: 11 razy Dołączył: 08 Paź 2010 Piwa: 72/171 Skąd: Mysłowice
|
Wysłany: 2013-12-29, 09:32
|
|
|
ja to ogólnie z sylwestrów pamiętam tylko początek imprezy |
_________________ możesz ufać i liczyć na innych ale przede wszystkim ufaj i licz na siebie |
|
|
|
 |
CORONAVIRUS
Kombatant fan SAN ESCOBAR

Twój sprzęt: IVECO DAILY III
Nazwa załogi: BRAK
Pomógł: 12 razy Dołączył: 21 Sie 2011 Piwa: 566/755 Skąd: z Rumi przez jedno i
|
Wysłany: 2013-12-29, 11:29
|
|
|
Dziś jestem już starym koniem ale tego sylwka pamiętam jak by to było wczoraj … miałem chyba z 10 lat …
Mieszkaliśmy pod Gorzowem Wielkopolskim , moi rodzice , właściciele pięknego fiata 125p , jak co roku spędzali Sylwka ze swoimi znajomymi mieszkającymi w jednej z wiosek koło Gostynia .
Tym razem wypadło na imprezę właśnie u nich …. Pojechaliśmy tam dwa dni wcześniej … była z nami jeszcze moja siostra mająca wtedy 5 lat .
W tamtą stronę nie było łatwo , zawiane drogi na której znaleźliśmy przejechanego zająca …oczywiście zabraliśmy go ze sobą ale po dniu kruszenia na balkonie okazało się , ze biedaczyna przymarzła do tej drogi i jak wylądowała w bagażniku to nie miała jakis tam ważnych do obróbki narządów …przymarzły do drogi i tam zostały .
Śniegu przybywało , w TV straszyli , więc rozsądni rodzice postanowili w Sylwestra rano odtrąbić odwrót i po śniadaniu wracać do domu …. Kilka kilometrów do Gostynia pokonaliśmy w 4 h , tam fiat zgasł i już nie chciał odpalić …. Zamarzło paliwo , filtry i nie pomogły suszarki do włosów na stacji benzynowej , gorące kąpiele w wodzie z czajnika …. Nie pomogło też holowanie dookoła stacji , zaszkodziło błotnikowi , który wylądował na ciężarówce ….
Auto zamarzło …. Na dworze zawierucha , ciemno …. Żadnych hoteli …. Nie wiem jakim cudem ale znalazł się facet , taksówkarz , który odważył się zapakować nas do auta i jechać …
Nie byle jakie to auto było , WARSZAWA 223 , gość był młody i z fantazją , zabrał ze sobą swoją dziewczynę a mi przypadło miejsce między nimi na przedniej kanapie ….trzyosobowej kanapie . Było mi nawet i przyjemnie , nie powiem ....
Pamiętam te zegary na wysokości mojej głowy , pamiętam jak w jedynej stacji na długich dzwonili na punkt 24-tą …. Życzenia w aucie w czasie jazdy …. Ale to nic takiego .
Gość co pewien czas krzyczał „ trzymajcie się !!!” …. Krzyczał jak widział zaspę przez którą musiał się przebić by nie stanąć na dobre , pamiętam ten śnieg przelatujący nad dachem …. Miałem 10 lat , takich sytuacji się nie zapomina …. Dziś , nie wiem czy to było rozsądne …w razie wpadki do rowu odnaleźli by nas po kilku dniach .
Dojechaliśmy po trzeciej w nocy …. Gość z dziewczyną zjedli jajecznicę na boczku , wsiedli do fury i pojechali do domu ….
Już wtedy wiedziałem , że zima na drodze to nic dobrego … zostało mi do dziś .
Ojciec po fiata pojechał 3 tygodnie później ... odpalił za pierwszym razem |
|
|
|
 |
Tadeusz
Administrator CamperPapa

Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1595/2326 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2013-12-29, 17:50
|
|
|
Pamiętam tę zimę stulecia dokładnie a noc sylwestrową szczególnie. 31 grudnia padał deszcz. Po zaopadnięciu zmroku nadal padał. Gdy o północy postanowiliśmy wyjść z domku do ogrodu, by z sąsiadami wypić szampana, spotkała nas niespodzianka. Deszcz nadal padał ale zamarzał w mgnieniu oka.
Ze schodków, a było ich cztery, nie zeszliśmy lecz zjechaliśmy lądując na pokrytym lodem trawniku.
Trudno było nawet wstać i wrócić do domu. Nogi się rozjeżdżały i jedynie na czworakach były jakieś szanse.
Wiem, zaraz niektórzy z Was, gagatki jedne, skomentujecie to odpowiednio, sugerując nadużycie napitków i obniżenie zdolności ruchowych moich i mych przyjaciół, ale nic z tego, my naprawdę byliśmy w przyzwoitym stanie technicznym.
Około godziny 1.oo zaczął padać śnieg i nie przestał przez najbliższych wiele dni i nocy.
Mieszkaliśmy w małym służbowym domku nauczycielskim, gdzie paliliśmy koksem. Musieliśmy zatem codziennie schodzić do piwnicy po opał schodami obok domku. To było nieszczęście! Śnieg wciąż zasypywał tę ponad dwumetrową dziurę w ziemi, a my ją nieustannie odśnieżaliśmy. Tony tego białego dobra wtedy przerzucaliśmy.
Ale jak pięknie było!
Bielutko, czyściutko, wszędzie czapy śniegowe, autobusy zasypane po dach.
To wtedy zakochałem się w śnieżnych zimach i do dziś mi nie przeszło. |
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
 |
|
|
|
 |
makdrajwer
weteran Artur,Ola,Zosia,Zuzia

Twój sprzęt: Bezdomny
Pomógł: 9 razy Dołączył: 29 Maj 2011 Piwa: 50/75 Skąd: Bielsko-Biała
|
Wysłany: 2013-12-29, 18:29
|
|
|
Tak czytam Wasze mrożące krew w żyłach wspomnienia ( w tą zime się urodziłem ) i myśle że następne pokolenie będzie pisało tak :
Pamiętny sylwester . Padł mi interenet / bateria w komórce . Przez to niewygooglowałem kiedy jest sylwester, jak sie ubiera buty, jak dojechać na impreze, nie mogłem kupić szampana bo nie miałem aplikacji otwierającej mój portfel i nawet nie mogłem poproić o pomoc znajomych na facebooku ... Na drugi dzień umarłem z głodu bo aplikacja mi nie przypomniała o jedzeniu ... |
_________________ keep calm and dance
 |
|
|
|
 |
Witold Cherubin
weteran

Twój sprzęt: SEA/ELNAGH - Fiat Ducato 2,3 TD
Nazwa załogi: włóczykije
Pomógł: 7 razy Dołączył: 14 Mar 2007 Piwa: 81/48 Skąd: Warszawa-Międzylesie
|
Wysłany: 2013-12-29, 19:23
|
|
|
makdrajwer napisał/a: | Padł mi interenet / bateria w komórce . Przez to niewygooglowałem kiedy jest sylwester, jak sie ubiera buty, jak dojechać na impreze, nie mogłem kupić szampana bo nie miałem aplikacji otwierającej mój portfel i nawet nie mogłem poprosić o pomoc znajomych na facebooku ... Na drugi dzień umarłem z głodu bo aplikacja mi nie przypomniała o jedzeniu ...
|
Nie bądź takim katastrofistą, trzeba wierzyć w Opatrzność i polegać na instynkcie samozachowawczym, facebook można sobie darować i wujka Google też, ale bez dostępu do internetu rzeczywiście będzie coraz trudniej bawić się na sylwestrowym balu.
Pozdrawiam niemal noworocznie |
_________________ Witek |
|
|
|
 |
zbyszekwoj
Kombatant

Twój sprzęt: Rapido 707F
Pomógł: 5 razy Dołączył: 24 Kwi 2013 Piwa: 330/226 Skąd: Lublin
|
Wysłany: 2013-12-29, 19:40
|
|
|
Też spędzałem tego Sylwestra w siedzibie Wyższej Szkole Rolniczj ,póżniejszej Akademi Rolniczej,obecnie Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.Niektórzy goście dotarli grubo po północy. |
|
|
|
 |
ekosmak.dabrowska
weteran

Twój sprzęt: Ford Transit 94' Rimor
Nazwa załogi: Dziubki
Pomógł: 2 razy Dołączył: 18 Sty 2009 Piwa: 26/111 Skąd: toruń
|
Wysłany: 2013-12-29, 20:01
|
|
|
Tadeusz napisał/a: | Bielutko, czyściutko, wszędzie czapy śniegowe, autobusy zasypane po dach.
To wtedy zakochałem się w śnieżnych zimach i do dziś mi nie przeszło. |
Tadziu czuję lekutki sarkazm |
_________________ Jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga to opowiedz Mu
o swoich planach |
|
|
|
 |
Dziabong
weteran

Twój sprzęt: Dziabong
Nazwa załogi: Dziabongi
Pomógł: 3 razy Dołączył: 15 Lis 2008 Piwa: 16/89 Skąd: Dziabongowo
|
Wysłany: 2013-12-29, 20:21
|
|
|
Nam wtedy wysiadło ogrzewanie w domu |
_________________
 |
|
|
|
 |
Tadeusz
Administrator CamperPapa

Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1595/2326 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2013-12-29, 20:46
|
|
|
ekosmak.dabrowska napisał/a: | Tadziu czuję lekutki sarkazm |
Darku, ja naprawdę lubię warunki, które można uznać za trudne i uciążliwe, niechciane, ale można takie warunki przyjąć inaczej - jako wyzwanie, okazję do działania. Można również zauważyć piękno które ta nieokielznana przyroda nam niesie, cieszy oczy i raduje dusze.
To tak jak sztorm dla żeglarza. Jeśli nie jest to kataklizm nie dający szans łódce a tylko bardzo trudne warunki dające szansę sprawdzenia się jako żeglarz i jako człowiek, to jest to zrządzenie losu w sumie pozytywne.
O tamtej zimie mógłbym opowiadać bardzo długo i jeśli tego nie uczynię to tylko dlatego, żeby nie zanudzać, ale jeden epizod warto przytoczyć.
Po Nowym Roku młodzież wracała do szkół. Byłem wówczas nauczycielem XXV Liceum Ogólnokształcącego w Warszawie-Falenicy. Mieszkałem na Trakcie Lubelskim który był zasypany śniegiem całkowicie, Nawet samochody pozostawione w zaspach nadal pod nimi tkwiły zupełnie niewidoczne. Obowiązek nakazywał jednak stawić się do pracy, bo co pomyśli młodzież o takim "psorze" dla którego śniegi stanowią przeszkodę nie do przeskoczenia?
Lazłem tedy przez zaspy, śniegi dziewicze, poty zalewały mi oczy. Nie było szansy na Wale Miedzeszyńskim, również nieprzejezdnym. Pozostało mi tylko dotarcie do Międzylesia biegnącą przez pola ( wówczas tam prawie nie było zabudowy) ulicą Zwoleńską. Mój Boże!, cóżem się napocił i nacierpiał zanim dotarłem do stacji.
Potem jeszcze przedzieranie się ze stacji w Falenicy do szkoły na ulicy Halnej i...radośnie wczołguję się do kochanej budy. Sił na wkroczenie z dumnie podniesionym czołem już nie miałem.
Stoję w hallu, pustym, cichym i nawet nie mam komu powiedzieć: dzień dobry.
Tego dnia dotarło do szkoły, oprócz dyrektora, czworo pedagogów i kilkanaścioro uczniów.
Fajny to był dzień, bo młodzież podjęła incjatywę polonistki, p. Ewy Bryll, żony Ernesta Brylla i w oparciu o jego teksty z pastorałki "Po górach, po chmurach" uczniowie i grono "psorów" urządziło przedstawienie ad hoc.
Dla mnie są to wzruszające wspomnienia, bo byłem młody ( leciał mi dopiero 34 roczek) i młodzież była fantastyczna.
Nie, nie! Wcale na dzisiejszą młodzież nie narzekam!
Ale ja jestem stary. |
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
 |
|
|
|
 |
ekosmak.dabrowska
weteran

Twój sprzęt: Ford Transit 94' Rimor
Nazwa załogi: Dziubki
Pomógł: 2 razy Dołączył: 18 Sty 2009 Piwa: 26/111 Skąd: toruń
|
Wysłany: 2013-12-29, 21:07
|
|
|
Tadeusz napisał/a: |
ekosmak.dabrowska napisał/a:
Tadziu czuję lekutki sarkazm |
Wiem, z mojej strony też sarkazmem powiało.
Ja lubię zimowe widoczki za oknem, kiedy w domu ciepło.
Ale jak o 6 rano szyby skrobię. Potem na pług z gminy czekam godzinkę
A przyjeżdża za dwie ? itd....
Upieram się w poglądzie: Nie cierpię zimy.
Wiosnę, lato, jesień, kamperkiem kocham. Ale zimą? Tylko na narty. |
_________________ Jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga to opowiedz Mu
o swoich planach |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|