 |
|
Przedwczesne wakacje - wiosenna Grecja, Turcja i coś jeszcze |
Autor |
Wiadomość |
darkowski
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Ford Transit Roller '82
Nazwa załogi: A.K.I.D.
Dołączył: 21 Cze 2012 Piwa: 35/3 Skąd: Radom
|
Wysłany: 2014-05-30, 10:29 Przedwczesne wakacje - wiosenna Grecja, Turcja i coś jeszcze
|
|
|
Wakacje 2014 planowaliśmy od dawna. Bardzo chcieliśmy wreszcie zwiedzić Ukrainę i Krym. W związku z tym, że taki wyjazd związany jest z długą trasą do przejechania postanowiliśmy, że tym razem weźmiemy urlop dłuższy niż zwykle. Planowaliśmy, że tym razem wydłużymy wyjazd ze standardowych 2 do 3 tygodni. Ponieważ zarówno ja jak i żona pracujemy w prywatnych firmach, od poprzednich wakacji przygotowywaliśmy swoich szefów do wizji 3 tygodniowej nieobecności. Wszystko było na najlepszej drodze aż do lutego bieżącego roku kiedy to cały misterny plan runął.
Cel naszego wakacyjnego wyjazdu przestał być dostępny (aneksja Krymu przez Rosję i separatyści na wschodniej Ukrainie)
Jakby tego było mało, pozmieniało się u mnie z pracą. Wyszło na to, że od 1 czerwca zmieniam pracodawcę, więc o urlopie w wakacje mogę zapomnieć
Szybka burza mózgów i powstał plan awaryjny:
- cel zastępczy: Grecja
- termin: końcówka mojego okresu wypowiedzenia, czyli maj.
Postanowiliśmy dołączyć do urlopu weekend majowy, czyli mieliśmy na wyjazd prawie 2,5 tygodnia.
W międzyczasie w moje ręce wpadła najnowsza powieść Dana Browna – Inferno. Po przeczytaniu byłem zauroczony opisem Stambułu i jego zabytków. Szybka analiza mapy i postanowiliśmy nieco zmodyfikować wyjazd – dołączamy do planów wizytę w Turcji . Zakupiłem przez internet tureckie wizy i z niecierpliwością czekaliśmy na koniec kwietnia.
c.d.n. |
_________________ Świat z okien "Dziadka" - czyli podróże zabytkiem
 |
Ostatnio zmieniony przez darkowski 2014-10-24, 10:50, w całości zmieniany 4 razy |
|
|
|
 |
pagand
weteran

Twój sprzęt: Hymer BC 584
Dołączył: 04 Lut 2011 Piwa: 22/6 Skąd: Kielce
|
Wysłany: 2014-05-30, 11:27
|
|
|
To będziemy czekać na dalszą część relacji...mam nadzieję, że mimo przejściowych kłopotów życiowych to urlop był bez niespodzianek...
Bardzo ciekawi przejazd z Grecji do Turcji...to może być ciekawa relacja z punktu widzenia planowania kolejnych wakacji. Super. |
_________________ Rzuć mnie wilkom na pożarcie,
a wrócę dowodząc watahą.
 |
|
|
|
 |
darkowski
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Ford Transit Roller '82
Nazwa załogi: A.K.I.D.
Dołączył: 21 Cze 2012 Piwa: 35/3 Skąd: Radom
|
Wysłany: 2014-05-30, 11:36
|
|
|
Wreszcie nadszedł wyczekiwany dzień wyjazdu. Żeby nie tracić czasu z Radomia wyruszyliśmy już 30 kwietnia w nocy (około 23:00). Pierwszy postój planowaliśmy w pobliżu granicy węgiersko - serbskiej. Wybór padł na camping Jonathermal w Kiskunmajsa (46.521062, 19.746664). Na miejsce dotarliśmy bez przygód 1.05 około 12:00. Meldunek, rozstawienie majdanu i …… szybko na termy. Pogoda dopisała, słonecznie, cieplutko. Na basenach relaks do wieczora. Koszt – 29eur za camping + całodzienny bilet na termy dla 4 osób.
Następnego dnia rano (2.05) wyruszyliśmy w dalszą podróż. Następny planowany nocleg już w Grecji. Granicę przekroczyliśmy bez kolejek, przed nami serbska autostrada. Podróż monotonna, w sumie na trasie nic ciekawego.
Pod wieczór zatrzymaliśmy się na obiad w motelu Predejane (42.833419, 22.131810) . Ceny przyzwoite – całość około 68 zł.
Tuż przed granicą na nieoświetlonej drodze natyknęliśmy się na patrol serbskiej policji. Niestety panowie postanowili nas zatrzymać. Z pewnymi obawami zatrzymałem auto koło radiowozu i czekam na rozwój wydarzeń. Pan policjant podszedł, zaświecił latarką do kabiny, po czym nic się nie odzywając machnął ręką i kazał odjechać. Z westchnieniem ulgi popędziliśmy dalej w stronę Grecji.
Wieczorem przekroczyliśmy granicę z Macedonią i pędziliśmy dalej. Pusta trasa, pomimo niewielkiej prędkości (max 90km/h) kilometry szybko ubywają.
Do Grecji wjeżdżamy około 1:00. Moja żona wymyśliła, że pierwszy postój zrobimy nad jeziorem w Kastorii. Nawigacja wymyśliła trasę przez góry. Zmęczeni po długiej jeździe (tego dnia 900km) mieliśmy nieco przytępioną czujność i na nasze nieszczęście tym razem nie skontrolowaliśmy pomysłu „Krzysia”.
Droga okazała się bardziej ścieżką dla kozic górskich niż trasą dla kampera. Najgorsze było to, że jak już na nią wjechaliśmy nie było jak zawrócić. Ostatnie 30 km dzielące nas od Kastorii przejechaliśmy w ponad 3h. Strome podjazdy pokonywane na „jedynce”, rozmyta wąska droga, śnieg zalegający na poboczach, zakręty, na których ledwie się mieściłem. Wreszcie dotarliśmy na szczyt i zaczął się zjazd. A na zjeździe emocje jeszcze większe niż pod górkę. Hamulce się palą, w kabinie niesamowity smród. Jakby tego było mało, po kilku minutach jazdy w dół silnik krztusi się i gaśnie. Okazało się, że kąt zjazdu był tak duży, że pomimo ¼ baku paliwo dopłynęło w kąt zbiornika i pompa ssała powietrze. Na szczęście wożę ze sobą awaryjne 5l, po wlaniu zapasu silnik zaskoczył i powolutku, starając się jak najmniej męczyć i tak już przegrzane hamulce ruszyliśmy w dół. Wreszcie około 4:30 skrajnie wykończeni dojeżdżamy do cywilizacji. Stajemy na zamkniętej stacji benzynowej (40.568585, 21.280688) gdzie śpimy do rana.
c.d.n. |
_________________ Świat z okien "Dziadka" - czyli podróże zabytkiem
 |
Ostatnio zmieniony przez darkowski 2014-05-30, 12:46, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
toscaner
Kombatant vanlife na pełny etat www.toscaner.com

Twój sprzęt: ToscaVan - Black Panther
Nazwa załogi: Toscaner & VanElla
Pomógł: 15 razy Dołączył: 03 Lis 2013 Piwa: 241/267 Skąd: Honolulu, Prypeć
|
Wysłany: 2014-05-30, 11:42 Re: Przyspieszone wakacje
|
|
|
darkowski napisał/a: |
....Wakacje 2014 planowaliśmy od dawna....
....termin: końcówka mojego okresu wypowiedzenia, czyli maj. Postanowiliśmy dołączyć do urlopu weekend majowy......
..... i z niecierpliwością czekamy na koniec kwietnia.
c.d.n. |
Czytam pierwszy post i przez chwilę myślałem, że jedziecie na wakacje DeLorean'em? |
_________________ Toscaner
Blog: Toscaner.com
Youtube: Toscaner Vanlife
Budowa domka ze złomka
 |
|
|
|
 |
darkowski
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Ford Transit Roller '82
Nazwa załogi: A.K.I.D.
Dołączył: 21 Cze 2012 Piwa: 35/3 Skąd: Radom
|
Wysłany: 2014-05-30, 11:46 Re: Przyspieszone wakacje
|
|
|
toscaner napisał/a: | darkowski napisał/a: |
....Wakacje 2014 planowaliśmy od dawna....
....termin: końcówka mojego okresu wypowiedzenia, czyli maj. Postanowiliśmy dołączyć do urlopu weekend majowy......
..... i z niecierpliwością czekamy na koniec kwietnia.
c.d.n. |
Czytam pierwszy post i przez chwilę myślałem, że jedziecie na wakacje DeLorean'em? |
Nie wiedziałem że tak szybko ktoś to będzie czytał, zamierzałem drobne błędy stylistyczne poprawić po skończeniu relacji |
_________________ Świat z okien "Dziadka" - czyli podróże zabytkiem
 |
|
|
|
 |
darkowski
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Ford Transit Roller '82
Nazwa załogi: A.K.I.D.
Dołączył: 21 Cze 2012 Piwa: 35/3 Skąd: Radom
|
Wysłany: 2014-05-30, 12:38
|
|
|
3.05 rano obudziły nas tankujące ciągniki rolnicze. Niewyspani postanowiliśmy kontynuować naszą wycieczkę. Korzystając z pobytu na stacji zatankowałem do pełna zbiornik i kanister i ruszyliśmy na podbój Grecji. Kastorię zwiedziliśmy w tempie ekspresowym – po nocnych przygodach nie miałem za bardzo humoru na podziwianie widoków (później żałowałem )
Miasto i jezioro bardzo ładne.
Nad jeziorem można zobaczyć pelikany
Przy wyjeździe z miasta nawigacja znowu postanowiła mi pomóc, żebym mógł pomimo mojej niechęci dokładniej obejrzeć miasto, zafundowała mi 3 razy kółko przez uliczki centrum zanim pozwoliła opuścić miasto
Po wyjeździe z Kastorii skierowaliśmy się w kierunku następnego punktu wycieczki – Meteorów. Podróż autostradą minęła szybko i przyjemnie (ten odcinek autostrady był bezpłatny). Potem znowu serpentynki i piękne widoki (po nocnym odcinku specjalnym takie trasy do prawie jak autostrada ).
Po południu dotarliśmy na camping Vrachos w miejscowości Kastraki (39.713399, 21.614595)
Resztę dnia wykorzystaliśmy na zwiedzanie Kastraki i pobliskiej Kalambaki.
c.d.n. |
_________________ Świat z okien "Dziadka" - czyli podróże zabytkiem
 |
|
|
|
 |
darkowski
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Ford Transit Roller '82
Nazwa załogi: A.K.I.D.
Dołączył: 21 Cze 2012 Piwa: 35/3 Skąd: Radom
|
Wysłany: 2014-05-30, 14:21
|
|
|
4.05 Zwiedzanie Meteorów. Pogoda na początku dnia nie nastrajała optymistycznie (było ciepło ale cały czas padał drobny deszcz). Na szczęście koło południa rozpogodziło się, dzięki czemu i tak już bajeczne widoki stały się jeszcze piękniejsze. Moim zdaniem Meteory powinny być obowiązkowym punktem każdej wycieczki do Grecji.
Po powrocie na camping spotkaliśmy dwóch motocyklistów z Polski. Motocykle znaliśmy z widzenia, na autostradzie w Serbii kilkukrotnie wyprzedzaliśmy się wzajemnie, po kilku spotkaniach nawet pozdrawialiśmy się klaksonami Wylądowaliśmy także na obiadokolacji w tym samym motelu w Serbii. Wieczór spędziliśmy na miłej pogawędce z nowymi znajomymi. Szczególnie szczęśliwy był Kuba, który miał okazję dosiąść jednej z maszyn i „pobawić się gazem”
5.05 Opuściliśmy Kastraki i ruszyliśmy ku kolejnemu punktowi wycieczki. Postanowiliśmy, że będąc w Grecji musimy koniecznie zwiedzić coś związanego z tamtejszą kulturą antyczną. Wybór padł na Delfy – nie znaleźliśmy nic równie ciekawego bliżej na północ. Po kilkugodzinnej podróży bez problemów docieramy na miejsce. Pogoda podobna do tej z poprzedniego dnia – ciepło, do południa drobny deszcz. Na szczęście w momencie dotarcia na miejsce mieliśmy już pełne słońce i mogliśmy bez przeszkód napawać się pięknymi widokami. Koszt – 9 EUR muzeum + wykopaliska (dzieci bezpłatnie)
Po zwiedzaniu wykopalisk i muzeum stwierdziliśmy, że nie zostajemy w Delfach na noc i postanawiamy jechać ile się da w kierunku Salonik. Wieczorem zmęczeni parkujemy na parkingu pod zamkiem Platamonas (40.004399, 22.595256) gdzie spędzamy noc.
6.05 po krótkim porannym zwiedzaniu zamku postanowiliśmy na śniadanie zatrzymać się gdzieś nad morzem na riwierze olimpijskiej. Niestety, pogoda nie dopisała, było wietrznie i zimno, tylko szybciutko przywitaliśmy się z morzem i kontynuowaliśmy podróż w kierunku Salonik.
W Salonikach obowiązkowy postój na zwiedzanie i obiad. Miasto wywarło na nas bardzo pozytywne wrażenie. Wielokulturowość, oraz połączenie zabytków z nowoczesnością tworzą naprawdę ciekawe miejsce. Niestety, wszystkie zabytkowe kościoły były niedostępne, mogliśmy podziwiać je tylko z zewnątrz.
Po obiedzie wyruszyliśmy na Chalkidiki, gdzie zamierzaliśmy odpocząć 3-4 dni od jeżdżenia. Noclegi znaleźliśmy na campingu Rea w pobliżu miejscowości Vourvourou (40.205974, 23.762750, 26 EUR/dzień)
c.d.n. |
_________________ Świat z okien "Dziadka" - czyli podróże zabytkiem
 |
|
|
|
 |
darkowski
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Ford Transit Roller '82
Nazwa załogi: A.K.I.D.
Dołączył: 21 Cze 2012 Piwa: 35/3 Skąd: Radom
|
Wysłany: 2014-05-30, 15:25
|
|
|
7-8.05 relaks na plaży. Pogoda przecudna, słoneczko, lekki wiaterek. Jak się później okazało, aż na piękna, po pierwszym dniu na plaży tak się spiekliśmy, że następnego dnia jakikolwiek kontakt ze słońcem był olbrzymim cierpieniem. Zarówno ja, jak i moja żona w następnych dniach zrzuciliśmy prawie całą skórę
W związku z problemami z opalenizną nie było sensu (a w zasadzie możliwości ) dalszego wylegiwania się na plaży. Postanowiliśmy skrócić nasz odpoczynek na Chalkidiki i wcześniej wyruszyć w kierunku Turcji. 9.05 wyruszyliśmy w drogę, nocleg planowaliśmy na plaży w Stavros.
Po drodze widoki przepiękne, pogoda wspaniała (nawet za bardzo, skóra na ramieniu strasznie mnie piekła jak słoneczko wpadało przez okno )
I nagle koniec sielanki – przestają działać wskaźniki na desce rozdzielczej. Po chwili odkryłem, że nie działają też gniazda zapalniczki. Mamy pierwszą awarię kampera w trasie od chwili zakupu – przepalił się bezpiecznik Dalsza trasa bez przygód ( jeśli nie liczyć spotkania z żółwiem)
Nocleg „na dziko” na plaży w pobliżu Stavros (40.663543, 23.716108)
Okazuje się, że koło nas nocowała para Holendrów, którzy byli naszymi sąsiadami na Chalkidiki. Po krótkiej rozmowie i przedstawieniu się usłyszałem od starszego Pana – „Ja nie mówię zbyt dobrze po polsku” Okazało się, że w okolicach 1961 roku Pan był 3 miesiące na wymianie studenckiej w Polsce. Był jednym z pierwszych studentów zza żelaznej kurtyny który miał okazję zwiedzać nasz Kraj.
10.05 kontynuowaliśmy naszą podróż w kierunku Turcji. Po drodze mieliśmy miejscowość Kavala – jedno z najbardziej malowniczych miast Grecji, położoną na dość stromym zboczu. Trafiliśmy akurat na jakiś festyn ludowy, gdzie zostaliśmy niemalże przymuszeni do degustacji różnych wyrobów domowych, w tym także wysokoprocentowych alkoholi
Po zwiedzaniu i degustacjach ruszyliśmy do Alexandrupolis, gdzie zaplanowaliśmy ostatni nocleg w Grecji. Po drodze rozpętała się burza, prawdziwe oberwanie chmury. Na autostradzie nie było możliwości zatrzymania się, musiałem jechać, pomimo tego, że przy maksymalnym biegu wycieraczek i prędkości około 20 km/h nie widziałem praktycznie nic. Na szczęście bez przygód udało się dojechać do Alexandrupolis. Dojechaliśmy na camping miejski (40.846683, 25.856134, 25 EUR/dzień), który zaskoczył nas swoją wielkością, jakością infrastruktury i plaży oraz ilością turystów wypoczywających na nim w tym okresie (spodziewaliśmy się raczej pustek)
11.05 zwiedzanie Alexandrupolis. Miasteczko bardzo ładne i przyjemne, szczególnie urocza jest latarnia morska, którą można spotkać na prawie wszystkich pamiątkach.
Po zwiedzaniu i kawie wyruszyliśmy do Turcji. Granicę przekroczyliśmy bez żadnych problemów i ruszyliśmy w kierunku Stambułu, gdzie miał być następny nocleg.
c.d.n. |
_________________ Świat z okien "Dziadka" - czyli podróże zabytkiem
 |
|
|
|
 |
darkowski
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Ford Transit Roller '82
Nazwa załogi: A.K.I.D.
Dołączył: 21 Cze 2012 Piwa: 35/3 Skąd: Radom
|
Wysłany: 2014-05-30, 18:16
|
|
|
Turcja zaskoczyła mnie. Zaskoczyła bardzo, w sensie pozytywnym. Spodziewałem się bałaganu, brudu, dziurawych ulic. Tymczasem po drodze mijaliśmy ładne, czyste miasta z nowoczesnym budownictwem. Drogi – po co płacić za autostrady skoro w alternatywie są drogi dwujezdniowe z gładkim jak stół asfaltem za które nie trzeba płacić.
Wieczorem dojechaliśmy do Stambułu. I tu – kolejne zaskoczenie. Miasto na całego – olbrzymie centra handlowe, biurowce itp., a na nawigacji 31 km do centrum. Do tego ta droga – 6 pasów w jednym kierunku, zero świateł, same bezpieczne przejścia dla pieszych… poczułem się jak przybysz z trzeciego świata.
Na miejsce noclegu (znany wielu kamperowiczom parking pod radarem, 41.001526, 28.977341, 30 TRY/dzień) dotarliśmy około 23:00
Na parkingu poza nami stało już kilka kamperów, a między nimi prawdziwa perełka, starszy braciszek mojego Dziadka.
Zacząłem rozmowę z właścicielem, który, gdy dowiedział się że jesteśmy z Polski poinformował, że jego dziewczyna też jest z Polski, po czym usłyszałem dobiegające z kampera „dobry wieczór”. Agnieszka i Rufus byli w trakcie „podróży życia” – zamierzali dojechać kamperem do Tajlandii. Wg założeń, podróż ma trwać około roku. Do wyprawy wybrali były wóz strażacki z jednostki straży w Luksemburgu. Pepe (tak ma na imię ich kamper) wyprodukowany został w 1968 roku. W chwili zakupu przez Agnieszkę i Rufusa miał na liczniku jedyne 19000 km. Więcej szczegółów o aucie i przebiegu podróży sympatycznej polsko-niemieckiej pary można przeczytać pod adresem www.travel-n-roll.de
12.05 pierwsza część zwiedzania Stambułu. W planach na ten dzień: Pałac Topkapi, Błękitny Meczet i Wielki Bazar. Rozpoczęliśmy od Błękitnego Meczetu. Przed wejściem zaczepiao nas kilku naganiaczy oferujących różnego rodzaju wycieczki. Większość grzecznie „spławiamy” ale jeden zwrócił naszą uwagę. Po krótkiej rozmowie zdecydowaliśmy się zakupić rejs po Bosforze. Z katalogowych 20 EUR/osoba zrobiło się 20 EUR/za 2+2, za 2,5h rejs.
Wieczór spędziliśmy z Rufusem i Agnieszką przy greckim winie i wesołych rozmowach.
13.05. druga część zwiedzania Stambułu. W planach: Hagia Sofia i Cysterny.
Wieczorem wybraliśmy się na spacer, poznać nocne oblicze Stambułu.
Pod Hagia Sofia spotkaliśmy 3 terenówki z polskimi tablicami. Po wcale nie krótkiej rozmowie dowiedzieliśmy się, że wracają właśnie z miesięcznej wyprawy dookoła morza kaspijskiego.
Po powrocie do kampera kolacja zakupiona od handlarza z kramikiem rozstawionym tuż obok naszego kampera.
14.05 pora opuścić Stambuł i Turcję. Turcja bardzo nas zaskoczyła. Przemili ludzie, świetna kuchnia, śpiew muezina o 5:00 rano, zapachy, dźwięki, wspaniałe zabytki i wiele innych rzeczy których nie sposób wymienić złożyło się na niezapomniane wrażenia. Praktycznie wszyscy zakochaliśmy się w tym kraju, w związku z tym nie mamy już dylematu, gdzie jechać w przyszłym roku na wakacje Z żalem opuszczamy Stambuł obiecując sobie wrócić tu za rok.
c.d.n. |
_________________ Świat z okien "Dziadka" - czyli podróże zabytkiem
 |
|
|
|
 |
darkowski
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Ford Transit Roller '82
Nazwa załogi: A.K.I.D.
Dołączył: 21 Cze 2012 Piwa: 35/3 Skąd: Radom
|
Wysłany: 2014-05-30, 19:53
|
|
|
Ponieważ nasz wypoczynek na Chalkidiki uległ skróceniu zostało nam kilka „niezagospodarowanych dni”. Zamiast spędzać je na Węgrzech postanowiliśmy dorzucić do kolekcji kolejny kraj Zdecydowaliśmy się „zahaczyć” o Bułgarię i zobaczyć Morze Czarne. Granicę turecko-bułgarską przekraczaliśmy w Derekoy. To małe, zapyziałe przejście graniczne, na którym nikt nic nie wie Podjechałem do szlabanu, dałem paszporty i….. miła Pani w okienku kazała się cofnąć. Tłumaczyła mi, że potrzebuję 3 pieczątki w paszporcie – wyjazd osób, kontrola bagażu i wyjazd auta. Ok, wróciłem do biura, biegałem jak oszalały od okienka do okienka, zdobyłem komplet pieczątek i jadę pod szlaban. Miła Pani w okienku obejrzała paszporty, po czym stwierdziła – „There is a problem” i kazała wracać do biura. Mimo usilnych starań nie udało mi się ustalić, jakiej natury jest ten problem. W biurze 2 urzędników oglądało dokumenty i także problemu nie widziało. W końcu trafiłem na miłą młodą turecką urzędniczkę, która mówiła po angielsku. Po chwili rozmowy okazało się, że powinniśmy trafić właśnie do niej i ona musi sprawdzić bagaż. Po tych formalnościach (Pani tylko spojrzała do kampera przez drzwi) udało nam się w końcu wrócić do Unii . Za granicą szukaliśmy stacji paliw żeby zakupić winietę – niestety okazuje się to niemożliwe. Wszyscy twierdzili, że winietę kupię dopiero w Burgas – a do Burgas mam 80km płatnej drogi. Ok, nie ma innego wyjścia – jedziemy. Po przejechaniu ok. 30 km trafiliśmy na kontrolę drogową. Myślę sobie – super, ciekawe ile przyjdzie zapłacić kary. Na szczęście okazało się, że to nie policja Straż Graniczna – sprawdzili paszporty i pozwolili jechać dalej. Do Burgas dojechaliśmy już bez przygód, kupiliśmy winietę i ruszyliśmy wybrzeżem szukać jakiegoś campingu. Dojechaliśmy tak do Nesebaru – wszystkie campingi nieczynne. Zrobił się późny wieczór, zły i zmęczony postanowiłem odpuścić sobie Bułgarię i wracać. Po drodze, w miejscowości Pomorie zobaczyłem szyld campingu, który przeoczyliśmy jadąc w stronę Nesebaru. Po krótkiej rozmowie z właścicielem okazało się, że nie jest to camping – facet ma na podwórku szereg domków do wynajęcia. Ale nie ma problemu, możemy zostać, do prądu podłączymy się w altance, a łazienkę udostępni nam w jednym z domków – i to wszystko za jedyne 13 EUR. Jest tylko jeden problem – wjazd od frontu jest za niski, nie zmieszczę się pod balkonem. Na szczęście jest drugi wjazd od tyłu podwórka i udaje nam się spędzić tę noc w ciszy i komforcie (poza nami nie ma w okolicy żadnych turystów)
15.05 przywitanie z Morzem Czarnym. Chłopaki są szczęśliwi – takiego zbioru muszli jeszcze nie mieli.
Po śniadaniu pojechaliśmy do Nesebaru. Byłem wprost oczarowany pięknem tego miasteczka i jednocześnie bardzo szczęśliwy, że udało nam się znaleźć miejsce na nocleg i zostaliśmy w Bułgarii. Piękne ruiny bizantyjskich kościółków, wąskie, kręte uliczki, kamienno-drewniane domy – nigdy nie widziałem piękniejszego miasteczka. Godzinami mógłbym chodzić tymi uliczkami, i cały czas byłbym zachwycony.
Po południu wyruszamy w stronę domu. Plan był taki, że jedziemy bez postoju aż na Węgry, i odpoczynek robimy na termach w Kiskunmajsa, które bardzo nam się spodobały. Na autostradzie do Sofii okazało się, że najbliższa stacja jest dopiero w odległości 200km od wybrzeża. Żeby zatankować, trzeba zjechać z autostrady około 10km. Jechaliśmy całe popołudnie i wieczór, około 23:00 dotarliśmy do granicy Serbskiej. Do Serbii wjechaliśmy bez problemów. Droga od granicy do autostrady w chwili obecnej jest w remoncie. Cieszyłem się że jadę w nocy, nie było żadnych utrudnień, wahadełek itp., które skutecznie opóźniają jazdę w dzień.
16.05 Po dotarciu do autostrady około 2:00 w nocy dopada mnie zmęczenie. Zjeżdżamy na stację i idziemy spać. Około 4:00 obudziłem się, stwierdziłem, że już jestem zregenerowany i ruszyłem dalej. Reszta wycieczki spała, i dobrze, bo to, co zobaczyłem w ciągu kolejnych kilku godzin nie należało do najprzyjemniejszych widoków. Wzdłuż autostrady jak okiem sięgnąć płynęła rzeka (choć na mapie nic takiego nie było). Zjazdy z autostrady były zmyte, w jednym miejscu woda zaczęła zalewać prawy pas autostrady. Mi udało się przejechać, ale z tego co wiem, niedługo później zamknięto całą jezdnię. Widziałem doimy zalane do wysokości Ip i samochód płynący wzdłuż autostrady. Dopiero po dotarciu na Węgry dowiedziałem się, że Serbia zmagała się z największą od 120 lat powodzią. W miarę zbliżania się do Belgradu widok się poprawiał. Nie było już rwącej rzeki, są tylko gdzieniegdzie rozmoczone pola. Do granicy z Węgrami dotarliśmy bez przygód, granicę przekroczyliśmy bez najmniejszych problemów i znowu zameldowaliśmy się na campingu camping Jonathermal w Kiskunmajsa. Resztę dnia spędziliśmy relaksując się na basenach.
17.05 po śniadaniu wyruszyliśmy w kierunku Budapesztu. Większą część dnia spędziliśmy spacerując po stolicy Węgier.
Po obiedzie wyruszyliśmy w dalszą drogę. Noc postanowiliśmy spędzić w Egerze. Wieczorem dojechaliśmy na miejsce. Na nocleg wybraliśmy parking przy markecie SPAR niedaleko centrum.
18.05 zwiedzanie Egeru. Miasteczko bardzo ładne, tylko że w trakcie przygotowania do sezonu. Na głównych uliczkach starego miasta i na rynku trwała wymiana nawierzchni.
Po zwiedzaniu wyruszyliśmy do słynnych piwnic, w których zrobiliśmy spore zapasy bardzo dobrego węgierskiego Merlota.
Nadeszła pora wracać do domu. Zostało około 500 km. Do granicy słowackiej dojechaliśmy bez przeszkód. Po przekroczeniu granicy zawsze szukałem pierwszej stacji paliw, żeby zakupić winietę. Nie wiem co, mnie tknęło tym razem, że zatrzymałem się przy budzie na granicy i zakupiłem potrzebną nalepkę. Kilka kilometrów dalej (na tym odcinku nie było żadnych stacji) zatrzymał nas patrol policji. Jedyne co sprawdzili, to czy mamy ważną winietę. Fart
Do polski dojechaliśmy bez przygód. Wychodziło na to, że koło 22:30 powinnyśmy być w domu. Niestety. 130 km od domu poczułem zapach ropy. Myślałem, że to z wyprzedającego nas TIRa, bo po chwili przestało śmierdzieć. Ale po kilku następnych kilometrach smród wrócił, poza tym auto wyraźnie osłabło. Zostało niecałe 100 km, ale śmierdziało coraz bardziej. Zjechałem na bok, maska w górę i…..
Okazało się że pękł przewód paliwowy tuż nad wtryskiwaczem, w taki sposób, że nie było mowy o jakimkolwiek łataniu. Po kilkuminutowym zastanowieniu podjąłem decyzję, że wyjmuję przewód, zaklepuję jego końcówkę, żeby ropa nie lała się po całym silniku i jedziemy dalej. Resztę trasy zrobiliśmy na 3 cylindrach nie przekraczając 70km/h i doprowadzając do białej gorączki kierowców TIRów jadących za nami
Do domu udało nam się dotrzeć tuż przed północą
c.d.n. |
_________________ Świat z okien "Dziadka" - czyli podróże zabytkiem
 |
|
|
|
 |
marekoliva
weteran

Twój sprzęt: Mercedes Sprinter Rimor Sailer 700
Pomógł: 7 razy Dołączył: 19 Wrz 2009 Piwa: 40/19 Skąd: Gdańsk - Oliwa
|
Wysłany: 2014-05-30, 23:03
|
|
|
Super się czytało i oglądało |
_________________ Marek
"Ty możesz zwlekać ale czas nie będzie "
 |
|
|
|
 |
Barbara i Zbigniew Muzyk
Kombatant

Twój sprzęt: fiat ducato2001-Bassa748
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 23 Lip 2010 Piwa: 358/407 Skąd: krakow
|
Wysłany: 2014-05-30, 23:44
|
|
|
Ja również dziekuje,zupelnie inna forma pisania i wklejania zdjęć,Brawo,Barbara |
|
|
|
 |
Kuba L.
stary wyga

Twój sprzęt: Dethleffs Nomad 490BLF/Audi Q5 40TDI 204PS
Nazwa załogi: 2kubusie
Pomógł: 2 razy Dołączył: 27 Wrz 2009 Piwa: 19/48 Skąd: WPI
|
Wysłany: 2014-05-31, 08:48
|
|
|
Gratuluję wakacji Bardzo fajna relacja ale szkoda, że tylko "zahaczyliście" kawałek Grecji Z tego co kojarzę, to na początku Maja w Grecji jeszcze nie było dobrej pogody - takiej typowej, plażowej... Niezły kawałek europy przejechaliście |
|
|
|
 |
stefonos
początkujący forumowicz
Dołączył: 12 Lis 2010
|
Wysłany: 2014-05-31, 13:40
|
|
|
Gratuluję i zazdroszczę wspaniałej wyprawy.Mam pytanie w sprawie tej winiety słowackiej. Czy kontrola była na autostradzie ? Bardzo proszę dokładniejsze wyjaśnienie.Pozdrawiam stefonos |
|
|
|
 |
darkowski
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Ford Transit Roller '82
Nazwa załogi: A.K.I.D.
Dołączył: 21 Cze 2012 Piwa: 35/3 Skąd: Radom
|
Wysłany: 2014-06-01, 20:44
|
|
|
Kuba L. napisał/a: | szkoda, że tylko "zahaczyliście" kawałek Grecji |
Niestety, mieliśmy jechać dalej na południe, ale wygrała modyfikacja planu o wizytę w Turcji. Decyzji nie żałuję, Turcja spodobała mi się dużo bardziej niż Grecja, co nie znaczy, że nie planuję dłuższej wizyty w krainie Zeusa.
Kuba L. napisał/a: | Z tego co kojarzę, to na początku Maja w Grecji jeszcze nie było dobrej pogody - takiej typowej, plażowej... |
Taa, powiedz to naszej skórze, której większość została na Chalkidiki
stefonos napisał/a: | Mam pytanie w sprawie tej winiety słowackiej. Czy kontrola była na autostradzie ? |
Jakieś 200m od wjazdu na autostradę |
_________________ Świat z okien "Dziadka" - czyli podróże zabytkiem
 |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|