|
|
Maroko, Mauretania i Mali czyli rajd Budapeszt Bamako 2016 |
Autor |
Wiadomość |
Filip
zaawansowany
Twój sprzęt: Bavaria T73
Dołączył: 06 Mar 2007 Piwa: 18/22 Skąd: Otrębusy
|
Wysłany: 2016-02-28, 10:27
|
|
|
Super relacja!
Ekstra pomysł!
Gratulacje!!!
Piwko poleciało |
_________________ Brejdak w kamperze |
|
|
|
|
JaWa
Kombatant Pierwsza "Mała Karawana"
Twój sprzęt: Fiat Ducato Roller Team Granduca
Pomógł: 5 razy Dołączył: 15 Sty 2007 Piwa: 365/232 Skąd: Kutno
|
|
|
|
|
Diesel
trochę już popisał
Twój sprzęt: Żuk A07
Dołączył: 29 Wrz 2014 Piwa: 29/1 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2016-02-28, 11:49
|
|
|
Siódmy etap - 440 km, w zestawie z przejazdem przez granicę marokańsko-mauretańską. Czujemy że będzie grubo. Po pierwsze wódka - mamy jej naście litrów, a tam prohibicja, zakaz wwozu, generalnie samo przyłapanie na próbie wwozu choćby litra to już lokalne przestępstwo. Ale my nie jesteśmy prawdziwymi Polakami bo jesteśmy najczęściej mądrzy przed szkodą;-) Wyjmujemy z aut zakupione na ta okoliczność nowiutkie baniaczki pięciolitrowe, takie jak do płynu do chłodnic. Są sterylne. Kolega jednak popełnia błąd - wlewa do pierwszego całą fiolkę niebieskiego barwnika spożywczego i ładuje pierwsze 0,7 litra wódki. Kiedy to dostrzegam - jest ciut za późno;-) Odlewa mi więc 200 ml do mojej bańki.
Skutek jest taki że po dopełnieniu obu baniek do 5l - ja mam coś w rodzaju denaturatu (ale bardziej niebieskie niż fiolet), a rzeczony kolega ma nieprzeźroczystą ciecz. Nic to. Markery permanentne w łapę i smarujemy na bańkach trupie czaszki, napisy trucizna i Antifreeze Coolant Concetrate 1:10. Dopełniamy też wodą układy chłodzenia w autach, aby pozostało może ze 100 ml wolnego miejsca. To na wypadek konieczności odegrania teatrzyku z demonstracją że to naprawdę koncentrat płynu do chłodnic na bazie metylu;-)
Tak przygotowani zwijamy obóz. Pamiętajcie że Polonez spędził pół nocy w glinie. Chłopaki sa zmęczeni, jest jeszcze w sumie ciemno, ale dajemy radę. Po kilku kilometrach musimy się zatrzymać i odbijać błoto z wnętrza felg Poldka, bo zachowuje się na drodze koszmarnie;-)
Droga monotonna, w końcu jesteśmy na Saharze. Długie proste po horyzont, czasem delikatny zakręt, ale bez szaleństw;-) Dojeżdżamy do Zwrotnika Raka, obowiązkowe fotki.
Niestety tłok przy znaku...
Granica marokańska w miarę sprawnie, oddajemy papierek na auto, latamy po kilku pokojach i okienkach, raz wpisują nas do kompa, raz do papierowego, jebitnie wielkiego "zeszytu". W końcu magiczny ruch ręką i wjeżdżamy na Ziemię Niczyją.
To strefa buforowa, administrowana niby przez ONZ. Rozdziela te dwa kraje ze względu na dawny konflikt o ziemie okupowanej Sahary Zachodniej. W skrócie mówiąc - Mauretania wycofała się na swoje tereny i pracowicie zaminowała całą granicę. Pozostał tylko ten przesmyk. Zatem mamy przejazd przez faktyczne pole minowe. Obecnie stoją tam setki porzuconych aut. Zarówno szroty jak i prawdziwe perełki Wolno jechać tylko po wyznaczonych śladach, my doklejamy się do TIRa i powoli tłuczemy za nim.
Polonez wpada na pomysł szybszego śmignięcia i zakopuje się w piachu. Natychmiast zjawia się niechciana pomoc za jedyne 100 euro z informacją "No Maroko, No Mauritania" i pokazem maczety. Kończy się na 10 euro i auto zostaje wypchnięte. Tak dla porządku - my byśmy ich wyciągnęli, ale dosłownie w tym momencie umarło im CB i nie wiedzieliśmy co się dzieje, obserwowaliśmy ich z ok. 400 metrów. Wyjechali by zresztą równiez sami, ale to teren gdzie nie działa żadne prawo i padli po prostu ofiarą wyłudzaczy tam operujących.
Nauczka dla potomnych - jedziemy za ciężarówką, w kierunku Mauretanii po lewej stronie, wyłącznie po zwietrzałej skale. W przeciwnym kierunku po prawej stronie. Jak ciężarówki nie ma - to jechać po twardym, ale najpierw wzrokowo ustalić sobie gdzie jest cel (to jakieś 3 km odległości i widać strażnice), lub wbić azymut w GPS.
Przejechanie Ziemi Niczyjej zajmuje jakieś 15-20 minut nawet kamperem. Wjeżdżamy na granicę mauretańską. No tutaj to już czuć co będzie. Smrodek, chaos, brak dyscypliny mundurowej - pozostawione 3 km dalej Maroko wydaje się teraz szczytem kultury i nowoczesności.
Zostajemy w miarę sprawnie obsłużeni, potem okazuje się że był zamówiony specjalny fixer na tą okoliczność dla całej grupy. Sprawnie przepchnął nas przez obowiązkowy wpis auta do paszportu, skanowanie odcisków palców i twarzy i dostaliśmy pieczątki wjazdowe. Poza wpisem auta do paszportu jest jeszcze kwit na nie - podobnie jak w Maroko - trzeba go pilnować, będzie niezbędny do wyjazdu.
Naklejamy na Żuka mauretańską naklejkę i ruszamy ostatnie 70 km do biwaku. Tym razem śpimy na pustyni - idealnie płaskiej. Prysznic i zaczynamy imprezę. Belgowie i Węgrzy z przerażeniem patrzą jak rozlewamy niebieski koncentrat do chłodnic do kieliszków i pijemy. Potem zrozumieli co to i śmiechom z niebieskich zębów nie było końca.
_DSC0112.JPG Resztka niebieskiej wódeczki |
|
Plik ściągnięto 62 raz(y) 242,92 KB |
IMGP3700.JPG Zwrotnik Raka |
|
Plik ściągnięto 57 raz(y) 134,49 KB |
IMGP3727.JPG
|
|
Plik ściągnięto 68 raz(y) 127,77 KB |
IMGP3735.JPG
|
|
Plik ściągnięto 78 raz(y) 113,92 KB |
IMGP3785.JPG Ziemia niczyja - porzucone auta |
|
Plik ściągnięto 73 raz(y) 120,97 KB |
IMGP3788.JPG Ziemia niczyja - porzucone auta |
|
Plik ściągnięto 57 raz(y) 122,74 KB |
IMGP3792.JPG I już w Mauretanii |
|
Plik ściągnięto 59 raz(y) 112,96 KB |
IMGP3801.JPG Najdłuzszy pociąg świata - osiąga do 3 km. |
|
Plik ściągnięto 62 raz(y) 111,48 KB |
IMGP3806.JPG Mauretańska rodzina jedzie na grilla. Koza jest żywa |
|
Plik ściągnięto 68 raz(y) 87,76 KB |
IMGP3810.JPG Prysznic na pustyni - rozkosz;-) |
|
Plik ściągnięto 81 raz(y) 192,63 KB |
|
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
tom-cio
weteran
Twój sprzęt: samoróbka kamper na blaszaczku
Pomógł: 7 razy Dołączył: 07 Sty 2014 Piwa: 68/144 Skąd: Bytom
|
Wysłany: 2016-02-28, 12:45
|
|
|
Nie wiem jak to sie stalo,ze przegapilem na naszym forum relacje slynnego Grzmiacego Rydwana,ale juz zaleglosci nadrobilem.mam nadzieje ,ze na tegorocznym Zlombolu uda sie postawic piwko.A na razie stawiam wirtualne |
_________________ moja budowa http://www.camperteam.pl/...hlight=bud%BFet |
|
|
|
|
robert1965
doświadczony pisarz
Twój sprzęt: Aktualnie brak
Nazwa załogi: Monika i Robert
Dołączył: 01 Gru 2014 Piwa: 2/11 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2016-02-28, 15:09
|
|
|
Bajeczka chlopaki piszcie dalej bajeczka
|
|
|
|
|
Diesel
trochę już popisał
Twój sprzęt: Żuk A07
Dołączył: 29 Wrz 2014 Piwa: 29/1 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2016-02-28, 16:47
|
|
|
Etap ósmy - niby tylko 295 km.
Mamy spać dzisiaj na plaży oceanu, w biwaku do którego dojechać i wyjechać można tylko podczas odpływu. Jeden błąd, małe zakopanie się i po aucie. No cóż, nie żeby nas to odstraszyło, ale dreszczyk emocji jest...
Zatem pobudka na pustyni, z lekkim opóźnieniem z powodu Blue vodka która przez noc stała się znakiem rozpoznawczym polskich ekip i tych co z nami pili;-) Pakujemy obóz i ruszamy. Mapy mauretańskie szału nie robią, posiłkujemy się radzieckimi sztabówkami. Okazuje się że są dwie opcje dojazdu do biwaku - dłuższa jazda po plaży i krótsza. Wybieramy oczywiście dłuższą;-) Ale aby dostać się do punktu gdzie można na plażę wjechać - trzeba przejechać Park Narodowy - jedyny chyba w Mauretanii. Zasadniczo nie różni się on niczym od tego co widać za darmo, zatem płacimy po 3 euro od łebka za patrzenie na piach i ruszamy absolutnie pustą drogą przez 55 km do oceanu.
Na miejscu wtopa - kilka 4x4 się zakopało i wojsko nie chce nas wpuścić na plażę. No to pięknie - się barany napinały i zepsuły nam zabawę. Dowcip w tym że jechać da się tylko po wąskim pasie piachu który jest świeżo "namoczony", a kolesie z balonami na oskach, po liftach, z 4x4 i reduktorami nie zawsze to rozumieją i czasem z powodu odwalenia palmy - zaczynają robić głupoty. Tak było i tym razem. Zamiast z pokorą jechać jak się powinno - to pajacowali. I żeby nie było - przez lata przejazd tą plażą był jedyną drogą do stolicy Mauretanii i jakoś sobie różne auta jeździły...
No to zawracamy, skoro wjazdu na plażę nie ma. Ale niestety aby objechać ten cały kawał plaży trzeba zrobić dobrze pod 100 km i niestety nie trafiamy już w odpowiednią porę odpływu. Dlatego wjazd na biwak mamy zamkniety. Mauretania to nie jest kraj szczególnie przyjazny - zapada decyzja że ruszamy do stolicy, która miała być metą kolejnego etapu, w ten sposób będziemy mieli dodatkowy dzień odpoczynku.
Tak też robimy, niedługo przed zmrokiem docieramy do przedmieść i kierujemy się do wskazanego przez orga campingu. Tam za jedyne 100 euro od załogi moglibyśmy spać. Pukamy się w czoło na oczach właściciela tego przybytku, sugerujemy mu jasno i wyraźnie gdzie można nas cmoknąć z taką ceną i jedziemy do pewnego niedużego hoteliku.
Ruch uliczny w Noaukchott można streścić w kilku zasadach - pierwszeństwo ma większy, każdy ogarnia tylko 180 st. przedniej przestrzeni, pieszy jest nikim. I całe to szaleństwo jakoś działa. Światła na skrzyżowaniach są tylko ozdobą, pasy wymalowane na jezdniach nie służą niczemu. Ruch jest dynamicznie zmienny, jeździłem po rondach pod prąd, jechałem skrajem przeciwległego pasa ruchu, wyprzedzałem poboczem, słowem robiłem cuda. Nikt nie trąbił, nie pieklił się.
Hotelik kasuje nas 30 euro od pokoju. Taniej, ale nadal bez szału. Standard taki sobie, za to jest ciepła woda w cenie. Ode mnie hotel mial góra półtorej gwiazdki;-)
Etap dziewiąty - 0 km ;-)
Następny dzień spędzamy w Noaukchott - stolicy Mauretanii. Jedziemy najpierw do misji katolickiej aby uzyskac adres przedszkola sióstr Betanek gdzie chcemy oddać część darów
charytatywnych które wieziemy. Jest to bardzo dla nas ważne, bo musimy odciążyć nieco auta z racji co raz gorszych dróg, a wieziemy w sumie pół tony książek, kredek i zeszytów.
Po drodze do sióstr zmieniamy oponę w Polonezie w lokalnym serwisie wulkanizacyjnym - w Mauretanii i Mali wszystkie tego typu miejsca nazywają się Michelin;-) Serwis ma profesjonalny sprzęt do demontażu/montażu opon i wyważarkę. Co z tego skoro to wszystko nie działa... Panowie absolutnie ręcznie wykonują usługę, wyważenie koła jest "wzrokowe";-)
U sióstr miła atmosfera, zrzucamy jakieś 150 kg towaru z Poloneza. Fotki, rozmowa o potrzebach i możliwościach - taki trochę standard. Wraz z ojcem jednej z pociech ruszamy na zakupy na bazar. Widzimy niewyobrażalny syf i brud, stragany stojące z przyzwyczajenia, mnóstwo ludzi, wózków z osłami, samochodów przeciskających się między bazarowymi uliczkami - koszmar po prostu. Do tego smród różnych gnijących rzeczy i nie tylko. No ale chcieliśmy autentyzmu to mamy. Kupujemy 30 kg mandarynek - idealnie świeżutkie i tanie (ceny nie pamiętam, ale to było bardzo niedużo) i ruszamy dalej.
Miasto zjeździliśmy wzdłuż i wszerz załatwiając różne rzeczy, w tym lokalne karty sim do internetu, raz jeszcze wulkanizacja, tym razem opona w Żuku, potem szybka wyprawa na camelburgery które okazały się zwykłymi hambuksami;-)
Nocleg za darmo na terenie misji katolickiej w której byliśmy rano. Ogólnie dzień ciężki i meczący. Dlatego wieczorem szybko poszliśmy spać...
IMGP3818.JPG Obóz na pustyni |
|
Plik ściągnięto 65 raz(y) 102,98 KB |
IMGP3822.JPG
|
|
Plik ściągnięto 63 raz(y) 92,03 KB |
IMGP3841.JPG Pusto i nudno |
|
Plik ściągnięto 76 raz(y) 88,29 KB |
IMGP3877.JPG Park Narodowy |
|
Plik ściągnięto 73 raz(y) 93,19 KB |
IMGP3918.JPG Próbujemy wjechac na plażę |
|
Plik ściągnięto 73 raz(y) 138,53 KB |
IMGP3925.JPG Znowu park narodowy;-) |
|
Plik ściągnięto 55 raz(y) 99,45 KB |
IMGP3932.JPG
|
|
Plik ściągnięto 76 raz(y) 104,46 KB |
IMGP3970.JPG Klasyczna mauretańska wioseczka |
|
Plik ściągnięto 70 raz(y) 84,05 KB |
IMGP3996.JPG Fotka arcyciekawa. Po pierwsze jest na niej armia - zakaz fotografowania. Po drugie jest na niej dwupasmówka - jedyna w Mauretanii. Po trzecie widać na niej wiadukt - też jedyny w Mauretanii - budują tam skrzyżowanie dwóch dwupasmówek, z tym że na razie p |
|
Plik ściągnięto 73 raz(y) 77 KB |
IMGP4004.JPG Lokalny folklor motoryzacyjny. Tych Merców jeździ tam milion. |
|
Plik ściągnięto 68 raz(y) 105,92 KB |
|
|
|
|
|
|
Diesel
trochę już popisał
Twój sprzęt: Żuk A07
Dołączył: 29 Wrz 2014 Piwa: 29/1 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2016-02-28, 16:55
|
|
|
Fotki do dnia w Noaukchott
IMGP4058.JPG Ruch uliczny |
|
Plik ściągnięto 60 raz(y) 124,95 KB |
IMGP4073.JPG
|
|
Plik ściągnięto 63 raz(y) 104,45 KB |
IMGP4086.JPG
|
|
Plik ściągnięto 69 raz(y) 161,36 KB |
IMGP4102.JPG Dzieci z przedszkola |
|
Plik ściągnięto 70 raz(y) 187,58 KB |
IMGP4123.JPG Asfalt z muszelkami |
|
Plik ściągnięto 63 raz(y) 164,19 KB |
IMGP4133.JPG
|
|
Plik ściągnięto 64 raz(y) 122,45 KB |
IMGP4135.JPG
|
|
Plik ściągnięto 61 raz(y) 141,43 KB |
IMGP4146.JPG
|
|
Plik ściągnięto 68 raz(y) 124,98 KB |
IMGP4152.JPG Powrót z IKEA ;-) |
|
Plik ściągnięto 59 raz(y) 152,92 KB |
|
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Fux
Kombatant
Pomógł: 2 razy Dołączył: 12 Sie 2007 Piwa: 29/96 Skąd: ze wsi
|
Wysłany: 2016-02-28, 17:14
|
|
|
Kieliszek księżycówki w pełni zasłużony wznoszę. |
|
|
|
|
adams86
doświadczony pisarz
Twój sprzęt: CYTRYNA L4H2
Nazwa załogi: ARJA
Dołączył: 03 Gru 2015 Otrzymał 4 piw(a) Skąd: Jaworzno
|
Wysłany: 2016-02-28, 19:44
|
|
|
Graty za odwagę. Żukiem wszędzie da się wjechać. Jeździłem kilka lat takim sprzętem, ale tak daleko, nigdy |
|
|
|
|
Diesel
trochę już popisał
Twój sprzęt: Żuk A07
Dołączył: 29 Wrz 2014 Piwa: 29/1 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2016-02-28, 20:17
|
|
|
adams86 napisał/a: | Jeździłem kilka lat takim sprzętem, ale tak daleko, nigdy |
Tak daleko to nikt jeszcze Żukiem nie był na kołach;-) |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
wlodo
weteran
Nazwa załogi: wlodo
Pomógł: 12 razy Dołączył: 20 Sie 2014 Piwa: 67/68 Skąd: Witaszyce
|
Wysłany: 2016-02-28, 20:27
|
|
|
Wysyłam choć za odwagę,coś niesamowitego...
Jeździłem wiele lat Nyską,i żeby jęździła drugą miałem na regale+ kanał.
Każdy wyjazd "w Polskę"to było wyzwanie...
Szczerze podziwiam...i czytam z wypiekami |
_________________ Moja budowa: http://www.camperteam.pl/...der=asc&start=0 |
|
|
|
|
WODNIK
weteran
Twój sprzęt: HOBBY 600
Pomógł: 5 razy Dołączył: 24 Gru 2009 Piwa: 53/197 Skąd: Bielsko-Biała
|
Wysłany: 2016-02-28, 20:55
|
|
|
Gorąco w tej Afryce,pić się chce, więc leci. |
_________________ --- B E S K I D N I K ---
Pozdrawiamy Bronia i Janek
|
|
|
|
|
Diesel
trochę już popisał
Twój sprzęt: Żuk A07
Dołączył: 29 Wrz 2014 Piwa: 29/1 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2016-02-28, 22:06
|
|
|
Nysa miała benzynowego S-21, starożytny most, bębnowe hamulce bez samoregulacji i słabą skrzynię. Żuk ma diesla z Andorii, skrzynie piątkę, tarczowe hamulce i most hipoidalny. Daje spokojnie radę;-) |
|
|
|
|
Diesel
trochę już popisał
Twój sprzęt: Żuk A07
Dołączył: 29 Wrz 2014 Piwa: 29/1 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2016-02-29, 09:32
|
|
|
Etap 10 to prawie 700 km. Mamy podjechać dla odmiany na północny wschód, a potem jechać w dół mapy - czyli wykonac przejazd po przyprostokątnych trójkąta. I nawet byśmy to zrobili, gdyby nie problem z paliwem. Tankujemy jakiś kosmiczny zajzajer, na którym Andoria jedzie normalnie, ale po 20 km stoimy z zabitym filtrem paliwa. Wymiana filtra i wypompowanie tego czegoś do baniek trochę trwa. Podejmujemy decyzję o rezygnacji z dwóch etapów i ścięciu trasy po przeciwprostokątnej, co ma dać nam oszczędność dystansu i pozwolić dogonić stawkę. Odległości w rajdzie zdecydowanie nie są policzone pod Żuka czy Poloneza - brak prędkości od samego początku nadrabiamy po prostu uporem.
Ruszamy zatem do Kiffy która ma być metą jutrzejszego odcinka, ale z powodu opóźnienia (paliwo) i zalecenia orga aby nie jeździć nocą (co później będziemy ignorować) docieramy tylko do Aleg, gdzie w jeszcze bardziej obskurnym hoteliku po 25 euro za pokój - śpimy.
Teraz trochę ciekawostek. Po pierwsze co kilka, kilkanaście kilometrów jest kontrola drogowa żandarmerii, policji, lub wojska. Zazwyczaj sprowadza się ona do zatrzymania kazdego samochodu, rzucenia okiem, zażądania Fiche (kartki na któej są dane wszystkich podróżnych i auta - trzeba sobie takie coś wcześniej przygotować), oraz na deser żądają prezentu.
Jako że znudziło nas szybko dawanie każdemu długopisu czy smyczy - po mniej więcej szóstym razie zapomnieliśmy francuskiego. Po prostu mówiliśmy wyłącznie po polsku, przerzucając w ten sposób problem zrozumienia na przeciwnika. I zaczeło działać. Kontrole stały się króciutkie, a my po polsku,z uśmiechem trajkotaliśmy o pogodzie, albo recytowaliśmy dzieła Mickiewicza, albo cokolwiek innego, byle byśmy wyglądali na zadowolonych z życia i miłych.
Po drugie - mówiłem że w Mauretanii jest syf. Syf to mało powiedziane - wszechobecny bałagan. Przed i za każdą wioską jest wysypisko, z którego kozy wybierają śmieci organiczne, a resztę powoli zasypuje piasek.
Po trzecie - Mauretania jako ostatni kraj na świecie zniosła oficjalnie niewolnictwo w 1982 roku. Oficjalnie, bo funkcjonuje ono nadal, około 15-20% społeczeństwa to niewolnicy. Z tego co widzieliśmy - zajmują się np. kopaniem muszelek na Saharze, które są używane jako kruszywo do budowy dróg i domów. Ot ciekawostka...
IMGP4174.JPG
|
|
Plik ściągnięto 80 raz(y) 115,92 KB |
IMGP4179.JPG
|
|
Plik ściągnięto 67 raz(y) 118,44 KB |
IMGP4191.JPG
|
|
Plik ściągnięto 81 raz(y) 118,75 KB |
IMGP4196.JPG
|
|
Plik ściągnięto 71 raz(y) 119,46 KB |
IMGP4207.JPG
|
|
Plik ściągnięto 90 raz(y) 122,65 KB |
IMGP4221.JPG
|
|
Plik ściągnięto 66 raz(y) 119,49 KB |
IMGP4226.JPG
|
|
Plik ściągnięto 62 raz(y) 106,04 KB |
IMGP4231.JPG
|
|
Plik ściągnięto 80 raz(y) 126,47 KB |
|
|
|
|
|
Stenia i Jurek
doświadczony pisarz
Twój sprzęt: PLA-P69 Edition.
Nazwa załogi: KoGa
Dołączył: 15 Sie 2011 Otrzymał 1 piw(a) Skąd: Kołobrzeg
|
Wysłany: 2016-02-29, 10:37
|
|
|
Podziwiam was i waszą wyprawę - byłem w Maroku i Agadirze,ale Mauretania to jest koniec świata. : |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|