 |
|
WAKACJE SPRZED LAT |
Autor |
Wiadomość |
WiesławK
początkujący forumowicz
Twój sprzęt: była VW T3 Westfalia, poszukuję czegos
Dołączył: 07 Sie 2013 Otrzymał 16 piw(a) Skąd: Górny Śląsk
|
Wysłany: 2013-09-26, 18:24 WAKACJE SPRZED LAT
|
|
|
Spróbuję zapoczątkować nowy temat. Mam nadzieję że się przyjmie i inni forumowicze również się przyłączą. Zapraszam serdecznie.
Moje najwcześniejsze wyjazdy wakacyjne to połowa rok 1964. W lutym Rodzice zaciągnęli kredyt w ORS ( kto nie wie co to- niech zapyta dziadków) i stali sie posiadaczami najnowszego produktu FSO czyli Syreny 103.Piękny ten pojazd miał drzwi otwierające się pod prąd ( tzw.kurołapka) silnik 2 cylindrowy o zawrotnej mocy 27 KM, duży bagażnik i zabierał wygodnie całą naszą 4 osobową rodzinkę. Nadeszło lato i Tato wypożyczył w swoim zakładzie pracy namiot i materace dmuchane. Pojechaliśmy do wujka mieszkającego w Lublinie i posiadającego juz od ponad roku Syrenę 102. W 2 auta i 2 czteroosobowe rodziny pojechaliśmy na pole namiotowe nad jezioro. Chodzi mi pogłowie nazwa Piaseczno , ale nie jestem jej pewien. Jeśli przeczyta to ktoś z lubelszczyzny, to bardzo proszę o korektę. Nad tymże jeziorem spędziliśmy wspaniałe chwile, ale zarazem zaraziliśmy się bakcylem campingowym. U mnie ten bakcyl rozwinął się szczególnie i działa do dziś. niestety na skutek upływu czasu i wielu przeprowadzek nie zachowały się zdjęcia , a wiem że robiłem je aparatem Druch Synchro ( pytać dziadków lub wujka Google). po powrocie z wakacji trzeba było iść do szkoły i czekać na następne lato. A było na co.
Latem 1965 r. rodzice przygotowali prawdziwą wyprawę. Wraz ze znajomymi - posiadaczami Syreny 103 S (specjalny model z silnikiem Wartburga) ruszyliśmy nad morze.
Pierwszy przystanek był wielkopolsce a na drugi dzień dotarliśmy do Świnoujścia. Na kempingu spędziliśmy 2 wspaniałe tygodnie mieszkając w namiocie, jedząc posiłki przygotowywane przez Mamę na kuchence denaturatowej marki Wisła . Dnie spędzaliśmy na plaży i w wodzie. Bałtyk w tamtych latach był zdecydowanie cieplejszy niż teraz Przynajmniej tak mam to w pamięci, zdecydowanie więcej czasu mogłem spędzić w wodzie niż w ubiegłym roku. po 2 tygodniach ruszyliśmy dalej w kierunku wschodnim. Zatrzymywaliśmy sie na nielicznych nadbałtyckich kampingach, chyba to był Kołobrzeg , potem Łeba, by zakończyć wyprawę w Gdańsku Jelitkowie. W każdym z tych miejsc spędziliśmy po kilka dni. Tak rozpoczęło się moje poznawanie polskiego wybrzeża, które trwa nieprzerwanie do dziś.
W kolejnym roku była ponowna wyprawa nad może, tym razem z innymi znajomymi, posiadaczami wytwornej limuzyny marki Moskwicz 407. Trasa była podobna, tyle że do Świnoujścia jechaliśmy w jeden dzień a w drodze do Trójmiasta zatrzymywaliśmy się na innych kampingach.
Te trzy pierwsze wyprawy to tylko preludium do czwartych wakacji przejechanych Syrenką,
ale to już w następnym odcinku, o ile będą chętni do czytania... |
|
|
|
 |
GOSIAARCADARKA
weteran

Nazwa załogi: ARCADARKA
Dołączyła: 02 Lut 2009 Piwa: 39/21 Skąd: Pawłowo
|
Wysłany: 2013-09-26, 18:55
|
|
|
Z przyjemnością się czyta, czekam na ciąg dalszy i zaczynam wspominać swoje wakacyjne wyprawy z rodzicami Syrenką a później nowiutkim blado-niebieskim Trabantem /mama dostała talon w zakładzie pracy/
za pomysł i rozpoczęcie tematu |
_________________ www.arcadarka.pl |
|
|
|
 |
TomekM
stary wyga

Twój sprzęt: Blaszana Choinka Jumper L3H3
Pomógł: 8 razy Dołączył: 10 Sie 2011 Piwa: 25/24 Skąd: Tarnowskie Góry
|
Wysłany: 2013-09-26, 19:30
|
|
|
Dajesz, dajesz.... |
_________________ Misiów5
 |
|
|
|
 |
Frowyz
stary wyga
Twój sprzęt: Dethleffs Globetrotter L A 531
Pomógł: 1 raz Dołączył: 12 Lis 2009 Piwa: 78/43 Skąd: Podbeskidzie ;)
|
Wysłany: 2013-09-26, 19:41
|
|
|
Wiesiek oczywiście, że czekamy na ciąg dalszy. |
|
|
|
 |
kazbar
weteran

Pomógł: 5 razy Dołączył: 14 Sty 2007 Piwa: 36/4
|
Wysłany: 2013-09-26, 20:02
|
|
|
Mój pierwszy caravaningowy wypad miał miejsce z rodzicami w Bieszczady. Kamper-DKW IFA-F8
Wetlina, jakaś dzika miejscówka nad rzeką. Nie pamiętam dokładnie gdzie, (szukałem parę razy ale jak dotąd owej nie znalazłem. Ojciec już od dawna nie żyje a mama pląta się w zeznaniach). Nie pamiętam nic poza tym, że pewnej nocy tato okopywał namiot podczas ulewnego deszczu. Miałem wtedy może trzy, może cztery lata...
Moim kazbarowym (naszym z Basią) pierwszym "kamperem" była Syrena 105 L, którą (a jakże) z namiotem pełnym przygód pojechaliśmy gdzie?...W Bieszczady
Z tego wyjazdu (choć byłem już dużym chłopcem) też nic nie pamiętam
dkw ifa f-8.jpeg
|
 |
Plik ściągnięto 42470 raz(y) 9,82 KB |
Syrena 105 L.jpeg
|
 |
Plik ściągnięto 42470 raz(y) 8,02 KB |
|
Ostatnio zmieniony przez kazbar 2013-09-26, 21:49, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
Socale
Kombatant

Twój sprzęt: W szwagrowej stoi stodole.
Nazwa załogi: Sokale
Pomógł: 72 razy Dołączył: 07 Sty 2012 Piwa: 524/637 Skąd: Gubin
|
Wysłany: 2013-09-26, 21:17
|
|
|
Wiesław, czuję jakiś niedosyt. Przeczytałem jakby fraszkę, jednym tchem.
Kontynuuj a fotki, aby się kojarzyły w necie też znajdziesz
.
242529.jpg
|
 |
Plik ściągnięto 231 raz(y) 188,13 KB |
|
_________________ Staram się pisać poprawnie i zrozumiale.
Do zobaczenia Wojtek i Ewa / Sokale
 |
|
|
|
 |
Socale
Kombatant

Twój sprzęt: W szwagrowej stoi stodole.
Nazwa załogi: Sokale
Pomógł: 72 razy Dołączył: 07 Sty 2012 Piwa: 524/637 Skąd: Gubin
|
Wysłany: 2013-09-26, 21:45
|
|
|
Tu przy tej okazji dla porządku w dziale, niech każdy swoje wspomnienia opisuje zakładając nowy temat, powstanie ich więcej i zawsze można coś "u siebie" w temacie dopisać i żeby nie powstał mix wspomnień. |
_________________ Staram się pisać poprawnie i zrozumiale.
Do zobaczenia Wojtek i Ewa / Sokale
 |
|
|
|
 |
WiesławK
początkujący forumowicz
Twój sprzęt: była VW T3 Westfalia, poszukuję czegos
Dołączył: 07 Sie 2013 Otrzymał 16 piw(a) Skąd: Górny Śląsk
|
Wysłany: 2013-09-27, 18:44
|
|
|
Cieszę się że jest odpowiedz na moje wspomnienia. Wszystkie sugestie spróbuje uwzględnić w następnych postach.Jest nadzieja na uzyskanie zdjęć sprzed 50 prawie laty. Poszukiwania idą całą parą .
Wracając do pierwszej Syrenki ( po niej była następna). Tato próbował zrobić z niej kampera.
Wyglądało to w ten sposób , że przednie siedzenia były ustawiane w poprzek samochodu, oparciem opierając się o drzwi. Z siedziska i oparcia tylnej kanapy powstawał tapczan . Oczywiście wszystko opierało się na specjalnej konstrukcji z listew, tak że powierzchnia "tapczanika" była równa. Mama zadbała o gustowne zasłonki i tak powstała kabina sypialna dla Pań. My mężczyźni woleliśmy namiot...Podobnego kampera tyle że z Warszawy 223 w wersji sedan mieli znajomi rodziców. Zdarzyło im się korzystać z niego w czasie wyjazdu do Austrii.
A były to jeszcze lata sześćdziesiąte. Zresztą ta Warszawa służyła im do wyjazdów na Suwalszczyznę w latach 60-tych, 70-tych,80-tych, i 90-tych a nawet w pierwszym roku XXI wieku.
Chilowo zakończę moje wspomnienia i oddale się na poszukiwania zdjęć. Jeśli ktoś dysponuje zdjęciami z kampingów w latach 60-tych proszę o wklejanie |
|
|
|
 |
Wyświetl szczegóły |
 |
Skorpion
Kombatant Normalny inaczej wariatek stary wyga

Twój sprzęt: Starocie urzadzenie kampero-podobne
Nazwa załogi: Skorpion
Pomógł: 24 razy Dołączył: 17 Lip 2008 Piwa: 274/1281 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2013-09-27, 18:59
|
|
|
WiesławK, bardzo wspaniale wspominki tamtych wspaniałych lat. Należy się oczywiście na zachete dalszych opisow |
_________________
Tadeusz
Byle do przodu
 |
|
|
|
 |
łoś
Kombatant szary stary łoś
Twój sprzęt: złom hymer eriba 544 87'
Nazwa załogi: łoś
Pomógł: 2 razy Dołączył: 26 Gru 2009 Piwa: 79/24
|
Wysłany: 2013-09-30, 00:36
|
|
|
Pochwalam pomysł.
|
|
|
|
 |
matro
weteran musi być twardy!Tylko co piąta noc na campingu:)

Twój sprzęt: Ducato II Rimor
Nazwa załogi: Robert, Kamila, Amelia, Hubert
Pomógł: 6 razy Dołączył: 18 Lip 2008 Piwa: 71/111 Skąd: Trzcianka/Piła/Wlkp
|
Wysłany: 2013-09-30, 09:42
|
|
|
jako młode pokolenie 30-sto parolatków mogę tylko czytać z wypiekami na twarzy a obrazy oglądać w wyobraźni |
_________________
...może i integra bardziej przypomina dom za to alkowa bardziej przypomina kamper... !
 |
|
|
|
 |
eMWu
stary wyga

Twój sprzęt: 2 x Knaus traveller 595 + 625
Nazwa załogi: Campertrip.pl
Pomógł: 2 razy Dołączył: 14 Gru 2010 Piwa: 11/23 Skąd: Bielsko-Biała
|
Wysłany: 2013-09-30, 13:58
|
|
|
pokolenie 30 parolatków ma to samo ale syrenka sie zmienila na malucha. Wierz mi, dla dzisiejszego gimnazjalisty taka sama abstrakcja
ps - na ostatnim zlocie zabytków trzeba bylo koledze przetransportowac malucha z 77r. dwoch dwudziestoparolaktów trzeba bylo przeszkolic z obslugi tego arcyskomplikowanego pojadu ( ai tak cala trase na ssaniu pokonał) |
_________________ www.campertrip.pl |
|
|
|
 |
WiesławK
początkujący forumowicz
Twój sprzęt: była VW T3 Westfalia, poszukuję czegos
Dołączył: 07 Sie 2013 Otrzymał 16 piw(a) Skąd: Górny Śląsk
|
Wysłany: 2013-10-03, 21:29 WAKACJE SPRZED LAT
|
|
|
Dzięki za pozytywny odbiór moich wspomnień. Niestety w sprawie zdjęć nie mam dobrych wieści, po prostu gdzieś zaginęły. Wracam do wydarzeń sprzed 40 laty. Po trzech krajowych wyjazdach wakacyjnych, przyszła pora na wyjazd za granice PRL. Dostępne były Kraje Demokracji Ludowej. Ale nie tak prosto. najpierw trzeba było uzyskać wkładki paszportowe do dowodu osobistego. Był to paszport do wybranych krajów skupionych wokół Związku Radzieckiego czyli NRD, CSRS, WRL, RRL, BRL. Tłumaczenie dla młodzieży:
NRD - Niemiecka Republika Demokratyczna - aktualnie wschodnie landy Niemiec
CSRS- Czecho Słowacka Rebublika Socjalistyczna - aktualnie Czechy i Słowacja
WRL- Węgierska Republika Ludowa - aktualnie Węgry
RRL- Rumuńska Republika Ludowa czyli po prostu Rumunia
BRL - Bułgarska Republika Ludowa czyli Bułgaria
Otrzymanie wkładek paszportowych było zdecydowanie łatwiejsze niż prawdziwych paszportów
co nie znaczy że było to proste. Wymagało wypełnienia wielu arkuszy i czekania na decyzję wydziału paszportowego. Oprócz tego należało uzyskać promesy dewizowe które pozwalały na zakup określonej kwoty walut zagranicznych.
Tak więc wczesną wiosną 1967 r. rodzice rozpoczęli przygotowania do wyjazdu samochodem do Bułgarii. Eskapada była planowana na 4 tygodnie. W wyprawie miały wziąć udział 4 rodziny w 4 samochodach. I tu dochodzimy do samego sedna- te 4 samochody to 4 Syrena. Nasza 103 miała już 3 lata i przejechane ok 20 tys. km. Kolejna była 102 o rok starsza (1962 r.), następna 101 z 1961 r. i wreszcie 100 z 1960. W sumie było to 13 osób-
8 dorosłych i 5 dzieci i młodzieży. Po załatwieniu wszystkich formalności, uzyskaniu potrzebnych dokumentów zaczęło się przygotowywanie sprzętu kampingowego, żywności, map i wszelkich przydatnych rzeczy . Wszystko to musiało się zmieścić w bagażniku, a namiot i materace powędrował na dach. Nadszedł z długa oczekiwany dzień wyjazdu. Wyruszyliśmy w kierunku wschodnim na spotkanie z pozostałymi uczestnikami wyprawy. Punkt zborny był wyznaczony w Dukli. Po spotkaniu wyruszyliśmy w kierunku granicy z Czechosłowacją. Po dłuższej odprawie na granicy - najpierw kontrola polskich celników, potem kontrola paszportów przez żołnierzy WOP ( wojsk ochrony pogranicza) dalej czechosłowccy żołnierze i na koniec celnicy czechsłowaccy. Każda służba miała czas dla siebie, nikomu się nie spieszyło i w związku z tym trwało to dosyć długo. Zwłaszcza że były 4 rodziny w 4 autach. W sumie zrobiło się póżno i pierwszy nocleg postanowiliśmy zrobić w okolicach Svidnika na Słowacji . Noclegi w większości miały miejsce na dziko na łączkach, najczęściej nad wodą. Na drugi dzień ruszyliśmy prze Słowację w kierunku Koszyc. Nie wywarły one na mnie większego wrażenia i nic nie zachowało się w pamięci. Za Koszycami była kolejna granica i drugi z kolei kraj - Węgry. Znowu zmieniły się znaki drogowe, napisy na drogowskazach i oczywiście język. Całą kawalkadę prowadził mój Tata, a nawigatorem była Mama. Rozglądając się po okolicy pędziliśmy z prędkością 70 km/godz w kierunku Miszkolca. Z tego miasta pamiętam tylko jedno - wizytę w dużym sklepie z odzieżą i szaleństwo zakupowe naszych Pań. Zaopatrzenie było zdecydowanie lepsze niż u nas i bardziej kolorowe- zwłaszcza bluzeczki Made in England. Po zakupach nie pozostało nic innego jak ruszyć dalej w kierunku granicy z Rumunią . Kolejny nocleg wypadł już za Oradeą . Była to duża łąka nad rzeką, niedaleko mostu. Namioty zostały rozbite, kochery nastawione,mamy zabrały się za gotowanie obiado kolacji a my poszliśmy się kąpać do rzeki. Pogoda była wspaniała, woda ciepła , ryby rzece brały nawet bez wędki . Największą atrakcją byli miejscowi jeżdżący furkami zaprzężonymi w osiołki. Wieczorem jeszcze było ognisko... (cdn) |
|
|
|
 |
Socale
Kombatant

Twój sprzęt: W szwagrowej stoi stodole.
Nazwa załogi: Sokale
Pomógł: 72 razy Dołączył: 07 Sty 2012 Piwa: 524/637 Skąd: Gubin
|
Wysłany: 2013-10-03, 21:53
|
|
|
Zupełnie inny świat...
Czasy o których piszesz z racji mojego wieku są mi obce, ale nie wiem dlaczego, lubię właśnie "pozaglądać" tam gdzie a raczej kiedy mnie jeszcze nie było.
Do tego uwielbiam oglądać zdjęcia z czasów, na których postaci na tym świecie już nie ma.
Wiecznie mam tego niedosyt.
Pisz
Koledzy też, niech tematy zakładają |
_________________ Staram się pisać poprawnie i zrozumiale.
Do zobaczenia Wojtek i Ewa / Sokale
 |
|
|
|
 |
WiesławK
początkujący forumowicz
Twój sprzęt: była VW T3 Westfalia, poszukuję czegos
Dołączył: 07 Sie 2013 Otrzymał 16 piw(a) Skąd: Górny Śląsk
|
Wysłany: 2013-10-08, 00:11 WAKACJE SPRZED LAT
|
|
|
Ciąg dalszy naszej podróży -kierunek Bukareszt. Jechaliśmy przez Rumunie z zawrotną prędkością ok 70 km/godz, co jakiś czas mijając inne samochody. Nie było w tym czasie jeszcze Dacii, za to jeździły tam Wartburgi, Trabanty, Skody, Moskwicze i Wołgi. Sporadycznie można było spotkać jakieś zachodnie auta.
Istniał w tym czasie zwyczaj pozdrawiania się rodaków. Co jakiś czas Tata migał światłami a my kiwaliśmy nadjeżdżającym samochodom z Polski. W pewnym momencie aż przetarliśmy oczy ze zdumienia - zobaczyliśmy Mikrusa. Jechał dzielnie w kierunku Polski. Machaliśmy sobie w dwójnasób. Nota bene po powrocie do domu znalazłem jego zdjęcie w tygodniku Motor. Zdjęcie było wykonane na tle tablicy miejscowości z napisem Sofia. W tym kierunku również my się udawaliśmy.
Ale ciągle jeszcze jesteśmy na terenie Rumunii. Im bliżej byliśmy Bukaresztu tym częściej można było spotkać wielkie transparenty z napisem TRAIASCA REPUBLICA POPULARA ROMANIA. Wg naszej znajomości języka rumuńskiego znaczyło to Niech Żyje Rumuńska Republika Ludowa.
Sam Bukareszt nie zrobił na nas wielkiego wrażenia i po południu dotarliśmy do przejścia granicznego Giurgiu - Ruse. Po kontroli rumuńskich pograniczników wjechaliśmy na długi most przez Dunaj. Po drugiej stronie czekała na nas Bułgaria- docelowy kraj naszej podróżny. Nocleg mieliśmy znowu na dziko już w Bułgarii. Rano ruszyliśmy w kierunku Sofii. Po drodze zatrzymaliśmy się w miasteczku Velikie Tyrnowo. Stare miasto położone w górach, domy pobudowane na stokach, jeden nad drugim. Po raz pierwszy spotkaliśmy się z taką zabudową. Pamiętam że wywarło to na mnie wielkie wrażenie.
Po południu spotkała nas większa przygoda. Tuż przed miastem Botevgrad była remontowana droga, wylewano nowy asfalt, a nie było poboczy. W pewnym momencie właściciel najstarszej Syreny mijał się z wywrotką i za bardzo odbił w prawo. Koła spadły z asfaltu i w rezultacie Syrena wjechała do rowu i przewróciła się na prawy bok. Szyba czołowa i tylna wypadły z uszczelek , ale na szczęście się nie rozbiły. Za to pasażerowie zostali lekko poturbowani. Przypominam że był to rok 1967 i samochody nie miały pasów bezpieczeństwa. W rezultacie karetka zabrała do szpitala w Botevgradzie całą trojkę pasażerów.
Syrena została postawiona na koła i oczywiście odpaliła. Jedynie moi rodzice oboje mieli prawo jazdy wobec czego Tata wsiadł do osamotnionej Syrenki, a Mama usiadła za kierownicę naszej. Do nas dosiadł się milicjant bułgarski by nas doprowadzić do szpitala. Po kilkuset metrach tenże przedstawiciel władzy kazał się Mamie zatrzymać i zamienić się miejscami. Ruszył z miejsca prawie że z piskiem opon i zaczął wszystkich wyprzedzać. Nie zapomnę miny Mojego ojca gdy jego własna Syrena wyprzedzała go z rykiem klaksonu a na dodatek Mama siedziała po prawej stronie i kiwała mu pa pa...
W szpitalu okazało się że panowie mogą z nami jechać dalej a Pani musi zostać na obserwacji do rana.
Syrena została odtransportowana do jakiejś bazy transportowej i tam mechanicy mieli wyprostować słupki podtrzymujące dach i na nowa wstawić obie szyby. Na drugi dzień miała być gotowa. Nie pozostało nam nic innego jak wyjechać za miasto i rozbić namioty. Późnym popołudniem przyjechali trzej Bułgarzy którzy cały czas nami się opiekowali. Dorośli postanowili rozpalić ognisko i wyciągnąć odpowiednie zapasy jeszcze z Polski. Okazało się że nasi nowi znajomi to Pan ordynator ze szpitala, komendant milicji a kierowcą Moskwicza był miejscowy prokurator. Kiedy zapasy z Polski się skończyły goście pojechali do miasta, a dorośli członkowie naszej wycieczki kładli się spać. Naraz pojawiły się światła samochodu i dał się słyszeć głos trąbki. Grała Il Silentio włoski przebój z tamtych lat. Okazało się że Panowie zajechali do miasta, zaopatrzyli się w rakiję i z restauracji wzięli tegoż trębacza. Nastąpił dalszy ciąg imprezy... |
|
|
|
 |
Wyświetl szczegóły |
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|