Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Francja 2019
Autor Wiadomość
JanKowal
[Usunięty]

Wysłany: 2019-08-15, 11:32   

To były auta, nie to co te dzisiejsze :lol: Życzę udanych wojaży. :spoko

 
 
James 
zaawansowany


Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 06 Lut 2009
Piwa: 73/30
Skąd: Katowice
Wysłany: 2019-08-15, 19:04   

Dzięki! Z przyjemnością przypomnieliśmy sobie ten kawałek :spoko
_________________
J.C.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
James 
zaawansowany


Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 06 Lut 2009
Piwa: 73/30
Skąd: Katowice
Wysłany: 2019-08-16, 08:34   

Zmieniliśmy kierunek , patrząc na prognozę i zapowiadane deszcze właściwie na cały weekend w Burgundii, zaczęliśmy się przemieszczać na południe w poszukiwaniu słońca.
Wczoraj w Święto Wniebowzięcia nie mieliśmy żadnych problemów ze zrobieniem zakupów. Było wiele otwartych sklepów i to zarówno dużych marketów, które dzień wcześniej reklamowały się nawet na paragonie, że są specjalnie otwarte, jak i małych sklepów, mijaliśmy nawet mały sklep mięsny , który cieszył się sporym zainteresowaniem klientów.
Jeszcze z uwag natury ogólnej, to podzielę się z Wami paroma spostrzeżeniami. Przejeżdżając przez Francję spotykamy wiele domów, które nie są w ogóle ogrodzone, ogrody sięgają chodnika , i ten brak ‘zasieków’ sprawia bardzo przyjemne wrażenie. Druga sprawa to brak psów na łańcuchu i w kojcach. Właściwie zobaczyliśmy tylko jednego i to na wielometrowym łańcuchu. Był to taki ewenement , że przez chwilę nie wiedzieliśmy co nam w tym obrazie nie pasuje i nagle uświadomiliśmy sobie, że tu nie ma takich obrazków. Ciągle mam nadzieję, że u nas też się to z biegiem czasu zmieni, bo jak ktoś kiedyś powiedział ‘ludzie z natury dobrzy są’, a mnie to boli od lat i zawsze mówię, że ja przyjaciół na łańcuchu lub w kojcu nie trzymam, a jak będę chciała mieć ochronę to w dzisiejszych czasach najlepsza jest do tego elektronika.
W sprawie stosunku do zwierząt we Francji jeszcze jedno wydarzenie z ostatnich dni. Otóż jedziemy przez małe miasteczko i nagle z daleka widzimy, że policja stoi na sygnale. Podjeżdżamy i cóż widzimy? Jeden policjant z tyłu steruje ruchem, a drugi z przodu zakładając rękawiczki pochyla się nad potrąconym małym czarnym kotkiem. W życiu ratowaliśmy już kilka potrąconych zwierząt, ale ten biedak nie wyglądał dobrze. Myśleliśmy, że nie żyje. Policjant machnął, żebyśmy jechali, i już z oddali usłyszeliśmy, że ruszyli i to na sygnale ! Więc chyba jednak była nadzieja jeszcze tliło się w nim życie.
A tak na marginesie, to nie widzimy tu bezdomnych zwierząt. Wszyscy, którzy byli np. w Rumunii , wiedzą jaki to problem. Sami do dzisiaj w Jamesie mamy suchą karmę po wizycie w tym kraju. Ale jest nadzieja , że rozwiążą ten problem , bo czytałam, że np. ostatni ich pomysł to wsparcie państwa dla osób adoptujących bezdomne zwierzęta.
Jadąc na południe przejeżdżamy przez Parc Naturel du Morvan. Czujemy się tu trochę jakbyśmy przejeżdżali przez góry w Polsce. Bardzo przyjemnie, zielono, bezludnie, tylko cudowna przyroda. Po drodze widzimy, że zatrzymało się sporo samochodów, bo reklamuje się wodospad. No to my też stajemy. Początkowo idziemy razem, ale moja druga połowa wycofuje się, więc zostaję oddelegowana do ‘zbadania’ sprawy. Co jakiś czas piszę , że żyję i idę szukać wodospadu. Bardzo przyjemną ścieżką wspinam się raz w górę, raz w dół , w koło stare przepiękne drzewa i cisza. W dole , w głębokim jarze szumi rzeczka… Doszłam też do miejsca, gdzie grupka początkujących wspinaczy słuchała wyjaśnień instruktora, liny już były zawieszone, za chwilę będą się wspinać. Zazdroszczę, to bardzo przyjemna rzecz, wiem, bo jako dziecko tego próbowałam na naszych skałkach i do dziś pamiętam.
Nocowaliśmy w miejscowości w otulinie tego parku, na nowiutkim miejscu przygotowanym dla kilkunastu kamperków, nad wodą – Etang de Baye, a cisza była taka, że dzwoniła w uszach. Teraz kiedy to piszę około 7.00 mamy w Jamesie 11 stopni (zresztą tylko my spaliśmy z pootwieranymi oknami na oścież, reszta się pozamykała) i tylko kogut, który właśnie się obudził , zawzięcie pieje.

IMG_7526.jpg
Plik ściągnięto 1 raz(y) 373,66 KB

IMG_7530.jpg
Zamek Ancy-le-Franc, kiedyś już zwiedziliśmy, teraz tylko to nasze miejsce papu w parku pod nim
Plik ściągnięto 2 raz(y) 297 KB

IMG_7535.jpg
Parc du Morvan
Plik ściągnięto 3 raz(y) 992,05 KB

IMG_7537.jpg
Liny już gotowe
Plik ściągnięto 3 raz(y) 807,85 KB

IMG_7538.jpg
Na ścieżce do wodospadu
Plik ściągnięto 4 raz(y) 949,35 KB

IMG_7540.jpg
Dzisiejsze spanko
Plik ściągnięto 5 raz(y) 696,34 KB

_________________
J.C.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
andrzej627 
Kombatant


Twój sprzęt: VW T6 204KM DSG7 4MOTION Stylevan Equinox II
Nazwa załogi: Stylevanek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 20 Lip 2015
Piwa: 337/144
Skąd: Francja
Wysłany: 2019-08-16, 09:40   

James napisał/a:

Nocowaliśmy w miejscowości w otulinie tego parku, na nowiutkim miejscu przygotowanym dla kilkunastu kamperków, nad wodą – Etang de Baye

Domyślam się, że to jest to miejsce: Bazolles, 78 Baye. :lol:
_________________
Andrzej
Filmy z moich podróży
Mój profil na Facebooku
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
James 
zaawansowany


Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 06 Lut 2009
Piwa: 73/30
Skąd: Katowice
Wysłany: 2019-08-16, 12:32   

Tak! Trafiłeś :spoko
_________________
J.C.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
James 
zaawansowany


Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 06 Lut 2009
Piwa: 73/30
Skąd: Katowice
Wysłany: 2019-08-16, 20:18   

Moi drodzy Czytelnicy. Muszę się z Wami podzielić wielką radością. Otóż udało mi się dzisiaj zrobić zdjęcie życia. Ale od początku.
Jak wiedzą wszyscy , którzy śledzą nasze relacje, jesteśmy zakręceni m.in. na punkcie ornitologii. Gonimy już za tymi ptaszkami od ćwierćwieku i jest taki gatunek – zimorodek, którego do 2019 roku widzieliśmy dwa razy w życiu i to z daleka. To szczególny ptaszek, stosunkowo mały (17-19 cm. od końca dzioba do końca ogonka), rzadki, bo potrzebuje czystej wody i brzegu rzeki umożliwiającego wykopanie metrowej (!) nory na gniazdo. Jest śliczny, w locie mieni się niebieskim kolorem jak latająca biżuteria. Zawsze szuka patyczka nad wodą, bo kiedy złowi rybkę , zanim ją połknie- ogłusza ją uderzeniem o ten patyczek.
W tym roku miałam wiele szczęścia – zobaczyłam zimorodka w okolicach Bydgoszczy, wiele sztuk w Drawieńskim Parku Narodowym i już jedną sztukę we Francji. Ale zawsze z bardzo daleka, w cieniu , na kilka sekund i…tyle go widzieli. A czym bardziej mi zależało, tym on był ostrożniejszy.
Aż wreszcie dzisiaj… Mogę to porównać tylko do wygranej w totka (która jeszcze przed nami). Zatrzymaliśmy się w południe nad Loarą na granicy małego miasteczka, żeby coś przekąsić. Już na wstępie zobaczyłam czaplę siwą. Ok.50 metrów od nas nad wodą zobaczyłam patyki. I mówię mężowi : idealne dla zimorodka, spojrzał sceptycznie. Zaczęłam przygotowywać jedzenie, ale aparat wyjęłam na wszelki wypadek z futerału, coś czułam…
I nagle jest !!!! Moja latająca biżuteria! Szybko – jak zawsze (każdy , kto fotografował kiedykolwiek ptaki wie o czym mówię) pierwsze zdjęcie byle jakie , bo może ucieknie, a potem drugie, trzecie i czwarte. I właśnie to czwarte jest poniżej.
Oczywiście jedząc (prawie nie wiem co) wpatrywałam się w patyczek , aż mój ślubny mówi : zrobiłaś takie piękne zdjęcie , i czego jeszcze chcesz , żeby przyleciały we dwójkę? Przyznałam mu rację. A zimorodek? Przeleciał jeszcze wzdłuż rzeki i zniknął.

IMG_7545.JPG
Zimorodek
Plik ściągnięto 18 raz(y) 1,35 MB

_________________
J.C.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
JanKowal
[Usunięty]

Wysłany: 2019-08-16, 20:54   

Gratulacje, widziałem raz, polował na cierniki, przepiękny ptak.
 
 
James 
zaawansowany


Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 06 Lut 2009
Piwa: 73/30
Skąd: Katowice
Wysłany: 2019-08-16, 21:04   

Dzięki! Czytałam, że młody, który próbuje połknąć ciernika bez ogłuszania go , robi to tylko raz. Po tej bolesnej lekcji już grzecznie robi to co rodzice :)
_________________
J.C.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
James 
zaawansowany


Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 06 Lut 2009
Piwa: 73/30
Skąd: Katowice
Wysłany: 2019-08-16, 21:05   

Andrzej627 dzięki za piwko :)
_________________
J.C.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
izola 
Kombatant


Twój sprzęt: MB Marco Polo
Nazwa załogi: Izolownia
Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 20 Sty 2015
Piwa: 227/153
Skąd: Westfalia
Wysłany: 2019-08-16, 21:12   

:shock: ale urokliwy...
Też kiedyś nad Loarą w okolicy Saumur widziałam takiego barwnego , naturalnie nie wiedząc że to zimorodek ,,,myślałam że komuś kolorowa papużka uciekła,,, ;)

Gratulacje za świetne uchwycenie tak rzadkiej chwili :roza:
_________________
http://vanactiv.blogspot.de/
https://www.facebook.com/...100019297335640
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
James 
zaawansowany


Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 06 Lut 2009
Piwa: 73/30
Skąd: Katowice
Wysłany: 2019-08-16, 22:06   

Dzięki Izola :) Nasz zimorodek był w Decize.
_________________
J.C.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
James 
zaawansowany


Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 06 Lut 2009
Piwa: 73/30
Skąd: Katowice
Wysłany: 2019-08-17, 09:41   

Wczorajsze popołudnie spędziliśmy w Moulins. Naszym celem był dom Louisa Mantin. To człowiek żyjący w drugiej połowie XIX wieku (zmarł w 1905 r.), który dwanaście lat przed śmiercią wybudował w Moulins okazały 400 m2 dom , urządził go w stylu eklektycznym i wpadł na ciekawy pomysł. Otóż zapisał go w testamencie państwu, ale pod warunkiem, że zostanie on udostępniony do zwiedzania 100 lat po jego śmierci. Chciał pokazać następnym pokoleniom jak żyła burżuazja. Jego testament wykonano. Po 100 latach dom był dość znacznie nadgryziony zębem czasu, ale przetrwał (w końcu mi.in. dwie wojny). Kiedy zabrano się za jego remont w 2006r., który trwał 5 lat , starano się odnaleźć dawnych producentów np. gobelinów, skórzanej złoconej ‘tapety’ (ten producent nie przetrwał), jedwabnych zasłon… i zamówić u nich kopie. Wyświetlono nam film poświęcony tej renowacji. To było bardzo ciekawe. Zrywano podłogi, uzpełniano nawet sierść wypchanych zwierząt i pióra ptaków ! Niestety nie wolno robić zdjęć w środku, wyłącznie z zewnątrz i w sąsiednim muzeum w którym zgromadzono m.in. zbiory Louisa Mantin. Więc poużywaliśmy sobie fotograficznie w muzeum. Efekty poniżej. :lol:
A sam dom? Cóż…Jakby to delikatnie ująć? Nadmiar pieniędzy i brak smaku. Np. w jego gabinecie znajduje się renesansowe biurko, olbrzymie dwie barokowe kolumny, meble wypoczynkowe w stylu Ludwika XV, pseudorenensansowy kominek. Nic dziwnego, że kiedyś określano eklektyzm zbiorowiskiem wszystkiego. Jedno można powiedzieć – to wszystko było niezmiernie kosztowne i o to właścicielowi chodziło- mógł się w ten sposób pokazać. Temu samemu celowi służyły zastosowane nowinki techniczne – podgrzewacz ręczników, prysznic jaki dzisiaj spotykamy np. w saunach, pod którym możemy doświadczyć tropikalnego deszczu, elektryczność. Ale warto to zobaczyć. Dziś też często przejeżdżamy obok takich współczesnych domów. Dzięki temu człowiekowi mogliśmy to zobaczyć , a nie tylko wyobrażać sobie co jest w środku.
Zresztą czasy eklektyzmu to również czasy impresjonizmu i secesji. I dzisiaj wszystkie mają swoje miejsce w historii. A o gustach się nie dyskutuje.

IMG_7561.jpg
Dom Luisa Mantin
Plik ściągnięto 3 raz(y) 596,16 KB

IMG_7571.jpg
Muzeum
Plik ściągnięto 2 raz(y) 546,05 KB

IMG_7565.jpg
Plik ściągnięto 2 raz(y) 524,05 KB

IMG_7562.jpg
Plik ściągnięto 4 raz(y) 400,31 KB

IMG_7568.jpg
Plik ściągnięto 3 raz(y) 538,57 KB

IMG_7566.jpg
Plik ściągnięto 4 raz(y) 476,53 KB

IMG_7563.jpg
Plik ściągnięto 3 raz(y) 315,28 KB

IMG_7564.jpg
Plik ściągnięto 3 raz(y) 301,81 KB

IMG_7569.jpg
Plik ściągnięto 4 raz(y) 365,17 KB

_________________
J.C.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
James 
zaawansowany


Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 06 Lut 2009
Piwa: 73/30
Skąd: Katowice
Wysłany: 2019-08-18, 08:44   

Wczorajszy dzień spędziliśmy w Vichy. Do pewnego stopnia była to dla nas sentymentalna podróż, bo zajrzeliśmy tam też 23 lata temu podczas naszej pierwszej wycieczki do Francji. To prawie prehistoria- z papierową mapą (dalej je lubię i jedzie taka z nami również dziś), bez GPS-u, bez telefonu (a co tu mówić o smartfonie), z analogowym aparatem fotograficznym (wypstrykaliśmy cały film – 36 zdjęć! ), i bez Jamesa ( byliśmy naszym VW T2 ‘Ogórkiem’, którego nazywaliśmy ‘Wagunią’). O rany! My dinozaury (albo jeszcze lepiej żółwie żyjące 300 lat i patrzące co nad nimi przepływa- ‘Popatrz kochanie- niedawno pływały drewniane żaglowce, a wczoraj widziałam atomowy okręt podwodny!’ – mówi jeden do drugiego) to mamy wspomnienia. :szeroki_usmiech
Ale wychodźmy z wody i wracajmy do Vichy. Udało nam się zaparkować w samym centrum, bardzo blisko parku (nie wiem czy to kwestia soboty- w Katowicach też w weekend da się zaparkować), czy zawsze jest tu dość luźno. Stanęliśmy parę metrów od domu Napoleona III i zrobiła na nas wrażenie skromność tego budynku. Jakże to różne od dzisiejszych standardów!
Za ‘plecami’ domu jest olbrzymi park, który powstał właśnie z inicjatywy Napoleona III , pełen egzotycznych drzew i pięknych starych platanów, w cieniu których przyjemnie się spacerowało w 30-to stopniowym upale, który właśnie wrócił. Wędrowaliśmy przez park zdrojowy od pijalni do pijalni podziwiając zadbaną, przyjemną architekturę XIX wieku. Przy okazji szukaliśmy konkretnego budynku, który pamiętałam z analogowego zdjęcia (jak się później okazało to zdjęcie jest z nami w komputerze, bo już je zeskanowaliśmy – jesteśmy w trakcie tego procesu ratowania naszych starych zdjęć, a trochę tego jest). Długo nie mogliśmy na niego trafić , mąż kombinuje, wreszcie mówię : ten! Ale nie rozpoznaliśmy go w środku. Jak się potem okazało – przebudowano ‘nam’ wnętrze.
Zaskoczyła nas niewielka ilość turystów w Vichy. To w przesympatycznym Busku-Zdroju , do którego zajrzeliśmy w zeszłym roku pod wpływem naszej przesympatycznej Pani Nauczycielki francuskiego :spoko , było wielokrotnie więcej turystów.
Snuliśmy się przez jakiś czas ulicami Vichy …Secesja oświetlona popołudniowym słońcem, zadbane, odremontowane kamienice, to wszystko skojarzyło nam się z dwoma miastami – Marsylią (jeśli jeszcze nie byliście – polecamy! – my też zamierzamy tam jeszcze w życiu wrócić) i Tunisem, który zwiedzaliśmy z naszymi przyjaciółmi wiele lat temu i pozostały nam bardzo ciepłe wspomnienia po tych wakacjach.
Na poniższych zdjęciach staraliśmy się oddać klimat Vichy, mam nadzieję, że nam się udało.
I w tej chwili, kiedy przeczytałam mężowi ten tekst przed wysłaniem, stwierdził- wiesz co na podstawie twojego opisu czytelnicy wyobrażą sobie uzdrowisko wielkości Buska, a Vichy to przecież duże miasto. Więc uzupełniam- opisałam absolutnie ścisłe centrum, żeby się tam dostać trzeba przejechać przez kilka kilometrów przemysłowego miasta. Tak więc zamknijcie oczy przejeżdżając przez tą część (na tyle , na ile można jadąc samochodem), jedźcie do centrum w okolice parku i rozkoszujcie się atmosferą.

IMG_7572.jpg
Dom Napoleona III
Plik ściągnięto 5 raz(y) 777,75 KB

IMG_7575.jpg
Od strony parku
Plik ściągnięto 10 raz(y) 989,4 KB

IMG_7573.jpg
Plik ściągnięto 2 raz(y) 602,2 KB

IMG_7583.jpg
Kościół , który (tylko w środku) sprawia wrażenie jak Kościoły Pokoju w Polsce
Plik ściągnięto 6 raz(y) 593,46 KB

IMG_7578.jpg
Plik ściągnięto 5 raz(y) 351,06 KB

IMG_7582.jpg
Plik ściągnięto 3 raz(y) 400,24 KB

IMG_7585.jpg
Plik ściągnięto 4 raz(y) 511,99 KB

IMG_7586.jpg
Plik ściągnięto 9 raz(y) 549,18 KB

IMG_7587.jpg
Plik ściągnięto 4 raz(y) 564,28 KB

IMG_7588.jpg
to budynek, którego szukaliśmy
Plik ściągnięto 3 raz(y) 559 KB

_________________
J.C.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
James 
zaawansowany


Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 06 Lut 2009
Piwa: 73/30
Skąd: Katowice
Wysłany: 2019-08-19, 11:08   

Snujemy się dalej w kierunku jak to pięknie określiła nasza Nauczycielka francuskiego ‘douce France’ (słodkiej Francji). Wreszcie się zdecydowaliśmy , gdzie dalej. Pomogła nam w tym temperatura. W Prowansji ma być upał (30-33). Nie, dziękujemy. :-/ Pojedziemy tam wiosną.
Więc na zachód. Czujemy na drogach tą końcówkę weekendu. Dobrze, że jedziemy tak bardzo bocznymi drogami jak to tylko możliwe. Wyraźnie ta część Francji jest uboższa. Widzimy wiele opuszczonych pensjonatów, budynków do sprzedania, rozpadających się domów. Dyskutujemy o przyczynach takiego stanu rzeczy i dochodzimy do wniosku, że te wszystkie górskie pensjonaty żyły w czasach kiedy dalekie podróże nie były tak dostępne jak dzisiaj. A może część z tych hotelików już w momencie budowy była skazana na upadek? Coś się komuś wydawało, nie przemyślał swojego planu…
Dzisiaj w planie dom partnerki (kochanki?, przyjaciółki? – bo już sami mamy wątpliwości) Fryderyka Chopina – George Sand w Nohant-Vic. Zatrzymujemy się na parkingu i od razu przyjemna sytuacja. Pani z pieskiem , przyglądając się rejestracji, po zwyczajowym ‘dzień dobry’ wspomina ,że wiele lat temu była w Polsce, m.in. w Warszawie, pytamy gdzie jeszcze, nazwy nie pamięta, ale mówi, że z sentymentem patrzy na pamiątkę, którą sobie przywiozła z jednego z miast. Jej elementem są dwa koziołki…Więc oczywiście podpowiadamy – Poznań , tak Poznań! Chwilę dyskutujemy. Co ciekawe pani zgadza się z naszą oceną , że Polska i Francja są w znacznym stopniu do siebie podobne – fantazja, lekkie szaleństwo, brak takiego wielkiego uporządkowania jak np. w Holandii i Niemczech.
Po ploteczkach idziemy zwiedzać. Dostajemy ulotkę po polsku. Czekamy na przewodniczkę. Niestety we wnętrzach nie wolo robić zdjęć. Dostosowujemy się do tego, chociaż są pojedyncze osoby, które łamią tą zasadę.
Przewodniczka zaczyna opowiadać i właściwie cały czas plącze się w koligacjach rodzinnych George Sand. Oczywiście są i smaczki w rodzaju 'burżuazja nie jadała w kuchni’ i zabawne określenia niektórych osób występujących na portretach ‘’lekka” pani i „w połowie kurtyzana” hm….
Ale czego nam brakuje? Spodziewaliśmy się więcej śladów Fryderyka Chopina. Może po naszych polskich doświadczeniach , wizytach w uroczym Antoninie (będąc w pobliżu wpadamy tam zawsze choćby na chwileczkę , by przy kawie i lodach chłonąć atmosferę tego pałacyku myśliwskiego), w Żelazowej Woli, gdzie nawet w ogrodzie, przechodząc alejkami można posłuchać tej genialnej muzyki (czujniki ruchu włączają w odpowiednim momencie odtwarzacz), a także w Szafarni, w której lata temu byliśmy na koncercie (niezapomniane przeżycie – niesamowity upał, my w stosownych strojach (koronkowa sukienka i garnitur) –w końcu to koncert- wychodzący z kampera, i koncert w małej kameralnej sali pałacyku, przy zbliżającej się burzy, kiedy wiatr szarpał firaną za artystą grającym tą wzniosłą muzykę.
Natomiast tutaj , raptem kilka zdań o Chopinie. Żadnej muzyki, a pasowałaby i przydałaby się. Skromne wnętrza , ale z klimatem. Ślady wielkich twórców mi.in. Liszta, Delacroix, bo dom był miejscem spotkań ówczesnych sław, Balzaca, na którego zawsze czekało ulubione kakao…
W ogrodzie nie spędzamy zbyt wiele czasu , bo zaczyna padać i w strugach deszczu wpadamy do Jamesa, by jeszcze przypomnieć sobie życiorys Fryderyka Chopina. I znowu niezapomniany klimacik- deszcz całkowicie zalewa okna, a my zagłębiamy się w życie tego wyjątkowego człowieka żegnanego przy dźwiękach Requiem Mozarta oraz jego własnego Marszu żałobnego.

Powyższy tekst to moje odczucia. Ale ponieważ jak nigdy nie mogliśmy uzgodnić wspólnej wersji z moją drugą połową , poniżej kilka zdań, które chciał dodać tytułem uzupełnienia szczegółów.

Dom w Nohant powstał w XVIII wieku . Wysokie pokoje, drzwi, okna mają mają pałacowy charakter. Na parterze królują reprezentacyjna jadalnia i salon. Zachowane umeblowanie jest umiarkowanie bogate nadając wnętrzom klimat surowy ale i nieco smutny - korespondujący z duchem romantyzmu. W dalszej części parteru George Sand zorganizowała pokój teatralny, gdzie między innymi grywano pierwsze wersje jej dramatów. Publiczność stanowili przyjaciele i znajomi, miejscowi notable, ale też sąsiedzi wieśniacy. Ciekawostką jest, że Fryderyk Chopin występował wtedy również jako aktor - podobno był niezrównanym parodystą. Chopin, który na lato przyjeżdżał do Nohant zajmował duży, reprezentacyjny pokój na piętrze - nad jadalną. W nim sypiał i komponował. Niestety po burzliwym rozstaniu, George Sand przebudowała to pomieszczenie zacierając ślady Fryderyka .

IMG_7593.jpg
Plik ściągnięto 2 raz(y) 789,89 KB

IMG_7597.jpg
Plik ściągnięto 3 raz(y) 828,28 KB

_________________
J.C.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
James 
zaawansowany


Twój sprzęt: Mercedes James Cook 1984
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 06 Lut 2009
Piwa: 73/30
Skąd: Katowice
Wysłany: 2019-08-20, 09:14   

Plan na chwilę obecną jest następujący : kierujemy się na zachód , by choć na chwilę zajrzeć nad Atlantyk , a potem skręt w kierunku Loary i na wschód. Ale jak pisałam ‘wszystko się może zdarzyć…la,la,la’.
Minęliśmy Chateauroux ( przepraszam, że w całym tekście brakuje we francuskich nazwach akcentów, ale musiałabym strasznie wydziwiać pisząc, trochę mnie to drażni, bo traktuję to jak błąd, a pisanie z błędami – jako brak szacunku dla czytających, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie).
Ale do rzeczy. Chcieliśmy zatrzymać się w Parc Nature Regional de la Brenne rozsławionym przez swoje sztuczne stawy. Mieliśmy nawet kilka opcji noclegu , w tym jeden płatny za 7 euro. Ale…Tu następuje konfrontacja marzeń z rzeczywistością (to moje ulubione sformułowanie ze szkoły). Sztuczne stawy wokół których podobno są ścieżki umożliwiające obserwacje ornitologiczne , są częściowo zasypane, camping za 7 euro zamknięty, a obok dzikie cygańskie obozowisko ( pierwsze , które zobaczyliśmy w tym roku ), teren, gdzie mieliśmy m.in. obserwować żółwie , jest już zamknięty, a jutro będzie w ogóle przez cały dzień nieczynny. Obraziliśmy się. :(
Jedziemy dalej. W poszukiwaniu noclegów moja druga połowa kieruje się głównie Park4night. Zastanawiałam się, czy umieszczać na forum koordynanty, ale mąż stwierdził, że lepiej na bieżąco pisać tam opinie. Kiedy śpimy w takim miejscu jak dzisiaj, to jest pewien problem. Dla jednych będzie idealnie , ale dla większych kamperków już nie.
Ponieważ po raz pierwszy nocujemy dość blisko miejscowości, a właściwie na jej skraju, proponuję, żeby rano przed kawą podskoczyć po croissanty. Obudziliśmy się ok. 7.00 i zaczęliśmy kombinować, czy piekarnia już pracuje. Grzebiemy w sieci w poszukiwaniu informacji, w końcu decyzja – wiesz co ? lepiej się ruszyć i sprawdzić. :) Piekarnie są dwie, obie otwarte. Ale jedna, w której zresztą zrobiliśmy zakupy, to coś cudownego. Słuchajcie, czas się zatrzymał. Baaardzo stary budynek, piękny, z reklamą czekolady Menier , dokładnie taką jaką widzieliśmy kiedyś w muzeum. W środku ciepłe bagietki , ciasteczka i wiele innych artykułów jak w naszych normalnych małych sklepach, i uchylone drzwi w głąb domu, przez które mój spostrzegawczy małżonek dojrzał kapitalne wnętrze mieszkalne z początku XX wieku !
Kupujemy jeszcze u pani, która dopiero rozkłada swój stragan na ryneczku dojrzałe brzoskwinie i domową konfiturę brzoskwiniowo- morelową i wracamy do Jamesa.
Teraz kiedy to piszę , maślane croissanty już są w brzuszkach (mmm…), i właśnie robimy drugą kawkę.
_________________
J.C.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***