Poranek był mglisty i mokry. W nocy padał deszcz, więc z uwagi na rozmoczone drogi na szlakach pieszych rezygnujemy z wyjścia w góry i wyruszamy w kierunku Grenobl.
W miejscowości St Pierre de Chartreuse zatrzymujemy się na kamperparku, aby przeczekać deszcz i uzupełnić wodę.
45.34333, 5.81315
Na kilkanaście kilometrów przed Grenobl pojawiają się duże znaki informujące o konieczności po-siadania winietki crit’air przy wjeździe do miasta.
My przejeżdżamy bokiem Grenobl, jednak zauważamy zakazy wjazdu w boczne drogi do osiedli mieszkaniowych pojazdów bez winietek. O ile dobrze zinterpretowałem te znaki, to na drogi osiedlowe mogą wjeżdżać tylko samochody elektryczne i hybrydowe.
W miejscowości Villard-de-Lans zatrzymujemy się na krótki postój i podjeżdżamy do kamperparku. Odpocząć na nim można, ale nie spełnia naszych wymagań co do możliwości nocowania - jest w mieście i zajmuje go zbyt wiele kamperów.
Z Villard-de-Lans ruszamy dalej i pokonujemy opisywaną w przewodnikach pętlę widokową. Droga biegnie wzdłuż wąwozu, pod nawisami skalnymi, czasami w tunelach, raz doliną, a raz gra-nią.
Pętlę wyznaczają drogi: D531- D103-D103A-D518-D531 -D103.
Po przejechaniu pętli ( niektóre odcinki pokonaliśmy trzykrotnie ), dojeżdżamy do parkingu w miejscowości Saint Julien Vercors i tam zostajemy na noc:
45.05141, 5.45031
W załącznikach znajdują się skompresowane pliki kmz do otworzenie np. w Google Earth.
Cdn.
Droga z Saint Julien en Vercors do Cirque d'Archiane
Poranek był mglisty, ale na szczęście mgły szybko opadły, słońce wyszło i mogliśmy się cieszyć pięknymi widokami.
Pojechaliśmy drogą D103, która biegła doliną. Dookoła otaczały nas góry. Potem zaczął się podjazd do przełęczy Rousset.
Do przełęczy dojechaliśmy tunelem. Widoki na Col de Rousset zapierają dech. Jest to jedno z tych magicznych miejsc, gdzie będzie chciało się wrócić i obejrzeć to jeszcze raz. Podobnie zresztą jak cały park Vercors.
44.83798, 5.39738
Z przełączy zjeżdżamy serpentynami do miejscowości Die.
Jedziemy powoli, aby nacieszyć się widokami i od czasu do czasu zjeżdżamy do zatoczek, aby przepuścić samochody jadące sznurkiem za nami. Nam się nie spieszy ale przecież inni pracują.
Następnie z Die jedziemy do Cirque d'Archiane.
Ostatni odcinek drogi, około 5,5 km ( D224 ) to bardzo wąska droga. Na szczęście bez dużych podjazdów i zjazdów. Nie spotkaliśmy na niej żadnego samochodu, nie mniej w przypadku takiego jadącego z naprzeciwka nie bardzo sobie wyobrażam mijankę. Należy się liczyć z koniecznością cofnięcia się do jakiejś zatoczki. Szerokość drogi to około 3 m.
Droga do Cirque d'Archiane jest drogą „ślepą”. Na końcu drogi jest parking dla samochodów, również kamperów. Na tablicach są informacje, że parkowanie jest dostępne w godzinach 7-18. My jednak zostajemy na noc. Jesteśmy jedynym samochodem w tym miejscu.
44.7452, 5.50712
Z parkingu widać okoliczne łańcuchy górskie tworzące cyrk.
W języku francuskim słowo cirque określa formację geologiczną, w której łańcuchy górskie układają się w ten sposób, że dolina wśród otaczających gór ma kształt koła lub fragmentu koła.
Jest tu kilka szlaków pieszych niewątpliwie wartych przejścia, ale niestety, z uwagi na deszcz nie wyszliśmy w góry. Może następnego dnia pogoda będzie łaskawsza.
Poranek w Cirque d'Archiane był zimny, a dodatkowo padało. Nie zdecydowaliśmy się więc na wyjście w góry, tym bardziej, że na szczytach pojawił się śnieg.
Decydujemy się na drogę do miejscowości Roussilon na wzgórzach Luberon. Będzie to rodzaj podróży sentymentalnej, bo byliśmy tam już dwa razy.
Drogi, którymi jechaliśmy dostarczają niesamowitych wrażeń widokowych. Warto nimi przejechać, aby cieszyć się tym, co stworzyła natura. Góry, wąwozy wzdłuż rzek i strumieni, przejazdy pod nawisami skalnymi, widoki na górskie pasma i szczyty i pojawiające się już pola lawendy. Jeżeli się komuś śpieszy, to te drogi należy omijać, jeżeli zaś lubi doznania estetyczne, to przejazd nimi jest ze wszech miar wskazany.
Mijamy:
Col de Premol 964 m n.p.m., za którą widać wyraźnie zmianę charakteru roślinności na śródziemnomorską.
Site géologique de la Charce, formacje skalne, które powstały na skutek „spotkania” się płyty afrykańskiej z europejską.
44.4694, 5.44393
Gorges Eygues,
44.43579, 5.29654
Col d'Ey 718 m n.p.m.
44.3127, 5.27759
Przełom rzeki Toulourentc
44.21732, 5.42474
Na nocleg wybieramy kamperpark nad jeziorkiem Plan d’eau de Monieux, który znajduje się na tuż obok drogi wjazdowej do Gorges de la Nesque.
44.05756, 5.35724
Poranek w Aire Gorges de la Nesque był deszczowy i zimny. Po śniadaniu i porannej kawie zaczęło się jednak przejaśniać i gdy wyjeżdżaliśmy było już całkiem słonecznie.
Pierwszą atrakcją na naszej drodze jest Gorges de la Nesque. Oglądamy go przez szyby samochodu i z punktów widokowych.
Wzdłuż wąwozu biegnie droga D 542. Punkty widokowe, z zatoczkami w których można zaparkować, pojawiają się kilka kilometrów za miejscowością Monieux. Warto przejechać tę drogę bez pośpiechu. Uwaga dla wyższych kamperów: pojawiają się ograniczenia wysokości (tunel i nawisy skalne ) do 3,5 m.
Zatrzymujemy się przy punkcie widokowym z tarasami i balkonami, skąd można podziwiać niesamowite widoki. Natura wie, jak nas zaskoczyć:
44.04587, 5.33121
Po opuszczeniu wąwozu wjeżdżamy do miasteczka Malemort-du-Comtat, parkujemy na kamperparku i poświęcamy chwilę naszemu kamperkowi:
44.02182, 5.15711
Kolejnym punktem na naszej trasie jest Abbaye Notre-Dame de Senanque.
Droga do niego ( D4 ) biegnie pomiędzy szczytami gór porośniętych lasami. Roślinność ma tu już wybitnie charakter śródziemnomorski. Dominują dęby korkowe, oliwki, rozmaryn, cisy i pola lawędy.
Abbaye Notre-Dame de Senanque zostało założone w XII w przez Cysterów, jako czwarte po Thoronet, Aiguebelle i Silvacane.
Lokalizacja klasztoru doskonale odpowiadała zasadom zakonu:
„Żaden klasztor nie powinien być budowany w miastach, wsiach i posiadłościach wiejskich”
i
„… klasztor powinien posiadać wszystkie niezbędne rzeczy: wodę, młyn, ogród, piekarnię, aby mnisi nie musieli wychodzić na zewnątrz, co nie jest w żaden sposób korzystne dla ich dusz. "
43.93083, 5.18898
Zabudowania opactwa, ze względów epidemicznych, tym razem obejrzeliśmy tylko z zewnątrz. Byliśmy tu już kiedyś i wnętrza są nam znane.
Potem przejechaliśmy na odległy o kilka kilometrów parking i wyruszyliśmy z niego na krótki spacer po wzgórzach biegnących do opactwa.
43.95021, 5.19616
Ruszamy w dalszą drogę do Roussilon. Po drodze zatrzymujemy się na punkcie widokowym, z którego roztacza się widok na średniowieczne miasto Gordes:
43.90788, 5.19757
W Roussilon, nie znaleźliśmy satysfakcjonującego miejsca na postój, więc pojechaliśmy dalej do Rustrel. W pobliżu tego miasta znajduje się Colorado de Rustrel – ochrowe wzgórza z wytyczonymi ścieżkami do zwiedzania. Przy wejściu na ścieżki jest duży, płatny parking, niestety nie można na nim zostać na noc. Jedziemy więc do pobliskiego Rustrel i na parkingu pod szkołą spędzamy noc. Nie było to wymarzone miejsce do nocowania, ale zostaliśmy tam z uwagi na zmęczenie i dość późną już porę.
43.92326, 5.48823
Później okazało się, że w Rustrel jest prawdopodobnie wyznaczony parking dla kamperów:
43.92345, 5.48404
Nie byliśmy tam, więc nie wiem jak wygląda. Sprawdzimy, kiedy po raz kolejny przyjedziemy w to wspaniałe miejsce.
Twój sprzęt: Frankia I 65 SD
Nazwa załogi: Taborygenii, fani Frani. Pomógł: 4 razy Dołączył: 03 Gru 2013 Piwa: 793/247 Skąd: Opole
Wysłany: 2020-11-14, 14:58
Sławek B, Jestem pod wrażeniem jazdy pod Col de Rousset. Co za widoki. Chyba trudno prowadzić i jednocześnie podziwiać? Marzy mi się Francja. Za relację . Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec. Pozdrawiam.
Jestem pod wrażeniem jazdy pod Col de Rousset. Co za widoki. Chyba trudno prowadzić i jednocześnie podziwiać?
Dla tego właśnie zazwyczaj jedziemy bez zbytniego pośpiechu i często zatrzymujemy się na parkingach. Czasami pokonujemy zaledwie kilkadziesiąt kilometrów dziennie więc prędkość średnia jest "powalająca". Zawsze jednak staram się nie być "zawalidrogą" i w miarę możliwości przepuszczać samochody jadące szybciej.
To oczywiście nie koniec relacji. Musiałem zrobić drobną przerwę "techniczną".
Jutro będę kontynuował.
Twój sprzęt: Frankia I 65 SD
Nazwa załogi: Taborygenii, fani Frani. Pomógł: 4 razy Dołączył: 03 Gru 2013 Piwa: 793/247 Skąd: Opole
Wysłany: 2020-11-14, 20:58
Sławek B, Do Francji miałem jechać w kwietniu, ale pierwszy lockdawn to uniemożliwił. Później realizowałem inne podróże, ale Francja we mnie siedzi. Może wiosną okoliczności pozwolą na wyjazd. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam.
Z miejscowości Rustrel, w której nocowaliśmy, dojeżdżamy do parkingu „Le Colorado Provencel” ( 43.91983, 5.50154 ). Koszt parkowania dla kampera to 8E, natomiast wejście na trasy dookoła formacji skalnych z ochry jest darmowe. Dostępne są dwie ścieżki - krótsza i łatwiejsza to ok. 2 km i dłuższa ok. 4 km.
Wybieramy dłuższą. Dodatkowo tu i ówdzie nieco zbaczamy z wyznaczonego szlaku. W efekcie przeszliśmy ok 6 km. Warto wybrać tę dłuższą trasę choćby dlatego, że wspina się odrobinę do góry skąd rozciąga się widok na okoliczne ochrowe pagórki i zbocza.
Po obejrzeniu ochrowych wzgórz wyruszamy w dalszą drogę w poprzek pasma Luberon do opactwa cysterskiego Abbaye de Silvacane.
Abbaye de Silvacane odwiedzamy po raz drugi. Byliśmy tu kilkanaście lat temu. Ale cóż to znaczy wobec blisko 1000 letniej historii tego opactwa...
Jest to jeden z trzech klasztorów cysterskich założonych i wybudowanych w XII i XIII wieku, znanych jako „trois soeurs” (”trzy siostry”). Pozostałe to wspomniane poprzednio Abbaye de Senanque i Abbaye du Thoronet. Architekturę tego jak i pozostałych opactw cysterskich wyróżnia prostota, surowość i harmonia.
43.7149, 5.32988
Po zwiedzeniu Silvacane wyruszamy dalej. Szukamy miejsca na nocleg. Zatrzymujemy się na parkingu przy mało uczęszczanej drodze.
43.6035, 5.93784
A cała nasza droga w tym dniu wyglądała tak:
Cdn.
2020-09-28 pieszo.rar Zapis śladu trasy pieszej ze zdjęciami i filmikiem
Noc minęła w ciszy i spokoju. Od czasu do czasu słychać było tylko odgłosy wydawane przez nocne zwierzaki.
Jak to milo spać, gdy uliczne latarnie albo reflektory samochodów nie świecą w okna.
Rano wyruszyliśmy w kierunku wodospadu Cascade de Sillans. Zatrzymaliśmy się na jednym z parkingów przeznaczonych dla zwiedzających. Parking, normalnie płatny, poza sezonem był darmowy. ( 43.56693, 6.17793 )
Z pomocą tablic informacyjnych i map na GPS ruszamy w kierunku wodospadu.
Najpierw szlakiem prowadzącym do platformy widokowej.
( 43.5636, 6.18523 )
Do parkingu wracamy brzegiem rzeki.
Po powrocie na parking postanowiliśmy obejść wodospad od drugiej strony. Po króciutkim odpoczynku ruszamy dalej. Odnajdujemy ukryte ścieżki i dochodzimy do dna wodospadu.
( 43.56293, 6.18517 )
Tu wchodzimy w bajkowy świat. Urzekają nas tajemnicze widoki. Efekt jest dodatkowo wzmocniony tym, że praktycznie jesteśmy tu sami.
No i trochę ruchomych obrazów z wodospadu i znad rzeki:
Wracamy do kampera i wyruszamy w kierunku cysterskiego Abbaye du Thoronet.
Podobnie, jak w przypadku poprzednich dwóch opactw Silvacane i Senanque, jest to kolejna wizyta po latach.
Nie poznajemy tego miejsca. Nowe parkingi, nowa recepcja, wszystko przygotowane dla znacznie większej liczby zwiedzających. Czasy się zmieniają i wyraźnie na tym przykładzie widać, jak rozwija się turystyka.
Zatrzymujemy się na parkingu ze znakiem, który trudno zinterpretować. Nie wiem, czy to zakaz zatrzymywania kamperów na noc, czy w ogóle zakaz dla kamperów. Z uwagi na to, że parking jest praktycznie pusty, bez stresu wjeżdżamy i parkujemy.
(43.46063, 6.26012 )
Miejsce na nocleg znajdujemy na parkingu leśnym, kilka kilometrów od opactwa. Wieczorem dojechał jeszcze jeden kamper, na numerach holenderskich, więc było raźniej.
( 43.45573, 6.24808 )
A trasa pokonana tego dnia kamperem wyglądała tak:
Cdn.
2020-09-29 pieszo.rar Zapis trasy pieszej z fotkami
Południe Francji najczęściej kojarzymy z Lazurowym Wybrzeżem. Piękne plaże, urocze miasteczka, pinie, cykady, a w sezonie nadmorskie bazary - jedno wielkie targowisko próżności. Jako to bardzo popularne, wręcz kultowe miejsce w Europie, chociaż w sezonie urlopowym niezwykle zatłoczone. Próba przejazdu nadmorską drogą z miasteczka do miasteczka nie rzadko kończy się staniem w korkach. Może się więc zdarzyć, że czar pryska…
Na szczęście południe i Prowansja to nie tylko Lazurowe Wybrzeże. To również wzgórza, góry, plantacje lawendy, winogron i oliwek. To kolory ochry, zapach tymianku, rozmarynu i pinii oraz wszechobecne cykady. To góry Luberon i wzgórza Esterel. To małe miasteczka, w których czas jakby stanął w miejscu.
Nie śpieszymy się więc nad morze. W przewodniku wynaleźliśmy Gorges de Pennafort i tam się kierujemy.
Najpierw jednak obowiązkowa obsługa kampera w Le Thoronet
(43.45086, 6.30401 )
i tankowanie gazu LPG. Po raz pierwszy skorzystaliśmy z nowej instalacji do tankowania LPG na stacji benzynowej.
Gorges de Pennafort to miejsce dość trudne do znalezienia, ale z pomocą policjantów municypalnych spotkanych przy drodze, udało się tam dotrzeć. Zatrzymujemy się na parkingu, a właściwie trochę z boku, bo wjazd jest stromy dla kampera i mogą być problemy z wyjazdem. A szkoda, bo parking jest ładny i zachęca wręcz do pozostania na noc:
( 43.54837, 6.5736 )
Na wpół formalna ścieżka prowadzi wzdłuż strumienia w wąwozie. Jest niestety dość trudna, słabo oznakowana i momentami ciężka do przejścia. Raczej dla amatorów takich nieoznakowanych i wymagających wędrówek. Z uwagi na trudne warunki dojścia nie zrobiła jakiegoś oszałamiającego wrażenia.
Po krótkim, acz męczącym spacerku, wracamy do kampera i ruszamy w dalszą drogę w kierunku Gorges du Blavet. Jedziemy drogami bocznym, w tym drogą D47. Na końcowych odcinkach roztaczają się z niej widoki na typowe dla Prowansji góry i wzgórza. Wszytko w kolorach ciemno czerwonej ochry. Góry są porośnięte gajami oliwnymi, dębami korkowymi, a tu i ówdzie plantacjami winogron.
W okolicach Gorges du Blavet trafiamy na dwa parkingi.
Jeden bezpośrednio przy drodze:
( 43.53128, 6.65772 )
Drugi parking jest nieco odsunięty od drogi. Są na nim miejsca piknikowe. Tu również jest początek szlaków. Na tym parkingu się zatrzymujemy i tu zostajemy na noc:
( 43.52853, 6.65472 )
Z parkingu wychodzą dwa szlaki. Oba są pętlami - zaczynają się i kończą w tym samym miejscu.
Pomarańczowy, trudniejszy, do wąwozu:
i niebieski, łatwiejszy, dookoła okolicznych gór:
Do zmroku pozostało trochę czasu, więc wybieramy się na rekonesans. Wybór padł na szlak niebieski, który nieco skróciliśmy.
W październikowym popołudniowym słońcu barwy są trochę „zmiękczone”:
Jeżeli brakuje kondycji i chęci wejścia głębiej w góry, to można wybrać się na spacer szutrową drogą, która wychodzi z parkingu i biegnie w kierunku południowo-wschodnim. Na Google map jest opisana jako „Piste de Bayonne”. Jest to stosunkowo łatwa, wręcz spacerowa trasa. Po przejściu około 2 km zobaczymy piękną panoramę na wąwóz, w oddali St. Rafael i morze. Wokół otaczają nas skaliste góry w kolorach czerwieni, porośnięte dla kontrastu zielonymi drzewami – głównie piniami i dębami korkowymi. Jesienią zbocza są porośnięte wysokimi kwitnącymi wrzosami, krzewami truskawkowymi i rozmarynem.
Szlak pomarańczowy zostawiamy na następny dzień.
Przejechana tego dnia trasa kamperem wyglądała tak:
Twój sprzęt: Laika Ecovip 309 Pomógł: 4 razy Dołączył: 29 Lip 2007 Piwa: 131/203 Skąd: Piaseczno
Wysłany: 2020-11-18, 14:38
Piękna relacja i wspaniałe zdjęcia!
Pomimo, że we Francji byliśmy wielokrotnie, Prowansję poznaliśmy bardzo pobieżnie - głównie po drodze na Lazurowe Wybrzeże lub Hiszpanii. Zdopingowaliście nas do kolejnego wyjazdu w te przepiękne i przyjazne kamperowiczom okolice!
_________________ Nie wystarczy dużo wiedzieć, żeby być mądrym!
Heraklit
Jak to zwykle o tej porze roku poranek był zamglony i nieco ponury. Na szczęście po śniadaniu zaczęło się wypogadzać. Szybki rzut oka na mapę i wyruszamy na szlak, tym razem pomarańczowy:
Zgodnie z opisem na tablicy informacyjnej przejście tego szlaku trwa 3,5 godziny. Ktoś zdesperowany skreślił jednak na tablicy cyferkę 3 i wpisał 5. Zakładamy więc, że przy naszym tempie będzie to dużo powyżej 6 godzin.
Początkowo idziemy przez las dnem wąwozu.
Potem droga zaczyna się wznosić i dochodzimy do jaskini Grotte De Mueron.
Grota ta była zamieszkana w okresie brązu. Obecnie widać na ścianach i sklepieniach ślady zady-mienia po ogniskach, lecz są to raczej ślady współczesnych wspinaczy zdobywających okoliczne skałki.
( 43.51746, 6.65538 )
A tu widać "wiszącego" na ścianie wspinacza:
Zaczynamy ostrą wspinaczkę. A im wyżej, tym ładniejsze widoki na okolicę:
Dochodzimy do „cywilizacji”. Przed nami wijąca się górska droga:
Przechodzimy na drugą stronę. Zazwyczaj w takich miejscach są umieszczane tablice z punktami orientacyjnymi . Na pierwszej i drugiej fotce jest panorama na masyw Montagne Roquebrune, która to nazwa jest tytułem tej relacji.
Dalej droga dość łagodnie, lecz konsekwentnie pnie się do góry.
Dochodzimy do najwyższego punktu na naszym szlaku.
Dalej już cały czas w dół do parkingu i kampera:
Jest to dość trudny szlak. Jego przejście zabrało nam około 6,5 godziny, pomimo zrobienia lekkiego skrótu. No ale nam się nigdzie nie spieszyło, jak zwykle, zresztą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum