|
|
Otwarty przez: KOCZOR 2010-03-17, 17:29 |
Wito - Moja pierwsza podróż kamperem |
Autor |
Wiadomość |
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2010-03-23, 21:17 wiadomość
|
|
|
Witam. Rafale. Piwko od Ciebie uważam za duże wyróżnienie. Bardzo dziękuję. Witold. |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Tadeusz
Administrator CamperPapa
Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1568/2201 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2010-03-23, 22:42
|
|
|
Witoldzie.
Z przyjemnością czytam tak pięknie opisane własne przeżycia. One bardzo wzbogacają to forum.
Dziękuję i stawiam ci piwo wirtualne. Chociaż tyle. |
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
|
|
|
|
|
hrys
zaawansowany w camperze jestem wolny
Twój sprzęt: VW T4
Nazwa załogi: marys
Pomógł: 2 razy Dołączył: 03 Mar 2008 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: lublin
|
Wysłany: 2010-03-24, 06:58
|
|
|
|
_________________ z turystycznym pozdrowieniem
hrys
|
|
|
|
|
hrys
zaawansowany w camperze jestem wolny
Twój sprzęt: VW T4
Nazwa załogi: marys
Pomógł: 2 razy Dołączył: 03 Mar 2008 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: lublin
|
Wysłany: 2010-03-24, 06:59
|
|
|
dobrze że już dojechaliśmy do domu prawda? |
_________________ z turystycznym pozdrowieniem
hrys
|
|
|
|
|
KOCZORKA
Kombatant
Twój sprzęt: Adria
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 24 Wrz 2008 Piwa: 21/22
|
Wysłany: 2010-03-24, 19:03
|
|
|
KOCZOR napisał/a: | bo... czekamy na następne |
Wito czytało się super, prawdziwa powieść z dreszczykiem.
Czekamy na więcej , może być zmyślone, byle było. |
_________________ "Żyj tak, abyś po latach mogła powiedzieć-przynajmniej się nie nudziłam". |
|
|
|
|
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2010-04-03, 21:27 Pierwsza świąteczna wyprawa kamperem.
|
|
|
Jeszcze tylko krótkie spojrzenie na listę. Mamy chyba wszystko, a czego zapomnieliśmy, okaże się na miejscu. Była sobota rano. Jutro pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych. Postanowiliśmy na te święta wyjechać w pierwszą podróż naszym nowym nabytkiem-własnym kamperem. Pogoda była dobra od samego rana. Świeciło słońce i wiał lekki południowy wiaterek. Wsiadam do samochodu. Na pozycji pasażera Asia z atlasem samochodowym w ręku. Spoglądam jeszcze na zegarek i ruszamy. Kierunek-Stegny nad Zatoką Gdańską. Silnik kampera pracuje równo i radośnie. A więc w drogę i w nieznane.
Kampera kupiłem trzy tygodnie temu w Polkowicach i przyprowadziłem do domu. Emocje tamtej podróży opadły już nieco. Dzisiejsze warunki na drodze niczym nie przypominają już tamtych gdzie musiałem wiele kilometrów pokonywać po oblodzonych drogach. Kilka krótkich wycieczek po okolicy dało mi większą pewność w prowadzeniu kampera. Niestety nie poznałem do końca działania wszystkich urządzeń a wśród nich obsługi ogrzewania gazowego i pracy lodówki na gaz. Ale co tam. To nas nie mogło zatrzymać. Od czego są ciepłe kołdry.
Tak wiele było niewiadomych tego dnia. Mieliśmy poznać smak życia kamperowego, czegoś do tej pory nieznanego nam i obcego. Czy to będzie to, co wyobrażaliśmy sobie? Czy spełnią się nasze oczekiwania i marzenia o bliskich i dalekich podróżach własnym samochodem-domem? Myśli te kołatały się w mojej głowie podczas jazdy a i u Asi, jak sądziłem, także. Z Susza skierowaliśmy się na Sztum. Już po pierwszych kilku kilometrach jazdy żałowałem tej decyzji. Droga była kręta i pełna dziur. Chociaż jechałem wolno, to kamper cały trząsł się i trzeszczał. Wydawało mi się, że każda jego część zaczęła raptem głośno krzyczeć. Na mnie chyba za ten wybór. Zwykle nad morze jeździliśmy przez Dzierzgoń. Tam droga jest dużo lepsza.
Minęliśmy Sztum, potem Malbork i za Nogatem skręciliśmy na Stegnę. Tuż za Malborkiem minęliśmy pusty jeszcze o tej porze roku kemping nad Nogatem. Droga była dobra i prawie pusta. Asia lubi jeździć takimi drogami. Irytuje ją zawsze jazda po drogach zatłoczonych, pełnych tirów, które uważa za największe zagrożenie. Po pół godzinie dotarliśmy do Nowego Dworu, gdzie mieliśmy kupić jeszcze co nieco. |
|
|
|
|
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2010-04-03, 22:12 cd. Moja pierwsza podróż kamperem.
|
|
|
Po drodze, po lewej stronie widzimy supermarket. Skręcamy na parking. Parkuję z dala od innych samochodów. Nie wychodzi mi to jeszcze tak dobrze, jak osobówką. W sklepie sporo ludzi. Robią ostatnie przedświąteczne zakupy. Kupujemy jeszcze kilka drobiazgów i udajemy się w dalszą podróż.
Po około pół godzinie jazdy dotarliśmy do Stegny. Od razu rzuciło nam się w oczy, że na ulicach było prawie pusto. To jeszcze nie sezon. W sezonie, tak jak i w innych miejscowościach nad zatoką, jest duży ruch. Pełno tam zawsze turystów.
Skierowaliśmy się ulicą Morską nad zatokę. Dwa mijane po drodze kempingi były nieczynne. Uradowaliśmy się, gdy zauważyliśmy, że szlaban trzeciego i ostatniego już w Stegnie był podniesiony. Wjechaliśmy do środka, jednak pani w recepcji poinformowała nas, że przyszła tylko na chwilę, i że kemping jest jeszcze nieczynny. Przez płot widzieliśmy i słyszeliśmy morze-upragniony cel wyjazdu. Wyjechaliśmy przed bramę kempingu i zaparkowaliśmy. Zdecydowaliśmy się pozostać tam przez resztę dnia i na noc, pierwszą noc we własnym kamperze.
Obraz 648zmn.jpg
|
|
Plik ściągnięto 5918 raz(y) 142,81 KB |
|
|
|
|
|
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2010-04-03, 23:05 cd. Pierwsza świąteczna podróż kamperem.
|
|
|
Spacer brzegiem morza sprawił nam dużą radość. Z początku na plaży ludzi było niewielu. Później jednak pojawiło się kilka osób. Widocznie tak jak my postanowili spędzić święta mniej tradycyjnie niż dotychczas. Asia uwielbia morze. Podczas spaceru cieszyła się jak dziecko. Przez blisko godzinę szliśmy plażą w kierunku wschodnim. Morze było dość spokojne a woda bardzo zimna. Nie odważyliśmy się chodzić boso.
Po powrocie do kampera wypiliśmy kawę i zjedliśmy po kawałku świątecznego sernika upieczonego przez Asię. W kamperze było jasno i przyjemnie. Pachniało kawą. Podobało mi się.
Po krótkim odpoczynku postanowiliśmy pojechać rowerami do Jantaru. Asia była tam na koloniach w młodości, więc w czasie wycieczki była przewodnikiem.
Wybraliśmy drogę biegnącą lasem wzdłuż brzegu morza. Miejscami droga była łatwa i równa. Miejscami zaś biegła przez pagórki i była piaszczysta. Do Jantaru jest około sześciu kilometrów. Zajechaliśmy zmęczeni ale zadowoleni. W Jantarze kemping był także nieczynny, ale zapewniono nas, że na piętnastego maja będzie już otwarty.
Z Jantaru do Stegny wracaliśmy już asfaltem. O tej porze panował tam już duży ruch na drodze i nie czuliśmy się pewni na swoich rowerkach, tym bardziej, że kierowcy pędzili i niektórzy wyprzedzali nas na 'trzeciego'.
Wróciliśmy do kampera zmęczeni ale szczęśliwi. Po lekkiej kolacji był jeszcze obowiązkowo spacer nad morze by obejrzeć zachód słońca.
Obraz 630zmn.jpg Spacer nad morzem |
|
Plik ściągnięto 5900 raz(y) 72,59 KB |
|
|
|
|
|
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2010-04-03, 23:34 cd. Pierwsza świąteczna podróż kamperem.
|
|
|
Na plaży było bardziej rojno niż rano. Zapowiadał się piękny zachód słońca.
W pewnej chwili zauważyłem, że wzdłuż brzegu morza płynie jakieś zwierzę. Nie było widać wyraźnie co to jest. Podeszliśmy nieco bliżej. Zwierzę zdawało się nas nie zauważać. Po chwili, gdy nas już minęło wyszło na brzeg. To był bóbr. Skąd w morzu bóbr- zadawaliśmy sobie pytanie. Udało mi się wykonać kilka zdjęć. Po chwili bóbr uznał widać, że dość tego pozowania, wślizgnął się do wody i spokojnie popłynął dalej. Wykonaliśmy jeszcze zdjęcie Asi na tle zachodu i wróciliśmy do kampera.
Na dworze robiło się już chłodno, więc pozamykaliśmy okna i lufciki. Asia położyła się na rozłożonym pojedynczym łóżku w tylnej części kajuty a ja musiałem walczyć ze stołem i po raz pierwszy rozkładać duże łóżko. Gdy w końcu udało mi się je rozłożyć, nie żałowałem tego, bo miałem wielką połać łoża tylko dla siebie. Na dobrą sprawę, mogłem tam spać nawet w poprzek.
Byliśmy zmęczeni i zasnęliśmy niemal natychmiast. W nocy jednak budziły nas odgłosy podjeżdżających i odjeżdżających samochodów, głośne rozmowy basy radia i masa innych nieznanych odgłosów . Nie sądziłem, że kamper okaże się tak mało dźwiękochłonny. Budzono nas tej nocy wielokrotnie. Nikt jednak nie próbował nas budzić celowo czy zaczepiać, co uznaliśmy za duży plus.
Obraz 640zmn.jpg zachód słońca |
|
Plik ściągnięto 5886 raz(y) 72,11 KB |
Obraz 646zmn.jpg bóbr na plaży |
|
Plik ściągnięto 5886 raz(y) 79,28 KB |
|
|
|
|
|
KOCZORKA
Kombatant
Twój sprzęt: Adria
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 24 Wrz 2008 Piwa: 21/22
|
Wysłany: 2010-04-03, 23:51
|
|
|
Cudowne Święta sobie zaplanowaliście.
Ja, podobnie jak Asia, uwielbiam nasz Bałtyk i bardzo długie spacery plażą.
Oddycham całą piersią i wdycham ten zapach, którego nie uświadczysz, nad żadnym innym morzem.
I również jak Asia lubię podróżować bocznymi drogami, upajać się widoczkami, a nie wąchać spalin przejeżdżających samochodów.
Czekam na dalszy ciąg tych wspaniałych, waszych i również już naszych Świąt.
Radosnych, Rodzinnych i Ciepłych Świąt Wielkiej Nocy od Koczorków. |
_________________ "Żyj tak, abyś po latach mogła powiedzieć-przynajmniej się nie nudziłam". |
|
|
|
|
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2010-04-04, 09:27 cd. Pierwsza świąteczna podróż kamperem.
|
|
|
Dzisiaj, godzina 7.30
Głośne tupanie na schodach obudziło mnie. To sąsiadka w świątecznych szpilkach zbiegała z czwartego piętra. - Asia, wstawaj, mieliśmy iść nad morze na wschód słońca-zawołałem półgłosem dokładnie tak jak rok temu w Stegnie. - Jest pięknie i słonecznie - dodałem.
Dobrze, to idź- usłyszałem odpowiedź- ja za chwilę dołączę. Odwróciła się z rozkoszą na drugi bok i zasnęła. Ja zaś podreptałem do komputera...
Rok temu o poranku wstaliśmy jednak solidarnie. Jakiś ciuch na siebie i nad morze. Było przepięknie. Morze jeszcze całkiem spokojne. Cisza i ciepłe barwą budzące się ze snu słońce. Na horyzoncie poranna mgiełka. Spacerowaliśmy ponad godzinę chłonąc otaczające nas piękno.
Po powrocie do samochodu ja zająłem się demontażem mojego spania a Asia zrobiła świąteczne śniadanie. Wstające coraz wyżej słoneczko oświetlało wnętrze kampera i podkreślało świąteczny nastrój. Nie zabrakło oczywiście jajka i życzeń. Były to oczywiście życzenia wspaniałych, wzruszających wypraw naszym kamperem.
Ze Stegny zaplanowaliśmy wyjazd na Kaszuby, do Wdzydz Kiszewskich nad słynnym jeziorem Wdzydze. Zawsze pragnąłem pojechać na Wdzydze. Jeszcze na studiach ichtiologicznych dowiedziałem się o żyjącej tam troci wdzydzkiej będącej reliktem w tym jeziorze.
Po sprzątnięciu i zabezpieczeniu rowerów przed wyjazdem, poszliśmy pożegnać się z morzem. Na plaży pokazało się już trochę ludzi. Pojawił się pan z kucykiem na przejażdżki z sierścią jak u bawołu piżmowego. Bliżej brzegu jakiś młodzieniec puszczał latawca. Wiatr był już na tyle silny, że aby go utrzymać, chłopak musiał kłaść się na piasku.
Obraz 649zmn.jpg Spacer o wschodzie |
|
Plik ściągnięto 5832 raz(y) 71,98 KB |
Obraz 633zmn.jpg W poszukiwaniu jeźdźców |
|
Plik ściągnięto 5832 raz(y) 141,15 KB |
Obraz 635zmn.jpg Niczym pająk podczas "babiego lata" |
|
Plik ściągnięto 5832 raz(y) 74,02 KB |
|
|
|
|
|
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2010-04-04, 12:00 cd. Pierwsza świąteczna podróż kamperem.
|
|
|
Odpalamy silnik. Mój "pilot" z mapą w ręku. Pojedziemy teraz w nieznane, w nową trasę. Pilot będzie musiał się wykazać. Kierujemy się na Mikoszewo. Wisła w tym miejscu szeroka i wezbrana niczym Amazonka. Prom jeszcze nieczynny. Szkoda, że nie pobudowano tu jeszcze mostu. Ułatwiłby zdecydowanie komunikację z Trójmiastem.
Kierujemy się na południe. Przekraczamy Wisłę i jedziemy dalej w kierunku Kościerzyny. Wybieramy drogi mniej uczęszczane aby lepiej poznać klimat tych okolic. Kaszuby są piękne, nawet wczesną wiosną. Teren jest pagórkowaty i uroczy widokowo. Spokojna, bez pośpiechu jazda, sprawia nam dużą przyjemność. W kamperze siedzi się wysoko i jest doskonała widoczność. W kabinie jest jednak trochę za głośno. To sprawka silnika 2,5 D z 91roku. Ponoć niektórzy wyciszają te auta własnym sposobem. Niewiele o tym wiem i chyba przyjdzie nam przyzwyczaić się do tego hałasu. Pewnie z wiekiem zaczniemy głuchnąć i problem sam zniknie.
Ruszając w drogę w Stegnie włączyłem lodówkę na prąd. Nie miałem pojęcia, że rozładuje to akumulatory prawie do zera.
Kościerzyna okazała się być całkiem sympatycznym miasteczkiem. Charakterystyczny kwadratowy rynek zabudowany jest stylowymi, odrestaurowanymi kamieniczkami. Zwiedzamy rynek, dwa zabytkowe kościoły i wracamy z powrotem do kampera. Gotujemy wodę, kawka z ciastem, i ruszamy w dalszą drogę ku Wdzydzom Kiszewskim.
Za Kościerzyną pojawia się las i liczne jeziora. Teren staje się bardziej pofałdowany. Podłoże głównie piaszczyste i żwirowe. Niewiele może tu urosnąć. Rolniczo są to tereny ubogie. Po drodze zauważamy dużo nieużytków. Lasy także ubogie i stosunkowo młode, najwyżej po kilkadziesiąt lat. Runo leśne słabo rozwinięte, ograniczone głównie do mchów. Podszytu w ogóle brak. Zlewnia Jeziora Wdzydzkiego jest uboga w sole mineralne, stąd jezioro pozostaje nadal oligotrofem- potocznie mówiąc zbiornikiem mało żyznym. To dlatego żyje tu unikalna troć jeziorowa.
Przed Wdzydzami droga biegnie przez piękne, zalesione pagórki i wąwozy. Mijamy jakąś zorganizowaną grupę młodych cyklistów. Następnie, już we wsi po lewej, pojawia się skansen budownictwa ludowego. Będziemy zwiedzali go jutro. Na razie trzeba znaleźć miejsce na postój.
Na samym cyplu znajduje się przystań wodna i kemping PTTK. Oczywiście jeszcze zamknięte. Droga biegnie prawie nad wodą. Dalej kolejna przystań wodna, plaża, a po prawej hotel o wdzięcznej nazwie "Niedźwiadek". Znajdujemy miejsce na poboczu drogi, po prawej ograniczone słupkami betonowymi. Pobocze jest szerokie. W sezonie stanowi parking dla niedzielnych turystów korzystających z uroków jeziora.
Tym razem zaparkowaliśmy tam my i pozostaliśmy do następnego dnia, czyli do lanego poniedziałku, do wieczora.
Wyłączyłem silnik i raptem zrobiło się bardzo cicho. Kontrolki świeciły bardo słabo. Sprawdziłem stan akumulatorów. Były, o zgrozo, prawie całkowicie wyczerpane. To chyba przez lodówkę-pomyślałem. Szybko wyłączyłem lodówkę i uruchomiłem silnik, póki gorący. Cisza zniknęła, a ja przez pół godziny ładowałem akumulatory. Cóż, niewiedza kosztuje. Zbliżało się południe. Słoneczko zaczęło przypiekać. Postanowiliśmy wyjąć stolik, krzesełka i pierwszy raz posiedzieć przy kamperze rozkoszując się słońcem, pięknym widokiem jeziora i lenistwem.
Obraz 650zmn.jpg Na rynku w Kościerzynie |
|
Plik ściągnięto 5804 raz(y) 111,63 KB |
Obraz 652zmn.jpg We Wdzydzach Kiszewskich |
|
Plik ściągnięto 5804 raz(y) 81,5 KB |
|
|
|
|
|
Wito
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009 Piwa: 59/28 Skąd: Iława
|
Wysłany: 2010-04-04, 16:02 cd. Pierwsza świąteczna podróż kamperem.
|
|
|
Po pół godzinie ciekawość świata wygrała z lenistwem i oto oboje pedałowaliśmy na rowerach leśną drogą na północ. Postanowiliśmy okrążyć północno- wschodnią zatokę jeziora i odwiedzić wieś Czarlina po jej zachodniej stronie. Dopiero teraz jadąc rowerami, mogliśmy w pełni podziwiać piękno tych okolic. Mijaliśmy pagórki leśne i doliny przecinane kryształowo czystymi strumieniami czy porośnięte lasem wysokie skarpy zatok jeziora. Przejechaliśmy ścieżką przez torfowisko. Bywałem w wielu miejscach, jednak to wywierało na mnie szczególne wrażenie.
Odwiedziliśmy po drodze pomnik męczeństwa z okresu II wojny światowej. Kamienna tablica ustawiona w lesie upamiętnia zbrodnię Hitlerowców na Polaku. Napis na tablicy brzmi: W TYM MIEJSCU 20.10.39. HITLEROWCY ZAMORDOWALI ŻOŁNIERZA OBRONY NARODOWEJ JANA CYBULĘ ZE ZDROJÓW. CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI. Uporządkowaliśmy leżące tam kwiaty i lampiony. Asia pojechała dalej a ja jakoś nie mogłem ruszyć się z tego miejsca. Miałem przed oczyma bestialski mord nad bezbronnym człowiekiem, patriotą. Przypomniałem sobie powszechnie znane słowa: "kto zabija człowieka, to jakby całą ludzkość zabijał". I oto sam poczułem się świadkiem tego wydarzenia. Po dłuższej chwili doszedłem do siebie i ruszyłem dalej. Jeszcze dziś, po roku, tamto wspomnienie wraca do mnie smutną myślą.
Obraz 677zmn.jpg Nad brzegiem zatoki |
|
Plik ściągnięto 5775 raz(y) 174,61 KB |
Obraz 678zmn.jpg
|
|
Plik ściągnięto 5775 raz(y) 176,53 KB |
Obraz 676zmn.jpg Kryształowo czyste strumienie... |
|
Plik ściągnięto 226 raz(y) 213,21 KB |
|
|
|
|
|
KECZER
weteran
Twój sprzęt: Gold Camper/Ford Transit. 2,0 TDCI-2006r.
Dołączył: 26 Mar 2007 Piwa: 61/4 Skąd: Józefów / Moskwa
|
Wysłany: 2010-04-04, 19:42
|
|
|
Wito serdeczne gratulacje za tak wspanialy opis "dziewiczej " wyprawy Bravo!!!
Ja jeszcze musz poczekac z kamperkiem az do lipca - bo jak pisalem na formu kupilem go "przez telefon z Moskwy" i dopiero w lipcu bede w kraji i zaczne sie napawac radoscia posiadania!!! i wolnoscia
Ale zaniepokoila mnie pewna fraza w Twoim opisie
Wito napisał/a: | Sprawdziłem stan akumulatorów. Były, o zgrozo, prawie całkowicie wyczerpane. To chyba przez lodówkę-pomyślałem. Szybko wyłączyłem lodówkę i uruchomiłem silnik, póki gorący |
Czy w Twoim pieknym camperku nie istniej cos takiego jak automatyczne ladowanie - skoro ta lodowka tak żre ten prąd???
A moze ja czegos jeszcze nie rozumiem bo i moje doswiadczeni jest blizsze zeru
pozdrawiam i jeszcze raz gratuluje |
_________________ A teraz chwilowo w kraju ojczystym-
Koniec z ROSJA- ciekawe na jak dlugo.....??? |
|
|
|
|
krynia i stan
weteran
Twój sprzęt: w budowie
Nazwa załogi: G-Team
Dołączył: 06 Kwi 2008 Piwa: 3/6 Skąd: okolice Szczecina
|
Wysłany: 2010-04-04, 19:59
|
|
|
No bo to trochę dziwne, czyżby Wito w swoim kamperku miał tylko jeden akumulator ?
Z tekstu nie wynika ile jechał (silnik pracuje i ładuje aku) a ile stał od włączenia lodówki na 12V do czasu zauważenia kiepskiego stanu aku.
Jeśli to było w podróży, to nie powinno tak się stać, po to zasilanie 12v do lodówki jest zrobione aby lodówka mogła działać podczas jazdy autem, bo do niczego innego to nie służy.
Generalnie to trochę za mało informacji żeby wyciągnąć wnioski, ale to jest jego opowieść o pierwszym wypadzie kamperem a nie pytanie o porady , i bardzo fajnie się czyta |
_________________ jak coś wymyślę to tu napiszę ..... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|