|
|
Rumunia 2007 - Motocyklem |
Autor |
Wiadomość |
coyot
początkujący forumowicz
Twój sprzęt: VW T4 Multivan TDi
Dołączył: 24 Wrz 2010 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: 2010-09-24, 11:26 Rumunia 2007 - Motocyklem
|
|
|
Plany na wakacje były zupełnie inne, mieliśmy jechać z cała ekipa PGR-u ale życie robi nieoczekiwane niespodzianki i cały plan spalił na panewce. Jednak zdecydowaliśmy z Agą że trzeba się gdzieś przejechać, więc czemu nie odwiedzić rumuńskiej ekspedycji PGR-u.
Długo nie trzeba było się zastanawiać, krótka piłka, siadamy i jedziemy. Szybko skrobnąłem na PGR-a że wyrusza ekspedycja ratunkowa i zaraz się zadeklarował Łosiu i Helen że służą pomocą w ratowaniu rozbitków W ostatniej chwili jeszcze dołączył się Doktorek wraz ze swoją lubą Bebe.
Dzień I - 20.07.2007
Pobudka o 7, pakowanie i wyjazd. zatrzymujemy się na stacji Watkem i czekamy na Łosia i Helen. Pojawiają się więc pakowanie na motury i hajda do Barwinka. W Barwinku czeka już na nas Doktorek z Bebe. jak to tradycja nakazuje, kawka, cygarek i jazda przed siebie, Odprawa na granicy szybka, i już jesteśmy na dobrych drogach Słowacji. Trasa przez Presov do Koszyc gdzie zatrzymujemy się na stacji co by dotankować nasze rumaki i przelecieć przez Węgry bez „pitstopów”. Upał niemiłosierny więc uzupełniamy płyny w organiźmie i jedziemy dalej. Odprawa na granicy Słowacko - Węgierskiej nie zajmuje nam dużo czasu i jesteśmy na Węgrzech. Trasa znana już z kilku przejazdów czyli przez Tokaj i kierunek Satu Mare. W Satu Mare pędzimy do banku co by wymienić kasiurke na ichnią i idziemy na obiadek. Helen znajduje w przewodniku całkiem przyzwoitą restauracyjkę i idziemy na zasłużony obiadek. Jak się potem okazało kelner który nas obsługiwał tez jest motocyklistą. Po posileniu się żegnamy się z Doktorkiem i Bebe i rozdzielamy się, oni jada w swoim tylko sobie znanym kierunku a my jedziemy do obozu PGR-u. Droga nie jest pierwszej świeżości ale trafiamy na miejsce bez problemów /byłem tu z Agą w zeszłym roku/. Miejscem spotkania jest Wesoły Cmentarz gdzie już oczekuje na nas reszta ekspedycji. Wielkie powitania nie miały końca, płacze, kwiaty, występy artystyczne mieszkańców ... aha miałem o tym nie pisać. Więc po całej tej szopce z przywitaniem nas jedziemy na kemping. gdzie rozbijamy namioty, spożywamy kolacyjkę i jak to zawsze przy takich spotkaniach nie mogło się obejść bez długich nocny rozmów Polaków przy buteleczkach Ursusa. I tak miło dzień pierwszy dobiegł końca.
Dzień II - 21.07.2007
Pobudka koło godzinki 7, poranna toaleta, mycie trybów i śniadanko. Potem pakowanie i jazda. Wracamy w kierunku Polszy. Droga ta co dzień wcześniej tylko w innym kierunku. Po drodze pierwszy postój po około 15 km, XX na pokładzie którego przemieszczał się Belushi z Matką po bliższym spotkaniu z dziura zaczął wylewać swoje smutki z lag. Reanimacja za pomocą kawałka szmatki i jazda dalej w kierunku Satu Mare. Droga znośna lecz upał dokucza. Po drodze jakiś wypadek i korek jak się patrzy. Plus dla nas taki że my na dwóch kołach więc omijamy spokojnie cały ten zator. Policji nie spodobało się to i kazali mi zawrócić na koniec kolejki, ale nie dałem się i zmieniłem tylko moja drogę przejazdu z wewnętrznej części pasa na zewnętrzna i przejechałem. Dalej droga przebiegała bez zbędnych ekscesów i spokojnie dojechaliśmy do granicy w Petea, Tankowanie sprzętów, uzupełnianie płynów w organiźmie i szybkie planowanie co dalej. Obranie miejsca noclegu, Słowacja a dokładniej Zemlinska Sirava. Pakowanie na maszyny i jazda przez granice. Wszyscy już na Węgrzech więc jazda, ale nie trwało to za długo ponieważ Criters postanowił wypróbować swojego DL-a 1000, a dokładniej kto silniejszy, on z moturem czy zakręt z dość głębokim rowem i znakiem. Bezwzględnie wygrali nasi, znak wymiękł i znalazł się na glebie. Szybkie szacowanie strat, chwila na ochłonięcie naszego wojownika i jedziemy dalej, Nyireguhaza, Tokaj i do granicy w miejscowości Slovenske Nove Mesto, Przed sama granica zaopatrujemy się w arbuzy i z takim bombowym ekwipunkiem przekraczamy granice. Kierujemy się w stronę Michaliviec a dalej nad Zemplínską Šírave. Po drodze zatrzymujemy się na dość późny obiadek w przyjemnym zajeździku, gdzie spożywany standardowe danie wyprażany syr, hranolki, tatarską omaste i suróweczkę . Po obiedzie podczas załadunku z pełnymi brzuchami nie obeszło się bez gapiów którzy chcieli co by ich powozić. Tylko Belushi dał się przełamał i poleciał pośmigać z pasażerką. Jak tylko wrócił wyjechaliśmy w kierunku wcześniej obranym. W miejscu docelowym znajdujemy pokoik, nie jest to apartamentowiec, ale zdaje swój egzamin i na tarasiku spożywamy piweczko i wcinamy arbuzy
Dzień III - 22.07.2008
Pobudka, toaleta i pakowanie się ekipy PGR-u do domu. My z Aga postanawiamy zostać sobie na jeszcze jeden nocleg, tym razem pod namiotem. Dzień mija na spożywaniu złotego napoju bogów, opalaniu sie i moczeniu sie w wodzie.
Dzień IV - 23.07.2008
Poranek zaczyna się od odświeżenia w otaczającej nas wodzie, śniadanka i piweczka. Dzień typowo leniwy, opalanie się i pływanie. Po obiedzie pakujemy się i do domciu po krótkim lecz bardzo miłym wyjeździe.
Trasa liczyła 2000 km
Koszty to 800 zł |
|
|
|
|
coyot
początkujący forumowicz
Twój sprzęt: VW T4 Multivan TDi
Dołączył: 24 Wrz 2010 Skąd: Rzeszów
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|