|
|
szlakiem miast hanzeatyckich ku Morzu Północnemu |
Autor |
Wiadomość |
Camper Diem
Kombatant
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/65 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2011-01-25, 22:13 szlakiem miast hanzeatyckich ku Morzu Północnemu
|
|
|
skoro auto sprawne, w pracy przestój, a dzieci mają od poniedziałku ferie możemy rozpocząć pierwszą w tym roku wyprawę. dodatkowo to pierwszy wyjazd od dwóch miesięcy, jesteśmy więc głodni przygód
góry w roztopach nam nie odpowiadają więc zamiast planowanego wcześniej Karpacza jedziemy szlakiem miast hanzeatyckich, aż nad Morze Północne. około środy chcemy dotrzeć do Sankt Peter Ording, dlatego jeszcze dzisiaj musimy przekroczyć granicę... |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
|
Camper Diem
Kombatant
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/65 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2011-01-25, 22:16
|
|
|
Na zachód
nasz plan był w pełni zależny od zajęć Oli w szkole muzycznej, więc ucieszyliśmy się, kiedy nauczyciel skrzypiec poprosił o zmianę godziny na wcześniejszą. została jeszcze wizyta u lekarza- teoretycznie pani doktor mogła zakazać wyjazdu, ale jako że sama kamperuje po zbadaniu dziewczyn i wypisaniu recept rzuciła tylko: "proszę mi przywieźć muszle z Morza Północnego!" w korkach wróciliśmy do domu, zabraliśmy ostatnie rzeczy i ruszyliśmy w drogę.
pierwsze kilometry biegły powoli, upłynęła godzina zanim minęliśmy Gdynię. w Wejherowie zatankowaliśmy paliwo, jednocześnie zrobiliśmy sobie przerwę na kolację oraz inhalację młodszej córki. około 20-tej dziewczyny wskoczyły na alkowę i ruszyliśmy w drogę z zamiarem dotarcia jak najbliżej granicy. niestety dostrzegłem, że jedna z żarówek mijania przestała świecić, chciałem kontynuować jazdę, ale żona się uparła, żebym wymienił żarówkę, tu i teraz, zjechałem więc na stację paliw. zabieram się za robotę... kombinuję i okazuje się, że muszę odkręcać kratę wlotu powietrza. niestety przymocowano ją na wkręty "torx", do których nie mam akurat klucza. byłem gotów już dzwonić na "assistance", bo przecież płacę za to by pomagali w nieprzewidzianych okolicznościach, ale odżałowałem 17 złotych na zestaw kluczy i w kwadrans wymieniłem żarówkę. pozostała jeszcze ta mała satysfakcja, kiedy coś się zrobi samemu
ruszyliśmy w dalszą drogę, ale z przekonaniem zatrzymania się na noc na jakiejś przyjemnej stacji paliw i faktycznie przed północą zatrzymaliśmy się w Starych Bielicach za Koszalinem stacja paliw, bezpieczny nocleg wśród ciężarówek (N 54 10 01,36 E 16 07 45,83). na miejscu założyliśmy tylko osłonę termiczną w kabinie, wypiliśmy jednego czy dwa drinki i zasnęliśmy... |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
|
Camper Diem
Kombatant
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/65 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2011-01-25, 22:21
|
|
|
Jeszcze bardziej na zachód
obudziliśmy się wypoczęci. zjedliśmy śniadanie, Marianna odbyła poranny seans inhalacji, a ja ruszyłem na rekonesans po stacji. kiedy wjeżdżaliśmy wczoraj zauważyłem napisy "wc bus", pani z obsługi stacji indagowana przeze mnie rano bezradnie wzruszała ramionami nie wiedząc dlaczego taka informacja się pojawiła. nie pozostało nic innego jak wrócić do auta i ruszyć w drogę.
padał deszcz, było mgliście, nieśpieszno poruszaliśmy się w kierunku Niemiec.
niemile zaskoczyły nas ogromne dziury na drodze ekspresowej przed Szczecinem oraz nawigacja, która "zgubiła się" gdzieś na mieście i minęło chyba pół godziny zanim wróciliśmy na właściwą drogę. zjedliśmy drugie śniadanie w McDonalds, zatankowaliśmy paliwo i ruszyliśmy ku granicy w Lubieszynie, bo do Stralsundu postanowiliśmy dotrzeć drogami lokalnymi. okazały się one bardzo dobre, dziur naprawdę niewiele, większość bieżących uszkodzeń została już naprawiona, kiedy u nas będą walczyć z dziurami aż do kolejnej zimy, a z częścią pewnie i tak nie zdążą
jechaliśmy przez Pasewalk, Anklam, Greifswald i chociaż widzieliśmy głównie mgłę, czasami coś dało się zauważyć
w deszczu dotarliśmy na stellplatz w Stralsund przy Centrum Karawaningowym Dahnke usytuowanym obok mostu na Rugię, 15 minut pieszo od Starego Miasta (N 54 18 11, E 13 06 01). cały czas lało więc skupiliśmy się na zajęciach z dziećmi w kamperze- gra w inteligenta, bajki, zabawa. w takie dni wielkość (kampera) ma znaczenie jutro, jeśli tylko pogoda pozwoli, zwiedzimy Stralsund i poznamy jego atrakcje. |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
|
Camper Diem
Kombatant
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/65 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2011-01-25, 22:34
|
|
|
Stralsund
dzieci obudziły nas przed godziną 7. całą noc padał deszcz, więc spało się nieźle, ale ciągle mamy zaległości po wstawaniu w nocy do kaszlącej Marianny. rozleniwieni zjedliśmy śniadanie przy piosenkach Roda Stewarta i zrobiło się na tyle późno, że musieliśmy zbierać się na wycieczkę. wiało okropnie więc ubraliśmy nawet czapki i rękawiczki.
po wyjściu na zewnątrz zaskoczyło nas, że oprócz kampera, który był tutaj wczoraj przed nami w nocy przyjechał jeszcze zestaw z przyczepą
pobyt na stellplatzu kosztuje 12E z prądem, ścieki i czysta woda płatne są dodatkowo.
na stellplatzu nie widzieliśmy stacji serwisowej więc tuż po otwarciu zapytaliśmy w centrum kempingowym o zrzut ścieków, w odpowiedzi usłyszeliśmy, że dopiero rozpoczynają działalność w tym zakresie i że możliwość serwisu kampera jest na terenie centrum, ale w godzinach ich pracy, czyli od 10-18, a w soboty 9.30-14. dzisiaj sobota więc już wiedzieliśmy, że nasz spacer będzie szybki i krótki rzuciliśmy okiem na most prowadzący na Rugię... z tego miejsca robi dobre wrażenie
jesteśmy u stóp tej największej niemieckiej wyspy, ale nie skorzystamy z "zaproszenia", przyjedziemy tutaj wiosną
miasto nie zamyka się na dzieci, czego dowodem plac zabaw dla dzieci. niestety nie mogliśmy skorzystać, bo po całonocnych opadach wszystko było mokre
mamy odmienne niż Niemcy poczucie dobrego smaku, również w reklamie
póki co nie spiesząc się jeszcze szliśmy w kierunku starego miasta, do którego według przewodnika mieliśmy tylko 2 km. Stralsund się odnawia, widać to na każdym kroku.
oprócz gruntownych remontów dróg i chodników gremialnie odnawia się elewacje budynków, metalowe tabliczki na kamienicach informują z jakich środków wykonano renowację i odbudowę
niestety ciągle jeszcze wiele budynków popada w ruinę. trochę negatywnie wpływa to na obraz miasta, więc staramy się skupiać na tym co wywołuje pozytywne odczucia. zaglądamy w miłe zakątki...
niełatwo jednak zrobić zdjęcie bez naszych aniołków
kościół jak kościół, ale to tajemnicze stare drzewo oplatające mury!
ludzie znad morza zawsze lepiej czują się, gdy zobaczą wodę. na nabrzeżu szczególnie podobał nam się okazały spichlerz, ale okolica generalnie piękna
mamo! tato! to do wiązania koni! - zawołała Ola. to pokłosie nauk pobranych podczas listopadowej wizyty w Warszawie. podróże kształcą
dziewczynki wypatrzyły postaci z książek Nordquista o Pettsonie i Findusie
w końcu dotarliśmy do Oceanarium- głównej atrakcji w miasteczku, uznanej europejskim muzeum ubiegłego roku. już z zewnątrz robi ogromne wrażenie, ale zachwyca nas całe jego otoczenie, usytuowanie na nabrzeżu Bałtyku, tuż przy starym mieście.
wizyta w Ozeaneum trwała około 3 godzin, wypada więc poświęcić jej osobny wpis, wkrótce. w każdym razie po wyjściu udajemy się na krótki, ale wyjątkowo szybki spacer po mieście, nasze poprzednie wrażenia się potęgują... ale na zdjęciach utrwalamy jedynie to co chcemy pamiętać
w końcu pojawił się kot
jak jesteśmy głodni zawsze wypatrujemy włoskiej knajpki
za jedną z zamkniętych bram widzimy groby.
kilkaset metrów dalej również widzimy cmentarz, stary zapomniany cmentarz, którym nikt się chyba już nie interesuje...
na swojej trasie nie znajdujemy bankomatu, ale udało nam się kupić cynamon, czyli obiad (na słodko) dzisiaj się odbędzie (bo jednak Włocha odpuszczamy, musimy przed 14 być na stellplatzu). oprócz cynamonu w supermarkecie kupiliśmy jeszcze kilka litrów soków, czuję się jak wielbłąd. za to jako inny zwierz poczułem się, kiedy przekonany, że serwis zamyka się o 14.30 o 13.50 docieram do jego już zamykających się z wolna bram! rozmowa z panem z obsługi rozwiewa moje wątpliwości, w ekspresowym tempie docieramy do auta. żona zajmuje się dziećmi, ja w 5 minut odłączam nas od prądu, zdejmuję osłony termiczne z kabiny i docieram do zlewni ścieków. szara woda się wylewa, w tym czasie opróżniam kasetę. już po godz. 14 "łapię" faceta z serwisu, który niezbyt szczęśliwy, ale udostępnia mi wąż z wodą. udało się, niemniej pozostawia to nie do końca dobre wrażenie po stellplatzu za 12E. mam nadzieję, że już wkrótce udostępnią stację serwisową dostępną o każdej porze, bo niemożność zrobienia serwisu od sobotniego popołudnia do poniedziałkowego przedpołudnia to ogromny minus tego miejsca.
wracamy samochodem na stellplatz, na którym zjadamy obiad i po 24 godzinach od przyjazdu opuszczamy go. robimy jeszcze zakupy w "Netto", głównie piwo, bo brakuje nam w Polsce dobrego niemieckiego piwa w rozsądnej cenie. o 16 ruszamy w kierunku na Rostock. droga bardzo dobra, mimo, że zwykła krajowa, ruch spory, ale już po kilkudziesięciu minutach jesteśmy u celu. Rostock, kolejne hanzeatyckie miasto na naszej trasie. widok z parkingu na którym się zatrzymujemy w nocy jest taki:
|
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
|
Camper Diem
Kombatant
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/65 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2011-01-26, 09:27
|
|
|
Oceanarium w Stralsund
w kasie kupujemy bilet rodzinny za 34E plus 1E za fotografowanie, kurtki zostawiamy w schowku zamykanym na klucz. przed wejściem na strome i długie ruchome schody próbuję wybrać pieniądze z bankomatu, ale prawdą okazują się przestrogi znalezione w internecie, że nasze karty płatnicze bywają nieakceptowane, a jeśli już to nie visa, a maestro...
na parterze znajduje się makieta muzeum, która pozwala niewidomym zorientować się w poruszaniu po obiekcie
rozpoczynamy zwiedzanie wjeżdżając wysokimi ruchomymi schodami pod wiszącymi nad nami szkieletami ogromnych wielorybów.
przez szybę możemy rzucić okiem na rugijski most i na samą wyspę. jesteśmy tylko 359 km od Gdańska? no tak- w linii prostej!
następnie zwiedzamy ekspozycje związane z florą i fauną mórz i oceanów. obrotowy model kuli ziemskiej pozwala dzieciom zrozumieć jak ogromną powierzchnię zajmuje ocean światowy, tym bardziej, że mogą sięgać głębin...
model ryby znanej chyba nie tylko dzieciom z filmu "Gdzie jest Nemo"
zachwycały wspaniałe okazy muszli
ciekawostka: skrzypłocze, żywe skamieniałości - link do wikipedii dla zainteresowanych
spreparowane zwłoki organizmów wodnych znalezionych w Bałtyku i Morzu Północnym...
dzieci poznają świat wszystkimi zmysłami, nie wystarczy że coś widzą, chcą tego jeszcze dotknąć
model Bałtyku z odwzorowaniem głębin oraz podświetleniem charakterystycznych miejsc pozwala nam jeszcze bardziej poznać nasze morze oraz jego wybrzeże
kolejne ekspozycje przedstawiają zwierzęta, które widujemy na brzegu, jak foka...
spotkać można lisa polującego na ptactwo wodne i lądowe, żerujące bądź zakładające gniazda na brzegu...
na brzegu spotkać można wydrę...
...albo ptaki drapieżne polujące na ptaki wodne!
możemy zobaczyć na modelu jak wygląda dno morza
nad nami wisi meduza- podobno meduzy-giganty istnieją naprawdę...
ta instalacja ma zwrócić uwagę na zanieczyszczanie przez nas morza plastikowymi odpadami- świat podwodny zamknięty w plastiku
na koniec kilka charakterystycznych dla naszego morza ryb...
przyszła kolej na długo wyczekiwane akwaria
w tak zaśmieconym świecie każemy żyć organizmom podwodnym
niby takie zwykłe ryby...
ryby głębinowe
podwodny ogródek
rozgwiazdy są przepiękne!
na szlaku zwiedzania docieramy do części poświęconej eksploracji głębin, niestety aktualnie nieczynnej z powodu przebudowy. przeżywamy lekki zawód, to jedyny eksponat który udało się zobaczyć
kolejne akwaria
ta część robi tak mocne wrażenie, że zapominamy co było wcześniej
koniki morskie są cudowne!
największe wrażenie robi ogromne akwarium "pełnomorskie"
po drodze był jeszcze podwodny szklany tunel... niestety reorganizacja-nieczynny
ku naszemu zaskoczeniu docieramy do tarasu z pingwinami, a te zwierzęta wywołują chyba u wszystkich ludzi uśmiech. na zewnątrz nie decydujemy się wychodzić (zimno!!!), przypominamy sobie, że przy kasach był jakiś napis o pingwinach i ubraniach, ale po niemiecku więc go zignorowaliśmy oglądamy pingwiny przez szybę, trochę żałujemy, że nie z bliska, ale luksus zwiedzania oceanarium bez ubrań wart był tego poświęcenia
w tym miejscu dziewczyny mają okazję pobawić się trochę w kąciku dziecięcym- kolorują obrazki, bawią się w centrum "dotknij-posłuchaj-doświadczaj", czyli w sposób empiryczny poznają aspekty podwodnego życia.
to już prawie koniec zwiedzania, została jeszcze "sala gigantów", czyli ogromne pomieszczenie z zawieszonymi pod sufitem oryginalnych rozmiarów makietami m.in. wieloryba, orki, mątwy... co pół godziny odbywają się seanse poświęcone życiu tych olbrzymich stworzeń. przez 10 minut poddajemy się kontemplacji podwodnego świata leżąc na szezlongach, słuchając dźwięków pochodzących z głębin morskich oraz lektora, szkoda tylko, że niemieckiego
przy wyjściu dostajemy ulotkę "Greenpeace", szukamy bezskutecznie interesującej nas pamiątki w sklepiku i żegnamy się z tym niesamowitym muzeum. |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Tadeusz
Administrator CamperPapa
Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1568/2198 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2011-01-26, 09:46
|
|
|
Krzysztofie, zainteresowałeś mnie tą relacją ogromnie. Zarówno pora roku, tak nie zwykła, jak i trasa, dla mnie ciekawa, bo miasta hanzeatyckie mają pewne wspólne cechy. Jako, że w okresie rozkwitu emanowały bogactwem, widać to w urbanistyce i architekturze, szczególnie w zdobnictwie.
Dwa lata temu włóczyliśmy się tam z Halszką w drodze powrotnej z Danii. Pozostało nam wiele miłych wspomnień a wrażeń estetycznych nie da się zapomnieć.
Największe wrażenie zrobiła na nas Lubeka. Jestem pewien, że jej nie ominęliście.
Czekam na dalszy ciąg niecierpliwie. |
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
|
|
|
|
|
slajd
stary wyga
Twój sprzęt: Fiat Ducato-Eriba 2,8l i P.L.A. Citroen 2017
Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Gru 2008 Piwa: 105/80 Skąd: Bolesławiec Śl.
|
Wysłany: 2011-01-26, 10:00
|
|
|
Super relacja
Brawa za odwagę, by w tak nieatrakcyjnej porze na podróże wybrać się w taką trasę
Jak widać kamper na tego typu jazdę jest niezastąpiony
Stawiam wirtualne |
_________________ Łatwe do przeprowadzenia są tylko zmiany na gorsze - Prawo Philipa
Pozdrowienia
Lucyna i Jerzy |
|
|
|
|
Camper Diem
Kombatant
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/65 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2011-01-26, 10:10
|
|
|
Tadeuszu, co do pory roku- świetnie ujął to mój szwagier: "wszyscy walą do kurortów, a wy jak zwykle do jakiejś dziury". my byśmy chętnie skoczyli w czasie ferii do Karpacza- BigTeam wie ile razy już się z nim zgadywaliśmy bez skutku , ale ponieważ akurat zbiegło się to z odwrotem zimy to postanowiliśmy wybrać coś optymalnego w tym momencie z naszego punktu widzenia...
miasta hanzeatyckie mają wspólną piękną historię, ich dawne bogactwo z pewnością jest nadal widoczne, w tej podróży szukaliśmy właśnie tych śladów. czy nam się udało? relacja pokaże... czy na naszym szlaku była Lubeka? nie wchodząc w szczegóły wyjawię, że Lubekę będziemy na pewno często odwiedzać, gdyż poszukujemy grobu dziadka mojej żony.
a tymczasem: od drzwi do drzwi
nasz krótki spacer po Stralsundzie winien nazywać się jak tytuł tego wpisu, bo faktycznie największą uwagę przykuwały drzwi, nie zawsze bardzo zadbane, ale zawsze wielce oryginalne
ps. Slajd, dziękuję za piwo skonsumowane z wielką przyjemnością |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Tadeusz
Administrator CamperPapa
Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1568/2198 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2011-01-26, 10:21
|
|
|
Krzysiu, zamierzałem późnie piwkiem wynagrodzić twój trud i jego znakomity efekt, ale zdjęciami drzwi rozłożyłeś mnie na łopatki. Ja również lubię fotografować takie detale, bardzo wiele mówiące o ludziach je tworzących.
Stawiam to piwko już teraz. |
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
|
|
|
|
|
Camper Diem
Kombatant
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/65 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2011-01-26, 10:35
|
|
|
dziękuję Tadeusz, pragnę jednak po raz kolejny przypomnieć, że zdjęcia to absolutne dzieło mojej żony, która dzielnie cyka te fotki również na mój użytek |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
|
Tadeusz
Administrator CamperPapa
Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy Dołączył: 06 Lis 2007 Piwa: 1568/2198 Skąd: Otwock
|
Wysłany: 2011-01-26, 10:52
|
|
|
Skoro zdjęcia robi Twoja małżonka, to postawienie jej piwka w uznaniu za formę i jakość tych dziełek, sprawi mi ogromną radość.
Stawiam piwko przy relacji o Warszawie. |
_________________ W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
|
|
|
|
|
Roza
zaawansowany
Twój sprzęt: Fiat Ducato Eura Mobil 770 HB
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomogła: 2 razy Dołączyła: 27 Mar 2010 Piwa: 103/18 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: 2011-01-26, 15:13
|
|
|
Tadeusz napisał/a: | Stawiam piwko przy relacji o Warszawie.
_________________ |
dziekuje pieknie |
_________________ "...wszyscy jesteśmy Grekami na wygnaniu..." |
|
|
|
|
Camper Diem
Kombatant
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/65 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2011-01-26, 20:57
|
|
|
Rostock, przed południem
nocka minęła nam przy wtórze deszczu oraz krzyków wracającej z imprez rostockiej młodzieży. momentami wątpiliśmy czy jesteśmy bezpieczni, ale pozostało nam spać jak gdyby nigdy nic, w końcu obok nas stał inny kamper... rano przekonaliśmy się, że kolejny nocował kilkadziesiąt metrów dalej (namiary parkingu: N 54 05 33 E 12 08 00, płatne w parkomacie 1E/godz, max 12E, w godz. 20-8 gratis)
widok na miasto całkiem zachęcający...
wczoraj dosyć wcześnie położyliśmy się spać, pomogła nam w tym degustacja niemieckich piw, więc obudziliśmy się wypoczęci i w bardzo dobrych nastrojach. po porannej toalecie, śniadaniu, rytualnych już inhalacjach Marianny i ćwiczeniach skrzypcowych Oli ruszyliśmy na spacer wzdłuż nabrzeża
staliśmy tuż obok zacumowanego lodołamacza Stephan Jantzen, który nosi imię słynnego niemieckiego marynarza i ratownika, samego statku nie zwiedzaliśmy
mijaliśmy zabytkowy drewniany żuraw
oto dowód, że transformatory też mogą być estetyczne:
miasto zaprasza nas do siebie kusząc niepozorną, acz ładną uliczką
minęliśmy zamkniętą na cztery spsuty marinę, zatrzymaliśmy się przy zabytkowej stacji kolei wąskotorowej
tuż obok stoi pomnik niemieckiego pisarza i poety urodzonego w Rostocku, Waltera Kempowskiego, którego losy skazały najpierw jako 17-latka na służbę w karnej jednostce Hitlerjugend, a potem na 25 lat (odsiedział 8) zakładu karnego w Budziszynie, wskutek oskarżeń NKWD o szpiegostwo...
przyznam, że mnie bardzo fascynują spichlerze, szczególnie tak piękne jak te w Rostocku
nabrzeże prowadzi aż do centrum hanzeatycznego, które mieści się w odrestaurowanych spichlerzach, bardzo przypominających nam Gdańsk. ta Rostocka restauracja oraz mariaż starego z nowoczesnym dowodzi, że stare może być nadal użyteczne, oraz że można łączyć odmienne style bez szalonego dysonansu
dojrzeliśmy tam włoską knajpkę, do której być może wyskoczymy dzisiaj na kolację, ale naszą oraz innych przechodniów uwagę przykuwał podtopiony żaglowiec.
ruszyliśmy dalej w kierunku starego miasta.
zwykłe bloki jakich u nas pełno, za to jak ładnie się prezentują
podobały nam zewnętrzne schody na budynku
Rostock nabierał uroku...
w niedługim czasie doszliśmy na rynek, przy którym mieści się kościół św. Piotra oraz pozostałości murów miejskich.
tuż przy murach, kościele mieszkają ludzie, z tabliczek na domach wynika, że raczej bogaci...
z pewnością zazdrościć Niemcom możemy estetycznych toalet...
w dodatku pełniących również inne praktyczne funkcje
spacerowaliśmy dalej ulicami tego wyludnionego miasta zastanawiając się co jest tego przyczyną. Rostock jest miejscem ładnym, lecz smutnym, a takie widoki nie są rzadkością.
tak ładnie, a tak pusto...
czasami zaglądaliśmy w okna
tutaj zawróciliśmy
i znowu nasze klimaty
prace remontowe przy kościele św. Mikołaja
sam kościół okazuje się zamieszkany- na górze widać odkryte tarasy, pranie, anteny satelitarne...
bardzo podoba nam się, że Niemcy korzystają z rowerów nawet zimą
idziemy dalej w kierunku Nowego Miasta
pozostałości murów miejskich wraz z dołożonym stalowym fragmentem zgrabnie oddzielają starą i nową część miasta
znaleźliśmy sklep z fińskimi artykułami, niestety w niedzielę Muminki mają wolne
rynek nowego miasta, pusto...
w końcu pojawili się ludzie, zaczęło toczyć się jakieś życie.
wstąpiliśmy na coś słodkiego i kawę do cukierni
zaopatrzyliśmy się w pieczywo obserwując jednocześnie mieszkańców wokół nas. to na pewno "inni" Niemcy niż spotykani do tej pory w Bawarii, szarzy i smutni. w dodatku masa śmieci na ulicach, jeszcze z Sylwestra... póki co spuścizna DDR jest zbyt wielka...
kamienice w centrum zadbane
Fontanna Radości
kolejny przykład, że w Rostocku "stare" i "nowe" koegzystuje bez problemów, może dlatego że "nowe" nie jest brzydkie?
wróciliśmy na parking. dziewczyny zostały na dworze tworząc malunki kredą na asfalcie, my schowaliśmy się do ciepłego kampera. wiatr jednak dosyć szybko przegonił do środka najpierw jedną, potem drugą córkę. po obiedzie oddaliśmy się drzemce, nasłuchując tylko czy dziewczyny dobrze się bawią. |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Bystrzaki
weteran
Twój sprzęt: CI MAGIS 84XT
Nazwa załogi: BYSTRZAKI
Dołączył: 16 Lip 2008 Piwa: 27/14 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: 2011-01-26, 21:54
|
|
|
Fajna wyprawa gratuluje Krzysztof pomysłu |
_________________ "Pielęgnuj swoje marzenia. Trzymaj się swoich ideałów.
Maszeruj śmiało według muzyki, którą tylko Ty słyszysz. "
Andrzej i Kasia
|
|
|
|
|
Camper Diem
Kombatant
Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 49/65 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2011-01-27, 07:25
|
|
|
Andrzeju, polecam ten kierunek o każdej porze roku
tymczasem: od drzwi do drzwi (Rostock)
w Rostocku kontynuowaliśmy obserwację drzwi kamienic. z "polowania" wracaliśmy bardzo usatysfakcjonowani
|
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|