 |
|
Moje spojrzenie na Rumunię A.D.2010 |
Autor |
Wiadomość |
Neno
zaawansowany

Dołączył: 14 Lip 2011 Piwa: 73/24 Skąd: Zambrów
|
Wysłany: 2011-07-20, 15:36 Moje spojrzenie na Rumunię A.D.2010
|
|
|
Długi weekend czerwcowy był wyjątkowo krótki stąd też daleko nie dało się wyrwać. We wtorek po pracy pakowanko by w środę po robocie tylko wsiąść i pojechać.
Skład ekipy , ja, czyli Neno na XL650 i kolega, czyli Woras na GSX1400 ... off-u więc nie będzie :D
Ruszam o 15.00 do Białegostoku skąd wylatujemy dopiero ok 17 w kierunku przejścia granicznego w Barwinku z zamiarem dotarcia w Karpaty rano 1200 km przed nami.
Jako, że było +27 membranki wypięte....chmurka...kto by się tam przejmował, najwyżej zatrzymamy się na przystanku lub stacji benzynowej ... Nawałnica trwała może z 10 min, samochody stały na poboczu bo nic nie było widać a my jedziemy twardo, na stacje benzynową na której zatrzymaliśmy się, a jakże, ale już tylko po to by zmienić bieliznę
Dalej już było bez takich przygód bo nauczeni jechaliśmy już we wszystkim co mamy, zwłaszcza ,ze w nocy było +7. Kolega co chwila prosi o zmianę bo u mnie, wiadomo, mniej wieje, wygodniej, manetki aż parzą Idę na to zwłaszcza , ze w tak komfortowych warunkach nudnawo się jedzie
W Rumuni, zgodnie z planem, meldujemy się rano ok. 5. Dojazd do trasy transfogarskiej niestety idzie nie najlepiej ... Nigdy więcej E79, przynajmniej nie przed remontem ! Nawet jazda trampkiem nie była już taka przyjemna a kolega nadal prosił o zmianę :D
Jest już 10, zjeżdżamy trochę z czarnego by coś zjeść. Kolega zapatrzony w to co ja wyprawiam też próbuje swych sił . Efekt :
Wypychamy to blisko 300kg monstrum, i podziwiając widoki zapychamy się kanapkami.
Kończy się mordercze dla naszych tyłków 150km trasy E79, dalej już piękna , równa nawierzchnia, radarowców nie widać więc tniemy .
Kierunek Sibiu (E68), które okazało się tak zakorkowane, że wyrwało nam z życiorysu ponad 2h, w dodatku jeszcze Suzuki się zepsuło i nie chciało zapalić po zatankowaniu ;D Pchamy, pchamy i znów pchamy. W końcu zaskoczyło, zlani potem ruszmy dalej... tniemy całe 5-10km/h korku . Koledze znów gaśnie motocykl ... teraz to my robimy korek Ruszamy za różne kabelki i w końcu odpala. Zaczyna padać, nie zrobimy planu na dziś... nocujemy za 35zł w Agrotursytyce. Motocykle na parkingu, bezpieczne, łazienka jest, kanał porno24h, lodówka na piwo, bilard .. Czego więcej chcieć od życia ? Kobietki - podpowiada kolega ... ale to może kiedyś przy ognisku :D
rano pakujemy plecaki, na nogach lądują górskie buty, kolega wpina membranę, która niestety działa tylko w jedną stronę ...
Bierzemy po dwa piwa, jakąś wodę, trochę prowiantu i lecimy w góry Warunki jak widać, będzie ostro, zwłaszcza, że dysponujemy tylko "mapą" z przewodnika
Jesteśmy dokładnie nad tunelem na trasie transfogarskiej, nad tunelem, który właśnie jest w remoncie, zamknięty, nieprzejezdny...ale nie dla nas O tym później
Szczyt, miało być 2512 ale GPS pokazuje 2460 więc albo sfiksował przez te chmury albo my pomyliliśmy drogę. A jest to wielce prawdopodobne bo większość oznakowania szlaku leżała sobie jeszcze pod śniegiem. Po śladach widać było, że jesteśmy tu pierwsi tego roku, przynajmniej po ostatnich opadach śniegu.
Po chwili błądzenia znajdujemy szlak i wchodzimy na 2496, wyżej już nie będziemy.
Robi się późno więc schodzimy jak najszybciej w dół.
Zasłużona kawka w opustoszałym górskim schronisku.
Jest piątek, tygodnia koniec i początek jak to śpiewał Liroy Wróciliśmy na kwaterę, słychać tylko gul gul... robimy szybką partyjkę bilarda jednocześnie planując co zrobić jutro ostatniego dnia naszej wycieczki... bo wyprawa to zbyt wielkie słowo jak na czterodniowy wypad
Parafrazując dalej Liroya ... chłopaki na pewno nie siedzą przy kawie :D ... wokół nas muza, browar i ... :D
Rano o dziwno pogoda zachwyca. Słońce już od 6.00 zagląda do naszego pokoju i daje komendę do wyjazdu. Nie czekając za długo - prysznic, kabanosik i o 8.00 już lecimy w kierunku trasy transfogarskiej. Pamiętając z dnia wczorajszego znaki informujące o zamkniętym tunelu zakładamy lekkie buty, zwykłe spodnie z myślą, że dojedziemy do końca, wypijemy kawkę w schronisku, ewentualnie wybierzemy się na kolejną wycieczkę w góry.
Po drodze mijamy osuwiska na pół drogi, niezabezpieczone, żadnych ekip... nikt się tu niczym nie interesuje ...
Mimo, że nie jest zimno, grube warstwy śniegu zalegają nie tylko na poboczu.
Wpada we mnie dzika furia, nie wytrzymuje i zostawiam na chwile kolegę
15 minut szaleństwa mi wystarczy, wracam na drogę :D
Teraz coś dla kolegi, dla mnie w sumie też, czyli czas polatać po czarnym
Latamy jak szaleni, to w górę , to w dół, korzystamy, że droga jest prawie nieuczęszczana.
Turyści z kolejki, która jest chyba nonsensem, bo prowadzi wzdłuż drogi..., podziwiają nasze wygłupy :D
W końcu przeginam, zaliczam lekki uślizg tylnego koła i na tym postanawiamy zakończyć. Pniemy się dalej ku górze.
25km zakrętasów powoduje,że nasze usta wyglądają jak banany
W końcu docieramy. Wspaniałe panoramy, wspaniała pogoda! Czujemy się usatysfakcjonowani po wczorajszym łażeniu w chmurach.
Parkin płatny...ale co tam, jest zamknięty :D parkujemy więc na poboczu i focimy.
Czas sprawdzić co z tym tunelem, o co tyle krzyku
Jedziemy...100m po lodzie :D Shinko dają radę.
Dunlopy kolegi- niekoniecznie :D Pchamy
Tu powinno być zdjęcie/video ale nie było żywej duszy koło nas ...
W końcu docieramy do tunelu, który pozostał w mojej pamięci jako wilgotny, ciemny, z licznymi kałużami i dziurami, z pięknym widokiem na wylocie. Teraz jawił się jako niedostępna twierdza zamknięta wieki temu. Podchodzimy, szarpiemy za pordzewiałe drzwi....ruszyły, będzie dobrze Otwieramy tylko część przeznaczoną dla ludzi (pracowników), wysokie na ponad 350cm drzwi dla ciężkiego sprzętu zostawiamy w spokoju. Strach , że to miało by na nas runąć zwycięża. Wpychamy nasze motocykle przez wąskie siedemdziesiąt, może osiemdziesiąt cm drzwi ciesząc się jak dzieci Wylotu nie widać, znaczy druga strona tez zamknięta. jeszcze tylko pamiątkowa fotka na pięćsetnym metrze i lecimy dalej w oszałamiającej ciemności! Dojeżdżamy do końca. Na 3 - 4 puszczamy głośny pierd i wsłuchujemy się w echo .... poooooooszło, leciało chyba z 5-6 sekund, szkoda ,że smród został i to na znacznie dłużej niż te kilka sekund :D Eh te kabanosy na śniadanko
No nic, trzeba zrobić wentylacje, pchamy z lekka drzwi i jest ! Sukces ! Jesteśmy po drugiej stronie. Wysoki próg przejeżdżamy pomagając sobie nasypem śnieżnym.
Widoczek z drugiej strony tunelu :
Wracamy okrężną drogą (7C) przez Curtea de Arges.
W Ramnicu Valcea (E81) dopada nas noc, na szczęście bardzo ciepła. 20km przed Sibiu skręcając w prawo kierujemy się do Cartisoary gdzie zostały nasze rzeczy. Kilka km przed Sibiu miała miejsce śmieszna scenka z udziałem naszym, a jakże i videoradaru umieszczonego w Dacii :D Panowie policjanci wyjaśniali przez 30 minut koledze, ze gonili nas ok 6km Kolega miał stopery w uszach i lusterka ustawione tak , żeby go samochody nie raziły :D Ja jechałem mocno z przodu, niczego nie widziałem , niczego nie słyszałem Na :szczęście skończyło się na 30 minutowej rozmowie na migi :D Na kwaterze meldujemy się o 23:00 , nawet do lodówki po piwo nie sięgamy, nie mówiąc już o porno 24h TV :D Trzeba się wyspać bo jutro po 5 pobudka i wracamy do Polski.
Zakończenia nie będę pisał , bo i mi się nie chce, i nie ma ku temu powodów - nuda
Dodam tylko kilka fotek :
Pierwsze pięć jeszcze z trasy transfogarskiej :
Kolejne to już widoczki z trasy powrotnej. Oczywiście w roli głównej Karpaty.
 |
|
|
|
 |
Neno
zaawansowany

Dołączył: 14 Lip 2011 Piwa: 73/24 Skąd: Zambrów
|
Wysłany: 2011-07-21, 03:49
|
|
|
Zły dział ... proszę admina o przeniesienie do działu "podróże nie kamperowe" |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|