 |
|
Romantycznym Szlakiem A.D. 2010... |
Autor |
Wiadomość |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-04, 22:06
|
|
|
Duduś napisał/a: | Stefan Batory nie wszędzie może dopłynąć |
u Ciebie też ledwie zacumował
a wiesz, że na noc zapomniałem schować stopień i dziwiłem się, że któryś z Twoich sąsiadów tak długo się koło nas przeciskał |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
StasioiJola
Kombatant

Twój sprzęt: Fiat Bürstner
Nazwa załogi: StasioiJola
Pomógł: 12 razy Dołączył: 25 Lip 2008 Piwa: 81/283 Skąd: Gąbin
|
Wysłany: 2010-05-04, 22:12
|
|
|
Nie paplac , nie paplac - tylko opowiadać - ciekawym co sie dalej działo, na zakończenie sobie pogadamy!!!! Stasio. |
_________________
 |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-04, 22:14
|
|
|
witaj Stasiu
nie mogę zdradzić od razu co było dalej
próbuję się pozbierać, bo wrażenia były niesamowite, dlatego tyle to trwa...
ale właśnie opuszczamy jezioro Chiemsee... jeszcze momencik ;-) |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-04, 22:22 dzień drugi, część druga - Chiemsee
|
|
|
z Landshut ruszyliśmy na południe nad jezioro Chiemsee, zwane "bawarskim morzem" z licznymi ośrodkami wypoczynkowymi oraz zabytkami na wyspach "męskiej" i "żeńskiej". w drodze podziwialiśmy przepiękne krajobrazy i duże, wspaniałe domy bogatych bawarczyków.
szukając miejsca postojowego objechaliśmy jezioro aż do Prien (i całe szczęście, gdyż dzięki temu mogliśmy popłynąć statkiem na Herreninsel). zatrzymaliśmy się na parkingu tuż przy przystani ( N 47 51 33.11 E 12 21 58,96 ). zjedliśmy obiad w towarzystwie kilku kamperów, a potem udaliśmy się ku przystani.
dzieci stworzyły zgraną załogę
poszliśmy ku przystani
załapaliśmy się na ostatni rejs, ale nie popłynęliśmy pełnej trasy, ale tylko na najbliższą, zarazem najpopularniejszą wyspę Herrenchiemsee, a na niej pałac, który król Ludwik II zbudował na wzór Wersalu, dzięki czemu zaoszczędzimy na podróży do Francji w przyszłości ;-)
dla zmęczonych podróżą możliwa przejażdżka bryczką
sam krótki rejs był wspaniałym przeżyciem. Chiemsee to duży akwen i ten widok na Alpy...
niestety trzeba się było zbierać :-( ale atrakcje miały być też coraz większe :-)
 |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-05, 08:00 dzień trzeci - Koenigsee
|
|
|
późnym wieczorem dotarliśmy do przepięknego miasteczka Berchtesgaden, ale postanowiliśmy ruszyć dalej ku jezioru Koenigsee. wybraliśmy chyba najgorszą drogę dojazdową- zaczęła się od razu stromizną, by po kilkudziesięciu metrach raptownie się zwężyć. Wojtek przypomniał sobie podobno wszystkie znane modlitwy, faktem jest że dojechaliśmy. na parkingach zakaz noclegu udaliśmy się więc na pierwszy kemping. recepcja czynna od 8 do 10, rzeka głośno huczy, zakaz postoju przy drodze dojazdowej... ruszyliśmy dalej. szybko znaleźliśmy inny kemping (Muhleiten), ale recepcja czynna od 8... zatrzymaliśmy się więc przed bramą (N 47 36 01,79 E 12 59 19,86 ) z postanowieniem, że wczesnym rankiem ruszymy.
zaspaliśmy i nas złapali ;-) nocleg pod bramą wraz z serwisem kampera kosztował nas po 20E od załogi, więc nawet nie tak źle. stellplatzu nie znaleźliśmy.
po śniadaniu podjechaliśmy na parking w Schonau.
spacerując ślicznym deptakiem mieliśmy zamiar dotrzeć do przystani. tłumów jeszcze nie było...
dzisiejszą atrakcją miał okazać się rejs stateczkiem po jeziorze Koenigsee, którego woda jest najczystszą wodą w całych Niemczech i ma szmaragdowy kolor
wyruszyliśmy jednym z pierwszych statków. przy kasie dostaliśmy folder w naszym języku, dzięki czemu mimo niemieckiego przewodnika nie siedzieliśmy jak na "tureckim kazaniu"
jezioro okalają wysokie góry, czujemy się jak w norweskim fiordzie
po półgodzinnej podróży docieramy do celu, półwyspu St. Bartholoma, na którym znajduje się prześliczny zabytkowy kościół z 1134 roku, będący natchnieniem dla wielu malarzy pejzażystów
odbyliśmy również półgodzinny spacer po półwyspie
po drodze widzieliśmy jakie spusztoszenie w drzewostanie może uczynić lawina
niewielka lawina właśnie schodzi z góry
wiele osób przybywało w regionalnych bawarskich strojach
weizenbier w takiej scenerii smakuje wyjątkowo
dzieci miały ogromną łąkę tylko dla siebie
krzyż upamiętnia miejsce utonięcia 71 pielgrzymów w 17 wieku
najważniejsi podróżnicy odpoczywają po obiedzie
z pobytu nad Jeziorem Królewskim zabierzemy wspaniałe wspomnienia, a przecież nie zwiedziliśmy kaplicy lodowej, nie popłynęliśmy do Salet i nie odbyliśmy spaceru nad jezioro Górne... widoki zapierały dech w piersiach, strome, pionowe prawie skały, wodospad Schrainbach, największy w okolicy wodospad Konigsbach, na górze Kehlstein widać Orle Gniazdo, w którym Hitler przyjmował dyplomatów (obecnie mieści się tam restauracja, dojazd i dojście z Berchtesgaden). tutaj uzgodniono anschluss Austrii oraz opracowano plan zaboru Sudetów.
Najważniejszym, najbardziej spektakularnym momentem rejsu jest dotarcie do Ściany Echa. kiedyś w tym miejscu oddano strzał, a echo odpowiedziało 7 razy, obecnie trębaczowi odpowiada 1-2 razy. melodia grana na trąbce w tym miejscu to naprawdę wzruszający moment...
generalnie okręg Berchtesgaden to morze atrakcji, my wrócimy tutaj na pewno, zachęcam każdego |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-05, 17:40 dzień trzeci, część druga - Ga-Pa
|
|
|
z malowniczych okolic Berchtesgaden przyszło nam jechać w kierunku Garmisch-Partenkirchen. oczywiście piękna bawaria po drodze...
w czasie jazdy zaczął padać deszcz i zaczęliśmy mieć obawy o jutrzejsze Zugspitze
Garmisch-Partenkirchen zrobiło na nas duże wrażenie
wieczorem wjechaliśmy na kemping Grainau tuż za Ga-Pa, zrobiliśmy grilla i podjęliśmy decyzję o zmianie planów... jutro jedziemy do Fussen, a na Zugspitze wrócimy... być może... |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-05, 22:16 dzień czwarty - Romantyczną Trasę czas zacząć
|
|
|
deszczowa zamglona pogoda nie pozwoliła nam wjechać na Zugspitze postanowiliśmy więc w końcu zacząć naszą przygodę na Romantycznym Szlaku, który zaczyna się w Fussen. Z Ga-Pa najbliżej nam było przez Austrię. Tyrol, a właściwie ten fragment, który nam się objawił rozczarował, ale co nie rozczaruje po Bawarii?
całe szczęście znowu wróciliśmy do Niemiec.
po minięciu Fussen skierowaliśmy się do Schwangau, nagle z mgły wyłonił się zamek Hohenschwangau
a po kilkudziesięciu sekundach Neuschwenstein...
dotarliśmy na parking
po zakupie biletów ruszyliśmy ku zamkowi Ludwika II, zamek rodziców zostawiając sobie na przyszłość
niektórzy wjeżdżali na górę bryczką
my mimo deszczu postanowiliśmy odbyć spacer
zamek z bliska również nieźle się prezentuje
w oddali most Marii, na który będziemy chcieli później wejść
sypialnia króla w jego ulubionych kolorach: królewski błękit i złoto robi wielkie wrażenie, mimo bogactwa i ogromu jest bardzo przytulna i nastrojowa. przepiekne malowidła w niedokończonej sali tronowej i wszędobylski motyw białego łabędzia (symbolizujący młodzieńca- Ludwik II Bawarski był gejem) oraz malowidła na ścianach poszczególnych sal inspirowane twórczością Wagnera, goszczącego często na zamku sprawiają, że możliwe jest przeniesienie się w czasie. ciężko potem wrócić do rzeczywistości.
Ludwik stworzył bajeczny średniowieczny zamek w czasach rewolucji przemysłowej, który obecnie zarabia krocie. szkoda że jego poddani nie byli dalekowzroczni i zamordowali króla utopiwszy go w worku w rzece. Ludwik II Bawarski miał 40 lat.
w zamku nie wolno robić zdjęć, więc nie robiliśmy. ale uwierzcie na słowo, że jeśli to tylko możliwe każdy powinien go zwiedzić. audiobook w ojczystym języku powoduje, że zwiedzanie jest przyjemnością i nie istnieje bariera językowa.
wolno było sfotografować królewską kuchnię, która była w swoim czasie niezwykle nowoczesna. m.in. posiadała system odprowadzania dymu z palenisk specjalnymi kanałami do kredensu, w ten sposób podgrzewana była zastawa. król Ludwik miał również bojler z ciepłą wodą, wyposażenie kuchni zachowało się w całości.
jeszcze kilka widoków i powrót
 |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-06, 20:09 dzień czwarty, część druga - Fussen, Schongau
|
|
|
opuściliśmy najpiękniejszy z zamków i udaliśmy się do Fussen na obiad. trochę pokrążyliśmy po mieście w poszukiwaniu parkingu, w końcu się udało (N 47 34 01,70 E 10 41 38,72 ). stellplatz oddalony od centrum, a nie chcieliśmy się tutaj zatrzymywać na noc.
poszliśmy na spacer, z zamiarem zjedzenia obiadu na mieście, ale zaskoczyła nas przerwa południowa (od ok. 14.00 do ok. 17.00) większość lokali (i sklepów) zamknięta. okazało się to normą w małych bawarskich miasteczkach...
chodziliśmy po mieście, aż w końcu zjedliśmy "co bądź", w lokalu zauważyliśmy pewien bawarski specjał: sałatkę z... kiełbasy!!!
po obiedzie nie zwiedzaliśmy już miasta, bo zwiedziliśmy je wcześniej w bardzo szybkim tempie ;-) tylko kilka razy zatrzymywaliśmy się, bo dzieci chciały mieć zdjęcie ze wszystkim, przeważnie były to fontanny
no i ruszyliśmy do Schongau, w którym wohnmobile są mile widziane, a tablice kierują na duży stellplatz za 10E (N 47 48 31,53 E 10 53 53,01)
tego dnia na miasto nasi kompani wyruszyli sami, gdyż początkowo nie mieliśmy ochoty zwiedzać, ale po krótkiej przerwie i nas naszła ochota zobaczenia miasteczka. to był bardzo dobry pomysł, przespacerowaliśmy się leniwie po pustym prawie Schongau, było bardzo sympatycznie.
a weisbier wieczorem przy kamperach smakował wyśmienicie... |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-07, 18:33 dzień piąty - Monachium
|
|
|
rano pojechaliśmy do Monachium. miasto kojarzyło nam się z BMW, ale przywitał nas... Mercedes
zaparkowaliśmy auto na dużym parkingu przy Parku Olimpijskim (N 48 10 17,18 E 11 32 26,16)
za kampera zapłaciliśmy 15E (24h). biwakować nie można, ale zostać na noc na pewno.
poszliśmy na spacer. Park Olimpijski jest olbrzymi, niestety obiekty podupadły, ale trwa generalny remont i być może już w przyszłym roku odzyska dawny blask.
prawie zabytkowe kasy
niesamowite zadaszenia nad obiektami sportowymi
zamiast kaczek w stawach pływają i po trawnikach chodzą... gęsi
po parku kursuje ciuchcia
dotarliśmy do głównego celu wizyty, czyli Sea Life (akwarium).
dzieci mogły dotykać ukwiałów
w drodze powrotnej przeleciał nad nami sterowiec
na stadionie olimpijskim w tym czasie rozłożył się cyrk, ale jakiś taki kosmiczny, tak przynajmniej wynikało z plakatów. a przecież jeszcze niedawno (do 2005 r.) stadion był miejscem rozgrywek Bayernu i TSV, na tym stadionie zdobywaliśmy złoty medal olimpijski i srebrny mistrzostw świata... to se ne vrati!
obiad zjedliśmy w kamperach, dzieci trochę się pobawiły na kocu
wsiedliśmy na rowery i wjechaliśmy na parkowe ścieżki, zatrzymaliśmy się przy Olympiaturm, czyli wieży o wysokości blisko 200 m, z której tarasu widokowego można podziwiać panoramę miasta.
BMW Welt
Allianz Arena
winda porusza się z prędkością maksymalną 7 m/s i ta szybkość robi wrażenie. tuż pod tarasem widokowym, który ma 3 poziomy, w tym jeden przeszklony, znajduje się restauracja, zlokalizowana w obrotowym pierścieniu dzięki czemu zajadając, popijając, dyskutując, nie ruszając się z miejsca mamy zapewniony stale zmieniający się krajobraz za oknem.
na górze znajduje się również Muzeum Rock'N'Rolla
można posłuchać muzyki z szafy grającej
oto "lustrzane" pianino Eltona Johna z koncertu w Kolonii z 1973 roku,
buty Marca Bolana
gitara Keitha Richardsa
koszula Jima Morrisona
i wiele innych...
zrobiło się nostalgicznie, ale trzeba nam było wracać, bo na dole został i rowerów pilnował Wojtek. |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-07, 22:19 dzień piąty, część druga - Landsberg am Lech
|
|
|
z Monachium mieliśmy jechać z powrotem do Garmisch, ale 200 km tam, a potem 200 km z powrotem? na Zugspitze wjedziemy innym razem, a zaoszczędzone pieniądze wydamy na przyjemności :-) być może w Landsbergu, do którego zamierzaliśmy dzisiaj dotrzeć.
późnym popołudniem dojechaliśmy do celu. kilkadziesiąt minut jeździliśmy po miasteczku szukając stellplatzu, w tym czasie nasz przewodnik prowadził nas bardzo wąskimi uliczkami. w końcu trafiliśmy na miejsca postojowe dla kamperów za 1E doba (N 48 03 20,59 E 10 52 20,89)
kolację chcieliśmy zjeść w miasteczku, więc oprócz spaceru i podziwiania architektury wypatrywaliśmy pizzerii
każde podwórko miało w sobie dużo uroku (nie wchodziliśmy, zaglądaliśmy tylko ukradkiem)
robiło się coraz później, a my pośród masy lokali nie trafiliśmy na ten wymarzony. dzieciom buzię zamknęliśmy pysznymi lodami, ale czas mijał...
znaleźliśmy cudowną ukrytą uliczkę z małymi domkami szeregowymi
taki mostek nad rzeką płynącą kanałem pod domami
najpierw zobaczyliśmy placyk z fontanną
a za nim małą włoską knajpkę, właśnie jej szukaliśmy
wypiliśmy tutaj wspaniały weisbier, zjedliśmy znakomitą pastę i pizzę.
w pewnym momencie w naszą wąską uliczkę wjechał autobus
wycofać trudno, ale zawracać? to niemożliwe! autobus szorował podwoziem po stromym bruku
kierowca wyciągnął asa z rękawa- podniósł autobus na poduszkach i wyjechał. a wszystkiemu winna była ślepa wiara w nawigację...
było już ciemno gdy wracaliśmy do kamperów
 |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-08, 09:13 dzień szósty - Augsburg
|
|
|
zastanawialiśmy się czy w ogóle jechać do Augsburga, bo to duże miasto, umweltzone, itd. pojechaliśmy, ale uczucia mieszane.
najpierw w poszukiwaniu stellplatzu, kilkadziesiąt minut włóczyliśmy się po centrum ryzykując mandat. oczywiście w końcu znaleźliśmy stosowne miejsce (N 48 22 11,56 E 10 52 38,49). tablice informacyjne też były, niepotrzebnie pchaliśmy się do centrum. miejsce postojowe sympatyczne, nad rzeką, sporo pieszych i rowerzystów, stacja paliw z pieczywem, pizzą i piwem pod nosem :-)
do centrum kawałek "z buta", w dodatku w okolicznościach wielkomiejskich. mieliśmy wrażenie, że Romantyczny Szlak zbłądził tu przypadkiem. taki zlepek zabytków i nowoczesności.
z jednej strony wiele osób leniwie spędzało czas na placu ratuszowym
z drugiej wszędzie było widać i słychać tramwaje...
do Domu Mozarta weszliśmy, ale nie zwiedziliśmy, bo spora opłata za nie wiadomo co (nigdzie nie znaleźliśmy informacji o atrakcjach)
zwykle nie chodzimy po kościołach, ale ten przykuł naszą uwagę. to romańsko-gotycka katedra z XI w., nastarszy zabytek w mieście
kusiły nas gasthofy
ale odwiedziliśmy ogródek piwny
dzieci też miały uciechę, bo jak się chcę to ze wszystkiego można zrobić zabawę, a tyle rekwizytów na stole :-)
na stellplatz wracało nam się wyjątkowo długo. w zasadzie dobrze prowadziłem kompanię, mimo, że w pewnym momencie stracili wiarę i nawet szukali pomocy u niemieckiej policjantki, ale ta tylko podgrzała atmosferę, mówiąc, że to baaardzo daleko. poszliśmy więc dalej po swojemu i... wyszliśmy na wprost naszych kamperów.
szybki grill, bo zrobiliśmy się głodni.
dzieciaki się integrowały
tego dnia przybył nam kolejny kot do kolekcji
zostaliśmy tutaj na noc... |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-09, 09:27 dzień siódmy - Legoland
|
|
|
rano szybko zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy z Augsburga do Gunzburga, do Legolandu. pogoda nam sprzyjała, dzień miał być słoneczny i ciepły. chcieliśmy zdążyć przed godziną 10, by w pełni wykorzystać dzień.
wjechaliśmy na parking płatny 5E za dzień (N 48 25 28,48 E 10 17 49,77), który przed nocą trzeba opuścić. jeżeli przyjeżdżacie z noclegiem kierują Was na parkowy kemping.
podobno niemiecki Legoland jest bardziej zadbany niż duński oryginał. nie planowaliśmy wizyty w tym parku rozrywki z córkami, zakładając, że tematyka "lego" bliższa jest chłopcom niż dziewczynom. starsza córka często napomykała, że chciałaby zobaczyć Legoland, zdecydowaliśmy się więc tam pojechać. bilety kupione przez internet są tańsze- zamiast 145E zapłaciliśmy 99 E.
atrakcji było masa, nie ze wszystkich skorzystaliśmy. dziewczynki wybierały spokojniejsze zabawy, z niektórych korzystały po dwa razy
wizyta w fabryce i sklepie
przejazd ciuchcią to wielka przyjemność dla dużych i małych
przyszła kolej na fantazyjnie rozbudowany plac zabaw. miękkie sprężynujące podłoże ogranicza możliwość poważniejszych kontuzji.
okolice zamku, w którym znajduje się wejście na największy rollercoaster, ale to tylko dla najodważniejszych
na mniejszym rodzinnym rollercoasterze przejechaliśmy się wszyscy
dziewczynkom bardzo podobały się koniki
Ola i Mania poszły pobawić się klockami
następny punkt programu to obracającą się przeszklona platforma, z której roztacza się widok na cały Legoland
nagle z góry zobaczyliśmy coś...
co okazało się wodnym placem zabaw, na którym zakotwiczyliśmy na pół godziny. w tak upalny dzień (mimo że to koniec kwietnia) miejsce to okazało się zbawieniem dla rozgrzanych dzieci. przeoczyliśmy informację o konieczności zabrania strojów kąpielowych i ręczników, ale jakoś daliśmy radę, a dzieciaki piszczały z zachwytu
z nowymi siłami ruszyliśmy na podbój kolejnych atrakcji
po spokojnym kanoe znowu rodzinnie zaszaleliśmy i odważnie zjechaliśmy tym:
byliśmy mokrzy i lekko rozdygotani, więc aby się zrelaksować pojechaliśmy "klockowym safari". zwierzaki potrafią nieźle zaryczeć :-)
kilkakrotnie Ola wspominała, że chce iść do "krainy piratów", tu jednak okazało się, że to zabawa raczej dla wilków morskich płci męskiej
panowie więc wzięli udział w najprawdziwszej bitwie morskiej. obsługiwali armatki wodne i obrywali podwodnymi bombami
następnie "małe Sea Life", czyli projekt Aquarius
instrumentalna fontanna
był jeszcze jeden wodny plac zabaw i co najmniej kilka atrakcji, które opuściliśmy.
na koniec poszliśmy do kina 4D, gdzie obejrzeliśmy krótką reklamówkę klocków- 4D robi wrażenie!
na koniec zwiedziliśmy w pół godziny pół Europy ;-)
wszystko co dobre szybko się kończy...
byliśmy w Legolandzie w czwartek, dzięki temu mamy bardzo pozytywne wrażenia. nie psuło dzieciom frajdy stanie w kolejkach do poszczególnych atrakcji (w weekend ponad pół godziny). nie było dzikiego tłumu i pogoda wyjątkowo dopisała. place zabaw wodne i lądowe są bardzo bezpieczne, antypoślizgowe miękkie podłoże amortyzuje ewentualne upadki. bilet kupiony przez internet można wykorzystać w dowolny dzień w sezonie. warto też mieć ze sobą własny prowiant i dużo wody do picia, ponieważ na terenie parku jest drogo i tylko fast food.
atrakcje czynne są do 17, więc miniatury i zakupy lepiej zostawić na koniec. poza sezonem park czynny od czwartku do niedzieli! |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
Annmir
zaawansowany
Twój sprzęt: na razie w planach
Dołączyła: 30 Paź 2009 Piwa: 3/50 Skąd: Górny Śląsk
|
Wysłany: 2010-05-09, 10:02
|
|
|
Kochani dzięki za super relację! Nie dość że wycieczka superowa to jeszcze rewelacyjnie opisana! Zamawiam już relacje z następnych wypadów i pozdrawiam serdecznie |
_________________ Annmir |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-09, 12:40
|
|
|
cieszę się, że Ci się podoba, miło wiedzieć, że ktoś to czyta.
niestety relacja powoli się kończy, ale najpiękniejsze i najbardziej romantyczne miasto z całej trasy dopiero przed nami |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
Camper Diem
Kombatant

Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy Dołączył: 01 Wrz 2007 Piwa: 58/73 Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
|
Wysłany: 2010-05-09, 19:30 dzień ósmy - Donauworth, Harburg, Nordlingen
|
|
|
poprzedniego dnia z Legolandu pojechaliśmy wprost do Donauworth. miasteczko nas zaskoczyło, gdyż część ogólnodostępnego parkingu została przeznaczona na darmowy stellplatz (N 48 42 52,41 E 10 46 45,22).
typowa stacja serwisowa na stellplatzu
to nieduże urocze miasteczko leży nad ujściem rzeki Wornitz do Dunaju
szkoda tylko, że przez środek miasta prowadzi ruchliwa droga.
podobały nam się wózki niemieckich listonoszy
jedne z nielicznych bocianów, które nie doleciały w tym roku do Polski ;-)
artyści uliczni dodają kolorytu każdemu miasteczku, a dzieci mogą wrzucić coś do kapelusza
czy to Donauworth czy inne bawarskie miasteczko- wszystko w rozkwicie. klimat jest tutaj zdecydowanie cieplejszy niż w Polsce
wiedzieliśmy już, że całej trasy nie damy rady zobaczyć i gorączkowo zastanawialiśmy się co odpuścić? póki co postanowiliśmy: jedziemy i zdecydujemy po drodze.
dojeżdżając do Harburga zobaczyliśmy górujący nad miastem zamek i wiedzieliśmy, że musimy się zatrzymać... samochody zostawiliśmy na darmowym parkingu przy rzece (N 48 47 07,65 E 10 41 29,32) i poszliśmy na spacer
miasteczko jest malowniczo położone nad rzeką Wornitz
oznaczenie stanów wody przy kolejnych powodziach
kontynuowaliśmy spacer...
weszliśmy na strome wzniesienie aż do zamku Harburg, który zbudowano w XI/XII w. z ostatnią przebudową w wieku XVIII
akurat trwały prace remontowe, w dodatku przerwa południowa się zaczęła. ale i tak nie mieliśmy zamiaru zwiedzać, chcieliśmy tylko zrobić kilka zdjęć zabudowań
studnia życzeń, każdy powierzał jej swoje marzenia...
koty zawsze zwracają naszą uwagę
krasnale przyjechały tutaj z Polski czy bezpośrednio z Chin? ;-)
obwodnica miasta widoczna z tyłu nad domami
z Harburga popędziliśmy do Nordlingen. samochody zostawiliśmy na bezpłatnym parkingu miejskim (N 48 51 14,03 E 10 29 44,30).
Stare Miasto schowało się za murami, do których zewnętrznej strony przyklejone były liczne zabudowania mieszkalne z ogródkami w dawnej fosie
same mury wyglądały dosyć surowo
można je swobodnie zwiedzać
miasteczko zatłoczone, ale ładne
zabytkowy kościół ewangelicko-luterański
dzieci miały dla siebie karuzelę
stylowa skrzynka pocztowa
woda pitna
oczywiście (niejeden) ogródek piwny
wszystko z truskawek...
najważniejsza chwila wyprawy: wspólne zdjęcie pod tablicą informacyjną Romantische Strasse
 |
_________________ Camper Diem! |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|