Twój sprzęt: Zabudowa nie wiem jaka na 508D do remontu Pomógł: 13 razy Dołączył: 17 Paź 2015 Piwa: 95/195 Skąd: Nicelea
Wysłany: 2016-05-19, 20:55
jeśli chcesz sterować obrotami silnika indukcyjnego (klatkowego np.)
bez utraty momentu (czyli chciałbyś żeby przy małych obrotach miał siłe)
to w grę wchodzi tylko sterowanie falownikiem. Żeby silnik zachowywał swój moment
to musi być spełniony warunek U/f=const. I tak działają falowniki.
W przypadku regulatorów na triaku j.w. tak jak kolega Świstak wyżej już odpowiedział,
zmieniana jest wartość skuteczna napięcia, ale w rzeccywistości częstotliwość
jest stała a na dokładkę zniekształca się sinusoida co powoduje tylko
do pewnego momentu regulację silnika, ale w rzeczywistości zmieniamy tylko jego poślizg
(co powoduje drastyczny spadek momentu.
I dlatego w ten sposób nie ma możliwości rozruszać czegoś co potrzebuje dużego prądu do rozruchu
ponieważ nasz silnik na małych obrotach nie ma "siły" a na dokładkę chcemy rozruszać urządzenie
które pobiera dużo prądu, czyli ma ciężki start. Oznacza to że "podwójnie nie damy rady ..."
Rozwiązaniem na pewno byłby falownik, i zastanawiałem się, że to byłby dobry sposób na start
silnika lodówki. Zresztą teraz pojawiają się lodówki z silnikiem inwerterowym i tu raczej
nie byłoby problemu z rozruchem małą przetwornicą - ba nawet bez sinusoidy.
Nie sprawdzałem jaki prąd bierze na start inwerterówka, ale mogę pomierzyć,
gdyż takową mam w kuchni.
A co do starych lodówek to są one dość prymitywnie startowane: jeśli podajemy napięcie to duży
prąd stojącego silnika powoduje zwarcie styków i dołączenie uzwojenia wspomagającego.
Nie widziałem tam nigdzie kondensatora - po prostu urządzenie przez chwilę startu pracuje na
dwóch uzwojeniach równolegle i przez to prąd rozruchu jest tragicznie wielki.
W domu nie ma to znaczenia, ale w kamperze wielkie...
Dlatego zastanawiałem się żeby spróbować startować silnik lodówki z falownika. W falownikach można
ustalić opcję "miękkiego startu". oraz wiele innych możliwości - ale powiecie, że to skórka za wyprawke... cóż tak jest. Najpierw przetwornica z 12/24 na 230 (na pocieszenie to że nie musi
być sinus - falownik i tak robi z tego prąd stały) a potem falownik
Dlatego ideałem byłaby przetwornica, która po uruchomieniu zwiększałaby płynnie jednocześnie
napięcie i częstotliwość). Tak spodziewam się że działa przetwornica tych firm, ktore oferują
małe moce i możliwość rozruchu lodówki. można by też wtedy pokusić się o małą modyfikację
sposobu zasilania lodówki (kondensator na stałe zamiast styków). co prawda na kempingu
po podpięciu do słupka przemiana byłaby w dwie strony, ale z wielu względów nie ma to znaczenia
a elastyczność dużo większa (możliwość sterowania mocą lodówki, nieprzerwana praca przy
zmianie zasilania).
Muszę tylko na początek jakiś mały falowniczek namierzyć... za groszę i poeksperymentować...
Tylko nie wiem kompletnie co poradzić na kompletny brak czasu...
pozdrawiam
PS. nie każde urządzenie nazwane falownikiem na aukcjach to rzeczywiście falownik!!
_________________ .
"człowiek uczy się całe życie i głupi umiera" B.K.
.
"Życie jest zbyt poważne, aby traktować je serio" O.W.
.
***Niech kawa Cię obudzi zanim zrobi to rzeczywistość***
Czy posiadacie w obwodzie zasilania przetwornicy wyłącznik prądowy? Coś takiego zakupiłem z zamiarem montażu do sinusa 1000/1500 http://allegro.pl/glowny-...5074086396.html z obawy gdyby przetwornica zaczęła dymić. Przeglądając schematy instalacji z przetwornicami takich wyłączników nie zauważam stąd mam pytanie jak macie rozwiązane awaryjne odłączenie przetwornicy w wypadku gdyby zaczęła się "palić"?
Twój sprzęt: Zabudowa nie wiem jaka na 508D do remontu Pomógł: 13 razy Dołączył: 17 Paź 2015 Piwa: 95/195 Skąd: Nicelea
Wysłany: 2016-05-19, 21:25
wg mnie każde urządzenie powinno mieć hebel,
wg praw robotyki zdefiniowanych przez SciFi to
każdy robot powinien mieć hebel
Niestety po analizie kosztów i wagi się z tego rezygnuje,
a w przypadku awarii się tego żałuje...
Pracowałem kiedyś w firmie, w której nie mogłem się doprosić
o archiwizator bazy danych (wtedy to były tasiemki)
Ale jak padł system to już wiedzieli że trzeba dokupić...
Szkoda, że tylko do czasu kiedy już wszystko udało się uratować...
Tak więc jak najbardziej słusznie że chcesz takie coś zalożyć, ale
to musi być coś porządnego, z dobrymi stykami, i trzeba o to dbać
smarować, czyścić, używać ale nie pod prądem, etc....
Jakakolwiek wada, zwiększona rezystancja, słaby docisk styków
może przy dużych prądach spowodować grzanie samego włącznika
a i może nawet pożar jak rzucisz na niego koszulkę...
pozdrawiam.
PS. rozważyłbym mocny wyłącznik trójfazowy, albo nawet więcej polowy (np prawo lewo ze wszystkimi stykami podłączonymi równolegle. może trochę większy ale jakość nieporównywalna.... bo nie do kampera
I jeszcze w ładnej obudowie np... http://allegro.pl/lacznik...5741170275.html UWAGA - trzeba go rozłożyć i przerobić krzywki!
_________________ .
"człowiek uczy się całe życie i głupi umiera" B.K.
.
"Życie jest zbyt poważne, aby traktować je serio" O.W.
.
***Niech kawa Cię obudzi zanim zrobi to rzeczywistość***
Ostatnio zmieniony przez robba 2016-05-19, 22:18, w całości zmieniany 4 razy
Twój sprzęt: Dethlefs Beduin 1999, Kamper Iveco DIY-2008,
Nazwa załogi: MarcinMariola+7niedorosłych+ czarna Kotka Pomógł: 1 raz Dołączył: 01 Mar 2016 Piwa: 19/4 Skąd: Prudnik
Wysłany: 2016-05-19, 21:27
robba napisał/a:
... Zresztą teraz pojawiają się lodówki z silnikiem inwerterowym i tu raczej
nie byłoby problemu z rozruchem małą przetwornicą - ba nawet bez sinusoidy.
Nie sprawdzałem jaki prąd bierze na start inwerterówka, ale mogę pomierzyć,
gdyż takową mam w kuchni.
Twój sprzęt: Zabudowa nie wiem jaka na 508D do remontu Pomógł: 13 razy Dołączył: 17 Paź 2015 Piwa: 95/195 Skąd: Nicelea
Wysłany: 2016-05-19, 21:39
Samsung RL 60GEGIH...
ale nie wiem czy się precyzyjnie wyraziłem...
Tą lodówkę mam w kuchni w "murowanym domu"...
ma 215cm wysokości...
_________________ .
"człowiek uczy się całe życie i głupi umiera" B.K.
.
"Życie jest zbyt poważne, aby traktować je serio" O.W.
.
***Niech kawa Cię obudzi zanim zrobi to rzeczywistość***
Ostatnio zmieniony przez robba 2016-05-19, 22:18, w całości zmieniany 1 raz
Twój sprzęt: W szwagrowej stoi stodole.
Nazwa załogi: Sokale Pomógł: 72 razy Dołączył: 07 Sty 2012 Piwa: 524/636 Skąd: Gubin
Wysłany: 2016-05-19, 22:41
Obecność wyłącznika na drodze dużych prądów (wielu Amperów - dla jasności) na dłuższą metę może być niebezpieczne, styk zagrzeje do czerwoności nawet, plastik się stopi i nawet odłączyć nie da rady. Do doopy ten, nie zastosowałbym.
Przetwornica jak przechodzi w stan zagrożenia to zazwyczaj przeszła już w stan zwarcia, wówczas już za późno na jej ratowanie bo już jest po tranzystorach, po takim zdarzeniu natychmiast reagują bezpieczniki w przetwornicy. Wszystko dzieje się w ułamku sekundy od pierwszego tranzystora który nie wytrzymał.
Identycznie jest we Wzmacniaczach Car Audio, naprawiłem ich milion w życiu, tam też jest przetwornica, tyle że na inne napięcia podwyższa i kończy prądem stałym 36-0+36 i więcej
.
Ale... "Wyłącznik akumulatora Ursus" metal + ebonit śmiało można stosować.
_________________ Staram się pisać poprawnie i zrozumiale.
Do zobaczenia Wojtek i Ewa / Sokale
Zanim zaufałbym bezpiecznikom w przetwornicy sprawdziłbym dokładnie temat.
Ze strony Volta
Cytat:
W przypadku przeciążenia 110 % - 130 % odłączenie zasilania następuje po 30 s. Jeżeli przeciążenie jest wyższe niż 130 % odłączenie zasilania następuje natychmiast.
Nie napisali w jaki sposób następuje odłączenie zasilania w przypadku przeciążenia powyżej 130%. Czy to odłączenie jest na stałe, czyli przepala się jakiś bezpiecznik, czy może jest jakiś elektroniczny układ, który co chwilę sprawdza stan przeciążenia.
Bezpiecznik w przetwornicy nie chroni odcinka przed bezpiecznikiem, czyli akumulator-kable-styki przetwornicy- i jeśli byłoby zwarcie przed bezpiecznikiem, czyli np. na kablach od akumulatora do przetwornicy to nic nam po bezpiecznikach w przetwornicy. To tak, żeby każdy o tym wiedział.
Dla mnie brak bezpiecznika przy klemie akumulatora to wożenie bomby z detonatorem na którym kiedyś ktoś przypadkiem może usiąść
Akumulatory jednak spektakularnie nie wybuchają. Ten przynajmniej nie wybuchł.
Tutaj natomiast jest bum. Z tego co rozumiem to chyba iskry podpaliły wodór i tlen, które się wydzielały podczas ładowania. Nie jestem pewien do końca.
Z filmów widać, że nawet jak puści zwarcie to akumulator dalej się kopci.
_________________ Gdzie kucharek 6 tam 12 cycków
Ostatnio zmieniony przez misiek85 2016-06-26, 23:53, w całości zmieniany 2 razy
Twój sprzęt: W szwagrowej stoi stodole.
Nazwa załogi: Sokale Pomógł: 72 razy Dołączył: 07 Sty 2012 Piwa: 524/636 Skąd: Gubin
Wysłany: 2016-06-26, 23:39
misiek85 napisał/a:
...
może jest jakiś elektroniczny układ, który co chwilę sprawdza stan przeciążenia.
...
Dokładnie tak jest, odcina po stronie pierwotnej na sterowaniu wysoko prądowym.
Bezpiecznik jest dla idei, otumanienia i w razie jakby elektronika zawiodła.
Z praktyki, tranzystory, tyrystory, Fety, Mos-Fety, ich uszkodzenie najczęściej przechodzi w stan stałego pełnego przewodzenia, po naszemu: zwiera się i jest zwarty, a w zwarciu, jako pierwsze stadium uszkodzenia przepuszcza w masę dostarczane ampery na maxa dotąd aż sam nie wybuchnie=przerwie drogę amperów. Ten proces trwa ułamki sekundy, nieraz dłużej, ale nie dłużej zanim przepali się bezpiecznik.
Czy zrozumiale to opisałem?
_________________ Staram się pisać poprawnie i zrozumiale.
Do zobaczenia Wojtek i Ewa / Sokale
Twój sprzęt: Ducato 2.8 jtd GANTE GIGANT 500 Pomógł: 4 razy Dołączył: 22 Kwi 2015 Piwa: 26/5 Skąd: Nowa Wieś
Wysłany: 2016-06-27, 12:25
W sumie zrozumiale, ale u mnie jednakowoż bezpiecznik w postaci zbyt cienkiego kabla całkiem ładnie się sprawdził - przetwornica wciąż działa . A ja szukam porządnych kabli i zbieram się do odtworzenia instalacji...
Sugerujesz, żeby jednak przetwornicę z AKU łączyć na krótko - klema - gruby kabel - zacisk przetwornicy? Nic po drodze?
_________________ Marcin & Aśka & Olek & Olga & Zuza &Tośka
Twój sprzęt: W szwagrowej stoi stodole.
Nazwa załogi: Sokale Pomógł: 72 razy Dołączył: 07 Sty 2012 Piwa: 524/636 Skąd: Gubin
Wysłany: 2016-06-27, 22:59
Nie nie tak, nie zrozumiałeś mnie.
Bezpiecznik powinien być, im bliżej klemy tym mądrzej.
Sam bezpiecznik nie zabezpiecza sprzętu który jest przez niego zasilany, on zabezpiecza źródło i drogę energii która jest przez niego dostarczana do urządzeń.
W wyniku uszkodzenia i wewnętrznego zwarcia, kable zasilające dany odbiornik mogą się po prostu upalić, wydzielają przy tym ogromne ilości dymu, same osiągają temperaturę czerwoności, to wywołuje panikę a zarazem pożar. Bezpiecznik musi być, właśnie po to.
Zawsze i wszędzie taką rolę pełni bezpiecznik w pospolitym zastosowaniu.
_________________ Staram się pisać poprawnie i zrozumiale.
Do zobaczenia Wojtek i Ewa / Sokale
Reasumując, bo "idea otumanienia" , lekko wprowadzić może w błąd.
Wg. tego co napisano.
1. Kable solidne grube, jak najkrótsze, pimiędzy akumulatorem a przetwornicą.
2.Materiał z wysokiej półki, dobrze wykonany (kable)
3. Złącza, klemy, śruby, podkładki dokręcone przesmarowane..... I regularnie sprawdzane
4. Bezpiecznik, duży dobry?? . Sam w sobie jako dodatkowe miejsce łączenia może stwarzać zagrożenie.
Ale porzdąny i porządnie zamontowany, jest pożądany, przy klemie akumulatora.
Ale jak kogoś PB nie lubi, to mu to i tak nie pomoże
Ps. Przy moich krótkich kontrolowanych nie samoistnych załączeniach przetwornicy, dużo poniżej jej maksynalnych parametrów - (kawa ekspres , i odgrzewanie w mv) - odpuszczam bezpiecznik
Twój sprzęt: JUMPER BLACK 205PS, VW T5 4Motion Seikel
Nazwa załogi: Darek&Anita&Maja Pomógł: 6 razy Dołączył: 08 Wrz 2014 Piwa: 113/163 Skąd: Szczecin
Wysłany: 2016-06-28, 09:00
Socale napisał/a:
Nie nie tak, nie zrozumiałeś mnie.
Bezpiecznik powinien być, im bliżej klemy tym mądrzej.
Sam bezpiecznik nie zabezpiecza sprzętu który jest przez niego zasilany, on zabezpiecza źródło i drogę energii która jest przez niego dostarczana do urządzeń.
W wyniku uszkodzenia i wewnętrznego zwarcia, kable zasilające dany odbiornik mogą się po prostu upalić, wydzielają przy tym ogromne ilości dymu, same osiągają temperaturę czerwoności, to wywołuje panikę a zarazem pożar. Bezpiecznik musi być, właśnie po to.
Zawsze i wszędzie taką rolę pełni bezpiecznik w pospolitym zastosowaniu.
Tak pomyślałem, że chyba dobrze mieć w przedziale prądowym oprócz gaśnicy to jeszcze jakieś cęgi zawszę w tym samym miejscu żeby porozcinać to co się fajczy, bo gołymi łapami jak druty do czerwoności się rozgrzeją to słaba sprawa
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum