|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
VW - Moja przygoda z blaszanką - VW LT 28
jarekzpolski - 2012-01-27, 00:47 Temat postu: Moja przygoda z blaszanką - VW LT 28 Witam raz jeszcze
Oficjalne przywitanie było w dziale przywitań, ale jakieś 2 lata temu....Ponawiam.
Gorące przyjęcie również było. Dziękuję ponownie.
Postanowiłem krótko opisać reaktywację blaszanki. Może posłuży jako materiał do przemyśleń Świstakowi-McGywerowi, a z zamieszczonych fotek Arrtur pomoże określić gatunek osobnika.
Dlaczego kupiłem kampera i dlaczego ten ?
Do wycieczek zorganizowanych przez Tour Operatorów czułem od zawsze obrzydzenie. Szczególnie jedzenie na komendę. Pewnie zostało mi z przedszkola.
Z żonką organizowaliśmy sobie wyprawy dalekie i bliskie. Pewnie by tak pozostało gdyby nie dzieciak. Słabo się wpisywał w dotychczasową konwencję. Nie jadł mielonki z puszki i nie pił surowej wody. Nie pił też piwa. Mało chodził i generował dużo dźwięków na nieznośnych częstotliwościach. Coś trzeba było zmienić. Nowy element.
Kamper.
Zaczarowany iluzją wolności która świetnie wpisywała się w moje oczekiwania – postanowiłem spróbować.
Pierwszy raz – kamper z wypożyczalni. Nówka nieśmigana. Zrywałem folię z siedzeń. Przyprowadzili pod dom. Zatankowany, wyczyszczony. Piękny. Roller 2 chyba się nazywał na podwoziu Transita. 6 osobowy. Nas było 2 i pół. Wypas. Banan z ryja nie schodził nawet gdy myśl o opłacie – ponad 4 stówy za dobę – próbowała przebić się na powierzchnię. Nic z tego. Skąpany w endorfinie mózg – zaliczył reset. Jedziemy !
Kierunek Grecja. Zapamiętana ze studenckich czasów, kiedy włóczyliśmy się po niej, śpiąc gdzie popadło – tym razem nieco nas zaskoczyła. A szczególnie północna jej część. Tabliczki z przekreślonymi kamperkami na każdej plaży i Grek – normalnie cały dzień przyspawany do plastikowego krzesełka podrywający się żwawo na widok nadciągającej białej alkowy z okrzykiem Noł ! Noł ! Noł !. Mit o wolności podupadł...Lata 90-te pozostały rozmytym wspomnieniem. Na południu było trochę lepiej. Nieco lepiej. Dałem rade w końcu odłączyć się od cywilizacji...Przynajmniej na chwilę.
Tlący się wciąż mit odbudowałem nieco rok później. Kierunek Rumunia i Bułgaria. W Rumuni mógłbym na starość zamieszkać. Taka mniej faszystowska Szwajcaria. Stawałem gdzie chciałem. Nigdy nie czułem się bezpieczniej. Znowu kamper pożyczony. Tym razem inna kategoria. Oldtimer z charakterem. VW LT 35 Karmann. Zadziwiająco dużo miejsca w środku. Gość doposażył go na maksa. Mikrofala, klima, TV, Play Station i mikser. Tak, mikser też. Cena 1/3 tamtego. Prędkość przelotowa podobnie...
Może doposażony celem odreagowania doła którego chwyta się na autostradzie. Ale nie trzeba po autostradzie. Można bokami. Po dwóch dniach bokami, wysikałem kamień nerkowy. Nieduży, ale przeszkadzał, a ociągałem się z jego usunięciem już dość długo. Zawieszenie LT-ka ma moc. Pokochałem go za to. Lekarzowi przywiozłem kamyczek w słoiku. Nie wierzył. Cóż, człowiek małej wiary.
W podświadomości zrobiłem sobie rysę. Pod tytułem VW LT. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, do momentu gdy zacząłem przeglądać ogłoszenia i zatrzymywać na LT. Dlaczego szukam LT ?
Bo zaczęła krystalizować się koncepcja. Nie-alkowa – żeby Grek nie dostał przepukliny od tego podrywania się z krzesełka. Taki trochę cicho-ciemny mam być. Raczej nie biały z troski o Greka. Stan techniczny względnie obojętny. Prawie wszystko mogę naprawić sam. Poza elektroniką. Elektrykę ogarniam. Dostępność części. Wyposażenie ma być kompletne, bo drogie i trudne do zdobycia. Trwały i tani.
Współczesne integrale poza zasięgiem finansowym. To znaczy może bym i sięgnął zastawiając mieszkanie, ale wtedy straciłbym żonę, albo mieszkanie, albo jedno i drugie. Bez sensu.
No i wybór końcowy dramatycznie się zawężał. LT-ek zdecydowanie najwygodniejszy. Mogę chodzić wyprostowany. Mogę dzieciaki odesłać na piętro i opowiedzieć żonie bajkę na dobranoc, bo koedukacyjne noclegownie 2 x 3 metry - alles zusammen am jeden materazc - fajne były jak miałem 15 lat i koleżanki tez tyle miały. Teraz zrobiłem się wstydliwy i fajnie jest jak dzieci śpią osobno. A to wszystko w gabarytach przeciętnego dostawczoka-wawrzynioka.
Sam akt zakupu i tańce godowe odprawiane normalnie przed - olałem zupełnie. Prawdopodobnie zauroczony wysokim poczuciem samouwielbienia i że ze wszystkim sobie poradzę w razie czego – nawet nie pojechałem go obejrzeć. Wiem, zachowałem się jak debil. Nie róbcie tego sami.
Autko namierzyłem w Szczecinie. Sprzedający nie wyglądał na handlarza. Przynajmniej z opisu. Zadzwoniłem. Młody gość, twierdzi że używał go do wyjazdów z kolegami nad Bałtyk bo uprawia Kitewing (stoisz na desce na wodzie i trzymasz w rękach linki od skrzydła które ciągnie wiatr). Tak się składa że braciuk pracował w firmie która takie deski robi. Zadałem kilka technicznych pytań. Zdał. Powiedziałem że biorę, pod warunkiem że papiery są w porządku, numery nie były dotykane a wygląd w realu nie odbiega więcej niż 5% od tego co zamieścił na zdjęciach. Zapowiedziałem również że przy odbiorze będzie najlepszy mechanior w Szczecinie, potwór i pogromca samochodowych hien, bardzo nerwowy, mój serdeczny przyjaciel. I żeby zadzwonił gdyby zmienił zdanie, że jednak coś nie gra..
Nie zadzwonił.
W Szczecinie znam tylko jedną osobę. Moją kuzynkę. Lat 20 kilka. Powiedziałem że podjedzie do niej gość takim śmiesznym samochodem. Ma go poprosić o pokazanie numerów, sprawdzenie z dowodem, zebranie podpisów na umowie, przekazanie kasy, niech gość zaparkuje na strzeżonym i przekaże kluczyki. Tak zrobiła. Zadzwoniła że wszystko OK, autko strasznie śmieszne, zaparkowane już, papiery przekazane, kluczyki też, tylko ten, no............tylko tych numerów od silnika nie sprawdzała bo im się nie chciało tego garba podnosić. Ale za to rejestracyjne na pewno się zgadzają !
O fuck ! Mam nadzieję że nie wtopiłem. Podziękowałem i powiedziałem że za tydzień po niego przyjadę.
Pojechaliśmy z braciukiem tydzień po. Pobieżne oględziny, kontrola numerów – uff – pasują – kontrola płynów. Jedziemy ! Nie kręci ! Bateria padła. Gdzie jest bateria w tym bolidzie ? Znalazła się. Jest. Kable i spinamy z Mondeo. Kręci. Pierdzi, kaszle. Załapał. Chwila rozgrzewki. Szybkie pożegnanie. Jedziemy na stację. Braciuk za mną. Pierwsze metry niepewnie. Siedzę na przedniej osi. Auto zachodzi jak autobus. Trzeba kontrolować tył. Tankujemy. Rzucam z jankeskim uśmiechem – Do Pełna ! Uśmiech mi schodzi przy 70 litrze. Przy 85-tym jestem pewny że mnie kroją podkręconym licznikiem w dystrybutorze. Licznik stanął na 94 litrze. Wyluzowałem się. Wiem że jestem w ukrytej kamerze. Czekam kiedy podejdą. Nie podchodzą. To ja mam iść. Zapłacić ! Karta dostaje po transakcji mikropęknięć bo płacę razem za Mondeo. Też było do pełna. Chowam ostrożnie kartę do portfela. Jedziemy.
Długo jedziemy. Bardzo długo. Jedziemy i jedziemy. Po wyjechaniu na autostradę za Wrocławiem braciuk zaczyna wydzwaniać żebym przyspieszył. Że jak nie przyspieszę to on się pożyga z nudów. Niech żyga. Lecimy 9 dych. Nie przyspieszę. Bo nie. Wyprzedzają nas TIR-y. Niech się gonią wariaci. Dojechaliśmy. 900 km za nami. Zero ekscesów. Samochód po prostu dojechał. Zostawiam na strzeżonym, wysiadam, mówię coś do brata. On się pyta czemu tak wrzeszczę ? Przecież nie wrzeszczę. Normalnie mówię. W głowie trochę szumi. Pewnie ze szczęścia. Bo ładny jest. Brat mówi że ten róż jest pedalski. Nie zna się. Jutro pokażę żonie. Powinna być zachwycona.
CDN
Dobranoc.
silny - 2012-01-27, 07:09
noooo gosciu , brawa wielkie , piszesz miodzio . podeslesz numer tel. do tego groznego mechaniora ze szczecina bo mam interes
donald - 2012-01-27, 07:40
Fajnie sie czyta... widać Eltonowcy mają talent.. czekamy jakie kwiatki w sumie wyjdą
ekosmak.dabrowska - 2012-01-27, 11:16
jarekzpolski napisał/a: | Nie-alkowa – żeby Grek nie dostał przepukliny od tego podrywania się z krzesełka. Taki trochę cicho-ciemny mam być. |
Taki cicho-ciemny różowy
Świetnie napisane.
OldPiernik - 2012-01-27, 16:01
Już czekamy na ciąg dalszy
Świstak - 2012-01-27, 18:58
O Jezu.... Umarłem zaraz po "O fuck!". Zostaw różowego, będzie pasował do mojego fioletowego... I przestań krzyczeć.... Jutro będzie już lepiej!
MER-lin - 2012-01-27, 19:18
Pisz dalej, bo zeżre mnie cekawość
Kolorek bardzo ładny
maszakow - 2012-01-27, 19:31
fajny film wczoraj widziałem -momenty były? - masz.....
Dawaj te momenty jarekzpolski,
Neno - 2012-01-27, 20:01
Powiem tak - napisane tak, że już czekam na Twoje relacje !
A auto bardzo mi się podoba.
Jak się nauczę rozdawać piwa to masz je u mnie na bank.
Czekam na cd.
arrtur - 2012-01-27, 20:11
no zacna historia
mi si emarzylo po Krecie pojezdzic kamperem, a nie hyundaiem getzem
ale droga do decyzji wyjatkowa, w ksiazkach mozna by opisywac jak nalezy dojrzewac.
za to sposob zakupu.. tez wyjatkowy i w innym rozdziale tez mozna by wskazac jak nie nalezy robic
i jedno i drugie wydaje sie nierealne a jednak
pokaz fotki ze srodka
pozdr
jarekzpolski - 2012-01-27, 22:51
Część II
Oględziny samochodu przez żonę nie były eksplozją uczuć. Usłyszałem po prostu: no fajny...brudny trochę i trochę śmierdzi...
Fakt. Czysty nie był. Ne wolno zapominać że zamieszkiwało w nim kilku maksymalnie wyluzowanych wesołych chłopaków. W zestawie z samochodem otrzymałem kilkanaście zupek chińskich, paczkę kubków jednorazowych i transporter z kompletem butelek po piwie.
Ten transporter za free, sprzedający podkreślał kilkukrotnie gdy próbowałem delikatnie negocjować cenę...
Czas było rozglądnąć się za jakimś lokum do remontu. Zakup był dość spontaniczny i nie miałem jeszcze nic przygotowane. Poszukiwania zaskoczyły mnie stopniem skomplikowania. Otóż garaży jest wiele, ale żaden nie posiadał bramy o wysokości min 3 metry. Te bramy przenosiły mnie do innej kategorii budynków – hale magazynowe. Szach. A te z kolei zaczynały swe powierzchnie od 1000 m2 i kosztowały w wynajmie tak jak hale do wynajęcia kosztować powinny. Mat.
Żeby wóz nie gnił tak bezczynnie, zaprowadziłem go starszego wiekiem Pana Mechanika, który robił dyplom czeladniczy w czasach kiedy ten LT-ek był nowością i radzi sobie z tą konstrukcją bez ściągania serwisówek z internetu. Pan Mechanik obiecał obadać auto solennie i sporządzić zakres robót z podziałem na 3 kategorie:
- zrobić natychmiast żebyś się Pan nie zabił
- zrobić jeżeli TO ma gdzieś dalej pojechać.
- ja bym na razie zostawił, ale mogę zrobić jeżeli masz Pan za dużo pieniędzy.
Ja tymczasem powróciłem do poszukiwań lokum i ściągania serwisówek z internetu.
Minął ponad miesiąc. Pan Mechanik zajął się naprawami z pierwszej kategorii (wymiana zapieczonych cylinderków w tylnych bębnach, tylnych amortyzatorów) i częściowo drugiej (wymiana tłumika, rozrządu, świec żarowych, regulacja wtrysków, zmiana wszystkich płynów i filtrów). Trzecią sobie odpuściliśmy. Nie kwalifikowałem się.
Ja w końcu znalazłem lokum. Brama ciut przyniska. Wjazd na spuszczonych kapciach i 5 osób w środku. Sprzęgło zaśmierdziało i wyrwałem kawałek ościeżnicy z kawałkiem betonu. Zrozumiałem po co w poprzek, na dachu, mam takie dwie obciachowe drewniane listwy. Byłem przekonany że to taki protoplasta bagażników dachowych, dość nieporęczny w ładowaniu bo wymaga użycia zwyżki, albo desantu z balkonu na 1 piętrze...
To nie bagażnik. To ochrona okna dachowego, które bym zgilotynował podczas wjazdu. Tymi ochraniaczami wyrwałem kawał grubej, bramowej ościeżnicy. O solidności niektórych rozwiązań miałem się przekonać jeszcze wielokrotnie. Uświadomiłem sobie że wyjadę z tej dziupli dopiero jak skończę. Bo regularne wjazdy i wyjazdy odpadały.
Samochód był w środku. Mogę zaczynać.
Wiedziałem że będę potrzebował dostać się pod podwozie. Garaż nie był mój i rozmyślania o budowie kanału szybko odstawiłem na bok. Sam bym pewnie sczezł kując ta posadzkę, choć koleżka z Zakładów Materiałów Wysokoenergetycznych (wybuchowych znaczy się) w Krupskim Młynie oferował pomoc w organizacji garści resztek poprodukcyjnych....Oferta była kusząca ( i krusząca) ale jednak nie...nie chciało mi się szukać kolejnego lokum gdybyśmy coś jednak sknocili w obliczaniu wagi mieszanki...
Ceny podnośników skutecznie odstraszały. No to postanowiłem że zbuduje swój.
Receptura była dość prosta. Kątówka, spawarka i sporo żelaza. Plus 4 podnośniki samochodowe. Żaby. Solidne, 3 tonowe. Dwie moje, dwie pożyczone. Cięcie i spawanie zajęło mi kilkanaście godzin. Trochę się opaliłem, ale wtedy solarowa opalenizna była na czasie.
Konstrukcja ograniczała się do 4 słupów i dwóch pomostów. Pomosty obejmowały słupy, a słupy ze stopami wielkości stopy starego Yeti, stały wolno na podłodze.
Najechawszy na pomosty zaczęło się podnoszenie. Ganiałem wokoło, dając po jednym pompnięciu na podnośnik i do następnego. Zatrzeszczało, zaskrzypiało ale szedł do góry. Po godzinie biegania był 70 cm nad podłogą. Ja spocony, ale szczęśliwy. Mocując dodatkowe podpory zabezpieczające miałem pełne gacie, czy ta konstrukcja nie zwali mi się na łeb. Ale stał na niej kilka długich miesięcy, pracowałem pod nim i wewnątrz. Nie zwaliła się. Opuszczanie było jednym z większych przeżyć w moim życiu. O tym później.
Generalnie zdjęć z przebiegu prac mam niewiele. Kilka przypadkowych. Zawsze podziwiałem Świstaka i pozostałych forumowiczów, że jeszcze mu się chce robić zdjęcia. Ja czasem nie miałem sił wsiąść do samochodu i wrócić do domu. A tu jeszcze zdjęcia i klepanie na forum. Pełen szacun dla Was Panowie...Postaram się nadrobić opisem, ewentualnie dorzucę fotki ze stanu na dziś.
Zabawę rozpocząłem od podwozia. Konserwacja ognisk zapalnych. Ku memu zaskoczeniu było ich pod podwoziem bardzo niewiele. Oryginalne zabezpieczenia , podkład i te bitumy, produkowane były w czasach gdy ochrona środowiska była egzotycznym ruchem wąskiej grupy zapaleńców.
Jeżeli nie została mechanicznie usunięta przez bombardowanie kamieniami lub starciem z wysokimi krawężnikami – trzyma się świetnie. Uzupełniłem ją dzisiejszymi wynalazkami, wybierając starannie te najbardziej toksyczne (co najmniej jedna trupia czaszka na puszce).
Wodno-rozcieńczalne wynalazki klasyfikuję na równi z piwem bezalkoholowym. To i to – bez sensu.
Zbiornik wody czystej(40 l):
Ten luzak od deski wyciągnął go ze środka, z miejsca pod siedzeniem i wsadził pod podwozie, po lewej stronie, mniej więcej na wysokości bocznych drzwi.
Wady: Zamarznie zimą. Narażony na atak błota i brudu.
Zalety: więcej miejsca w środku. Bardzo cennego miejsca. Ewentualny wyciek – poza kabiną.
Postanowiłem zostawić tak jak jest. W każdej chwili mogę z nim wrócić do środka. Postanowiłem obok dołożyć drugi (35 l). Z beczki ze znakiem dopuszczenia do kontaktu z żywnością. Z dużym korkiem, żebym wsadził łapę i mógł zamontować króciec. Z Alledrogo. Po jakimś soku. Chyba malinowym. Tak, walił malinami. Koszt ok 12 PLN. Przesyłka 20. Połączone wężykiem. Odpowietrzenie wykonałem robiąc dziurkę u góry rozpaloną igłą. Dorobiłem stelaż. Chwyciłem na śruby do podwozia.
Unikam jak ognia spawania do profili zamkniętych. Brak możliwości odtworzenia konserwacji i murowana Ruda atakująca natychmiast przegrzany, surowy metal w środku profilu. Poza tym połączenie śrubowe jest rozłączne, a spawane nie bardzo. Lubie mieć furtkę powrotną, gdyby mój pomysł okazał się poronionym.
Poronione okazało się odpowietrzenie. Za małe. Tankowanie jest mozolne. Pierwszy zbiornik napełnia się normalnie i szybko zaczyna się przelewanie. Musze czekać kilka minut, by przy dźwiękach bulgotania i bekania woda dostała się do drugiego zbiornika i wyrównała poziomy, wypychając powietrze przez za mały otwór. Do poprawy ! Na szczęście jest na śrubach...
Założę dodatkowy mały króciec i wyprowadzę wysoko wężyk ponad poziom zbiorników. Tak jak odpowietrzenie mostów w autkach terenowych.
W ten oto aksamitny sposób zaznaczyłem swą miłość do off-roadu, o czym jeszcze napiszę.
Do zbiornika wrzuciłem dwie pompki i przez trójnik połączyłem do węża (filozofię zaczerpnąłem z Boeninga. Ważne podzespoły powinny być zdublowane... Żartuję. Pomyłkowo zamówiłem dwie i wsadziłem obie żeby tej pierwszej nie było smutno. Bzyczą sobie w duecie.)
Do pierwszego zbiornika wsadziłem tez sondę do pomiaru poziomu wody. Kabel przez podwozie do środka.
Na fotce zbiorniki – stan na dziś, sonda i bolid na piedestale z rozpoczęta blacharką (o tym później)
Arrtur-o: Zdjęcia środka wkrótce. Zaburzyłbym chronologię...
CDN
Dobranoc
makdrajwer - 2012-01-27, 23:10
Coś mi się zdaje że w Gliwicach mieszkają sami wariaci od aut
Świstak - 2012-01-28, 07:01
O przepraszam! Ja tam tylko pracowałem.. Wróć - służyłem...
MILUŚ - 2012-01-28, 07:58
makdrajwer napisał/a: | Coś mi się zdaje że w Gliwicach mieszkają sami wariaci od aut |
No.......kilku by się znalazło
arrtur - 2012-01-28, 08:24
ja ze dwa samochody tez kupilem w Gliwicach
w tym...LT ka
(albo w Tychach, nie orientowalem sie gdzie ktore maisto sie konczy i zaczyna)
makdrajwer - 2012-01-28, 10:39
Opinia bazuje na doświadczeniu np:
http://veteran.mojeforum....der=asc&start=0
Krótko mówiąc : waryjoty ( w Tychach też jednego znam ) .
jarekzpolski - 2012-01-28, 14:47
arrtur napisał/a: | ....i jedno i drugie wydaje sie nierealne a jednak.. |
Realne, realne Arrtur-o
Niechcący dotykasz tematu-rzeka, zresztą stary kotlet wielokrotnie tutaj odgrzewany – ale zawsze na czasie...Pogaworzmy !
Co do sposobu zakupu: Sposób jego opisu – humorystyczna forma oczywiście zamierzona, ku uciesze i zadowoleniu Szanownych Czytelników, ale wracając do treści:
Czy warto oglądać auto przed zakupem ? Oczywiście że warto ! Zawsze ! Debilizm i ryzyko tego zaniechania godnie przyjąłem już na klatę.
Czy koniecznie trzeba ?
No właśnie: Pozwólcie że rozmontuję tu na pojedyncze puzzle tok mego pokrętnego myślenia:
1. współczesny integral, nowy, albo „prawie nowy” kosztuje, zakładam, 100 000 PLN.
2. ile kosztowałby taki LT-ek taki jak mój z wyposażeniem takie jak moje, gdyby był jeszcze produkowany (np. w Brazylii) ?
Cena na minus: sprawność i zaawansowanie technologiczne pewnych rozwiązań
Na plus: jakość zastosowanych materiałów, potężne naddatki, trwałość rozwiązań
Przyjmijmy 50.000 PLN. Stan idealny, zwany czasem „ kolekcjonerski”, właściwie jak nowy. Będzie ok ?
3. Siadam przed kompem i znajduje ofertę za 5000. Dzwonię i troszkę się targuję. Przez tą cholerną kratkę z piwem, nie chce zejść poniżej 4500. Dobra. Koniec tagów. Teraz stosunek ceny do nowego: 9%.
Czyli utrata wartości na poziomie 91%. Nadążacie ?
4. Czego można się spodziewać po przedmiocie z taką utratą wartości ?
Panie i Panowie: Wszystkiego ! To urządzenie ma prawo być niesprawne w 91%, bo jego wartość została stosownie obniżona.
5. Teraz prawidłowe określenie warunków brzegowych:
a) wchodzę w to, bo mechanikę lubię naprawiać, mam gdzie i mam za co (prawidłowo określony budżet. W tym wypadku: ca 20 kPLN. 5 na zakup zwłok i 15 na reanimację. Powinienem go doprowadzić za to do stanu używalności, pod warunkiem że wyposażenie będzie kompletne.
b) nie wchodzę w to
c) wchodzę w to, ale zakładam że zdarzy się cud:
Cud będzie polegał na tym że:
- jestem niezwykłym facetem, w czepku urodzonym, trafiam właśnie Mega-Okazję (to nic że aukcja wisi od miesiąca, to nic że miała 2000 odsłon, ona czekała na mnie !). Nazwijmy roboczo tę grupę kupujących „Szczwani-Szczęściarze”
Druga część cudu:
- Sprzedający żył z dala od cywilizacji, samochód dostał w spadku, nie zna cen ani realiów, ustawił taka cenę bo nie wie co ma. Nazwijmy roboczo tę grupę sprzedających „Biedni- Frajerzy”.
Wielu kupujących szybciutko awansuje się do grupy „Szczwani-Szczęściarze”. Lubimy auto-awanse. To naturalne...Dyskryminacja drugiej strony przychodzi nam równie lekko. Przecież to nie my...
Jedziemy oglądać auto. Zbliża się się pierwsza odsłona dramatu . „Szczwany-Szczęściarz” z przykrością odkrywa że nie jest jednak „Szczwanym Szczęściarzem”. Zaczyna szydzić i wybrzydzać. Sytuację pogarsza fakt że sprzedający nie chce odegrać wyznaczonej mu roli „Biednego-Frajera” i nie zamierza ceny obniżać, za nic mając wyliczankę kupującego o znalezionych usterkach. W oczach sprzedającego wszystkie one mieszczą się we wspomnianych 91%-tach. No ale wtedy to nie jest już Mega-Okazja a Szczwany-Szczęściarz właśnie zrozumiał że nie jest Szczwanym-Szczęściarzem. Do transakcji nie dochodzi...Kupujący wraca za stery PC-a i namierza kolejna Mega-Okazję...
Nawet gdyby zakupione zwłoki okazały się tylko złomem: auto waży prawie 3300 kg (brat wiózł na tę okoliczność w Mondeasie mocny hol). Założyłem że ca 2500 kg to stal. Cena złomu wtedy była na poziomie 1,2 za kg. Czyli sprzedając na złom odzyskałbym 3000 PLN. Kilka tajli z wyposażenia wystawiłbym na Alledrogo i pewnie wyszedłbym na zero... .
Jak każdy sport ekstremalny, także kupowanie na odległość wiąże się z określonym ryzykiem.
Ważne w tej zabawie jest żeby ryzyko było kalkulowane i pod kontrolą. Wtedy adrenalina dostarczy nam niezapomnianych wrażeń....Nigdy nie handlowałem autami. Raczej je kupuję.
Ale żeby było wszystko jasne:
Auta przed zakupem oglądamy ! Najlepiej z mechaniorem-potworem...
Z tego co się domyślam Arrtur-o, Ty się parasz ta profesją ? Jeżeli tak to współczuję. Ciężki kawałek chleba, bo w naszym kraju jest epidemia Szczwanych-Szczęściarzy. No ale ktoś to musi robić. Powodzenia życzę wszystkim. Przy zakupie, remoncie i sprzedaży...Wszystko cieszy tak samo.
PS
Kiedyś Wam opisze jak ściągaliśmy Corvettę ze Stanów, nigdy w Stanach nie goszcząc. Fajna historia...
Pozdrawiam
arrtur - 2012-01-28, 15:12
jarekzpolski napisał/a: | Z tego co się domyślam Arrtur-o, Ty się parasz ta profesją ? |
Na szczescie nie.
To tylko moje hobby wiec zwykle wydaje na samochody, a nie zarabiam na nich, czasem tylko probuje odzyskac czesc wsadzonych kosztow - ostatnio zupelnie bezskutecznie bo epidemia Sz-Sz to juz plaga z pandemia razem wziete.
Rozkurz z sytuacji idzie taki, ze kazdy sprzedajacy to na pewno handlarz i zlodziej
wiec sprzedac uczciwie cos swojego tez nie ma szans.
Poczekamy, zobaczymy.
Pozdr
makdrajwer - 2012-01-28, 15:17
jarekzpolski napisał/a: | To urządzenie ma prawo być niesprawne w 91%, bo jego wartość została stosownie obniżona. |
ot , i prawde powiedział
StasioiJola - 2012-01-28, 16:03
Z tymi zakupami aut/kamperów/ to jest dokładnie tak jak napisał kol. Jarekzpolski!!! Kazdy Sz-Sz, /fajne określenie / chciałby kupić dobre autko w cenie niemalże złomu !!! Ciekawe czy jak sam sprzedaje -to tak samo podchodzi do tematu cena- stan??????Albo odpowiada nam niska cena i perspektywa odbudowy z dużymi kosztami albo trzeba wyłożyc większą kasę i mieć cos lepszego!!! Zadam takie pytanie: czy ktoś z Was kupił dobre buty za 30zł??? Ja kupiłem 3 pary za 90 zł i w żadnych nie chodziłem dłużej jak tydzień!! Wszystkie poszły do pieca!!! Dla mnie nauczka na stare lata!
MILUŚ - 2012-01-28, 19:11
arrtur napisał/a: | ja ze dwa samochody tez kupilem w Gliwicach
w tym...LT ka
(albo w Tychach, nie orientowalem sie gdzie ktore maisto sie konczy i zaczyna) |
Arrtur ............ dzieli nas od Tychów 40 kilometrów
A pomiędzy nami inne miasto i kilka wsi o polach nie wspomnę
maszakow - 2012-01-28, 19:16
StasioiJola - tak na stare lata dam ci kolejną ...nie nauczkę - naukę. TRZEBA WYPOŚRODKOWAĆ. Ja kupiłem buty za 60 i chodze w nich już 3 lata
Odnośnie samochodów ktoś już mówił że samochód musi kosztować swoje.
Zasada bilansu zerowego - Jełśi auto warte jest 20 kPLN a ty kupujesz za 5 to znaczy że 15 włożysz w remont. jeśłi auto kosztuje 15 kPLN - w remont włożysz tylko 5 kPLN.
Brajtek - 2012-01-28, 19:52
StasioiJola napisał/a: | Ja kupiłem 3 pary za 90 zł i w żadnych nie chodziłem dłużej jak tydzień!! Wszystkie poszły do pieca!!! |
A tyle się mówi żeby nie palić odpadów w piecach
Świstak - 2012-01-28, 19:55
To też jest różnie... Żydowskie przysłowie mówi że "każdy towar znajdzie swojego nabywcę"
Z samochodami jest tak że dla każdego oglądającego jest wart zupełnie inne pieniądze, szczególnie w przypadku kamperka - dla jednego to tylko drogi mebel przed domem, a dla innego to całe życie. Dla jednego meble są przeszkodą bo wchodzi mniej ziemniaków, a dla innego .... Oglądam na allegro LTki i patrzę na niektóre auta widząc już osobno tylny most, osobno pióra, osobno silnik dla kolegi a osobno opony na zapas.... I są dla mnie warte inne pieniądze niż dla skupu złomu bo oni widzą tylko konieczność oddzielenia miedzi i aluminium....
Czasem wartość to nie tylko pieniądze, albo wcale nie pieniądze....
ekosmak.dabrowska - 2012-01-28, 20:53
Świstak napisał/a: | szczególnie w przypadku kamperka - dla jednego to tylko drogi mebel przed domem, a dla innego to całe życie. |
Trafne, b. trafne.
arrtur - 2012-01-28, 22:17
MILUS napisał/a: | Arrtur ............ dzieli nas od Tychów 40 kilometrów
A pomiędzy nami inne miasto i kilka wsi o polach nie wspomnę |
no taaaa... :)to moze patrola kupilem w Gliwicach a LT ka w Tychach czy odwrotnie...
dla mnie ta aglomeracja to orientacyjna masakra
pomijajac lokaleskie podzialy, ktore pewnie iskrza, tak czy inaczej mam mile wspomnienia z rejonu
Pozdr
jarekzpolski - 2012-01-29, 00:08
Świstak napisał/a: | To też jest różnie... Żydowskie przysłowie mówi że "każdy towar znajdzie swojego nabywcę"
|
albo: "towar jest tyle wart ile klient za niego zapłaci". Zapłacisz za niego 2 i pół - tak jak gość chce - będzie wart 2 i pół. Oczywiście mam na myśli wartość w złotówkach. Emocjonalne są niemierzalne...
Ale ja bardziej o oczekiwaniach pisałem niż wartości. Jak byś oczekiwał że to jest nowy, niezawodny most - to wiesz : Sz-Sz
jarekzpolski - 2012-01-29, 00:21
Część III
Dalej podwozie...
Zbiornik wody szarej (70 l):
Nie wiem co Luzak zrobił z tym zbiornikiem. Po prostu go nie było. Rurka z umywalki poprowadzona przez podłogę, wylewała na asfalt w okolicy przedniego koła. Tak po prostu.
Tu nie musiałem dużo kombinować. Po lewej stronie auta, było wyraźne miejsce na zbiornik. Nawet jakieś resztki uchwytów. Zakupiłem u Miki w Chorzowie klasyczny zbiorniczek Fiamma 70 litrów, wymiary pasowały może nie idealnie, ale bardzo dobrze. Chwila zastanowienia nad uchwytem, śruby, płaskowniki, pręty gwintowane i gotowe. Przed montażem czujniki poziomu do środka. Kabel do auta, zbiornik pod auto.
Doceniłem pracę z przedmiotem dedykowanym do kampera. Oczywiście kosztem tego rozkosznego rozkminiania od luźnej koncepcji do wyrobu gotowego. W tym przypadku to już kiedyś przez kogoś zostało zrobione. Zbiornik jak zbiornik, ale króćce wlotowe na swoich miejscach, dwa chyba, po przeciwnych stronach zbiornika, żebyś wybrał sobie ten do którego ci bliżej. Pod odpowiednim kątem. Oba zasklepione, udrażniamy je wycinając ostrym nożykiem. Udrożniłem oba, do jednego rura ze zlewu w „kuchni”, do drugiego ze zlewu i brodzika w „łazience”. Przy samym dnie zbiornika kawałek prostej ścianki bez obłości, co by bez problemu kranik spustowy zamontować. Od wewnątrz zbiornika przy tej prostej ściance, takie małe wgłębienie w dnie, co by woda do ostatniej kropelki wypłynęła. Otwór rewizyjny wielgachny, łeb można wsadzić do środka. Niby małe szczegóły, ale jak cieszą. Od razu widać że ktoś to przemyślał i miał kontakt z użytkownikiem końcowym. Mój „malinowy” zbiornik wody czystej wyraźnie przegrywał...No ale nie kosztował kilkaset złotych tylko 12.
Można się trochę wkurzać na cenę, bo ogólnie ceny tych wszystkich gadżetów do kamperów są nieprzyzwoicie wysokie, ale na przykładzie próby samodzielnego zbudowania bocznego, otwieranego okienka, miałem się przekonać ile przemyślanych szczegółów zawierają te rozwiązania. A to kosztuje...Do tego patenty, odpowiednie materiały, matryce...No i skąpa konkurencja. Mogą pozwolić sobie na nieprzeciętne marże.
Przechodzimy do tyłu podwozia. Tam czekało mnie poważniejsze zadanie. Kamper nie miał łazienki. Nie byłem tym zaskoczony bo byłem o tym informowany przed zakupem. W tym miejscu gdzie normalnie jest łazienka, było po prostu puste pomieszczenie. Luzak urządził tam sobie suszarnię do pianek, które moczył w morzu. Nie było nawet jakichś specjalnych śladów po demontażu wyposażenia. Jego chyba nigdy tam nie było, co zaczęło mnie kierować ku przekonaniu że to co mam to jakiś magiczny składak. Poczęty w jakimś warsztacie zajmującym się profesjonalnie przebudową dostawczaków na kampery. Na pewno w niemczarni, bo na kablach od instalacji znajdywałem później nalepki z odręcznymi opisami po niemiecku. Robota wykonana fachowo ale tak jakby nie do końca.
Kasa się komuś skończyła ? Nie wiem i pewnie się nie dowiem.
Tak więc łazienkę musiałem zbudować od zera. I tu dochodzimy do bardzo ważnego z mojego punku widzenia problemu. Problemu KUPY. Prawdopodobnie mam jakąś genetyczną skazę.
Krew, flaki, łożysko, pępowina – spoko. Zero emocji. Mogę patrzeć, wąchać, mogę nawet polizać.
Przy kupie wymiękam. Natychmiast zrywka. Po prostu nie mogę. Ja wiem że te kasety są szczelne, poręczne i eleganckie tak, że można pomylić z laptopem albo torebką Diora.
Ale przychodzi moment, kiedy musisz ją otworzyć i wylać zawartość. Musisz na TO zerkać, czy ładnie się wylewa, zerknąć do środka, czy aby już do końca i pomóc czasem patyczkiem jak spasiony Pan Klocek spleciony w miłosnym uścisku z Panią Srajtaśmą, przecisnąć się przez otwór nie mogą...Później dobrze jest kasetkę opłukać, uważając żeby na buty nie bryzgało. A to wszystko w oparach orientu. Miód...
W związku z tym postanowiłem, że w tym temacie nie będę pro-eko. Postaram się przysłużyć planecie gdzie indziej...Będę odchodowym troglodytą.
Koncepcja: zrzut bezpośredni ze zbiornika. Do łazienki pójdzie klasyczna toaleta turystyczna. Taka tania, z oddzielaną dolną częścią, z którą chodzi się na spacer.
Przebijam się przez tą dolną część tej toalety rurą PCV fi 80. Rura wchodzi do zbiornika. Zbiornik ma zawór spustowy, sterowany z kabiny. Koncepcja prosta, wykonanie trochę mniej.
Najpierw zbiornik. Gdzie ? Jedyne wolne miejsce które pokrywało się z położeniem toalety w łazience to wąskie a długie miejsce między resorem a zbiornikiem paliwa. Zbiornik będzie musiał być skrojony na miarę. Będzie miał ok 10 cm szerokości i może mieć maks ok 70 cm długości. Nie musi być taki długi. Pierwsze eksperymenty z mata i żywicą zakończyły się porażką. Brakowało mi stelażu na którym mokra jeszcze mata mogłaby się oprzeć. Wszystko spływało. Klęska absolutna. Tak się naćpałem oparów, że widziałem dinozaura w garażu. Nawet żeśmy rozmawiali...
Jak zwykle w chwilach zwątpienia poszedłem szukać natchnienia w Castoramie. Przechadzałem się godzinami między półkami biorąc wszystko do ręki i doprowadzając do szału ochronę. W końcu przyszło. Jest. Olśnienie. W ręku trzymam kanał wentylacyjny z białego PCW. Kanał ma 10 cm szerokości, 5 cm wysokości i długi jest chyba na 1,5 metra. Boczki ma dokładane. Potnę go na kawałki, ułożę jeden na drugim, wycinając uprzednio górę i dół w środkowych, ale zostawiając górę w najwyższym i dół w najniższym. W ten sposób mam mocne pudełko, o potrzebnych wymiarach, które obleję żywicą i matami. Potem dorobię króćce. Tak powstał zbiornik.
Potem uchwyty. Najtrudniejszy był zawór. Znalazłem w necie gotowe rozwiązanie. 3 calowy zawór, właściwie zasuwa nożowa, bardzo ładniuśkie, kompaktowe. Ale cena mnie odbiła. Coś chyba 300 euro....
Zrobię sam. Dziś wiem że jak bym znalazł trochę taniej to nie robiłbym sam. Dużo czasu mi to zajęło i strasznie ciężkie i duże wyszło.
Zawór 3 calowy. Kulowy. Taki normalny jak jest na rurach. Napęd bramowy i kawałek listwy zębatej. Napęd rozebrałem i skróciłem. Nie potrzebowałem skoku 1 metr,to po pierwsze, po drugie musiałem go pomniejszyć. Rączkę na zaworze wywaliłem, w to miejsce kółko zębate o odpowiednim module zęba, żeby pasował do listwy. Miejsce pod krańcówki, żeby wiedział w jakim położeniu jest zawór, zanim ktoś zacznie robić kupę. Krańcówki, kable, jakoś to wszystko ułożyłem na stalowej płycie, dorobiłem obudowę, wyprowadziłem kable pod deskę w kokpicie. Pomalowałem. Połączyłem ze zbiornikiem elastycznym wężem o takiej samej średnicy. Diody i przełączniki na koniec.
Radość niesamowita. Pstrykam sobie pstryczek, a kamper się załatwia.
Albo na postoju, albo w czasie jazdy (np., jak mnie ktoś zaczyna poganiać światłami...)
W ekstremalnych przypadkach, jak się nie będę mógł ruszyć przez dłuższy czas, a zbiornik się napełni (a ma chyba ponad 35 litrów) mogę podstawić wiaderko i opróżnić zbiornik.
Instalacja trochę capi. Przez zimę muszę to doszczelnić.
Wiem że ekolodzy podniosą larmo. Nie wywalam tego nikomu pod domem, ani na asfalcie. Zawsze znajdzie się jakiś przydrożny rów, bagienko, błoto albo kanał burzowy. Nie używam chemii. Czysta natura. Z drugiej strony psy walą na trawnikach, dziurawe dla zmyłki szamba walą do gleby itd.
Na fotkach
Zawór spustowy, na drugim po lewej stronie resora zawór po prawej dno zbiornika. Zachowana różnica poziomów żeby się przelewało.
CDN
Dobranoc
Sławuta - 2012-01-29, 12:11
...kupa śmiechu...a propos kupy...zawsze można rozważyć toaletę jachtową z pompka ręczną - typ morski...wtedy dowolność w umiejscowieniu w zabudowie bo i tak tłoczymy wężem pod ciśnieniem do zbiornika, któren gdziebądź. Dla zasobniejszych w kasę i energię wersja z elekt.pompą/maceratorem pozdrawiam
Świstak - 2012-01-29, 13:57
Sławuta napisał/a: | elekt.pompą/maceratorem | No żeby z tego elektrycznie marcepan robić to nie słyszałem....
Sławuta - 2012-01-29, 14:12
hehehe to musiałaby mieć marcepanator.
http://mazuria.soteshop.p...g?lm=1313659477
Tutaj to np. wersja de luxe z kwasiaka i cena zaporowa, ale zwykłe ceramiczne to można chyba już poniżej 1000 zł. nabyć drogą kup(na). Ręczne jeszcze tańsze.
makdrajwer - 2012-01-29, 16:52
Ja zawsze problem wszystkich kup rozwiązuje za pomocą żony. Była to decyzja o tyle przemyślana że dzisiaj kupiłem mój pierwszy w życiu kupowóz.
YAN - 2012-01-29, 17:04
makdrajwer napisał/a: | Ja zawsze problem wszystkich kup rozwiązuje za pomocą żony. Była to decyzja o tyle przemyślana że dzisiaj kupiłem mój pierwszy w życiu kupowóz. |
pochwal sie jakaś fotka
jarekzpolski - 2012-01-30, 00:23
Część IV
Jeszcze chwila pod podwoziem...
Chłodnica:
Chłodnica była dobra. To znaczy była sucha, więc zostawiłem ją w spokoju. Potem na kilka dni przyszły siarczyste mrozy. Odpuściłem sobie zajęcia w garażu bo praca z gilami do pasa i równoczesne spawanie mogłoby się skończyć porażeniem. Jak mrozy puściły i wróciłem – to zastałem pod chłodnicą niewielką kałużę. Telefon do ręki i stukam do Starszego Pana Mechanika. Pytam co wlał do chłodnicy. On mi że płyn. Do minus ileś tam. Ale tak właściwie to nie wlał - tylko DOLAŁ. Resztę sobie dośpiewałem...Pan Mechanik nie wziął pod uwagę że autko użytkował Luzak. Luzaki nie wlewają płynów – bo za płyny trzeba płacić. Wlewają wodę albo sikają do chłodnicy żeby było śmiesznie...
No to zrzucamy chłodnicę. Chłodnicę wyjmuje się do DOŁU :-) Bez kanału albo podnośnika – bez szans. Poszukiwania „nowej” (tzn zastępczej) były nadspodziewanie mozolne. W Polsce podobno nikt nie robi zamienników. Stąd też stan używanych (przypuszczam że wielokrotnie przekładanych), choćby z Allegro – przeważnie katastrofalny. Znalazłem ofertę jakieś zakładu w Niemczech, robili nowe, ale cena powalała. W końcu trafiłem, na którymś z kolei złomowcu, w tak dobrym stanie, że aż nie mogłem uwierzyć. Miała nawet nie pobrudzone papierowe etykietki. Podejrzewam że ktoś, na krótko przed eutanazją jakiegoś niemieckiego LT-czka, wymieniał chłodnicę. Wkładanie chłodnicy musi być w dwie osoby. Jedna pcha od dołu, druga łapie wkrętami od góry ( w kabinie znaczy się). Próbowałem sam. Straciłem pół dnia i nie udało się.
Zalanie. Płynu wchodzi ponad 10 litrów. Aż zbiegałem pod samochód czy się gdzieś nie leje. Nie. On tyle w siebie bierze. Ilość ciepła którą gromadzi w sobie ten silnik aż prosi się o wykorzystanie.
Na przykład do podgrzewania wody do mycia. Wrócę do tego tematu jak Świstak dojdzie do tego etapu.
Zauważyłem też że chłodnica jest też kiepsko zabezpieczona przed jazdą w terenie. Jej dolna część może łatwo robić za równiarkę terenu. Zostawiłem to sobie na później, ale chyba dam tam jakąś osłonę (kilka prętów ? nie za dużo żeby chłodzenia nie zakłócić)
Równiarka:
Przekładnia kierownicza.
Mokra trochę była. Nie lubię jak coś zaczyna przeciekać. Z krwawieniem mi się kojarzy... Postanowiłem ją wytargać i rozebrać. Przy okazji poznam jej budowę. Przy demontażu naciąłem się na cwaną śrubę ściskającą wąs na wieloklinie przy kolumnie kierownicy. Ta śruba ma karb i nie wykręca się do końca, ale dowiedziałem się o tym jak złamałem dwie 14-ki a potem ukręciłem śrubę...
Konieczny się zrobił zakup drugiej przekładni. Kupiłem. Z dwóch złożyłem jedną. Uszczelniłem silikonem, uzupełniłem olej (tak, tam jest olej i należałoby kontrolować jego stan), pokasowałem luzy.
Jeszcze coś. Obok łącznika przekładnia – kolumna, szedł sobie kabelek. Przykręcony tuż pod i tuż nad – łącznikiem. Długo dywagowałem po co on tam jest. Zacząłem nawet Luzaka podejrzewać, że coś motał (np. ukręcił kierownicę i próbował złapać kabelkiem ?). Ale nie ! To jest masa klaksonu. Ma przewodzić , bo klakson nie zaryczy.
Dodatkowe czujniki:
W kabinie zauważyłem zaślepione 3 miejsca na dodatkowe wskaźniki. W tym wypożyczanym LT-ku w tym miejscu był wskaźnik temperatury oleju. Podobno się przydaje, bo głowica jest długa i jak się przegrzeje lubi zrobić „U”. Wtedy jest po głowicy. Nie wiem czy to prawda. Ale lubię wskaźniki, bo lubię wiedzieć jak się miewa mój silnik. Postanowiłem że mu podokładam.
Temperatura oleju, ciśnienie oleju i amperomierz.
Wskaźniki i czujniki z Allegro. No i teraz: gdzie wsadzić czujniki ? Ma być metodą niespalonych mostów, tzn żadnego wiercenia otworów w korpusie silnika, żadnych nieodwracalnych zmian. Wykombinowałem że między filtr oleju a korpus silnika dam grubą (ok 35 mm) mosiężna tuleję o odpowiednich średnicach (wew i zew). Z boku tej tulei porobię otwory na czujniki i tam je wkręcę.
Druga część – to przedłużenie gwintu na który nakręca się filtr. Tutaj tuleja z gwintem zewnętrznym (pod filtr) i wewnętrznym (co by na istniejący gwint ją nakręcić).
Narysowałem w Cad-ie i dałem tokarzowi. Montaż przebiegł dość gładko. Kabelki do kabiny. Zalanie olejem. Odpalamy. Silnik chodzi dziwnie głośno, kontrolka ciśnienia oleju daje po oczach i nie gaśnie, po chwili włącza się brzęczyk od niskiego ciśnienia oleju, a mój wskaźnik pokazuje 9 bar. Wskazówka wychodzi poza skalę. O co chodzi ? Przekopałem wszystko po kolei. Nic. Skończyły mi się pomysły. Dzwonię do Starszego Pana Mechanika. Teorii moc. Padła pompa, zatkany smok, zatkane kanały ? Mam przyjechać na oględziny.
Olśnienie przyszło znienacka. W nocy. To chyba jest tak że jak masz jakiś problem, to obojętnie co byś robił i tak jakaś część zwojów pracuje nad rozwiązaniem zadania. W łóżku wytrzymałem gdzieś do piątej. Tak żeby zrobiło się jasno. Wstaję i się ubieram. Żona pyta gdzie ja idę ? Musze iść do garażu ! Musze coś sprawdzić !
”Jesteś chory....” – usłyszałem.
W tej chwili na pewno. Z niemożności sprawdzenia. Musze iść. Ale najpierw pies. Mam go wyprowadzić. Wołam. Nie podnosi się. Zdechł ? Nie, śpi. Podrywam go delikatnym kopnięciem. Wstał. Szybki szczoch i z powrotem. Pół godziny później siedzę pod autem. Po raz setny to rozkręcam. Wykręcam tuleję, tę która przedłuża gwint pod filtr. Biorę pod światło i.............ZWYCIĘSTWO ! Tuleja nie ma przelotu ! Tokarz nie rozwiercił na wylot, bo myślał że to nieistotne. Bardzo istotne ! Pompa podawała olej do filtra,a on nie miał jak z niej odpłynąć. W filtrze musiała być mała Hiroszima, a silnik ryczał że nie ma oleju. Po korekcie – wszystko zagrało.
Amperomierza (czy aku jest ładowane czy oddaje energię ?) nie podpiąłem do dziś, bo konieczne jest rozpiąć jeden przewód zaraz przy alternatorze. Auto stało już na ziemi jak zacząłem go podłączać i nie mam do niego dostępu. Poza tym muszę pomyśleć o jakimś przekładniku prądowym, bo strasznie grube kable trzeba ciągnąc po kabinie do wskaźnika. Wskaźnik wsadziłem. Niech sobie będzie.
Wskaźniki:
CDN
Dobranoc
makdrajwer - 2012-01-30, 17:00
jans napisał/a: | makdrajwer napisał/a: | Ja zawsze problem wszystkich kup rozwiązuje za pomocą żony. Była to decyzja o tyle przemyślana że dzisiaj kupiłem mój pierwszy w życiu kupowóz. |
pochwal sie jakaś fotka |
http://www.camperteam.pl/...p=263597#263597
jarekzpolski - 2012-01-30, 22:59
Część V
Pomału wychodzimy z pod podwozia. Parę razy jeszcze tam będę zaglądał, ale generalnie pod spodem skończone.
Blacharka i przygotowanie do malowania: najbardziej znienawidzona, nudna, najbardziej pracochłonna, ogłupiająca, wredna i brudna część remontu.
Najchętniej bym ją wymazał z pamięci gdyby nie fakt, że zajęła 3/4-te poświęconego temu autu czasu. Ceny zaproponowane przez blacharzy okazały się nie do zaakceptowania. Mało który w ogóle chciał się tego podjąć. Przeważnie szydera, że "okrętów nie robią", albo że "nie mają rusztowań i pozwolenia na prace wysokościowe".
Może bym i nie malował, gdyby nie to że Luzak pociągnął to z wałka. Po uszczelkach, po klamkach. Jakaś zwykła olejna. Koszmar.
Dwa: korozja zjadła kilka miejsc. Konieczne reperaturki.
Stanęło na tym, że ja to przygotowuję do malowania, a jeden z nich - tylko pryśnie. Tak jak będzie przygotowane - tak będzie pomalowane. Jak coś odpryśnie, albo szpachla popęka, mam nie myśleć o zgłaszaniu reklamacji. Wolałem żeby aktu pryskania dokonał lakiernik. Tą czynność trzeba dość długo ćwiczyć. Nie chciałem ćwiczyć na swoim samochodzie
Zaopatrzenie w papierki, szpachlę i jazda !:
Szuru-szuru-szuru-szur....zmiana ręki, żeby bicepsy równo rosły...i....szuru-szuru-szuru-szur. Czasem podjechałem trochę maszyną, potem znowu ręcznie.
Ruda odsłoniła swe oblicze, wyzierając tu i ówdzie. Mijały tygodnie...
Z garażu dobiegało monotonne szuru-szuru-szuru-szur....
Dzieci podrosły, pokończyły szkoły, założyły rodziny, zostałem dziadkiem. Z garażu dobiegało monotonne szuru-szuru-szuru-szur....
Nie, nie, żartuję, nie aż tak długo, ale miałem już schizy od tego szorowania. Dla odreagowania przerywałem i robiłem kampera w środku.
Na dodatek, w tym metalowym garażu, odbierała mi tylko jedna stacja radiowa. Radio Maryja !..Musiałem tego słuchać. Zacząłem dużo rozmyślać. Przy okazji pozdrawiam wszystkich słuchaczy Radia Maryja. Szczęść Boże ! i....Szuru-szuru-szuru-szur....zmiana ręki....
Trochę metaloplastyki było przy prawym przednim nadkolu, tylnym prawym nadkolu, kawałek pod wejściem bocznym no i tył. Tył był podejrzany od początku. Wstawiona jakaś pleksa. Pleksa jak pleksa, ale połączenie z resztą nadwozia nie do końca wyglądało OK. Decyzja! Zrywam ! Dobrze zrobiłem. Połączenie nie było szczelne, weszła woda, wata zaczęła gnić. Generalnie syf. Ale do opanowania.
Na zewnątrz podczas blacharki przed malowaniem:
Dołożyłem sobie takie światełka. Po dwa na stronę i z tyłu, załączane sekcjami. Diody wysokiej mocy. Jasno świecą. Stanowią oświetlenie pod markizą. Są po obydwu stronach, więc przydają się jak siedzimy z drugiej strony kampera bo po tej gdzie jest markiza wieje akurat wiatr. Pomagają przy manewrowaniu w jakiejś ciemnicy. Szczególnie przy cofaniu. Taka tam popierdółka...
Zmieniłem mu tylne światła. Oryginał mi się nie podobał. Za płaskie były. Te co teraz mam, nawet nie wiem od czego są. Zachodzą trochę na bok. O to mi chodziło. Było trochę rzeźbienia.
Podłączenie do prysznica zewnętrznego. Przydaje się. Nie trzeba chlapać w środku.
Na zewnątrz po/przed/w trakcie blacharki:
Wymiana okna bocznego. Popękane było. Znalazłem producenta w Dojczlandii. Cena niewąska, coś ok. 140 EUR + koszty przesyłki. Niestety szare. Powinno być brązowe. ¯ żeby mieć brązowe , musiałbym zamówić 5 ton, czyli minimalna ilość zamówienia do uruchomienia wtryskarki.
Górne małe okienko. Luzak zostawił otwarte i zostało na gałęziach. Wstawił kawałek pleksi. Właściwie wlepił jakimś rozciągliwym glutem. Wyrywałem to ze dwie godziny. Zamówiłem nowe. Nie wiem kto zawinił, przyszło nie te co trzeba. Trochę za krótkie i trochę za wysokie. Z różnych powodów nie mogłem już reklamować. Te co przyszło mam na sprzedaż. Nowiutkie. Pomierzę i wstawię w ogłoszeniach. Okienko zrobiłem z akrylu z pomocą firmy zajmującej się produkcja kasetonów. Jakoś wygląda, działa i jest szczelne. Może kiedyś wymienię na oryginał.
Koło zapasowe wyrzuciłem na dach. Potrzebuję miejsce na bagażnik i skrzynię. Kawał blachy aluminiowej - żeby dobrze rozłożyć ciężar - przyklejony sikaflexem. Do blachy dokręcone uchwyty do mocowania koła na śruby. Dodatkowe zabezpieczenie to kawałek linki stalowej zakończonej oczkami, przez felgę do tych obciachowych drewnianych ochraniaczy spięte kłódką.
Skrzynia. Cała z aluminium. Żeby nie ułatwiać życia Rudej. Na różne pierdoły które nie mieszczą się już w środku. Szczególnie mokre albo brudne. Na skrzyni dodatkowe światło stop.
bagażnik na 3 rowery, składany. Tworzy całość ze skrzynią, poprzez wspólną konstrukcję ramy. Rama stoi na tylnej belce.
Kamera cofania i czujniki cofania. Przydaje się. Martwa strefa w tym samochodzie to hektary...Szczególnie jak mam rozłożony bagażnik, tracę wyczucie długości.
To białe na dachu to wentylator zasilany słoneczkiem. Wyciąga powietrze z łazienki i robi to za darmo. Miałem przerwać obwód i dołożyć przełącznik, żeby nie wywalał mi ciepła, kiedy jest np. zimno. Zapomniałem.
Wentylatorki z PC-ta do wspomagania pracy lodówki w kanale wylotowym. 3 sztuki, spięte razem. Pomysł skopiowany z tego forum. Działa. Dołożyłem tylko termostat. Działa tylko jak jest za gorąco.
Gustowna zasłonka do prysznica zewnętrznego. Muszę ja czymś obciążyć na dole. Parę razy zaliczyłem striptiz, jak dmuchnął wiatr podczas ablucji...
Światła dzienne. Obecnie żadna nowość. Myślę że warto. Oszczędzają energię. Startują z obrotem stacyjki i gasną po włączeniu drogowych. Ma być znak homologacji i CE na szkle (sprawdzał mi to na przeglądzie. Oczywiście były - dla Chinola nic nie stanowi problemu....) Położenie też określone. U mnie akurat było pochodną położenia reflektorów) To ważne, jak nie chcecie mieć problemów z miśkami, albo na przeglądzie.
Opony. Najwyższe jakie znalazłem. 215/80/R14 C firmy Sawa (pełny profil, w oznaczeniu na oponie nie ma /80). Chciałem choćby +5 km zdobyć do prędkości i trochę zwiększyć prześwit. Może i zdobyłem, ale w pakiecie otrzymałem mniej stabilne auto podczas jazdy w zakrętach, a nie do końca o to mi chodziło...Szczególnie na ciasnych rondach mam wrażenie że za chwilę walnę boka. A może muszę się przyzwyczaić do tej szafy ?
Dodatkowy mały okrągły kierunkowskaz na boku (tu akurat od Tico). Myślę że warto. Dla bezpieczeństwa.
Nowe kapsle. Felgi śrutowane i pomalowane proszkowo
Zderzaki. lusterka, klamki – pomalowane
Markiza: 3,5 m, taka bez mechanizmu nawijania, w sensie zwijamy ręcznie na wałek trzymany w ręku. Dobre ćwiczenie nadgarstków. Przy montażu do samochodu napotkałem niespodziewany problem. Plan był, że robię 3 otwory na wylot (sprawdziłem wcześniej gdzie dokładnie wypadnę: dwa w szafkach, jeden tuż powyżej górnego łózka. Daję do środka tuleje oporowe, duże podkładki i skręcam prętem gwintowanym przyciętym na odpowiednią długość. Pierwsza operacja wiercenie miała być najprostsza. Była najtrudniejszą ze względu na wypełnienie między ściankami, czymś w rodzaju waty. Nakręcało się to natychmiast na wiertło, wiertło stawało w miejscu a wiertarka próbowała złamać mi rękę, przejmując obroty. Zeszło po godzinie na otwór...Musiałem ją rozpychać i wyrywać. Ale poszło...
Halogenki, obrysówki i naklejki....odrobina lansu
Tak wyglądał już podczas objazdu próbnego, gdzieś na Ścianie Wschodniej, okolice Zwierzyńca i Krasnegostawu
W następnej części pokaże środek i pomału zmierzamy do końca.
CDN
Dobranoc
MER-lin - 2012-01-31, 08:09
Jestem pod wrażeniem twoich umiejętności. Pełny szacun
jarekzpolski - 2012-02-02, 23:12
Część VI
No i wchodzimy do środka. Właściwie to zaglądam tam od czasu do czasu jako odskocznia od ekscytującej blacharki.
Wnętrze generalnie nie było dobite. Oczywiście zużyte i zaniedbane, ale do wyprowadzenia. Kilka pourywanych klamek, trochę druciarstwa tu i ówdzie, coś tam do poprawy lub odnowienia.
Wspomniana już kratka piwa, doskonale pasuje we wnękę obok lodówki.
Łazienka:
Najtrudniejszy był brodzik. Szanse na znalezienie „akurat pasującego”, ze względu na nieregularne kształty – raczej zerowe. Wziąłem się za zbudowanie. Najpierw model z kartonu, później model ze sklejki, następnie oklejenie sklejki i matami z żywicą. Szlifowanie, malowanie. Coś mi tam w końcu wyszło. Estetyką odbiega nieco od tych z wtryskarek, ale jest, pasuje, jest szczelny. I tak nakryłem go kratką, żeby w mydlinach nie brodzić i punktowy nacisk lepiej rozłożyć co by nie popękał. Potem kibelek do wcześniej przygotowanego zbiornika, ściany okleiłem okleiną samoprzylepną. Umywalkę dokupiłem, jakaś szafka, uchwyty, szczypta (2 kartusze) silikonu, diody pod sufit i jest. Ciasny, ale działa. Nawet można się wykapać (szału nie ma, ale da się !)
Fotele przednie:
Wyrzuciłem oryginalny kierowcy i tą ławeczkę dla 2 pasażerów z przodu (jeden na garbie). Strasznie wypierdziane były. Wrzuciłem od T5-ki. Fotel kierowcy – bez problemu. Plug & Play. Dla pasażera uparłem się na obrotowy i tu pojawiły się schody.
Po pierwsze żeby zapewnić dostęp do silnika, ten fotel musi się kłaść przez przednie drzwi pasażera na zewnątrz co komplikuje konstrukcję.
Po drugie: Nowy fotel okazał się dużo szerszy (szersze siedzisko). Żeby to się miało obracać, fotel musiał stać wysoko bo ten garb od silnika przeszkadza. Fotel wysoko, a sufit nisko, bo tam od góry łóżko jest. I tu następny problem: fotel wysoko to do podłogi daleko…Żyrafa może by i dostała do podłogi, ale nie człowiek. Szczególnie niski.
W końcu, bo kilkakrotnej przebudowie obrotnicy, jakoś to upakowałem, ale nie jestem zadowolony. Żona (albo córka) tam usiądą, bo ich wzrost nie przekracza 1,5m. Normalny dorosły będzie musiał kłaść trochę oparcie, żeby nie dotykać sufitu. Żeby miały na czym oprzeć nogi, dorobiłem taki rozkładany podnóżek.
Siedzi się OK., ale jak mają na sobie sukienką to majtki obowiązkowo, żeby nie stwarzać zagrożenia w ruchu drogowym …(bo nogi, szczególnie założone na siebie są dość wysoko w stosunku do szyby przedniej i mamy sceny a’la Sharon Stone w Nagim Instynkcie…)
Elektryka:
Wyrzuciłem oryginalny transformator i wsadziłem Elektroblok firmy Schaudt. Zyskałem dużo miejsca, bardziej klarowny obraz instalacji, możliwość podłączenia czujników wody czystej i szarej, jest wyjście na solar. Urządzenie pewnie wszystkim dobrze znane, składa się właściwie z kilku urządzeń, poza ładowaniem aku pokładowego dba o zarządzanie energią pomiędzy aku pokładowym i rozruchowym, nie dopuszcza do krańcowego wyładowania odcinając poszczególne podzespoły w określonej sekwencji, odcina zasilanie jednym wyłącznikiem, osobny obwód na pompę itp. (więcej szczegółów na stronie producenta).
Wsadziłem mu dwa nowe akumulatory Centra Futura 140 Ah (trochę za duże, ale po naładowaniu z sieci mają konkretny zapas energii. Podłączanie do sieci jest na tyle częste że rekompensuje braki z alternatora).
Luzak zostawił jakiś stary UPS. To go podłączyłem. Mam trochę 220 V bez zabawy z przetwornicami. Grzejnika do tego nie podłączę, ale telefony, laptopy jak najbardziej. Przetwornica też jest w razie czego, ale jeszcze się przydała.
Wygłuszenie
Garba od środka wykleiłem gąbką niepalną. Kabinę, okolice siedzeń, podłoga pod nogami, nadkola, przegroda czołowa i drzwi dostały wykładzinę głuszącą. Jest trochę ciszej. Przy okazji zakonserwowałem wszystko jeszcze raz.
Kuchnia
Wymyśliłem sobie że komary mnie będą jeść jak otworzę te przesuwne drzwi. Wydumałem że nad palnikami dam okap, z wentylatorkami żeby wyciągnąć gorące powietrze. Ten okap pozwoli mi na ograniczenie otworu drzwi i sprowadzi do kształtu prostokąta. Jak już miałem prostokąt to znalazłem na jakiejś wyprzedaży taką mega-roletę. Zostawiłem moskitierę, wyrzuciłem zasłonę, posztukowałem trochę i ustawiłem na krótszym boku. Teraz jak jest gorąco, mogę siedziec/spać przy otwartych drzwiach z zaciągniętą roletą. Roleta nie była przewidziana do obustronnego otwierania, w związku z czym na razie od środka jest taki haczyk. Od zewnątrz jest ładny, oryginalny zatrzask.
Meble
Wszystkie dostały nową okleinę, zrobiło się trochę jaśniej. Powymieniałem połamane klameczki na nowe. Wyszorowałem co się dało. Kilka listewek w najbardziej zniszczonych miejscach w charakterze maskownicy. Gąbki poszły do tapicera i dostały nowe obicie. To co można było polakierować – polakierowałem. Parę nowych światełek, dużo gniazd 12 V, gniazdo na 220, jeden normalny kinkiet z dwoma żarówkami halogenowymi na 220 V, podłączony bezpośrednio pod gniazdo 220 V. Potok światła. Jak mam podłączenie do sieci to korzystam z niego, jasno jest jak w domu, a akumulatory odpoczywają.
Webasto
Chodzi na ropę, co mnie niezwykle cieszy. Wydajne jak diabli, ale nie poznałem jeszcze konsumpcji (będzie wymagała kilkukrotnego tankowania pod korek, a blizny na karcie kredytowej jeszcze się nie zagoiły). Działa, ale jest jeden problem. Brakuje (nie było od początku) regulatora temperatury. Teraz za regulator robię ja, włączając i wyłączając, ale to skutecznie eliminuje sen. Tu bym potrzebował Waszej pomocy. Skąd to wziąć, ewentualnie czym zastąpić i jak podłączyć do tego co jest. Jak już wspominałem elektronikę ogarniam słabiutko.
Na wczesnym etapie remontu wnętrza rozprowadziłem kable i rozłożyłem cztery czujniki mikrofalowe pod Alarm. Zamontowałem syrenkę, doprowadziłem kable pod deskę i na tym się zatrzymałem. Centralka kupiona, piloty też. Musze to dokończyć.
Różnie opinie o takich alarmach słyszałem, i dobre i złe, ale chcę spróbować. Podoba mi się koncepcja, czyli ZAPOBIEGANIE włamaniu, poprzez uruchomienie alarmu (najpierw sygnał ostrzegawczy, alarm właściwy po ponownym naruszaniu strefy w określonym czasie) gdy ktoś się do samochodu zbliży, a nie wybije okno, albo zdemoluje zamki i zabierze ze środka stare laczki, żeby nie gadali na dzielnicy że polazł na próżno….
Do tego oczywiście czujniki ultradźwiękowe i podczerwieni do środka (były w zestawie), które powinny zadziałać gdy łajza jednak wlezie.
No i może kiedyś coś niezawodnego i banalnie prostego: hebel (najlepiej od ciężarówki) w bardzo dziwnym miejscu na kablu od zasilania rozrusznika. Ale to tylko chroni przed odjazdem…no i hiena spędzi trochę czasu w środku, demolując mi pół samochodu…Temu właśnie chciałbym zapobiec.
I to by było na tyle.
W planach:
- poprawić to co jest do poprawy
- podgrzewanie wody do mycia z małego obiegu chłodzenia silnika
- dołożyć do webasto czujnik temperatury
A tak w ogóle……..
To lubię się potaplać w błocie. Np. czymś takim. Córka dzielnie towarzyszy robiąc za pilota.
I od dawna knuję jak obie pasję połączyć, wciągając w to rodzinkę. Wiem że jest nas na tym forum więcej. I nie tylko tu…
Trzy opcje:
Wariant:
Niskobudżetowy-------Średniobudżetowy----------Hardmadafakawypas
Wszystkie na razie w sferze marzeń.
Ale może kiedyś ? Kto wie ? Bo marzyć trzeba ! Czemu nie ? (nie czuję kiedy rymuję….)
Na koniec podlandrynkuję trochę i fote familijną zapodam, żeby nie było że przekaz anonimowy:
Ja z młodym, żona z moim kumplem z garażu (tym co się widujemy podczas prac z żywicami ), po prawej młoda i na dole Kudłaty z familią w tle)
Jakby ktoś był czymś zainteresowany - dodam szczegóły. Zapraszam serdecznie i do szydery i do merytoryki.
Miało być krótko, wyszło jak zwykle…Wybaczcie (a i tak wydaje mi się że przeleciałem po łebkach)
Do zobaczenia Gdzieś Kiedyś !
Pozdrawiam
WINNICZKI - 2012-02-02, 23:24
Chylę czoła ,wykonałeś kawał dobrej roboty. Nie tylko wydechy wychodzą Ci znakomicie.Bardzo ładny kamperek.
maszakow - 2012-02-02, 23:39
NOrmalnie to na zlocie w Pajęcznie połączyłbyś obie pasje w jedną do kampera hak wersja niskobudżetowa na przyczepkę i jazda na zlocik )
zo do Webasto - to eberspracher - spróbuj gdzieś odczytać dane do niego (z palnika !! ) na pewno na forum ktoś ci pomoże.
Świstak - 2012-02-03, 07:11
No, kolego.... Gratuluję! Opis - klasa, robota - miodzio, a familia - wspaniała.
Z regulatorem tempetatury do Webasto sprawa jest dość prosta, kwestia poszukania kabelka gdzie się wpiąć aby po osiągnięciu zadanej temperatury przeszedł prawidłowo cały cykł chłodzenia. Rozumiem że instalacja składa się z 3 elementów - sterownika z zegarem, aluminiowego pudełka i właściwej rury grzejącej powietrze. przecinasz kabelek (sygnałowy nie zasilający) i wpinasz takie coś :
http://allegro.pl/termost...2069425154.html
Rozumiem że Twój regulator wygląda tak: http://allegro.pl/zegar-p...2070537730.html
Na zdjęciu wygląda jakby panelik miał swój regulator.... Poszukam gdzieś jakiegoś kwitu - może brakuje mu tylko czujnika...
Zapodaj typ i model - będzie łatwiej
jarekzpolski - 2012-02-03, 12:38
Czesc
Mam identyczny problem jak ten gość tutaj.
http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic2109317.html
Panek też identyczny jak na jego zdjęciu.
Podejrzewam że mam ten sam model urządzenia, ale sprawdze to jak bede w garazu.
Gdzies na zdjeciach (tylko nie moge teraz znaleźć) widziałem, że tam powinien byc jeszcze taki drugi osobny mały panel z pokrętłem i pozycjami od 1 do 9.
YAN - 2012-02-03, 18:18
A jakie macie zdanie o tym typie sterownika http://allegro.pl/wlaczni...2076304117.html
makdrajwer - 2012-02-03, 19:00
jarekzpolski napisał/a: | I od dawna knuję jak obie pasję połączyć, wciągając w to rodzinkę. |
Też to przerabiałem. Ale odpuściłem.
Świstak - 2012-02-03, 19:37
Pogrzebałem troszkę i okazuje się że potencjometr jest do regulacji obrotów.... Najprościej będzie więc dokompletować coś w takiego http://allegro.pl/termost...2069425154.html i zamontować obok sterownika z zegarem. W wiązce będzie trzeba odszukać przewód sterujący (poszukam schematu który), przeciąć go i w szereg włączyć regulator który podałem. To najprostsze i chyba najtańsze rozwiązanie....
Dobra - znalazłem... Ale sprawdźcie mnie bo niemieckiego nie znam w ząb.....
• rt (czerwony) plus zasilania
• ge (żółty) włącznik urządzenia. Podanie przez sterownik + na ten pin powoduje uruchomienie nagrzewnicy Właśnie ten kabelek trzeba przeciąć i wpiąc bimetaliczny czujnik temperatury. Albo i cyfrowy......
• gr (zielony) - informacja o aktualnej temperaturze
• wsrt (???) sygnał alarmowy - odcięcia zasilania (ADR / ADR99 – feedback for timer)
• br (brązowy ) masa
• blws (biało niebieski) Diagnostyczny (szeregowy)
• grrt (czerwono - zielony) nominalna temperatura
• brws Reference signal sensor
Wygląda na to że w procesorku wewnątrz nagrzewnicy jest komparator wartości nastawionej i żadanej. Nie mamy ani czujnika, ani potencometra. Nie ma danych o ich parametrach więc chyba nie ma sensu szukać... Metoda opisana powyżej będzie równie skuteczna. Tym bardziej że na stronie 38 widać że podobne rozwiązanie (tyle że na tranzystorku polowym) jest realizowane fabrycznie....
Co do regulatora WEBASTO - cena za nazwę, a do tego też braki w dokumentacji z opisem wyjść.
jarekzpolski - 2012-02-03, 20:47
Dzięki Świstaku za poświęcony czas
Musze zniknąć na kilka dni. Po powrocie sprawdzę model, wydłubię ten sterownik i cyknę fotę od tyłu z kablami.
Jak znam swoje szczęście......będą dwa żółte.......
Świstak - 2012-02-03, 21:28
Będzie jeden... Tu masz schematy:
http://www.eberspacher.co...4_technical.pdf
Dziękować nie musisz. Bierz flaszkę i przyjeżdżaj.... Podłączymy, sprawdzimy, przetestujemy. A jak już uśniesz - wezmę śrubokręt.....
IAAN - 2012-02-03, 21:49
zajrzyj tutaj
http://www.camperteam.pl/...5a1d046ae0c2940
jak nie połapiesz o co chodzi ze swistakowego schematu to mam gdzieś czytelnie i zrozumiale też miałem problemy ze swoim eberem
nie chodził wogóle poszedł do jednego serwisu opinia sterownik padnięty 1500 naprawa
poszedł do drugiego na koniec polski opinia da się naprawić kompleksowy
przegląd urządzenia i naprawa sterownika 3 razy mniej
teraz działa super
a ten termostat według moich odczytów ze schematu wpina się w taką wtyczkę która jest w wiązce biała chyba tylko 2 piny kable idą do ebera i wchodzą we wtyczkę
na płytce w urządzeniu
z tego co doczytałem to aby był zewnętrzny regulator to wewnętrzny czujnik trzeba odpiąc i tu się zgadza według mnie nie może być 2 pomiarów temperatury
odpinasz wtyczki i w jedną idącą do sterownika wpinasz termostat zewnętrzny
jesli się myle proszę poprawić
ja mam łatwiej ogarnąć to wszystko gdyż całe urządzenie mam na wierzchu niezabudowane jak chcesz mogę dać fotki
Rockers - 2012-02-04, 15:26
nono superowy opis, mimo że miałem okazję na zlocie hanysowym obejrzeć tego super kamperka nigdy bym nie przypuszcał ile pracy wniego było włożone, naprawdę podziwiam dobra robota, z tego wynika że ja jak mojego kupiłem nic przy nim nie zrobiłem
a tak przy okazji ja też mam trzy miejsca na jakieś wskaźniki w jednym miejscu nawet jakiś wsadzili chyba od ciśnienia pompy oleju, ale nikt go nie podłączył i nadal jest ozdobą, a dwa pozostałe miejsca rozpiłowałem i wkomponowałem w nie CB radio
Świstak - 2012-02-04, 17:22
Ale Wam zazdraszam tych dziur. Chyba wymienię cały kokpit!
arrtur - 2012-02-17, 18:41
oooo widze, ze mamy podobne zestawy
LT + Samurai
(ja powinienem zmienic, ale nikt nie chce kupic wiec jeszcse sie pociesze)
pozdr
jarekzpolski - 2012-02-18, 19:15
Też próbowałem sprzedawać, zadzwoniło kilku Sz-Sz, dałem sobie spokój. Chyba będzie miał u mnie dożywocie...
Ten Twój coś nieprzyzwoicie czysty. W moim śmierdzi jak psu z pyska. Do ślubu by się średnio nadawał, ale jak ktoś poprosi to nie odmówię
Zabierz głos w sprawie wnętrza. Co to za przeszczep i kto był dawcą? Bardziej Sven Hedin czy Westfalia ?
arrtur - 2012-02-18, 20:47
pytalem kiedys czy to westfalia bo na fotce jakby podobny tzn dach od W i tylko chcialem pogratulowac bo lubie to auto
Tobie mimo, ze to nie W to i tak szczerze gratuluje roboty i efektu.
tak btw, jak sie jezdzi na tych oponkach pomijajac ze jak pisales buja.
(zreszta jak buja to moze poprostu dopompowac porzadnie) No a moze buja bo zapierniczasz jak Kubica Nie zaslabl przy tych paru cm wiekszego obwodu?. Sprawdzales ile jedzie na maksa licznikowo czy gpsowo? Ile Ci pali?
pozdr
jarekzpolski - 2012-02-19, 17:18
rozpędziłem go kiedyś do 100km wg licznika (pewnie było trochę więcej bo koła większe, ale nie wiem jeszcze ile) i tu przerwałem eksperyment bo przy tej prędkości pogarsza się znacząco trafialność w drogę, co przy poboczach wysadzanych baobabami źle wróży Świadomość że strefa zgniotu to znaczek VW w plastykowej maskownicy i lakier - nie zachęca do szarży...Hamulce też nie....
Wytoczę go kiedyś na highway-a co mi biegnie niedaleko i porobię testy ale bez rodziny na pokładzie...
Zresztą tu nie idzie o prędkość maksymalną tylko o marszową (taką z którą mogę pokonać kilkaset kilometrów o ile założę sobie wcześniej cewnik albo pampersa). Ta mi oscyluje w granicach 80 km/h, a to z kolei oznacza że na wypad do Grecji i powrót przez Bałkany z postojami na nurki i rakiję potrzebowałbym ze dwa miesiące...Jak się wyrywam ze młyna na dwa tygodnie a po powrocie mam zylion maili do przeczytania to już mam dość. Po dwóch miesiącach mógłbym właściwie nie wracać Cóż, taki lajf....
Na emeryturze w wieku 67 lat sobie pojeżdżę. Wózkiem inwalidzkim do kibla...
arrtur - 2012-02-19, 22:52
oooo to to, magiczna 80 tka
byla kiedys opcja wyjzdu do Hiszpanii, tylko ze po przeliczeniuosobodobykilometrourlopow wyszlo ze wlasnei urlop zostalby spedzony jak u kierowcy TIR a w robocie
i o ile mi to nie przeszkadza o tyle zonie juz tak a corce mimo zeby chciale zeby nie to tak bo nie da rady uwiazana do fotela na okraglo
jakos tak miedzy wierszami znow czytam ze jakby sie slabo prowadzil??, a to buja a to niebezpiecznei w okolicach setki.... jesli dobrze zrozumielem to warto posprawdzac zawieszenie/geometrie bo na normalnych drogach przy 100 a i 120 dalo sie spokojnie opanowac samochod bez specjalnej walki. To jest kloc i do tego dosc szeroki przez co stabilny. Dla porownania te same predkosci w wysokim T3 potrafia dac sporo wiecej nieoczekiwanych wrazen nie mowiac juz o wietrze.
pozdr
WINNICZKI - 2012-02-19, 23:22
Ducato rozpędza sie do 100 kilku ,perspektywa wyjazdu do Grecji na początku wywoływała u mnie lekki dreszcz niepokoju. Po pokonaniu 1600 kilometrów w trzy doby autostradą. Sam do końca nie wierzyłem ,że jest to wykonalne.Ale jest. Przeciętna wychodziła między 55 a 60 km/h. Czyli urlop w Grecji + tydzień na jazdę. Kiedy następny raz pojadę ? Jak zbuduję szybszy pojazd (blaszanka )
jarekzpolski - 2012-02-26, 22:22
Witam ponownie
Już, już porozkładałem parę gratów w garażu z chęcią dłubnięcia tu i ówdzie, a tu znowu mrozy wracają !
Nie idzie robota jak klucze przymarzają do łap i trzeba zrywać naskórek, a puszka ze szpachlą zamarznięta jak beton. Poczekam do czwartku, bo ma być cieplej.
U Świstak-a w wątku ucichło, więc albo śpi bo zimno, albo nurkuje jeszcze gdzieś pod podwoziem ).
W tym czasie podywagowałbym trochę na temat tego grzania wody do mycia z wykorzystaniem ciepła silnika.
Bo tak siedzę i myślę:
1. Gdzie się podłączyć ? Jako zwolennik nie-palenia mostów wybrałbym zbiorniczek wyrównawczy. Bo jak coś skopię - to włożę nowy i po sprawie. Wiercenie i gwintowanie pod króćce w płaszczu silnika odpada. Jak złamię wiertło albo gwintownik i zostanie w korpusie to będę mógł sobie tym złamanym wiertłem zrobić dziurę w kolanie żeby zagłuszyć żal za silnikiem...
Podłączanie się pod nagrzewnicę jest o tyle gorsze że odbędzie się w kabinie (ewentualny przeciek będzie kłopotliwy) i słaby dostęp tam jest (trzeba nurkować pod deskę). Zbiorniczek jest łatwo dostępny jak się podniesie tego garba.
Co o tym myślicie ?
2. Jak zapewnić obieg ? Wydaje mi się że wymuszony musi być. Na allegro jest masa używanych pompek wody z różnych aut. Brałbym najbardziej kompaktową i z małymi króćcami
Pierwsza z brzegu:
http://allegro.pl/vw-1-6-...2165455209.html
Co o tym myślicie ?
Potem przewodami gumowymi do wężownicy-bimbrownicy. Wężownica-bimbrownica w jakimś izolowanym zbiorniku.
3. Teraz będzie tą nagrzaną wodą jakoś pobrać. Są jakieś pompki zanurzeniowe które wytrzymują 90 stopni ? Macie jakieś pomysły ? Można też pomyśleć żeby grawitacyjnie, ale wtedy zbiornik musiałby wysoko być i blisko łazienki (u mnie może być problem, chyba że w łazience na suficie, ale zbiornik z wrzątkiem nad głową średnio mi się podoba ).
4. Napełnianie tego zbiornika. Znowu jakaś pompka ? I jak sprawdzić poziom napełnienia jeżeli zbiornik nie będzie łatwo widoczny ? Pływaki, zaworki czy elektronika i elektrozawory ? Co myślicie ?
5. Ciśnienie w tym zbiorniku Jak przegrzeję bolida gdzieś pod górkę, to woda może podchodzić pod 100 stopni. Przydałby się jakiś zawór bezpieczeństwa. Co myślicie ?
Albo ja coś przekombinowałem, albo temat jest trochę złożony. Wiem że parę osób ma takie rozwiązanie u siebie. Podpowiedzcie zatem zbłąkanemu którędy do wyjścia ?
PS
Nie muszę tego mieć. Czajnik na gazie (/ognisku) i miska też dadzą radę. Na razie tylko taka wolna dyskusja co by trzeba zrobić - żeby mieć.
Pozdrawiam
Świstak - 2012-02-27, 00:21
Ja bym się wpiął w obwód nagrzewnicy - po to został stworzony aby oddawać ciepło silnika dla wygody kierowcy. Tu wygoda będzie większa. I mostów nie spalisz bo kształtki i trójniki o dowolnym rozmiarze znajdziesz u każdego gazownika. Trzeba tylko sprawdzić czy wpiąć się szeregowo czy równolegle - sprawdzę u siebie jak jest zrobiony zawór regulacyjny nagrzewnicy.
Pompy dodatkowej do obiegu medium grzewczego wtedy już nie trzeba - korzystasz z pompy głównej.
Bojlerek zrobiłbym typowy - przepływowy - stale zasilany z pompki wody zimnej od dołu, pobieranie gorącej z góry. Masz ciśnienie ciepłej i uzupełnianie ubytków w jednym. Wada - gdy skończy się zimna - ciepłej też nie pociągniesz, więc fundujesz sobie balast.
Ciśnienie - jeśli zamontujesz pompkę ciśnieniową - faktycznie będzie trzeba zamontować zaworek bezpieczeństwa (cena kilkadziesiąt PLN) ale jeśli pompka bezciśnieniowa - ciśnienie ujdzie przez pompkę do zbiornika zimnej wody. Wrzątku się nie bój bo pójdzie z dołu, a tam najzimniej.
W sumie konstrukcja prosta, bojler gdziekolwiek, może być obok głównego zbiornika wody, albo w szafce. Może i pod podwoziem.... Pompka przepcha. Ważne żeby na wężyku zasilającym z pompki zrobić trójnik do osuszania na zimę.
Miałem taką konstrukcję w Milce i doskonale się sprawdzała. Dodatkowo w bojler miałem wkręcone trzy grzałki po 1,5kW i termostat bimetaliczny.....
jarekzpolski - 2012-02-27, 10:45
Cześć Świstaku
Wiedziałem że coś przekombinowałem.
Jednego zdania nie rozumiem:
" Wada - gdy skończy się zimna - ciepłej też nie pociągniesz, więc fundujesz sobie balast"
Jaki balast ? Balast tej wody co zostanie w zbiorniku pogrzewacza, bo nie będzie miała jak być wypchnięta, bo zimna woda w zbiorniku głównym do "popychania" tej ciepłej się skończyła. Tak ?
I jeszcze takie dwa detale:
1. Przyznaje się bez bicia że nie widziałem nigdy bojlera w środku, a w Castoramie mnie zastrzelą jak przyjdę ze śrubokrętem i zaczne rozbierać ten co na wystawie stoi.
Czy są w środku jakieś triki żeby woda zimna nie mieszała się za mocno z tą już ogrzaną ?
2. Potrzebowałbym raczej osobnej wylewki ? Tą co mam, ma co prawda polożenie do ciepłej wody i osobną rurkę do doprowadzenia ciepłej wody, ale chyba tylko jeden mikrowłącznik (musze to sprawdzić). Jak zepnę obie pompki razem, tą pobierając tylko zimną wodę, ta od ciepłej będzie niepotrzebnie mielić przy zamknietej wylewce i tylko mącić wodę w podgrzewaczu. Dobrze myslę ?
Świstak - 2012-02-27, 14:25
jarekzpolski napisał/a: | Jaki balast ? Balast tej wody co zostanie w zbiorniku pogrzewacza, bo nie będzie miała jak być wypchnięta, bo zimna woda w zbiorniku głównym do "popychania" tej ciepłej się skończyła. Tak ? |
Tak.
Trik jest tylko jeden, woda zimna wprowadzana od dołu ma kolano 90 stopni w bok, aby impet wlewającej się wody nie strzelał w górę, lecz kręcił się jak najbliżej dna. Resztę załatwia grawitacja.
jarekzpolski napisał/a: | 2. Potrzebowałbym raczej osobnej wylewki ? Tą co mam, ma co prawda polożenie do ciepłej wody i osobną rurkę do doprowadzenia ciepłej wody, ale chyba tylko jeden mikrowłącznik (musze to sprawdzić). Jak zepnę obie pompki razem, tą pobierając tylko zimną wodę, ta od ciepłej będzie niepotrzebnie mielić przy zamknietej wylewce i tylko mącić wodę w podgrzewaczu. Dobrze myslę ? |
Pompkę masz tylko jedną. Tylko w zimnej wodzie... Ona napędza zimną do kranów i do zasilania bojlera a tym samym wypycha ciepłą z bojlera do kranów. Nie będzie ani cofki, ani daremnego mieszania. Dokładnie taki sam układ jest w każdym domu gdzie jest zamontowany bojler - pompa jest jedna, w wodociągach a ciśnienie pojawia się na kurku wody zimnej, w bojlerze i na kurku wody ciepłej. Jedyna różnica to to że tu pompę włącza mikrowyłącznik, a w wodociągach spadek ciśnienia.
jarekzpolski - 2012-02-27, 14:53
Teraz kumam.
Po prostu nigdy nie miałem bojlera Zawsze Junkersy jakieś a obecnie ciepła woda po prostu jest. Z ciepłej rury.... (mieszkanie oczywiście, nie dom)
No to zaczynam węszyć za materiałem na bojler. Jak wpadniesz na coś oczywistego - to sie podziel pomysłem.
PS
Zawsze mam ubaw jak kupuję coś co orginalnie służy do czegoś zupełnie innego, a Sprzedawca namolnie ciśnie swoje "a do czego to ma być, niech Pan powie" ? I tłumacz teraz że ten termos cateringowy mam zamiar przerobić na bojler w samochodzie, tylko będę go musiał trochę podziurawić.... Mina Sprzedawcy - bezcenna
Świstak - 2012-02-27, 15:09
Termos świetna sprawa, ale możesz zacząć od kanistra na paliwo. Łatwo polutować przyłącza, ocieplić i ułożyć na dnie boksu pod siedziskiem. Wężownicę w środku z rurek miedzianych do instalacji podłogowych.
Kocer - 2012-02-27, 18:12
Połknąłem całą relację na raz i jestem pełen podziwu ( i za technikę i za słowo pisane ). Świstak gdzieś, kiedyś napisał, że LT jest tak brzydki, że aż ładny, ale ten model to naprawdę mistrzostwo.
Czekamy na ruch Świstaka...
Świstak - 2012-02-27, 19:14
Już.
Rockers - 2012-02-27, 19:23
ten ruch był z prawego boku na lewy czy z lewego na prawy
ja w boilerze spotkałem jeszcze dłuuuugą rurę w górę że woda z bojlera pobierana jest z góry tam gdzie woda najcieplejsza
Kocer - 2012-02-27, 19:55
Rockers napisał/a: |
ten ruch był z prawego boku na lewy czy z lewego na prawy
|
Mógł to być też ruch powiązany z łykiem jakiegoś złocistego napoju...
jarekzpolski - 2012-02-27, 20:17
Kocer napisał/a: | ...jestem pełen podziwu... |
dziękuję, ale to na razie odtworzenie tego co było. Czas na tuning być może dopiero przed nami. Dobrze że Świstak tu jest. Będzie naszą inspiracją.
Kocer napisał/a: | ...Czekamy na ruch Świstaka... |
Rozumiem że kanon literatury zaliczony ? (http://www.camperteam.pl/forum/viewtopic.php?t=4842&highlight=milka)
Świstak już wykonał taki 12 metrowy ruch, że ma prawo się chwilowo bezczynnie poprzyglądać z loży szyderców, kąsając świnkę między pucharami
@Świstak
powiesiłeś wysoko poprzeczkę a lud spragniony igrzysk. Jak Twój bolid nie będzie latał, a co najmniej pływał, rozczarujesz sakramencko...
Rockers - 2012-02-27, 20:26
Jarku Twój pojazd wygląda nieporównywalnie do tego jak wyglądał wcześniej więc nie pomniejszaj swojej pracy bo naprawdę jest już olbrzymia i dopingujemy dalej tylko wszystko dokumentować i bez patentowania proszę aby inni mogli coś wykorzystać
Kocer - 2012-02-27, 21:48
jarekzpolski napisał/a: |
Kocer napisał/a: | ...Czekamy na ruch Świstaka... |
Rozumiem że kanon literatury zaliczony ? (http://www.camperteam.pl/forum/viewtopic.php?t=4842&highlight=milka)
Tak, jak napisałeś: KANON. Oczywiście też wchłonięty.
@Świstak
powiesiłeś wysoko poprzeczkę a lud spragniony igrzysk. Jak Twój bolid nie będzie latał, a co najmniej pływał, rozczarujesz sakramencko... |
No i o to chodzi. Ale sam napisał: "przyszłościowo: Milka 2 "
Świstak - 2012-02-27, 22:50
Spokojnie, na wszystko przyjdzie czas. Póki co muszę się podszkolić obserwując innych, a jeśli czasem można pomóc kolegom korzystając z własnych doświadczeń - to największa radość.
Mój paskudnik ciągle w Złotoryi u mechanika. Odstawili go w daleki kąt, ale wkrótce go zabieram na ogród i szybko zrobię to co muszę aby lato spędzić na podróżach, a nie na remontach. Mam straszną potrzebę ruszyć w trasę, a po drodze okaże się co trzeba zrobić, a bez czego da się żyć...
Udało mi się znaleźć za rozsądne pieniądze bojlerek gazowy u jednego z forumowych kolegów. Od miesiąca czekam na paczkę, ale jak tylko przyjdzie podzielę się wrażeniami z montażu.
WINNICZKI - 2012-02-28, 03:00
Kocer napisał/a: | No i o to chodzi. Ale sam napisał: "przyszłościowo: Milka 2 " | Jak na razie to zamiast Milki 2 ma batonik Danusia
jarekzpolski - 2012-02-28, 14:28
W sprawie grzania wody (wyróżniam bo różne sprawy pewnie sie jeszcze pojawią) i szczegółowo - z dedykacją dla Rokersika
Kanister byłby OK, ale jak tam coś do środka włożyć ? Rozcinać go troche bez sensu. No i raczej nowy musiałby być bo opisywane - tu i nie tylko tu - opowieści o pędzących kanistrach z napędem odrzutowym budzą pewne moje obawy...
Zaczynam kolekcjonować graty (na razie namierzam)
Zbiornik: duże termosy trochę drogie są. Myślałem o zamówieniu przycietych blach z nierdzewki na laserze i pospawać idealnie takie pudełko jak mi jest potrzebne, ale to nie będzie tak tanio, jeżeli to ma mieć jakiś duży otwór rewizyjny (a chyba musi żeby grzałkę i wężownicę powkładać do środka). Pojawia się sprawa uszczelnień takiego włazu.
Chwilowo w moim rankingu prowadzi Pan Szybkowar ! Ten:
http://allegro.pl/szybkow...2163472120.html
Spełnia wszystkie założenia. Jest metalowy, szczelny, niekorodujący i ma dużą pokrywę. Trochę martwi mnie ta wydumka z "samouszczelniająca się" pokrywką. W razie czego zalepię jakimś fest-glutem, albo zacynuję.
Do tego Pani Grzałka. Ta:
http://grzalka.home.pl/pl...B-1500-OW-NI/24
Miała mieć małe wymiary. Wiem że powinna być z materiałów dostosowanych do zbiorników ze stali nierdzewnej, bo prawdopodobnie dojdzie do elektrokorozji. Niestety takowych w porządanych rozmiarach nie znajduję, poza tym sa kilkukrotnie droższe.
Zaryzykuję. Grzałka bedzie wykorzystywana sporadycznie. Jak rzeczywiście skoroduje to ją po prostu wymienię.
Do kompletu Pan Termostat:
http://grzalka.home.pl/pl/p/Termostat-TR94/123
Wołabym zintergrowany z grzałką, ale nie znajduję w wersji mini (chyba że akwarystyczne)
Wężownica i krócce - musze się przespacerować do jakiegoś Wod-Kan-Hydaulika i obadać dostępne skarby.
Będzie robiło ?
jarekzpolski - 2012-02-28, 14:37
Aha!
nie przewiduję podgrzewania za pomocą 12 V. Aku nie pociągnęłby zbyt długo, jak żonka zwęszy że ciepła woda jest dostępna. Będzie dostępna jak będzie podłaczenie do sieci, albo jak silnik ją zagrzeje co jest głównym celem zadania.
Za cienki alternator w tym bolidzie jest, a zresztą lodówka ma priorytet (jak ładuję ją piwem to zawsze obok kilka jogurtów dla dzieciaków, żeby nie było że marnuję prąd.... )
arrtur - 2012-02-28, 18:15
moim zdaniem szkoda baterii
radzilbym jednak mimo wszusyko poweszyc za normalnym uzywanym boilerem gazowym
jelsi to wytargasz w kpl z jakiejs przyczepy czy samochodu to na prawde robi sie bajka i przyjemnosc z uzytkowania, termostacik, samozaplon i utrzymywanie temperatury itd
tak wydasz ladne kilak stow naorbisz sie za co najmniej kilka stow i bedzie polsrodek - o ile wyjdzie
ostatnio (dawno) widzialem boiler za 850 zl przelezakowany, nowy...
moze Swistak da znaka ile zaplacil, kolega SYS korzyatal z pomocy innego kolegi przy zakupie w UK na jakims ebayu czy czyms takim - warto pogadac poweszyc
a jak kupisz mala sztuke to sobie wrzucisz na gore pod dach tak jak powinein byc i jeszcze miejsca nie zajmie
pozdr
Rockers - 2012-02-28, 19:36
mam czjnik na 12V aku poprostu pada a woda nie zdąży się zagotować, nie wspominając o gniazdkach i innych które gotują sie razem z czajnikiem tylko szybciej
a na 220v hmm no nie wiem na kempingach raczej nie lubią jak podłącza się mocne urządzenia, czasem nawet karki sa specjalnie małe i mogą wybijać.
ja bym się nastawił na gazowe mam 14l zbiornik gazowy i jestem zadowolony ( narazie )
jarekzpolski - 2012-02-28, 19:44
kurde, Ty o gazie, Świstak o gazie...Chyba muszę jeszcze pomyśleć...
Na ebay-u byłem. Aktualnie szału nie ma. Szczególnie w używkach.
Ten trochę za duży (ale ciekawe za ile pójdzie?)
http://www.ebay.pl/itm/TR...=item2a1a4b0452
Ten fajny jest, ale cena niefajna:
http://www.ebay.pl/itm/TR...=item35b94bcd6b
A tu bym miał gotowca:
http://193.23.48.135/bojl...2091558298.html
Z gazem też będzie trochę skakania.
1. Zakładam że spaliny na zewnątrz trzeba wyprowadzić, tak więc dziurę w poszyciu trzeba wywalić.
2. Żeby nie generować dodatkowych zbiorników z gazem - musiałbym ciągnąć przewód gazowy "na drugą stronę kampera".
3. Gaz jako medium w butli i jeszcze z odpowiednią końcówką - chyba najtrudniejsze do zdobycia (oczywiście wszystko jest do zdobycia ale porównuję z ropą i prądem). W Grecji jak zapytałem czy mogę napełnić butlę (kamper był z wypożyczalni i nie chciałem mieć kwasów przy zdawaniu, że butla nie ta) to usłyszałem że to niemożliwe bo napełnia rozlewnia. Zaoferował mi już napełnioną ale wyglądała jak powojenny niewypał znaleziony na dnie rzeki...Nie skorzystałem.
Tak sobie kalkuluję że nawet jak dokupię jakiś najmniejszy generatorek spalinowy specjalnie pod tą okoliczność (prąd do bojlera) to i tak taniej wyjdzie niż Truma gazowa.
Ten chiński parszywiec to oczywiście ekstremum, ale żeby zobrazować to go wklejam:
http://193.23.48.135/agre...2152359391.html
Roboty nie liczę bo to taka alternatywa dla browarów przed TV. Mnie to akurat bawi...
Ale pomyślę jeszcze. Szczególnie że dziś znowu na Śląsku waliło śniegiem i ciężko się do garażu zebrać (obecnie wali jakiś monsunowy deszcz - końca nie widać...)
Rockers - 2012-02-28, 20:55
Jak widziałeś u mnie ja mam butlę po stronie wejścia a dokładnie na wejściu, przewody idą pod blatem do tyłu po drodze zaopatrują kuchenkę gazową i bojler gazowy, oba umieszczone przy tylnich drzwiach, potem idą dalej na drugą stronę gdzie po środku kamperka ( mniej więcej ) jest lodówka i ogrzewania gazowe.
W obu miejscach są oczywiście dodatkowe zawory gazowe, do każdego urządzenia oddzielnie.
Rockers - 2012-02-28, 21:00
hmmm u mnie jest coś podobnego do tego
http://www.ebay.pl/itm/TR...=item35b94bcd6b
ale większe bo 14l i nie mam grzałki, ale zastanawia mnie czas grzania na gazie 34 min, ja czekam jakieś 10 minut góra 15 ....
Rockers - 2012-02-28, 21:09
schemat budowy trumy w różnych opcjach
Kocer - 2012-02-28, 21:34
A coś takiego?
Carver Cascade 2 - mam to u siebie. Grzeje na 230V i gaz. Pojemność 9 litrów, grzeje do 70 stopni C. Tutaj gościu wyrwał razem z kominem.
http://www.ebay.co.uk/itm...=item4cfee5f945
jarekzpolski - 2012-03-15, 00:11
Zima puściła, tak więc można sobie dłubnąć co nieco. Wracam do tematu ciepłej wody.
Po jednym głębszym (zastanowieniu), bojler gazowy jednak nie.
Robienie otworu pod komin i ciągnięcie węży z gazem po samochodzie jakoś mi nie podchodzi. Nie mam zaufania do tego medium. Może dlatego że niewidoczne i wybuchowe...
Będzie elektryka i obieg z silnika.
Za bojler będzie robił szybkowar. Pojemność 20 litrów. Trochę duży, ale dodatkowy zapas wody się przyda.
Moja mama miała taki, ale z grawerem CCCP. Ze stali. Kółko z bakelitu. Ciężki i solidny był. Mama w nim gotowała mięso a Tato podłączał pod wężownicę, wężownica pod kranem, stołek, lejek, trochę waty....Używali na zmianę. Kiedyś któreś czegoś nie dokręciło, przyszli znajomi, zagadali się, bezpiecznik nie zadziałał, chyba coś go zakleiło...Samego wybuchu nie pamiętam. Spaliśmy już. Pamiętam za to że długo skrobaliśmy z Tatą sufit z mięsa...(akurat używała Mama). Tłuste plamy wychodzą spod kolejnej warstwy Śnieżki do dziś...
Dziś takich już nie ma. Chinole robią to z aluminium. Może i dobrze. Bolid będzie miał mniej kilogramów do wożenia. Łatwiej też się wierci.
Wiercenia trochę. Dwa króćce pod wężownicę, jedno wejście, jedno wyjście, jedna kapilara, dwa otwory do grzałki elektrycznej. Został mi otwór po bezpieczniku. Pasował idealnie pod wentyl samochodowy.
Wentyl się przyda. Jak zabraknie wody w zbiornikach (tej do popychania wody w bojlerze) podepnę na chwilę kompresorek, nabiję trochę i albo woda się cofnie do zbiorników, albo wyleję ja przez kran do kanistra. Tak czy siak odzyskam ją i nie będę woził 20 litrów w garnku umierając z pragnienia…
Warianty ogrzewania:
1. Po długim przebiegu: woda nagrzana przez silnik
2. Stoję dłuższy czas i mam podłączenie do prądu: grzałka elektryczna. 1300 W.
3. Stoję dłuższy czas i nie mam podłączenia do prądu: generator i grzałka elektryczna.
Dzisiaj był test.
Temperatura na starcie: +5. Po 20 minutach: + 30. Potem na generatorze zapaliła się lampka “overload” i przerwałem eksperyment. Trochę mnie Pan Generator rozczarował. Moc maks 1500 W, znamionowa 1200 W. Myślałem że pociągnie bez bólu. Jednak nie bardzo. Cóż, niepohamowana fantazja pracowników Państwa Środka w treściach tabliczek znamionowych produkowanych urządzeń nie zna granic. Ale mam nadzieję, że jak zacznę letnią porą od +18 i dojdę do + 43 to i tak będzie nie najgorzej W końcu będę miał 20 litrów, po prostu pójdzie mniej zimnej.
Na zdjęciach poniżej garniec uzbrojony w mosiądze. Krzywizna powierzchni nie sprzyja prawidłowemu osadzaniu uszczelek. Na wszelki wypadek “red silicon everywhere”. Sprawdza się…
Wężownica wyszła mi wyjątkowo ordynarnie. Gięcie rurek to nie moja dyscyplina. Pokażę ja tylko przez szparkę:
A to przyszłe gniazdko Pana Szybkowara. Wzmacniacz (4 x 150 W- pozostałość po Luzaku) wyleciał poza skrzynię. Obok głośnika wkomponowało się pokrętło od termostatu. Kabelki już przeciągnięte. Jak pociągnę hydraulikę, Pan Szybkowar zostanie obudowany dwoma ściankami ze sklejki, a gniazdko wymoszczone wełną mineralną (co by się nie przeziębił).
W drugim kroku podłączenie pod nagrzewnicę.
CDN
Dobranoc.
matro - 2012-03-15, 17:51
stawiam super piwko - pomysł i wykonanie
Świstak - 2012-03-15, 19:08
Mniam. Piękny Ci on. A wężownica się nie przejmuj - piękna nie jest, ale medium nie będzie o tym wiedziało.... Przejedziesz się parę kilometrów i będziesz miał kanister wrzątku! Dosłownie!
arrtur - 2012-03-15, 19:18
a moze by tak ta wezownice,to potwm i i chlodnice.... i zeby sie skraplalo i kapalo...
i zawsze swoje, zdrowe
MILUŚ - 2012-03-15, 20:10
arrtur napisał/a: | a moze by tak ta wezownice,to potwm i i chlodnice.... i zeby sie skraplalo i kapalo...
i zawsze swoje, zdrowe
|
Proponujesz mobilną bimbrownię ?
matro - 2012-03-16, 00:01
MILUS napisał/a: | arrtur napisał/a: | a moze by tak ta wezownice,to potwm i i chlodnice.... i zeby sie skraplalo i kapalo...
i zawsze swoje, zdrowe
|
Proponujesz mobilną bimbrownię ? |
e-chyba własny system zasilania do Perpetuam mobile już całkiem blisko
maszakow - 2012-03-16, 19:29
MILUS napisał/a: | Proponujesz mobilną bimbrownię ? |
to już było - Monster Garage i ruchomy browar
Jarek - te 1300 W to trochę dużo - może być za dużo jak na kemping. Zdaje się że większosć z nich ma bezpieczniki 6A lub 10A - w tym pierwszym przypadku jesteś na krawędzi.
Zdaje sobie sprawę że w stosunku do pojemności byłoby ok ale...
Ja zastanawiałem się swego czasu nad grzałką przepływową. W domowych aplikacjach zwykle moce sa potrzebne dość drastyczne - ale dlatego że wielkości są ograniczone ... a tam gdzie jest mały przepływ, nie potrzeba takiej mocy. ale chyba raczej nie do zastosowania.
Sprecyzuj co to za Red silicon proszę
Leo2 - 2012-03-16, 20:28
Witam serdecznie! w mojej blaszance truma nie grzeje, po włączniu chwile jest dioda zielona a potem czerwona. Na razie dałem sobie z nią spokój, nie znam się na tym i nie ruszam. A co do ciepłej wody, to stawiam garnek na kuchence gazowej z wodą i jak się zagrzeje wlewam do miski i się myję. Tak samo można umyć garnki. Do niedawna wszyscy tak robili. Kiedyś ją naprawię (jak uzbieram na naprawę). Na razie zbieram forsę na ON żeby gdzieś pojechać.
jarekzpolski - 2012-03-16, 23:50
maszakow napisał/a: | ....te 1300 W to trochę dużo.... |
wiem, metahalogeny w garażu zaczęły dziwnie migotać jak ją dziś zapuściłem... , trochę duża ale kawał baniaka jest do ogrzania. Grzałki to rasowe rezystory, biorą ile wlezie...
Wymienię ją na dwie mniejsze załączane oddzielnie, choćby ze względu na agregat który dostaje zadyszki....Dam np. 900W i 500W. Tryb eko na co dzień i pełna faja jak się podepnę pod elektrownię...
maszakow napisał/a: | ....Sprecyzuj co to za Red silicon proszę ... |
normalny silikon wysokotemperaturowy. Zazwyczaj czerwony. Bywa czarny. Ulubione narzędzie mechaników którzy sępią 10 złotych na nową uszczelkę...Zrywanie głowicy albo miski olejowej po czymś takim to koszmar. Generalnie synonim partactwa (nie chciało mi się frezować gniazd pod króćce)...Byłby przerost formy nad treścią
A teraz uwaga !
Debilne pytanie elektrycznego ignoranta ...
Zapodałem przełącznik. Z podświetleniem, żebym wiedział kiedy grzałka grzeje.
I rozwalił mnie trzeci styk. Posprawdzałem miernikiem że styk środkowy i dolny ( w odniesieniu do zdjęcia) łączą i się i rozłączają przy pstrykaniu. Wpiąłem je normalnie szeregowo w obwód, przed termostatem i grzałką. Oczywiście lampka nie świeci w żadnym położeniu. Gdzie mam podłączyć ten trzeci styk żeby lampka świeciła? (to właściwie nie lampka tylko taka żarowa banieczka jak w próbnikach).
A tak w ogóle to zagrzałem dziś pierwszy gar. Pompka trochę słabo daje, ale kibelek zaparowałem polewając sobie po brodziku cieplutką wodą. Normalnie Hilton się robi...
matro - 2012-03-17, 08:06
o ile sobie przypominam w tych wyłącznikach aby zapaliła się lampka musisz dostarczyć przewód N do tego wyłącznika (czyli tkz. "zero" + fazę stałą + przewód idący do grzałki).
na styk nr 1 podajesz L , ze styku nr 2 odprowadzasz przewód do grzałki, na styk nr 3 podłączasz N. - ale skonsultuj się z elektrykiem, podejdzie i podłączy w 5 sekund
tu masz linkę do :
http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic1730456.html
Yekater - 2012-03-17, 08:26
Zabawy z produkcją przegrzanej pary wodnej nie należą do bezpiecznych. W necie jest dużo zdjęć przedstawiających budynek po wybuchu boilera. Prawa fizyki obowiązują również w amatorskich konstrukcjach a szczery zachwyt z garażowych wynalazków nie jest tego usprawiedliwieniem.
matro - 2012-03-17, 08:30
Leo2 napisał/a: | Witam serdecznie! w mojej blaszance truma nie grzeje, po włączniu chwile jest dioda zielona a potem czerwona. Na razie dałem sobie z nią spokój, nie znam się na tym i nie ruszam. A co do ciepłej wody, to stawiam garnek na kuchence gazowej z wodą i jak się zagrzeje wlewam do miski i się myję. Tak samo można umyć garnki. Do niedawna wszyscy tak robili. Kiedyś ją naprawię (jak uzbieram na naprawę). Na razie zbieram forsę na ON żeby gdzieś pojechać. |
Bojler trumy działa na bardzo prostej zasadzie i jest oparty o banalną konstrukcję - mam takie dwa rozłożone w drobny mak ale nie ma czasu na złożenie
...spróbuj zrobić tak - niech ktoś załączy bojler (najlepiej gdy jest ciemno ) a Ty wyjdź i zobacz w kominek czy jest iskra (będziesz widział mini flesze oraz usłyszysz cykanie ) ... jeżeli nie ma iskry to poczujesz gaz - ale oczywiście tylko przez chwilę ponieważ zapali się czerwona dioda co oznacza odcięcie jego dopływu - jeżeli natomiast iskra jest a gaz się nie zapali to wina stoi po stronie zaworu gazowego który niestety jest do kupienia razem z dyszą ... tyle że nie w Polsce. Serwis Ci odmówi - przerabiałem to. Wina może również stać po stronie zasyfionego kominka dolotowylotowego , choć gardzieli o prawie 5 cm średnicy ciężko zatkać pajęczynkę... ogólnie bojlerki w mojej ocenie dostają popalić ze względu na zabrudzoną rurkę odejścia skroplin fi 8mm - jest ona umieszczona w najniższym punkcie i ma za zadanie tylko odprowadzić zbierające się pomiędzy zbiornikiem a komorą grzewczą skropliny pary...jak ten otwór się zasyfi skropliny nie mają jak się wydostać i tworzą korozję a ona z biegiem czasu robi bałagan
auta inne ale bojlery raczej te same : http://www.camperteam.pl/...pic.php?t=11041
PS. jeżeli gaz się zapali (usłyszysz charakterystyczne delikatne fuknięcie) ale po chwili zgaśnie to jest problem z podtrzymaniem płomienia - tak czy siak bojler trzeba wytargać z auta.
arrtur - 2012-03-17, 09:31
sys napisał/a: | MILUS napisał/a: | arrtur napisał/a: | a moze by tak ta wezownice,to potwm i i chlodnice.... i zeby sie skraplalo i kapalo...
i zawsze swoje, zdrowe
|
Proponujesz mobilną bimbrownię ? |
e-chyba własny system zasilania do Perpetuam mobile już całkiem blisko |
ooo i po to jest to forum, co dwie glowy to nie jedna, mozna i bimbrownie i alkoholu do paliwka dolewac a i pare do dolotu podawac
w zaleznosci od potrzeb i czy sie stoi na kempingu czy jedzie w trasie
Świstak - 2012-03-17, 10:47
Załóż drugą grzałkę, najlepiej identyczną i połącz je w szereg. Wtedy łączna moc obu grzałek spadnie o połowę czyli razem będą mialy 750W, to już moc do przyjęcia. Jeśli z jakiegoś powodu będzie Ci potrzebna duża moc - zewrzesz dodatkowym wyłącznikiem jedną grzałkę i będziesz miał jedną o mocy 1300. Dzięki temu masz przełącznik mocy 1300/750 oraz zapasową grzałkę już na stałe zamontowaną w bojlerze. Pamiętaj u dokładnym uziemieniu ochronnym swojego bojlerka!
jarekzpolski - 2012-03-17, 19:45
sys napisał/a: | o ile sobie przypominam w tych wyłącznikach aby zapaliła się lampka musisz dostarczyć przewód N do tego wyłącznika... |
też kombinowałem w tą stronę, tylko że u mnie "N" kończy się w przyłączu na samochodzie...
Musze pociągnąć go dalej....
Yekater napisał/a: | Zabawy z produkcją przegrzanej pary wodnej nie należą do bezpiecznych.... |
Spoko Wodzu. Grzałka ma termostat, w obwodzie jest bezpiecznik, a bojler jest podziurawiony jak rzeszoto. W razie gdyby termostat zespawało para pójdzie przewodami do zbiorników, a stamtąd odpowietrznikami w kosmos. W kamperze też jest trochę inaczej niż w domu, bojler nie jest w piwnicy, a pod siedzeniami, w nocy słyszę pierdzenie myszy, więc jak bojler zacznie bulgotać to na pewno zareaguję.
W jednym się na pewno zgadzamy - ma być bezpiecznie.
arrtur napisał/a: |
ooo i po to jest to forum, co dwie glowy to nie jedna, mozna i bimbrownie i alkoholu do paliwka dolewać... |
no już dobra ! Przed wejściem na nagrzewnicę będzie dodatkowy zaworek z wolnym króćcem. Zmiana medium w wężownicy zabierze chwilunię...Szykujcie zacier !
Świstak napisał/a: | Załóż drugą grzałkę, najlepiej identyczną i połącz je w szereg... |
Świstaku ! Jesteś wielki ! Dołożenie dodatkowej grzałki to pryszcz w porównaniu ze znalezieniem innej, słabszej, ale takiej żeby wymiary geometryczne pasowały w wywiercone już otwory...ulżyło mi.
Nie rozpykałem jeszcze jak się stawia te "piwa" ale jedno odkładam dla Ciebie.
A tak w ogóle:
Piękna pogoda była dzisiaj co ? Wytoczyłem bolida na działkę pod lasem. Był grill i fajny zachód słońca...
Pozdrawiam
maszakow - 2012-03-18, 22:04
Jarku - co do redSilicony - dzięki ale nie do końca się zgodzę nt mechanika partacza.
A jak uszczelki nie dostaniesz tylko cały podzespół za 1000 PLN ? a żyć trzeba.
A co do grzałki - Świstakowi piwo wisisz to ci kombinacja ... POnadto podpowiem ci że można dostać grzałki o mniejszej mocy - tylko trzeba wiedzieć czego szukać. Na przykład po sklepach z częsciami AGD szukaj zapasowych grzałek do czajników elektrycznych. Tych starego typu, porcelanowych, Były popularne zanim się te szybkie plastiki rozpowszechniły z mocami przekraczającymi 2kW. Stare miały po 500-600W, rzadko kiedy więcej. Ponadto na bazarkach od przyjaciół ze wschodu dostaniesz wszelkiego rodzaju "guzały" w rozmiarach do kubeczka (100W) i do garnka (600W) a nierzadko kiedy i 1200W maczugę
jarekzpolski - 2012-03-19, 15:25
maszakow napisał/a: | ...nie do końca się zgodzę nt mechanika partacza.... |
masz rację, spłyciłem temat za bardzo, nie chcąc nikogo urazić. Oczywiście że silkon też ma swoje zastosowanie, sam też nie mam jakiegoś szczególnego obrzydzenia, ale za każdem razem jak glutuję, to mam nadzieję że nie ja będę to rozbierał... Szczególnie jak glutuję Sikaflexem...
Jak by Luzak odebrał telepatycznie życzenia które mu nadawałem podczas wyrywania bocznego okienka - popaliłoby mu bezpieczniki....Dobrze że nadajemy na innych częstotliwościach...
A grzałce dokupię siostrzyczkę bliźniaczkę. Będą razem garowały...
Świstak - 2012-03-19, 21:16
Każda na ćwierć gwizdka, razem na pół gwizdka....
Rockers - 2012-03-21, 20:11
hi hi fajne ale na pierwszy rzut oka też z aparaturą mi się to skojarzyło
jarekzpolski - 2012-04-02, 13:20
Ostatni weekend zaserwował nam zimowe klimaty z białą posypką włącznie, więc skończyłem podłączanie bojlera.
Druga grzałka dołożona jako Świstak doradził, jedna z nich spięta wyłącznikiem co daje możliwość zmiany mocy 750/1300 W, na tej mniejszej mocy agregat wyraźnie wyluzował i nie zapala już kontrolki przeładowania. Super ! Zdublowane uziemienie podnosi mi poczucie bezpieczeństwa, ale i tak co jakiś czas będę zaglądać pod pierzynkę czy aby garnek się nie zmoczył…Prąd i woda to niebezpieczna para.
Węże udało mi się ukryć tak że śladu nie ma. Podłączanie pod nagrzewnicę właściwie banalne. Przewody tuz pod nagrzewnicą idą kawałek na wierzchu i tu nastąpiła wcinka z trójnikiem i dodatkowym zaworkiem na każdej ze stron. Po prawej stronie bez problemu bo dostęp dobry. Po lewej masakra. Owinąłem się jak pyton wokół kolumny kierownicy, leżąc na boku z policzkiem na pedale gazu, nogami w powietrzu i jedną ręka przeplecioną pod pedałem hamulca. Jak już skończyłem i chciałem wyjść to zapomniałem jak powinna lecieć odwrócona sekwencji wpełzania. Lewa ręka wyraźnie mi uniemożliwiała wyjście. W prawej cały czas miałem nożyk to tapet….
Nie, nie – wyszedłem w końcu bez amputacji, ale zostawiłem trochę naskórka na pedałach… Zdjęcia kiepskie bo z telefonu i łapy mi się trochę trzęsły po wypełzaniu…
Nie zdążyłem zalać układu, bo mi zeszło trochę z tym pełzaniem po kabinie. Zalewać mam zamiar na pracującym silniku bo jak przypuszczam nowa instalacja siorbnie sobie kilka litrów płynu. Dlatego muszę bolida wytoczyć z garażu żeby się nie zaczadzić. Zdejmę też chyba jeden z przewodów (byle nie ten za pedałami) bo sporo powietrza jest do wypchnięcia. Jak zaleję i nie będzie nic ciekło, nastąpi próba grzania czyli przyrost temperatury w funkcji czasu. Zdam relację.
Podczas prób napełniania spaliłem jedną pompkę. Nie ma tego złego. Zrzuciłem zbiorniki i dobrze bo już takie trochę śliskie w środku zrobiły. Pompa padła po zarosła kamieniem. Po półtora roku !
Woda w Gliwicach jest bardzo twarda. Wodociągi twierdzą że wciąż w normie i że szczęścia mamy bo mineralka za darmo nam leci… Nie wiem kto ustawiał normy, ale miał facet gest…Dopóki nie zainwestowałem w kilkustopniowe filtry, co roku musiałem wymieniać czajnik do wody. Pralka dwa razy miała wymienianą pompę wody (grzałkę o dziwo – nie, ale Calgon sypiemy równo do każdego prania). Teraz jak zmieniam pierwszy filtr wstępny co pół roku, to w środku jest dobre 20 deko brązowego szlamu.
Wymieniłem pompkę na mocniejszą, bo te liczne trójniki, przejścia, króćce i garnek mocno stłumiły przepływy. Ta nowa sika 20 l/min i znowu jest OK.
No to teraz, jak już gorąco woda będzie , wypadało by mikser w prysznicu zewnętrzym zapodać. Bo jak zaczną saunę w środku urządzać to mi mahonie z szafek zlezą. Taki chyba dam:
Wracam do tematu webasto. Świstaku Władco Elektronów: rację oczywiście miałeś – jest jeden żółty. Termostat kupiłem. Rozumiem że tnę ten żółty i podłączam do 1 i 3. Pytanie: to nie szkodzi że on jest na 250 V? Będzie działał ?
To na razie tyle. Pozdrawiam.
Świstak - 2012-04-02, 14:53
Ależ w pióra urosłem! Bojler Ci wyszedł piękny! Wygląda jak reaktor w Czarnobylu przed awarią!!
Z termostatem wnioskujesz prawidłowo. Wyższe napięcie nie przeszkadza, o ile jest to w pełni pasywny - bimetaliczny termostat.
jarekzpolski - 2012-04-02, 15:50
Świstak napisał/a: | ...jak reaktor w Czarnobylu przed awarią!!..." |
nie kracz !
a w temacie pasywności termostatów jestem całkowicie pasywny. Mam nadzieje że termostat też...Podłączymy - zobaczymy
jarekzpolski - 2012-04-03, 14:48
sobie poklikałem pod Świstaczkowym postem, bo sie naumiałem...
Jeszcze raz dzieki Świstaku !
Świstak - 2012-04-04, 07:23
jarekzpolski - 2012-04-05, 11:56
wracając do wątku łączenia zamiłowań: takiego linka trafiłem.
http://www.arkemander.com...rior/index.html
http://www.arkemander.com...rior/index.html
Mistrzostwo Świata. Teraz będzie mi się śnił....zaczne chyba od prawka na C bo znacznie poszerza spektrum możliwości, sprawdziłem już, 1800 dukatów...20-kilka godzin wykładów. Dawno nie siedziałem w ławce, ale chętnie sobie przypomne, może będzie jakaś koleżanka ?!...tylko trochę będzie siara jak będę najstarszy , ale co tam...
jarekzpolski - 2012-08-31, 11:26
no i tu się pomału kończy moja przygoda, choć kto wie, autko jeszcze nie sprzedane...
Rosnące latorośle wymuszają chwilowe powiększenie gabarytów pojazdu. Chwilowe - bo jak już dojdą do wniosku że wyprawy ze starymi to obciach - wrócę do małych, sprytnych półintegrali.
Tymczasem chętnie przekażę za kilka symbolicznych biletów NBP swoja pokrakę w dobre ręcę, najlepiej kamperowe, co by go ktoś w debilny sposób nie skatował jak fioletowego autobusu.
Żal by było, bo się trochę przy nim narobiłem...
Ogłoszenie wisi w odpowiednim dziale.
Pozdrawiam
Jarek
Świstak - 2012-08-31, 21:25
Oj.... Nie sprzedawaj! Kup drugiego.... Latorośle w jednym, Wy z połowicą w drugim...
mar78 - 2012-08-31, 21:32
W ogłoszeniu o sprzedaży nie da się dopisać postu, więc skrobnę tutaj.
Podziwiam Twoja wytrwałość w odbudowie tego Lt-ka. Za poczucie humoru podczas pisania postów Mam nadzieję, że jeszcze wrócisz kiedyś do opowieści o sprowadzonej z usa corvecie
Autko ciekawe i na pewno godne uwagi. Szkoda tylko, że dzieli nas cała PL
Pozdrawiam,
Świstak - 2012-08-31, 21:35
Cała pl, ale tylko jedna droga... Jedynka
jarekzpolski - 2012-09-01, 21:07
Świstak napisał/a: | Oj.... Nie sprzedawaj!... |
Nawet nie wiesz jakiego miałem doła jak wklejałem anonse. Jak się nie sprzeda to wcale nie będę rozpaczał....
Powiem żonie że Widocznie Los Tak Chciał
Świstak napisał/a: | ...Latorośle w jednym, Wy z połowicą w drugim... |
Latorośle 9 i 3. Teoretycznie ta 9 mogłaby kręcić sterem bo silniejsza jest , a ten 3 ciskać pedały na komendę bo bardziej gibki jest i kompaktowy.
Hmm....Jestem dziwnie przekonany że im sie spodoba nowy pomysł kolegi Tatusia .
Musimy jeszcze jakoś przekonać Mamusię...
jarekzpolski - 2012-09-01, 21:20
mar78 napisał/a: | ...Mam nadzieję, że jeszcze wrócisz...Szkoda tylko, że dzieli nas cała PL |
eeeenooo Kolego ! Zabrzmiało jak na mowie pogrzebowej
Tymczasem to prostu kolejny etap ewolucji i ciekawość nowego...
A właśnie !
Czyżbyś aksamitnie insynuował zainteresowanie rzeczonym modelem ?
Jeśli tak, zważ wszak na fakt że ten osobnik bryknął traskę Szczecin-Gliwice bez jednego pierdnięcia. Całkiem prawdopodobne że jodowane powietrze dobrze mu służy.
Przyprowadzić ?
mar78 - 2012-09-01, 21:47
jarekzpolski napisał/a: | Przyprowadzić ? |
Cześć.
Poszło na prv . Jak odbierzesz daj znać - ostatnio miałem problemy z wysyłaniem wiadomości w ten sposób. dlaczego.
Pozdr.
david111 - 2012-09-02, 10:47
jarekzpolski, przeczytaj trść tego ogłoszenia , jakoś bardzo zbliżone do tego co ty napisałes
jarekzpolski - 2012-09-02, 20:31
well...
ciesze się że podał przynajmniej swój - a nie mój - numer. Miałbym problem objaśniać detale zainteresowanym...
maszakow - 2012-09-02, 22:53
ale chamski plagiat. Ale być może ten typ ma problemy bbby ssssię wyw.. wy..wysssłowić po swojemu.
eh te wasze autka ... fajne.
jarekzpolski - 2012-09-08, 12:58
Sprzedany !
Przesympatyczny Gdańszczanin, utyrany trochę masochistycznym seansem z PKP, stawił się w miejscu i o czasie.
Pogadalim, pojedlim, popilim. Gdańszczanin preferował herbatkę, bo miał rano traskę do zrobienia, ja niekoniecznie...
Bladym świtem, przed pierwszymi bażantami, miarowy klekot oznajmił że ruszają na Północ...
Wygląda na to, że bolid trafił we właściwe ręce i przy odrobinie szacunku zapewni nowej Załodze wiele bezawaryjnych kilometrów. Czego Wam, jemu i sobie życzę.
KONIEC.
salut - 2012-09-08, 13:36
Z nad morza przyszedł i nad morze poszedł Widać ciągnie do do dużej wody.
mar78 - 2012-09-08, 19:35
Poszedł w najlepsze ręce - bo moje ale PKP po kilkunastu godzinach daje w kość mocno
Teraz będzie znowu nad morzem ale w górach też będzie się pojawiał.
Informacyjnie dla Wszystkich forumowiczów - Jarek to mega super gość i ma fantastyczną familię
A oprócz herbatki był jeden "kieliszek" honorowy pod nowe 4 kółka.
MajMICar bzyknął dzisiaj prawie 550 km jak pszczółka Maja przy pomruku 6 cylindrów.
Jarku i pozdrawiam
arrtur - 2012-09-08, 20:17
czyli jednak cos sie sprzedaje,
(ciekawe jak tam samurai)
a co teraz Jarku? jakie plany na nowy bolid?
(te unimogowe linki mi sie nie odpalaly ale moge sobie wyobrazic)
pozdr
MILUŚ - 2012-09-08, 21:39
arrtur napisał/a: | ....................
a co teraz Jarku? jakie plany na nowy bolid? |
O ile wiem to Jarek z........ Gliwic ma już nowy bolid..............Forda Transita
jarekzpolski - 2012-09-08, 21:58
Samurai też sprzedany. Kwestia ceny. Oba ze stratą ale tak miało być. Nie płaczę, bo nie o zarobek chodziło. Zarabiam w pracy, samochody bardziej do zabawy...
Unimog w sferze marzeń, poza zasięgiem finansowym i pewnie jeszcze długo (linki poskracaj do strony głównego adresu i wejdź do galerii. Warto).
Odpowiadając na potrzeby kilkuletniej chwili (latorośle) nabyłem od forumowego kolegi Laike Ecovip na Transicie 1,9 TD z 96'
Szafa okrutna ale cała czwórka ma swoje koje i jeszcze 3 w zapasie w razie niespodziewanego ataku gości...Oczywiście biały i alkowa
Na osiedlowy parking na razie się tym nie wbijam, bo śmiałości brakuje....
Historii odbudowy nie będzie bo nie ma za bardzo co, tym bardziej że uprzejmy sprzedający na uprzejmą prośbę kupującego zmienił dzień przed sprzedażą rozrząd i olej. Zapodam kilka naklejek na małe wgniecenia, kilka ledów do środka i tyle...Transakcja "wewnątrzgrupowa" CT-Górny Śląsk, tak więc poziom zaufania odmienny od standardowego w takich sytuacjach...
Fotki zapodam jak porobię i odsapnę chwilę. Paru Sz-Sz mnie zmęczyło trochę
Świstak - 2012-09-09, 20:24
Ech, Ty... Pisz , byle na wesoło. U Ciebie nawet wymiana powietrza na letnie w przednich kołach brzmi jak 13 księga Pana T...
arrtur - 2012-09-10, 10:20
no wlasnie, dobre podejscie - decyzja zmiany i do przodu - ale niestety mi go brakuje.
z Samuraiem sie krece i krece bo nie chce go oddac tylko sprzedac emeocjonalnie bo cala zabawa za 2 czy nawet 4 tys zl taniej racjonalnie w ogole nie warta swieczki. Jakby sie trafil jakis sympatyczny klien(ka) to zmianilbym podejscie, a jak slysze tych debili w telefonie...
LT ka tak na prawde sprzedam jak bede mial juz nowa terenowke do ciagniecia przyczepy...
czyli daleka droga, normalnego kampera lepszego to nie chce bo na nic realnie lepszego mnie nie bedzie stac w tej chwili, a ten w 100% spelnia nasze oczekiwania (jedno dziecko i pies maly )
o i tak u Ciebie zmniany w calej stajni, a u mnie nicc, choc stajnia podobna.
Powodzenia
|
|